Jedzmy zupy
Zwolennicy zup twierdzą, że gotowali je już neandertalczycy. Jako dowód podają odnalezienie szkieletu osobnika tego gatunku, który stracił wszystkie zęby, a następnie żył jeszcze przez długi czas. Ponieważ był pozbawiony możliwości gryzienia, oznacza to, że musiał się żywić miękkim i rozgotowanym pokarmem. Czyli zupą. Ludzie pierwotni wykorzystywali do gotowania zupy dołek wykopany w ziemi. Wykładali go skórą zwierzęcą i wlewali do wnętrza wodę oraz dodawali składniki. Potem umieszczali w środku rozgrzane w ognisku kamienie. Podobno potrafili też gotować mięso w wodzie, w odpowiednio zwiniętych skórach zwierzęcych zawieszonych nad ogniem.
Wynalezienie zupy bardzo ułatwiło żywienie grup, w których żyli nasi przodkowie, ponieważ można było ją ugotować z gorszej jakości produktów, na przykład z bardzo twardych lub mało wartościowych składników. Podobno chęć ułatwienia gotowania zupy była impulsem, który pobudził rozwój garncarstwa i ceramiki.
W Polsce zupy początkowo nazywane były polewkami lub mało apetycznie bryjami. Gotowano je z rozmaitych kasz i roślin strączkowych. Biedniejsi używali nie tylko warzyw strączkowych, ale i dziko rosnących roślin – lebiody, barszczu, pokrzywy i szczawiu. Najstarsze z dawnych polskich zup, które do dziś gotujemy, to żur i barszcz.
Zupę ugotowaną w domu, z dobrze znanych składników, bez ulepszaczy, docenimy zwłaszcza zimą, kiedy pozwala nam się rozgrzać po powrocie do domu i napełnia brzuch wartościowym oraz smacznym pożywieniem.
Ale ponieważ wszystko w świecie się zmienia i unowocześnia, pod koniec XIX wieku opracowano technologię produkcji zup skondensowanych, przydatnych przede wszystkim dla turystów i armii. Z kolei w 1958 roku Japończyk Momofuku Andō stworzył zupki błyskawiczne. Pierwowzorem była japońska zupa ramen. Powstały wówczas zupy w proszku z makaronem, którymi zajadają się dziś młodzi ludzie. Często pałaszują je zresztą na sucho!
My jednak nie dajmy się zwieść przemysłowi spożywczemu i przygotujmy w domu pyszną pożywną zupę. Oto doskonały przepis na dwie zapomniane już dziś nieco zupy.Zupa cynamonowa
25 dag włoszczyzny, 25 dag skrzydełek kurzych, 1 i 1/2 cytryny, 5 łyżek ryżu, 2 żółtka, 1/2 szklanki śmietanki, sól i biały pieprz
Ugotować rosół z włoszczyzny i skrzydełek. Przecedzić go, posolić, wsypać opłukany ryż i gotować około 20 minut, aż będzie miękki. Umyć cytrynę, cienko ją obrać, pokroić na plasterki, wrzucić do zupy. Z pozostałej połowy cytryny wycisnąć sok. Wymieszać żółtka ze śmietanką i sokiem z cytryny. Wlać do zupy i podgrzewać kilka minut, nie doprowadzając do wrzenia. Doprawić zupę do smaku solą i odrobiną białego pieprzu.
Zupa koperkowa
1 litr rosołu, duża ilość koperku, ¼ litra śmietany, 5 dag masła, 2 dag mąki
Zrobić zasmażkę z masła i mąki, dodać siekany koperek, mieszać chwilę. Rozprowadzić zimnym rosołem, zagotować, wlać do garnka z resztą rosołu i gotować jeszcze 5 minut. Wlać do zupy śmietanę. Podawać z kluseczkami lub z ryżem.
Komentarze
jeszcze raz dzień dobry …
ta koperkowa zupa mnie kusi … a u mnie dziś ogórkowa ..
dla cichal jak wyzdrowieje i nie tylko …
http://nietylkopasta.pl/losos-marynowany-whisky/
Dwa małe kotki, bojące się burzy znalazły schronienie 😉
https://i.reddituploads.com/11e2124ada71444da260401eba9d22bb?fit=max&h=1536&w=1536&s=f71b7fcdc44e816b328ebefef48a42c8
Pamiętam z dzieciństwa zupę „nic”. Nie śmiać się proszę….
Była na bazie mleka (nie cierpię!), chyba zaciągnięta zółtkiem, z cukrem waniliowym i z ubitą pianą z białek. Jeszcze wtedy lubiłam słodkie, więc to było bardzo dawno temu.
Jesień/zima to pora na zupy, tak mi się kojarzy – bo zupy rozgrzewają 🙂
Jak dla mnie, muszą to być zupy, w których łyżka stoi. Na przykład zupa gulaszowa albo krupnik. Zupa, po której już nic nie chce się jeść.
Idę dospać…
Czytam alarmujące „Atak zimy na Warszawę. Pod naporem śniegu łamią się drzewa, stoją tramwaje”, a na zdjęciach… parę centymetrów śniegu, pobielone pomniki i krzewy…
Oj, chyba już zapomniano, jak wygląda prawdziwa zima 😉
U mnie od paru dni bardzo słonecznie, sucho, w nocy lekki mróz, tradycyjnie po wczesnym śniegu w październiku i początkach listopada będziemy długo czekać na zimę.
