Cru to prestiż ale i pieniądze
Kupiłem ostatnio kilka butelek wina, których dotąd nie znałem. Tym razem było to wino francuskie z regionu Bordeaux (na fot. wyżej) oraz z Doliny Rodanu. Nie chcąc pić byle czego (zwłaszcza, że rzadko znajduję coś lepszego niż moje ulubione z włoskiego południa) pilnie studiowałem teksty nalepek. Wszystkie miały wśród innych napisów także słowo „cru”. I wówczas przypomniało mi się pouczenie Marka Kondrata, by do tych określeń podchodzić z ograniczonym zaufaniem.
Francuski termin „cru” najczęściej tłumaczy się jako wzrost. Upowszechnienie terminu „cru” w odniesieniu do win nastąpiło w połowie XIX w., kiedy podzielono wina bordoskie (głównie z Medoc) na pięć klas jakościowych (Premiers Crus do Cinquiemes Crus). Oczywiście miejsce w hierarchii crus oznaczało nie tylko prestiż, ale również cenę wina.
Śladem Medoc poszły inne regiony winiarskie we Francji, wprowadzając własne klasyfikacje jakościowe. Hermetyczność klasyfikacji z 1855 r. wymusiła także utworzenie odrębnego, nowego podziału w samym Medoc (tzw. cru bourgeois). Obecność na etykiecie terminu „cru” oznacza zwykle ponadprzeciętną jakość, ale i tu należy zachować ostrożność. Na przykład w Saint Emilion napis „cru” występuje prawie na każdej nalepce (należy szukać określenia „grand cru” lub, jeszcze lepiej, „premiers grand cru”), a w Prowansji ma znaczenie wyłącznie historyczne. Poza Francją termin „cru” zwykle oznacza niewiele więcej niż ambicje poszczególnych producentów.
Po tej lekcji nieco zmieniłem zawartość swego koszyka. I teraz będę po kolei sprawdzał zgodność treści etykiety z zawartością butelki.
Komentarze
I tak trzymac!
Tez wychwalam wino nie przedtem, nim nie sprobowalem z zawartosci butelki.
Zalecam jednak dopiero wieczorem.
Osiem plus, a sloneczko zmaga sie z szybko ciagnacymi chmurami.
Udanego tygodnia zycze!
pepegor
Moj komentarz nie przechodzi. Sprawdzę, jakie słowo przeszkadza 🙂
Dzień dobry,
Nie sadzę, żeby należało tłumaczyć „cru” jako „wzrost”. Słowo cru oznacza nie tylko produkcję (w tym przypadku wina) ale również grunt, ziemię. Np „vin du cru” to wino lokalne, miejscowe. Gwarancją jakości jest umieszczenie na etykiecie „apellation village”, następnie „premier cru” i „grand cru”, co oznacza, że zbiór pochodzi ze specyficznych parceli, które mają np szczegolne naslonecznienie, specjalna glebę. Umieszczone na etykietach „grand cru cla ssé” czy „grand cru supérieur” nie gwarantują lepszej jakosci. Jest to czesto chwyt reklamowy. Obie pokazane na zdjeciu butelki nie mają „apellation village”, mogą to być zbiory z całego regionu. Co nie znaczy, że wino nie jest dobre 🙂
W ostatnim tygodniu piłyśmy dwa bardzo dobre wina; obydwa francuskie – czerwone, ofiarowane nam 2 lata temu przez Sławka : cru bourgeois Chateau Lasore Perganson haut medoc (świetne, lekko cierpkie, rocznik 2002, znakomite pod ciemne mięso) i białe z Doliny Loary, przywiezioe przez Młodszą – coteaux du Layon appelation controlee 2008 – to z kolei jakkolwiek wytrawne było wyraźnie słodkawe – my zużyłyśmy pod indyka w ananasach. Żal, że to już ostatnie butelki przytargane na własnych plecach przez Dziecko.
Jak długo można przechowywać wino w piwnicy, częściowo ogrzewanej, bez obawy, że zrobi się z niego ocet?
Witam słonecznie. 😀
Jotko, nareszcie się „pokazałaś”, choć nadal czuję niedosyt. 🙂
Moim problemem jest natomiast przechowywanie główek, ząbków czosnku tak, aby nie kiełkowały na potęgę. Mam specjalny (kamionkowy) pojemnik na czosnek, tylko w nim też po kilku dniach kiełkują, mimo tego, że w kuchni mam kaloryfery zakręcone. 🙁
Może znacie jakiś sposób ? Już się zastanawiam nad suszeniem (latem) obranego czosnku, żeby był na całą zimę. Boję się tylko, czy nie uszczuplę jego wartości.
@jotka:
z reguly nie dluzej niz rok.
