Barania… czupryna
Chcesz mieć bujne owłosienie zamiast łysej głowy – jedz jagnięcinę. Takie hasło można opublikować obejrzawszy podczas wakacji kruczoczarnych i najczęściej posiadających gęste owłosienie mieszkańców basenu Morza Śródziemnego. I proszę nie protestować i twierdzić, że spotyka tam się także mężczyzn łysych jak kolano. Ale to widok rzadszy niż w innych krajach. I lekarze i historycy twierdzą, że zarówno Grecy jak i Arabowie nie łysieją, ponieważ jedzą dużo baraniny. Wiadomo bowiem, że to mięso bardzo zdrowe. Polska jagnięcina ma doskonały smak, a nasze góry są wprost stworzone do hodowli owiec, polscy górale mogliby podbijać unijne rynki. Ale sami sobie rzucamy kłody pod nogi.
Kotleciki jagnięce z kostką zaraz trafią do piekarnika
W jadłospisach Europejczyków z południa i Arabów mięso jagnięce od wieków zajmuje poczesne miejsce. Ten rodzaj mięsa ma ogromne walory zdrowotne. Te znane prawdy odkrywają je właśnie polscy naukowcy. Na Światowej Wystawie Innowacji, Badań i Nowych Technologii w Brukseli Polacy dostali złoty medal. Usłyszeli też słowa zachęty, by kontynuować badania. – Nauka pochyla się nad owcą z coraz większym zaciekawieniem – zauważa na łamach „Polityki” prof. Paweł Niżnikowski z SGGW. – Amerykanie bardzo interesują się naszymi postępami w badaniach nad kolostryniną. To czynnik uzyskiwany z mleka owczego, hamujący u ludzi rozwój choroby Alzheimera. Jagnięcina, w przeciwieństwie do innych mięs, zawiera też bardzo mało cholesterolu.
Niestety tylko w nielicznych sklepach, gdzie można kupić takie mięso, za nowozelandzki comber jagnięcy płaci się około 100 zł za kilogram, a za polską 50 zł. I to mimo, że polskie mięso jest smaczniejsze. W restauracjach mających w karcie np. jagnięcy comber czy kotleciki z kostką, za te przysmaki trzeba płacić znacznie więcej niż za inne, wydawałoby się bardziej egzotyczne, dania.
Udziec jagnięcy po wyjęciu z pieca czeka na ostry nóż szefa
Przed jakimś czasem w „Polityce” o jagnięcym mięsie i jego zaletach pisała Joanna Solska cytując m.in. Tadeusz Karwata, ówczesnego szefa świętokrzyskiego związku hodowców: – Po wejściu do Unii sami postawiliśmy takie urzędnicze bariery, że nie da się w Polsce jagnięciną handlować legalnie bez sieci pośredników – mówił on. – W UE takich utrudnień nie ma. Chociaż więc do roku życia jagnię nie jest nosicielem żadnej ludzkiej choroby, to polskie rygory biurokratyczne uniemożliwiają rozwój rynku. Legalnego, bo szara strefa na Podhalu ma się dobrze. Coraz więcej zagranicznych turystów delektuje się w bacówkach pieczonym jagnięciem. Zaczyna też zdobywać popularność w gospodarstwach agroturystycznych. I mało kto zdaje sobie sprawę, że porusza się po smakowitej, ale szarej strefie.
W odróżnieniu od nas do hodowli owiec zabrali się Słowacy i Czesi. Zwietrzyli szansę opanowania unijnego rynku. Często robią to za unijne pieniądze, bo przy okazji hodowli owiec można sięgnąć po różne fundusze.
A my barany liczymy tylko przed snem. Podobno to pomaga zasnąć, choć ta forma obcowania z jagnięcina nie zapobiega łysieniu.
Komentarze
dzień dobry .. 🙂 ..
baraninę bardzo lubię ale dobrze zrobioną .. moja babcia pyyyyszną robiła … a jagnięcinę bardzo dobrą jadłam w Grecji ..
ja dzisiaj gęsi będę jadła u Marcina .. 🙂
pysznego dnia .. 🙂
rogale domowe na dzisiaj ..
http://prowincjalnawioska.blox.pl/2010/11/Wielkopolskie-rogale-w-Malopolsce.html
Dzien dobry,
Jagniecine przygotowuje rzadko bo moi domownicy za nia nie przepadaja.
Od czasu do czasu, kiedy jest nas przy stole wiecej, podaje udziec jagniecy pieczony dlugo bo kilka godzin. Znacie pewnie ten przepis. Dla znajacych francuski:
http://www.marmiton.org/Recettes/Recette_gigot-a-la-cuillere-ou-gigot-de-sept-heures_26748.aspx
Zgago, z opoznieniem ale jak naserdeczniej pozdrawiam Cie urodzinowo 🙂
Witam,
doczytałam wczorajsze wpisy i nadrabiam zaległości.
Zgago,
niech Ci gwiazda pomyślności…. 😆
Leno,
wprawdzie się nie znamy, ale to chyba nie będzie przeszkodą w przyjęciu życzeń. Wszystkiego najlepszego 🙂
Nisiu,
już wiesz czym się różnią wegetarianie od weganów. Miłego biesiadowania i śpiewania 😆
Zastanawiam się czy nie udzielać Włodkowi zgody na udział w kolejnych koncertach, kolejnych chórów, za solidną odpłatnością – na moje konto rzecz jasna. Nie mam jednak pewności czy mnie nie pociagną do odpowiedzialności z paragrafu: handel żywym towarem 🙄
Teraz też gdzieś poleciał, a ja tu sama z tą wielką gęsią 👿
Piotrze,
jagnięcina to kolejny produkt, który od lat obiecuję sobie wprowadzić do naszej kuchni. Na razie nie wyszłam poza obietnice. Jeżeli nie polegnę pod tą gęsią, za nabycie której czuj się osobiście odpowiedzialny, to kto wie, kto wie?
Ach ta jagniecina. Ostatnio jadlam w postaci tajine z suszonymi sliwkami.mmmmm… bedzie trzeba znowu zrobic.
Chwilowo mam tesciow pod strzecha. Jak obrobie ich ze zdjec, to wreszcie bedzie fotoreportaz z Ugandy.
Ech, te męskie kompleksy 🙄
W Europie co trzeci mężczyzna przed trzydziestką z niepokojem konstatuje, że przybywa mu miejsc do całowania w rejonach do tego niespecjalnie przewidzianych czyli na głowie 😉 Ci, co odbyli służbę wojskową twierdzą, że to od noszenia hełmu, inni – od niejedzenia baraniny etc. Na starość 80 procent Europejczyków może oszczędzać na szamponach, grzebieniach i fryzjerach 😉 Tymczasem w Afryce tylko 25, a w Azji – 15 procent mężczyzn utraci uwłosienie na głowie 🙄
Widział kto kiedy łysego Indianina? Oskalpowanych pomijam 🙄
Jedzenie baraniny może zwiększać agresywność i gotowość do aktów terrorystycznych – stwierdzają lekarze i historycy. Nie przypadkiem większość terrorystów wywodzi się z regionów, gdzie mięso jagnięce i baranie jest podstawą kuchni (Palestyna, Kaukaz, Kraj Basków itp.) Szczególnie mięso młodych, niekastrowanych tryków zwiększa gotowość do obwiązania się pasem z dynamitem – alarmuje WHO 😎
Szukam tak i szukam informacji, za co był ten złoty medal w Brukseli i dotarłam do… archiwum 😉
Doroto,
wczoraj była informacja o człowieku, którego szukasz. Poszukaj komentarza gostusia.
