Zgadnij co gotujemy? (49)
Ogarnęła mnie mania warzywna. Robię risotto z warzywami, jem – ostatnie w tym sezonie – szparagi niemal codziennie. Rukola, szpinak, smażona na oliwie marchewka z peperoncino i inna zielenina gości na moim stole w każdy wieczór. To mój organizm domaga się takiej diety. Za jakiś czas zatęsknię zapewne za czymś innym.
Z tego co napisałem wyżej wynika, że i dzisiejszy quiz będzie warzywny. Po prostu – zielono mi. Oto dzisiejsze pytania:
1. Marchew jest koloru marchewkowego ale czy na pewno? Jaki jeszcze kolor ma to wspaniałe warzywo?
2. Drzewipest orzechodajny, hubbard, makaronowa, piżmowa, turbanowa,kabaczek żołędziowy to nazwy odmian smakowitego warzywa – jakiego?
3. Pysznym, choć mało popularnym warzywem jest kozibród ogrodowy. Pod jaką nazwą można ją znaleźć w sklepach warzywnych?
Nagrodą w takim quzie może być, a właściwie musi, odpowiednia książka. Jest to wydana przez oficynę Prószyński i S-ka w serii Encyklopedia Gotowania książeczka Barbary Adamczewskiej „Potrawy z warzyw”. Zwycięzca dostanie egzemplarz z autografami i dedykacją. Proszę więc jak najspieszniej wysłać odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl Szybkość i prawidłowe odpowiedzi decydują o sukcesie.
Komentarze
Panie Piotrze. Ni diabła nie wiem co to kozibród ogrodowy , w związku z czym z niecierpliwością czekam południa, kiedy to Pan poda rozwiązanie dzisiejszej zagadki.
Wczoraj zrobiłam ogromną porcję chłodniku , takiego wie Pan, wiejskiego, gęstego od jarzyn, jaj i kiełbasy i dzisiaj będziemy zjadały go ad finitum. Jeżeli upał nie ustąpi, to jutro zrobię na obiad sałatę z fetą, oliwkami, jakimś ziarnem rumianym i co mi tam jeszcze w ręce wpadnie. Na samą myśl, że miałabym coś w tej temperaturze gotować, gorąco mi się robi. W zapasie mam jeszcze spagetti a la Okoń – to błyskawiczne, 10 minutowe, ale ciężko nad tą propozycją myślę, bo przecież trzeba by to jeść na gorąco! Straszne.
Dzień dobry
A u mnie już 3 dzień pyszny żurek z wkładką (kiełbasa wiejska mocno czosnkowa). Zurek dostałem w prezencie od sąsiadki, trochę inny niż mojej produkcji i może dlatego tak atrakcyjny. Potrawa wygodna bo wymaga tylko odgrzania. Po upałach jestem jak mucha w smole i nie mam siły gotować. Więc odgrzewam żurek, później kiełbasa na widelcu z kozacką musztardą a do przekąszenia ogórki kiszone. I tyle jedzenia w upały.
Pozdrawiam
mt7!
Już wiem gdzie był błą!Narozrabiałem!Dziękuję za naukę!Przepraszam!
a.j
Rano w odpowiedzi napisałem że kozibród ogrodowy to salsefia. Często widuje się nazwy wymieniane jako jedno warzywo salsefia / skorzonera ale chyba czymś się różnią .
http://pl.wikibooks.org/wiki/Ekoogrodnictwo/Ro%C5%9Bliny_u%C5%BCytkowe/Salsefia
Jednak się różnią :
http://pl.wikibooks.org/wiki/Ekoogrodnictwo/Ro%C5%9Bliny_u%C5%BCytkowe/Skorzonera
W wielu przepisach podaję się jako jedno warzywo ale to nie to samo
Czyżby praktykantka odeszła i nastał chłód?
A co do Ötzi ? to zadziwiające z tym sexem na 3210mnpm.
dawniej kierowiec PKS-su na pytanie podróżnej
– czy w Zimnej Wodzie staje ?
odpowiadał:
– chyba kaczorowi!?
A oni na lodowcu, w krainie bieli….
Książkę Barbary wydaną przez firmę Prószyński i S-ka „Encyklopedia gotowania. Potrawy z warzyw” wysyłam do Pani Kasi S. jeszcze na naszym blogu, jak sądzę, nieznanej. Odpowiedziała ona poprawnie, że marchewka może tez być biała, żółta, czerwona i fioletowa; drzewipest orzechodajny to dynia; kozibród ogrodowy zaś (czytaj i zapamiętaj Szanowna Pyro!) to salsefia.
Misiu przejrzałem wszystkie odpowiedzi i Twojej nie znalazłem. Ale i tak Kasia była najszybsza. Gratulacje! Autografy i dedykacja już wypisane a książka jedzie na pocztę. A więc – do nastepnej zabawy. Dziś zaś powinien jeszcze ukazać się filmik ze sklepu z winami.
