Podróż do kresu nocy
To nie było łatwe doświadczenie. Prawdę mówiąc jeszcze czuję jego skutki. Mam kłopoty z zaśnięciem czego dotąd nie doświadczałem. Dopadło mnie to trzeciego dnia pobytu za kołem polarnym. Białe noce zaskoczyły swą jaskrawością i intensywnością. Wyobrażałem sobie bowiem, że w którymś momencie – choćby nad ranem – słońce schowa się za horyzont i będzie choć krótko zmrok. Tymczasem złota kula słońca tkwiła nad głową przez cała dobę. A wszystkie sypialnie zaopatrzone były w podgumowane zasłony, by udaremnić promieniom wejście do domu.
Człowiek niedoświadczony traci po kilkudziesięciu godzinach orientację jaka jest teraz część doby. Powoduje to nie tylko dezorientację ale i zmęczenie fizyczne.
Na pokładzie statku „Kung Harald”
I to był jedyny, acz dokuczliwy, element wyprawy. Reszta to nieustający ciąg atrakcji. Widok fiordów, stada reniferów, rzeki pełne ryb, rejsy po morzu, wizyta w namiocie (laavo) Samów połączony z obiadem z renifera, wizyty w fabrykach przetwórstwa rybnego i hodowlach łososi oraz dorszy – wszystko to wzbudzało zachwyt. O śniadaniach, obiadach i kolacjach będę jeszcze niejednokrotnie opowiadał. No i o spotkaniach z wybitnymi kucharzami. Zarówno miejscowymi jak i przyjezdnymi, którzy prezentowali nam swój kunszt i starali się zaszczepić miłość czy mówiąc bez zbędnej emfazy apetyt na ryby.
Podróżowaliśmy głównie samolotami. Podczas pięciu dni odbyliśmy 15 startów i lądowań. Niektóre loty trwały zaledwie kwadrans czyli przelot z osady do osady wraz z dziećmi wracającymi ze szkoły czy babciami wiozącymi świeże zapasy do spiżarni.
Pod dachami domków w Hummerfest suszą się ryby a nie skarpetki
Byliśmy na Nord Cap czyli na przylądku najdalej wysuniętym na północ naszego kontynentu. Odwiedziliśmy też miasteczko na krańcu Europy zamieszkane przez rybaków łowiących w Morzy Barentsa. Dalej był tylko lód a za nim Murmańsk. Tam już nie dotarliśmy.
W przetwórni Tobo Fisk są taaakie kraby królewskie
Na koniec tej pierwszej i krótkiej (naprawdę z powodu zmęczenia autora) relacji wspomnę tylko co jedliśmy. Były więc różne dania z renifera, łosoś na wiele sposobów, dorsz, zębacz smugowy, czerniak, makrela, krab, krewetki i… mięso wieloryba (są kwoty połowowe i Norwegia w nich partycypuje). Na deser moroszki.
Będziecie mogli się oblizywać ze smakiem. Albo też tam się wybrać. Dotyczy to zwłaszcza wędkarzy, dla których Norwegia to istny raj.
I to tyle na początek. Teraz spróbuję zasnąć i wrócić we śnie do równowagi.
Komentarze
Pyra jest zmarzlak, ale 5 dni by chyba wytrzymała? Na kraby nie reflektuję (chyba, że samo mięsko obrane) ryby zaś w każdej postaci bardzo pożadane, renifer też może być, bo on przecież z jeleniowatych. Norweska kuchnia nie ma najwyższych notowań, co nie dotyczy wybitnych kucharzy – jak wszędzie. Znajomy, który spędził kilka lat w tym kraju, z podziwem wspomina mleko i masło.
Ciekawa podróż!
Nic nie pisze Gospodarz o tym czy na Nord Cap, w hotelu, pił najlepszą białą kawę na świecie. Do kawy trzeba poprosić o cream in silver jug . Śmietankę tę otrzymuje się dojąc polarne króliki. Nie byłam, nie piłam tylko czytałam o tym 😉
Jezusie, Maryjo… to bydlę wielonożne jest prawdziwe?! (zdjęcie nr.2)
Ja tylko przechodziłam mimo maszyny (środek nocy), zerknęłam, i jak ja teraz mam dospać?! Jeszcze mi się przyśni, albo co 🙄
Pięęęęęęękny kraboszczak!
Idę dospać.
Oczywiście, kawy tylko śmietanka z polarnych królików 🙂
Z ryb to ja bardzo lubię wieloryba, pamietam zaskoczenie, że mięso z niego jest w kolorze starej wołowiny, niby jak pływa w wodzie to powinien być w środku biały 🙂
u mnie od rana trawniki koszą .. 🙁
Marek wraca właśnie do domu wcześniej bo musiał ze względów rodzinnych ..
piękna wyprawa Piotrze … 🙂
Żabo – ponoć genetycznie wieloryby spokrewnione są z wielbładowatymi, więc kolor mięsiwa odpowiedni.
Marka pewnie okoliczności szybko sprowadzą na ziemię z marzycielskich nastrojów wakacyjnych. Eh, życie…
Danuśka wypoczywajcie i bawcie się dobrze z Alanem ..:) ..
Pan Lulek
Jolinku, o gali festiwalowej napiszę póżniej, bo zaraz jadę do Gdyni, a jeszcze nie jestem gotowa. Było ciekawie.
Panie Lulku co Pan taki tajemniczy .. treści nie widać tylko podpis …
Doroto z Poznania,
Czytamy te same książki 😉
Białe noce, jak Guru nam mówi, bywają uciążliwe na dłuższą metę. I wyrwać się do normalnego świata aż pilno.
Zupełnie jak w
http://www.youtube.com/watch?v=tF93_-ososA
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Pan Lulek taki tajemniczy już od wczoraj.
E.
Ooo … taneczną zazdrość w tempie tanga znalazam
http://www.youtube.com/watch?v=iocvHwYq01o&feature=related
E.
do bialych niedzwiedzi tylko biale wino
Ja zazdroszcze wielkosci kraba. Chetnie bym go widziala na swoim stole.
Wlasny majonez i sama radosc. Nie trace nadziei, bo te olbrzymie kraby pomalu zblizaja sie w nasze strony. Jeszcze kilka lat i beda u nas.
Pyra, Ty nie wiesz co tracisz !
Elap – nie wiem, ale wierzę Wam bez zastreżeń. A teraz pomyśl – jedyne stworzenie, którego boję się panicznie, to pająk (każdy) i obejrzyj sobie tego kraba. Dziękuję; wystarczy mi ukochana cielęcina i rybi ogon
Znaczy, pan nie wiedział, a powiedział!
Polarne króliki… wiecie, że dziś na spotkaniach rzadko można trafić ludzi, którzy czytali „Znaczy kapitana”?
Marynarze się nie zmieniają: jeden taki opowiadał mi z powagą o kontenerowcu do przewozu pszczół luzem…
Dziędobry na rubieży!
Znowu nie ma słońca, pewnie całe poszło na północ i obsługuje białe noce.
