Rozkosz w gębie
Szynkę parmeńską, jak nazwa wskazuje, produkuje się w Parmie i jej okolicach. Jest wędliną i zarazem czymś znacznie więcej: to element włoskiej kultury kulinarnej, a jednocześnie bogactwo, ważny produkt eksportowy, powstający tylko w licencjonowanych wytwórniach. Specjalne metody jej produkcji sprawiają, że smak szynki parmeńskiej pozostaje ten sam od lat, gwarantowany przez wytwórców. Już w XVI wieku kucharz papieża Piusa V sformułował charakterystykę tej niezwykłej wędliny: „Mało słona, wonna wędlina z pochodzącego z gór prosięcia”. I, o ile wiadomo, jest ona produkowana wedle tych samych co w owym czasie receptur, zawsze z karmionych naturalnie prosiąt. Tak więc śmiało można zaryzykować twierdzenie, że zjadając cieniutki, przezroczysty płatek prosciutto, dotykamy historii. Ta delikatna, a zarazem wyrazista w smaku wędlina musi być w sklepie odpowiednio cienko pokrojona i za pomocą specjalnych szczypczyków ułożona na pergaminie. Wystarczy podać ją z dojrzałym melonem lub figami, aby otrzymać wytworną, pyszną przekąską, ale można też spożywać ją po prostu z pszennym świeżym chlebem. Kupując szynkę parmeńską, warto zwrócić uwagę, żeby plasterki były pokrojone cienko i przełożone pergaminem, aby łatwo można je było oddzielić, a najważniejsze – żeby na szynce widniał znak firmowy: korona i napis PARMA, bo jest to dowód na oryginalność produktu. Ta wędlina doskonale współgra też ze smakiem różnych potraw, dodając im wytworności.
Szparagi pieczone z szynką parmeńską
1 pęczek zielonych szparagów, 5 dag szynki parmeńskiej, 1 łyżka listków bazylii, 2 -3 łyżki oliwy z oliwek, sól, na czubek łyżeczki mielonego pieprzu.
Szparagi obrać z twardszej skórki za pomocą specjalnego nożyka lub nożykiem do obierania warzyw, umyć je i dokładnie osuszyć. Dodać do nich pieprz z solą i oliwą (uprzednio ze sobą wymieszane) i ułożyć na blaszce. Nagrzać piekarnik do temperatury 190°C. Na szparagach ułożyć plasterki szynki parmeńskiej i wstawić do piekarnika na 20 minut: w tym czasie szparagi zmiękną, a szynka stanie się chrupiąca. Od razu podawać.
Komentarze
Genialne – i tyle.
Heston Blumenthal twierdzi, ze szparagi pieczone w oleju sa duzo lepsze niz gotowane.
Z szynka parmenska tworzyc musza tak zwane niebo w gebie ale zastanawiam sie przy tym dlaczego nikt w Polsce nie robi czegos – powiedzmy – podobnego do szynki parmenskiej. Czy sa jaiekies przeciwnosci aby ten proceder uprawiac u nas?
Moze ktos pokusi sie o odpowiedz?
pozdrawiam Towarzystwo jeszcze nie zebrane
Bareya,
Zawsze możesz spróbować sam…
http://www.wedlinydomowe.pl/articles.php?id=847
Sądząc po tym co pokazujesz na swoim blogu, nie byłby to taki głupi pomysł…
Dzień dobry. Dzisiaj sobie pospałam, obudziły mnie dopiero dwie kumy na sąsiednim ogródku, tokujące już od dobrych dwu godzin. Teraz piję kawę. Ryba do naszych pomyłek alkoholowych dorzuca pomyłkę słowacką. Kiedy po raz pierwszy wybrali się z Matrosem z plecakami na Słowację, zachwycili się śliwowicą z fioletową etykietą, taką ” dla ludu” najtańszą. Służyła im ta śliwowica przez 10 dni łazęgi, więc wyjeżdżając chcieli zabrać tej śliwowicy na prezenty i do domu. Zostało im trochę koron i za wszystko zakupili 3 butelki śliwowicy „lux” – nie tej najtańszej. Widzieli, że w tej luksusowej pływa jakieś ziółko, ale etykiety nie czytali – śliwowica, to śliwowica. A była to pomyłka wszechczasów ; te ziółka to piołun i być może w drinkach dałoby się to zużytkować, bo solo – piekło i szatani. Ryba opowiada, że jedną butelkę podarowali kumplowi jako prezent – pułapkę, „domową” też trzymali na głupie kawały dla zaprzyjaźnionych gości, trzecią zabrał Teść ponuro mówiąc, że on adresata już ma. Tylko Matros strasznie marudził nie mogąc przeżyć tamtej, ludowej, z fioletową etykietą.
Alicjo!
„It’s the Poles fault”?
Co się będziemy dziwić Niemcom? Polscy dziennikarze też chyba uważają, że tam grało tylko tych trzech Polonusów. Trzeba było wystawić jedenastu
cytat ze sport.pl:
„Piłkarze Niemiec nie byli rozmowni po porażce z Hiszpanią w półfinale mundialu. Łukasz Podolski odmówił komentarza, Mirosław Klose szybko pomknął do autokaru. Tylko Piotr Trochowski przystanął na chwilę.”
Echidno,
podkablujemy Dziada?
dobre, ale troche „musztarda po obiedzie”…
oficjalny sezon szparagowy skonczyl sie 24 czerwca,
chociaz dzisiaj mamy truskawki i w styczniu…
Problem z ta szynka to moze byc proces suszenia, bo klimat nie ten.
Poza tym, tez nie jestem rozmowny. Fakt, ze Placek przedmurzem, jesli chodzi o Rzesze. Wybywam na reszte dnia w trzydziestoparostopniowy dzien, ale w fajne klimaty.
Czego wszystkim zycze,
pepegor
ewa:: Dziekuje za linka i mile slowa, ktore zbiegaja sie z budowa wedzarni na mojej dzialce wiec swoje „talenta” bede mogl sprawdzic na zywym – ze sie tak wyraze – organizmie.
