Zgadnij co gotujemy? (36 B)
Ponieważ nagroda została zaoszczędzona w ubiegłym tygodniu i jest to książka o podróżach po świecie w poszukiwaniu nowych a nieznanych smaków, więc i dziś pytania będą nawiązywać do tego tematu.
1. Skąd pochodzi i czyją jest własnością (od pona stu lat) słynny i chyba najostrzejszy sos tabasco?
2. Worcester to jeden z najbardziej znanych angielskich sosów ale jego rodowód nie jest z Wysp Brytyjskich; a skąd?
3. Najmniejszy z owoców cytrusowych, nie większy niż śliwka, o pomarańczowej skórce, pełen witamin A i C, czasem stosowany po zamrożeniu jako owocowa lodowata kulka do drinków to… ?
A teraz chwila namysłu i proszę o odpowiedzi wysłane na adres internet@polityka.com.pl . Trzy prawidłowe odpowiedzi gwarantują nagrodę czyli „Smakosza wędrownego”.
Komentarze
O – dzisiaj podwójny konkurs!
Książkę dawno mam na półce; podobnie jak większość „starej załogi”, ale na własny użytek zabawa rodzinna jest rozpoczęta.
W Poznaniu słońce, wiatr i zimno.
Wszystkim ciekawego, owocnego dnia życzymy – my dwie Pyry.
(demontażu mieszkania cd).
ASzyszu, nie zapomnij wysłać dwóch kompletów odpowiedzi? 😀
PaOLOre – to jak? Chcesz tę czereśniową berbeluchę? Zabierze ją ktoś?
Nie mam „Smakosza wędrownego”, a skoro już wstałam z wyrka, to wysłałam odpowiedzi. Nie wiem, czy prawidłowe i czy na czas.
Widzę, że moja pogoda dotarła do Pyry, a do mnie ską?ś nadeszły chmury i prognozują deszcz. 12C w południe. Typowe – maj 🙁
paOlOre,
Wysłałem na wszelki wypadek cztery. Każda inna!
Witajcie,
Książki nie posiadam, ale widzę że się spóźniłam. Mówi się trudno.
Wracam do pracy.
Chyba wystarczy pojedyńczy komplet odpowiedzi. Tylko dzisiaj będzie dwóch zwycięzców.
Sos tabasco oryginalny do niedawna był wytwarzany wyłącznie z papryczek rosnących na Avery Island. która nie jest wyspą. Nazwa pochodzi z wyspowej nazwy francuskiej, a francuzi mają wiele wysp śródlądowych. Rodzina, która sos wypuściła na rynek pod koniec XIX w, produkowała go najpierw na użytek własny i przyjaciół, którym dostarczała go w buteleczkach po wodzie kolońskiej. Gdy zdecydowali się spróbować sukcesu rynkowego, zamówili takie same buteleczki. Kolejni członkowie rodziny oprócz kierowania firmą znani też byli z sukcesów wojskowych. Ostatnie chyba dotyczyły Guadalcanal.
Nemo ignoruje propozycje wzbogacenia się na polskim rolnictwie io bierze większy rozmach wykupując całą UE. Ja bym się jeszcze wstrzymał do czasu rozszerzenia o zapowiedzianą przez określone koła Rosję. Wtedy to będzie coś. Jak Euro spdanie to może rubel zdrożeje albo odwrotnie.
Pyro, nie przejmuj się pyłem remonticznym. Jeszcze po północy wierciłem w suficie dotychczasowej sypialni córeczki, bo karnisz mocowany na ścianie poszedł do nowej, a w starej nie można przecież spać bez firan i zasłon, więc trzeba było założyć w starej sypialni dotychczasowy karnisz z nowej sypialni. A wiercenie w suficie jest urocze.
Wiercenie po północy bo przedtem było karczowanie rdestu na tarasach i ścianach domu. Karczowanie wyłącznie nadmiernych przyrostów, ale urobku było kilkanaście taczek. Karczowały obie Panie na drabinach. Ja będę dzisiaj poprawiał, gdzie zostały pędy ucięte od dołu i nie wyplątane na dziewięciometrowej ścianie. Ponoć było tych przyrostów zbyt dużo, ale jaki to sens taką robotę robić tuż przed sprzedażą domu, być może.
Dla zaspokojenia własnej próżności kupiłem wczoraj za 25 SEK znaczek do klapy marynarki. Pieniądze idą na wsparcie badań nad rakiem prostaty. Niby prosta sprawa a trudno się z nią uporać. Kilka dni temu kupiłem również – tym razem od małej harcerki stojącej niemal jak ta dziewczynka z zapałkami w przejściu podziemnym pod nowootwartym dworcem w Uppsali – Kwiatek Majowy. Tym razem pieniądze poszły na wsparcie dla dzieci.
Dlaczego o tym piszę? Znaczek do klapy wygląda tak jak te wąsy Schellera na fartuchu Gospodarza. Może nieco mniejszy, ponadto wykonany z emaliowanego metalu.
ASzyszu – w ten sposób możesz być próżny jak próżnia absolutna; możesz się nadąć próżnością jak balon – NIECH ŻYJE PRÓŻNOŚĆ!
Przeczytałem Pyrę cztery razy i nierzę oczom. Jeszcze raz przeczytałem Aszysza i dopiero zaskoczyłem. Sam zaczyna od próżności, więc wszystko jasne. Kwiatek Majowy dzieci sprzedają od 1907 roku. Kiedyś zebrane środki szły na walkę z gruźlicą. Ciekawym, czy nadal idą na ten cel. Czy w Szwecji jeszcze ktoś na nią choruje? W Polsce, owszem. Odczuła to bardzo boleśnie moja rodzina. Bagatelizuje się tę chorobę, a jest ona bardzo ciężka, a lecznie pociąga za sobą poważne skutki uboczne. Nie zawsze też wynik leczenia jest pomyślny.
W Polsce kiedyś obowiązywało okresowe badanie rengenowskie – małoobrazkowe. Okazuje się, że te zdjęcia małoobrazkowe dawały znacznie większe dawki promieniowania niż zdjęcia dużego formatu. Nadto niewiele było na nich widać. Teraz już te badania nie obowiązują, ale razem z kąpielą wylano dziecko.
Nie rozumiem, jak łotr z „nie wierzę” zrobił „nierzę”.
W ramach przygotowań zjazdowych byłabym wdzięczna ,gdyby
odpowiedzi na nasze maile przysłały Barbara,Alina oraz gdyby Jotka
zadecydowała,gdzie nocuje ( podpowiedź wysłana).
To pozwoliłoby dopiąć może nie na ostatni ,ale chociaż na przedostatni guzik, nasz bogaty program turystyczno-biesiadno-książkowo-
teatralny !
Ilość notowanych przypadków gruźlicy w Szwecji rośnie.
Według ubiegłorocznych danych (z marca) zanotowano trzynastoprocentowy wzrost w stosunku do 2008. 554 nowe przypadki, z czego 460 u pacjentów urodzonych poza Szwecją.
Obecnie zebrane pieniądze przeznacza się na zwalczanie ubóstwa wśród dzieci.
Andrzeju, dziękuję
Suchoty wracają w całej Europie 🙁 W Szwajcarii jest rocznie ok. 500 przypadków. Prasa donosi właśnie o chorej na Tb szóstoklasistce z kantonu Zug. Trafiła do szpitala z objawami wziętymi za zapalenie płuc. Badania wykazały gruźlicę. 19 osób z jej klasy wykazało pozytywny test tuberkulinowy, teraz badają (krew, ślina) na ile już są nosicielami. Gdzie ta dziewczynka się zaraziła, trudno ustalić, bo choroba ujawnia się powoli, czasami po latach 🙁
Eh, ten Eco 🙄 Obrzydził mi do cna poranne cappuccino podawane do łóżka we włoskich pociągach sypialnych. A tak mi smakowało 🙄 Ale ja się nie znam na kawie 🙁
Nemo
To może już mniej kłopotów jest z wrzątkiem z samowara,
który jest do dyspozycji pasażerów w pociągach rosyjskich 😉
Danuśka,
tam się zdarza, że kipiatok jest, no chołodnyj 🙁
To zapewne w trosce o pasażerów- oby tylko się nie parzyli 🙂
Dzisiaj czytam, że jeden pan wyniósł z pożaru swoją świeżo upieczoną żonę 😯
Pisałam już wczoraj, że Synek przychodzi prosto z pracy, remontować. Więc moje plany kuchenne :
1. upiec placek okruszkowy
2. obiad : dużo ziemniaków z koperkiem, schabowy godny robotnika, mizeria z ogórków w śmietanie (dużo)
Danuśka,
wołałam tu wczoraj rozpaczliwie o pomoc/podpowiedź, jak się dostać do mojej skrzynki odbiorczej w nowym laptopie, co to mi ją wczoraj wcięło. Niestety był krzyk wołającego na pustyni 🙁
Nie wiem jaką podpowiedź podesłałaś. Czy możesz to zrobić via blog?
Po południu ma przyjść pani do laptopa i odzyskać dostęp do danych odebranych. Póki co, jestem ugotowana.
Obecna!
Eska nie może wejść na blog i jej robię prasówkę 🙂
Wrzątek, w wielkich metalowych kankach, podawany jest też w pociągach w Chinach.
Nemo,
czy możesz mnie oświecić w sprawie sadzenia kalafiorów jesienią :skock:
Danuśko, przepraszam za opóźnienie, maila wysłałam dopiero dzisiaj 🙂
😯
Informacja nieco makabryczna ale chyba tylko „dzięki” bezmyślności dziennikarza. Ale bezrefleksyjność jest coraz powszechniejsza. Parę dni temu bardzo wykształcona osoba, matka filologa germanisty informuje, że niedługo jedzie z tą właśnie córką do Munster. Aha, do Monastyru, powiadam. Nie, do Niemiec, do Munster. Monastyr to przeciez Tunezja.
Prawda, że Tunezja, ale ja zawsze mówię Akwizgran, Ratyzbona czy Moguncja a nie Aachen Regensburg czy Mainz.
A to tak łatwo przypomnieć sobie, że Elba (rzeka) to przecież Łaba, a świerzo upieczony ma też swoje dosłowne znaczenie.
