Obiad pośród sosen i konwalii
Było deszczowo ale i słonecznie. W czwartek oraz piątek lało jak z cebra. Ale sobota nam to wynagrodziła z nawiązką. Słońce wyjrzało zza chmur zaraz po świcie i wędrowało pośród małych obłoczków przez cały dzień. Temperatura przekroczyła 20 stopni C. Można więc było jeść na świeżym powietrzu.
Na wszelki wypadek zastawiłem stół pod namiotową werandą stojącą pośród sosen, tuż za poletkiem konwalii. Wprawdzie kwiatków jeszcze nie ma ale w przyszłym tygodniu pojawią się z całą pewnością.
Obiad był w części wiosenny. Wielki półmisek zieloności czyli sałaty lodowej i rukoli z jajami na twardo, oliwkami, tuńczykiem, pomidorami, ogórkami, papryką a wszystko obficie polane winegretem ( z dużym dodatkiem miodu).
Na drugim półmisku znalazł się przysmak Georgeanne Brennan, o której książce tu pisałem. I pochwaliłem się, że pierwszy jej przepis już mam za sobą. A że kurczak był duży, to została połowa i kawałek na drugi dzień. Tym razem podane na zimno. Też było doskonałe. Choć miałem wątpliwości czy grzybowy farsz na zimno będzie jadalny. Na szczęście nikt nie narzekał. Nawet ja sam.
Ciepło pozwoliło sięgnąć do lodówki po rose. Była to hiszpańska zarzuela. Bardzo pachnąca owocami i delikatna. I tylko żal, że w powietrzu nie czuło się zapachu konwalii. Ale nie można mieć wszystkiego naraz.
Wiemy, że będzie coraz cieplej. Coraz więcej kwiatów zacznie kwitnąć. Rozkrzyczą się słowiki. Będzie można jeść pod namiotem nie tylko obiady ale i kolacje. Trzeba więc gromadzić różne rodzaje rose. Na zdrowie!
Szparagi, które teraz królują, też są na zdrowie Fot.P.Ad.
Komentarze
Witam o poranku nieco mglistym i chłodnym. Wybieram się po szparagi, pewnie koło południa
Dzień dobry!
Doczytałam nocne wpisy, powzruszałam się ociupinkę, uśmiechnęłam na koniec i już wiadomo: blog działa jak odtrutka na wszelkie nasze kłopotki i migreny. Miłe są takie posiłki w ogrodzie, szczególnie wiosną, potem muchy i osy moga obrzydzić przyjemność.
Dzisiaj będziemy jadły wątróbki z pieczarkami i sałatami różnymi, a na deser nasz placek okruszkowy (Synuś całego nie zjadł, a dzisiaj przerwa w pracach – nie przychodzi)
Witam
Jeszcze słonko za chmurą, dość ciepło, ale zapowiadają na dziś burze i deszcze.
Pierwsze grill na dzialce juz za mna. Namiot kupiony, wiec obiadek na wzor szanownego Gospodarza juz niedlugo. Cudne jest jedzenie na swierzym powietrzu choc w tamtym roku komary nie pozwolily na zbyt czeste biesiadowanie pod grusza. pozdrawiam
Witam 8 stopni, juz gazety pisza o „najzimniejszym maju stulecia”
Moje konwalie już kwitną, a w górach leży świeży śnieg 😯 I będzie jeszcze więcej i niżej 🙁
Kto to się będzie z Misiem Kurpiowskim w tym tygodniu spotykał? Jolinek i jeszcze ktoś… Dziewczyny – nasz Miś dotąd nie jadł szparagów. Uzupełnijcie , proszę, braki w jego wykształceniu kulinarnym.
Witam Blogowisko. 😀
U mnie jeszcze „Klarcia” usiłuje walczyć o władzę na niebie z wrednymi chmurzyskami ale ma małe szanse. 🙁
Wczoraj do domu wpadałam i wypadałam a jak wróciłam na noc, to nawet nie miałam sił poczytać, tylko hop do wyrka.
Dopiero dziś przeczytałam wczorajsze wpisy i ;
Alicjo i Haliczku super gratulacje !!! 😆
Jotko, żal, że Twoje grono koleżanek się zmniejszyło.
Dzisiaj też wrócę dość późno, bo najpierw muszę pozałatwiać sprawy a potem moja psiapsiółka wpada na jeden dzień, to trzeba skorzystać. Ona też od wczesnej wiosny sieje, sadzi, nawozi i podlewa swój ogródek działkowy.
Życzę wszystkim miłego i radosnego dnia, na przekór ciemnym chmurom. 😆
W Berlinie panowie obchodza Dzien Ojca lub tzw. Herrentag, tego dnia wynajmuje sie zaprzeg konny, zaladowuje go wodecznoscia i piwem i panowie udaja sie na majowkie
http://de.wikipedia.org/wiki/Datei:Kutsche_Vatertag_2008_Beelitz.JPG
Wygląda więc na to, że będziemy dzisiaj opijać wieczorem ojcostwo naszych kolegów z Niemiec; nie wiem, czy z Austrii też? W kalendarzu dzisiaj występują dwa żeńskie imiona, które się źle kojarzą – Gloria i Ofelia. Niemieckie święto wybawia więc nas toastowego kłopotu.
A u mnie pachnie bzem, ach, co za zapach! Z myślą o obiedzie kupiona została kalarepka, kalafior, koperek, młode kartofelki, mniam…
Okoliczności obiadowe będą mniej romantyczne niż u pana Gospodarza, mogę najwyżej na loggii, wśród pelargonii, zaaranżować taką wiosenną restaurację dla dwojga, czasem tak robimy i jest całkiem miło.
Działkowego sezonu jeszcze nie rozpoczęliśmy, poza krótkim rekonesansem. Ale już lada dzień…
Doczytuję.
Tematów wielorakość i trudno się ustosunkować w jednym zdaniu.
Smutne to wszystko z tymi pożegnaniami, a w moim przedziale wiekowym mam z nimi co raz częściej niestety, do czynienia. Dowiadujemy się, że jest może nadzieja i nas to uspokaja i tym skuteczniej wypychamy to ze świadomości, a potem okazuje się, że nie tak było i że zaprzepaściliśmy okazję, która się już nie powtórzy. Współczuję Jotko.
Wczoraj wieczorem miałem sport, a łącznie jeszcze posiedzenie przy piwku. Późno się zrobiło. Dzisiaj święto, kościelne co prawda, ale mało kto je tu jeszcze obchodzi. Za to obchodzi się tradycyjną majówkę zwaną /dniem ojca/, gdzie szczególnie młodzi, którzy ojcami nie są i co to dokładają wszelkich starań by takimi nie zostać, wybierają sie w plener, na rowerach albo i piechotą, ciągnąc czasem za sobą dobrze załadowane we wszelakie napoje i wiktualia wózki, aby pogrilować i wypić. Z reguły do skutku. Pochmurno i chłodno tutaj. U mnie roboty wszelakiej w okół domu i ogródka w bród i postaram się odrobić takie zaległości, które nie wywołują hałasu i nie będą zanadto ingerowały w sąsiedzką sielankę, np. zaimpregnować drewna na przyszłą pergolę. Mam nadzieję, że nie będzie padać.
Wszystkim tu na blogu, i tym pracującym, i tym świętującym miłego czwartku życzę,
pepegor
Pepe ja znam inna wersje, iz jest to dzien, w ktorym wprowadzano wasnie mlodych chlopakow w meskie zwyczaje.
wasnie – wlasnie
Wychodzi na to, że ojcowie zabierali synów tam gdzie myśleli, że ci tam jeszcze nie byli.
Pepe czy w Twoich regionach tez macie awarie serwerow dostarczajacych maile, tu mamy ja juz od wczoraj
O właśnie, Dorotol – napisałaś do mnie wczoraj wieczorem; nie mogłam listu otworzyć, a potem sam się wykasował. Tak więc nie odebrałam go zupełnie
Co za uproszczenie. Dawniej należało takie listy przed przeczytaniem spalić 😎
Nemo – on nie miał klauzuli „ściśle tajne”
No tak jedni sobie sączą chłodne rose w cieniu sosen, inni cieszą się zapachem konwalii czy bzów,a ja w pocie czoła dopracowuję program
majowego zjazdu. I tak narodził nam się kolejny punkt programu :
Drink Powitalny na Ursynowie – rozpoczęcie w piątek 21 maja o 19.30.
A zatem w imieniu wszystkich osób,które potwierdziły swoją obecność
na tejże imprezie bardzo serdecznie zapraszam DROGICH GOSPODARZY,
by dołączyli do naszego grona 😀
Na marginesie doniosę,że niektórzy zjazdowicze już zaczęli przeglądać książki kucharskie i kombinować,czym nas zaskoczyć podczas tego spotkania.