Szynki parmenskiej nikt nie pobije, tak jak jamon serano czy chorizo. Ale tego typu, w takim stylu wedliny widzialbym i na naszych stolach.
pozdrawiam
PaOlOre –
podkablować nie bardzo mam czym. Wiedząc iż wybierasz się w podróż, zajęłam się innymi sprawami i nie szukałam kabelka.
Ewentualnie jeśli masz jakieś inne pomysły bezkablowe chętnie Dziada pomęczę. Takim sadysta.
E.
Na youtube jest 3,5 min filmik „Poznań, I love you” zrobiła ten film 5 młodych ludzi bez jakiegokolwiek budżetu, po pracy, w dwa tygodnie z 5 tysięcy zdjęć. Jest niezwykle popularny. Grupka entuzjastów zrobiła więcej dla promocji miasta, niż tabuny urzędników. Zapraszam więc Blogowiczów na spacer po moim mieście.
A to link do Pyrowego zaproszenia
http://www.youtube.com/watch?v=-nXbRYusNDM
E.
Dzięki Echidno
Pyro wybacz ale szkoda Poznania i materialu filmowego, moze neikture ujecia byly dobre ale sa zmarnowane przez montaz
Pyro to nie zlosliwosc to poprostu jest koszmarek.
juz sie wynosze, ide po buraki w zwiazku z powyzszym, nie raczej na polowanie na duze pomidory
Dorotol – ponoć to taka konwencja – montaż stopklatkowy (?) jaq się na nowoczesności nie znam, ale ich bardzo chwalą.
Chichram się, chichoczę, rżę… a wszystko przwz przewrotną logikę jednego z blogerów na Salonie24; otóż osoba ta stwierdziła, że posłowie PIS podczas pożegnania się marszałka z Sejmem siedzieli, kiedy wszyscy inni wstali – na znak swego zwycięstwa : ONI tu zostają, podczas gdy Komorowski „musi odejść”.
Wyjeżdżam z Haneczką i Jurkiem do Poznania, dalej do Drzonkowa.
Jutro obejrzę występ Ali i wracam przez Wolin do domu. O Pyrę nie zawadzę, bo jadę na doczepkę z Anią i Ali trenerką obejrzeć kuce o numer większe od Palomy. One wracają do Drzonkowa a ja ze Szczecina do Żabich.
Strasznie zajęty byłem ostatnio. Umowa o dofinansowanie przygotowywanego przeze mnie projektu została podpisana
http://www.woj-pomorskie.pl/Pages/Lang/pl/Params/L2lkLzg2Mg==/Article/urzad_marszalkowski,news.html
i teraz prawie nie bywam za biurkiem. Jeżdżę po szpitalach głównie. Do PC siadam tylko w celu likwidacji służbowych zaległości.
Co do szynki parmeńskiej, jestem zgodny. Pewne analogie widzę w szynce serrano. Smakują inaczej. Do niektórych zastosowań wolę parmeńską, do innych serrano. Oczywiście krojona być musi równie cienko jak ten pergamin do przekładania. Pełen podziwu jestem dla hiszpańskich barmanów z barów tapas, którzy takie płatki wykrawają „z wolnej ręki” sięgając wysoko.
Dzień dobry Szampaństwu (cichutko).
Filmiku jeszcze nie obejrzałam, bo towarzystwo chrapie i może lepiej ich nie budzić o tej porze. U mnie w „biurze” jest 25C, lepko, te podłogi, co to Dorotol powiada, że takie piękne, lepią się do bosych stóp. Jasne, że temi ręcami, zanim kupiliśmy, postawiłam warunek, że mają usunąć wykładzinę podłogową. Pod spodem była drewniana podłoga z sosnowych desek, niczym nie traktowana, taka szara i nijaka. Nie mogłam tego tak zostawić, trzeba było zabezpieczyć, czyli pociągnąć lakierem bezbarwnym, werniks czy jak to się nazywa. Od razu drewno nabrało lica 🙂
Parmeńskiej u nas nie mamy, ale nie takie my ze szwagrem, na przykład w zamian prostituto* moglibyśmy walnąć na te szparagi. Sezon niby minął, ale ciagle w sklepie są, lokalne, a cena przystępna.
Plan taki nam Jerzor ułożył, że do południa mamy spać i byczyć się (Kapitan wstaje zawsze ok. 7 rano!), a potem Jerzor przyjedzie z pracusi i nam resztę dnia zagospodaruje. Dzisiaj plany raczej lokalne, będziemy zwiedzać historyczne miasto Kingston. Albo – co się do nas usmiechnie 😉
Stanisławie – gratulacje. Ocieplenie będzie, a okna w tych szpitalach wymienione? Bo bez tego operacja nie ma większego sensu.
Zapomniałam nadmienić, że w mojej prostackiej gwarze *prostituto* znaczy tyle, co prosciutto. I jest krajane cieniuteńko, jak pergamin, normalnie Kraków widać, jak spojrzeć przez 😯
Pyro, nie tylko ciepło ale i dużo ładniej. Jak zwykle praktyczna, trafiasz w czuły punkt. W tym dużym programie wymiana okien tylko w dwóch szpitalach i w trzecim tyle, ile wymieniono w zeszłym roku i zaliczono do tego projektu. Dlaczego tak – tłumaczę. Projekt (w obecnym żargonie projekt to zadanie a nie dokumentacja) miał kosztować ponad 70 mln, a województwo było gotowe wydać tylko tyle, żeby projekt mieścił się w połowie pierwotnego szacunku. Zdejmowaliśmy kolejne pozycje poczynając od tej o najdłuższym okresie zwrotu. W audytach energetycznych koszt wymiany okien był sporo przeszacowany i wymiana okien wykazywała długi okres zwrotu.
