Ryzyk – fizyk
Trochę się boje tego wyznania. I to zrobionego publicznie. Ale co mi tam. Jak mawiają w stolicy: ryzyk-fizyk.
Nie zgadzam się całkowicie z Basi teorią gotowania rosołu. O praktyce nie mówię, bo moim zdaniem w tej dziedzinie praktyka w wykonaniu mojej żony mija się z teorią przytaczana przez nią w książkach.
A do rozważań tych doprowadził mnie apetyt na rosół. Postanowiłem więc Basię zaskoczyć i zrobić jego własną wersję. Najpierw jednak sięgnąłem na półkę z książkami i „W kuchni babci i wnuczki” przeczytałem co następuje: „Szczególną karierę zrobił w Polsce rosół, choć po dziś dzień uważa się, iż właściwe przyrządzenie tego wywaru z warzyw i mięsa wymaga mistrzostwa pełnego sekretów. Liczne przepisy jeszcze z ubiegłego wieku podają rozmaite warunki „dobroci” rosołu, a to gotowanie w kamiennym garnku (i nie dopuszczającym do zbyt gwałtownego gotowania), a to odpowiednią jakość mięsa, jarzyn, wody (której dolewać w trakcie gotowania nie wolno ), dodanie kawałka zrumienionej cebuli lub zakaz stosowania jej, konieczność wrzucenia buraczka lub grzybka suszonego albo naganność takiego dodatku; szczególne znaczenie dla smaku i przejrzystości rosołu przypisywano dodaniu do gotującego się rosołu złotego dukata lub pereł!
Naszym babkom wydawało się konieczne „szumowanie” rosołu. My wierny, że nie należy tego robić, ponieważ usuwa się w ten sposób cenne białko. Ba, wiele książek kucharskich nakazywało przecedzanie rosołu po pierwszym zagotowaniu. Niektórzy autorzy radzili także, aby mięso wypłukać, ponownie zalać scedzonym rosołem i dopiero powoli gotować. Dlatego do niezbędnego wyposażenia każdej kuchni należało gęste sitko lub serweta służące do cedzenia rosołu.
Dziś już nie celebrujemy gotowania rosołów, wiemy zresztą, że jako niezbyt zdrowy przy niektórych schorzeniach nie powinien być często podawany; nie zawsze nawet robimy zupy na wywarach mięsnych. A o tym, aby przeznaczać od pół do dwóch funtów(1/4 do1 kg) mięsa na osobę, nie ma w ogóle mowy. Nasze rosołki bywają znacznie skromniejsze, nie gotujemy ich godzinami (wg Ćwierczakiewiczowej od 3 1/2 do 4 1/2 godziny, wg innych autorów do 6 godzin). Wiele gospodyń uważa, że najsmaczniejszy jest rosół gotowany w szybkowarze – aromatyczny, przejrzysty i esencjonalny.”
To właśnie ten wytłuszczony fragment postanowiłem zakwestionować. Sięgnąłem więc po dwie ulubione autorki: Ćwierczakiewiczową i Disslową. Obie podtrzymały mnie w chęci niesubordynacji małżeńskiej.
Mam oczywiście szybkowar ale uznałem go za przerost techniki nad tradycyjną technologią rosołową. Wyciągnąłem więc zwykły garnek. Ale sporych rozmiarów, bo miałem niemal półtora kilograma mięsa wołowego: szponder i pręgę. Umyte mięso pokroiłem i wrzuciłem do gara, soląc i doprawiając świeżo zmielonym pieprzem. Rozpoczął się proces gotowania. Gdy woda zawrzała dodałem pół paczki włoszczyzny (z dwoma dodatkowymi marchewkami), dwa suszone grzybki z naszej wsi i odrobinę vegety. Przykręciłem grzanie, bo rosół winien pyrkotać a nie wrzeć. Wrzący traci klarowność. Po dwóch godzinach (i kilku próbach smaku) doprawiłem solą jak trzeba i jeszcze odrobiną pieprzu.
Po czterech godzinach ( a cały czas rósł mój apetyt, bo pięknie pachniało i kosztowałem rosół co jakiś czas) uznałem, że wystarczająco jest pyszny. Rozlałem rosół do zupierek. Mięso wyłożyłem na półmisek. W sosjerce podałem sos chrzanowy (przepis podaję niżej) a osobno młode kartofle.
Sos chrzanowy: W rondelku rozpuścić łyżkę masła, dodać łyżkę mąki, wymieszać. Do białej zasmażki wlać rosół, włożyć chrzan, wymieszać, dodać sól i cukier do smaku, na zakończenie dodać śmietany, dokładnie wymieszać i zagotować.
Nie obeszło się oczywiście bez wina. Tym razem było to proste i niedrogie, hiszpańskie czteroletnie białe wino – Finca Antigua. Miało kolor rosołu – złocisty z lekkim odcieniem zieleni. I myślę, iż to właśnie ów hiszpański płyn spowodował, że Basia dobrze wyrażała się o moim rosole. Ale na koniec dodała: tylko po co tyle czasu tracić na pracę w kuchni?
Komentarze
Jurkom, Jerzorom, Jerzykom i Wojtkom dużo zdrowia i fantazji ułańskiej … 🙂
a Pan Lulek tak jak na swoje urodziny tak na imieniny został zabrany do klasztoru i tam biesiaduje … 🙂 … Panie Lulku pięknych marzeń życzę … 🙂
Pręga w mięsie rosołowym, to jest to! To jeden z najsmaczniejszych rosołów. Niedawno też gotowałam porządny rosół na żeberkach wołowych. I co by nie powiedzieć – zgadzam się ze starymi kucharkami : rosołek, wywar na zupę itp można zrobić na kawałku mięsa i kostce; porządny esencjonalny rosół wymaga sporej porcji mięsa i kawała kości szpikowej. Mięso można potem wykorzystać na różne sposoby, a ja osobiście bardzo lubię gotowaną wołowinę (byle nie rozgotowaną) nawet na zimno do kanapek, a na gorąco najchętniej z chrzanem, posypaną skąpo solą i pieprzem albo, jak u Gospodarza , z sosem chrzanowym albo musztardowym. Może być i tak, że jednego dnia rosół, część mięcha itd, a drugiego barszcz na rosole + krokiety z nalesników z farszem mięsnym. Wiwat rosół!!!
Jerzym, Jurkom, Jerzorom tudzież Wojtkom, Adalbertom i Wojtusiom , życzenia serdeczne, wiosenne i uśmiechnięte :
Panu Lulkowi,
Jerzorowi Alicjowemu
Iżykowi
i Kartce z Podróży, a także
wszystkim nieujawnionym, a zaglądającym
Dziś gotujemy przedewszystkim dla Jerzych i Wojciechów. Toasty też będą wznoszone za ich zdrowie. I to wielokrotnie. I potem oni odczują radość i wykażą się świetną kondycją. Gorzej będzie z nami. Ale czego nie robi się dla przyjaciół.
„jako niezbyt zdrowy przy niektórych schorzeniach nie powinien być często podawany” … ciekawe przy jakich schorzeniach? …
Jolinku – o ile wiem przy dnie, reumatoidalnym zapaleniu stawów, reszty nie pamiętam i nawet nie biorę pod uwagę (dny nie mam, na stawy bardziej szkodzi mi zmiana pogody niż rzadko gotowany rosół, a tak w ogóle nie bardzo wierzę dietetykom)
Jerzorowi szczegolnie, a wszystkim Jurkom i Wojtkom, pod jakim nie kryli by sie Nickiem, zycze wszysktiego najlepszego w dniu ich imienin!
Calej reszcie milego dnia jeszcze zyczy
pepegor
Danuśka – poczta czeka.
Dziędobry na rubieży o bladym świcie (jak dla mnie, bo dla np. Żaby to już prawie południe…).
Słoneczko i widać, że będzie ciepło. Słoneczka i ciepła we wszystkich dosłownych i przenośnych znaczeniach życzymy Jerzom i Wojtusiom. Niech nam żyją i rozkwitają jak sasanki i kluczyki w moim ogródku!
Nowy, nie wygłupiaj się, nie choruj!!!
W szkodliwość rosołu nie uwierzę nigdy. W moim domu traktowany był jako zupa lecznicza, zwłaszcza ten kurzęcy. Kiedy czujemy się nietęgo, natychmiast gotuję rosół. Tylko trochę inaczej niż Gospodarz – mama mnie nauczyła dawać dużo roślin; nie pół pęczka, a np. w proporcjach na całego kuraka daję cały seler, trzy marchewki, trzy pietruchy, pora i wielką cebulę (zagoździkowaną). Listki laurowe ze trzy, pieprz angielski, grzybek najlepiej prawdziwy i trzy godziny „mrugania” na ogniu. Makaronik. Jakiś drobny, nienawidzę nitek, które latają człowiekowi po plecach. „Zielone”. Pycha aż gały wypycha, jak mawia znajomy operator.
Kawkę sobie strzelę i obudzę się na dobre.
😆
Wszystkim Jerzym i Wojciechom z Panem Lulkiem i Jerzorem na czele życzę
pomyślności , wielu powodów do radości i zadowolenia i dni tak pięknych jak dzisiejszy słoneczny poranek w Poznaniu!
musze przyznac, ze rosol w takim wykonaniu to wielka sztuka. kto wie, ale taka strategia przygotowywania rosolu moze swiadczyc o tym, ze Piotr ma naprawde kochanke, ktorej na imie kuchnia
smie nawet twierdzic ze Barbara wcale nie jest o taka utrzymanke, na która ida miesiecznie niezle sumy, zazdrosna
to ze mozna do tego wypic po filizance herbaty, to jest dla mnie zrozumiale. ale dlaczego od razu wino? czy jezeli jest mowa o dobrym jedzeniu to powinnno byc od razu wino?
nie naleze do tych, ktorzy aranzuja posilki wedlug zapasow wina
Wiwaty dla dzisiejszych Solenizantów i Jubilatów !
Sto lat,sto lat niech żyją nam !!!
Pyro -odpisałam.
Dobry rosół nie jest zły,a jeszcze taki z domowym makaronem….
Tylko,żeby nie podawali w czasie upałów ! Na wiejskich weselach,
nawet w środku lata,rosół musi być, a przecież, jak jest 30oC
to zdecydowanie przyjemniej je się chłodnik.
Witam słonecznie 😀
Najserdeczniejsze życzenia słonecznej pogody ducha i wszelkiego powodzenia, dla ; Pana Lulka, Jerzora oraz wszystkich dzisiejszych imienników Jerzego i Wojciecha. 😆
Dla wszystkich Jerzych i Wojciechów najlepsze życzenia przesyła Jeży Paryski
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/Zima20102#5463234394613529762
Niestety od lat wczesnego dziecięctwa nie cierpię wołowego rosołu. Jakbyście musieli siedzieć pół godziny nad talerzem z rosołem, gdy na wierzchu pływa jedno wielgaśne oko tłuszczu, też by Wam przeszła ochota. Od mojego bardzo głośnego buntu, skończyło się zmuszanie mnie do jedzenia rosołu z kluskami ze szpiku, które moja Mama uwielbiała. Ale trauma, pozostała do dziś. 🙁
Na szczęście była to jedyna dziecięca trauma. 😀
Marku, jaki cudownie śliczny jeżyk. !!!!
Jurkom i Wojtkom przyjemności jedzeniowych i pitecznych, wiosennego ducha i krzepkiego ciała 😀
Rosół, to moja popisowa zupa – gotuję minimum 3 godziny. Cebula palona obowiązkowo, ja wbijam w nią 2-3 goździki. Wtrącę więc swoje 3 grosze. Vegeta do rosołu to… 🙂 Gdyby to zrobił laik, zrozumiał bym.
A ja dziekuje przylaczajac sie do toastow za tak wyczeprujaca opowiesc o rosole. Gospodarzowi i pyrze. Te cenne uwagi mam nadzieje wykorzystam przy swoim „dziele” a dobry rosół – na dobrej kurze, dodajac – to plynne zloto bez dwóch zdan.
Jeży – nocny gość Sławka.
Bareya, maruda i inni miłośnicy rosołu:
polecam również
Jeżyk dekoracyjny bardzo i świetnie sfotografowany. Przy tej okazji jeżykowej okazało się, że nasz głupi jamnik, nie taki znowu głupi. Prócz wiewiórek – jego pasji całorocznej, doszły ostatnio jeże. Jest ich w mojej okolicy zatrzęsienie. Psiak zorientował się już, że w dzień ich nie spotka (szukał w tym miejscu, gdzie widział wieczorem i nie było zwierza) i wyciąga teraz Anię na spacer po 23.00. A nigdy nie wiadomo, czy pies musi wyjść, czy pies chce wyjść. Okazuje się, że owczem, obsika ze dwie kępy trawy niejako grzecznościowo , potem tropi jeże. Pokłuł się kilkakrotnie i nic nie zmądrzał. Wczoraj Ania wróciła z polowania pełna podziwu dla Radzia : „Wiesz, co ten, skubany, robi? On próbuje się pod jeża podkopać, dorwać go od spodu”. No i popatrzcie : kiedy wołam „Radek, do nogi!” to nie rozumie; a że jeże mają miękki, nie kolący brzuszek, to jakoś pojął, chociaż nikt go nie uczył.
U nas nie będzie się dzisiaj gotowało ani dla Jerzych ani dla Wojciechów, którym wszakże – jednym i drugim – życzymy zdrowia, dobrych potraw i trunków oraz szampańskiego nastroju do następnych imienin co najmniej. Nie gotujemy z powodu remontu. Wczoraj zdemontowałem kuchenkę zaraz po upieczeniu przez córeczkę jabłecznika, a potem przywróciłem ciepło załatawczy dziurę w rurze c.o. przewierconej dwa dni wcześniej przy zawieszaniu karnisza. Potem jeszcze wynieśliśmy stare meble całkiem ciężkie.
Rosół w szybkowarze, jeszcze kupionym w NRD, gotowałem w bardzo dawnych czasach. Może i był aromatyczny, ale tego smaku nie miał. Za to lepsze było mięso.
Witam Panstwa!
Rosol Gospodarza zainspirowal mnie do dzialania. Moja slowacka tesciowa robi wspanialy rosol. Wzbogaca go o domowej roboty cieniutki makaron nazywany po slowacku Sliziky lub Slize. Palce lizac!
Kiedyś łotr przy niepoprawnym kodzie pozwalał go poprawić nie gubiąc treści. Teraz nic z tego. A rozpisałem się szeroko.
Rosół z kury. Klasyka dla chorych, ale rację ma przywołany przez ASzysza Iżyk, że trochę kury wołowemu rosołowi pomaga. Ma też rację co do tłuszczu. Przy długim warzeniu tłuszcz wchłania smak i aromat, jak tłuszcz w mięsie wchłania smaki i aromaty w potrawach długo duszonych, na przykład w tajinie marokańskim. W tej potrafie tłuszcz jest najsmakowitszym składnikiem, jeżeli potrawa mistrzowsko przyrządzona
Jerzorowi, Jurkom, Jerzykom i Adalbertom wszystkiego najlepszego.
U mnie w domu rosol byl z przypiekana cebulka i tez byl traktowany leczniczo, oczywiscie Mama robila do tego makaron.
Mam krwiozercze zamiary, obedre Salcie ze skory albo powiesze za ogon na balkonie, przerwalam jej wlasnie drzemke na moich mlodziutkich, slicznie wyrosnietych nasturcjach, wszystkie listki odlamane.
Znalezione w Polityce:
http://www.polityka.pl/galerie/1500345,7,ludzie-z-aparatu—konkurs-na-podpis.read
Przy całym swoim cynizmie mam wątpliwości co do żartów na temat ludzi niedawno zmarłych. Oraz ludzi przeżywających jakieś smutki.
