Zdrowie wasze, życie nasze

 

Ponieważ toasty wieczorne stały się już dawno trwałym obyczajem blogowym warto podbudować je  teorią. Znalazłem w ostatnim numerze „Playboya” interesujący tekst własnie na ten temat. Przytaczam więc tu tylko jeden rozdział. Reszta jest równie ciekawa. Warto więc sięgnąc po lipcowy numer miesięcznika. Tymczasem zaś poczytajcie o czasach starożytnych:
„W kulturze biesiadowania toast zajął szczególną rolę. Stal się zabawnym, a jednocześnie wzruszającym rytuałem, który z popijania wina czyni wyraz wzajemnego szacunku, braterstwa i dobrej woli. Toast staje się rodzajem zobowiązania pomiędzy gospodarzem, pozdrawianym a innymi gośćmi. Wymiana dokonuje się tutaj w wymiarze symbolicznym. Ucztując, wymieniamy się opowieściami, cieszymy się własnym towarzystwem, wreszcie – przepijamy do siebie.
Zwyczaj składania toastów wywodzi się z archaicznych tradycji religijnych libacji – ofiar składanych zjadła i napojów. W antycznej Grecji przed rozpoczęciem uczty wylewano trochę wina do dołka wykopanego w ziemi, aby napoić duchy zmarłych. A więc najstarsze toasty składano na cześć bogów i zmarłych przodków, a czasem i wrogów – jako wyraz szacunku, a także próba zjednania sobie niezwyciężonych mocy.
Dla Rzymian toast był jednak nie tyle rodzajem pozdrowienia, ile raczej wyrazem nieufności. W owych czasach najłatwiejszym sposobem na pozbycie się przeciwnika było… otrucie go. Picie czegokolwiek w nieznanym towarzystwie było dość ryzykowne. Otóż gospodarz, aby rozwiać obawy swoich gości, na ucztach rozlewał wino wszystkim z jednego naczynia, po czym sam pierwszy wychylał swój kielich, zwykle kierując go w stronę gości z życzeniami zdrowia. Jednak możliwe było również umieszczenie trucizny w naczyniu, dlatego aby zabezpieczyć się przed zatruciem, wystarczyło przelać trochę swojego napoju do kielicha gospodarza, aby sprawdzić jak zareaguje. Umożliwiał to zwyczaj stuknięcia się kielichami.
Historycy pisali, że nazwa toast pochodzi z dawnej Anglii, gdzie istniał zwyczaj wrzucania do dzbana piwa kromki przypieczonego chleba, grzanki – czyli tosta. Ma to naukowe wytłumaczenie, bowiem węgiel na przypalonej grzance mógł działać jak filtr, zatrzymujący ciężki smak i różne toksyny zawarte w nieklarowanym napoju.
Od XVII wieku datuje się prawdziwa gorączka toastowania. Wiadomo, że każdy toast umożliwiał wychylenie kielicha. Kiedy brakło już osób, których zdrowie można było uczcić, zaczynano wspominać nieobecnych przyjaciół, aby zyskać pretekst do wypicia następnej kolejki. Wokół toastów narosło wiele, dziwnych czasem, zwyczajów. Młodzież dolewała sobie nawzajem do wina kroplę swojej krwi, aby potwierdzić przyjaźń i wzajemne poświęcenie. Dość znany był, zakazywany przez Kościół, szlachecki zwyczaj wznoszenia toastu na cześć młodej damy winem wypijanym z jej pantofelka.
W czasach nowożytnych toasty stały się ele?mentem etykiety, nieodłączną częścią takich uroczystości jak urodziny, obchody Nowego Roku czy wesele. W Wielkiej Brytanii zwyczaj wznoszenia toastów weselnych urósł do rangi skomplikowanego ceremoniału, który reguluje całą procedurę wymiany wzajemnych pozdrowień. Konwenanse wyznaczają również treść wznoszonych toastów. I tak ojciec panny młodej wita wszystkich gości, wspominając dzieciństwo swojej córki i życząc szczęścia młodej parze. Natomiast toast drużby zamienia się w krótką, często wierszowaną mowę, łączącą humor, szczerość i zaskakujący koncept.”
Nasze toastowanie jest całkiem bezpieczne. Choć kropelki jadu czasem i tu się sączą. I nie pomoże w takim przypadku trącanie się kielichami. Trudno. Trzeba z tym żyć.

Chateau Sainte-Marie Bordeaux Superieur Gilles et Stephane Dupuch, Vignerons
To wino z rodzinnej winnicy z serca regionu Bordeaux czyli Entre deux Mers. Mieszanka szczepów: Merlot, Cabernet Sauvignon i Cabernet Franc  starzona przez 12 miesięcy w dębowych beczkach. W rezultacie powstaje wino głębokie o ciemnofioletowym kolorze oraz smaku czereśni lub czerwonych porzeczek. Mocno wyczuwalne taniny. Doskonałe do krótko pieczonej polędwicy i dziczyzny.