Nowe wina na stole i nowe doświadczenia
Dostałem butelkę Bordeaux, którego dotąd nie znałem, a lubię wina z tej części Francji. Tam bowiem w winnicy Chateaux Magnol zdawałem egzamin somelierski po kursie dla miłośników win.
Nową butelkę pieszczotliwie włożyłem na półkę w piwniczce i poczekałem trzy dni, by uspokoiła się po podróży. Potem przyrządziłem udziec jagnięcy marynowany w jarzynach i pieczony z czosnkiem i oliwą. Następnie odkorkowałem wino, poczekałem po przelaniu do karafki i gdy odetchnęło już świeżym tlenem, nalałem do kieliszków. Było wspaniałe. Było, bo już go nie ma. Został mi tylko jego opis:
Chateau Sainte-Marie Bordeaux Superieur z Entre deux Mers (Francja)
To wino z rodzinnej winnicy (Gilles et Stephane Dupuch)
z serca regionu Bordeaux czyli Entre deux Mers. Mieszanka szczepów: Merlot, Cabernet Sauvignon i Cabernet Franc starzona przez 12 miesięcy w dębowych beczkach. W rezultacie powstaje wino głębokie o ciemnofioletowym kolorze oraz smaku czereśni lub czerwonych porzeczek. Mocno wyczuwalne taniny. Doskonałe do krótko pieczonej polędwicy i dziczyzny.
O tym winie piemontczycy (i nie tylko) mawiają, że to król win i wino królów.
Barolo stanowi bowiem dumę Piemontu słusznie więc należą mu się wszelkie komplementy. Bywa więc określane tym samym mianem, co węgierski tokaj, zawdzięcza ten zaszczyt dynastii sabaudzkiej, której członkowie rozmiłowali się w ciężkim, wyraźnym, tzw. męskim charakterze barolo. Wino – uznawane przez licznych wielbicieli za jedno z najlepszych na świecie – powstaje ze szczepu nebbiolo rosnącego na wzgórzach wokół Langhe. Niemal cała jego produkcja pochodzi z 5 gmin: Barolo, Castiglione Faleto, La Morra, Monforte d’Alba i Serralunga d’Alba. Przy czym, na skutek zróżnicowania gleb w obrębie wymienionych gmin, w charakterze barolo można odnaleźć wiele cech wewnętrznie go różnicujących. Im bardziej wapienne gleby, na których rośnie nebbiolo – tym łagodniejsze wino, co w połączeniu z łagodzącym wpływem rzeki Tanaro daje wina bardziej podobne do – barbaresco. Dowodem jest barolo z La Morry i z gminy Barolo. Barolo leżakuje w beczkach dwa lata, a w przypadku wersji riserva czas ten wydłuża się dwukrotnie czyli do 4 lat. Średni czas starzenia to 12 lat, ale – podobno – bywały przypadki, że pięćdziesięcioletnie barolo było nadal u szczytu swych sił. Dojrzałe wino pachnie smołą i różami, a jego pierwszy aromat bywa często sosnowy.
Pierwsze moje zetknięcie z tym królewskim winem było wręcz straszne. Po odkorkowaniu w całym mieszkaniu dał się wyczuć odór stęchlizny. Liznąłem kropelkę, która wytrysnęła wraz z korkiem i już wiedziałem co mnie spotkało: choroba korkowa. Wino było nie do wypicia. Na szczęście w sklepie uznano reklamacje i butelkę wymieniono na nową. Na szczęście ta nie była zainfekowana zmorą winiarzy używających korka jako zatyczki. A statystyki mówią, że aż 10 procent butelek z korkiem jest ta zarazą skażona. To straszne.
Od tej pory nie będę już patrzył z pogardą na butelki z zakrętkami. Zwłaszcza, że moje ulubione gruner veltlinery i inne austriackie pyszności tak są zamykane. To samo dotyczy wielu win z Nowej Zelandii i Australii. Będę więc głosił wyższość zakrętki nad tradycyjnym, snobistycznym korkiem. I wolę ją od korka plastikowego.
A Barolo było wspaniałe. Zwłaszcza, że towarzyszyły mu kotleciki jagnięce z kostką smażone w marsali.
Komentarze
Dzień dobry. Nie wiem dlaczego, wczoraj wszystko, co napisałam było kasowane, jeżeli przekraczało długość jednej linijki. Teraz sprawdzę
znacznie lepsze polaczenie marsalis jest z sarah vaughan
Chyba się naprawiło, czy jak?Lubię wina, ale żaden ze mnie znawca, z wyjątkiem tokajów mam do win zupełnie utylitarny stosunek – smakuje? pasuje do tego co na stole? to i dobrze. Więcej nie wymagam. A nie wszystkie wina francuskie mi smakują. Przy obfitości oferty handlowej pijemy wina kalifornijskie, australijskie, afrykańskie, hiszpańskie, włoskie i kto by tam spróbował wszystkich. Bardzo mi smakują wina austriackie, a Młodsza twierdzi, że na Słowacji mogła się za psi pieniądz raczyć do woli białymi winami lokalnymi o doskonałym smaku i bukiecie. Aktualnie nie mam w domu ani jednej butelki wina czerwonego i tylko dwie ostatnie butelczyny białego się ostały. Zakupów w najbliższym czasie nie przewiduję. Tak wyszło.