No dobrze: nie wątpliwości. Nie podobają mi się.
Wracam do rosołu. W odzie rosołowej Iżyk pisze o zastudzaniu,potem zdejmowaniu tłuszczu. I tu niezgoda moja na to postępowanie. Dlaczego? Bo ja lubię rosół świeżo ugotowany, nie wczorajszy (tzn zjem drugiego dnia, ale to już coś innego). Są doskonałe sposoby na zdejmowanie „pozłoty” z rosołu :
1. zdjąc z palnika, aby przestało wrzeć,
2. wlać pół szklanki b.zimnej wody albo wrzucić kilka kostek lodu. Odczekać 5 minut. Cały, płynny tłuszcz wypłynie na wierzch,
3. łyżką albo wazówką zdjąć tyle pozłoty ile ktoś uzna za stosowne.
Rosół jeszcze raz doprowadzić do pyrkotania, albo od razu dawać na stół.
Znam kucharkę, która bierze w szczypce kostkę lodu i łapie tłuszcz od razu na lód. Ja nie mam cierpliwości żeby po kolei mazać po zupie 10-ma czy wiecej kostkami lodu.
Panu Lulkowi, Jerzorowi, wszystkim Jurkom oraz Wojtkom i Wojtulkom składam najlepsze imieninowe życzenia.
Blogowisko kochane odważyłam się i po raz pierwszy popełniam chleb razowy na zakwasie. Jestem w trakcie. Trzymajcie palce.
Nisiu – o czym, o kim, kiedy?
Pyro – dla mnie przywoływanie teraz nazwiska Szmajdzińskiego w kontekście żartobliwym jest jakieś takie… A Kwaśniewskiemu, jak mniemam, jest smutno. Przepraszam za łopatologię. Lecę do miasta.
Dzień dobry Szampaństwu!
Cała w nerwach, bo nie wiem, jaki tu szampański obiad dla Jerzora Wojciecha przygotować, ostryg nie uświadczysz we wsi (o, nie przewracać mi oczami, podtekstów się nie doszukiwać!), ale może…coś z owoców morza. Albo schabowego z kapustą? Też lubi, a rzadko na stole gości, bo jakoś tak…
Pomysły mile widziane, rzucajcie 😉
Gospodarzu ,
korespondencja przekazana, gdzie należy 🙂
Witam,
Wszystkim Jerzym i Wojciechom moc pomyslnosci i slonecznych dni zycze.
Hmmm, rosolek, pyyyyyysznosc, zwlaszcze jesli sie w nim nieco dobrego kurczaka zaplacze, tylko ten czas „pyrkania”…. Zagoniona do ostatka, tylko snic o takim idzie.
…miałam dopisać, że w Kanadzie imienin się nie obchodzi i Jerzor w ogóle o tym nie pamięta, i zawsze jest zdziwiony, że jakieś imieniny 🙄
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony nie podobają mi się żarty pogrzebowe w odniesieniu do konkretnych osób, z drugiej strony ten żart oddaje jedną z autentycznych możliwości tego, co myślał w tym momencie Kwasniewski. Pewnie się nie modlił, ale sugerowany żal, że Szmajdziński nie do zastąpienia nie uwłacza żadnemu z nich. Bardzo blisko dopuszczalnej granicy ale chyba jeszcze po dozwolonej stronie. Byle pokazywać i odbierać to ze współczuciem a nie szyderczo.
Andrzeju:: Dzieki za linka. Ten wielki zabawny esej o rosole Izyka…I swietne porady rosolowe… Dzieki
Bareya, rosół według Iżyka nie jest tajemnicą.
Iżykowi – wszystkiego dobrego z okazji 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Rosol_wg.Izyka.html
Alicjo, u mnie dzisiaj kurczak w rozmarynie Heleny z ryżem i surówką z pekińskiej z różnymi tam. Na deser sernik na zimno z ananasem, ciemne winogrona i pomelo. Toastowo białe martini 🙂
Haneczko – zaprosisz? U nas dzisiaj filet z dorsza (przymało, reszta z paczki) ziemniaki i surówka wiosenna z koperkiem i rzodkiewkami na podkładzie pekińskiej.
nie zebym od razu byl 👿 ale troszeczke dziwie sie ze do lamiacych podstawowe prawa czlowieka dolaczyl Antek i teraz Stanislaw
kazdy z nas potrzebuje w okreslonym przez samego siebie czasie mozliwosc wystepowanie w okreslonych sytuacjach anonimowo. bez roznicy czy jest to oddychanie czy z gola odmienna czynnosc. z pisaniem czy modleniem jest podobnie i mysle ze nie ma potrzeby bym sie dalej na tak nieprzyjemny temat rozwodzil jakim jest lamanie praw czlowieka
Haneczko,
rozmaryn szlag trafił (Alan nie podlał) jak byliśmy wrześniowo w Polsce na wiadomym Zjezdzie.
Zara… uściślę – desery załatwię inaczej 😉
rysiek…
a bądź sobie anonimowo. Większośc jest. No to teraz leę do… Jerzora.
Anonimowa bynajmniej, ale to z wyboru
*lecę, miało byc… 😉
Wydaje mi się, że łamanie praw to lekka przesada. Jest to raczej sprawa dobrego smaku. Tutaj otarcie się o nią jest niewątpliwe, ale są elementy, które sprawiają, że ten podpis dorobiony do zdjęcia nie razi mnie zdecydowanie. Te elementy to niewątpliwie szczere zadumanie Kwaśniewskiego. Sprawia ono, że dorobionego podpisu nie powinno się odbierać złośliwie ani tym bardziej szyderczo. Po drugie ten podpis rozszerza krąg przyczyn żalu – obok utraty przyjaciela jeszcze powazny problem ugrupowania. Jest to wszystko w granicach przypuszczalnie rzeczywistych odczuć, a więc nie można mówić o wyśmiewaniu czegokolwiek. Mnie osobiście to zdjęcie z tym konkursowym podpisem usposobiło w tym momencie przychylniej do Kwasniewskiego.
Natomiast powtarzam, że próba interpretacji złośliwej jest niska i niedopuszczalna, choć mogę sobie wyobrazić pokazywania tego zdjęcia z konkursowym podpisem oraz wyśmiewczym komentarzem. Ale szydzić potrafia ze wszystkiego.
Stanisławie – podzielam Twoje zdanie. Jest jednak pewien drobiazg medialny, który mnie raził w czasie tych smutnych uroczystości. Otóz żałobnicy, rodziny, musiały włożyć olbrzymi wysiłek w zachowanie godnej postawy, opanowania i powściągliwości. I reporterzy powinni uszanować ich żałobę i nie dawać wielkich zbliżeń twarzy. Ja wiem, że to z daleka, teleobiektywem, ale naprawdę po co pokazywać udręczone oczy, ściągnięte twarze? Dla gawiedzi?
Zgadzam się, że takich zbliżeń twarzy powinno się unikać, ale dziennikarze mają swoją pogoń za sensacjami. Udreczona twarz może nie jest sensacją, ale łakomym kąskiem dla fotoreportera na pewno. Możemy tego nie lubić, ale nie jesteśmy w stanie takich rzeczy zatrzymać. Od wczoraj ponoć krążą w gazetach i w internecie zdjęcia poszarpanych ciał ofiar katastrofy. Nie widziałem ich i nie chcę oglądać, więc o szczegółach nie jestem w stanie nic powiedzieć. To wydaje się już absolutnie niedopuszczalne.
Jasne, że dla gawiedzi
Wiwat wszystkie Jurki i Wojtki!!!!
Zdjęcie do którego podałem link pochodzi sprzed kilku tygodni. Nikt wtedy nie pomyślał o obecnym kontekście. Podobnie było z rysunkami Mleczki i zabawnym fotomontażem ze spadochronem. Niestety życie bywa okrutne.
Zgago- zajrzyj do swojej skrzynki mailowej.
Wszystkiego najlepszego dla Wojtkow i Jerzych a dla Jerzora w szczegolnosci, tu prosba do Alicji, zeby przekazala 😉
Zapach gotujacego sie rosolu to juz zapowiedz kulinarnych przyjemnosci. W kuchni francuskiej jest odpowiednik naszego rosolu a nazywa sie pot-au-feu. Kiedy gotuje rosol, nie wkladam kosci ze szpikiem, gotuje je osobno. Zalewam zimna woda, dodaje troche octu winnego i od momentu zagotowania, na malym ogniu jeszcze ok. 10 minut. Szpik rozprowadzam na kromkach chleba i podgrzewam chwile pod grilem, posypuje gruba sola i podaje albo na aperitif albo jednoczesnie z miesem.
W encyklopedii kuchni przeczytalam, ze mieso wlozone do zimnej wody daje lepszy smak rosolowi, natomiast wlozone do wrzacej wody samo zachowuje wiecej smaku. Do sprawdzenia, czemu nie?
Jednym słowem Miś włożył kij w mrowisko i patrzył sobie z boku na zamieszanie. Ej, Ty, Misiu….!
Jeżeli wróciliśmy z górnych regionów do kuchni, to ja przytoczę dalsze wyjątki z Talmudu, tym razem na temat o ileż nam bliższy. Żródło to samo, które podawałam kilka dni temu (nb. czy wiecie, że Talmud był na indeksie kościelnym do lat 60-tych ub, z którego wykreślono dopiero za pontyfikatu Jana XXIII?)
Bawa Mecija 58
Na czele wszystkich lekarstw stoję ja : wino.
Gittin 67
Jakie jest lekarstwo dla człowieka, którego ogarnęła melancholia? Mięso czerwone prażone na węglach i korzenne wino.
Derech Erec 7,8
Kto zaczyna jeść przed gościem, jest prostakiem. Ale jeszcze większym prostakiem jest gość, który przyprowadza niezaproszonego gościa. A gość nudziarz jest najgorszy ze wszystkich.
…zara… bo ja tu się zajmowałam solenizantem, nie wiem w co je grane… Misiu jak nie chójka, to mrowisko?! 😯
Danuśko, zajrzyj do skrzynki mailowej. 😉
ale knuja na boku te Zgagi i co.
Katarzyna Gaertner.
Ta od Mrowiska 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=JzGjkFHxXLU
Zola też był na indeksie i jak już go sobie poczytałam (czyt. pogrzeszyłam), to mnie mój ulubiony ksiądz kazał iść z tym straszliwym grzechem do prałata (proboszcza) po rozgrzeszenie. Był tak delikatny, że zrobił znak krzyża, zapukał w konfesjonał i poradził, żebym przyszła do proboszcza za pół godziny, żeby mnie „panie nie obgadywały”. Biedaczek nie wiedział, że opinia „pań” mnie zupełnie nie obchodzi i oczywiście od razu poszłam do konfesjonału proboszcza. Oj, jak mi się ogromnie podobały wielkie oczka rzeczonych „pań”. 😀
Solenizantom najlepsze życzenia 🙂 🙂 🙂
Dzisiejszym Solenizantom wszystkiego co najmilsze, najsmaczniejsze i najpiękniejsze
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Zgago,
zmiłuj się! Kiedy Ty się spowiadałaś z czytania Zoli, w jakich latach? 😯
Oj, niedobrze Dorotalu, niedobrze 😯
Knują, a jak!
I juki w te tam, i szable w dłoń 😯
http://www.youtube.com/watch?v=bvtoI1cAcbI&feature=PlayList&p=E23281D4103453CB&playnext_from=PL&playnext=1&index=3
u mnie w domy Zola był na indeksie ze względu na małolaty czytate. W szafie był zamkniony na klucz. O, myśleli, że nie wiedziałam, gdzie klucz?!
W bardzo młodym wieku, smarkatym, przeczytałam najsamierw „Nanę”.
Niekoniecznie polecane w tamtych czasach, teraz młodzież i smarkate bardziej nowoczesna…
Jotko, przecież jam wiekowa i ponoć winnam być dostojna. 😉 Co ja mogę za to, że nic mi z dostojności nie wychodzi ? 😀
Jotko, lata dokładnie „60”. Dostałam w pracy nagrodę za prowadzenie (społecznie) biblioteki „zakładowej”. 😉
Dorotol, nic nie knują te Zgagi, tylko uściślają majowe sprawy. 😀
Ja w sprawie mediów. Jakiś czas temu w mediach elektronicznych obowiązywał tzw. kodeks BBC, w którym młody dziennikarz mógł przeczytać, że nie epatujemy tragedią ani rozpaczą, ani chorobą, nie pokazujemy z bliska twarzy płaczących, rannych ludzi, cierpiących, umierających, martwych etc. I tego się przestrzegało. Niestety, elegancja i podstawowy szacunek dla pokazywanych ludzi o wiele gorzej się sprzedaje niż brutalne włażenie tymże ludziom z kopytami… wszędzie.
Czasem zdarzają się przegięcia w drugą stronę. W TVN 24, która z powodu żałoby unieważniła na cały tydzień nawet prognozy pogody, pan redaktor-dyrektor Miecugow uznał za stosowne pouczenie pani minister Kopacz, która opowiadała o tym, jak identyfikowano ciało pani Kaczyńskiej, dowiadując się o kolor lakieru na paznokciach, ubranie i wreszcie charakterystyczny pierścionek, który ostatecznie potwierdził jej tożsamość. Pan redaktor wycedził mianowicie, że pani Kopacz go rozczarowała i on nie życzy sobie opowiadania o takich szczegółach. Mocno mnie zeźliło takie podkreślanie własnej wrażliwości w ustach faceta siedzącego wygodnie w redaktorskim fotelu podczas gdy pani Kopacz jeździła do Smoleńska i Moskwy, była na miejscu tragedii, widziała szczątki swoich znajomych, wreszcie uczestniczyła w identyfikacjach, a poza tym zrobiła tam wielką pożyteczną pracę. I tak mnie jakoś do dzisiaj to zeźlenie trzyma, dlatego musiałam o tym napisać. 🙁
Wojciechom, Jerzym i skoligaconym, wszystkiego najlepszego, ufff, łapki żabie mi się plączą, może do toastu się odplączą?
Dzisiaj załatwiałam sprawy rolno-środowiskowe. Wczoraj odebrałam mapki z geodezji i okazało się, ze powierzchnia każdej działki się zgadza, ale powierzchnie gruntów w każdej klasie oraz łąk i pastwisk są nieco inne. Czyli troche pastwiska mniej a trochę ornego więcej, albo na odwrót. Musiałam wszystko policzyć i posprawdzać, zeby mi się zgadzało. Pojęcia nie mam jakim cudem geodezja doszła do takich wyników? U mnie od bez mała dwudziestu lat rośnie sobie wszędzie trawa i naprawdę nie widac czym sie różni, tak żeby zadecydować, ze nagle z 1,2 ha łąki zrobiło sie 0,6 ha a reszta stała sie gruntem ornym, w dalszym ciągu z resztą porośniętym tą samą trawą. Pół nocy mi na tym zeszło, jeszcze jakieś mapki malowałam. Dzisiaj się okazało, ze nie wystarczy wyszczególnić jakie i ile koni się ma, zaewidencjonowanych i z paszportem, trzeba jeszcze podac rasę i wagę. A co to ja je na mięso tuczę? A rasa jest zakodowana w numerze pqszportu. Chyba się skaleczę, a na pewno zaraz się położę i zasnę, jak padła żaba
A, jeszcze. Wczoraj w ramach załatwiania mapek w geodezji, podjechałyśmy nieco dalej do tartaku i z rozpędu nabyłam deski do załatania drzwi wchodowych, co to psy w nich dziurę wydrapały i wygryzły, i co ta dziura jest z wielka prowizorką zatkana. W drodze powrotnej zawiozłyśmy deski do stolarzy (tych od miodu), cdn
Nisia,
Posluchaj rozmowy Panow Zakowskiego, Lisa i Wladyki. Daje to do myslenia…. (Tok FM).
http://www.tok.fm/TOKFM/0,88789.html
Pozdro,
Lena
Leno, dzięki za cenną wskazówkę, dołożyłam sobie tego TOKa do zakładek, bo na poranki nigdy nie wstaję, a jednocześnie mi ich szkoda, nie wiem czemu nie wpadłam sama na to, że one wiszą w sieci.