Zgago,
🙂
@byk,
dziękuję. Wygląda na to, że mam kłopot. Dwa lata temu przywieźliśmy z Włoch dwie 3 l. butelki czerwonego wina z 2005 roku. Jedna ciągle leży w piwnicy.Czekała na ekstra okazję. Wylać?
witam z pochmurnej Warszawy 🙂
Zgago, miałam podobny problem. Teraz czosnek przechowuję w lodówce, na najniższej półce, a raczej w szufladzie, obok jarzyn. Nie traci na smaku, ani na urodzie, no i nie kielkuje 🙂
Jotko- zasad ogólna :
Co masz wypić jutro,wypij dzisiaj 🙂
Na przykład popularne teraz wina z Nowego Świata nie nadają się w ogóle do przechowywania.Z kolei wina ciężkie,o dużej ilości tanin znoszą dobrze
leżakowanie w piwniczce. Może te wino z Włoch to jakieś toskańskie ?
Porządnym toskanom przechowywanie na ogól nie szkodzi.
http://www.bodega.pl/?mod=2&t=cnP&cPath=34_43&cnID=218&adultAgree=1
Jotko- otwórz owe butle.Jeśli nadal dobre,to daj znać-przyjedziemy i pomożemy Ci pozbyć się kłopotu 😉
Jotko,
w kazdym wypadku najpierw sprobowac wypic.
Wzniose o odpowiedniej porze
Danuśka,
no właśnie, tak to jest, jak się człowiek przestaje trzymać zasad 😉
A to wino to jest takie:
Primitivo di Manduria Denominazione di Origine Controllata
tyle, że ja nic z tego nie rozumiem.
Jest podana strona internetowa;
http://www.terredipuglia.net
tylko po włosku i też nic nie rozumiem 🙁
Mogłam przywieźć na poprzedni zjazd, wtedy pewnie było dobre. Ot, gapa!
Danuśko,
kolejność raczej odwrotna, bo 3 litrowej butelki szkoda otwierać bez pewnego wsparcia :lol;
Jotko, no co Ty? Wylać ? Najwyżej otwórzcie bez specjalnej okazji, jeśli nie będzie tak doskonale smakować, jak ongiś (weź pod uwagę sugestię), to zużyjesz jako zalewę do mięsa, np. wołowiny na dziko. Ja swoje zużyłam do Coq au Vin, tylko dlatego, że to było wino czerwone pośledniejszego gatunku a mój brzuszek w ogóle nie cierpi mocnych, czerwonych win. Gdy go spróbowałam (czy już ocet), okazało się, że jeszcze jest winem a przecież butelka stała 2 lata tylko w przedpokoju (jedyne ciemne miejsce w moim mieszkaniu).
Barbórko, dziękuję ale mi nawet w szufladzie lodówkowej rosło, jak głupie. Teraz wsadziłam na najniższą półkę i zobaczę. Lodówkę mam na co najmniej 2 osoby a ja tylko jedna, więc poza pękającym w szwach zamrażalnikiem w lodówce generalnie chłodzą się „żerdki”, dlatego temperatura w niej wyższa, niż przy przedświątecznych zapasach. 😆
Wszystko połnięte, teraz powtarzam
Trochę zamieszania w terminologii. Każdy region, a nawet niektóre części regionów, mają swoje prawidła. Grand cru clas(-)se to klasa najwyższa w Haut Medoc. W ramach tej klasy mamy 5 stopni od 1-er grand cru clas(-)se do 5-eme grand cru clas – se. Przyznano szlachectwo winom w roku 1855 i niektóre z uszlachconych wówczas win nie trzyma jakości, ale większość na pewno tak. Do 1-er zwyczajowo dolicza się Chateau Petrus, clareta, który tytułu szlacheckiego formalnie nie ma.
Ale są jeszcze grands crus cl. bez numerków np w St-Emillion. Są jeszcze cru burgeois. Te mają trzy stopnie: exceptionelle (9 win), superieure (nie mylić z Bordeaux superieure) i po prostu burgeois. Tylko o stopniu burgeois trzeba wiedzieć, bo na etykietach nie ma informacji, że to exceptionelle czy superieure.
Natomiast village cru to specjalność Burgundii. Oznacza powiązanie wina z miejscowością szczycącą się winami. I to co innego znowu niż np. beaujaulais village czy cote du Rhone village, gdzie prawo do „village” oznacza zakwalifikowanie do wyższej klasy niż wina bez „village”.
Jeszce do Bordeaux. W przeciwieństwie do grands crues cl. przyznanych raz na zawsze, grand cru bez cl. i cru burgeois to tytuły przyznawane na krótki okres czasu i podlegający weryfikacji. Długość okresu zmieniała się. Ostatnia akcja miała miejsce chyba w 2003 roku i najdalej w 2013 powinna byc ponowna.