Witam wszystkich i życzę Wam tak pięknej pogody, jaką ja mam za oknem. 😀
Danuśko życzę Ci serdecznie, samych pogodnych dni, zdrowia, stałych powodów do uśmiechu, satysfakcji z własnego ogródka, no i stałych uniesień Twojego podniebienia. 😆 😆 😆 😆
O, zapomiałam o Danuśkowych urodzinach? Wszystkiego dobrego, uśmiechniętej Pani Piksela.
Danusko, stu lat i wiecej! W zdrowiu i Tobie wlasciwej pogody ducha, z lutem szczescia wlasciwie przez los dozowanym! Tego zyczy:
pepegor wraz z LP
Danusko, sto lat i wszystkiego najlepszego, radosci, zdrowia i wiele wspanialych podrozy! No i weny wierszykowej.
Gdybym winnicę miała
Wina dobrego bym Ci dała
Gdybym knajpkę prowadziła
Jadełko pyszne bym Ci uważyła
Gdybym sad owocowy posiadała
A w nim śliwki, jabłka, gruszki,
Owoce soczyste włożyłabym Ci do paczuszki
Nie mam wina, sadu, knajpki,
Mam te oto „śprytne” łapki
I życzenia wystukuję
By wszelakie dni ponure
Ludzie churni, ludzie durni
Twoje ścieżki omijali
Dni radosnych, kolorowych
Tobie życzę. Niechaj
zdrowie dopisuje
W kuchni pomysł dominuje
By potrawy rozmaite
nie mijały się z zachwytem
Twoich gości i rodziny
WIWAT Danuśki Urodziny!!!
Urodzinowe pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Danusko i Ty mozesz sie przysluzyc dobrej sprawie
nie pij za szybko i za duzo wina
to jest przyczyna, ze i hiszpanskie i portugalskie korkowce nie wytrzymuja wyscigu w uzbrojeniu flaszki. poki co, nie ma jeszcze mozliwosci przyspieszenia procesu narastania kory na drzewach. jesli ludzina sie nie opamieta, to w przyszlosci beda wystepowaly jeszcze wieksze trudnosci z uzyskaniem dobrego gatunku korka
jedynie najlepsze, a co za tym idzie najdrozsze gatunki wina beda korkowane. pozostale beda na metalowe zakretki. te natomiast ze wzgledu na mozliwosci rdzewienia zostana wyparte kapslami plastikowymi 😆
na znak solidarnosci z wolno rosnacymi hiszpanskimi debami korkowymi, wprowadzam w naszym domostwie ograniczenia w piciu wina z dniem dzisiejszym 🙁
Witajcie,
Zgago,
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=1971#comment-243312
Co się robi z opuncjami? My skonsumowaliśmy surowe 😉 w towarzystwie innych owoców.
Poza tym, kiedyś rzuciły mi się w oczy herbatki z opuncji figowej. Ale nie jestem pewna czy to ta sama opuncja.
Danuśko,
Serdeczności urodzinowe!
ZA ŻYCZENIA WAM DZIĘKUJĘ,
MIŁO Z BLOGIEM SIĘ ŚWIĘTUJE !
Jak widać wenę wierszykową,mają też inni Blogowicze.
Echidno 😀
Nowy- proszę o wpisanie mnie na Twoją listę zwolenniczek
mórz i oceanów ! Wspaniałe zdjęcia !
Ewo- co za wakacje 🙂
Pepegor jesteś WIELKI ! Te muszle z trzema różnymi farszami
powalają mnie na kolana. Jeśli kiedyś przyjadę do Hanoweru,
to już wiem, co zamówię u Ciebie na kolacje.Jeden farsz wystarczy 🙂
Prawdziwe babie lato nastało: ciepło, słonecznie, wiatr zefirkowaty taki, trawa zielona, jak na przyjazd I Sekretarza KC, aż się wracać do domu nie chce. Psu sie nie chciało wracać. Kupiłam m.in. pół litra mleka – ja rzadko kupuj mleko, bo nie używamy jako napoju. Dzisiaj będzie się w mleku moczył ten woniejący dorsz, do smażenia którego zabieram się dwa tygodnie. Na wszelki wypadek zrobię do niego piekielną surówkę : kwaszona kapusta, jabłko, czerwona papryka, papryczki chili , dyżurne i oliwa
Danuśce STO LAT w szczęściu i obfitości smakołyków!
Pewnie Jotka zaraz sprawozda, ja tylko widzę, że koncert Stinga i orkiestry ma w całej prasie entuzjastyczne recenzje. Dziennikarz Rzepy zakończył relacje stwierdzeniem, że była to najbardziej udana parapetówa, w której uczestniczył.
Danuśko – Haiku – życzenia bez granic, ni mniej, ni więcej,
Gospodarzu,Placku 😀
Dzisiaj otwieram skoro świt me oczęta i co widzę ?