U mnie też ‚gęsina na Św. Marcina’, zakupiona gęsia pierś zaraz powędruje do piekarnika. A tak przypadkiem razem z nią został zakupiony kawałek świeżego udźca jagnięcego, który już się marynuje i będzie na sobotni obiad!
Nemo, była prostsza droga do tego źródła. Przecież ja podaję nazwisko Joanny Solskiej i jej informatorów. Sam zreszta byłem wówczas jednym z nich.
Dzieki Nemo,
wpisalam sie pod wczorajszym
# dorotol pisze:
2010-11-11 o godz. 11:30
Witam juz po remoncie komputera, baraninke jadam szeczegolnie te male kotleciki z kostka, kupuje tez mieso mielone, pol na pol baranina i wolowina, kotlety mielone sa z tego b. smaczne a jak robie udziec to marynuje go w ziolach nawet czasami trzy dni. I nie rozumiem, jak ludzie sie skarza, iz baranina ma zapach, to chba uprzedzenie po probie konsumpcji starego barana.
U mnie na sw. Marcina beda chodzily dzieci z latarniami i beda zbieraly cukierki, ja natomiast ide do starego (prawie jak stalinowskiego i co. budynku) rozglosni rbb na koncert z okazji Swieta Niepodleglosci
Gospodarzu,
to był tylko link do szerszej informacji (sprzed 4 lat) 😉 Żadna aluzja 🙄
Nadal nie wiem, za co ten złoty medal (tłuszcz z owczego mleka w onkologii?) i co z niego po tych kilku latach wynikło?
Popieram recykling 😎
Interesujący kod: face 😯
Znalazlam Gostusia, dziekuje Gostusie, wczoraj tez sama znalazlam zmieniajac litery na Ly, Le na wlasnie La i znalazlam, zapominanie raptem nazwisk jest (jak twierdzi w swojej biografii Luis Bunuel) juz drugim stopniem amnezji zwana ( nie moge przetlumaczyc) anteeroretrograde Amnesie
Wracając do naszych baranów, pardon, przyczyn łysienia, to jest ciekawa historia z łysiną św. Piotra, jedynego apostoła bez bujnej fryzury. Dlaczegóż to Piotr utracił piękne uwłosienie? Otóż z przyczyn gastronomicznych. Swego czasu Jezus zabronił swoim towarzyszom przyjmowania prezentów od biednego ludu. Piotr nie mógł się powstrzymać i przyjął darowany gorący naleśnik. Widząc nadchodzącego Szefa ukrył go pod…czapką. Za karę został mu ten wystający spod nakrycia głowy loczek 🙄
Złoty medal za badania zespołu prof. Niżnikowskiego. Cytuję za Joanną jedno zdanie na ten temat. Mogę zapytać co w tej sprawie słychać po czterech latach.
Dzisiejszy temat bardzo mnie interesuje, ponieważ mam w zamrażalniku udziec jagnięcy z kością. Nigdy nie jadłam jagnięciny, ale niespodziewanie dostałam ja w prezencie. Teraz czekam na jakąś odpowiednią okazję ,aby upiec ten specjał.
Alino, może pokrótce streścisz ten francuski przepis – chodzi głównie o przyprawy.
Także Małgosię proszę o podanie bliższych informacji o zalewie i przyprawach użytych do mięsa.
W przeglądanych przepisach prawie zawsze wymieniany jest rozmaryn.
A Nirrod wspomina o suszonych śliwkach, co brzmi bardzo interesująco. Nie chciałabym się rozczarować do tej nowości na moim stole.
Aha, czy taki udziec należy piec pod przykryciem, czy w odkrytej brytfannie ?
Krystyno, w naszej witrynie (www.adamczewscy.pl ) jest kilkanascie przepisów na ten temat. A także porady jak marynować i piec.
Przytocze tu jeden, chyba najprostszy ale bardzo smaczny:
Udziec barani
Udziec ( najlepiej jagnięcy lub z owcy ), oliwa, czosnek, sól, pieprz, cukier, półsłodkie wino
Zdjąć błony i wyciąć łój z udźca. Dokładnie umyć mięso. Naszpikować przekrojonymi na pół ząbkami czosnku. Posmarować oliwą, posypać lekko pieprzem, solą i cukrem. Owinąć w folię aluminiową i włożyć do nagrzanego piekarnika. Piec licząc 1 godz. na każdy kilogram mięsa. Gdy udziec prawie gotowy polać winem i piec jeszcze kilkanaście minut.
albo tak:
Udziec jagnięcy z 40 ząbkami czosnku
Udziec jagnięcy do 2 kg., 3 obrane ząbki czosnku, 12 filetów anchois, 100 ml oliwy, tymianek, rozmaryn, pieprz,30 dag szpinaku, 30 dag brokułów, 200 ml rosołu, sól, 40 ząbków czosnku w łupinach
Wymieszać oliwę z ziołami i zmielonym pieprzem. Anchois zalać wodą i odstawić w chłodne miejsce na kwadrans. Wyjąć, osuszyć i pokroić na małe kawałki. Obrany czosnek pokroić na plasterki. Udziec wytrybować częściowo zostawiając kość podudzia. W otwór po kości udowej włożyć kawałki anchois i plasterki czosnku. Związać udziec nicią i posmarować oliwą. Piec w piekarniku w temperaturze 230 st. C licząc 25 min na każdy kg mięsa. Nie obrane 40 ząbków czosnku gotować w we wrzątku 5 minut. Wyjąć, ostudzić i obrać. Obrany czosnek wrzucić do rosołu i gotować przez kwadrans na małym ogniu. Czosnek wyjąć ? rosół zachować. Zalać rosołem umyte brokuły i gotować kwadrans. Można rosół uzupełniać wodą. Umyte liście szpinaku dusić w małej ilości wody i odrobiną soli. Osączyć. Upieczony udziec ułożyć na ugotowanym czosnku i podawać z brokułami i szpinakiem.
Krystyno, udziec jagnięcy solę, pieprzę, nacieram czosnkiem (sporo) posypuję majerankiem, kładę świeży rozmaryn i tymianek, polewam delikatnie oliwą, zawijam w folię i tak sobie leży co najmniej dobę. A potem w tej foli piekę ( wychodzi soczysty). Barana można jeszcze naszpikować słoniną. Czas pieczenia zależy od wagi udźca, przepis który dostałam od siostry z Anglii mówi, że trzeba piec 30 minut +6,5 min/na każde 100 gram mięsa w temperaturze 180 stopni. Czyli dla kilograma ok 1,5 godziny. Próbowałam też piec dłużej , ale w niższej temperaturze (150), i też wychodziło bardzo smacznie i delikatnie. W Anglii przeważnie robi się to tego sos miętowy.