Tygodniowy halny zmiótł śnieg z terenów narciarskich, prognozy na najbliższy tydzień nie zapowiadają opadów, tylko słońce, słońce, słońce…
Zupy bardzo lubię, choć gotuję dość rzadko. Ostatnio – grochówkę, już drugi raz. Po spacerze w mroźnym wieczornym powietrzu rozgrzewa znakomicie. W kolejce czeka nadkrojona dynia, potem może tybetańska thenthuk, krupnik gryzoński…
Zupa nic to był ulubiony deser mojego dzieciństwa. Domagaliśmy się prawie co niedzielę. Najlepiej smakowała dobrze schłodzona lub ciepła, ale z zimnymi piankami, które musiały być z piany ubitej bez cukru, ze szczyptą soli, gotowane na mleku z wanilią, po wyjęciu pianek zagęszczonym żółtkami ubitymi z cukrem.
Dzień dobry, dzisiaj mam ochotę na tę koperkową, z ryżem. Gorącą.
Wczoraj była ogórkowa, a przedwczoraj kapuśniak z kaszą i ziemniakami, we wtorek barszczyk z krokietami. Tydzień zup po prostu 🙂
U mnie zimowo, śniegu może nie aż tak dużo, ale za to jest bardzo ciężki, taki co to łamie gałęzie. W związku tym oprócz zwykłego odśnieżania musiałam odśnieżyć przygniecione krzaczki. A w centrum Gdyni i Sopocie/ skąd mam wieści/ śnieg w ogóle nie padał. Szkoda, że wnuk nie może dziś do nas przyjechać, bo nie może doczekać się zimy. Ale ma rewizytę przedszkolnego kolegi, u którego niedawno spał, więc nie może zawieść kolegi.
Asiu,
moja ogródkowa żaba też musiała być dziś odśnieżona.
Zupy też wolę treściwe, takie, które wystarczą za cały obiad. Ale w restauracji czy w gościach wolę delikatne. Niedawno jadłam w restauracji bardzo smaczną minestrone. Dziś obiad bez zupy – ziemniaki w mundurkach i śledzie w śmietanie z cebulką.
Kapuśniak z kaszą i ziemniakami – takiej wersji kapuśniaku nie znałam, ale kaszę bardzo lubię, więc pewnie smakowałby mi.
Ten śnieg padał niespiesznie już od wczorajszego zmierzchu, był mokry i ciężki. Stąd te połamane drzewa, gałęzie. Rano krajobraz był bajkowy, ale w niektórych miejscach niestety nie obeszło się bez szkód.
Koperkową i cytrynową bardzo lubię, zupę „nic” wspominam z dzieciństwa. Przepis na nią widnieje w „Poradniku dla młodych gospodyń” z 1900 r. Zaznaczony ręką mojej babuni jako wypróbowany i dobry do stosowania. Z zup dziwnych pamiętam jeszcze zupę piwną, podawaną grzankami, nie przepadałam za nią 🙂
A dzisiaj u mnie zupa krem z porów, z grzankami. Pyszna na taki śnieżny dzień 🙂
Śnieg wyglądał bajkowo przez okno, ale brnięcie w brei śniegowej po nieodśnieżonych chodnikach to żadna przyjemność. Tworzą się też ogromne kałuże z tego odgarniętego. Śnieg jest przyjemniejszy jak towarzyszy mu mróz, a nie jak dzisiejsza odwilż.
Zupy nic nigdy nie jadłam, u mnie w domu jej nie robiono, a nawet nie mówiono. Zupy lubię, ostatnio był rosół, a wczoraj pomidorowa.
Leśniewska, Bronisława
Kucharz polski jaki być powinien: „Książka podręczna dla ekonomiczno-troskliwych gospodyń” 1856 – pisownia oryginalna
„Zupa kawowa z nicami.
Zagotować mleka kwart 2, wrzucić kilkanaście ziarek jednocześnie palonej kawy; z troszką zimnego mleka ubić 6 żółtek i wlać na wrzące ciągle mieszając, ubić 6 białek na tęgą pianę, wsypać łyżkę bardzo miałkiego cukru, wrzucić od razu na bardzo wrzące mleko, po chwili przeciąć piankę ostrym nożem na krzyż, odwrócić na druga stronę, gdy zupełnie stężeje, brać łyżką foremne kluseczki, kłaść do wazy i nalać tem samem mlekiem i wydać.
Uwaga: nice można jeszcze robić w ten sposób – wydzyngować blachę masłem, kłaść na nią łyżka srebrną lub blaszaną foremne kluseczki z przyrządzonej piany i wstawić do piecyka, gzie duch jest bardzo wolny, żeby stężały i nabrały koloru blado-bułkowego, kłaść w wazę i nalać zupą.”
Zupe gotuje na trzy cztery dni. Obecnie jemy jarzynowa, pozniej bedzie krotka przerwa. W przyszlym tygodniu jedziemy do Paryza na pare dni. Mlodzi kupili sobie mieszkanie i chcemy je zobaczyc w realu a nie tylko ze zdjec. Kupilismy sobie tez bilety na wystawe kolekcji Chtchoukina, ktora zorganizowala fundacja Vuitton.
Zdaje się, że przydałby mi się rosół…Miałam robić kulki mocy, ale moc ze mnie uszła, a tu tyle roboty mnie czeka!
Idę chociaż parę bombek powiesić na hoi, w tym roku będzie robiła za choinkę.
Nie umiem skracać sznureczków – szukałam pomysłów na
świąteczne dekoracje, znalazłam kopalnię, może i wam się na coś przyda.