Do myślenia w ogóle jest dość sporo i w dużej mierze są to myśli denerwujące. Coś mi się wydaje, że dopiero w kampanii wyborczej pan JK pokaże, na co go stać. I jego bulterierów. I nie sądzę, żeby jakiekolwiek hamulce tu zadziałały.
Olać toki i takie tam.
wczoraj wypilem dziewiec litrow wody. do dzis mi schodzi 😆
Alicjo, Ty zamiast „olewać”, zacznij polewać. Za 18 min. toast. 😆 😆
Trudno olać jak z TVP leje się niesłychana propisowska propaganda. Wiadomości zbliżyły się poziomem i formą do rozgłośni z Torunia. Najgorsze jest to ,że bardzo wiele osób w czasie żałoby wyłączyło mózgi i chłonie propagandę jak gąbka wodę. Bardzo to smutne i niebezpieczne.
Też jakoś olać nie mogę.
Nawet kwiatki nie pomagają, a robią co mogą. Wiosna jest.
Te ostatnie przywiezione trumny – strasznie smutne, ale jednocześnie jakaś ulga, że teraz może zacznie się normalniejszy czas.
Marku, dlatego jedynym wyjściem jest powtórna mobilizacja tych, którzy jeszcze korzystają ze swoich mózgów (jest kulinarnie, móżdżek z jajkiem i cytryną – pychota ! ). 😉
będzie jak było a nawet chwilami gorzej ..
Klęska rozumu – „Dziennik – gazeta prawna” podaje, że 85% ocenia prezydenturę LK jako dobrą „tylko media oszukiwały”. Nasi Rodacy nie odróżnianiu dobrego słowa o człowieku od krytyki sprawowania urzędu.
zrobię sobie coś pysznego do jedzenia na deser truskawki i oglądam film lub książka czeka ..
zdrowie Jurków i Wojtków … 🙂
9 litrów to przesada nerki się zbuntują …
Za zdrowie Pana Lulka, Jerzora Alicji i pozostałych Jurków i Wojciechów ! Sto lat szczęścia, zdrowia i pomyślności.
Kolacyjka czeka na Pepegorów :
sałatka brokułowo – migdałowa, wędliny (kresowa i kindziuk) masło, chleb, rzodkiewki, ogórki konserwowe i śliwki w occie od Żaby (taka pychota, że muszę się pilnować, żeby nie wyżerać. Na deser placek kruchy, owocowy, o którym wczoraj. Białe wino jest, ostatni gąsiorek wiśniówki jest, ziołowe jakieś – są, tylko gość kierowca…
Pepegory nie zajadą, bo są jeszcze daleko, daleko i stoją w takim korku, że kolację jedli by po północy. Może , kiedy w niedzielę będą wracać. Delikatnie mówiąc, to jest po raz czwarty
Zdrowie Jurków, Wojtków i kobiet cierpliwych
dosc dziwaczne tezy wyglasza ostatnio tez prezydent evo morales 😆 wedlug niego jedzenie grilowanego kurczaka prowadzi do homosexualizmu. chyba wyprobuje na weekend. a jak wtrabie to z frytkami to moge miec spokuj z fryzura 😆 do konca mojego istnienia
prezydentow nie sieja, sami sie rodza 😆 i to rowno na kazdej polkuli
w takim razie znize ilosc do 8 l. po 4 na jedna to nie tak duzo?
do sosu chrzanowego polecam dodac cytryne
nie, zebym zaraz z Rychem chcial polimeryzowac, ale moze juz czas nabyc pletwy?
cytrynowe?
Takitam – to jest takie sobie gadanie. Gdyby stara Pyra kiedykolwiek wypiła 10% tego, o czym plecie, to by się utopiła. Idę się napić tego, co Młoda wyciągnęła
Pyro toc ja o H2O 😆 nie o wodce
Oczywiście Ryśku – utopić się można tylko w wodzie. Wódka za droga do tego celu (tu mordka uśmiechnięta)
Nie polimeryzujta, tylko pijta.
Zjadłam malutką kromeczę z jakimś tam czymś z rana (szynka jakaś tam J. zakupił). No, nie powiem.
… a trzeba było absyntem popić!
Teraz to już nie wiem, czym 🙄
Idę Jerzoru rybę usmażyć, a wcale nie to miałam na myśli.
Na jedzenie – żadne – nie mogę patrzeć, żołądek mówi gromkie – NIE!!!
I tak dobrze, że ja rano tylko pół kromuchy i plasterek tego świństwa…
wielokrotnie zdazalo mi sie placic w swiecie za flaszke wody wiecej niz za flaszke rumu co wcale do smiacia nie bylo 🙁
ale jesli ktos wie lepiej to jego sprawa 😉
wiecie co dopiero się teraz dowiedziałam, że ten cukier niby waniliowy jest robiony z
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wanilina
i nic nie ma wspólnego z waniliom ..
chyba zacznę sama zrobić prawdziwy cukier waniliowy ..
w wódce też mozna się utopic … niestety …
ciekawe, ze ja takich nie spotykam
http://wiadomosci.onet.pl/1596180,2677,1,w_niemczech__u_pana_boga_za_piecem,kioskart.html
Licznik bije 🙁
http://www.poodwaddle.com/clocks3.htm
Jolinku – u nas można kupić cukier z prawdziwą wanilią. Jest droższy – paczuszka ok 2.20
Julinek51 – przecież na opakowaniu jest napisane Cukier WANILINOWY” 😛
teraz wiem ale czytałam waniliowy .. o tej wanilinie nic nie wiedziałam to czytałam co chciałam .. 😉
Rycho, to pewnie byla woda z Lourdes, a rum z beczki, i oboje na Kubie?
Cour Cheverny – znakomite białe wino z doliny Loary. To już przedostatnia butelczyna na własnych plecach przytargana przez Młodszą. Chciałyśmy poczęstować Pepegorów, a teraz pijemy same. Jeżeli zawadzą o 1000-lecia w drodze powrotnej, to już nie dostaną.
… czemu arkadius nagle rychu, a takitam zamiast sławka – nie wiem 🙄
ja zaznaczam, żem della, jak na wylocie czy wyjeździe, albo na oceanach…
…bo wprowadzacie „za-ment”, o!
I momenty byli. Łącznie z tymi tam, o! niebieskimi oczami.
Alicjo, Hugh Grant faktycznie ma niebieskie oczy a Sandra Bullock dołek w brodzie, ale momentów nie było. 🙄 Właśnie obejrzałam sobie „Dwa tygodnie na miłość”. Ależ się uśmiałam. Widocznie nie oglądałyśmy tych samych filmów. 😉
Jolinku, ten prawdziwy cukier waniliowy ma na opakowaniu dopisek „Bourbon”.
osochodzi?
Dobranoc, wszystkie w….y na noc,
karaluchy do poduchy
a szczypawki do nogawki. 😉
Znacie ten wierszyk ?
Ja Wam skromnie życzę dobrej, spokojnej nocy i pięknych snów. 😀
Rysiu, dobrze że jesteś!
Gdzież mi łamać Twoje człowiecze, ryśkowe prawa, gdzież!!
Brzozową gałązkę jestem w stanie złamać, jak cienka i sucha, gdzież mi tam siły by Twoje prawa łamać. Skruchę wyrażam, 😳 nie ciągaj mnie ryśku po Sztrasburgach, wstydu oszczędź.
…onicniebiega… 🙄
Pięknych snów?! Z karaluchami i szczypawami?
To ja lepiej postoję… zresztą i tak nie planowałem snu dzisiejszej nocy.
A Jeżom, Jerzym, Jerzorowi i Wojciechom samych dobrych rzeczy życzę!
Zdrufffko!
Jerzor dziękuje wszytkim za życzenia.
Powalon 😯
a ja czytaty, ale nie kumaty…
o co temu rysiu chodziło?
czyżbym coś przeoczył?
prawa łamać? podstawowe? kto? czyje? czym? kiedy?
melduję, że rozumiem stacja kolejowa Pcim 😯
Ja tam się nie znam 🙄
O, ja rozumiem, port lotniczy Okęcie – mam potwierzenie, że lecę i będzie normalka. Matko jedyna, w Kingston Elton John … poszłabym, ale aż tak strasznie go nie kocham. Nie za tyle, i nie za wystawanie za biletami…
http://www.youtube.com/watch?v=UA78e27R_J4&feature=related
a propos wystawania za… ludziska czekali od przedwczoraj – młodzi, nie takie tam stare jak ja.
Gdybym tkaczem był, na imieniny
taką tobie utkałbym tkaninę:
w samym środku rozległe jezioro,
nad jeziorem gwiazd modrych kilkoro,
a na brzegu posępna olszyna;
na olszynie nieruchome ptaki,
a w zatoce zębate szczupaki,
księżyc, noc i gwarliwa trzcina.
(zwierzątko)
… Jerzor nie łapie, polega na mojej znajomości poezji 😉
A ja mam zabawę!
Wmówiłam, że echidna napisała 🙂
Alicjo –
„Cieszemsiem” że doszło. Ino od mnie, a nie moje. Jeszcze kto o plagiat posądzi?!
Mistrza Gałczyńskiego to mogę cytować i to by było na tyle jak mawiał prof. Stanisławski.
A w Leśniczówce Pranie byliśmy. NIe tak znowu daleko od Iżykówki gdzieśmy spędzali niezapomniane chwile.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Zbliza sie wielkimi krokami wyprawa mojego dziecka z Teksasu na Alaske, na rowerze, jakby kto pytal. A, ze ma troche patriotyczny element juz dzis osmielam sie zamiescic jej zdjecie a pod nim link do organizacji, z ktora na te wielka wyprawe sie wybiera.
Uprzedzajac pytania: niezbedna kwote donacji juz zebrala. Ale jesli ktos po drodze tam bedzie (trasa opisana na stronie) i zechce dzieciarnie dopingowac, jak najbardziej bardzo prosze.
http://picasaweb.google.com/WandaTX/BasiaPatriotyzm#5463463103788600610
A kiedy wracaliśmy szerokaą leśna aleją – dukt leśny to już nie jest – recytowałam Wombatowi:
IV
A w tych borach olsztyńskicj
dobrze z psami wędrować.
A w tych jarach olsztyńskich
sośnina i dąbrowa.
Tęcza mosty rozstawia.
Jak Wenuc pachnie szałwia.
Ptak siada na ramieniu.
Komar płacze w promieniu.
W dzień niebo się zaśmiewa,
a nocą się rozgwieżdża,
gwiazdy w gniazda spadaja.
Żal będzie stąd odjeżdżać.
Przestań, powiedziało Moje Szczęście, bo aż ciarki po plecaach przechodzą.
Przecież samo się prosiło, by właśnie tam gdzie przed laty spacerował poeta, rzucać słowa sławiące piękno okolic.
E.
errata
Wenuc – to Wenus oczywiście
E.
Wanda TX –
Piękna idea. Trudna i uciążliwa trasa przed nimi.
I w Australi organizowane są wyprawy rowerowe poprzez kontynent. Cel przyświeca taki sam. W Melbourne między innymi odbywają się spacery – nie każdy posiada kondycję i czas na dłuższe wyprawy, a wielu chce uczestniczyć w celu zebrania funduszy na tak piękny cel. Są więc spacery seniorów, kobiet, matek z małymi dziećmi itp.
Mam tylko jedną małą uwage do Twojej Basi wynikającą z faktu iż wiele osób choruje na tę przypadłość.
W Polsce nigdy nie było rządu komunistycznego.
Cytat z Jej strony
– I had the opportunity to see the transition of Poland since the fall of its communist government –
Pozwalam sobię na taką uwagę zbulwersowana wczorajszą rozmową z rodowitą australijką. Zapytała mianowicie jak dużo ludzi zostało zesłanych na Sybir i do obozów podczas ostatnich lat przed przejęciem władzy przez Wałęsę.Coby sprawy nie przedłużać – wiadomości ma ponoć z pierwszej ręki, od maltretowanego w tamtych czasach polaka. I tak dowiedziałam się o szalejącej w Polsce komunie, prześladowaniach,
zsyłce, braku wszystkiego łącznie z edukacją (nie stać było rodziców na wysyłanie dzieci do szkół) i tym podobne bzdury.
Może nadszedł wreszcie czas by PRL-u nie traktować jak komunistycznego straszaka którym nie był.
Wando TX – zrozum proszę iż nie napadam na Twoją córkę. Po prostu to jedno zdanie plus wczorajszy szok wywołało taką reakcję.
Generalną reakcję pragnę podkreślić,
A Basi i Jej grupie życzę pogody, niezbyt wyokich wyniesień do pokonania i oczwiście sukcesu.
Echidna
ryzyk-fizyk, – powiedział ryzyk i zaczął fizykować
nie wiem kto zapali, ale ja gaszę!
Dobranoc!!!
ddb8
Już spóźnione (wg. naszego czasu) ale nie mniej serdeczne „wszystkiego najlepszego” dla Alicjowego Jerzora, Pana Lulka W Podróży i wszystkich Wojciechów i Jerzych o których nie wiem, a którzy być może czytają”Gotuj się”. Zdrowia, zadowolenia z życia i smacznych doświadczeń kulinarnych.
echidno,
musze az sama zajrzec co ona tam napisala. Wiesz, to co wie na ten temat i z takim naswietleniem to bardziej wplyw szkoly niz domu. Mysle, ze to zdanie u niej ma tylko taki sens, ze w Polsce skonczyla sie jedna epoka i zaczela druga. A koszulke kupil jej zupelnie niepolski boyfriend 🙂
WandaTX,
my z definicji!
Wando TX –
Basia napisała o sobie ładnie i z prostotą. Krótki filmik też posiada te walory. I oczywiście rozumiem, że w taki sposób chciała zaznaczyć przełom jak nastąpił w Polsce.
Coraz bardziej drażni mnie to opluwanie komunistycznej Polski zarówno w massmediach krajowych jak i opiniach i opwieściach polaków poza granicami Ojczyzny. Sami sobie szkodzimy i pracujemy na obraz Polski w oczach innych – ot choćby wczorajszej rozmówczyni.
Tylko dlatego pozwoliłam sobie na tak niekulinarny komentarz.
I raz jeszcze podkreślam – nie ad persona lecz generalny.
Echidna
Alicja –
masz chwilkę wolną do pogadania?
E.
Wanda,
koszulki mamy stosowne, reprezentacji polskiej w kolarstwie i tak dalej… czemu nie zapodała wcześniej?!
…echidna, chwilka
Jerzym i Wojciechom – bardzo póżne, ale seredczne życzenia imieninowe.
Alina, Jolinek, Nisia,
dzięki za troskę. Nie jest najgorzej. Po prostu wiosna i serce zaczęło tłuc w rytmie cza – cza, zapominając, że stare żyły takich rytmów moga już nie wytrzymać. Trwało to kilka dni, więc niechętnie, ale pojechałem do lekarzy. Dali coś doraźnie. Dzisiaj znowu byłem, utoczyli cztery duże probówki krwi. Nie wiem po co im tyle i nawet nie wiedziałem, że tyle ze mnie jeszcze wycisnąć potrafią. Fiolki przezroczyste, patrzyłem więc czy niebieska nie leci, ale nie, normalna, proletariacka. Wzburzona z lekka tylko, widać po ostatnim tygodniu, gdy cały czas się we mnie gotowało.
