Nie szukajcie dziury w serze!
Bo jej tam nie ma. To co my, profani, nazywamy dziurą i sery pełne owych pustych wgłębień chętnie wybieramy, przez serowarów profesjonalnie nazywane jest oczkiem. A powstaje ono podczas dojrzewania i zmienia nie tylko wygląd bryły sera ale także i smak. Muszą one być regularnie okrągłe i nie postrzępione. Pierwsze oczka były jak to w życiu bywa, dziełem przypadku. Szwajcarscy pasterze, przed wieloma laty produkujący sery podczas wypasu bydła na alpejskich łąkach, zauważyli że wielkie okrągłe formy sera puchną. Sadząc, że powoduje to gorąco schowali sery do jaskiń. Gdy sery dojrzały i je przekrojono okazało się, że mają one właśnie owe „dziury” czyli oczka. Sery wyglądały efektowniej i jeszcze lepiej smakowały. Dziś serowarzy wiedzą, że oczka powodowane są działalnością bakterii propionowych, które w Alpach występują w środowisku naturalnym. Współcześni serowarzy zarażają sery przed okresem dojrzewania tymi właśnie szczepami bakterii i tak rodzi się np. ementaler. A imię swe ów pyszny i delikatny ser zyskał dzięki temu, że odkrycie oczek nastąpiło w miejscowości o tej właśnie nazwie.
Główna część pałacu Potockich projektu Jakuba Fontany przebudowującego gmach w XVIII w.
Tę wiedzę, wcale nie bagatelną, zdobyłem w Radzyniu Podlaskim. W tym bowiem miasteczku na Podlasiu mieści się zakład produkujący sery mogące iść w zawody z najlepszymi szwajcarskimi ementalerami, holenderską goudą, włoskim grana padano i innymi przysmakami znanymi mi ze świata. A dowiedziałem się o tym jakże ważkim dla smakosza fakcie, podczas festiwalu filmów kulinarnych zorganizowanym przez stację Kuchnia TV i Slow Food. Tam po raz pierwszy poczułem zapach i smak sera o wdzięcznej nazwie Bursztyn. Już zapach świadczył o wysokiej jakości tego sera. Z wyglądu przypominał włoski grana padano. Nierówna powierzchnia wskazywała, że do tego sera nie należy podchodzić z nożem lecz kruszyć go i jeść po kawałku. Najlepiej by towarzyszyło temu wino z wysokiej półki, czerwone, wytrawne ale udające słodycz. Takim winem jest moje ukochane amarone.
Bursztyn opuszcza dojrzewalnię
Bursztyn – jak opowiedział mi podczas wizyty w Radzyniu prezes Spomleku (tak nazywa się ta najlepsza w kraju serowarnia) Edward Bajko – wymaga niezwykłej staranności przy produkcji i wielomiesięcznych zabiegów. Bryła sera spędza 4 doby w solance a potem 6, 8 albo 12 miesięcy (w zależności od gatunku) w dojrzewalni. W pierwszej fazie poddany jest działaniu podpuszczki a potem kompozycji szczepów bakterii. Przez kolejne miesiące spędzone w chłodnej dojrzewalni, w wilgotnej atmosferze, cały czas jest pod opieką pracownic zwanych pielęgniarkami. To one (a każda ma pod opieką kilkaset brył sera) przewracają go i smarują roztworem chroniącym przed nadmiernym wysychaniem a jednocześnie pozwalającym usuwać z wnętrza zbędny gaz.
Elżbieta Michalak ( w środku) objaśnia metody postępowania z serem w dojrzewalni
Bursztyn należy jeść gdy jest on w temperaturze pokojowej a nie prosto z lodówki. Wówczas będzie w stanie obdarzyć smakosza całą paletą aromatów np. orzechowych, waniliowych, czereśniowych, by w końcu zaskoczyć swoją pikanterią.
Niewiele mu ustępuje drugi ser z Radzynia czyli rubin. Ten wymaga nieco krótszego dojrzewania – trwa to zaledwie trzy miesiące. Całą technologię opracował główny serowar Wojciech Styś. On też nas oprowadzał po zakładzie i zdradzał różne tajemnice serowarskie. Np. wiek tutejszej solanki, która liczy sobie 22 lata i nikt nie ma zamiaru jej wymieniać. Największą jednak tajemnicę, której i Wojciech Styś i jego koleżanka Elżbieta Michalak oraz wszyscy związani z produkcją pracownicy strzegą jak oka w głowie, stanowi kompozycja szczepów bakterii. Kupowane w Holandii szczepy mieszane są w różnych proporcjach i układach. I każdy rezultat „rodzi” ser o innym smaku, aromacie i konsystencji czy raczej wyglądzie.
Radzyńskie sery w znacznej części są eksportowane. W Polsce – jak dotąd – nie cieszą się takim powodzeniem na jakie zasługują. Są bowiem nieco droższe niż inne produkty serowarskie. Za granicą zaś mają stałe grono miłośników. I widać to było podczas tegorocznego Salonu Smaku w Turynie, gdzie z powodzeniem konkurowały np. z serami włoskimi.
Do dalszych serowarskich opowieści wrócę za kilka dni. Teraz muszę zjeść bryłkę bursztyna popijając tym razem kropelką miodu pitnego. A wam pokaże parę zdjęć z Radzynia i z serowarni. I radzę: nie skąpcie grosza na sery z serii Old Poland, bo warte są tego.
Komentarze
Witajcie kochani.
Pogoda paskudna. Szaro, buro brrr. Ale za życie trzeba się wziąć. Czego i wam życzę. Spełnionego dnia dla wszystkich.
Eeeetem, nie szukajmy dziury w całym: piątek jest a poza tym jasność (wielka? 😉 ) prześwietla się przez gęstą mgłę… (i seksowny baryton Tomasza Lisa w TOK… 🙄 )
…cudnie jest… 😎
A jeszcze te sery – już samo zaaranżowanie ich na okrągłej drewanianej desce jest smakowite… a co dopiero potem… a dopiero w towarzystwie ludzi wiedzących, co to serowa „obrzędowość”!… 😉 😀
Po raz pierwszy w życiu z deską serów zetknąłem się we wrześniu roku 1968 na w centrali Agfa Gevaert w Antwerpii. Podana na deser wyśmienitego obiadu zrobiła na studentach z Polski niesamowite wrażenie. Wielkość deski była proporcjonalna do znaczenia firmy, a liczba gatunków sera również.
Do sera niezbędne wino, czasem i piwo zdaje egzamin. Tu mam niedosyt. Alicja pisała, że będzie piła beaujolais nouveau, potem wyszło, że chyba pili wino włoskie. Czekam na szczegóły. I lepiej, Alicjo, nie żartuj z kwiatem czerwonym czyli krwią, bo można wywołać wilka z lasu, jak to się wczoraj stało. Mama nadzieję, że już się goi.
A ostrych i dobrych noży jest wiele. Jakość przekłada się przede wszystkim na długowieczność w stanie ostrym, bo ostrych zaraz po kupieniu jest mnóstwo.
Z firmy Fiskars najwyżej sobie cenię szpadel ogrodowy nabyty w Leroy Merlin za 35 złotych i nadal tyle kosztujący. Od momentu kupna kopanie ogrodowe przestało być przekleństwem. Kupiłem kolejny do domu. Pierwszy był na wieś. Zarówno samo kopanie jak i przecinanie korzeni nie wymaga wysiłku. Zapewniam, że nie posiadam ani jednej akcji tej firmy. A wszystko zaczęło się od mojego nieco bezradnego przyglądania się szpadlom o różnym wyglądzie i różnych cenach. Aż przyszedł pan i wziął z półki 5 szpadli Fiskars. Zapytałem, czym ten szpadel góruje nad innymi. Odpowiedział, żebym kupił 1 i wypróbował, to będę wiedział. A innych lepiej nie kupować, bo nie zasługują na miano szpadli.
Jeszcze o beaujolais nouveau. Obchodziliśmy wczoraj to „święto” pijąc zastępczo Merlota z domieszką Cabernet Sauvignon oznaczonego jako bordeaux superieur z 2004. Nie powalało jakością, ale było bardzo przyzwoite z dębem bez przesady, której, gdy jest, zdecydowanie nie lubię. Nie może dąb zabijać subtelnych smaków i aromatów. Bukiet silnie dębowy to barbarzyństwo. A nieraz się zdarza nawet w całkiem drogich Haut Medoc.
Ale trzeci czwartek listopada to zupełnie inna konkurencja. Ciekaw jestem, czy ktoś trafił wczoraj na dobre BN, a jeśli tak, to jakie i w jakich sklepach dostępne?
Witam serdecznie. Szaro – buro, ale ciut jaśniej, niż wczoraj. Jeszcze nie doczytałam wczorajszego gadulenia blogowego. Ja lubię bardzo tradycyjny ser tylżycki pełen małych, gęsto rozsianych oczek. Jest dosyć ostry i wolę takie wyraźne w smaku sery. Na sery opisywane przez Gospodarza dotąd się w sklepach nie natknęłam, jak znajdę – spróbuję. Moim dzieciom śpiewałam taką piosenkę, z której pamiętam tylko fragment :
„skąd te dziurki w serze?
I co to w ogóle jest?
Skąd te dziurki w serze?
A gdzie się podziało to,
co w nich siedziało?
Czy ukradł ktoś?”
Panie Piotrze, dziękuję za wizytę w Radzyniu Podl. ponieważ to moje rodzinne strony 🙂 mój mąż przez krótką chwilę służył w pobliskiej jednostce, pałac Potockich stopniowo odnawiają od lat, w oranżerii mieściło się kiedyś kino, a sery ze Spomleku doceniamy od lat i nie ze względu na patriotyzm lokalny ale dlatego, że Bursztyn jest świetny, w regionie popularny jest również inny ser ze Spomleku- Radamer ale to jest ser kanapkowy i oczywiście to nie ta klasa co Bursztyn, cena oczywiście też 🙂
dawno tam nie byłam i z tego co mi się przypomniało to wojsko pomagało swojego czasu budować ten zakład i proszę jaką ładna pamiątka została 🙂
jednostki wojskowej oczywiście dawno już nie ma 🙂
pozdrawiam Blogowiczów 🙂
Bursztyn oraz inne sery ze Spomleku do kupienia m.in
w delikatesach Alma:
http://alma24.pl/kategoria/64/Sery_zolte?mark=Spomlek
Do tej pory nie jadłam,chętnie spróbuję.
Jolinek malo ze lakomczuch to na dodatek wybredny, a jakby tego bylo jeszcze malo to chwalipieta. tez mi sztuka wlasnozebnie ziemniaki pogryzc
hmm, czyzbym sie w jednym mylil?
Również w Bomi, gdzie często bywają promocje. Bursztyn w istocie bardzo smaczny, ale najmłodsza odmiana musi być szybko spożyta, ponieważ na brzegach szybko rogowacieje.
Wspominając sery w Paryżu wieczorową porą.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-11-19.html
Stanisławie- wczoraj degustowaliśmy młode Beaujolais jak poniżej :
http://www.dobrewina.pl/plugins/_newsedit/news/116/index.php
Było zupełnie przyzwoite, a do przygryzania mieliśmy m.in.znakomite
sery korycińskie 🙂
Stanisławie, wcale nie trzeba się tak spieszyć z jedzeniaem bursztyna. Podsuszony jest doskonały jako ser tarty. Z powodzeniem może zastąpić pecorino czy nawet parmezan.
Oprócz wina w wieku przedszkolnym,mieliśmy też wino
w wieku bardziej dojrzałym :
http://masgourdou.free.fr/roches_blanches.html
Ogólnie wyszedł nam bardzo udany wieczór 🙂
Panie Piotrze, bursztyn podsuszony używamy z bardzo dobrym skutkiem, ale ten dłużej dojrzewający w wytwórni. Dojrzewający najkrócej nie starzeje się godnie. Ale to chyba normalne.
Danusko, dziękuję. Kupie dzisiaj to wino. Bardzo dobrze znam te sklepy. Są godne polecenia.
A ja właśnie doczytałam wczorajsze i teraz nie wiem – przyznawać się do dziwactwa, czy nie? Lem służy mi do „podczytywania” po parę stronic, nigdy w większym kawałku z wyjątkiem „Solaris”, tę pozycję jak leci – od deski do deski. Lema publicystyka natomiast, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. SF zdecydowanie lubię, mamy tego dużo, szczególnie odmiany fantasy. Jako dziecko nie lubiłam bajek, potem doceniłam mity, a zakochałam się w fantasy. Widocznie przez okres bajkowy musi każdy przejść : jak nie w szczenięcych latach, to w schyłkowych. Z czystego sf lubię odmianę military , szczególnie serie napisane przez Webera i sp. Cykl o Honor Harrington – po odrzuceniu sztafażu wojen w przestrzeni, jest znakomitym wykładem z politologii – teorii państwa i prawa, parlamentaryzmu, teorii partii politycznych, wielkich koncepcji politycznych i ekonomii politycznej. U nas ten cykl jest dobrze podniszczony, bo czytany wielokrotnie.
Dobra, przyznałam się. To co? Pójdę do kąta?
Pyro, kąt już cały zajęty przez tych, co się (ze wstydem a nawet pewną taką nieśmiałością) przyznali, że znają Lema niedostatecznie dobrze… 😀 – ale gdybyś chciała… dla towarzystwa 😎
a cappella – dla towarzystwa ,to ja swego czasu wlazłam do Misia na chójkę. Fajnie tam było.
No tak… – horyzonty szerokie, szyszkami można praskać w imponującym promieniu, finalnie lotem koszącym potencjalnie-kinetycznym potraktować towarzystwo błagające u podnóży krzaka o zejście… 😀
show must go on… 😎
Nb, mam ogrooomne wyrwy w obserwowaniu owego show (nie mówiąc nawet o współtworzeniu!) bo Misia na chójce pamiętam (tylko?… najlepiej?…) samego – to było bodaj a propos jakiegoś szlagwortu z „Seksmisji”, czy cóś?… 🙄
Moda zachwytu nad młodym winem ustąpiła modzie na znęcanie się nad tymi niewinnymi trunkami, dlatego wybiorę się na zakupy pod osłoną nocy, z papierową torbą na głowie. W drodze powrotnej, z winem w torbie, pytany co w niej jest odpowiem – ser, pyszny ser z Radzynia. Nie, kłamstwo ma krótkie nogi, ale mam ochotę na nasze rodzime „BN” – Głupiec. Lem ? Pierwsze słyszę, ale o pałacu Potockich słyszałem wiele razy. O Lipskim i Nahornym także. Szpadla nie posiadam.