Pada i pada. Litwini uparci, ale nie całkiem pozbawieni rozsądku, żeby dziś pchać się w góry przy zerowej widoczności. Może jutro. Na razie zwiedzają muzeum Jeana Tinguely w Bazylei.
Zrobiłam wynalazek. W nalewce cytrusowej od Pana Lulka (receptury nie zdradził, twierdzi, że nie pamięta 🙄 ) namoczyłam rodzynki sułtańskie i dodałam wraz z nalewką do sosu czekoladowego do naleśników. To było wczoraj na podwieczorek. Trochę tego sosu zostało i zastygło. Dziś spróbowałam i nie mogę się oderwać. Fantastyczne. Przepisu nie podam, bo proporcje na oko, ale sos składa się z gorzkiej czekolady, śmietanki, ciut masła plus cukier do smaku. Podgrzewać mieszając do rozpuszczenia składników i powstania aksamitnej konsystencji.
Doroto,
bylo troche klopotow w pracy, nim sie zorientowali o co chodzi, a prywatnie nie probowalem.
Zegnam i biore sie za jakas robote.
Witam. Remont prawie na ukończeniu. Większość powierzchni córecznej zagospodarowana, zostało co nieco do zrobienia w sypialni. A tam kłopot, gniazdko elektryczne, które wypada przy łóżku, nie działa. jest faza, ale drugi biegun w próżni. To samo w kablach wychodzacych nad łóżkiem do kinkietu. Znalazłem puszkę do obu, ale w puszce to samo. Trzy kable połącznone skręceniem z fazą i dwa razy po trzy puste. Trzeba będzie szukać przyczyny, a to nie takie proste, bo elektryk, który niegdyś kładł te kable, robił to wg fantazji prowadząc je po przekątnych ścian albo wężykiem.
U nas o konwaliach nie ma mowy, choć w maju bywały. Ale skoro u Gospodarza nie kwitną, to my mamy co najmniej miesiąc przed sobą. Za to magnolia zakwitła przepięknie i trzyma się podan normę. Zwykle silne wiatry od morza sprawiały, że cieszyliśmy się kwitnącą magnmolią dość krótko.
Rose to nie to, co tygrysy lubią najbardziej, ale tym, którzy lubią, życzę smacznego. Wiem, że we Francji rose robi się coraz popularniejsze, szczególnie wśród dam. Panowi zamawiają „petit blanc” a panie „petit rose”. Gdy się wieczorem chce pić i zaglądamy do bistra, najczęściej zamawiam piwo a Ukochane małe białe. Tylko w Paryżu trzeba sprawdzać, gdzie się wchodzi, bo piwo może kosztopwać 9 EUR, co nie zwala z nóg, ale można parę nadwymiarowych „jewro” przeznaczyć na coś sensowniejszego.
Wczoraj całe popołudne w Ikei. Córeczka różne drobiazgi nabywała. Potem Obi i ziemia do kwiatów, 2 worki po 50 litrów. Do załatwienia w 5 minut. Ale doszły kwiatki i zioła, więc kolejne dwie godziny minęły. Podziwiam panie, których to nie męczy zupełnie.
Po powrocie szybki obiad o 19 – ryż z sosem pieczarkowym. Ten sos był wspaniały, a o efekcie decydowało coś bardzo śmiesznego. Otóż w ustach pięknie chrupała cebulka dość grubo krojona i tak przesmażona, że się zrobiła bardzo krucha. Niby nic, ale świetnie dopełniała papkę grzybową. Jakoś tak utrafiona w punkt.
Zwyczajów związanych z dniem ojca nie znałem. Wydawało mi się, że w Polsce w ogóle tego dnia nie obchodzono kiedyś, więc te zwyczaje może nie z Polski. Nie wyobrażam sobie, żeby taką krzywdę synowi robić. Nie wchodzę w szczegóły – czy wpajać dzieciom bardziej poczucie odpowiedzialności i przestrogi w sprawie ewentualnej krzywdy, jaką mogą wyrządzić dziewczynie, czy też raczej propagować swobodę erotyczną. Są różne światopoglądy i różne charaktery. Ale nigdy nie chciałbym, żeby moje dziecko zaczynało od „miłości” płatnej.
U mnie dzien swiateczny. Mojego syna eksploatuja niemilosiernie. Dobrze mu tak. Troche zmienilem plany dotyczace Poznania. Nalezaloby postawic dla Pyry najwyzszy budynek swiata, zeby miala wszystko, lacznie z Gospodarzostwem pod kontrola i zeby Radek tez mial wszystkie psie pieknosci na oku. Zakupy przynosiliby poddani na wskazane miejsce po dokonaniu przez klientke degustacji. Wszelkie oplaty wyksiegowaloby sie automatycznie z konta bylo nie bylo najwiekszego pisma „Polityka”. Jesli trzeba udostepnie adres i numer konta.
Swietujacy i leniuchujacy ale wykapany i nakarmiony
Pan Lulek
Po zastrzeżeniach do opisanych zwyczajów dnia ojca refleksja, że w literaturze i w filmach takie sceny wychodzą bardzo zabawnie. Ale zabawność jest wynikiem umowności fikcji. W życiu chyba takie zabawne to nie jest. Ale na blogu można sobie pożartować. Tutaj mnie tez bawi uwaga, że ojcowie prowadzą synów tam, gdzie, jak błędnie sądzą, synowie jeszcze nie byli.
Przewrotność kobiet nie ma granic. Najpierw Nemo robi oko, że niby Pan Lulek nie pamięta przepisu („akurat” w domyśle), a potem sama „nie poda, bo robiła na oko”.
Można syna wysłać na misję pokojową do Kosowa, to pozna wszystko bez ojca 🙄
Stanisławie, 😉
Danuśko dziękujemy za zaproszenie ale jeszcze nie tym razem. Wprawdzie przyspieszamy powrót do Warszawy ale to będzie w sobotę, żeby zdążyć do „Różanej”. Dostaliśmy też mail od Alicji i odpowiedzieliśmy jej z radością: oczywiście tak!
Stanisławie – to nie przewrotność, to praktyka. Większość kobiet gotuje „na oko” (ja też) co ma tę wadę, że nie można 2 razy uzyskać identycznego rezultatu, tylko podobny. I nie podam Ci precyzyjnego dozowania, bo nie umiem.
Stanislawie, „wprowadzenie w meskie zwyczaje” to tego dnia: urwanie sie od domu i babskiego regimentu, majowka, pijatyka lub nie, wycieczka i poczucie wolnosci, nie wiem czy to sie redukuje wylacznie do polowania na dziewki.
Panie Lulku najukochańszy, zgłupłeś Pan? Przecież ja mam lęk wysokości…
Ja po prostu mam wizję, wyobrażenie smaku i konsystencji. Dążąc do tego dodaję i mieszam składniki, aż będzie takie jak sobie wyobraziłam. I jak tu potem podać, ile czego 🙄
Pan Lulek natomiast twierdzi, że nie tylko proporcje, ale i składniki oraz technologia uleciały mu z pamięci 🙄
Pyro,
zamieszkasz na parterze, a na najwyższym piętrze będą kamery i radary dalekosiężne 😎 Pomiędzy – pokoje gościnne 😉
Nemo – chyba wypłucze ten Wasz zjazd na Podkarpaciu. Leje tam niemiłosiernie, a ma jeszcze 10 dni padać.
No właśnie 🙁
Nemo niewątpliwie właściwie zrozumiała mój niewinny żarcik. Sam też nie lubie zbytnio polegać na wadze i nie przepadam za powielaniem wypróbowanych przepisów, więc improwizacja częściej mi się zdarza niż pichcenie z recepturą w dłoni. Są też rzeczy, których receptura jest niemożliwa do podania. Na przykład pasztet.
Są też przepisy typu: mąki tyle, ile ciasto pzryjmie. Dla niewtajemniczonego może to oznaczać, że należy dodawać mąkę tak długo aż ciasto zacznie się rozsypywać. A przecież chodzi o to, żeby miało właściwą konsystencję.
Dorotol, Twoje wyjaśnienia nieco mnie uspokoiły.
Dziędobry na rubieży.
Obiad pod sosnami – bjuti. To już nawet mniej ważne co się je i czym popija. Sosny są kochane. Konwalie też.
Dla ogródkowiczów – sznureczek – pewnie już kiedyś podawałam, ale co tam:
http://www.hortulus.com.pl/index.php?ps=glowna
Ogrody tematyczne ichnie mogą zawrócić w głowie. Chyba skoczę tam we wtorek, może dokupię jakieś róże w miejsce tych kilku, które mi zmarzły.
