Zgadnij co gotujemy
Dziś nagrodą jest książka gwiazdy kuchni brytyjskiej Nigela Slatera pt. „Tost Historia chłopięcego głodu”. Pisałem o tej książce dość krytycznie. Nie jest ona jednak pozbawiona wartości, ma sporą grupę czytelników i nawet powstał film na jej podstawie. Dlatego też przeznaczam ją na nagrodę w quizie.
A oto pytania, na które trzeba odpowiedzieć, by książka trafiła pod wskazany adres:
1. W której części Wielkiej Brytanii hotch-potch uznawane jest za danie narodowe ?
2. Do słynnego christmas plum pudding dodaje się kilka gatunków alkoholu; wymień choć dwa z nich?
3. Z jakiego mięsa robiona jest oxtail soup?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi na znany adres czyli internet@polityka.com.pl i dziełko zostanie wyekspediowane pod wskazany adres.
Komentarze
Dziś na quizie christmaspudding z oxtailsoupem.
Niezły hotchpotch!
Na książkę nie mam zapotrzebowania, natomiast zupę gotowałam i uważam ją za osiągnięcie kuchni angielskiej, podobnie jak herbatniki podawane do piwa i wina, gin z tonikiem, łosoś grillowany i niektóre mięsa. Lepiej jednak żeby to nie Anglik był kucharzem.
Lepiej również żeby to nie Pyra była recenzentem.
Pisałem już, że Gruba Kryśka jest niebezpieczna. Teraz to się potwierdziło. Na blogach docinanie sobie niezbyt grzeczne jest powszechnym zwyczajem, ale przy naszym stole stosujemy się dobrowolnie do zwyczajów bardziej eleganckich.
Kiedyś z powodu wyłamywania się z tych zasad przez parę osób straciliśmy przy stole Helenę. A to właśnie ona kiedyś zamieściła tutaj „Balladę o Buillabaisse” Thackereya, który porównuje tytułowe danie do hotchpotch z wszystkich gatunków ryb, jakich Greenwich nigdy nie prześcignie.
Hotch-potch najpopularniejszy jest w środkowej Anglii, ale trudno ten rejon nazwać za wyróżnioną w jakiś inny sposób część Wielkiej Brytanii. Dla mnie te części to Anglia, Walia i Szkocja. W Zjednoczonym Królestwie mamy jeszcze Północną Irklandię. Każda
z tych części ma swoje danie narodowe, którym hotch-potch nie jest. W Ameryce nazywa się hodge-podge, w środkowej Anglii hochepot. Jest to zupa mięsna, najlepiej na baraninie, ale w ubogich domach bywała ze wszystkiego, czym można było garnek wypełnić. Bywała pewnie i rybna sądząc z ballady Thackereya.
😆 lepiej zeby to nie byl anglik! i koniec 😆
😆
moze dlatego, ze kucharz angielski jest daleki od:
– klajstrowania warzyw i galaretek majonezem,
– topienia porcji miesa w tlustych sosach,
– wciskania innym ogromnych porcji,
– poleca swieze gotowac i tylko w takich ilosciach jakie da sie zjesc, a nie mrozic i odgrzewac wielokrotnie,
itditp …
errata: przyjąć za wyróżnioną.
Może moje marudzenie jest niezbyt słuszne. Można zapytać, w jakiej części Polski coś się jada i odpowiedź „Kaszuby” nie określa jasno tej części, choć każdy wie, o co chodzi.
Oscypek to ser góralski, głównie podhalański, a produkowany i w Beskidzie Żywieckim czy Śląskim. Odpowiedź „w górach” też nie określa szczegółowo określonego regionu.
Christmas pudding, czyli rodzaj plum pudding można u nas dostac od listopada do końca grudnia w sklemach Marks&Spencer. Występuje w dwóch wersjach: na cydrze i na sherry brandy. Dodatki też są zróżnicowane. Ten zwykły na cydrze jest taki sobie, ten drugi znakomity. Trzeba do niego dorobić twardy sos na koniaku lub też na sherry brandy. Można spróbować z dobrą whisky. Przyrządzenie tego sosu trwa parę minut, ale powinien potem przegryzać się parę tygodni. Trzeba przy tym uwqażać, żebu cukier nie wykrystalizował. Najlepiej co p[arę dni starać się wymieszać, dlatego też lepiej go przechowywać w cieplejszych rejonach lodówki. Ale to rady dla mało wprawnych jak ja. Doświadczony kucharz od razu zrobi, jak trzeba, i nie musi mieszać przed podaniem. Nazwa „twardy sos” związana jest z jego konsystencją, jest to bowiem raczej polewa niż sos.
A trzecie pytanie, Stanislawie?
Pewno juz wyslales odpowiedzi i uwazasz, ze sprawa i tak juz rozstrzygnieta. Pewno i tak bedzie.
Tu zima jak nalezy tylko sniegu malo, bo leza tylko jeszcze resztki z zeszlego tygodnia. O 7 rano bylo minus 10, a mojego diesla zapalilem dopiero przy drugim podejsciu. W tej chwili moge pracowac tylko przy opuszczonych zaluzjach, bo slonce w oczy kole.
Mam nadzieje, ze u wiekszosci z nas jest tak ladnie
Dzień dobry Blogu!
U mnie -4, śnieżyca, w radiu komunikat o problemach kolei z uszkodzoną zwrotnicą na najbliższym dworcu…
Pepegorze,
na ostatnim pytaniu zapewne nawet najtwardsi zawodnicy wyłamią sobie zęby 🙄 😉
Najtrudniejsze pytania to są te w stylu: Jak miał na imię Adam Mickiewicz?