Później położyli, podłączyli druty. Wyskoczył wydruk pokazujący, że do jutra dożyję.
A czy można kieliszek czerwonego wina, wieczorem? – zapytałem nieśmiało na koniec. „Yes, absolutely, absolutely!” – zakrzyknęła pani doktor.
W dużo lepszym nastroju poszedłem do drugiego znachora, od kości. Uderzyłem się wczoraj w rękę, bolało. Okazało się, że mały palec prawej ręki złamany. Usztywnili, bez gipsu na szczęście. Niedługo sezon na ryby się zaczyna. Ciekawe jak będę ze złamanym palcem zarzucał.
Nie takie my ze szwagrem… powiedziałaby Alicja.
Dobranoc 🙂
Chcialam zaczac slowami – ja z definicji jestem cyniczna, ale sie powtrzymalam, jednak po namysle musze napisac – moj cynizm wynika z doswiadczen…
mam jedno pytanie do WandyTX – co spowodowalo, ze bedzie pedalowc az na Alaske w koszulce „POLSKA”?
Alicjo – nie wczesniej, tak sie zlozylo. Ale ostatnie tutaj rozmowy o patriotyzmie, dzieciach emigrantow, jezyku i akurat mi przyslala to zdjecie i tak sobie pomyslalam, ze to akurat dobrze teraz.
Tak echidno, absolutnie.
Pytanie było nie do mnie, ale wybacz Yota 282000, że się wtrącę, też pytaniem – a dlaczego miałaby podróżować w innej? Jesli tylko ma na to ochotę, to może tak przejechać dookoła świata, nie tylko na Alaskę. I wolę jeśli ktoś pokazuje nasze barwy na koszulkach niż na trumnach, jak to przeważnie ma okazje oglądać świat.
Taa.. w tym przypadku jest to dla mnie wykrzyknik!
Fakt ze pedzi ale po co? Epatujac sie w tym momencie swoja polskoscia na koszulce? Ne ma na podroz – my rodacy na rubiezy w US jej wysilek mozemy sie poskladac, tylko pod inna agenda..
Trumny nawiazuja do przeszlosci….
Szanujac zmarlych, dalej nie rozumiem.
Skonczny ten temat.
Z calym szacunkiem
Yota
masz rację Yota,
skończmy ten temat,
Również z szacunkiem
Nowy
Yota282000 nie, nie bedzie w koszulce z napisem Polska. Bedzie w koszulce z napisem Texas4000. Koszulke kupil jej w prezencie boyfriend bez polskich korzeni. Wybrala sie w niej na przejazdzke.
My rodacy sie poskladac na jej wysilek – no czy ja wiem, musialabym policzyc kto i jak. Kiedy zbierala w Austin TX najbardziej ja wzruszyl bezdomny, ktory jej chcial dac dolara. Moze mu sie podobala idea takiego wysilku czy ja wiem? Nie mowil po polsku.
nemo 100 lat … 100 lat …. 🙂
Nowy to mi trochę lżej … nie czytaj gazet … nie oglądaj wiadomości … dbaj o siebie ….
Wando fajnie mieć dziecko, które ma ambitne cele .. będę trzymać kciuki by zdrowie było i sił starczyło Basi … 🙂
Sto lat!
Nemo, Nemo, Nemo – niech będzie, że przy toastach w alkoholizm się nie popada. To do toastów. A zbiegło się naszej Helwetce, jak „gacie w praniu” (cyt. z Chmielewskiej) – 80 urodziny Świekry i kolejne, a zawsze młodzieżowe, Synowej. Cieszę się wyprawą Basi od Wandy TX – fajna przygoda, a Amerykanie mają skłonność do takiego dziecięcego patriotyzmu. Niech im będzie. Zobaczymy za millenium…
Pyra ocenia patriotyzm!
Z protekcjonalnym poklepaniem po ramieniu – czego to się człowiek nie doczeka…
W ramach linku do TOK FM wysłuchałam rozmowy p. Żakowskiego z p. Wałęsą i tak mi się nasunęło, może nie dokładnie na temat, ale…
http://www.youtube.com/watch?v=3b-qJEQQrFQ&feature=related
Nemo życzę kolejnych zwycięstw! Nie tylko na blogu!
f111 – już raz miałam taki kod, ale nie wykorzystałam, teraz też nie mam pomysłu, bo idę uprawiać seks zbiorowy – w sumie nas 4 sztuki, dwie czworonożne i dwie dwunożne
ASzyszu – nie oceniam. Doceniam.
Nemo! Samych smakowitosci zarowno zyciowych jak i kulinarnych do Doroty i Dagny.
Sloneczko mi sie cos jakas kolderka przykrylo a ja chce jechac w krzaki.
Nemo, wszystkiego najlepszego urodzinowo. Mówiłam, że Barany na blogu obrodziły! Dzisiaj urodził się ogierek od Sabeli. Ponieważ wierzę, ze imię determiuje zachowanie, będzie się nazywał Szejk Nemo!
Nemo, najlepsze życzenia 🙂
Dorotal,
jak Twoje krzaki przeżyły zime? U nas w ogrodzie coraz piękniej, niemniej wyglada na to, że zima zrobiła swoje. Praktycznie stracilismy wszystkie róże. Żal mi szczególnie tych pnacych, bo były już całkiem okazałe. Prawdopodobnie padły też przepiekne fioletowe budleje. Czerwony klon nadwyrężony poprzedniej zimy też już wydaje się być do spisania na straty. Bardzo lubię dosadzać nowe rosliny w ogrodzie, ale niekoniecznie na miejsce tych straconych 🙁
Żabo,
🙂 🙂 🙂
No to Nemo ma swietnego „chrzesniaka”.
Jotko roze sa na wysokosc 5 cm lacznie z tymi co sie pnely, z klonu zrezygnowalam juz dwa lata temu, jeden lisc laurowy przezyl bo mial troche sciany w plecach a drugi nie, jeden rododendron przezyl, magnolija jest swietna, tylko u mnie dzialania pielegnacyjne sa sporadyczne i rosliny byly niezabezpieczone wiec dobrze, ze wogole jeszcze cos wychyla sie z chwastow traw. A co do krzakow to mialam cale zycie po drugiej strony ulicy/drogi zywoplot i bzy tureckie, teraz znika on powoli bo jakis bandzior taki od brony karczuje to, bo to krzak i to poniemiecki, ulic amial kiedy charakter aleji prowadzacej do lasu i po obu stronach byly przerozne ladne krzewy, nie trzeba zaciuka zaorac i przyjdzie walec ale nie wyrowna bo na mojej ulicy gmina oszczedza. A teraz jade po cement po drodze, bo tu tanszy….
Nemo 100 lat w zdrowiu i radości.
Dzień dobry Szampaństwu o piątej nad ranem!
Wszystkiego najlepszego dla nemo!
Na razie wodą mineralną nałęczowianką (z Baltic deli), coś bardziej stosownego będzie za parę godzin.
nemo –
wód szerokich w przenośni i dosłownie, śnieżnych szczytów i szybkich z nich zjazdów, dróg szerokich podczas rowerowych wypadów, pięknych i nieodkrytych szlaków dla nowych czterech kółek –
jednym słowem wszystkiego najlepszego
Echidna
Echidna nt rozmów o Polsce z Australijczykami : opowiadał mi Janusz Przymanowski, że w czasie spotkania autorskiego (ta popularność Pancernych) w Sydney, obecni tam pogadali o „Pancernych” i natychmiast chcieli go przekonać, że komuna jest „be”. Z wielkim oburzeniem twierdzili, że Partia jest tak wredna, że wszystkie zebrania robi w niedzielę o 11.00, żeby ludzie na mszę nie poszli. Przymanowski rozkładając ręce, pytał : „I co ja miałem powiedzieć? Że jakby zebrania partyjne w niedzielę o 11.00, to pies z kulawą nogą by nie przyszedł?”. Mówiłem, nie wierzyli. Wszystko wiedzieli lepiej. Kiedy protestowałem, mówili, że tak muszę mówić, bo inaczej mnie zastrzelą”
wielu wyjechało bo musiało … wielu wyjechało pod przykrywką, że „musiało” … jedni mają bolesne wspomnienia … jedni tworzą mitologie ze wspomnień innych … najważniejsze to na siebie patrzeć i dbać o to by być dobrym człowiekiem … 🙂
pogoda bardzo ładna .. byłam na Banacha … zapas papierosów kupiony .. trochę zieleniny .. idę włoski podciąć … potem domowe opalanie na balkonie i wieczorem SPA domowe … a jutro jadę na spacer do lasu Kabackiego … miło będzie … 😆
Nemo wszystkiego najlepszego na urodziny!!!
Żabo, Nemo to już BYK /21.04-21.05/
Młodsza poszła po zakupy i przyszła dosyć zgrzana, bo kupowała „masówkę” , czyli chleb, ziemniaki, cukier,masło, sery i warzywa, a na drugim końcu smyczy miała psa. W międzyczasie ja nastawiłam pieczeń duszoną z dużej porcji rostbefu i kawałka łopatki wieprzowej,które to mięsiwa po zrumienieniu na patelni wylądowały w rondlu w towarzystwie połowy zrumienionej sporej cebuli i takoż rumianych 2 ząbków czosnku, dużej garści połamanych suszonych grzybków i przypraw. Mam zamiarugotować dużą porcję ziemniaków – co się zje z sosem, mięsem i surówkami, to będzie zjedzone; reszta posłuży jutro jako materiał wyjściowy do kopytek.
Witam cesarsko.
Nemo, najserdeczniejsze życzenia zdrowia, setek udanych podróży i wypraw narciarsko – rowerowo – grzybowych. 😆 Zmartwień minimum, radości i satysfakcji maksimum. 😀
Nemo, wszystkiego dobrego urodzinowo, ciekawych podrozy i radosci w domowych pieleszach 😉
Basia, latorosl WandyX, sympatyczna dziewczyna. Szerokiej drogi!
Pyra z 11:34 wspomniala spotkanie Przymanowskiego w Sydney. Przypomnial mi sie moj pierwszy wyjazd za granice, do Londynu na praktyke jezykowa, a bylo to w latach 70. Mieszkalam u Polki, ktora oczekiwala ode mnie, ze bede pluc na Kraj, ze zyjemy w okropnych warunkach i nie mogla sie nadziwic (tak naprawde, to chyba mi nie wierzyla), ze rzeczy, w ktore bylam ubrana, kupilam w Polsce. Byla tak niesympatyczna, ze zrobilam wszystko, zeby zmienic kwatere.
Rozumiem reakcje Echidny.
Dziędobry na rubieży!
Nemo, rubież Ci życzy najlepszego! Rośnij duża i piękna!
Jotko, Dorotolu – moje róż też ucięte przy samej d., ale już się puszczają. Tylko pnąca New Dawn (wbrew nazwie jest to gatunek z 1930 roku) olała całą zimę, która nic jej nie zaszkodziła. Jakoś w ogóle przeszło u mnie ulgowo – wszystko zaczyna rosnąć aż miło. Chyba tylko nie wiem, co z różami piennymi, bo wyglądają podejrzanie. Się zobaczy.
Czy ja Wam już polecałam różę Chopin? Jest nieprawdopodobna. Niby po prostu mieszaniec herbatni, ale rośnie jak parkowa prawie, pędy ma silne, kwiaty wielkie, białe i pachnące. Odporna na choroby, piękna i zdrowa. Też była chlaśnięta przy ziemi, a już wypuszcza imponujące chabazie (czy może habazie???). Wzruszyły mnie powojniki – myślałam że zdechły, a one spokojnie lecą do góry.
Miałam wczoraj w nosy jazdę z moim większym psem, bo na siusianiu o północy chyba obudził jakiegoś śpiącego bączka, który go chlasnął nie wiem w co, ale na moich oczach Beta zaczęła zamieniać się w szarpeja. Najpierw klapnęły jej uszy, stojące normalnie jak antenki. Spuchły i zrobiły się ciężkie, Potem spuchła jej gęba cała. Biegała po domu i nie wiedziała, co z sobą zrobić. Pan weterynarz obudzony kazał jej dać wapno rozpuszczone. Próbowaliście napoić wkurzonego psa kwaśnym i prychającym wapnem? Dałam zyrtek i pomogło, ale było nerwowo. Dziś jeszcze szybka wizyta, jakiś zastrzyk sterydowy i psu uszy stanęły na baczność.
Wolę sama chorować!
Nisiu,
czy ten Chopin jest też w innych kolorach czy tylko biały?
Pyro –
Generalnie unikam dyskusji i rozmów na ww temat.
Trzepnęło i mnie wreszcie. Trudno było wyprowadzić z błędu wynikającego ze złej i fałszywej informacji moją rozmówczynię.
Stąd to całe zamieszanie.
A no rozświetlenie sobotniego popołudnia (u nas już noc głęboka) kolejny wiersz tego od skumbrii w tomacie
Gałczyński Konstanty Ildefons
Kajak i kretyn
bajka
Kretyn spływał w kajaku na rzece,
Uśmiechnięty, szczęśliwy jak świnia,
A że kretyn był, więc z istoty rzeczy
Za każdym kilometrem kretyniał.
Niebo było czyste, bez chmurek,
Rzeka niebieska i krzywa.
I wołali źli ludzie, co się wspięli na pagórek:
– Ach, spójrzcie, to kretyn spływa.
Na brzeg wyszła żona w wianku z konwalii,
Wyszedł szwagier z całą rodziną
I płakali, i ręce załamywali,
A kretyn płynął i płynął.
Sens moralny, że słońce wszystkim świeci jednako,
Niech się nikt nie wywyższa, niestety!
Bo nie tylko profesor może spływać w kajaku,
Ale również zwyczajny kretyn.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Nisia – witaj!
A co to jest zyrtek?
To jest środek a/alerg. i a/wirusowy. Jest w żelu , w tabletkach i w psiku. U nas w domu zawsze, bo Młodszą jak ukąszą 3 komary albo jedna meszka, to się może skończyć szpitalem. Dają też na opryszczkę przy wargach „jęczmień” na powiece, półpasiec.
1212 – mój kodzik. 12 jest moją ulubioną liczbą!
Echidno – Pyra już Ci odpowiedziała. Chyba jesteś tą szczęśliwą osobą, jedną z nielicznych, która nie ma alergii. Co daj Boże i zawtra toże.
Jotko, Chopin jest tylko biały. Nie świetliście, tylko takie bardzo jasne ecru. Ledwie dostrzegalny cień kremiku. Rozumiesz.
Przepiękne wielkie pąki rozwijają się w cudny wielki kwiat.
Ale nic się nie martw. Jeśli chcesz czerwone – bierz Mister Lincolna (arcydzieło!) albo Papę Maillanda – obie moje ukochane, ciemnoczerwone i aksamitne. Czerwona i wspaniała jest też Ingrid Bergman – to nowsza odmiana, bo tamte dwie stare. Z różowych cudny jest Paul Shirville, który nie ma bardzo dużych kwiatów, ale pełne i piękne. Koralowa i dziko pachnąca Duftwolke. Żółty Casanova. Niebieska (tak naprawdę jasnofioletowa) Mainzer Fastnacht (wszystkie tzw. „niebieskie” bardzo pachną). Abraham Darby łososiowy, w typie róż angielskich, obłędnej urody. Pnąca New Dawn jasnoróżowa (różyczki na tort) – niezawodna. Podejrzewam, że równie niezawodna jest jej młodsza siostra Coral Dawn. Pnąca czerwona Sympatia. Ja mam jeszcze starą, dziś niespotykaną w handlu Montezumę, pnącą czerwoną, nie do zarąbania. Pomarańczowa Monica – prześliczna i wesolutka. Parkowa różowa Eden Rose…
Jest tego – ho, ho, ile jeszcze! A jak miło się przegląda katalogi…
http://www.kordes-rosen.com/
Zapomniałam o „czarnej” Barkaroli!