Acha – nastawiłam na krupnik, żeby nie odstawać od frakcji zupnej 🙂
https://www.google.ca/search?q=%C5%9Bwi%C4%85teczne+ozdoby+zr%C3%B3b+to+sam&tbm=isch&imgil=sKKg7sheZEK9UM%253A%253BG8ted5ky1zgKtM%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fzszywka.pl%25252Fp%25252Fpomysly-na-tanie-prezenty-swiateczn-5988420.html&source=iu&pf=m&fir=sKKg7sheZEK9UM%253A%252CG8ted5ky1zgKtM%252C_&usg=__sh7Sp-RSdNeQl_Q5vK4FafwmPVs%3D&biw=1097&bih=556&ved=0ahUKEwjOj-mF79XQAhXI5YMKHcUWDrUQyjcIKg&ei=_phBWM6YAsjLjwTFrbioCw#imgdii=bZCfNRa6KHrNZM%3A%3BbZCfNRa6KHrNZM%3A%3BqJsxYs_EjM3b8M%3A&imgrc=bZCfNRa6KHrNZM%3A
Ech, ten Szczukin i jego kolekcja 😉 Ile to się trzeba nagimnastykować, aby napisać go po francusku 🙂
Elapa,
zazdroszczę Ci tej wystawy.
Nemo,
To nie był śnieg tylko mokra bryja, na której wszyscy z początku się ślizgali a na końcu i tak wszystkim przemokły buty. Dużo gorszy był wiatr.
Dzisiaj nad ranem śniło mi się bombardowanie. Zadzwonił budzik, wstałam. O dziwo odgłosy „bombardowania” nie ustały. Już pomału zaczęłam przyjmować do (jeszcze sennej) świadomości, że być może nasz wschodni sąsiad testuje sojusz północnoatlantycki, kiedy Witek z politowaniem wyprowadził mnie z błędu, że to na pewno grad. Zanim wyszłam do pracy, grad ustał. Po kilku godzinach zadzwonił brat, że sąsiadka zauważyła oderwany kawał blachy przy kominie, przy wietrze walący z zapałem o dach…
Kulinarnie…
http://stylowi.pl/agrafka13/1768288/ozdoby-z-makaronu
Alicjo, spróbuj tutaj
https://goo.gl/
Alicjo tylko się nie przepracuj na to spotkanie bo smętnie będzie gdy gospodyni bez mocy …
taka zupa dla amatorów .. chyba ma korzenie polskie … 😉
https://najszybszemisie.wordpress.com/2016/11/28/krem-ziemniaczano-chrzanowy/
dziś wyszłam i szybko wróciłam bo prawie orła wywinęłam … a na weekend nic lepiej z pogodą nie zapowiadają …
U nas śnieg nie padał, w nocy wiał silny wiatr i padał deszcz. Dzisiaj świeciło słońce, co jakiś czas przykrywane przez chmury. Wieczór jest zimny i znowu wieje. Jutro podobno u nas będzie pogodnie i chłodno.
Alicjo,
Ja nosilam ozdoby z makaronu na sobie. Moja latorosl w przedszkolu a pozniej w szkole robila na pracach recznych korale z makaronu. Jadac po nia zakladalam korale aby widziala, ze je nosze.
Bylam w kinie na filmie ” Sully ” . Historia pilota, ktory awaryjnie ladowal ( ? ) na rzece Hudson w 2009 r. Polecam.
U nas też brzydko…zachmurzyło się porządnie i wygląda mi to na chmurę śniegową. Zobaczymy.
Jolinku, taka wyrywna to ja nie jestem, żeby się przepracowywać. Jedzenie jest, chałupę ogarnęłam i nawet jakieś dekoracje powiesiłam, chociaż raczej nie wysiliłam się, trzeba się było za to zabrać wcześniej, byłoby ciekawiej. Kot się plącze pod nogami, omal jej nie rozdeptałam – jedynie przed odkurzaczem ma jaki taki respekt.
Cichal,
dzięki za podpowiedź, a przy okazji pytanie – zachowujesz się jak na rekonwalescenta przystało? Słuchaj się Ewy!
Pamiętam to lądo-wodowanie…zimna krew to jest to w takich sytuacjach.
Na koniec rozłożyłam obrus, niech mi zazdroszczą kobity polskiego rękodzieła 🙂
I prasowania 🙄
Obrusy z Polski przywoziłam dla Bonnie, ona zawsze chciała jak największe i koniecznie białe. Oczywiście takie, których nie trzeba było prasować. Z Cepelii bym nie przywoziła.
Oj słucham Ci ja , słucham. Zaraz będę udawał, że mi okrutnie smakuje, bo wiem co smaży w kuchni… łososia. A ja niespecjalnie. Wczoraj już „biegałem” po wsi z moim terapeutą, Wojtkiem (Szef Centrum Terapeutycznego naszego hrabstwa, absolwent stołecznego AWF. Przystojniak z białą grzywą ala Wiedźmin) a po domu bez laski! Ha!
No to bardzo dobrze, że się zachowujesz. Pan Wojtek, powiadasz? Jeden z wielu licznych przykładów, że powoli opanowywujemy ten kontynent 🙂
Zakupiono spore ilości szampana (no dobra – wina musujacego!), to taka tradycja, że świateczne sniadanie mistrzów zapijamy szampanem.
Jolinku,
to nie są moje koleżanki, a kumple Jerza z pracy ze swoimi damami. Wszyscy na emeryturze, Jerzor też, ale jeszcze pracuje, przy czym odgraża mi się, że w przyszłym roku osiaga wiek emerytalny i rzeczywiście przechodzi w stan spoczynku. Nie wyobrażam sobie 🙄
Przetrwałem. Ewa do łososia dała szparagi +masełko+buł.tar, i jeszcze avocado. Wyrobiłem!
