Letnia niedziela w mieście
Od wielu (o rany ilu!) lat w każdą niedzielę wyjeżdżałam do ukochanej wiejskiej chałupy. W tym tygodniu, bez żadnych szczególnych powodów, spróbowałam zostać w Warszawie na cały weekend. Po pierwsze przekonałam się, że życie w mieście w ciepłą, letnią, niehandlową niedzielę istnieje. Wolne miejsce po handlowej niedzieli zajęły udatnie niedzielne jarmarki, targi i inne imprezy, w czasie których nie mają głównego znaczenia towary, lecz możliwość połażenia wśród nich, pomiędzy stoiskami, pogadanie na luzie ze sprzedawcami. Zauważone w ostatnią niedzielę przeze mnie na „moim” targu stoisko z prawdziwymi serami włoskimi i oliwą, gdzie sprzedawał mówiący po swojemu Włoch było dla mnie szczególnie miłe.
Pełno tu bywa dzieci z młodymi rodzicami, psów, którym nikt tu nie zabrania wstępu ani wdychania pysznych zapachów. Nadal mnie zadziwia, że nie niszczy się trawników, mimo, że całe rodziny obok targu rozkładają na nich kocyki.
Weekend w Warszawie to były dla mnie również sobotnie wycieczki po różnych mokotowskich sklepikach. Pewnie znacie mokotowski sklep rybny, skąd nie sposób wyjść bez pysznych, choć nietanich, zakupów. Tuż obok, już kilka miesięcy, istnieje nieduży sklep hiszpański, prowadzony przez rodowitego Hiszpana. Nieco dalej, na Puławskiej mamy duży, wypełniony po brzegi pysznościami, także hiszpański, sklep; w innym miejscu tejże ulicy – sklep włoski. Coraz liczniejsze gruzińskie piekarnie można tu także znaleźć. No i oczywiście chińskie knajpeczki, włoskie lody, kebebownie. Można powiedzieć, że letni weekend w Warszawie, na Mokotowie, to „streszczenie” kilku turystycznych wypraw, które trzebaby odbywać w skwarze. A u nas chwilowo pogoda jak marzenie, daje się spacerować bez zmęczenia.
Komentarze
Marku – gratuluję wystawy. Piękne zdjęcia.
Ewo – dziękuję za bretońskie wspomnienia.
Zaletą mieszkania w dużym mieście, to oczywiście obok teatrów, muzeów, ciekawych wystaw i koncertów, jest możliwość zakupów w sklepie hiszpańskim, na włoskim straganie, w gruzińskich piekarniach itd. W naszej mieścinie takich atrakcji brak. Niestety.
Za to w Kurjerze Lwowskim z 1905 r. znalazłam informację o nocnych rozbojach i kradzieżach z piwnic. Ukradziono między innymi takie smakołyki jak „słój pełen kwargli”. Zaintrygowały mnie te kwargle. Jak wiadomo w internecie jest prawie wszystko, więc znalazłam wyjaśnienie tej zagadki. Kwargle to „popularne na Morawach sery dojrzewające. Są okrągłe i mają nie więcej niż 5 cm średnicy. Przygotowuje się je z mocno posolonego, niekiedy zaprawionego kminkiem twarogu. W czasie dojrzewania gliwieją, nabierając szklistej konsystencji. Kwarglami są m.in. sery Ołomunieckie.
Poza Czechami kwargle popularne są także w Austrii. Tu nazywają się Quargel i często są serwowane w winnych gospodach – Heurigerach.” http://www.notatnikkuchenny.pl/kwargle/
Rzymskie imprezy:
https://www.youtube.com/watch?v=ooM9lKaiSl8
Zamarzył mi sie weekend w Warszawie tak apetycznie opisany przez panią Basię.
Bardzo ciekawa jest notka Asi o kwarglach.Chętnie bym spróbowała.
Gratuluje Markowi wystawy i życzę powodzenia w organizowaniu następnych. Pomoc Slawka jest bezcenna.
Druga cześć komedii, o której piszecie jest zabawna, ale troche mniej niż pierwsza, tak to odczułam. Film istnieje głownie dzieki Christian Clavier, ktory gra pierwsze skrzypce. Świetny aktor.
Po kilku dniach odzyskałam internet, juz zaczynało mi go brakować.
Asiu-teatry, hiszpańskie stoiska, czy gruzińskie piekarnie to rekompensata za korki, smog i tłok w metrze w godzinach szczytu 🙂
Alino-często tak bywa z kontynuacją filmu, który odniósł duży sukces.
To co było świeżym, zabawnym i ciekawym pomysłem w pierwszej części filmu już niekoniecznie jest genialne w drugiej. A Twoja uwaga dotycząca Christiana Clavier bardzo słuszna. Tak, czy inaczej obejrzymy chętnie dalsze perypetie tej licznej i międzynarodowej rodziny 🙂
W centrum Gdyni widziałam szyld Piekarni Gruzińskiej. Dopiero ma być otwarta. To chyba jakaś sieć tych piekarni.
Wspominałam o biografii sióstr Marii i Bronisławy Skłodowskich/ Natacha Henry – ” Uczone siostry. Rodzinna Historia Marii i Broni Skłodowskich/. Są tu także akcenty kulinarne. Przyjęcie ślubne Marii i Piotra Curie w niewielkim rodzinnym gronie odbyło się w ogrodzie starszych państwa Curie, którzy przygotowali indyczkę i duże dojrzałe brzoskwinie. Po wspólnym zamieszkaniu” Maria uświadamia sobie, że nie wie nic o prowadzeniu gospodarstwa domowego. I chociaż Piotr wychwala równość płci w studiowaniu oraz prowadzeniu profesjonalnych badań, to jednak nie powiedział, że będzie zajmował się pracami domowymi. Maria nie umie ugotować najprostszego rosołu. Bronia i jej teściowa uczą ją przyrządzać kurczaka z ziemniakami. Z powodu tego nowego wyzwania sprawia sobie książkę kucharską i zaczyna dokładnie zapisywać swoje wydatki. Jej specjalnością będą konfitury z czerwonych owoców.”
Potem państwo Curie zatrudnią pomoc domową.
cd.
10 grudnia 1911 r. Maria Skłodowska- Curie w Sztokholmie odbiera swoją drugą nagrodę Nobla, już indywidualnie.Towarzyszy jej czternastoletnia córka Irena i siostra Bronisława. Atmosfera wokół Marii jest bardzo napięta, bo wszyscy pamiętają niedawny skandal związany z jej romansem, rozdmuchany przez ówczesne media. To co pisały o niej, doskonale mieści się pod dzisiejszym określeniem hejtu.
I pewnie wykwintny noblowski obiad nie smakował tak jak powinien. A podano : consome Doria/ rodzaj rosołu/, supreme de turbotin admiral/ danie z flądry/, pularda,przepiórki, sałatka z roszponka, fonds d’artichauts duchesse/ potrawa z karczocha/, szarlotka Rachel, owoce. Wina: Golden Scherry, Chateau Montrose 1896, Liebfraumilch 1904, Charles Heidsieck Sec 1900, Charles Heidsieck Extra Dry 1900, Porto Sandeman. Uczta u króla Szwecji – bankiet na 150 osób. Wybaczcie pominięcie we francuskich nazwach tych daszków i kreseczek, które są ważne, ale trudne do napisania.
Krystyna pisze o biografii sióstr Sklodowskich, to na pewno bardzo ciekawa opowieść. Moja obecna lektura tez jest w temacie bo centralna postacią jest Maria. Autorka jest Rosa Montero a oryginalny tytuł „ La ridicula idea de no volver a verte” . Szukałam, czy jest przetłumaczona na polski ale nie znalazłam. Autorka jest zafascynowana Maria Curie. Ksiazka ma bardzo ciekawy styl a narracja subtelnie łączy własne bolesne doświadczenie Montero utraty męża z tragedia Marii, kiedy została wdowa.
Alino,
tutaj więcej informacji o tej książce : https://www.amazon.fr/soeurs-savantes-Natacha-Henry/dp/2311100297
I po polsku : http://lubimyczytac.pl/ksiazka/3789750/uczone-siostry-rodzinna-historia-marii-i-broni-sklodowskich
Nie podoba mi się okładka z polskiego wydania. Niepotrzebnie kolorowano zdjęcie. I jest to jedyna rzecz, która mi się w tej książce nie podoba.
Kupiłam dziś dwie kobiałki czarnych porzeczek. Mam zamiar zrobić dżem. Przede mną zakupy robiła bardzo starsza pani – kupiła trzy kobiałki porzeczki i trzy wiśni. Wszystko zapakowała przy pomocy sprzedawcy do torby na kółkach. Ciągnięcie takiej torby nie jest może trudne, ale pani przyjechała trolejbusem/ to było na giełdzie owocowej/, więc pełną torbę trzeba było wnieść i wynieść z pojazdu, a potem do domu. I przerobić. Ale pani tryskała energią i humorem, choć twierdziła, że właściwie nie wolno jej nic dźwigać. Podobały się jej jeszcze truskawki, ale zrezygnowała, bo to byłoby za wiele.
Ja mam również mam na swoich półkach ciekawą książkę o naszej noblistce:
https://www.znak.com.pl/ksiazka/maria-curie-i-corki-listy-maria-curie-28271
Znakomita lektura, polecam Wam bardzo. Myślę, że okładka jest w porządku i Krystynie też by się podobała 🙂
„Laureatką Nagrody Laure-Bataillon dla najlepszej książki przetłumaczonej na język francuski została Maryla Laurent za przekład „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk. Gratulacje.”
Danusiu – my też mamy i smog i korki. Tylko tłoku w metrze nie mamy 😀 .
A w Stanisławowie, w lipcu (donosi Kurjer Stanisławowski w 1900 r.), „damska kapela przygrywa co wieczora w ogrodzie restauracyjnym p. Fischera przy ulicy Belwederskiej (róg). Ogród ten nie jest położony przy ulicy, co ma te zaletę, że publiczność nie jest zmuszana do połykania tumanów kurzu.”
Natomiast „otwarta w naszem mieście w lutym filia zjednoczonych fabryk syropu i cukrów we Lwowie (stow. rej. z ogr. poręką), której kierownikiem jest p. M. J. Korner, zaprowadziła z początkiem tego miesiąca w lokalu swoim przy ul. Sapieżyńskiej (linia A-B) sprzedaż hygienicznej wody sodowej z prawdziwym sokiem malinowym. Przy sposobności nadmieniamy, że filia tutejsza ma na składzie najprzedniejsze artykuły cukiernicze krajowego wyrobu, które wytrzymują konkurencję wyrobów zagranicznych nie tylko pod względem jakości, ale i pod względem taniości.”
Do Stanisławowa wkroczyła nowoczesność z jej zaletami i wadami 🙂 : „Dochodzą do nas zażalenia Publiczności, iż automat umieszczony na tut. dworcu kolejowym (obok III klasy) nie funkcjonuje należycie. Dotyczy to szczególniej wtedy, gdy potrzeba wydostać z automatu zapałki.”
Z notatek policyjnych:
„Policja przytrzymała na targu Marję Pisutową z Majzli, która wyciągnęła pani Lesi Feuer z Wołczyńca kwotę 6 złr. z kieszeni i usiłowała umknąć.
Łyżkę srebrną ze znakiem 5 H. zakwestionowano u znanego złodzieja Antoniego Kochaniuka i odesłano takową wraz z przytrzymanym do sądu.”
Asiu-skoro tak, to chociaż jedna piekarnia gruzińska i restauracyjka hiszpańska by Wam się przydała, albo wręcz należała 🙂
Danuśka,
okładka ” Listów” bardzo mi się podoba. 🙂
Czas zajmują mi porzeczki. Najbardziej nie lubię usuwania szypułek. Bardzo żmudna praca. Na szczęście czarnych porzeczek nie trzeba długo gotować. Kupiłam dziś kilka tegorocznych jabłek. Ładne, ale nie pachną.
Na obiad wczorajsza botwinka z ziemniakami gotowanymi oddzielnie.
Lektury dopiero wieczorem.
Dzień dobry wszytkim,
piszę zdecydowanie poza tematem wpisu ale szukam tu pomocy w następującej kwestii: co polecić Francuzowi z polskich kulinariów i artykułów spożywczych? Wkrótce po raz pierwszy odwiedzi Polskę i chciałby coś smakowitego, polskiego kupić sobie i jako prezenty dla bliskich.( polską wódkę zna i ceni, chodzi o żywność ). Czytam ten blog od jakiegoś czasu i wiem, że są tu osoby dobrze znające ww tematykę .Będę wdzięczna za podpowiedzi.
https://theculturetrip.com/europe/poland/articles/the-10-best-restaurants-in-old-town-warsaw/
Dzień dobry 🙂
kawa
To wprawdzie wydarzenie zeszłoroczne, ale natknęłam się na artykuł w magazynie Forbes, szukając czegoś, na bardzo pozytywny artykuł. Jest po angielsku, a nie mam czasu tłumaczyć, poszukałam zatem czegoś po polsku o tym i zamieszczam jedno i drugie. Może ktoś się w ubiegłym roku na to natknął, szczególnie w Warszawie:
https://warsawfoodie.pl/2018/03/lexus-hybrid-cuisine/
https://www.forbes.com/sites/annabel/2018/05/21/your-next-dining-destination-really-warsaw/amp/
Nie słyszałam o tym Alicjo, ale miło było o tym przeczytać. W „Bez gwiazdek” i „Na Rozbrat” byłam. Rzeczywiście sporo w Warszawie dobrych restauracji, trudniej o takie bardziej przystępne cenowo, ale miłe, sympatyczne, bez zadęcia. Problemem jest też umiejscowienie tych lokali, głównie w centrum, na Mokotowie i Ursynowie. U mnie totalna pustynia poza pizzą i kebabem.
Ja sobie zapamiętałam niektóre, odwiedzę za najbliższym pobytem, za miesiąc z groszem. Na Warszawę poświęcimy jak zwykle parę dni, pod koniec sierpnia i pod koniec września. Chciałabym pojechać do Malborka, ale jakoś „daleko od szosy”, innym razem.
U mnie dzis upal niemozliwy – 30 stopni plus duza wilgotnosc powietrza. Na dworze ani zywego ducha. Lato w miescie nie jest takie zle – duzo sie dzieje, jest duzo imprez, szczegolnie wieczorami i w weekendy. Mlodziez szkolna i studiujaca czesto pracuje i wyjezdza zwykle tylko na weekendy albo i wcale, tak ze miasto nie wydaje sie pustawe.
Siedze w domu (klimatyzacja) i objadam sie porzeczkami i agrestem, ktore kupilam na pobliskim „farmers’ market”. Porzeczki sa kwasne, ale agrest za to duzy i dojrzaly – pyszny. Obiadu nie chce mi sie ani robic ani jesc, skonczy sie chyba na salacie.
Irka tereny…
http://haps.pl/Haps/7,167709,24997557,cala-lubelszczyzna-jest-z-niego-tak-dumna-jak-gorale-z-oscypka.html#s=BoxOpImg1
Dzień dobry 🙂
kawa
W uzupełnieniu do artykułu o cebularzach. Piekarnia przy ul. Furmańskiej 2 przed 1944 r. należała bo Bajtla Mordki.
dzień dobry … ☕
powrócona …
najważniejsza wiadomość to .. wszystkie Dziewczynki zdrowe i dostały się do liceum … 🙂
poczytam …
Hej Jolinku 🙂 Dobrze, żeś powrócona. Licealne gratulacje dla Dziewczynek!
Jak tam spacery nad Liwcem i po okolicznych lasach?
Ja natomiast byłam dwa dni w podróży. Powód był smutny-pogrzeb mojej kuzynki.
Jak to bywa przy takich okazjach spotkałam się z dawno niewidzianą rodziną i prowadziliśmy długie Polaków rozmowy. W ramach rozrywek turystycznych zrobiliśmy mały wypad do Lanckorony: https://photos.app.goo.gl/dsXFzTAdRJ2kv8dx9
Alicjo-dzięki za ciekawy artykuł o cebularzach.
Witaj Jolinku! Świetna wiadomość i gratulacje dla Dziewczynek.
Danuśka mimo takiej sobie pogody wyprawiłam się do lasu .. było dużo jagód ale grzyby mnie omijały .. podobno były kurki ale trzeba było podjechać kawałek pod Łochów .. w lesie się pryskałam i kleszcze mnie nie atakowały ale złapałam kleszcza we własnym łóżku .. podejrzewam, że siedział na plecaku, który położyłam beztrosko na kołdrze .. sobie śpię spokojnie a rano patrze, że jestem dziabnięta w brzuch … teraz czekam co będzie … a wyprawy do lasu zakończyłam na werandzie ..
Małgosiu .. 🙂 .. Dziewczynki szczęśliwe i wreszcie maja prawdziwe wakacje ..
Dzień dobry!
Nie samą Francją człowiek żyje:
https://www.eryniawtrasie.eu/32449
Marek gratulacje … 🙂 .. zauważyłam jednak, że Marek rzadko dziękuje tu za dobre słowo … 😉
super strona, gdzie „na żywo” można prześledzić całą misję Apollo 11 .. jakby kogoś interesowało ..
https://apolloinrealtime.org/11/
Jolinku 🙂
U GosiB upały a tutaj tez zapowiadają goroco i temperatury takie miedzy 30 a 40 stopni. Panikuje juz na sama myśl o tym bo zle znoszę taka kanikule.
Witaj Jolinku.
Alino, Bretania ma naturalna klimatyzacje. U nas tez ma byc goraco ale majac wiatr lepiej sie znosi upalu.
Dzisiaj przyjezdza Dziecko na trzy tygodnie
Wczoraj ogladalam dokument o ladowaniu na ksiezycu i pamitam jak 50 lat temu nie spalam i z rodzina czekalismy na ten historyczny moment.
Alinko, elapa … 🙂 … u nas też upały w weekend …
zmarł Adam Słodowy – wielka postać polskiej telewizji z czasów PRL i autor kultowego programu „Zrób to sam” – miał 95 lat ….
Elap, zazdroszczę Ci tej naturalnej klimatyzacji 🙂
Witaj, Jolinku ! Cieszą mnie dobre wiadomości o dziewczynkach, bo na pewno , tak jak inni, przeżywały bardzo tę niepewność.
Mam nadzieję, że kleszcz szybko ujawniony nie narobił szkód.