Witajcie,
W pracy cisza i spokój bo moi Szwajcarzy świętują.
nadrabiam wczorajsze zaległości i cały czas utwierdzam się w przekonaniu : LUBIĘ TEN BLOG 🙂
Jotko, współczuję …
Alicjo i Haliczku – spóżnione ale szczere gratulacje.
Wracam do lektury.
Juz mnie ta senna pogoda tak wkurza, ze proponuje ten rytm
http://www.myvideo.de/watch/2311267/Chubby_Checker_Let_s_Twist_Again
Jako drobny,
Skromny kwiat od urodzenia,
Nie pcha się na plaże pełne słońca,
Szuka raczej cienia.
A w tym cieniu,
Gdzie wokoło są konwalie inne,
Życie wiedzie typowo rodzinne.
Gdy się człowiek czasem spotka z konwaliami,
To tak wyglądają konwalie pod drzewami,
Jakby właśnie przyjechały na wycieczkę,
Żeby sobie w lesie odpocząć troszeczkę.
1255 ale nie cofnę się aż tak daleko….
Dzień dobry- Wszystkiego najlepszego Ojcom Niemieckim i Wszystkim Innm (synów niekoniecznie prowadzić) oraz Tym, Którzy Świętują Wniebowstąpienie w Austrii i Gdzieindziej. Dzień Ojca w Polsce obchodzony jest 23 czerwca (koło Jana).
Gospodarzu- Dzisiejsze opowieści przywołały wspomnienia z dzieciństwa. Ogród pachnący konwaliami, bzem, białymi liliami, floksami… kolorowe Lwie Paszczki… Punk obserwacyjny na orzechu gdzie wypatrywałam wracającej do domu Babci. O! i Pradzadek czule uśmiechający się swojej Dyktatorki. Prababcia drepcąca po nalewkę na liliach do kredensu. Niania Ludwika rozkładająca mi polowe łóżo w ogrodzie- obok słał stoliczek z kompotem z jabłek lub rabarbaru. Jabłka w cieście albo uwielbiane ruskie pierogi najlepiej smakowały w ogrodzie. Wreszcie uginające się od gruszek drzewa. Wysoka trawa, którą raz w tygodniu kosił stróż z sąsiedniego domu. Nikt nie zlewała trawnika chwastobujczym środkiem.. kwitły pachnące fiołki, babka, mlecze.
Jak kiedyś będe miała własny kawałek ogródka posadzę te wszystkie rośliny.
Nisia- piękne te ogrody- sama bym tam poszła.
Zapomniałam pogratulować Alicji i Haliczkowi wczorajszej wygranej 😳
A więc gratuluję dziś! 😀
Kiedy konwalie dostanie dziewczyna
od tego, który nocne sny przepełnia,
wąchając usta leciutko wydyma,
a zapach sprawia, że to szczęścia pełnia.
Szczęścia brakuje pod Piotra namiotem
choć swój aromat rose rozpościera,
gdyż konwalija nie chce myśleć o tem,
aby zapachu użyczyć, przechera.
Nisiu,
nic dziwnego, że lubisz tam chodzisz 😀
Ciekawa jestem, czy działalność jest prowadzona na terenie byłego PGR? Pomysł genialny i jakie to musi być piękne miejsce.
„…Istotą tych ogrodów jest pokazanie układu roślin w kompozycjach ogrodowych i ich zastosowanie w poszczególnych ogrodach (stąd brak tabliczek z nazwami)…” 😯 Czy to jest logiczne? 😯
Jeśli zechcę skopiować jakąś kompozycję lub stworzyć podobną, to skąd mam wiedzieć, jakich roślin użyć?
Dzięki Stanisławie. Lekko wzruszyłem się. Konwalija jednak odrobinę zapachu rozpościera wokół stołu. Zresztą wieczorem tam będziemy i sprawdzimy.
Dorotol- świetny pomysł- z drugiej strony jak zabawne to teraz- właściwie zatoczyliśmy koło- Armani czy Boss proponują dokładnie takie same zaciasne spodenki z wodą w piwnicy i przykuse marynareczki, w których najlepiej zbudowany mężczyzna wygląda jakby pożyczył ubranie od młodszego brata – nasze dzieci odkrywają muzykę naszych ojców i naszej młodości.
Stanisław- piekny wiersz
http://www.youtube.com/watch?v=h6TIEkB4_F8
Nie wiem, co z ich logiką, ale myślę, że im chodziło głównie o pokazanie, że można róznie komponować rośliny: kolorami, zapachami, etc. Może liczą na to, że zwiedzający sami wiedzą, co oglądają. Tabliczki psułyby nastrój.
Apaw, Małgosiu – ja tam nie mogę tak sobie chodzić, bo mam do nich ze 140 kilometrów… ale chętnie jeżdżę, zwłaszcza w czerwcu jest tam bajkowo, kiedy kwitną róże, wielkie kępy liliowców i w ogóle wszystko. Mają też duże szkółki i sklep z ogrodowymi różnościami, takie pułapki na człowieka ogrodowego. W zeszłym roku przywiozłam od nich 40 róż w pojemnikach, znakomita większość ma się doskonale.
Panie Piotrze okoliczności przyrody macie optymistyczne …:)
jotka zawsze jest smutno, kiedy odchodzi osoba znana i lubiana …
Tutaj, przy KAŻDEJ odmianie roślin jest dyskretna tabliczka z nazwą rośliny i jej producentem
Czy to psuje komuś ogólny obraz i kompozycję?
Pawełku odpisałam …
Danuśka to jest tak:
Krystyna w czwartek przyjedzie na tyle wcześnie, że będziemy na wieczornym spotkaniu ..
w piątek chyba nie wyrobimy bo będziemy chodzić cały dzień .. wiesz jak to jest kiedy nogi ma się zmęczone …
w sobotę jesteśmy z Wami cały dzień … 🙂
Ogrodowo, to ja pochwalę się Dzieckiem. Ryba ma ogródeczek wielkości chustki do nosa – 250 m kw. z tego trochę odpada na drewutnię pod wiatą, placyk na stół ogrodowy itp oraz dwie drogi komunikacyjne i mini tarasik przy drzwiach balkonowych do saloniku. Bogactwo tej miniaturki ogrodniczej zapiera dech – pnącza różne, róże, liliowce, kwiaty jednoroczne (niewiele) irysy i co by kto nie chiał – pergola pod winogronem i płoty pod powojnikami i takimi tam różnymi. I wcale nie jest to naćpane i nieuporządkowane. Otóż wzdłuż wszystkich boków ogródka Ryba zażyczyła sobie rabat wzniesionych, co najmniej dwupoziomowych, a jest i trzypoziomowa, w ten sposób zyskała trochę miejsca i może budować sobie obrazy kolorystyczne. Wykorzystuje każde miejsce – nawet wiatę i bok garażu osłaniają kępy egzotycznych traw rosnące we wkopanych pojemnikach (żeby się diabelstwo nie rozpełżło po ogrodzie) i 2 kępy malw. Malwy zresztą pewnie opuszczą ogródek przy Śląskiej, bo łapią mszyce i każdą chorobę.
Nemo jak zmieniasz link w tekst?
Tulipany cudowne!!!
Pyro- gratuluję wychowania takiej Ryby i pięknej w opisie chustki do nosa!
Trochę się musiałem oderwać, a tu tyle zapisano. Cieszę się, że Pan Piotr się wzruszył, to bardzo miłe.
Ciekawe, co pisze Pyra, bo mszyce atakują nas parę razy w roku jak szalone, ale głównie róże i wiciokrzewy. Nigdy jeszcze nie zaatakowały malw.
Nemo – nie wszyscy muszą jednakowo rozumieć urządzanie ogrodu. A może to względy marketingowe, może tym z Hortulusa chodziło o to, żeby zwiedzający odwiedzili też szkółki i od razu zostali klientami? A może po prostu nie lubią tabliczek?
Pyro – to okazuje się, że ja jestem obszarniczką: mam 400 metrów!
Apaw,
dzięki za komplement 😉
A tu masz samouczek HTML dla zielonych, gdzie wszystko jest opisane
Apaw – ogrodnicze wychowanie Ryby nie idzie (niestety) na moje konto. Kiedy mieszkała w domu, nie było dla moich Bliźniaczek większej kary, niż polecenie pomocy w ogrodzie, a nie daj Bóg, zrywania porzeczek. Kiedy sprzedałam ogród, bo nie mogłam sobie poradzić z dojazdami i 650 m.kw. przy chorym Mężu, obie moje panny przysięgły, że więcej motyczki i grabi nie dotkną w życiu.
Nisiu,
nie wiem, dlaczego szukasz uzasadnienia dla braku tabliczek, skoro właściciele sami je podają 🙄
Powodów też się domyślam, ale uzasadnienie jest pokrętne i nielogiczne.
dzięki Nemo, Pyro to znaczy, że wszstko musi dojrzeć.