Dobranoc
cichal – lasecznik…
dzień dobry …
Alicjo to źle zrozumiałam … myślałam, że robisz dla koleżanek tych od Bonnie … smacznego …. 🙂
ja dziś bez zupy … ryż z warzywami i ośmiorniczkami z puszki … i budyń na deser …
Gotuje zupy co dwa lub trzy dni, z rożnych warzyw, miksuje bo tak je lubią moi domownicy. Ja wole zupy treściwe, z kawałkami warzyw. W ubiegłym tygodniu jadłam takie u mamy, gotowane przez siostrę. Najbardziej smakowała mi ogórkowa bo tutaj nie mam dostępu do naszych kiszonych ogórków.
Dzisiaj bedzie rosół.
pogoda nieco lepsza niż zapowiadali ale chodzenie dalej jest utrudnione …
kupiłam nowy czajnik i mimo gotowania w nim wody kilka razy ciągle ma jakiś niemiły zapach .. gotowałam w nim nawet wodę z kawskiem cytrynowym i nic nie pomogło … macie jakiś pomysł? …
Marek tyle miłych słów tu napisano o Tobie a Ty milczysz .. chyba na nas się nie obraziłeś?
A widzisz, Jolinku – to nie koleżanki, tylko kumple od Bonnie i Rogera. Z damami swoimi, bo przez lata to się już też pomieszało.
Jolinku, spróbuj wodę z octem zagotować – raz, a potem ze dwa-trzy razy samą wodę, aż zniknie zapach octu.
Alicjo myślałam o occie bo często stosuję np. do pralki zamiast odkamieniacza ale do czajnika mam opory bo może pachnieć tym octem .. ale spróbuję ..
dla zainteresowanych …
http://strajkobywatelski.pl/
http://strajkobywatelski.pl/strajki-w-polsce/
Rozbiłam jedną bombkę, okres świąteczny mogę uznać za szczęśliwie rozpoczęty 🙂
Jolinku, po pierwszym zagotowaniu będzie trochę czuć, ale wymyj czajnik kilka razy i mu przejdzie.
A propos książek, Wielbłądy polecają:
https://niestatystycznypolak.blogspot.com/2016/12/kuchnia-polska-receptury-mojej-babci.html?showComment=1480774977215#c3584241836399280706
Jolinku,
ocet z wodą stosuję do odkamieniania czajnika elektrycznego od dawna. Zapach ulatnia się po zagotowaniu czystej wody. Można też rozpuszczać w wodzie kwasek cytrynowy, też jest skuteczny. Trudno powiedzieć, czy to podziała na charakterystyczny zapach czajnika. Być może/ oby nie/ tworzywo, z którego wykonano czajnik ma taki zapach.
Napisz proszę, jak stosujesz ocet do odkamieniania pralki. Ile octu trzeba użyć ?
Warto zrobić własny zakwas na żurek, bo jest bardzo prosty, ale musi poczekać do Wielkanocy. Problem tylko w braku wody źródlanej i oligoceńskiej.
Dziś na zakupach w Auchan widać było już przedświąteczne ożywienie, dużo kupujących, kolejki do kas.
U mnie regularna zima, ale wystarczy zjechać w niższe rejony, a tam ani odrobiny śniegu.
Zima ubiegłego stulecia/ 1978/79 / na Długim Targu w Gdańsku http://2.static.s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/9/1716/2220×0/1716027-Podczas-zimy-197879-do-odsniezania-ruszyli-mieszkancy-calego-Trojmiasta.jpg
Teraz jest więcej odpowiedniego sprzętu do odśnieżania, więc takich scenek pewnie byśmy dziś nie oglądali.
Pierwszy weekend grudnia zatem ruszyły wszelkie świąteczne i mikołajkowe kiermasze i targi, są też do wyboru różne warsztaty dla dzieci i dla dorosłych pt.” zrób to sam”.
Można przygotować samemu dekoracje świąteczne albo oryginalne prezenty. Jako, że niektóre prezenty leżą już po cichutku w szafie albo też zostały wymyślone(co, jak wiadomo, jest najtrudniejszym zadaniem)postanowiliśmy, korzystając z ładnej pogody udać się na spacer na nadbużańskie łąki. Po spacerze była w planach gorąca zupa 🙂 tutaj: http://www.carska.com Wybieramy się do tej „Carskiej” już od długiego czasu i stale jakieś kłody pod nogi. Tym razem też się nie złożyło, bo w restauracji trwały przygotowania do przyjęcia weselnego i o zupach mogliśmy jedynie poczytać w menu. Mają tam zupę, którą bardzo chcielibyśmy spróbować „ucha z wódką hartowana polanami z brzozy”(!) Spróbujemy innym razem, bo jest tam jeszcze parę innych rosyjskich ciekawostek, które wydają się być warte grzechu 😉
Krystyno tu masz sposoby na pralkę … ja wlewam całą szklankę octu bo tak mi zięć radził ale może mniej to też dobrze ..
http://www.ekorodzice.pl/jak-czyscic-pralke,51,52,1606.html
Alina mnie natchnęła i też zrobiłam zupę ogórkową, dawno nie było.
Danuśka, zaskoczona parę razy kłopotami z miejscem w restauracji przeważnie dzwonię wcześniej i się dopytuję albo rezerwuję. Mamy taką ulubioną restaurację w Czechach, zaraz za Cieszynem, gdzie dają pyszną zupę czosnkową. Kiedyś wiodła obok niej droga dojazdowa do autostrady, teraz jest już obwodnica, mimo to zawsze tam zaglądamy, ale już kilka razy zdarzyła się tam jakaś impreza, która nie pozwoliła nam delektować się zupą. Nie mam do nich telefonu, więc bawimy się w loterię.
