Galopująca moda
Moda rozprzestrzenia się niezwykle szybko. Od pewnego czasu nawet na uliczkach najmniejszego miasteczka w odległej części Polski spotyka się dziewczyny ubrane w modne ciuchy, z modnymi torebkami, w modnych butach. Można powiedzieć, że moda zbłądziła pod wszystkie dachy.
Ale przecież nie tylko moda dotycząca strojów, ale również na jedzenie. Wielką rolę wedle mojej oceny odegrały sieciowe sklepy, które nieświadome naszych dotychczasowych zwyczajów wprowadziły do sprzedaży liczne sałaty, warzywa, niskotłuszczowe mleko, liczne produkty dietetyczne. I stał się cud, bo po kilkunastu latach zakupy znacznie się zmieniły.
Od pewnego czasu, kiedy stoję i nudzę się przy kasie w supermarkecie, obserwuję, co kupują inni. Nawet najstarsi klienci, teoretycznie najbardziej zachowawczy, kupują takie modne towary jak nasiona chia, quinoa, kuskus czy różne płatki, chleby bez mąki czy wegetariańskie kotleciki lub pasztety. W końcu: dlaczego nie? Sama pamiętam różne mody: a to na jedzenie masła, a to na niejedzenie masła, na jedzenie pomidorów albo na niejedzenie pomidorów. Za każdą dotąd modą stały czyjeś interesy. A za jedzeniem dużej ilości warzyw, sałat, płatków z pełnego ziarna, egzotycznych ziarenek przemawia nie tylko czyjś interes, ale także, podobno, nasze zdrowie.
Na wszelki wypadek dziś wieczorem zjem sałatkę z quinoą. A jutro gotowaną ze śliwkami jaglaną, co było zmorą postnych dni z mojego dzieciństwa. Sprawdzę, może zmienił mi się gust. A co tam!
Komentarze
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
moda modą ale najważniejsze są nawyki … by je zmienić trzeba ok dwóch tygodni … odwykanie od słodzenia kawy czy herbaty tyle zajmuje by nam smakowała jak byśmy zawsze taką pili …
Małgosiu bawcie się dobrze .. 🙂
O nasionach chia usłyszałam po raz pierwszy na targu w Wyszkowie i tam właśnie je kupiłam. Nowinki zatem szybko trafiają pod strzechy, a nasiona mają podobno same zalety 🙂 http://nasionachia.pl/
Zmiana nawyków to rzeczywiście inna historia i z tym zapewne dużo trudniej, chociaż odzwyczajanie się od słodzenia herbaty poszło mi dosyć szybko 🙂 miałam wtedy 16 lat.
Czasem też zaglądam do koszyków osób stojących przede mną do kasy i kiedy widzę mocno okrągłego grubaska i jego zakupy w rodzaju-mrożona pizza, trzy opakowania chipsów oraz dwa litry coli, to myślę sobie, iż byłoby dobrze, gdyby zmienił nawyki.
„Krew większości ludzi stosujących klasyczną, pełną węglowodanów, zachodnią dietę stała się trującą, wrzącą miksturą złożoną ze zmodyfikowanych hormonów, podwyższonego poziomu lipidów, czynników powodujących stany zapalne, cholesterolu i cukru.”
Stanowczo należy odmawiać przyjmowania transfuzji krwi od osób nie żywionych nasionami „chia” 😎
Żadne badania dotąd nie potwierdziły zbawiennego wpływu nasion szałwii hiszpańskiej na ludzki organizm pod jakimkolwiek względem. Uchodzą jednak (w ilościach do 15 g dziennie) za nieszkodliwe, co już jest plusem. Składają się głównie z błonnika, który pod wpływem wody pęcznieje i staje się śluzowaty, podobnie jak nasiona lnu. Ma też podobne do siemienia lnianego walory odżywcze.
Marketingowy „hype” jest rezultatem reklamy i mody na tzw. superfood. Minie jak wszystkie inne.
fajny i prosty deser … może zrobię sobie tak mango …
http://www.glodnapolka.pl/puree-bananowe-z-cytryna/
nemo to ja jestem niemodna … siemię lniane preferuję … a co spiruliną? … też stała się modna ..
Spirulina była modna na Zachodzie jakieś 30 lat temu, potem ucichło.
Siemię lniane ma określone i wypróbowane walory i nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje od niego wyleczenia Alzheimera, profilaktyki rakowej i odchudzenia o parę kilo w ciągu trzech dni 😉
Nie ma cudownych środków na przedłużenie życia, wieczną młodość, idealną sylwetkę i żelazne zdrowie, ale nadzieje nigdy nie gasną…
U mnie zapanowała moda na kasze i inne ziarna. Gotuję w 10 minut w szybkowarze. Tak dobrych nie jadłem. Wczoraj była kasza gryczana z gruszką na maśle i odrobiną miodu. Bardzo ładnie się komponuje do tego pieczony schab. Polskie zwyczajne jedzenie. Dziś zupa z buraków z jajkiem . Do tego krulewska muzyka na okrągło:
https://www.youtube.com/watch?v=_Gx5DhKN_zY
A propos mody na kasze i ziarna oraz inne nasionka.
Poczytałam właśnie o nadzwyczajnych prozdrowotnych właściwościach sezamu i poczułam się w obowiązku dostarczyć go mojemu organizmowi w postaci słusznej porcji chałwy na deser po obiedzie 😎 😉
na polskich blogach kulinarnych ta spirulina króluje .. i nie wiadomo czym moda się kieruje bo dieta Duncana zrobiła u nas zawrotną karierę mimo ostrzeżeń lekarz .. na szczęście jest jeszcze moda na zdrowe, proste chłopskie jedzenie …
Dzien dobry,
A tutaj trabia o cudownych wlasciwosciach kapusty kiszonej i kefiru. Dzwonia znajomi i dopytuja sie gdzie kupic. Ja tylko radze- i to nie zart- nie spozywac razem, jak ktos nieprzyzwyczajony.
Jolinku, zaproponowany przez Ciebie deser bananowy wypróbuje dzisiaj. A zainspirowania niedawnymi rozważaniami nad kiełkami, zasiałam trzy rodzaje, metodą jak świąteczną rzeżuchę – zrobiłam im „tunel” z przeciętych butelek po mineralnej. I dzisiaj niespodzianka – są kiełki, maleńkie, ale są!
Nemo- z tym sezamem i chałwą, to prawie, jak z dobroczynnym działaniem magnezu i
sięganiem po czekoladki 😉
nu, nu, nie komentujemy
powiedziała „Polityka”, choć świństw nie wypisywałam, po czym wylogowała bez pardonu.
I ja siem pytam: dlaczego?
Zniechęcona takim traktowaniem idę spać. I już.