Przerobiłam kilka w Petersburgu, choć to była sama końcówka, ale pamiętam dziwne wrażenie: jak tu przerwać życie rozrywkowe i wrócić na statek, kiedy jasny dzień? Koło północy….
Albo wysyłanie po wiaderko prądu i gumowy przecinak …
Kochani 😆
z okazji Dnia Dziecka życzę każdemu Dziecku, które jest w każdym z nas, żeby było kochane i żeby kochało.
Troszczmy sie o nasze Wewnętrzne Dziecko. To dzięki niemu potrafimy się zachwycać kiczowatymi zachodami i wschodami słońca. Wzruszać rozwijajacym sie pąkiem kwiatu. Pochylić nad złamana gałązką, przytulić demolującego dom psa. Czuwać nad spokojem piskląt. A nade wszystko nieustannie budować nowe zamki czy to z piasku czy to z chmur ciesząc się samym budowaniem i spiewając przy tym i tylko nie daj mi Boże, broń Boże skosztować, tak zwanej życiowej mądrości, dopóki życie trwa, póki zycie trwa .
To dzięki Niemu zapominamy o wczorajszych sińcach i razach i puszczamy się z entuzjazmem w nowe wspaniałe przygody. Bez Niego ten Blog nie byłby tym, czym jest. Dopóki ono jest kochane i kocha zły los może nam nagwizdać 😆 😆 😆
Cichalu,
CZEKAM !!!
Alicjo,
włamanie to zły pomysł. Drzwi są antywłamaniowe. Po wybiciu okna zacznie wyć alarm. A nade wszystko zlecą się sąsiedzi. 😯
Dbamy tu o siebie nawzajem. 😎
Wystarczy zadzwonić do Włodka. On poda namiary na osobę, która otworzy i odkoduje co trzeba. Da klucze te od domu i pokaże te od mojego jeździtka. Zapozna z bydlatkami i topografią domu i zapyta czy goscie nie potrzebują jej pomocy. Czy to nie prostszy patent? 🙄
Przy naszym stole zmieści się spokojnie 20 osób, z dostawką więcej. Miejsc do spania 10 a jak z własnym dmuchawcem, to i więcej. Nie dla wszystkich wystarczy też niestety jedwabnych kołder 😳 Generalnie da się przeżyć.
Dla wędkarzy jest jezioro z przygotowanymi odpowiednio stanowiskami 😀
Danuśko,
bawcie się jak szczęśliwe dzieci 🙂
Lecę na zebranie Zarządu UTW. Dzień Dziecka Dniem Dziecka, ale poprezesować tez ktoś musi 😉
Biale noce, biale szalenstwa, biala goraczka.
Zycze wszystkim pieknego dnia, Echidnie milego wieczoru,
a ja die kanarki doic.
pepegor
Moje ostatnie doświadczenie z dniem polarnym trwało tylko 5 tygodni, w tym przez 3 tygodnie słońce nie znikało za horyzontem i nie było chmur, więc w namiocie już bardzo wcześnie robiło się gorąco i tylko to było uciążliwe. Spanie w budynkach nie nastręczało trudności. W Hammerfest był taki upał (+32), że renifery błąkały się między domami w poszukiwaniu cienia, a gdzie indziej w tunelach drogowych można było napotkać stada owieczek szukających ochłody.
Na Nordkapie (Przylądku Północnym zwanym przez Norwegów Nordkapplattaet) to dopiero jest uciecha, jak słońce przez 2,5 miesiąca nie znika za horyzontem.
PS. Po jakiemu jest Nord Cap? 😯
Nemo- autobus w rowie a Wy nie zatrzymaliście się sparawdzić czy nie trzeba pomocy?
Apaw,
oczywiście, że nie. Autobus jechał za nami, za nim sznur samochodów, droga wąska z miękkim poboczem, wywrotkę zauważyliśmy we wstecznym lusterku, a w tym czasie oddaliliśmy się co najmniej o 100-150 m. Jak to sobie technicznie wyobrażasz?
Placku, szkoda, że nie masz tej odrzutowej gęsi – nóżki nieźle wypadły, patent z dołożeniem kurczaczych żołądków okazał się dobry, galaretka dziś delikatna (poprzednio zrobiła mi się zbyt tęga) – jest ok!
Z okazji Dnia Dziecka najlepsze życzenia dla nas wszystkich!
I nie powiecie mi, że to nie ma uzasadnienia!!!
😆
Rozumiem
Przerażony, że znowu zrobiłem błąd, sprawdziłem w kilku źródłach i pisownia jest podwójna: Nordcap lub Nord Cap. Tak też napisano na mapie, którą dostałem tamże.
E tam, zaraz przerażony 🙄 don’t panic 😉
Po jakiemu była ta mapa?
Capo Nord (Nordkapp in norvegese) piszą Włosi, Nordkapp jest po czesku, Cape North po angielsku, Nordkap po niemiecku, cap Nord po francusku…
…Eszaki-fok po węgiersku 😯 …
Nemo – ONI tak to pisza; Gospodarz, Kong Harald i Kapitan…Stankiewicz, znaczy sie. Rezultat zmeczenia. Dojenie krabow, w bialy dzien, to wrecz nieludzki wysilek. Poza tym, Samowie, pytani czy wola slownik czy bigos, zgodnie odpowiadaj , zurek.
Nisiu – tutaj nie mozna juz spotkac ludzi ktorzy ksiazki czytaja, nawet w bibliotekach. Szyfrem tekstuja, a potem im to iEnigma odczytuje glosem Scrlet Johansson.
Zdjecie Pary Podroznej jest dowodem na to, ze polowa ludzkosci uwielbia morskie podroze, a reszta nie za bardzo. Nie moge sie doczekac dalszego ciagu opowiadania. Patrze na zdjecie ryb i pytam – w takim razie gdzie ci biedacy susza skarpetki ? Mam takich pytan tysiace.
Kocham Norwegow za cieplo ich serc. Przykladem jest pasowanie szkockiego pingwina na norweskiego Sira.
Zimno jak w psiarni 👿
Orca, dobijasz mnie łososiami, ale dobijaj nadal, co się naczytam i naoglądam to moje 🙂
Z okazji DD podarowałam sobie bardzo dużą czekoladę z orzechami 😀
No i stalo sie. Probowalem pisac w rekawicach, a i tak pana Piotra obudzilismy. Nemo, znaczy sie. Golymi palcami stukasz, taaaak?
Nisiu – bardzo sie ciesze sie, nozki to tez czesc mego dziecinstwa. Swinskie………………………………..znaczy sie (dzieci w kolko to samo powtarzaja).
Danuśka, życzę bardzo udanego urlopu!
Placku,
moje paluchy poparzone pokrzywami, czucia nie mam 🙄
Pingwinek za to jak zwykle elegancki i potrafi się zachować 😉
Nemo – Wegrzy…oni zawsze o tych fokach, z tesknoty za wlasnym morzem.