Ewo, kusisz 🙂
Małgosiu – zawsze! 🙂
Jolinku
Zaniemówiłem z wrażenia i istotych obowiązków . Musiałem pilnie skończyć ikonę dla Burmistrza z Meppen. Wybiera się do niego delegacja z miasta i zamówiono u mnie ikonę. Poza tym zrobiłem sporo pierogów. Dochodzę do wprawy i idzie mi coraz szybciej. Wczoraj było sto dwadzieścia w dwie godziny. Przydałaby się jeszcze profesjonalna wałkownica do ciasta. Tylko do mojej kuchni by nie weszła. Za duża.
https://8.allegroimg.com/original/01ac86/bfaf8c3c4b2aa2ea286899b27e88
Miesiąc temu kupiłem na przecenie moją ulubioną zupę – claim chowder. Ewa zajęta, bo robi gołąbki, to otworzyłem puszkę i… niestety. Zjeść, zjadłem, lecz kudy jej do zup kreowanych przez Ewę! Świadomie użyłem emfatycznego sformułowania, ale Ewine zupy nie są gotowane, są tworzone!
No, rzeczywiście Misiu niezła maszyna.
Marek no to nie jest źle bo się martwiłam … praca ludzi wzbogaca …. 🙂 …
cichal artyści tak mają .. Marek też tworzy jedzenie chyba, że chałturzy jak z tymi pierogami … 😉
takiego kalafiora nie jedliście …
http://czarygary.net.pl/uncategorized/kalafior-z-bakaliami-duszonymi-w-bialym-winie/
Cichalu, Twojemu nowemu ustrojstwu życzę jak najdłuższej służby!
Jesteś już obyty z tym tematem, więc będziesz za niedługo „bezlaskowy“ – tego jestem pewien!
Tak inaczej, wyznam, że co raz później włączam internet i co raz mniej czasu poświęcam temu blogowi, jak i innym stronom tego ustrojstwa. Jakoś brak mi czasu i nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego to funkcjonowało kiedyś wydajniej, a dziś już znacznie mniej. Zadaję sobie pytanie, dlaczego mam jeszcze „teczkę“, w której odkładają dla mnie „Politykę“, kiedy połowa zostaje kolejny raz nie przeczytana?
Owszem, w przeciągu tygodnia mam po pięć godzin zajęcia z wożeniem dzieci do przedszkola i z powrotem, a w przerwie przedpołudniowej zajmuję się głównie przygotowaniem objadu dla nas obojga, oraz tym, co tak w domu przypadnie, ale potem, wieczorem? – też czas mi znika, niewiedząc kiedy i dokąd. Wiadomo, ekran telewizora ma swoją moc, ale,- i inne strony w sieci kuszą, kuszą!
Zobaczymy, co będzie dalej.
Najlepszy sposób na cuchnący czajnik to zwrócić i kupić metalowy.
Hej Pepe! Moje nowe ustrojstwo dziękuje i obiecuje działanie przez 20 lat! Chwatit!
Stary, mnie też brakuje czasu. Przed emeryturą jakiś był inny, bo wystarczał.
Pozdrawiam
Cichal – półlaskowy.
dzień dobry …
usłyszałam głos ptaszyny, że dziś Barbary imieniny … wszystkim Basiom zdrowia, pomyślności i uściski serdeczne …. 🙂
Dzień dobry,
Zrobiłem rybę z przepisu nemo. Do miksowanej części dodałem zbyt dużo śmietanki i masa była za rzadka. Nie wiedziałem jak naprawić błąd i dokończyłem dzieła jak mogłem. Wyszło bardzo smacznie, ale straciło apetyczny wygląd. Sosik to dusza tego dania i tutaj nie popełniłem chyba błędu.
W każdym razie polecam.
https://photos.google.com/share/AF1QipPHWB_NWupiZmIlbADCM-1ZpotqJHYBoYhj_xNaHzRtNgV4GfwdWAJFik1Sgi9g5A?key=WERaSm5JMjBoejZjQk9nSkZFTE5uYWJ4M0NOUjZn
Polecam tez używać tylko dobre wino – do sosu potrzeba 200 ml, w butelce jest 750 ml. Z prostego rachunku wynika, że zostaje 550 ml, którym możemy się natychmiast delektować, co oczywiście zrobiłem. Pamiętajmy – życie jest zbyt krótkie by pić kiepskie wino. 🙂
I druga rada – trzeba się trzymać dokładnie przepisu, moja porcja ryby była zbyt mała do dodanej śmietanki.
Do gotowania kupiłem specjalną folię plastikową i sznurek.
Danuśka – żeby ta ryba wyszła dokładnie tak, jak powinna, to i tak żadna sąsiadka tym zbajerować się nie da. W moim wieku już niczym. 🙁 To tylko Cichal mógłby, ale taki rodzi się jeden na milion, a ja niestety nie znalazłem się w tej grupie 🙁
Barbarom imieninowe serdeczności !
Nowy,
wielkie wyrazy uznania za rybę. Że Ci się chciało i że pisanie Nemo nie poszło na marne. Pierwsze koty za płoty, kolejny raz będzie o wiele lepszy. A jaka porządna dokumentacja ! Folia i sznurek pewnie jeszcze zostały, więc na pewno będzie kolejna próba. Brawo !
Jolinku,
dziękuję za porady.