Dzień dobry Szampaństwu.
U mnie jeszcze chłodnawo, ale słonecznie i konwalie zaczynają kwitnąć, chociaż nieśmiało jeszcze. Coś ten maj chłodny po tej stronie Wielkiej Wody, mogłoby być cieplej…
Jolinku – odnotowane !
A zatem po Warszawie nocą będzie szaleć, od czwartkowego
wieczoru poczynając, wesoła kompania 5-osobowa 😀
Jak dzisiaj pięknie,majowo,kwiatowo i poetycznie na blogu !
Zupełnie nie a propos lecz lubię to wykonanie. A i wykonawcę
http://www.youtube.com/watch?v=T4F0HWENveQ
Zawsze mnie bawi.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Apaw,
dziękuję za przepis na ogórki małosolne. Za kilka dni powinny być już dobre.
Do uprawiania choćby najmniejszego ogródka trzeba dorosnąć. Dla młodzieży to bardzo nudne zajęcie i wcale mnie to nie dziwi. Chociaż ja już w dzieciństwie lubiłam pielenie i podlewanie roślin. Mój ogródek też ma wymiary chusteczkowe ,mam go od niedawna, ale jest już sporo roślin .No i oczywiście dalsze plany rozwojowe. Obawiam się, że posadzona jesienią jabłonka przemarzła, bo liście wybijają tylko w dolnej części. Chyba wiosenne sadzenie jest bezpieczniejsze.
Dziś kupiłam już bilet do Warszawy.Ku mojemu zdziwieniu pani kasjerka sama wyszukała mi tańsze bilety/ bo i powrotny/,chyba dlatego, że kupuję tak wcześnie. Taka miła niespodzianka ze strony kolei. Za to podróż będzie trwała 6 godzin, bo kolej modernizuje trakcję .
Pyro,
plewienie w ogrodzie, zrywanie porzeczek i inne „plagi” były także moim udziałem i choć się nie zarzekałam, to i nie tęskniłam, jak się skończyły. Jednakże po jakimś czasie zaprzyjaźniłam się z żoną miejscowego chłopa i zaczęłam jej pomagać w ogrodzie, który był dla niej udręką, bo obok nieszczęśliwego małżeństwa z mrukliwym, starszym o 18 lat ponurakiem miała dwoje dzieci, pracę pielęgniarki w szpitalu i romans z pastorem, który próbował „terapeutyzować” nieszczęśliwe małżeństwo swoich parafian 🙄 Po jakimś czasie i licznych perypetiach, gdy żona pastora wykryła romans i kazała mu się zdecydować (wybrał swoje małżeństwo i czworo własnych dzieci), a żona chłopa po próbie samobójczej odeszła od męża, przejęłam ogród pod opiekę w całości, aby zmniejszyć desperację chłopa mającego dosyć zachodu z krowami i cholerycznym bratem, z którym odziedziczył gospodarstwo. Tak to trwa już bez mała od 20 lat i w tym ogrodzie mogę robić, co chcę, z chłopem dzielimy się częścią zbiorów.
Z czasem doszło nam jeszcze stare ogrodnictwo z inspektami i szklarenką, gdzie matka odumarła 3 samodzielne córki nie przepadające za rodzinnym ogrodem. Jedna przejęła dom i część ogrodu, a w pozostałej części i szklarni szarogęsimy się my. W tym roku latem mamy pod opieką cały ogród, bo właścicielka wyjeżdża na 2 miesiące do Mongolii. Ogrodowa koegzystencja układa nam się znakomicie, przyjacielskie stosunki z sąsiadami owocują wymianą sadzonek, zbiorów, usług (Osobisty wszystko wszystkim naprawia), podlewaniem pod nieobecność, wymianą plotek itd. Nie wyobrażam już sobie życia bez grzebania w ziemi, chociaż plewienia nadal nie lubię, robi to z zamiłowaniem Osobisty 😉
PS. Chłop o romansie żony u pastorem nie wie do tej pory. Wszyscy wtajemniczeni milczą pilnie, znając charakter górala nie chcą mieć śmierci duchownego na sumieniu 😎
z pastorem, oczywiście
próba wg linku – w poczcie nie wyszło – może tutaj – zobacz
ooo działa – Nemo – dzięki
Apaw, brawo 😀
Siąpi ozięble.
Wczoraj bardzo dobre szparagi zapiekane z serem. Dzisiaj indyk i brokuły. Nocami czytam Millenium, bardzo podstępnie wciąga, oj sprytny był ten Szwed 🙂
Właśnie się dowiedziałam, że pracuję w Boże Ciało. Żegnaj kolejny wolny dniu 🙁
nemo cudna historyjka … 😀
Apaw zdolna jesteś … 🙂
dziś dzień Amelkowy … 😆
haneczko ale dadzą Ci inny wolny dzień …
Chusteczkowy to jest mój… uprawny areał – 6X4m… dlatego dałam sobie spokój z uprawą mini-grządek, są maliny pod płotem i są porzeczki. Bazylia w beczce i zioła w doniczkach. O, kupiłam wczoraj rozmaryn, już taki mały krzaczek. Roger mi zmarnował, zasuszając na śmierć. Może kupię i drugi, na zapas 🙂
A reszta trawa, konwalie i tyle. Kilka tulipanów…
Komu w drogę temu czas. Opuszczamy Florydę, ale bedziemy bliżej Alicji i Jerzora. Zaprosili nas nieszczęśni, nie sądząc, że my to poważnie…
Mój rozmaryn też wymarzł przez zimę i kupiłam nowy, ale jak sadzić, kiedy leje 🙁
Krowy mojego chłopa na wiosennej łące
Jolinek51, melduje, ze wsiaklas na calego. Zdaniem Doris jestes urodzona na modelke. Ale numer, jak przyjedziesz to Ci nie popuszcza. Jak w sobote przyjedzie po poludniu ten Kazik z Katowic, miedzy innymi przodownik od rabania przodka a na dokladke pani z Caritasu to bedzie bal na siedem fajerek.
W przygotowaniu do balowania
Pan Lulek
Dadzą Jolinku, ale w moje wolne dni pracuje pan mąż, mijamy się 🙁
A co tam, damy radę, upiekę jutro puchatkę Żaby z własnym rabarbarem 🙂
Nemo, ja po prostu lubię szukać różnych możliwości. Staram się rozumieć ludzkie motywacje, a kiedy ktoś do mnie przemawia pokrętnie i nielogicznie, to tak sobie myślę, że nie każdemu jest dana umiejętność logicznego przemawiania… Ale może ten ktoś umie zrobić coś innego – na przykład ogród. Wtedy moja tolerancja dla jego niedoskonałości językowych wzrasta. Chęć zrozumienia go również.
Kiedyś byłam poproszona przez pewnego uczonego o napisanie wraz z nim książeczki – przewodnika po ścieżce przyrodniczej. Początkowo nie rozumiałam o co mu chodzi, ale potem okazało się, że on naprawdę potrzebował tłumacza z polskiego na polski. Był znakomitym przyrodnikiem. 😆
Aniołek fiołek róża bez konwalia balia wściekły pies 😉
Nisiu – miłośniczko ogrodów,
Jak w swoich wojażach dotrzesz do Bielska -Białej polecam ogrody japońskie w Pisarzowicach:
http://www.kamratowka.pl/Wisla-noclegi-ogrody-pisarzowice.html
Jest tam zagłębie magnoliowo-azaliowe i pokazowe ogrody japońskie.
Straciłam tam trochę pieniędzy…
zobacz
Nisiu,
raczej nie każdemu dana jest szczerość i uczciwość. Pokrętnych uzasadnień po prostu nie lubię, a już szczególnie, gdy obrażają logiczne myślenie 🙄
Prędzej bym zaakceptowała brak tabliczek bez uzasadnienia. Wtedy bym sobie wymyśliła te wszystkie powody, których Ty też się doszukujesz.
Cichal,
my wzięlim na poważnie 😉
Raz tylko udało mi się utrzymać rozmaryn na ogródku przez zimę, ale to była w miarę łagodna zima – tutaj trzeba zadoniczkować i na ogródku od wiosny do jesieni, a potem muszę zabrać do chałupy. W chałupie jest zimą sucho, jak nas nie ma i nie jest podlany jak należy, no to szybko sie wysusza. Z tymiankiem nie ma problemów, ale rozmaryn nie wytrzymuje dłuższych wielkich mrozów. A swoją droga, kupię jeszcze dwa – jeden zadoniczkuję, a drugi wsadzę do ogródka, kto wie, może przetrzyma?
Spokojnego lotu Cichal.