Trzeba pamiętac, że jest wielu małych producentów wytwarzających znakomite wina, którzy nie poddają swoich win procedurom klasyfikacyjnym ze względu na koszty. Kontraktują prawie całą produkcję znającym się na rzeczy restauratorom i mają spokój. Nadwyżki sprzedają na targach win producentów niezależnych, które odbywają się w Paryżu 2 razy do roku – wiosną i jesienią, ewentualnie jeszcze na paru imprezach lokalnych. Zachęcam do odwiedzania tych targów, bo można tam wypatrzyć znakomite wina po bardzo umiarkowanych cenach.
Zgago,
nie kupuj raczej czosnku na zapas, tylko jedną lub dwie główki. Na pociechę mogę Ci powiedzieć, że ten kiełkujący czosnek na pewno nie pochodzi z Chin, bo tamten ma bardzo duże ząbki i nie można go rozmnożyć, więc musi być specjalnie ” traktowany”.
Obejrzałam sobie wczoraj śniadanie YYC i spodobały mi się jajka gotowane na parze. Zastanawiam się nad sposobem ich gotowania – wygląda na to, że wlewane są do maleńkich miseczek. Ja mam tylko garnek do gotowania na parze, ale on chyba się nie nadaje. Może YYC to przeczyta i wyjaśni, a może ktoś inny zna się na tym.
wracając do Burgundii pominąłem jeszcze najwyższe klasy czyli premier cru i grand cru. Grand cru to klasa najwyższa i może być używana tylko z nazwą apelacji, np. AOC Beaune Grand Cru. Dopiero niżej czy wyżej można wstawić nazwę winnicy czy producenta, ewentualnie samego wina. Przy premier cru można do apelacji wstawiać już własne nazwy.
Szczególną kategorię burgundów stanowią wina butelkowane specjalnie na aukce w Hospicjum w Beaune. Są to z reguły wina grand cru i premier cru, ale z etykietą zawierającą informację, że stanowią przedmiot aukcji hospicyjnych. Na aukcji sprzedawane są wina z własnych winnic, gdyż zapisywanie winnic hospicjum było kiedyś dobrym zwyczajem. Ale sprzedawane też są wina innych producentów, którzy pozostawiają na cele dobroczynne część uzyskanych kwot.
Jotko, nie wylewaj. Przede wszystkim im większa butelka, tym wolniej wino się starzeje. Co jest na etykiecie? Niewiele win po 5 latach jest do wylania, a w butelce „double magnum” to jakby po 2-3 najwyżej i nic nie powinno się jeszcze wydarzyć.
Stanisławie,
na etykiecie jest to:
Primitivo di Manduria Denominazione di Origine Controllata
Ta butelka jest w zasadzie cały czas chłodna. Dziękuję za radę. Poczakam na jakąś imprezę, na której możliwe będzie wypicie 3 litrów wina. Otworzę tę butelkę, ale jakby co, to w pogotowiu będzie inne wino 😉
Krystyno, wolałabym kupować tylko na bieżące potrzeby, ale ostatnio kilka razy zdarzyło mi się nogi złazić za krajowym czosnkiem (tzw.fioletowym) i wrócić do domu z niczym. 🙁 Dlatego jak za dawnych lat, muszę kupić po kilka główek, bo uwielbiam czosnek i traktuję go na równi z tzw. „obowiązkowymi” przyprawami. 😀
Krystyno, tutaj zdjecia garnka (patelni) w ktorej gotuje jajka. Masz racje. Male miseczki. Woda na dno, na to plytka z otworoami na miseczki. Kolega mi pokazywal takie male silikonowe miseczki (foremki jakby) w ktore sie wbija jajko i kladzie na goraca wode a one sobie plywaja i sie jaja gotuja. Przyznam, ze wole patelnie jak na zdjeciu ale mozna na rozne sposoby takze z wbijaniem jajek do goracej wody tylko mnie to kiepsko wychodzilo 🙂
Patelnia po uzyciu przed wymyciem wiec przepraszam ze brudnawa zamieszczam 🙂
https://picasaweb.google.com/lh/photo/ax8u_zSq9RjFezgaQf2enlqtAYDDy0KHj9dwl8WApXc?feat=directlink
🙁
http://www.youtube.com/watch?v=DgJnqAx5N9Y&feature=relmfu
Kulinarnie również, bo w końcu whiskey…
Dlaczego podczepiają te reklamy z przodu, nie wiem…ale tu też jest kulinarnie, tym razem nie whiskey, a beaujolais vino….
http://www.youtube.com/watch?v=vrz00Rs7mbA&feature=relmfu
Bry!