Ciekawe z tym profesorem Niżnikowskim, bo medalem z 51 S?wiatowej Wystawy Innowacji, Badan? i Nowych Technologii, kto?ra odbyła sie? w Brukseli w dniach 12-17.XI.2002 chwali się
„interdyscyplinarny zespo?ł badawczy w osobach: prof. dr hab. Bożena Patkowska-Sokoła, dr inż?. Robert Bodkowski (Akademia Rolnicza we Wrocławiu – Instytut Hodowli Zwierzą?t),etc.
który otrzymał złoty medal z wyro?ż?nieniem za badania nad wykorzystaniem tłuszczu mleka owczego wzbogaconego w sprze?ż?one dieny kwasu linolowego (CLA) w prewencji choro?b nowotworowych. Pomysłodawcą i koordynatorem badan? była prof. dr hab. B. Patkowska-Sokoła.”
Nazwisko profesora N. nie jest wymienione.
Sorry, kopiowanie z PDF to nie moja specjalność 🙄
Zgago, do wszystkich wczorajszych dołączam i moje najlepsze życzenia: Niech pomyślność nie opuszcza Cie ani na chwilę, zdrowie dopisuje, a każdy dzień niech dostarcza powodów do zadowolenia i dobrego humoru!
Kiedyś widziałam fajny angielski film, w którym żona zabija męża ciosem zamrożonego baraniego udźca, po czym ten udziec przyrządza i piecze, a następnie częstuje nim inspektorów policji przybyłych na miejsce zabójstwa. Policjanci jedzą z apetytem, chwalą kulinarny kunszt nieszczęśliwej wdowy i udają się na poszukiwanie narzędzia zbrodni…
Małgosiu, Piotrze – dziękuję za informacje. Ponieważ sporo wiem, już nie boję się tego udźca. Najważniejsze są porady praktyków.
To był film z serii „Alfred Hitchc-ock przedstawia” – Lamb to the Slaughter.
Krystyno,
nic się nie bój. Ja robię podobnie jak Małgosia. Szpikuję udziec czosnkiem, nacieram tymiankiem i rozmarynem albo ziołami prowansalskimi z solą i oliwą. Jak poleży sobie kilka godzin to piekę najpierw w temp. 200 st do zrumienienia, potem 150 st. podlane czerwonym winem.
Znalazłam
Dziędobry na rubieży.
Jotko, spokojnie zaczynaj proceder. Gdybyś pobierała pieniądze od Włodkowych chórów to by był handel żywym towarem. Jeśli będziesz tylko kasować Włodka za każdy wyjazd, nikt się do Ciebie nie przyczepi. Należy się 15% za poradę prawną.
Witam Szampaństwo.
Chciałam być uczynna, skopiowałam z naszych /Przepisów mój sposób na udziec barani, wkleiłam, dodałam krótki komentarz oraz ilustrację z /Przepisów, jak mój udziec barani wygląda przed konsumpcją – i Łotr mnie potraktował. Wkleiłam drugi raz, potraktował mnie tak samo. Wkleiłam trzeci raz, sprawdziwszy, czy nie ma tam podpadziochy typu a s s albo cuś – łotr napisał, że się powtarzam 😯
To ja już nie wiem, osochozi 🙄
Niech się łotr wypcha łojem baranim, baran jeden…
Chciałam tylko dodać, że moi znajomi Grecy do każdej potrawy z baraniny zawsze dodają rozmaryn i czosnek. Oprócz dyżurnych – te dwa to dyżurne przy baraninie. Nie na darmo zawsze mam drzewko rozmarynowe w doniczce 😎
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Barani_udziec_Alicji/
Nisiu,
ale ja właśnie od tych chórów chciałam pobierać nalezność 🙄
czy honorarium może być w naturze?
Krystyno, udziec jagniecy pieczemy podobnie jak nemo i malgosia.
Ten przepis z suszonymi sliwkami jest dobry jak trafisz na tzw. gulasz jagniecy. „Za moich czasow” bywal w sklepach splodzielni las. Jak chcesz to moge przepis podrzucic.
A co mi tam doloze wam jeszcze, ze moja tesciowa robi genialne tagine z pigwa i jagniecina, ale przepis zostawi nam w spadku, wiec przez najblizsze 20-40lat szans na niego mam nadzieje nie mam.
Jotka 😯
No wiesz, co?! Kasę pobieraj, w naturze zaś od Włodka, rozwiązła kobito Ty 🙄
Alicjo ja sobie mysle, ze ona w naturze od Ciebie to wolalaby te barania noge, ale nidgy nic nie wiadomo…
Ja jeszcze z domu.Byliśmy rano na włościach poprzycinać gałęzie
i pospacerować po lesie.Warto było,bo spotkaliśmy stado saren.
Teraz dopinamy nasze małe bagaże i w drogę.
yyc- dzięki za sugestię „apostolską”.Wszystkie namiary odnotowane,
oby tylko jeszcze pogoda w miarę dopisała.Po powrocie rzecz jasna
sprawozdam.Powodzenia z jagnięciną i gęsiną 🙂
A kto ma,ten niech się zajada marcińskimi rogalami ! Ja nie mam 🙁
Ale jadłam w tamtym roku i mam miłe wspomnienia,bo przy okazji
wizyty w Poznaniu byliśmy też na kolacji u Pyry (pampuchy,pieczeń
wołowa i modra kapusta). Na deser wiadomo 🙂
4baa <–baran na czterech nogach.
O tych dwóch co rusz mówimy, więc podsyłam sznureczek z dzisiejszej GW.
Mam problem z terminem „sklep franczyzowy”. Przepraszam… jaki?!
A co złego w określeniu – sieć sklepów, sieciowy etc.?
Ja już chyba za głupia jestem na współczesną polszczyznę, albo co…
http://wyborcza.biz/Firma/1,101966,8636550,Bracia_z_pomyslem.html
Nirrod,
ja podejrzewam, że w naturze to ona, Jotka, spogląda na panów chórzystów 😉
A propos, gdzie zdjęcia Zośki? Nadawaj od czasu do czasu, a nie dopiero, jak stanie na ślubnym kobiercu, bo jej nie rozpoznamy!
Siec i franczyza to dwie rozne sprawy. Siec maja w poznaniu, bo sklepy do nich naleza, a te poza Poznaniem maja innych wlascicieli, ktorzy placa za mozliwosc uzywania nazwy i pewnie jakies inne takie jak np. dostep do hurtowni.
Alicjo mowisz masz:
http://i20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/Zosia/IMG_0562.jpg
Krystyno, odpowiadam troche pozno ale moze cos z tego przepisu Cie zainteresuje. Ten sposob przygotowania udzca z jagniecia nazywa sie „siedmiogodzinny albo jedzony lyzka (? la cuillere)”, tak to mieso jest rozgotowane. Z udzca najlepiej wyjac kosc, przewiazac sznureczkiem. Naszpikowac czosnkiem. Dobrze przyrumienic ze wszystkich stron, dodac cebule, czosnek, marchewki, rozmaryn, listki laurowe, tymianek i dusic przez ok. godzine. Rozgrzac piekarnik do 160°C. Wyjac warzywa i mieso, przefiltrowac sos. Odtluscic sos wkladajac do naczynia z zimna woda(+ kawalki lodu). Przelozyc mieso do naczynia (z przykrywka), w ktorym sie bedzie pieklo, polac udziec zapalonym koniakiem, dodac litr bialego wina, odtluszczony sos i warzywa. Piec przez poltorej godziny. Przygotowac rosol (kostka), zalac nim udziec. Przelozyc mieso do innego garnka, przefiltrowac sos, zalac nim mieso i pozostawic na malym ogniu przez godzine, podlewajac. Na koncu do sosu mozna dodac 2 zoltka.