Na podłodze obok mojego łóżka wazon z wielką łodygą kwiatowego
słonecznika i obok tajemniczy prezent. Paczuszka zawierała
puszkę wytwornej zielonej herbaty.To moja Dziecina nastawiła
swój budzik o 5.30 i po cichutku umieściła te miłe,urodzinowe
akcenty w zasięgu mojego porannego wzroku 🙂
Któżby się nie wzruszył ?
Idę do kuchni,a tam na stole i w zlewie brudne naczynia,
bo Córeczka buszowała w porze późnowieczonej po lodówce
i oczywiście nie wstawiła naczyń do zmywarki !
Koniec wzruszeń, witaj szara codzienność …
Ale wzruszenie jest napewno większe niż rozczarowanie codziennością. Prawda?!
Prawda !!!
Tak, kazda butelka moze byc czyms szczegolnym, kazda jest w jakis sposob jednorazowa, jezeli kojarzy sie z nia jakas podroz, jakies wydarzenie*. Coraz bardziej sie zastanawiam, czy ma sens trzymac w piwniczce zelazny zasob win ktore sie zna, po ktorych wiadomo czego oczekiwac tylko dlatego, ze inni tez to tak robia. Dlaczego nie podejmowac czestszych poszukiwan innych smakow. Mnie np. taninowy posmak tez nie przeszkadza.
Z tym korkiem, to nie wyciagalbym wnioskow tak ostatecznych jak Rysiek. Mozna mysle, sprobowac z nakretka, co nie musi zaraz oznaczac, ze z gwinta, a mnie nie przeszkadza juz tak jak dawniej, ze coraz wiecej win ma korek plasticowy.
Nisiu, Danusko, Zgago, te konchy w tej wielkosci faktycznie tylko raz widzialem i raczej tego nie powtorze z powodu dostepnosci. Przewidzialem dopieczenie w piekarniku, ale chyba niepotrzebnie. Podgotowalem je na 60% (wg. nadruku o czasie gotowania), ale wyszly i tak al dente. Farsze byly gotowe i nie musialy juz byc dopiekane. Kazalem corce mimo to blache zalac woda i wlozyc do piekarnika, aby to trzymac przynajmniej cieplej. Skutek byl taki, ze brzegi ktore nie byly pokryte woda, albo od wewnatrz nie przylegal do nich farsz mimo zabiegow podeschly. Gdyby to powtorzyc, trzeba by faszerowac zaraz przed podaniem, albo trzymac gotowe dobrze przykryte, aby nic nie podeschlo. Sam towar po podgotowaniu pozostal bardzo stabilny i latwo bylo go nadziewac, bez porownania latwiej niz np. cannelloni.
Piekny dzien, chyba bede kontynuowal objazd. Swieze powietrze dobrze mi zrobi.
*) inna sprawa, ze te wina potem w domu nie spelniaja tego co zachowalismy w pamieci – przerabialismy tu juz.
Dziędobry na rubieży!
Danuśko – codziennie tysiąc a powodów do Twojego wspaniałego śmiechu i uśmiechu!
http://picasaweb.google.pl/108203851877165737961/Danusce#
… tysiąca, oczywiście!
Danusiu, ślę Ci najcieplejsze urodzinowe serdeczności i życzenia STO LAT!
Pepegor, dziękuję za cenne uwagi, bo jak znam siebie, to pewnikiem wsadziłabym do piekarnika, przed podaniem a nawet nie pomyślałabym o …wlaniu wody. 🙁
Pepegorze, dzięki za objaśnienia. Pracowity z Ciebie człowiek… tyle muszelek ponadziewać!
Dzień dobry Szampaństwu!
Danuśki zdrowie wypijemy w towarzystwie Arcadiusa i Przyjaciela o godziwej porze. Tymczasem życzymy wszystkiego NAJLEPSZEGO!
Spakowana jestem, Jerzor wynosi do karocy klamoty. Za chwilę wyjeżdżamy. Po drodze chwila we Wrocławiu, bo mam parę rzeczy do załatwienia, a potem kierunek Berlin. Jest piękna pogoda, niby jesienna, ale po letniej stronie.
Żegnam się z wami z Polski, prawdopodobnie nadam coś z Berlina.
Pozdrowienia dla wszystkich, uściski dla Danuśki 🙂
p.s.Z kulinariów – Syn Luśki, Marcin (myśliwy), był ustrzelił dzika niedawno. Zrobił z niego pasztet-pyszności!
dzis nic z tego Alicjo
Danusce najlepsze życzenia zdrowia i radości ze wszystkiego.
Nie mogę nic pisać z braku czasu. Wspomnę tylko, że w weekend nieco grzybków nazbieraliśmy. Sporo prawdziwków i kurek, ale też już zielonki się pokazały. Mnie zbieranie szło słabo z powodu lumbago, ale moje panie się postarały.
Danuśce na urodziny :
Pewna Danuśka z Ursynowa
Urodziła się całkiem nowa
Poprzednie wcielenia odrzuciła
Bowiem się nimi całkiem znudziła
Bo zmienną była Danuska owa
Danuśka, pozostań w obecnym swoim wcieleniu. Życzę Ci wszystkiego najlepszego i ściskam Cię mocno.