Dopiero się nakombinujesz 🙄
Pepe – ja już pisałam, że b.cenię sobie zupę z ogonów wołowych. Dobrze ugotowana jest znakomita. Tu ciekawostka – jedna z naszych sąsiadek wydała córę za Szkota i nie ma między stadłem żadnych zatargów kuchennych Matt pokochał nawet makowiec. Natomiast nie jest tajemnicą, że opisywana zupa bywa na użytek panów wzmacniana niemałym „chlustem” whisky.
Pokusa tylu pretekstów do marudzenia na jeden poranek może się dla mnie skończyć tragicznie, poza tym nie wiem od czego zacząć. W międzyczasie pragnę podzielić się z Tobą Stanisławie dobrą wiadomością – Helena wróciła, podzieliła się oburzeniem, podejrzeniem i oświadczeniem, że jest wśród nas ktoś, ale nie wiem kto, bo tego już nie powiedziała. Od tego czasu podejrzewam, że być może wszyscy myślą, że to ja. U mnie jeszcze głucha noc, w archiwach wygląda to prościej 🙂
Druga dobra wiadomość – Christmas pudding, plum pudding czy duff pudding to jedno i to samo, a nazwa christmas plum pudding nie istnieje, bo jest zbyt długa.
Trzecia dobra wiadomość – Gruba Kryśka, zgodnie z regulaminem, zawsze komentuje na temat, z tym, że tematem jest zawsze Pyra, ale motyle także nie wykluwają się od razu. Dobra podwiadomość – nawet gdyby Gruba Kryśka w język się ugryzła, nic to, są na to zastrzyki 🙂
Z ostatniej chwili; wiadomość radosna. Adam Mickiewicz miał na imię Czterdzieści i Cztery. Rzeczywiście, najłatwiejsze pytanie.
Placki na użytek panów też można wzmocnić niemałym chlustem . Czy dorośli ludzie potrzebują pretekstu do picia?
Jest tajemnicą poliszynela, że Jamie Oliver czyta wpisy na tym blogu przy porannym piwie. Teraz pewnie szuka mostu na Tamizie by się z niego rzucić. Gordon Ramsey ma łzy w oczach, a płakać i przeklinać, i to na trzaskającym mrozie, niełatwo. Mężczyźni są jak faworki. Kruche to.
Pozornie ta wiadomość wygląda na złą, ale nie dla mnie. Todd English z Chicago to już inna sprawa 🙂
Placku,
a nie Tadeusz? 😯 🙁
A myślałam, że pamiętam jak dziś, jak do kołyski niania czytała mi pana Tadeusza Mickiewicza…
W.M. Thackerey
CURRY
Three pounds of veal my darling girl prepares,
And chops it nicely into little squares;
Five onions next prures the little minx
(The biggest are the best, her Samiwel thinks),
And Epping butter nearly half a pound,
And stews them in a pan until they?re brown?d.
What?s next my dexterous little girl will do?
She pops the meat into the savoury stew,
With curry-powder table-spoonfuls three,
And milk a pint (the richest that may be),
And, when the dish has stewed for half an hour,
A lemon?s ready juice she?ll o?er it pour.
Then, bless her! Then she gives the luscious pot
A very gentle boil – and serves quite hot.
PS – Beef, mutton, rabbit, if you wish,
Lobsters, or prawns, or any kind fish,
Are fit to make a CURRY. ?Tis, when done,
A dish for Emperors to feed upon.
Nemo – Czy pan Tadeusz miał tatuaże? Tak pytam, bo nie nie wiem czy wszystkie księgi by na sobie zmieścił. Może gdyby niania miała lupę…
Dziś wygrała (chyba całkiem nowa i nieznana z komentarzy) Małgorzata S. Przysłała pierwsza dobre odpowiedzi. Książka pojedzie więc do niej. Gratulacje!
A odpowiedzi są następujące:
1 Szkocja;
2 Piwo guinness, brandy, rum, likier benedyktyński;
3 Z ogona wołowego.
Za tydzień kolejna zabawa z nagrodą silnie związaną z blogiem.
Heleno – Czy mogłabyś powiedzieć blogowi, że ta czarna Alicja to nie ja? Wszyscy na mnie łypią i po kontach szepczą 🙂
To prośba.
Placku – miło jest usłużyć bliźniemu nawet w roli odgromnika. Lepiej po tym śledziennik trawi.
Muszę przejrzeć zamrażarkę i wyciągnąć jakieś zamrożone resztki kapuśniaka, fasolki po bretońsku albo czego innego. Dzisiaj mnie dopadł katar i nie chcę sterczeć przy garach.
POSWIADCZAM. TO NIE PLACEK.
Podpis: 🙂
Thackerey to taki angielski Mickowicz? 😉
Heleno – nie wiem, naprawdę nie wiem, co z tym Plackiem. Niby przeuroczy intelektualista, mimozowaty taki, a tu nie życzy sobie, żeby mu po kontach węszyć. W ile bankach te konta? Czy skarbówka wie? Podatki stosowne zapłacił? Widzisz, wiele niejasności….
errata – w ilu bankach
Nemo, Makepeace!
Yes, ma’am 🙁
Idę obierać ziemniaki na obiad.
Pyro – „Konta” były desperacką próbą odwrócenia uwagi od Ciebie, blogowym rzuceniem się na plum granat.
Heleno – Dziękuję 🙂
By pomóc Pyrze w poprawianiu – Thackeray 🙂
Do dzieła – musimy to teraz przetłumaczyć, bo w Kingston już prawie ranek.
Mam nadzieję, że wszystkim jest ciepło, bo człowiek to nie ogórek.