Yurek może mieć rację, ale nawet jeśli to jest czajnik plastikowy, lecz dobrej jakości, nie powinien ” pachnieć”. Miałam i taki, i taki, ale nie było z nimi żadnych problemów.
Krystyno czajnik jest metalowy ale w wieczku jest trochę plastyku … jeszcze z 10 gotowań i będzie dobrze … 😉
Nowy podziwiam … a wiek nie ma znaczenia bo co ma być to będzie …
Pani Redaktor Barbarze Adamczewskiej,
Barbarze Warszawskiej – Salsie
Basi – Bjk
oraz wszystkim zainteresowanym Bohaterkom 😉 czwartej zwrotki Hymnu Narodowego
narserdeczniejsze życzenia zdrówka i wszelkiech radości życia!!!
🙂 🙂 🙂
Barbarom wszystkiego najlepszego!
Brawo za rybne danie, na pewno było bardzo smaczne.
Zapomniałam dodać, ze gratuluje Nowemu 🙂
Barbarom wszystkiego najlepszego!!!!
Wracając wczoraj od siostry ( też Barbary) zaszedłem do Biedronki na zakupy. Nigdy wcześniej nie zaglądałem do działu mrożonek i dań gotowych. W ofercie pierogi z mięsem , leniwe i jakieś jeszcze. Cena 5,49 za kilogram. Ciekawe z czego są, bo ja na 1,80 pierogowego ciasta wydaję około 7 złotych, nie liczę energii i czasu potrzebnego do przygotowania . Pewnie gdybym kupował ilości hurtowe składników, cena produktów byłaby o 30 % niższa. Jak by nie patrzeć średnia cena moich produktów na kilogram pierogów to około 10 złotych . Leniwych nie liczę bo wiadomo, że w produkcji najtańsze.
Jednym słowem w przypadku gotowej żywnośc: : cud.
Ciekawe czy zostają im ułomki , jak w ewangelicznej przypowieści?
takich prezentów chyba nie zrobię …
http://bezglutenowi.blog.pl/2016/11/29/w-poszukiwaniu-prezentow/
ale dziś zlewam w butelki likier świąteczny „44” i nada się na podarki …
Serdecznie dziękuję za życzenia, dołączam się i wszystkim imienniczkom tego życzę, co najbardziej je ucieszy. Dodaję prezencik, już może być mikołajowy, dla płci obojga miłośników roślin.
http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/nowosci/prod-botanicum.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Serdeczności imieninowe dla Barbar 🙂
Dla Basi Adamaczewskiej, Salsy, Bejotki i a cappelli serdeczne imieninowe uściski i najlepsze życzenia wszelkiej pomyślności!
Małgosiu-pomysł na zjedzenie rozgrzewającej zupy gdzieś w drodze do domu przyszedł nam do głowy spontanicznie, a że nic z tego nie wyszło, to trudno, następnym razem najpierw zadzwonimy. Pamiętam kłopoty ze zjedzeniem obiadu którejś pięknej, letniej soboty na Mazurach. Odwiedziliśmy cztery restauracje, wszędzie wesela, skończyło się na zakupach w „Biedronce” 🙂
Zresztą z powodu tych wesel w sobotę, w mojej nadbużańskiej wsi nie sposób też umówić się do fryzjera, wszystkie dziewczyny w wieku od 12 do 82 lat robią się na bóstwo, a zakład fryzjerski jest jeden i pracują w nim tylko dwie panie.
Jolinku-bardzo podoba mi się ten pomysł na kalafior, na pewno wypróbuję.
Nowy-ta ryba rzeczywiście wyglądała trochę lepiej na zdjęciach Nemo 😉 ale najważniejsze, że była smaczna i że podjąłeś to niełatwe przecież kulinarne wezwanie.
A co do bajerowania sąsiadek to moim zdaniem przy Twojej życzliwości i otwartości na świat i ludzi jeszcze wiele miłego może się wydarzyć i tego Ci życzę z całego serca.
Co do ciekawych lektur to polecam książkę, którą czytam w tej chwili:
https://chodnikliteracki.pl/kartoteka,ksiazka,9614,Paryska-zona?gclid=CjwKEAiAmo_CBRC9qbGQssjqi28SJABYTgZx0oEMekJUUXshMR8IuZYx5o8XW5NrLyvFf53xetEoJRoCLPTw_wcB
Wszystkim Basiom i Barbarom przesyłam najlepsze życzenia. Niech Wam się Dziewczyny darzy 🙂
Barbarom pomyślności!
Barbarom i Basiom, najserdeczniejsze życzenia imieninowe, zdrowia, pomyślności, radości i spełnienia marzeń.
Serdecznie dziękuję za miłe życzenia 🙂 i także moim Imienniczkom przesyłam serdeczności imieninowe, miłego dnia wszystkim, pogoda spacerowa 🙂
Pani Basi Adamczewskiej – życzę kondycji Basi a capella, wytrwałości Bejotki i pogody ducha Basi Warszawskiej,
Basi a capella – życzę kulinarnych osiągnięć Pani Basi Adamczewskiej, wytrwałości Bejotki i pogody ducha Basi Warszawskiej,
Basi Warszawskiej – życzę osiągnięć kulinarnych Pani Basi Adamczewskiej, kondycji a capella i wytrwałości Bejotki,
Bejotce – życzę osiągnięć kulinarnych Pani Basi, kondycji a capella i pogody ducha Basi Warszawskiej… I jeszcze wszystkiego najlepszego co Was może spotkać! Serdeczności!
🙂 🙂 🙂
Bardzo dziękuje za miłe słowa o moim kucharzeniu. 🙂
Barbarom, Basiom, Barburkom – moc najserdeczniejschych życzeń w dniu ich święta!