Kordes to jeden z popularniejszych w Europie hodowców. Rzuć okiem, Jotko, jakie cuda hoduje. Gdzieś blisko Ciebie jest autoryzowany dealer.
Zaraz znajdę kolejnych…
http://www.meilland.com/
Kolejnu wielki hodowca, z Prowansji…
Kolega Tantau też wyhodował sporo arcydzieł.
http://www.rosen-tantau.com/cms/index.php?article_id=1&clang=2
Austin wyprodukował Abrahama Darby i już za to można go kochać.
http://www.davidaustinroses.com/english/SlipGate.asp
Ten Austin to jakiś przyjemny facet: lubi poezję romantyczną. Jedną różę nazwał Lady of Shalott, a drugą Tam O’Shanter. Obie te balladki swego czasu „spalszczałam” do śpiewania. Lady nikt przedtem nie tłumaczył, a Tama tłumaczył Kasprowicz, dość okropnie, po podhalańsku (Highlanderzy z ciupazeckom)…
Nisia –
A ja sobie chodowałam 2 kwiatki i cieszyłam się że ładnie rosną. Dzisiaj dokonałam odkrycia – wyrosły mi dwa całkiem już spore pomidory!
E.
I zapomniałam dodać iż na moje alergie nie ma lekarstwa. Na takie chamstwo na przykład, albo brak szacunku.
Ale to już inna bajka.
E.
Nisiu pięknie nam tu blog za kwieciłaś … 🙂 … aż żałuję, że domku z ogródkiem mi brak …
Echidno, nie pamiętasz? Chamstwo należy zwalczać siłom i godnościom osobistom!
Wężykiem!!!
A pomidorki – fajna sprawa.
Swoją drogą – ciesz się i podskakuj, że nie masz prostych, żeby nie rzec prostackich uczuleń objawiających się swędzącą jak cholera wysypką albo zgoła duszonkiem. Ja przez te alergie ćwierć wieku jadę na sterydach i już się boję pomyśleć, co mam w środku.
Idę kopać piłkę psicy. Jest lepsza od bramkarza Dudka.
Jolinku, te kwiatki wciągają jak marycha…
Nisiu,
ale cuda! Dzięki 🙂
Echidna,
na takie alergie to z zasady nie może być lekarstwa 😯
Nie tylko wciągają, ale i nieźle drenują kieszeń 😉
Nisia –
Siłom nie mogem – bom w rencach słaba. Godnościom osobistom ewentualnie, ino kto na tym siem pozna?
Idem se spać. Aria z kurantem dawno przebrzmiała.
Dobranoc
E.
Łotr jest wredny i ja mu kiedyś dokopię.
Zdaje się, ze byłam ostatnim Baranem (jak trafnie!) na blogu, a teraz rządzą Byki. Jeszcze zapłaczecie za moją łagodnością!
No więc cholera z tym Łotrem, naponawypisywałam się, a on mi, że kod – o, sprawdzałam 2 razy, przed wysłaniem, a ten łże w żywe oczy!!!
A tutaj Jerzor… poimieninowo 🙄
To nie ja, to nie ja go tak – jam łagodna jak baranek (Baran)
http://alicja.homelinux.com/news/Poimieninowo.jpg
Yota 282000, WandaTX,
W nocy nie doczytałem dokładnie wszystkiego, a przede wszystkim nie zauważyłem załączonego filmiku, więc moje wpisy z 5:21 i 6:24 były niestosowne. Przepraszam.
Żadne miejsce nie jest wolne od chamstwa i ludzkiej podłości. Nasza Dorotola pakowała się z córką do samochodu na wekendowy wyjazd w „krzaki” (centrum Berlina, zacna, mieszczańska okolica) Pokowały bagaże i torbęosobistą Dorotol odstawiła na chwilkę. Ktoś zwinął. Razem z 2 saszetkami, w których m.in była osobista, artystyczna biżuteria Doroty – ta , z lepszych czasów, robiona przez artystów. Pal cholera wartośc materialną, ale zabrano jej część jej życia, jej wspomnień. Dorota jest w paskudnym stanie. Nie była na policji. Dopiero jutro, jak wróci z Polski, wyszuka fotografie i z poleci do władzy. Dla porządku, bo pożytku z tego chyba nie będzie.
Nowy, czego Ty ludzi straszysz? Ty nie bądź taki, lecz się, dbaj o siebie.
Alicjo, na litość boską, co się przytrafiło Jerzorowi ???? Spadł z roweru ????
Nisia,
podaj łapkę. Też walczym, i chyba nie zwalczym 🙁
Mnie lekarz (bardzo fajny Rumun z pochodzenia, znam go od 28 lat) zapodaje maści, działają , przestają, potem znowu działają…sugerował zastrzyki, ale sam uczciwie przyznał, że na to *ni ma* remedium. Trza się nauczyć z tym żyć. No to żyję, bo jeszcze mi chce się, a potem wszystko jedno, niech się robaki męczą 😉
Zgago,
to moje rękoczyny!
A serio, to nie spadł z roweru, tylko taki jeden Portugalczyk (bynajmniej nie Osculati) najechał na Jerzora motocyklem, ścigacz taki. To zdjęcie sprzed 10 lat – i Jerzor na wszelki wypadek bez rowerowego hełmu już się nie rusza. Zamieściłam, bo porządkowałam zeskanowane zdjęcia – i to ku przestrodze rowerzystom!
Córka WandyTX ma poukładane te sprawy.
Alicja, bój się Boga, coś Ty z chłopem zrobiła?
Nowy, dbaj o siebie, zdrowia zyczę 🙂
Biedna Dorota.
Alicjo, ależ mnie wystraszyła, no najprawdziwszy urwis z Ciebie. 😀
Dorotol, współczuję, wiem jakie to jest potworne przeżycie.
miało być : „wystraszyłaś”.
A mówiła Helena – PILNUJ TOREBKI!!!
Zdarzyło mi się w RPA, portfel z różnymi ważnymi dokumentami i kartą kredytową (jedną mam) oraz walutą wziął i wymsknął się mi z torebki na podłogę samochodu, ale samochód był Jadzi, a ja miałam chyba obniżoną czujność ze względu na to. Bardzo pilnuję torebki na wyjazdach – to nie śmiech. Trzeba!
Jotko, czytałaś nową Politykę ? Właśnie przy obiedzie (wiem, wiem, że to niezdrowo), czytałam wywiad z prof. Bogdanem Wojciszke. Bardzo lubię czytać wypowiedzi mądrzejszych ode mnie, którzy badaniami dochodzą do podobnych wniosków, jak ja (ćwok) na podstawie przemyśleń. Ale to akurat chyba wszyscy lubią. 😉 😆
Zgago,
czytałam i generalnie lubię i szanuję Wojciszke. Polecam jego „Psychologię miłości” dobrze się czyta i mozna się sporo dowiedzieć.
Ja natomiast nie mogę wyjść ze zdumienia, że Ty się spowiadałaś z czytania Zoli 😯 Co Cię do tego skłoniło, sama na to wpadłaś? 😆
Jotko, ja miałam wtedy 16/17 lat i jeszcze chodziłam do kościoła (choć muszę przyznać, że już częściej „za”) i któraś znajoma jak zobaczyła u mnie tę książkę, to mi o tym powiedziała. A jednak zdawałam sobie sprawę, że nawet jak się chodzi z premedytacją, do prawie głuchego księdza, to jednak nie wolno oszukiwać. 😆
A było to przeżycie lekko potraktowane przeze mnie i wspominam je pogodnie.
Moją przyjaciółka ma artystę w domu co śpiewa przy garach:
http://www.youtube.com/watch?v=_lgWoZq0rAo
Marku, pięknie śpiewa. 😀 Taki maciupci a tak zapamiętale śpiewa. 😀
WandaTX pisze:
2010-04-24 o godz. 00:36
Wanda,
18 lipca grupa przyjedzie do Seattle. Napisz dokladnie, do jakiego miejsca w miescie przyjedzie grupa rowerzystow.
Widze na mapie. ze trasa prowadzi przez I-5. Chyba nie beda jechali autostrada. Czy mozesz napisac jakimi drogami beda jechali?
Z Portland, OR to Longview, WA na pewno przejada przez Lewis and Clark Bridge przez rzeke Columbia. Przypuszczam, ze nie wybierasz sie z grupa, ale mozesz zobaczyc ten piekny most od strony Longview, WA.
http://picasaweb.google.com/OrcaStory/Signs#5453169467432143410
Napisz dokladniej, gdzie grupa przybedzie do Seattle? Pozdrawiam.
…bez słów…
…po prostu szkoda…
…se ne vrati…
…niewątpliwie protestuję…
Przed chwilą o tym przeczytałam. Szkoda wielka i żal.
…z tego oflagu już chyba tylko Roman Kłosowski pozostał. Same wielkie nazwiska polskiego filmu i teatru.
Na zdrowie Nemo, Pana Lulka, Nowego i wszystkich blogowiczów.
No i za Żaby wędrowca na szlaku i przychówku. 😀
Zaszalałam 😯
I w dodatku zakupiłam sweterek (ja – sweterek!!!) oraz bluzkę wyuzdaną taką trochę – a co, jak szaleć, to szaleć!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2560.jpg
Alicjo, mmmmniam, mniam 😆 Zdążyłaś je już ugotować ?
Oczywiście mniam, mniam odnosi się do tych pięknych homarów. 😀
Alicjo, a gdzie „wyuzdana” bluzka i sweterek ?
Niby rowerowo, ale i kulinarnie, to wklejam.
Wojciecha żal… aktor charakterystyczny, i świetny 🙁
http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,7805821,Co_kolarze_maja_w_nosie.html
Zgago,
Ty mnie nie podpuszczaj, już i tak jestem ekshibicjonistką nr.1 na tym blogu 😉
Te bydlęta wrzuca się do wrzątku i biegiem gotowe. Ja kupiłam ugotowane i zamrożone. Zaraz będę się koło tego zabierać, jeszcze raz do wrzątku, do tego ziemniaczek i szparagi. Wino wyszło – wysyłam Jerzora po zapasy.
Niby powinno być białe, ale my i tak czerwone… 🙄
PaOlOre 🙁
Filmu nie oglądałam, czytałam książkę (jeśli to według Kuśniewicza, chyba tak…)
Żal Wojciecha; tych jego charakterystycznych, chłopsko – żołnierskich postaci, tych piosneczek i recytacji. Osobiście wolałam go słuchać w jego wczesnych, radosnych latach. Potem ten swoisty mesjanizm wiejski trochę mi nadojadł. Aktorem był wszakże znakomitym i żal…
Nie uwierzycie pewnie, ale były Pepegory. Naprawdę były – obydwoje. To postaci wcale nie mityczne. Pani bardzo zadbana, zgrabna, fertyczna, a Pepegora Zjazdowicze pamiętają. „Piwniczka” Pyr wzbogaciła się o buteleczkę Piotrusiowej tarninówki i trzy butelki niemieckiego, białego wina.
Tarninówka zasługuje na uwagę, bo niezbyt słodka, z wyraźnią, kwaskowatością owocową.
A mnie się „cosik” ślepia kleją, dlatego życząc wszystkim spokojnej, dobrej nocy i pysznych snów, idę do wyrka. 😀
Ale jeszcze Wam poślę „sznureczek”:
http://www.youtube.com/watch?v=mUS4GknX5aA&feature=related
A może lepiej to ?
http://www.youtube.com/watch?v=5zbQnKvwaBg&feature=related
Orca, wydawalo mi sie, ze odpowiedzialam. Nie widze – to jeszcze raz:
nie bede im towarzyszyc 🙁 , wiec dziekuje za zdjecia!
Szczegoly Basia przysle za troche.
Dzieki.
Eska ma rację, na niebie już Byk a nie Baran. Cóż nie pierwszy ze mnie baran co strzelił byka.
A tu mały Szejk Nemo:
http://picasaweb.google.com/zabieblota/SzejkNemoPierwszyDzien#
Żabo – maluch słodki (jak to maluchy) on ma łysinkę, czy białą gwiazdkę?
Twoje śliwki bardzo smakowały gościom. Pamiętaj, we wrześniu nastukaj przepis na śliwki w occie.
Pyro,
przepis Żaby na śliwki w occie są w /Przepisach od dawna. Polecam też wiśnie w occie, mojej ukochanej szwagierki Teresy z Pomorza.
Zdrowie nemo po raz pierwszy!
9955 😯
O, są śliwki!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Sliwki_w_occie_wg.Starej_Zaby.html
1e1e
Wiele serdecznych, urodzinowych życzeń dla Nemo. Radości i szczęścia bez ograniczeń. Wychylam zdrowie solenizantki.
Pyra się podziębiła, więc zdrowie pije dzisiaj nie delikatnymi nalewkami, nie winem złocistym, tylko pernodem Sławkowym. Pewnie pójdę spać wcześniej
Jeszcze zdążę 🙂
Nemo, życzę Ci najserdeczniej, żeby przydomowa górka, chowana na stare lata, czekała na Ciebie jak najdłużej 😀
Obejrzałam – jak zwykle z przyjemnością – Dwie Puszyste Damy i też idę lulu.
Ludzie, hej, kocham was właśnie w takim ulu,
lecz wysiadam, koniec, pas, chyba pójdę lulu.
Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś
znowu pijesz zdrowie matki ziemi.
Hooray, piękny jest ten świat!…
Dobranoc.
O, fajnie, haneczko, że jesteś! Ja zaraz skoczę wyrzucić śmiecie i zajrzę jeszcze do małego Szejka. Idzie na pełnię, gwiazdy przepiękne, Syriusz już sobie poszedł na stronę Echidny. Chyba zimno rano będzie.
Jestem Żabo, ale zaraz znikam 🙁 Szejk rozumny, sięga gdzie trzeba 🙂 Lecę cokolwiek na mordkę, ale w ogóle to jestem 🙂 Dobranoc 🙂
Nie wierzę, że Pepegor był. Pyrze się przyśniło 😎
Upiekłam dzisiaj, no, dobrze – wczoraj, ciasto migdałowe na bazie tego anielskiego. Wersja pierwsza. Właśnie skosztowałam. Chyba bardzo dobre, nawet dużo lepsze niż podstawowe. Dzisiaj przyjeżdża Inka, zdegustuje, zapodam, czy to tylko mój zachwyt nieskromny.
O… narobiłam się przy zdjęciach, i zatytułowałam – Maj 2010, i teraz nie wiem, jak zmienić 🙁
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/TorontoMaj2010#
Alicjo, uruchom program Picasa (tam gdzie udostępniasz katalogi); wybierz katalog, którego nazwę chcesz zmienić; wybierz opcję „edytuj opis folderu” – będziesz mogła zmienić nazwę
Pewnie, ze Pyrze się przyśniło.
Nowy, już pewniej się czujesz? Teraz taka pogoda, ja mam czasami wrażenie, że strzyga mi siadła na piersiach i dusi.
Śmiecie wyrzuciłam, duchy mnie nie pogoniły, Szejka obejrzałam, Gawra została na dworze, dożyca wróciła, bo jej zimno
Jak nikogo nie ma, to idę spać. Pa, pa…
Haliczku,
ja nie uzywam programu picasa jako takiego, tylko korzystam z gmail, a tam takiej opcji nie ma, pogmerałam… nie znalazłam.