Żeby nie wyjść tylko na naśladowczynię Echidny, wspomnę, że limeryk ułożył mi się tuż po godzinie 6.00 rano, w drodze na grzyby.
Pogoda niezby dopisała, bo na zmianę było słońce i deszcze. Grzybów nie tak dużo jak w ubiegłym tygodniu i mokre, ale pełen koszyk przywiozłam.
Na bliskim nam Ursynowie
Uroczych niewiast jest mrowie
U wielu jest piękna buźka,
Lecz jedynie Danuśka
Potrafi zawrócic wam w głowie
Dziękuję za kolejną porcję życzeń !
Proszę- Krystyna limeryki układa już od 6.00 rano,
a Stanisław mimo,iż zajęty, też wesoło rymuje 😀
Na dodatek tyle się dzisiaj ciekawych rzeczy o sobie dowiaduję….
Pepegor- te faszerowane muszle na ogół zalewa się sosem
przed wstawieniem do piekarnika i to chroni je przed wysychaniem.
Ja jadłam w wersji z sosem pomidorowym i były znakomite.
Danuśka – urodzinowe serdeczności przyjmij też ode mnie. Sto lat!
http://picasaweb.google.pl/takrzy/Roza2#slideshow/5519330805385312162
Toast będzie tutejszą wieeczorową porą.
Nowy roza jak marzenie.
Wstawiłam do piekarnika (ale ma się dusić, nie piec) potrawkę własnego pomysłu, tzn. dwie golonki jagnięce z warzywami. Jeśli się okaże jadalne, zapodam.
Będziemy jeść z przyjaciółką, którą dokształcam w zakresie Gwiezdnych Wojen. Trzy części mamy za sobą, dziś kolejne trzy. Niech Moc będzie z Wami!
Danuśko, wszystkiego najlepszego na Twoje Urodziny, zdrówka wybornego i jak najwięcej powodów do radości 😀
Ciągle jeszcze przysypana jestem pyłem remontowym, trudno się spod gruzowiska wydostać, zaglądam tu dla złapania oddechu, podziwiam piękne zdjęcia i podczytuję co nie co 🙂 serdeczności dla wszystkich!
Nisiu, czyżby Dar Młodzieży wybierał się na podbój kosmosu ? 😉 😀
Barbórko, życzę Ci aby krasnoludki się wreszcie do roboty a Tobie pozwoliły odpocząć. 😀 Ponoć należy zostawić dla nich miseczkę miodu z orzechami. 😀
Zgago, rzeczywiście przydałaby sie taka pomoc, żebym to ja jeszcze wiedziała gdzie schowałam miód, o orzechach nie wspomnę 🙂
Nowy,
zdjęcia, jak zawsze , piękne. Ale plaża ze zdjęcia przypomina mi bardzo szeroką plażę zachodnią w Łebie, czyli tę od strony Rabki. Też jest rozległa i ciagle wygładzana przez zachodnie wiatry.Tylko wody o wiele mniej.
Placku, Twoja twórczość jest wspaniała. Te strofy o złotej dziewczynie urocze.
A Konopnicka przypomniana przez Misia – wzruszająca. Lubię poezję trochę staroświecką.
Danuśka przytulaski i wszystkiego szczęśliwego .. 🙂 … córcia super jest .. 🙂 … co sobie kupiłaś na prezent? ..
Przy mnie nie wymawia się słowa „remont”, chyba, że w formie przekleństwa.
Barbórko – nie wierz w krasnoludki! Te cwaniaczki wszystkie zapisały się do związków zawodowych i chcą podwójnej zapłaty w nadgodzinach, a potrójnej w dni świąteczne. Nie szukaj miodu i orzechów – skocz po piwo!
Pyro, D) , a to bezczelne krasnoludki. Piwa nie mogę, zaraz usnę, a tu mi trzeba trwać i działać na tym zakurzonym posterunku!
… miał być piękny uśmiech dla Pyry, to jeszcze raz 😀
Nieustające podziękowania za życzenia i kwiaty 😀
Jolinku- jeśli chodzi o prezent to sprawa wygląda tak :
póki co Osobisty,który jest od wczoraj na włościach i zajmuje się
sprawami niecierpiącymi zwłoki,nie dał dzisiaj żadnego znaku życia.
Są dwie opcje:
1)albo szykuje jakąś niespodziankę 😀
2)albo kompletnie zapomniał o moich urodzinach 🙁
Mój wrodzony optymizm skłania mnie do przyjęcia opcji numer 1.
Jeśli przyjdzie mi zmierzyć się z opcją numer 2, to wtedy pójdę
sobie kupić SAMA duży i piękny prezent.