Nowy – i jak tu Cię nie kochac? Dziękuję 🙂
Dla miłośników Kazimierza:
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/15267600_465579570232364_7913245247813732648_n.jpg?oh=2396ea5298e6943f58caa68466714dde&oe=58C17DE4
Danuśko,
Piękny ten Kazimierz!
niech się Basiom dobrze wiedzie
po śniadaniu i obiedzie
do kolacji winko piją
i szczęśliwie w zdrowiu żyją
Naszym Basiom kochanym:
https://www.youtube.com/watch?v=cW2QYyQANt0
Wszystkiego najlepszego Pani Barbarze i wszystkim Basiom.
Ewo-znalazłam to świetne zdjęcie na facebooku i uznałam, że koniecznie muszę je Wam pokazać 🙂
Zrobiłam dzisiaj pierwszy raz w życiu rosół z gęsi, jest bardzo wyrazisty w smaku i wyszedł oczywiście bardzo tłusty, ale udało mi się odlać sporo tego tłuszczu. Może będzie do okraszenia jakiś chudych dań?
Danuśko,
Słusznie uczyniłaś 🙂
Wszystkim blogowym Barbarom oraz Barbarom podczytującym wszystkiego najlepszego 🙂
Danuśka jak Ci zostało mięso z gęsiego rosołu to zrób pierogi …
Alicjo jak się udała impreza? …
Każdy rosół, zwłaszcza tłusty warto wystawić na balkon, aby tłuszcz stężał. Można go wtedy usunąć w całości.
To i dla mnie stale jeszcze dzień szczególny.
Przypominam, że pochodzę z górniczego Śląska, a sam byłem górnikiem w pierwszych trzech latach mojego życia zawodowego. A, przypomnieć muszę, że z sześcioma laty szkoły górniczej i technikum przedtem mam niezły wgląd w to, co robi górnika. Barburka tam stale była i jest ważnym terminem, a mnie taki dzień jak dziś, chwyta jakoś cos za serce.
Rozważaliśmy tu nie jeden raz, kto oprócz górników Barbarę ma jeszcze za patronkę. My powinniśmy wiedzieć, że tu na blogu, naszą patronką jest Barbara Adamczewska, której należą się dzisiaj powinszowania ekstra i szczególne względy!
Barbarom – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=l5VDMbeBsDQ
https://www.youtube.com/watch?v=S7iBtY0FllY
https://www.youtube.com/watch?v=t2AkUt2zlxk
Pepe,
Zatem specjalnie dla Ciebie barbórkowy jarmark na Nikiszu:
http://www.eryniawtrasie.eu/21378
Barbórka: https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/59415/af730de6002b61a02c6928f800ec6725/
Skok przez skórkę – https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/59449/af730de6002b61a02c6928f800ec6725/ Pepegorze – czy po wojnie też odbywała się taka uroczystość?
Nowy – podziwiam 🙂
ewo a coś kupiłaś na jarmarku?…
czas robić bigos na Święta i Nowy Rok bo musi się przemrozić trochę a ten się robi w między czasie …
http://tocokocham.com/2016/11/30/najlepszy-bigos-swiateczny-pieczony/
Jolinku-zostało, ale wrzuciłam do zamrażarki, będzie do bigosu noworocznego 🙂
Jolinku,
Tylko sery. O ile nie jestem w stanie zapanować nad witkowymi przydasiami (nie do ruszenia bez jego zgody) o tyle staram się ograniczać zakup pozostałych rzeczy.
Wspaniałym Barbarom wszystkiego najlepszego !
Właśnie wróciłem z Kazimierza. Miejsce urokliwe o każdej porze roku i dnia. Tu pstryknięcie z bulwaru w ostatnich promieniach zachodzącego słońca
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/15242007_1142995695815435_1955697010186380621_n.jpg?oh=1da4a31636d817cec4d89177193ddd93&oe=58B23968
Irku-Kazimierz piękny o każdej porze dnia i roku!
Irku cudne zdjęcie … gdzie stałeś jak je robiłeś? …
ewo sery się zje ze smakiem … 🙂
Jolinku,
Co więcej szybko znikają i za jakiś czas można kupić następne 🙂
Jolinku,
pani od przepisu na bigos bardzo podkreśla, że kapusta na bigos ma być KISZONA, a nie KWASZONA.
Dla mnie to jedno i to samo, czyżbym była w błędzie 🙄
Basi Gospodyni oraz wszystkim blogowym Basiom nieustającego zdrowia i wiele radości w dążeniu do coraz to nowych celów!
Oprawą muzyczną imieninowej kolacji niech będzie
koncert innej Naszej Basi, niezmiennie od 40 lat Kochanej 🙂
Poczujmy się młodziej, bo cóż…
przyjdzie wytrzeźwieć… byle nie już
Ewuniu, dziękuję!
Spróbuję jutro jeszcze raz.
Ddziękuję mimo to : jak najbardziej!
Dzień dobry 🙂
kawa dnia
Jolinku / 21:19/ zdjęcie robione z bulwaru nadwiślanego. Widok wielokrotnie fotografowany, ale tu zagrały ostatnie promienie słońca
Serdecznie dziękuję za życzenia 🙂
Kapusta kiszona to zdrowa, kwaśna kapusta poddana naturalnemu procesowi kiszenia bakteriami kwasu mlekowego, trwa to długo. Kwaszona jest zakwaszana octem, czasem innym środkiem i „dosmaczana” cukrem. Różnią się „zdrowotnością”, smakiem, zapachem i kolorem, kiszona jest żółtawa, czasem nieco przezroczysta, kwaszona niemal biała.
dzień dobry …
bjk to i ja się dowiedziałam jak rozróżniać te kapusty … a link do przepisu podałam ze względu na to iż się go piecze a nie gotuje na kuchni co nie wymaga pilnowania by się nie przypalił ..