DRUGI KONKURS ZNIKNĄŁ. CHYBA BĘDZIE NAGRODA TYLKO DLA JEDNEGO
tunezja?hm…
Witam Wszystkich, życzę ciepłego i na przekór prognozom, słonecznego dnia. 😀
Pospałam sobie (wreszcie) solidnie, śniadanie zjedzone, ćwiartka kurczaka wyjęta z zamrażalnika i ostatni pęczek szparagów czeka na obiad. Jutro będę musiała wstać wcześniej, żeby pójść na giełdę warzywną po następny zapas szparagów. Jadam je codziennie i jakoś mi ochota na nie, nie przeszła.
Na deser planuję „wciumkać” melona, myślę, że już do tego dojrzał. 😀
Byku, al-Monastir to po polsku też Monastyr
Nie kumam. Co oznacza dosłownie „ŚwieRZo upieczony”? Czy to jest np. żart z magistrów polonistyki?
Jotko – w sprawie kłopotów z laptopem nie pomogę.
Propozycja hotelu to :
http://www.accorhotels.com/pl/hotel-3714-ibis-warszawa-stare-miasto-old-town/index.shtml
Wszędzie blisko ( jak na warunki warszawskie ) i cena do zaakceptowania.
Do przemyślenia nocleg na naszej gościnnej kanapie w salonie,
ale salon otwarty na cały świat,nie ma drzwi (jak może pamiętasz )
Stanisławie,
ja tu sobie żartuję, ale widzę, że bierzesz wszystko niezmiernie sierioznie, więc chyba przestanę 😉
Czy ktoś już zna program tegorocznego Zjazdu? Pytam, bo wrzesień już bardzo wypełniony, praktycznie zajęty od 17-tego do końca. Zjazd liceum i wyjazd rocznicoślubny.
Jutro spróbuję kupić szparagi, prawie prosto z pola.
Jotko,
każdego roku, tak pod koniec lata, kupuję u ogrodnika sadzonki kalafiorów zimowych, sadzę i czekam, aż wiosną wydadzą owoce. Teraz właśnie je zbieram, są delikatne i niepowtarzalne w smaku, i nie mają żadnych liszek 😎 Mrozy im niegroźne, przetrwają wszystko. Jesienią sadzę też cebulki szalotek i czerwonej cebuli, niebawem będziemy jeść pierwsze czerwone cebule do sałaty.
znowu nic nie wygram, bo nie chce mi sie zagladac do wikipedi..
dzisiejszej nocy zlapalem dwa wegorze i juz sie wedza, hej!
Stanisławie – wygląda, że będą niejako dwa zjazdy, bo jedni nie mogą w pierwszym terminie (pierwszy łykend) drudzy zaś nie mogą pod koniec miesiąca. I tak na 5-go zapisali się B.iP. Adamczewscy, Alicja, Pyry, Pepegor, Danuśka, Haneczka, Cichalowie, Żaba i Eska są w każdym zestawie bo miejscowe jeszcze czekamy na zgłoszenia (oczywiście z własnym obciążeniem rodzinnym).
byk, jak możesz pisać o takich wspaniałościach, jak świeżo uwędzony węgorz. 😯 Oj, jeszcze raz w życiu chciałabym takiego, pachnącego, kapiącego tłuszczem, zjeść. Mniam, mniam, aż ślinka leci. Czy ja Ci czasem nie „zazdraszczam” ? A fe, to nieładnie, więc już się poprawiam i ciesz się tymi pychotkami do woli. 😆
Stanisławie- ja na razie zajmuję się gorączkowo przygotowaniami
do zjazdu majowego. Przewodniczącą komitetu organizacyjnego
zjazdu wrześniowego jest chyba tradycyjnie Pyra.
Udało się skompletować biesiadników w „Różanej” w sobotę 22 maja.
Mamy 14 osób :
Gospodarzy
Jotkę z Włodkiem
Alicję
Alinę
Barbarę
Jolinka
Krystynę
Małgorzatę
Nisię
Zgagę
oraz mnie z Osobistym
Teraz kompletujemy załogi na wycieczki oraz na przyjemności
kawiarniano-towarzyskie. Tu wcielamy w życie zasadę pracy w podgrupach 🙂
Pyro, dziekuję. Rozumiem, że Błota stały się naszą nową tradycją, jak to było proponowane.
Jeszcze Zjazdowo – zapomniałam o Krystynie (też początek miesiąca)
Żeby nie zginąć proszę Alicję, żeby na swojej stronie powiesiła tabelkę z miejscem na nasze wpisy – deklaracje. I zamorscy od razu gadać za kogo założyć składkę po 100 zł od osoby. Po co dawać bankom na transferach zarabiać?) W tym roku Żaba proponuje dziczyznę jako zaopatrzenie podstawowe – dzik i jeleń + pstrągi, + pierogi, ciasta zwleczemy własnej produkcji, Eska zrobi słynny smalec, Żaba twarog, a własnego specjalistę od ryb też mamy przecież.
Różana to ta od Tradycji? Chyba będziemy gdzie indziej w tym czasie. Ciężka ta wiosna dla mnie. Od lat nie miałem tyle pracy w pracy, nawet pracując na swoim.
Pyro, zajrzyj, proszę do swojej skrzynki.
Ale cudowne zjazdy się szykują. 😆
Pyro – składkę na zjazd wrześniowy od niektórych zamorskich
wyciągiemy podczas spotkania w Warszawie 🙂
Kawa, szparagi, ortografia, zjazdy, wiercenie w suficie! Każdy mówił o czym innym, jak zwykle w życiu rodzinnym. Boy, Boy!!!
Dziędobry na rubieży. Chmury się kłębią i płyną, burze zwiastuje nam wiatr. Wczorajszej nocy raz grzmotnęło, ale za to mocno – moja biedna psinka Betusia oczywiście natychmiast chciała rozwalić brodzik a w obliczu niepowodzenia zamierzała wleźć na pianino, które mam w domu, ponieważ poważam i popieram kulturę.
Teraz leży grzecznie i łypie spod oka. Beta, nie pianino.
Jakieś śniadanie wchłonę czy cuś.
Nisiu, do poważania i popierania kultury wystyarczy pokazać się w kawiarni z pianinem. Posiadanie oznacza co najmniej entuzjazm dla kultury.
Ju tutok na kwilecke ino, bo zaroz juhasi laptopa mi zabierom. Ponie Pietrze, jeśli kiesik znów w okolicy Puszczy Białej jakiesi fudamenty hałasować zacnom, to jo se myśle, ze z takimi sprawami trza sie zwracać nie do sołtysa, ino do rzecywistyk władców tyk terenów, cyli do bobrów. One, z tymi swoimi piknymi zębami, poprzegryzajom to i owo w tym hałaśliwym sprzęcie – i po kłopocie 😀
Ależ dziś był tłok. Odpowiedzi bez liku. Alicja i Haliczek przysłały pierwsze i to w odstępach sekundowych. Więc mimo obaw Stanisława obie dostaną „Smakosza”. Jedna (czyli Alicja) odbierze na miejscu (z wyszynkiem i zakąską), a druga – pocztą. Gratulacje!
Prawidłowe odpowiedzi są takie:
1 Z Luizjany i jest bez przerwy w rękach rodziny McIlheny.
2 Z Indii
3 Kumkwat
Dzięki Owczarku za podpowiedź. Bobry mieszkają tuż obok mnie. Skorzystam z ich pomocy powołując się na przyjaźń z Tobą.
Kochani, mam naleśniczki z mięsem i barszczyk czerwony, może ktoś ma ochotę, zapraszam.
Gratuluję zwycięzcom. Pomarudzę trochę, że te Indie w Worestershire Sauce to ściema, ale tak się przyjęło, więc niech tam.
A propos rodziny McIlheny, to jeden z prezesów rodzinnej firmy trzymał w rękach władzę od 1898 do 1949.
Danuśka,
dziękuję, jak Włodek wróci z pracy to podejmiemy decyzję i dam znać. A ta „Różana” to przy jakiej ulicy?
Nisiu,
a Ty w jakim hotelu staniesz?
Nemo,
chłonę z ciekawością wszystkie podawane przez Ciebie informacje i jak tak dalej pójdzie, to zostanę małorolną. Czyli to musi być specjalna odmiana kalafiora? Uchyl rąbka tajemnicy, ile hektarów obrabiasz?
Pepegor,
czy wiesz, że w najnowszej papierowej Polityce jesteś cytowany przez samego Daniela Passenta?
A teraz coś za co będziecie mnie mieli prawo wychłostać. Pamiętam, że gardłowałam zawzięcie przeciwko polityce na tym blogu, ale nie potrafię się powstrzymać. Muszę Was zawiadomić o tym, że za kawiarnianym pianinem w pewnych muzeum, odnaleziono nie tylko Prawdziwą Twarz Charyzmatycznego Polityka, ukradzioną podstępnie przez polskojęzyczne media.
Odnaleziono również Jego Prawdziwe Nazwisko – Kaszpirowski 😯
Mam iść na chójkę czy na groch 🙁
Jotko, brawo.
Pozdrawiam do jutra
w znacie ten?
wychodzi baca z namiotu na hali, przeciaga sie,
i mowi:
ej,owiecko, owiecko, gdybys ty jeszcze gotowac umiala…
jotka siadaj do pianina i zagraj coś za karę … 🙂 …. swoją drogą przygnębia mnie ta nasza polskość …
gratulacje dla Alicji i Haliczka .. 🙂
fajny zjazd nam się zapowiada targowy … 🙂
Pawełku na sobotę już się szykuję … może ktoś dołączy do na .. będzie Marek, Paweł i ja ….
Dziś był podwójny konkurs, zadam więc i ja pytanie:
O co prosi Bułat Okudżawa w drugiej zwrotce swej piosenki (tej. którą oczywiście wszyscy znają) dla Kaina? Słyszę ale nie rozumiem.
P.S.
Byłem w banku. Ubrałem marynarkę z wąsami w klapie – a jakże, pogadaliśmy i mam jak w banku!
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę…
byku,
Znamy, znamy. Sami opowiadaliśmy nie raz.
Jotko, „Różana” jest przy ul. Chocimskiej nr 7. To mała uliczka równoległa do Puławskiej z tyłu za Centrum Finansowym czyli za dawnym a nieistniejącym już kinem „Moskwa”.
Byku,
ten dowcip jest jeszcze z czasów, kiedy bacowie na hali w szałasach mieszkali 😉
albo jeszcze starszy … 😉
Aszysz
Dopóki ziemia kręci się,
o Panie, daj nam znak,
Władzy spragnionym uczyń,
by władza im poszła w smak.
Hojnych puść między żebraków,
niech się poczują lżej!
Daj Kainowi skruchę,
i mnie w opiece swej miej.