Ponieważ, jak piszesz, termomodernizacja bez wymiany okien ma sens znikomy, już przygotowaliśmy projekt pod nazwą „Termomodernizacja siedmiu szpitali Województwa pomorskiego etap II” realizowany wyłącznie ze środków własnych województwa. Realizacja etapu II zostanie rozpoczeta przed etapem I, aby można było kłaść styropian już po wymianie okien. Bareja się kłada, ale ogólnie ma to sens.
Pyro –
B. a prawdą gdybym w Poznańu nie była, nic by mi ten filmik nie powiedział. Inna sprawa, że nie jestem zwolenniczką takiego filmowania. Montaż dość prosty – połączone ujęcia. Najazdy i odjazdy plus przyspieszone ujęcia. Plus muzyka.
Jak studia na Woronicza zostały zaopatrzone w najnowszy sprzęt, widzowie dostawali oczopląsu od ciągłych zabaw realizatorów. Za dużo możliwości i pokus.
Nowe trendy jakie od lat nastały i ulegają ciągłym metamorfozom wypisz- wymaluj cierpią na tę samą chorobę. Nie mówię, że jest to zbędne. Ale jak i w każdej innej dziedzinie, użycie efektów musi czy też raczej powinno mieć swoje uzasadnienie.
Jak ta przysłowiowa wisząca na ścienie strzelba co to pod koniec filmu musi wystrzelić.
E.
Stanisławie – kilka lat temu przerabialiśmy to na naszych osiedlach. Juz sama wymiana okien zdziałała wiele, a po styropianie oszczędność energii jest naprawdę wielka. Ja w mieszkaniu o 5 pomieszczeniach ogrzewanych, kaloryfery mam włączone w dwóch i wystarczy.
Słodki kod – dwie dziewiątki.
Szukajcie a znajdziecie, powiedział Pan. Szukałam. Znalazłam. Perełkę. Podzielę się z Wami.
Dla nie anglojęzycznej Braci Blogowej – po przedstawieniu „gości”, każdorazowo pojawiaję się koło pani bohater pyta czy ma robiś tak jak co roku.
Warto zobaczyć. Bo to i kulinarnie i o napojach procentowych i o …
http://www.youtube.com/watch?v=6lzQxjGL9S0&feature=related
E.
Echidno – dla mnie jest tam nieco kakofonii obrazkowej, ale, jak powiedziałam, ja się na nowinkach nie znam. Młodzieży sie podoba, a jest adresowane do młodzieży. Ja nawet nie wszystkie obiekty rozpoznaję od razu – fotografowane w nocy, montowane na przebitkę i szybko przewijane. No, ja mam jednak kopę lat i już zwolnioną percepcję.
Errata
po przedstawieniu ?gości?, każdorazowo pojawiający się koło pani bohater, pyta czy ma robić tak jak co roku.
E.
Echidna – nie otwiera się.
Kiedy ja poszlam po te pomidory? Jest wpol do pierwszej i pomidorow nie mam, dwa tureckie sklepy i piec noramalnych sieciowych, „nima”, w tym tygodniu nie ma dostw pomidorow tych „miesistych”. Czytajac o szynce parmenskiej tez popatrzylam w tych sieciowych sklepach, czy jest ta szynka, zawsze w moim przekonaniu byla i parmenska i serrano i…. „nima”. Kilometrow zlecialam pare.
Pyra to nie zaden nowy trend to zachwycenie sie samym soba i brak znajomosci regul, ujecie ma przynajmnie 3 sekundy stac aby nasze oko moglo je zarejestrowac ale dobrze, ze mlodziez zrobila cos z wlasnej inicjatywy i to sie chwali
a tu wczoraj bylo o rakach i tak se wymarzylam, dzisiaj przed deserem, wydrazone duze pomidory, nadziewane podgotowanymi raczkami lub krewetkami, wymieszanymi z samorecznie zrobionym majonezikiem z czosnkiem, posypac czym tam dla kontrastu, wstawic do lodowki i konsumowac na zimno, pycha
Pyro –
Spróbuj teraz.
http://www.youtube.com/watch?v=Uv1VgiDDHt8&feature=related
Nie wiadomom z jakiego powodu po kilkakrotnych komunikatach „nie można wyświetlić strony sieci WEBB” nagle można było – zadziałał pierwszy sznureczek. Prześliczne wnętrze, stara dama, stary kamerdyner, sam pomysł, a już rola oficera i pana Pomoroy – cymesik. Ja długo staruszek musiał leczyć się po tym wieczorze?
Wczoraj Ukochana przyjmowała 3 koleżaniki i jednego kolegę z liceum. 2 z tych koleżanek były potem jeszcze koleżankami ze studiów. Jedna mieszka w Gdyni, jedna w USA i jedna w Egipcie. W Egipcie średnio przez 8 miesięcy w roku – jednorazowo nie dłużej niż 6 tygodni.
Koleżanka z Egiptu jest wegetarianką w zakresie potraw na gorąco. Na gorąco był więc tort pieczarkowy z sosem pomidorowym, jedno z popisowych dań Ukochanej.
Echidno,
Dinner for one należy do żelaznego repertuaru sylwestrowego wszystkich niemieckojęzycznych oraz skandynawskich telewizji. Wersja wybrana przez Ciebie tzw. zuryska jest krótsza i pozbawiona kilku elementów pierwszej, niemieckiej NDR, z białym obrusem, gongiem, pytaniem „Must I?”, „Is that a dry sherry?” etc. Skecz ten jest produkcji niemieckiej i w Wielkiej Brytanii bardzo słabo znany. Aktorzy za to są prawdziwie angielscy.
Mamy lato, gorące i bezchmurne. Wczoraj kolejna wyprawa rowerowa wzdłuż naszej rzeki. Tym razem z Bueren an der Aare do Solury (Solothurn) przez pszenno-buraczaną Helwecję. Pod silny wiatr ze wschodu tzw. Bise 🙄 Jechało się jak pod górę albo jak w Holandii. Za to z powrotem wiało w plecy 😉 Po drodze znowu nazbieraliśmy truskawek, czerwonych, słodkich i soczystych 4,50/kg. W sklepach są już po 3,20 ale za 250 g 😯
W domu dziecko pod naszą nieobecność zrobiło pranie, wykąpało się w jeziorze, zamiesiło ciasto na chleb, przygotowało kolację i po kolacji znowu dało nogę w szeroki świat w towarzystwie jedynego helweckiego kuzyna. Geolog czasowo we Francji.