Teraz zostawiam, jak jest, bo jak juz podałam sznureczek, to nie będę mięszać w garnkach 😉
ee11
Ja jezdem!
http://www.youtube.com/watch?v=dXPknO3c-nA&feature=related
Jasne, że mi trzeba… i niedługo już 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=PmzzhpfmzOk&feature=related
A zeszło mi na… o!
http://www.youtube.com/watch?v=LWmcyfIs9zY&feature=related
I więcej…
http://www.youtube.com/watch?v=IBNxI1ocKXE&feature=related
siostra burzy…
http://www.youtube.com/watch?v=YdjE72yzxX8&feature=related
Zadumałam się nad dzisiejszą muzyką… nie tylko polską. Kiedyś ludziom zależało… żeby i słowa i tak dalej, i żeby coś powiedzieć-wyśpiewać.
A teraz? Chyba się zestarzałam okropnie i juz nic nie wiem, że wiem 🙄
Czas… płynie jak rzeka…
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
http://www.youtube.com/watch?v=4-CeOWDBoFg&feature=related
Stare wróble jezdemy… długo nie!
http://www.youtube.com/watch?v=TniEe4ay_0Y
Jestem znowu.
Dojechaliśmy na trzecią, wyladowaliśmy co należy i tam gdzie należy, zobaczyliśmy końcówkę boksu i stuknęliśmy się szklankami białego pijąc za szczęśliwy powrót.
Miło było u Pyr, choć krótko. Jutro wstawię zdjęcie, a teraz poczytam trochę wstecz.
dzień dobry …
Dorota sobie wyobrażam jaka wkurzona byłaś po tej kradzieży ..
Pan Lulek napisał o 5 rano, że wrócił ale mieli jakieś wielkie problemy z samochodem na terenie Czech i serce go boli … może jak się obudzi to coś napisze …
Jeszcze nie umieramy,jeszcze,ale moze czasmi troche odchodzimy ,tak pocichu,powoli z usmiechem.Tak, zeby kiedy juz nas nie bedzie,zeby ktos spotrzegl,ze brakuje nam usmiechu,a moze ? czegos jeszcze?
Wyszłam wczoraj do ogródka, zobaczyłam krasnoludka i poznałam z jego miny, że są moje urodziny 😉
Kochani,
bardzo wszystkim dziękuję za pamięć i piękne życzenia, a Esce za przypomnienie, żem nie Baran 😎
Wzruszyła mnie ta nowo narodzona chudzina u Żaby, niech rośnie zdrowo i się dobrze odżywia!
Od 3 dni nie mam czasu na nic, za chwilę muszę zrobić śniadanie dla gości, ale udało mi się przynajmniej dopaść na chwilę komputra i podczytać. Goście dziś wyjeżdżają, sprawozdam jak odetchnę 🙄
Pogoda jest piękna, wczoraj było cieplutko nawet wieczorem, kwitną czereśnie i nie pada śnieg, jak to często bywało w moje urodziny…
przepraszam, ale ja jeszcze raz co do sosu chrzanowego:
cytryna(pare kropel), ostra musztarda(mala lyzeczka) i odrobina
bialego pieprzu znakomicie wzbogacaja jego smak.
Dziędobry na rubieży.
A co to za upadek obyczajów? Gdzie wszystkie ranne ptaszyny blogowe? JA mam robić za ptaszynę? Ja się nie nadaję! Jestem na nogach tylko dlatego, że duży pies mnie wyjął z łóżka metodą konsekwentnego kładzenia pyska na mojej twarzy i czasami gorących całusków. Spróbujcie pospać, kiedy kosmata suka daje buzi.
No dobrze. Witaj, dniu i bądź piękny!
🙂
Byku, ja parę kropli cytryny do każdego białego sosu i do każdej zabielanej zupy nawet do grzybowej, szparagowej i koperkowej. Naprawdę wyrównuje smak. Po prawdzie to nawet nie parę kropli, a 2 łyżki.
O hańbo! Pepegory wyjechały od Pyr nie całkiem zamorzone głodem, ale wyraźnie niedokarmione. Nie przyjeżdżali i nie przyjeżdżali, tośmy zeżarły to, co dla gości w dniu poprzednim było. Przyjechali późno i kto mógł wiedzieć, że oni cały dzień ganiali bez furażu? Zamiast lekkiej kolacyjki (bo to, panie, w podróży, żeby kłopotów z żoładkiem nie było) trzeba im było normalny, porządny obiad dać, a tak, z polskiego domu goście „niedojedzeni” pojechali. I znowu będzie, że Poznanianie to nyrole! A nieprawda!.
Witam serdecznie i słonecznie. 😀
Żabo, Szejk Nemo słodziutki. Wygląda na to, że Twoja stajnia teraz rży i drży na całego. 😆
Alicjo, zdjęcia cudowne. Szczególnie trafnie uchwycona Twoja mina zwycięscy stojącego na najwyższym „podium” CN Tower. Podziwiam i chylę czoła. Udało Ci się pokonać lęk wysokości.
A ja teraz idę sobie pogłówkować, co zrobić na obiad. Zamrażalnik pęka w szwach a ja jeszcze nie wiem na co bym miała ochotę. To dopiero dylemat. 🙁
Pyro, wszyscy wiedzą, że nieprawda. 😀
Po inwentaryzacji zamrażalnika nareszcie dokonałam wyboru i zrobiłam sobie prasówkę a oto co przeczytałam:
http://wyborcza.pl/1,75248,7808258,Sushi_z_rtecia.html
Ciekawi mnie tylko jak rozpoznać tuńczyka wielkookiego, błękitnopłetwego od żółtopłetwego. 🙄
Witajcie po przerwie.
Spóźnione ale szczere serdecznosci dla Nemo 🙂
Alicjo, po prostu wejdź na stronę http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent zaloguj się tak samo jak do gmaila, a następnie postępuj zgodnie ze wskazówkami Haliczka. Wypróbowane 😉
Zgago, bój się Boga, wyrzuć wszelkie informacje żywieniowe, bo może się okazać, że nie ma zdrowej żywności wcale. Bardzo rozumną uwagę zrobił wczoraj Pepegor – jego Żona,jako alergiczka dostała od lekarza 3 str drobnym druczkiem z wykazem tego,czego jeść nie powinna. Piotr z lekkim przerażeniem stwierdził, że on wolałby dostać wykaz (choćby na pół kartki) tego, co jest dla niej wskazane. Takiego wykazu nie ma, niestety.
Dzień dobry Szampaństwu.
Cholera by tego łotra…ale chyba na pół śpiąca sama spaprałam…
Przypominam, że nie koniec uroczystości – dzisiaj mamy imieniny Marka! Tak jest, naszego Marka, co z tą rurą gania po świecie!
Sto lat, Marku!
Dzięki za porady, Haliczku, Ewo i mt7 – na razie zostawię, jak jest, a na drugi raz będę wiedziała (i z czasem poprawię).
Z tym lękiem wysokości – według niektórych niby nie mam, bo w życiu bym się nie zdobyła na takie szaleństwa. A ja wiem, że mam i niedobrze mi się robi na samą myśl, jak patrzę na taka wieżę albo cuś, i bardzo mnie denerwuje, że inni mają to w głębokim poważaniu i sobie używają, ile wlezie. To ja też! Zamykam strach – i jazda!
Swego czasu się wspinałam. Żadne Himalaje, zaledwie Skałki Janowickie, ale tam też można było sobie krzywdę zrobić. Po cholerę tam lazłam? Żeby pokonać strach. I większość, a może nawet wszyscy wspinacze dlatego lezą w góry, żeby pokonać strach po pierwsze primo.
Ojej, ale się moja skleroza rozsiadła niedzielnie. Przecież jak tylko ślepia przemyłam, to pomyślałam o dzisiejszych imieninach Marka a zanim mi się komp rozruszał, już zapomniałam. 🙁
Marku w dniu imienin, życzę Ci dobrego zdrowia i samych sukcesów artystycznych i wszystkich innych, których pragniesz w skrytości ducha.
Marku, niech rura dobrze Ci służy i zawsze będzie w formie 😀
Marku,
Dołączam się do życzeń Zgagi, a sobie życzę byś jak najdłużej cieszył nas pięknymi zdjęciami 🙂
Alicjo,
Czy te skałki Janowickie były w tej okolicy ?
Za tydzień znów się tam wybieram…
Pyra też jest debil sklerotyczny – wypiszłam sobie kartkę urodzinowo – imieninową na kwiecień i niby zaglądam iniby pamiętam (dzisiaj Jarka i Marka) a efekt widoczny. Zaraz nadrobię.
Całkiem jakby, Ewo, Rudawy 🙂
Wygrałam 5$ w lotto 😯
Wydałam 3$ na bilecik, czyli czystego zysku 2$. No, chwila – Rockefeller też od czegoś zaczynał! Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka…
Ewo, Alicjo – znaczy: Sokoliki w Rudawach. Dwie góry, które z pewnej perspektywy wyglądają jak damski biust. Jedna moja przyjaciółka twierdziła, że to są cycki żony Króla Gór.
Cudna to kraina!
Markowi duzo serdecznosci z okazji urodzin i podziwu za fotograficzny talent 😉
U mnie od wczoraj letnia pogoda, bez rozkwita wspaniale a konwalia coraz wyzsza i na 1 maja bedzie pewnie calkiem rozwinieta.
Nisi dziekuje za dobre chwile spedzone z jej postaciami.
Zycze wam wszystkim milej niedzieli.
Sokoliki, Sokoliki 🙂
Cycki?! O diabli… z tej perspektywy nie oglądałam 😯
A teraz nigdy „nie po drodze” i nie ma czasu 🙁
Wydawało się, że na tak zwaną starość będzie dużo czasu, a tu niestety, czas goni, a czas goni…
Czego życzyć
Temu Misiu z rurą wielką?
Zdrowia, forsy i ciepełka :
i od słonka i od ludzi;
niech się Miś owocnie trudzi,
niech wystawy
i te sprawy
temu Misiu oprócz sławy
niechże radość zwykłą niosą –
za to Pyry toast wzniosą
o stosownej, zwykłej porze.
A kto przeciw, tego zmożem!
Fraszka rymem częstochowskim wiązana na chwałę imć JOP Marka K.
Pyro… 🙂
Ten Misiu obchodzi imieniny w dniu urodzin śp. Pana Prezydenta i jego brata czyli 18 czerwca . Życzenia przyjmuję nawet dziś 🙂
Misiu, jesteś wiśnia! Mogłeś, milczeć. Nie pozwolę, żeby takie ładne, częstochowskie się zmarnowały! Dla mnie jesteś dziś imieninowy i kwita!
Alino – 😆
Alicjo – poszukam fotek. Cyckowate one są od południa, właściwie z dowolnego miejsca w Karkonoszach. 😉
No i proszę – wpisałam w gugla „Sokoliki cycki” i od razu wyszło:
http://www.sudety.it/index/galeria/ID,494
Tu one są w pełnym planie, ale jakby je tak znaleźć wpisane w krajobraz, to jeszcze bardziej… Poszukam.
😆
Pyro proszę mię tu z wiśnią nie porównywać. Na słowo wisnia.pl dostaję alergi i parenaście osób w ostrołęckim muzeum 🙂 Wiśnia ma po mnie etatat i stanowisko po pojej kolezance którą też zwolniono w podobny sposób co mnie. Została zwolniona za błedy ortograficzne i brak talentu…
Rymy się nie zmarują, zachowałem w pamięci i obiecuję ,że wkleję w stosownym czasie.
Rozmawiam z Panem Lulkiem .
🙁
O, tu je macie na głównym zdjęciu, wpisane ładnie w krajobrazik:
http://turystyka.gazeta.pl/Turystyka/1,81910,5684765,Rudawy_Janowickie__Z_Pieca_na_Fajke.html
Pan Lulek powiedział ,że do nieba go nie chca a do piekła się nie nadaje. Przyznał się że zimą miał zawał…
Słuchajcie; jak się okazało, Pyra potrafi częstochowskim trochejem; to może mogłaby ( w razie konieczności dziejowej, oczywiście) zastąpić p. Rymkiewicza? Nawet w aplikacji do nagrody Nike? Pyra potrafi.
Misiu, dobrze, ze sprawdziłam u Echidny, ale zaczęłam mieć wątpliwości. Za to dzisiaj jest mojego Marka, czyli pierworodnego. Agnieszki było pięć dni temu i ja, chytra matka, robiłam im wspólne imieniny po środku.
Czekamy na Inkę, na razie była forpoczta w osobie Lucjana, który sprawdzał szlaki rowerowe z Połczyna.
Pyrciu, nie krępuj się, wal. Będziemy Cię wspierać. Jakby było trzeba to oflagujemy się i założymy głodówkę.
Kurczę, ten Twój wierszyk to naprawdę trochej…
Wysokoj strasti nie imieja
dlia zwukow żyzni nie szczadit’,
nie mog on jamba ot choreja
kak my ni bilis’ otliczit’…
A Ty imiejesz strastiu wysokoju etu! Brawo, brawo, hura, hura!!!
Szapo z głowy!
Eh, Nisiu. Właśnie mi się przypomniało, jak to st sier. sztb. Józio J. „Szczypiorek”, wyrozumiale tłumaczył nabzdyczonemu (bo ukaranemu zok) szeregowemu „Ty,Synu, pamiętaj : wyżej d-y nie podskoczysz”
Nie do mnie to było, ale zapamiętałam.
Marku, to bardzo przykra wiadomość z Pana Lulka rubieży.
1551 -symetrycznie
„…no wsie minuwsze aniegdoty, ot Romuła do naszych dniej, chranił on w pamjati swajej…”
Moj diadia samych czestnych prawił
kogda nieskolka zaniemog,
on uważat’ siebia zastawił
i łuczie wydumat’ nie mog.
111b
A swoją szosą , które poematy współczesne nastolatki znają „na izus'”?
A pamiętasz, Pyro, ten kawałek o żarciu, gdzie był „rost-bef okrowawliennyj i triufli, rosskosz junych liet, francuzkoj kuchni łuczszyj cwiet”?
Osobiście przepadałam za Gieniem, tym egoistą i narcyzem. Uwielbiałam też Beniowskiego i Don Juana Byrona, i w ogóle trochę tego było. Co ja mówię: nadal jest!
Proza życia: kaszanka i kartofelki ze skwarkami. Do tego kefir. Triufli siewodnia niet.
Idę smażyć.
Errata – Pyra jak zwykle – pamięć ma doskonałą, tylko niedokładną : w drugim wersie nie ma „nieskolka” jest „Nie w szutki”. Ten wuj zachorował nie „nieco” tylko „nie na żarty”
A tak na marginesie : kto pamięta czyj był „Kaczubiej”? Tak za mną chodzi f-nt „Priekrasnoj doczeriej swojej/ garditsa staryj Koczubej”
Marek,
Ty zbieraj te życzenia i już! Jak układałam kalendarz, ktoś podał tę datę i tak zanotowałam, a w czerwcu będzie „na podrugie”. I mnie nie denerwuj, z rękawa tej daty nie wzięłam 👿
Zazdraszczajcie – Alicja zeżarła na śniadanie kromuchę z mielonką turystyczną z puszki, tak, TA mielonka!!!
PYCHA!
Alicja zna na izus połowę twórczości K.K.B i trochę C.K.N.
I paru innych Ildefonsów też.
Hm.Zajrzałam do kalendarza. 18 czerwca jako imieniny naszego Marka Kulikowskiego są jak byk zaznaczone w czerwcu. Kto do cholery obchodzi dzisiaj?! Poszedł Marek na jarmarek?!
Trudno, Marku. może nie chcesz, ale musisz 🙂
Alicja – wyglądasz nieźle, w dzinsy sprzed lat włazisz, nogi pokazujesz, aleć ja o nastolatki pytałam, czy poezyje czytają, znają, pamiętają… Nie znaczy to, że Ciebie do matron szacownych zaliczyć należy, ale żeby zaraz nastolatka?