Danusko,
Jestes naszym blogowym sloneczkiem i sciskam Cie urodzinowo, zyczac samych dobrych rzeczy. Mam nadzieje, ze posluchasz go z przyjemnoscia. A moze Osobisty Ci to odspiewa? 🙂
Co do zamykania butelek wina, zakretki stosuje sie do win, ktore nie sa przeznaczone do dluzszego przechowywania. Wino „pracuje” a zakretki to uniemozliwiaja. Produkowane sa teraz korki plastikowe, ktore maja strukture naturalnej kory i dzieki temu pozwalaja winu „oddychac”. Znika tez wtedy ryzyko plesni. Tej malej lekcji udzielil mi moj syn 🙂
Nie chcialam zmonopolizowac blogu a na to wyglada…
Nowy 23:20, piekne zdjecia a uroki przyrody pozwalaja Ci pewnie lepiej znosic niektore przykre zobowiazania. Idziesz na plaze i juz jest Ci lepiej.
Sama tu jestem…
O 16:02 wpisal sie ROMek ale pod wczorajszym wpisem.
Barbaro, pozdrawiam i oby juz bylo po remoncie, pardon Pyro, po robotach.
Alino 🙂 dzięki, o niczym tak nie marzę jak o końcu tego na „r”!
Ciekawostka z tymi korkami, a myślałam, że taki najprawdziwszy korek powinien być najzdrowszy dla zawartości butelki. Sama na winach znam sie podobnie jak Pyra – czyli smakuje, albo nie, natomiast bardzo lubię czytać o tej magii szczepów, stopniach nasłonecznienia, leżakowaniu w beczkach, itp. czarach marach, zanim wino nabierze właściwego smaku i bukietu. Szczep nebbiolo wspomniany w dzisiejszym wpisie Gospodarza jest najprawdopodobniej także uprawiany na meksykańskich wzgórzach w pobliżu Ensenady, gdzie swe włości ma winnica LA Cetto. Jednym z lepszych win tam produkowanych jest właśnie LA Cetto Nebbiolo, res.priv., bardzo pyszne, wiem co mówię 😀
Ja znowu w niedoczasie. Jutro będę sprawozdawać dokładniej. Koncert wspaniały.
Danuśko ,
Włodek i ja ściskamy Cię urodzinowo bardzo, bardzo serdecznie 😆
Niestety mnie też się trafiło kilka razy ‚skorkowane’ wino właśnie z prawdziwymi korkami i z wyższej półki.
Danusko, posluchaj jeszcze tego ? Slowa sa piekne, prawda? Moze je wspolnie przetlumaczymy, chcesz?
Moze tym razem
http://www.youtube.com/watch?v=KAmlFx55i68&feature=channel
Głoszę pochwałę słodkiego mleka w dziele odwaniania dorszy. Kupiłam swego czasu dwa duże płaty dorsza. Jeden zjadłyśmy z średnią przyjemnością, bo nawet leżakując w soku cytrynowym i ziołach, woń roztaczał zabójczą. Drugi płat śmierdziela zamroziłam, a dzisiaj kupiłam kartonik mleka, wlałam w woreczek z rybą i tak leża- rozmarzał w zlewie. Kiedy był już na poły rozmrożony, mleko wylałam, zerwałam skórę, ścięłam tłuszcz spod skóry, rybkę nasoliłam, posypałam mieszanką majeranku, estragonu i tymianku i zostawiłam. Ludzie jaki ten dorsz był świetnyI mieszkanie nie wysmrodzone i ryba pachnąca na talerzu. Wiwat 0,5 l mleka.
Mam nadzieję, że się uda:
Danuśce wiele szczęścia i radości
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie serdeczności !
Alino- Julien Clerc piękny,natomiast ten ostatni youtube otwiera
się u mnie jako strona pt : „Międzynarodowy Dzień Pokoju”
Ja wiem,idea jest piękna.I niech tak zostanie 🙂
Teraz muszę Wam opowiedzieć szczerze,co z Osobistym.
A więc przerobiliśmy opcję nr 3 :
pamiętał,zadzwonił,niespodzianka być może jutro….Sprawozdam…
W ramach rozrywek urodzinowych byłyśmy z babskim gronie :
Córa i dwie moje psiapsióły w :
http://www.restauracjamelon.eu/www/
Jadłyśmy- łososia,okonia,farfale z kaczką i farfale z krewetkami i borowikami.
Najbardziej intrygujący był sos ananasowo-miętowy do okonia.
Wiecie,że połączenie ananasa z miętą jest znakomite !
Będę próbowała odtworzyć ten sos.
Ale mam jeszcze w zanadrzu ten od Nemo : śmietankowo-wermutowy.
Sosy zawsze były moją piętą achillesową 🙁
Danuśko, 100 lat radości !!!!
Pyro, to miałyśmy obie dobry dzień, Tobie się wspaniale udał dorsz a mnie wyszła chałka, istne cudo. 😯 Już dawno mi tak idealnie nie wyszła, zawsze ją „przeginało” w jedną stronę. 😉 Szkoda, że nie mam aparatu, bo tym razem byłoby się czym pochwalić.