Jotka,
Zanim pójdziesz na groch to sprawdź, czy twój dostawca usług internetowych nie oferuje opcji obsługi e-poczty przez program/przeglądarkę. Innemi słowy „webmejl”.
Teraz chyba wszyscy to oferują. Mogłabyś – nie bacząc na kłopoty twego komputera czytać i pisać e-pocztówki z jakiegokolwiek-komputera-bądź. Nawet gdzieś na dworcu albo (gdyby ci przyszło na myśl popierać kulturę) w bibliotece. Choćby uniwersyteckiej.
Napisałbym to oczywiście do ciebie na adres e-poczty ale ty przecież masz kłopoty z tąże.
Kainu daj raskajanije
Gratulacje dla wygranych!
Jotko,
moich hektarów nie liczyłam, bo rozparcelowane w różnych miejscach (użytkuję cudze), ale będzie jakieś 300 m kw.
Kalafior pewnie specjalny, bo nazywa się zimowy, ale sprawdzę w sklepie z nasionami.
nemo to Ty jak obszarnik jakiś … 🙂
Aszysz 🙂
Dzień dobry Szampaństwu.
O, to jednak opłacało mi się podejść w środku nocy do maszyny 😉
Haliczek, przybij piątkę 🙂
Pyro,
Tablicę ogłoszeń/zgłoszeń opracuję trochę później, bo jeszcze jednym okiem podsypiam, potem mam zajęcia z z Helenką (urodziny dzisiaj), zaprosiłam ją na lunch do nowej restauracji, sama jestem ciekawa, co to za przybytek, podobno szefuje tam jakiś 19-latek, właściciel….
Aha, Pyro – Ja występuję podwójnie, bo z Jerzorem!
Jolinku – to widzę,że zjazd majowy rusza już w najbliższą sobotę.
Będzie trwał cały tydzień albo jeszcze dłużej !
W najbliższą sobotę świętuję Zofię,więc nie mogę zjazdować.
Blogowe świętowanie zaczynam w czwartek.
W czwartek przewidziana Warsow by night.
Proponowane rozpoczęcie o 19.30. Lista uczestniczek zapisanych,
jak do tej pory : Alicja,Małgorzata i Danuśka.
ja bym się dopisała Danuśka tylko jeszcze nie wiem o której Krystyna przyjedzie … jak nam wyjdzie czasowo to dołączymy … a mt7 to dołączy do nas w te dni? …
Raskajanije to w istocie skrucha (pokajanie po naszemu może być).
Stanisławie drogi, a co byś powiedział, gdybym się udała do kawiarni z fortepianem? Co tam pianino…
A propos fortepianu – byłam w niedzielę w owym kulturalnym Żyrardowie na koncercie Włodka Pawlika + trio – panowie grali muzykę z Rewersu i robili to tak, że odleciałam od razu. Pawlika uwielbiam zresztą na dziko od dawna, ale i Cezary Konrad, jeden z najlepszych perkusistów na świecie zresztą, nadaje się do uwielbiania…
Jotko, ja lubię pomieszkiwać w hotelu Maria (przy rondzie Babka na JPII) – między innymi ze względu na pyszne śniadanka. Ach, te bułeczki ziarniste!
Fortepiano, na nim torcik,
stary zegar, zeschły kwiat
i ten stół, co na Majorce
cztery nogi miał i blat…
Dziękuję,
Najbardziej podoba mi się:
„Daj sczastliwomu dienieg”
Przyznam, że nigdy specjalnie nie wsłuchiwałem się w tekst tego co ludzie śpiewają i zostało mi to do dzisiaj.
A co tam, macie całe. To KOnstanty Ildefons.
Pewna matka miała córkę,
A ta córka znowu chęć
Chodzić co dzień do muzeum
Ni to w dziewięć, ni to w pięć.
2
Matka bywa też hiena,
Ciągle wrzeszczy, że to kłam,
Na to córka: – Ach, Szopena
Są pamiątki śliczne tam:
3
Fortepiano, na nim torcik,
Stary zegar, zeschły kwiat
I ten stół, co na Majorce
Cztery nogi miał i blat…
4
Matka nie wie, kto Szopen,
Przeto chamski robi krzyk,
Nie wie, że on Europę
Zaczarował, potem znikł;
5
Jedna jest niekulturalna,
Myśli, że to jaki drań,
Druga jest sentymentalna
I stąd konflikt, proszę pań.
6
Oczywiście – nadszedł przełom:
Dwie kobiety – różny świat:
Idzie córka do muzeum,
A mamusia za nią w ślad.
7
Ach, wypadków nić przeklęta!
Wszystko widać – mały tłum:
Razem z córką jakiś pętak
Także wszedł do mu-ze-um.
8
Matkę zlało jak ukropem,
Tłum ucieka, woźny zbladł:
– Ach, to to jest ten twój Szopen?!
Rudy wąsik – ładny kwiat!
9
I zaczęła straszne dzieło
Parasolką – co za wstyd!
Całe trzęsło się muzeum
Od piwnicy aż po szczyt:
10
Fortepiano, na nim torcik,
Stary zegar, zeschły kwiat
I ten stół, co na Majorce
Cztery nogi miał i blat.
Konstanty Ildefons Gałczyński
1934
cace <– taki kod 😯
Jolinku,
mt7 dołączy z doskoku na włóczenie się po Targach, mam z nią kontakt telefoniczny, to się jakoś spikniemy, kiedy jej będzie pasowało.
http://www.youtube.com/watch?v=xoRjh-pf5C0
Alicjo fajnie by było jakby nas wieczorkiem mt7 oprowadziła po Starym Mieście np. w sobotę .. Ona zna te miejsca na pamięć …
1934 dobry rok jeszcze można było się śmiać z tego pana z wąsikiem i marzyć o głupotach ..
Załamałam się i proszę mnie pocieszać.
Przed chwilą odbyłam telefoniczną rozmowę z panem starszym i pozornie przytomnym, znakomitym historykiem zresztą, który mi zasunął tekścik „znowu nas wymordowali w Katyniu”. I łzy zabrzmiały mu w głosie przez telefon.
Ratunku!!!
👿
Jolinku, dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=JAnhd4gFnW8&feature=related
Nisia,
Nie załamuj się – strzel se lufę. Obawiam się, że każdy z nas przeżył ostatnio coś podobnego, w znanych (wydawałoby się) nam ludziach tkwią niezmierzone pokłady.
Ja przeżyłem i trudno mi się z tym pogodzić, choć w końcu pewnie będę musiał.
Nisiu,
ustosunkowałaś się, czy pominęłaś milczeniem?
Gdyby ktoś był ciekaw czego te pokłady niezmierzone, to zacytuję za paOlOre:
„Nadgamonianu patosu”
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i podpowiedzi 🙂
Poczta odzyskana. Danuśko odpowiedziałam na ostatniego maila.
Nemo,
to jak Ty te wszystkie uprawy mieścisz na takiej chusteczce do nosa? Nasz ogród jest zagospodarowany prawie w całości roślinami ozdobnymi. Jedynie z boku jest coś na kształt minisadziku: 2 wiśnie, śliwa, jabłoń, grusza, czereśnia, morela, winogrona. To wszystko jeszcze młode, ale w tym roku mam nadzieję zrobić nalewkę z własnych moreli. Dwa krzaki agrestu, trochę późnych malin, poziomki. Pod płotem, tylko do użytku letniego, najbardziej podstawowe jarzyny, trochę ziół.
Kiedy czytam o Twoich uprawach Nemo, zastanawiam się nad ziemią, jaką mamy przy firmie. To zaledwie parę kilometrów od domu.
Kiedyś, w latach braków w zaopatrzeniu, kiedy dzieci były małe, sporo tam uprawiałam. Jest jedna kwestia do rozpatrzenia. Nasza firma produkuje akumulatory. Przed laty, za poradą koleżanki, sprawdzałam jakość ziemi oddając do badania marchew tam wychodowaną. Podobno najbardziej chłonie ołów. To było wiele lat temu. Niby ochrona środowiska sprawdza nas na bieżąco, ale wolałabym, przed podjęciem decyzji o uprawach, upewnić się co do czystości gleby. Jak to zrobić?
Nisia,
Na pociechę posłuchaj sobie tego . Panienka nagrała sporo muzyki Coltrane’a z własnymi tekstami.
A tera uważaj: z takim nazwiskiem !!!
Pzrygotowania zjazdowe przebiegają pomyślnie.
Wszystkie noclegi obgadane,nikogo pod mostem nie zostawiamy.
Chociaż niektóre mosty w Warszawie pięknie iluminowane
i mogłoby to mieć nawet swój urok.Szczególnie w majową noc.
Precyzuje się zatem kolejny punkt programu – drink powitalny
na Ursynowie w piątek 21 maja.
Wiadomo,że będzie Jotka z Włodkiem,Barbara,chyba Małgorzta i być może dotrą inni… Nie wiem,czy dotrze Jolinek z Krystyną ?
Nisiu,
mogę spróbować zacząć Cię pocieszać. Obawiam się jednak, że może się to źle skończyć dla nas obu, z powodu alergii na wyżej wspomniane
Jak mawialiśmy w czasach nieboszczki komuny: to się nie mieści nawet w milicyjnej pale 😡
Ja tu tylko raz po raz z doskoku i podczytuje, ale teraz Jotka klina mi zabila z tym drukowanym Passentem i, ze niby ja tam wystepuje. Do tego sugeruje szok!
Jotko, prosze Cie, wyjasnij natychmiast o co chodzi, bo ja do drukowanego Passenta dotre dopiero w niedziele.
Poza tym fajne tematy tu leca, ale ja bede mogl dopiero cos przed polnoca wstawic, bo zajec mam dosc duzo.
Milego dnia Wam zycze,
a jutro mam Vatertag!
pepegor
Nisiu –
sama już się pocieszyłaś tym słówkiem „pozornie”.
Kiedyś czytałam opowiastkę futurystyczno-science fiction jak to na Ziemi wylądowały statki przybyszów z kosmosu. Wątek w tej chwili nie jest ważny jako i fakt, że ciało pokryte mieli kolorowym futerkiem w bajecznych kolorach tęczy. Uszy, uszy – potrafili je zwijać do środka. Chyba przydałaby się nam taka sztuka. Choćby w opisanej przez Ciebie rozmowie telefonicznej.
Czego – że zacytuję ASzysza – serdecznie Ci życzę.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
aCH TE mAMUSIE Z PARASOLKAMI. Znałam takie, chociaż (na szczęście)mnie ominęło.