Mój kont łypie przyjaźnie 😉
O, Szkocja, to nie. Szkocja ma potrawę o nazwie Haggis i żadna inna nie wchodzi w rachubę, ewentualnie szkocka whisky może. Co innego Nowa Szkocja, tylko tam nazywa się to Hodge Podge. Jadają to w sierpniu, gdy młode warzywa smakowicie się rozgotowują.
Pudding Bożonarodzeniowy też ma tyle odmian alkoholowych ile kuchni na Wyspach. Albo i więcej, bo prawie każdy próbował z kilkoma co najmniej. Osobiście jadłem z cydrem (zamiast piwa) i z sherry brandy, które wszakże można podporządkować szerszej kategorii „brandy”. Ale słyszałem i o koniaku i o whisky. Podejrzewam, że Gospodarz odpowiedź zaczerpnął z książki kucharskiej jakiejś, a tam autor ograniczył się do własnych preferencji. Z kolei rum częściej chyba jest składnikiem twardego sosu niż samego plumpuddingu.
Zahaczyłam w zeszłym roku o Szkocję i bardzo mile to wspominam. Haggis okazał się całkiem smaczny, stek słusznie wysmażony, porcje wielkie jak dla górnika dołowego, a jagnięce czopsy, które dostałam na Hebrydach po prostu rewelacyjne. Zwykłe fisze z czipsami też znakomite, tylko trzeba było złapać za rękę panią, która już chciała lać na nie ocet. O szkockim skąpstwie wyraziście też świadczył rozmiar szklaneczki mojito, na tychże Hebrydach – było tam ze dwa razy więcej boskiego napoju niż u nas podają.
Stanisławie,
ja tam byłem i jadłem. Zarówno haggis jak i hotch-potch. Nawiasem mówiąc wolę tę pierwszą potrawę. Czy kraj może mieć tylko jedno danie uważane za narodowe? Przecież w Polsce tak się mówi o bigosie, schabowym z kapustą czy zrazach z kaszą.
Stanisławie – Zapewniam Cię, że Nowy Szkocki Rosól nadal ma się dobrze w kraju macierzystym, ale musi być bardzo gorący i z mięsem lub kośćmi ,by warzywom towarzystwa dotrzymały.
Danie przez Ciebie opisana to colcannon.
Brandy i rum.
Małgorzato S. – Gratulacje 🙂
Kto tu jest bardziej niebezpieczny ? Ja przynajmniej nie poddaję w wątpliwość kompetencji redaktora Adamczewskiego.
Jak miał na imię? Placek wie dobrze, że Wielką Improwizację pisał wieszcz w trzeciej osobie mając na myśli siebie. Adam mogło być w użyciu, ale to z pewnością imię mniej ważne. Jak Adaś może konkuraować z „Dawnemi Bohatery”. Słowacki pisał nie o Adamie lecz o Adamicie. Co prawda imię to łączyło się w przedmiotowym wierszu ze słowem na k… w kontekście Odessy, ale to była czysta złośliwość trochę tylko uzasadniona. Jednak to wszystko bzdura, bo Adamita odnosi się nie do wieszca lecz do wyznawcy Adama, czyli potwierdza imię sugerowane przez Nemo. Może i Nemo ma rację tym razem. Jak zwykle oczywiście. Chociaż powiedziałbym, że Bernard i też do pewnego stopnia słusznie. Może to imię być dla niektórych bez znaczenia, ale to przecież ddlatego właśnie ksiądz Robak był bernardynem. Bo ksiądz Robak to też Mickiewicz. Wieszcz w młodości czynił w Odessie rzeczy bardzo nierozważne i nie przynoszace chwały, potem tworzył legiony i działał na chwałę Boga na modłę towiańską. Reasumując Mickiewicz miał na imię Jacek.
Placku – przeczytałam gdzieś, że irlandzki colcannon to podsmażane puree ziemniaczkowe z dodatkiem ugotowanej świeżej kapusty. Zrobiłam sobie coś takiego i było to bardzo smakowite.
Kryśko Gruba, to nieporozumienie. Kompetencji Gospodarza nikt jeszcze nie poddał wątpliwości i, mam nadzieję, nie podda. Co innego trochę pomarudzić. Z marudzenia wynika, że pytanie było ciekawe, a odpowiedź niekoniecznie jednoznaczna. Zasada konkursu jest jasna: Prawidłowa odpowiedź jest to odpowiedź zgodna z wzorcep zapisanym u Gospodarza. I wcale nie musi to bydź odpowiedź encyklopedyczna czy najpopularniejsza. Może być wyjątkowa, gdzieś tam wygrzebana. Czasem Gospodarz podpowiada, że w źródłach odległych geograficznie i/lub czasowo szukać należy. I żadnej odpowiedzi Gospodarza nie kwestionuję tylko takie tam wariacje przedstawiam.
Jejku, skąd się to bydź wzięło? Chyba z tego, że jedno oko na blogu, a drugie w pilnych tabelkach, które musza jutro rano wyjechać do stolicy. Wstydzę się
Nomen omen ..dziś u mnie w garnku wołowy ogon 🙂
:::
Cześć bando
Placku, to się rozumie samo przez się, że warzywom towarzyszy mięso. Inaczej klapa. Czasem się nie dodaje, gdy nie ma na mięso, ale to nie przekreśla zasady.
Z drugiej strony rosołem bym tego nie nazwał, choć i w dość rzadkiej konsystencji może występować. Wtedy bardziej do rosołu podobny, ale przecież nie cedzony. Raczej zupa mięsno jarzynowa. Jednak porządny hotch-potch (groch z kapustą po polsku, ale to oddaje istotę rzeczy a nie recepturę) bardziej stew przypomina. Bałagan kulinarny po prostu.