Filmik ze zdjęć Poznania fajny. Prawie zderzenia z latarniami, znikająca pizza i piwo etc. mogłyby być wszędzie, ale zegar z koziołkami i plac przed pałacem arcybiskupa, gdzie kradną samochody – tylko w Poznaniu 😎 Muzyka mogłaby być inna, bo ta trochę irytuje.
nemo –
Jak w UK jest nie wiem lecz w Australii też należy do żelaznego repertuaru.
I oczywiście w Sylwestrowy Wieczór. I oczywiście rokrocznie.
Z wiadomych względów szukałam wersji anglojęzycznej. A że znalazłam, to podzieliłam się z Wami z okazji bez okazji.
Ale przyznasz, że przednia historyjka.
E.
Echidno,
to moja wręcz ulubiona historyjka 😉 Nauczyłam oglądania jej w Sylwestra wszystkich krewnych w Polsce.
Wersja anglojęzyczna jest klasyczna, bez tłumaczenia i podpisów, we wszystkich krajach niemieckojęzycznych. Istnieją parodie w różnych dialektach niemieckich.
Była też wersja 2000 urodziny czyli Ostatnia wieczerza for one. W domu starców. Osoby: JP II, patriarcha ortodoksyjny Bartłomiej, baptysta Billy Graham i luterański pastor telewizyjny Fliege. Wszyscy od lat skłóceni, więc na wieczerzy reprezentuje ich pielęgniarz ze służby cywilnej 😉
Solura należy do żelaznych elementów polonijnego zwiedzania Szwajcarii. Byliśmy tam jednak tylko raz i niewiele zwiedziliśmy, bo lało jak z cebra.
nemo –
u nas zima to i nastrój taki sylwestrowopodobny. Inna sprawa, że od dawna chodziło mi po głowie aż dzisiaj nabrało konkretnych kształtów.
A to wszystko za sprawą toastów ostatnio omawianych.
E.
Echidno,Nemo – Diner for one jest doprawdy przedni 😀
Czasem krąży po internecie.Za każdym razem oglądam z przyjemnością !
Szynka parmeńska ok,ale gdyby nie było jej na świecie nie wpadłabym
w czarną rozpacz.
Poznań zdecydowanie wolę na żywo niż na tym filmie.Tym bardziej,
że teraz mamy parę dobrych adresów w samym mieście oraz pod 😉
Z dzisiejszych opowieści kulinarnych zafascynował mnie najbardziej
tort pieczarkowy Ukochanej Stanisława,ale pewnikiem nie dostaniemy
przepisu,bo Ukochana robi wszystko na oko ? Tak, jak ze sławnym
pasztetetem…
Ja nabyłam młode ziemniaki,koperek oraz bób.Obiad,jak na lipcowe,
upalne popołudnie przystało 🙂
Czysta poezja – Culatello di Zibello, szparagi, odrobina trufli, Malvasia – to dla pieciu sensow.
Dla szostego maly pomidor.
Placek 😀
Pozdrowienia dla zjazdu kingstońskiego !!!
Czy ja dobrze zapamiętałam,że dojeżdża jeszcze Nowy oraz Placek ?
Pyro tak sie zaczynaly video clipy, i ten pan byn nazywany na calym swiecie Guru szuki wizualnej
http://www.google.de/search?q=Zbigniew+Rybcznski+videos+yutube&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozill
Danusko – pozdrowienia z Toronto 🙂
Musze sprawdzic poczte, a w miedzyczasie dysze w upale i slucham spiewu o niezwylke wymagajacego prosciutto.
Blog potęgą jest i basta – ile to się można dowiedzieć, przeżyć, posłuchać. Jak się to modnie, a głupio mówi – „ubogacić”. Dzięki Dorotol.
A szczególne podziękowanie dla Placka za „Mały pomidor”. SWłuchałam sobie i przyszedł mi do głowy troszkę nieprzyzwoity cytat z Coppolli -„Kurewsko słodki głos” (tam, co prawda o głosie męskim to było) ale jak w pysk strzelił. Właśnie taki.
To byl jeden z momentow przelomowych u Zbiga
http://boxexpress.wordpress.com/2010/01/07/imagine-por-zbigniew-rybczynski/
jednak wole to
http://videos.wittysparks.com/id/2138718030/
Dorotolu – Guru jest u nas znany jako Ten Ktory Stworzyl Zupe. Byc moze znaczy to Rybczynski, w jezyku cree. Bylo to dawno temu, ale bardzo mi smakowala.
Pyro – Aleluja. Poza tym jest kobieta ktora jeszcze potrafi rozkoszowac sie prosciutto. Jej glos przypomina mi nieco ten zmyslowy, czarno bialy.
Wszystko to, co proste odurza mnie i zachwyca. Cytujac za genialnym Bareya – „genialne i tyle”.
Oh Rita to cudownosci na dwoch nogach
Szynka parmeńska jest OK, osobiście wolę jednak prosciutto San Daniele. Znakomite są szynki dalmatyńskie i słoweński Kraski Prszut – surowa szynka suszona w rześkim i czystym powietrzu słoweńskiego krasu. Niedaleko słynnej Lipicy ze stadniną białych koni jest wytwórnia czyli prszutarnia, gdzie kupujemy tę szynkę w dużych kawałkach.
Szynki parmeńskiej nie należy kupować pokrojonej i zapakowanej próżniowo, szkoda pieniędzy 🙁 Dobra jest tylko świeżo krojona osobiście lub przez rzeźnika we włoskim sklepie. Kto takiej raz spróbował, odwróci się z odrazą od żółtawych i zjełczałych plastrów w polietylenie 🙄
Dorotolu – Nie patrzylem na nogi, bylem zbyt zanurzony w jej glosie.