Mieso serwuje sie lyzka, tak jest miekkie. Istnieja jeszcze inne warianty tego przepisu, ja robie tez troche inaczej. Jesli bedziesz chciala, napisze Ci wiecej ale pewnie i tak za bardzo sie rozgadalam 🙂
Uj, szczują i szczują człowieka maleństwami aż zazdrość bierze. Furda jagnięcina, bym pobabciowała 😉
Czy Zosię wysyłacie gdzieś na wakacje? Czy może poprostu udaje się na obiad? A jest poprostu śliczna!
Nirrod śliczna ta dziewuszka Twoja … 🙂
Danuśka bawcie się super .. 🙂
podobno św. Marcin to patron żarłoków i opojów … „Święty Marcin pije wino, wodę pozostawia młynom” … 🙂 .. no to ja idę pojeść gęsi i popić wina .. 🙂
Gospodarzu z braku wozka, trzeba byc kreatywnym 😉
Haneczko jej polscy dziakowie tez by sobie pobabciowali/dziadkowali. A tu 8tys. km do przeskoczenia.
Dzisiaj za to na obiad bedzie batat z marchewka, kurczakiem i szalwia. zobaczymy, czy bedzie plula.
Stawiam na marchewkę 😆
Jotka,
Ty mnie nie zansz, ale ja Ciebie TAK!
Na blogu jesten codziennie, tylko nie pisze.
Dziekuje.
Lena
na jagniatko sie dzis uparli.
a komu taka mala owieczka przeszkadza?
co innego szczekajacy pies. szczeka kiedy ktos przychodzi, kiedy ktos wychodzi, i w miedzyczasie. a kiedy nie ma najmniejszczej potrzeby szczeka w dzien sam na siebie. w nocy wyje do ksiezyca co slychac na planecie za co ksiezyc pokazuje halkowi lsniaca czesc.
Dziękuję serdecznie za kolejne podpowiedzi w sprawie udźca jagnięcego Alinie, Nirrod a szczególnie Alicji , która musiała pokonać silne opory łotra. Ale udało się . Potrawa wyglada bardzo apetycznie.
Nirrod, ja mam cały udziec z kością i w całości go upiekę, ale myślę,że dodatek śliwek suszonych też mu doda smaku.
Alicjo,
ja też zwróciłam uwagę na zdjęcie roladek drobiowych ze śliwką – z galerii Cichala. Bardzo podoba mi się ten pomysł, tym bardziej że można wykorzystać także inne mięso, a i sos także może być nie tylko grzybowy, aczkolwiek grzybowy smakuje mi najbardziej. A zapas grzybów suszonych mam spory, choć , niestety,bez prawdziwków.
Nie wiem dlaczego wydawało mi się, że mała Zosia ma ciemne włosy, a tu taka śliczna blondyneczka. Karton na pewno jest o wiele bardziej interesujący dla dziecka niż wózek.
Rysiek,
znam ten ból, bo w pobliżu mieszka pies o bardzo wysokiej normie dziennej szczekliwości. Ale w nocy na szczęście nie wyje do księżyca.
Natomiast szczekanie psa gdzieś daleko za lasem, albo na drugim końcu wsi brzmi zupełnie inaczej, powiedziałabym nawet, że trochę romantycznie .
Ale niektórzy ludzie też są bardzo krzykliwi. Żeby nie było,że tylko psy są nieraz trudnym sąsiedztwem.
Tajine z jagnięciną i suszonymi śliwkami
Krystyno,
jeśli się eksperymentuje z mięsem jagnięcym po raz pierwszy, to trzeba uważać, aby nie „przedobrzyć”. Na początek najlepiej nie dodawać za dużu składników smakowych, bo smak jagnięciny powinien być wyczuwalny, z lekką nutą czosnku i ziół oraz czerwonego wina. Sliwki zostaw na następny raz.
Ciemne włosy ma wnuczek Leny 🙂 Śliczności 😀
naturalnie Krystyno, sam pies nie jest jeszcze taki zly jak jego wlasciciel. w niektorych znanych mi miejscach na wschod od odry ludzina zwykla uzbrajac sie w szczekajace maszyny ktore pozornie maja sluzyc do obrony. ale tam nikt nie walczy. co oznacza cisza to tam ludzina nie ma najmniejszego pojecia pomimo ze zyja podobno na odludziu.
Nemo ma racje. nie cudowac z owieczka zbyt duzo. po przekrojeniu mieso ma przypominac kolorem marcepana a smakiem barana.
Krystyno, Zoska sie z ciemnymi wlosami urodzila. Z czasem jej wyjasnialy.
Znowu zgadzam sie z nemo. daj spokoj sliwkom.
Krtysiu, te roladki na które zwróciłaś uwagę były autorstwa PaOLOre i jego Ani. Były absolutnie przepyszne, ale to u nich normalne.
Na szczekliwe psy nie ma ratunku. Moja nieodżałowana Becia dawała mi czasem do wiwatu tak, że chciałam ją udusić, ale ona po prostu miała jakieś cholerne ADHD, reagowała na wszystko. No i w końcu ktoś ją otruł.
A w domu była najlepszą przytulaczką i kochaną pieską przyjaciółką. Ludzcy przyjaciele też mają swoje wady.
Zośka śliczna 🙂 I ma dziewczyna gust względem wózków!
Ja lubię wszystko dobrze i mocno doprawione, lubie też ostre, zdecydowane przyprawy, ostre sery itd. To kwestia indywidualnego smaku. Jeśli w jakimś przepisie ktos mówi o jednym ząbku czosnku, ja dodaję ze cztery-pięć, pół ostrej papryczki – ja daję całą, a w porywach więcej, kroplę tabasco – daję przynajmniej pięć itd. I dla mnie to nie zabija smaku, tylko podnosi i wzbogaca.
Może to reakcja na czas pożółtaczkowy, kiedy przez rok miałam wyznaczoną bezsolną, bezpieprzną dietę, od której mdliło mnie na kilometr przed stołem obiadowym.
Po miesiącu zarzuciłam i wzięłam odwet. Pieprzę (kulinarnie), powiedziałam sobie, albo ja je, albo one mnie…I tak pieprząc, przeżyłam dalsze 36 lat we względnym zdrowiu fizycznym. Ale powtarzam, co jednego zabije, to drugiemu w sam raz.
O, przypomniało mi się – Jerzor wczoraj zacytował mi artykuł z rosyjskiej gazety (Prawda), że rosyjscy naukowcy doszli do słusznych wniosków jedynych, że wrogami ludzkości jest cebula i herbata czarna. Ponoć bardzo się przyczyniają do powodowania choroby zwanej rakiem (czegokolwiek). To ja już dawno nie żyję!
Idąc tym torem myślenia – życie jest śmiertelną chorobą i już. Chcesz żyć zdrowo, nie jedz nic, bo wszystko coś powoduje. Moja koleżanka miała na to znakomite, nieparlamentarne określenie – pier**lec pospolity.
Słusznie!
Franek z mamusią już w domu. Powariowali, zeby dwudniowe dziecko już do domu wysyłać?
Żabo,
takie teraz są zwyczaje, zarówno w szpitalach państwowych jak i w kilinikach prywatnych. Liczą się koszty.