Wczoraj Alicja wspomniała o Malborku, a dziś relacja Ewy o tym miejscu. Byłam tam kilkanaście lat temu, ale od tamtej pory przybyło sporo odrestaurowanych obiektów. Kiedyś jeździłam do rodziny pociągiem przejeżdżającym przez Malbork. Zamek było widać z odległości kilkunastu kilometrów – teren płaski, a linia kolejowa biegła prosto.
Ale zdaje się, że nie tylko Malbork został zdobyty. Czekam na dalsze relacje.
https://www.youtube.com/watch?v=b0n8ikhKasI
Uwielbiam, dawno, chyba z 10 lat nie byłam, a staram się być zawsze, jak jestem u siostry pod Krakowem, od niej rzut beretem. Niepowtarzalny urok.
Pana Słodowego wspominam bardzo ciepło, jak pewnie cała moja generacja – nauczył nas robienia coś niemal z niczego.
Co do Malborka (zaraz obejrzę relację foto) najechałam wczoraj nań kursorem googleEarth i okazało się, że google zeszły do fosy i zrobiły filmik stamtąd. Tak że mury z zewnątrz mam obcykane – twierdza nie do zdobycia!
Jest tam po co jechać, obejrzałam zdjęcia. Przepiękny i przeogromny zamek i przyległości, jednak nie ma tabliczki „nie deptać trawników!”, tylko leżaki dla turystów porozstawiali 😯
Tabliczki „nie deptać trawników” widziałam w miejscu najmniej oczekiwanym (rok 1988) – na wzgórzu wokół ruin Ogrodzieńca… no wiecie co?! Jakie trawniki, przecież to cała frajda obejść sobie mury z zewnątrz!
I jeszcze jedna dygresja – mówi się, że chłop żywemu nie przepuści. Ja bym to sparafrazowała na „Ruski niczemu nie przepuści”. Wszystkie zamki po ich przejściu zostały w ruinie, splądrowane dokładnie i do żywej cegły, a wiele z nich „nie przeżyło” – tu mówię o zamkach i pałacach dolnośląskich. Z najbliższych mi – pałac Marianny Orańskiej (byliście, Ewa!). Już tak nie straszy, jak pisałaś w swojej relacji na stronie – ale długo jeszcze będzie odrestaurowywany. Zarząd przejęła gmina, a nie jest to gmina bogata, więc będzie to długodystansowe przedsięwzięcie. Ale na pewno warto!
Wiadomość o śmierci Adama Słodowego została zdementowana. Żyje. Ja również bardzo lubiłam oglądać jego programy.
DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Czerwonego Kapturka
Alicjo,
Dużo się w Malborku zmieniło i to na lepsze. Tego samego życzę zamkom i pałacom na Dolnym Śląsku. Na pewno za jakiś czas wrócimy do pałacu Marianny.
Krystyno,
Decyzja o wyjeździe była szybka, pogoda dynamiczna i praktycznie z dnia na dzień wymyślaliśmy co by tu zobaczyć. Witek znowu się wywinął z kajaków 🙁
Takie przedwczesne powiadamianie o śmierci podobno wróży długie życie, czego serdecznie Panu Adamowi życzę.
Malgosiu-w tamtych czasach właściwie wszyscy oglądaliśmy te same programy w telewizji i znaliśmy osoby, które je prowadziły lub w nich występowały. Andrzej Slodowy prowadził swój program z uśmiechem i chyba dlatego był ogólnie lubiany.
Kupiłam czerwony, bardzo dojrzały agrest. Teraz już nikt nie ma agrestu w swoim ogrodzie(przynajmniej wśród moich znajomych). Podgryzam sobie na kolację:-)
Malbork zwiedzalam ostatnio chyba jakieś 15 lat temu. Skoro Ewa pisze, że wiele zmieniło się tam na lepsze to trzeba będzie powtórzyć wizytę w owym zamczysku.
Danuśka,
wybierzcie się kiedyś na Dolny Śląsk, proponuję Kotlinę Kłodzką, szlakiem tamtejszych zdrojów, a i parę ciekawych budowli się zdarzy. Wrzesień i wczesny październik to już pora bez stonki turystycznej, a pogoda sprzyja. Baza noclegowa niezła, pejzaże przeurocze.
A tu trochę o pałacach, których już nie ma 🙁
https://podroze.onet.pl/ciekawe/nieistniejace-palace-i-dwory-dolnego-slaska/3tb055m#slajd-18
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/56,35771,22513535,palace-i-zamki-na-dolnym-slasku-kiedys-perelki-dzisiaj-ruiny.html
a Urle się nie zmieniają .. cicha letniskowa wieś .. zrobili tylko chodniki gdzieniegdzie i dziewczynki mogły bezpiecznie jeździć na hulajnogach .. odkryłam też bardzo dobre pieczywo z miejscowych piekarni ..
dziś eksperymentowałam .. z przepisu poniżej zrobiłam farsz do naleśników zamiast pasztetu .. naleśniki były wytrawne bo na serwatce i z kurkumą .. wyszły mi bardzo smaczne krokiety a do popicia był sok pomidorowy ..
https://smacznie-zdrowo-tanio.blogspot.com/2019/07/pasztet-z-cukinii.html
– Babciu? Ile masz lat?
– Tyle, co inni w moim wieku .. z Twittera ..
Danuśka tym agrestem przypomniałaś mi lato u babci na wsi .. dojrzały, słodki agrest zrywany prosto z krzaczków .. a lato było upalne ..
lato na talerzu .. na weekend upalny jak znalazł …
http://azgotuj.blogspot.com/2019/06/kotlety-z-bobu-z-mieta-dymka-i-z.html
Jolinku – gratulacje dla dziewcząt 🙂 Nasza Lena też się dostała do wymarzonej klasy, ale u nas było o tyle łatwiej, że liceum, które zwykle otwiera 4 klasy, teraz stworzyło 8 klas pierwszych. Oczywiście klasy będą liczyły po 35 osób. Sporo dzieci wybrało również naukę w technikach. Zwłaszcza chłopcy. Za to w Bydgoszczy był problem z miejscami.
Gdy byłam dzieckiem też mieliśmy w ogrodzie krzak agrestu o dużych, czerwonych i słodkich owocach. Wspominam z sentymentem.
Mam 2 krzaki czerwonego agrestu. Owoce są jednak niewielkie. Mam problem z jakimś szkodnikiem, który zjada liście. Spryskiwanie wywarem z łusek cebuli nie pomogło. Powtarza się to co roku. Trudno. Ale mam co skubać z krzaczków. Nie wszyscy lubią agrest, więc może to jest powód, że tak rzadko jest uprawiany.
Krystyno,
z moich porzeczkowych zmagań mam takie doświadczenie, że te wszelkie eko-śmeko spryskiwanie to o kant…wywar z cebuli, wywar z czosnku 🙄
Ja spryskuję porzeczki zanim się jeszcze liście pojawią, a pierwsze pojawiają się kwiaty, najlepiej pryskać, jak ledwo co się pojawią. To zazwyczaj wystarczy, raz czy dwa.
Asia
„liceum, które zwykle otwiera 4 klasy, teraz stworzyło 8 klas pierwszych. Oczywiście klasy będą liczyły po 35 osób.”
W moim powiatowym liceum były 4 klasy pierwsze i drugie, natomiast trzecie i czwarte tylko dwie. Reforma w systemie edukacji zastała mnie w podstawówce, Jerzora na pierwszym froncie, kiedy wymyślono, że podstawówkę trzeba powiększyć o klasę ósmą. Kto się urodził do końca czerwca 1952 szedł po 7 klasie dalej, a ci z drugiej połowy rocznika zostawali na klasę ósmą i dopiero potem dalej. Jerzor został, a ja już normalnym trybem.
W ogólniaku nagle przyjęto, po raz pierwszy bez egzaminów,
200 osób i utworzono 4 klasy po 40 osób, w mojej było 42. Po roku ostała się połowa z tak pomyślanego naboru. Nie majstrować przy dobrze sprawdzonych systemach…ale paluszki swędzą 😉
dzień dobry … ☕
Asiu nasze wspomnienia o trudnościach w szkole bo były przeludnione lub na 3 zmiany wspominamy bez stresu ale te „nowe” dzieci mają inne wymagania i zbyt troskliwych rodziców .. ale ten koszmar z rekrutacją jest ponad siły wielu osób .. dzieci, rodziców i nauczycieli ..
w tym roku tuż po przyjeździe do Urli okazało się, że jedna dziewczynka nie je mięsa .. musiałam trochę pogłówkować by dogodzić wszystkim .. na szczęście zupy na mięsie jadła (ale bez wkładki mięsnej) …
jak Wam zostanie bobu .. pewnie Kuzynka Magda też takie robi .. ale czy z musztardą? …
http://azgotuj.blogspot.com/2019/06/kotlety-z-bobu-z-mieta-dymka-i-z.html
Jolinku-nie wiem, czy kuzynka Magda robi takie kotlety, ale przepis wart odnotowania. W sumie najwięcej czasu wymaga obieranie bobu i w tym wypadku nie da się tego przeskoczyć.
Alicjo- na Dolny Śląsk zapewne też powrócimy, bo jest tam co zwiedzać i nie jest to region, gdzie turystom grozi nuda. Miejsca dla wędkarzy również się znajdą 🙂
Dziewczyny,
Gratulacje dla licealistek!
Danuśko,
ostatni raz byliśmy w Malborku trzydzieści lat temu, więc dla nas różnił się znacząco 😉
Przyłączam się do gratulacji dla naszych Licealistek. Gratulacje takze dla Marka 🙂
A co do tych kotletów z bobu, ja bym raczej nie obierala, a potraktowała malakserem w całości. Kto ma cierpliwość wyłuskać kilogram ugotowanego bobu i połowy nie zjeść przy okazji 🙂
Salsa, ewa … 🙂 .. młodzież mamy zdolną …
http://wyborcza.pl/7,75398,25011575,sukces-naszych-matematykow-szesc-medali-na-miedzynarodowej.html
marynowany agrest był .. a kiszona kalarepa była? …
http://www.kuchennymidrzwiami.pl/kalarepa-kiszona-w-soku-z-ogorkow-malosolnych-sezonowo-od-a-do-m/
spacer po naszych osiedlowych włościach bardzo przyjemny … po nocnym deszczu jest czym oddychać .. a malwy i róże malują świat na kolorowo …
Witek wpadł w muzealny szał:
https://www.eryniawtrasie.eu/32487
Pamiętacie, co robiliście 50 lat temu? Ja pamiętam. Dziadkowie przyjechali na imieniny mojego Taty, Czesława. Oglądaliśmy w tv transmisję, którą oglądało wówczas ok.18% światowej populacji.
„Mały krok dla człowieka, wielki skok dla ludzkości”.
Moja Babcia nigdy w to nie uwierzyła 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=dLxpNiF0YKs
Ja też pamiętam, miałam wtedy 10 lat i byłam na wakacjach z Rodzicami w Sopocie. Mieszkaliśmy w domu studenckim , niedaleko Opery Leśnej. Mnóstwo osób zebrało się wtedy w nocy w sali telewizyjnej i wszyscy z wypiekami na twarzy czekali na transmisję. Było tam wtedy sporo studentów z Wietnamu.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24996607,wielka-mistyfikacja-czy-najwieksze-osiagniecie-w-dziejach.html
Naturalnie że pamiętam tą transmisję. Robiłem w owym czasie za bachora. Zdaje się, że nie byłem wówczas większy od telewizorni, który stał na czterych nużkach u sąsiadki nad nami. Ona miała telewizornie, jako poseł do Sejmu mogła sobie na taki medialny luxus pozwolić w owym czasie. A jako przesiedleniec za Buga dostała piętro chałupy nade mną za friko, tzn za tak zwane pozostawione mienie na wschodzie. Mój Ojciec splacał swoją część przez trzydzieści lat.
A nam jest od tygodnia wspaniale w Chiemgau. Nie zawsze wiem co się dzieje bo niemieckie w digitalu są zacofane. Ale widoki które tutaj przyswajam wynagradzają te małe niedogodności.
Kulinarne rzecz ujmując, nie można popełnić błędu kupując tutejsze rodzime browary. Każdy jeden to trafienie w dziesiątkę i z każdym następnym wyostrza się spojrzenie na tutejsze landszafciki w których stałym fragmentem są masywny górskie, jeziorkowate oczka, zielone łączki, błękitne niebo i barokowa kopuła drewnianego kościółka. Grüss Gott mówią tutaj na dzień dobry, a servus służy jako przywitanie. Stado grasujacych krowów jest naszymi najblizszymi sąsiadami, ale dajemy radę
„Bartłomiej Sienkiewicz, prawnuk Henryka Sienkiewicza, przywraca noblistę współczesności. Frapująca lektura o pisarzu tatarskiego pochodzenia, którego próbowali zawłaszczyć nacjonaliści. + nietypowe spojrzenie na Polskę teraz. Cześć dochodu ze sprzedaży książki pobiegnie na schronisko dla psów.” Książki nie znajdziecie w księgarniach. Jest dostępna tylko przez stronę:
https://bartlomiejsienkiewicz.pl/
informacja z Twittera …
A może jutro zajrzec na Targi Książki Kulinarnej: https://www.kukbuk.pl/artykuly/ulubione-ksiazki-kulinarno-podroznicze-kukbuk-a-sz
Ja także pamiętam tę transmisję sprzed 50 lat. Byłam z siostrą u mojego kolegi, chociaż mieliśmy w domu własny telewizor.Pora była dość późna, chyba około godz. 22.
Salsa pisze o Targach Książki Kulinarnej, a w Gdyni trwa Nadmorski Plener Czytelniczy. Przejrzałam listę autorów i okazuje się, że nie znam większości nazwisk. Dla mnie najciekawszą postacią jest Eustachy Rylski.
Alicjo,
co do szkodników porzeczkowych – masz chyba rację, że wczesną wiosną trzeba będzie potraktować je chemicznie skoro łagodne metody okazały się nieskuteczne.
Ewo,
bardzo ciekawie czyta się o znanych miejscach. Właściwie nie do końca znanych, bo nie byłam jeszcze w gdańskim Muzeum Bursztynu i w Żurawiu. Nie wspominacie w swojej relacji o Muzeum Narodowym, gdzie znajduje się ” Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga. Trochę szkoda, że go nie obejrzeliście, chyba że to jeszcze nie koniec zwiedzania Gdańska.
Krystyno,
mam prawie wszystkie książki E.Rylskiego, też dla mnie był objawieniem od „Stankiewicz. Powrót”, chyba dostałam to w miarę szybko, jak tylko w Polsce wyszło, koniec lat 80-tych. Znakomity pisarz, wysoka półka. Ostatnią mam „Obok Julii”.
Przypomniał mi się dzisiaj stary rosyjski film „Opowieść o prawdziwym człowieku”, szukałam na youtubie, ale nie ma. Za to znalazłam „Tichij Don” (z lektorem) i obejrzeliśmy pierwszą z trzech części. Kopia w miarę do oglądania. Myślę, że książka nie do przebicia przez żaden film. Znakomita. Ale obejrzę film do końca z ciekawości 🙂
Bezdomny,
piękne okoliczności przyrody, wygooglałam i najechałam GoogleEarth.
Myślę, że 50 lat temu, kiedy chłopaki podeptali Księżyc, byłeś trochę wyższy, niż telewizor, my mieliśmy wawel2, który był wielki jak szafa prawie, ale i tak byłam wyższa 😉
Grüss Gott tak typowe dla Austrii – jak było za moich czasów tak jest teraz? 😉
Bartłomiej Sienkiewicz, ten od ośmiorniczek? Chyba nie kupię, bo nie ciekawi mnie wyjaśnianie świata polityki w Polsce przez takie osoby, które nigdy w polityce naprawdę nie zaistniały, dopóki nie wyszły ośmiorniczki. Poza tym ta tatarskość to trochę naciągane…
Podobno bartuś misio też chce wyjaśnić i opowiedzieć…
W tym przedziale zainteresowały by mnie osoby z bardzo długim stażem w polityce, a nie chwilowe gwiazdy, które szybko spadły z firmamentu i póki co próbują zbijać kapitał na tym.
O kurczę, ostrzeżenia o możliwości tornado w naszych okolicznościach przyrody! Siedzimy w domu, jak temperatura na termometrze wykazała 27c, włączyłam klimatyzację. I tak mamy szczęście, że drzewa wokół dają trochę cienia!
https://en.wikipedia.org/wiki/A_Sunday_Afternoon_on_the_Island_of_La_Grande_Jatte#/media/File:Georges_Seurat_-_A_Sunday_on_La_Grande_Jatte_–_1884_-_Google_Art_Project.jpg
Jeszcze do rocznicy 😉
https://www.youtube.com/watch?v=IPFwNCIsXBc
dzień dobry … ☕
Danuśka ta morelowa nalewka mnie zaciekawiła … może bym zrobiła .. ktoś pomoże mi znaleźć przepis Irka? ..
pogoda akurat …
Dzień dobry 🙂
Irek Ci przypomni 🙂
1 kg dojrzałych moreli, 0,20 kg suszonych moreli, 2 liście laurowe, 1 litr wódki. Świeże morele przekroić na połówki, wyjąć pestki. Suszone morele pokroić w paski, zalać wódką, dodać liście laurowe. Odstawić na 2 – 3 m-ce. Rozlać do butelek i odstawić w ciemne i chłodne miejsce na min. 3 m-ce.
kawa
Dzień dobry 🙂
Nalewka Irla już od kilku dni się robi 🙂
Irku bardzo dziękuję … 🙂 .. proste wykonanie i na Święta dostoi … będą niespotykane prezenty ..
u mnie podobny obiad …
http://kuchniaagaty.pl/przepisy/salatka-z-cukinii-z-serem-halloumi
dziś spacer bardzo przyjemny …
Jolinku, a nie pokropiło Cię na spacerze?
Śniadaniowe okruszyny https://photos.app.goo.gl/5EpYZERpNnEQz5q39
Małgosiu wróciłam na czas … 😉
Krystyno,
Do Muzeum Narodowego nie dotarliśmy, będzie na następny raz, tym bardziej że oboje się zgodziliśmy, że na Trójmiasto przydałby się wolny tydzień a nie dwa dni okrojone o dojazd.
Na koniec:
https://www.eryniawtrasie.eu/32504
Trójmiasto ma rzeczywiście mnóstwo do zaoferowania. Jeżdżę tam od tylu lat i co jakiś czas robię kolejne, ciekawe odkrycia.
Sąsiadów nadbużańskich mamy naprawdę bardzo miłych i życzliwych. Wczoraj zaledwie wspomniałam o tym, jak bardzo lubię wszelkie kluchy i dzisiaj otrzymałam do skosztowania kilka knedli domowej roboty 🙂 Ze śliwkami oczywiście.