A tu nieco konkretniej:
http://www.pudelko.com.pl/
Nemo – piękne kwiatki i zdjęcia 🙂
Moje konwalie sprzed 5 minut:
http://alicja.homelinux.com/news/img_2681.jpg
Narażając się na to, że Pyra uzna mnie za komediantkę grającą pierwszą naiwną, powiem tak: wiem, że nie każdy jest szczery i uczciwy. Jednakowoż przy każdej nowej znajomości zakładam, że tak właśnie jest i daję kredyt zaufania. No risk, no fun. Najwyżej stracę – ale co właściwie? Zapas złudzeń mam spory, starczy na całe życie. Dopiero kiedy wiem na pewno, że ktoś jest złym człowiekiem, odwracam się od niego i jego motywacji.
A z tym językiem i umiejętnością logicznego wyrażania się – też wolę, kiedy mój rozmówca to ma. Ale skoro nie ma, to co? Jego ból, a ja się staram zrozumieć mimo to.
http://www.youtube.com/watch?v=UWb1xaFn0b4
Te Pisarzowice jakieś fajne, może i dobrze, że daleko! Do wydawania pieniędzy mam kilka ogródków bliżej…
😆
A u mnie leje i nie ma kiedy robić zdjęć. Buuu…
Alicjo, haha, mam podobne i też przy barwinku! Ale jeszcze im się nie chce całkiem zakwitnąć.
Zimno!
Nisiu,
Mam te same odczucia odnośnie Hortulusa 😉
Ale jak już mnie zawieje w tamte strony…
9191 – fajny kod.
No to jeszcze jedna piosenka dla naiwniaków:
http://www.youtube.com/watch?v=dEoOGnOcRjs
Jeszcze coś, a propos wczorajszego spotkania z Helenką – miałyśmy się spotkać w tej nowej „trendowatej” restauracji ponoć rewelacyjnego szefa kuchni, 19-latka, właściciela przybytku. No i spotkałyśmy się… pod zamknietymi drzwiami, bo przybytek jest otwarty dopiero o 19-tej i serwuje tylko obiado-kolacje i kolacje. No, trochę nami trząchnęło i postanowiłyśmy bojkotować.
Poszłyśmy do starego, dobrego „Pan Chancho”, młodszej siostry „Chez Piggy”.
Ja zjadłam dobrą, urozmaiconą przystawkę w śródziemnomorskim stylu (pita, humus,baba ganoush, liść sałaty, pomidorek), Helenka zupę marchewkową i swoje ciacho-torcik, choć nie wolno, bo dieta, ale żyje się raz, i raz można od diety odstąpić, zwłaszcza przy takiej okazji. Dietetyczny to był toast Helenki… nie tak dawno bywała zawsze butelka szampana, ale jak trzeba…
http://alicja.homelinux.com/news/img_2674.jpg
A ja ostatnio testowałam warszawską restaurację „Bacio di Angelo” na Wilczej i powiem Wam z przyjemnością – bardzo dobrze tam ktoś gotuje (sola z prawdziwkami zapiekana – cudo). Mają też mądre zwyczaje – po przystawce – gigantycznej! – zanim podadzą danie główne (gigantyczne!) – pytają, czy już dawać, czy jeszcze chwilę chcemy tę przystawkę poprzeżywać. Podobnie jest w innym „Bacio” tej samej zresztą rodziny Przykazów: dobre, niemało i z czuciem.
To mi przypomina, że nie mieli śledzika – za mało włoski! Chyba więc nadrobię.
Jedno zastrzeżenie: wystrój wali po oczach rozbuchaną barokokokowością… Mnóstwo portretów Marilyn i innych gwiazd, kamienna ściana sypnięta złotolem itd. Ale jak się patrzy tylko w talerz, to dekor nie boli. A niektórzy taki lubią.
🙄
O, to zapomniałam uściślić – u mnie zastępy konwalii, barwinka oraz fiołków (białych zwłasza!) i nadal trawa rośnie (będziemy mieli sianokosy, już mówiłam…), bo przecież szkoda tych fiołków, a one po całym trawniku 🙄
Robin nadal wysiaduje, ciekawam, czy jajka, czy skrywa młode, ale nie będę zaglądała, żeby ich nie płoszyć.
Apaw. dziękuje, ale my samochodem. Małe piwo – 2200km. Samolotem byśmy nie wyrobili z bagażem. Maszyna do chleba, przyprawy to pół samochodu (a duży) Malarskie utensylia Ewy, drugie pół. Moje sprzęty nurkowe, komputery, bajery i innego badziewia od cholery. Dużośmy przywieźli a przez pół roku człek obrasta w przedmioty a żal wyrzucić…
Nisiu – no co jest? „Mimozami jesień się zaczyna”, a tu maj dopiero. Sama się wczoraj zarzekałaś, że do Ciebie trzeba prosto, bo „aljuzju nie paniał”. O, i niech mi Pani, co to książki pisze, z których całkiem spora znajomość ludzi wyziera nie wmawia, że do niej trzeba po szosie i autostradzie, nie opłotkami. To się wczoraj uśmiałam i zażarciłam – a tu proszę…!
Alicjo,
z tej fotografii widać, że Pani Helena tryska energią i radością .A wiek wcale jeszcze nie podeszły …
A tu impresje z ostatniego spaceru.
http://picasaweb.google.de/pegorek/Berggarten510?authkey=Gv1sRgCKKv-b27osTk6wE#5470660567071681106
A teraz ide jeszcze troche malowac.
Madonna 😯 Przestało padać, zakładam gumiaki i idę na gumno coś poprzerzucać 🙄
Ja tu tylko, że nie lubię pokrętnych uzasadnień, a tu od razu cały wykład o intencjach, kredycie zaufania, pierwszych naiwnych etc.
Nisiu, czy Ty się czujesz zobowiązana brać w obronę jakiegoś biznesmena, co mu się nie chce dyskretnie informować potencjalnego klienta o tym, co mu gdzie indziej i tak chce sprzedać? 🙄
Tak to przed chwila wyglądało u mnie na ogródku (poniżej sznureczek).
Idę przygotować chłopakom coś do jedzenia (j.+Roger) – otóż posprzątali i wywieźli na śmieci coś, co stało za garażem w kąciku i prosiło się o wywózkę od kilku lat, takie tam stare drzwi, rama okienna etc.
Wreszcie!
A ja mam zrobić coś z niczego, kiedy lodówka pusta, bo zwykle w czwartek robimy zapasy, i nie o jedenastej rano przecież 🙄
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/1305#
Hejze ino fijołecku leśny!
Cymuś mi się nie ozwinoł wceśni”
Krystyno,
wiek wcale nie podeszły, ale Helenka teraz to jest pół Helenki sprzed roku, chorowała poważnie, dała odpór. Ja ją znam od lat – i choć wygląda bardzo dobrze, wiem, że zmarniała i wystraszyła mnie ta chudość. Ja nie należę do wielkich, a na zdjęciu ona jak wróbelek, a ja jak utuczona gęś.
Na szczęście powoli przybywa na wadze, lekarze kazali!
Przepraszam, już nie będę.
Alicjo! W moich oczach jesteś Wielka! A w oczach Jerzora – Olbrzymia!!!
No dobra.
Nakarmiłam. Był świeży chleb z polskiego sklepu, stamtąd też wędliny (Roger bardzo lubi), a nawet pączki, Jerzor przytomnie zawadził o Baltic Deli po drodze. Przyjęło się, że robię kanapki – tutaj niezbyt znany zwyczaj, a Roger twierdzi, że ma mniej roboty z komponowaniem sobie na talerzu, chwyta kanapkę i zajada.
Zabezpieczyłam piwo, herbaty nie chcieli. W ruch poszedł kufel od Pepegora, pokazać pokazałam, ale poza mną nikt nie ma prawa z niego pić! Radeberger tym razem.
Zdaje się, że w robinowym gnieździe coś się wykluło, bo słychać piski (pisklęta!) – tym bardziej nie przeszkadzam teraz. Za parę dni zerknę bliżej, rzut okiem z kuchennego okna – robinowa (lub robin) stoi na gnieździe i się kokosi na wszystkie strony 😯
Trzynastego… nawet w maju jest wiosna!
(Zimny wiatr!)
Coś mi się wydaje, że w totemie mojego rodu było zwierzę hibernujące; kiedy jest zimno, ponuro i cos tam pada, to ja szukam zacisznej norki do spania.
Obiad dzisiaj był tak smaczny i obfity, że o kolacji mowy nie ma.
Jutro planuję ziemniaki, szparagi i mielone (malarz). Mam już bilet na podróż w Dorotola krzaki, a jutro jeszcze wizyta u lekarza (czekam 5 miesięcy) apteka i pakowanie.