Nemo i Nirrod – dobrze, dam sobie na razie spokój ze śliwkami. Rzeczywiście, na początku lepiej nie przesadzać z ilością przypraw i dodatków.
Widzę, że udziec jagnięcy jest dość popularny,tylko ja jestem taka zachowawcza. Wszystkie Wasze rady wykorzystam.
Alicjo,
też lubię potrawy wyraziste, dobrze przyprawione i zawsze dodaję wiecej przypraw niż podaje przepis.
Ale z tą cebulą to jakaś dziwna historia. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Zawsze uchodziła za bardzo dobre źródło witamin.
Nemo, co Ty na te rosyjskie rewelacje ?
Nisiu,
na pieskie adhd weterynarze mają sposób. Dla mnie jest on nieco kontrowersyjny, ale że pies się uczy, bo wymuszono to na nim za pomocą tego aparatu, to sama się przekonałam.
U mojej siostry Jaga jest (pełne imię – Baba Jaga). Szczekała niemiłosiernie. Poza tym przyjacielska i serdeczna, rzucała się na gości z wejścia i obcałowywała. A spory to pies!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5751.jpg
To aparacisko dawało Jadze małego (podobno) elektrycznego kopa, kiedy Jaga zaczynała szczekać. I prawie się oduczyła, ale mnie się wydaje to jakieś takie… szkoda mi piesa, że musiał być kopany. Inna sprawa, że wszyscy w domu nauczali Jagę czego innego i pies nie mógł się połapać, kto jest jego panem. A pies potrzebuje jednego pana (panią), a nie trzech.
Jaga teraz mało szczeka, zawyje radośnie po swojemu, ale ma inną wadę – ukochuje każdego z wejścia. Jak mnie „objęła” za szyję i ucałowała… po ucałowaniu nic, ale siniaki na ramionach miałam przez długi czas.
Moja druga siostra, która jest psiarą od urodzenia, na psach się zna, ma wyjatkowo wychowane psy. I nie stosuje żadnych takich aparatów.
Wsadziłam kiedyś paluchy do kontaktu… wiem, jak się czuje ktoś potrzepany przez prąd 🙄
tak jest Nisia. nie ma rady na toto. jeszcze nigdy nie widzialem by wlasciciel piesa z powodzeniem potrafil piskliwe i bezuzyteczne ujadanie uciszyc. natomiast zauwazylem bardzo czesto, ze wlasciciele piesow czesto gesto uwazaja sie za `lepszych`. wydumali sobie, ze jest to bardzo ludzkie, trzeba miec dusze by trzymac piesy w mieszkaniu pomimo duszacego brudnego zapachu jaki one wydaja. jesli ktos z boku cokolwiek klepnie na szczekajace maszyny to tak jakby swietosc obrazil, ktora ludz ma.
Rosyjskie rewelacje były we wczorajszym internetowym wydaniu „Prawdy”, rosyjskim wydaniu (Jerzor ćwiczy języki czytając i rozmawiając, jak ma okazję).
Głupoty jakieś. Nikt nie zajada cebuli na kopy i nawet jak coś tam jest rakotwórcze (a gdzie nie jest?!), to ile tego trzeba zakumulować, żeby się martwić? Podobnie herbata. Piję od zawsze, dużo i zawsze mocną, dla niektórych to, co ja piję, to jest esencja, którą trzeba rozwodnić (łyżka listków na szklankę/filiżankę).
Strachy na Lachy 🙂
A umrzeć kiedyś i tak trzeba. Podobno.
znacznie lepiej umrzec od cebuli niz byc rozszarpany przez bydlaka ktoremu wlasciciel sie znudzil. mozna miec tylko nadzieje ze nastepna cywilizacja na planecie uzna trzymanie piesow w domu za barbarzynstwo.
Rysiek, marudzisz. Psy tak ja i dzieci trzeba wychowywać. Rozwydrzony pies to tak jak rozwydrzone dziecko, ale to nie powód, żeby nie mieć dzieci!
Rysiek,
Ty nie dziwacz, pies został dawno udomowiony i nie ma co fikać. Chodzi o to, żeby nie przeginać – mieszkalam kiedys w bloku, w którym pan trzymał dwa huskie, psy, które najlepiej się czują w temperaturze poniżej zera i na sniegu. Trzeba wiedzieć, gdzie i co.
U Nisi jest sporo miejsca w ogrodzie, gdzie pies może sobie pobiegać. A że był z tego powodu szczęśliwy, to tę szczęśliwość wyszczekiwał wszem i wobec. Szanta jest mało szczekliwa, ale na pewno szczęśliwa!
Jaga mojej siostry ma spory ogródek (ogrodzony), po którym może biegać, ile sił w nogach. I biega – kiedy chce wyjść, drapie łapą w drzwi balkonowe (tam są schodki w dół), kiedy się wybiega, puka łapą tamże. Skoro człowiek zgodził się na przyjaciela-psa, to odwrotu już raczej nie ma. Tylko z głową trzeba to robić.
Właściciele małych mieszkań powinni sobie sprawiać pieski kanapowe, albo inne małe, Pyrowy rozbójnik jest mały i już tak bardzo nie rozrabia, jak na poczatku mu się zdarzało. Na spacery chodzi – Pyra sprawozdaje co rusz na ten temat.
Mojej drugiej siostry psy (dwa owczarki niemieckie) są tak wytrenowane, że nie wyjdą poza teren obejścia, mimo, że nieogrodzone. Wybiegaja się, a i tak codziennie mają z panią spacerek pod górkę do lasu jak w banku.
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Polska2010PoznanDolnySlaskCzechy#5533918531758729426
Nemo – Parę uwag sprowokowanych mym brakiem instynktu samozachowawczego – z „tym Niżykowskim” to jest tak; wpis Gospodarza w żaden sposób nie sugeruje, że cytowana przez Niego Joanna Solska twierdzi, iż to wypowiadający się profesor chwali się złotym medalem zdobytym w Brukseli. Prof. Roman (nieważne kto Pawła z Niego zrobił, nie Gospodarz, nie ja, ale to Owczarz Wybitny) Niżykowski jest światowym autorytetem w sprawach owczych, a nawet kozich, naukowcy ze sobą współpracują, duchem przesłania jest Owca Jest Dobra, a od drobnych szczegółów głowa odpada.
Nawet wyczerpujący artykuł w gazecie nie zastąpi PAN-u.
Z nutą regionalnej dumy w głosie potwierdzam, że to Bożena Patkowska-Sokoła i Ska pracują we Wrocławiu, i że to oni zdobyli złoty medal w kokursie „Eureka”. W zeszłym roku zdobyli też srebrny, w Genewie (Szwajcaria) i drugi srebrny, w Warszawie, za każdym razem za coś innego. Znaczy to, że wrocławski zespól przoduje w zdobywaniu nagród za wynalazki i zdobywanie patentów, bo same badania są prowadzone równolegle w przeróżnych instytucjach. Patrzę na to co wystukałem – nudne jak flaki, ale jam nie Broniarek (on także o owcach pisał), a zatem kończę 🙂
Streszczenie – Polacy myślą, biurokraci podrzucają kłody, inne narody wykupują patenty i produkują niezwykle dochodowe preparaty (robią szmal). Jeden to dodatek do pasz, z CLA (chudsze mięso), drugi to preparat „na rozum”, ten z kolostryniną, uzyskiwaną wyłącznie z siary, bo w końcu colostrum to siara, czyli młodziwo 🙂
20 lat temu usiłowałem nabyć polską siarę, by ludzkość uzdrowić i magnatem zostać. Przez biurokratyczne rygory skończyło się na kłodach.