U mnie dzisiaj tak (5 minut temu) – nie daje się, skubaniec, tylko rosnie, chociaż za oknem zima zła 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_5567.jpg
Zajęcia wrzeszczą 🙄
Udaję się z najwyższą niechęcią, to są akurat te, których nie cierpię 👿
Jadłyśmy dzisiaj placki ziemniaczane ze śmietaną; jak zwykle: na słone, Anka cukrzone. Dwa duże zostały i a myjąć po obiedzie wyrzuciłam ostatki do kubła (placków na zimno nie polecam niczyjej watrobie). Anka przed pół godziną odegrała niezłą scenę rozpaczy: placki wyrzucone? Takie dobre placki? To Matka chowa skórki od wędzonego boczku i suchy chleb, a placki (dzisiejsze) wyrzuciła. Itd itp aż dałam święte słowo zucha, że nie spowoduję tymi dwom plackami klęski głodu w Afryce, zwyżki cen żywności i nikomu się nie przyznam do okropnej rozrzutności. Uf.
Errata – musiałam być wzburzona : nie „na słone” tylko „ja słone”, nie „a myjąć” tylko „ja myjąc” – w słowie „dwoma” zabrakło literki „a”
Bociany pryskają z Egiptu . Wczoraj w Bydgoszczy zaobserwowano pierwszego migranta. Ciekawe, czy to zwiastuje wczesną wiosnę?
Z ŻABĄ JEST BARDZO ŹLEEEE!!!
Podczas dziergania czapki Młodej Pyrze, jakoś tak niefortunnie owinęła się w włóczkowy kokon , że wygramolić się zeń nie może. Po kilku nieudanych próbach stwierdziła – oby do wiosny.
Pyro-ja wzburzona nie byłam,ale zjadłam a w słowie zasada i zamiast
to wino napisałam te wino ;oops;
Mlodszą Pyrę rozumiem.Placki ziemniaczane na zimno też jadam 🙂
Żaba w kokonie ? Oj,niedobrze 🙁
No, popatrzcie : Żaba dla wygody Młodszej obdziergała się na okrągło, a ja rozmyślam ile dają za późne dzieciobójstwo.
Dożywotkę, Pyro…nie licz na zawiasy!
Wracam do…
Pyro, dają dożywocie bez kochanego dziecka !
Żabo, Żabulo, wykokoń choć jedną żabią łapkę, włącz ustrojstwo i stuknij, choć kilka literek, na klawiaturze, please !!!!!!!! Popatrz nawet się wysiliłam, żeby sprawdzić w słowniku. 😯 😉 😆
Ckni nam się już za Tobą. 🙁
Pyro, rozumię Twoją Córkę…też lubię plaki na zimno 🙂
Rozumiem miało być 🙂
A gdzie to nasza „a cappella” = „a cymbella” – gwieździna „nowopolskiego” bełkotu? Tęsknimy za „krakowskymy mondrościamy”. Basiu, łoc hepnt?
mortadello, bidulko, ależ cię solidnie przemielili.
Byłyśmy wczoraj z moją Latoroślą na balecie „Anna Karenina”.
http://www.teatrwielki.pl/repertuar/balet/kalendarium/anna_karenina.html?kid=490
Taniec lubimy oglądać we wszelkich postaciach,ale muzyka to już niekoniecznie każda do nas przemawia. I ta wczorajsza,napisana przez Rodiona Szczedrina to nie była niestety nasza „filiżanka herbaty”,jak mawiają ukochani Francuzi 😉 Natomiast przedstawienie podobało nam się bardzo.W dzisiejszych czasach niesamowite efekty można uzyskać za pomocą światła i w ten sposób zrobiono właściwie całą scenografię. To niewątpliwie ogromne ułatwienie dla obsługi technicznej,która w innym przypadku musiałaby się nieźle napocić montując kolejne elementy dekoracji.
Czasy,kiedy do opery panie przychodziły w wieczorowych sukniach,a panowie w co najmniej w garniturach,minęły już bezpowrotnie,o czym wszyscy zapewne wiecie.A szkoda 🙁 Jakoś tak dziwnie mi było spoglądać
na młodych ludzi,szczególnie rodzaju męskiego,ubranych w sportowe koszule w kratę albo w dresowe bluzy i adidasy.A dookoła te kryształowe żyrandole i marmurowe schody….
Danuśka,
u nas mówią po naszemu „not my cup of tea”, co by się tłumaczyło na Twoich kochanych Francuzów, że nie ich filiżanka, a patrz, jak oni niby to oficjalnie się nie lubią, a wyrażenia mają podobne 🙄
Przy okazji wywiadu z Głowackim (podałam sznureczek parę dni temu) przypomniało mi się, że to on był autorem scenariusza do „Jesienina”, którego ogladałyśmy w Ateneum w maju. A ta panienka – na scenie przecie.
Jolinek,
wyłaź z krzaków czy skąd tam, bo się zdenerwuję!!! Wyłaź, ale już!!!
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/WarszawaMaj2010#slideshow/5477171861320455266
To składam samokrytykę – nie będę wyrzucała zimnych placków, ani rzucała kalumni na własne dziecko.