Z kiełkowaniem nasionek w domu największy jest problem, by nie zapleśniały od nadmiaru wody albo nie wyschły z jej braku.
Rzeżucha jest łatwa w „obsłudze”, ale do innych kiełków, które je się wraz z nasionkami (alfalfa, cebula, rzodkiewka) lepiej mieć urządzenie, które można kilka razy dziennie przepłukać, a nasionka leżą na kratce lub siateczce. Można też kiełkować nasionka w słoiku obwiązanym gazą i ustawionym ukośnie, aby nadmiar wody spływał przez gazę.
Nasionka (dwie łyżki) wsypać do litrowego słoika, napełnić do połowy wodą i moczyć przez 6 godzin, po czym wodę wylać, a naczynie ustawić jak wyżej. Nasionka przyklejone do ścianek słoika zaczynają kiełkować niebawem. Płukanie i odlewanie wody dwa razy dziennie powinno wystarczyć, aby po 4-5 dniach mieć piękne zielone kiełki.
Moda na kefir i kiszoną kapustę w Wielkiej Brytanii świadczy moim zdaniem o silnych wpływach kulinarnych Polaków. I słusznie.
Mam koleżankę, która przekazuje mi różne jedzeniowe nowinki. Niektóre z nich sprawdzam, ale przeważnie wracam do starych ulubionych produktów. Komosę ryżową wypróbowałam. Właśnie przypomniałam sobie, że niedawno kupiłam ” kiełkujący ryż”, ale jeszcze go nie gotowałam. To był wpływ naszego blogu.
Dziś na obiad powigilijne uszka z grzybami z barszczykiem czerwonym i placki ziemniaczane.
Eska,
jako uzupełnienie filmu o Michalinie Wisłockiej proponuję ten ciekawy artykuł z ” Wysokich Obcasów”/ jeśli oczywiście już go nie czytałaś w wersji papierowej / : http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,127763,21254903,rewolucja-erotyczna-wislockiej-to-byla-walka-o-milosc.html
Jeszcze o spirulinie.
Spirulina brzmi ładnie i intrygująco, co nie zmienia faktu, że jest to sinica (cyjanobakteria) hodowana nie zawsze w idealnych warunkach i mogąca zawierać spore domieszki glinu (aluminium), ołowiu i kadmu oraz toksyn z innych sinic.
Suplementy diety, jak wszystko, co spożywamy, mogą mieć zarówno skutki pożądane, jak i przeciwnie, zwłaszcza gdy nie wiemy, co tam jeszcze się mogło przy okazji przyplątać.
Może lepiej jednak zamiast glonów jeść banany i otręby pszenne z dodatkiem jagód bogatych w wit. C i sezamu (muesli), albo pesto z pistacji czy na przykład soczewicę.
Kasza jaglana zapiekana ze śliwkami i posypywana cukrem na talerzu to był przysmak mojego dzieciństwa.
Po przeczytaniu tego co napisała nemo o kiełkowaniu widzę, że moja hodowla będzie cieszyła raczej oko, a nie podniebienie. Znalazłam też obrazkowy przykład takiej hodowli w słoiku, o którym tez wspomina nemo:
https://www.youtube.com/watch?v=lLUw3DtJBGg
Żałuję tylko, że nie rozejrzałam się w tej sprawie wcześniej 🙂
Jolinku, deser smaczny i błyskawiczny 🙂
Danuśka,
z tym sezamem i chałwą to się pocieszam, że sezamu w chałwie jest 49-50 procent. Z magnezem w czekoladzie proporcje wyglądają nieco gorzej 😉
Temat na czasie, bo nadal podczytuję książkę Udo Pollmera (i spółki) „Smacznego! Chorzy z powodu zdrowego jedzenia”.
Wniosek z niemal 400 stron lektury -wszystko z umiarem. Książka nieźle się zaczyna, bo autorzy dziwią się, że ludzkość przeżyła tysiące lat bez wiedzy o witaminach, o tabelach zawartości kalorii i różnych takich naukowych nowinkach. Ludzie jedli i pili bez poczucia winy , że czynią sobie szkodę, coś jedząc, a coś omijając. Czy jaskiniowiec wiedział, że w dziczyźnie jest jakiś cholesterol (jeden dobry, drugi zły!) i licho wie, co jeszcze?
Bardzo dobra książka, można się odstresować i czytając, zajadać kromę z boczkiem 🙂
Smacznego!
a ja już pączkuję bo mnie podkusiło w sklepie … Tłusty Czwartek za dwa dni u u mnie będzie już od dziś …
nemo a nori? … sobie dodaję do sałatek i różnych past … podjadam też migdały dla magnezu …
Barbaro to się cieszę … ja jutro posypię ten deser pokruszonymi sezamkami bo jakieś znalazłam w zapasie …
o kaszach w dzieciństwie to tylko słyszałam o mannej no i o ryżu … ryżu na mleku nie lubiłam ale w zupie pomidorowej i jarzynowej jak najbardziej …
a już w środę w kioskach znajdziecie wyjątkowe wydanie POLITYKI … numer ze specjalnym dodatkiem z okazji 60 urodzin tygodnika …
Tłusty Czwartek będziemy opączkowywać z Cichalami.
U nas w polskim sklepie są zawsze wspaniałe i przynajmniej 2 razy większe, niż te pamiętane przeze mnie z Polski. Niestety, już od lat z powidłami śliwkowymi, a dawniej były z konfiturą z róży 🙁
Jolinku,
śmiało możesz pączkować, figurę masz jak modelka i nie zaprzeczaj, bo Cię zakrzyczą znajomi!
Mnie natomiast po raz pierwszy przed podróżą wysiadł żołądek i zastanawiam się, dlaczego, skoro od wczorajszej komosy z ryżem i kawałkiem pieczeni nic nie jadłam 😯
Dzisiaj to przez rozum, bo jak kłopot, to należy go przegłodzić nieco. Herbatkę miętową mam, przeżyję…a do wieczora powinno mi przejść.
Kto wymyśla loty o 6:15 rano??? Taka godzina nie występuje w przyrodzie! Do Toronto trzeba wyruszyć około północy. Ale tak to jest, jak się chce zaoszczędzić pieniądze na locie, takie za pół darmo są o niemożliwych godzinach 🙄
A wracając do naszych baranów, to autorzy wymienionej wyżej książki twierdzą podobnie jak nasza Gospodyni, że za każdą modą stoją czyjeś interesy. Kto na przykład potrzebuje witamin w tabletkach? Producent, który od czasu do czasu prosi jakiegoś specjalistę o stosowny artykuł lub audycję, która nam uświadomi, że mamy poważne niedobory i w przyszłym tygodniu zejdziemy z tego świata, jeśli nie zakupimy tego i owego.