Jolinku- powodzenia w produkcji nalewki morelowej!
hej cichal … chleb dla Ciebie ..
https://smacznie-zdrowo-tanio.blogspot.com/2019/07/chleb-na-ciemnym-piwie-tylko-3-skadniki.html
PS. też jestem obrażona na Ciebie ..
Danuśka jutro będzie próba ..
U nas dzisiaj bylo cos w rodzaju targow dominikanskich. Od czwartej rano jestem na nogach. Latorosl oproznila troche swoj pokoj i my dorzucilismy troche rzeczy juz niepotrzebnych. Zarobila 270 €. Pogoda dopisala i bylo duzo zarowno zwiedzajacych jak i kupujacych. Troche ze smutkiem ogladalam sprzedane zabawki z ktorymi wiazaly sie jakies wspomnienia.
elapa raz mi się udało być na takim targu niedzielnym w małym miasteczku (niestety nie pamiętam nazwy) pod Nancy .. od małej dziewczynki kupiłam śliczne zabawki dla wnuczki po 1 € .. a córka to ma dobrą metę na wakacje u Was … 🙂
ale danie ..
https://justasalad.pl/piekna-i-bestia/
Warning: Potential Security Risk Ahead <– tyle mi siworzyo, Jolinku…
Alicjo, pozdrawiam serdecznie. Wszystkich innych też 🙂
Na youtube jest „Opowieść o prawdziwym człowieku”, ale w wersji rosyjskiej. Wrzuć: Повесть о настоящем человеке – военный фильм драма 1948 СССР
i leci. Z Siergiejem Bondarczukiem, Borysem Baboczkinem i innymi ówczesnymi gwiazdami.
Hiacynto, dziękuję serdecznie – w wersji rosyjskiej nie szkodzi, bo my tu się spotykamy z naszymi przyjaciółmi Moskalami i języj jednak się przydaje 🙂
*język…
Jerzor znowu coś wyczytał, kazał podać:
https://theculturetrip.com/europe/poland/articles/the-best-local-restaurants-in-warsaw-poland/
Jest tam błąd – Stary Dom należy do Piotra Adamczyka (znacie – aktora), a nie Adamczuka.
A na Nowym Świecie moje ulubione pierogi w Zapiecku 😉
https://theculturetrip.com/europe/poland/articles/the-best-restaurants-on-nowy-swiat-new-world-street-warsaw/
Ewo,
podziwiam Wasz turystyczny zapał. Udało się Wam zobaczyć w krótkim czasie naprawdę sporo. Park w Oliwie jest zawsze mnie zachwyca. Zauważyłaś pewnie niedokończoną oranżerię. Budowa przeciąga się z powodów technicznych, które powinny być rozwiązane przed rozpoczęciem budowy. A w Pałacu Opatów/ Oddział Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego/ obejrzałam wiele ciekawych wystaw nie tylko sztuki nowoczesnej.
Pomieszczenia ” Daru Pomorza” bywają także sceną dla przedstawień miejscowego teatru.
dzień dobry … ☕
buziaki imieninowe dla kuzynki Magdy urodzinowe dla echidny … 🙂 … wszystkiego najlepszego … pomachanko wszystkim świętującym ..
przeglądałam stare wpisy i znalazłam …
„MałgosiaW
17 lipca o godz. 13:20 577629
Danusiu, z Tobą nawet na koniec świata” …. i pojechały razem do Japonii … 🙂
dziś na obiad makaron .. może coś takiego …
https://mmcooking.pl/przepisy/makarony/spaghetti-z-cukinia/
Serdeczne uściski i życzenia dla kuzynki Magdy i Echidny!
Echidna chyba nadal wojazuje po europejskich rubiezach…?
Jolinku-pojechaly i było pięknie 🙂 Będzie co wspominać przez długie lata.
U nas dzisiaj przewidziane drobne roboty remontowe na tarasie, czekamy na fachowca.
Asiu robicie takie udka? … ciekawe dlaczego nazywają się „po kujawsku” … zioła francuskie ..
https://kochamlubiegotuje.blogspot.com/2019/07/udka-kurczaka-po-kujawsku.html
Najlepsze zyczenia dla Echidny i Magdy.
Magdo:
https://youtu.be/RZRe8Aew–Y
Uściski i najserdeczniejsze życzenia dla Echidny i Magdy.
Pojechały i było miło i pięknie 🙂 Ach, wspomnień czar.
Wszystkim świętującym moc życzeń!
Krystyno,
Te skoki w bok jakoś same tak wychodzą… 😉
Echidno i Magdo, pomyślności i jak najwięcej okazji do uśmiechu 🙂
Solenizantkom, jubilatkom oraz Kuzynce Magdzie – najlepszego 🙂
Kuzynka Magda dziękuje serdecznie za pamięć i za życzenia.
Pogadalysmy dzisiaj dobrą chwilę przez telefon, spotkanie „na żywo” przewidziane już wkrótce.
Fachowiec od drobnej naprawy się nie pojawił. Sprawę solidności, terminowości i fachowości nadbużańskich majstrow obgadalismy z naszymi sąsiadami już nawet nie zliczę ile razy! Postanowlismy jutro zakasac rękawy i remoncik wykonać osobiście.
Kuzynko Magdo i Echidno – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=dyhHMQp5S5k
https://www.youtube.com/watch?v=qWVdS9tMuVE
https://www.youtube.com/watch?v=l4zfEkKs2ZM
nastawiłam morelówkę … ale 1/2 z podanej porcji przez Irka .. wszystko przygotowałam akuratnie tylko zapomniałam, że brak mi dużego słoika .. jutro dorobię resztę ..
jutro na śniadanie? …
https://kuchniawczekoladzie.blogspot.com/2019/07/tort-tostowy-poprzeczny-z-piekarnika.html
a tu nalewka morelowa prawie na teraz …
https://twojenalewki.blogspot.com/2019/07/nalewka-morelowa-na-winie.html
„Kochani Warszawiacy, Spacerowicze, Turyści.
Pokażmy nasz sprzeciw wobec fali agresji, nietolerancji i nienawiści.
Pokażmy naszą #SolidarnośćZBiałymstokiem
27.07.2019 sobota
14:00 – 16:00
Plac Defilad
Zabierz rodzinę, znajomych!
Bądźmy tam razem ❗❗”
kto może i chce …
Licealistka dziękuje 🙂
Z Kurjera Stanisławowskiego 1902 r.
„Liceum czy Gimnazjum. Zapraszamy niniejszem P. T. Rodziców reflektujących na wyższe wykształcenie swych córek na zgromadzenie, które odbędzie się w środę dnia 11 czerwca b. r. o godz. 6 wieczorem w sali Rady powiatowej. Za Komitet: Nowosielski, Makowski, Szarga, Seidler, Ciliński, Kohn.”
„Podczas wycieczki członków Czytelni kolejowej do Pałahicz, grać będzie muzyka wojskowa, a nie „Harmonia Kolejowa”. Ciekawi jesteśmy dlaczego? Wszak kolejarze powinni przede wszystkiem popierać muzykę kolejową.”
„Niedzielną przechadzkę do parku ulicą Lipową uniemożliwiają tumany kurzu powodowane ciągłym ruchem dorożek, jaki panuje w porze popołudniowej na tej ulicy. Należałoby więc wstrzymać w niedzielę ruch fiakrów do parku ul. Lipową lub zarządzić dokładne skrapianie tej ulicy przed rozpoczęciem się ruchu spacerowego.”
„Wspaniały ślub odbył się w niedzielę w kościele Serca Jezusowego w Budapeszcie. Prokurator Państwa Dr. Wiktor Gyarmati poprowadził do ołtarza pannę Lenke Mauthner, córkę kupca – grosisty Edmunda Mauthnera, szefa równoimiennego c. i k. nadwornego handlu nasion. W uroczystym akcie wzięła udział śmietanka przebywającego obecnie w Budapeszcie obywatelstwa i wielu dygnitarzy stanu sędziowskiego.”
„Kto chce być postępowym i kocha swoją żonę niech czyta broszurę dr Becka:”Kleine familie”, cena 40 h. w markach pocztowych. G. Klotzsch, Verlag, Leipzig.”
„Odbyło się posiedzenie profesorów szkół średnich, którzy obradowali nad wyższem wykształceniem tych panienek, które szkoły wydziałowe pokończyły. Po stosownym zagajeniu posiedzenia zaznaczył profesor Seidler, że publiczność inteligentna niechętnie dziś posyła swoje córki do szkół wydziałowych żeńskich, gdyż plan naukowy tych szkół, a szczególnie dwóch ostatnich lat jest tego rodzaju, iż panienki nie wynoszą z nich żadnej prawie korzyści praktycznej na przyszłość, stosownie do dzisiejszych wymogów. Należałoby się tedy zastanowić nad tem, co należałoby założyć u nas w Stanisławowie dla wyższego wykształcenia panienek, prywatne gimnazjum żeńskie czy liceum, a to w tym celu, ażeby naukę starszych panienek skierować na tory więcej praktyczne dla ich przyszłego życia.
Na ten temat rozwinęła się bardzo ożywiona dyskusja. Dyr. Nowosielski przemawiał za założeniem liceum, a profesorowie: Latoszyński, Kohn, Szarga i radca Makowski oświadczyli się za gimnazjum żeńskiem. Prof. Ciliński był także za założeniem liceum, lecz z pokrojem klasycznym, jednak o tyle tylko, żeby dla tych panienek, które odszczególniają się wybitnymi zdolnościami naukowemi udzielano jako przedmiotu nadobowiązkowego nauki łaciny i greki, tak, że panienka po ukończeniu 6 lat, które dla liceum są przeznaczone, przy takiej nauce rozumnie prowadzonej, bardzo łatwo mogłaby złożyć egzamin dojrzałości i uzyskać wstęp i wszystkie prawa akademickie na uniwersytecie, a nawet i na technikę. Prof. Ciliński jest też tego zdania, że należałoby zaprowadzić we wszystkich dzisiejszych szkołach żeńskich jako przedmiot nadobowiązkowy naukę łaciny i greki; gdyż jest rzeczą dowiedzioną, że panienki o wiele przewyższają uczniów stroną pamięciową, przeto nauka tych przedmiotów z łatwością by im przychodziła, a na przyszłość o wiele więcej by im korzyści przynieść mogła, aniżeli „dzisiejsza” nauka języka francuskiego i to pod bardzo wielu względami.
Na tem posiedzeniu nie powzięto na razie stanowczej decyzji, lecz uchwalono zwołać w najbliższym czasie, w siedzibie Sokoła, zgromadzenie rodziców reflektujących na wyższe wykształcenie swych córek, przemawiano też zatem, żeby sprawę tego wykształcenia panienek oddać w ręce stosownego towarzystwa naukowego.”
DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Włóczykija
A to Polska właśnie – i cały świat to widzi, niestety…
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/marsz-rownosci-w-bialymstoku-jacek-dehnel-opisuje-zdarzenia-na-marszu/nhm5gkj
Jak by mi było mało, obejrzałam „Kler”.
Nawiasem mówiąc, od soboty minęło trochę czasu i żaden przedstawiciel władzy nie zająknął się o tym, co się wydarzyło. Pełna aprobata?
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
dziś kawa Irka filozoficzna …
dziś u mnie na obiad …
https://twojenalewki.blogspot.com/2019/07/placki-z-cukinii-z-sosem-pomidorowo.html
lub …
https://kulinariagosi.blogspot.com/2019/07/kotlety-z-kalarepy.html
sie zobaczy co mi podejdzie do smaku ..
Irek wczesnie podal kawe. Zostalo mi troche pieczonego kurczaka to na obiad bedzie salatka Caesar. Wieczorem ide na spiewajacy rajd.
Asiu te dziewczynki, które ” odszczególniają się wybitnymi zdolnościami naukowemi” to podobają mi się …
elapa bym posłuchała maszerując … 🙂
Za mną dzisiaj chodzi https://youtu.be/OuR1SxSNNOU
Elape, będzie się dziś włóczyć śpiewająco 🙂
Salso, słyszałam to wczoraj w radiu i też za mną „chodzi” …
A ja nie słyszałam jeszcze tej piosenki. Dzięki, Salso. Świetny tekst.
Pijmy kawę dla zdrowia. Przeczytałam właśnie wywiad z prof.Mirosławem Jaroszem w „DF”. Cały wywiad jest bardzo ciekawy / ” Gruby jak Polak”/, ale zaciekawiły mnie nowe informacje o kawie. Prof. Jarosz wprowadził kawę do piramidy produktów, ponieważ okazało się, że u tych osób, które ja piją stwierdzono zmniejszoną umieralność na większość chorób – na nowotwory, cukrzycę. alzheimera, parkinsona, choroby układu sercowo-naczyniowego, depresje. Te osoby powodują nawet mniej wypadków samochodowych. Kawa zawiera tysiące aktywnych polifenoli – bioaktywnych związków, antyoksydantów, które zmniejszają stany zapalne, a czasami nie dopuszczają do przewlekłego stanu zapalnego, chronią DNA komórek przed uszkodzeniem. Nie znamy innego produktu spożywczego, który by tyle tego miał.
Osoby z problemami sercowo-naczyniowymi mogą mieć na początku wzrost ciśnienia. Zwłaszcza jeśli zaczną pić kawę szybko i w dużej ilości. Nie będzie tego objawu, jeśli zaczniemy od małych ilości powoli zwiększanych oraz będziemy pili kawę systematycznie.
Są w tym wywiadzie podane jeszcze inne dobroczynne skutki picia kawy, ale nie chcę przedłużać.
Tak więc do wirtualnej kawy Irka dodajmy zawsze dobrą kawę w domu lub kawiarni. Ale przymusu nie ma. Kawy też można nie lubić.
Malgosiu 🙂 wymowny filmik i takież słowa piosenki.
Krystyno 🙂
A może ktoś ma ochotę na jagodzianki ?
https://qchenne-inspiracje.pl/jagodzianki/?fbclid=IwAR1XwFrOhgK-AKS0oThkwn0e0w5HNGbOybOi3TCSswqDXlUJOrIDgasIO04
Agata Buzek z malutkiej rolki w muzycznym klipie potrafi zrobi coś.
Za mną ostatnio chodzi to:
https://www.youtube.com/watch?v=P5nSQXb6qnM
W planie wariacje z makaronem na dzisiaj, wołowina w ostrym sosie na bazie pomidorów i papryki z dużą ilością czosnku.
Alicjo, kolejna piosenka wpadająca…
U mnie wołowina w cukinii …
Co do jagodzianek to mamy w naszej wsi panią, która piecze je co roku i sprzedaje wszystkim chętnym dzialkowiczom. My zaliczamy się oczywiście do grupy zainteresowanych kupnem lakomczuchow 🙂
Zanim jagodzianki zostaną upieczone i dostarczone zrobiłam na prędce biszkopt jagodowy, w którym znalazlo się trzy czwarte jagód na jedną czwartą ciasta zatem taki deser to, jak sami widzicie, samo zdrowie 🙂
To były jagody w cieście Danuśka 🙂 , też bym nie pogardziła 😀 Jagodzianek w tej ilości nie mam co robić, za mało chętnych niestety 🙁
Niestety, jagodzianki w sklepie czy cukierni jagód mają bardzo mało. Gdzie im do tych domowych. Nie piekę z tych samych powodów co Małgosia. Ale robiłam pierogi. A dziś na obiad była fasolka po bretońsku; akurat na chłodny dzień.
U mnie też wypieki, bo musiałam zużyć mrożone ciasto francuskie. Zamierzalam zrobić miseczki z ciasta i po upieczeniu napełnić owocami. Tymczasem zamiast miseczek wyszły babeczki (mimo moich starań), więc owoce będą przegryzane babeczkami. Dobrze, że to nie popisy kulinarne, a domowe łasuchowanie 🙂
A pamiętacie, w tamtym roku, kiedy podczas zjazdu wybraliśmy się do Płocka kilka osób wystąpiło do przypadkowo napotkanej cukierni i kupiło właśnie jagodzianki. Były bardzo smaczne, z dużą ilością jagód.
W lesie nadal zbieracze jagód, ale już powoli się kończą. Kurki w ilościach homeopatycznych. Nawet, jeśli pada w Warszawie to w naszych około wyszkowskich lasach niekoniecznie. Taki mamy klimat 😉
Przed chwilą wróciliśmy ze spaceru, pogadaliśmy z wędkarzami nad Bugiem.
Wszyscy potwierdzają, że ryb, jak na lekarstwo.
Ale w Warszawie nie pada!
W Warszawie to nawet świeci 🙂
Coraz bardziej eko…ja po ostatnich zmaganiach malarsko-renowacyjnych itp. dochodzę do wniosku, że ocet i soda oczyszczona to wszystko, co mi do porządków potrzebne. Tutaj jest ciekawa strona, którą sobie założyłam zakładką, różne „przydasie”:
https://ulicaekologiczna.pl/
A teraz czyszczę zewnętrzne, stare drzwi wejściowe, solidne, drewniane. Czyszczę przed pociągnięciem lakierem ochronnym.
W robocie ocet (szklanka) i łyżka płynu do mycia naczyń. Wyczyszczone drzwi jak nowe, jutro lakier.
może bułeczki mini z jagodami? …
http://www.szczyptachili.pl/mleczne-mini-buleczki-z-jagodami-i-cukrem/
u mnie były w Urlach naleśniki z własnoręcznie zbieranymi …
Salso, Malgosiu-nie miałam na myśli dzisiejszego dnia. Chodziło mi o to, że często tak bywa.
coś słodkiego? .. proszę bardzo ..
https://wesolakuchnia.blogspot.com/2019/07/kisiel-morelowy-z-chabrami.html
moje dzieci i Amelka polecieli dziś na Sycylię … z książką …
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/182132/slodki-jak-miod-kwasny-jak-cytrynal
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
Irku jagodzianka jak marzenie … 🙂 .. wcześnie wstajesz ..
dla Krystyn, które dziś obchodzą imieniny zdrowia, szczęści i pomyślności … 🙂
z borówek jeszcze nalewki nie robiłam .. i nie zrobię bo nie mam liści …
http://prawdziwybiszkopt.blogspot.com/2019/07/cudowna-nalewka-z-borowki.html
łupiny na kotlety …
https://www.mojemaleczarowanie.pl/2019/07/weganskie-kotlety-z-upin-bobu.html
Jolinku, wcześnie wstaję jak to na emeryturze. Później nie mam czasu 🙂
Och, my dziarscy emeryci,
już od świtu za gazetę człowiek chwyci.
