Zgadnij co gotujemy? (35 B)
Opóźniają się nasze nowe książki więc na quizowe nagrody wyciągam te wydane najdawniej. Stały na półce dwa „Smakosze wędrowne” to jeden egzemplarz zostawiam sobie a drugi ofiaruję komuś z braci blogowej. A w księgarniach już tego nie ma, bo nakład wyczerpany. No to do roboty. Powędrujemy!
1 – Czy wiecie co to są ukraińskie petryczki?
2 – Niemiec, autor dzieł o tematyce prawniczej, religijnej i sztuk teatralnych napisał także „Pięć ksiąg o boskim i szlachetnym darze cennej i cudownej sztuki warzenia piwa”; jak się ów wybitny smakosz-humanista nazywał?
3 – Esterhazy Rostelyos to nie jest węgierski książę (choć związki z arystokratą istnieją) lecz co?
Odpowiedzi już wysłane na adres internet@polityka.com.pl więc i nagroda wkrótce będzie wysłana. Powodzenia i cierpliwości.
Komentarze
cisza …
Witam wszystkich porannie i serdecznie.
Mnóstwo wszelakiej dobroci imieninowych dla Nisi. Chociaż spóznione to nie mniej serdeczne. (ale w oktawie się zmieściłam)
Wszystkiego dobrego dla Jolinka i Jej Syna. Sto lat!
o krysiade to miło, że mamusia też się załapała na 100 lat … bo tak naprawdę to dzień urodzin dziecka to święto mamy … 🙂 …
a reszta chyba ryje w internecie i encyklopediach by wygrać konkurs
Nemo na urlopie, Stanisław w zajęciach, Pyra po pierwszym, zachłannym roku na blogu już rzadko bardzo w zgadywanki się bawi, o, jeszcze Marek i Asia czasem włączają się w zabawę; reszta uczestników jest spoza grona stałych gości. Na razie cisza i spokój.
Pyra dzisiaj szykuje solidny obiad : polędwiczki na śliwkach suszonych ala Adamczewscy i mloda kapustka na słonince (tu zaznaczę, że zwolennikom młodej kapusty gotowanej na oliwie dajemy stanowczy odpór)
Jolinku – fajnie mieć dziecię majowe.
Jolinku,
gratulacje i serdeczności dla Ciebie i Syna 🙂
Ja również przeżywam w sposób szczególny urodziny moich dzieci.
Chyba już kiedyś wspominałam, że w rodzinnym domu mojego męża w dniu urodzin dzieci, a było ich sześcioro, kwiaty otrzymywała ich mama. Ten zwyczaj nie jest kontynuowany w żadnej z rodzin rodzeństwa. Może szkoda.
Alicjo
chciałam się z Tobą skontaktować w sprawie Warszawy. Nietety mój komputer jest od dłuższego czasu w „klinice” i jeszcze tam pobędzie. Nie mam dostępu do adresów i nie moge do Ciebie napisać. Do komputera cudzego mam rzadki dostęp. Moje plany są nadal aktualne. Gdybys chciała mi coś przekazać, weź proszę adres Włodka od Doroty, albo zadzwoń. 🙂
Jolinku masz całkowitą rację, urodziny dziecka to święto dla Mamy. Ja do tej pory (a to już bardzo dużo lat) w dniu urodzin syna dostaję kwiaty od Męża.
Jotko,
bardzo elegancka tradycja urodzinowa. Pogratulować teściowej jej dzieci.
Jolinku – serdeczności dla Ciebie i świętującego Dziecka 🙂 🙂
Pyro – jestem, jestem 🙂 i przyłączam się do lubiących młodą kapustę, z tym, że ja raczej zaprawiam ją masłem i wrzucam duuużo koperku, mniam…
No i „Smakosz wędrowny” wraca na moja półkę. Nikt nie bawi się dziś w zgadywanki. Chyba Pyra ma rację, że quizy się przejadły. Pora więc kończyć tę zabawę i przejść do innych zadań.
dziękuję koleżeństwu za gratulacje i widzę, że i inni myślą o tym dniu podobnie jak ja … 🙂 .. ja zawsze sobie wtedy myślę, że zaczęło się tego dnia moje dorosłe życie … i byłam trochę wystraszona …
o Gospodarz się obraził … 🙁
młoda kapustka z młodymi ziemniaczkami i koperkiem … mniam mniam … lecę kupić … 🙂
Ależ nie, Gospodarzu, nie przejadły się. Ja, po prostu nie jestem taka szybka, jak Nemo czy Stanisław, a poza tym nie każdą nagrodę chcę mieć (bo np już mam i nie chcę innym odbierać szansy). Zdarzają się też nagrody, o które dopraszam się wielkim głosem, bo ułomny człek jest i bywa zachłanny.
Jolinku, serdeczności!
Maj rzeczywiście obfituje w okazje do świętowania, ja też dziś szykuję obiad urodzinowy dla syna 😀
Dziędobry na rubieży!
Słoneczko zębate dzisiaj świeci, znaczy, zimno jest.
Jolinku, kilka dni temu też obchodziłam urodziny mojego dużego synka i też miałam identyczną refleksję. To mamuśki powinny dostawać kwiecie w dzień urodzin swoich dzieci. Żyjcie i rozkwitajcie!
Krysiade – 😆
Po wczorajszym dniu jeszcze trochę fruwam w powietrzu, ale chyba zaraz rąbnę o ziem, bo robótka nadchodzi w postaci dwóch przystojniaków, z którymi stanowimy ciało zbiorowe przyznające forsę na cel wysoce kulturalny. Przeczytałam 27 scenariuszy filmów fabularnych i dokumentalnych. Oni też. Za godzinę skoczymy sobie do oczu.
Może ich jakoś nakarmię, to nam łagodniej pójdzie – choć właściwie wszyscy jesteśmy łagodni z natury… 😎
jak to nikt, panie gospodarzu?
glowie sie i glowie, ale choc od czterdziestu laty mieszkam w niemczech,
to ze wstydem przyznac musze, ze smakosz – humanista nie jest mi znany…
za to pieczen wolowa a´la esterhazy – jak najbardziej!!!
o Małgosiu też serdeczności … 🙂 … a jaka pogoda wtedy była pamiętasz? …
Nisiu ale robota za Wami i przed Wami .. 🙂
Jolinku,
Pogoda była chyba ładna, na pewno nie padało, ale byłam jeszcze w szpitalu jak spadł 9 maja w Kabatach Kościuszko i jakoś te urodziny zawsze mi o tym przypominają 🙁
Wyszło mi w kodzie, że da 11. Kto da i co tego już nie podał. Poczekamy, zobaczmy. Pewnie obiecanki-cacanki.
Ja tam jestem w opozycji! Urodziny powinny obchodzić dzieci i już! To ich święto.
Jeśli partner czci coroczną okazją wręczaniem kwiatów matce dziecka(ci) jest to ładny gest niejako łączący sią z szacunkiem do partnerki. Niezbyt często spotykany.
Drzewiej, szczególnie w rodzinach gdzie potomek miał dziedziczyć dobra wszelakie, kobita po powiciu dziecięcia płci oczekiwanej, czyli męskiej, otrzymywała niezłe klejnoty. A i jakieś dobra też niektórym się trafiały.