Jolinku,
nori i inne wodorosty morskie (wakame, kombu) zawierają sporo jodu, co należy uwzględnić przy kłopotach z tarczycą.
Czy jaskiniowiec wiedział coś o cholesterolu?
Menu człowieka pierwotnego bazowało na niedojedzonej przez drapieżniki padlinie, nasionach traw, jadalnych korzeniach, owocach, orzechach…
Człowiek jest wszystkożerny i przeżyje pod prawie każdą szerokością geograficzną. Może się odżywiać jednostronnie i wielostronnie, jeść świerszcze i pędraki, ale nie powinien sobie wmawiać, że rakotwórcze azotany w wędlinach są znakomitym środkiem dezynfekującym żołądek, o czym przekonuje swoich czytelników Udo Pollmer.
Jest on najlepszą ilustracją własnych tez: 62 lata, a wygląda na 75, pokaźna nadwaga, sapie, kiedy mówi, a żyje z tego, że prawi swoim czytelnikom i słuchaczom to, co chcą usłyszeć: Najlepszym pożywieniem dla ssaka (człowieka) jest drugi ssak (świnia, krowa) 🙄
Padliny stanowczo odmawiam, chociaż jadłam sfermentowanego rekina, w ilościach raczej śladowych, ale zawsze to. Na na pędraki i karaluchy żadna pani Pawlikowska czy inna podróżniczka nie namówi mnie, chociaż wierzę, że mogą być smakowite. Co z tego, skoro dla mnie wyglądają obrzydliwie, podobnie jak wspaniałe węgorze?
Ale jestem pewna, że postawiona w sytuacji „jedz, bo nic innego nie ma i nie będzie” – zjadłabym. „Zje pies psa, jak nie ma zająca”.
Udo bardzo mi pasuje ze swoimi poglądami, chociaż wszystkiego nie przeczytałam jeszcze. Pisze to, co chciałabym usłyszeć, a z chemii nigdy nie byłam dobra i azotanów ani podobnych się nie boję. W dzieciństwie bawiłam się kulkami rtęci z rozbitego termometru i zdaje się, że jakieś mikre kulki nawet połknęłam, a największym obiektem była kulka od łożyska od samochodu. Dziw, że nie dzwonię na przejściach lotniskowych 🙂 (żartuję z dzwonieniem, nie połknięciem).
Czytając książkę znanego autorytetu „w temacie”, i to kilku autorów zakładam, że książka jest pisana ze znawstwem. Nie sprawdzam w encyklopedii ani innych źródłach, zakładam, że autor sam sprawdził i się zna. Nawet, jeśli powtykał tam czy ówdzie jakieś głupoty, których pewnie nie zauważę, no chyba że napisałby, że mleko ma czarną barwę.
Im człowiek więcej wie, tym więcej rodzi się wątpliwości, a wątpliwości powodują frustrację. Wszak jedzenie to jedna z najlepszych przyjemności życiowych! Pięknie opisała to wszystko Joanna Chmielewska w „Traktacie o odchudzaniu” i w „Książce poniekąd kucharskiej”. Jednak jest lepsza od Uda, bo nie straszy, rozbawia i po tej lekturze nic nam niestraszne, z cholesterolem czy bez 🙂
Czy jaskiniowiec wiedział, czy nie, ale małe dzieci, którym brakuje wapna wsuwają tynk ze ścian i na przykład kredę. A nikt im nie wyjaśnił, że to prawidłowe podejście 😯
Alicjo! Szukamy możliwości, żeby się opączkować. Jeśli nie zdobędziemy paczków, to ostatkować będziemy ciastem drożdżowym, które na wszaki słuczaj – wypiekę.
A propos zmiany smaków: od października, na kategoryczny wniosek endo- odstawiłam to, co lubię czyli chleb, potrawy mączne, ryże, kasze i makarony. Cukier odstawiłam dużo wcześniej. Na Święta dostaliśmy belgijskie pralinki (bodajże Leonidasa). Spróbowałam jedną – pysk mi wykręciło od tej słodyczy. A kiedyś dałabym się pokroić za mleczną czekoladę.
Moi goście pili bardzo mocną herbatę z cukrem i sokiem cytrynowym, który sami przywieźli, świeżej cytryny nie chcieli. Z przyzwyczajenia przygotowałam im na pierwszy dzień jazdy na nartach herbatę w termosie bez tych dodatków. Przywieźli z powrotem połowę. Później już starałam się pamiętać o cukrze i soku cytrynowym w termosie i na stole, i cukrze do kawy w drugim termosie.
Od wielu lat pijamy herbatę i kawę bez cukru, musiałam naprawdę trenować pamięć przez tych 9 dni.
Alicjo akurat przyznam Ci rację … schudłam 5 kg na wycieczce przez chorobę i pączkuję bez wyrzutów …
ja zawsze patrzę czy fryzjerka jest dobrze uczesana, czy kosmetyczka ładnie wygląda a lekarz lub dietetyk od zdrowia wygląda zdrowo … wtedy korzystam ich usług .. 😉
cichal to może favorki zrobisz …
ewo mnie zawsze wieczorem kusiło słodkie a teraz jem owoce suszone i daję radę ..
nemo jem nori oszczędnie … … dzięki za podpowiedzi … 🙂
Jolinku,
Teraz też daję radę. To tylko kwestia przyzwyczajenia. Czekoladę jadam już tylko od 70% wzwyż i nawet mi wchodzi bez efektów (u)bocznych. A propos efektów, zrzuciłam 8 kg.
ewo gratulacje … Twój kręgosłup i kolana są Ci wdzięczne … 🙂
Krysiu, czytałam ten artykuł.
Tak, mamy wielkie sklepy ,pełne kuszaco wyglądających sałat, warzyw, owoców itd…muszą one na czymś wyrosnąć, I tak, chemia pod korzeń, chemia dolistnie , na grzyby i inne choróbska. I gdzie tu zdrowie?. Koleżanka łasa na wszelkie nowinki załatwiła się brzydko mówiąc spiruliną, dostała wysypki, spuchła, było tragicznie.
Pamiętam jak znajoma, a było to ze trzydześci lat temu, postanowiła przenieść się z Warszawy na wieś i zająć się ogrodnictwem. Uprawiali między innymi ogórki pod osłonami. Będąc tam poszłam urwać kilka, a ta krzyczy za mną : rwij z tej ostatniej folii bo tamte są na sprzedaż. Szok. W głowie mi się nie mieściło, że można tak robić.
Mamałyga we Lwowie a płatki owsiane w Bytomiu to – prześladuje mnie do dziś. Ach te wojenne i powojenne luksusy, luksusy !
Ewo-8kg?To naprawdę niezły wynik, a od jakiego czasu stosujesz swoją dietę?