Podobno juz od wrzesnia kazde bezczelne klamstwo bedzie sie wyswietlalo na czerwono, a tak zwane niewinne na bialo. Teraz sobie dogadzam.
a tu druga moja niezmierna sympatia
https://bzzagent.com/bzzscapes/scape/audrey-hepburn/youtube—moon-river-breakfast-at-tiffany-s/
Pyro- oj głupio,głupio.To „ubogacić” to stychać głównie
z ambony.Dostaję wysypki,jak słyszę to słowo,a jestem niesłychanie
spokojny człowiek i mało rzeczy jest w stanie mnie zirytować.
Placek- z Toronto do Kingston,chyba bliżej niż warszawskiego
Ursynowa ???
Rita niezmiennie od lat pokazuje jak można być zmysłową, cudowną kobietą nie mając w sobie za grosz pospolitego chamstwa. Jaka szkoda, że jej los był tak paskudny. Pamiętacie ten walc tańczony przez nią w białej tiulowej sukni? Nie mam możliwości kupienia sobie takiej szynki w kawałku, a gdybym nawet miała, nie umiem jej pokroić. Kupuję krojoną. Dorotol w Berlinie ma włoskie, autentyczne delikatesy i kupiłyśmy świeży, chrupiący chleb i szynkę przepięknie układaną na woskowanym papierze w dachówkę. Nie zlepiała się, chociaż nie była przekładana pergaminem, a jadłyśmhy ją 4 dni.
Pyro, bo wyjdzie jeszcze, ze Ci jednym plasterkiem na dzien przed nosem machalam
Dorotol- nie martw się, nie wyjdzie.Wyjdzie na to,że miałyście tyle
innych rozkoszy kulinarnych do próbowania,że z szynką trochę zeszło.
Po prostu 🙂
Bingo Danuśka – małyśmy 2 złomy kilogramowe serów niebieskich, jajka, pomoidory, sałaty , wędliny. Krzywdy nijakiej kulinarnej nie doświadczałyśmy. Gotowałyśmy na zmianę i było o.k.
Jeśli mowa o panu Rybczyńskim. To …
http://www.youtube.com/watch?v=zLq-6iJ36E8&feature=related
Nie pamiętam, może już żeśmy przerabiali …
E.
Nemo – najbardziej lubie opowiesc o szynce parmnskiej, w wykonaniu Dominika, dziadka mego pierwszego sasiada, sasiada, tez Dominika, w tlumaczeniu Dominika wnuczka. Wzruszajaca, edukacyjna, krew w zylach mrozaca, onomatopejiczna, fantastyczna. Szczegolnie utkwila mi w pamieci scena w ktorej dziadek imitowal rozkosz swini wdychajacej parno-mgliste powietrze z oblokow unoszacych sie nad rzeczka Po; bylby solista w Pantomimie Wroclawskiej. Druga czescia uroczystosci bylo rozwijanie szynki ktora przez 3 dni wypoczywala w szmatce nawilzonej winem. Trwalo to dosyc dlugo, wino bylo swietne.
Jeszcze bardziej rzewnie wspominam spozywanie chorwackiego prsutu. Byl swiezy chleb, plaza, sliwowica. Zasnalem szczesliwy pod lodzia rybacka, troskliwie przykryty siecia.
Smak szynek pamietam jak przez parmenska mgle, ale przeciez to nie najwazniejsze – alchemia i czary, ot co.
Danusko – dla takich ofiar losu jak ja 10 metrow to podroz do Azji 🙂
Fajnie – ja przechodzę 50 m, w porywach nawet 100, jak jest ławka po drodze. Placek 10. Razem możemy przejść ja wiem? do mojej piwnicy (cholernie daleko).
Pachnie węgiel drzewny, na tarasie rozgrzewa się grill, na którym będziemy piekły kaszanki pod ogórki małosolne. Chłopa w dpmu nie mamy, to i godziny posiłków są nieustalone.
Wczoraj witano nas nie tyle chlebem i solą, tylko winem i przepyszną pieczenią! Dzisiaj jajecznica na kiełbasie i pieczarkach a potem twarożek z czarnymi porzeczkami i ciasto drożdżowe! Się byczymy, jako nakazał Jerzor, który pojechał do pracy, bo ktoś na gości musi zarabiać. W sobotę powitamy Nowego a Placek kiedy? On enigmatic…
A propos Placku, węzeł (potocznie knot) jest miarą szybkości więc nie może być na godzinę. To jest mila morska (1852,5m) x godzina.
Zjazd Kingstoński odpozdrawia.
W sobotę dojeżdża Nowy, a Placek ma zaproszenie – od Placka zależy, czy i kiedy się zjawi. Niech da Zn.
Upały mają zelżeć. Póki co – guronco!!!
Dzisiaj poszlajamy się po okolicy i centrumie, jutro zabieram towarzystwo na Thousand Islands, chcą czy nie – zwiążę w kij i już!
Il nonno Domenico opowiada
Alicja siedzi trzy pokoje dalej a ja sie dowiaduję o Jej planach z komputera! O tempora, o mores!
Alicjo – Po pytaniu Danuski wpadlem na genialny pomysl zeby sprawdzic poczte. Dziekuje, dzisiaj odpisze 🙂
Cichalu – A propos enigmatic; skadze, nie lubie jeczec, chyba ze jestem sam i glucha noc panuje. A propos knota masz racje. Uzylem skrotu myslowego by wyrazic swa frustracje, ze Nisia tak powoli sie wlecze. Mialem na mysli 0.514.444 metra na sekunde , razy 3600, razy 3.5. Czy ostateczna szybkosc sie zgadzala ? Sknocilem i tyle 🙂
Na szczescie dla mnie w tym momencie Dar Mlodziezy porusza sie z szybkoscia Zero, pozycja N 51°46′, E 003°19′. Obok Daru dwa inne ciala niebieskie, niewykluczone, ze to piraci.