Swoista wycena spełnienia obowiązku.
Co nasuwa skojarzenie … i dlatego jestem w opozycji.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Jolinku – łojjjjjj…
👿
czyli Echidno patrzysz wstecz … 😉
ja tam sobie sama robię święto polegające na wspominkach młodych lat i dobrych chwil … 🙂 … swoje urodziny mało pamiętam … 😉
wybieram się i wybieram aż zacznie padać zaraz …
W Skandynawii też był kiedyś (albo drzewiej) zwyczaj, że kobita dostawała.
Tyle, że nie po powiciu a po nocy poślubnej. Początkowo miało to być na wypadek ewentualnego zabezpieczenia jej wdowiego losu. Często był to prezent ślubny od rodziców pana młodego w postaci niewielkiej chatki i kawałka pola aby wdowa mogła sobie coś tam zasiać i zebrać gdyby co do czego i żeby z głodu nie umarła.
Wdowa nie miała wówczas prawa dziedziczenia po nieboszczyku. Czasy się zmieniły – teraz ma a prezent ten to przeważnie biżuteriia naszyjna albo pienściorek noszony na małym palcu prawej ręki.
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę.
P.S.
Może to być również palec serdeczny – czemu nie?
Ha, ten „Smakosz wędrowny” dostąpił zeszłej jesieni zaszczytu dedykacji PP Redaktorstwa… Bo też i niezwykłe to wydanie – w roku akcesji PL do UE…* 🙂
___
*choć wrzesień, nie maj… 😉
Jolinek51 –
A powiedz mi proszę kto pamięta?
Ze wszystkich dni świątecznych jakim nas obłożono ten jeden jest nasz własny. Czy ktoś obchodzi dzień urodzin czy też nie to inna sprawa.
ASzyszu –
nie zapominaj o tych tam wiszących do uszu.
Ponoć pięknie podzwaniające bransolety są zabezpieczeniem i majątkiem osobistym hindusek. W jakich okolicznościach zostały obdarowane to już inna sprawa.
E.
Echidno,
Ja tu odwalam kawał dobrej, antropologicznej roboty a ty sobie jaja robisz!
Hinduskom jest ciepło przez cały rok a tu śnieg pada, mróz w uszy szczypie, zorza polarna świeci i sprowadza na manowce, wilcy w lesie wyją a troll do mleka sika.
Według wszechwiedzącej Wikipedii ma być naszyjnik, pierścionek a fińska wersja dopuszcza nawet zegarek (choć o biżuterii wyraża sie dość ogólnie).
Serdeczności dla Jolinka i Małgosi oraz potomstwa 😀 😀
Dla mnie dzisiejsza data też będzie historyczna !
Wczoraj była mowa o łąkach nadbużańskich ,że piękne,a i ryb w rzece jeszcze trochę zostało. Właśnie wracamy od notariusza- mamy klucz do naszego własnego letniego domu ! Jest położony 12 km za Wyszkowem
( w kierunku na Serock).
Z domu niestety widoku na rzekę nie ma, ale odległość do Bugu nie jest wielka. Póki, co na nadbużańskich łąkach stoi woda i zapewne jeszcze to trochę potrwa nim opadnie. Okolica jest jednak naprawdę urokliwa, bo i rzeka i łąki i lasy.W domu w tej chwili mamy mnóstwo pracy, jako że nie był praktycznie używany od 2 lat, a budowany i urządzany ponad 25 lat temu. Osobisty będzie,więc w swoim żywiole ? czeka go zakładanie nowych instalacji, wyrzucanie starych szaf, ścinanie uschniętych
gałęzi itd…Może za jakiś czas znajdzie jednak kilka chwil, by pójść na ryby ! Ja natomiast, jak na prawdziwą posiadaczkę ziemską przystało, zajmę się dekoracją wnętrza- zasłony, lampy, krzesła na taras i tym podobne detale 😀
A i super porządne obiady Osobistemu trzeba będzie gotować, aby miał siły do pracy !
.
Panie Piotrze! Wysłałam odpowiedzi (wprawdzie nie wiem czy dobre), żeby nie było panu smutno. 🙂 . Dzisiaj na obiad mam gołąbki (przygotowuje je mój tata). Uwielbiam je! 🙂
Oby tylko Cichal nie zgłodniał za bardzo. On też lubi gołąbki, a zwłaszcza jednego, imieniem Gucio… 😉
paOLOre – takich z piórkami nie jadam 🙂 Chociaż w ogrodzie mamy ich w tym roku bardzo dużo. Zakładają gniazda na drzewach. Te obiadowe to z młodej kapusty 🙂
Witaj Danuśko w sąsiedztwie. Od Was do nas jest około 15 kilometrów. A u mnie piękne szczupaki. I pełne zwierza bory. Będzie Wam tam cudownie jak i nam. Powodzenia!
A w sprawie quizu nadal bez sukcesu. Są dwie odpowiedzi ale obie skażone błędnymi wskazaniami w pukcie drugim. To nie ten Niemiec, którego wymieniacie.
Czekam więc cierpliwie nadal.
Dzień dobry Szampaństwu!
Było lato, ale się zbyło, 12C dzisiaj z rana i nie zapowiada się wiele więcej.
Danuśka,
Ty posiadaczko ziemska jedna! Dobrej zabawy z remontem i urządzaniem życzę Wam życzę 🙂
Jotka
skontaktuję się z Tobą telefonicznie później nieco.
Wstałam o 6-tej rano, wasze południe, myślałam, że już dawno gratulujecie zwycięzcy, no wiecie co?! Tego jeszcze nie było 😯
Gospodarzu- 15 km to rzut beretem ! Czuję,że Osobisty będzie
miał chętkę na te szczupaki z Narwi.Sprawę trzeba będzie dogadać
podczas spotkania w „Różanej” 23 maja 😀
Alicjo- zabawa z remontem zawsze przednia,kto nie przeżył,
ten życia prawdziwego nie zna !
Po remoncie możemy zrobić nadbużański zjazd biesiadno-wędkarski.
A Gospodarze to zawsze po sąsiedzku mogą wpadać,zapraszamy !
Że to nie ten niemiec to ja wiedziałam. Ale podobnie jak Asia chciałam nadbudować bazę. Prawidłoww czy nie ale zainteresowanie BB wykazane.
E.
errata
prawidłowa
Nareszcie sieć naprawiona i mogę Was ładnie przywitać. 😀
Nisiu, przesyłam na Twą „rubież” najserdeczniejsze życzenia stałych dostaw, Tirami, szczęścia, zdrowia, weny twórczej i wspaniałego humoru. 😆 😆
Danuśko, gratuluję nowych „okien na świat”, no i sąsiedztwa. 😆
A to spotkanie w „Różanej” jest w niedzielę 23.V. a nie w sobotę 22.V. ?????????
Zgago- sorry, spotkanie w „Różanej”oczywiście w sobotę 22 maja.
To ja poplatałam daty,bo dzisiaj jestem cokolwiek podekscytowana !
Witam,
Panie Piotrze, prosze kontynuowac „zgadywanki”, ja nie biore udzialu z powodu duzej ruznicy czasu, ale bawie sie, ze tak powiem sama w sobie i sama dla siebie.