Pomyślałem w pierwszej chwili, że placek żartuje. Ale nie. Firma Reif Estates rzeczywiście wypuściła coś takiego. Najlepsze w tym, że jakby się nie wczytywać w to, co producent pisze, trudno dociec – przekonuje do walorów czy kpi w żywe oczy 🙂
Witam słonecznie. 🙄 😆
Cichutko, pssst, zapytam, czy i dla mnie znajdzie się miejsce w kąciku ?
Nie wiem jak to się stało ale jakoś nie miałam okazji przeczytać żadnej książki Lema. :oops”.
Ale się poprawię i nadgonię. 😉
Z serów „oczkowych”, najbardziej lubię ostre i żeby było w nich więcej oczek niż sera. 😉 Nie wiem czy słusznie ale wydaje mi się, że te z ogromnymi okami są ostrzejsze. Podejrzewam, że wieki temu to sobie wmówiłam i tak to siedzi nadal. Muszę spróbować sera tylżyckiego, o którym pisze Pyra. Jeśli będzie ostry, to będzie okazja do zrobienia porządku w swoich starych poglądach, o wpływie wielkości dziur na ostrość.
Korzystając ze słonecznej pogody wyruszam na spacer a potem muszę się zabrać za lodówkę, w końcu za miesiąc świąteczne zakupy muszą się w niej czuć komfortowo. 😉
najprzyjemniej się kpi w piękne oczy… bo one (też) dlatego takie piękne są, że w lot chwytają tę intencję i podejmują zabawę… 😎
(pięęęękna pogoda tu – odmiana po kilku szaro-buro-mokro-gnilnych dniach 😀 )
a ja się do niczego nie przyznaję .. kobieta podobno tajemnicza powinna być … 😉
w tej Almie mój syn robi zakupy przez internet i jest bardzo zadowolony ..ceny takie same jak w sklepie .. przywóz za darmo .. jak się raz pomylili i inne masło dostarczyli to w ciągu godziny z przeprosinami dostarczyli właściwe .. przyjmują bony .. dźwigać nie trzeba .. polecam zainteresowanym takim rodzajem zakupów …
Dzień dobry 🙂
Dawno nie zaglądałam, spojrzałam na wczorajsze komenty, przeczytałam o Wuju Lulku i bardzo się ucieszyłam. Nieustające zdrowie! 😀
Co do Lema, to moja wielka miłość z czasów mniej więcej końca podstawówki i początku liceum. Wszystko od deski do deski. I poważne, i wesołe, a w ogóle uważam, że kto się chował z Ijonem Tichym, Trurlem i Klapaucjuszem, temu weselej na świecie 😉 Nawet na moim blogu kiedyś zrobiłam wpis wokół opowiadania z „Dzienników gwiazdowych”, rzecz dotyczyła bowiem specyficznego koncertu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=159
A pogoda piękna również w Mieście Łodzi, bo tu właśnie się znajduję i stąd pozdrawiam.
I postanawiam sobie spróbować tego bursztyna. Mam tę Almę obok (mieszkam koło Manufaktury), ale jednak chyba poczekam z tym do Warszawy…
Witam Towarzystwo! Nawet czasem słonko przeziera 🙂
Bardzo lubię ser tylżycki, ale nie z każdej firmy jest dobry.
Nisiu, tak, mam jeden nóż ceramiczny Kyocera , dość mały (12 cm) ząbkowany. Używam do pomidorów, sprawdza się.
Stanisławie – W ten sposób bardzo poważny Niemiec z Niagary zarobi bardzo poważne pieniądze – Il matto to beztroski osobnik którego jedynym majątkiem jest węzełek na kiju, co znaczy, że w każdej chwili i wszędzie może zacząć żyć na nowo, a czym takie nowe życie dorosłemu zacząć ? Nie mlekiem z piersi, ale haustem wina i okruchem sera. Lubię się bawić, muszę spróbować, także tego z Francji, z motylami na nalepkach.
Wczoraj były urodziny mego syna, Cerebral Palsy Chrissy. Bardzo Go kocham, dzięki temu tak się złożyło, że w tym samym dniu sekstet Nahornego miał wystąpić w swym rodzinnym Radzyniu. Jednym ze sponsorów nowej płyty (2 płyty) jest Spomlek. Urodziny Nahornego były dwa tygodnie temu. Mam nadzieję, że ktoś pamiętał o winie i o serze.
Jak widzisz Stanisławie, zwariowałem, ale to wszystko prawda, a od słuchania jazzu głowa mi odpada. Mój syn lubi jazz, ale ser kocha 🙂
Niewinną uwagą o paście ze szczypiorkiem rozpętałem Lemowe Pieło. Mam nadzieję, że podobnie stanie się z Paganinim Radzynia, Panem Lipskim 🙂
„I did it my way” – świetna piosenka. Viva Lipski 🙂
„Pieło” tez z Lema – galaktyka barytonów.
Pierwszy Lem to szkoła podstawowa. Astronauci. Potem trudno odtworzyć, gdzie się Lema czytało. Wydaje się, że w Dookoła Świata opowiadania były, ale w internecie śladu znaleźć nie mogę. Pamietam opowiadanie Poego „Złoty żuk” i w internecie natychmiast odnajduję. Z Lemem nie wychodzi. Ale Dzienniki to był prawdziwy przełom. Potem łatwiej było zabrac się za rzeczy poważniejsze. Wreszcie bajki robotów czytane dzieciom, które za nimi przepadały.
Lema, Asimova przeczytałam w czasach liceum, a potem wiele lat później był Tolkien i Sapkowcki 😀
Sapkowski – oczywiście
Bursztyn w internetowej Almie zamówiony.Przy okazji zrobiłam
zakupy na cały następny tydzień.Będą dziury w serze,ale zlikwidujemy
dziury na pólkach w lodówce 🙂
ze wstydem jest jak a cappella interpretuje.
teraz to mi to juz calkowicie wisi. ale do smiacia nie bylo toto ani za pierwszym ani za ostatnim razem na obozie kondycyjnym w bad wilsnack.
– herr `rysiek` wszystko zdjac! frau hermenegilde wrzeszczy z pomieszczena do mojej kabiny. wzdrygnalem ze strachu i pomyslalem, ze gdybym ta kobiete spotkal na ulicy, nie przemkneloby mi w najbardziej tajemnych myslach, bym mogl kiedykolwiek przed nia obnazywszy wystapic. ale tam byla ona szefowa blotnej kapieli. co bylo robic?
byloby to klamstwo, gdybym klepnal, ze za kazdym razem nie czulem sie zawstydzony. skadinad wiem, ze utrata wstydu to pierwszy stopien do glupoty > to nie ja, to freud tak rzekl: verlust von scham den ersten grad von schwachsinn bedeutet.
dwadziescia minut lezalem w wannie i zastanawialem sie jak uniknac kolejnego obnazenia. ale hermenegilde to perfekcjonistka w swoim fachu. nikomu nie przepusci. kazala wstac. oplukala. wskazala lozko. naturalnie mialem polozyc sie na plecach. teraz dopiero nakryla mnie. kocami.
kolejny czas na relaks przerywany byl dzwonkami czasomierzy. po osmym nastapila kolejna odslona.
teraz dopiero moglem isc na specjalne masaze. prosze nie doszukiwac sie w specjalnych masazach jakis ukrytych tajemnych mysli.
bursztyn jest ekstra, ale w almie pani promująca tenże powiedziała mi, że zarówno bursztyn jak i rubin to sery sztucznie aromatyzowane, na co entuzjazm mój trochę przygasł. Prawda to czy nie?
Placku, Niemiec wie, jak zarabiać. Widzę, że stara się implantować nad Niagarą najróżniejsze pomysły, np. Icewine czyli Eiswein popularne w Niemczech wśród miłośników o zasobnych portfelach. Ale Kanada jest największym po Niemczech producentem Eiswein.
Pada i mglisto.
wieje.
Brrr…
ale w domku (nosa za próg nie wyściubiam) ciepło…
Wczoraj naprawiałam pogryziony przez szczurki kabel. 50 m przewodu pogryzły w dwóch miejscach. Sylwia zakupiła kilka wtyczek i gniazdek, pojedynczych i mnogich, z kabla wyszły trzy „podkable” a przy okazji jeszcze poprawiłam kilka przedłużaczy domowych. Zajęło mi to ze trzy godziny i noga mi się od tak długiego siedzenia zbuntowała. Dość długo nie dawała się przeprosić.
Strasznego apetytu nabrałam na ser. Nawet jakikolwiek. Sylwia pojechała do miasta z Eski córką i miała zrobić zakupy jedzeniowe, o serze jej nie wspomniałam. Lekkomyślnie.
Stanisławie, rzeczywiście narzędzie firmy Friskas są dobre, nawet bardzo dobre. Ja też je sobie cenię. Teraz postaram się zamówić szuflę do śniegu. Poprzednią kupiłam za 95 złotych dwa lata temu (cała metalowa) i juz się kończy, oczywiście przez dwa lata nie odgarniam nią cięgiem śniegu, tylko chłopcy wyrzucający obornik ją zawłaszczyli jako doskonałe narzędzie do wyskrobywania ceglanej podlogi. Żadna szufla do węgla tego nie wytrzymała.
Żabo, miło Cię czytać, czyli mieć świadomość, że jesteś na nogach.
Brak sera w domu rzeczywiście świadczy o lekkomyślności. Wyżej czytałem, że im więcej oczek w serze, tym jest ostrzejszy. Ale cheddar może obejść się w ogóle bez oczek i być bardzo ostrym. Ementaler o ogromnych oczach potrafi byc łagodny choć wyrazisty.
Byłam w osiedlowym „samie”; kupowałam rozmaitości do zimnego bufetu na jutro (na ciepło będzie mój indonezyjsko – polsko – wietnamski wynalazek z polędwiczek, ryżu, przypraw, kokosu, warzyw i wszystkiego, co pod rękę wlezie). M.in kupiłam sery: zamojski podwędzany, lazur, salami i 30 dkg najzwyczajniejszego, taniego sera, udającego goudę. Ta podróbka jest przydatna do produkcji pakiecików, takiej bardzo smacznej przystawki. A robi się tak
10 plasterków szynki konserwowej (cienkich, żeby łatwiej zawijać), 25-30 dkg sera twardego, 2 łyżki majonezu, 2-3 ząbki czosnku, 2-3 łyżki grubo siekanych orzechów włoskich, pół pęczka cienkiego szczypiorku.
Każdy plaster szynki kroimy na pół, uzyskując 20 kwadratów. Do miski ucieramy na średnich oczkach tarki ser, wrzucamy orzechy, przeciśnięty przez praskę czosnek i majonez, dyżurne – tyle, żeby wyszła gęsta maź. Pastę kładziemy na szynce, zawijamy w pakiecik, który po wierzchu albo przewiązujemy szczypiorkiem, albo wbijamy wykałaczkę albo cuś. Ja mam mini-widelczyki o 2 zębach i tym nabijam. Szybkie w robocie i goście chwalą.
Mógłbym napisac książkę pod tytułem „Życie wśród kabli i szczurów”. W swoim czasie córeczka hodowała szczura, potem 2. Bardzo miłe stworzenie, tylko bywało wypuszczane z klatki i chodziło sobie, gdzie chciało. Pogryzione kable i firany stały się codziennością. Niektóre firany wiszą do dziś. Myśmy się do nich przyzwyczaili, goście pewnie sie dziwia, ale nic nie mówią 😳
Stanisławie – Jego wina są dobre, niech zarabia, a ja i tak, myśląc o burzliwej historii pałacu w Radzyniu czy rewolucjach w Spomleku, najbardziej podziwiam mych Rodaków, za zdolność odradzania się, jak to młode wino, niezależnie od sytuacji. Pierwszy z brzegu przykład – Pani Żaba i myszy 🙂
Oby Państwu mleka i miodu nigdy nie zabrakło, reszta to drobiazg.
Pamiętam legendy o samozapalnych telewizorach Rubin, ser jest nie tylko smaczny, ale i bardziej bezpieczny.
Umarła Ciocia Marysia. Miała prawie 103 lata. Pokrewieństwo sięga 200 lat, natomiast bliżej jej matka była siostrą ojczyma mojej Mamy i macochy mojego Taty. Ciocia była prawie dziesięć lat starsza od mojej Mamy i zawsze traktowała ją jak młodszą, niedorośniętą kuzynke. Teraz Mama, ze swoimi 93 latami jest najstarsza w rodzinie.
Ciocia była niezwykle dzielna, przedsiębiorcza i pracowita, bardzo wysportowana – ukończyła AWF. Była żoną prezydenta Borysławia, ostatni raz widziala go w czasie głosowania nad przyłączeniem Zachodniej Ukrainy do ZSRR, on zginął w Katyniu, a ją z pięcioletnią córką wywieziono do Kazachstanu. Swoje losy, razem z córką opisały w niedużej książce „Dom i wygnanie”
Trudno uwierzyc, ale czytałem. Marii i Katarzyny ? Chylę czoła.
Żabo, wyrazy współczucia. Wydaje się, że śmierc osoby tak wiekowej jest niezauważalna. To całkiem nieprawda. Odejście najblizszych zawsze jest bolesne. Albo wielka strata osoby ciągle bardzo bliskiej albo wyrzuty sumienia, że w ostatnim okresie ta osoba stała sie za mało bliska, gdy np. nie dało się już utrzymywac pełnego kontaktu. Z opisu wynika, że raczej to pierwsze, czyli autentyczna wielka strata. Ale poczutej tej straty dopiero nadejdzie po pogrzebie.
Niestety, ani Bursztyna, ani Rubina nie próbowałem.