Witajcie,
Mam bardzo duze zaleglosci w czytaniu was a przejrzalam tylko dzisiejsze wpisy, z nieustajaca przyjemnoscia. I ogrody sliczne, i opowiesc nemo o sasiadach warta zapisania i spojrzenie nisi na otoczenie z zyczliwoscia i zrozumieniem.
W moim ogrodzie kwitna konwalie, rozmaryn przetrwal zime. Kupilam pelargonie, ktore jutro wsadze do skrzynek. Ale w porownianiu do mojej Mamy, marna ze mnie ogrodniczka. Mam kilka krzakow hortensji, zasadzonych przez poprzednich wlascicieli. Kwitna przez cale lato, nie wymagaja zbyt duzo pracy.
Czy ktos wie, jaka pogode zapowiada sie na nastepny tydzien w centrum Polski? Przymierzam sie do bagazu, ktory chcialabym ograniczyc ale pewnie jak zwykle zabiore za duzo rzeczy.
Hej Pyro wyjade Ci naprzeciw najpozniej w sobote rano, gdyz czekam na troche ciepelka w powietrzu.
Prosze sobie wyobrazic, ze w krzaki dojezdza autobus z Poznania, to chyba jedno z nieiwelu plusow globalizacji.
Staaart! Dzisiaj jedziemy do znajomych do St. Augustine. Urocze, najstarsze miasteczko w USA. Tylko 500km. Jak dobrze pójdzie bedziemy na wieczór.
Dorotolu – to autobus linii Słubice – Poznań i f-my ze Słubic. Przypuszczam, że specjalnie dla zatrudnionych w Niemczech Polaków.
A tu jeszcze o wiosnie.
Alino,
ja przeczytam prognozę pogody na najbliższe parę dni w Polsce w środę, przed wyjazdem. Zabiorę niezbędne i żadnej walizki poza „bagaż podręczny” standardowa walizeczka na kółkach – z powrotem to nadam na bagaż, bo poza tym będę miała moją wielką czerwoną torbę (w tamta stronę – w ramach walizeczki). A spodziewam się, że będę targała sporo z Targów! Szmat zabieram minimum – najwyżej coś potrzebnego dokupię, samo w sobie atrakcja, bo szmaty/buty tam i tu to różnica 🙂
Coraz mniej rzeczy zabieram ze sobą, a i to ciągle jakby za dużo. Na Florydę zabrałam średnia torbę podróżną z ekwipunkiem na dwoje – a można było o połowę mniej. Zawsze działa to „może jednak na wszelki wypadek zapakuję…”
A po licho? Kiedyś były trudności zaopatrzeniowe, w sklepach beżowe sweterki i szare spódnice, w obuwniczych jeszcze gorzej. Ale teraz – w razie potrzeby nie problem, do wyboru/koloru/rozmiaru, mogą być z wyższej półki, mogą być kilkurazówki za grosze 😉
Lecę do zajęciów…w podgrupie jednoosobowej 🙁
Godzina na fotelu dentystycznym. Nie lubię. Przebijanie się samochodem przez zakorkowane miasto. Nie lubię. Chwila zastanowienie w pobliżu domu Pyry na Ratajach: goście w remontowanym mieszkaniu? Nie lubię!
Powrót do domu na wsi. Lubię 🙂
Konwalie kwitną, słowiki szaleją, żaby odprawiają swoje gody a wszystko spowite miodowym zapachem rzepaku z ogromnych połaci w naszej i w sąsiednich wsiach. Piękne.
Deszcz. Potrzebny. Wielkopolska stepowieje. Zimno. Na ch…….
takitam,
specjalna dedykacja dla Ciebie;
– puk, puk
– kto tam?
– co kto tam?
– a co puk, puk?
Wczoraj było Pankracego, dzisiaj jest Serwacego, jutro Bonifacego czyli trzech zimnych ogrodników a zaraz po nich zimnej Zośki.
Wszystkim ogrodnikom i wielbicielom ogrodów ( pamiętajcie o ogrodach, przecież z tamtąd przyszliście ) wszystkiego najlepszego 🙂
Alino,
pogoda dla Mazowsza na następne dwa tygodnie
Alicjo, masz racje, taka prognoza z tygodniowym wyprzedzeniem na nic sie nie zda. Zrobie podobnie, sprawdze w przeddzien.
Od kiedy pamietam, nie lubilam pakowania sie, nie umiem ograniczyc sie do niezbednego minimum. Przywiazuje sie do rzeczy i lubie je miec ze soba. Pewnie, ze mozna dokupic na miejscu ale ja lubie miec te noszone, sprawdzone, w ktorych dobrze sie czuje.
Pije za wasza zdrowie!
Nemo, dziekuje bardzo. Chyba nie ma szans na wyrazne ocieplenie. 😉
Jotka – usadziła bym Cię na jakimś czystym krześle, Tobie nalałabym zimnej wody (dentysta) sobie – nie wiem czego (może kropli walerianowych) pogadałybyśmy krzynkę; nie długo, bo ja warczę teraz i rozmyślam o tym, że nasi protoplaści sto tysięcy lat zamieszkiwali jaskinię którąś i nikomu kopeć na ścianach nie przeszkadzał. Zartuję oczywiście.
Alino,
no, kiepsko to wygląda, a dla Podkarpacia chyba jeszcze gorzej 🙁 Prognoza na nasze wakacje ziściła się dosyć dokładnie. Swoją drogą 15-18 stopni lepsze jest w podróży niż 30 😎
Nisia- ciekawy tekst – jakoś nie na temat ale skojarzyłą mi sę z Adamiak
Cichal- wozisz to tam i nazad? To szekokiej w takim razie.
A zatem za tych,co dzielnie remontują
i za tych,co już drobne walizy pakują !
Za tych,co ludzkość z serdecznością traktują
i za tych,co w pięknych ogrodach się lubują !
Zdrowie !
Ja dzisiaj grzecznie zdrowie wznoszę mineralną.
Szaleństwa przewidziane od przyszłego czwartku,a po drodze jeszcze
imieniny Zofii. Więc na razie się,co nieco poumartwiamy 🙁
Ogladam film „Perfumy”
Widzę, że sporo blogowiczów będzie podróżować w najbliższym czasie. Toast za pomyślność tych podróży.
Doroto z P. – moja podróż to raczej akcja humanitarna Doroty z B.
Mnie wyrzucają z domu na czas kładzenia kafli podłogowych pod hasłem „Skakać nie będziesz, bo się zabijesz”. Dorotol ma posiadłość „w krzakach” czyli w sporym ogrodzie blisko lasu, jeziora i średniowiecznych fortyfikacji i udziela mi azylu na 10 dni.
Dostałam piękny bukiecik konwalii i czuję sie dostrojona do Waszych ogrodów. Klawiatura i internet Orange szwankuje ale czasami się udaje połączyć. Podnosze kieliszeczek z wiśnióweczką za Szanowne Blogowisko.
Absztyfikant (jak mówiła moja Babcia) mojej Młodej przyniósł mi kawałek pizzy, zjadłam pomimo godziny….
Pyro, no i bardzo dobrze – ja tu widzę same plusy. Spędzisz czas w miłym towarzystwie i w ładnym miejscu i wrócisz na gotowe i wysprzątane. A psisko zostaje? Pewnie podróż autobusem byłaby dla niego trudna.
A dla tych co się pakują weź podróżny, stary worek i na drogę buty dwa
i wsrod pozostalosci po konwaliach, gdyz
… nie każdy odwiedzający Ośno Lubuskie wie, że konwalia przynosiła miastu niemałe dochody i przyczyniła się do jego sławy nie tylko w Europie, ale i poza jej granicami. Na przełomie XIX/XX wieku, olbrzymie ogrodnictwa w Ośnie specjalizowały się w produkcji bulw konwalii zdolnych do kwitnienia. W najlepszych czasach 6-7 milionów bulw rocznie trafiało na rynek europejski i amerykański. Miasto ochrzczono wówczas mianem „konwaliowego miasta” a producentów bulw „konwaliowymi królami” . Ten chroniony dziś gatunek bez większego problemu można jeszcze dziś spotkać w ośnieńskich lasach.
Dorotol- A to się Halinka zmieniła….
Jotka 🙂
bardzo celnie mnie skondensowalas,
moj typ tak ma, ale przeciez nie pojde na szybe,
moze na ryby?
glizda do glizdy:
a gdzie maz?
a wie Pani, wyciagneli go na ryby
no i samo sie rozwiaze, jesli zawiazane bylo
Apaw jak Halinka???
Halina Frąckowiak się zmieniła od czasu filmu
Sorry to było do Doroty z Poznania
Pojadlem, popilem, pospalem. Muzyka sobie grala jakies klasyki a od jutra znowu pod opieke pani z Caritasu. Ponoc wszystkie sa atrakcyjne. Zastanawiam sie czy nie wypowiedziec Swietej Wojny Kadafiemu. Liczba kobiet nawet zgadzala by sie. Namiot wzieloby sie od nemo. Ot taki drobny zestaw zgodnie z zasadami. Sam ruszylbym w pielgrzymke zabierajac Ojca Marcelego dla odpuszczenia grzechów na miejscu.
