Nowe poletko smakoszy!
Coraz więcej mam znajomych interesujących się kuchnią i spędzających w niej z pożytkiem czas. Ostatnio do tej grupy dołączył młody bankowiec doradzający mi w sprawach finansowych Adam T. Najpierw poprosił o autograf a potem zaproponował własny przepis na sałatkę. Wypróbowałem. Świetna. Więc mogę ją publicznie zaprezentować:
Sałatka Adama
Warstwy w kolejności układane od dołu naczynia ( ładnie wygląda w szklanej misie):
1) pokrojone kawałki chudego mięsa kurczaka lub indyka ( np. filety) przyprawiamy i podpiekamy na patelni ( dolna warstwa) – przyprawy wg uznania bardziej lub mniej pikantne (sugeruję mocniejsze smaki)
2) następna warstwa to ketchup (delikatnie polać)
3) marynowana cebulka ( lepiej wcześniej wymoczyć) może być też zwykła cebula lub czerwona pokrojona w kostkę
4) pokrojony w kostkę ogórek kwaszony (jeżeli ktoś preferuje może być również konserwowy)
5) majonez (przykryć całość)
6) kukurydza z puszki
7) ponownie majonez
8 ponownie ketchup
9) ostatnia grubsza warstwa pokrojonej kapusty pekińskiej (sugeruję z górnej części – delikatniejsze liście).
Dla takich ludzi jak Adam jest przeznaczona dalsza część dzisiejszego tekstu.
Znasz miejsca, gdzie można dobrze zjeść? Chcesz robić najlepsze risotto na świecie? A może warzysz piwo według przepisu dziadka? Już Cię lubimy! A w Cook-book:
– poznasz ludzi, dla których jedzenie to styl życia
– odkryjesz miejsca, gdzie jakość to świętość
– zainspirują Cię rozmowy okołokulinarne
– znajdziesz pasję, podróże, historie, wydarzenia, filmy, zdjęcia – czyli cały kulinarny świat w jednym miejscu
– polubisz fajnych ekspertów
– i wejdziesz w świat życiowych przyjemności!
Dołącz do Cook-book i daj się poznać w roli kucharza, gawędziarza, fotografa, wędrowca, fajnego człowieka.
Tak reklamuje nową inicjatywę nasze Wydawnictwo czyli Nowy Świat i wkręca Barbarę oraz mnie w ten zwariowany internetowy świat.
O nowym portalu społecznościowym można jeszcze powiedzieć, że jest dla wszystkich, dla których przyjemność płynąca z jedzenia to ważny element stylu życia Nazwa serwisu to Cook-book, adres: www.cook-book.pl
A ponieważ święta Wielkiej Nocy tuż, tuż to przygotowaliśmy prezent wielkanocny, który czeka na wszystkich gości serwisu, a jest to e-poradnik z przepisami pt.”Wesołych świąt!” (z naszymi ulubionymi potrawami, testowanymi na gościach).
W tym portalu wracamy też do przygotowywania filmików , które są dowodem na prawdziwość twierdzenia, że wszystkie przepisy są wypróbowywane na rodzinie, przyjaciołach a nawet przygodnych znajomych.
PS
Na lansowanym przeze mnie Bazarze Banacha w sobotę zapowiadany jest od 10 do 14 Wiosenny Festiwal Sera. Mają być sery z Podlasia, okolic Lipiec Rejmontowskich i Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Głuchowie. Może być atrakcyjniej niż podczas pierwszej tego typu imprezy zorganizowanej przez Banachowców.
Komentarze
Do kukbuka nie dołączę….
Ta sałatka Pana Adama nie jest do końca Pana Adama. To jest hit ostatnich miesięcy we wszelkich instytucjach publicznych, gdzie pracują zaradne kobiety i wymieniają się przepisami (jestem w takim zatrudniony). U nas nazywa się to sałatka gyros bądź kebab, ze względu na użyte przyprawy, które mogą być dowolnie dobrane, jak Szanowny Redaktor zauważył. Ja osobiście używam swoich sosów zamiast keczupu i majonezu, tzn. biały-jogurtowo czosnkowy i czerwony-na bazie pomidorów (czasami jak mam dodaję zmiksowanych suszonych na słońcu). Bardzo smaczna i super się prezentuje na stole w przezroczystej misie. Pozdrawiam!
Cook-book zacheca:
– poznasz ludzi, dla których jedzenie to styl życia
– odkryjesz miejsca, gdzie jakość to świętość
– zainspirują Cię rozmowy okołokulinarne
– znajdziesz pasję, podróże, historie, wydarzenia, filmy, zdjęcia – czyli cały kulinarny świat w jednym miejscu
– polubisz fajnych ekspertów
– i wejdziesz w świat życiowych przyjemności!
Czy nie takich samych zasadach funkcjonuje „Gotuj sie!”? Po co szukac tego gdzie indziej?
Fajnie, że Gospodarz rozszerza krąg ludzi zainteresowanych kuchnią, ale ja zostanę przy znanych sobie opłotkach i salonach, a na tamtym „buku:” niech goszczą „młodzi, wykształceni, z wielkich miast” (czy jak tam się ta kategoria w ankietach nazywa)
Alino tu pisze elita … 🙂
a Internet ma swoje prawa i akcja wychodzi naprzeciw … 😉
to jutro znowu pojadę na Banacha … zobaczymy co tam będzie … przy okazji kupię papierosy bo tam najtańsze znalazłam …
Maciek jogurtowy tylko z czosnkiem czy jeszcze coś dajesz? ….