Polecam Państwu za to inny ser z Radzynia – Stary Olęder. Śmiem twierdzić, że jest to jeden z lepszych polskich serów. Na dodatek w całkiem umiarkowanej cenie: 30-40 zł/kg. Spotkałem się z opinią, że jest on robiony na wzór holendreskiego Old Amsterdamer’a. Bardzo być może.
Ciekawi mnie efekt połączenia długodojrzewającego – jak mniemam – Bursztyna z miodem pitnym. Nie za bardzo ryzykowny zestaw?
Redaktor Adamczewski niechcąco skłonił mnie do innego doświadczenia: jakiś ostry Blue (może być, a nawet musi być: made in Poland) z miodkiem pitnym. Ciekawe, co by to wyszło.
No, popatrz Żabo – miesiąc temu tłumaczyłaś Warszawiankom, że nie masz czasu na minizjazd, jedziecie z Mamą odwiedzić wiekową ciotkę czy babcię wujeczno-cioteczną, osobę ponad stuletnią. Gdybyś wtedy do niej nie pojechała, to teraz byłoby Ci łyso.
Dziędobry na rubieży.
Z miodem nie próbowałam, bo nie lubię miodu, ale ćwiczyłam sery z maderą i porto. Bardzo korzystne! Zwłaszcza madera. Madera z peccorino – rewelacja. Z innymi zresztą też.
Masz rację, Pyro. To jest najgorsze po śmierci bliskiej wiekowej osoby. Wykaz tego, czego nie zrobiliśmy.
Placku, czy ser Rubin jest bezpieczniejszy od telewizora Rubin? Pozornie tak, ale kto czytał „Trzech panów w łódce nie licząc psa”, ten wie, jak niebezpieczny może być ser. Co prawda rubin ani bursztyn nie daje takich efektów zapachowych jak tamten książkowy, ale odpowiednio przechowywany może mógłby dać
Nisiu, zestaw porto + stilton, to połączenie wręcz wzorcowe.
Korci mnie, by spróbować podobnych połączeń z naszych, krajowych produktów.
No cóż, miody pitne to temat baaaardzo rozległy. Może do podjęcia w okresie przed Bożym Narodzeniem?
Popijałem i gorgonzolę i nawet roquefort miodem pitnym z pysznym rezultatem. Mnie takie kontrastowe zestawienia bardzo odpowiadają. Słodycz podkreśla ostrość i odwrotnie. Smacznych prób życzę!
Czy ktoś jadł ser Św Marcelego. Pachnie jak pluton wojska w niezmienianych przez dwa tygodnie onucach, ale smak niebiański. Bardzo delikatny i wyrafinowany. Jednym słowem niebo w gębie…
Dobry półtorak nie jest zły.
Jadłem Misiu i recenzowałem go nawet. Też byłem zachwycony smakiem. Zapach nie był w stanie mnie odstręczyć. Tyle tylko, że Basia nie zgodziła się na przechowywanie resztek w lodówce. Musiałem więc zjeść wszystko. Saint Marcellin bywa w dwóch odmianach: z koziego lub z krowiego mleka. Sam nie wiem, który jest lepszy.
St-Marcellin, podobnie do sera Św. Felicjana, oryginalnie – w sredniowieczu produkowany był z mleka koziego, a teraz jest serem krowim. Nie wiem, czy w Polsce do dostania.
Ja rozumiem z tym miodem, tylko go nie lubię wewogle.
Żabo,
przyjmij wyrazy współczucia.
W moim domu nie było, nie ma i nie będzie żadnych ostrych noży. Boję się. Dopóki nasze dzieci mieszkały z nami, ciagle się irytowały na tępe noże. Teraz tylko się z tego śmieją.
Wczorajsza przygoda Alicji tylko mnie ugruntowała w tym postanowieniu.
Alicjo, jak się masz?
U nas wczoraj też było krwawo. Nie w domu, ale w firmie. Niedawno zatrudniony pracownik rozorał sobie czoło przy przenoszeniu blachy 👿
Został odwieziony do pobliskiego szpitala.
Placku,
z najlepszymi życzeniami urodzinowymi dla Krzysia/Chrissy i gartulacjami dla Jego Ojca 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=KVHr-flYfvU&feature=related
Św Marcelego można podac w postaci Marceliny :
http://www.ravioledauphin.fr/html/marcelline.shtml
-połówka sera
-plaster wędzonego boczku
-ciasto francuskie
Włożyć do piekarnika i lekko zapiec.
To taka wersja dla tych,którzy nie liczą kalorii,a doceniają udane
mariaże 😉
O, jestem żywo zainteresowana Marcelim. Skąd się go bierze?
Nisiu- teraz to wszystko bierze się z internetu 🙂
http://www.swiat-serow.pl/ser-saint-marcellin/
Zgago…
http://www.youtube.com/watch?v=hWhxvBRd2lk
Zacznij od „Maski” 🙂
Dzien dobry,
Tez lubie St. Marcellin a najbardziej z mleka koziego.
Nisiu, mam nadzieje, ze bedziesz miala okazje sprobowac 🙂
Wbrew utartej opinii, duzo serow mozna degustowac popijajac biale wino a nie czerwone. Im ser ma wyrazistszy smak, tym wino powinno byc lagodne (w smaku, nie w procentach alkoholu). W moim Przewodniku po serach, do comte lub roquefort zaleca sie slodkawe wina jak np Jurancon ale rowniez porto. Do normandzkiego sera livarot czy pont l’eveque sugeruja calvados. Z kolei do alzackiego munstera pasuje gewurtztraminer. Zwracaja uwage w tym tekscie na zachowanie w miare mozliwosci zasady laczenia serow i win pochodzacych z tych samych regionow.
Placku, urodzinowe serdecznosci dla Twojego syna. Ach, te Skorpiony 🙂
O, a ja niedoczytana, bo miałam trzygodzinną rozmowę (skajp) ze starym przyjacielem, który pojutrze obchodzi 60-lecie (moja Mama – 78, ta sama data).
Przeokropnie sfrustrowany, bo to „kolejny próg”, powiada, pierwszy to był taki 10 lat temu, bo górnicy (on ci jest górnik z Zagłębia) przechodzili na emeryturę z chwilą tego 50-letniego osiągu.
Wiek to jest stan umysłu, a nie kalendarza!!!
Mam nadzieję, że mi uwierzył. Bo rzeczywiście tak jest, jak się zastanowić…
Idę poczytać do góry.
Il matto to taki widze swagman waltzing his matilda.
Alicjo
czy wiesz, ze wspominalismy Was prawie dzien w dzien wraz z Przyjacielem. od jutra nie mozesz na tak mile uczucie liczyc. skonczyla sie laska kindziuka. wyszly marynowane grzyby.
kiedy nas ponownie odwiedzisz?
____
a teraz tak calkiem na boku klepne. kopa ( 60lat ) obala chlopa kropka
____
to fakt, jest mnie tutaj coraz mniej. nie moja to wina. przez trzy tygodnie wycisneli ze mnie na zimno 5 ( piec – slownie ) kg.
Witam kochani,
Skoro mowa o serach, to moj syn „zaszczepil” mnie serem Radamer i Spkol,
ale jak tutaj zbacze Bursztyn to chetnie kupie, zobaczymy.
Kochana Jaruto, Ty maszRadyjko i szczura w domaszku???? Widze, ze cos mi umknelo.
Buziaki dla wszystkich,
Lena
Podkurzyłam się co-nieco na łotra, ale niech mu tam…
http://www.youtube.com/watch?v=TniEe4ay_0Y&feature=related
Wracam do zajęć, potem coś wtrącę. To wysłałam mojemu staremu przyjacielowi, dzisiaj obchodzi swoje 62.
Też mi wiek 🙄
Życie zaczyna się po sześdziesiątce podobno!
Rysiek. Jak chłop marny to obala. Są doniesienia. Alicja ma domniemania!
8844 <– 😯
Rysiek,
Ty się nie wygłupiaj. Raz na rok podłogę pozamiataj. My ten kindziuk, grzybki i tak dalej zabezpieczymy. Zwyczajowo wracamy przez Berlin 😉
To lepiej Ty się módl (do czego/kogo), żeby nam wyszło 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=CwvazMc5EfE
O, proszę!
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Berlin2010Wrzesien#5533926060835236290
Ja domniemam, ale teraz naprawdę daję sobie kopa w cztery litery i udawam się do zajęć , bo czasem coś trza.
yyc… 🙂
Letę do zajęć, niechętnie, ale walcując przynajmniej 😉
Walcuj Alicjo, walcuj, ja sie odsniezam i odmrazam wiec cos mnie na Australie wzielo przez Placka.
http://www.youtube.com/watch?v=PT331BRkkP0
Witam.
Stanisławie, Lem w „Młodym Techniku” publikował.
yyc, z tym g’day nastroj od razu sie poprawia 🙂
Hej Alinko, no wlasnie. U mnie -20C i nas nieco zasypalo, jak tu nie kochac Australii…. Czerwone Centrum, Rafa Koralowa, Jungla, Koala, Kangury….ech cieplo tam maja nawet w zimie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=_D-LmRNdQiQ
A to W Royal Albert Hall…bardzo to lubie i zawsze mi sie humorek poprawia 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=lofgud4wLLo
A Nemo dalej nie ma 🙁 🙁 🙁
A to przecież w szwajcarskich serach są N A J W I Ę K S Z E dziury !
Moja synowa zapodała:
jen: everyone in the ofifce is like ‚you have a good relationship with your mother in law?!’
jen: and i said ‚yes, we are drinking next week’
(*wszyscy w biurze zapytali…ty naprawdę dobrze żyjesz ze swoją teściową?!
jak najbardziej, i za tydzień napijemy się razem!”
A tu rzeczony artykuł o mojej synowej Jen między innymi.
http://www.jetcooper.com/blog/how-to-find-a-technical-co-founder/#comment-45
Jakoś mi dni gościowe wypadły.
Leno – Radyjko się zgadza; szczury to nie u mnie.
Cichalu z reka na sercu klepie i przysiegam na wszystkie simsalabimy, abrakadabry oraz innych magow, ze nigdy nie uwazalem Ciebie za chlopa. przeciez zyjesz i masz sie dobrze, a ze marudzisz od czasu do czasu to juz inna para kaloszy
jak tam pompka?
w razie czego to do Alicji. Jerzor ma dwa rowery, jedna pompke powinna mu wystarczyc.
Danusko 15:21, Twoj przepis na Marceline przypomnial mi inna „bombe kaloryczna”, ktora mialam okazje sprobowac. Roquefort wymieszany z maslem i koniakiem na konsystencje kremu. Koniaku nie moze byc za duzo, zeby nie zdominowal smaku sera. Chlebek tym posmarowany byl pyszny. A sam roquefort jest czesto podawany z chlebem z orzechami wloskimi i plasterkami jablka.
Ales mi Alino przypomniala Roquefort. A ja wczoraj robilem sos grzybowy do moich mielonych z jelenia i zapomnialem a raczej zupelnie nie pomyslalem o serze a bylby sosik super duper do kotlecikow…aj jaj ja aj. No nic musze pamietac nastepnym razem.
yyc,
gdybyś miał zapotrzebowanie na suszone prawdziwki ojczyźniane, to ja się chętnie podzielę, mam sporo! Mogę ROMkowi podrzucić, za tydzień będę w Toronto, w piątek, a potem w niedzielę.
Alicjo, dziekuej bardzo tylko ROMek w Sudanie i wraca dopiero 14 grudnia. Niemniej dzieki za oferte 🙂
Pub bez piwa…straszne.
http://www.youtube.com/watch?v=UbONgxEI9Io
Co trzeba zrobic jak w pubie zabraknie piwa…?
http://www.youtube.com/watch?v=NBDBXZToc84
Sugestia na kolejna wieczornice…
http://www.youtube.com/watch?v=MGlpxviu8PY
Placku, tak to Maria i jej córka Katarzyna napisały tę książkę. Taka ciekawostka przy tej okazji, otóż kilka lat temu Kasia pojechała do Borysławia i znalazla ten dom. Mieszkający w nim Ukraińcy przyjeli ją niezwykle miło a za jakiś czas dostała list, w którym pani mieszkająca w sąsiedztwie pisała, ze nie mogła się z nią spotkać, ale w tym liście wzruszająco opisuje to co pamiętała z dzieciństwa i poźniejszą historię domu.
Nie mam Twojego maila, więc posyłam Ci ten list drogą niezawodną, czyli przez Alicję 😀
List jest o tyle jeszcze ciekawy, że burzy większość naszych wyobraźeń na stosunki polsko-ukraińskie – znaczy różnie było i jest.
Tak, Pyro. Cieszę się, że jakiś wewnętrzny głos zmusił mnie wtedy do pojechania do Warszawy. Dwa razy już nie zdążyłam i mam do dzisiaj pretensje do siebie.
Hej Zabo jak kosci?
Na rozgrzewke specjalnie dla Ciebie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=MeG-hNXXy6I
Za oknem wiewiorzyca czarna jak noc zarla ptasie zarlo. Przylecialy dwie sroki i ja sru zaczely poddziubywac w ogon. Sie wiewiorzyca wyniosla w koncu, sroki polecialy sobie a radosnie przybyly wroble, duzo wrobli chyba ze 30 i ucztuja. Taki sobie widok zza okna….piatek, winko, dziczyzna, skype jaki ladny wieczor sie szykuje 🙂
PaOLOro! Alert odwołany. W zakamarkach sklerotycznej pamięci wygrzebałem obraz jak Ty usuwałeś moja kursorowa awarię. Udało się. Piszę gładko. Obawiam się tylko czy ta poprawa to nie syndrom poczekalni dentystycznej? Komputer wiedział, żem się odwołał do Twych talentów!
yyc, poznajesz to zwierzątko?
http://www.zabieblota.info/index.php?option=com_content&view=article&id=54&Itemid=55
yyc,
poczta też istnieje, mogę przesłać, tylko podaj adres. Seriozna oferta, chyba, że nie potrzebujesz.