Temu kawa, tu herbata
i do sklepu nas wymiata.
Spacer, rower, gimnastyka,
ogród, taras, czas umyka.
Obiad potem wymyślamy,
witaminy tu zbieramy,
cholesterol odrzucamy.
W internecie poczytamy:
masło zdrowe jest nadzwyczaj,
ale cukier to śmierć biała
i czym prędzej się odzwyczaj!
W polityce od Kamczatki, aż po Peru
nie ma światłych już zbyt wielu,
denerwuje nas to strasznie,
ale może czasem musi być
fatalnie oraz przaśnie.
Oby wnuki z sensem głosowały
i świat piękny zbudowały.
A my cóż? Wspomożemy, jak możemy
i…. drożdżówki upieczemy 🙂
Wczoraj wieczorem obejrzałam bardzo ciekawy program na temat cukru wszechobecnego we współczesnej diecie. Jest nawet tam, gdzie jego obecności w ogóle nie podejrzewamy. Wystarczy poczytać etykiety-jest w kaszance, w puszce z zielonym groszkiem i w słoiku z korniszonami. Na nieśmiertelne pytanie-jak żyć, odpowiedź była następująca- gotuj wszystko, co tylko możesz w domu, nie używaj cukru w swojej kuchni, ruszaj się dużo i ćwicz! Łatwo powiedzieć….
Póki co jadę do sklepu na rowerze!
Dla naszych Krystyn najlepsze życzenia, a w prezencie „Lato” Alfonsa Muchy, którego rocznica urodzin przypada właśnie dzisiaj: http://ak5.pl/c96.html
Danuśka,
piękne to ” Lato”, a wierszyk trafnie opisuje żywot aktywnego emeryta.
Synowa poprosiła mnie o zrobienie ciasta francuskiego. Mówię jej, ze gotowe maślane jest bardzo dobre, nawet jej kupiłam, a ona, że moje jest lepsze. Lepsze, nie lepsze, ale nie bardzo mogłam się wymigać, bo to na przyjęcie urodzinowe wnuków. Dobrze, że uroczystość jest jedna, bo daty urodzin są blisko siebie.
Ciasto francuskie robi się łatwo, ale długo. Za to wieczór mam przyjemny, bo wybieram się na koncert w ramach Lady Jazz Festival. A w najbliższych dniach jeszcze na 3 koncerty.
Znowu coś, tłumaczenia nie trzeba 😉
https://theculturetrip.com/europe/poland/articles/warsaw-s-10-best-cultural-restaurants-a-culinary-tour-of-the-polish-capital/
Dobre rady – szczególnie ta pierwsza (soda):
http://haps.pl/Haps/7,167251,25022448,jak-gotowac-kalafiora-zeby-uniknac-brzydkiego-zapachu-przygotuj.html#s=BoxOpCzol8
O Austrii same dobre rzeczy nie tylko do zwiedzania, ale i jedzenia. Zastrzeżenia mam tylko do rosołu z cienko pokrojonymi we wstążki naleśnikami, ja tego nie znosiłam, ale jak będziecie mieli ochotę i okazję spróbujcie, bo może posmakować 🙂
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,133280,25004567,urlop-w-austrii-to-prawdziwa-uczta-co-warto-obejrzec-a-przy.html#s=BoxOpCzol10
Dołączam sie do życzeń dla blogowych Krystyn. Wszystkiego najlepszego!
Mamy straszny upal, żar sie z nieba leje.
Dobry artykuł o zagospodarowywaniu tego, co inni nie potrzebują już lub wyrzucają. Niestety, dla prenumeratorów wersji internetowej „Polityki”. Ale polecam.
https://www.polityka.pl/fotoreportaze/1801386,1,drugie-zycie-smieci.read
U nas chwilowy oddech w temperaturach, można odetchnąć.
dzień dobry … ☕
Danuśka bardzo lubię twórczość Alfonsa Muchy .. byłam kiedyś na Muzeum Narodowym na wystawie jego prac i mnie umocniła w tym lubieniu ..
krystyno wnuki będą kiedyś wspominały jaka ta Babcia była Kochana … 🙂
pomysł na 6 + …
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25025485,literackie-czwartki-na-placu-bankowym.html
na upały .. i dla smakoszy …
https://analizasmaku.pl/salatka-z-feta-i-arbuzem/
To u mnie dzisiaj bedzie salatka z arbuza i fety. W Paryzu ma byc dzisiaj 42°C, corka jest u nas i nie bedzie sie meczyla zarowno w pracy jak i w domu.
elapa jak w Afryce w tym Paryżu .. a zięć musi przeżyć … 😉
jak nie jesteś łakomczuchem to kawałek tego ciasta do kawy ma tylko 214 kalorii …
https://kuchniaczarow.blogspot.com/2019/07/wilgotne-kokosowe-ciasto-z-agrestem.html
Jolinku-pamiętam dobrze tę wystawę, też oglądałam ją z wielką przyjemnością.
Dzięki za sznureczek w sprawie literackich czwartków. Odnotowałam w kalendarzu datę spotkania z Jackiem Dehnelem. Dzisiaj wieczór z Krzysztofem Vargą, na który się nie wybieram, ale przy okazji znalazłam dosyć ciekawy cytat z jego powieści „Trociny”:
„W Polsce jest trzysta czternaście powiatów, około dziewięciuset miast, w większości średnich albo małych, kiedy spoglądam na mapę Europy, to wyraźnie widzę, że Polska wyróżnia się na tle innych krajów niezwykłą mnogością średniej wielkości miast, walczących o prymat najśredniejszego miasta spośród średnich miast Europy, ten kraj zbuudowano na średniości i w tej średniości jego siła i duma. Nieprawda, że ten kraj czasami bywa wielki, a czasami mały, on jest nieustająco średni, nawet w swoich największych porywach i najgłębszych upadkach, wszystkie klęski i zwycięstwa tego narodu w porównaniu z historią innych państw i narodów są co najwyżej solidnie średnie, są to zwycięstwa i klęski powiatowe.”
Alino, Elapa-oglądałam z niepokojem ostatnie, francuskie prognozy pogody. Saharyjskie upały jeszcze tylko dzisiaj, potem ma być chłodniej.
Alicjo-rosół z pokrojonymi we wstążki naleśnikami robiła moja ciotka wychowana na rzeszowszczyźnie (Galicja!). Mnie smakował 🙂
Na upały najlepsza mrożona herbata, na wszelki wypadek zrobiłam cały dzbanek 🙂
https://www.kuchniadoroty.pl/wp-content/uploads/2014/06/herbata.jpg
Upałów nie ma, jest miła lipcowa pogoda. Koleżankom z Francji współczuję.
Może nie jestem zbyt wrażliwa na zapachy kuchenne, ale zapach gotowanego kalafiora nie przeszkadza mi. O gotowaniu kalafiora pisano od dawna – że z dodatkiem cukru, bez przykrycia no i o tych zapachach. No ale są osoby bardzo wrażliwe na niektóre zapachy, więc skorzystają z tych metod antyzapachowych.
Sama natomiast zapamiętałam i stosuję sposób na patelnie, na której smażone były ryby. Podawałam go już kiedyś, ale przypomnę. Do umytej patelni wlewany trochę wody i dajemy kilka- kilkanaście goździków. Zagotowujemy, wylewamy wodę i goździki. I jeszcze raz gotujemy trochę czystej wody. Sposób skuteczny.
Danuśka,
Krzysztofa Vargę czytuję zawsze z wielkim zainteresowaniem – dwie książki, a co tydzień jego felietony w Dużym Formacie. Bardzo lubię jego specyficzny styl. No i najczęściej zgadzam się z jego poglądami nie tylko politycznymi. Ciekawie też pisze o filmach.
A teraz Kraków. Żadnej z tych restauracji nie znam. Wyraźnie nastawione na turystę anglojęzycznego, bo nawet nazwy takie jakieś…
https://www.foodieflashpacker.com/krakow-restaurants-best-restaurants-in-krakow/
Hiacynto,
dzięki za podpowiedź, gdzie szukać rosyjskich filmów. Obejrzałam „Opowieść o prawdziwym człowieku” (nie do końca, jakieś 3-4 minuty się urwały), a teraz oglądamy „Cichy Don”, wersja z 1957 roku. Po rosyjsku, z napisami angielskimi – tłumaczenie angielskie jest wysoce nieprofesjonalne i z błędami nawet w zapisie (liczne literówki), ale w sumie dla nas niepotrzebne, bo znamy język rosyjski. Kopia pozostawia wiele do życzenia, ale da się oglądać, są 3 części, obejrzeliśmy na razie dwie. Jednak co książka, to książka…zaczęłam czytać, po latach oczywiście.
Co Wy na to? Interesujące!
Przy okazji, jeszcze o przykrym zapachu kalafiora i innych kapustnych – bardzo pomaga wyciąg nad kuchnią 🙂
U mnie praktycznie nic nie czuć, mam wystarczająco nisko nad kuchnią, wciąga zapach bardzo dobrze.
http://haps.pl/Haps/7,167251,24369309,kotlety-z-kalafiora-przepis-na-pyszny-zamiennik-dla-tradycyjnych.html
Zapach z kalafiora?
Gotowany w szybkowarze przez trzy minuty jest idealny. Wystarczy dobry szybkowar i warzywa zaczynają smakować jak nigdy dotąd. Są aromatyczne, nie wymagają dodawania soli, zachowują wszystko to, co podczas gotowania w wodzie trafia do Wisły albo innej Warty. Ostatnio gotuję mieszaninę warzyw które posypuję tartą bułką na maśle. Najpierw w szybkowarze gotuję ziemniaki pokrojone w ósemki , na wierzch wkładam kalafiora i po wytworzeniu pary gotuję przez trzy minuty. Potem spuszczam parę, otwieram szybkowar wyjmuję kalafiora i na ziemniaki wrzucam pokrojoną marchewkę, fasolkę szparagową i gotuję na parze kolejne siedem minut. po wyjęciu z szybkowara dodaję kalafiora i posypuję bułką i startym parmezanem. Do tego jajko na twardo. Jeśli coś zostanie wieczorem albo następnego dnia zapiekam z camembertem i żółtym serem. Palce lizać i żadem z zapachów nie zostaje w kuchni.
Nie gotowałam dzisiaj kalafiora, wybrałam się natomiast na spacer z przewodnikiem po ulicy Wilczej. Przewodnik nie był rewelacyjny-miał problemy z poprawną polszczyzną, a jego wiedza była dosyć skromna. Tym niemniej cieszę się, że odkryłam kilka pięknych kamienic na tej ulicy, starannie odrestaurowanych w ostatnich latach. Wchodziliśmy też na podwórka i warte uwagi klatki schodowe. Zajrzeliśmy do kaplicy w domu pod numerem 7, schowanej na dziedzińcu i zupełnie niewidocznej od ulicy. W kaplicy tej podczas Powstania Warszawskiego brał ślub Jan Nowak-Jeziorański. Jego wybranką była łączniczka o pseudonimie „Greta”:https://www.styl.pl/magazyn/news-kurierka-z-warszawy,nId,2914483,nPack,1
Ja nie gotowałam dzisiaj – jedynie makaron „capellini”(bardzo cieniutki), a Jerzor sos i coś tam do, pieczarki, kiełbaski ostre italiańskie znowu, ale nie narzekam – byle nie codziennie!
Zakończyłam rozprawę z drzwiami wejściowymi, został mi tylko kaloryfer w kuchni do odnowienia, bo farba jest. Obejrzeliśmy ostatnią, trzecią część „Cichego Donu”. Takich duszoszczipatielnych filmów już nie robią (przede wszystkim miłość, miłość! Aksinia i Grigorij, Daria, Duniasza i tak dalej), a okrucieństwa wojny są raczej zasugerowane, mocno, ale jednak nie tak, jak to się dzisiaj pokazuje. No i tak skondensowane, że kto książki nie czytał, trudno się połapać, a kto czytał, też nie nadąża 🙄
dzień dobry … ☕
Danuśka ten Jeziorański to niestety był tyranem domowym .. a spacery ulicą Wilczą zawsze lubiłam ..
ekologicznie ..
http://jemkrem.blogspot.com/2019/07/jadalne-naczynia-z-otrab-pszennych.html
Aniom i Haniom wszystkiego dobrego .. 🙂
dziś obiad klasyczny .. ziemniaki, kotlety schabowe w panierce z pokruszonych płatków kukurydzianych (pomysł od dziewczynki, która nie jadła mięsa w Urlach) i fasolka szparagowa + dużo świeżego koperku …
Danuśka takiego mojito nie piłyśmy …
http://zaciszekuchenne.blogspot.com/2019/07/kokosowe-mojito.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek 🙂
Jolinku-masz rację, musimy chyba jechać razem na Kubę, bo oni tam najlepiej znają się na mojito 🙂
Pogawędziłam z sąsiadem, który już od ponad roku prowadzi remont w domu obok. Uważa, że wszystko zmierza nareszcie do szczęśliwego końca. Moim zdaniem to jeszcze trochę potrwa. Najważniejsze, że póki co roboty nie są hałaśliwe.
Annom wszystkiego najlepszego! Ania z Poznania, czyli Pyra Młodsza zamieszcza sporo ciekawych rzeczy na fejsbuku, które czasem wpadną mi w oko. Znalazłam tam poniższą złotą myśl:
„Kobieta po czterdziestce jest już na tyle samowystarczalna i samodzielna, że sama może decydować, ile ma lat i gdzie znajduje się jej talia.”
Sophia Loren
Wszytkim Annom, Aniom i Aneczkom serdeczności!
U nas wczoraj była gwałtowna, prawdziwie tropikalna burza. Jakimś cudem bazylia ocalała i stoi dumnie w beczce, natomiast ze stolika spadła doniczka z rozmarynem (plastikowa) i wysypało się trochę ziemi. Dzisiaj przyjemnie, 23c
We Francji upały, wczoraj 41c w Paryżu, tymczasem przed chwilą Wiesiek-cyklista, który śledzi w tv polskiej Tour de France, zadzwonił i powiada, że zatrzymano Tour de France z powodu…śniegu w górach!
Bodaj okolice St.Izaire. Ha!
Wyjelam tarte jezynowa z piekarnika. Wyglada apetycznie i musze poczekac az ostygnie. Jezyny z mojego ogrodka. W przyszlym tygodniu bede chyba robila pierwsza partie galaretki z jezyn.
U mnie pogoda wrocila juz do normy a Alina pewnie sie jeszcze poci.
dzwoniła do mnie Żaba .. zaprasza na Zjazd i czeka na nas niecierpliwie .. w tym roku z Warszawy mało samochodów jedzie i trzeba będzie pokombinować jak dojechać …
u nas pogoda jak marzenie .. ciepło ale nie upał ..
Tarta z jezynami jest bardzo dobra, ma tylko maly feler, pestki.
Ja wróciłam Zza Rogu – poszłam po piwo, należne klasie pracującej – książę małżonek odmówił udania się po piwo, ale po udanej jeździe rowerowej z rana nie omieszkał zapytać, czy mam jakieś piwo. Zapytałam, czy nie ma wstydu – ja z rana sprzątałam po wszystkich moich przedsięwzięciach malarskich, ukończonych wczoraj, a on ma mnie czelność pytać, czy mam piwo 🙄
Ale poszłam – dla siebie. Przy okazji pani w sklepie Za Rogiem zapytała, czy to jest dobre piwo, bo schodzi jak woda. Nie dziwię się – okolica, gdzie jest sklep jest taka w stylu lumpenproletariatu i niepracujących, a Żubr i Łomża, piwa które ostatnio wzbogaciły polską ofertę, kosztują 2.15$ za puszkę. Żywiec, Okocim, Leżajsk i inne są już w cenach piw europejskich (2.50$ i więcej), najdroższe oczywiście belgijskie. Pani powiedziała, że często pije piwo polskie, bo jej ojciec kupuje tylko takie, ponieważ jego sąsiad-Polak przekabacił go na polskie piwo. No i dobrze! Obawiam się, że ze względu na stosunkowo niedawne pojawienie się na rynku tego piwa jest to cena promocyjna 🙁
Ale cieszy mnie, że zdobywa tutejszy rynek!
Internauci są znakomici w komentarzach o aktualnych wydarzeniach, było już kiedyś nawiązanie do „O dwóch takich, co ukradli księżyc”, a teraz:
Kuchciński Travel : Podróż za jeden uśmiech.
Mam tę książkę (dziecko dostało, jak było w odpowiednim wieku), a pamiętam z moich lat film na podstawie tej książki. Grał w nim między innymi Henryk Gołębiewski, późniejszy „Edi”, świetna rola.
W ubiegłym roku widziałam go na ulicy we Wrocławiu.
Aniom i Annom życzę wszystkiego najlepszego.
Alicjo-19 etap Tour de France zatrzymano 25 km przed metą z powodu intensywnych opadów gradu: https://www.youtube.com/watch?v=LDAtfNb3rmw
Kolarzy zatrzymano w strefie, gdzie była jeszcze dobra pogoda zatem trudno było im uwierzyć, że nie mogą jechać dalej. Ekipa Tour de France znajduje się w tej chwili w Val d’Isere-najsławniejszym, francuskim ośrodku narciarskim.
Jolinku-o podróży warszawskiej ekipy do Żabich Błot pogadamy podczas najbliższego mini zjazdu.
Koleżanki Warszawianki-pamiętacie zapewne, że termin spotkania mamy wstępnie ustalony pomiędzy 5, a 8 sierpnia.
Do mnie też dzwoniła Żaba, ale nie wiem czy będę tam mogła dotrzeć, chociaż bardzo bym chciała.
Danuśka pamiętamy .. powiedziałam Żabie, że się wszystko wyklaruje po tym spotkaniu .. w razie coś jest jeszcze pociąg .. a na Kubę daleka droga ale wszystko jest możliwe … 🙂
Oczyma wyobraźni widzę tartę jeżynową Eli/ nie wiem, jak odmieniać elapa/. Pesteczki nie przeszkadzają mi ani w jeżynach ani w innych małych owocach. Agrest też zjadam w całości.