Koledze blogowemu wysłałem maila z odpowiedzią. Bardzo się ucieszyłem.
Do kukbuka nie dołączę…
Mam inne plany 🙂
Czym Marku się ucieszyłeś? … podziel się z nami cieszeniem to i my się poradujemy … 🙂
Doroto,
do wczorajszego „Spas na krovi”, ależ Ty masz fajne skojarzenia 😯 😆
Krov = krew
Spas = Spasitiel (?) Zbawca
Bardzo ładne te zdjęcia u Nisi 🙂
W temacie i w klimacie:
http://www.youtube.com/watch?v=ZZO181GkGoI
Idę zapłacić za prąd i kiełbasę.
http://www.youtube.com/watch?v=sFIMtb8InuU&feature=related
Piosenka dla 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Zb4tRcvjNe8&feature=related
Ci mlodzi wyksztalceni, z wielkich miast.
A my?
We drzwiach stoi mlody czlowiek i pyta gospodarza, czy tu mieszka taki tam a taki. Tak, odpowiada gospodarz, to moj syn, a pan w jakiej sprawie? Ja z ankieta na tamat…/temat obojetny/. Gospodarz: Syna akurat niema, ale moze ja odpowiem.
Ankieter: Aaa nie, dziekuje. Na ta ankiete nie jest Pan dosyc reprezentatywny.
Widzisz Pyro, my tez bylismy mlodzi, stale jestesmy jeszcze wyksztalceni i mieszkamy czasami we wiekszych miastach ale obawiam sie, ze stajemy sie coraz mniej reprezentatywni. Nikogo juz naprawde nie interesuje co nam sie podoba, albo ewentualnie nie.
Owies przywiozłam, zmieniam carę na Forda i zjeżdżam po zakupy, w większości przedświąteczne
Nie ten target…
Amerykańska marynarka prowadziła kampanię werbunkową. Na plakacie było napisane:
– join the Navy
– travel around the world
– meet interesting people
– and shoot them!
widze ze Gospodarzowi bazar banacha lezy szczegolne na sercu. co rusz wspomina o nim. a ja jestem bazarowym ekspertem. no, moze nie od takiego kiczu, jaki miescil dawniej sie na stadionie X lecia w wawie, czy innych targowisk z szemranym towarzystwem rozkrecajacym kradzione rowery w golebnikach.
moje bazary odpowiadaja raczej bajkowemu wyobrazeniu o podrozach o jakich marzylem jako dzieciak. mozecie wierzyc badz nie, ale w dzisiejszym zglobalizowanym zyciu jest z bazarami nie najlepiej. nie tak latwo trafic na ten w miare prawdziwy, odpowiadajacy wizji. moglby nim byc ten w damaszku. w koncu jest to najstarsze nieprzerwanie zamieszkane miasto. lecz wzburzony nastroj tam panujacy oraz niepoprawnosc politycznia eliminuje damaszkowy bazar juz w przedbiegach. w damaszku diabel siedzi nie tylko na daszku.
istambul? ten mial juz swoje najlepsze dni, przed stu laty. w midzyczasie zbyt duzo tam przeszklonych dachow i neonowej atmosfery, ktora maja wszelkie nowoczesne tzw galerie.
moze kair? o nie, wybaczcie. bazar w kairze czy hurgadzie to jakies zarciki przy tym co nazywa sie bazarem w marakeszu. aczkolwiek i jego blysk jest juz nieco wytarty poprzez masowa tam turystyke.
jesli chce sie mowic o bazarach, to ten, w marakeszu nalezy obowiazkowo zobaczyc na zywca. o kazdej porze dnia i nocy. rzadko ktore miasto miedzy dniem a noca zmienia sie w sposob tak diametralny.
w ciagu dnia, przede wszystkim do poludnia, wyblada wszystko bardzo sennie. handlarze nie sa jeszcze w wysokiej formie i w bocznych uliczkach panuje jeszcze relatywny spokoj. pomimo tego latwo stracic tam orientacje i kiedy po raz kolejny przechodzi sie obok tego samego stoiska handlarz bierze zablakanego za potencjalnego klienta.
oo poludniu zmienia sie zupelnie obraz miasta. zageszczaja sie ulice tym wszystkim co moze jezdzic. tym samym zageszcza sie rowniez powietrze do tego stopnia ze oddychanie staje sie uciazliwe. nastepuje owczy ped tubylcow i turystow w ciasne uliczki. handlarze staja sie aktywni i caly marakesz wraz z pojawieniem sie dlugich cieni na glownym placu, staje sie tym, co sie oczekuje planujac pobyt w marakeszu: aktywnosc, zgielek ciasnota, mieszanina potu perfum i baraniny wraz z wszedobylskim unoszacym sie nad caloscia dymem z stanowisk grilowniczych. slowem orientalnosc cala geba. obserwowalem ten plac tez z hotelowego tarasu do wczesnych godzin porannych. o moja bezsennosc zatroszczyli sie wystepujacy tam artysci. nie ma konca muzykowaniu, pokazom akrobatow, zaklinaczy wezow, wrozbitow, wlascicieli malp, zonglerow.
dopiero jak jest sie czescia tego bazaru mozna zrozumiec jak to wszystko wspaniale funkcjonuje.
zaden inny bazar tylko ten w marakeszu ma wszystkie inne bazary pod soba.
Marek Ty masz dużo wspólnego z Panem Lulkiem … 😉 … obydwaj nie odpowiadacie wprost na pytanie … 😀
to ja też na zakupy idę …
Wchodzenie w świat przyjemności w towarzystwie fajnych ekspertów na kukbuku.