Z grzybami mam tak, że zabezpieczam sobie na mniej więcej sto lat. Tego roku w Polsce będąc, mieliśmy już sporo od wiadomo, kogo, pojechaliśmy do mojej Bratowej. I jak co roku, wyciąga ci ona torebkę z grzybami dla mnie, na co Jerzor – o, grzybów to już nam dali!
My z Maryśką spojrzałyśmy na siebie spojrzeniem pod tytułem – grzybów nigdy za wiele!
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Polska2010PomorzeZachodnie#5533845266500852642
I dwa takie kosze nasze 😉
Ususzone, oczywiście
Zabo, na zawsze bede pamietal „Forever’a” 🙂
Musze Ci w tajemnicy powiedziec, mamy kontakt skypowy i mowil, ze pod takim jezdzcem ani przed ani po nie byl. Madry kon, bardzo madry kon 🙂
Tak apropos. Czy ja Ci nigdy nie podeslalem zdjec ?
Przydalyby sie na swiateczna zupe czy inne specjaly, nie powiem. Ja w tym roku nic nie przywiozlem bo jakos inne rzeczy byly w glowie. Jesli Ci nie szkoda to chetnie tylko nie wiem jak Ci sie odwdziecze Alicjo?
Ostatnio mialem problemy z internetem w domu a poczta szczegolnie i nieco sie balaganu zrobilo i strat. Mam nadzieje ze mam twoj adres mailowy niektore musialem odnawiac, ale na wszelki tutaj moj jakbys puscila pustego, zebym mial gdzie odpisac (z adresem). Na ogol tutaj wchodze z pracy. Z gory dziekuje 🙂
slawomir@telusplanet.net
Podaj namiary, wyślę i ucieszę się, że mogę się podzielić. Niektóre są jeszcze z tych czasów… na Kurpiach!
http://alicja.homelinux.com/news/Zjazd/
Dawali, biorę i się dzielę.
No, yyc, to się wyjasniło co tak w nocy u Forevera w boksie stuka! On po prostu wali kopytem w klawiature!
Ło matko z córko 😯
No, to teraz widzicie prawdziwe oblicze Gospodarza 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Zjazd/img_5323.jpg
Po raz drugi – do kuchni marsz! (to do siebie)
zdjęcia ślubne podesłałeś 😀
O, Gospodarz wymachuje szabelką, a w tle mój ukochany Grigorij, czyli sąsiad, czyli… Włodzimierz Press.
Nawet mnie w rękę pocałował 😯
Po raz trzeci – won do kuchni!!!
Idę już, idę…
Witam i znikam. Placku serdeczne zyczenia dla Skorpio-Krzysztofa, syna Placka.
Mialem zebranie. Zabo myslelm o zdjeciach Forevera? Z zeszlego roku. Mialem je tu chyba na Picasie przez jakis czas.
Przepraszam że przeszkadzam, parę dni mnie nie było, czy ktoś zna odpowiedź?
Pewnie wiecie, znacie wszystkie odpowiedzi.
Jak nie tam, to tu.
dZIEKI aLICJO. nO LECE DO DOMU. zAJETY W MIARE DZIEN A ZACZELO SIE TAK SPOKOJNIE…
http://www.goofyphotos.com/funpages/nemo.jpg
? 🙂
bbff <–kod
zaczęło się spokojnie, a trzeba było pożary gasić i takietam…. http://www.youtube.com/watch?v=9MaV1jaN6P8
🙄
yyc, przysłaleś, tutaj są i obok też
http://picasaweb.google.com/zabieblota/Forever#5406690746008394418
Co za gracja 🙂
Dobra dzwonie do Basi
Antku, nie wiem, pukam 🙁
Obyś wynalazco, złym prorokiem był.
Ale przyznam, trzymasz formę! 🙂
Ale zaraz zaraz, ktoś tu ostatnio o nożach, fiskarsach, ostrych takich sprzętach pisał…do suszi pewnie w sam raz…zaraz, zaraz…po.pa.trzę…
Maciarewiczowi by takie poszlaki wystarczyły.
Chyba Macie… a nie Macia.
Nie ma to jak inspektor śledczy. Żeby chociaż śledziami częstował 🙄
Śledzie zakupione w „Bałtyku”, zajadam z ochotą pomimo późnej pory. Pół książki czeka… 😉
Na obiad było to:
http://alicja.homelinux.com/news/img_5014.jpg
dzień dobry .. 🙂
spało się dobrze bo w nocy lało równo …
Sławek wypluj ten link .. 😉
nie pada, nie wieje, średnio mglisto…listopad i tyle
Witam chyba popaduje jak w listopadzie.
MALGOSIU W. czy mozesz napisac do mnie na maila?
Dzień dobry 🙂
Kapie i podwiewa…
Dzien dobry,
Zimno i na rozgrzewke robie czekoladowe ciasto. Nastroj tez sie poprawi 🙂
A w Warszawie wkrotce kolejne blogowe spotkanie. Beda pysznosci na stole, popatrzymy chocby na zdjecia…
a tu o serku inaczej …
http://supermarket.blox.pl/2010/11/Serek-Hochland-sklad-woda-maslo-preparat-dymu.html
Alino i będą pyszne rozmowy .. 🙂 .. dobrze, że Małgosia mieszka tuż tuż to razem zajeżdżamy i odjeżdżamy .. a po drodze podrzucamy kogo się da .. 😉
Doroto, napisałam do Ciebie liścik.
Też się cieszę Jolinku, że mieszkamy nieopodal siebie 😀
Mglisto. Wczoraj byli goście piwni i orzeszkowi. Kuchennie nie absorbujący, tylko głośni i wszechobecni. Dzisiaj na odmianę babski sabat się szykuje, a Dziecko uprzedza – Mama, one siedzą, gadają i jedzą; długo.
To ja w poniedziałek sprawozdam.
Warszawskiemu mini-zjazdowi życzę smacznych obrad. Jak miło, że Nowy z Nową itd…
Witam serdecznie. U mnie pochmurno ale bezwietrznie a i deszcz poszedł na przerwę śniadaniową. 😀
Jutro ma być trochę słońca – czego i Wam życzę. 😀
Jolinku, mieszkanie w centrum (wsi, miasta, kraju) zawsze miało niezaprzeczalne zalety i tylko jedną wadę – drożyznę. 😉
Podczas porannej „prasówki” natknęłam się na taką informację :
http://deser.pl/deser/1,97052,8688034,Holendrzy_rozwijaja_droge_jak_dywan__WIDEO_.html
Czego to nie wymyślą mieszkańcy krainy wiatraków. Przydałaby się jeszcze taka maszyna do układania chodników – szczególnie na moim osiedlu. 🙂
Zgago my nie w centrum mieszkamy tylko na krańcu Warszawy ale jedziemy przez całą prawie by do Danuśki lub Nowego zawitać to po drodze możemy podrzucać … 🙂
Jolinku, wiem, dlatego napisałam też o centrum kraju, tego Wam (czasami) zazdraszczam. Szczególnie Centrum Nauki Kopernika. Jak się już tłumy przewalą i któraś go odwiedzi, to mam nadzieję, że sprawozda ?
Jolinku, Malgosiu to sie namawiamy na wspolny przejazd????
Od kilku dni miałam w lodówce resztkę drożdży oraz trochę oliwek
na dnie słoika,to wymyśliłam,że zrobię chleb oliwkowy i jeśli będzie
nadawał się do jedzenia,to przyniosę dzisiaj wieczorem do Nowego.
Nie przyniosę 🙁 Do jedzenia nadaje się jedynie skórka-jest pyszna
i chrupiąca, w środku zakalec 🙁
Będziemy sobie zatem tylko w kąciku tę skórkę chrupać….
dorotol to podaj w mailu pod jaki adres podjechać …
Witam,
pogoda jak wyżej.
Cisza przedwyborcza, ale szepnę na ucho, że się martwimy. 🙁
Martwimy się tym, że może zostać wybrana Rada Gminy złożona z dość przypadkowych i nie koniecznie kompetentnych osób. Wiąże się to ze zmianą sposobu głosowania, wynikającą ze zwiększenia ilości mieszkańców gminy. Cztery lata temu było mniej obwodów i w każdym można było oddać głos na trzy osoby. Jeden na szwagra, drugi na ciocię Ziutę i trzeci na kogoś kto ma doświadczenie w samorządowej robocie. Teraz każdy dysponuje tylko jednym głosem. I na kogo go odda? Według jakich kryteriów? 🙄
Głosy mogą być bardzo rozstrzelone. A zgranie się radnych niełatwe. Tymczasem mamy w gminie szereg bardzo fajnych planów. Zobaczymy!
Zanim zaczniemy się bardziej martwić, czeka nas dzisiaj zabawa. Wieczór Andrzejkowy zaczynamy już o 18-tej 😆
Sala udekorowana, zespół muzyczny poprowadzi również andrzejkowe gry, wróżby, catering zapewniony.
Wizyta u fryzjera i manicurzystki odhaczona. 😎
Zjazdującym w Warszawie życzę udanego wieczoru zjazdowego, a niezjazdującym również miłego 🙂
Obejrzałam spot wyborczy jednego z kandydatów, w którym uprasza przechodniów, zeby na niego glosowali. Odniosłam z tego pewien pożytek, bo rzecz się działa na pl. Zbawiciela i Nowowiejskiej, więc zobaczyłam jak posunęły się prace remontowe bramy na moje warszawskie podwórko.
Jotko, a co u Was ten Andrzej taki wyrywny?
Bez prywate, Żabo, bez prywate, taki wyrywny 👿
30 listopada, czyli w Andrzeja, to my – trzy osoby z zarządu & współmałżonkowie – w havanie bedziemy balować 😆
Havanie 😳
przepraszam Havańczyków 🙁
Jotko 😀
http://www.youtube.com/watch?v=lFD6ohHuFoQ
Dziękujemy wszystkim za życzenia dla zjazdujących,a Jotce i Włodkowi
niech się wróżby andrzejkowe spełnią 🙂
Andrzejki wielkopolskie oraz kubańskie to dopiero rozpusta !
Ale w listopadzie należy wszelkimi sposobami poprawiać sobie humor,
a zatem bawcie się dobrze !
Póki co idę rozerwać się na spacerze z psem.No cóż….
Jotko a nasza Agata, zarażona przez Ciebie myślą o Hawanie, właśnie wraca stamtąd po dziesięciu dniach pobytu. Pojechała nie z wycieczką ale idywidualnie czyli we dwoje. Mieliśmy sygnały, że pięknie, ciepło ale mało atrakcyjnie przy stole, choć obydwoje są miłośnikami ryb i skorupiaków.
Dziędobry na rubiezy.
Pewnie bym się załamała z żalu, że będę w Wawie dopiero jutro, czyli po zjeździe u Nowego, ale mam na pocieszenie mały festiwalik szantowy u siebie. Dwa wybitne zespoły” Mechanicy Szanty i Cztery Refy, a jeszcze Flash Creep (śpiewający duet) i Stary Szmugler, czyli nasze młode chłopaki. Pewnie Wam to nic nie mówi, ale wieczór będzie fajny!
Jane, Jane, chodź, przytul się,
śpiewaj ze mną szantę na dwa!
http://www.youtube.com/watch?v=LMQsZtrex6M&feature=related
Piękne!
http://www.youtube.com/watch?v=l2dC-KJWABI&feature=related
drotol zajedziemy ok. 18.40 … spisałam namiary ..
Nisiu, Cztery Refy to dobre imię dla temperamentnego konia, zapamiętam.
Dziewczyny! Uściskajcie Nowego ode mnie!
Piotrze,
bardzo się cieszę, uwielbiam roznosić takie „zarazy” 😉
Żabo,
😆 😆 😆
Nisiu, baw sie dobrze 🙂
Wyglada na to, że Blogowisko nie będzie sie nudziło dzis wieczorem.
Podejrzewam, że zaraza kubańska zaczęła się ode mnie 😀
Małgosiu- z całą pewnością,nadal pamiętam Twoje kubańskie zdjęcia !
Natomiast Nisia zaraża bakcylem szantowym.Daj znać z lekkim wyprzedzeniem
o ciekawym koncercie,to może byśmy tak pozjazdowali przy tej okazji ?
Żabo – dzięki na Kondrata 😀
Żabo-ja nie wiem,jak Nowy zdzierży dzisiejszy wieczór :
tyle bab i jeszcze te nieobecne każą ściskać w swoim imieniu.
Ło matko ! Co by nie było- uściskamy !
tak bylo tam ponad dziesiec lat do tylu ( cztery obrazki, ale za to jakie
koniec pausy
Danuśko, jeśli wszystko się uda jak zaplanowano, to w pierwszy weekend marca będzie festiwal międzynarodowy szantowy w Warszawie i ja będę prowadzić koncerty. Z jednym takim jajogłowym szantymenem ze Śląska. Czy to wyprzedzenie jest słuszne?
A tak śpiewają i grają Refy:
http://www.youtube.com/watch?v=llv0SYhs854
Nisiu- wspaniała wiadomość 😀
Na dodatek koncert w Warszawie,bo ja już byłam gotowa przemieszczać się
ewentualnie do Szczecina na te szanty.
Czy Blogowisko przeczytało tego njusa ???
Szantujemy i zjazdujemy na początku marcu w stolycy !
Ja sobie już od dawno zęby ostrzę na szantowanie w lutym w Krakowie, co Wy na to??? 🙄
W lutym Jotko mnie nie ma, Afryka czeka 🙂
Małgosiu,
Ty naprawdę zarazy roznosisz 😯
ja też myślałam o Afryce na przyszły rok 🙄
A konkretnie jakie państwo?
Kenia i Zanzibar
Danuśko, losy tego szantowiska marcowego jeszcze się ważą. Dam znać, co przeważyło. Dzisiaj będę się widzieć z organizatorami.