Koleżanki warszawianki – liczę na Waszą obecność na zjeździe. Oczywiście dziś także rozmawiałam z Żabą 🙂
Danuśka,
a jak przebiega remont u Twoich sąsiadów na Ursynowie, ten bardzo długi i uciążliwy ? Czy wreszcie się skończył ? Masz pecha do sąsiedzkich remontów.
https://www.youtube.com/watch?v=PqqbwZHSP-4
😉
Nie tak daleko, Jolinku! Możesz się powstrzymać od palenia, bo na Kubie się napalisz do wypęku 🙂
Tylko pamietajcie – trzymać torebki przy sobie! Nie, prawdopodobnie nikt na Kubie nie wyrwie torebki z dłoni, nie ukradnie i w ogóle pod tym względem jest doskonale. Ale – na lotniskach, w samolocie…
https://photos.app.goo.gl/mh5GVtZ4daItkQDH2
Danuśko,
wiem. Pierwsze relacje były takie, jak nam zapodał Wiesiek-cyklista, na żywo oglądający Tour de France.
Aktualne? No właśnie… C.K.Norwid wiecznie aktualni.
Ja lubię tę wersję:
https://www.groove.pl/czeslaw-niemen/czlowiek-jam-niewdzieczny/piosenka/920435
Dzień za dniem
Jak wartki potok czas
Zacieśnia krąg
Istnienia mego
Dzień za dniem
Ucieka dalej
Dalej
Dalej
Mych złudnych pragnień
Splot upada
A wokoło
Wszechświat
Bezgraniczny, niepojęty
Nieskończony ogród żyzny
Myśli wiecznej A r c y d z i e ł o !
Uszanować chciałbym niebo
Ziemi czoło skłonić
Ale człowiek jam niewdzięczny
Że niedoskonały…
Nonsensami
Karmią się nawzajem
Spraw komicznych
Omotani siecią
Wstyd mi za tych
Co nie mając wstydu
Zapomnieli
Że u kresu
Groby nas zrównają
W punkt, jak mawiają dzisiaj 😉
Takich lubię 🙂
Obywatelstwo polskie odebrał ileś lat temu w Ząbkowicach Śląskich, „moim” licealnym mieście.
https://sport.onet.pl/alpinizm/denis-urubko-akcja-ratunkowa-na-gasherbrum/5gpgkz2
dzień dobry … ☕
Żaba chyba do wszystkich dzwoniła … tylko do pepegora nie może się dodzwonić ..
fajnego weekendu … 🙂
Mrożona herbata nadal pożadana, ja już trochę wypiłam 🙂
https://i.imgur.com/dtfcegQ.jpg
Krystyno-wprowadziłam chyba sama trochę zamieszania moimi wpisami. Moj komentarz z 26.07.2019 godz.10.01 dotyczył Ursynowa. Na włościach nadbużańskich, odpukać, nie mamy w sąsiedztwie żadnego remontu.
Ostatnio przemieszczam się co kilka dni pomiędzy Warszawą, a wiejską chatą i nie zawsze informuję Blogowiczów skąd akurat w tej chwili nadaję.
Zabieram się za pasztet. Nie jest to może typowe pań domu o tej porze roku, ale postanowiłam zrobić trochę porządków w zamrażarce.
Danuśka,
rozumiem. Czyli to ten sam niekończący się remont.
Zapowiadany upał przesunął się na jutro, a może szczęśliwie nas ominie. Mnie to cieszy. Do tej pory tak się zawsze składało, że w dzień, kiedy wnuk miał imprezą urodzinową, panował upał. Lato mogło być zimne, ale tego dnia nastawał nieznośny upał. Następnego dnia chłód powracał. Tym razem mamy dzień prawie bez słońca. Od wczoraj mamy w domu wnuki/ zaraz jedziemy z nimi do ich domu/, więc na obiad obowiązkowy jest ryż i tarta marchewka. Mięso jest niemile widziane, a kawałeczki cebuli skrzętnie wybierane.
Napisałam do Pepegora na adres, który mam w mojej poczcie, ale niestety wiadomość nie może być wysłana…
Czy Żaba jest bezinternetowa?
Ja wysłałam do Pepegora – poszło bez problemu. Ciekawam, czy się odezwie. Napisałam o datach Zjazdu i gdzie.
Stara Żaba wydzwaniała do wszystkich, więc ja zadzwoniłam do Starej Żaby. Oczywiście będziemy, wcześniej ze 3 dni w Warszawie, bo przylatywamy w poniedziałek przed Zjazdem.
Uwielbiam te opowieści!
https://www.youtube.com/watch?v=uX422P41k_k
Dawny Wrocław.
https://vimeo.com/117385028
https://vimeo.com/67087042
Dzięki, yurek.
Polecam album Macieja Łagiewskiego „Wrocław wczoraj – Breslau gestern”.
Jurek, dzieki. Jutro obejrze dokladnie, bo dzisiaj jestem troche zmeczona i nie bardzo kojarze niektore ulice.
Wrocław
https://polska-org.pl/
W w wyszukiwarce wpisz Wrocław.
Jak zawsze polecam GoogleEarth, mona sobie pojedzić ulicami, nawet w Lanckoronie, „daleko od szosy”, a co dopiero po Wrocławiu czy Krakowie 😉
No i stolyca, oczywista…
https://kultura.onet.pl/wywiady-i-artykuly/jacek-dehnel-kazdy-kto-nalezy-do-spolecznosci-lgbt-w-polsce-jest-ofiara-fake-newsow/ze94pwk
dzień dobry … ☕
macie pomysł na surówkę z pora? …
dziś jarzynowa z ryżem .. na deser „sernik” na zimno z jogurtu z brzoskwiniami …
ale kopytka .. pomysł na jutro …
https://www.mojemaleczarowanie.pl/2019/07/kopytka-z-bobu-z-boczkiem-i-cebulka.html
przez to, że nie piszecie czuję się samotna na ty blogu .. chyba wpadnę w depresje …
jolinku-w żadną depresję nie wpadaj!!! Ja zajęłam się od rana szyciem, wyciągnęłam maszynę i wykańczam koronką firanki, zmniejszam za duże poszewki na poduszki itp…
Tego rodzaju zajęcia nie należą do moich ulubionych, ale nie bylo wyjścia-w końcu musiałam się zabrać za tę robotę.
O sałatkach z porów napiszę wieczorem, bo teraz muszę wyjść z domu. Zatem do później…
Nie posiadam maszyny do szycia, a przede wszystkim umiejętności. Choć proste rzeczy potrafiłabym uszyć. Na szczęście istnieje bardzo wiele punktów zajmujących się drobnymi usługami krawieckimi i czasami korzystam z nich. Natomiast lubię bardzo coś zszyć czy zacerować.
Rano chodziłam po okolicy z kijkami. Wybieram miejsca na uboczu – pola, łąki, zagajniki. Zboża dojrzewają, owoce jarzębin są już czerwone, kwitnie mnóstwo różnych ziół. Znam tylko nieliczne. Lubię takie sielskie obrazki na żywo.
A przed sobą mam 2 koncerty, o godz. 18 i 20. O nudzie nie ma mowy.
Sałatka z porów? Ja lubię tę najprostszą – cieniutko pokrojone na krążki pory, do tego łycha gęstej, kwaśniej śmietany, dyżurne.
Okropnie nie lubię prac krawieckich typu zwężanie, skracanie, poszerzanie i tak dalej. Uszyć coś nowego – owszem, może być, ale za poprawkami zdecydowanie nie jestem, chyba dlatego, że robiłam to zawodowo przez kilkanaście lat. Nienawidzę, ale jeszcze bardziej nie lubię wydawać pieniędzy na coś, co potrafię zrobić sama. Ot, taka przypadłość 😉
Jolinku, w depresje to my wpadlismy jak Ciebie nie bylo. Nigdy nie jadlam salatki z por.
Moja corka jest wielka zwolenniczka chodzenia po lesie. Dzie w dzien polykamy kilometry i wieczorem padam ze zmeczenia. Slonce w dalszym ciagu swieci ale jest chlodniej. W poludnie poszlismy na pizze a pozniej spory kawalek na nogach aby wysluchac proby gry na kobzie. Grupa cwiczy przed festiwalem celtyckim w Lorient. Od slonca i kobzy glowa mi peka.
U mnie dopiero czarnieje czarna porzeczka – niestety, to dopiero 3-ci rok od zasadzenia, więc owoców nie wystarczy mi nawet na drobną nalewkę 🙁
Bardzo klasyczny obiad będzie – schabowy, ziemniaczane puree i mizeria. Miało być tradycyjnie z kapustą, ale za mną chodzi mizeria.
Poza tym sauna. 28c i 77% wilgotności w powietrzu. Lato 🙂
Elapa,
kobza kojarzy mi się ze sklepem Helenki (i tym szyciem oraz przerabianiem). Obok był sklep „Celtic House”, gdzie latem wystawał kobziarz zatrudniony przez sklep i dymał w te dudy. Podobała mi się ta muzyka, zwłaszcza w tym wydaniu:
https://www.youtube.com/watch?v=SqfI3PtF5ao
Ale po codziennym popisie zbrzydła mi do reszty. Dopiero po długim czasie do mnie wróciła miłość do tej muzyki. A to poniżej to najwspanialszy marsz, jaki kiedykolwiek słyszałam, mistrzostwo świata. Kingston jest „ostatnim bastionem szkockości” w Kanadzie (tak niesie wieść), więc u nas często na różnego rodzaju paradach słyszymy tę muzykę. Poza tym dla turystów co weekend można obejrzeć w Forcie Henry przedstawienia bitew, oblężenie fortu i tym podobne – aktorami są studenci naszej szkoły militarnej. Zawsze towarzyszy temu szkocka muzyka. Jest to dosyć fajne, warto obejrzeć.
https://www.youtube.com/watch?v=rpBw0oCO4C8&t=14s
Znalazłam też „naszych” – Kingston Royal Military College Marching Band:
https://www.youtube.com/watch?v=538PMWTmkd8
Jeszcze mi się coś przypomniało, a propos szkockiej marszowej muzyki – otóż w małym miasteczku Kincardine (ok.5 tys mieszkańców) nad jeziorem Huron od wczesnego lata do późnej jesieni co sobotę odbywała się parada szkockiej orkiestry w pełnym rynsztunku oczywiście. Orkiestra szła przez główną ulicę miasteczka i grała, a za orkiestrą paradowała cała ludność plus turyści. To był rytuał – o 20 w sobotę szło się na paradę. Jeździliśmy tam do znajomych kilka razy w ciągu lata, zwłaszcza, jak mieliśmy u nas gości z Polski i nie tylko.
Niestety, nasi przyjaciele z Kincardine parę lat temu zmienili adres i okoliczności geograficzne 🙁
Dobra wiadomość dla wszystkich vegank oraz veganinów 🙂
Nad morzem wschodnim, tzn nad Bałtykiem, w okolicach wyspy Fehmarn jest dość spora ilość alg w wodzie. Wystarczy pływać wpław z otwartą jamą ustną. Pokarm wpada sam do ust.
Smacznego 🙂
Errata, przepraszam za błędy drukarskie. Ma być oczywiście vegank. W ramach przeprosin proszę przyjąć typowy biologiczny obrazek rodem z podalpejskiej Bawarii https://photos.app.goo.gl/qrrCQFFTFTWw47x5A
Bergader smakuje wyśmienicie i nie zalatuje wcale otoczeniem 🙂
VEGANEK !!!
Do diabła 🙂
Owszem, bede na Blotach.
Dzwonila i Inka i Zaba, a na maila Alicji odpowiedzialem przed chwila. Dziekuje za pamiec!
Bede sie staral przyjechac w piatek. Bedzie wiec czas posiedziec ze soba i porozmawiac.
Pozdrawiam
Ten ostatni weekend, trochę dłuższy, bo od czwartku, spędziłam w Zamościu. Zachwyciła mnie Starówka , bardzo zadbana, kolorowa, doskonale zaprojektowana przez Jana Zamoyskiego i Bernardo Morando w 1580 roku, perła renesansu, z licznymi placami, podcieniami, restauracjami i sklepami. Wybraliśmy się na trzygodzinny spacer z przewodnikiem, obejrzeliśmy też podziemia ratusza. W sobotę pojechaliśmy do Szczebrzeszyna, obejrzeć chrząszcza, który raczej jest świerszczem ze skrzypcami, w dwóch wersjach spiżowej i drewnianej , a potem do Zwierzyńca, gdzie wspięliśmy się na Górę Bukową i przespacerowaliśmy do Jeziorka Echo. Gdzie się człowiek nie obróci to dzieło Zamoyskich i wielka szkoda, że ich wspaniały pałac w Klemensowie popada w ruinę. Dziś wracając zahaczyliśmy o Lublin, gdzie trwa Carnaval Sztukmistrzów, oglądaliśmy popisy osób chodzących po linie, co jest trudne i wymaga odwagi oraz cierpliwości. Miasto było ogromnie zatłoczone. Zdjęć niestety nie będzie.
Szkockiej muzyki słucha się z przyjemnością, ale tak, jak pisze Alicja, nie chciałabym słuchać jej codziennie.
Elapa-rzeczywiście, festiwal w Lorient już za kilka dni. Może kiedyś uda mi się zobaczyć na żywo to święto celtyckiej muzyki. Na razie muszą mi wystarczyć relacje telewizyjne, albo…. https://www.youtube.com/watch?v=v99BbSWBeN0&list=RDv99BbSWBeN0&start_radio=1&t=1225
Właśnie przeczytalam, że prezesem YouTube jest od pięciu lat Susan Wojcicki,
córka Stanleya Wojcickiego, profesora fizyki pochodzącego z Polski.
Jolinku-wspominałam już kiedyś o bardzo prostej i smacznej sałatce składającej się ze świeżego pora pokrojonego w krążki oraz ugotowanej, białej ryby pokrojonej w kostkę.
Całość polana sosem majonezowo-ketchupowym.
Małgosiu-a dlaczego nie będzie zdjęć? Nie zabrałaś aparatu?
To może jeszcze na dobranoc spotkanie z przyrodą: http://ak5.pl/y06.html
Takiej wersji sałatki porowej nie znałam, ryba i te rzeczy.
https://podroze.onet.pl/polska/lubelskie/stare-miasto-w-zamosciu/060rm7x
Poza tym piękna podróż nieocenionej GoogleEarth 😉
No, właśnie Danusiu, tym razem bez aparatu.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,25022712,owocowe-dla-smaku-ziolowe-dla-zdrowia-nalewki-na-kazda.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Miła niespodzianka z rana. wyróżnienie w konkursie Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego p.n. Fotografia miesiąca czerwca 2019 🙂
dzień dobry … ☕
Irku gratulacje … 🙂 … ze zdjęcia woda prawie wylała mi się na klawiaturę …
elapa dobrze, że masz wprawę w maszerowaniu to córka ma super towarzystwo ..
Małgosiu kiedyś z rodzinką zrobiliśmy sobie bardzo podobny weekend w Zamościu i okolicy .. tylko na Lublin nie starczyło nam czasu .. i było to we wrześniu więc ludzi mało było ..
Danuśka dzięki .. ta sałatka do zrobienia na zaś .. mnie bardziej chodzi o surówkę z pora … są kombinacje z marchewką lub jabłkiem i wszystkie z majonezem … dziś pokomplikuję i coś mi wyjdzie … 😉
deser na obiad …
https://kuchnia-marty.pl/nalesniki-zapiekane-z-mascarpone-i-borowkami/
Dzień dobry,
znalazłam surówki z porów na niemieckiej stronie, są najczęściej z dodatkiem jabłek ,ananasa (z puszki), i na twardo ugotowanych jajek, albo gotowanej szynki. Nie dają tłustego majonezu tylko tzw. Miracel Whip.
Życzę miłego dnia
Jolinku, to jest naturalne ujście Piaśnicy do Bałtyku w Dębkach. Jedno z nielicznych, naturalnych, nieobetonowanych jeszcze ujść rzeki do morza.
Irku-gratulacje 🙂 To już Twoja kolejna, fotograficzna nagroda.
W sprawie pora podrzucam jeszcze jeden z klasyków kuchni francuskiej-ugotowane, ale broń Boże nie rozgotowane, pory wystudzić i podać z winegretem. Można posypać szczypiorkiem, czy dorzucić posiekane jajko na twardo, fetę, lub co tam jeszcze nam w duszy gra: http://ak5.pl/u06.html Na upały w sam raz.
Dzisiaj w planach odwiedziny sklepów meblowych i poszukiwanie nowego fotela.
ewa47 dzięki za inspiracje ..
Irku piękne miejsce a zdjęcie jest bardzo sugestywne .. jak otwieram je to naprawdę w pierwszym odruchu cofam się by mnie nie ochlapała woda ..
Zdjecie Irka jest piekne, jak obraz. I mewy. Gratulacje.
Jolinku, popatrz na ten filmik. Jeden ze znanych kucharzy, Vigato, pokazuje jak przygotować pory z sosem ravigote, to vinaigrette, do której dodane są m.in. kapary.
https://youtu.be/JtNEVh2o7x8
Danuśka ten klasyk mi pasuje .. zrobię sobie na kolacje … udanych wyborów … 🙂
Alinko dziękuje .. kapary mam i smakowo mi pasują do mdłych porów ..
no dziś upał … rano byłam zajęta i wyszłam później na spacer ale wróciłam dość szybko bo zbyt gorąco .. może wieczorem się uda …
Piękne zdjęcie.
Sauna od rana. Na obiad coś z kalafiorem (pewnie klasycznie, z bułką). Powoli kończą już się czereśnie, od ponad miesiąca, a nawet dłużej, codziennie na talerzu.
Usłyszałam jakąś dziwną legendę, że nie należy jeść za dużo (to znaczy – ile?) czosnku, bo szkodzi na coś tam. Słyszał ktoś z was coś podobnego? Chyba przeszukam internet w tej sprawie…
Zadałam pytanie i wujek google odpowiedział:
https://www.fakt.pl/kobieta/zdrowie-i-fitness/kiedy-czosnek-szkodzi/mldbl8m
No tak – ale kto je czosnek bez opamiętania?! Przecież to warzywo przyprawowe, a nie podstawowe, jak ziemniak na przykład 🙄
umiar wskazany …
https://www.fakt.pl/kobieta/zdrowie-i-fitness/kiedy-czosnek-szkodzi/mldbl8m
koleżanka syropkiem z czosnku na przeziębienie doprowadziła dziecko do szpitala bo nerki nie wytrzymały …
https://www.fakt.pl/kobieta/zdrowie-i-fitness/kiedy-czosnek-szkodzi/mldbl8m
No więc pytam, Jolinku – kto „je czosnek bez opamiętania”? Nie znam takich 🙂
W artykule, który podałam wyżej jest napisane, że jeśli chodzi o dzieci, to należy uważać. Moja znajoma na wszelkie przeziębienia używała syropu z cebuli. Moja ciotka robiła „winko czosnkowe” – zalewała przegotowaną wodą pół szklanki obranych ząbków czosnku. Nie próbowałam ani jednego, ani drugiego, zwłaszcza na dziecku żadnych eksperymentów z „medycyną ludową”.