Scarlet…….t 🙂
Placku, Twój pingwin odgonił chmury z mojego zakątka. Kurczę, Sir Pingwin – to mi się podoba!!! No i zawsze mówiłam: facet we fraku to facet we fraku! Stąd moja słabość do dyrygentów i pingwinów… 😆
Pyra jest popłakana ze śmiechu. Na portalu wp odkryłam (dopiero zisiaj) felietony Jamiego Stocka „Okiem Angola” – ożenił się z Polką , osiadł w Polsce i nie przestaje się dziwić. Aktualny jest taki sobie, ale poprzednie (można wersję polską albo angielską poczytać) rozbawił mnie felieton o kioskach, o fryzjerach, a łzy mi pociekły przy okazji zdziwień nad tym, co przeraża Polaków (przeciągi, bose nogi, banany, nie pijani kierowcy). Kto ma kwadrans wolny, moe się pośmiać.
http://youtube.com/watch?v=FZ5jvT3cXTk
Ta muzyczka też odgania chmury.
Wszystkim Małym i Dużym Dzieciom
http://www.dailymotion.com/video/xchi11_gummibar-itsi-bitsi-bikini-english_fun
Echidna
pepegor – dziękuję
Dziewczyny- dzięki za życzenia urlopowe.
Tam na południu Europy nie będę szukać białych nocy,białych
niedźwiedzi ani białych królików. Ale szklaneczka białego wina
z widokiem na białe skały i białe domy,gdzieś tam na horyzoncie
zapewne się trafi 😀
Do usłyszenia po powrocie !
Placku –
i inni zainteresowani Sir Pinwinem, 30st sekunda wideo – jak dobry dowódca sprawdza postawę żołnierzy.
E.
Danuśka, a gdzie Ty wybywasz? Wspaniałego odpoczynku życzę.
Echidna
Danuśka – Tobie słońca, Alanowi „takiej ryby”, nam wszystkim odrobiny ciepła.
Pyro,
przeczytałam u tego Jamiego, że najbardziej przerażającym miejscem dla mężczyzn jest salon fryzjerski 😯 Myślałam, że mój Osobisty ze skąpstwa daje mi się strzyc w domu od ponad 30 lat 🙄 Drugim klientem jest Geolog od Rumunki, a nasze dziecko strzyże swojego Geologa…
Notabene,
pierwszych postrzyżyn Osobistego dokonałam nad jakimś fiordem na dalekiej Północy w czasie naszej 3-miesięcznej podróży przedślubnej 😉
Nożyczkami od scyzoryka 🙄 Teraz mam fachowe z tytanu 😎
Nadal w nastroju świętowania DD nieco rozyrwki dla Dorosłych i dla Dzieci
http://www.youtube.com/watch?v=IIZzpGLb7i4
nemo –
to podobnie jak ja Fryzjerem Nadwornym jesteś
E.
Nisiu – usmiecham sie.
Nemo – Szwajcarow tez podziwiam, sam nie mam cierpliwosci wycinac dziur w serze. W mojej obronie owiadczam, ze scyzoryka tez nie mam.
Kroliki nie daja mi spokoju. Firma w Holandii wszczepia im ludzki gen, a z mleka izoluje bialko na lekarstwo. Rosjanie doja myszy, by uzyskac technologie produkcji ludzkiego bialka do pozywek dla dzieci. Bardzo mi smutno, ze tak niewielu naukowcow czyta dziela wizjonerow i nie widzi potencjalu na koszmar. Edgar Allan Poe, Verne, a przede wszystkim JA 🙂
Kto znalazł biegun?
Ja – rzekł Puchatek.
O trzy na drugą
(w rzeczywistości było to kwadrans po jedenastej).
Dzisiaj, we czwartek.
Dzieci Swiata w Cape North, pytajacy czy to tatus.
A jakby tak wydoić leminga? 😎
Przed laty, w trakcie wędrówki po dzikich górach nad Hellemofiordem przysiedliśmy na jakimś szczycie, by odsapnąć i się rozejrzeć i zastanowić nad dalszą drogą. Po chwili u naszych stóp pojawiły się małe żółtawobrunatne stworzonka i zaczęły wspinać się na nasze buty 😯 Nie mieliśmy wówczas pojęcia o lemingach i myśleliśmy najpierw, że to jakieś pisklęta, ale na czterech łapkach? 😯 Takie malutkie chomiki popiskujące i chrumkające z cicha…
Nie do wiary; sprawdzilem w Senniku Egipskim:
– w norweski plastyk odziany, trzymajac krolewskiego kraba – duze pieniadze
– Geologa tytanem strzyc – duze pieniadze
– Skapym byc – duze pieniadze
– Dziecieciem byc – wszystko za duze, z wyjatkiem lodow pistacjowych
Bardzo Wam dziekuje. Ide poplakac
Nisiu- Twoja muzyka przepedziła wszystkie chmury- dziękuję!
Pyra, wcale mnie nie dziwi Twoja reakcja na ksiazke Anglika. Sama mam w domu ksiazke Amerykanina o Francuzach. Sama bedac cudoziemka w wielu przypadkach przyznalam mu racje a moj Francuz twierdzil, ze sie czepia i nie ma racji.
Nemo 11.04
2,5 miesiaca ze sloncem to nic, ale ten sam okres bez to prawdziwy koszmar. W Islandii przez 10 dni mialam dzien na okraglo. Nie przeszkadzalo mi to w spaniu.
P.S.
Czy nie pamietasz juz rosyjskiej bajki o lwie ?
(Nie strelaj, ja Lew Talstoj)
Uwierz mi – jesli chrumkaly po chinsku, to nie byly zadne lemingi.
(ciekawe ile zadaja za benzyne czy, w tym ich Zakopanem)
Szerokich, suchych i bezplatnych drog.
Elap,
też tak uważam. Po 3 miesiącach spędzonych za kołem polarnym nagła noc, naprawdą ciemna i co dzień o kilka godzin dluższa (jechaliśmy na wschód i na południe przez Finlandię do Moskwy) była zjawiskiem zapomnianym i dość przerażającym. Musiałam się na nowo przyzwyczaić do mroku 🙄
Pocieszające jest, że noc polarna duszna jest i parna 😎
Placek, nie becz! Dziś jest Twój dzień!!!
😆
Apaw – a zauważyłaś DYRYGENTA??? To mój Ajdol i ja się za nim uganiam. Deko starszy jest, ale przecież dyrygent przed osiemdziesiątką to pacholę nieletnie.
Wkleiłabym mordkę rozmaśloną, ale prócz mojej własnej żadnej nie widzę w spisie Owcarecka.
Jak sią ustawia namiot, to dobrze jest mieć cień od wschodu 😎 To i następne.
Placek,
szkoda że jesteś gdzieś daleko. Poszlibyśmy dziś na lody. Jakie zechcesz 😎
się 🙄
Nemo piekne zdjęcia!….I jak tu przy Was pracować!
Ceny paliwa w Norwegii sięgają 10-12 NOK (1.50-1.60 euro). Diesel jest ciut tańszy od benzyny.
Młode ziemniaczki z koperkiem, odsmażana kaszanka i kefir z lodówki – taki obiadzik wymyśliłam, na przekór pogodzie.
🙄
Apaw, nie pracuj… od tego garb rośnie!