Klasyczna receptura irlandzkiego stew jest zamieszczona w powieści „Trzech panów w łódce nie licząc psa”. Zdechły szczur może się trafić, ale nie jest niezbędny. Bez niego wszystko pasuje. Może woda z Tamizy obecnie byłaby ryzykowna.
Wstydź się Stanisławie , wstydź ! kradniesz czas pracodawcy
Drogi Gospodarzu, ja z daniami narodowymi jestem ostrożny, bo często tutaj się przesadza z ich ilością. Bigos dla mnie jest niewątpliwy. Ale już ze schabowym i zrazami miałbym wątpliwości. Zrazy różnie sa przyrządzane, a schabowy w roli narodowego jakoś mi nie pasuje. To wszystko bardzo subiektywne i uzależnione od miejsca pochodzenia. Z drugiej strony w mojej odpowiedzi sam wymieniłem Szkocję jako pierwszy kraj, z którym hotch-potch się kojarzy. Naprawdę proszę nie przyjmować mojego marudzenia za polemikę.
Wszystkie Wyspy brytyjskie ciągną się od kanału, aż hen, pod koło polarne. Jasne, że nie może być na nich jedna kuchnia. Przy okazji spytałam (via sąsiadka do Szkocji) o nazewnictwo whisky – whiskey. Odpowiedziano, że jak pędzi gorzałkę Szkot, albo potomek Szkota w US, to pijemy whisky, kiedy to samo robi Irlandczyk albo jego wnuk za kałużą, to wynikiem jest whiskey.
Ależ polemiki są solą blogu. Bez nich byłoby nudno. Ważne aby to były polemiki! W tym i podważanie kompetencji. Byle nie osobiste i obraźliwe wycieczki. (Tu odpukuję w niemalowane…)
Czy to oznacza, ze jak ja podważę kompetencje Pyry to nikt się nie obrazi?
Z podważaniem kompetencji się nie zgadzam. Pracowałem doość długo na wyższej uczelni, a i potem związki z nauką i naukowcami utrzymywałem, a na dobrą sprawe utrzymuję nadal. Ileż błędów wielkie autorytety popełniały, popełniają i będa popełniały. I te błędy wcale nie oznaczają braku kompetencji. Nikt nie jest komputerem, a przeciez i komputer potrafi się mylić. Gorzej, gdy autorytet do błędu się nie przyznaje. Dopiero wtedy się ośmiesza. Niektórzy czasami prowokują ludzi z autorytetem do błędu. Pamiętam taką próbę z trzy razy powtórzonym nagraniem Jakowicza, które przedstawiono wybitnemu Krytykowi muzycznemu raz jako nagranie studenta, raz młodego skrzypka i raz wybitnego mistrza. Autorytet dał się nabrac i punktował niedociągnięcia pierwszego oraz nadzwyczajne efekty trzeciego. Czy to świadczy o jego niekompetencji? Na pozór tak, ale łatwo się nabrać na coś takiego. Krytykowi pamietano to przez dziesieciolecia. Fakt, że był w sobie dość zadufany, ale to zupełnie inna kwestia.
Haggis, bannocks, stovies, scottish beef, hotch-potch, black bun, colcannon, scottish salmon…
Też mu to pamiętam, Stanisławie, a to dlatego, że się bardzo obraził.
Na punkcie schabowego mam obsesję. To przyjemna i nieszkodliwa obsesja więc chętnie się nią dzielę 🙄
Tez tylko jednym okiem podczytuje.
Zrobilem wczoraj bilans tego co mam tu jeszcze do zalatwienia i ile czasu mi na to zostalo. Zostalo niewiele, bo z ostatnim dniem kwietnia koncze tu definitywnie, a zostalo mi jeszcze 21 dni urlopu i jakies 25 nadgodzin. Bedzie klopot, bo mi wychodzi, ze na to wolne calego lutego nie starczy, wiec musze i ja robic ciecia. Ale co ciac? Zostawic robote, albo podarowac nalezne mi wolne pracodawcy? Nie wiem jeszcze.
Na razie koncze i ide do domu – przynajmniej nadgodzin troche odrobie.
Pepegorze, zazdroszczę nadgodzin w zapasie. Bardzo by się teraz przydały.
Haneczko, w tym właśnie rzecz. Przyznać się do błędu i śmiać z samego siebie. To chyba nie takie trudne.
Nisiu – Nie wątpię, bo Ty zawsze do wszystkiego dodajesz karygodną ilość optymizmu i pęczek solnych kwiatów. Wstydź się. Co bogatszy Szkot dodałby jeszcze rzepę marchewkę, drobno posiekany portfel Anglika, ale wolę Twoją wersję 🙂
Stanisławie – Nie bydź zawstydzony. I tak wszystko pójdzie na moje kąto 🙂
Nieudolnie przetłumaczyłem Scotch Broth na rosół. To nie polski rosół, a jedynie inna nazwa tego chodź-pójdź.
Nemo – Na prawie poważnie to żaden z tych przysmaków nie został uznany Narodowym Daniem Szkocji. Mam na myśli samych Szkotów którzy nie mają nawet Narodowej Spódniczki tylko pomieszanie z poplątaniem wzorów i kolorów czyli hotch-potch 🙂
Najbardziej popularną w Szkocji potrawą są szkockie maliny wmieszane w Cranachan, kombinację bitej śmietany, miodu, prażonego owsa i whisky (41% głosów), a pozostałe dziewięć znajdziesz tutaj 🙂
Prawda jest zawsze malinowa. Na miejscu czwartym – hotch-potch.