ASzyszu – Bułata trzeba słuchać, tam muzyka jest tylko „scenografią” dźwiękową; inaczej nie usłyszysz, że tchórzowi konia trzeba dać, w innnej piosence , że „gdy w przód chcesz iść/ pamiętaj , że/ masz lewej strony trzymać się”, a w jeszcze innej „Ja w Panią wciąż wpatruję się,/ Pani patrzy na Niego,/ a on spogląda w przestrzeń” Bułata zapisywałabym na recepty w przypadku durnoty życiowej.
Tak znajomi Nisiu nas zawodzą (lub nie) … bo czuliśmy, że z nimi coś nie tak ale przecież to nasi starzy znajomi …
Danuśka chyba na pewno będziemy … jak nie padniemy od tego zwiedzania … zwiedzanie jest cool tylko czy nam nogi wystarcza … 🙂
Do Zjazdowiczek obecnych w Warszawie w piątkowy wieczór
21 maja wysłany został kolejny mail.
A Nisia i tak wie,że jakby co to ma dzwonić i przyjeżdżać.
Już mi lepiej. Dziękuję serdecznie za wszystkie pociechy, werbalne oraz jazzowe .
Futrzaste uszka zwijane do środka – ot co! Ale czasem naprawdę chce się walić czółkiem w ścianę… więc może i czółko jakieś futerkowe by się zdało.
Tak nawiasem: przez część drogi do i z Ż. (1100 km!) słuchałam Radia Maryja – między innymi dlatego, że ma chyba najpotężniejsze nadajniki i wszędzie jest. No ale tu byłam przygotowana na to, co usłyszę I nie rozczarowałam się!
Ech, są ważniejsze rzeczy na świecie.
Co ja sobie zrobię na obiadek???
pepegor,
DP w felietonie pt. „Święta Evita” cytuje blogowicza „pepegora”, który pisze: „Trumnę ze zwłokami Perona obnoszono jak arkę przymierza”
Poczułam się się dumna, że to mój blogowy kolega jest cytowany. Czego i Tobie życzę, dopóki ASzysz nie żąda opłat, za prawa autorskie 🙂
To jutro jest Germanii Dzień Ojca czy Wniebowstąpienie? 😯
Polecam ruskie pierogi!
E.
Wniebowstapienie a niebo pochmurne.
Nisia,
czy Ty jesteś masochistka? 😯
Oh,
dziekuje Jotko, juz mi lzej.
A jutro jest Wniebowstapienie, ale to inna historia.
Spadam
Jotka,
Z czystością gleby „na polu” może być różnie, instytut gleboznawstwa przy jakiejś rolniczej uczelni może by przebadał?
Tu dość popularne jest ogrodnictwo w „kołnierzach do palet”. Co to takiego mógłby ktoś z głupia frant zapytać? No kto? Nikt ???
No to wyjaśnię. Na palety do transportu nakłada się taki kołnierz, żeby drobnica nie rozpadała się na przykład. Z tych kołnierzy budować można skrzynki, inspekta lub inne zbiorniki na ziemię uprawną w której to z kolei się sieje. Skrzynki te z powodzeniem moga być wyższe, bo kołnierze dają się ustawić jeden na drugim. Dostęp do roślinności wygodny, bez klękania i z różnych stron.
Ziemię używa się ogrodniczą, Nowy zapewne potrafił by lepiej wytłumaczyć zalety tegoż. Ja dodam jedynie, że na niewielkiej ilości kwadratowych metrów da się uprawiać nadzwyczaj wiele. Poza tym te skrzynki można przestawiać z miejsca na miejsce. Taki element architektury ogrodu.
I to mówię ja – Jarząbek – właściciel trzech hektarów obsianych trawą.
Hm…
Aaaa! ASzyszu! Już wiem! Taki ogród był na filmie, którym zachwycałyśmy się tu na blogu. Film z Meryl Streep – romansowała z mężem po latach od rozwodu. Nie pamiętam tytułu filmu. Ogród bardzo mi się podobał. bardzo dziękuję za wspaniały pomysł.
Nowy,
dorzuć trochę rad od siebie, bardzo proszę 🙂
Ten blog naprawdę jest dobry na wszystko 🙄
Jotko, coś Ty! Ja jestem beztroska hedonistka!
Chodzi Ci o czółko? No bo jak się słyszy takie kosmiczne brednie i to od faceta, który ma autorytet w intelygenckim środowisku, to chciałoby się czółkiem o ścianę walnąć w ataku nagłej rozpaczy. Jeden facet gadający brednie da się znieść, ale on naprawdę ma wpływ na ludzi, którzy się potem będą na niego powoływać!
Moja historiozofia jest dość prosta. Były czasy kiedyśmy dawali wpiernicz Ruskim, Niemcom i innym. Były też czasy, kiedy oni dawali nam wycisk. Silni byli, to i wycisk był odpowiedni. Mam wielki szacunek dla walczących, poległych i tak dalej. Niech spoczywają w spokoju. Ale my – żyjmy wreszcie do przodu, nie do tyłu!
Mój ukochany skądinąd Herbert w moim ukochanym skądinąd Przesłaniu Pana Cogito napisał „niech nie opuszcza ciebie twoja siostra pogarda” – a ja uważam, że pogarda niszczy tego, kto gardzi. Nienawiść niszczy tego, który nienawidzi.
Pamiętajmy i wyciągajmy wnioski – ale do licha, wybaczmy sobie po chrześcijańsku wzajemnie wyrządzone krzywdy (polscy panowie byli średnio święci) – i weźmy się za organizowanie przyszłości.
Przepraszam za mój polityczny wybuszek, alem się zdenerwowała.
Odgrzeję sobie zamrożony gulasz. Kupiłam pod Łowiczem woreczek ziemniaków Denar – szukam optymalnej pyry (chwała Ci, Pyro – Ty już jesteś optymalna, ale zjeść się Ciebie nie da). Żeby była sypka, smaczna i ładnie się odsmażała na masełku.
Nisia,
chodzi mi o słuchanie Radia Maryja. Kiedyś słuchałam tego wieczorami i nocą przez tydzień prawie non stop z powodów zawodowych. 😯
się też denerwuje i staram się robić swoje … czy głupowi trza odpowiadać .. może trza bo pomyśli, że mówi dobrze a milczenie to jest zgoda .. ja wymiękam .. idę głosować przeciw J.K. …i daję sobie spokój z polityką …
Każdy Twój wyrok przyjmę srogi,
co postanowisz, niech się stanie.
Tylko zbaw mnie od nienawiści,
od pogardy zachowaj mnie Panie.
Słusznie, Jotko! Idę obierać tego Denara.
😆
Pod Twoimi poglądami podpisuję się wszystkimi ręcami !
A co do pyr to będę Cię duchowo wspierać też !
Nie znałam tego wiersza, ale jestem za!
Nie wiem, czy się przyznać, czy od razu hop, na chójkę. Kto ma słabe nerwy, niech odpuści i nie czyta. W wielkiej tajemnicy powiem, że nie znoszę poezji Herberta, który wydaje mi się nadętym, ponurym kaznodzieją siedzącym na narodowej trumnie. Nie lubię także Barańczaka, tj wierszy jego autorstwa, a zachwycam się jego przekładami np Ash’a. Taki mam jakoś dziwny, prymitywny gust. Ludzie tu rwali włosy z głów, że nie dla Herberta Nobel, że inni gorsi, a ja nie oddałabym niektórych wierszy Szymborskiej za całą twórczość niedocenionego wieszcza.
Jak tak dalej pójdzie, posadzimy naszą Pyrę na postumencie i będziemy ją okadzać!!!
http://www.mapofpoland.pl/Biesiekierz-k-Koszalina,zdjecie,1,6023.html#galeria
Na piedestał dźwigał cnotę
Bo….
666f
Nisiu- dobry wybuszek- rozsądnie mówisz – jestem za.
Mam co prawda niestey obawy, że tłuczesz grochem o scianę ale trudno. Ten naród uwielbia masohizm.
Wystarczy wsiąśc do tego tramwaju gdzie nikt nie słucha gdzie nas chce zawieźc motorniczy tylko szuka komu i jak dowalić. A to ogonka brakuje , a to przejęzyczenie, a to komuś się czyjś gust nie podoba ale sam nic nie proponuje … a może by tak przyjąć pasażerów z całym dobytkiem inwentarza – uśmiechnąć sie miło i pochwalić ogródek bez uwag… czy na Zjazdach też jeden drugiemu ciągle coś wypomina? Nie proponuję wcale przejścia w przesłodzony ton ale więcej skromności , wyrozumiałości i szacunku. Tych co się inaczej zachowują przepraszam, ze musieli to przeczytać.
Czy zastanawiałyście się – drogie panie – dlaczego wciaż jeszcze wielu mężczyzn z lubością przepuszcza was w drzwiach? Weżmy na przykład autobusu.
albo nawet tramwaju…
Bo na zewnątrz czych niebezpieczeństwo- jak przy wyjściu z amerykańskiego baru.
I dziękuję Aszysz za propozycję wyjścia. Bardzo elegancka.
A to się pięknie różnimy, Pyro! Ja Herberta lubię za syntetyczność. Oraz za miętę do klasyki, bo sama tę miętę mam. Barańczaka nie lubię, jego tłumaczeń też. Tak nawiasem zupełnym, uczył mnie poetyki na I roku. Szymborską doceniam, ale nie muszę. Uwielbiam Tuwima, Gałczyńskiego, Broniewskiego, Mandelsztama, Puszkina, Słowackiego, starych Angoli (kolejność dowolna). Boya wszechstronnie. Jurandota wraz z małżonką. Marianowicza i Nowickiego do upadu.
Pewnie zapomniałam o paru miłościach, ale cóż…
Chciałam na Jutubie znaleźć „Za kilka lat i ty poznasz sklerozę” Starszych Panów, ale nie mają, gamonie…
na spotkaniach zjazdowych co na nich byłam to zwyczajnie było … i miło .. tam gdzie nie byłam bo mało bywam nie wiem .. ale za wszystkich w tramwaju … lub autobusie nie odpowiadam ..
dobrzy normalni faceci zawsze mile widziani …
Ja na to moge krótko powiedziec. Phi, tez mi cuda. Pan pszczelarz przyniósl skrzynke miodowego kremu. Prosto od, no jak to sie nazywa. Juz wiem Pszczólki Mai. Kawal byl tej pszczólki ale chlop dal rade. Pogoda jak zwykle cesarska. Prosze pamietac.