Szanty w Krakowie to jeszcze inna bajka. Tam się udzielam jako Stara Dzwonnica w dwóch koncertach, a koncert kubrykowy współprowadzę z niejakim Sławkiem Klupsiem. To jest Sławek Klupś i jego Atlantyda:
http://www.youtube.com/watch?v=Hc4SmnctN_M&feature=related
Z wyprawy do Warszawy nici. Pogoda nie zachęca do wyjazdu. Poza tym parę minut temu byli klienci. Kupili duży obraz Następni zamówili. Myślałem ,że w tak deszczowy dzień nikt nie przyjdzie. Cuda się zdażają…
Zaraz się ściemni , zupełnie jak na moim obrazku
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-11-20.html
Alicja, hej, pobudka i na wanty!
http://www.youtube.com/watch?v=A0fbN2gwUdk&feature=related
Nisiu,
no w końcu gdzie??? 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=mU1LCJQLAv4
Misiu,
gratulacje 😆
Pogoda jest dość sprawiedliwa, więc po pogodnym przedpołudniu rozpadało się i u nas. Ale sobotnie zakupy dokonane. Kupiłam m.in. ser bursztyn ze Stomleku i kawałek gorgonzoli piccante/ z Irlandii/. Ale więcej radości sprawiły mi zakupy niespożywcze. Kupiłam opowiadania Izaaka Babla ” Armia konna i inne utwory” z serii Współczesna Literatura Rosyjska/ wydaje ” Polityka”/. Skusiły mnie też ozdoby świąteczne – wykonane z drewna gwiazdki, aniołki itp. oraz piękna czerwona ” gwiazda betlejemska”. Od razu zrobiło się weselej.
Jolinku, Małgosiu – ode mnie także uściskajcie Nowego.
Za dużo wiedzieć to też nie dobrze.
W ramach poszerzania wiedzy o protezach stawu kolanowego (całkowita wymiana stawu kolanowego et consortes) wpadłam na stronę „Niepełnosprawni…”, gdzie toczą się dyskursy „w tem temacie”. Jedni już wymienili, inni chcą. Po lekturze wyszło mi, ze to ja chyba jestem jakaś nietypowa, znaczy zdecydowanie za szybko i bez żadnych komplikacji (odpukać!!!) chodzę i się goję. Nie boli mnie też tak, jak to inni opisują.
Może zrezygnuje z dalszego pogłębiania wiedzy. 😀
Szkoda, że Miś nie mieszka bliżej, bo może zostałabym Jego klientką. Potrzebuję jeszcze 2- 3 obrazów do domu. Trudno, muszę szukać gdzieś bliżej.
Dziś był obiad ” z zamrażalnika”, ale jaki dobry – kawałek pieczeni z dzika i kopytka, a do tego papryka marynowana.
Ściagawka wyborcza już przygotowana na jutro. Tym razem głosuję trochę po omacku, bo kandydatów właściwie nie znam, a konsultacje w sąsiadami nic mi nie dały, bo oni też niewiele wiedzą o tych osobach. A niby w małych miejscowościach wszyscy wszystkich znają. U nas jednak nie. Ale może to i dobrze.
Nie wiem, czy dobrze mi się wydaje, ale NEMO chyba wspominała o jakimś wyjeździe w listopadzie.
Nisiu, gdyby w Warszawie i w marcu, to ja sie piszę.
Sasiedzi wrócili właśnie z Izraela i ponoć następnym kursem jadą do Australii, a ja to bym się z własnego materacyka nie ruszała.
Tu mi dobrze, tu mi cieplo…
Dzień dobry Szampaństwu!
Pościskajcie Nowego ode mnie tyż, ściskania nigdy za dużo 🙂
Życzę owocnych obrad zjazdowych, nie zapomnijcie o obszernej fotorelacji!
A tutaj od Starej Żaby taki temacik wrzucam:
http://alicja.homelinux.com/news/List_z_Boryslawia.html
Żabo,
😆 😯 🙄 😉
http://www.youtube.com/watch?v=VRjrGT0k5kA
Krystyno,
Miś robi świetne fotografie – może zrobiłby fotki swoich obrazów i przesłał Tobie mailem? Podał wymiary i tak dalej? To też niezły pomysł na handlowanie, Misiu 🙂
Dziewczyny nie moge wejsc na maile strona nie dziala…
Dorotol,
załóż sobie gmail i będzie niezawodny, zobaczysz. A poza tym użyteczny, ma picasę i różne takietam.
3939 taki kod
Doroto, zaraz zadzwonię
Żabo,
pozwól, że jeszcze podam 😉
http://www.youtube.com/watch?v=rNFXyRQtLnE
Ja też nie jestem podróżniczką.Co to by zresztą było, gdyby wszyscy podróżowali po świecie i nie miałby kto domu pilnować. 🙂
Żabo,
bardzo ciekawy ten list od pani z Borysławia, pieknie napisany, choć autorka nie jest Polką. I ile w nim życzliwości …
Nisiu,
dzięki za pobudkę. Pływa tam też Kanadol, ale nie mogłam rozszyfrować, który to – nasz najsłynniejszy zwie się Bluenose, byłam na pokładzie, o właśnie! Tylko to było jakieś ćwierć wieku temu, a nawet więcej, moja pierwsza wyprawa przez kawałek Kanady, do Nowej Szkocji. Było nie było, 1700km do Halifaxu. Non-stop, fordem mustangiem (jest hippicznie 🙂 )
Ja też muszę pomyśleć niedługo o jakichś ciepłych krajach. Na Kubę się nie wybiorę przez przekorę. Cała Kanada tam lata, a Polacy kanadyjscy zwłaszcza. I potem zapraszają na oglądanie wideło, takie dwugodzinne mniej więcej. Raz można obejrzeć, ale tylko raz!
Jotka,
podałaś sznureczek do mojej ulubionej piosenki w najulubieńszym wykonaniu. W Marianie kocham się od stu lat, od czasu, kiedy wystąpił jako młody chłopak w filmie z Beatą Tyszkiewicz, kochał się w niej przeokrutnie, a ta zimna ryba go nie chciała. Może i nawet skończył się ten film happy endem, ale pamiętam, ze wściekła byłam na Beatę, że go nie chciała. No i wtedy się w nim zakochałam i do dziś się w nim kocham.
Witajcie,
Posłusznie melduję że „Bursztyn” można dostać w Piotrze i Pawle. Wiem, bo kupiłam 😉 .
Ponadto, zachęcona wpisem Gospodarza sprzed kilku dni, namówiłam Chłopa na wczesną pobudkę. Zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do Rudna, gdzie w jednym miejscu rośnie tarnina i dzika róża.
Tarniny juz nie było a ja teraz walczę z różą. Mam nadzieję że nalewka będzie dobra…
Ha! A ja właśnie nabyłam i bursztyna, i radamera Spomlekowego (i rubin też był) w moim osiedlowym Tesco! 😀
Bluenose, dzielne imię twe,
zna cię morze i ocean zna!
Bluenose,
północnych szlaków król,
sława twoja wciąż za tobą szła.
Alicjo, Bluenose też w pieśni sławny.
http://www.youtube.com/watch?v=NHdT5SM7ttE
(drugą zwrotkę śpiewa Pestka, jeden z komendantów Daru Młodzieży, a w ogóle Packet)
Ja kupiłam bursztyna w Auchan. Widać więc, że nie ma żadnych problemów z zakupem tego sera.
Wrzuciłam urodę na twarz (copywrite Alicja) i biegnę wróżyc, wróżyc, wróżyć.
Złe wróżby odrzucam w przedbiegu. Mam zamiar nazbierać wielki kosz dobrych wróżb. Również dla Łasuchów 😆
Alicjo,
ja też kocham Mariana i uwielbiam połączenie liryki z groteską 😉
Spadam!
Danuśka, ode mnie też serdeczności i niedźwiadki dla wszystkich 😀
Dzięki,
Nisiu, miałam się zabrać za szukanie, ale najpierw zajrzałam w stare zdjęcia, żeby znaleźć te z pokładu. Jeszzce się do nich nie dogrzebałam, bo „po drodze” znalazłam inne, jak zwykle, i utknęłam. Jak się dogrzebię, to zeskanuję detalicznie.
A propos sera, pamiętam, jak przyjechaliśmy do Kanady i szukaliśmy przyzwoitego sera żółtego. Najpopularniejszy był taki jeden ser niby żółty, zapomniałam nazwę, bo omijałam to-to z daleka, przeczytałam skład i dowiedziałam się, że ten ser to głównie olej rzepalowy i jakieś tam inne numerki. Nie ze mną te numery!
W moim domu panuje gouda, ementaler, gruyere oraz sery pleśniowe, które ja lubię, a Jerzor średnio. Gruyere i stilton – to najdroższe sery. Może są i droższe, ale ja zauważyłam te dwa, bo często je kupuję.
Lokalnych serowarni jest sporo i oferta też spora, ale nie są to sery dojrzewające długo. Dobre są, szczególnie przypadł mi do gustu taki żółty, niedojrzały ser z chrzanem, wyobraźcie sobie. Pyszny!
O cholera… kunkurentka do Mariana się znalazła 🙄
Przyjemnego wieczoru, Czarownico, o mietle nie zapomnij! No i ta szklana kula!
Jotko, z całą miłością do Ciebie, Kei już słuchać nie mogę. Jej popularność przekroczyła ludzkie pojęcie i wyją ją wszędzie wszyscy.
Ze starych piosenek Porębuni kocham na przykład to:
http://www.youtube.com/watch?v=TtxTwKwmNx0
W zasadniczej sprawie sera zapomniałam zameldować, że w Realu wczoraj widziałam mnóstwo róznych „Old Polandów”, ładnie zapakowanych w firmowe folie. Zgodnie z poleceniem Gospodarza nabyłam bursztyn i rubin. Jeszcze nie zdążyłam popróbować. Ale mam!
Danuśko,
proszę, przekaż serdeczności dla wszystkich Zjazdowiczów, a szczególnie ciepłe dla Nowego – gospodarza dzisiejszego spotkania. Bardzo żałuję, że i tym razem przyjemność mnie omija, ale tym bardziej czekać będę na smakowite sprawozdania 😀
http://www.youtube.com/watch?v=k49yMJE8jyg&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=eVCnlOoZEl0&feature=related
Przeszłam się Za Róg, poniżej niebo z moich stron mniej więcej w południe, królewsko wygląda, prawda? Poza tym wiaterek dosyć sobie taki, chłodny, ale przyjemnie było przelecieć się te 5 km. To ostatnie już takie dni.
http://alicja.homelinux.com/news/img_5019.jpg
Po drodze znalazłam całe 2$, wygrzebałam z portmonetki jeszcze 3$ i przeznaczyłam na hazard 😯
Dwa zakłady plus dodatkowa. Uprasza się naszą blogową Wiedźmę (chyba Cię moc jeszcze nie odeszła? Do północy ni ma prawa!) o stosowne czary-mary. Jest 22 melony do zgarnięcia i jakby co, zapraszam wszystkich chętnych blogowiczów na Zjazd do mnie – pokrywam koszty 🙂
Jotka, teraz widzisz, co spoczywa w Twoich rękach…Użyj swej mocy mądrze!
Dodam, że na tej mojej drodze przedwczoraj znalazłam 13 centów – trzy pojedyncze cenciaki plus jeden pieniążek 10 centowy. Czy to cuś znaczy?
Nisiu, mam zapotrzebowanie na „La Palomę” po polsku. Wiesz może gdzie to znaleźć?
Żabo, pytasz wujcia Gugla i masz na przykład to:
http://www.tekstowo.pl/piosenka,damian_holecki,la_paloma.html
Dzięki za serdeczności i uściski- przekażę !
A teraz już lecę !
Dzień dobry,
Cały dzień zajęty byłem, nawet tutaj nie zajrzałem, ale teraz wszystko gotowe i czekam na gości.
Basiu, szkoda, ale następnym razem nie przepuścimy.
Nowy, nie zapomnijcie o obszernej fotorelacji! I tak Wam zazdraszczamy, nieobecni 🙁
Dobra dobra… uściski dla Ciebie były równocześnie dla Twojej Lepszej Połowy (LP – kopyrajt Pepegora) i dla Michałka!
Bawcie się dobrze.
Toast o regularnej porze, 20:00.
Podczaszyni ma zajęty przez młodzież pokój i komputer, więc ja przejmuję obowiązki. Mam nadzieję, że wszyscy na tę porę dotrą do Nowego i nie zapomną, że pora toastowa!
Za co dziś wznosimy? Proponuję – za Przyjaźń! I ilustracja muzyczna (chodzę tropami Mariana Opani)
http://www.youtube.com/watch?v=EcipyROBOeI&feature=related
O… Marian! Jak mu się oprzeć? 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=Rsi_dm3cbAY&feature=related
To nie do tematu (Marian!), ale kulinarnie było nie było, na ryby!
Grzyby mamy załatwione 😉
http://www.youtube.com/watch?v=7Ipg25YsWz0&feature=related
Ogłaszam wszem wobec i każdemu z osobna, że Alicja jest to bardzo porządny człowiek i pyszna (kulinarne) kobita!
ff88 <– kod! 😯
…a bilans musi wyjść na zero 😉
Zdrowie Przyjaciół!
http://www.youtube.com/watch?v=kmmIq_gyiSA&feature=related
Teraz podążam za Jasiem… to jedna z jego ostatnich piosenek. Bardzo na czasie.
http://www.youtube.com/watch?v=p3jgIyqXT80&feature=related
Za Przyjaźń 🙂
Te, Kapitan…
bez przesadyzmu, proszę!
Nisiu, nie zabij mnie, proszę. Otóż ja kiedyś słyszałam takie wykonanie po polsku gdzie były słowa „…z placu Świętego Marka gołębie…” i nie wiem co dalej, dość, ze facio odpływa i śpiewa to ukochanej, która zostaje w Wenecji…
Ponoć La Palomę kazał sobie grać cesarz Maksymilian jak go rozstrzeliwali w Meksyku, naprawdę, na filmie widziałam 🙂
🙂 🙂 🙂
Jasiu był przezacny tekściarz i nie tylko.
http://www.youtube.com/watch?v=hUg7uKIE_Ds&feature=related
Dla dzisiejszych zjazdowiczów w Stolicy… tego nie może zabraknąć!
http://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI&feature=related
Przez te komputery to w ogole nie ma prywatnosci – ostatnia rzecz, ktorej bym sie spodziewal to ze w czasie dyskusjii o serach swiat (no moze tylko blogowicze) dowie sie, iz przebywam w Afryce. No i dzieki Bogu, bo nie musze przezywac mrozu i sniezyc jak, nie przymierzajac, w Calgary. Chyba jednak lepiej wykopywac sie spod piachu niz spod sniegu. Co do serow to nie jest to najlepszy region i lokalnie robi sie wylacznie rodzaj fety. Jest tez swietny, twardy ser spleciony w warkocz i nazywany „jibna mud’affara”; dobrze sie go je z czarnymi oliwkami. Na razie przyzwyczajam sie do upalow 38*C i czesciej mysle o napojach niz o serach.