Najlepiej nie mieć autorytetu i kompetencji. Wiem coś o tym, dlatego podważam jedynie niezasłużony autorytet niekompetentnego mężczyzny, przeważnie przy goleniu. Szkoda, że mieszanka autorytetu i kompetencji to zwierzę na wyginięciu, od zawsze.
Po takim deserze to żaden haggis nie straszny 😉
Ciekawe, jakie rezultaty dałby taki sondaż w Polsce?
Na pierwszym miejscu makowiec?
Był taki sondaż i wygrał schabowy z kapustą oraz zupa pomidorowa.
Aha. Czy znane są dalsze miejsca?
Pierogi, zrazy, bigos, flaki, barszczyk z uszkami?
Pączki, makowiec, kremówki?
Witajcie,
Widzę, że nie tylko ja jestem zawalona robotą: 5 nadgodzin za sam styczeń + 2 dni do odebrania za pracę w święto. Też dostaję blogowego zeza rozbieżnego…
Gratulacje dla Małgorzaty S. 🙂
Aj, gapam 😳 Małgorzato S., kontynuacji 😀
U mnie dziś na obiad był schabowy z kapustą 😉
Schabowy z kostką, nie traktowany brutalnie żadnym ciężkim narzędziem, zrumieniony na suchej patelni, posypany czubricą i przeciśniętym czosnkiem, podlany odrobiną białego wina… Świnka alpejska musi być dobrze traktowana do samego końca 😎
Kapusta kiszona własnej produkcji, ziemniaki puree.
Dodajmy do tego możliwość istnienia tysięcy niezależnych sondaży, ale gdy się tak po globalnym miasteczku rozglądam, prawdziwym faworytem jest knuckle sandwich – kanapka z pięści.
Wniosek – Odpowiedzialność za naszą planetę spoczywa na barkach miłośników bardziej urozmaiconej diety, a Jamie Oliver powinien dokonać niespodziewanej kontroli wszystkich państwowych stołówek. W wodzie i powietrzu także może być parę odpowiedzi. Wzorem Pepegora próbuję wykorzystać wszystkie komentarze które mi pozostały aż do Euro 2012.
Placku, wyjątkowo nie zgadzam się z Tobą. Tartany to nie chodź-pojdź ani groch z kapustą. A quilt to nie spódniczka tylko strój rodowy i wojskowy. Krój quiltu jest precyzyjknie określony, a od jego przeznaczenia zależy wzór tartanu, liczba plisów i gramatura tkaniny, a także jej długość przekładana na ilość owinięć wokół siebie. Taki kilt jest noszony dopiero od XVIII wieku. Wcześniej noszono wełniane spodnie i ogromny pled, który upinano wymyślnie zaleznie od okazji i zamykano broszą. Kilt zastąpił i spodnie i pled, a brosza klanowa została jako ozdoba. Do tego poniżej brzycha nosi się na kilcie torebki zawieszone paseczkami na biodrach. Te torebki sa mocno usztywnione i to nie bez powodu. W zastosowaniach militarnych a także czasami towarzyskich torebki te stanowią ochronę najcenniejszych części ciała. Kilt szyty na miarę posiada moja córeczka z okazji tańczenia w zespole uprawiającym tańce szkockie zarówno dworskie jak i highlandery. Stąd cos wiem o nich.
Kilty biorą wzory od klanowych tartanów w zastosowaniu prywatnym. W wojsku kolory zależą od wzoru regimentowego. Czy niegdyś wzór stosowany w regimencie pochodził od tartanu jego dowódcy, jakoś nie udało mi się ustalić. Obecnie istnieje tylko jeden regiment piechoty – Royal Regiment of Scotland. W jego skład wchodzi 7 batalionów, które do 2004 roku funkcjonowały jako 8 oddzielnych regimentów. Pozostało po nich 7 regimentowych, a obecnie batalionowych, orkiestr pipes and drums.
Orkiestry dudziarskie modne w Anglii, Walii i Irlandii, nie wspominając o szkockich, obowiązkowo noszą kilty, do tego panowie twarzowe pirożki na głowach. W Irlandii obowiązkowo, a w Anglii i Walii ewentualnie, kilty dudziarskie są gładkie! Dudziarze grający O Flouer o Scotland i inne tradycyjne utwory robią naprawdę wrażenie. Grający muszą maszerować, inaczej jest do bani.
Niestety Nemo, nie pamiętam kolejnych potraw. A sondaż dotyczył polskich dań obiadowych.
Znam te wyniki. Ale jako prawdziwy Polak nie przyjmuję ich do wiadomości.
Dzien dobry,
Malgorzato S, gratuluje i witam.
Ta torebka szkocka to sporran.
Nie wiedziałam, że Szkoci aż tak chronią ręce, że chowają je w sztywnych torebkach 😯
Po obiedzie – Młoda optowała za kapuśniakiem, więc go dostała całą, sporą miseczkę. Ja rozgrzałam sobie coś, co zamrażałam jako fasolkę po bretońsku, a co wskutek zamrażania – rozmrażania zmieniło się na przedziwną i dotąd nam nieznaną potrawę. Otóż co najmniej połowa fasolki rozsypała się ze szczętem i teraz w gęstym kremie fasolowo-pomidorowym tkwią miękkie fasolki, kostki boczku i szynki, plasterki kiełbasy, a wszystko bardzo pikatne, bo włożony kawałek papryczki chili też się rozsypał i nie można go usunąć. Mówię Wam – to jest pychotka smaczniejsza, niż tradycyjna fasolka w sosie.