„Lecz gdy czerwien o zachodzie,
wie marynarz o pogodzie”
Oczywiscie, ze nie jest to jedna porcja. Trzeba sie liczyc z najazdem gosci i nie pozwolic sie zaskoczyc.
Miodolyzkowy, zabezpieczony
Pan Lulek
Dziękuję Gospodarzowi, Jolinkowi, Nisi, Cichalowi za dobe słowo i Alicji za PF.
Apaw, o co chodzi, toz Ty jestes sama przyjemnosc, dziarskosc, rozsadek, energia i zywotnosc, jak sie Cie czyta, przeciez wszyscy sie ciesza z Twojego zagoszczenia, tylko my mielsimy traume z pewna Malopolanka… ale to nasz problem a nie Twoj.
Nisiu – do reszty Twojej listy mogę zapisać się natychmiast i dorzucić jeszcze sonety Michała Anioła i fraszki Mistrza Jana.
Wiesz co, drogi ASzyszu… przyznam (nieco w obawie przed feministkami, które łeb by mi za takie poglądy urwały) – ja tam lubię owo przepuszczanie w drzwiach, całowanie po rąsiach (tylko nie w stylu LK, który damom ramię wyrywał) i tym podobne dusery. Jak również słowa „proszę, dziękuję, przepraszam”, a także „pani pozwoli”, „pan będzie łaskaw”… Konwenanse, ach, konwenanse! Upiększają i ułatwiają życie – jeśli ich nie nadużywać. No i trzeba być biegłym w stosowaniu. To tak jak z tym frakiem, który dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu.
Pyro – hura, hura, a więc nie wydrapiemy sobie ocząt w najbliższej przyszłości!
😆
a ja nawet lubiłam jak mnie sympatyczny pan w d .. klepnął …ale trzeba być biegłym w stosowaniu …
Dzięki Dorotol – mam niewiele czasu a czytanie – skoro czytam to staje się to też moim problemem. Nie Małopolanka oczywiście ale odbiór. Nie lubię jak kąsa się bez specjalnej przyczyny.
Mam kod eeee czyli wyjatkowy, Apaw ja jestem przewrazliwiona ale Tobie nie wolono tak reagowac, przeciez wszyscy z zainteresowaniem czytaja co piszesz.
Mnie tez tu juz nawtykano, szczegolnie niektore meskie woly, nie przejmuj sie, ci co kasaja sa czesto bezzebni.
i jeszcze znowu się podpisze pod Nisią. Szarmancki mężczyzna to dzisiaj igła w stogu siana. Na szczęście znam ze trzech z kindersztubą by nie pomyśleć, ze wymarli.
ASzyszu –
tego, tam … ja tam wolę, gdy wysiadając z środków komunikacji miejskiej partner mej podróży płci męskiej wysiada pierwszy i eleganco podaje mi dłoń cobym na pyszczydło nie padła. A na „prostem” to niech „mnie” drzwi otwiera, zamyka itp.
Kobieciątkiem płochym nie jestem lecz szalenie odpowiada mi dewiza mojej Babci – możesz być kokietką w szczelnym stroju, przy dużym dekoldzie i odsłoniętych ramionach zachowaj dystyngowany umiar w postępowaniu.
E.
E.
ASzysz,
jasne, że wiemy, dlaczego pierwszeństwo. Zwłaszcza dla pań w spódnicach, im krótsza spódnica, tym lepiej 😉
Z tego samego powodu panowie lubia wysiadać pierwsi i „pomagając” wysiąść białogłowie, zaglądają w okoliczności dekoltu (byle był, i im większy, tym lepszy!).
Jasne, że umiar i dystynkcja to podstawa!
Na której można budować… ho, ho!
Co do kindersztuby, to z dumą i radością zawiadamiam, że moje własne dziecko zasiliło oddziały dinozaurów. Przepuszcza w drzwiach i w słowie jest wykwintne (kiedy mu się chce). Ma to od małego: dawno zauważył, że kobiety to uwielbiają i stosuje gdzieś od 10 roku życia. No, 12. Po rączkach całuje bardzo wybiórczo, ale akurat jestem za tym.
Co do klepania w d. – no cóż, Jolinku, masz 100% racji! Zwłaszcza w zastrzeżeniu…
😎
Wół (z internetu)
-Wykastrowany samiec bydła domowego z rodziny parzystokopytnych, przeznaczony do tuczu lub do prac polowych w zaprzęgu.
Biada temu domowi, gdzie krowa dobodzie wołowi.
Mniejszy wół uczy się orać od większego
A bove maiori discit arare minor (łac.)
Pasuje jak wół do karety.
Stoi jak wół na granicy.
Szczęściarzowi nawet wół się ocieli.
U sytego jagnięcia ogon jest twardy, u głodnego wołu nawet rogi są miękkie.
Źródło: przysłowia mongolskie
Wół przemówił!
bos locutus est (łac.)
Opis: według legendy rzymskiej, wół przemawiając ludzkim głosem do Rzymian przestrzegł ich przed zbliżającymi się wojskami nieprzyjacielskimi.
Zapomniał wół, jak cielęciem był.
…żeby nie było… te okoliczności wsiadania/wysiadania/przepuszczania przodem właśnie dopiero co omawiałam ze starym przyjacielem. I padało „za moich czasów…” 😉
Danuśka, zerknij w pocztę.
Piękne wspomnienie: jakieś 30 lat temu wlazłam na wieżę katedry w Kamieniu Pomorskim w towarzystwie bardzo dystyngowanego pana inżyniera z radia. Kiedy schodziliśmy, powiedział: Pozwoli pani, że pójdę przodem… w razie osunięcia się pani”.
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi???
Dzien dobry:)
Edmund McIlhenny po pierwszej degustacji tabasco: „Cholera, to jest nie do przelkniecia”. Marudzil. A propos marudzenia, Stanislaw ma racje z Indiami, a technicznie rzecz biorac , w nazwisku rodziny sa dwa N. Nie odbierajmy Irlanczykom ich liter, bosmy nie Anglicy.
Ciekawostka; na kazdym opakowaniu sosu widnieje podpis, d. E. Wedel.
Wiem, przegralem, ale wczoraj slyszalem wywiad z hokeista ktory powiedzial ze lod byl za sliski. Nawet okiem nie mrugnal. Logika.
Krolestwo za placek z kruszonka. Kto to powiedzial?
Apaw, tego prochu nie wypalaj jednak pod adresem Szysza, on nie chcial nikogo wykomplementowac
Kto powiedzial to niewazne, wazne kto zjadl, zjadlam wczoraj z rabarbarem i kruszonka
zaapelowano do mnie, żebym Apaw wybroniła przed atakami, rozejrzałam się w materii oto konkluzja :
1. Apaw – u nas większość ludzi jest rogatych i ma przewrotne poczucie humoru. To jeden z uroków naszego towarzystwa i oby się nie zmieniał;
2. dokuczamy sobie codziennie, każdy – każdemu i z pełną wzajemnością, ale kiedy komuś potrzeba pomocy, to nawet prosić specjalnie nie musi Nie doszukuj się w żartach „kierunkowej” złośliwości, ale możesz spodziewać się pytania „kogo wczoraj i czym otrułaś”.
3, nie można mieć u nas cieniutkiej skórki, ale nigdy Cię tu chamstwo czy zjadliwość nie spotkają. Tak jakoś jest, że przyjaźnimy się mimo złośliwości.
Uff, cholernie trudno być „matką rodu” albo nawet teściową.
ale zakodujcie sobie niektorzy – chcial bym chetnie byc enfantterible, ze czeka was w razie czego masakra
mial byc odstep przed teribble ale w tym przypadku nie ma znaczenia
Już się wysztafirowałam na lunch z Helenką w tej „tryndowatej” restauracji, ale mam jeszcze chwilkę.
Helenka to mój były boss, znamy się 27 lat i od tamtych lat zawsze obchodzimy urodziny, i nie tylko. U niej w firmie było to na zapleczu – szampanem, a swoją drogą urodziny „zbiorowe”, bo my byłyśmy z okoliczności kwietniowych i majowych, w knajpie. Odeszła (tam wyżej…) Marie i Sandy w ubiegłym roku, zostałam ja, Helenka i Dolores, którą wywiało do Montrealu ostatnio i już nie wpada na nasze spotkania.
Helenka kończy dzisiaj 74. Piękna jak zawsze! I dumna ze swojego wieku.
„Na swój wiek trzeba sobie zapracować!” <– Kobieta Pracująca.
Lecę, sprawozdam!
P.S.
Apaw – nie nerwujsia i nie zniechęcajsia! Tu *dobre ludzie*, przyzwyczaisz się do bandy, zobaczysz 🙂
Gorzej… uzależnisz się 😯 A odwyku nie ma!
To „… w razie osunięcia się pani” przypomniało mi scenkę z autobusu warszawskiego co to nie tylko czerwony lecz na dodatek ulicami miasta mknie.
Autobus gwałtownie zachamował. Pasażerka nie zdążyła schwycić za porecz i całym ciężarem wpadła na stojącego obok pasażera.
– Och, przepraszam Pana bardzo. Za szybko się puściłam.
– Ależ nie szkodzi – powiedział pan – na to nigdy nie jest za wcześnie, ani za późno.
E.
ASzyszu –
zapomniałam dodać iż z lubością przyjmuję ten zwyczaj. I wcale się nie zastanawiam dlaczego (przepuszczają).
Pora na mnie. Dobranoc
E.
errata
… za wcześnie się puściłam…
E.
Z opóźnieniem bo była wielka burza ale już spokojnie pada to odpowiadam.
Nisia-do schodów (doświadczyłam) dodałabym jeszcze pomoc przy wysiadaniu z auta, wstawanie od stołu kiedy kobieta się podnosi i takie tam… Ale tak naprawdę meżczyźni sa tacy jakich tolerujemy i „wice wersal” jak mówi jedna moja znajoma.
Mamo Pyro- dziekuję za wyjaśnienia – rozumiem, że kontaktujecie się poza blogiem co tłumaczy oderwane czasami zdania i pytania.
Osobiście nie byłam tarczą ale atmosfera przez ostatnie dni była momentami taka sobie co skomentowałam przy okazji wybuszku Nisi.
No trochę Aszysz przesadził ale skoro to normalne to pozostaje nie zwracać uwagi jak z przysłowiową karawaną.
Alicjo czuję sie zobowiązana.