Ja nadal kustykam, 13 go maja badania i moze 14 go do pracy. Bedzie wesolo, bo pokonuje schody na pupie, poziomy skaczac z chodzikiem lub o kulach, ale jakis to musi sie krecic.
Dzisiaj zostane zawieziona by zobaczyc wnusia Orzeszka – Markusa. Jestem cala w skowronkach.
Buziaki dla wszystkich,
Lena
Kupiłam sobie gotową mieszankę „chlebową”, obecnie ma za zadanie przez 2 godziny urosnąć. Całe szczęście, że u mnie jeszcze kaloryfery grzeją. Jak mi się nie uda, to kończę eksperymenty chlebowe. Zostanie mi przepis na chleb p.Anny (ze strony Gospodarza), który się udał i cały chleb został zjedzony. Denerwuję się, bo zachciało mi się z ziarnami i teraz mam za swoje. 🙁
Fünf Bücher von der göttlichen edeln Gabe, der philosophischen, hoch theuern u. wunderbaren Kunst, Bier zu brauen
und zwei kilo kartoffelsallat
Gucio (holoubek po czesku) pozdrawia blogowisko! Dochodzi do formy błyskawicznie. Lata jak mały samolocik. Stałem się gołębiologiem. Wiem już, że jego przypadłość utraty orientacji spowodowana była zatruciem mchem rosnącym na betonowych dachach. Kupkał na zielono i się stroszył. Jego menu to kasza gryczana, quinol. płatki owsiane. Uwielbia okruszki z mojego razowego chleba. Daję go rzadko, bo przeczytałem, że to dla gołębi niezdrowe. Jak u ludzi! Jak niezdrowe to lubimy…
… i trochę muzyki
http://www.youtube.com/watch?v=g2qQ6UWbRVc&NR=1
ASzyszu –
względem fińskiej wersji – wszystko zrozumiałam, aczkolwiek niekoniecznie …
Se on kuitenkin jäänyt kauniiksi perinteeksi, jolla voi – odczytuję jako zagadkę typu co woli Viola i co on se…?
E.
pardon że siem tak ładnie z francuska wyrażę
– co Jola woli miało być
Se on kuitenkin jäänyt kauniiksi perinteeksi – To pozostało w każdym razie piękną tradycją
jolla voi – którą można
ponadto (jak mawiał mój stary kapelmajster):
do „wolę” to ja mam rym….
Odsyłacz do fińskiej wersji strony Wikipedi podałem jedynie dlatego, że nie byłem pewien czy WordPress nie sknoci odsyłacza do szwedzkiej, ze względu na „a z kółkiem” które tam występuje a którego WordPress nie trawi. Chyba, że ….
http://sv.wikipedia.org/wiki/Morgong?va
albo może tak ?
A nie mówiłem?
Mogłem był oczywiście odesłać do angielskojęzycznej ale tam mnóstwo za bardzo….
ASzyszu –
Pięknie dziękuję za przekład. Jednocześnie uprzejmie donoszę iż fiński, szwedzki, duński, a nawet taki węgierski* brzmią przyjemnie dla ucha i to by było na tyle.
Jak widzę słowo pisane mam mnóstwo uciechy próbując rozczytać i na zasadzie skojarzeń ze znanym mi słownictwem dokonać przekładu tzw własnego.
No i na dowcip o północy mnie wzięło.
*jako i inne, nieznane mi języki za wyjątkiem pisma obrazkowego
E.
Piotrze –
Czyś kiedyś wspominał o bohaterze dzisiejszej zagadki?
Po głębszym zastanowieniu wybrałam ewentualnego kandydata na rozwiązanie lecz czy zaawasowany suchotnik mógł być smakoszem kulinarnym?
Echidna
Aszyszu –
However* wyszło mi Dower po wybraniu opcji angielskiej
E.
*bo wiem że lubisz to słówko, tak jak i nasze Blogowe, ukochane nabycie za pomocą kupna
Zwizytował mnie Igor – w lipcu skończy 5 lat, wygląda na 3 lata, ale jest proporcjonalny; ot taka miniaturka chłopczyka. Był z Mamą i Dziadkiem w Kórniku – nie trafili na otwarty ogród azaliowy; spóźnili się o 3 dni, ale był w pałacu, o czym z przejęciem opowiadał, bo widział „białą damę” na portrecie. To jedna z większych życiowych przyjemności – pokazywanie dzieciakom świata.
Teraz pożegnam Towarzystwo na kilka godzin, bo robota nie zając, ale może uciec.
Nigdy o nim nie pisałem Echidno. Mimo, że przez pewien czas mieszkał w Gdańsku. Ale to było dawno czyli w XVI wieku. Większość życia spedził w Erfurcie. I chyba był raczej zdrowym facetem.
Do jadłospisu Gucia dodałem ziarna słonecznika, ale wyrzuca z korytka. Natomiast oregano (polecane na jego kłopoty) zaakceptował. Może mu pod to oregano podkładać pizze?
Cichal,
Ty nie eksperymentuj z Guciem sKubańcem, bo jeszcze zejdzie i będziesz miał na sumieniu!
Pozdrowienia dla Ewy ode mnie i Jerzora.
Dziekujemy ślicznie! Guciowi daję tylko to co zaleca literatura fachowa.
Niemniej Gucio dziekuje za troskę! Poleciał skubany gdzieś i już go nie ma od 15min. Może znalazł jakąś palomę blance?
Luter lubił dobrze zjeść i wypić piwo 🙂
…eee tam… pewnie poleciał poszukać ustronnego kingstonu, podjadłszy oregano 😉
Wyłączyli wodę na cały dzień, i tak będzie przez jakiś czas, bo wymieniają rury.
Pierwszy raz mamy tak zielono o tej porze roku. To znaczy, że zima już nie wróci, chyba, żeby – ale tutejsze rośliny nie dawałyby tak do przodu, gdyby miało być inaczej.
Danusiu gratuluję i „zazdraszczam”! A nie ma tam w pobliżu jeszcze jednej wolnej chałupki? 🙂
Heinrich Knaust
Fünf Bücher von der göttlichen edeln Gabe, der philosophischen, hoch theuern u. wunderbaren Kunst, Bier zu brauen, Erfurt 1573
Zlewiekrwi,
odpowiedzi tutaj się nie liczą, trza słać na podany we wpisie internetowy adres 😉
Danuśka super prezent sobie zrobiliście … 🙂 .. u nas od roku się toczą rozmowy w rodzinie na temat kupna działki ale chyba jeszcze nie dorośliśmy … 🙁
Echidno,
My tu sobie gadu-gadu a tam chłop czapkę śliwek…
Slonce juz nie cesaskie als wszystkich cesarskich mosic do kupy wzietych. I takiego slonca zycze Mamom dziesiejszych szczesliwcow urodzinowych.
Szyszu – keine Kartoffelsalat – za czasow tego szlachetnego piwowara Knausta nie bylo kartoflow na niemieckich polach, pewnie tez wtrazalali kasze jak Gucio.
Joliknek51 zaczyna sie robic dziedziczka wielostronna. Wlasny ogródek w Poludniowej Burgenlandii. Jakies dobra w okolicach Warszawy. Ciekaw jestem co bedzie jak nemo zaprosza ja na dluzszy pobyt w jaskiniach.