Może jednak warto dać się skusić?
Na kukbuku, fejs tu fejs z ekspertami… Rozmarzyłam się 🙄
Na dworze halny przechodzi w zachodni front deszczowy 🙁 Coś mnie łupie pod łopatką, na pogodę? 😯
Na śniadanie miksowane owoce i 3 oferty od firm ubezpieczeniowych.
Zabo zanim wyjdziesz, to tulipany z ciemnymi irysami wygladaja dobrze, poza tym podeslalam Ci moj mazurek pomaranczowy via skype
Mazurek pomarańczowy – składniki
Kruche ciasto:
60 dag mąki
25 dag cukru
3 żółtka
szczypta soli
Polewa:
# 2 pomarańcze
# 1 cytryna
# 22-23 dag
# cukru
Z podanych składników zagnieć kruche ciasto i włóż je na godzinę do lodówki. Następnie wyjmij i rozwałkuj na niezbyt gruby placek (ok. 1 cm). Ułóż na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, uformuj podwyższony brzeg. Piecz około 15 minut na złoty kolor w temp. 200°C. Przygotuj polewę: dokładnie umyj i sparz cytrusy, pokrój je na kawałeczki (wraz ze skórką). Usuń pestki, owoce zmiksuj i przełóż do rondla. Podgrzewaj z cukrem około 30 minut, często mieszając, aż zgęstnieją i staną się przezroczyste. Ciepłą polewę wylej na upieczony placek, wyrównaj powierzchnię.
bardzo go lubie i polecam
Doroto,
a masło do ciasta?
Nisiu, dziękuję za podróż 🙂
Nareszcie przyleciały bociany 😀
35 dkg masla
To jak ten mazurek taki polecany i lubiany, to ja chyba się skuszę 🙂
A Pyra pojutrze będzie w Żabich Błotach, Acha!
Witam, dziękuję Piotrze, zapisałam sie i od razu dołaczyłam do grupy Kuchania erotyczna…:) Fajny filmik z tym maluchem na głownej stronie, jego degustacja przepiórek sprawiła ze dosłownie pociekła mi ślinka…:)
Pyro, ale masz fajnie 🙂
Doroto, ja też się skuszę na ten mazurek pomarańczowy, już sobie wyobrażam ten smak, gdzieś bym jeszcze dodała gorzkiej czekolady, ale może to przesada?
Nisiu, sprawiłaś nam wielką przyjemność, zdjęcia oglądałam i oglądałam i oglądałam, dzięki 🙂
Kochani, zdjęcia nie moje! Ja tylko szukałam Czyżyka i znalazłam takie w Internecie. Oczywiście, mam swoich kilkaset z Petersburga i z rejsu (bo to był mój rejs życia – Darem Młodzieży na Tall Ships’ Races 2009) – ale siedzą w moim kompie i nie umieszczałam ich nigdzie. Sorry za zmyłkę. Moje byłyby podpisane po polsku… Spas na krowi to Zbawiciel przez krew. Czyta się spas na krawi z akcentem na i. Bardzo kolorowy sobór. Pieti Pierwszemu zajrzałam w gębę obiektywem długim – arogancki z niego młodziak! Może pomyślę o umieszczeniu fotek w sieci, ale to byłoby sporo roboty, a ja jestem leniwa…
No i dziędobry z rubiezy! 😆
To dzisiaj mnóstwo smakowitych wiadomości:
mazurek Dorotola, malowniczy Petersburg ,egzotyczny bazar
w Marakeszu,a Pyra szykuje się do skoku na Żabie Błota ! Ech !!!
Szczerze powiem,że najmniej smakowita wydaje mi się
sałatka bankowca z racji tych ilości keczupu i majonezu.
Wersja Maćka dużo ciekawsza 🙂
A ja popijam terez zieloną herbatę – też smakowitą !
zdzichu –
W samym sercu miasta króluje Victoria Market
http://www.youtube.com/watch?v=yki3jsUfKxA&feature=related
bynajmniej nie senny.
A z tym cookiem to było tak …
Temperatura prawie letnia,słońce świeci,ptaszkowie śpiewają,
pączki na drzewach. Też spakowałabym walizę i pojechałabym
do Żabich Błot. A tu się nie da niestety 🙁
było tak –
http://www.youtube.com/watch?v=YANLy-Fuzqo
acha!!!
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Dzień dobry Szampaństwu.
U mnie słońce, ale termometr pokazuje -8C. Ptaki się wydzierają wiosennie, ale to chyba dla zmylenia przeciwnika 🙁
Właśnie słyszę, że w Jastrzębiu Zdr. 22C w cieniu… PLUS 22 😯
Ale jaka solidarność i duma blogowa się odezwały! Gospodarz powinien się chyba wzruszyć, wszyscy tu semper fidelis, aż miło. Nawet obcą sałatkę postponują. No i racja. TU jest miło!
😆
Cook-book sobie odpuszczę póki co (jakoś nie przepadam za portalami społecznościowymi – może niesłusznie, ale tak mam). Warstwowa sałatkę też mam w repertuarze ale warstwy nieco inne (m.in. z udziałem ryżu – to chyba jedyna postać ryżu jaka lubię, no i może jeszcze ze śliwkami i jabłkami). Sałatka jest pyszna, efektownie wygląda w szklanej, prostej misce. Jakby ktoś chciał to mogę podać przepis (ale jutro, bo ściąga z kolejności warstw wisi w domu na lodówce a ja dotrę tam dopiero jutro).