Lubię czosnek i bardzo chętnie używam go jako przyprawy do potraw – w żaden sposób nie może to być szkodliwe, jeśli wyraźnie nie ma przeciwwskazań lekarskich (np.leki czy inne choroby).
osoba, która przestrzegała mnie przed czosnkiem sugerowała, że „można mieć kłopoty z sercem…”
Dodaję do mojego kwasu buraczanego główkę czosnku na 4 litrowy nastaw. Ma wspaniały aromat. W upały – znakomity do popicia.
Bardzo mi się to podoba:
https://podroze.onet.pl/polska/slaskie/nikiszowiec-w-katowicach-zwiedzanie-mapa-historia/nzewhnw#slajd-7
Podobnie, chociaż nie tak samo, ma „Czerwona Łódź”.
A naszą koleżankę z Łodzi wcięło 🙁
Winko czosnkowe znam, bo też je robiłam podobnie jak ciocia Alicji. Około 20 ząbków czosnku trzeba było zalać 1 litrem przegotowanej wody. I był jeszcze sok z cytryny, ale nie pamiętam ile. Piliśmy po małym kieliszku jesienią. Ale potem winko odeszło w zapomnienie.
Umiar, oczywiście – jak we wszystkim.
W czasach, kiedy jeździłam na Śląsk, nie mówiło się jakoś o Nikiszowcu. A szkoda, bo teraz mi tam nie po drodze.
Ale byli tam oczywiście Ewa i W. Do chętnych jako uzupełnienie do linku Alicji :https://www.eryniawtrasie.eu/1052
Wspominaliśmy też przy tej okazji o książce Małgorzaty Szejnert ” Czarny ogród” o historii tego miejsca.
Irku,
gratulacje !
Przy ujściu większych rzek do Bałtyku/ Świna, Łeba/ już przed wiekami powstały porty i ujścia rzek są kanałami portowymi. Piaśnica jest małą rzeką i dzięki temu pozostała w stanie naturalnym. Takie miejsca są ciekawe także dlatego, że ujście zmienia swoje miejsce. W Dębkach jeszcze nie byłam.
pepegor dał znak życia i obiecuje być u Żaby .. haneczka i Inka z Osobistymi też będą … krystyna także będzie obecna … czyli mus jechać … Paweł Wiedeński, niestety dla nas wakacjuje z rodziną w tym czasie .. Irek masz plany by być na Zjeździe u Żaby? ..
Warszawa otoczona chmurami burzowymi .. teraz pada/leje znowu i grzmi ..
Ja chyba z relacji Ewy zapoznałam się z Nikoszowcem. Trzeba będzie tam kiedyś pojechać 🙂
A tu moje kąty – tam nie ma dla mnie tajemnic 😉
https://podroze.onet.pl/polska/dolnoslaskie/odkrywamy-tajemnice-zabkowic-slaskich/kpk0ede
W moim porannym wpisie por ma być oczywiście nierozgotowany.
To winko czosnkowe było swego czasu dosyć popularne, mam wrażenie, że robiło je sporo osób.
Jolinku-z wyborem fotela sprawa nie jest prosta. Muszę go dopasować kolorystycznie i stylistycznie do kanapy, która już jest i czeka na fotelowe dopełnienie.
Jak już jest wygodny fotel(bo fotel musi być przede wszystkim wygodny), o ładnym i odpowiednim kształcie, to nie bardzo mi się udaje znaleźć właściwy materiał, który pasowałby do kanapy. Wobec tych wszystkich dylematów w drodze powrotnej do domu kupiłam na obiado-kolację pierogi wegańskie z brokułami, tofu i szpinakiem. Zjadłam z apetytem i humor poprawił mi się natychmiast 🙂 Teraz przejrzę jeszcze fotelowo internet, który już wstępnie przeglądałam wczoraj.
Danuśka w razie co to kup fotel jaki Ci się podoba a potem kanapa do tapicera .. 😉
Jolinku-myślę nad różnymi rozwiązaniami, myślenie ma przyszłość 🙂
Z Kurjera Stanisławowskiego, 1903 r.
„W góry, w góry miły bracie, powiedziałem sobie i korzystając z sobotniego święta i niedzieli, które mię od codziennych zajęć uwolniły, pomknąłem wraz z liczną rzeszą łaknących świeżego powietrza – Stanisławowianek, całą siłą pary, na jaką się tylko nasz wycieczkowy pociąg zdobyć może, do Jaremcza.
Bo gdzież bym tez mógł jechać, jeśli nie do tej uroczej miejscowości, gdzie szum przejrzystych kaskad wodospadu łączy się z nawoływaniem u Lankosza „dwa piwa na czwarty, kwaśne mleko na kręgielnie, 4 masła” itp. wykrzykników, urozmaicających monotonny szmer Prutu.
Po zwykłych przejściach podróży, z wliczeniem zjedzeniem tradycyjnej kiełbasy i wypiciem piwa na popasie w Delatynie, dotarłem wreszcie z rozjaśnionem obliczem do upragnionego Jaremcza, gdzie jak zwykle tłumy gości oczekiwały przybycia mego pociągu. Witano mię serdecznie, prawie owacyjnie. Nasza muzyka Kesslerowska cięła na peronie na swojską nutę zaciekłego marsza, przy którym nie tylko w górach ale i na równinie z łatwością nogi połamać sobie można, ale nie miałem czasu na dłuższe zajmowanie się tą częścią przyjemności, gdyż rozpromienione twarze wyczekujących letników, ciągnęły mój wzrok ku sobie.
Radość malowała się na zdrowem liczku panienek, gdy z wagonu wysiadł przystojny młody mężczyzna z najeżonym „es ist erreicht” wąsem – radosny wykrzyknik wywołał wydobywający się z trudem z wagonu objuczony pakunkami papa, którego całą odpowiedzią na liczne zapytania używającej świeżego powietrza rodziny „było nasze utarte” nich go diabli porwą – tu młoda mężatka zawisła na ustach swego wytęsknionego małżonka, tam znów inna miła scena przywitania.
Stałem w tym kalejdoskopie uścisków i pocałunków jakiś oszołomiony, prawie smutny. Znajdę też ja jakie różowe usteczka, które wyszepczą parę słodkich słów przywitania. Nie miałem czasu na odpowiedź – przede mną stoi uśmiechnięta kuzyneczka z rozśmiechniętemi oczkami, rozjaśnionym buziakiem. Krótka chwila namysłu czy wypada nam się tak coram publico całować, wreszcie przezwyciężyłem moją wrodzoną wstydliwość i dalejże pyska z dubeltówki, nie gorzej niż inne witające się czule pary. To mnie dopiero postawiło na nogi, to tez po dowiedzeniu się od kuzyneczki, iż „muszę zostać przez niedzielę, gdyż będzie festyn i bal”, przyrzekłem być na tych obiecujących zabawach, z całą gotowością.
Z trudnością doczekałem się dnia następnego. Znane przeszkody, jak wyszukanie noclegu, który po długich poszukiwaniach uśmiechał mi się w gościnnym hotelu Neumanna za skromną kwotę 8 koron (mogę ten hotel polecić moim wrogom) z czego jednak dzięki zaradności p. Skrzyńskiego nie skorzystałem i innych podobnych wśród swojskich gór rozrywkach – doczekałem się niedzieli. Dzień piękny, pogodny, jedyny na festyn, przyćmiły wkrótce złośliwe chmury, które przyniosły straszna ulewę. Festyn przepadł, jedna zabawa mię ominęła. To też z tem większą niecierpliwością oczekiwałem wieczoru, który miał przynieść wieczorek w sali Steingrabera.
Około 10. wieczorem dopiero, gdyż Letnicy niechętnie idą do zamkniętej sali, rozpoczęła się zabawa taneczna. Bawiono się dobrze, ochoczo do godziny piątej rano. Nasze panny, które stanowiły przeważną część gości wieczorku, miały różowe humorki, rozświecone twarzyczki i uśmiechnięte oczka – a może i silniej bijące serduszka.
Ze znajomych były panna: Nina, Lola, Janka, Hela, Henrysia i Halka, wszystkie wyglądały uroczo a bawiły się ochoczo co same poświadczyć mogą. Wśród tonów skocznego mazura, przy różowym świetle wschodzącego słońca rozpierzchały się powoli wdzięczne postaci tancerek, a ja z kółkiem wytrwałych siedziałem za bufetem i trawiąc wrażenie przebytej nocy marzyłem o możliwie najwygodniejszym powrocie do domu, który mi się majaczył, jako zielona oaza spokoju i spoczynku po wyczerpujących wycieczkach w ojczyste góry – bajecznych sjestach u Skrzyńskiego i Hanusa i tanecznej zabawie w willi Steingrabera.
Z zadumy ocknąłem się na dworcu, gdzie świst lokomotywy wydał mi się jakimś czarodziejskim znakiem, w którym słyszałem wyraźnie nieubłagane lecz może już pożądane słowo: wracam – No i wróciłem!
Nieletnik”
Irku – gratuluję! 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Jolinku / 18:10 / – nie planuję wyjazdu na Zjazd. W tym czasie będę wracał do Lublina z wojaży.
Dziękuję za ciepłe przyjęcie mojego wyróżnienia foto 🙂
dzień dobry … ☕
Irku szkoda .. miałam nadzieję, że będziesz w pobliżu na wywczasach i będzie Ci po drodze ..
Asiu nieletników jest sporo wśród nas … 😉
chłodnik dla amatorów …
http://azgotuj.blogspot.com/2019/07/chodnik-z-modych-buraczkow-z-garam.html
też dla amatorów …
http://weekendywdomuiogrodzie.blogspot.com/2019/07/ogorki-kiszone-z-miodem.html
surowe, młode ogórki z miodem bardzo lubię .. kiszone z miodem nie jadłam …
Irku, z opoznieniem gratulacje za wyroznienie. Bardzo ladne zdjecie.
W nocy przeszla mala wichura i czesc jezyn lezy na ziemi. A mialam dzisiaj zrobic kilka sloiczkow galaretki.
Chlodnik nie dla mnie, nie lubie zimnych zup.
Asiu, uroczy tekst nieletnika!
Elapa wysłała nam troche deszczu, na szczescie nie wichury 🙂
Mozna wreszcie oddychać swobodniej.
Miłego dnia!
Tekst podrzucony przez Asię, jak zawsze przedni! Na mym liczku też malowała się radość, kiedy czytałam opis tej podróży 🙂
Warszawiacy nie muszą wyjeżdżać poza miasto, by znaleźć sielsko-wiejskie klimaty.
W środku miasta mamy magiczny Jazdów:https://warszawa.naszemiasto.pl/osiedle-jazdow-tajemnicze-domki-w-srodmiesciu-dar-finlandii/ar/c13-4693495
Jolinku-mam ochotę wypróbować ten przepis na ogórki kiszone z miodem. Intryguje mnie jedynie ta wrząca woda, która należy zalać ogórki, zawsze zalewam je zimną.
Danusiu, ja zalewam ogórki na małosolne gorącą wodą, zawsze są jędrne.
Ja nie gorącą, ale ciepłą. Nigdy nie próbowałam rzeczywiście gorącej, bo wydawało mi się, że ogórki zmiękną, „zanim co”.
Właśnie ugotowałam zalewę do śledzi marynowanych po mojemu, się studzi.
Nawiązując do jednego z artykułów od Jolinka, ktoś tam pisze, że skoro do buraków kiszonych dodaje się soli i cukru, to…
Otóż zakwas z buraków robi się najprościej w świecie, wystarczy zalać przegotowaną wodą. Opcjonalnie – dodanie soli (kamiennej!) i innych przypraw typu ziele angielskie, pieprz, listek laurowy i czosnek. Nigdy nie dodaję cukru do żadnych marynat, jest to zupełnie niepotrzebne, chociaż kiedyś wyczytałam, że podobno cukier „podnosi smak”. Jeśli – to w ilościach śladowych chyba…
Dlatego sama kupuję matjasy w oleju, tę zalewę uwuwam i daję swoją. Nie znoszę niczego słodko-kwaśnego, ale to oczywiście kwestia gustu. Nigdy jeszcze nie napotkałam matynowanych śledzi „na wytrawno”, zawsze ten cukier i kwaśna słodkość 🙄
Popaduje i nadal jest „guronco”.
ja też zalewam zawsze ogórki do kiszenia gorąca woda z solą … i zawsze mi wychodzą … no prawie zawsze bo jeśli ogórki „oszukane” czyli stare to może być przykra niespodzianka jeśli robię na zimę .. ale są z reguły dobre tylko puste w środku .. wtedy na ogórkową jak znalazł …
cukier dodaję prawie zawsze do zalew octowych … np. do zalewy na paprykę wg haneczki to nawet sporo go jest ..
burza się czai …
Rocznica.
http://ak5.pl/p06.html
Zrobiłam sobie dziś na obiad racuszki z jabłkiem i brzoskwinią.
a ja od wczoraj słucham sobie Korę .. minął rok ..
https://www.youtube.com/watch?v=BaVVaS2n6MY
Dziękuję za wszystkie porady dotyczące ogórków. Przyznam, że nie pomyślałam nigdy, że można je zalać gorącą, czy też wrzącą wodą. Podobnie, jak Alicji, wydawało mi się, że w ten sposób „ugotują się na miękko”. Człowiek uczy się całe życie.
Niezupełnie na temat, ale natknęłam się akurat na cakiem sensowną złotą myśl:
„Człowiek uczy się na błędach wtedy, kiedy wie, że je popełnia”.
Latorośl wybiera się jutro na ten festiwal: http://ak5.pl/a06.html
Będę bardzo ciekawa jej wrażeń.
Ja też!
Danusiu – ja też zalewam wrzątkiem i (oczywiście zależy to od ogórków i ich świeżości) najczęściej są jędrne i chrupiące 😉 Nie ugotują się. Zalewanie wrzątkiem polecił kiedyś mojej babci wujek, który pracował w przetwórni owoców i warzyw.
Nie wiem czy „Nieletnik” pisał również felietony z cyklu „z bruku”? Styl podobny:
Kur-jer Stanisławowski 1905 r. Musiałam kiedyś sprawdzić co to jest ta Rewera – okazało się, że to nazwa klubu sportowego ze Stanisławowa. 🙂
„W grodzie Rewery ruch dziś ogromny. Wyjeżdża nie tylko młodzież ale i ci, którzy jeszcze z powodu swej dziatwy w mieście pozostać musieli.
Znikają z bruku mundurki i podlotki i rozbiegają się wszystkiemi pociągami na wszystkie strony.
Na dworcu kolejowym gwarno i rojno. W wagonach ścisk szalony, na wszelki wypadek przygotowano nawet wozy typu: 40 Mann 6 Pferde. Każdy prawie pociąg uwozi do Jaremcza, Krynicy, Rymanowa i Zakopanego całe rzesze uszczęśliwionych i młodych mężatek, właścicielek starych mężów, posażne panienki, które do niedawna zadawały szyku na A – B; trzystufuntowych kuracjuszy, młodzież szkolną, która pod grozą „dwójki” spędziła 46 tygodni w pracy i znoju, a często i w niedostatku, aby otrzymać teraz sześć tygodni wolnych, sześć tygodni swobody i życia ze swoimi…
Wszyscy uszczęśliwieni, bo wyrwali się z zakurzonego miasta i przez kilka tygodni oddychać będą czystem, niezepsutem powietrzem wiejskiem, rozkoszować się wonią i zielenią łąk, pól i lasów…
W mieście za to coraz większe pustki i afrykańskie gorąco. W biurach zastępstwa, panowie szefowie wyjechali, aby się przewietrzyć, odpocząć, nabrać sił, wzmocnić nerwy. Ci którzy pozostali uprzyjemniają sobie pobyt jak mogą. Jedni suną na piwko do Kwiatka, Haubenstoczka i Konigsfelda, drudzy na sodową do budek Schreiera; kto ma więcej czasu a mało monety piechota idzie kąpać się do Bystrzycy (fiakier bowiem do kąpieli kosztuje teraz 3 korony); inni znowu spieszą do parku miejskiego, gdzie szczególnie w niedziele i święta roi się od różnokolorowych ażurów i w pocie czoła uprawia się: krytykę toalet, plotki i … flirt.
Poczciwe stanisławowskie nimfy od garnków i rondla suną po nieszporach do źródła stanisławowskiego zdrowia to jest na „Warszawę”, gdzie w towarzystwie dzielnych synów Marsa, łykają świeże powietrze i „sedelmajerowskie”.
W restauracjach i kawiarniach pustki. Kelnerzy w braku gości grają w karambola i maczka, czytają z zajęciem das interessante Blat, popijając przytem „czarną”.
W jednym tylko Variete Royal roi się od złotych i srebrnych gwiazdek i … od słomianych wdowców, których tu co wieczór ściąga swym miłym głosikiem i jeszcze piękniejszymi kształtami, urocza złotowłosa węgierska tinglówka panna Małgorzatka Lengiel (z Buczacza).
Zresztą w sezonie nudów każdy bawi się jak może i jak umie.
(a)”
Chyba też muszę uprzyjemnić sobie pobyt w zakurzonym mieście. Tylko nie mogę się zdecydować czy sunąć na piwko czy na wodę sodową? 😀
Piwo „sedelmajerowskie”: https://ank.gov.pl/piwo/przyneta.html
https://gloshistorii.pl/p/browar-parowy-sedelmayera/
dzień dobry … ☕
Asiu piwo z rana jak śmietana … 😉
Danuśka życzę Ali dobrej zabawy .. na pewno będzie miała co wspominać .. ja nigdy nie miałam odwagi by się wybrać na takie spontany ..
nic mi się chce .. dziś jem zapasy ze słoików ..