Była Marialka; powiedziała, że na razie nie umrę, nie od byle zapalenia tego i owego. Przejrzała wyniki i rzewnie wzdychając oznajmiła, że takie porządne, stare zdrowie niszczę sobie papierosami; no ale potem zgodziła się ze mną, że na coś w końcu umrzeć trzeba. Rozstałyśmy się w wielkiej przyjaźni.
mortadella!
A’capella
jest tu jak
cytadella.
W jej obronie
będę na bastionie!
Lubię motradello A’capellowe śpiewy, mimo że czasami nie nadążam,
nie wyrabiam tempa, po górach dostaję zadyszki, ale ona jest proszę ja Ciebie, tempa presto allegro – typowy typ z południa, nie zaprzeczysz że Kraków na południe od Warszawy??
Ja jestem takie andante i gdzież mi do allegro, ale jak sobie wyobrażę toczącą się mortadelę, to ona tak ledwo lento grave się turla.
Nic więc dziwnego że jeszcze bardziej nie nadążasz.
Zresztą nie próbuj, bo osłonka
Ci pęknie i będzie kłopot.
Jotka,
czy ten Twój badyl to nie taki sam, jak mój i teraz tak ślicznie kwitnie? Daję zdjęcie Twojego, bo moim już gdzieś się tam wyżej chwaliłam – wydaje mi się, że to te same badyle.
https://picasaweb.google.com/alicja.adwent/ZimaUJotki#5544591285814117090
Pyro,
grunt to pielęgnować swoje nałogi, co to by był za świat, gdyby każdy idealnie i według książki, sami święci 🙄
Ja też staram się o piekło – podobno jest tam kocioł, więc będziemy gotować (się?) 😉
Szkoda, że Marialka ciągle taka zabiegana. Pozdrów ją przy okazji.
Danuśko, a to widziałaś??
http://www.polityka.pl/galerie/1512370,14,gala-paszporty-polityki-2010—galeria.read?backTo=http://www.polityka.pl/paszportypolityki/1512358,1,znamy-juz-laureatow-paszportow-polityki-2010.read
W następnej edycji red. Baczyński wyjdzie w dresie, z kapturem na głowie
i zagai :
Dżemdobry!!!
Siema Prezy,
siema ziomale,
razem z Torbą wpadlim do pakamery
rozdać nasze polityczne papiery….
albo jakoś tak. 😉
Jotka,
o tego badyla mi chodziło. Mój jest bardzo stary, ma ponad 20 lat. Ale jary!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5538.jpg
Antku,
Każdy broni, czego chce,
ble, ble, ble,
ble, ble, ble…
Alicjo- w sumie ciekawe,kto od kogo tę filiżankę pożyczył 😉
Zboczyłem z głównego nurtu.
Ja tylko chciałem do Pietrka, by podzielił się przepisem na bulgoga i te inne smakowitości o których wspomniał wczoraj wieczorem.
Z tego coś wymienił jadłem tylko kimchi z puszki. Wiesz ja chcę taki przepis a’la Pietrek a nie a’la Gugiel, sprawdziłem już, są!
Pietrek, proszę
jak znajdziesz chwilę, naklep jakiś smaczny przepis, wołowina u nas jest, marchewka i sos sojowy się znajdzie.
Gdyby było coś z kota, to i rychu chętnie zanotuje.
Ps. Wcześniej wrzuciłem wpis z linkiem do strony Polityki!!
Chyba w redakcyjnej dyżurce zawyło i zamigotało czerwone alarmowe światło – komentarz czeka na akceptację!!
Widzisz mortadello, juz się uspokoiłaś, rymujesz nawet!
Znam takich co bronią prezesa K., bo bronić jest rzeczą ludzką.
Ludzie, poniedziałek a ja się tak rozpisałem, przepraszam, dobranoć!!
My też mamy odpowiedniki tej filiżanki…w tej chwili przyszło mi do głowy – nie mój cyrk, nie moje małpy, nie mój pies, nie moje pchły 🙄
Ale na pewno znajdzie się więcej.
Ja lubie mortadelę. Tylko musi być z chrzanem albo z ostrą dijon 🙂
A Jerzor bronić będzie kaszanki własną pierwsią!
Powtórka, teraz krócej
http://www.polityka.pl/paszportypolityki/1512358,1,znamy-juz-laureatow-paszportow-polityki-2010.read
-szczególnie zdjęcie nr 14
W następnej edycji red. Baczyński wyjdzie w dresie, z kapturem na głowie
i zagai :
Dżemdobry!!!
Siema Prezy,
siema ziomale,
razem z Torbą wpadlim do pakamery
rozdać nasze polityczne papiery?.
albo jakoś tak.
————————————————————————————–
Ciekawe czy zawyje?
nie zawyło 😉
pa!