I mam uwierzyć w to, iż można się przyzwyczaić do smutnego 😉 jadłospisu bez pierogów, makaronów i naleśników???
Udo Pollmer bywa zapraszany do dyskusji na zasadzie enfant terrible w kręgu solidnych, poważnych naukowców i specjalistów. Ma prowokować i podnosić ciśnienie, a jego kwalifikacje zawodowe (studiował 35 lat temu chemię spożywczą, potem mianował się dziennikarzem piszącym o nauce) nie są brane poważnie. Tezy, które reprezentuje, zostały dawno podważone, ale jest czytany i ma swoich wielbicieli. No i na zdrowie.
Esko,
zaintrygowała mnie historia Żabinej starej miłości. Pozdrów ją ode mnie i powiedz, że życzę happy endu 🙂 Carpe diem!
Co parę dni widuję przygaszoną panią Olgę, której nie dane było nawiązać kontaktu ze swoją wielką miłością z 1958 roku…
Zatem toast za zdrowie nas wszystkich bez względu zmieniające się mody.
Niech żyje zdrowy rozsądek i nasze drobne przyjemności 🙂
Danuśka jak się wierzy to wszystko możliwe jest … 🙂 … zdrówko …
Eska,
ale żyjemy dłużej 😉
Jolinku,
Żebyś wiedziała! Już zapomniałam o kolanie no i rzadziej ląduję u osteopaty.
Danuśko,
Od połowy października.
Dla ścisłości, miałam na myśli czekoladę – li i jedynie o czekoladę. Co do reszty, najbardziej tęsknię za ruskimi pierogami.
No to za miłość i zdrowie – oby jedno i drugie służyły nam jak najdłużej! 🙂
Nie trzeba wszystkiego studiować, aby na wszystkim się znać 😎
Na zdrowie! Chyba dopiero jutro wzniosę jakiś toast…
Cichalu,
jak nie zapomnisz, przypomnij mi o znaczkach ze Zjazdu Łasuchów – mam zapakowane, ale mogę zapomnieć Ci dać!
Dochodzi 15-ta. Posprzątane, wyprasowane, sama się też wyprałam i wyprasowałam, mała walizeczka spakowana, dokumenty w porządku, kot zaopiekowany i pojedzony. Namawiam, żeby zjadła całą puszkę, bo od dzisiaj będzie musiała walczyć o michę z pięcioma innymi kotami!
Jeszcze bank i apteka.
Jolinku,
jak schudłaś 5kg, to co na Tobie zostało – sama skóra i kości??? 😉
Mniej entuzjastycznie o spirulinie
„Spirulina can cause liver damage, nausea, vomiting, thirst, weakness, rapid heartbeat, shock and even death…”
Ja pamiętam, że tak ok.30 lat temu nasz znajomy wracał na stałe do Polski i zamierzał rozwinąć biznes ze spiruliną. To podobno miało działać świetnie na włosy.
Coś mu chyba z tego wyszło, bo nawet w telewizji był na jakimś programie. Ale już straciliśmy kontakt…
Lubię takie wiadomości, oby tak zostało 🙂
http://gotowanie.onet.pl/wideo/detal/tumy-nagle-szturmuja-te-tania-knajpke-powod,3508529/
Cichaly,
właśnie wróciłam z banku – mam „pęge” kasy, będziemy mieli za co rządzić 🙂
Moi goście pasjonowali się lekturą grubej księgi pod tytułem „Shantaram”.
Czytał to ktoś?
A i owszem, ja. Polskie tłumaczenie (Maciejka Mazan) wydało wydawnictwo Świat Książki w 2008. Choć autor (Gregory David Roberts) jest australijczykiem, oryginału nie szukałam. Zostałam obdarowana w/w edycją polską.
Opinie są podzielone – jak to zwykle bywa. Jedni zachwyceni, innych nuży i nudzi. Osobiście należę do grupy pierwszej. Może w zachwyt nie popadłam lecz czytałam z dużym zainteresowaniem. A jakiej tematyki książka dotyczy? Na to odpowiada autor:
https://www.youtube.com/watch?v=PoP5vvTU4oU
Dzięki, Echidno.
O czym to jest, dowiedziałam się z grubsza od gości. Im się też bardzo podobała. Chętnie poczytam coś o Indiach. Mam nadzieję, że nie za dużo w niej kiczu.
Czytałaś też drugą część?
Autor wygląda jakoś młodo…
Ja nie czytał(a), ale zapiszę. Ostatnia gruba księga, jaką miałam w rękach to „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Oj, grube, ale nie o objetość tekstu chodzi, tylko o wagę.
Otóż waży to-to 1.53kg. Pięęęęękne wydanie, ale moja cwana przyjaciółka kupiła to jako e-book. Ja jeszcze ciągle nie przestawiłam się na tę dogodną alternatywę. Na internecie książka mi nie pasuje, ale pewnie kiedyś się poddam, jak mi rączki odpadną. Niedługo!
Mrusińsko jak zobaczyło koszyk do wywożenia jej z domu, to pobiegło do michy ją opróżnić. No cóż, będziemy tęsknić, ale to tylko tydzień. Leje deszcz i jest dość ciepło. Na Florydzie lepiej niech nie pada!
Kupiłam tę książkę, jak tylko się ukazała , bratu na imieniny…bardzo mu się podobała.Ja też przecztałam z wielkim zaciekawieniem, natomiast Cień Góry mnie męczył,
Jutro bladym świtem żegnamy sympatyczną Panamę i powitamy lasy mgliste Kostaryki. Dziś spędziliśmy pół dnia nad Kanałem Panamskim, jest coś fascynującego w obserwowaniu statków przechodzących przez śluzę. Potem zwiedzaliśmy starówkę czyli Casco Viejo. Niestety nadal ruiny sąsiadują z odnowionymi pięknie budynkami, ruch samochodowy na tych wąskich uliczkach jest bardzo denerwujący. Kapelusze zostały zakupione 🙂 Dzień uprzykrzał mi koszmarny kaszel.
Alicjio na Florydę nie ma żadnych szans – brak wiz do USA.
nemo – nie znam daty zarejestrowanej wypowiedzi, obecnie ma 65 lat (może tak młodo wygląda?), wycofał się z życia wirualnego i publicznego w 2014 roku, o czym poinformował na Facebook’u:
“I don’t do interviews any more, and don’t have email, a mobile phone or a social media presence. All of my time is devoted to new projects and my family of loved ones…” (nie udzielam już więcej wywiadów, nie mam e-mail’u, telefonu komórkowego i innych medialnych nośników. Swój czas poświęcam nowym projektom i ukochanej rodzinie)
Czytałam i Shantaram i Cień Góry- obie ciekawe, jest przygoda i wątek psychologiczny kiczu troche ale do przyjęcia , myślę, że lektura Cię nie znudzi.