Na dodatek dzisiaj sobie do drugiej połowy wczorajszych placków, dorobiłam podgrzybki w śmietanie i tak się jedzeniem „zmęczyłam”, że …… poszłam uskutecznić drzemkę. 🙄
O rany – u mnie otwiera się Danuta Rinn i Czyżewski i śpiewają „Wszystkiego najlepszego…” 😯
Dorotko, z 20:31 też mi się otworzył na „Wszystkiego najlepszego” . 😀
To mnie Pyro zdziwiłaś usuwaniem tłuszczu spod skóry dorsza. Uważam dorsza za bardzo chydą rybę i prawdę mówiąc, nigdy nie zauważyłam w niej tłuszczu, ale może nie przypatrywałam się zbyt dokładnie. Zresztą kupuję filety bez skóry, a jeśli ze skórą, to nie usuwam jej. Przy najbliższej okazji muszę zbadać sprawę osobiście.
Danuśka, ładnie jest w tym ” Melonie”. Oryginalna jest ta długa biała kanapa.
Doroto- myślałam,że tak właśnie ma być ?
Danuśko, to macie następną fajną „metę”. 😉
Kod piękny – ee11 !
Krystyno – w tym „Melonie” jest fiołkowo i beżowo.
Jeśli jeszcze kiedyś będziemy organizować fiołkowy wieczór to właśnie tam !
Ściany fioletowe,świeczniki fioletowe,podstawki pod talerze również,
kelnerki w fiołkowych bluzkach.
Czy zgadniecie co miałam na sobie przez czysty przypadek ??????
Tylko krzesła beżowe.
Krystyno- one,te kanapy były beżowe.Może na zdjęciu wyszły trochę
inne kolory.
Muszę Wam powiedzieć,że mam pomysł na kolejną blogową imprezę.
A nawet dwie imprezy.I wcale nie w „Melonie”. Jak zawsze u mnie.
Szczegóły zdradzę w stosownym momencie.
To ja już na wszelki wypadek zamieszczam tekst piosenki, którą śpiewała Danuta Rinn i Bogdan Czyżewski, z życzeniami żeby się to wszystko spełniło:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
Wszystkiego najlepszego, radości, szczęścia moc, słoneczka wesołego,
snów pięknych co noc.
Śpiewając idź przez życie, rozkwitaj jak ten kwiat przy dobrym apetycie i
zdrowiu sto lat.
Pieniądze szczęścia nie dają być może lecz kufereczek stóweczek daj Boże.
Wakacji w Złotym Brzegu, podróży morskich też.
Wszystkiego najlepszego, wszystkiego czego chcesz.
Ludzie nienawidzą się nawzajem taki już niedobry jest ten świat.
Dla mnie w restauracji czy tramwaju każdy człowiek jest jak brat.
Życzliwości w piersiach tyle ma się że, aż ona kipi wprost.
Nawet kiedy w lustro spojrzę czasem myślę sobie – miły gość.
Wszystkiego najlepszego, radości, szczęścia moc, słoneczka wesołego snów pięknych co noc.
Roboty nie za wiele choćby przeleciała czas w tygodniu trzy niedziele to norma w sam raz.
Pieniądze szczęścia nie dają być może lecz kufereczek stóweczek daj Boże.
Segmentu rodzinnego i czterech kółek też.
Wszystkiego najlepszego, wszystkiego, czego chcesz.
I zaryzykuję jeszcze raz: http://www.youtube.com/watch?v=3cnSbVjojzM
Krystyno – normalnie skóry z ryby nie zdejmuję. Bardzo lubię smażoną i zawsze zżeram swoją i Ani, bo ona , gapa, nie lubi. Po prostu ten dorsz cuchnął, a zepsuty nie był. Doszłam do wniosku, że to musi być warstwa tranowa. I rzeczywiście – po zerwaniu skóry, na tej najszerszej części ryby, czyli od głowy w dół, przez ok 13-15 cm był taki ciemno – czerwony pas miękkiego tłuszczu (to była duża ryba, może i wiekowa) pasek tego tłustego szerokości ok 2 cm zdjęłam ostrym nożem i już. Rybka, jak panna młoda (I spraw o Panie nad Pany, by cnota dziewic niewinnych? miast wsz\ystkich innych/ miała zapach esencji różanej.” – Boy – modlitwa estety)
Pyro, rozumiem. Rzeczywiście może tak być w przypadku dużych ryb, nawet tych o chudym mięsie. A dziś na kolację była całkiem tłusta makrela wędzona.
Danusko, a tu oryginal tej drugiej piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=2uLkVn7wlQ0&p=04DD66BADCFF2E0F&playnext=1&index=12
Cos planujesz, a na kiedy?
Jestem znowu.
Piękny dzień, a popołudnie mogłem spędzić na wolnym powietrzu. Świetne to na moje zszargane oskrzela i mój zapchany nos. Klimaty dziś nie tak romantyczne, ale też ciekawe, uważam.
Przy tym jednak zostanie i zdjęcia nie będzie, bo znowu nie mogę udobruchać picasa i umieścić czego chcę, bo procedury stosowane wczoraj z powodzeniem dziś nie skutkują. Przejdźmy więc do porządku dziennego.
Uroczystość Danusi najwyraźniej udana, ciekawe, co Alain sobie wymyślił na jutro. Perspektywa minizjazdu kusząca, warunek uczestnictwa: sprawię sobie samolot.