Pyro – Jest dobrze, a bedzie jeszcze lepiej. Wczoraj pomyslalem, ze moglabys pisac swoje wlasne felietony, z przyjemnoscia bym je czytal. Nie mam na mysli tych paru ktore musialabys publikowac w Plomyczku Legii Cudzoziemskiej 🙂
(Zasluchalem sie w uwodzicielskim glosie, slodszym od Wloch)
Echidno, co za cudenko to Dinner for one, ktorego nigdy jeszcze nie widzialam. poplakalam sie z radosci, dziekuje 🙂
Kaszanki zostały zjedzone z gestym, jogurtowo-czosnkowym sosem, pomidorami i świeżym chlebem. Teraz myślę czym to popić. Mam lodowatą wodę mineralną w szklance, tylko nie wiem, czy mi się coś w środeczku nie zbuntuje na takie dictum.
Placku – wiadomo, że w niebie jest lepszy klimat, a w piekle lepsze towarzystwo. Stanowczo wybieram towarzystwo.
Wieczorem przyjada do nas siostra z mezem, w drodze od wczoraj. Bede tu zagladac i podczytywac. Pozdrawiam wszystkich a grupie w Kingstone zycze samych przyjemnosci.
Odezwa do Hiszpanow Kopiacych Okragly Przedmiot
Wygrajcie nastepny mecz, a ja Wam przysle szyneczke Jabugo, te z czarnymi kopytami, i skrzynke Tyskiego. Bedziecie sie musieli nia podzielic, bo jest w cenie drogich diamentow. Nie piwo, jamon.
Bareya wspomnial Hestona Blumenthala. Dziekuje. Wspanialy czlowiek i niezly kucharz. Samoukom chwala. On tez musial sie zalozyc bo na menu Fat Duck ta sama szynka. Galaretka z przepiorki to pewnie dobrotliwy zart zwiazany z Holendrami.
Glutamina w szparagach rozpuszcza sie w oliwie, w wodzie nie. W niej przepadaja przerozne smakowite szparagostwa. To samo z marchewka – lubi plywac w oliwie. Odwrotnie jest z fasola, brokulami, meczennikami.
Musze wyslac poczte do naszego posla, z propozycja opodatkowania kazdego stopnia Celsjusza. Ucieszy sie i moze zaprosi na mrozona kawe. Upal.
Pyro – Popij zielonym i orzezwiajacym.
Jakie trzy pokoje, kiedy mamy wszystkiego tylko dwa?! 😯
Twarożek śniadaniowy przywieźli Goście (Ewy wyrób), także chleby i ciasto drożdżowe, a czarne porzeczki od Mariny z ogródka (wstąpili do piekieł, po drodze im było).
U mnie te czarne są jeszcze zielone i w tym roku będzie ich ledwie co, ale to pierwszy rok owocujący.
Za chwile będzie Kierownik Wycieczki, więc idę ogarnąć to i owo.
Cłe, chłe…taka duża dziewczynka a do trzech zliczyć nie potrafi!
4411
Też na to wpadłam. Mamy intensywny napar mięty pieprzowej. Prosit.
Tu taka pioseneczka spiewana do wczoraj dla Pepe i innych niemieckojezycznych, refren jest muszkietrowski „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego…”
http://www.youtube.com/watch?v=Xxhn1s-f0Ng&feature=related
Drobne okolo 40 Grad C wymiótl mnie w pielesze domowe czyli jak najdalej. Uparcie utrzymuje sie gorac a Kasztan Adamczewskich wrzeszy o podlewania. Polaly sie wiec lzy czyste, rzesiste. Na mój wiek durny, wiek chmurny, na mój wiek meski… ale jaki.
Jakbym wyszedl z sauny a tu jeszcze tyle do wypróbowania nalewki orzechowej.
Degustator.
Pan Lulek
Ryba poleciała po tonik. Z zapasów Matrosa powyciągała 3 różne butle dżinu do wyboru. Robimy sobie dżin z tonikiem, tylko nie wiadomo za co? Za kogo? Czy za zjazd w Kingston?
Panie Lulku,
u mnie marne +32, ale będzie więcej. Podlewałam przez godzinę tylko te najważniejsze – pomidory, dynie, cukinie, kabaczki, marchewkę, fasolkę, selery, pory, kalarepy, rzepy, hortensje i inne pretensje 😉 Teraz sama pod prysznic.
Zdrowie faceta, co go wynalazł 😉
Wczesnym rankiem byliśmy na grzybach. Muchy, gzy i inne wampirowate insekty tylko na to czekały 🙄 Krów jeszcze na tej wysokości nie ma, to wszystkie owady na nas, brr… 👿 Grzybów (kurek) ledwo przygarść.
Na obiad przyjechała teściowa, potem udali się z Osobistym do jednego chłodnego kanionu z przełomem rzeki wypływającej z lodowca, a ja przygotowałam podwieczorek (torcik truskawkowy) i zebrałam w pełnym słońcu 🙄 koszyczek czerwonych porzeczek dla Babci. W ogrodzie też jakieś meszki czy co, bo mnie teraz wszędzie swędzi 🙁
Po podwieczorku Babcia obdarowana świeżym chlebem, sałatą i porzeczkami udała się do stolicy, a Osobisty natychmiast zasnął na kanapie 😯 Taki dzień dzisiaj do leżenia w cieniu i popijania herbatki miętowej z melisą, imbirem i cytryną…
Nemo – ta tego człowieka, chętnie. Od jutra właże znowu w chałat, pod którym noszę tylko skórę.. Przypominam przy tej okazji o chłodnikach owocowych. Taka niezbyt słodka zupa podawana na zimno z łazankami albo zacierkami (osobno gotowanymi koniecznie) zaciągnięta śmietanką albo żółtkami, wystarcza w upały jako lekki posiłek południowy.
i
Bruksela, mimo koszmarnych upalow, zdobyta. Kacper oszalal na widok mnogosci sklepow z czekolada.