Zapomniałam dodać: nawet nie wiedziałam, że napisał drugą część. Chyba że „The Mountain Shadow”, ponoć kontynuację poprzedniej książki, nazwać można drugą częścią. A tej jeszcze nie czytałam.
Zainteresowanych całością cytowanej poprzednio wypowiedzi autora „Shantaram” odsyłam do:
http://www.shantaram.com/
Małgosiu,
pozdrów Las w Chmurach i wulkany, zwłaszcza Irazu!
Życzę dobrej pogody w tamtej okolicy, ale nazwa mówi za siebie. Tam gdzie myśmy byli, nie padał deszcz, ale byliśmy w chmurach, kompletnie mokrzy. Wiało też przeokropnie, zwłaszcza w nocy. Ale geograficznie-przyrodniczo piękny kraj.
Eska – a co Ty jeszcze robisz o tej porze? U mnie dochodzi samo południe, nie dziwota że siedzę przed komputerem.
Alicjo – za to teraz wygrzejecie się na Florydzie. Udanego wypadu życzę. Pogody też.
Echidno,
dziękuję za życzenia – jak już wspominałam, kiedy my do ciepłych krajów, to u nas też ciepło. Ironia losu 🙄
nemo – to ja raz jeszcze względem wiadomej książki.
Obraz Indii widziany z innego punktu widzenia, poznawanie rzeczywistości poprzez wtopienie w najbiedniejszą warstwę społeczności Bombaju, próba zrozumienia tamtejszych obyczajów i zależności, lęk i późniejsze zafascynowanie krajem i jego mieszkańcami. Co pozostało nie bez wpływu na obecne życie autora.
O tyle interesujące, że Roberts nie próbuje naprawiać według własnych standardów życiowych lecz pomagając (no nie tylko) dostosować się do norm panujących w Indiach. Błąd wielu organizacji międzynarodowych i różnych grup niosących „pomoc”. Ale to tak na marginesie.
Czy kicz? Nie wiem. Niewątpliwie nie jest to opracowanie naukowe, a w zbeletryzowanej autobiografii wiele chwytów dozwolonych. Czyta się dobrze. I może otwiera oczy na sprawy z jakimi człowiek z innej kultury niewiele miał do czynienia.
Indie mnie nie pociagają turystycznie, prawdopodobnie dlatego, że nasłuchałam sie negatywnych opinii od znajomych, którzy tam byli, nie będę się nad tym szczegółowo rozwodzić, ale nie są to zachęcajace opisy nawet dla ludzi, zahartowanych w podróżowaniu wszędzie i w najgorszych warunkach.
Ja też byłam w biednym kraju, bardzo podobno biednym (Madagaskar), ale na pewno nie widziałam tych najbardziej biednych miejsc, nasz kierowca nas tam nie woził, jestem pewna. Nikt nie ma pomysłu na nie, że wyrównanie różnic, ale chociaż jakieś zbliżenie, żeby niech tam jedni maja kawior i „zdrową żywność”, zapijane szampanem, a ci z drugiego końca choćby pełny żołądek co dnia. My tu dyskutujemy o zdrowej żywności! Za chwile dojdziemy do zasad komunizmu, że wszystkim równo i po równo, a przecież nie to napędza postęp, tylko cholerny kapitalizm i „ja chcę wiecej!”.
Taką drogą jechaliśmy, Małgosiu…
http://aalicja.dyns.cx/news/Costa_Rica-Wybrane/IMG_2480.JPG
Dzień dobry 🙂
kawa
I herbata też 🙂
https://kuchniaindyjska.wordpress.com/2014/01/26/herbata-indyjska-chai/
dzień dobry …
Małgosiu wszystkiego najlepszego i zdrówka z okazji imienni … 🙂 … niech kaszel idzie precz …
ciekawe kto lubi herbatę z mlekiem? … jak byłam mała to nam dawali taką zabielaną ..
bawarka, jak mawiała moja Bunia
Małgosia wie, jak z rozmachem świętować swoje imieniny 😉
Małgosiu-zdrowia i jeszcze wielu pięknych podróży!
Alicjo-udanego pobytu na florydzkich rubieżach!
Pamiętam, jak zalecali, by bawarkę piły kobiety w ciąży.
Mój Tata wprawdzie nigdy nie był kobietą w ciąży, ale miał okres kiedy pił herbatę z mlekiem codziennie. Ja nigdy nie przepadałam za tym napojem, chociaż ta przygotowana na sposób indyjski(sporo przypraw) może być całkiem smaczna.
Lotnisko, wszystko nieczynne, nawet wejscie poza bramki tez.
Irku, polej kawy, albo jeszcze lepiej piwa (piwo z rana jak smietana), bo tu posucha wielka.
Trzy i p godziny do odlotu, nie ma co robic…a kawa by sie przydala. Ide sie przejsc.
Internet dziala, to dobrze.
Alicjo uściskaj cichala i Ewę … dobrego lotu …
tak to była bawarka … babcie dbały o wnuków … 🙂
Małgosiu, piękne obchody imieninowe masz 🙂 wszystkiego najlepszego 🙂
Bawarki w dzieciństwie nie lubiłam, jedyna herbata z mlekiem, która mnie zachwyciła, była przyrządzona przez moją angielską przyjaciółkę, u niej w domu. Mimo samodzielnych prób nigdy nie udało mi się powtórzyć tego smaku.
Alicjo, bawcie się dobrze!
A co do utraty kilogramow, to sie pochwale, ze przez rok pozbylam sie 13 kg i trzymam sie tego. Obserwuje kolezanke, ktora dopadl efekt jojo (po diecie Dukana) i ona jest dla mnie ostrzezeniem.
Esko, Echidno
dzięki za informacje o książce. Zanim się zabiorę do lektury, wprawię się w odpowiedni nastrój pijąc masala chai czyli herbatę po indyjsku, która mi swego czasu w Ugandzie bardzo przypadła do smaku.
Od świeżo powróconych ze Sri Lanki przyjaciół dostałam właśnie paczkę herbaty Halgolla, którą producent zachwala jako „Better with milk”.
Gratulacje dla POLITYKI z okazji 60 lat … 🙂
meg-mag no no … wielki sukces … jak to zrobiłaś i dlaczego? …
Jej, dopiero teraz zauwazylam, ze mnie podpisalo nickiem z maila 🙂
Jolinku – bo sie przestalam miescic w wiele fajnych ubran, a szkoda mi bylo je wyrzucac, no i nienawidze kupowac ciuchow. Poza tym zaczelam troche dla towarzystwa tej kolezance, ktora sie zafascynowala Dukanem. Ale nie wdrazalam tak drastycznej diety, no i ruch. Raz w tygodniu minimum 2 godziny roweru a w zimie biegowki.