Irku dziękuję za odpowiedź …
Irek zapodał kawę prawie polityczną … 😉
Jolinku-ta kawa jest zapewne trochę polityczna, ale najważniejsze, że pyszna i jakże miło kaloryczna 🙂 Poza tym Irek zapewne się ucieszył, że odezwał się nareszcie nasz wiedeński Paweł. PaOlOre odzywaj się częściej to następnym razem Irek poda kawę z tortem Sachera 😉
Jeszcze raz dziękuję pięknie za życzenia 🙂
Dzięki za kawę 🙂
Danuśko, ta kawa jest zarówno miło, jak w rzeczywistości mało kaloryczna. Pianka w Wiener Melange musi być z mleka, nigdy ze śmietanek.
Przyznaję, że sobie zasłużyłem, czyli mam, co wybrałem. Na szczęście nie byłem osamotniony, bo do wyborów poszło 3/4 uprawnionych. A jak wybrali, to już wiecie… Łatwo nie było, no i te wybory w sumie trochę męczące, bo między początkiem a końcem można by było zajść w ciążę i urodzić.
Sacherem nie pogardzę, na razie pogryzam do kawy Zimtschnecke (w Pyrlandii powiedzieliby: szneka z cynamonem)
hej Pawełku … pomachanoko … 🙂
można teraz kupić cytrusy po przystępnych cenach ale mnie jakoś szkodzą tak całkiem na surowo .. wymyśliłam więc by np. mandarynki w cząstkach zalać gorącym syropem po brzoskwiniach z puszki … bardzo mi pasuje ten smak i do rożnych potraw jest gotowiec np. do owsianki lub naleśników .. następne będą z syropem z ananasów …
Dzień dobry Blogu!
Wczorajszym solenizantkom z Gospodynią Blogu na czele – najlepsze barbórkowe życzenia!
Nowy,
gratuluję odwagi i cieszę się, że przynajmniej smakowało. Następne wyjdzie Ci lepiej, zwłaszcza jeśli będziesz skłonny potraktować przepis uważniej i ewentualnie przeliczyć proporcje składników.
W razie „zbyt dużo śmietanki” sytuację może uratować dodatek bułki tartej. Plus ewentualnie sztywna piana z jednego białka.
Liście endywii (cykorii) do tego gorącego dania pasują lepiej, jeśli są zblanszowane i uduszone na maśle z małą ilością bulionu.
Blanszowanie = zanurzenie we wrzątku na 2 minuty.
Pięknej pogody ciąg dalszy. W górach resztki śniegu twarde jak beton. Na 2000 m było wczoraj cieplej (+1) niż w dolinie (z rana -4)
A propos zupy nic. Kojarzy mi się raczej z latem niż z zimą, tak naprawdę to bardziej deser niż uczciwa zupa. Robiła ją moja babcia, kiedy byłam dzieckiem. Wydaje mi się ósmym cudem świata. Aż bałabym się teraz spróbować, żeby nie przeżyć rozczarowania.
U Nemo inwersja a u mnie dywersja…zdrowia. Niepokojąco szybko postępuje rehabilitacja mojego biodra. Po mieszkaniu chodzę bez laski, a z laskami na długie spacery. W liczbie mnogiej, bo z Ewą i z drewnianą. Rehabilitant stara się mnie powstrzymywać, bo jak mówi „co nagle, to po diable”. Bjtko, całe życie człek się uczy. Dziękuję.
Pozdrawiam z pozycji pionowej! 🙂
Cichal-pionizuj się nadal dzielnie i wytrwale. Jak to miło, że są jednak na tym łez padole faceci, którzy mimo problemów ze zdrowiem nie roztkliwiają się nad sobą i przede wszystkim starają się wyzdrowieć 🙂 Mam akurat w domu przeziębiony męski egzemplarz
i co się nasłucham, o tych wszystkich STRASZNYCH katarowo-kaszlowych nieszczęściach to moje…..Bardzo lubię, kiedy Osobisty Wędkarz jest zdrowy i szczęśliwy, to znaczy…
kiedy jest na rybach 😉
Hej Danuśka! „Zrobiłaś mi dzień”! A na mojego kolegę po rybach, Alaina, nie narzekaj, bo jak my się zespół w zespół, to, no… zobaczysz 🙂 🙂 🙂
O „kiszenie/kwaszenie” pytałam, bo pani podkreśla róznicę, że niby jakaś jest, ja natomiast wyszukałam w wiki (najszybciej!), że to jest używane zamiennie, zresztą, do tej pory takie opinie słyszałam. Jeśli coś było w occie, to marynowane, albo w zalewie octowej itd.
Ja jestem zaś skwaszona, ponieważ przechodzą fronty, na dworze bryja śniegowo- płynna, a mnie kości dają w kość.
Pobieram zaspirynę, herbatkę z leśnych owoców i czytam – jedzenia jest jeszcze na parę dni.
To zjedź do nas. U nas jeszcze się spaceruje po suchym i słonecznym. U nas gołąbki z włoskiej kapusty i farsz wołowy z pęcakiem. Sos grzybowy mojego wyrobu. Wchodzi!
Dzień dobry 🙂
kawa zgodnie z życzeniem
dzień dobry …
Mikołajki dziś … może jakiś prezent dostaniecie … 🙂
Alicjo zdrówka …