Pyro, to co masz z robactewm morskim i wszelakim poza tym ja znam. Nielzja, ok. Jakiego Tyś ale dorsza nabyła, że ze skóry go trzeba było obdzierać itd? Pocieszony jestem przynajmniej tym, że miałaś swoją eurekę i że smakowało.
Więcej grzechów nie pamiętam i życzę miłej resztkówki tego wieczora.
Pepe – ryba musiała być spora, bo dwie połowki ważyły 1,4 kg. Nie wiadomo też w jakich warunkach były mrożone itd.
Wczoraj nie mogłam wysyłać wiadomości, więc Ci nie okazałam należytego szacunku za dokonania kuchenne, ale jesteś dobry. Mnie te muszle albo się rozwalają, albo są suche i twarde. Machnęłam ręką na ten wynalazek.
Tak sobie Pana podczytuję i myślę,że gdybym korzystał z produktów które Pan używa czy też preferuje to moja emerytura starczyłaby na mniej więcej jeden tydżień.Ale zazdroszczę panu tej swobody kupowania.
Dołączam do składających życzenia urodzinowe Danuśce: szczęścia, radości,
pięknych przeżyć, no i oczywiście jak najwięcej sukcesów kulinarnych!
Oj Pyro pamiętam,że za średniego Gomułki w zabrzańskiej centrali rybnej widziałem dorsze na 1.20 m. To dla tej ryby w ogóle nie jest wielkość normalna i w jakimkolwiek względzie dyskryminująca. My po prostu mało kiedy mamy jeszcze z takimi okazami do czynienia. Jeśli o te zapachy chodzi to pozostaję przy mojej zasadzie: Świeża ryba nie pachnie (w zasadzie, bo taka co już rozwija zapach, nie musi być jeszcze nie do użycia). Mam różne doświadczenia pod tym względem i powiem, że z 15 lat temu powiedziałem sobie, że halibuta już nie kupię. Nie wiem co z tą rybą, ale wtedy miałem wrażenie, że jak tylko głębiej przyłożę nosa, to coś czuję. Nie zapomnę, jak kiedyś, na występie prawie, że ?zwawnjało? mi z piekarnika ! Gdyby tu była Nemo zaraz by nam wytłumaczyła, że to stosunkowo proste białka masy rybnej zaczynają sie rozkładać, rozproszczeniając typowy zapach portu rybackiego. O Boyu nie wspomnę.
poprawiam:
1.20 m to dladorsza jest wlasciwie wielkosc normalna
Zostawiłam przyjaciółkę przy telewizorze, niech sobie sama patrzy, jak biedny Anakin się męczy.
Obiecałam zapodać, jeśli wyjdzie obiadek. Wyszedł.
Zapodaję.
Dwie golonki jagnięce z Nowej Zelandii (kupione, oczywiście, w stanie głęboko zamrożonym) odmroziłam, natarłam solą z czosnkiem i ziołami z Prowansji (z nimi ostrożnie), polałam octem balsamicznym i oliwą, zostawiłam na noc. Dziś obsmażyłam na smalcu, smalec wyrzuciłam, bo nieco przypaliłam… goloneczki włożyłam do szklanego naczynia plus ziemniaki, marchewki małe, paprykę słodką, jedno peperoni, dwie cykorie, cebulę. Wszystko to surowe. Zalałam rosołkiem z kostki. Przykryłam. W piecyku, w temp. 180 stopni, siedziało dwie godziny i wyszło bardzo pyszne. Polecam z czystym sercem, zwłaszcza że w sumie niepracochłonne.
Tyle tu było o grzybach ostatnio. Właśnie wróciłem ze sklepu – straganu z warzywami, owocami, mięsem.
W sprzedaży kurki po…. $31.00 za funt, czyli trochę mniej niż pół kilograma. I to jakich! Na polskim bazarze nikt by na to nie spojrzał.
My często nie wiemy co posiadamy.
Przepraszam, że jakość dowodu słaba, ale robiłem w pośpiechu, bez lampy.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/Kurki#slideshow/5519470590146833346
Nisiu, jak duże były te golonki? Bo ja mam jakoś w oczach patykowate nóżki owcze. Nigdy nie widziałam golonek baranich.
Nowy – proszę mnie zaraz dopisać do listy miłośników morza, wiatru i chmur. Co to za dyskryminacja? A kureczki zmęczone bardzo. Jestem ciekawa gdzie zbierane.
Napisałem ogniste przemówienie w obronie korka, nie dłuższe od przeciętnej pochwały systemu Castro, a mimo to potężne plastykowo-gwintowane lobby zniszczyło mój głos rozsądku. Czego się tak obawiają, pytam ?
10% ? Każde paskudne wino winą korka ? Uwielbiam korek, nasza planeta wręcz korek uwielbia, a pryszczaty korek może, ale nie musi być gorzki.
Gdy byłem małym chłopięciem, nieco większym od korka, gdy zbiła się zabytkowa salatera lub kryształ, wszystkie palce wskazywały na mnie.