😆
Nisia- przyganiał Kocioł garnkowi….widziałam jak podpisywałaś na targach….niby same się napisały? Jak wygram w totka to będę pracowac wyłącznie dla przyjemności..;-)
Apaw, ja Ci nie przyganiam, ale dziś jest Dzień Dziecka!!!
A poza tym mam ten garb… 🙁
No toż tyram dla Dziecka… też mam garb pieknie wychodowany 😉
i kęgosłup w rozsypce… ale za to -2.7-3kg i to jest mały sukces.
Jutro dokladam jarzyny.
O! Obok papierów leży ledwo napoczęte pudełko Malag….I WCALE MI SIĘ ICH NIE CHCE!
na obiad:
3 jaja i 2 białka
2 łyżeczki kawioru z łososia
sól, pieprz
2 beztłuszczowe serki homogenizowane
Rozbite jaja ugotować w rondelku, mieszając do kremowej konsystencji, doprawić.
Ubite białka i serki wymieszać na krem, doprawić.
Wlac krem na jajka, posypac kawiorem. ochłodzić w lodówce.
jedząc chłodne jedzenie szybciej traci się kalorie.
Wykonam zaraz i w papiery.
Surowe białko 😯 Dla mnie horror 🙄
Mój dzisiejszy obiad (jestem sama do wieczora) to suchy chleb austriacki, kefir, kilka kumkwatów z drzewka urodzinowego. Na deser polskie śliwki w czekoladzie ;(
Kefir prosto z lodówki 😎
Apaw,
a co zrobiłaś z dwoma żółtkami?
Trzymam na kogel-mogel na podwieczorek
z cukrem? 😯
jeszce nie wiem- powinien być słodzik…ale jeszcze tak nie robiłam- może wyjdzie… a może miód?
Nie słodziłam niczego od wielu lat- cukier wyłącznie jako przyprawa jeśli trzeba było.
Mocna rzecz Nemo. Zaluje, ze w tych latach nigdy tam nie zajechalem, bo cala paczka tam sie raz wybrala /chyba w 76 roku/, a ja pojechalem do Jugoslawii, bo chcialem miec pewniejsza pogode. Oni tam mieli taka gdzies pogode jak Ty ja opisujesz, a my nad Adriatykiem przerwalismy urlop, bo lalo prawie non stop. Potem mialem prawdziwy kompleks pogody letniej i dywagowalem, czy nie dorabiac jako deszczowy szaman gdzies w Sahelu, bo wydawalo mi sie, ze jak sie juz wybiore na gdzies na lato, to tam musi lac.
Inna sprawa, co to byl za przyrzad w ktory Ty cos tam wstukujesz?
Na stronie http://www.tvn24.pl są stenogramy rozmów z Tu 154.
http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/stenogram.pdf
Gospodarzu,
Nord Cap to nasze marzenie, zwłaszcza Włodka. Namiastkę białych nocy przeżywaliśmy w Bergen, ale kuda im tam do tych prawdziwych.
Z ciekawością czekam na dalszy ciąg opowieści.
Przeczytałam te stenogramy, ale chyba nie powinniśmy ich komentować.
Przeczytałam stenogram 🙁 W dniu katastrofy powiedziałam Osobistemu, jakie były ostatnie słowa pilotów. Potwierdziło się dziś w 100 procentach 🙄
Pepegorze,
to komunikator Nokii (komórka z komputerkiem). Dziecko wstukuje SMS-a do babci.
Nemo – każdy to wiedział. Ale po co o tym mówić?
U mnie lało, ale się wypogodziło. Chyba na chwilę, niestety, ale właściwie deszcz jest nam potrzebny. Lubię ten czas bardzo soczystej zieleni. Jest ciepło, zapowiadają 30C.
Kątem oka zerkałam na poranne wiadomości, które tradycyjnie oglądał Jerzor, kto chce, niech obejrzy… co roku masa takich, ale bardzo rzadkie takie…niesamowite zjawisko.
http://www.cnn.com/video/#/video/weather/2010/06/01/vo.co.tornado.touchdown.cnn?hpt=C2
Pepegorze,
pierwszy raz w Norwegii byliśmy latem 1978 i pogoda była przeważnie dobra, ale w okolicy najwyższego szczytu, który zamierzaliśmy zdobyć lało bez przerwy kilka dni 🙄 Czekaliśmy w namiocie (niewielkim) 3 dni i się w końcu poddaliśmy. Lało też w Stavanger, siąpiło w Narviku, ale w tamtych czasach to nas jakoś nie stresowało. Mieliśmy też czasu pod dostatkiem, bo 3 miesiące na całą podróż. Nad Taatsijaervi w fińskiej Laponii spędziliśmy wręcz 2 tygodnie w jednym miejscu pływając pontonem po jeziorach, szykując zapas drewna na zimę do chatki, w której spaliśmy i saunując codziennie, niekiedy nawet ekstremalnie 😎 w towarzystwie weekendowych gości z Jyvaskyla. W 1980 powtórzyliśmy trasę z modyfikacjami, wracając przez Szwecję, nie przez CCCP.
Ostatnia podróż w 2003, z której są te zdjęcia, musiała ograniczyć się do 5 tygodni. Za to pogoda była bardzo sucha, chwilami gorąca, żadnych grzybów, miliony moskitów…
Ło mamo, jaka trąba…
Alicjo, soczysta zieleń jest w porzo, ale jak tak dalej pójdzie, będę miała zamiast ogródka puszczę amazońską!!!
Zimno za oknem- buro …. co mi na myśl przychodzi … a tu masła, mąki ani tłuszczu….
Kwaśnica z grzybami
Składniki:
1/2 kg kapusty kiszonej
garść suszonych grzybów
łyżka masła
sól
pieprz
mąka i tłuszcz na zasmażkę
jarzyny
1/2 kg ziemniaków
Przygotowanie:
Grzyby namoczyć. Ugotować jarzyny z pokrojonymi ziemniakami. Osobno gotować grzyby z 1 łyżką masła. Osobno ugotować kapustę, a gdy będzie miękka, pokroić grzyby i z wywarem wlać do kapusty, dodać ugotowane ziemniaki i jarzyny wraz z wywarem. Zasmażyć i doprawić do smaku.
Nisiu,
to jest bardzo skrócona relacja, w porannych wiadomościach było więcej i relacjonował facet, który wręcz szuka takich wrażeń i jest specjalistą od tego rodzaju zjawisk. Twierdzi, że wie, co robi i nie naraża się na niebezpieczeństwo. Widziałam jego relacje z podobnych wydarzeń, ale sam przyznaje, że to było chyba najbardziej widowiskowe.
Ja się zwykłej burzy boję i chowam się pod stół, szafę, a najchętniej wlazłabym w mysią dziurę, a ten lezie filmować takie coś 😯
Nisiu,
są piloci mówiący w obliczu katastrofy „Good bye everybody”…
Komentarz (pfg) u Passenta:
Literatura uczy nas, że ludzie ginąc wzywali Boga. Lub matkę. A dziś?
I to mnie jakoś szczególnie w tej historii zasmuciło.