Nie wiedziaem, ze Jolinek jest az tak wybredna. Po pierwsze pójde na lekcje do tesciowej ksiedza dobrodzieja. Niedaleko bo po drugiej stronie ulicy. Stracilem okazje kiedy byli remo ale tam italiancy nie dawali miejscowym chlopom zadnych szans. Dzisiaj cesarska pogoda i gdy
„Czerwien o zachodzie,
wie marynarz o pogodzie”
Pan Lulek
Apaw napisz nam lepiej, gdzie turystycznie i w jakich okolicznosciach przyrody lub architektury, obwozilas Twoich kilentow
Słońce emituje promieniowanie wszystkich kolorów w zbliżonych ilościach (z pokładu statku kosmicznego, wydałoby nam się praktycznie białe), ale promieniowanie to różnie zachowuje się w atmosferze. Fiolet i błękit łatwo „zbaczają z drogi”, gdy napotkają na swojej drodze cząsteczki powietrza. Wprost z kierunku Słońca dociera do nas światło w cieplejszych odcieniach, które rozprasza się trudniej. W dzień tarcza słoneczna wydaje nam się żółta (tych fal jest najwięcej). Natomiast wieczorem promienie pokonują dużo grubszą warstwę atmosfery – wtedy także „trudniejsze” fale ulegają rozproszeniu. Niebo zażółca się, a w promieniowaniu przybywającym prostą drogą od Słońca największą rolę zaczyna odgrywać czerwień.
Autor: fizyk atmosfery: Aleksandra Kardaś.
Bedzie wiało Panie Lulku, albo będzie burza albo mamy chmurę z Islandii.
Będę się jaki czas przemieszczać wię nie dotrzymam terminu na toast.
Hej, Apaw, o co chodzi? Przeczytałam po raz wtóry i trzeci wpis ASzysza i dalibóg albo mam coś z oczami albo Ty moja droga przeczytałaś to czego nie ma! Przecież on nie pisze ani słowa o wchodzeniu czy wychodzeniu. Poza tym pisze w liczbie mnogiej. Dlaczego wzięłaś to do siebie? Do głowy by mi nie przyszło, że to było skierowane do Ciebie. Aszysz lubi prowokować i robi to z wdziękiem, ale nie nikogo nigdy nie wypraszał (za moich czasów). Mam wrażenie, że zajęłaś miejsce przy stole w sposób naturalny, bezpośredni i tak samo zostałaś przyjęta. I tego się trzymaj 🙄
Dorotol- Europa, Afryka, USA – ostatnio Wenecja.
To ja wytłumaczę się:
– Nisia wynosi Pyrę na cokół
– mnie przypomina się fraszka, którą cytuję celowo nie kończąc
– w związku z myślą tam (w tej fraszce) zawartą pytam czy zastanawiacie się drogie panie. Miałem na myśli jedynie wsiadanie do autobusu czego nie napisałem a szkoda.
– Apaw zamieszcza wpis o tramwaju, który ląduje między moimi obydwoma
– zauważam i dopisuję o tramwaju, żeby było widać, że czytam nie tylko swoje wpisy
– lecę na autobus z nadzieją, że uda mi się przepuścić jakąś panią w drzwiach przy wsiadaniu.
– udaje mi się
A teraz, jak przystało internetowemu wołu ubiorę gumiaki, wezmę do spracowanych rąk widły i pójdę wyrzucać gnój.
To moze masz i Berlin pod piecza?
Berlin nie- czasami Kassel- muszę już lecieć
ten wol, ktorego ja maialam na mysli to zbiegl juz dawno do Niemiec, bo tu moze plywac jak ryba w wodzie
Jeszcze jedno Apaw, jak my sie kontaktujemy za kulisami to skrzynka kontaktowa jest Alicja i ona podaje dalej albo daje maila do danej osoby
Aszyszu, zauważ, że nie musiałam wynosić Pyry na cokoły, bo Pyra już pomnik ma w Biesiekierzu pod Koszalinem!
Jest to mój ulubiony pomnik obok Czyżyka Pyżyka (tego małego alkoholika) w Petersburgu i siusiającego manekina (nie znam osobiście, ale podoba mi się ze zdjęć). Usiłowałam kiedyś namówić Henia Sawkę, żeby narysował Manneken Pis jako Manneken PiS, ale nie chciał.
Kiedyś robiłam felieton do polsko-niemieckiego magazynu, o ziemniaczkach. Pokazałam m. in. ten pomnik Pyry w Biesiekierzu i poemat Mickiewicza „Kartofla”. Pomnik Niemcy łyknęli, ale poemat kazali sobie przysłać zeskanowany z książki, bo nie wierzyli w jego prawdziwość, myśleli, że ich nabieramy, a fragment wymyśliliśmy na użytek programu…
Nisiu to teraz wiem co bylo przyczyna pewnego artykulu
Dorotolu kochany – JAKIEGO???
Jestem beznadziejna jeśli chodzi o niedopowiedzenia i cienkie aluzje…
moze i cienka – juz sie obrazilam
o kartoflu w taz
Witam,
Panu Gospodarzowi pięknie dziękuję za nagrodę 🙂
Alicjo, piątka przybita 😆
A .. i dziękuję za gratulacje
Przestałam rozumieć cokolwiek!
Reset!
nie wazne Nisiu, nie moge sie zdecydowac na wyjazd na szczawik pod miedza bo mi zimno i mokro
A wiesz, jak jest zimno i mokro szczawikowi?
ale szczawik sobie, mimo wszystko podrasta i sie wynaturza kulinarnie i co my bedziemy z Pyra jadly?
Poznań się wyburzył, wydeszczył, a teraz pojaśniało. Biedny psiak jest uziemiony – tynk i gips w korytarzu : nie łaź, bo łapy bedą białe, na spacer nie chcą zabrać, a balkon zamknięty.
Za godzinę toast, a dzisiaj imieniny Pankracego. Wypijemy zdrowie pieska?
Akysz, Dorotalu, nie przypominaj kartloflanej wojny 😉
Czy naprawdę zamierzacie spać pod namiotem czy ja taka naiwna 🙄
Pyro,
czy nie uważasz, że należałoby zaprosić Blogowisko na Święto Pyry do Pyrlandii?
Jotko my mamy tam do dyspozycji tylko duzy parasol i korone drzewa a tak w ogole i szczegole stoja tam jakies cztery sciany z dachem.
Jotko, jasne, że tak; to jakoś tuż po Zjeździe albo między I i II. Trzeba sprawdzić.
Hmmm….Się dzieją na blogu rzeczy straszne i tajemne…
A ja dla odmiany: na sniadanie owsianka potem krewetki i dalej krabie lapki jak niektórzy piszo. Wiem, że to nudne, alem wczoraj kupił za dużo (promocja była) a Ewa na żołądkowej diecie. Psa nie ma. Gucio wyemigrował, opuszczamy Florydę pojutrze, to ja muszę!
Zdrowie Pankracego!
Jak to dobrze ze nikt nie rozmawia o polityce 🙂
Podkreslam ze nigdy nie bylem i nie bede czlonkiem jakiejkolwiek partii, nie nadaje sie na czlonka. Nie jestem tez zwolennikiem tzw. poprawnosci politycznej. Lubie sie usmiechac, zwlaszcza wtedy gdy jest mi smutno.
Dlatego pytam czy doczekam sie tutaj zartow, aluzji i niedopowiedzen o wszystkich bez wyjatku politykach. Dieta skladajaca sie tylko i wylacznie z PISu okraszana rydzykami to potencjal na nude, a nuda to smierc.
Jest to tylko i wylacznie moje zdanie. Mam tez zdanie na doslownie wszystkie inne tematy. Uwazam na przyklad ze idealnym ustrojem bylaby dyktatura swiatowa na wzor Ludwika XIV-go. Pianina nie posiadam. Marze o fortepianie na ktorym gralby klon Szopena. Dla mnie. Co do kartofli , pani polonistka zabronila mi uzywaniu tego slowa. Ziemniak.
Manneken Pis….w tym malenkim chlopczyku drzemie potencjal na zarty o nie jednym, a dwoch grupach. Siusiajacy czy Manekin ? Nie wiem.
Co do chamstwa, istnieje wszedzie. Przyrzekam, ze jesli to ja bede temu winien, od serca przeprosze. Tak, doznalem tu juz chamstwa i mam cicha nadzieje, ze sie tym samym nie zrewanzowalem.
Jestescie Panstwo niezwykle inteligentna grupa ludzi. Podoba mi sie tutaj.
Czy gdybym nagle przyznal sie do sluchania Radia Maryja czy do glebokiej wiary w to ze Ziemia jest w ksztalcie spodka, moglbym tu pozostac na pelnych prawach goscia Pana Gospodarza ?
Sa dni w ktorych nie stac mnie nie tylko na kawior, a tutaj codziennie uczta.
Zycze Wam wszystkim pogodnego dnia, Bracia i Siostry:)
Leje, leje, leje… 🙁
Oddałam ca 40 pomidorów w dobre ręce, ale jak tu sadzić? 🙄
Od jutra długi weekend – deszczowy, a i przyszły tydzień nie będzie lepszy 🙁 Przymierzam się do podróży w Bieszczady. W dniach 21-23 maja na Podkarpaciu spotka się, jak co dwa lata, koleżeństwo z mojego roku. Obejrzałam prognozy dla Podkarpacia na przyszły tydzień – deszcz 🙄 🙁 Ciekawe czy będzie tradycyjna powódź? We wtorek wieczorem zdecydujemy, co robić.
P.S. MOJA dyktatura, dlatego ze tylko ja was tak dobrze znam i rozumiem.
Amen!
Jutro u nas dzien swiateczny. Czy ktos jest w stanie powiedziec dlaczego ?
Pani od Caritasu sprawdzila stan lodówkowych zapasów i oglosila dzien swiateczny. Jolinek w porównaniu z nia jest co prawda stanowcza ale na dalekim odstepie czasu i przestrzeni.
Nareszcie mozna odetchnac i poswietowac.
Wylaczam wszystkie budziki i zycze wszystkim okoloziemskim blogowiczom
dobrej nocy.