Pyro,
toteż właśnie jako matrona chciałam zaświadczyć, że matrony znają, no i czekają, kiedy nastolatki się ujawnią 😉
„- Tylko poezja pozwala nam tworzyć to coś, co nazywa się odrębnością narodową. Jeżeli chcemy czuć wspólność narodową, która określa się słowami „Jestem Polakiem”, nie wolno zapominać o tym, że głównym wyznacznikiem naszej odrębności jest język, a ten kształtują nam przede wszystkim poeci – podkreślał Siemion”
Ale kto dzisiaj czyta poetów?!
Kto kształtuje język? Obawiam się, że w dzisiejszych czasach internet, a dawniej – zwyczajna ulica. Język kształtowany przez poetów to dla pięknoduchów. Takich, jak tu na blogu 🙂
Bye, bye…Malcolm
http://www.youtube.com/watch?v=H2Drw2_HmK0
Młodsza zafundowała po pojemniczku lodów Tartufo (?) ja je lubię – waniliowo czekoladowe, nie za słodkie i wytarzane całe w wiorkach kokosowych. Popijam też lekkie, białe wino, które przywiózł Pepegor. Dobrze mi.
…i to 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=x-E7s9vZ-_o&feature=related
Hej, jest tu kto? Żaba imieninuje, Alicja tańczy, Antek właśnie wraca ze wsi, Lulek odpoczywa po podróży i Pepegor też, a reszta? Hej, sokoły!!!
Pyro, nie prowokuj z tym ptactwem
Ja nie tańczę, tylko odprysznicowałam się i teraz idę się udzielać w ogródku. W Jerzora wstąpił duch, to idę mu paluszkiem pokazać, co należy z tych ciężkich, a letkie to ja poradzę. W Jerzora rzadko wstępuje TEN duch, to muszę wykorzystać 😎
http://www.youtube.com/watch?v=D86mmumd4xA
zeby w temacie
z stichotworencow, to mnie sie czapajew przypomnial:
stoit statuja, ruka padniata,
… granata,
ze nieladny? no, ale za to rewolucyjny i pasuje mi do czerwonego winka, ktorym nie za Misia lykne, chociaz jesli w drodze, to tez sie lapie
A ja już wiem; to była „Mazepa” Eugeniusza i tak mamy dwugłos romantyków : Słowacki c. Puszkin – raz plusem dodatnim jest wojewoda Mazepa, raz Koczubej.
Sławek – ja dzisiaj piję białe i nie za Marka, ale za pamięć mojego Jarka.
O, proszę – tak jest dzisiaj naokoło domu u mnie! Jeszcze ciepłe!
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/25052010#
Takitam : był telefon z daleka z prośbą, abym Cię „naprostowała”. Fraszka nie dotyczy Czapajewa, ale postaci na pomniku przed Operą w Odessie (moje tajne źródło nie pamięta kto na pomniku, w każdym razie cywil i „ynteligent”, bo z rulonem papierów w ręku). Oglądając statuę z profilu. ludek odesski wymyślił :
Stoit statua – ruka podniata,
a w miesto…a w rukie granata”
Naprostowałam?
Wznoszę toast za Marków – i za Misia też, awansem. A co będę żałować!
Wracając do Rudaw Janowickich, trafiłam na przydatną stronę:
http://ekoturysta.info/index_posilki.php5?dzial=3
Łoj, kochani. Coś u Was z historią literatury cieniutko. Było tak: przyszedł Wania do domu kultury i mówi: napisałem wiersz. Powiedz, Wania, wiersz.
I Wania mówi:
Stoit statuja,
imiejet…
ruka podniata,
w rukie granata.
W domu kultury wszystkim zrobiło się głupio, ale nie chcą Wani zniechęcać, więc mówią:
Wania, piękny wiersz, tylko tego… no wiesz… statuja nie może mieć!
Wraca Wania po trzech dniach, zadowolony.
Poprawiłem – mówi.
Stoit statuja.
Niet u niej …
Ruka podniata,
w rukie granata.
W domu kultury znowu konsternacja, ale Wania się starał, trzeba mu dać szansę.
Wania – mówią. Nie zrozumiałeś. Tego … po prostu musisz czymś zastąpić!
Wania pokiwał głową i poszedł. Wrócił po tygodniu, szczęśliwy.
Mam – powiada. – Zastąpiłem!
Stoit statuja,
ruka podniata,
a w miesto …
wisit granata!
😆
Drugi telefon – na pomniku brązowa, pozieleniała postać „grafa Richelieu” – nie wiem, czy to ten od żabotów i mankietów haftowanych?
http://kolumber.pl/photos/show/user:2566/page:489
…i chyba ma warkocz naokoło głowy, jak Timoszenko 😯
Od żabotów ci on, niechybnie 😉
No i nazbierało się.
Nemo,
bardzo spóźnione, lecz tym serdeczniejsze życzenia urodzinowe. Dalej tak!
Marek K.
wstrzymam się do 18 czerwca.
Dorotol,
bój się Boga, ale wyjazd. Słyszałem o tym już u Pyr.
Odłożyłaś tuż obok i stałaś przy tym? Odłożyłaś, ale poleciałaś do góry po następne? Prawda, to nie tam u Ciebia na wsi, to agresywna aglomeracja. No to Was wrobili. Żal mi Was i przykro mi.
pepegor
Od koronek był inny :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Armand-Emmanuel_du_Plessis,_ksi%C4%85%C5%BC%C4%99_Richelieu
Pyro, Czapajew symbolicznie winnno uzasadniony, o reszcie sadzilem, ze wszyscy wiedza:
http://zapiski-czynione-po-drodze.blog.pl/archiwum/index.php?nid=10943324
o Nisia wie!
No cóż, okazuje się, że Pyra ma znaczne luki w edukacji. Znam co prawda większość wykropkowywanych słów (ze słuchu) ale nadal udaję, że ich nie rozumiem. Bawiły mnie tylko w ustach mojej byłej ( i nieudanej) p. Dyrektor w muzeum. Była to niezaprzeczalna dama – przystojna, zadbana, błyskotliwa i – nieprzewidywalna. I ta pani wśród wysoce kulturalnego, pełnego cytatów i zwrotów obcojęzycznych dyskursu, potrafiła puścić niezła wiązkę, ani na moment nie zmieniając opanowanej twarzy, wytwornej gestykulacji i zachowując starannie modulowany głos. Kontrat ten bawił mnie niepomiernie.
Ło matko, a kto mu taką szyję przyprawił, temu Richelieuowi?! 😯
Nie traktuj sylab zbyt dosłownie, Marku – już my tam wiemy, że koronki robi się fabrycznie 😉
Albo w Koniakowie, a jak! Ostatnio nawet stringi 🙄
guliał pa Urału Czpajew gieroj
Czapajew…
Inka przyjechała, z psem
Ura ura, ura!
Czapajew, gieroj!
Za rodinu, za Stalina,
na boj, na boj, na boj!
Za mir, za mir, za mir!
Pajdiom na wraga,
za matuszku Rossiju,
za biełogo caria!
Jakiś wieczór poezji, czy co?…
I jak tam Czort? Musi być na sznurku? Lubię tego kudłatego draba psiego.
Taka dobranocka z werwą…
http://www.youtube.com/watch?v=9Q-OzsOmi00&feature=related
U mnie w domu starszyzna z upodobaniem to śpiewała, niezależnie od poglądów politycznych.
Żabo, pur Wu…
http://www.youtube.com/watch?v=GW34zDcZDSU&feature=related
A to dla odmiany.
http://www.youtube.com/watch?v=bl2LOX2pQoQ
Pyra o godz. 18:53.
Kurka wodna, chyba zacznę się bać!!
Kamery ma kobita w sputniku, dżipiesa zdalnie sterowanego… czy co?
O 18;53 ja już byłem w domu, fakticznie ze wsi wróciłem.
Na wsi pięknie, ciepło i słonecznie, przyroda w rozkwicie, owsy posiane, kartofle już czekają na sadzenie, żyto zimą wygniło, brzozy zielenieją, kura już prowadza młode, kaczka siedzi na jajach, kilka krzaków pewnie zmarzło ale droga po zimie wyprostowana, można gnać 50tką bez połamania zawieszenia i jajec potłuczenia. W sklepie szary tłum, wystałem sie jak dawno nie, ale trzeba – takiego chleba po 1,90 za bochenek to daleko szukać a może i nie znaleźć? Fajny jest taki wiejski sklep, mydło i powidło, miejsce zakupów, spotkań, pogaduszek, wypicia piwa, pełen ludzi reagujących na każde otwarcie drzwi, gdzie obcy powoduje chwilowe znieruchomienie i czuje na sobie ciekawe spojrzenia, na „dzień dobry” pada chóralna odpowiedź i cisza przechodzi w szmer sklepowych rozmów.
Jedzone były grilowane szaszłyki z polędwiczek wieprzowych.
To jeszcze :
„Ej. słowiki, słowiki, uciszcie swój śpiew,
niech żołnierze podrzemią wśród drzew.
Spokojnie śpią wśród drzew”
I ten czyściuteńki sopran „Sołowi, sołowi, nie buditie sałdat…
pust’ riebiata nieskolko pospiat’
albo
„pożółkłych liści spływał tren….”
lalbo
„ciężka była droga do Berlina,,,,”
Nie wiem ile ich znam w obydwu wersjach językowych i lubię, bardzo lubię.
Pyro, a to znasz? Raz, że mój ulubiony okres wojen napoleońskich, dwa – absolutne mistrzostwo chóralne.
http://www.youtube.com/watch?v=EjxyzKehues
http://www.youtube.com/watch?v=DxeW4v-3YI8&feature=related
Pyro – dla Ciebie wszystko.
Nisiu, ja nie mam głosników i tylko czytam na winietce, co sobie przesyłacie. Nie znam pewnie. Z dorewoliucionnego znam tylko marsze kawaleryjskie – świetne zresztą.
http://www.youtube.com/watch?v=X5RrDOhirVM
To jeszcze taką ciekawostkę Wam powiem, że robiłam wywiad z tym dyrygentem od Słowików, b. sympatyczny pan Wiaczesław Korobko, świetny muzyk. Najbardziej mnie intrygowało coś, co dawno słyszałam, że mianowicie Chór śpiewał żołnierzom odjeżdżającym na front. I pan Korobko opowiedział jak to było: otóż oni rzeczywiście stali na Biełorusskim Wokzale i śpiewali „Swiaszczennuju wojnu”, a żołnierze wychylający się z okien eszelonów prosili, żeby śpiewali to jeszcze i jeszcze – i oni śpiewali: raz, drugi, piąty. Eszelony odjeżdżały, a oni śpiewali.
Pyro, masz swój tren:
http://www.youtube.com/watch?v=ufaZLiPKuTs&NR=1
http://www.pixmania.pl/pl/pl/760/xx/0-60/104/9/criteresn.html
Pyro, jak mozesz? 🙂
Pyro, a ja Ci wszystko znalazłam z trenem włącznie!!! Kup sobie te głośniki! A jak nie, to Ci jakieś skompinuję! Warto nawet tylko po to, żeby czasem Aleksandrowców posłuchać.
Jakoś nigdy nie mogłam ich traktować politycznie. Wielka sztuka to wielka sztuka. Mnie się oddziela…
U Ani są głośniki. Jak jej nie będzie, to sobie posłucham, a na razie , Sławuś, to ja się remontuję (od czasu do czasu)
O koronkach. Się przyznam – miałam swego czasu przecudnej urody koronkową serwetę (?) okrągłą z Koniakowa, taka cirka ebałt 1.5m średnicy. Właśnie szukałam zdjęcia, no przecież miałam niedawno pod ręką, ale wiadomo, diabeł ogonem nakrywa w najmniej stosownym czasie. Jak potrza, to nie ma 🙄
Wyrób był z rąk tej koronczarki z Koniakowa, która walczy z tymi, co to te stringi teraz heklują. Była zrobiona z cieniutkiej białej nici, co już rzadko się zdarza, bo przecież grubszy kordonek poręczniejszy. Możecie mnie śmiało obsobaczyć, bo wypuściłam to z rąk – i za nic nie przyznam się do szczegółów. Jak znajdę zdjęcie, to pokażę. I wtedy dopiero dostanę po uszach!
To jeszcze dla tych, co mają głośniki – genialny solista, bas Walery Gawwa, słyszałam go na żywo, starszy niż tu, ale na głos mu nie zaszkodziło.
http://www.youtube.com/watch?v=apFJnguU2pw&feature=related
no, jak tak, to masz te z dworca:
http://www.youtube.com/watch?v=yy8mxh0P63M&feature=related
Ludzie! A co ma kultura do polityki? Słucham Rosjan, czytam Rosjan, oglądam ich filmy i nagrania spektakli, śpiewam ich piosenki, gdyby było mnie stać, zafundowałabym sobie jakąś kopię Rublowa. I co to ma do rządów takich, siakich, czy owakich?
Pozostawily mnie sily wyzsze czasowo na tej ziemi ze wzgledów, ze tak powiem biblijnych. Bylem osoba towarzyszaca osobie duchownej czyli ojcu Marcelemu w misyjnej podrózy. Podróz moznaby okreslic jako autentyczny kryminal przy którym zbiór bajek dla dzieci czy innych kryminalów to male piwo. Przygotowalem sie do zejscia z tego swiata ale powstala masa konfliktów teologicznej natury. U bram niebieskich zapytano. „Ktos Ty. Pan Lulek mówie zgodnie z prawda. Nie znamy takiego odpowiadaja. Nie to nie odpowiadam ide do sasiadów”. Procedura powtórzyla sie, tyle ze popelnili blad oswsiadczajac, ze ogien piekielny nie nadaje sie do pedzenia gorzaly. Tu was mam skoro to wiecie to musieliscie pedzic bez licencji i podatku akcyzyjnego. Ide na skarge do Najwyzszego Urzedu Finansowego. Za kare powsadzaja was do czysca do konca swiata a ja sobie bede spokojnie robil gorzale biorac do palenia ogien piekielny a do chlodzenia destylatu chlód niebianski” Skonczylo sie tym, ze odeslano mnie na ziemie zebym pilnowal ogródka czyli dzialki przyzagrodowej. Obiecali po dlugich co prawda targach zwiekszenie emerytur i rent zebym przypadkiem nie umarl z glodu. Po odespaniu i odjedzeniu swojego, lodówka o dziwo byla znów pelna, ponownie melduje sie do sluzby z prosba o wyznaczenie mlodszego wiekiem wznosiciela zwyczajowych toastów.
Niech mlode kadry rosna w sile a ludzie zyja wedlug potrzeb.
Przywrócony do nowych, innego rodzaju sil wygnaniec do konca swiata albo i na dluzej
Pan Lulek
Dziekuje za mile powitanie i zaproszenie do stolu, musze przyznac, ze jestem przyjemnie zaskoczona. Fajna tutaj atmosfere macie. Jak widze, sporo piszecie, mnie troche nie bylo wiec nie nadazam, no ale jak jest rosolek to jak mnie moze tu nie byc. Ta Oda do rosolu Izyka to prawdziwa poezja! ?Rosol to zlota nic jedzenia? powtarzam za pewnym poeta, ktorego wiodl ?skrajem drog gzygzakowaty zycia sznur?. http://www.youtube.com/watch?v=9WV7igLYygM&feature=PlayList&p=6045CA0C5D3282E4&playnext_from=PL&playnext=1&index=19
No wiec jak juz skorzystalam z zaproszenia do stolu, to bede tu biesiadowac czesciej, tym bardziej, ze ciekawostki kulinarne i przepisy mile lechca moje podniebienie. A skoro juz sie tutaj rozgoscilam, to rozmyslam nad odpowiednim strojem pasujacym na przyjecia, czyli nad wyborem odpowiedniego niczka. Bo tamten to byl tak na jednorazowy uzytek, a ja zamierzam tu byc stalym gosciem, wiec… moze… Charlotte (to oczywiscie od szarlotki, o ktora spytalam na wejsciu), albo Solanka (od takiej zupki, na ktora prawde mowiac nie znam jeszcze przepisu, ale miesci sie w tym anka)… albo moze Tiramisu (od najwspanialszego deserku wloskiego, czy istnieje jakis smaczniejszy) albo… No moze cos jeszcze wymysle…w kulinariach pokus jest wiele:)
Alicja, zajrzalam w te Twoje przepisy, porady etc.. jak Ty to wszystko zmyslnie poukladalas, jestem zachwycona! Ja tam bede botanizowac w chwilach wolnego czasu.