No i czego Echidna nie zaśpiewała o tych, co „sjeli kuka”?
W dobie gdy większość produktów np kosmetycznych posiada informację: nie testowane na zwierzątach, testowanie na dzieciach portaw nawet tych najsmaczniejszych zakrawa na nieekologiczne podejście do człowieka. Małego.
A fe Piotrze!
Rozbrykana
Echidna
Danuśka, znam ten ból. Jak te ptaszki, słońce, kwiatki i w ogóle, to od razu się gdzieś się chce jechać i człowieka zaraz nosi. A tu się jakoś nie da 🙁
A co gorsza, biurko, przy którym pracuję, stoi tyłem do okna i mam wiosnę za plecami. Jak nie wyjazd, to chociaż przemeblowanie trzeba zrobić.
co to znaczy nie zaśpiewała?
Nie mogłam podać dwóch linków w jednym wpisie. Ot co!
Ale już jest.
Wykonanie za to mistrzowskie.
E.
Doroto – to wypatruję jutro Twojej warstwowej z ryżem.
Ja natomiast robię warstwową sałatkę ze śledzia-
jest śledź,buraczki,jajka na twardo,można wzbogacić
o kiszone ogórki,czerwoną cebulę i ziemniaki.
Alicja –
u mnie księżyc zamiast słońca. Ciepła noc po jeszcze cieplejszym dniu.
I wyobraź sobie ptaki też się wydzierają. Szczególnie taki jeden co to do tej pory nie zidentyfikowałam drania.
Czemu drania? Bo słychać go na kilometr!
E.
Skoro Pyra na skok to…piatek po poludniu, ciekawe czy dziecko sie da namowic na wagary w poniedzialek i wtorek, gdyz ja bardzo ale to bardzo nie lubie szkoly. I potem, gloria!!!!!!!! Tu krzaczek, tam krzaczek, tu zielsko, tu przebisnieg, tu smieci po zimie, karzaczek, chwasty moze krokusik i tego soooooooooooooobie zycze.
Ehidna czy obywatele Unii Europejskiej potrzebuja wize na wjazd i pobyt w Twoim kraju. Zamknalbym chate, rozdal klucze znajomym, niech sie martwia i dal dyla. Oczywiscie zabralbym kogos ze soba, zeby kompletnie nie zbankrutowac. U Ciebie to chyba zima za pasem.
Cos zasiedzialy w jednym miejscu
Pan Lulek
albo przestane sobie zyczyc albo zmienimy szkole, zaaaaaaaaaaadne krzaki, klasowka z laciny we wtorek….
echidna taka rozbrykana bo u Niej weekend już … 🙂
Pyro super wyjazd Ci się szykuje … 🙂
każdy ma swoją sałatkę warstwową … mam i ja … 🙂
młodzież w krótkich gatkach już paraduje … ale niestety weekend ma być zimny i deszczowy …
Jolinku – to będziemy blogować, gotowac i toastować 🙂
Echidno (13:02), dzieki za TEGO Kuka! 😉
Wczoraj przygotowalam filety rybne jak ponizej. Do panierowania zamiast bulki tartej uzywa sie mielonych migdalow i na koniec posypuje migdalami w platkach, uprzednio podgrzanymi lekko na patelni (bez tluszczu). O takiej panierce juz tu ktos wspominal, chyba Nemo? W tej samej porannej audycji podano dzisiaj przepis na ciasto orzechowo-migdalowe. Wygladalo apetycznie. A orzechy najwyrazniej za mna chodza!
http://telematin.france2.fr/?page=chronique&id_mot=36&id_article=15305
O panierce migdałowej pisałam tu wielokrotnie i o panierce z orzechów i wiorków kokosowych i sezamu też (uwaga – orzechy i wiorki smażyć w niższej temp. oleju niż migdały i sezam)
A ja mam w lodówce halibuta,a migdały wśród różnych zapasów
też się znajdą. Zatem obiad wspólnymi, blogowymi siłami
został skomponowany 🙂
Leje. Wczoraj +21, dziś +6 😯
Chyba pójdę do łóżka, Camilleri czeka…
Panie Lulku,
a cóż Waszmość chcesz robić zimą w Australii?
Panie Lulku –
Widzi mi się że tak. Wiza potrzebna. Ale co to jest załatwić takową w dzisiejszych czasach. Betka!
Zima u nas za dużżym pasem. Dopieroć jesień nastała. Podobno, bo pogoda letnia bardziej.
No to co? Szykować pokoje?
A tu informacja o tym jakie są wymagania (Travel documents required for all other travellers)
http://www.immi.gov.au/managing-australias-borders/border-security/travel/documents/
E.
Też mam halibuta! Ale go dziś upiekę.
Dziekuje Echidna. Jeszcze popytam wnuczke jak ona sie znalazla w tej Australii. Tamtejsze chlopaki nie tylko ostre ale gentelmani w kazdym calu. Kilka lat temu moja wnuczka z trzema kolezankami wybraly sie do Australii. Tamtejsze chlopaki, poznane na miejscu, nawet nie pozwolili rozbijac obozowisk. Wszystki im sie poplatalo tylko potem do Niemiec przyjechalo 5 osób. Teraz nie wiadomo czy on jest emigrantem czy tylko ma niemiecka zone z Prus Wschodnich.
Pozdrowiatka dla zwierzatka.
Pan Lulek
Wiosna do podróży nas nakłania
Lulka bałamuci i odwodzi go od spania,
do Australii go dalekiej, het wygania !
Inni bliższe cele mają,
do pomorskich Żabich Błot
z Wielkopolski podążają !