Nisia przyplywa jutro okolo 16 -tej. Rynek brylantow rozpoznalam.
Za namowa kolezanki kupilam elegancki mlynek do galki muszkatolowej.
Pozdrowienia dla zjazdu kingstonskiego 🙂
Panowie Placku i Ciachalu. Oj, chyba dawno skończyliście szkoły. Oczywiście, że węzeł (Mm/h) jest jednostką prędkości, więc nie może być „na godzinę”. Cichalu, prędkość (w najprostszym ujęciu) jest stosunkiem drogi do czasu! Więc nie żaden tam „Mm x h” tylko: Mm/h.
Jotko wystawa, o ktorej rozmawialysmy jest oblezona i trzeba czekac trzy godziny na wejscie chyba ze sie kupi tzw. bilety dla VIP po 25 jewro za sztuke
Schoolboy from Szkoła Matoła:
Że węzeł jest jednostką prędkości i nie może być „na godzinę”, to właśnie Cichal już wytłumaczył Plackowi. Po co to dwa razy odgrzewać niczym bigos?
Tylko mu się potem znaczki „x” i „/” pomyliły.
Miałeś szansę być lapidarny i skrócić komentarz do ćwierci, bo tutaj ogólnie wiadomo, że Placek i Cichal dawno temu skończyli szkoły (rozumiem, że w przeciwieństwie do Ciebie) i jest to co najmniej powód do dumy i szacunku, ale oni nie chwalą się tym na każdym kroku.
Z szansy nie skorzystałeś, ale co tam… Innym razem może…
Życzę Ci dużo powodzenia w edukacji i obyś kiedyś osiągnął klasę Placka lub Cichala.
dżyzas! :devil:
zapomniałem wrzucić uśmiech 😯
🙂 😉 🙂
a tak przy okazji, to „Ciachal” brzmi bardzo kulinarnie i sympatycznie 🙂
zwłaszcza w zestawieniu z „Plackiem”…
Schoolboy – Milo Cie poznac.
Nigdy nie bylem nawet w przedszkolu 🙂
Nie pamietam juz co to jest stosunek, ale to oczywiste, ze masz racje. Zasmucisz Cichala, bo ja jestem szeregowym piechoty, ale czas leczy rany. Mnie nadal bardzo interesuje odpowiedz na pytanie czy 3.5 wezla znaczy, ze to po wodzie plynace pokonalo okolo 6.5 km w ciagu godziny czy nie ?
Mam nadzieje, ze jestes uczniem na Darze Mlodziezy ktory zbliza sie do celu; bezpiecznego i tryumfalnego doplyniecia Nisi do Antwerpii.
Mam na mysli doplyniecie Daru Mlodziezy z Nisia na pokladzie. Jednostka jest juz bardzo blisko brzegu.
Na marginesie dodam to, o czym Ty z pewoscia wiesz; Cichal uzyl slowa szybkosc a Ty predkosc, a wedlug wielu klotliwych naukowcow to nie jedno i to samo. Szybkosc jest wartoscia wektora predkosci. Ze wstydem wyznaje, ze mialem na mysli przyspieszenie, co w niczym mnie nie zwalnia od odpowiedzialnosci od wprowadzenia niewinnych ludzi w blad. Tego jak to wszystko Newton wykombinowal z winy jablka nigdy nie pojme.
A jeśli ktoś robi 5 węzłów gordyjskich na godzinę, to jest to szybko, prędko lub krótko i węzłowato?
Taaaak, a jak ktoś wszystko knoci, to jest w ciągłym ruchu?
Niewątpliwie.
Chłopaki – kocham Was. Za śmiertelną powage z jaką dywagujecie czy prędkość, to to samo czy szybkość, za męską solidarność, za męskie złudzenia – ot, za całskształt.
paOlOre – nie tylko, ze Schoolboy ma racje, ale i wyczucie; od matury minelo juz pare lat. Ich bin Matol. Me. Ja. Fakt.
Cichala moze „Ciachal” wkurzyc, a to przeciez slodka i niewinna gra slow.
(I tak moge sobie to szeptem powtarzac)
Wpisuje Cie do mego testamentu. wolisz jachty czy awionetki ?
Do 18-tej lokalnego czasu Dar Mlodziezy 7 (3).
Belgowie zaczynaja sie golic a Belgijki czytaly porady pani Jandy i nie musza. Atmosfera podniecenia udziela sie nawet dzikiemu ptactwu.
Pyro – Zycie jest krotkie, smiertelna powaga to nie pociag, nie ucieknie 🙂
Nie znam sie nawet na rodzajach srubokretow. Nie wiem czy Ziemia naprawde wiruje, byc moze to tez propaganda, moze drzy na wietrze jak plaski listek. Tak, w prozni strasznie wieje.
Placku – gadaj sobie, a ja i tak kocham rodzaj męski razem z zawartością. BeZ złudzeń ale z sympatią.
Pyro – gadam, gadam, wlasnie sie zastanawialem ile kilogramow prosciutto zjadlas w Berlinie, rujnujac tym Dorotola i po co Nisi mlynek do galki wysadzany diamentami. Tez bez zludzen, bo diamenty jednak trwaja dluzej niz mezczyzni. Myslalem, ze Nisia to knotliwa niewiasta, a tu taki cios.
Vanity velocity…jest bardzo goraco.
W ogródku ciężki zapach lilii i malutkich goździków. Pachną też róze angielskie, ale trzeba podjść bliżej, bo krzew jeszcze mały i ma jak dotąd tylko trzy różowe kwiaty – niewielkie, ale bardzo kształtne i wdzięczne. Angielska róża – tak Anglicy mówią na młodą pannę o specyficznej, delikatnej urodzie. Ładnie.