Antoni,
Cienias jesteś i tyle.
Podpierasz się jakowąś (śliczne słowo) sympatią mą do prezesa K. (wpływ Kafki?). Wywaru z melisy się napij (porada kulinarna). Broń Boże wołowiny i sojowego…
BTW (a cappella copyright),
Antoni, gdybyś chciał te swoje rymy (bez autoskromności, moje lepsze), tu je dawaj:
http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/0,0.html
Zawsze to parę groszy.
Antek, jak to, nie zawyło ???? Tyle co skończyłam wyć ! 😉
Aż gdzież mi do Twych sympatii?
Ale czyżbym trafił, wedle przysłowia o nożycach i stole?
Prezes nie był do Ciebie, był tak w przestrzeń rzuconym, uratowałaś mu więc byt, szczęściara, Ty to chyba pistacjami nadziewana.
Zazdraszczasz mi grubasko, mojego szczupłego cienia?
Mortadella; przykro mi, ale u nas wieczorową porą obowiązuje i krawat i marynarka. Weź kilka lekcji dobrych manier, zanim zapragniesz kontaktu z Antkiem.
BTW – wyjaśniam, a’capella jest wegetarianką i często wychodzi z niej tęsknota za wiosną, za zielonym, za botwinką.
Stąd ten manieryczny może czasami skrót BTW. BoTWinka.
Nie nadążasz, mortadello, nie nadążasz!
Na częstochowskim bastionie też stanę.
Zgago,
ja Ci po dobroci…nie nadwyrężaj sobie gardła wyciem 👿
(to było po dobroci, jak wskazuje stosowna mordka).
Przypomniałam dziecku, że dzisiaj obchodzi to i owo. Przyznał się bez bicia, za to ja się wyparłam, że mam takie STARE dziecko 🙄
Ani pragnę, ani chcę.
Antka docenię, gdy będzie się zachowywał, jak Antoni.
Pyro, Twoje uwagi o manierach są żałosne. W kontekście Twoich wcześniejszych postów. Cytować? Aż mnie korci.
Antek specjalnie dla Ciebie. Smacznego 🙂
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Bulgogi#5571046701681936738
Panie Antoni, jest jeden problem. Czy „nasz umiłowana ” a cappella wie o tej „botwince’. 1:0 dla Ciebie! Nie nadążam i „zazdraszczam”. Tak to się u Was pisze?
Wielka jest złośliwości ranga, powraca z siłą bumeranga.
Mortadello,
witaj przy Stole, usiądź sobie i niech Ci tu będzie smacznie. Jeżeli podoba Ci się to miejsce – zostań. Przypominam nasz oficjalny hymn, warto go z uwagą posłuchać.
http://www.youtube.com/watch?v=1gjVzT9x-JU
Alicjo, to Twoje dziecię ma jubileusz ? To życzę Wam oba-trojgu samego szczęścia, zdrowia i dalszej dumy, tak z Dziecięcia, jak i Rodziców. 😆 😆
Wasze zdrówko – pełniuteńkim kielonkiem pysznej pigwówki. 😆 😎
Jedna normalna. Dzięki.
Mortadela najdroższa…
Z toastem poczekam na Jerzora (obiad)… wiesz, my jesteśmy te 6 godzin do tyłu 😉
Dzięki za życzenia, przekażę, a swoje przyjmuję – a co! Wychowałam porządnego człowieka 🙂
Żeby tylko tak się nie starzał szybko 🙁
Według badań labolatoryjnych. 75% wody, odrobina mięsa , reszta tłuszcz i wypełniacze. Wartość odżywcza taka sobie. Smak nieziemski. W cieple na stole szybko zielenieje.
Alicjo, cale szczęście, że się „starzeją”, jak sobie pomyślę, że mój młodszy łobuz nadal miał 17 lat, to mnie ciarki przechodzą. 😉 😀
Co zielenieje, Marku? Wiosną ma prawo wszystko;
Alicjo – jeżynówkę w czarce za Maćka wzniosę (i za Twoje lekcje pisania po polsku).
Errata, ma być ; miałby 17 lat …. 😳
Eeeee… Marek, to już lizusostwo.
Bóg zapłać! Sorrki, teraz to chyba się pisze: niech Moc będzie z Tobą!
Dobranoc wszystkim.
Mortadella ( przez dwa „l”, proszę))
Dlaczego najdroższa?
Bo zawartość kiełbasy w kiełbasie minimalna. Taka krakowska sucha przy mortadeli tania jak barszcz, biorąc pod uwagę zawartość kiełbasy w kiełbasie. Mortadelę mogą dogonić tylko parówki. O czym donosi cwańszy od pasztetowej Salceson i pozdrawia przy okazji. Bulba.
Tyle się napisałam do Antka, Danuśki, yyc i Pyry – a wszystko gdzieś przepadło. Powtórzę jutro. Idę się wyciszyć przed snem, czyli coś poczytać.