Bawarka zalecana była dla kobiet karmiących. Mnie ten smak zupełnie nie odpowiadał, ale syn pił w zasadzie tylko taka herbatę. Musze go spytać, czy nadal taka pije.
Omawianej książki o Indiach nie czytałam, ale zapisałam tytuł i autora. O Indiach czytałam bardzo ciekawą książkę o charakterze reportażu ” Lalki w ogniu” Pauliny Wilk, wydaną kilka lat temu. Wspominaliśmy tu o niej. Bardzo polecam. Na pewno jest w każdej bibliotece.
Magdaleno to powody trzymania wagi mamy takie same … 🙂
nemo obiecałaś nam zdjęcia … tak tylko nieśmiało przypominam ..
Magdaleno-gratulacje 🙂
Różnie to bywa z tymi dietami…
http://hanula1950.blox.pl/resource/gorszawaga.jpg
Alina upoważniła mnie telefonicznie do przekazania smutnej informacji o śmierci swojej Mamy. Wiele osób na naszym blogu przeżyło już te, jakże smutne i dramatyczne chwile. Wiemy zatem doskonale, czym jest odejście tak bliskiej nam osoby.
Alino-ściskamy Cię mocno i jesteśmy z Tobą.
Alinko smutna wiadomość bardzo … 🙁 … wyrazy współczucia …
Jolinku, Salso-zajrzyjcie do skrzynki.
Alino, współczuję, przytulam serdecznie
Dobry wieczór,
Alino – współczuję, mocno ściskam i przesyłam dobre myśli
Jolinku i Danusiu – piękna wyprawa, wspaniałe zdjęcia.
Krystynie (zaległe) i Małgosi – najserdeczniejsze życzenia.
Życzę takiej dziecięcej radości 🙂 : http://giphy.com/gifs/our-gang-hal-roach-dorothy-deborba-fmMYCeKUhvP6E
Jolinku! Czujemy się już uściskani, ale chętnie jeszcze przyjmę od Alicji! Faworków, czyli chrustu nie będzie, bo spirtu niet! Czy można bez tego?
Alicja z Jerzorem niedługo lądują. czekamy na kontakt.
Alino – wyrazy współczucia. R.I.P. 🙁
Asiu-jak to dobrze, że nareszcie powróciłaś na łono 🙂
Cichal-do faworków można dodać rumu:
https://www.youtube.com/watch?v=UsKyKcAzj7I
Bawcie się dobrze z Jerzorami!
Asiu, jesteś wreszcie 🙂
Przepisy na faworki pozwalają zastąpić spirytus octem. Uważam, że lepsza będzie czysta wódka. Octu nigdy nie dodawałam. Dziś też zrobiłam sporą porcję faworków, bo część zawiozę jutro gdyńskiej części rodziny. W tej sytuacji pączków chyba nie będę jadła. Ale to się jeszcze okaże.
Danusiu – łono poprawia humor i podnosi na duchu
Nowość, która pewnie spodobałaby się Pyrze: https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/bialy-szlak
O autorze i jego wcześniejszej książce pisała kiedyś Helena.
Alino, slowa sa zbedne, wiec napisze tylko R.I.P.
Alino, wyrazy współczucia.
Alino,
Wspolczuje
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Irek zapodał pączki no to pączkujemy … 🙂
Asiu pomachanko … 🙂
„Powiedział mi Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła” 🙂
O historii pączków już czytaliśmy i rozmawialiśmy na tym blogu, ale może nie zaszkodzi
sobie przypomnieć skąd się wzięła ta tradycja:
http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/paczki-rodzaje-i-krotka-historia-slodkich-kulek-smazonych-w-glebokim_40637.html
ja lubię z budyniem i cukrem pudrem … a Wy jakie pączki lubicie?… oczywiście dobre i świeże domowe lubię wszystkie …
Najbardziej lubię z lukrem i mamoladą różaną. Takie dwa pączki właśnie zjadłam 🙂
zatem dzisiejsze szaleństwo zakończone. Pączki z adwokatem też są ok.
W środku różana konfitura, na wierzchu lukier i skórka pomarańczowa. Przejęłam się bardzo Waszymi rozważaniami o dietach i wagach, więc czekam żeby przynajmniej trzy godziny minęły od śniadania 🙂
Udalo mi sie zamowic w polskim sklepie paczki z roza i cukrem pudrem. Bede je dzis stosowac w celach edukacyjnych 🙂 moze gramatyka bedzie lepiej wchodzic do glow 🙂
Alino, najserdeczniejsze wyrazy współczucia. Ściskam.
Alino – serdeczne wyrazy współczucia
Echidna
Alino, wyrazy wspolczucia.
Powitałiśmy Kostarykę. Wulkan Irazu widziałam z oddali. Była imieninowa kolacja. Bardzo dziękuję za życzenia.
Jolinku-zajrzyj do poczty!
Dzien dobry z Sarasoty.
Serdeczne uciski od nas dla Aliny.
Wczoraj z trudem wyladowalismy w Tampie, wiatr byl mocny i samolotem rzucalo, ale zdrowo i prawidlowo trzepnal o pas. Pilot uprzedzal, ze moze byc nieprzyjemnie. Wzielismy samochod i zacumowalismy sie w hotelu – nieomylny zawsze Jerzor machnal sie o miesiac i zarezerwowal oraz zaplacil…ale poniewaz rezerwowal via internrt przez jakas firme, musial z ta firma negocjowac, zeby raczyla przesunac rezerwacje na luty. Z pozoru prosta operacja (hotel prawie pusty) zajela nam 4 godziny, ale bylismy cierpliwi chyba jak nigdy w zyciu. Pani z hotelu, kobieta piekna z jeszcze piekniejsza fryzura afro, zrobiona w skrecone loczki, byla absolutnie obojetna na nasze losy – booking.com dzwonilo do niej, ze owszem, niech wyprostuje nasza rezerwacje na wczoraj, ale panienka nam nie powiedziala o tym – dopiero na samym koncu, jak wychodzila do domu o 16-tej, a my siedzielismy w holu i czekali, az cos sie dokona lub nie – i od czasu do czasu ja przepytywalismy na okolicznosc. Juz w pokoju sklelismy ja od najgorszych, bo w pelni na to zaslugiwala. Ma szczescie, ze tego nie slyszala.
Wczoraj straszliwie lalo w Tampie po prostu sciana deszczu. Dzisiaj jest tak sobie, slonce ma byc po poludniu i w ogole ma byc cudnie i slonecznie. Oby. na razie wybieramy sie rozejrzec po okolicy, Cichaly telefonicznie.