Niech żyje SGGW, Wrocławski Uniwersytet Przyrodniczy, PAN z Immunologią, Środki Przekazu Owczych Zalet, precz z pseudonaukowcami winiącymi jagnięta za przemoc 🙂
Dr Włodzimierz Sokoła, mąż Bożeny, ma już 75 lat, pisze książki, śietnie się czuje. Owce, powiadam, jagnięta 🙂
(Dr Bożena zdobyła też nagrodę za szynkę wersji light, ale to już inna historia. CogniSure (siara w tabletkach) można nabyć tam gdzie sprzedają zdrowe preparaty, bo uzyskanie pozwolenia na lekarstwo trwa dłużej.
Nie napisałem NiżNikowski by zademonstrować, że każdemu może się to zdarzyć i skalpowanie nie jest konieczne 🙂
@ albo a propos Rysiek 18:52 – moja bardzo-niepoprawna-politycznie perrora „w kwestii psiej” 😉 – aże sprzed pięciu lat… w ujęciu polsko-jukejsko-bawarskim na dodatek (pośmiałam się chwilę temu z samej siebie – tamtejszej siebie, choć poglądy podtrzymuję… oczywiście 😐 …a nawet środki ich ekspresji 🙄 ) 😀
Widzę, ze temat ‚górskiego jadła’ w kursie czyli kilku odsłonach.
Mogłabym wiele, więc się streszczę 🙄 :
Oscypek? – mogę żyć bez (parmezan czy miejskie sery wędzone załatwiają sprawę), ale jak się ma dobre źródło, trzeba skorzystać — wówczas nigdy nie udało mi się zasuszyć – wyszedł wcześniej 😀
Bryndza? – super sprawa. Np z czosnkiem* – kostka bryndzy, dwa ząbki cz., może być śmietana, majeranek, rzodkiewka drobno posiekana, itd., przyprawy – dowolna konsystencja (pastowa, sałatkowa, dipowa)…
Góralskie specjały owsiane i owsiano-ziemniaczane? – Gość Owczarkówki, Józef, podrzucił zeszłej zimy ciekawy przepis:
Telo o tym futrowaniu,
To na Trzek Króli usykujcie Łoscypkowy placek Janosika.
Do dziesienci oskrobanyk i utartyk gruli:
– dosuć 4 deko łowsiny monki /pasuje kozdo/,
– dołozyć duzom, drobno zesiekanom cebule,
– 5 deko pokrojony i zeskwarcony spyrki,
– 5 deko śmolcu
– łyzecke majeranku,
– zombek czosku, utarty z kapeckom soli,
– wyrobiać dodajency 2 jojka,
Wyłozyć na blache, posuć tartym oscypkiem i piec w sabaśniku do zrumieninio.
Jeś ciepły. W som roz na zime do Smadnego, abo z cym ta kto kce.
Baranek? – z ogniska, w dobrym towarzystwie, w towarzystwie muzyki i czerwonego wina… nie niżej, niż w okolicach Rabki — Sorry, ale widok z okna (lub z okolic paleniska ogniskowego), plany na jutro, zapachy i powiewy wiatru – grają w takiej uczcie rolę nie mniej ważną, niż nakrycie stołu i proporcje rozmarynu do ‚szpikującej’ słoninki… 😉
Nasza pamięć smaków to skomplikowany biznes — kontekst uromantycznia i uatrakcyjnia najprostsze rzeczy w trakcie a zwłaszcza we wspomnieniach. Dlatego tak trudno wytłumaczyć ‚co ja w tym widzę’ (np. w English tea) komuś, kto nie ‚przeżył’ przygody nieco bardziej skomplikowanej, niż tylko smakowo-zapachowa… znacznie szerszej „eksploracji świata”
…a moja Mama pozbyła się wreszcie krowy i ma dwie kózki. Pzrez długie miesiące czyhała, od kogo by tu nabyć bo ludek prowincjonalny małopolski przekonał się w dużym stopniu do koziego mleka i do koźlęciny (receptury kiełbasowe w powszechnym obiegu, etc.) — i nikt nie chce sprzedać…
Ja mleko kozie i serki (krowio-kozie**) uwielbiam — znów te wspomnienia górskie, nie tylko polskie zresztą (wzmocnienia pozytywne najwyższego rzędu 😐 )… Ale już bracia wolą do kawusi mleko z kartonu… 🙄
___
*Pierwszy raz jadłam u koleżanki, na urodzinach jej mamy, w obecności himalaisty Z.A.H. …
**Sąsiedzi trzymający krowy ‚litują się’ i przynoszą jej wciąż mleko, by jakoś zbuforować szok smakowy 😆
O, żesz… ale duuuużo wyszło! 😮
To jeszcze najlepszości ślę wszelakie Noworodkom, Pięknotkom, Rekonwalescentkom, Fetującym i Obchodzącym (chętnie albo z daleka i ostrożnie), Wszystkim Innym…
😀 😀 😀 😀 😀
Mądra Mama – Kózki są bardzo towarzyskie, nie znoszą samotności. Każdy kto kózki hodował lub jest samotny to wie.
nie marudze i nie wydziwiam i nie podziwiam ludzi co w domu trzymaja piesa>organizm zamieszkaly przez pchly.
co wcale nie znaczy, ze nie doceniam psa na `gospodarce`, `przy budzie`jak u a cappelli. w tekscie. tam spelnia swoja odwieczna role. zawsze ma cos do pilnowania, obserwowania >uzyteczny jest. takie psy lubie, nawet jak szczekaja i mnie tam nie ma.
tu juz mnie tez nie ma. mam jeszcze pare pieter do zaliczenia i godzine plywania
papa
a cappello. tu masz jeszcze jedna do kompletu
Placku, razie wyglądają na wesołe, skoczne, uparte, szorstkowłose… – typowe kozy 😀
Mama ma jeszcze psa, dwa koty, kilka kur, siostrę (czyli córkę), pozostałych troje plus wnuki*… i koooooopalnię pomysłów, jak zapełniać sobie i innym czas (rodzinny tytuł oficjalny: Project Manager 😆 😐 )
Ryśku, śliczności!!! 😉 😀
___
*dziś jadąc w Beskid Makowski, odbieram (na światłach, nie łżę ❗ 😀 ) tel. od Brata: „co robisz, bo jedziemy z P (synkiem 5l.) do Mamy?…” – ha, ja byłam ostatnio we wtorek…
😳 „na razie wyglądają…” 😳
Pchła pchłę pchła, pchła przez pchłę płakała, że pchła pchłę pchała – Pchła też człowiek, a niedługo ktoś odkryje, że w pchlich łzach znajduje się panaceum na wszystko. Życie ma ciemne, ale i słoneczne strony (wiejski filozof).
Gdy myślę o osach, przypomina mi się stygnący w oknie placek ze śliwkami. Niezapomniany zapach, widok i smak.