W oczekiwaniu na gosci, przepraszam ze nie podziekowalem za zyczenia imieninowe ale wszystkiemu winna ta samochodowa przygoda.
Oj poplotkujemy sobie niech no tylko pojawia sie na horyzoncie ci którym Kadafi wypowiedzial swieta wojne.
Przygotowany na wszelkie okolicznosci
Pan Lulek
Dziękuję wszystkim za gratulacje i miłe słowa dotyczące naszej
inwestycji 🙂
Jolinku – do tego zakupu przymierzaliśmy się od kilku lat.
Łaziliśmy,szukaliśmy,oglądaliśmy i w końcu się trafiło.
Zajęć związanych z pracą w domu i ogrodzie,że nie wspomnę o już
łowieniu ryb, potrzebował ,w głębi duszy swej rzuconej na obczyznę,
Osobisty mój Małżonek.Ja też się oczywiście cieszę z tego zakupu,
ale dla Alaina to naprawdę duży,pozytywny bodziec do działania.
Więc niech działa !
Małgosiu- być jest coś jeszcze w okolicy do kupienia.
Jutro dam Ci namiary mailem.
Danuśka jesteś super żoną … i mądrą … mężowi trzeba dać zajęcie a jak przy tym sam ma na to ochotę to już wszystko gra … 🙂
Panie Lulku proszę pozdrowić gości … 🙂 … i popytać o radę w sprawie pomocy socjalnej …
no to chyba pierwszy raz konkurs nie rozwiązany …
Jolinku i Malgosiu, serdecznosci dla waszych synow i dla mam oczywiscie. Moj tez jest wiosenny bo kwietniowy 😉
Danusko, gratuluje zakupu. I tak oto Alain zapuszcza polskie korzenie.
Mam juz kupiony bilet wiec wyjazd wydaje sie teraz coraz bardziej realny, ciesze sie bardzo.
ale tu miło świętować 🙂 … dziękuję …
wypiję za Wasze zdrowie … 🙂
to spora grupa nas będzie .. Alicja, Alina, jotka, Nisia, Krystyna, Zgaga, Małgosia, Danusia, Barbara, ja, … kto jeszcze? …
Takitam z wczorajszego wpisu, prunelle byla pyszna (smak migdalowy, troche jak amaretto). Jak bys przetlumaczyl prunelle? To taka dzika sliweczka.
Gospodarstwo, oczywiście… 🙂
to oczywista oczywistość Alicjo … może mt7 nas zaszczyci? … antka już nie zaczepiam …
Zdrowie wszystkich majowych Mam i Ich pociech. 😀
Zdrowie Pana Lulka, Nowego, Jotki, całego Blogowiska i …… Gucia. 😆
Nisiu i mój zaległy toast imieninowy. 😀
Żabo, a jak się sprawują Twoje źrebiątka i ….. nowy piec ?
Pozdrawiam Szanownych Państwa. Po przeczytaniu dzisiejszych wpisów zaczęła za mną chodzić Ziemniaczana Sałatka :
80 dkg ziemniaków sałatkowych (raczej kleistych niż sypkich)
2 średnie cebule
5 ogórków konserwowych, małosolnych, kiszonych – jakie kto lubi
4-5 łyżek majonezu
sól i pieprz do smaku
Ziemniaki gotujemy w mundurkach, obieramy ciepłe, kroimy w słupki lub plasterki (małe ziemniaki)
Posiekaną cebulkę zalewamy gorącą wodą (ok 300 ml), dodajemy kilka łyżek białego octu winnego i oliwki,łyżeczkę cukru, sól.
Zalewa powinna być słodko-kwaśna jak korniszony.
Gorącą marynatą zalewamy ciepłe ziemniaki, odstawiamy na 2-3 godziny aż wystygnie a ziemniaki nabiorą specyficznego smaku
Zlewamy marynatę uważając, żeby nie uciekło za dużo cebulki
dodajemy majonezu i ewentualnych ekstra dodatków (szczypiorek lub usmażony, drobno pokrojony boczek)
Sałatkę przed podaniem wstawić do lodówki na 1/2 godz. Smacznego.
Z mt7 mam się spotkać w ramach włóczykijostwa po Targach i może gdzieś tam, zapytam jej. A Antek co sobie myśli?! Przewagi kobiet się boi czy co?!
To już ekipa prawie zjazdowa, Jolinku 🙂
Zdrowie za wędrowców!
Jotka,
zadzwonię jutro, jeszcze czekam na potwierdzenie tego i owego. Lot już mam, oczywiście.
Praca wykonana, kolesie nakarmieni, w domu posprzątane… padam na pysk!
Wasze kawalerskie… tą samą maderą, której jeszcze mam ciut i na jutro…
ASzyszu, rozumiem z Twojego kursu językowego, że Morgong to dzwon morski, znaczy okrętowy.
Bim, bom.
Dobre wejście Apaw. Witaj i rozgość się wygodnie.
Witaj Apaw i rozgość się przy naszym stole. Małe uzupełnienie do Twojej sałatki : do wody, w której gotują się ziemniaki dobrze dorzucić łyżkę kminku, a do sałatki jako takiej, sporą porcję kminku mielonego.
Czy Apaw to jakis Austriak jesli mozna zapytac?
Witaj Apaw 🙂
Sałatkę ziemniaczaną już wciągnęłam do przepisów – takiej jeszcze nie mieliśmy.
Dodałam uwagę Pyry, ja lubię kminek w ziemniakach.
Piorę firanki. To znaczy robię nowe zazdrostki do łazienki z wiadomych składników – suszone kwiatki, papier woskowany 😎
Na obiad krewetki smażone na maśle, dyżurne + sporo czosnku i odrobina syatrej suszonej chili. Sałata.
Aha, Dorotol,
nie niecierpliw się, około weekendu będę miała dla Ciebie konkretne wieści względem tego, co to…itd.
*startej…pokruszonej.
http://picasaweb.google.com/cichal05/Gucio1#
Gucio romantyczny i tańczące oliwki w razowym chlebie. Alkoholu nie dodawałem…
Alicjo! Prztyznaj się. Gdzie takie shrimpy już jadłaś?
Wedrownicy ze Szwajcarii dotarli cali i zdrowi. Jechali do mnie prawie jak do piekiel Po drodze im bylo byli bowiem na wyspie Krk i brali lecznicze kapiele Peter powiedzial, ze fakt iz bedzie nieco wystawal z lózka wcale mu nie bedzie przeszkadzac. Ania robi kolacje a mysmy poprobowali pigwówki. Wyglada na to, ze sie udala.
Od calego Towarzystwa pozdrowienia dla blogu
Pan Lulek
Alicjo, a „tort” parówkowo-jajowy?