Dobrej nocy zyczy wszystkim
Pan Lulek
Pies zostaje, ale nie dlatego, że jest kłopotliwy w podróży – przeciwnie, jest b.grzeczny pod warunkiem, że weźmie się go na kolana i pozwala wyglądać przez okno. Zostaje, bo Ania się o niego boi po prostu. Dorota ma koty, Radek traktuje koty, jak zwierzynę łowną, dostał już od kotów takie manto, że się interwencją chirurga i antybiotykami skończyło, a nie zmądrzał ani odrobiny i dalej poluje na koty. To się Młodsza wystraszyła o pupila. Nie, to nie.
Pyro moje to nic ale te piec od sasiadow plus kot agresor przybleda
Gotowa do drogi mogę być w godzinę o powiadomieniu, gdzie mam być – sprawna jestem we wrzucaniu w podróżny stary worek, buty koniecznie muszą być stare dwa i wygodne, szmaty sprawdzone, ale jak coś się rzuci w oko w miejscu, do którego przybędziemy – czemu nie, będziemy je oswajać po powrocie 😉
W dalekosiężne przepowiednie pogodowe wierzę z dużą dozą niedowiary – to wszystko jest od dużego palca, niech taki drugi na Islandii wybuchnie – i d… zbita, pogoda zmieniona, loty (tfu, tfu, tfu!!!) odwołane.
Alino,
ja samolotem, więc siłą rzeczy muszę się sakwojażowo ograniczać, a poza tym kto by to za mna targał?! Z tego względu nigdy nie zabieram pudeł z kapeluszami 🙂
Z podręcznym – nie muszę czekać na bagaże, zabieram – i wychodzę bez czekania na rozładowanie bagażowych juków, co trwa nieraz godzinę i dłużej 🙄
Jak chcecie pooglądać coś na dobranoc to tu jest dużo fotografii ze świata- ładnych
takitam,
nie ma to jak czaić bazę 😎
kod 7ee7 i wszystko jasne 🙄
Alicja
http://www.aironline.pl/lotnisko/warszawa/okecie/
http://pogoda.teleaudio.com.pl/cgi-bin/metar.cgi?kraj=Poland&lotnisko=(EPWA)%20Warszawa-Okecie
http://www.windguru.com/pl/index.php?sc=347 na ogół się sprawdza- trzeba określić spot – akwen w poblizu
Alicjo- wysłalam linki do pogody ale się akceptują
A ja jeszcze raz z ta sama . Bardzo ja lubie, moze wam tez sie spodoba. Zycze dobrej nocy.
Zakatarzony Nabuchodonozor, z ogromna chusteczka do nosa w kieszeni, przechadzal sie po ogrodzie szepczac do siebie – ladnie wisza, mam wszystko, zielonosci w polmisku, wino, konwalie i sosny, wiersze, namioty, Frackowiak, Kadafi za plotem, a jednak, Pankracy, czegos mi brakuje, powiedz czego ?
Juz wiem, glizd, bez ktorych wszystko to nie byloby mozliwe…dziekuje Ci Takitam 🙂
Konwalie rozmnazaja sie przez klacza, same nie wiedza dlaczego
Placek upierdliwy
Placek…
proste, pod warstwą ziemi cieplej i intymniej… i nie potrzeba motylka do zapylania 😉
Placku – widocznie nie odkryły przyjemniejszych form rozmnażania (te konwalie)
Placek! A Ty jesteś z Kruszonką, z Rabarbarem, czy taki raczej Ziemniaczany, znaczy Plyndz???
„Praca w ogrodzie oddala od nas trzy wielkie niedole: nudę, występek i ubóstwo”.
Wiecie, kto to powiedział?
Konwalia jak się uprze, to i droździkowi da się rozsiać 😉
Pyro, masz racje, ale to nie ja bede bede je ( te konwalie) uswiadamial. Zbyt latwo sie rumienie.
Nisiu, Plyndz po Ojcu-Poznaniaku, z Kruszonka po Holendersko-Mazowieckiej Mamie. Plackowy kundel jam ci jest. Nie bajtluje.
Spędziłam cały dzień na działce.Pracę uprzyjemniał intensywny zapach konwalii, które opanowały całkiem spory fragment ogródka. W pobliżu altany z kolei „bez tak pachniał jak bez”. Wspaniałe są te majowe wonie.
Po powrocie do domu zaglądam na blog-tu też królują konwalie!
Taki konwaliowy dzisiaj dzień.
Konwaliowe pozdrowienia dla Wszystkich!
nemo…to prawda, drozdzikowi trudno odmowic:)
Podejrzewam, ze powiedziala to jedna z zon Turka, zeby sie nie lenil i dal jej swiety spokoj. Dlatego on to ze smutkiem nawet obcym powtarzal.
Doczytałem nareszcie.
Dnia ojca nie obchodziłem tak jak kiedyś, bo oprócz przerwy objadowej /do objadu sam się nie przyczyniłem/ próbowałem zrobić co się dzisiaj da. Najpierw zaczęło brakować mi cierpliwości, a na koniec farby. I dobrze tak.
Na chwilę zajrzałem tu, aby umieścić plik zdjęć, które chciałem pokazać już w niedzielę, ale miałem kłopoty. A i dzisiaj chochlik sprawił mi znowu figla i zamiast ośmiu zdjęć wstawił mi ich 106, a wszystkich pokazać akurat nie chciałem. Na szczęście był ktoś, co to potem /znowu, bo już raz tak było/skorygował. Wstawiłem o 16.59, bo czytałem wstecz o ogrodach, ale niestety, zdjęcia na nikim nie zrobiły wrażenia, bo były najwyraźniej już inne tematy.
Nemo, świetnie że zmowa milczenia trwa, a polskojęzycznych Helwetów czytających blog /Gotuj się/ nie ma u Was znowu tak wielu, bo inaczej postradalibyście może duszpasterza, na koniec tylko Bogu ducha winnego. Tak trzymać! Inna sprawa, że nie wpadnę przy tym na niemieckie przysłowie o tym, jak to kmieć nie wie, kto postarał mu się o następcę. Wiesz Ty może?
Alicjo, pisałem, że nie obstaję na tym, aby nikt inny nie miał dostępu. Myślę, że Jerzorowi też mogła byś pozwolić! Stukam na odległość tradycyjnie z butelki.
Pyro, wyjeżdżaj w te krzaki do Doroty tylko się pilnuj /Pan Lulek na szczęście już pod nadzorem/, bo wiesz, ten szok świeżego powietrza. W razie czego, zadym odpowiednio i daj odpór!
Takitam:
Dwaj z kijem przy wodzie, niewiele mówią. Nagle jeden:
Powiedz mi, dlaczego ty akurat z tą się ożeniłeś.
Ty, wiesz, też się dziś zastanawiam. Wiesz, ona miała glizdy.
Wycofuję się, bo wiem, że zna się wice, ale nie wszystkie można opowiadać.
Ale dziś dzień ojca.
Nemo,
Schreber?
Pepegor – nie masz racji. Na mnie te ogrody zrobiły wielkie wrażenie. Nie wiem tylko co to za krzew obsypany fioletowymi kwiatami, rododenrdon?
Obejrzałam sobie i tę architekturę z muru pruskiego (szachulcowa) i zimowe obrazki. Nie pisałam na ten temt, bo myślałam, żeś wyemigrował do roboty.
Pepegor,
Wolter (Voltaire).
Jak ja zajrzałam pod podany adres, to tam żadnych zdjęć nie było, tylko informacja, że może zostały nieudostępnione 🙁
Pepegor
Widziałam- piekne kwiaty ale mi komentarz wcieło bo net kiepski.
Dzisiaj było duzo wiosny…. ale dzień się kończy …dobrej nocy.
O matko, Placku, szacun. Nielichy z Ciebie Przekładaniec.
A ja wciąż nie umiem robić kruszonki!
adee
Jakby niemieckie „żegnajcie”.
No to dobranoc.
No jasne, że nie może być, jak u mnie jest – intymnie i kłączowato. Europejskie turdusy to nie moje turdusy, poza tym one wysiadują i nie mają czasu na te tam…
Walczę z konwaliami, bo tutaj są miliony, miliony, miliony, jedna roślina przy drugiej – i jak im tylko pozwolić, to zajmą moje hektary 😯
Wielce inwazyjne, a jak! To ja muszę dawać odpór – owszem, Górka i naokoło domu, a jakże, tylko wypraszam sobie zajmowanie wszystkiego! Walka prosta – ścina się kosiarką razem z trawą. Wiosną zaczyna się zagarnianie terytorium, a teraz już śmiało wychodzą w trawie, bo nie ścinamy ze względu na wysiadujące robiny…jesteśmy zakładnikami 😯
Pepegor..