Akurat w moim przypadku palce miały rację, ale niewinny korek nie powinien dzielić mego losu. Ilu nie-właścicieli fabryki plastykowych i gwintowanych rzeczy wzdycha mówiąc – Lasów, zwierzątek i chlubnych tradycji u nas w bród, więcej metali kolorowych i tego co metal imituje ?
Błagalna petycja. Za każdy ocalony korek otrzymają Państwo wdzięczność, ich budżet jest skromniejszy od du Ponta i Gatesa.
Fiołkowa Damo, wszystkiego najlepszego na urodz
Pyro, one były jednoosobowe damskie. Coś jak pałki ze średniego indyka. Bardzo smaczne i nie waliły żadnym starym baranem.
Placku, pryszczaty korek toż sama słodycz.
Jeszcze Pyro – one były jagnięce, nie baranie. Nowa Zelandia. Zamrażarka. Samolot. Ziuuuuuu.
Jeszczo. Pisząc „damskie” mam na myśli damy obdarzone dobrym apetytem i raczej głodne.
Jeszczo = jeszcze, Pyro.
Kto pozwolił komputerowi samodzielnie skracać?
Nisiu – Ogórki, wino i dziewictwo, te trzy były natchnieniem Boya, jego modlitwa estety zaczyna się od słów : W wielu rzeczach świat po prostu jest podobny do loterii.
Danuśka,
bądź zawsze jędrna i krzepka jak wrześniowa kalarepka 😀
Pyro,
Wskoczyłaś na sam początek wydłużającej się listy. Zaczyna być coraz przyjemniej w takim gronie.
Kurki nie wiem gdzie zbierane, bo widziałem je w sklepie. Tutaj do lasu niewielu wchodzi ze względu na miliony kleszczy – maleńkich, niewidocznych, ale za to 98% z nich zarażonych. Przed wejściem trzeba się dobrze przygotować, a po wyjściu od razu pod prysznic, one potrzbują trochę czasu, żeby się dobrze wgryźć.
Pyro,
w ostatniej dostawie jagnięciny było dużo kawałków jagnięcej giczy (moim zdaniem golonka jest świńska), takich końcówek udźca i łopatek, coraz cieńszych kości szpikowych otoczonych mięsem jak ossobuco. Dużo tego było, bo chyba ze wszystkich 4 kończyn, więc obrumieniłam je na oliwie w towarzystwie czosnku, rozmarynu i tymianku, podlałam winem Peljesac z butelki z zakrętką i dusiłam w żeliwnym garnku powolutku przez jakieś 2 godziny. Jakie to było pyszne! Nawet szpik został wyssany…
Takie kurki, jak u Nowego, bywają w moim sklepie i pochodzą z Litwy. Już kiedyś podejrzewałam, że wędrują piechotą, popędzane kopniakami 🙄
Pyro,
w tych miejscach baran ma gicze
Nemo – Nie wszystkie jagnięta w Nowej Zelandii mówią po angielsku, ale wszystkie posiadają knuckles czyli kłykcie, a te z kolei i świnie mają, zwą je golonką. W żadnej krainie nie spotkałem się ze zdaniem „te wyrostki kostne są pyszne, proszę o przepis” – nie obrzydzaj mi delicji nauką ścisłą, chyba że zakręcane wino Ci w gicze poszło 🙂
Poczułem niewyjaśnioną ochotę na pszczelą ślinę z pyłkiem, w dziewiczym stanie, prosto z plastra.
Dla wyjaśnienia: ja się nie znam na golonkach, wyrostkach kostnych i giczach. Było napisane na nalepce, po polsku.
Placku – 😆
Placku,
jadłeś golonkę z kłykciami?? Ze stawu kolanowego, czy kostki?
Golonka to jest termin kulinarny, po niemiecku – Eisbein
pork knuckle – that is neither part of the ham proper nor the foot or ankle, but rather the extreme shank end of the leg bone and the a s sociated skin, fat, tendons, and muscle.
Golonka (tylna i przednia) to jest część świńskiej łydki lub przedramienia. Mój „Słownik języka polskiego” podaje, że jest to „część szynki od kolana z kością goleniową”.
Jej odpowiednik cielęcy lub jagnięcy zwany jest po polsku giczą (shank). W odróżnieniu od golonki gicze nie są sprzedawane ze skórą.
Zubożenie języka postępuje nieuchronnie i to jest smutne.
Płaskich złośliwości na temat, gdzie mi poszło wino z zakrętką i ochocie na „pszczelą ślinę z pyłkiem” akurat z Twojej strony się nie spodziewałam, bo nie wymądrzałam się „naukowo”. Ale sprawiłeś radochę Nisi i to jest najważniejsze. Lubię, jak się ludzie cieszą. Smiech to zdrowie 😉
Gicz jagnięca
Są już nawet golonki z indyka 🙄 Pozostaje się cieszyć, gdy nie występują w liczbie pojedynczej jako „golonko” 😯
dzień dobry .. 🙂
nie jedziemy do Pana Lulka bo zostaje w szpitalu na gruntowne badania .. i bardzo dobrze .. po szpitalu będzie pewnie zalecona zdrowotna rehabilitacja … niestety bilety do kosza bo kupione w promocji …
miłej środy .. 🙂