Salsa pewnie na swoich rubieżach ..
do poczytania …
http://rozanecznik.com.pl/jak-francuzi-to-robia-ze-ich-dzieci-jedza-wszystko/
a tak przy okazji miłym zaskoczeniem było dla mnie gdy dziewczynki w Urlach same sobie robiły kolacje .. np. tosty francuskie, zapiekanki lub tosty z serem .. sprawnie im to szło i sprzątały po sobie ..
jak się zbiorę w sobie to takie maliny sobie zrobię bo zamrażalnik już pełny …
http://www.paulinakwiatkowska.pl/2019/07/pasteryzowane-maliny.html
Moje dziecko bylo chyba wyjatkiem, bo nie chcialo jesc wszystkiego. Z reszta sie zgadzam. Na stolowce sa conajmniej dwa dania do wyboru. Muzulmanie nie jedza wieprzowiny wiec musza miec cos innego.
ta książka to mały skarb .. tylko gdzie kupić? ..
https://magicznykociolek.wordpress.com/2019/07/24/jesli-chcecie-poczuc-sie-jak-dziecko-galka-od-lozka-mary-norton-jan-marcin-szancer/
elapa by dzieci doceniły celebracje jedzenia muszą to też robić rodzice .. ja nawet jak mam czas jem zbyt szybko a pracując, z dwójką dzieci, nawet gotujący mąż nie nie poprawił standardów naszych posiłków .. jedynie na imieninach lub urodzinach w gościach lub na weselach albo w Święta zatrzymuję się na chwile by coś zjeść ze smakiem (i tylko dlatego, że wybór jest duży a żołądek taki sam) .. teraz z perspektywy czasu widzę, ze tylko karmiłam swoje dzieciaki a nie uczyłam ich sztuki jedzenia bo sama jej nie posiadałam ..
na jutro i dla pamięci .. wtedy też były letnie niedziele ..
Łączą nas wartości | 75. rocznica Powstania Warszawskiego
https://www.youtube.com/watch?v=j93NQu0G2fM&feature=youtu.be
Jolinku, ja sie tego nauczylam we Francji. U nas w domu tylko w niedziele wszyscy siadali razem do stolu. Kazdy wracal o innej godz. ze szkoly czy pracy. Przez dwa lata dojezdzalam do szkoly do Wroclawia to obiad jadlam o 17 30. No i te braki w zaopatrzeniu.
Jolinku, książka jest dostępna na Allegro …
Jolinku – jest też nowe wydanie: http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/katalog/katalog/serie/mistrzowie_ilustracji/prod-galka_od_lozka.html
Jolinku-młodzi właśnie wyruszyli cała paczką w drogę na festiwal, przekazałam Twoje pozdrowienia 🙂
Skoro Twoje dziewczynki, te jeżdżące do Urli, są już prawie(!)dorosłe(właśnie dostaly się do liceum) to nic dziwnego, że kolację szykują samodzielnie. Wydaje mi się, że to najwyższy czas, by wdrażały się w różne domowe obowiązki, a poza tym w to sama przyjemność, szczególnie podczas wakacji 🙂
Co do zwyczajów we francuskich domach opisanych w artykule podrzuconym przez Jolinka, to moje obserwacje są takie same. Pory posiłków są święte i nawet, jeśli rodzice wracają póżno z pracy to wszyscy czekają, by razem usiąść do słołu. Żadnego podjadania pomiędzy posiłkami, nawet owoce podawane są na deser po obiedzie, czy kolacji, a nie pomiędzy. Bardzo podobają mi się te zasady, chociaż oczywiście są dzieci, które nie jadają wszystkiego i bardzo grymaszą. Mamy taki przypadek w rodzinie i to naprawdę „ciężki orzech do zgryzienia”.
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady-i-artykuly/polandrock-festival-2019-woodstock-2019-najwazniejsze-spotkania-w-historii/gnq7hbk
A ja bym z chęcią uczestniczyła w tej imprezie, chociażby tylko w tym, co powyżej, bo dzisiejsza muzyka to nie mój gust, generalnie rzecz biorąc.
Jolinku,
„spontan” to raczej nie jest, tylko dobrze organizowana impreza, Woodstock to był jeden i faktycznie spontaniczny 😉
Tu ciekawe wypowiedzi uczestników:
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady-i-artykuly/piekno-niejedno-ma-imie-asp-na-polandrock-festival-w-oczach-jej-gosci-z-poprzednich/vwrh2sf
I bezpieczeństwo:
https://kultura.onet.pl/muzyka/wiadomosci/szef-pokojowego-patrolu-jurek-sam-powtarza-czesto-zeby-jego-identyfikator-tez/sder3vc
Zazdroszczę uczestnikom 🙁
Małgosiu na Allegro wszystko jest .. Asiu dzięki za informację ..
Danuśka dziewczynki to prawie 14-latki a ja wciąż je traktuje jak dzieci dlatego mnie zaskakują … babcia nie nadąża …
Codzienne celebrowanie posiłków niespecjalnie mi wychodzi, ale na ogół staram się jeść bez pośpiechu. Jak tu zresztą celebrować np. twarożek ze szczypiorkiem. Do ideału francuskiego daleko mi, ale gdyby było trzeba, dostosowałabym się bez problemu. Do celebrowania potrzebne jest miłe towarzystwo, takie jak np. u Żaby w Żabich Błotach, ale mniejsze grono też wystarczy.
W domu zawsze był obiad w niedzielę, nie zawsze w tygodniu – różne godziny powrotu z pracy/szkoły, dodatkowo Tata miewał częste wyjazdy z racji pracy, a także dyżury. Niestety, w niedziele i święta czasami też i bywało, że telefonem był odrywany od stołu.
Przez lata tutaj zawsze do stołu zasiadaliśmy ok.16-tej – dziecko wracało przez te 13 lat o stałej porze ze szkoły, jakoż Jerzor z pracy też. I tak nam zostało – jemy obiad ok.16-tej.
Z obrusem różnie – mam obrus na stałe na stole, kiedy przychodzą goście. A sami posiłki jemy w kuchni, gdzie obrus jest niepraktyczny, bo na stole stawia się różne rzeczy w międzyczasie. Ale posiłki są o stałych porach, chyba, że coś wypadnie.
Kot też ma stały czas (południe!) na „mokre” jedzenie z puszki 🙂
Kiedy miałam 14 lat, zdarzało mi się gotować obiad, bo byłam najpierwsza w domu. Nic wielkiego – placki ziemniaczane, jakieś zupy, bliny, frytki lub ziemniaki do mięsa ze słoika (zawsze Mama robiła zapasy). Śniadania do szkoły zawsze robiłyśmy same, to samo robił Maciek już w młodym wieku, w podstawówce – Jerzor sobie, on sobie.
Pracował też w stołówce studenckiej i potem w jakiejś knajpie rok, specjalista od sałat i czegoś tam jeszcze. Teraz świetnie gotuje, tak potrawy proste jak i całkiem wyrafinowane. Oboje zresztą gotują.
Robią to błyskiem.
U mnie na ogródku pojawiła się taka oto piękna roślinka:
https://photos.app.goo.gl/wPQ1xehbUrZt2Kiq9
Żaden zwierz ani ptak tego nie tyka, zaciekawiło mnie, co to, wpisałam w google „fałszywa poziomka” i faktycznie, taka ci ona jest.
Poziomkówka indyjska – niejadalna, czyli paskudna w smaku chyba, ale nie trująca. Jednakowoż piękna 🙂
Wywiad z Michałem Urbaniakiem – ciekawy!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,164031,25039193,nauczyl-sie-paru-slow-po-polsku-na-przyklad-bog-honor.html
Bardzo stosowna pieśń na 1 sierpnia.
https://www.youtube.com/watch?v=XyOPRqdF7X8
https://photos.app.goo.gl/xTApJZYA2LCnxtBD9
https://www.youtube.com/watch?v=SRoBlWiUOZ4
Z racji kolejnej rocznicy wybuchu Powstania warszawskiego może warto poczytać o ciekawej historii warszawskich kanałów:
http://www.sppw1944.org/index.html?http://www.sppw1944.org/powstanie/kanaly.html
Podczas zwiedzania ulicy Wilczej, o którym opowiadałam na blogu w minionym tygodniu oglądaliśmy też jeden z włazów kanałowych, który służył powstańcom. Jest położony w Alejach Ujazdowskich w tym miejscu:
https://whu.org.pl/2016/05/25/aleje-ujazdowskie-rog-wilczej-wlaz-do-kanalu/
Skoro na Allegro jest wszystko to znalazłam tam dla Alicji oraz wszystkich chętnych
herbatę poziomkową. Poziomki na pewno smaczne i jadalne 🙂 a herbata, jak piszą,
zniewalająca:
https://allegro.pl/oferta/czarna-herbata-poziomkowa-zniewalajaca-50g-6515999005
1 sierpnia to dla mnie dzień wspomnień rodzinnych, Tych którzy walczyli, Tych którzy zginęli.
Danuśka,
to nie TA poziomka! Poziomkówka indyjska – piękna, ale niedobra, nic jej nie je 😉
A najlepsza herbatka świata to herbatka firmy, owszem wymienię nazwę, bo warto wiedzieć, Malwa – nie ekspresowe w torebkach, ale owoce suszone, widzisz, co tam jest, ja od lat na dzień dobry piję „owoce leśne” albo „czarna porzeczka”:
https://www.cozaherbata.pl/owoce-lesne-pproduct-535.html
https://www.google.com/search?q=czarna+porzeczka+%2B+herbata&client=firefox-b-d&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=RGZMO89piOFO1M%253A%252CXJS2pw-vYneG6M%252C_&vet=1&usg=AI4_-kSg_J8yekux6BU99Q19nhF-njqTnw&sa=X&ved=2ahUKEwje1IDBuOHjAhVwTd8KHV9nAVYQ9QEwAnoECAkQDA#imgrc=RGZMO89piOFO1M:
Wracając do Powstania – mam książkę – wielki album, znaleziony kiedyś przez Rogera „na śmietnikach”, czyli na jakiejś garażowej wyprzedaży. Wziął to dla mnie, bo zorientował się, że to coś o Polsce. Faktycznie – wydany w 1957 roku album „Dni powstania – kronika fotograficzna walczącej Warszawy” (J.Grużewski, S.Kopf).
Jest to przejmujące dzieło – tekstu nie ma, przemawiają do wyobraźni fotografie, prawie czterysta stron, format a-4.
Zabieram to ze sobą do Polski, bo nie chcę, żeby znowu gdzieś wylądował „na śmietnikach”, a po mnie mojego księgozbioru polskiego nie ma kto dziedziczyć.
Małgosiu,
chętnie bym oddała w Twoje ręce, będę w Warszawie ze trzy dni, licząc od 25 sierpnia. Daj cynk.
p.s.Do książki dołączony jest list z Polski do „Kochanej cioci Zosi”, książka była wysłana 10 grudnia 1958 roku z Olsztyna.
Przez Baśkę z rodzicami, Maćkiem, Jankiem i Wojtkiem.
Alicjo, będę w Warszawie 🙂
To ciekawe, bo to data moich urodzin.
To się skontaktujmy – mogę do Ciebie zadzwonić, umówimy się gdzieś na mieście. Podaj mi mailem numer telefonu.
alicja.adwent@gmail.com
Alicjo, wysłałam.
Zapisałam!
https://kobieta.onet.pl/moda/wojna-i-powstanie-warszawskie-jak-ubierali-sie-wtedy-ludzie/tbg1km
Wieści z włości nadbużańskich: floksy przekwitly, ale o dziwo tylko u nas, u sąsiadów nadal piękne. Jutro przewidziane miedzysasiedzkie śniadanie. Każdy przynosi coś na wspólny stół. Upiekłam zatem mój najprostszy na świecie chleb z mąki krupczatki oraz zrobiłam jajka faszerowane pastą z tuńczyka.
Wczoraj obejrzalam najnowszy film Woody Allena: https://www.filmweb.pl/review/Pot%C4%99ga+s%C5%82owa-22792
Dla mnie to nie jest arcydzieło z najwyzszej półki. Główna bohaterka chwilami mocno irytująca (taką ma rolę), tym niemniej warto posłuchać niektórych dialogów skrzacych się finezyjnym humorem.
Danuśka,
jeżeli to znany nam sąsiad na literę Z – pozdrowienia serdeczne przekaż 🙂
Ja nie cierpię Woody Allena – neurotyk do potęgi, nie mogę słuchać tego jego słowotoku. Chyba jestem jedyna z osób które znam, które go nie cierpią. Ale naprawdę, żebym nie wiem, jak chciała – nie znoszę.
p.s.Owszem, lubię jego filmy i wiele obejrzałam – ale filmy bez niego w tych filmach!
Alicjo-znany Ci sąsiad na literę Z. przyjeżdża na włości dopiero jutro wieczorem. Tym razem nie będę miała okazji przekazać mu Twoich pozdrowień, jutro muszę wrócić do Warszawy.
Co do filmów kręconych przez Woody Allena to też zdecydowanie wolę, gdy nie gra w nich żadnej roli.
Pozdrów sąsiada przy okazji 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=K_t_BVKMS-Q
Wracając do filmów z Woody w roli, jak on zaczyna nawijać, to mnie skręca po prostu, nie potrafię się skupic, wątpia mi latają, że tak powiem. Dlatego nie cierpię go oglądać i słuchać.
Normalnie się wzruszyłam…
https://www.youtube.com/watch?v=8bkLuFhwyXk
https://portal.bikeworld.pl/artykul/sport/szosa_polska/1588/szosowe_mistrzostwa_polski_21_25_06_2006_kielce_wyscigi_ze_startu_wspolnego
Zgadnijcie, komu w spadku przypadła ta koszulka mistrza?
Odpowiedź:
https://photos.app.goo.gl/2fr67BupmfHM1HdG9
Musiałam Wam to zapodać, bo Jerzor niepisaty na blogu, ale uczestniczy zjazdowo i od czasu do czasu podaję jego osiągi 🙂
dzień dobry … ☕
może na weekend się przyda …
http://sio-smutki.blogspot.com/2019/07/mode-ziemniaki-na-5-sposobow.html
Zastanawiam sie czy z mlodych ziemiakow mozna usmazyc placki ziemniaczane ?
Zapowiada sie piekny dzien. Obiad mam z wczoraj a na kolacje jestesmy zaproszeni do znajomych. Corka wrocila z trzydniowego rajdu i na deser bedzie tort bezowy. To jej ulubiony deser. Dwa dni temu wyslala nam SOS, ze samochod nie chce zapalic. Pojechalismy do niej. Bernard podlaczyl kable do akumulatorow i zapalil. Zamienilismy sie samochodami i wrocilismy do domu. 380 km w sloncu i duzym korku w ciagu 6 godz.
Wczoraj w warsztacie wymienili nam akumulator na nowy. Corka z kolezanka przeszly w ciagu trzech dni 75 km. Dzisiaj pewnie bedzie spala do 12 00.
Po takim rajdzie z przygodami tort bezowy jest jak najbardziej wskazany, zwłaszcza gdy upiecze go mama. 🙂
Ja już smażyłam placki z młodych ziemniaków. Można w razie potrzeby odcedzić trochę ziemniaczanego płynu.
Co do filmów Woody Allena to także wolę filmy bez jego obecności na ekranie. Z samymi filmami bywa bardzo różnie, bo jeśli tworzy się film co roku, to nie można spodziewać się, że każdy z nich będzie dobry. Bardzo podobał mi się ” Blue Jasmine”, a także zabawny ” O północy w Paryżu”.
Trafiałam na takie filmy, że nie nadążałam z czytaniem tekstu, a co dopiero śledzić akcję. Niestety, wiele z tych filmów było ” przegadanych”.
Dlatego teraz mocno zastanawiam się nad obejrzeniem kolejnych produkcji Allena. Zresztą nie wiadomo, czy będą następne, bo ten najnowszy został nakręcony jakiś czas temu i dość długo czekał na dystrybucję.
elapa można … ale trzeba trochę odsączyć ziemniaki albo dodać więcej mąki .. ja zwykle daje 1 łyżkę mąki na jeden duży ziemniak i 1 jajo .. ma zdrowie córka do maszerowania .. a ja chyba sobie muszę zrobić jakąś dłuższą wyprawę … a rodzice na medal .. 🙂
przymierzam się by zrobić trochę więcej tzw. sosu po grecku i zawekować ..
https://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/wigilia/ryba_po_grecku/przepis.html
ten przepis na sos po grecku jest robiony trochę inaczej niż mnie uczyła teściowa .. mniej marchewki -250 g… więcej pietruszki -200 g i selera -150 g .. wszystko kroiła w paseczki (chociaż ja trę) … podsmażała warzywa a potem dusiła (nie gotowała ich przed smażeniem) .. no i dodawała do sosu musztardę i szczyptę cynamonu oraz sok z cytryny i cukier do smaku..
Krystyno- też bardzo lubię te dwa wymienione przez Ciebie filmy 🙂
A dystrybucja „W deszczowy dzień w Nowym Yorku” odbywa się tylko w Europie, w Stanach została wstrzymana: https://www.kobieta.pl/artykul/nowy-film-woody-ego-allena-w-deszczowy-dzien-w-nowym-jorku-zwiastun-i-premiera-190619115640
Śniadanie międzysasiedzkie przeciągnęło się prawie do obiadu. Jeden z kolegów usmażyl naleśniki, były hiszpańskie sery, guacamole, domowe konfitury i przede wszystkim sympatyczna atmosfera.
Koleżanki Warszawianki-zajrzyjcie do poczty!
Śniadanie z opisu wygląda bardzo smakowicie, takie późniejsze i długie zwie się z angielska „brunch” co jest zbitką od angielskich słów śniadanie i lunch.
https://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/jerzy-bukowski/blogi/news-zmarl-hrabia-kombatant-spolecznik,nId,3120764
Ciekawa sprawa. Ja znam jedynie żaglowiec imienia słynnego admirała, imponujący. Mam gdzieś jego zdjęcia z Tall Ship Races, ale nigdy nie miałam okazji być na pokładzie, zawsze był gdzieś w oddali.
https://sailtraininginternational.org/vessel/kruzenshtern/
O ziemniaku (między innymi):
https://www.youtube.com/watch?v=I3wr3u9pwOk
Obejrzeliśmy „Małżeństwo z rozsądku” (1966) – taki sobie film, ale Bogdan Łazuka jest rewelacyjny, to jest urodzony estradowiec, sami zobaczcie:
https://www.youtube.com/watch?v=P2PEkWX2DGc
Sporo innych aktorów starszego pokolenia, Hanka Bielicka na przykład.
Ani Olbrychski, ani Czyżewska nie zachwycają, „grają”. A Łazuka jest sobą 😉
dzień dobry … ☕
może dziś taki obiad? .. do popicia zsiadłe mleko lub sok pomidorowy …
http://haniagotuje.blogspot.com/2019/07/kotlety-z-ziemniakami-i-kalafiorem.html
do kawy .. nie tylko dla wegan …
https://nakulinarnymszlaku.pl/weganska-tarta-bez-pieczenia/
Alicjo,
potencjał komediowy Bogdana Łazuki nie został wykorzystany tak jak mógłby być. Ale mimo to aktor nadal jest pamiętany. Ja ogromnie lubię jego duet z Barbarą Krafftówną – Przeklnij mnie.