Oczywiście się w pierś biję! Użyłem x w znaczenia „na”! (Sześdziesiąt minut na godzinę) Oczywiście jak będziemy rozważać czy skalarnie czy wertykalnie, czy włos na dwoje, czy zapał… o nie! Placek zabronił dzielić na czworo. To wnioski mogą doprowadzić do nowego strzału z Aurory a jak to się może skończyć to nawet Szkolnichlopcy wiedzą.
Niech żyje Pyra! Niech żyje paOLOre! Niech żyje pieprzówka?!!!
Wróciliśmy z wycieczki krajoznawczej. Najsampierw wstąpiliśmy do Kingston Olympic Harbour, w końcu mamy ze sobą Kapitana. Podziwiamy łajby takie i śmakie – Kapitan zainteresował sie starym, drewnianym jachtem, obok był inny jacht, na którym kręcił się starszy pan i czystą polszczyzną powiedział Cichalowi, że ten drewniany ma osiemdziesiąt lat z groszem.
Wtarabaniliśmy się na pokład jachtu Rodaka, pogadaliśmy, Ewa „załatwiła”, że Rodak zaprosił nas na rejs w sobotę.
Nowy ,
musisz wstać wcześniej i przybywać wartko do Kingston, bo wyruszamy około 11-tej rano, a nie chciałbyś stracić takiej okazji, wierz mi! Pływania będzie kilka godzin, zakładamy, że nie będzie deszczu, chociaż zapowiadają.
Zdjęcia zapodam za chwilę.
Potem oblecieliśmy nasze niewielkie centrum, dobrze, że niewielkie, bo ukrop straszny. Na lunch poszliśmy Do Świni (Chez Piggy), gdzie z Kapitanem, w ramach podtrzymywania tradycji, podzieliliśmy się tym:
http://alicja.homelinux.com/news/img_3144.jpg
Ewa i Jerzor nie brali udziału w tej rozpuście. Tym lepiej dla nas!
Fotorelacja nastąpi.
Pyro, ja też kocham rodzaj męski. Podobno z wzajemnością 🙂
Pyra pisze:
2010-07-08 o godz. 17:28
Tego samego autora.
Przy wejsciu do nieba jest napis, aby nie wprowadzac psa. Do nieba idzie sie po znajomosci. Gdyby pojscie do nieba zalezalo od charakteru pies by przekroczyl niebianskie bramy, a czlowiek zostal na zewnatrz.
p.s.W Amber Room (polski sklep z biżuterią głównie bursztynową) zakupiłam biżuterię 😯
Ja rzadko cokolwiek zakupuję w tej materii, ale nie mogłam się oprzeć, uśmiechnął się do mnie ten naszyjnik, a do mnie rzadko co w tej materii się uśmiecha. Srebro, koral i bursztyn mało bursztynowy, bo zielonkawy i inny, bardzo ładny. Certyfikowany, z Trójmiasta. Jutro zafotkuję.
Dzień dobry Wszystkim,
Zadzwonili z Kingston, zapraszają na łódkę, chórem. Wiatr w żagle. Pewnie dojadę.
Się nie martw, szczurze lądowy, my też byliśmy lądowymi, zanim nie wypłynęliśmy z Cichalem na szerokie te tam wody. Oceanu zresztą. A tu tylko jezioro Ontario 😉
Pogodowo może być różnie, ale będziemy w kontakcie – jeśli będzie akuratna pogoda, nie możemy przegapić takiej okazji!
Powoli udajemy się do wyrek, bo cały dzień był rozbiegany. Dobranoc wszystkim!
Orca – ktoś Cię musiał wpuścić w maliny. Jak to tak? Niebo bez psów i kotów? Bez wróbelków? To co to za niebo? Paskudna noc. Najpierw mnie pożarł żywcem jakiś komar po dłoni prawej, a potem nachalna mucha szt 1 nie dała mi spać. Otwiera się okno balkonowe jak szeroko i wlazła paskuda.
Pyra,
Twain chyba chcial powiedziec, ze gdyby charakter decydowal o tym kto idzie do nieba to tylko zwierzeta na to zasluguja. Nasze kotunie, psinki, wrobelki, nawet szczekajacy caly dzien pies sasiada.
Jak zwykle przetlumaczylam to koslawo. Tu jest oryginal.
Napis przy bramie do nieba.
‚Leave your dog outside. Heaven goes by favor. If it went by merit, you would stay out and the dog would go in.’
Ja też żartowałam. I wiesz – nawet w niebie wolqałabym mieszkać o kwartał dalej, niż szczekający pies sąsiada.
I na dobranoc, a Twoje dzien dobry
‚Nie odkladaj do jutra tego, co mozesz zrobic pojutrze.’
Jak ja to lubie. Tylko nie jestem pewna, czy to powiedzial Twain czy Franklin.
Dobranoc
Dobrej nocy, Orca
Panie Piotrze,
…w czasach, kiedy szynek nie produkowano jeszcze w fabrykach, kabany mojego dziadka pasły się na tołkanicy gotowanej w czyhunnom harszkie z dodatkiem tego, czego ludzie nie zjedli.
Latem dostawały jeszcze wykaszaną za stodołą pokrzywę i wyrywaną w ogrodzie lebiodę.
Zimą do żarcia trafiała osypka. Bo zielonego niczego nie było.
I tarzały się z lubością parszuki we własnym gównie.
Dziadek kabana mordował jednego przed bożym narodzeniem, drugiego przed wielkanocą.
Z różnych części parszuka babcia robiła ręcznie krojoną kiełbasę, albo w tłuszczu wekowała.
Natomiast całe świńskie dupy dziadek moczył w solance dwa do trzech tygodni, a potem do trzech tygodni wisiało to w wędzarce.
Dziadek miał dziwny pomysł na porządek dnia, bo wstawał ok 3-ciej w nocy, zamiatał podwórko i podrzucał do wędzarki kilka polan niewysuszonej olszyny. I się ćmiło zimnym dymem prawie przez cały dzień.
Wiecie, jakie cudo z tego wychodziło???