Szkot tłumaczony na karyncki 😉
A jaka potrawa powinna być na szczycie rankingu zdaniem prawdziwego Polaka?
Prawdę mówiąc ja nie powinienem się na te tematy wcale wypowiadać, bo babcia Greczynka, pradziadek Czech i tylko ze strony ojca same polskie szlachciury. Ale za to hazardziści i roztrwonili cały majątek. Nie przejedli czy przepili. Przegrali!
double scotch
Kasza, żurek, rosół, gołąbki…
Dzisiaj schabowy w szranki dzielnie staje
z haggisem i ogonem wołowym,
co na Wyspach z garnka zalotnie wystaje.
Rzymianie ogony też chętnie duszą,
ale na whisky nie zawsze się skuszą.
Ogonów wołowych do tej pory nie jadłam,
ale skoro na blog dzisiaj wpadłam
to przy tej lekturze różne resztki
z lodówki skrzętnie zjadłam 😉
Nemo-Twoja podwójna szkocka do wypicia duszkiem 😀
Panie Piotrze, gdyby nie przegrali, przepadłoby w powstaniach albo przy wyzwoleniu. Nie ma, czego żalować. Ja sobie tak powtarzam. W mojej rodzinie najwięcej przepadło w Powstaniu Listopadowym, reszta po Styczniowym. Ale tak poprzepadało wielu, więc mi tak bardzo nie żal. Kto wie, jakie byłyby losy człowieka zamoznego. Może wcale nie lepsze. Mnie jakoś pasuje bigos na narodowa potrawę. Jako drugie danie trochę dziwnie, bo jada się go na ogół inaczej niż „na drugie”. Zrazy wołowe z prawdziwkami i ziemniaczkami pieczonymi, pokrojonymi w kostkę pasowałyby mi, gdyby nie nazwa „nelsońskie”. Zawijane z kaszą gryczaną, owszem, ale nie wszędzie tak się jada. Wyjdzie, że w samej rzeczy tylko schabowy pasuje. Kiedyś powiedziałbym, że pierogi, ale w tylu krajach je spożywaja, że nie wypada ich zawłaszczać.
Z prawdziwym Polakiem żart był oczywiście. Oczywiście jestem nim, ale tylko z krwi, bo z przekonań już dawno bycie Prawdziwym Polakiem mi obrzydło. I tak kocham ojczyznę i nie mógłbym trwale zyć gdzie indziej, ale całe to pysznienie się wadami własnymi zupełnie mi nie odpowiada.
Gołąbki chyba w samej rzeczy nasz specjalność w tej formie.
Żurek też, chyba lepiej pasuje niż pomidorowa.
Nemo, na tym schematycznym rysunku sporran trochę wysoko umieścili i tam rzeczywiście dłonie tylko można chronić. Ale niżej widać położenie prawidłowe i jest chronione to, co wymaga ochrony biorąc pod uwagę dodatkowo, że prawdziwi Szkoci nie noszą bielizny.
Stanisławie,
ja miałam na myśli „ochronę najcenniejszych części ciała” 😉
Wolałbyś stracić ręce czy…?
Teraz, jako staruszek, nie potrafię powiedzieć, ale trochę dawniej… Wcale nie jestem pewien, czy nie ręce.
Stanisławie – Quilt to kołdra zszyta z przeróżnych kawałków materiału, a spódniczka to krótka wersja kilt, bo długa także nosiła tę nazwę i pozwalała Szkotowi na zabezpieczenie wszystkich części ciała. Tego, że Szkoci paradują ze sztywnymi torebkami na głowach rzeczywiście nie wiedziałem, ale zdaniem dziadka moich dzieci Highlander to żaden Szkot tylko prymitywna górska bestia. Sam był po części Szkotem Nizinnym, stąd pewnie spór o to które części ciała są najważniejsze.
Słowo hotchpotch ma tyle synonimów co Szkocja klanów, a ten który ja miałem na myśli to variety – różnorodność : )
Czy znasz jakieś szkockie dowcipy?
W sprawie haggies sprawozdawałam:
Dla informacji dodam, że knajpa nazywa się „Morgan” i jest w starym centrumie Greenock. Bajerów tam nie ma, ale żarcie…poległyśmy.
Powtarzam – potwarz, Szkoci są rozrzutni, albo karmią tak wspaniale. Wszystko mam zilustrowane, ale od razu zapowiadam, że kocham haggies.
Haggies nakrywało kordełką nasze steki, także zarówno szkockie. Ilości, jakie serwują, przechodzi ludzkie pojęcie. Sumitowałyśmy się przed kelnerką, że nie damy rady, chociaż tak nam smakuje.
A do tego MICHA (specjalnie z dużej i drukowanej litery, bo wielga taka była) sałaty znakomitej z truskawkami, ananasem, balsamico przewspaniałe za polanko na…
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/KulinariaDarMOdziezy#slideshow/5699092994997686706
Rozumiem, że była wielka, ale moje zszarpane nerwy nie zniosą demonstracji przeciw MICHA. Piszmy szeptem 🙂
To nie rozkaz, ale zwykłe tchórzostwo.
Dudziarze maszerują grając, bo chcą się oddalić od hałasu, który produkują 😉
Głowy nie chowają w torebkach lecz pod pirożkiem 😉
Placku,
weź se nerwy poceruj (mogę pomóc, mam wprawę w robótkach ręcznych) i mówmy pełnym głosem!