Pan Lulek
Manneken Pis = Little Man Urinating = mały siusiający mężczyzna. To jest po brabancku i nie ma z manekinami nic wspólnego 😉
…w pierwszych slowach mojego listu niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus
Panie Lulku,
naprawdę idziesz już spać? 😯
Posłałam podwodę na stację, gotuję ziemniaki w mundurkach, przednówek…
Dziekuje Nemo, o maly wlos nie… sie ze smiechu:)
„Nie bedzie Brabant plul mi w twarz””
Placku,
jak za blisko nie staniesz, to nie będzie 😉
wykapalam sie, zrobilam herbatke, ide zaparkowac pod telewizorem w celu ogladania drugiej czesci filmu „Anonyma”
A tu jest moje kumkwatowe drzewko urodzinowe 😎
Hej, Blogu…
Nie trzeba tłumaczyć, że Manneken Pis to nie manekin. Wszyscy to wiedzą.
„Przełożenie” słowa MANNEKEN jako MANEKIN było niewinnym żarcikiem. Podobnym żarcikiem jest np. często przywoływana na blogu KORDEŁKA. Jak sądzę, wszyscy wiedzą, że pisze się inaczej.
Tuwim tak się bawił : HORA CANONICA (godzina kanoniczna) – „żona księdza kanonika niedomaga”…
Tłumaczenie żartów jest ich mordowaniem, ale trudno. Czasem nie ma wyjścia. 👿
Nemo, kumkwatowe piekno.
dorotol, przypomnial mi sie pierwaszy list siostry z kolonii, pisany z pomoca kolezanki:
„Wielebny ojcze i matko, jest fajnie. Mam wszy. Przyslijcie jedzenie.
Ewa””
Och, Nisiu, moja uwaga nie dotyczyła wcale Twojego żartu 🙄 To coś tak, jak z tą świeżo upieczoną żoną…
Rejestruję dziś na Blogu jakieś takie rozdrażnienie i przewrażliwienie, że chyba wzorem Aszysza włożę buty gumowe i pójdę coś przerzucić 🙄
Nisia, zart Nemo z przekladem byl o wiele smieszniejszy od mojego, cienkiego. Czy moge spytac na co chorowala zona pastora?
Na mnie tez czas. Slyszalem ze jest tartak na sprzedaz.
Toast znowu spóźniony,ale trochę mniej niż wczoraj.
Za poezję – jaką kto tam lubi ! Bo nikomu nie będziemy własnych
gustów narzucać !
Za udane dowcipy- oby nie trzeba było ich tłumaczyć.
Za szarmanckich panów,za rycerzy naszych – obyśmy spotykały
ich na naszej drodze,jak najczęściej !
I w końcu za całą naszą kompanię,bo czasem trzeba własne zdrowie
wypić też !
Placku,
list siostry zabójczy 😎
A tu jeszcze mały Brabant rok temu. Idę robić kolację, bo ziemniaki podobno już doszły
ASzyszu, jak tam działalność widłowa?
Ze skarbnicy pamięci: Twój (i mój) przyjaciel Kazio kiedyś mi wmówił, że u nich jeden facet gra na widłach. Zaplanowałam to w scenariuszu. Ale się chłopcy skrecali…
Gnoju duuuuużo…
Placku, o ten tartak Ci chodzi 😆
http://www.youtube.com/watch?v=H-fAW-HD96A
Placek, cytat:
„Dlatego pytam czy doczekam sie tutaj zartow, aluzji i niedopowiedzen o wszystkich bez wyjatku politykach. Dieta skladajaca sie tylko i wylacznie z PISu okraszana rydzykami to potencjal na nude, a nuda to smierc.”
Nareszcie, ktoś przytomnie zareagował. Brawo, Placku!
Nauczycielka poprosiła, by uczniowie wymienili zwroty kojarzące się ze słowem „chusteczka”. Padają odpowiedzi: płacz, katar, haft…
– A ty Jasiu, co nam powiesz? – pyta nauczycielka.
– Dupa! – odpowiada mały. – Mnie wszystko z dupą się kojarzy.
Ten – przyznaję, słaby – kawał dedykuję Nisi.
Świat nie jast czarno-biały!
„Its only rock and troll, but I like it”
Nisia dzisiaj się bawi w pierwszą naiwną; Aszysz odreagowuje krzywdy moralne przy sianie; Placek uczy się blogu; Cichal przeżywa rozstanie z Cygnetem i Guciem, a blogowa Pani Psycholog zamiast pocieszać, poszła widocznie na kolację. Cóż robić – wypić, jak Danuśka radzi, a o Pankracym pamiętać.
Haliczek, tak 🙂
Pyra, nic dodac, nic ujac.
Danuska, Na zdrowie!
Pyro! Masz pomnik „w sercu mem”!
Pyro!
http://www.youtube.com/watch?v=IOGlt722xrc
Czy już pochwaliłam się Blogowisku, jak to wyrzucam garściami pieniądze na zachcianki? I to w czasie remontowym, kiedy złotówki ogląda się 4 razy zanim się wyda? Pewnie się nie pochwaliłam, bo nikt się jakoś w czółko nie puka… Otóż było tak – Młodsza w malarskim kostiumie miotała się rankiem w korytarzu, to Starsza wzięła jamnika na smycz, torbę w rękę i poszła po ranne zakupy i przy okazji wysiusiać psa. Patrzę ja i oczom nie wierzę : przy szparagach w 3 gatunkach, sałacie i innej zieleninie leżal pomidor przecudnej urody – wielki, krwistoczerwony, pachnący pomidorowo. To go wzięłam. Pani sprzedająca 2 x pytała, czy chcę go kupić. Chciałam. I za tego jedynego pomidora zapłaciłam 13 złotych bez 5 groszy. Malinowy, psioakrew, na specjalne zamówienie, tylko ktoś zrezygnował.
Cichalu – toż mogę sobie w myśli zanucić „Twoim jest serce me….”, a nawet „Śniłeś mi się złoty Książę” – cudowny, lekki flirt przez nasze dziesięciolecia i te oceany. Alicja mawia „Nie takie my ze Szwagrem…”
5 groszy uratowane Pyro…
wiecie co za mądrzy jesteście dla mnie …
Huch, Pyro, ile on ważył? 😯 Pewnie zjadłaś go z odpowiednim nabożeństwem i będziesz długo wspominać 😉
U mnie na kolację były wspomniane ziemniaki w mundurkach, twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką (własne), filety śledziowe a la Bismarck, oryginalne z Rugii, nabyte drogą kupna w sklepie w miasteczku Pana Lulka. Do picia: herbata (ja), woda (dziecko) i piwo z lokalnego browaru (Osobisty).
przestało padać na chwilę i pokazały się świeżo zaśnieżone szczyty, białe już poniżej 2000 m 😯
Dzisiaj zjawili się dwaj cywili chętni na dokończenie robót stajenno-remontowych.
Podobno solidni.
Nie zapytałam ich o spodziewane koszty, czy też jak cenią swoją pracę.
Tanio, szybko i solidnie – to się wzajemnie wyklucza.
Do kolekcji Apaw: Hera wolooka.
Nemo – musiał ważyć, bo jak się okazało kilogram po 20,00. Wcale całego nie zjadłam – połówkę do kolacji pokroiłam + małosolne i rzodkiewki, a połowę zostawiłam na jutro. Jest już dojrzały nawet troche za bardzo.
Dziadzio Czesio (ten od „Czesiu, namaluj mi konia!”) mawiał:
Kto rano wstaje, ten leje jak wół do karety.
i Atena sowiooka
Jolinek51 doprowadzi mnie przez swoje oszczedzanie do moralnej ruiny.
Po kolei zatem.
Pan Kracy
Ser Wacy
Boni Facy
Gdzies daleko, po Zimnej Zosce
Zapomniany w kaciku
Pan Lulek
Panie Lulku ale o co chodzi?
Od rodziców panienki Sylwii dostałam fioletowawego storczyka. Na dole grube liście, potem dłuuuuuuga łodyżka i na górze wiele kwiatków. Jest w przepisowej przeźroczystej doniczce włożonej do ceramicznej, podobno zupełnie przypadkowo (ostatnia w kwiaciarni) w kształcie wydrążonej żaby. 1/3 doniczki ze storczykiem wystaje ponad tę ceramiczną. Pytanie do uczonych w kwiatkach: a) czy tyle wystawania wystarczy? b) jak to zielsko się powinno podlewać? Jedni mówią, ze ma stać w wodzie, inni, że raz na dwa tygodnie (chyba by zasechł, u mnie w domu jest dość sucho)?
Zdezorientowana Stara Żaba
Zadzwoniła koleżanka żeby mi powiedzieć, że jutro jest pogrzeb naszej wspólnej koleżanki Basi. Studiowałam z nią, potem byłyśmy razem w tej samej grupie doktoranckiej, na tym samym wydziale pracowałyśmy. Basia kilka lat temu odeszła na wcześniejszą emeryturę. Miała nowotwór, ale się nie poddawała. Jeszcze wczesną wiosną wszystko wydawało się być na najlepszej drodze. W ostatnim czasie, zajęta swoimi problemami, nie dzwoniłam do niej. Nie chciałam jej opowiadć o swoich kłopotach. W piątek umarła. Okazało się, że koleżanki zastanawiały się czy jestem już na tyle silna żeby się o tym dowiedzieć. Zdecydowały, że tak. I dobrze.
Chciałabym płakać, ale czuję tylko pustke. W internecie są poświęcone jej nekrologi. Bywa, że w nekrologach jest sporo przesady. W przypadku Basi, wszystko jest prawdą. Można by o niej powiedzieć dużo więcej dobrego. Nazywała się Barbara Szychowiak. Podaję jej nazwisko, bo sądzę, że warto mówić i pamiętać o dobrych ludziach.
Żabo,
jeśli masz deszczówkę, to raz na tydzień zanurzaj w niej doniczkę z orchideą tak, by wystawały liście, a z doniczki uciekało z bulgotem powietrze. Jak przestanie bąbelkować – wyciągnąć, pozwolić obciec i wstawić znowu do tej ceramicznej żaby. Przezroczysta doniczka nie musi wystawać, aby storczykowi było dobrze. Woda do zanurzania powinna mieć temperaturę pokojową. Stanie w wodzie szkodzi orchideom bardziej, niż czasowe przesuszenie. Moje storczyki w łazience (okno północne) kwitną przez cały niemal rok.
Jotko,
ściskam Cię mocno i serdecznie.
Jotko dobrze, że ją wspominasz, nie opłakujesz. Pamięć to jedyne, co po nas zostaje.
Inna sprawa, że powolutku tworzy się przy nas pustka społeczna i to jest jedna z największych dolegliwości naszego wieku.