Kod 2435 to mój dzień i rok urodzenia!!!
cichal, Ty jestes pewny, ze to Gucio, wyglada tak subtelnie…
Dorotolu, podobny do mnie:))
W XII w. Muzułmanie w wojnach z królestwem Jerozolimy używali gołębi do wzywania pomocy, a poźniej powszechnie wykorzystywano je wysyłając ekspresowe przesyłki Np.w czasie I wojny światowej z Twierdzy Boyena do Królewca czy Wrocławia.Do dziś na wprost wejścia przez Bramę Kętrzyńską znajduje sie budynek stacji gołębi pocztowych po zarekwirowanch przez Niemców ptakach (docenili należycie ten sposób łączności). Gucio pewnie hodowany był dla celów sportowych. W zawodach wypuszcza się od kilkuset do kilku tysięcy ptaków ze wspólnego startu, z odległości dochodzących czasem do 2000 km. Przy słonecznej pogodzie gołębie potrafią powrócić z odległości 1000 km w ciągu jednego dnia. Zważywszy, że żyją od 10?20 lat jeszcze przd Guciem sporo lotów. Słonecznik musi być łuskany- w łupinie nie ruszy- lubią też pszenicę, jeczmień, owies, kukurydzę, ryż, proso, groch i żyto.
Jan Sztudynger pisał Gołębiami brukowany Kraków g…. ma z tych ptaków.
Alicjo – wpisz, proszę, 2 kwiecień do kalendarza – urodziny Cichala
A, byłabym zapomniała : Pozdrowienia dla Nemo i jej Osobistego (czasowo w Lulkówce)
cichal juz zakochany w pupilu,
nemo, nemo, nemo masz poczte na pl.
Pyro,
dzień urodzin Cichala już dawno wpisany, i nie jest to bynajmniej 2 kwiecien 😉
Pyro, życzenia urodzinowe będziemy składać kapitanowi-Cichalowi 24 maja. 😀
Apaw, witam i już się przesuwam. Przepis na sałatkę czyta się smacznie, myślę, że smakować będzie tak samo. 😀
Tort – wiadomo gdzie:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5456723574409012450
Natomiast krewetki najczęściej tak jadamy. Także w zaprzyjaźnionych domach 😉
Apaw. Daję łuskany i nie je skubany!
Pyro! Byk to ja moze i byłem, ale przytyłem…Jestem Ci ja Bliżniak. majowy!
Ewa mówiła że przedtem pierwsza była łódka a potem dopiero ona. Teraz mówi, że Gucio…
witam nowego stołownika … 🙂
24 dzień … miesiąc nieznany … 1935 rok ..
o już znany … 🙂
cichal cos wymysla z tym 35 rokiem
u nas w nocy zero stopni … w Europie deszcze i ulewy a nawet śnieg .. pogoda nawet we Włoszech i w Hiszpanii nie dla turystów … się porobiło …
Ha, wyciągnęłam mylny wniosek z okrzyku „kodowego” Cichala, ale bardzo dobrze, że święto dopiero przed nami, bo szkoda byłoby, gdyby nam okazja przepadła.
Cichalu – skubaniec wdzięczny bardzo i Ewa pewnie docenia. A Ty, mój drogi, nie bądź taki kokiet…
Cichalu, Twój chleb jest piękny w przeciwieństwie do mojego dzisiejszego placka chlebowego. O mało mnie nie „trafiło”. Nie mogę dojść do tego, czemu mnie chleby wychodzą zbite jak nie powiem co. Przecież robię dokładnie wg przepisów. Tata robił też chleb z mąki razowej i też na drożdżach i nie dość, że był pyszny, to miał wygląd taki jak chleb Cichala. A ja mam płaski klajster w twardej skorupie (garnuszek z wodą był na blasze w czasie pieczenia).
Alicjo, a co porabia Twój pupil – Chipmunk ? Przychodzi po orzeszki ?
Kupiliście mu już rowerek, taki jak na obrazku? Ale miałby powodzenie. 😀
http://www.2flashgames.com/2fgkjn134kjlh1cfn81vc34/flash/f-Chipmunk-Biker-3259.jpg
Danuśko, gratulacje i życzenia jak najszybszego „umoszczenia się” w tym pięknym miejscu. Przed Wami bardzo pracowite lato, ale w perspektywie same przyjemności 🙂
Małgosiu, serdeczności dla Ciebie i świętującego Syna 🙂
A w kwietniu (1-go) urodziny obchodzi Ewa Kpt. Cichala, obchodziliśmy 🙂
Zgago,
coś ten sznureczek powiada, że nielzia…
Cichal,
i mnie się wydaje, że to raczej Gucia.
Danuśko,
gratuluję pomysłu!
Wznoszę toast do Burgenlandii i wszystkie inne strony.
Basiu, dzięki!
Obiad rodzinnie zjedzony, befsztyki, tort czekoladowy zakupiony za życzenie solenizanta, zdrowie wspólnie wypite Châteauneuf-du-Pape.
Zgago, jak dam do chleba tyle wody co w przepisie to mi się zapada,a jak mniej to ładnie rośnie. Może trzeba z płynem pokombinować?
Małgosiu, serdecznie dziękuję za radę – skorzystam, jak mi tylko minie złość, bo wspaniały zapach się roznosił po całej „chałupie” a po wyjęciu … ech, szkoda gadać. 🙁
Dziękuję za miłe powitanie.
Dorotol- co prawda Przodkowie otarli się o Imperium Habsburgow a z czasem mieszkali w prowincji austriackiej- w Królestwie Galicji i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim i Księstwem Oświęcimia i Zatoru ale sałatką poczestowali mnie przed 25 laty znajomi i się przyjęła.
Alicjo- kminku co prawda nie dodaję ale można próbować – w przepisach dadają czasami szynkę ale ze schabowym głupio smakuje. Chlebem się nie przejmuj- praktyka czyni mistrza.
Zgago, kuchenka w porządku, na razie nic nie piekłam w piekarniku, ale palniki działają dobrze.
Ostatnio robiłam obiad na 4 fajerkach, czyli dwa garnki na prądzie i dwa na gazie. Ledwo nadążałam mieszać.
Mała Ala w sobotę była druga w skokach (przegrała o 0,13 sek 🙂 ) a w konkursie przebierańców dostała Nagrodę Publiczności, ona była przebrana za diabełka a jej siwa klacz za aniołka – skakała z aureolą nad głową, przypiętą do ogłowia. Niestety dostałam tylko zdjęcie telefoniczne.
Jedną klacz coś chyba użarło, pysk jej spuchł, w końcu z tego zrobił się ropień poniżej ucha, rujnuję się na weterynarza, dzisiaj był trzeci raz w tej sprawie i jeszcze jutro będzie.
Sylwia miała wczoraj zderzenie pierwszego stopnia na skrzyżowaniu w Połczynie. Ona cała, w samochodzie wgniecione tylne prawe drzwi, ale się otwierają i zamykają. Drugi samochód znacznie gorzej, stuknął ją lewym tylnym zderzakiem, odbił i walnął w drzewo prawym przodem. Ona wyjeżdżała z podporządkowanej, ale ten drugi chyba jechał z góry za szybko.
Apaw, witaj nam! Zawszeć miło kogoś z Galicji powitać.
Cichal, owies tak, ale z płatkami bym uważała, bo szybko pęcznieją.
Alina, z tego, co wiem, to chodzi o owoce tarniny, tudziez tarki, nazwa pewnie zalezy od regionu
http://img64.imageshack.us/img64/6784/prunelles.jpg
takie wieksze krzaki z kolcami
czesc Apaw
w zagadce obstawiam Lutra
Apaw, Twoj przepis na slatke byl perfekcyjny, tak wytwornie z ta salatka obchodza sie wlasnie Austriacy.
Dziekuję Stara Żabo.