Są też tacy,co z Trójmiasta nad Sekwanę pojechali
Może o nas myślą ,chociaż trochę, tam w oddali ?
My z Małgosią w podróż się nie wybieramy
Halibuty poławiamy i za chwilę je podamy !
Danusiu, mój już został podany i zniknął 🙁
Ktos mowil o migdalach i chyba o orzechach, prosze
Mazurek orzechowy – składniki
* Ciasto:
* 40 dag mąki tortowej
* 30 dag masła
* 8 dag cukru pudru
* 2 torebki (32 g) cukru waniliowego
* 3 żółtka
* szczypta soli
Wierzch:
* 20 dag masła
* 20 dag miodu gryczanego
* 50 dag orzechów włoskich płynna czekolada do dekoracji
Mazurek orzechowy – sposób przygotowania
Posiekaj nożem mąkę, masło, cukier puder i cukier waniliowy. Dodaj żółtka, sól i zagnieć ciasto. Ulep kulę, zawiń ją w folię i włóż do lodówki na godzinę. Następnie rozwałkuj ciasto między dwoma kawałkami folii (wtedy nie przykleja się do wałka). Spód powinien być dość cienki – ok. 5 mm. Ciastem wyłóż natłuszczoną formę, uformuj brzegi wysokie na 2-3 cm. Przed pieczeniem ponakłuwaj ciasto widelcem. Wstaw do nagrzanego piekarnika, piecz około 20 minut w temp. 180°C. Zrób masę orzechową: w rondlu rozgrzej masło z miodem i dodaj rozdrobnione orzechy. Chwilę podgrzewaj, mieszając. Odstaw do ostygnięcia. Na upieczony spód wyłóż masę orzechową i wyrównaj powierzchnię. Po ostygnięciu udekoruj mazurek cienkimi paseczkami stopionej czekolady.
niby super pogoda a człowiek wraca do domu zmęczony jak po kopaniu dołu … wypije kawę chyba …
bo tylko widok krzakow jest w stanie ozywic czlowieka
…że też wam się chce piec 🙄
(piecować, jak po polsku mówił mój przyjaciel Niemiec). Jam niesłodka, to mi za jedno 😉
U mnie słonecznie, ale nadal zimno, prawie południe i minusów kilka, nawet nie idę sprawdzać. Nie ma śniegu, ale zima trzyma 🙄
Przesilenie wiosenne zawsze daje w kość. Właśnie utarłam masę na połowę paschy wielkanocnej – Młodsza bardzo lubi, a rozjeżdżamy się przecież. Zrobię wobec tego małą paschę z 0,5 kg sera i posłuży nam w sobotę i niedzielę za deser. Laurencjusz Żaby też dostanie (chyba, że nie będzie chciał?)
Jolinku-a do kawy przydałby się mufinek Barbary albo szarlotka
Małgosi,a tu nie ma, skończyło się 🙁
Może rzeczywiście czas się brać ze te mazurki.Dorotol namawia,
jak może.
Póki co pierwszy obiad zaliczony na tarasie, na powietrzu !!!!
Halibut z rezultacie przeznaczony na jutro, dzisiaj były krewetki
na maśle z czosnkiem ( aż kusi żeby powiedzieć na masełku z
czosneczkiem, ale potem niektórzy będą wypominać zdrobnienia,
to się nie będę narażać ).Do tego sałata i piwo Okocim.
Prawdziwie letni obiad ( broń Boże obiadek) !
ja nie piekę chociaż lubię czasami sobie na słodko zrobić jedzonko … robię serniki na zimno, paschę i naleśniki, jakieś truflo podobne kulki … i bajaderki … wszystko bez pieczenia …
Byłem na łódce, bo szykuję się do rejsu. Cygnet pomerdał kuperkierm i zaklangorzył z cicha: A gdzie Kanadyjczycy? No właśnie…odpowiedziałem, no właśnie…
naleśniki były Danuśka … 🙂
a Basi i Małgosi słodkości wspomina też ze smakiem … 🙂
Przypomnę,że pascha Pyry była degustowana na zjeździe wrześniowym.
Palce lizać !
wspominam … 🙂
Oj, to zaraz Pan Lulek się odezwie i zacznie wspominać z rozrzewnieniem
naleśniki Jolinka .Chyba,że mocno zajęty planowaniem tej podróży
do Australii….
Te, łapy przy sobie… i nie kusić mi tu panienek…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1793.JPG
…cichal,
jak sam widzisz, wspominam 😉
… wtedy byliśmy u Jerzych i z nimi pojechaliśmy po ryby do portu, Ty naprawiałeś łajbę.
Pan Lulek wypisz, wymaluj, jak mój kolega H.Filipowski – postawny blond tenor liryczny Operetki; „Wiesz, chciałbym jeszcze raz zaśpiewać w La Scali,,,,” „A co, śpiewałeś tam?” (młoda Pyra ma oczy, jak talerze z nabożnego podziwu) „A nie, nie śpiewałem, ale już raz chciałem śpiewać”. I tak to z Panem Lulkiem – znowu chce popłynąć do Australii…
U mnie też, w południe było jeszcze 22 plus, a teraz tylko 6, do tego pierony jasne i grzmoty. I leje jak z cebra, a ja muszę jeszcze do sklepu, po kartofle, bo nie pomyślałem o tym. Na blacie dwie połówki łososia do przyprawienia i upieczenia, kapusta już uduszona, więc tylko wyjść po kartofle.