Przypomniało mi się, jak to lata temu szyłam kiece u Helenki w butiku. Obok eleganckiego „Helene R. Boutique” był „Celtic House”. Kiedy pogoda pozwalała (a latem zawsze jak drut), właściciele zamawiali Szkota ubranego w szkocki strój, uzbrojonego w dudy i wygrywającego szkockie kawałki. Bardzo mi się to podobało, bo mam sentyment do poniższego kawałka w tym wykonaniu, no ale po tygodniu słuchania przez 7 godzin dziennie…nic, tylko z łuku w łeb sobie strzelić.
Ale sentyment do szkockiej muzyki mi został, mimo prób obrzydzenia mi jej 👿
http://www.youtube.com/watch?v=SqfI3PtF5ao
Nisiu,
moja mama robiła coś takiego pysznego – ziemniaki puree wymieszane z ugotowaną słodką kapustą, do tego parę kropel octu (ważne – daje smaczek!) oraz dyżurne, z naciskiem na pieprz.
Nie wiem, jak to się nazywało i nie wiem, dlaczego ja tego nie robię, skoro takie proste, i takie pyszne 😯
O, wymówkę mam – otóż nie zawsze mam kapustę, a w domu w piwnicznej izbie zawsze były zapasy na okragły rok 🙄
no, szkoci…
to poznaniacy skazani ongi na banicje za rozrzutność.
szkocka piosnka ludowa śpiewana przez simon´a and garfunkel´a
na albumie ,,bridge over trouble water,,?
Alicja, moje źródło podawało, że to puree z kapuchą trzeba odsmażyć na patelni. Spróbuj. Bardzo dobre.
Octu nie lubię w żadnej postaci. Teraz jest moda na lanie wszędzie balsamico – już się nauczyłam i w restauracjach proszę bez…
Placku, toś Ty delikatny jest jak stokrotka na przymrozku!
🙄
Nabyłam mocną, niebieloną mąkę i zamiesiłam ciasto na szkockie bułeczki.
O, zapomniałam dać łyżeczkę cukru 🙁 Trudno, najwyżej będzie dłużej rosło 🙄
Na dworze nadal prószy śnieg, -5, ślisko i strach jeździć rowerem…
Nemo, czy możesz podać przepis na te szkockie bułeczki? Czy to skomplikowane? Mam akurat świeże drożdże. Z góry dziękuję.
Alino,
tu jest przepis
Bardzo proste w wykonaniu. Jeśli nie masz w domu smalcu, to spróbuj zastąpić oliwą lub masłem. Moje będą tym razem ze skwareczkami, bo kończy się smalec mojej produkcji i dotarłam do warstwy drobnych skwarek. Uprzedziłam Osobistego, żeby się przy śniadaniu nie zdziwił 😉 Skwarki są neutralne w smaku, więc nie powinny przeszkadzać.
To uwielbiam – u nas jest spora ilość Szkotów i zawsze grają to latem na Fort Henry, kiedy sie zaczynają i kończą pokazy naszych rekrutów (jakie tam rekruty, studenci sobie dorabiają na wakacjach!).
http://www.youtube.com/watch?v=kXwftXiWIN0&feature=related
Nemo, dziękuję. Czy sądzisz, że gęsi tłuszcz by sie nadał?
Alino,
myślę, że tak. Wypróbuj może najpierw z połowy składników, a potem sprawozdaj 🙂
Zazdroszczę Ci tego tłuszczu. Muszę pamiętać przy następnej wizycie we Francji. Tutaj musiałabym upiec gęś… 🙄
To są Szkoci kanadyjscy z Kincardine, nad jez. Huron – pewnie już o tym nadawałam na blogu. Jeździliśmy tam często przez lata do przyjaciół. Okoliczna ludność to potomkowie Szkotów i bardzo pielegnują tradycje. Kincardine jest niewielkim miasteczkiem. Latem zawsze w weekendy odbywają się tak zwane parady, mieszkańcy miasteczka wylegają na główną ulicę, ze trzy razy tyle turystów – i od kościoła do Ratusza i z powrotem maszerujemy pod szkockie tradycyjne marszowe melodie (między innymi w wykonaniu ABBY, co podałam wyżej). Ostatni przemarsz jest w Labour Day, we wrześniu, koniec sezonu 🙁
http://alicja.dyns.cx/news/Picture%20007.jpg
Kupuję w mięsnym sklepie lub u wędliniarza. Spróbuję zrobić te bułeczki 🙂
A tak wyglada (w tle nadchodzą dudziarze) główna ulica Kincardine mniej wiecej o 20-tej, we wrześniu, ostatnia parada roku, pare lat temu.
http://alicja.dyns.cx/news/Picture%20003.jpg
Alicja wspomina ABBA. Znów o nich mowa
http://www.chartsinfrance.net/Abba/news-77867.html
Mroźno w Poznaniu. Wróciłam ze spaceru z psami. W nosie zamarza.Nie pamiętam kiedy ostatnio był taki silny mróz.
Mąż wraca do zdrowia. Jest wciąż w Szczecinku.
Dzisiejsze bułeczki
Grażyno,
parę zim temu wędrowaliśmy z Osobistym w okolicach Międzygórza. Termometr wskazywał -27 stopni, ale było absolutnie bezwietrznie. Po jakimś czasie idąc pod górę rozgrzaliśmy się tak, że przestało nam krzepnąć w nosku, za to na włosach, brwiach, brodzie Osobistego pojawiła się szadź i już wiedzieliśmy, jak będziemy wyglądać na starość 🙂
W radiu powiedzieli, że granicą do uprawiania czynnego sportu na dworze jest -14 dla dorosłych i -10 dla dzieci. Poniżej tych temperatur grozi uszkodzenie płuc 🙁 Wielu biegaczy narciarskich ma podobno astmę z wychłodzenia dróg oddechowych 🙄
Zmarła Wisława Szymborska.