Danuśka już … 🙂 …
Małgosi mam nadzieję, że perypetie z kaszelkiem przeszły .. mnie wykańczały klima i przeciągi …
Alicjo podziwiam cierpliwość … może trzeba było się zameldować jak z ulicy a potem odwołać zamówienie .. niech będzie cudnie i słonecznie … 🙂
o mace kasztanowej słyszałam ale o tej nigdy .. chyba dziki jedzą żołędzie to może i dla nas jest dobra … 😉
http://www.digotuje.pl/2017/02/maka-z-zoedzi-kilka-informacji.html
Oh, Jolinku!
Dla mnie jestes tu ta, co zawsze wrzuca jakies sznurki do nowinek. Chwala Ci za to, skorzystalem nie jeden raz! Podpada mi jednak, ze kontekst jest czesto jakis zdrowotny, jakis taki za, lub anty, albo i – za i przeciw. Kochana, widzac Cie ostatnio prawilem komplementy ktore przychodzily mi naprawde lekko i nie musialem przeginac, nie drazylem tematu, i nie pytalem o klopoty (inne moze jakies) bo wygladalas doskonale. Jasne, ze tylko niektorzy nie maja z tym klopotow i wszyscy obojetnie jakiej plci, musza nad tym pracowac aby utrzymac w miare normalna wage lecz zapytam wprost: Skad ta maniera, ze stale cos liczysz, cos wymierzasz? Zdaje sie Tobie moze, bo do tego zmierzam, ze zdrowe jedzenie, super zdrowe, wyrowna wylomy na Twoim zdrowiu jakie powoduje Twoje palenie? Twoje jaranie?
Stary palacz mowi Ci – nie. Pyra, swietej pamieci, wyrazala tu niejednokrotnie brak iluzji w tym temacie.
Poza tym: Sciskam Cie!
To nie ma byc atak na Ciebie, tylko wklad do dyskusji nad tzw. zdrowym zyciem. Wroce do tematu.
Kochany pepegorku jak każda prawie kobieta staram się dbać o siebie … 😉 … a poważnie to wrzucam tu linki do przepisów, które mnie zaciekawią albo są bardzo proste albo by wywołać tu dyskusję co czasami mi się udaje … jem wszystko jak leci chyba, że nie lubię lecz ponieważ jem 7 razy dziennie małe porcje (już od lat) to szukam też przepisów na coś ciekawego a jak już znajdę to się dzielę w ramach przyjaźni blogowej … to taka moja zabawa dlatego nie wrzucam tu przepisów na zwyczajne jedzenie bo wszyscy je znają i stosują … a papierosów nie rzucę bo przytyję … 😉
Popieram Cię Pepegorze !!!!!!!
Jakims cudem zniknal moj wpis, ale powtorze, bo w zasadzie nie chce nam sie nigdzie ruszac po obfitym lanczu w restauracji ze wszystkim morskim. Ja zawsze Jolinkowi docinam z ta zdrowotnoscia, ale robie to niezlosliwie, tylko tez sie dziwie, co Jolinek tak sie tym przejmuje 😉 Przeciez nie ma podstaw…
Jolinku,
my nie moglismy zrezygnowac z tamtego zaplaconego i zabukowanego, bo rozliczenia prowadzimy z firma booking.com, ktora za ciebie szuka odpowiedniego hotelu, w odpowiednim miejscu i zakresie cenowym. Podobnie jest z firma Trivago. Gdybysmy zrezygnowali, a nie usilowali przebukowac na wczoraj, stracilibysmy ok.80% tego, co zaplacilismy. Przez booking.com zalatwianie tej sprawy ma te dobra strone, ze czesto hotele sa tansze, niz tak „z wejscia” do hotelu – te firmy bookingowe maja jakies tam uklady z hotelami.
Przy okazji, warto o takie rzeczy pytac, na przyklad wiem, ze pociagi – rezerwacja i kupowanie biletu przez internet jest znacznie tansza, przynajmniej w Intercity. Kupic, wydrukowac i zaoszczedzic 🙂
Dzisiaj bedziemy sie telefonicznie ugadywac z Cichalami, ktorych zamierzamy odwiedzic. Mieszkamy jakies 60 km od nich (jutro przeprowadzamy sie blizej!), ale jestesmy rozlozeni na lopaty jedzeniem, bylismy na lanczu w morskiej knajpie, objedlismy sie w miare dobrze, fladra z grilla pyszna – znacie smak swiezo zlowionej ryby!- Jerzor zjadl chowder, rodzaj zupy rybnej, a do rego fritate z morskich robali. No i opijamy sie piwem, nigdzie nam sie nie chce chodzic, tutaj jest jedna wielka ulica, a przy niej same hotele i motele. Nigdzie dalej sie nie wybieramy, bo pijemy procenty.
Tyle na razie na talerzu i w szklanicy 🙂
p.sSamsung nie posiada polskich znakow diakrytycznych, Jerzor nie zainstalowal 🙁
Dlaczego PiS postanowił wyciąć wszystkie drzewa starsze niż trzydziestoletnie?
Ponieważ korzeniami tkwią w PRL…
Świeżą flądrę będę pewnie jadła jutro w Pucku. I jest szansa, że może być rzeczywiście świeżo złowiona. Wyjazd planowany jest niezależnie od pogody, a jutro przewidywany deszcz, śnieg i słońce.
Jolinek należy do takich osób, które są cennymi znajomymi. Nie mówię tu o walorach osobistych, bo te znamy, cenimy i bardzo lubimy, ale o tym, że wyręczają tych, którzy nie lubią lub nie potrafią szperać i wyszukiwać różne praktyczne informacje. Podają je nam na tacy, a my możemy wypróbować je. A że to są najczęściej zdrowe przepisy, to jest to naturalne. Z praktyką jest różnie, ale pragnienie zdrowia jest coraz większe.
W ten sposób też można schudnąć, a nawet całkiem się wykończyć 🙂 http://www.tvn24.pl/ciekawostki-michalki,5/mama-czworki-dzieci-podbila-siec,617797.html
Dziś jadłam moje faworki i jednego pączka – z konfiturą różaną. Ale gdyby ktoś nie znał wcześniej pączków, to po tym moim pewnie nie miałby więcej na nie ochoty – suchy, mało słodki, z cukrem pudrem i dwa razy droższy od zwykłego. A kupiłam go przy okazji zakupu chleba żytniego z dynią, na który ostatnio nie mogę trafić, bo jest smaczny, a do sklepu dostarczają go w niewielkiej ilości. I z tej radości, że trafiłam na mój ulubiony chleb, skusiłam się na pączka. Był niedobry. A jeden pan pytał w tym sklepie o paczki z nadzieniem toffi. Nie było.