Na skrzydłach nadziei i ja poleciałem do osiedlowego sklepiku. Lekko nadąsana panienka z nizinną twarzą okrutnie się z tymi skrzydłami rozprawiła.
– Czy jest Dorota z sąsiedztwa i bursztyn ?
– Nie i nie.
– Marian ?
– Kupuje pan coś czy nie ?
– A co jest ?
– Kopciuszek, kozi ser z Quebecu, w zeszłym roku najlepszy ser na całym szerokim świecie .
– A w tym roku ?
– Proszę pana…5 dolarów za 125 gramów rozkoszy, popiół wtarty w serek gratis.
Nabyłem. Przed sklepem nadal pies z kulawą nogą. Teraz muszę coś do tego sera wybrać, ale nic smutnego, żadne tam „chłopcy na nas czas, prujmy grzebienie fal”. Pomyśleć, że jeszcze niedawno za 5 dolarów można było dom z ogródkiem i kozę kupić. Pięknego zjazdu 🙂
Jotko, Alino, Dorotolu – Dziękuję, spróbujcie Kopciuszka 🙂
Pani Żabo – Szlachetny i dobry list, prawdziwa uczta.
ROMku,
jak już tam się tak smażysz (kulinarnie, bądź co bądź) to fotoaparatuj i po powrocie fotosprawozdaj. Obowiązkowo!
Wyjątkowy listopad u nas w Ontario… żadna plucha. Pozdrawiamy serdecznie!
A&J
Zdążyłam wypić za przyjaźń i za Przyjaciół. Resztę zostawiłam młodszym od siebie. Wyszłam, łączę do blogowego szeregu. No, jak ja nie lubię babińca (nie kobiet, jako takich, tylko nastroju babskich komnat. To dlatego, że jedna z Pań ma zaawansowany słowotok. Może i świetny człowiek, jak mówi Młodsza, ale… Kolacja udana, ciasto francuskie ze śliwkami takie sobie (śliwki już nie takie, jak trzeba) impreza się rozwija.
zamotałam się z tą La Palomą, skąd u diabla tam ten święty Marek i gołębie jak to jest hiszpańskie?
Zaraz zatrudnię kogoś z Madrytu, niech szuka.
Placku – 😀
Alicjo, dzieki za Opanie, rozumiem Twoje zauroczenie… I wywiad z nim interesujacy. Jak to on wyrazil? Odpowiada mu „szerokosc duszy rosyjskiej”, ladnie powiedziane. I przy okazji Malajkat z „Droga”. Prawdziwa uczta 🙂
Toast wznioslam probujac Beaujolais Nouveau, takie sobie.
A oni tam biesiaduja u Nowego. Za Przyjazn!
Placku, chetnie bym sprobowala tego Kopciuszka bo lubie kozie sery 🙂
A propos pomieszania z poplątaniem – pamiętam bardzo stary film, „Juarez”, Bette Davis była Carlottą, nie pamiętam serów i Palomy, ale równie dobrze mogli śpiewać i tańczyć mazurka. Gdyby nie ten drugi Benito, istniałby ser Benito. Szkoda.
oj, Żabo nasza kochana, udzieliła mi się ta La Paloma, przeszukałam rozmaite wersje, głowę mam pełną melodii i słów rozmaitych, ale tego czego szukasz nie znalazłam. Może rzeczywiście Nisia coś poradzi 🙂
Dzięki także za podzielenie się z nami listem, bardzo mnie wzruszył.
…a ja dalej śladami Mariana…
http://www.youtube.com/watch?v=UjHj7uJxe4w
Ten listopad i umnie jest właściwie bez zarzutu, a mimo wszystko wyjątkowo źle go tym razem znoszę. Nic mi się nie chce.
Taki dosmucacz:
Znałem chłopaka, dwudziestoparolatka, który po wielu perypetiach i kłopotach, jakie sprawiał ojcu, a przedtem matce, znalazł wreszcie coś co go zaciekawiło i co przeciągnął do końca. Zaczął sie mianowicie uczyć kucharstwa i ukończył naukę z powodzeniem. Tej wiosny to było. Ojciec jego, mój przyjaciel odetchnął, jak syn stał się samodzielniejszy, bo restauracja gdzie się pod koniec uczył, z dość dobrą opinią z resztą, przejęła go w szeregi jej personelu. Rozmawiałem z nim np. tego lata o pewnych technicznych sprawach w kuchni. Drań robił z różnych rzeczy tajemnicę. Obiecałem, że wpadniemy tam gdzie pracuje jak będziemy pewni, że on jest w kuchni. Byłem pewny, że zmądrzeje i pogadamy kiedyś o takich rzeczach luźniej.
Przed godziną dzwonił ojciec, że na dniach go pochowali. Wybrali się bowiem młodzi we trójkę, o czwartej nad ranem gdzieś tam i tak się to skończyło.
Ma Stanisław rację, że stale ma się jekieś zaległości wobec martwych.
Jutro odwiedzę ojca.
W „Muzyce na wesoło” J.Nowosada znalazlam, ze jednak cesarz Maksymilian zażyczył sobie La Palomy przy egzekucji – rozstrzelano go w 1867 roku.
Zaraziłaś nas Żabo tą Palomą, pewnie nie jest to ta jakiej szukasz, ale jestem pewien że ta czarna gołąbeczka
śpiewa dokładnie o tym co pisałaś, o placu świętego Marka, spacerujących gołębiach, uroczystej zmianie warty przy pomniku nieznanego gondoliera.
Szczególnie będąc na miejscu tego wachlującego się kapeluszem byłbym tego pewien.
A tak od 1’31” przez te 30 sekund słyszałbym jeszcze opowieść o autostradzie słońca, złotych wrotach, domku na prerii, jak płakała na kamieniach placu defilad i pewnie zaprosiłbym ją do makdonalda na szejka z owoców morza- taki miałbym w głowie mętlik.
Dżwięk tam dosyć marny, ale jak włożyć na uszy słuchawki………………..
no, tak sie listopadowo zrobiło – śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
Żabo, ja znalazłam tylko słowa wersji, śpiewanej przez Majkę Jeżowską. Samego wykonania nie znalazłam. 🙁 Słowa mi się wydają bardziej dorzeczne (bez Placu Św.Marka). Trzeba trochę przewinąć stronę w dół.
http://www.ewa.bicom.pl/karaokedz/kd89.htm
Placku, jak zwykle, Twój Kopciuszek jest piękny a koza taka bielutka. 😀
Alinko, przecież ja we Francji jadłam kozi ser ze skórką przyprószoną popiołem. Wszystkie kozie sery uwielbiam. Jak przechodzę koło sklepu „Natura”, to wiem, że zubożeję. 😉 Nie ma siły, żebym sobie nie kupiła białego sera koziego w ilości „na zaś”. 😀
Toastowałam o stosownej porze za zdrowie Blogowiska. 😀 Za przyjaciół i przyjaźń wypiję jutro.
Alicjo – dzięki za Mariana, chociaż właśnie u Wysockiego te dosłowne przekłady rażą; robi się z tego knajpiana poezja. Trochę to stylistyka, trochę niezręczność.
Nie uważacie, że Cichal zrobił się strasznie oszczędny w kontaktach blogowych? Z kim nas zdradza kolega – Kapitan? Apaw jeszcze nie wróciła? Niemożliwe. Znowu kilka osób nam ubyło. Nie lubię. Nie lubię, kiedy robią się dziury przy stole.
Jotka, to dla wprowadzenia klimatów odpowiednich! 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=6JEdf7XsV5g&feature=related
Antku, dzięki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zgago, to Majki Jeżowskiej to jest Una paloma blanca i to nie jest to samo co La Paloma, chociaż można sie na tych gołębiach pogubić.
Widzę, ze cały blog bez mała się zagołębił 😀
A to mój ulubiony, Ibrahim… łezka w oku…
Nikt już z tego Klubu nie zyje 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=Wmfa2XznVic&feature=related
O! To jest to… Ibrahim i Omara… i ten wzrok… oczy wpatrzone…
http://www.youtube.com/watch?v=G-60J_HcPoI&feature=related
Żabo, 😆 😆 a na dodatek nie będzie trzeba sprzątać. 😉
Tutaj już jest nieco bliżej hiszpańskiego tekstu, nie ma Wenecji, ale są chociaż ptaszki i morze 🙂
Softly the night wind singing
Tells me it’s bringing my love to me
With every breath it’s sending
Love never ending across the sea
My heart and I are trying
To keep from crying
But we are lonely
Fly little bird go winging
And please lead him home safely to me
REFRAIN
Cucurucucu Paloma
Cucurucucu Paloma
Bring him back to me forever
Let us always be together
What good is my tomorrow
When filled with sorrow just like today
I need him here to hold me
Here to enfold me, always to stay
So little bird please find him
And then remind him I am so lonely
Fly little bird, go winging
And please lead him home safely to me
Uprzejmie donoszę bardzo po cichu, że Cichal zdradza nas dla Ewy małżonki. Taką zdradę należy wybaczyć i wręcz popierać 😉
Żeby zakonczyć temat Palomy, Ala jutro i w niedzielę startuje w ujeżdżeniu.
Uprasza się o trzymanie kciuków 🙂
W ubiegłym tygodniu jechała skoki i poszło jej nieźle.
W tym roku być może pokaże się jeszcze w Spodku na początku grudnia. Być może.
Wróciłam.Wiedziałam,że Nowemu łatwo z tyloma babami nie będzie.
A było nas trochę :
-Krysiade z wegańskim pasztetem (groch,marchewka,płatki owsiane,
zielony pieprz ) + kiszone ogórki własnej roboty
-Małgosia- deska serów korycińskich
-Dorotol- sałatka z cykorii,krewetek,mandarynek
-Jolinek- papryka a la Haneczka,śliwki oraz grzybki w lekkiej zalewie octowej
-Nowy z Ukochaną- dwie ogromne tace tartinek i innych wymyślnych
przekąseczek
Poza tym-pączki oraz ciastka ze śliwką od Bliklego(nie wiem,kto przyniósł?)
-ja,zgodnie z życzeniem Dorotola,zrobiłam moją terynę z ryby oraz
przyniosłam butelkę cytrynówki
-wino czerwone lało się strumieniami,dzięki wielu darczyńcom,
ale szczegółów nie znam.
Zdjęcia robiła Dorotol,Dagny,Krysiade oraz Nowy.Z całą pewnością
wrzucą na blog.
Ukochana Nowego,z którą już mieliśmy okazję zjazdować
po raz drugi- niezwykle sympatyczna osoba,lubimy ją wszyscy 🙂
Bardzo nam było miło poznać Krysiade,czekamy na kolejne spotkania !
W domu u Nowego dwa koty,cudnej urody,będą na zdjęciach.
A gadaliśmy,jak zawsze,o życiu,o blogu i o wszystkim po trochu…
Poznaliśmy też syna Nowego-Michała,zaprzyjaźniali się z Dagny.
Podsumowując, było jak zwykle BARDZO MIŁO!
tak pysznościowo było .. Dagny z Michałkiem wspólny język komputerowy znaleźli .. dom Nowego bardzo sympatyczny .. Krysiade nam się przyda na blogu bo dużo wie o zdrowym odżywianiu ..
Pana Lulka wino i krem miodowy przekazany w dobre ręce ..
żałujta, że nie byliśta pogaduchy były że hej .. 🙂
Danuśko, było wspaniale – jak zwykle. 😀 A jak miało by być, skoro spotkała się reprezentacja najżyczliwszego Bloga/u (?). W końcu jaki pasterz, takie stadko. 😀
Żabo, w „tym” Spodku ??????? Kiedy dokładnie ???
oj, żałujemy, żałujemy, a na pocieszenie
http://www.youtube.com/watch?v=vJt1Gx3Wv_k&feature=related
Jolinku, jak pode mną porządnie tąpnie, to może „przeskoczę” kilkadziesiąt kilometrów bliżej W-wy. 😉 😀
Dalem sie skusic na to polecane przez gospodarza Amarone ale kupilem najtansze za $30 i smakowalo,czlowiek cale zycie cos odkrywa,no ale pewnie zycia nie starczy zeby te wszystkie gatunki win sprobowac.Ja z bialych polecam Clos Du Bois Calcaire Chardonnay z Russsian River Valley w Kalifornii jest dobre.
U Nowego byla tez Pelasia
http://www.abload.de/img/img_0126ktii.jpg
Ło rety, jakie cudowne kiciadełko. 😆 Dorotol, fantastycznie Pelasię ujęłaś.
Pelasia z pewnością nie zjadła weneckich gołębi. Może oni ?. Niemożliwe. Zjazdowicze zjedli. Świadek – Lord Byron – „Stałem w Wenecji na Moście Westchnień, po jednej ręce pałac, po drugiej więzienie”.
Przepraszam, papryka mi się z gołąbkami pomyliła 🙂
Stół obfity, zjazdowy (nawet w wersji mini) mnie nie dziwi, ale Pelasia – panienka cud urody.
Zgago, w Twoim Spodku, a jakże. 02-05.12. br są tam poważne zawody dla dużych koni i jest jakiś pomysł pokazania kucyków, zdaje się nawet, ze polsko-czeskich, ale w propozycjach nic na ten temat nie ma, bo to nie jest oficjalne, tylko najwyżej jako ciekawostka i przerywnik. Muszę się dopytać, bo w internecie nic nie znalazłam
Placku, 😆 😆
Żabo, będę pilnie śledzić (niczym Sherlock Holmes), ale jeśli będziesz wiedziała więcej, to „stuknij”, dobrze ?