Hi, naszło mnie, zeby na drzwiach wyjściowych (tych wewnętrznych, białych) umieścić napis WYJŚCIE AWARYJNE. Pewnie dlatego, ze w końcu udało mi się zmyć (zeskrobać, zetrzeć?) napis Don’t give up the flight – że użyję rusycyzmu – napisany moim mężem ze dwie dziesiątki lat temu nazad.
Zaiste, dziwne mam pomysły
O, Jotko, współczuję
Odeszła nie w piątek tylko w środę. Tego dnia byłam na imieninach koleżanki – Ireny. Śmiałam się, bawiłam. Przez tydzień nie wiedziałam, że jej już tu nie ma. Jakie to wszystko niepojete.
Nemo, niezawodny Kapitanie, dzięki wielkie, deszczówki mam ostatnio pod dostatkiem.
Wczoraj wpadł rowerowo kolega Adaś (ten od jaj) i przywiózł 2 x 5 litrów mleka od prawdziwych krów. Rozumiem, ze krowy już się pasą na trawie i Adaś cierpi na nadwyżki mleka. Połowę postawiłam na kwaśne, będzie ser!
Jotko…
Wróciłam z baletów z Helenką, zaraz zapodam więcej, ale wiecie co? Nikt za mna nie wsiadał, ani przede mna nie wysiadał (4 osoby w autobusie, matki z dzieckami i dwoje staruszków), a kierowca przy wysiadaniu obniżył przód autobusu (kneeling bus – czyli przyklękający dla starszych ludzi na jedno kolano), żeby mi łatwiej było wysiąść 😯
A było ubrać mini, a nie dżinsy!
Jotko, smutne, współczuję Ci.
Się dzieje 😯
Szwajcarski kontyngent wojskowy w Kosowie pije, baluje i swawoli po burdelach 😯 Minister ma położyć kres ekscesom i degrengoladzie. Mój ogrodowy sąsiad też tam służył, ale to przyzwoity gość. Chyba 🙄
Ale naogladalam sie w ostatnich dniach filmow o tematyce wojennej, ze mi chyba na nastepne 10 lat wystarczy.
Ja w ramach solidarności z Aszyszem słucham Sveriges Radio P3.
Panu Lulkowi przyśniła się pewnie oszczędna Cecylia albo zimna Zośka 😉
Dzwoniłem wieczorem do Pana Lulka – był ćwierkający i bardzo zadowolony. Docenił nasze starania.
Oj nagadałem się do słuchawki … Bez Ojca Marcelego byłoby ciężko…
Otoczony wianuszkiem kobiet staje na nogi szybciej niż przypuszczałem. Co to kobiety potrafią zrobić z człowiekiem , i to w kilka dni…
Spadł mi kamień z serca…
Ja też mam wesoło. Wróciłem do nauczania. Postępy widać codziennie.
http://wonderland-mika.blogspot.com/2010/05/nauka-to-przygoda-flapjack.html
No… to moja Helenka, po zjedzeniu mini-torcika urodzinowego.
Trochę przeczytałam do tyłu, ale mam zaległości. Helenka też walczy ze skorupiakiem. Swego czasu przez ileś tam lat chodziła do szpitala do kliniki od tych spraw, jako woluntariusz, żeby po prostu posiedzieć z pacjentem, potrzymać za rękę, po prostu być obok. To jest bardzo ważne. Kiedy zachorowała, nagle niektórzy znajomi przestali odpowiadać na telefony. Strach. A ona się nie boi, tylko bierze byka za rogi, o!
http://alicja.homelinux.com/news/Helenka.jpg
Jotko, współczuję …
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”
Jotko bardzo współczuję. Jestem z Tobą
Pogadałam małą godzinkę z Żabą. Uzgodniłyśmy poglądy na oświatę, szkolnictwo wyższe, wyszkolenie rolników, szwagrów po 60-tce, bratowych coś koło tego, produkcji masy czekoladowej do wiśni z nalewek, a także na 150 innych, istotnych kwestii życiowych.
Pyro, Żabo z całego serca „zazdraszczam”. Kocham takie naprawiane świata.
Krysiade – Ty nie zazdraszczaj, Ty z nami pogadaj
Jotko, wspólczuję z Tobą. Smutno się zrobiło.
Za zdrowie tych, których kochamy zanim odejdą.
Jak się podkłada link pod wyraz lub zdanie?
Stara Żabo- a propos kolekcji – http://archiwum.wiz.pl/2000/00074500.asp
Jolinku nie jestes jedyna która nie ma pojecia jak brzmi hymn Burgenlandii. Obyczajem jest, ze prowadzacy jakas uroczystosc oglasza. Teraz jest hymn Burgenlandii. Stojacy wstaja, tacy jak ja usiluja i tak jest po prostu.
Troche sie zdrzemnalem i wyjasniam sytuacje.
Dzisiaj bedzie mi sie snic melodia z filmu „Doktor Ziwago”. Ostatnio przesladuje mnie i bardzo ja lubie.
Pieknych i kolorowych snów zycze Ci moja kochana
Jerzy Teodor
http://www.youtube.com/watch?v=4Yd2PzoF1y8
Marek.Kulikowski 22:55
– Co to kobiety potrafią zrobić z człowiekiem , i to w kilka dni?
Wiem coś na ten temat 🙄
Zamiast dni można też podstawić minuty, a nawet sekundy…
Jerzy Teodorze, gratuluję. Ja też kilkakrotnie się deklarowałem i zadnego razu nie żałuję!
zachodze i czytam, o tramwaju z gnojem, wolem ciagnietym, byk z namiotu koze szarpie z pretensja o nieumiejetnosc smazenia placka, potem leci z rybka, jak w dym, zazdrosc budzac, zimowy kalafior, wiosenne dreszcze, smutne odejscia i cos tam jeszcze, fajnie, niefajnie i cale szczescie,
pierwsze czytanie, traktowane jak potencjalna obelga, ujma, krytyka, ot tak bo a noz, zaklada agresje i prowokuje odpowiedz na wszelki wypadek, w tonie tarczy, tudziez ucieczki, spoko,
mowie tylko za siebie, ale przyjemnosc bycia z Wami, to przede wszystkim ta niepotrzebujaca deklaracji zyczliwosc, to trzecie dno, ten, chcialoby sie powiedziec dystans do doslownosci, te kacze pierwsi na fortepianie, zaorane nasturcje i bratki, wysuszone frezje, no i te maki i sushi goralem wyte po meduzie
przyznam, ze powaga do spodu, konkret bez usmiechu, pisactwo bez duperelu,
nie dla mnie, tego wszedzie do zarzygania,
ot tak sobie wypuscilem deklaracje, nikomu do niczego niepotrzebna, poza tym piszta, co chceta, sciskam, jutro ( juz dzis ) wolne to pewnie odpoczniecie
czego Wam oczywiscie serdecznie zycze
Alicjo!
Czy w Twojej ściągawce kalendarzowej przewidziałaś urodziny tego bobasa?
69
Dzisiaj wznosimy napełnione stosownym trunkiem szkło za zdrowie Włodka, czyli dżigita Grigorija 🙂
Takitam, No, to doprowadziłeś Antka do orgazmu intelektualnego! jak On weźmie to sudoku prawą ręka za lewe ucho, to wyorze na fortepianie nie tylko nagietki ale i mantre jakowąś,,,
takitam,
niktosiem się byłem poczułem, bo mnie akurat ta deklaracja „zum Hugo” jest, czyli właśnie do niczego niepotrzebna.
Czego i Wam życzę 😀
Kto ma wolne, ten ma wolne 🙁 w Austrii święto, a w RP trzeba tyrać…
Cichalu,
gratuluję!
Udało Ci się dostroić odbiornik 😀
To właśnie TA fala!
Jakbym widział tę mantrę, słyszał nagietki i poczuł zaoranego górala…
Ludzie, pomóżcie!
Jak mam zapędzić do spania moją Mamę, która w kuchni się krząta i od trzech godzin nie daje sobie wytłumaczyć, że jutro też jest dzień 😯
Mnie już zbrakło argumentów, a poza tym sam jestem dowodem dziedziczności genów 😉
Jak to mówią: przyganiał kocioł garnkowi…
To się nie da wytłumaczyć.
Jak mnie się przestawiło na piątą (do łózia), zasypiałam o siódmej i cały dzień byłam nieprzytomna, to pomogły mi takie homeopatyczne kuleczki. Perswazja nie działa.
Dobranoc, nocne Marki.
Jolinku,
jeśli zadzwoni z rana telefon, to odbierz proszę…
jest duże prawdopodobieńnstwo, że to będę ja.
dzisiaj zadałem sekretarce, żeby przekazała dalej…
ale ona przekazuje tylko wtedy, gdy się ją bierze na spytki 😐
Już myślałem, że wygrałem, bo w kuchni zgasło światło…
zachodzę, a tam Mama przy blasku wpadającego oknem światła latarni ulicznej urzęduje, homeopatyzuje jakieś mikstury z miodem i cytryną…
Pewnikiem będę je musiał z rana jako pierwsze wypić 🙂
No, poszła wreszcie spać, to i na mnie kolej.
Dobranocka!
Przy lampce nocnej,
po ostatnich wpisach poOlOre myślami powędrowałem do Warszawy
http://www.youtube.com/watch?v=vxWK4450G1Y
Mam nadzieję, że to będzie dobry dzień dla wszystkich.
Doczytuję wczorajsze wpisy. Jotko – przykro mi z powodu śmierci Twojej koleżanki. Z tego co piszesz wynika, że na długo zostanie w życzliwej pamięci różnych ludzi. Kilka lat temu zmarł mój kolega – do dziś nie mogę w to uwierzyć (młody, wysportowany, goprowiec). Może dlatego, że stało się to bardzo nagle (jeżeli w ogóle można tak powiedzieć).
Nisiu – „Muzeum i dziewczyna” to był komentarz „w dziesiątkę”. Tu muzyczna wersja: http://www.youtube.com/watch?v=xwsIIql5dWk
U mnie jeszcze światło się pali. Uzupełniłam Kalendarz o urodziny sąsiada zza płota, czyli Dżigita – dobrze Paweł, żeś wspomniał, toż to moja wielka miłość z załogi „Rudego”. I do tego w rękę mnie pocałował kiedyś 😎
Zaraz się wezmę za organicację tablicy ogłoszeniowej IV Zjazdu – poszłam wcześniej spać, to mam za swoje, jestem wyspana, 5 godzin snu to ho-ho!
Kuleczek nie mam, a melatonina jest stanowczo przereklamowana – albo ja na nią przedziwnie odporna.