Nie doczytawszy:
Alicjo, ten Jotki i ten Twój i ten mój, to wszystko ripsalis. http://picasaweb.google.com/pegorek/Kaktusy#5437338682680031122 Atak na skraju: niemało masz ładnego zielska.
Mój nie ma kwiatów, mój ma owoce.
Dobry wieczór.
Mortadella
Białko — 12-17 proc.
Tłuszcz — 28-33 proc.
Człowiek
Woda — 63 proc.
Białko — 16 proc.
Tłuszcz — 10- ?
Mortadella też człowiek 😎
Krakowska sucha
Białko w 100 g — 27,00 g
Tłuszcz — 9,00 g
Niby sucha 🙄
Widzisz MortadeLLo już się zakumplowałaś, już się obawiałem że się usztywniasz….antku….antoni…panie antoni…bałem że żelatyna Ci tężeje.
Ale widzę że spoko, tak się tu mówi.
Uspokoję Cię, do antoniego nie aspiruję, możesz mnie więc nadal spokojnie nie doceniać, nie Ty pierwsza, nie Ty ostatnia.
Mortadella, jasne że człowiek, jeszcze na dodatek tutejszy.
U nasz na wsi to robią Parówki Paryskie i Szynkę też Paryską. W szynce zawartość wody większa niż u mortadeli. Z kilo mięsa robią 2,5 kilo Paryskiej. Szynki. Ja nie kupuję . Do Paryża też nigdy nie wysłałem. Sławek Paryski mógłby pęc jak Smok Wawelski po trzech plajsterkach ( pisownia zgodna z wymową pań z mięsnego)
Od jutra zawartość Paryskich w Polsce gwałtownie wzrośnie. O sztuk dwie. A potem to o trzy.
Właściwe sztuka będzie jedna ale za to z mężem. Ale co to za sztuka!!!
Palce lizać …
I tu mam przerąbane na pół.
No co pochwalić nie można?
I docenić… Wiedzą wszyscy co widzieli. Ja to nawet we francuskiej telewizji France 2. Lepsze było niż Moda na Sukces. Mówię wam.
O właśnie, Pepegor…
mój na odwyrtkę! Kocham kaktusowate (sama podobno jestem kolczasta 🙄 ), bo wyjeżdża człowiek na miesiąc, przyjeżdża z powrotem – a one „sobie są” i mają się dobrze.
Oficjalnie wznieślismy zdrowie dziecka starego 🙂
Wszystkim Jubilatom i Solenizantom najlepsze życzenia 🙂
Alicjo,
nie wiem czy to ten sam badyl, ale chciałabym żeby był ten sam. Bardzo mi się podobają jego kwiaty. Jutro sprawdzę w mądrych książkach.
Pepegor,
myślę, że wątpię 😉
To chyba są inne kwiaty. Jutro sprawdzę.
Zdrowie dziecka Alicjo!
Bardziej tu o mortadeli.
Pożegnam się i pójdę spać,
dobranoc.
Nie odzywają się ostatnio, a znajomego pogrzebu nie było:
Haneczka, Stara Żaba Krysha, Yota (czy się już wykopała spod śniegu), Wanda TX, Orca, PaOLOre (na nartach) Cichal – no, co jest proszę AKTYWU? Kolektywu?
ha ha!
http://alicja.homelinux.com/news/zagadka.jpg
3393 ale kod. 🙂
Pyro, jeszcze Echidna i Ewa. 🙁
Życzę dobrej, spokojnej nocy i miłych a smacznych snów. 😀
Alicjo, „cysto prowda”. 😆 😆 😆
Zdrowie dziecka , Alicji i Jerzora .
Pyro,
na mnie zawsze możesz liczyć, ja jestem gaduła, gdziekolwiek bym się nie szlajała po świecie i zawsze z maszyną pod pachą 🙄
Dzisiaj urlopuje Placek? Nemo? Nisia?
To ja też sobie pójdę; nie sama – stosik lektury leży na brzeżku stołu przy tapczanie. Przed snem wybór jest dla mnie prosty: ksiązki z tych uśmiechniętych i dbanie o to, żeby Młodsza jeżeli chce oglądać swoje puj, puj – łupu, cupu! zamykała dobrze drzwi od swojego pokoju.
…o, zeżarło mi pół komentarza (się dziwić, blog łasuchów 🙄 ),
co to ja chciałam powiedzieć…ano chyba to, że ciągle pada śnieg, macham przyjaźnie do Eski, wspominam wiadomo, co (smalec! chrzanię, że cholesterol!)
http://www.youtube.com/watch?v=caPrzqj8SBs
Pyro, ja nie urlopuję, ja wprost przeciwnie!