Jeszcze raz o kiwi. Krotko, by Was nie zanudzac. Stara Zaba w poprzednim wpisie wspomina o galaretce z kiwi. Coby problem „stania” galaretki rozwiazac – ja osobiscie uzywam galaretek o innych smakach i nimi zalewam owoce kiwi. Kropka – nigdy nie mialam problemow.
Mozna ewentualnie zrobic „czysta galaretke i dodac kilka kropli barwnika, ale osobiscie nie polecam.
Oliwkowo-kiwiowo pozdrawiam
Echidna
Mnie kiwi zalane inną galaretką też się nie zsiadło, po dwóch próbach dałam spokój.
Fioletowa marchewka? Czy ktoś to naprawdę widział?
Arkadiusie
Dzięki Bogu chłód jest za oknem. Praktykantka dziś przyszła z koleżanką więc nadal ciepło choć dziewczyny pracują jak mrówki i niewiele konwersują. No ale podśpiewują sobie albo tanecznym krokiem biegają z segregatorami. Miło popatrzeć. Jako ich przełożony tematyki miłości Ötziego na lodowcu nie poruszam. Poczekam aż się znudzą i same zaczną.
Pozdrawiam
Czyżby czekały nas nowiny marchewkowe na warzywnym rynku? Jak te kolory smakują? Podobnie?
Pozdrawiam Pana Redaktora i Blogowiczów, z Heleną na czele! tss
Misiu 2
Wracając do Twego wczorajszego pytania o przetwory z morwy to chyba szkoda zachodu. Mam morwę na ogrodzie – mdłe owoce, dużo dłubaniny a efekt wątpliwy. Z tego co słyszałem, to sprowadzono ją do kraju w XIX wieku z uwagi na jedwabniki, które żywią się jej liśćmi. Dlatego sporo jej rośnie w okolicach miasta – Łodzi bedącego w tym czasie centrum włókienniczym środkowej Europy. Tak mi Babcia w każdym razie mówiła gdy się pytałem o to drzewo.
Pozdrawiam
Wojtku
Jest dwa rodzaje morwy : biała i czarna. Białe są dużo słodsze i trochę mdławe . Czarne natomiast są lekko kwaskowe i bardzo smaczne. Pamiętam że z czarnych sąsiad robił nalewkę lub wino.
Misiu 2
Poszukałem w necie i taką zaletę (poza smakową) morwy znalazłem. W jej owocach występuje resweratrol, który oprócz własności przeciwgrzybicznych posiada nie do końca zbadane własności przedłużania długości życia ssaków. Ten sam składnik występuje w skórkach winogron i jest z nich przemysłowo wytwarzany. Dlatego uczeni uważają, że właśnie resweratrol zawarty w winie wpływa na długowieczność Francuzów. Więc wniosek jest następujący: pijmy wino, nalewki i likiery z morwy a dożyjemy wieku starych Gruzinów – mimo marskości wątroby.
Pozdrawiam
E tam, chrzanicie z tą marchewką – marchewka z chrzanem! Nie uwierzę w te fiolety, dopóki nie zobaczę! Zdjęcie choćby!
Ale ziemniaki fioletowe to i owszem, widziałam, mój znajomy hodował w ogródku i nawet dał mi kilka na rozmnożenie. Wsadziłam w moje 4×6 i co? Jakieś bydlę mi wykopało i zeżarło!
A morwy każdego koloru chetnie przyswajałam za młodu, faktycznie na Dolnym Sląsku trudno znalezć miejscowość, gdzie by nie rosły. Dlatego tak długo żyję! No, ale na starość przerzuciłam się na wino :
Miłego dnia życzę, u mnie zaczyna się gorąco i duszno, a ja tu w wełnach, psiakość…
W kwestii:eenie wierzę to my mamy Tomasza a nie Alicję. Jak podaję, że są fioletowe to znaczy, że widziałem. I trza wierzyć. Bo jak czegoś nie wiem to się przyznaję. Noo, chyba że czasem pobłądzę i coś chlapnę omyłkowo. Ale nie w sprawie marchewki i kolorów. Także jadłem kukurydzę fioletową i w paru różnych kolorach. Oczywiście w Peru. Marchewki w Polsce!
Aaaaa… trzeba było tak od razu, że na własne oczy!
A kukurydzę i owszem, widziałam w Południowej Dakocie, w Mitchell – maja tam taka atrakcję, Corn Palace. Taki z lekka kiczowaty pałac, cały z kolorowej kukurydzy. To znaczy „otynkowany” jest tą kukurydzą, a kolorów kukurydza ma sporo, fioletowy, coś w rodzaju burgundy, i inne różne, przeróżne kolory.
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Mitchell_corn_palace.jpg
Witam wszystkich serdecznie! Od jakeigoś czasu śledzę tego fantastycznego bloga, i pierwszy raz postanowiłam wziąć udział w konkursie, no i się udało. Szczęściu własnemu trudno wiary dać 🙂
Pozdrawiam! 🙂