Cichalu- jeśli to Gucia to niedługo w foremce zamiast chleba znajdziesz 2 jajka. Gucia posiedzi na nich około 18 dni. Chwile pokarmi maleństwa a póżniej zacznie znosić im ziarenka. Po 8 miesiącach maleństwa przyprowadzą znajomych …. balkonu braknie.
cichal, Dagny stwierdzila, ze to jednak Gucio, gdyz ma kolorowo-blyszczaca szyje i to jest podobno charakterystyczne dla samczykow
A z tym chlebem i wodą, to rzeczywiście tylko raz mi się zgodziła podana ilość, zazwyczaj podają za dużo. Disslowa podaje 3 litry wody na 7 kg mąki, czyli około 430 ml na 1 kg. Te gotowce zalecają z reguły 340 – 370 na 0,5 kg i taki mi się też zapada. Metodą prób i błędów doszłam do 300 ml na 0,5 kg mąki. Może to zależy od kształtu formy (pozioma albo pionowa) i czasu fermentacji. Im dłużej drożdże pracują tym więcej wody zrobią???
Zgago nie przejmuj sie ja tez mialam taki chleb choc wlasnie wedle przepisu wstawialam pojemnik z woda do piekarnika, teraz pojemnika nie wstawiam i sie nie przejmuje a ten nieudany chlebek to przyznam sie, ze zzulysmy z Daga, gdyz smak i uprzedno zapach byl dobry.
Żabo, gratulacje dla małej Ali. Nie dziwię się, że zdobyła nagrodę publiczności za przebranie, już sam pomysł jest jej wart. Ala i Jej siwek musieli wyglądać fantastycznie. 😀
Szkoda, że znów masz kłopot z klaczą a Sylwia ze zderzeniem.
Ten rok jest coś zbyt wredny, wśród moich przyjaciół i znajomych też co rusz słyszę niedobre nowiny. A mówi się, że rok to przestępny jest paskudny.
Żabo, ja tam wolę Was, Galicjoków dopilnować; rośniecie w siłę, a potem rebelie, ruchawki, jakieś rzezie – pojedynczo b. mili ludzie, a w masie, piekielnie kłopotliwi!!!
Pyro, Poznaniacy wszystkim prawie stawiaja takie zarzuty o Warszawiakach mowilo sie w Poznaniu, ze tylko powstania wyczyniaja
Dorotol, on wygląd zewnętrzny i zapach ma wspaniały, tyle, że wysokość placka drożdżowego a miąższ jedna glina – tak ubity. Wyrósł pięknie, póki nie trafił do piekarnika, potem się rozlazł i automatycznie klapnął.
Jutro rano złość mi przejdzie to skosztuję, tylko na tak wąziutkiej kromce nic mi się nie zmieści, żadna „bajlaga”. 🙁
Tak sobie myślę, że Małgosia może mieć rację, że w przepisie przesadzili z ilością wody. Na pół kilo mieszanki, kazali dolać 300 ml wody.
Zgago taki ubity to tu kosztuje 4 euro sztuka i „biega” jako super eko i nawet go ukroic nie mozna tylko kruszyc, wiec docen Twoj wytwor
Dorotolu – nie wyczyniają powstania, tylko przegrywają powstania, bo ich przygotować nie potrafią
Dorotol, problem w tym, że mieli rację z tymi powstaniami. 😉
Poznaniacy zrobili jedno a porządnie przygotowane i wygrali.
Obstaję na Gustce.
Smukła szyja, drobny, nadobny łebek. Faktycznie Cichal, będziesz musiał może dobudować.
dorzucę słowo do sałatki….i rzezie proponuję wykonać w kuchni-
Sznycle austriacko- niemieckie są cielęce. Mają być krojone w poprzek włókien – rozbić (a jednak jakieś tempe narzędzie) i ponacinać wewnątrz w kilku miejscach.
Mięso lekko posolić, obtaczać w: mące, jajku, bułce tartej……
Smażyć na rozgrzanym tłuszczu z obu stron przez 3-4 minut. Podawać ze smażonymi ziemniakami przybrany natką i połówką cytryny.
Przed podaniem osuszyć na gubym papierze kuchennym!!!!
A jak ma byc swojski to niech pływa w niezdrowym tłuszczu….i jeszcze mu na górze w czasie smażenia położyc dodatkowo masełko…..i gniecione ziemniaczki, młoda kapusta albo małosolne…..
Pyro… dzieci Ci nie zal? Badz cicho, Warszawe sie personifokuje, to nie jakies tam miasto, to tak jak jakas bliska osoba
nie fokuje tylko personifikuje
Hmm, Zgago, ja na pół kg mąki daje 340 ml (w przepisie 360), ale mam mąkę , nie mieszankę, no i piekę w maszynie. Trzeba chyba zastosować metodę prób i błędów, może też być drożdży za dużo ( u mnie jedna łyżeczka – miarka od maszyny).
Pyra, Ty uwazaj, tutaj niedawno pewien minister powiedzial w Auvergne podobnie o Arabach, malo Go nie zlinczowali medialnie,
Dorotol ma racje, Zgaga, jedz, co wyszlo i tak lepsze niz z geesu, do tego wiesz, co w srodku
Dorotol, jak to takie cenne, to przed przyjazdem dzieci, upiekę drugą połowę mieszanki. Myślisz, że docenią. 😉
Pyro, to my już chórkiem, obie w tej samej minucie, to samo „nastukałyśmy”.
Zgago, nie wiem jak taki „z pieca”, ale na „automatyczny” to 300 ml/0,5 kg mąki jest akurat. Wedle Disslowej (patrz wyżej) na pół kilo mąki trzeba by nie całe ćwierć litra. Ciasto na chleb nim zacznie rosnąć powinno być raczej twarde i gęste.
Apaw, bój się Boga, o tej porze sznycle 🙂
Małgosiu, w tej mieszance już podobno były drożdże – w każdym razie tak napisali.
Dorotol lepiej zamilknąć oczywiście i tak; mnie jest dzieciaków żal – tych, w za dużych hełmach. Milcz serce i przestań liczyć…
na jutrzejszy obiad jak znalazł ten przepis . 🙂
no, tak, w Poznaniu się udało, w Warszawie przegrywali, a w Krakowie to nie było żadnego, bo nie było wolno…
Nie- to dla zapobiegliwych….żeby mieli do kompletu…;-) o tej porze to już tylko mięta lub mentovka.
Żabo, to „moje” było gęste ale do rąk mi się lepiło a wyrabiałam zamiast 4 minut mikserem, 10 minut ręką. Jak już „odrąbałam” piętkę, to miąższ jest bardzo wilgotny, dlatego przypuszczam, że wody było za dużo.
I jeszcze jak znowu spróbuję, to jednak trochę zmniejszę temperaturę, bo zbyt szybko robi się pancerz zamiast skórki.
Apaw to Pan chyba ?? .. 😀
czy to nie Gucia krewniak
http://de.wikipedia.org/wiki/Hohltaube
Z racji mentovki?
Apaw, ja z chlebem problemów nie mam – kupuję prawdziwy żytni „Od Jędrka” w polskim sklepie, a jak spróbowałam przepisu Piotra, to mi wyszedł całkiem całkiem, poza tym, że miał bardzo „mocną” skórkę. Następny robiłam już z naczyniami w piecu, troszkę pomogło.