Krótka relacja dla Jolinka51 z gali Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych/ kto się nudzi, też może sobie przeczytać/ : sam festiwal był w tym roku zdecydowanie słabszy niż rok temu, ale tak to bywa.Za to oprawa była znacznie lepsza. Atrakcją był m.in. koncert Jana Garbarka / ojca skandynawskiego jazzu/ .Byłam zachwycona poziomem gry,tylko w namiocie na plazy,gdzie odbywał się koncert, było zimno jak w lodowni. Sama gala także odbywała się w tym samym namiocie, ale już ogrzewanym, więc panie mogły występować w sukniach. Widownia liczyła 1300 miejsc/ Teatr Muzyczny ok.700/ ,więc wyglądało to imponujaco. Część rozrywkową stanowił krótki występ tria akordeonowego. Generalnie forma przeważała nad treścią. W tym roku dozowałam sobie filmy, ale te nagrodzone, z wyjątkiem jednego, obejrzałam. O ile z nagrodami za role nie ma problemu, bo aktorki i aktorów mamy bardzo dobrych, o tyle nagrody za filmy zawsze budzą kontrowersje. Nagrodzono filmy dobre, ale zrealizowane bardzo tradycyjnie. Poczytałam sobie trochę opinii pofestiwalowych i z wieloma z nich zgadzam się .
Telewizja nadawała relację z gali ze sporym opóźnieniem. Nie wiem,czy pokazano ” występ”Katarzyny Figury, która wraz z Andrzejem Bartem miała ogłaszać i wręczać jedną z nagród. Mimo zapowiedzi, wyszedł sam A. Bart, powiedział co trzeba, a dopiero wówczas weszła p. Figura na solidnym rauszu, chichocąc do mikrofonu. Ciekawa też byłam, czy wypowiedź nagrodzonego reżysera Marcina Wrony o tym, że Telewizja Polska nie docenia inteligencji polskiego widza, zostanie puszczona.
A potem był bankiet, o czym za chwilę.
Apaw,
wrzuciłam przepis na kwaśnicę do /Przepisów, bo jak nic przyda mi się na chłody. Zajrzałam do lodówki – puchy 🙄
Szparagi, szparagi, szparagi, potem długo długo nic, jakieś piwo, kapusta kiszona (w słoiku), rolmopsy, kawałek białego twarogu, troche podeschły kawałek żółtego, 4 jajka ugotowane na twardo, sałata zielona, ogórek (pomidor jest, ale nie w lodówce oczywiście), w zamrażalniku jeszcze więcej szparagów, ale to na zimę… aha, kilka ziemniaków jeszcze jest.
Kawałka mięsa nie ma, ani ryby, ani żadnej substancji 🙄
O diabli! Zaraz lunie, grzmotnęło, zrobiło się ciemno, ale dzielnie siedzę na stanowisku, daje odpór!
Chyba zrobię zupę szparagową, część tych zamrożonych to obcięte końcówki, przeznaczone na zupę, no i znalazłam paczkę rosołków z kogutkiem (rosołki noś i przy pogodzie!). Jestem gospodyni doskonała 🙂
A mówiłam Jerzoru wczoraj – jedźmy na zakupy, bo pustawo w spiżarni!
„Wyskoczyć” do sklepu u mnie to nie taka prosta sprawa, bo po pierwsze primo, „Za Róg” mam 2.5 km w jedną stronę, co owszem, czemu nie, ale jak burza ryczy wokół mnie, to już żadna siła mnie z domu nie ruszy.
Alicjo- zrób zapiekankę z ziemniaków- przełożoną plasterkami jajka, posyp pokruszonym serem – dodaj oliwy trochę.
sałatę zmieszaj z pomidorem i ogórkiem – przypraw i masz super obiad
Apaw,
racja. Jerzor jest ziemniaczany i lubi się wypchać do wypęku 😉 Zupa to może być za mało, żeby nie wiem, jak gęsta była.
Zaraz… burza huczy wokół mnie, a ryczy ten tam ranny zwierz… łoś chyba (bardzo kanadyjskie!).
Krystyno,
widziałaś najnowszy film Kolskiego? Wenecja czy jakoś tak.
W zasadzie nie lubię bankietów, bo jedzenie po godzinie 22 nie sprawia mi takiej przyjemności jak w porze wcześniejszej. Ale nie jestem bankietową bywalczynią, więcnie mam co narzekać. W każdym razie stwierdzam, że gdyby poziom polskich filmów był taki jak tego bankietu, to byłoby wspaniale. Mimo tak wielu gości nie było tłoku. Mnie głównie interesowały ryby. Jadłam więc pstrąga tęczowego wędzonego w dymie z drewna wiśniowego. Przy potrawach umieszczono dyskretne karteczki z nazwą, dlatego też z pełną wiedzą zjadłam też po raz pierwszy w życiu jesiotra. Ale nie wiem, w jaki sposób był on przyrządzony,choć wydaje mi się, że mógł być także wędzony. Obok siebie leżało w całości kilka tych dużych ryb o jasnym mięsie. Pycha ! Skusiłam się jeszcze na matiasa po kaszubsku i dla odmiany smaków na kawałek ” zimnych nóżek „. Potraw było o wiele więcej, ale tyle mi wystarczyło.Były też różności na gorąco.I pyszne ciasta. W celach całkowicie poznawczych spróbowałam ciasto bezowe i jabłecznik z bezą. O owocach nawet nie wspominam. Podawany był szampan Moet Chandon / nad o dwie kropki/. Było też piwo sponsora i trunki mocniejsze, ale nie byłam zainteresowana.
Bardzo podobała mi młoda obsługa/ płci obojga/, która uwijała się jak w ukropie, odnosząc na zaplecze naczynia, nie czyniąc przy tym żadnych szkód. To naprawdę nie jest lekka praca.
I to by było na tyle. Prawdę mówiąc zjazd warszawski dostarczył mi o wiele więcej emocji i przyjemności. Ale za rok znów chętnie wybiorę się na festiwal.
Znowu idą czarne chmury, a tak już pocieplało i podeschło 🙄 Nawet jedną partią prania wysuszyłam na dworze…
Na podwieczorek racuchy (pancakes) na kefirze i z jagodami. Na kolację będą ziemniaki w mundurkach i polskie śledzie.
Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje,
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś.
To są zwyczajne dzieje
Nemo – nie oceniaj ginących.
Placki, placki,a skończyło się na szparagach po polsku z młodym ziemniakami wielkości orzecha z koperkiem i masłem. Dzisiaj nie mamy mężczyzny, więc lekko i przyjemnie. Na deser truskawkowe truskawki. Była już pani od ubezpieczeń, bo my haracz płacimy 2 x w roku i przyjdzie jeszcze raz po 20-tym, bo to termin opłacenia polisy za rower i psa /oc/Czerwiec to m-c opłat – wszystkie szczepienia Radka, energia, ubezpieczenia,i diabli wiedzą co jeszcze. O zakupach remontowych nawet nie wspomnę.
Nisiu,
nie przesadzasz z tym pietyzmem? Historia ich osądzi? Zapewne… Ginąć można z klasą i bez, najlepiej jednak nie szarżować i polecieć na inne lotnisko…
Ja ich lubię i szanuję, pilotów. Jest mi smutno, kiedy giną. Nie wymagam od nich przemówień ani bon motów w chwili katastrofy. Rozumiem, że mogli rzucić macią, kiedy zobaczyli, co się dzieje – a oni już nic nie mogą na to poradzić.