Udało mi się – jeszcze w porę, ale już ostatni dzwonek dzwonił! – odkryć, że pomyliłam terminy o jakieś dwa tygodnie. W niewłaściwą stronę.
No więc zostałam stachanowcem.
Nisiu – potrzymam za robotnice – mrówki , to żeś sobie, Pani, narobiła, Oj!
Ja się nie odzywam, bo sobie narobiłam wbrew 🙄
Ale się pozbieram, pozbieram po kawałku, i może nie ze wszystkim zdążę, ale zdążę na czas 😉
a ja sie odzywam czasem 🙂 , nawet nie tak dawno pokazywalam male czapeczki 🙂 i slyszeliscie jak Christina Aguilera pomylila sie spiewajac hymn podczas Super Bowl? a poza tym:
2 razy stluklam biodro na naszym lodzie, ktory przedtem pracowicie odstukiwalam; cala jestem tylko obolala. Za chwile znow zima do nas zajrzy na jeden dzien!
p.s. Narobienie sobie wbrew dotyczy robót ręcznych. Fajnie by to było, gdyby wszystko wychodziło od ręki – czasami nie wychodzi, niestety.
Żeby to komputr mógł robić za mnie, wykasować, poprawić etc.
Diabełek tkwi…wiadomo, gdzie 🙂
WandaTX,
na stłuczenia przykładaj torby lodu. Nie żartuję – torba mrożonego groszku zielonego najlepsza. Aż mną wstrząsa, jak słyszę o tym, ale Jerzor mówi, że najlepsze na stłuczenia, wypróbował, i przy okazji – nie, to nie ja go tłukłam!
Pyro, OJ, OJ… 👿
łezka…
http://www.youtube.com/watch?v=oHbGP01Xnws
Ło matko z córko…
pioseneczka chodziła mi po głowie, ale jak zobaczyłam wideło…nisia, czujesz blusa?!
No tak…
http://www.youtube.com/watch?v=lqAuuIDU2sw
…było, minęło…(the thrill is gone)
Nie ma to jak być na koncercie, niesamowite przeżycie.
http://www.youtube.com/watch?v=OPBYLDqUwQk
Alicjo – nooo, fajny bukszprycik…
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961/Bukszpryt#
http://www.youtube.com/watch?v=Ds9JN1XaBRA
Nisia…
Ty mię nie łaskotaj 😉
Giglu, Giglu…
http://www.youtube.com/watch?v=b5Ba_MSygGk&feature=related
Dzień dobry Wszystkim,
Jak zwykle bardzo późno, ale ja niestety „chodzę do pracy”, a w pracy muszę pracować i na ogół nie mam czasu na blog, zwłaszcza na długie wpisy. Prawdę mówiąc kłóci sie to także z moimi zasadami o uczciwości, których staram się przestrzegać, no… z małymi wyjątkami.
Dzisiejszy wpis Gospodarza jakby dla mnie, bo lubię wino i piję je bardzo często. Kupując kolejną butelkę najczęściej zdaję się na opinię sprzedawców – mam trzy wybrane sklepy, znają mnie tam i moje gusta dobrze, oraz… możliwości finansowe. Wśród win o niewygórowanych cenach starają się dobrać takie, żebym był zadowolony. Na ogół trafiają w dziesiatkę, w końcu na stałym kliencie, nawet niezbyt zamożnym, bardziej im zależy niż na sporadycznym, a wydającym jednorazowo większe kwoty.
Przy okazji win – prośba do Alinki, która ma pod bokiem Wiekiego Znawcę i Kolekcjonera Win z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, a także teoretyczną podporę w osobie Michała II Młodszego – absolwenta francuskich szkół winiarstwa, o opinię – czym powinien kierować się zwykły śmiertelnik, ale wielbiciel czerwonego wina, przy jego zakupie. Sam wiem, że – etykieta, a także cena, nie zawsze prawdę ci powie.
Przypuszczam jednak, że tego nie da się ująć w kilku zdaniach. Wtedy, mówi się – trudno. Jednak każda wskazówka i uwaga cenna…- jak krople dobrego wina.
Dobranoc 🙂
Myszkuję jeszcze po tubie. Od zawsze lubię słowa Wieszcza w wykonaniu Mistrza
http://www.youtube.com/watch?v=8lL7aBs6ucA&feature=related
Teraz juz naprawdę – Dobranoc 🙂
Szkoda tylko dla mnie jako matki, że autyzm pojawia się zawsze w jakimś dziwnym i niekoniecznie pozytywnym odniesieniu.
Prof. Staniszkis swojego czasu stwierdziła, że jest autystyczna, Pilch w kontekście alkoholu…dziwnie się poczułam, obrażać się niby nie ma za co
ale autyzm jako wymówka też nie do akceptacji
co za szafowanie tym słowem 🙁
czasami czuję się jak zdeptana trawa (zapożyczone)