Jerzor kazał mi się puknąć w głowę, ten mój chlep powinien być podany na złotej tacy, powiada, bo tyle kosztuje. No faktycznieFrajda była, ale jak takie uwagi słyszę, to mi się nie chce, tym bardziej, że mnie kromucha dziennie wystarczy – chyba, że nie ma nic innego.
Na pokładzie Cygneta mieliśmy chleb Kpt.Cichala, ten z oliwkami, był to chleb przedni. Niestety, ileż można zabrać, wilgotno, ciepło, wiadomo, co będzie.
Potem była amerykańska „wata”, kupowana w portach. Przeżyliśmy nie takie ze szwagrem… 😉
nie z racji paw od Pawła … 🙂
to poprost Gucio Siniak
http://pl.wikipedia.org/wiki/Go%C5%82%C4%85b_siniak
Zgago docenia, pewnie temperatura „zwierzchnia” byla za wysoka, tez tak mialam i zjadlam
Sznicelki o każdej porze… lalala…
Zgago, moje doświadczenie chlebowej maszynistki każe mi się zastanowić, czy może to nie drożdże? W moich gotowych mieszankach z młyna dodawali porcyjkę drożdży chyba 2 gramy i twierdzili, że na pół kilo mieszanki to jest rychtyk, no i klapało jak cholera. Dowaliłam 7-gramową torebeczkę dra Oetkera – też na nim było napisane, że na pół kilo – i wyrasta pięknie. Własnie jeden taki mam i jem. Winny się nazywa, nie mam pojęcia dlaczego. Poczucia winy nie wzbudza.
Dorotolu. On pocztowy jest. Popatrz na oko i na narośl na dziobie.
Pyro a jo jezdem Galicjok pojedynczy, recte, miły…
Dorotol, Gucio, to ten pierwszy sznureczek, bo zauważyłam na zdjęciu Cichala, że Gucio ma łapki w kolorze wzoru na dywanie.
cichal zwracam Wam (Guciowi i Tobie) honor, w kazdym razie Gucio jest i przystojny i filigranowy
82aa, szczególnie ciekawe te dwa „a” w kodzie, czyżby dał cynk, że pora na kołysankę ?
Nisiu, do drugiej połówki dosypię drożdży, dam 50 ml wody mniej, zmniejszę temperaturę w piekarniku a potem …… mnie szlag trafi. 😆
Winny, czyli winniczek, czyli winien 👿
Cichalu – jesteś przemiły. Martwi mnie jedynie coraz większa reprezentacja : Żaba, Cichal, Magdalena, Apaw i pół Alicji. Duuużo
Zgago, zrób to oddzielnie (nie mam na myśli szlaga, którego wcale nie rób). Będziesz wiedziała, co ew. zadziałało. Ja do półkilowych mieszanek przeważnie wody leję 300 ml i starcza.
Powodzenia!
Sprawdziłam sobie „moją” pogodynkę i wiecie co ? U mnie pierwszy dzień ze słońcem będzie 17 maja 👿 a do 16 włącznie tylko deszcz, burze, deszcz, burze.
te, Zgaga… nie strasz! Zgagi nic nie bierze 😉
A właśnie, z wolna i ostrożna… bo tak to chyba skórka natychmiast się zapieka i potem masz pancerz. Ale jak już dostałam dobre rady, to mi się odechciało ze względu na entuzjazm.
Sam se rób 👿
Zgago az sie powleklam do kuchni, tutaj tez stoi na opakowaniu (czyli opakowanie globalne) na 0,5 mieszanki 360 ml wody ale, poniewaz ja nie mam takiej miarki to leje wode na oko
Opuszczamy Gucia i Was na 2 godz. Dzisiaj było okrutnie gorąco. Dobrze ponad 30C. Dało się żyć tylko w samochodzie i w pomieszczeniach klimatyzowanych. Teraz jedziemy nad ocean wykąpac się. W basenie było za ciepło!
Dobrej nocy po tamtej stronie a po tej dobrego wieczoru.
Alicjo. Ewa Was pozdrawia!
Apaw witam u nas.
Nadajesz nareszcie na temat zjadliwy.
Jak dalej tak będzie szło, to będziemy tu sobie tylko jeszcze gratulowali i winszowali, bo kalendarzyk pęcznieje i pęcznieje.
Miałbym może propozycję: Wyłaniajmy może z nas przejściowego marszałka od toastów i gratulacji, który we właściwej porze i w odpowiedniej formie uhonoruje tych, którym należy się danego dnia szczególna uwaga.
Życze dobrej nocy jeszcze,
pepegor
„pół Alicji” ? 😯
Składnik czego?
Cichalku, prrroooszę, dmuchnij w naszą stronę świata Może trochę ciepła i słoneczka dojdzie przed 17 maja. 😆
To moze Apaw jako namlodszy stazem zostanie obszczaszym od toastow bo tak mowiac miedzy nami to nie ma chetnych, wiec zwalamy na praktykanta
… i nie widzę Magdaleny…
Alicjo pewnie Twojego dna…
Słynna winnica,
zwinna baletnica,
ślimaty winniczek,
niewinny figliczek,
winne jabłuszko
powinno być gruszką…
Senność mnie łapie,
oj, chyba zachrapię…
Składnik „Galicjoków” Alicjo. Jak pamiętam Twój Tato z tamtąd się wywodzi.
Zgago
nie bój żaby (nie mylić z naszą Żabą ), już ja tam pogodę przywiozę 😎
…aaaaa! Pyro! Jasne!
a czy jestescie swiadomi tego, ze olelismy dzisiaj zlew…, dwa razy podawal wlasciwa odpowiedz a my bylismy zajeci soba, jestem za tym aby mu przyznano dzisiejsza nagrode
winny bo podlegał fermentacji 😉
Pyro nie martw się mój dziadek po mieczu pochodził z Poznania.
Dobrej nocy i miłego wieczoru Wszystkim.
Dzień dobry i dobrej nocy z pięknymi snami, życzę wszystkim. 😀
Dobranoc. mJutro zabieremy się do rozsądnej propozycji Pepegora. Ja mogę wziąc dyżur czerwcowy, bo teraz będzie mnie nosiło po krzakach Doroty
Pyro wiec zaklinaj pogode i postaw boginkom troche ambrozji
Dorotol,
ja miałam to samo na myśli, bo w końcu zlewkrwi albo wiedział, albo zadał sobie trud. Ja za Twoim słusznym postulatem, nagroda dla Zlewakrwi 🙂
Odnówmy przodków ślady wiekopomne
Precz stąd szklanice naczynia ułomne!
Po staroświecku pijmy pucharami.
Kurdesz kurdesz nad kurdeszami!
Kurdesz kurdesz nad kurdeszami!
Mowilam, ze Apaw sie nadaje do wznoszenia toastow, a teraz juz ide i wezme oklad z kotow.
Czyli… w dzisiejszych obradach przy stole Apaw został wybrany blogowym podczaszym przez aklamację (słyszałam!).
Chłopie,
spoczywa na Tobie wielki obowiązek, obejmując tę posadę. Powodzenia!