„Umarłych wieczność dotąd trwa
dokąd pamięcią im się płaci…”
🙁
Oh jej. Nikt z nas nie jest wieczny.
Wypijmy dzisiaj za Wisławę, ucieszy się 🙂
„Umrzeć ? tego nie robi się kotu / Bo co ma począć kot /w pustym mieszkaniu”
Nemo (21:10).
O tej granicy temperatur nie wiedziałam. Ale z astmą narciarzy – to faktycznie niemalże reguła.
A przed chwilą doczytałam ,że silne mrozy są szczególnie niebezpieczne dla osób po przebytym zawale i z nadciśnieniem tętniczym. Bardzo niska temperatura może spowodować wzrost ciśnienia tętniczego i większe obciążenie pracy serca .
p.s. Twoje bułeczki jak zwykle kuszą wyglądem a ich zapach czuję aż tutaj..
Sama sobie napisała epitafium
Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale też nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.
(*) Śpieszmy się…
Tego nie robi się kotu…
Lepiej mieć horyzont wąski,
niż zamawiać tu zakąski.
Lepiej wynieść się z osiedla,
niż tu przełknąć choćby knedla.
Lepszy ku przepaści marsz,
Niż z tych naleśników farsz.
Lepszy piorun na Nosalu,
niż pulpety w tym lokalu.
Lepiej w domu zjeść konserwę,
niż mieć tutaj w życiu przerwę.
Lepsza w domu świekra z zezem,
niż tu jajko z majonezem.
Lepsza ciotka striptizerka,
niż podane tu żeberka.
Lepiej nie być w żony guście,
niż jeść boczek w tej kapuście.
Dalszych recenzji już nie będzie 🙁
Na alkoholach też się znała 😉
Odwódki
Od samogonu utrata pionu.
Od koniaku finał na haku.
Od palinki wstrętne uczynki.
Od maraskino spadaj rodzino.
Od pejsachówki pogrzeb bez mówki.
Od śliwowicy torsje w piwnicy.
Dziękuję bardzo za gratulacje.
Ludzie, akurat doczytałem i mam pytanie, bo pamięć się kruszy i pytam, doczego była dobra marsala.
Znalazła butelkę wnuczka Laura, której pozwoliliśmy przejżeć kuchenne zakamarki. Wrzuciła nam do kubła całą masę przeterminowanych rzeczy, a w tym znalazła taką właśnie butelkę.
To tyle na dziś, ale nie mogę przed spaniem nie wspomnieć, że tem mój „muzg”, w związku z „mozgotrzepem” Sławka, z przed niedawna, leży mi ciężko w żołądku.
Mimo to,
normalnie dobranoc.
Wisławę, która za wiele wierszy nie pisała, lubiłam zawsze. Kiedy dostała Nobla, napisałam list (najkrótszy, jaki potrafiłam, bo ja jestem rozwlekła). Dostałam odpowiedź, co mnie prawie powaliło, bo wcale się nie spodziewałam. Najważniejszy jest ten dopisek własną ręką. Trzymam w tomikach Jej poezji.
http://alicja.dyns.cx/news/Wis%C5%82awa.jpg
No nie, muszę jednak:
Kto pije piwo – tymu djoboł kiwo
Kto pije wino – tymu djoboł godo ? pujdź ino
Kto pije sznaps – tego djoboł łaps!
Lepiej Szkotom dać bułeczki
Niż zaglądać im pod teczki
Cześć Jej pamięci.
Pepe, a na wschodzie śpiewają tak:
Ty, horyłko, myła była –
szto ty z mene porobyła?
Ja u tweho molim dzbana,
a ty mene na kolana…
Ja za tobo jaż do Lwowa,
a ty mene buch do rowa.
Ja za tebe szybro, złoto,
a ty mene buch w bołoto.
Ty horyłko z buriaka
robisz z mene duraka.
http://www.youtube.com/watch?v=nFYpASaTYDQ&feature=related
Pani Szymborska też lubiła pobiesiadować…
Pepegorze,
marsala?
Jeśli wytrawna to na aperitif, słodka na deser, a także do aromatyzowania ciast (faworki) i słynnego deseru zabayone (zabaglione, sabayon).
Traktować jak sherry.
Chwilami życie bywa znośne
(w ośmiu chwilach)
…ależ oczywiście, biesiadowanie to jest to!
Ludziska wokół stołu rozumieją to. Wcale się nie żegnamy z Wisławą, bo Ona z nami jest. I będzie.
Pepegorze – Klasyczny kurczak marsala, a jeśli nie jesteś bardzo głodny, to zmarsaluj się frywolnymi śliweczkami
Dla stóp – Podgrzana butelka marsali na długą, zimową noc, patefon, Marselianka.
Wszystko to co Ci się przyśni – cysterna taniej marsali w drodze do bardzo ekskluzywnego sklepu, czekoladki z marsalą, Marsala Szczygieł – sopran, Mars i Marsala, nago lub w wojskowych płaszczach…czy możesz powtórzyć pytanie? 🙂
Marsala Umlaut, może z ambrosia salat.
Probowalem wiele razy cos wtracic. Zjada za kazdym razem, to bardzo denerwujace.
Wisławy Szymborskiej żal ! Wielka i skromna.Mam dla takich ludzi ogromny
podziw i szacunek.
Alicjo-masz piękną pamiątkę 🙂
Szykujemy się do podróży w cieplejsze kraje.Postaramy się zamienić nasze
-20oC na marokańskie +20.Oby się udało,bo w górach Atlas podobno spadł śnieg….Wycieczka po górach nie była jednak w planie 😉