Niemieckie przysłowie mówi, jak grzmoty hulają po gołolistnym lesie, to czas nam chłody, chłody na długo niesie /tłum. moje/.
A ja jutro wybieram się do Jeleniej Góry, bo chciałem sobie trochę powędrować!
U mnie będą pierogi. Niestety, z mięsem, nie z grzybami, ani żadne ruskie, chociaż te ostatnie jak najbardziej chetnie widziane i jedzone. Do tego maślanka. Że do mięsnych pierogów? A kto powiedział, że nie można? 😉
Wracam do zajęć niekoniecznie ulubionych 🙄
Pepe a kiedy wracasz
Obiecywalem sobie kiedys, ze skomentuje wpis dotyczacy bab wielkanocnych. Przypomnialem sobie, ze królowie polscy ciskali rumem w ciasto a potem raczyli tym szklem biesiadników albo zle doczytalem. Moja babcia s.p. Myszkiewicz opowiadala, ze w ich domu w Dawid Gródku na obecnej Bialorusi panowal obyczaj pieczenie jednej baby wielkanocnej dla calej rodzina, obejscia, sluzby i zwierzat. Baba byla pieczona w wielkiej tajemnica w osobnym pomieszczeniu. Potem czterech osilków wnosilo ja na czterech drewnianych lopatach gdzie zebrana byla rodzina i goscie i stawiana na debowym stole zaslanym bialym obrusem. Wchodzil mistrz ceremonii, kazdego roku inny i szabla rozrabywal babe na pól dajac sygnal do jedzenia i picia. W tym roku przed wszelkimi rewolucjami bywaly tylko zagony przeciw Turkom i Tatarom. Czernobyl byl tylko letnia rezydancja.
Swiatla, jeszcze skromne, pojedyncze lichtarze. Mistrz ceremonii wszedl z szabla która normalnie platal bisurmana do siodla albo odglawial, wyciagnal z pochwy szable, wytarl kontuszem, poprawil bialym fartuszkiem jakiejs subretki i ciachnal. Baba poszla na pól razem ze stolem, pól lokcia grubosci. Wyobrazic mozecie sobie aplauz. Wszyscy ruszyli do boju. Potem stól wyniesiono delikatnie na dwór. Raczyli sie wszyscy a rano stal pusty dwuczesciowy stól. Byly czase, byli rebacze.
Z calej rodziny przypadkowo uratowala sie Babcia Myszkiewicz i mój ojciec
Ale to juz inna historia
Pan Lulek
zrobilem spagetti ala sycyliana. dwie kromki bialego pieczywa, znalezione podczas sprzatania kuchni za koszem na smieci oskrobalem z dobrych zalazkow na penicyline. podsmazone i dolozone do bavetti zaczely smakowac znacznie lepiej po pierwszym lyku korsykanskiego wina.
pomiedzy jedna a drugia i zarazem ostatna lampka wina spytalem sie Przyjaciela co o samochodach sadzi? wszak tu odbywala sie ostatnio powazna dyskusja.
benz. kierownica i dwa pedaly. padla odpowiedz nie punktowana.
to tyle na tyle
a wiesz kto jezdzi z automatyczna skrzynia biegu…
…młociska takie, dorotalu 😉
i kolega tez…
Danuśko, czy mogę Cię prosić o sprecyzowanie jakieś tej sałatki ze śledziem? Moja faza na śledzie utrzymuje się, a Wielkanoc za pasem. 🙄
Byłam w dużym sklepiku i nabyłam sobie ambitny ekspres do kawy. Teraz nie mogę go zainaugurować, bo nie nabyłam mu kawy w ziarenkach, a w instrukcji jest pierwsze zaparzenie na ziarenkach. Przynajmniej sobie popatrzę – pasuje mi do żyrandola. 😆
za oknem +17*C, luuuuudzie, chyba się komuś na górze pomerdało. Obsycha wszędzie na potęgę, krokusy wyłażą.
dzisiaj był koński doktor z USG do kobyły, co to ją przywieziono do Czandora i zaszył Swingowi ten nieszczelny brzuszek. Właśnie się źrebię budzi. W ramach dezynfekcji swingowego pępka wykupiłam w połczyńskiej aptece cały zapas fioletu gencjany (na spirytusie), czyli 2 x 20 ml. Kiedyś pioktaninę kupowało się w półlitrowych butelkach i to nie w aptece a w sklepie chemicznym w dziale preparatów dla zwierząt. Teraz już nie ma większych butelek niż te 20 ml. Zamówiłam jeszcze pięć na jutro, cena też odpowiednia. Znalazłam w sklepach dla koni 200ml w spray’u, też drogo jak na taki prosty medykament, poza tym ja potrzebuję już. Niby mam jodynę, ale zdania są podzielone – jedni radzą gencjanę, drudzy jodynę. Dla spokoju ducha stosuję raz jedno a raz drugie.
Na razie padnę sobie. Z rzeczy pożytecznych zrobiłam dzisiaj pokrywe na beczkę w której jest schowany kran na podwórzu. Że też wczesniej na to nie wpadłam, no tak, ale użyłam kawałki desek, które dopiero niedawno przywiozłam.
Witajcie obrzartuchy 😉
Po tej „Salatce Adama”,to chyba trzeba trzy razy dom obiec???
Tyle tego majonezu,keczupu!!!
Dobrze,ze zaczelam juz poscic i raczylam sie 1(slownie jednym) nalesnikiem z syropem.
A Wielkanoc to chyba bedzie”po wodzie” 🙁
Ciao amici.
dlaczego po wodzie, litosci!