Błędy zdarzają się każdemu – no, prawie każdemu. ..
Przez wiele lat pracy w WL miałam kontakt osobami pracującymi w KBWL – nie był to oczywiście kontakt służbowy, ale towarzyski. Nie uda się pracować w tej samej instytucji i nie mieć zielonego pojęcia co, kto robi. Rzecz w tym, że wiele załóg – ofiar wypadku była nam osobiście znana. I jak wynika z tego, czego się wtedy dowiedziałam, niemal zawsze główna przyczyna leżała po stronie człowieka, nie maszyny. Oczywiście przyczyny są złożone – pogoda, oblodzenie, widoczność, jakość paliwa, mechanizm katapulty, który nie zadziałał przy pierwszym odpaleniu, źle otwarty spadochron -podstawą jednak bywa rutyna, brak wyobraźni, zbytnie zaufanie do własnej oceny. Tak, czy owak ludzi żal.
Czy wieie, że dzisiaj zmarł Andrej Wozniesienski?
Mam w rodzinie pilotów – ta sama szkoła dęblińska, oblatywacz samolotów i tak dalej, już pewnie klepałam o tym. Łatwo być „pilotem” siedząc we własnym fotelu i oceniać innych.
W powietrzu decyzje muszą być podejmowane błyskawicznie, nie ma czasu na deliberowanie i uzgadnianie. Każdy pilot chce bezpiecznie wyladować. Chyba, że to są kamikadze, albo ich uwspółcześniona wersja z 11 września 2001.
Witam, w chwili przerwy czytam zaległe i teraz mnie pewnikiem bardzo Nisiu znielubisz, taaaki błąd kosztował życie też 94 innych osób.
Ty znasz tzw. „starą gwardię” pilotów, która teraz jest już poza wojskiem i wątpię aby byli w stanie popełnić aż taki błąd – inna szkoła, inne wychowanie.
Już spadam w krzaki.
Miłego i słonecznego, długaśnego weekendu życzę.
Jak zwykle
Pan Lulek
Zgago – miłego pobytu w krzakach
Pan Lulek – coś Pan taki oszczędny w słowach pisanych?
Nemo, widziałam film ” Wenecja „. Dostał nagrodę za scenografię i za debiut dla chłopca odtwarzającego główną rolę. Film ma specyficzny klimat jak to zwykle u Kolskiego i jest bardzo wysmakowany plastycznie. Warto go obejrzeć.
Oczywiście, Zgago, masz rację (o ile nie okaże się prawdziwa hipoteza jednego starego pilota o awarii lewego silnika). I co to zmienia? Mam przestać żałować pilotów? Powiedzieć: dobrze im tak, spowodowali czyjąś śmierć, dobrze, że sami zginęli?
Po drugie.
Skąd wiesz, jakich pilotów znam? Znam i starych, i młodych. I elitę lotnictwa wojskowego, śmietankę śmietanki, lotników morskich (jak najbardziej w służbie) – i młodych pilotów komunikacyjnych. Starych zresztą też. Pilota cargo (nocnego) też mam w spisie przyjaciół. Śmigłowce, samoloty, spadochrony. Również specjaliści naziemni od ruchu lotniczego.
Jakoś tak jest, ze im bardziej specjaliści, tym mniej się wypowiadają o winie pilotów PRZED orzeczeniem komisji.
Mielismy juz nie pisac na ten temat ale chyba powinnismy unikac osadzania innych i wyrazania zdecydowanych opinii na temat tragedii, ktora wydarzyla sie w okolicznosciach na pewno bardzo skomplikowanych. Podziwiam i szanuje pilotow.
Przecież wcale nie chodzi o ocenę wartościującą, ani obarczanie pilotów wszystkimi grzechami lotnictwa. Ludzie przygotowują też maszyny i kierują ruchem powietrznym i dowodzą. Każda z tych specjalności może popełnić błąd albo zaniedbanie albo głupotę. Mówiłam o czynniku ludzkimn w ogólności.
Nisiu,
nie wybacza się tak lekko, „bo błędy popełnia każdy”, mając świadomość całej tej smoleńskiej katastrofy 🙁
Nie wiem, czy jest inny kraj pozwalający wozić swoich ważnych obywateli ledwo opierzonym pilotom wojskowym. Żaden pilot cywilny nie podjąłby się zapewne takiej operacji jak to lądowanie, żaden też pewnie nie poddałby się naciskom, czy to bezpośrednim, czy podświadomym…
Zgaga ma rację na temat starej gwardii, to se ne vrati…
Echidno o 10:09, dziekuje za wspanialy fragment z „White Nights” (Barysznikow!).
Zachecam was do zajrzenia do blogu ponizej, ktory jest redagowany po angielsku (jest tez wersja francuska), ciekawy.
http://chocolateandzucchini.com/recipe_index.php
Poza tym ani nie powiedziałam, że są wyłącznie winni, ani że dobrze im tak, tylko że przewidziałam to „k….mać” na końcu. I już.
Jak komu potrzebny obiekt do naskoczenia, to proszę bardzo, huzia na Józia, nie krępujcie się 🙄
Starszy brat naszego Geologa jest pilotem Swiss. Ma 34 lata i prawo do latania po Europie jako pierwszy i po świecie jako drugi pilot. Może za jakieś 15 lat będzie miał prawo wozić naszego prezydenta.
Krystyno,
dziękuję za relacje z festiwalu. Może następnym razem uda mi się pojechac na ten czas do Trójmiasta.
Zebranie Zarządu UTW bardzo pracowite, ale udane. Przygotowania do kontroli Komisji Rewizyjnej (7. 06) i do Walnego Zebrania (21. 06) i inne.
Obiad kolektywny z sąsiadami. Koleżanka zrobiła plyndze czyli placki ziemniaczane i kompot z wiśni ja mieszane sałaty z winigretem i gzik (twaróg) z nowalijkami. Na deser reszta placka Żaby, kawa, wino.
Włodek pojechał na próbę chóru a ja zaraz powędruję na kanapę 🙂
Nie ma jeszcze orzeczenia o winie pilotów lub jej braku.
Sorry, w tym ferworze zacytowałam nie ten blog. To było u Szostkiewicza.
Na dworze chłodno, Osobisty zbiera szpinak w ogrodzie, a ja się zastanawiam, skąd wzięły się mrówki w mojej cukiernicy w szafce kuchennej 😯
Dziewczyny, coście zacięte takie; okopane na pozycjach? Nie ma orzeczenia, nie ma też wad maszyny. Nie osądzamy, ale porozmawiać możemy, prawda?Wiem, wiem, wstyd i hańba, bajzel i bałagan, vip=ów, jak mrówków i co jeden, to ważniejszy> nie latamy z tym po mieście, ale i dusić w soibie nie musimy.
Nemo – trzeba mrówkojada, a najmniej Echidnę.