A jeszcze a propos tego rosolu: pan Redaktor wspomnial cos o winie, czy to wino ma byc dolane do tego rosolku (bo moze tu chodzilo o konsumpcje przed lub po) a jesli tak, to w jakich proporcjach i w jakim momencie przyrzadzania sie wlewa? Wprawdzie nie zdarzylo mi sie jeszcze spozywac rosolku na winie (przynajmniej nic o tym nie wiem) ale ryzyk-fizyk, poleje przy najblizszej okazji.
Acha, no i oczywiscie serdeczne zyczenia imieninowe wszystkim Wojciechom, Wojtusiom i Wojcieszkom, Jerzykom, Jureczkom i Jurusiom oraz specjalnie Izykowi… za te wspaniala Ode do rosolu;
Takitam – nooooo, niezły teledyszczek pokazałeś!
A ja się wycwaniłam, znalazłam ruskie bukwy i znalazłam pana Gawwy parę piosenek. Uch, ten ci ma głosicho…
Panie Lulku kochany i nieznośny – i co my mamy z Panem zrobić? Żadnego wyrozumienia dla delikatnych nerwów niewieścich nie masz!
Sorry, widze, ze wyskoczyly mi znaki zapytania zamiast cudzyslowow, tam, gdzie zacytowalam Stachure.
Tambylko – bierz nick jaki ci pasuje. Może nie tiramisu, ja należę do tej mniejszości ludzkości, która nie przepada
mysle, ze spokojnie zasluzylas na ksywke Bruno
http://www.youtube.com/watch?v=ffQY9MvWkXA&feature=related
Od tiramisu wolę kompromisu…
Pyro, mam dla Ciebie głośniczki. Małe, ale zawsze. Mogę Ci je przysłać, czy może będziesz na zjeździe majowym?
Nie Nisiu, nie będę
„Tambylka” bardzo mi się podoba 😀 nie zmieniaj 😀
Haneczko. gdzieś Ty się ukrywała cały dzień?
Pyro, numer mieszkania poproszę…
Mnie się podoba Tambyłka 🙂
Pyro, najpierw w robocie potem w pieleszach 😉
Nisiu – 14
… poobiednie wino sączę (krewetki były + sałata grecka) i przypominam, że jutro znowu uroczystości (za pół godziny u was jutro), i tym razem na 150% nie ma omyłki, bo urodziny Alsy obchodzę od … no dobra, nie powiem, i tak jestem od niej starsza o 8 dni 🙄
Pyry,
serdecznie dziękuję, było w sam raz na drogę. Zrobiłyście wrażenie na mojej LP.
http://picasaweb.google.de/pegorek/BilderCasio02#5464154792625813970
Droga powrotna której się tak bałem poszła jak z płatka
Na bramce w Komornikach zabraliśmy stopowicza. Chciał do Gandawy/Belgia, bo tam dzisiaj po południu czekała na niego ciężarówka. Jeździ tą ciężarówką przez trzy tygodnie, a potem ma tydzień wolnego i jedzie do domu, do rodziców. Uważa ten pomysł z tymi ciężarówkami za szczęśliwy, bo mu to się już spodobało jak jeździł stopem do Holandii, jak odbywał tam praktykę. Praktykę załatwił sobie w związku ze studiami dziennikarskimi na prywatnej uczelni w Polsce. Nie podjął wyuczonego zawodu, bo już w czasie studiów nie miał co do tego iluzji, że coś adekwatnego dostanie. Robił to raczej przezornie, aby nie zabrali go do wojska. A wyglądało na to, bo przerwał przedtem studium filozofii. Lubi dobrą robotę i pracuje z zasady sumienne, ale zawiódł się na ludziach, na chamstwie i też go wykiwali. Przedtem nigdzie nie bywał i niczego nie widział, a teraz jeździ od portu do portu, dostawia i odstawia i zna kawałek Europy. By dostać to prawo jazdy na najcięższe wozy musiał zainwestować jeszcze parę lat, ale się opłaciło, bo teraz jeździ i przez cały dzień ma przynajmniej spokój. Zna kraje, zna kierowców i wie jakim można zaufać, a od których trzeba trzymać się z daleka. Wie gdzie jest porządek i panuje prawo, a gdzie lepiej z urzędami i policją nie mieć do czynienia.
Od polityki trzyma się teraz raczej z daleka. Kiedyś, jak był młodszy to co innego, miał swoje zdanie i stał do tego, i nie zatajał tego co myśli. Dzisiaj natomiast /ma ok. trzydziestki/ ma do tego raczej dystans. Owszem, ma liberalne poglądy i reform spodziewa się raczej ze strony Platformy, ale ci drudzy mają wg niego te bardziej wyraziste figury. Uważa się za konserwatywnego i jest za wartościami, naturalnie też przeciwko in vitro. Jak poten w czasie dyskusji muszę trzymać się kurczowo kierownicy, bo ręce mi opadają, uciszam moją LP, bo nie chcę go urazić, bo uważam go za gościa i było by mi nieprzyjemnie, gdyby poprosił, aby go wysadzić przed ukończeniem etapu. Dowożę go do ostatniej stacji benzynowej przed moim zjazdem i życzymy mu wszelkiej pomyślności na dalszej trasie i na przyszłość. Życzymy mu tego z całego serca, jak życzy się tego prostej i czystej duszy, jak takiemu, od którego by się ewentualnie kupiło używany samochód.
Przez te ostatnie 15 min. jakie pozostaly milczeliśmy, a ja reflektowałem jak to w końcu jest dobrze, że nie jestem już taki młody i tak wielu rzeczy już nie muszę.
pepegor
Alicjo – Alsa nam zginęła na dobre (nie wiem tylko, czy dobre dla niej)
Panie Lulku, witamy z powrotem na ziemskim padole 😉
Zastanawiam się tylko, czym wypchałeś tę lodówkę.
Czyżbyś zamroził kwiatki i jarzębinę?
Pan nam nie mów, czy Pan masz miejsce w lodówce,
Pan nam powiedz, czy Pan masz co jeść…
…czyżby chodziło jej o Uhudlera?
Pyro, dzięki, wyślę niebawkiem. Dziś już nie miałam sumienia wyciągać młodego z łóżka, bo o szóstej rano ma dyżur w radiu. A oczywiście to on siedzi na tych głośniczkach. Wymamrotał tylko że są i padł. Lula już jak niemowlak. Czego i Tobie zyczę, i Reszcie Blogu, i sobie tyż.
Pepegor – napisałeś o sprawie, która mi nie daje spokoju, od kilku lat. Wszędzie na świecie młodzież jest tą grupą najbardziej niecierpliwą, prężną, zbuntowaną, lewicującą. A nam się udało mistrzostwo świata – mamy młodzież konserwatywną, rozmodloną, prawicową. Jakim cudem? I niech nikt mi nie mówi, że to reakcja na komunizm; nie w odniesieniu do grupy wiekowej 18-30 lat.
Marku, a ja byłem właśnie na imieninach Marka. Twój starszy bliźniak obchodził dzisiaj. Z rozpędu wypiłem i za Twoje zdrowie. Chyba nie weźmiesz mi tego za złe? 😉
Nisiu, a gdzie Ty te bukwy znalazłaś?
Pyro,
już ja ją znajdę, tę Alsę! Leniwiec jeden, pomijając kłopoty (przejściowe) z komputrem…
Ja tu toast wzniosę za ok. minuta z groszem i narobię takiego rabanu, ze cały Wrocław stanie na nogi!
Zdrowie Alsy po raz pierwszy!
Pyro, to raczej przejaw komformizmu i koniunkturalizmu…
Może młodzi polacy są po prostu bardziej inteligentni od reszty świata? 😉
Może są, może nie są, ale na pewno za takich się uważają.
Żabo – Nisia już pod kordełką; jutro powie. Jak placek migdałowy?
Hm. Daruję ją zdrowiem, bo być może Natalka u niej nocuje, nie będę budzić telefonem. Ale za dnia narobię rabanu!!!
Tymczasem zdrowie, po raz pierwszy rzecz jasna.
Dobrze, że Pan Lulek się odezwał – chyba jakąś kuratelę trzeba nad nim ustanowić albo co?! My się martwimy, a on rozrabia jak pijany zając.
Z drugiej strony – dobrze, że rozrabia, gorzej, gdyby potraktował nas ciszą!
PaoLOre – dobra, dobra, ale jest w tym coś nienaturalnego… Pamiętasz? „Kto nie jest socjalistą w wieku lat 17-tu, ten nie wyrośnie na porządnego człowieka”.
Nawet chyba komunistą, Pyro… kto to powiedział?
O, dzięki za google!!!
?Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie skurwysynem, ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi?
Kto był oryginalnym autorem tych słów trudno jest mi ustalić, jedni mówią że Piłsudski inni twierdzą że Otto von Bismarck. Obie postacie są wybitne w historii swoich krajów lecz napewno to powiedzenie było bardzo popularne wśród Piłsudczyków po pewnym okresie sprawowania władzy. Oczywiście był to obóz wywodzący się w dużej mierze z osób lewicujących jeśli chodzi o sprawy gospodarcze jednak z biegeim lat zmienili oni zdanie jeśli chodzi o pierwotne i
Przypisywani to kilku osobom, mnie się kojarzy z Adolfem Nowaczyńskim.
Pyro, zadalas wazne pytanie i mysle, ze juz niedlugo spoleczenstwo polskie powinno poszukac na nie powaznej i wnikliwej odpowiedzi.
Tymczasem taka uwaga:
gdzie i jak ma mlodziez szukac i uczyc sie tego lewicowania i tej odwagi jesli tu w dosc waznym pismie liberalnym wcina komentarze (niesprosne, dosc obojetne na temat c…m couture (o, przez powazna organizacje organizowane nie jakies mlodziezowe wyglupy).
A poniewaz nie moge napisac slowa bo znow cenzor zatrzyma to wyjasniajace zdjecie:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/FA?authkey=Gv1sRgCLTE0czQytGygwE#slideshow/5331631320587826130
Pozdrawiam
Pyro, chyba bruździmy tu, bo zupełnie inny nastrój.
Dla mnie najbardziej szokująca była ta perspektywa, że uczący sie na tzw. wyższych studiach już w trakcie tracą nadzieję i urządzają się na tym poziomie. Pytaliśmy go, czy nie myśli o założeniu rodziny ? milczenie. Chyba zdawał sobie sprawę z tego, że coś takiego nie pójdzie dobrze.
Skończmy ale o polityce.
Dobranoc
Pożegnam czcigodne zgromadzenie i idę spać.
Alicjo – Otto v.Bismarck wiedział o socjalistach, o komuniźmie jeszcze nie. Nie ten czas.
…idee.”
Zle wkleiłam – poza pierwszym zdaniem reszta to jest cytat.
O sporo tego…, tłumaczenia różne.
„Kto za młodu nie był idealistą ten na starość będzie łajdakiem. (Otto von Bismarck)
lub parafraza Piłsudskiego: Kto za młodu nie był socjalistą ten na starość będzie świnią. ”
Świnie powinny się czuć urażone!
Znam to jako cytat Bismarcka.
Nikt sobie tego jednak nie może wyobrazić, że to miał być kiedykolwiek jego pogląd. Faktem jest jednak, że to on wprowadził w Niemczech powszeczne ubezpieczenia socjalne. Coś, na czym Obama do dziś wyszczerbia sobie zęby.
Dla mnie, jeśli chodzi o cytaty to jest takie powiedzenie: Der Geist steht links, tzn. duch stoi po lewej. Nie sprawdzając, to chyba Herbert Marcuse, jeden z teoretyków między i powojennego marksizmu. Nurtuje mnie to , od kiedy to przeczytałem i nadal twierdzę, że coś w tym jest.
Kto mając 19 lat nie jest rewolucjonistą, ten nie ma serca.
Kto w wieku 40 lat rewolucjonistą pozostaje, ten nie ma rozumu.
(Theodor Fontane)
Potem powtarzali to z niewielkimi modyfikacjami George Bernard Shaw, Bertrand Russel („komunistą”) i Winston Churchill („socjalistą”), a nawet Willy Brandt
Późno już i nie chce mi się tłumaczyć na polski, więc dla Pepegora (i innych niemieckojęzycznych) lektura do poduszki.
Przyznam, że wiele cytatów znałem, ale nie wiedziałem nic o ich autorstwie.
I dodam, że uważam je za bardzo trafne.
Dobranoc!
Pepegoru,
duch jak duch, ale serce podobno też mamy nieco, lekuteńko, ale na lewiźnie 😯
No to coś w tym musi być!
Co do Obamy, na ubezpieczeniach socjalnych, medycznych i innych to nie on szczerbi sobie zęby, ale to jest od wielu lat problem Amerykanów. Kanadyjczycy to socjaliści, a w Stanach twarda waluta się liczy i nie ma zmiłuj.
Obama (jak i jego poprzednicy) może na głowie stawać, ale kapitalista żywemu nie przepuści. Dodaję swój głos dlatego, że od lat o tym słyszę – granica jest, ale tv (dzienniki) dostępna i codziennie wysłuchiwana przez Jerzora, i mnie przy okazji.
a, i jeszcze przyznam się, że w pierwszym odruchu byłem skłonny przypisać cytowaną już złotą myśl Danielowi Cohn Bentit, ale nie znalazłem potwierdzenia „w źródłach”. Chociaż pasowałoby to do niego jak ulał…
Cohn-Bendit, of course!
Literki skaczom mnie przed oczamy.
A pałeczka już na drugiej półkuli.
Swego czasu za reformę amerykańskiego tego tam medycznego systemu zabrała się Hilara Clinton. Miała dobry pomysł, ale socjalistyczny bardzo. Taki dla wszystkich. No i tu jej polityczna kariera została pogrzebana.
A propos cytatów. Z zakamarków pamięci, z młodości co to… no, wiadomo, został mi w głowie taki jeden, i nie mogę za cholerę przypomnieć sobie początku.
Podaję, co pamiętam:
„…przybijcie mnie do krzyża w trzydziestym roku życia, bo poznawszy świat i jego matactwa, oszukany – stanę się łotrem.”
Ja ten początek mam prawie na końcu języka 🙄
Idę się udawać (najpierw czytanie), nie da mi to spać.
Bo to szło … coś tam coś tam ćoś tam, i to przybijanie do krzyża.
Przybijac sie do krzyza mozna ale trzeba na nim zawisnac.
…wiszę, i dalej nie pamiętam początku 🙄
Tambylko, wina (w tym przypadku) używałem metodą znaną i prostą: z kieliszka do gardła. Głównie do drugiego dania. Choć i do rosołu łyknąłem parę haustów, zgodnie z powiedzeniem, które zawsze głosiła moja Babcia Eufrozyna: Tylko ludzie głupie nie piją przy zupie!
PS.
Nie zmieniaj nicka.