Keczupowi mówimy stanowcze – NIE! Czterokoncentrat pomidorowy z dużym dodatkiem cukru. Wolimy własnej roboty sos pomidorowy! Majonez też lubimy w ilościach śladowych – to oczywiście moje własne te tam smakowe mi podpowiadają, de gustibus…
U mnie przyroda stoi w pogotowiu, ale wyrywna nie jest chyba. Moze tak stać z miesiąc. A ja durna zaglądam i sie łudzę. Pięknie za oknem, i co z tego – wyszłam przyrodę sprawdzić (ewentualnie dać do zrozumienia, ze czekam…) i zmarzłam jak licho w ciągu kilku minut. Kąśliwy, mroźny wiatr z północy, i co takiemu zrobisz 🙁
Żabo, na rubiezy były dziś 24 celsjusze…
Keczup fuj. 👿
Co do pomidorowego, to właśnie zrobiłam tak: masełko, na to boczuś (malutko, bo dla singla) – używam plasterkowego PMB, bo się ładnie smaży; parę plasterków „domowej” mocno wędzonej kiełbasy, dalej cebulka, czosnek, pół łyżki mąki, woda, przecier z pudliszka, sól, cukier ciemny, pieprz i dużo bazylii suszonej. Pobulczało trochę, spagetti właśnie doszło, więc połączyłam, sypnęłam serka i bazylii świeżej. Bardzo dobre. Było. Teraz herbatka z sokiem malynowym. Boczunio malyna. Soczek malynowy też malyna. 😆
Ja rozumiem, że każdy wie, k iedy się smażyło, a kiedy już gotowało… 🙄
Ależ Nisiu to jest blog dla smakoszy…
5) majonez (przykryć całość)
6) kukurydza z puszki
7) ponownie majonez
8 ponownie ketchup
Coś jak Adria lub Blumenthal; oni też tylko ketchup, majonez i puchy.
Od jutra beda mi przywozic obiady z klasztoru. Generalne odpuszczenie diety dla chorych. Wobec tego dzisiaj.
Toast !
Pan Lulek
Nisiu, jeżeli masz ochotę na naprawdę dobre śledzie, to zajrzyj do blogowych przepisów na stronie Alicji – tam są śledzie podane przez Helenę (z czerwoną cebulą, cytryną i czarnymi oliwkami) pychotka i mogą stać w lodówce ok 10 dni
Nisia,
nie wiem, czy wiesz, ale ja całkiem serioznie już się gotuję (patrz – nazwa blogu!) na spotkanie majowe. Zaklepana kwatera w stolycy, Jotka bedzie z Włodkiem (dokwaterowywuję, Włodek na podłogę, a co, niech „se” nie myśli, że z nami na miętkim się będzie wylegiwał, kwatera jest kawalerska, jedno wyrko), w poniedziałek rezerwuję bilet i lecim… nie na Szczecin, ale na Warszawę 😉
Już się cieszę!!!
O, przepisy… dla przypomnienia:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/
Toast za zdrowie i siły dla całego Blogowiska z rodzianmi, przyjaciółmi w tym zwierzątek dużych i małych. 😆
Puryści językowi niech mi wybaczą ale jestem ledwie żywa. Ale już zaczyna przeglądać porządek a i w zamrażalniku czeka polędwica wołowa na świąteczny obiad, szynka zamówiona, jajka do zalewy z cebulowych koszulek też i to z kurek zielononóżek ! 😯 Jeszcze został zakup jajek na knedel i mazurek wileński, i wszystko do pomarańczowego mazurka wg przepisu Dorotol. 🙄
Nisiu, gratuluję zakupu 😆 😆
Zgago, dzięki. Jako pendant do żyrandola ekspresik jest cacy.
Alino, ja się też cieszę na maj!
😆
Nisiu, ja też jestem miłośniczką ekspresów co same mielą ziarenka 😀
Sledzie pod kolderka sa bardzo udanym daniem, tu Gospodarzowy przepis
Tym razem postanowiliśmy przygotować dania naszej rodzimej kuchni, czyli kolację po polsku. Były więc śledzie pod kołderką z jogurtu, majonezu, buraków, ziemniaków, jabłek, jajek na twardo i zielonej pietruszki przemieszanej ze szczypiorkiem. Każda warstwa była pryskana sokiem z cytryny i lekko posypana pieprzem
Panie Lulku – nareszcie dobra wieść od św. Michała. A spróbuj nie jeść i oszukiwać!
Nisiu, czyżbyś się szykowała do „dużego pałacu” ? 😉 😉 😆
Jolinku, a sprzedałabyś przepis na swoje śledzie ze śliwkami?
a ja w #miedzyczasie# przewalilam dwie szafy i won futra plastikowe, futra normalne, korzuch, kurtki i plaszczo/kufajki i buty tez wywalilam, czesc pojdzie na rzecz dzielnicy a reszta na pawlacz, zaliczylam wiec gibanie na drabinie i przestawilam mebli pare w jednym pokoju no i jestem obolala ale zadowolona z wyrzutek
Pyro, będziesz miała cudowne święta u Żaby, w niedzielę wielkanocną zapowiadają słońce i ciepło – mam nadzieję, że na północy też. Będzie powód do toastów i dodatkowego „trzymania”. 😀
Panie Lulku kamień z serca nam spadł …
Zgago – na naszym blogu są Ludzie. U Haneczki, u Żaby czuję się lepiej i swobodniej niż u niejednego członka rodziny. To nie znaczy, że jesteśmy cacy i bezgrzeszni, mamy do siebie dystans i potrafimy ze sobą przeżyć 10 dni bez zawału. To naprawdę bardzo dużo.
