Jak daleko sięgają macki rodziny

Oj, daleko. Bardzo daleko. Na północ aż do Szkocji. Na zachód do Hiszpanii. Na południe do Grecji a na wschód  to nad Bug. A co ważniejsze rodzina trzyma się razem. Może na siebie liczyć. I podtrzymuje więzi sięgające dwa stulecia wstecz.

Moja praprababka i praprababka moich ukochanych kuzynek były siostrami. I to był wiek XIX. Jadwiga urodziła się i pozostawała na Zamojszczyźnie. Przenosiła się tylko z majątku do majątku. Po prostu po wyjściu za mąż zmieniła adres przejeżdżając kilkadziesiąt wiorst. Dalej zawędrowała druga siostra – Władysława. Trafiła bowiem do Warszawy i tu znalazła męża. Rodzina trochę kręciła nosem, że nie herbowy ale majątek, pracowitość i wielka uczciwość pozwoliła przymknąć oko wszelkim ciotkom i  babkom.
Obie siostry natomiast utrzymywały ścisłe więzi i mimo odległości parę razy w roku spotykały się. Potem rodzinne spotkania podtrzymywały ich córki, i córki ich córek, i kolejne pokolenia. Moja mama i mama mojej kuzynki razem chodziły na pensję, zdawały maturę i jako dorosłe panie, posiadające rodziny, utrzymywały ścisłe kontakty. I to mimo mieszkania na różnych końcach Polski.

I tak jest do dziś. I to mimo adresów jeszcze odleglejszych niż w czasach prababek. Los bowiem rzucił jednych do Szkocji (wuj pułkownik RAF ożenił się ze Szkotką i  przywiózł po latach obie do Polski) innych aż do Hiszpanii (to młode pokolenie szuka dziś swojego miejsca w świecie). Ale są dni w które wszyscy razem siadamy do stołu.

Do rzeki tylko parę kroków

Tym razem były to urodziny Anieli czyli Polko-Szkotki. W jej domu nad Bugiem, wybudowanym przez wuja w 1936 roku i opuszczonym na lata, zjechało się potomstwo wszystkich i ze wszystkich stron. Najmłodsi, dziewięciomiesieczni mężczyźni, prezentowani są na zdjęciu w bezpiecznym kojcu obok stołu.
Obiad był wiosenny. Pierwsza szczawiowa z jajkiem na twardo i kiełbasą. Oczywiście ze szczawiu zebranego przed domem. Gołąbki z mięsem i dla bezmięsnych też, w sosie pomidorowym. A na deser szarlotka z jabłek z własnych drzew i czekoladowe mufinki jako akcent szkocki.

Najmłodsze pokolenie już nawiązuje więzi z kuzynkami

Szczawiowa była pyszna

Urodziny były okrągłe więc huczne. Goście nasycili się pysznym obiadem i swoją obecnością. Teraz kolejny raz zobaczymy się dopiero w środku lata o 50 kilometrów dalej czyli nad Narwią. Ale pomiędzy tymi obiadami będą się widywać młodsze latorośle wszystkich rodzin. Pewnie w Hiszpanii, albo i gdzie indziej.