Jerzoru może kiedyś pozwolę napić się z kufla, ale niech się zasłuży. Poza tym z niego taki piwosz, jak z koziej d… trąbka 🙂
Do mnie jakieś burze za chwilę… grzmoty słychać, robi sie ciemnawo 😯
Pepegor,
zajrzałam jeszcze raz i teraz obejrzałam ładne rododendrony i inne kwiatki 🙂
u mnie tez konwalie(ulubione kwiaty mojej s.p. matki)
dzwonia, ale ostroznie tego roku – oj, zimno, zimno…
Nemo,
to teraz wiem od kogo on to zerzna.
Apaw twierdzi, ze zabaczyla. Moze wpadlas, kiedy akurat tam manipulowalismy?
To dobranoc w takim razie
Nisiu – 1 szklanka mąki, 1/3 kostki masła (250-tki) 1 żółtko, 4-5 czubatych łyżek cukru – wrzucić w miskę i włączyć mikser z trzepaczkami – tłuc do uzyskania odpowiedniej granulacji kruszonki.
No i właśnie ta grrrrrrranulacja mnie wykańcza.
Ale dziękuję, spróbuj.ę.
A to „ade” przypomniało mi taką piosenkę (zna ktoś?):
Ade! du muntre, du froehliche Stadt, ade!
Schon scharret mein Roesslein mit lustigen Fuss;
Jetzt nimm noch den letzten, den scheidenden Gruss.
Du hast mich wohl niemals noch traurig gesehn,
So kann es auch jetzt nicht beim Abschied geschehn.
Und so weiter…
to pewnie ktory z fagasow schuberta…
ich rate jetzt: heine?
Jutro rabne sobie szneka z glanzem albo porcje obwarzanków. Na sen leci Schubert który podobno zle sie prowadzil ale komponowal jak z nut.
Lekko sennawy
Pan Lulek
Byku,
ja też lubię, konwalie – one nie są takie, jak polskie konwalie. Są większe, rosną dziko, nie spotkałam się tutaj z tzw.”ogrodowymi”, a pamietam, że w Polsce bywały w ogródkach u znajomych i wyglądały inaczej, niż dzikie. No i właśnie… jak im pozwolić, zajmą tyle terytorium, ile im się da, przebijając się przez zwały liści jesiennych i tak dalej.
Schwanengesang Schuberta.
druga zwrotka:
Farewell! Your trees, your gardens so green, farewell!
Now I ride along the silvery stream
My farewell song echoes far & wide
Never have you heard a sad song,
So I won’t give you one on parting.
Po niemiecku: Ludwig Rellstab
Byku, jesteś wielki, tyle że Rellstab, nie Heine tym razem. Ale Schubert, którego pieśni lubię…
Ale po angielsku jakoś mi nie leży. Na Schubercie swojego czasu oswajałam się z niemieckim. W efekcie najbardziej lubię jego operową wersję (języka, nie Schuberta).
Może Wam się otworzy, u mnie już nie działa 🙁
Po angielsku podałam dla tych, co niemieckiego nie kumają. Jest jeszcze wersja włoska, holenderska i francuska
http://www.youtube.com/watch?v=2j4Gsk7REIc
Nie znalazłam Hiolskiego, który to śpiewał najpiękniej, ale Gerard Souzay był jednym z największych śpiewaków ubiegłego (hehe wieku).
Miałam iść spać, ale ten Szubert mnie oblazł…
A u nas kwitną dywanowo płomyki 🙂 To ich najpiękniejsza pora 🙂 Posadzone wzdłuż dwóch ścian domu rozrosły się z mikrusieńkich gałązek na półmetrowy, różnokolorowy kobierzec 🙂 Rozdaję jesienią wszystkim chętnym 🙂 Rosną na byle czym 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Z3CaNxa_em8&feature=related
No i proszę – dzięki kilku literkom przypomniałam sobie takiego wspaniałego śpiewaka… Ravela też pięknie śpiewał. Wszystko inne zresztą też.
Bonne nuit – może się uda.
Pyro, to moje zdjęcia z codziennej roboty, a między tymi też prywatne, jak sama z pwenością stwierdziłaś. Wkurza mnie, że nie panuję nad pewnymi procesami, kiedy łatwowiernie ładuję sobie jakieś updat´y,a potem nie rozpoznaję mojej wyuczonej, siermiężnej ścieżki, i znowu wszystko jest inaczej. Postanowiłem dzisiaj, że użyję jednej karty dla zdjęć zawodowych, i innej dla prywatnych. A te fioletowe, to faktycznie rododendrony. Ale zwróć uwagę na jedno zdjecie wysoko w gałęzie, z fioletowymi kielichami. To jest rzadkość. Chodzę tam regularnie i będę w razie czego nadawał
O, chyba mój wcześniejszy wpis zjadło a ja nawet nie zauważyłam. Ciekawostka przyrodolecznicza.
sa takze japonskie wersje heinego, mayhofera, klopstocka,rellstaba etc.,
ale muzyka schuberta ist, wirklich, über alles….
Oh, klar…
Czewiec przed nami…dziekuje Wam za Maj
jak te konwalie, jak bzy albo bez
…pet
Byku – przed snem:
http://www.youtube.com/watch?v=a_sfQVKGSgw&feature=related
leworecznie tak…dobrej nocy
Kwiaty w Piwnicy
tylu macie, prawdziwi polacy patryioci, wspanialych kompozytorow,
od gomulki poczawszy …i nic, i cisza…
ach, ale za to o szopenie,alez tak, bo wielki i rocznica wielka,
i kolejna wielka okazja dla dygnitarzy i dywanikow
Masz racje byku, na przyklad taki Majewski…wybacz, nie moglem oprzec sie pokusie 🙂
Gomolka tez dobry, to czasy mego wczesnego dziecinstwa, szalony wiek XVI-ty
moim skromnym zdaniem:
wiecej dla polski zrobila trabka tomasza stanko,
niz wszystkie armie jaruzelskich i sikorskich
Ewa Lipska
Entscheide dich endlich für eine menschliche Tat.
Sei nicht posthum.
Entscheide dich für rege Aufmerksamkeit.
Missbrauche den Tod nicht.
Entscheide dich endlich
für den Sieg
über dem Grab.
Zeichne dich nicht
mit einem Kreuz.
Sogar in geschlossener Sanduhr
Dauert die Wüste.
Mogą być nasi:
http://www.youtube.com/watch?v=BGeDE3sMi9w&feature=related
Dzień dobry Wszystkim,
Ale Wam dzisiaj na ogrodnictwo się zebrało. Też bym tak chciał, gdym nie musiał. Nie musiał tego robić na co dzień. Nisia zabroniła mi kiedyś pyszczyć na swoja profesję, więc nie będę. Nisi trzeba słuchać.
Wy to robicie dla przyjemności, a ja, bo mi za to płacą.
To efekty mojej pracy. Jeśli ktoś chce, niech zerknie.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/MojaPraca#
Przez te cholerne roślinki nie mogę wziąć udziału w żadnym minizjeździe, średnim zjeździe, wielkim zjeździe, w niczym. Nie mam pretensji do nikogo, bo sam sobie ten wspaniały zawód wybrałem. 👿 👿 👿
Piekne hortensje i inne kwiatuchy. Ogarnelo mnie brzydkie uczucie zazdrosci.
U mnie wszystko przekwitlo a pogoda typu wrogowi bym nie zyczyl.
Ale póki co to sie nie dam
Komu dzien dobry to dobry a komu dobranoc to do lózek. Zapalilem ostatnia swieczke w tym sezonie i koniec biadolenia
Pan Lulek
Jesteśmy dziwni. Zawsze się zastanawiam dlaczego to, co ludzie podziwiają u roślin, czyli kwiaty, u siebie skrywają wstydliwie, ba, grzeszą nawet myśląc o tym.
Kwiat służy do rozmnażania. Gdybym wymienił co u ludzi stanowi odpowiednik słupka, pręcików lub płatków korony zostałbym chyba z blogu usunięty (no, może nie z tego!).
A tak – bardzo lubimy kwiaty dotykać, wchłaniać ich zapach, podziwiać kolorowe płatki. I może niech tak jednak zostanie.
Przepraszam, ale na studiach miałem mnóstwo botaniki 🙂
Dobranoc, a dla wstających – dzień dobry. 🙂
Nowy,
piekna ta Twoja robota!
Witam, obejzalam album Nowego, jakie piekne magnolie i wisienki japonskie nie mowiac juz o szlachetnym Pomponie.