Jeździłam dziś trochę po Gdyni i przy okazji obserwowałam cukiernie. W niektórych były niezbyt wielkie kolejki, a do cukierni ” Pączuś” przy ulicy Świętojańskiej kolejka miała kilkadziesiąt metrów, mimo że w pobliżu są 2 inne cukiernie. Może to z powodu gorących pączków. Po 15.00 widziałam jeszcze mnóstwo pączków w pustych cukierniach. Chyba nie wszystkie się sprzedały.
Syn i synowa ucieszyli się z faworków, ale oświadczyli, że zaczynają się odchudzać, a przynajmniej rezygnują ze słodyczy. Też przymierzam się do takiej decyzji.
a ja dziś zjadłam 4 pączki … takie zwykłe z marketu … i bardzo mi smakowały …
Alicjo to teraz rozumiem czemu czekaliście …
Krystyno czyli moda na niektóre cukiernie jak co roku .. ja ostatnio odkryłam chleb kresowy z siemieniem lnianym w piekarni „Putka” …jest lekki i kroją mi go na takie długie pajdy .. ze świeżym masłem i miodem pycha do kawy …
W mojej dzielnicy są obok siebie dwie cukiernie: „Sweet home” i szacowny Blikle. „Sweet home”to cukiernia sieciowa, w Warszawie ma bardzo wiele punktów.
W Tłusty Czwartek do Bliklego zawsze kolejki, a w „Słodkim domu”pączki z uśmiechem i od ręki. Moim zdaniem ich smak jest taki sam, zatem już z samego rana zakupiliśmy te bezkolejkowe. O pogarszającej się jakości ciastek Bliklego rozmawialiśmy chyba w ubiegłym tygodniu.
Odchudzanie zaplanowane dopiero od Środy Popielcowej. Pomiędzy planami, a okrutną rzeczywistością zdarzają się dosyć często różne dziwne i nieprzewidziane przypadki 😉
Teraz winujemy – nie mamy paczkow, ale moze jutro nadrobimy. Zadzwonilismy do Cichalow, ze ich jutro najdziemy. Wynajelismy niedaleko od nich jakis pokoj. No i z Tarasiewiczami trzeba sie jakos umowic, fajnie byloby ich znowu odwiedzic. Tymczasem nadal leniuchujemy, czytajac to i owo. Niedaleko od naszego hotelu jest muzeum, na ktore Kapitan kazal nam zarezerwowac poniedzialek, bo podobno jest za darmo wstep. Z Krakusa duszy krakowskiej nie wyciagniesz 😉
Musze to sprawdzic, bo z mojego doswiadczenia wynika, ze w poniedzialki zwykle muzea calego swiata sa zamkniete….
No, nie takie z Cichalem numery… rzeczywiscie w poniedzialki muzeum jest za friko, a w normalny dzien 25$, 23$ dla seniorow, do ktorych na szczescie sie zaliczamy w takim wypadku. W kazdym innym jestesmy mlodziez! A propos, jak wprowadzalismy sie do hotelu, zazywna starsza jejmosc od sprzatania na moje dzien dobry odpowiedziala – how are you today, honey (miodzio), a do Jerzora wrzasnela – and how a you young man?! „young man” z lekka przerzedzajaca sie czupryna zdecydowanego srebra 🙂
Taki czlowiek oczywiscie natychmiast z rana (wczesne przedpoludnie) ustawia twoj dzien na optymizm i usmiech. To tak jak pilot naszego samolotu – bedzie nielekkie ladowanie, ale sie nie obawiajcie, to tylko wiatr 🙂
Kto ciekaw tego muzeum, niech wygoogla sobie The Ringling Museum, Sarasota – podalabym adres, ale nie mam myszy, a nie wiem, jak sie kopiuje i wkleja paluchami. Rzeczywiscie, ciekawa rzecz, ide nastawic sie wirtualnie. Kapitan zaoszczedzil nam 46$, znow kasa do wydania na cos innego!
A propos, jest juz slonce, jak zapowiadali, ale na wszelki wypadek kupilam sobie przepiekna parasolke, biala w solidne kolorowe kropy. Teraz gdziekolwiek pojade, bede obowiazkowo kupowala nie tylko jakas szmate, ale i parasolke. Zwyczaj zapoczatkowany w Japonii 🙂
Jak kupisz parasolke, zazwyczaj masz pewne, ze deszczu nie bedzie – tylko przywieziona ze soba „domowa” parasolka tak nie dziala, nalezy ja zakupic w miejscu pobytu!
Alicjo, chowder to moja ulubiona zupa rybna. Pierwszy raz jadłam ją w Irlandii . W jej skład wchodził:
dorsz lub inna biała ryba , łosoś, owoce morza- wszystko świeżutkie – oraz por i seler naciowy. W Polsce taka dobra mi nie wychodzi z powodu braku odpowiednich owoców morza .Na Florydzie jest przyrządzana podobnie ?
Mam nadzieję, że szalejący dzisiejszej nocy wiatr nie narobi szkód…o, wlaśnie zgasło światło.
Przegladam „Polityke” w internecie – jej 60 lat! a ja czytalam od 56 lat mniej wiecej, bo byla w domu, zawsze od ostatniej strony zaczynalam, wiekszosc z Was wie, dlaczego i „dla kogo”. Dla znakomitych felietonistow, co tu duzo gadac…
Przejrzalam liste redaktorow, ktorzy odeszli na Chmurke… Pamietam prawie wszystkich, prawie, bo niektorzy byli krocej, albo pisali na tematy, ktore omijalam. Zastanawiam sie nad takim fenomenem – Gospodarz cichcem nas po prostu uwiodl, nie wiadomo kiedy, ale na pewno pomogla w tym Pyra, ktora wpadla na pomysl I Zjazdu Lasuchow, a potem juz poszlo…Piotr nas uwiodl wszystkimi cechami, wymienionymi we wspomnieniu o Nim w najnowszej Polityce, ale nie tylko tym, nie wiem, jak to nazwac, ale z czasem powstala swego rodzaju „rodzina”, o ktorej Pyra mawiala BLOG POTEGA JEST I BASTA!
Dlatego dziekuje Gospodyni i Agacie, ze podjely trud prowadzenia blogu, ale przyznajcie…nie mialyscie wyjscia, jako blog bylismy uparci, nie moglo byc zamkniecia blogu!!!
Zdrowie Wasze 🙂
Po wczorajszych pączkowcyh szaleństwach dzisiaj herbata ziołowa 😉
http://kobietawielepiej.pl/sites/default/files/herbaty-ziolowe.jpg
A kawa Irka zawsze z przyjemnością!
Również czytałem o nasionach chia i widzę same plusy stosowania nasion w odchudzaniu. Tylko niestety częste stosowanie wiąże się z wysokimi kosztami dlatego warto przeczytać artykuł o cenach nasion chia http://enaturablog.pl/nasiona-chia-cena-kupic-wlasciwosci-lecznicze/
Bardzo przydatne informacje 🙂