Jest cudnie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=9p0oH6OCXts
Dla Nisi ( a moze nie tylko ) :
http://www.operadeparis.fr/cns11/live/onp/L_Opera/Palais_Garnier/visite_virtuelle.php?&lang=fr#RotondeGlacier
To u mnie mrówków jak VIPów 🙄
Z tego wstydu przed światem to ludzie wolą wierzyć w tajną broń, zamach i niewidzialną bombę 🙄 Na zjeździe w Bieszczadach jedna koleżanka z wypiekami na twarzy opowiadała o szczegółach tej bomby, co sią wypaliła bez śladu, ale nie słuchałam zbyt uważnie 🙁
No toż rozmawiamy, Pyro!
Ja tylko uważam, że jeśli osądzamy pilotów – poza sprawą rzucania maciami w chwili śmierci, co było, oczywiście, karygodne – to wybiegamy przed orkiestrę, bo jeszcze wszystko może się okazać. Pianę bijemy, Pyruniu, co jest zresztą słuszne dla blogu łasuchów.
Alina!
Najpierw moje! 🙂
Alino, podniosłaś mi ciśnienie tą garnirowaną operą!!!
Czy ten Fantomas Wagnera to Holender Tułacz? Dlaczego, skubani, nie zaczynają sezonu od 2 września? Ale może bym ich zwizytowała wracając?…
Och.
Tak czy siak, dziękuję Ci bardzo.
Dołożyłam troszkę Norwegii Eh, chciałabym tam znowu pojechać:roll:
Alicjo, zgoda, tego mozna sluchac na okraglo 😀
Piekne zdjecia z Norwegii, chcialoby sie tam tez pojechac a poki co, poogladam jeszcze raz 😀
Alino,
dzięki, ja też sobie tylko pooglądam, a mam ich jeszcze ze dwie setki 😉 To było jeszcze w czasach przedcyfrowych.
Nemo,
Z przyjemnoscia obejrzalam zdjecia z Norwegii.
Jeszcze nie postawilam nogi na terenach podbiegunowych. Na razie widzialam tylko z gory.
Kopia plakatu, która w naszej Chez Piggy wisiała na ścianie przez wiele, wiele lat (i tym nas Piggy kupiła… wchodzimy do knajpy, tuż po przyjeździe do nowego kraju, a tam co?! Od razu rodzinnie sie zrobiło!
Pasuje do dzisiejszego dnia 🙂
Nawet dziecku (teraz staremu koniowi) sie przypomniało…
http://www.flickr.com/photos/snegotron/3251444134/in/set-72157613320086196/
To sie nazywa pustki w glowie. Nie mylic z pustostanem.
Pan Lulek
Slyszalam kilka opowiadan o niedzwiedziach polarnych zamieszkalych w okolicach Fairbanks na Alasce. W przeciwienstwie do czarnych niedzwiedzi i brazowych (grizzly) niedzwiedzie polarne sa miesozerne. Na terenach zamieszkalych przez niedzwiedzie polarne sa znaki (adresowane do ludzi!):
‚Do not enter. Violators will be consumed.”
Nie wiem jak przetlumaczyc slowo ‚violators’, ale takowy bedzie skonsumowany, jesli zacznie sie szwedac po terenach niedzwiedzi polarnych.
Ja tam się nie znam…przywiązanaś chociaż?!
http://alicja.homelinux.com/news/Pozdrawiam z Orki.JPG
Violator to ten, który łamie prawo, zakazy… czyli ja 🙂
…zara poprawie i dodam wiecej. Przecież mówię, że pamięć już nie ta 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Pozdrawiam_z_Orki.JPG
…i se wodowała 😯
http://alicja.homelinux.com/news/Wodowanie_od_pyska.JPG
To ja, to ja, lalala!
😆
Przywiązany był tylko operator, reszta ekipy latała po śmigłowcu jak kot z pęcherzem, żeby więcej widzieć…
O i już mamy pierwsze, konstruktywne reakcje p. JK po ogłoszeniu końca wojny polsko – polskiej (żeby tym gorolom spod Giewontu tako gula wyszła na rzyci)
1. na posiedzenie Rady BN posłał adwokata (bo za często posiedzenia – to już drugie);
2. ma niewielkie zaufanie do dokumentów sporządzonych przez rząd rosyjski;
3. zapisy powinny w 1-szym rzędzie trafić do rodzin (sic) nie do polityków czy prokuratury
Kto mi wytłumaczy w jaki sposób zdobywa się doktorat z prawa? Jestem chętna. Wiedzieć niczego nie trzeba, sąd, sądem, ale sprawiedliwość po naszej stronie, prawo państwowe ma się tam, gdzie ja życzę góralon czyraków.
Kilka slow o wielorybach.
W US wieloryby sa pod ochrona. Zabijanie tych zwierzat i sprzedaz przetworow sa karalne. Jedyny wyjatek, jaki znam to pozwolenie na zabicie jednego wieloryba rocznie przez Indian z plemienia Makah. To ci sami, ktorzy przyrzadzaja lososie na filmie pokazanym wczoraj.
haneczka – mozesz bezpiecznie czytac. O lososiach ani slowa…
Makah zgodnie ze swoja religijna tradycja maja zezwolenie na zabicie jednego ‚gray whale’ rocznie. ‚Gray whale’ to najwieksze zwierze na Ziemii.
Makah wyplywaja na ocean w swoich ‚canoe’ i poluja harpunami na wieloryba. Tak bylo przez setki lat. Przepis federalny zezwala na zranienie wieloryba harpunem, a nastepnie szybkie usmiercenie zwierzecia z broni palnej.
Nastepnie cialo wieloryba jest zaciagniete na brzeg oceanu i zjedzone rytualnie na plazy przez czlonkow plemienia. Ceremonia odbywa sie przy muzyce, modlitwach i tancach rytualnych.
Olej z wieloryba byl uzywany przez setki lat do palenia lamp i do konsumpcji. Indianie wykonywali bardzo duzo ozdob, bizuterii i praktycznych przedmiotow z wielorybiej kosci. Haki do lapania duzych ryb byly wykonane z tych samych kosci. Mozna to wszystko zobaczyc w muzeach i przeczytac duzo na Internecie.
W tym roku w poludniowej Kalifornii w japonskiej restauracji podano sushi z miesem wieloryba. Wlasciciel zostal zaaresztowany.
Jesli ktos nie widzial ‚gray whale’ tu jest krotki film z okolic Whidbey Island.
http://www.youtube.com/watch?v=wyPCopbCn-o
Alicja pisze:
2010-06-01 o godz. 20:11
Dla mnie zakaz to tez przewaznie zaproszenie… ale nie zawsze.
Pyro,
ależ pytania zadajesz. Z tego co słyszałam i słyszę, jak się „nie ma wiedzy”, a ma się pieniadze…
Wszystko na sprzedaż i wszystko do kupienia. Proste.