Ja znam tak:
szły pchły koło wody
pchła pchłę pchła do wody
i ta pchła płakała
że ją tamta pchła popchała…
😉
Dobre w ramach porannego ćwiczenia dykcji… 😀
A capello – Kto jak kto, ale Ty z pewnością wiesz, że melodyjne liczenie owiec do 20-tu, zaznaczanie dwudziestek na pasterskim kiju i ponowne liczenie to zbawienne lekarstwo na stres, podhalańska yoga 🙂
Nie, Placku (20:18), owce są stanowczo zbyt atrakcyjne… zbyt ekscytujące, nawet pobudzające (pomyśl tylko o milczeniu owiec! 😯 )
— na stres albo ogólnie-prewencyjnie przed zaśnięciem najlepszy jest podobno podręcznik księgowości. Tako rzecze (mieszkający raczej bliżej Roztocza, niż gór) miłośnik Łopusznej, długoletni Kolega wirtualny, Borsuk (komentarz 13:20).
…znaczy, one milczą na ten sam temat, na który by mówiły, gdyby mówiły… – zupełnie jak pewnien polityk, który wiosną milczał długo, kandydując jednocześnie na ważny urząd…
Pomyślałem o Hannibalu L. i polityce – być może zdrzemnę się w grudniu 🙂
Kupilam sobie butelke ginu i co dalej sie z tym robi??? Wymieszac z martini?
Eh, Placku 🙄
To było tak:
1. nemo szuka:
„Szukam tak i szukam informacji, za co był ten złoty medal w Brukseli”
2. nemo dedukuje:
„Nadal nie wiem, za co ten złoty medal (tłuszcz z owczego mleka w onkologii?) i co z niego po tych kilku latach wynikło? ”
3. Gospodarz odpowiada:
„Złoty medal za badania zespołu prof. Niżnikowskiego. Cytuję za Joanną jedno zdanie na ten temat. Mogę zapytać co w tej sprawie słychać po czterech latach.”
4. nemo twierdzi, że to raczej prof. Bożena medalistką się w Brukseli została 😉
5. Gospodarz milczy (może jeszcze nie czytał albo niezainteresowany)
6. Placek wyjaśnia:
„wpis Gospodarza w żaden sposób nie sugeruje, że cytowana przez Niego Joanna Solska twierdzi, iż to wypowiadający się profesor chwali się złotym medalem zdobytym w Brukseli”
A owieczki milczą 🙄
Dorotol,
do ginu tonic. Wyszejkować, albo zamięszać.
Udaję się do kuchni. Fasolka szparagowa, kalafior oraz ziemniaczek pospolity. Z wody wszystkko, polane bułką tartą, podsmażona na maśle.
Potem nas pewnie szlag trafi, bo niezdrowe i rakotwórcze.
Żyje się raz 😉
Doroto,
mieszaj z czym chcesz. Z martini, tonikiem, wodą sodową, sokiem pomarańczowym, cytrynowym etc.
Ja najbardziej lubię gin and cin.
1 część ginu, 3 części cinzano bianco (może być białe martini), sok z pomarańczy (tylko świeżo wyciśnięty), kilka kostek lodu.
Klasyczny Martini dry:
5,5 cl ginu
1,5 cl wytrawnego wermutu (Dry Vermouth)
Wstrząsnąć lub wymieszać z lodem, wlać do pasującego kieliszka (bez lodu), prysnąć olejkiem ze skóry cytryny (ścisnąć kawałek cytryny tak, by prysnął olejek) lub włożyć średniej wielkości oliwkę
Dorotol, moj ulubiony aperitif to gin z tonikiem plus kostki lodu mniam dobre 🙂
o widze, ze dobrze zaczynam moja kariere drinkowa, dzieki za wskazowki, usiluje usunac sobie bole glowy, moze sie uda
Do ginu z tonikiem konieczne parę kropel limonki.
Miałam gości: Geolog z rumuńską żoną, dzieckiem, szwagrem i teściem. Podałam zupę z dyni i focaccię z twarożkiem ziołowym (domieszałam do ciasta), na deser ciasto francuskie z jabłkami. Geolog zażyczył sobie strzyżenie, udaliśmy się więc do łazienki, a Osobisty zajął się gośćmi. Pogadać wiele nie mogli z braku wspólnego języka, więc Osobisty włączył im telewizor, a tam… „Kochanek Lady Chatterley” 😯 Po postrzyżynach Geolog naglił do powrotu, ale tamci jakoś długo nie mogli się zebrać… 🙄
Ten pomysl z ginem to tez od Bunuela, ktory jest/byl jego absolutnym zwolennikiem. Pisze on: „aby siedzac w barze moc sie wprawic w stan marzycielski konieczny jest gin”…
TU DLA ALICJI:
„Mialem paniczny strach przed lateniem samolotem. Kiedy widzialem pilota z powazna mina przechodzacego miedzy fotelami samolotu to myslalem : no tak, cos sie stalo, juz jest po nas, widze to na jego twarzy. A jezeli pilot przechodzil z usmiechem na twarzy to bylem juz pewien, ze: musi byc bardzo zle a on nie chce dac nam tego poznac po swojej minie. Wszystkie te obawy zniknely jak zaczarowane jednego dnia, kiedy zdecydowalem sie zastosowac porade wzieta z czasopisma „Marie-France”. Z czasem weszlo mi to w zwyczaj. Przed kazdym lotem pakuje sobie piersiowke z ginem i jeszcze w poczekalni przed zapowiedzia lotu pociagamie pozadne lyki. Od razu czuje sie spokojny, pewny siebie i z usmiechem na ustach wychodze naprzeciw wszelakim turbulencjom”.
Dorotolu – Gdybyś tylko mogła podzielić się ginem ze mną, dodałby mi sił w z góry przegranej aczkolwiek frapującej wymianie zdań o owcach 🙂
Oh Nemo – Dla świętego spokoju ludzie przyznają się do wielu rzeczy. Przyparty do muru Gospodarz który nie napisał tego co wyczytałaś, nie odpowiedział Ci jak mógł, w końcu istnieje ryzyko, że młodzież zerka na nasze słowa i wyrywa sobie włosy z głowy. Nie mam na to dowodu, ale znam to uczucie. Profesor pochylił się nad owcą, a Ty myślałaś, że schyla się po medal. Błąd, po trzykroć błąd 🙂
Reasumując – Królestwo za gin, a ja pozwolę sobię na małą obserwację – poza nie tyle wyjaśnieniem, ale skromną opinią o oryginalnym wpisie Gospodarza w którym dziury nie było, dopóki dzięcioł w niej dziury nie zrobił, podałem Ci też parę informacji o dzielnych badaczach. Jedni badali wykorzystanie tłuszczu w prewencji nowotworów (wspomniana Pani była koordynatorem wysiłków naukowców przeróżnych maści, z całego kraju), inni zajęli się siarą i chorobą Alzheimer lub produkcją mięsa o niższej zawartości tłuszczu, chorobami serca, wyszywaniem. Jedyną nieścisłością było imię profesora, co w kontekście propagowania ogromu pożytków z baranów i jagniąt, a także owiec, może być komuś kto pisze o dosłownie wszystkim, wybaczone.
To, że Ty tego nie zauważyłaś to hańba 🙂
Jeśli nadal potrzebujesz szczególów o prężnej dzałalności mych ukochanych wrocławskich bohaterów, daj mi znać 🙂
Zdrowie Panów P i L z PANU- Bez ich badań Amerykanie nie mieliby czego badać, zdrowie Wrocławia, zdrowie badań interdyscyplinarnych.