Zawodnicy mają szczęście, że już nie ma barbórkowych spędów, mają gdzie rywalizować. Ponoć Spodek wewnątrz jest nie do poznania, będzie okazja, żeby sprawdzić. 😀
Oczywiście kciuki będę jutro trzymać zapamiętale i to w 2 intencjach. 😉
Zdjecia czekaja na akceptacje lotra
moze tak przejdzie
http://www.abload.de/img/sdc11184j5an.jpg
Zostawiam całe towarzystwo i idę spać. U dołu ekranu )maszyna Mlodszej) pokazuje się napis : „Śpiewający Krzysio z Ornaku zmienił status na zaraz wracam” Cudny tekst.
http://h-1.abload.de/img/sdc111982nj1.jpg
http://h-1.abload.de/img/sdc11187t6le.jpg
http://h-1.abload.de/img/sdc11191654z.jpg
http://h-1.abload.de/img/sdc111926uzv.jpg
Luuuuuuuuudzie! Tak nie można! Litości! Głodna jestem! Te kanapeczki!
http://www.youtube.com/watch?v=eY78FtlJ1Zw&feature=related
na smutek Wenecji,
i na Pepegorowy dol
na list z Ukrainy, co dreszczy
i na kanapek pelen stol
niech Wam Mireille powrzeszczy
witaj Alfonso, mimo, ze przeplaciles,
To podskocz tutaj Zabo ja jeszcze kanapeczki te mam, wzielam sobie na droge
http://h-1.abload.de/img/sdc11185inek.jpg
Jutro po poludniu wyjezdzam i w zwiazku z tym wypada pojsc spac. Ciekawe jest takie przemieszczanie sie czeste, w kazdyma razie stwierdzam po raz ktorys, ze normalny zjadacz chleba jest na calym swiecie taki sam niezaleznie od narodowosci.
Wszystkim uczestnikom dzisiejszego minizjazdu bardzo dziękujemy za przybycie.
Anka zachwycona. Siedzimy sącząc wspaniałą danuśkową cytrynówkę. Pyszna. Już tylko kropelki pozostały.
Nowy to my dziekujemy za przyjecie nas i poswiecenie nam czasu w tym „krotkopobytowym zawichrowniu” Fajni ludzie, fajny dom a kociska to najwspanialsze na swiecie, dziekujemy.
Nooo, to sobie Zjazdowicze pohulali… jak zobaczyłam te kanapeczki, to mi się natychmiast jeść zachciało.
Ja się dziś posilałam fistaszkami w ohydnej skorupce z czegoś. Do piwa. Pod szanty. Szanty były w porządeczku.
Żabo, takiej Palomy z Markiem to ja nie znam, a w sieci nie ma. Sorry. A w ogóle to nie moja specjalność, jakbyś potrzebowała jakąś pieśń dawnego kubryku, to z pewnością znajdę Ci każdą.
Prośbulka: powiedzcie, jakie jest Wasze zdanie w sprawie poniższej.
Czy Waszym zdaniem użycie melodii „Pierwszej Brygady” do parodyjnej piosenki to świętokradztwo? Taki spór nam się dziś ulągł. Moim zdaniem nie, ale ktoś tam poczuł obawę, że ktoś inny może się obrazić.
Dobrej nocy życzę tym co śpią i co nie śpią.
Ja nie śpię, aby spać mógł ktoś…
Dorotol, dzięki za zdjęcia. Chcemy więcej! Poleciałam do lodówki (u mnie 1:30, Łysy świeci prosto w okno) i zrobiłam sobie kromuchę, bo tych zdjęć nie da się oglądać bez niczego.
Interesuje mnie sałatka z mandarynkami i krewetkami (Dorotol?), proszę podać przepis.
Czyżby na zdjęciu, gdzie jest Danuśka i Nowy-polewoj, była Krysiade?
Naplotkujcie jeszcze więcej! I nazdjęciujcie!
Tak,Alicjo to Krysiade.Niestety nie mogliśmy nagadać się z naszą
koleżanką do woli,bo nadworny kierowca,czyli Pan Maż przyjechał
po nią dosyć szybko i porwał ją z przyjęcia 🙁
A Krysiade ma bardzo ciekawe doświadczenia na temat diety wegańskiej
i mamy nadzieję,że jeszcze kiedyś nam o niej poopowiada i pokosztujemy
inne,tego rodzaju przysmaki.
Czekam jeszcze na zdjęcia kocura nr 2 rasy ragdoll-co za futro,co za gracja !
Zaraz na początku spotkania porwał piękną kanapeczkę,bo nieopatrzenie
jedną tacę postawiłyśmy z jego zasięgu.
Chociaż to może Pelasia pożarła tę kanapkę ? Już sama nie wiem ?
A kanapeczki-tartineczki to były drobne arcydzieła.Ania i Nowy naprawdę nieźle się napracowali,by wyglądały,tak jak widzieliście sami na zdjęciach.
A zatem też przyłączam się do podziękowań dla Gospodarzy za ich wkład
pracy i za wspaniałą atmosferę spotkania.
Nowy,jak odeśpi i nabierze sił,to zapewne wrzuci kolejne zdjęcia.
Danuśka,
jeszcze na koniec dodam, że naprawdę Ci świetnie w nowej fryzurze 🙂
Aż mnie naszła myśl śmiała, coby te moje zasuszone farfocle jakoś tak zgrabnie pościnać?
Tylko ja jestem taka konserwa leniwa w te klocki… 🙄
Tak krótko jak Jolinek nie (już to przerabiałam pół życia prawie), ale takie cuś jak Ty… kto wie.
dzień dobry .. 🙂
u Nowego było bardzo domowo i czułyśmy się prawie jak u siebie w domu … 🙂 .. i byłyśmy bardzo zadowolone, że zostałyśmy zaproszone mimo, że jak każdy wie czas szybko mija kiedy się wpada do kraju ..
wino, które rozlewał Nowy bardzo mi smakowało .. 🙂 .. nalewka Danuśki pyszna .. 🙂 .. no i rano główka bolała ale to chyba to ciśnienie .. 😉
pepegor 🙁
potwierdzam Danuśce super w tej fryzurze .. 🙂
ucałowałyśmy Nowego i uściskałyśmy od każdego osobno .. był zadowolony .. 🙂
na wybory dzisiaj każdy blogowicz się udaje z przyjemnością .. 🙂
Alicjo,Jolinku-dzięki za komplementy pod adresem mojej fryzury 🙂
Rzeczywiście czuję się w niej bardzo dobrze,a układanie włosów
po umyciu zajmuje 2 minuty i to też ogromny plus.
Teraz czekamy na relację z Andrzejek wielkopolskich.
Tylko Pepegor w nastroju zupełnie niezabawowym 🙁
Bardzo przykra historia.
Nisiu- dla mnie to nie jest świętokradztwo,ale zapewne nie wszyscy
są tego zdania.
Życzę Ci miłego pobytu w Warszawie.Szkoda,że nie zobaczymy się
przy tej okazji,każda z nas będzie słuchała tego wieczoru muzyki,
ale innego rodzaju i w różnych salach 🙂
A kiedy wracasz do Szczecina ?
Idę wyciskać sok z pomarańczy- to taki mój niedzielny,jesienno-
zimowy zwyczaj.
Nie samym czerwonym winem człowiek żyje 😉
Dzien dobry,
Stol zastawiony bogato, mila atmosfera. Oj, dobrze Wam bylo.
Danusko, potwierdzam co do fryzury ale to juz wiesz 🙂
Pepegor, smutno mi tez. W naszej okolicy ginie wciaz duzo mlodych ludzi wracajacych noca z dyskotek.
Mimo listopadowych smutkow zycze Wam wszystkim przyjemnej niedzieli.
Alinko, z okazji urodzin, życzę Ci, z całego serducha, ogromnie dużo szczęścia, zdrowia, pięknych i smacznych podróży i w ogóle słodkiego życia. 😀
Niech żyją skorpiony !
No, co, należy nam się w końcu świat zobaczyłyśmy/liśmy w najbardziej dołującym miesiącu w całym roku. 😉
Cuuuudnie było!!!! Zaczęlismy od tego 😆
http://www.youtube.com/watch?v=fNU2Q7_s8TU
A tym skończyliśmy 😆
http://www.youtube.com/watch?v=-3aHpiuizrs
O reszcie napiszę, jak dospię i spełnię obywatelski obowiązek 😎
dzisiaj urodziny Aliny … to życzenia Alinko przyjmij serdeczne .. dużo radości … żadnych smutków … i spełnienia wszystkich dobrych pomysłów .. buziaki .. 😀
W „takim” dniu nie sposób nie przypomnieć fragmentu wierszyka J.Brzechwy:
?? Moi mili,
Nie namawiam, ale radzę:
Jeśli dziś otrzymam władzę,
Daję słowo, że zasadzę
W ciągu pięciu dni na piasku
Drzewa mego wynalazku.
Już nie szyszki, nie żołędzie,
Ale rosnąć na nich będzie
Schab wędzony i pieczony,
Boczki, szynki, salcesony,
Mortadela i serdelki,
Mięs przeróżnych wybór wielki,
Nawet prosię w galarecie,
Jeśli tylko zapragniecie.?
Co jest, zamiast cudzysłowu „wyskoczyły” pytajniki?
Może to zmieniać wymowę cytowanego fragmentu.
obowiązek obywatelski spełniony .. 🙂 postawiłam na kobiety a sporo ich do wybrania …
teraz pączek z nadzieniem różanym z wczorajszej uczty w nagrodę za dobre sprawowanie ..
spotkanie u Nowego i Ani było naładowane tylko dobrą energią to się nachapałam ile wlezie i teraz mam optymistyczne spojrzenie na świat … 🙂
zet jak się przykleja tekst to tak jest .. trzeba w okienku ponownie wstawić nowe a stare znaki skasować .. trochę roboty jest ..
Zet, to jest sprawka „łotra”, jak się wkleja teksty z innych edytorów tekstu, to na wszelki wypadek już po ich wklejeniu, trza znaki skasować i wpisać ponownie. Łotr jest, po prostu, zazdrosny o własny edytor tekstu. 😉
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Wczorajszy wieczór w domu Nowego był fantastyczny. Zaskakujące jest to, że spotykamy się po raz pierwszy, a nie jesteśmy sobie obcy. Po prostu się znamy i wiemy kto jest kim. Nastrój spotkania, wzajemna życzliwość i jedzonko wspaniałe. Za wspólny wieczór bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że to spotkanie nie było ostatnie tylko pierwsze z licznych, które nas czekają.
Chciałam zdjąć odium tyrana z mojego Księcia Małżonka. To ja prosiłam o przyjazd o tej godzinie. To był błąd i następnym razem już go nie popełnię.
Alinko Jubilatko wszystkiego najlepszego i najsmaczniejszego Tobie życzę.
Alino, najserdeczniejsze życzenia pomyślności, radości i spełnienia marzeń!
Dziekuje Wam bardzo serdecznie za zyczenia.
Zgago, my listopadowe badzmy solidarne 🙂
Jolinku, Ty z zasady patrzysz optymistycznie na swiat a jak jeszcze dodasz tej wczorajszej energii, to wszystko przed Toba 🙂
Krysiade, podzielam Twoj entuzjazm. Moj pierwszy kontakt „na zywo”
z blogowiczami tez byl oczywisty, spotykalam sie ze znajomymi. Mam nadzieje, ze poznam Cie przy kolejnej okazji spotkania w Warszawie 🙂
Naszą Alinę dzisiaj ściskamy,
urodzinowo Ją pozdrawiamy !
Wczorajszy wieczór nadal wspominamy,
kolejne zjazdy ciągle przed nami 🙂
Malgosiu, dzieki 🙂
Powroce tu pozniej bo mam troche przygotowan. Okolo 18ej przychodza znajomi na aperitif. To nie bedzie kolacja ale cos do przekaszenia i desery. Francuzi nazywaja to „aperitif dinatoire”.
Sprobujemy mojego foie gras, ktore mama nadzieje bedzie dobre. Ale to nigdy nie jest pewne. Za kazdym razem wychodzi troche inaczej ale najczesciej jest niezle. Tym razem dodalam troszke armaniaku.
Nie sfotografuje bo wciaz nie zainstalowalam picasy. Moze kiedy Danusia mnie odwiedzi? 🙂
Alino – ściskamy Cię urodzinowo obydwoje bardzo serdecznie. A wieczorem spełnimy toast za Twoje zdrowie i za właściwy wybór, który to obowiązek już za nami.
Alinko – wszystkiego najlepszego i smakowitego świętowania 😀
Podziwiam zdjęcia z wczorajszego spotkania, ależ było pysznie i miło, a Pelasia – urocza!
Alinko – też mam taką nadzieję.
Baw się dobrze ze swoimi gośćmi.
Żabo, pamiętam i trzymam za Alę. 😀 Daj znać, jak Jej poszło.
Zapomniałam Ci napisać, że mnie też bardzo się spodobał list.
Dzień dobry wszystkim,
Nastrój i obecność Gości wczorajszego spotkania wciąż są w naszym domu. Jedyne co się kończy to Cytrynówka Danusiówka, zostało po maleńkim naparstku na dzisiejszy wieczór.
Panu Lulkowi specjalne podziękowania za przesyłkę.
Ja również mam nadzieję, że w przyszłości niedalekiej skończą się moje kłopoty z czasem i częściej będziemy mogli się spotkać. Pozostaje też wciąż niedosyt poznania wielu z Was, teraz nie udało się zobaczyć Nisi, nie wystarczyło czasu na wyjazd do Poznania przez Zajączkowo. Wszystko to pozostaje otwarte.
Dołączam kilka zdjęć z wczorajszego spotkania.
http://picasaweb.google.com/takrzy/Minizjazd#slideshow/5541961737584981426
Pelasia to niezła łotrzyca, to ona porwała kanapkę z tacy, a potem energicznie domagała się pieszczot. Drugi niesamowity kocur objawiał się czasami dumnie krocząc i pokazując swój niezwykły ogon jak lisia kita!
Alinko – wszystkiego o czym tylko możesz zamarzyć. STO LAT!!!!