Krystyno bardzo dziękuję za relacje .. 🙂
Nisia jaka lotniczka … że ho ho .. 🙂
Gdzie ta Żaba? Potrzebna mi w „zwierzęcej” sprawie. Klepałam już, że Radzio od szczeniaka tylko mięso i swoje kulki – żadnego ryżu, marchwi, ogórka, ryby, nic. I nagle pies zeżarł pół dużego pojemnika z jogurtem naturalnym, gęstym. Włożył cały lebek w wiaderko -kubek, chciał się przelizać na wylot, nawet na uszach i rzęsach miał biały makijaż. Dzisiaj Młodsza robiła sobie twarożek wiejski z rzodkiewkami na kolację. Ciekawa jak pies zareaguje, 2/’3 wyłożyła na swój talerz, resztę w pojemniczku dała psu. Trzymał go przednimi łapkami i pożarł w ekstazie. Byłam pewna, że odchoruje – nic z tych rzeczy (pojemnik odstawiła koleżanka Młodszej na podłogę, przy swojej nodze. Pies pewnie myślał, że dla niego i zakochał się w jogurcie, dzisiaj w twarożku. Można mu dawać i ile? Żabo, Twoja działka wiedzy!
Pyro,
żadnych obaw! Psy lubią i mogą jeść jogurt i sery, ostrożność dotyczy słodkiego mleka i produktów mlecznych z dodatkiem cukru. Cukier szkodzi zębom, a laktoza ze świeżego mleka bywa źle tolerowana. Jogurt naturalny, serek wiejski – psy to uwielbiają.
Ło matko, Pyro…
jak nie dostał sraczki – to niech je! 😉
Widocznie potrzebuje, o! Wapno, albo co 🙄
Moja Beta uwielbia serek biały. Szanta preferuje pomidorki, ogórki i czubki moich najładniejszych traw. Co pies to smak! Tak samo jak u nas.
A znowuż jeden nieodżałowanej pamięci Snopcio kochał świeże rzodkiewki, łaził za siostrą mą i patrzył, skąd ona wyrywa boskie warzywko. Po czym kopał w tym samym miejscu, bardzo rozczarowany, że rzodkiewki już tam nie ma. Był maltańczykiem, białą kulką (lekko tylko skundloną). Polowanie na rzodkiewki dorabiało mu czarny ryjek.
Słyszałóam o psie, któremu kupowano kwaszone ogórki – pan był zobowiązany na psim jedzeniu zawsze kłaść kilka kawałków ogórka, inaczej psina nie jadła. O jogurcie dotąd nie słyszałam.
Pyro,
Żaba ma z pewnością doświadczenie, ale na sprawie zna się również http://www.blog-bobika.eu/
Czuję, że wojny polsko polskiej to dopiero początek 🙁
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-06-01.html
No i są czerwone szkiery granitowe. Witaj Marku. Nie szczędź nam swoich fotografii
Wszyscy sobie poszli, to i ja się pożegnam. Do jutra
A kto tam jest dyżurny od zapalania latarenek?…
Ja właśnie przyszłam 🙄
Orca, czytam i oglądam zawsze, nie tylko ze względu na łososie 🙂
Żabo, gdzie jesteś w długiej sukni? Zgubiłam się, daj sznureczek.
Całkiem niedawno dowiedziałam się czegoś nowego o presji. Zrobiłam coś, czego absolutnie nie powinnam zrobić. Nikt mi nie groził czymkolwiek. Była to wyłącznie kwestia naruszenia (lub nie) nienaruszalnych procedur, decyzja należała do mnie. I naruszyłam. Żeby ułatwić, po ludzku pomóc, nie sprawiać kłopotu. Wszystko skończyło się dobrze, ale odchorowuję to do tej pory. Bo nie wolno mi było tego zrobić, absolutnie nie wolno. Stałam na ziemi i miałam czas do namysłu. Oni nie. Dlatego nie osądzam, tylko ogromnie mi ich żal.
Tak, Haneczko.
http://www.youtube.com/watch?v=XGSK7zzbGgI&feature=related
Takie ładne znalazłam na dobranoc.
Dobranoc.
http://www.youtube.com/watch_popup?v=vOhf3OvRXKg
a ja takie, tez dobranoc
Haneczko! ja też przySZŁEM i czekam na propozycje
Mogę cuś zapalic…
Cichalu, z pomięszaniem przyznaję, żem paląca 😳 , ale teraz gasić raczej będę 😉 Dobrej nocy wszystkim 🙂
to moje dzisiejsze pensum, jakby kto nie wiedział którędy, albo co zrobić, to zawsze jest:
http://picasaweb.google.com/zabieblota/DrzwiWchodoweOdStronyWewnetrznej
…Jerzor mówi, że zakupy 🙄
Nie gaście lampy, ja zara wracam!
Haneczko, ja o latarence…razem z Alicją…Jerzor już, z racji mego wieku, zezwala…
Haneczko, proszę –
http://picasaweb.google.com/zabieblota/Sylwester2009WNawinie#5473795353562590498
Jeszcze trochę poczytam i spadam. Przywiozłam dzisiaj belki na nadproża. Przeczytałam prawie całą Politykę a potem przykręcałam deski przy drzwiach, czyli podrabiałam ryglówkę
Haneczko! Nie pal! Ja to robiłem 40 lat!. Jak mnie zobaczysz to sie przestraszysz. Zmądrzałem 30 lat temu
Ja daję się zawlec na zakupy spożywcze, jak potrzebuję konkretną rzecz spożywczą i wiem, że Jerzor nie kapuje, o co mi biega, bo poza tym on sobie świetnie daje w tym względzie radę. Albo jak muszę zakupić szmatę na tyłek, bo ostatnia właśnie mi spada z tegoż. Organicznie nie cierpię zakupów, żadnych takich zajęć. Ale jak trzeba…
Odkryłam coś nowego, taką pastę z rukoli, szpinaku i jeszcze paru tam składników – dość ostra, smakowita, ja lubię rukolę pasjami, dlatego kupiłam i okazuje się, że trafiłam w dziesiątkę.
Zmęczona jestem jak licho. Idę nogi wywalić na stół, książkę w dłoń i odpocząć.
A propos papierosów, też zmądrzałam lat temu coś, ale to każdy musi w swoim czasie, albo i nie musi. Są ideały, które nigdy nic złego, nigdy w życiu… I tak wszyscy będziemy się smażyć w tym samym kotle, żeby kulinarnie zakończyć 😉
Wstawać się nie chce w taką pogodę.
na dzień dobry Nisia … 🙂
http://kobieta.interia.pl/tylko-u-nas/wywiady/news/mam-mnostwo-mozliwosci-bycia-szczesliwa,1484863,1682
Orca – bardzo ciekawy wpis o wielorybach. Co do najwiekszego zwierzecia na tej planecie, jestem pewien, ze miales na mysli „blue whale”, blekitnego cudu natury, ktory jest dwa razy wiekszy od szarego. Czy sie myle ? Jesli tak, to dodam tylko, ze oba odcienie sa piekne.
Mogę się przyznać – lubię Nisię, jako Nisię i lubię jej bohaterki nieskłonne do „dusznych waporów”. Wiem, jak wygląda nieszczęście i wcale nie szukam w literaturze potwierdzenia, że życie jest do d.., ludzie podli, a los niesprawiedliwy.
…ale zyje (Robinson Crusoe)
Nisiu – dziekuje.