Przy okazji nowoprzybyłym w ostatnich czasach przypominam sznureczek do naszej blogowej strony, radzę zwrócić uwagę na /Teksty , a tamże – „Kryminal tango” (napisaliśmy wespół w zespół, a co!), oraz Panalulkowe opowieści blogowe, zebrane w jedną całość.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/
Została wybrana- jeśli to nikomu nie przeszkadza. Nie wiem jak długo sprostam ale wiem na kogo ewentualnie przerzucić ten zaszczt. Dzięki za link. Do jutra.
Mam na jutro mapki narysować… nawet miejsce na stole zrobiłam, zeby się rozłożyc graficznie. Kawę tez już zrobiłam….
O, jak mi się nie chce! To może powiem co podawałam?
W piątek, bladym świtem zaczęło się młodzieżowe towarzystwo zjeżdżać. Część własnymi samochodami a część wypożyczonym busikiem. Od razu poszli spać nad stajnię. Bardzo byli niekłopotliwi. Do domu przychodzili tylko zjeść (2 x dziennie: śniadanie i póżny obiad) i do łazienek. Trzynaścioro ich było, en masse.
Śniadania były w zasadzie identyczne:
– chleb wiejski, mazowiecki, borodiński ze śliwkami (taki jak na Zjeździe), tostowy, domowy razowy, bułki poznańskie (czyli takie prawdziwe);
– Łopatka pieczona, szynka łezka, szynka wędzona surowa (słabo schodziła), polędwica, baton szynkowy z drobiu, salami, pasztet z gęsi ze śliwkami, chorizio (wariacja miejscowa), myśliwska, góralska pieczona;
-biały serek z ziołami, gouda, Lazur (prawie go nie jedli);
– jajka (chcieli tylko na twardo) lub frankfurterki z patelni;
-pomidory, rzodkiewki, ogórki – poplasterkowane;
– marmolada pomarańczowo-mirabelkowa;
-masło, majonez, keczup, musztarda….;
-kawa, herbata, woda z sokiem domowym, mleko;
Obiady:
Piątek – żurek z białą kiełbasą i jajkiem, pierogi odsmażane (ruskie, ze szpinakiem, z kapustą i grzybami, z kartoflami), na deser kremik (mleko, mąka, żółtka, piana z białek, cukier) z mrożonymi malinami i bitą śmietanką;
Sobota – polędwiczki wieprzowe pieczone, młode kartofle pieczone w piekarniku, buraczki, sałatka z surowego kalafiora i sałaty z sosem winegret, przybrana jajkami przepiórczymi (co to czekały na dorotola), na deser lody z bitą śmietanką, osobno podane do wyboru: ananas i brzoskwinie z puszki, konfitury z wiśni
Niedziela – Filet z indyka pieczony, makaron rurki (pióra), sos mareczkowy, sałatka z pomodorów, sałaty, papryki kolorowej i inszej zieleniny z sosem winegret, na deser galaretka wielokolorowa z owocami (pięć warstw) z bitą śmietanką (nieodmiennie)
Poniedziałek – obiad firmowy: biusty kurczacze a la Żaba (smazone kawałki), kluski domowe (16 jaj, 1,5 kg mąki, 600 ml letniej wody, łyżka masła, sól – starczyło na dwa obiady), mizeria, smażone pieczarki, na deser ciasto kruche z wiśniami od Pyry i czekoladą, i drugie z marmoladą pomarańczowo-mirabelkową:
Wtorek – wcześniejszy, bo wyjeżdżali : Resztki indyka i polędwiczek odgrzane z sosem mareczkowym, reszta biustów kurczczych, odsmażone kluski, sałata lodowa z pomidorami, papryką itp, na deser: wczorajsze ciasta;
Uffffffffffffffffffffffffffffff……………………………….
Dorotolu,
myśmy to przerabiali na sąsiednim blogu…oczy przecieram… 2006!!!
To było przed Sylwestrem… 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Poezyje/00.Grudzien-2006/Kurdesz_nad_kurdeszami.htm
A było się przyznać do pci, Apaw, a nie kombinować!
Trudno, będziesz musiała unieść ciężar, a może zaskoczyć czymś – jak dla mnie, Podczaszyna może być jak najbardziej.
Poza tym styl się liczy, styl 🙂
Jakie tam zaraz przyznać…..? Jolinek się nie odniósł do mentovki …też pisze bezosobowo. A co do Kurdesz’a to jakos sie samo nasuwa.
Tak czy owak życze Wszystkim spokojnego czasu i dobrego humoru!
Co, Ty, Alicja, Apaw od początku babą trącił, żadną menszczizną!
To trzeba by za te mapki…
Nowy, jesteś? Sosna kolega wczoraj się odezwał, ale nie dojedzie, bo mu się tylko wydawało, ze zachodniopomorskie małe jest. Jakieś pstrągi jedzie zwiedzać, pod Sławno, 100km ode mnie, czyli jak u nas to rzut beretem, a tym z Centrali to się wydaje daleko.
…o, ja niekumata taka, bo z doskoku latam, Żabo 🙄
Nie pierwszy raz, ale ta piosenka jest dobra 😉
http://www.youtube.com/watch?v=qCvivR_CW5I
Żaba odkuje się sama z betonu, bez królewicza.
Alicjo, ja od niepamiętnych czasów nie robie nic innego jak tylko odkuwam się z betonu i wygrzebuję z błota
Toż wiem, Żabo, wiem, widziałam! Ale jak Ty nie dasz rady, to kto da? 🙄
Tak czy owak, najważniejsza jest pasja, a reszta…reszta to trociny.
O masz… chmura wielka nad nami, burze nadchodzą. Ja – pod kordełkę z głową, bo nie cierpię tych widowisk głośnych, grzmiących i piorunujących.
Lena?
Nadaj coś z tych odwiedzin u wnuka, Babcio jedna połamana!
O, woda wróciła, zakończyli pracę.
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=hGLZqDXau98&feature=fvw
Żabo, 0054
To, że Sosna nie zajechał nie dziwi tak bardzo. Z tego, co pamiętam, z nim trzeba ostro, wtedy lepiej chodzi. 😉
Niepokoi natomiast po co on te pstrągi pojechał oglądać? Kupić, nie daj Boże? 😯
dzień dobry … 🙂 … leje …
Żabo dobre jedzenie dostali goście … 🙂
Apaw odniosłam się o 23.36 … 🙂 … ale się pomyliłam .. 😀
Nowy, a co ja będę z nim ostro 🙂 , dyć to nie mój chłop!
Pstrągów to chyba nie kupi, a może narybek? Pytał się, czy może właścicielowi powiedzieć, że mnie zna. Ja tam kiedyś konie opisywałam…
U nas, u Nisi pewnikiem też, ma lać od południa, wiać i ciśnienie ma spadać na zbity pysk.
Jak już wszystko sobie z mapkami porobiłam, to się okazało, ze nie mam czerwonego mazaka. Zielony jest, czarny jest, a czerwonego brak. Podejrzewam, że wiem gdzie wsiąkł, ale to mnie i tak nie ratuje. Jadę „w miasto” nabyć nowy 🙁
Moje młodsze dziecko ma dzisiaj urodziny. 28 lat kończy.
Najserdeczniejsze życzenia dla Najmłodszej Żaby! 100 lat zdrowia i radości!