A z ciekawych filmów , już właściwie archiwalnych, bo z początku lat 80. przypomniałam sobie „Konopielkę” i ” Siekierezadę”, oba w reż. Witolda Leszczyńskiego. Warto je sobie przypomnieć, bo wcale się nie zestarzały, a gra aktorska łącznie z epizodami wspaniała.
Nie wiem, czy widziałaś polski film ” Wino truskawkowe”, jeśli nie, to także polecam. Film na podstawie ” Opowieści galicyjskich” Stasiuka.
Doszły mnie słuchy, że w naszych lasach są grzyby. Mówią o tym znajomi znajomych, ale nikt, kto sam nazbierał. W związku z tym w tygodniu wybierzemy się do lasu. Za grzybami jeszcze nie zatęskniłam, ale warto sprawdzić. Spacer po lesie zawsze wyjdzie na zdrowie.
Dziś na obiad makaron z różnościami.
Wracam z kolejnego pogrzebu. Niedaleko Warszawy, w okolicach Łowicza pochowaliśmy mamę mojej koleżanki, miała 99 lat. To była piękna postać-zawsze spokojna, pogodna i uśmiechnięta, nigdy na nic się nie uskarżała. Tak ją zapamiętam i myślę, że wszyscy, którzy ją znali będą wspominać jej nieodłączny uśmiech na twarzy.
Danuśka piękni są ci starzy ludzie .. niestety w ostatnich 12 miesiącach o 32,4 tys. więcej osób zmarło niż się urodziło … najwięcej od II Wojny Światowej .. 🙁
ja po tych kleszczach to chyba grzyby będę kupowała tylko na bazarkach .. a tak lubię chodzić po lesie ..
No właśnie Jolinku, nasze problemy demograficzne to poważny powód do niepokoju:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Trudna-sytuacja-demograficzna-Polski-GUS-podsumowal-dane-za-2018-rok-7660885.html
A po lesie przecież możesz chodzić nadal, to kwestia odpowiedniego ubrania i stosowania psikaczy odstraszających kleszcze i komary
Danuśka ostatnio nawet psikacze zawiodły … mogę chodzić ale już bez tej beztroski jaka mi towarzyszyła bo z tyłu głowy atakują mnie kleszcze ..
Jolinku-oczywiście do żadnych spacerów po lesie na siłę Cię nie namawiam.
Na pocieszenie przesyłam Ci filmowy las. Grzyby też są, ale dopiero pod koniec tej opowieści: https://www.youtube.com/watch?v=j-_Oe7Q3ZAY
U nas za sucho na grzyby. Dzisiaj 32c, słońce pali. Zresztą, do grzybów daleka droga, znamy dwa miejsca, ale do każdego ok.170km.
Ja też z drogi, ale o wiele lżejszy cel podróży, niż Danuśki. Jednak trzeba powiedzieć, że 99 lat to piękny wiek!
Byliśmy w Bancroft, „mineralnej stolicy Kanady”, gdzie rok w rok odbywa się największa w Kanadzie giełda minerałów, tak zwane Gemboree – gem po polsku to kamień szlachetny, klejnot.
To się odbywa co roku, bywaliśmy kilkakrotnie, ostatnio z 10 lat temu. Wybraliśmy się, bo znajoma nas namówiła, geolog. Otóż z tej giełdy zrobiła się bardziej giełda biżutek, niż minerałów, co ciekawe, takie biżutki można kupić w byle sklepie z podobnymi rzeczami, chociaż niektóre są faktycznie jedyne w swoim rodzaju – i oczywiście drogie.
Z ciekawostek – była nasza Joasia z kingstońskiego „Amber Room”, jak zwykle z piękną kolekcją bursztynowej biżuterii, ona prowadzi sklep u nas od prawie 30 lat – a ponieważ jest z Gdańska i ma konekcje, więc sprowadza piękne, artystyczne wyroby. Ma też trochę pięknego srebra – ja od niej mam dwie rzeczy, jeden naszyjnik pokazywałam nie tak dawno, koral, bursztyn i srebro, a drugo to przepiękny srebrny naszyjnik. Pogadałyśmy, biznes idzie nieźle, ona wystawia się tam co roku od 22 lat, a kingstoński biznes przeniosła do samego centrum, w samym sercu głównej ulicy. Ceny wynajmu lokalu w tym miejscu są horrendalne, ale i tak się opłaca – w okresie turystycznym tam wrze. Zawsze zaprowadzam tam „wycieczki” z rodakami. Potem spotkałam rodaków też z Trójmiasta, mają sklep w Ottawie od 37 lat. Oczywiście bursztyn przede wszystkim – Teresa mówi, że byli pierwszi z takim sklepem w Ottawie i to ich natychmiast wyniosło. Ale powiada – czas na emeryturę, chcą w tym roku zakończyć działalność. Największe stoisko z bursztynem miała Rosjanka z Kaliningradu rodem, no ale oni tam bursztynem mogliby zakąszać po jednym głębszym, Polska aż tak wielkich zasobów nie ma. Dużo kiczowatej biżuterii, aż zęby czasem bolą, ale sporo też takiej, do której tylko powzdychać, bo jednak patrzę na kasę. Poza tym tradycyjny bursztynowy bursztyn to nie moja gama kolorystyczna, aczkolwiek naszyjnik od Joasi to zielonkawy bursztyn i ciemniejszy, no i koral.
Prawdziwi wystawcy minerałów gdzieś wyparowali, w każdym razie byli zdecydowanie w mniejszości. Kupiłam sobie geodę (rozłupaną na pół, dwie idealnie przystające do siebie połówki), kryształy kwarcu, śliczne takie, wielkości dwóch solidnych renet. Za całe 5$!
Bardzo tanio, bo nasz znajomy geolog-wystawca oferował podobne za 20$. Zakupiłam też ładny koral – ale to już biżutkowo, mam sporo łańcuszków srebrnych z Polski, zdobycz na jednym z nich zawiśnie.
Też niedrogo, 20$, więc kasy nie rozprułam. Było trochę kuszących minerałów, ale mam sporą kolekcję i nie mam gdzie już tego ustawiać, a na to, co bym chciała trochę mnie nie stać. Znaczy – liczę się z pieniędzmi 🙂
Wzięłam dwa fotoaparaty, Linda też – i obie zapomniałyśmy, czemu nasze torby są takie ciężkie 🙄 Obie przypomniałyśmy sobie w drodze powrotnej! Linda jest paleontologiem, doktorat robiła w Berlinie, mieszkała tam 4 lata. I zatrudnienia dla niej praktycznie nie ma, jedyne co, to w tej chwili praca w naszym Muzeum Mineralogicznym i ewentualnie przeczekanie, aż obecny paleontolog przejdzie na emeryturę, prawdopodobnie za kilka lat. Szkoda, że się „marnuje” i chwilowo przechowuje – ale przynajmniej ma pracę!
Krystyna,
podpowiedzi zanotowałam, poszukam na youtubie, Siekierezadę widziałam i mam papierową, Konopielkę mam na papierze poszukam na sieci.
Mnie wiele umknęło z kina lat 80-tych i później też, teraz jak coś znajdę, to chętnie oglądam. Na youtubie filmy pojawiają się i znikają po jakimś czasie, potem znowu ktoś wrzuci – ja oglądam zazwyczaj polskie, bo to mnie interesuje, a ekran komputera stacjonarnego mam wystarczająco duży (70x40cm), dobrze się ogląda. Tyle, że nie zawsze kopie są dobrej jakości, a bywa, że ktoś nagrywał w kinie i słychać reakcję widowni. Ale to już rzadkość.
Łazukę uwielbiam, a raz zdarzyło mi się lecieć LOT-em z nim, wracał z północno-amerykańskich chałtur. Owszem, popijaliśmy, bo siedziałam tuż, a pan Bogdan wolał klasę ekonomiczną, niż biznesową, gdzie „jest sztywno”, a tu miał kontakt z ludźmi. On jest towarzyskim facetem, co zresztą widać. Dobrze, że przypomniałaś duety z Krafftówną, poszperam.
Wszelkie podpowiedzi są mile widziane, bardzo dziękuję 🙂
Krystyna,
znalazłam Wino Truskawkowe na youtubie, podła kopia, ale wyobraźnia pomaga 😉
To są moje klimaty filmowe, Jerzor po 16 minutach udał się na spoczynek, to nie jego klimaty. Musu nie ma!
Od razu skojarzyło mi się z Macondo, odwiecznym miejscem, gdzie teraźniejszość z przeszłością i duchami przewija się u Marqueza w „Stu latach samotności”.
Marian Dziędziel jest od jakiegoś czasu moim ulubionym aktorem – widziałam go w kilku zaledwie filmach, zawsze był doskonały. Nie chce mi się teraz szukać filmu, w którym był przewoźnikiem młodej panienki przez rzekę czy jezioro – znakomita rola.
Padam na twarz po dzisiejszych wycieczkach i różnych emocjach, dobranoc 🙂
I jeszcze kojarzy mi się z tym filmem, „The Milagro Beanfield war”, nie wiem, czy był wyświetlany w polskich kinach, tutaj „zajawki”:
https://www.youtube.com/watch?v=AKkItPV4nF4
Jak ja kocham takie kino!
Dobranoc 🙂
dzień dobry … ☕
może dziś taki obiad? ..
http://azgotuj.blogspot.com/2019/07/saatka-z-cukinii-z-ziemniakami.html
czytając przepis przypominało mi się jak nasza Pyra przysłała mi w kopercie cząber bo miała świeżo suszony a mnie się taki zamarzył … hej Pyro cząber zawsze = Ty .. 🙂
a do kawy …
https://mojewyroby.wordpress.com/2019/07/30/tiramisu-z-borowkami-malo-pracy-a-efekt-wspanialy/
Dzień dobry 🙂
kawa
W niedzielny poranek znowu zajrzałam do fraszek Sztaudyngera:
***
Mój kaliber
To koliber.
***
Tęcza
wszystko bieli zawdzięcza.
Opinia róży o słowiku
Tryle
I tyle.
Jaskółka
Kreski kreślące kółka
To jaskółka.
Irek zafundował solidne śniadanie. Ja na obiad robię leczo na zamówienie dzieci, a na deser puchatkę z wiśniami, którą kiedyś podała Żaba.
Wymyśliłam pyszny dodatek do twarogu, ja kupuję w polskim sklepie taki zbity bloczek sera, kroję go na kromki i zajadam. Dzisiaj potraktowałam taką kromuchę chrzanem, też z „Baltic Deli”, chrzan na żurawinie, nowy wynalazek, niczym nie różniący się w smaku od zwykłego chrzanu, tylko kolorek żurawiny na dnie słoiczka.
Otóż strzał w dziesiątkę, ten chrzan! Zachęcam przynajmniej do spróbowania 🙂
p.s.Chrzan do sera znaczy się, bo chrzan jako taki wszyscy znamy 😉
https://www.se.pl/wiadomosci/gwiazdy/synowie-kuronia-od-kuchni-aa-t1jz-SDJ5-zytf.html
Gdzie wybrać się wycieczkę w piękny, letni dzień? Dzisiaj odpowiedź brzmiała-na Podlasie. Wraz z kuzynką Magdą wsiadłyśmy zatem do samochodu i ruszyłyśmy trasą prowadzącą do Tykocina, Choroszczy i Białegostoku.
O Tykocinie wspominała, nawet całkiem niedawno, Basia Adamaczewska i teraz rozumiemy bardzo dobrze, dlaczego chętnie wraca do tego miasteczka. Przeczytajcie więc poniższe opowieści, jestem pewna, że też będziecie mieli ochotę tam zajrzeć i pospacerować po tykocińskich uliczkach.
Aha, wstęp do poniższej opowieści wraz ze zdaniem”….nie mieliśmy w głowie nawet żadnego obrazka, z którym asocjowalibyśmy(!) to miasteczko….” proponuję pominąć milczeniem. https://polskapogodzinach.pl/tykocin-atrakcje-synagoga-zamek/
Synagoga jest naprawdę ciekawa, by nie powiedzieć warta grzechu 🙂
Kulinarnie w Tykocinie nie udało nam się zaszaleć, wszędzie, albo rezerwacje całej restauracji (wesela) albo tłum turystów oblegający wszystkie stoliki. Polecana w wielu przewodnikach restauracja „Tejsza” nie zrobiła na nas najlepszego wrażenia i wcale nie żałowałyśmy, że nie było tam żadnego wolnego miejsca.
Naszym następnym przystankiem była Chorszcz wraz z letnią siedzibą Branickich:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/51/Choroszcz.jpg
W parku otaczającym pałac odbywał się „Jarmark Dominikański” i tłumy, które uczestniczyły w tym wydarzeniu wypłoszyły nas dosyć szybko i skutecznie na trasę prowadzącą już prosto do Białegostoku.
Białystok, który pamiętam sprzed około 25-27 lat wypiękniał nadzwyczaj. Wyjeżdżałyśmy z tego miasta żałując, że nie wszystko zdołałyśmy obejrzeć jak należy. Wiemy, że na pewno tam wrócimy i dozwiedzamy(cytat z Ewy).
Co do Pałacu Branickich to prezentuje się doskonale:
http://dworypogranicza.pl/index.php/dwory/12-bialystok-palac-branickich
PS. Zdjęć z tej wycieczki nie będzie, aparat odmówił współpracy. Wrrr!
Dzisiaj rocznica…
https://facet.onet.pl/warto-wiedziec/milosci-krzysztofa-baczynskiego-najpierw-zona-basia-pozniej-matka-stefania/xdz7sfe
Ja przepraszam, że tak nachalnie z tymi sznureczkami, ale akurat mam tę książkę i warto przeczytać, dobrze napisana.
„Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila Baczyńskiego” W. Budzyńskiego wspomniane w sznureczku wyżej też mam. Oraz wszystkie jego wiersze, K.K.B.
Moja miłość od czasów ogólniaka 😉
https://facet.onet.pl/warto-wiedziec/leon-i-ludwik-niemczykowie-skloceni-bracia/st8yk3v
Danuśka,
nie wybaczę, aparat noś i przy niepogodzie, a najlepiej dwa! Wierzę na słowo, pogooglam GoogleEarth sobie. Koniecznie daj cynk, jak latorośl zda Ci relację z Woodstocku2019 (już mi ta nazwa zostanie), trochę nieszczęść się zdarzyło, a i Jurek stracił nerwy na koniec, sądząc po tonie jego wypowiedzi ze słowami powszechnie uważanymi za plugawe. Chociaż nie – ten język słychać na ulicach i jest na to przyzwolenie, nikt się nawet nie dziwi. Ja Jurkowi odpuszczam i popieram nadal!
Pozdrowienia dla Kuzynki Magdy.
No dobra – dwa sznureczki – jeden do artykułu o pewnej dziarskiej staruszce:
https://facet.onet.pl/warto-wiedziec/89-latka-zdobyla-kilimandzaro/c77mdgt
A ten poniżej, uzupełniający artykuł – nasz dzielny marastończyk, o którym tu wspominałam kilkakrotnie, kolega Bogdan, miał rzadkie szczęście akurat wspinać się na Kilimanjaro i już na sporej wysokości spotkał schodzącą ze szczytu bohaterkę artykułu. Z ochotą zapozowała z Bogdanem do zdjęcia – pamiętajcie, widzieliście tu ją po raz pierwszy 🙂
Bogdan po prawej, dzielna Pani Lorimor po lewej:
https://photos.app.goo.gl/WUQTt51AYoirmSNW8
*maratończyk! Zabrano mi lampkę okołokomputerową 🙄
To dzisiaj do porannej kawy Baczyński:
Dłoń
To wszystko trwa czy mija. Co zostanie,
gdy nieświadomi poczujemy dłoń
wspartą o ramię nasze, o trumny i kochanie,
a spod nas grzmotem zarży niewidzialny koń?
I co? czy jak ułani na wojenkę zjaw,
czy jak komety lądom w biegu świecić?
czy w kawalkadach purpurowych traw
stać się jak chmurom – dzieci?
O, nie znać koni ponad konie białe:
albo bułane, które ziemią niosą,
niż się tak budzić w śnie – co niedojrzaly,
osiada kIWią na ustach albo rosą
na czole rytym stygmatami gwiazd,
albo płomieniem zapomnianych nazw,
które jak znaki groźne są nieznanym
snu powstawaniem w śmierci zapomnianym.
styczeń 1942
Alicjo-o sprawozdaniu z festiwalu pamiętam, ale jeszcze nie widziałam się z Latoroślą po jej powrocie do Warszawy, trochę nam się to wspólne spotkanie odwleka.
dzień dobry … ☕
minęła kolejna niedziela w mieście …
kto może ten wpłaci … 3 000 km pieszo dla hospicjum
https://pomagam.pl/3000
DZISIAJ OBCHODZIMY: Międzynarodowy Dzień Piwa I Piwowara
Danuśka,
ciekawa wycieczka. Tykocin i Białystok odwiedziłam 7-8 lat temu. Muszę zajrzeć do zdjęć. Ogród pałacowy był właśnie tworzony i nie wyglądał efektownie. Na zdjęciach widać, że prezentuje się już o wiele lepiej. Wokół rynku było mnóstwo różnych lokali gastronomicznych. Nie wiadomo było, które miejsce wybrać. Centrum bardzo ładne i czyste.
Widzę, że Tykocin stał się miejscem odwiedzanym przez turystów, na co w pełni zasługuje. Zapamiętałam stamtąd także olbrzymie bocianie gniazdo przy bramie cmentarnej. Do Choroszczy nie dotarłam, ale za to zwiedziłam Supraśl. To także miejsce warte zobaczenia.
Krystyno-to prawda, na białostockim rynku ogródki jeden przy drugim. Wszędzie mnóstwo ludzi, życie towarzysko-gastronomiczne kwitnie, a nawet rzekłabym kipi 🙂
Supraśl oraz szlak tatarski przewidziany na kolejną wycieczkę.
Ciekawostka – w książce „Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila Baczyńskiego” wyczytałam, że w kwietniu ’44 brał udział w wysadzaniu torów pod Urlami (miejscowość letniskowa Jolinka 😉 ).
Nie brał udziału w wielu akcjach tego typu, bo był bardzo słaby fizycznie – miał astmę, o czym niewielu w „Zośce” czy „Parasolu” wiedzieli. Robił za „pisarza” oddziału.
jest nowy wpis ..