Alino! wszystkiego najlepszego!
Kolega mojego brata zwykł wznosić kielich z takim toastem: „to jakoś tak serdecznie!”
więc ja też: jakoś tak serdecznie! a wieczorem poprawię o stosownej porze
Napisałam, prztyknęłam i wcięło!
Dziędobry na rubiezy.
Za godzinkę zadzieram kiecę i lecę tam, gdzie Was już nie ma. Znaczy jesteście, ale w rozproszeniu. Nowy, może spotkamy się kolejną razą… Tymczasem szczęśliwej podróży.
Pa, pa, do wtorku.
No właśnie, wiedziałam, że w zjedzonym wpisie coś jeszcze było.
Alino, wszystkiego najpiękniejszego i najlepszego!
Alino,
wszystkiego dobrego, pięknego, smacznego 😆
Trochę się obawiałam tej wczorajszej imprezy Andrzejkowej. To trochę tak, jak spotkanie „mężczyzny po przejściach i kobiety z przeszłością”. Ludzie w pewnym wieku mają swoje doświadczenia, przyzwyczajenia, garby i urazy. Jak się dołoży do tego nasz narodowy sport, czyli narzekanie, to może wyjść różnie. Zwłaszcza, że UTW, włączywszy w to przerwę wakacyjną, działa dopiero 9 miesięcy. Ludzie nie zdążyli się za bardzo poznać, ziintegrować. Z jednej strony był to już czas na imprezę integracyjną, z drugiej, gdyby „nie zagrało”, nie byłoby korzystne dla dalszej pracy UTW.
Tymczasem przez wiekszość wieczoru/nocy towarzyszyła mi myśl: warto było.
Warto było się wysilać żeby założyć UTW, żeby zorganizować Andrzejki. Wbrew różnym irytującym przeciwnościom i niedogodnościom warto.
Genialny pan saksofonista spuenował to tak: nigdy jeszcze nie widziałem żeby ludzie się tak bawili, tu nie było nikogo „nie z tej bajki”
To był wulkan energii i radości życia. Patrzyłam na to z niekłamanym zachwytem. Samej było mi trudno uwierzyć w to, że to się dzieje naprawdę.
Warto było.
Choć dzisiaj jestem raczej zmęczona i obawiam się, że nadwyrężyłam sobie kolana ostrym twistowaniem. 😉
Nowy & Drogie Minizjazdowiczki,
piękne zdjęcia, apetyczne kanapki.
Życzę następnych, równie udanych minizjazdów, że o Walnych zjazdach nie wspomnę.
Jotko, takie instytucje jak UTW są nie do przecenienia! Oblężenie tych instytucji w Warszawie jest takie, że czasem żeby się tam dostać trzeba czekać parę lat!
Alicjo. Nie ścinać pod żadnym pozorem!!! Nie nadużywaj słowa „farfocel” bo się Slązaki zachichrają do imentu!
Dorotol. Rozjaśnić do poprzedniego koloru. Nosić się w zielonym!
Dziadek „Dobra Rada”
-5C 😯
Alino,
STO LAT! Zdrowia, szczęścia i słodyczy!
Za chwilę dzwonię do mojej Mamy (78) i starego Przyjaciela (60!) z życzeniami, też obchodzą 🙂
Dziadku Dobra rada.
Nie ścinamy. Jeszcze w zielone gramy. Co do Dorotola, w zielonem jest jej bardzo dobrze, to znaczy byłoby, gdyby nosiła.
p.s.
A co z tymi Ślązakami i słowem na „f”? Czy dobrze mi się zdaje, co to znaczy? To znaczy – „to” ?
Alicjo, Cichal myślał o Ślązakach, którzy dobrze znają niemiecki a tych już jest garstka. Farfocla w gwarze śląskiej nie ma (przeleciałam 5 słowników). Od dzieciństwa tym wyrazem określa się to, co Ty określiłaś – bez żadnych innych znaczeń. Jest to wyraz z tzw. slangu wielkomiejskiego.
Natomiast w słowniku niemieckim ten wyraz pisze się zupełnie inaczej i ….. znaczy „to” o czym myślał Cichal, gdy Cię ostrzegał. 😉
Jak widzisz, tylko w Niemczech bądź ostrożna z wymawianiem „tego” wyrazu, widocznie są fonetycznie bardzo podobne. 😆
KCIUKI PUŚĆ!
Jeden konkurs wygrany, jeden przechlapany, czyli zamiast galopu w lewo był kontrgalop.
Za dwa tygodnie Spodek
A propos omawianego niedawno wina….
http://www.youtube.com/watch?v=dGoYmRoBF4Q&feature=related
He he he…
http://wyborcza.biz/Firma/1,101966,8660125,Kregliccy_opowiadaja_jak_sie_otwiera_wlasna_knajpe.html?as=1&startsz=x
ALINO,
życzę Ci wszystkiego dobrego – zdrowia i jak najmniej smutków.
ŻABO,
poszukaj na YouTube Pedro Almodovara – tam jest sporo wykonań poszukiwanej pieśni. Nie mam teraz czasu na dokładniejsze poszukiwania, ale być może jest tam też wersja z filmu ” Porozmawiaj z nią” – dla mnie najbardziej przejmująca.
ZET
bardzo na czasie jest ten wierszyk Brzechwy, tylko nam obiecują drogi, szkoły itp. Bardzo jestem ciekawa wyników w mojej gminie.
DANUŚKA i DOROTOL,
Danuśki fryzura bardzo twarzowa. Dorotola także. W ogóle całe towarzystwo prezentowało się bardzo pięknie.
Żabo,
ale Spodek wyszedł! Gratulacje.
Jotka,
mam do Ciebie wielkie pretensje, Wiedźmo, miałaś czarować-marować!!! Jedynka nic nie znaczy 👿
Null!!! I tyle ze Zjazdu w Kanadzie na mój koszt, o!
Zgago,
dzięki za rozjaśnienie umysłu w sprawie farfocli 😉
Jolinku,
ta odżywka na włosy rzeczywiście działa lekko odbarwiająco na farbę, miałam nadzieję, że dobarwiająco na siwe, ale nic z tego 🙁
Właśnie zapodałam włosom po raz drugi. Niech się odżywią, głodomory.
Wy tam zjazdowicze warszawscy, ciągle mam niedosyt zdjęć!
Wcale nie jest zaskakujący komentarz Krysiade, tak to jest – widzisz człowieka pierwszy raz na oczy, a już dobrze znasz 🙂
Jesus maria Francuzi pija denaturat na urodziny…”aperitif dinatoire? ….Alinko daj znac to podeslemy jakas Alpage, zachowacie wzrok 🙂
A na serio to Wszystkiego Naj… Baw sie dobrze dzisiaj, szmpansko bo zdaje sie w szampanii mieszkasz to inaczej nie mozesz. Wolnego czasu jak najwiecej, podrozy zeby go wypelnic i kasy zeby bylo za co 🙂 🙂
Joyeux Anniversaire
http://www.youtube.com/watch?v=VhzI6GRN1-I
I cos po tutejszemu….Happy Birthday Alinko
http://www.youtube.com/watch?v=wFh-rX_Sfhs
Jotko,
bardzo się cieszę, że impreza andrzejkowa tak dobrze się udała i że Twoje zaangażowanie nie poszło na marne. Ci bardziej dorośli ludzie także potrzebują oderwania się od codziennych spraw i rozmów o chorobach . Beztroska zabawa, wspólne śpiewanie, dużo śmiechu – to każdemu wyjdzie na zdrowie.
A ja dziś wieczorem zaczynam maraton teatralny. W Gdyni rozpoczyna się Festiwal Sztuk Współczesnych R@port i będzie trwał do przyszłej soboty. Dziś na rozpoczęcie prezentowany będzie spektakl teatru z Berlina – Doroty Masłowskiej ” Między nami dobrze jest”. Oczywiście po niemiecku, więc czytanie tłumaczenia będzie trochę rozpraszało.
Chudy Miś
http://picasaweb.google.com/Marek.Kulikowski/DawnoTemuW?authkey=Gv1sRgCKDN2P_TlOKVzQE#slideshow/5542024025023576514
25 lat temu ? Może mniej ale troszkę…
Krystyno jutro wrzucę parę obrazów…
Zgago nie mam słowników, ale dawno temu byłem u zaprzyjaźnionej rodziny w Ligocie. Podano rosół. Ja, dlaczegośtam, użyłem tego słowa. Na to Oma (świeć Panie nad Jej duszą) powiedziała „Synek nie godej tak bo młoda słucho” Potem dopiero mi wyjaśniono, że to, to jest „to”
Dodam jeszcze, że nie był to dom niemieckojęzyczny. Ja, wygłupiając się nieco, udawałem, że mówię po ślązku i wrzucałem niemieckie wyrazy. Oma (świeć Panie…) powiedziała „Synek, to jest naszo ślunsko gwara a nie niemieckie godanie”.
Misiek,
Ty mi nie rób na płacz…idę po chusteczki.
Zagadałam się z Genowefą, teraz dzwonię dalej. Albo bliżej, juz sama nie wiem 🙄
Gospodarzowi z Malzonka i przyjaznym mi blogowiczom bardzo serdecznie dziekuje za zyczenia.
Goscie moga przyjsc, jestem gotowa 🙂
yyc, w Burgundii, nie w Szampanii ale szampana juz dzis wypilismy i sprobowalismy foie gras, dobre 🙂
…nie ma się czego bać
http://www.youtube.com/watch?v=szCEjS5zQ6g
Zabo, „to jakos tak serdecznie”, zapamietam i podam dalej 🙂
A… to dla yyc, cały czas myślałam, żeby to podesłać, ale byłam w zajęciach towarzyskich. Telefono… etc.
Alina też to zna na „forsiur”, jak mawiają tutejsi.
http://www.youtube.com/watch?v=eKiujDWRBAM
🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Mama10.jpg
ff11 <–taki kod
Zapomniałam dodać, że Mama to dzisiejsza Jubilatka, a jak już dodałam, to trzeba zwalić na rozmowy międzykontynentalne z Jubilatami dzisiejszymi.
Alicjo,
przekaż proszę Mamie ukłony, wyrazy szacunku i najlepsze życzenie 😆
A na mnie nie krzycz, czarowałam z całych sił 😉
Alino w Burgundii powiadasz…no to wpadniemy na Burgunda. W tym roku sie nie udalo ale kiedys 🙂
Alicjo jak Calgary w ostatnie dni 🙂
Alicjo dla mamy dużo zdrowia .. 🙂 … a ile jubilatka kończy dzisiaj? …
no nie … fotogeniczna to ja nie jestem niestety .. chyba wprowadzę zakaz fotografowania siebie 😉
Alino Twoje zdrówko .. 🙂
78 dzisiaj.
Jotko,
wierzę Ci, wierzę… następnym razem trzeba jakąś grupę wsparcia, co by te czary wzmocnić 😉
Jolinek,
a co Ty masz za do się na temat foto? 🙄
Alicjo – kłaniaj się Mamie urodzinowo
za zdrowie wędrowca na szlaku!
Za zdrowie i szczęście dzisiejszej Solenizantki i Pana Lulka. 😀
Zdrowie Aliny!
Zdrowie Mamy Alicji!
Sto Lat!
Alicji mamy tez urodzinki? …no to wypijamy z Basia zdrowko za solenizantke 🙂
Heeej! Barzo piknie tutok o jedzeniu syćka gwarzom. Ba cy ftosi mo pomysł na jakomsi taniom potrawe przetrwania? Bo rozumiem, ze pytonie, ftóre zadoł tutok Grzesicek
http://tecumseh27.wordpress.com/2010/11/20/zagadka/
właśnie do tej kwestii sie sprowadzo. Hau!
Jak się ma 12 złotych do pierwszego to górale mówią wtedy :koniec chleba początek wody.
Ale przeżyć się da. Niektórym to taka dieta by się przydała…
http://statichg.demotywatory.pl/uploads/201011/1290268628_by_NZUL.jpg
Urodził się Voltaire, urodził się Magritte, a za trzecim razem urodziła się Alina.
Wszystkiego co na tym świecie piękne i delikatne Alino 🙂
Alicjo – Twej Mamie życzę nieustającej pociechy z Córki 🙂
Chyba mąka wyjdzie taniej niż ziemniaki.
Mąka z Biedronki, ziemniaki na targu. Sól.
Na olej już nie wystarczy.
Można się zalapac na stary chleb w piekarni, chyba po 0,4 złotego za kilogram. Wtedy by starczyło jeszcze na litr oleju, albo takie smarowidło (brrr) chyba około 4 zł za kilogramowe pudło.
I po wyborach.
– No i co pan zrobisz?
– Nic pan nie zrobisz!
Alinie wszystkiego najlepszego!
Uffffffffff dopiero co weszlam w podwoje, czy sie chce czy nie trase Wa-wa Berlin przebywa sie w 9/10 godzin plus postoje spowodowane ruchem wahadlowym.
Zdjecie kota synka Nowego tzw. „szmacianej lalki” dostarcze jutro pod wieczor a teraz ide spac.
Teraz muszę zjeść bryłkę bursztyna – uśmiechnęłam się do tej frazy w ciemny londyński poranek przed niełatwym dniem…
Bursztyna nie mam nawet w wisiorku, stilton na pewno kupię…
😀 😀 😀
Stary olęder i Bursztyn to taki sam ser(róznica polega w okresie dojrzewania i kształcie) a pani w Almie chyba się troszeczke pogubila w tym co mówi (smak i aromat nadają wyselekcjonowane mikroorganizmy)
Pozdrawiam i życze smacznego
Witam Panie Piotrze
Cieszy mnie fakt,że zainteresował sie Pan serami znam Zaklad Mleczarski w Radzyniu Podlaskim i Pana Stysia,całkowicie zgzdzan sie z Pana opinia na temat serów z Radzynia.
Zapraszam Pana do Tusinka gdzie od lipca 2013r została uruchomiona przetwórnia mleka koziego i krowiego wyprodukowane sery można nabyć w naszym sklepie
w Zajezdzie Tusinek
Serdecznie pozdrawiam
Grzegorz Winiarek