Zastanawiam się czy warto wspomnieć o czuprynach 🙂
Tak – Gin, tonic, lime, proszę, razy dwa
Oj ten gin chyba naprawde jest zaczarowany, bole glowy ustaly, mialam dzisiaj klopoty do kwadratu i jeszcze wiecej i….i zupelnie obca osoba zaproponowala mi rozwiazanie ich. Wznosze wiec ginem z kroplami limonki zdrowie Towarzystwa!
Basiu a capella,
Tak a propos mleka do kawy – kilka lat temu Osobisty mieszkał na wsi i codziennie kupował u sąsiada świeże mleko od krowy. Sąsiad był uradowany bo ani on ani jego dzieci tego mleka nie tykały. Nie smakowało. Woleli to z kartonu 😯
Twoje zdrowie Dorotolu, zdrowie obcych, bezinteresownych osób, zdrowie Towarzystwa i zdrowie księcia Karola, miłośnika często zapominanych, starszych owiec 🙂
Zdrowie dzieci w kolorze brunet i blond, zdrowie weteranów.
Zdrowie na zdrowie!
Ide czytac i niby spac.
Dorotolu,
Ja latam, bo muszę 😉 I daję radę.
http://www.youtube.com/watch?v=0_3uhWFm3jg
Placku,
do informacji o badaniach prężnej grupy dotarłam przed Tobą, stąd moja odpowiedź Gospodarzowi, że medalu nie dostał pochylony profesor N. jeno pani koordynatorka i pomysłodawczyni. Gospodarz, jak i ja, nie wyczytał z artykułu pani Solskiej, kto, kiedy i za co ten medal w Brukseli otrzymał 🙄 Swoją odpowiedź chyba wydedukował. Powinnam była poczekać, aż zapyta, co dalej z tymi nagrodzonymi badaniami. Eh, ta moja niecierpliwość 🙄
Doprawdy nie rozumiem, dlaczego poczułeś się w obowiązku wyjaśnić mi jak dziecku, co powinnam była wyczytać w tym wpisie bez dziur 😉 Niemniej, dziękuję bardzo 🙂
Dobrze, że też mam gin w domu 🙄
Bedziecie tego ginu tak pili to was plcha pchnie i bedziecie popchnieci 🙂
Tez sobie naleje w koncu dzien zwyciezstwa, pamieci albo moze jeszcze co innego obchodza na Antarktydzie gdzie sie wlasnie imperialne pingwiny budza z zimowego snu. Gin z lodem i limonka i limonkowa Perrier tez niczego sobie. A dzieciol dziury za oknem robi, wiewiorka po parapecie chodzi w okno zaglada. Ladny dzien. Tylko gorali w pobliskich gorach brak i oscypkow nie ma kto wyciskac. Bace wyjechali do Chicago. Psa nie mam. Pchiel tez nie. Rower mam.
Ja też nie mam psa, rower owszem.
Nie ma to, jak ścigacze i poprawiacze. Zawsze znajdą dziurę w całym, chociaż powtarzają, że owszem, mają poczucie humoru.
Może… muchomoru?
Nemo – Twoja ocena mych wysiłków jest niesprawiedliwa, a jeśli kiedyś zrozumiesz, to dobrze, a jeśli nie, nic na to nie poradzę.
Uwierz czy nie, z dziećmi też rozmawiam poważnie 🙂
Nie mam ginu w domu, ale Twoje zdrowie.
Placku,
to może nie wysilaj się tak, bo jeszcze się spocisz, a ja pewnie i tak nie zrozumiem 🙄
Dlaczego nie podjąłeś tematu „barany a terroryzm” albo czy Azjaci jedzą baraninę, tylko poczułeś się zobowiązany ratować przypartych do ściany? Kogo właściwie?
O kolostrum rozmawialiśmy tu już kilka lat temu kiedy bywali tu inni goście, ale się zniechęcili, czegoś 🙁
coś nie wyszło , pardon.
Może … tegoś?
Alicjo! Trafiony, zatopiony!
Nemo – Siebie, przed sobą. Walka trwa. Śpij spokojnie 🙂
Alicjo – Czy możesz coś wieczornego zanucić ?
Wbrew pozorom świetnie mi się z Nemo rozmawia, dlatego uprzejmie proszę kapitana marynarki wojennej by nie strzelał. Wszyscy jesteśmy na tej samej tratwie 🙂
Może ciekawa opowieść na dobranoc ? Nie musi być o owcach czy o przecinkach. Coś ciekawego 🙂
Idę już, idę.
Jest muzycznie… moja ulubiona
http://www.youtube.com/watch?v=4-CeOWDBoFg
…oraz to…
Jak wpadłam w Alan Parsons Project, to mi zostanie na jakiś czas.
Remember, that you were a friend of mine….
http://www.youtube.com/watch?v=s8PEEvODG7c&feature=related
„Time… flowing like a river…” wszyscy znają. To ja inne wrzucam.
http://www.youtube.com/watch?v=tD6jS0Gq-wk&feature=related
Podpuściłeś mnie, Placku 😉
http://www.youtube.com/watch?v=WplvDCe8_hw&feature=related
I to…
Świetni muzycy, dla mojego drugiego ulubionego Pink F. Alan Parson zrobił ho-ho ile…
http://www.youtube.com/watch?v=XQo6H1FuVzg&feature=related
… i jeszcze. W międzyczasie zjadłam kromuchę ze smalcem i skwarkami.
Przejmować się Mr.Time… też mi coś!
http://www.youtube.com/watch?v=ySZg-m8QTPc&feature=related
No i tutaj, w P.F wyraźnie słychać Alana Parsonsa rączkę…
Dobranoc, zanim was zamęczę…
http://www.youtube.com/watch?v=JkhQ6M92nEQ&feature=related
Ilustracja własna z koncertu…eh…
http://alicja.homelinux.com/news/Roger_Waters-Toronto-2007/18.Jon Carin – Us and Them.jpg
Ewo, ‚z mlekiem wysysamy’ bardzo subiektywne sprawy… urazy, nawyki, obawy… Ja np, przyjechawszy do ‚miasta’ w 1981, roku legendarnych niedoborów, nie mogłam pojąć, jak można pić to coś białe i zakapslowane w szklanej butli, co gość wjeżdżajacy wcześnie rano na dziesiąte* nazywa z jakichś powodów mlekiem… 😮
Potem się przyzwyczaiłam a na studiach robiłyśmy z koleżanką z każdej takiej butelki 180-200 g doskonałego, delikatnego twarogu – znacznie lepszego, niż się udawało ‚wystać’ pomiędzy zajęciami a czytalnią, i nie drożej to wychodziło — dwa odpowiednie garnki (drugi jako kąpiel wodna) – i juszszsz! 😀
…Dlatego rozumiem tych, dla których mleko ‚prosto od krowy’ jest np. za tłuste, albo nie potrafią pić niepasteryzowanego, nie akceptują charakterystycznego posmaku od jednego, konkretnego zwierzęcia (mleczarnia miesza, abstrahując od dalszej obróbki)… 😀
_____
*i budzący mnie – pion windy przylegał do mojego pokoju… jakby innych hałasów było mało 😉