Pyro, masz rację. U mnie tolerancja „przyszła” z wiekiem. Zastanawiałam się, czy posiadanie dzieci nie ma wpływu na tę sztukę. 🙂
🙄
echidna
zdaje sie, ze czytalas mnie zbyt pochopnie. to sa zupelnie dwa inne swiaty. w twoim powtrzaja co i rusz, ze jest to swieze.
w moim co opisalem i na wlasne oczy widzialem jak z barana zdzieraja skore na zywca i tuz zaraz, po chwili, na cieplym ciele baranka osiada tysiac czarnych brzeczacych i przenoszacych miliony zarazkow much. nikt nie powtarza frazesu ze jest to swieze.
i tez nikomu to nie szkodzi 😆
jadlem i paluchy oblizywalem.
ale zastanawiam sie, gdzie i kogo na tej planecie bardziej oszukuja 😆
mimo wszystko pozdrawiam bardzo serdecznie zwierzatko i wszystkie inne przedswiateczne babki 😆 😆 😆
i prababki 😆
i te ktore jeszcze nie wiedza o tym ze sa badz ze beda 😆
Małgosiu te sledzie to zwyczajne są …
bierzesz np. 30 deko śledzi w oleju (kupnych lub zrobionych w domu) … dzień przed podaniem zalewasz olejem od śledzi 2 średnie, drobno pokrojone czerwone cebule .. wykładasz na półmisek śledzie … cebulę kładziesz na około śledzi … śledzie posypujesz sporą ilością, tak by się na śledziach zrobiła „kołderka”, drobno pokrojonymi śliwkami z octu, które zrobiłaś na jesieni lub kupisz w sklepie … 🙂
…a bo my są stare i doświadczone przez te tam… okoliczności, Pyro. Jednym słowem, wygi! Niektóre nawet morskie 😯
😉
zdzichu a jak zdjecia
Zgago, czemu do pałacu? Z powodu żyrandola???
Mnie kamień spadnie, gdy Pan Lulek wykaże się jedzeniową konsekwencją 🙄
Śledzie Heleny bardzo dobre 🙂
Nisiu, Alicja, Alina, imiona podobne choc nie te same…
Chcialabym, jak Alicja, cieszyc sie na majowe spotkanie ale niestety, niczego nie moge teraz zaplanowac. Pozyjemy, zobaczymy 😉
a ja dzisiaj miałam smaka na wędzoną makrelę … kupiłam bardzo pachnącą … chlebek z ziarnami, na to makrela a na to sos ala tatarski bo tylko był to majonez z drobno pokrojony ogórkiem i natką pietruszki …
teraz tylko marchewka mi została do zjedzenia bo się przejadłam z łakomstwa …
to ja teraz zaczne histerycznie po teutonsku i z weltschmerz, to tak Pyra wymienia Zabe i Haneczke a mnie olaboga, olaboga, Pyro jeszcze sie zobaczymy, dam Ci do wiwatu
Alicjo, przepraszam za nazwanie Cię Aliną! Dołożyłam sobie do zakładek te Twoje przepisy, bo widzę, że to skarbczyk nie lada. Ale od takiej ilości wszystkiego można skończyć jak ten osiołek, co to miał za dużo.
O, widzę, że Alina mi WYTKŁA! Ale już sama zauwazyłam… 😳
dorotalu
jestem spakowany i nic mi nie zrobisz. z tej prostej przyczyny, ze juz jestem prawie w drodze.
chcialas, to masz obrazki:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Ausstellungseroffnung#5452479105614368930
szczegolnie 6 i 7 i 1 polecam 😆
udanych wakacji 😆
Dorotol – nie odgrażaj się, tylko przyjedź.
Jolinku, dziękuję 🙂
Nisiu, ani mi bylo w glowie wytykanie… A zebys wiedziala, jak bardzo bym chciala byc z Wami na spotkaniu! No, jesli nie uda sie tym razem, to moze kiedy indziej 😉
w telewizji by powiedzieli zdjecia zajebiste
Nisiu, od kilku tygodni do moich uszu, docierają dyskusje na temat pałacowego żyrandola 😉 i tak mi się natychmiast skojarzyło. Jeśli może mnie ciut usprawiedliwić fakt, że siostrzenicy (gdy się cieszyła, że nasz stareńki żyrandol wybłyszczyła), też zadałam to samo pytanie. Ja miewam proste (żeby nie powiedzieć prostackie) skojarzenia, nie chciałam Cię urazić. Mam nadzieję, że mi darujesz ? 🙁
ale nas tam juz nikt nie chce 🙁 dorotalu 😆
Zgago – chcesz w łeb? Ile lat chcesz przeżyć metodą „Przepraszam, że zyję”?
Pyro, od Ciebie mogę dostać w łeb. Nie martw się, ja przepraszam tylko Tych ludzi, których cenię. Mam nadzieję, że Cię ciut pocieszyłam. 😉
arcadius mow za siebie to Ty masz w samochodzie dwa pedaly…jak to stwierdzila Alicja, ze ………jezdza automatikiem i w podobny sposob robia zdjecia
haneczko Pan Lulek jak ma podstawione pod nos to zawsze wszystko zje a Ojciec Marceli ma teraz na niego oko i tak łatwo Panu Lulkowi kombinować już nie będzie … 😉
o juz mam tytul do tych zdjec / Arcadius spuscil sie wraz z przyciskiem aparatu…
dorotol ładnie się wystroiłaś …. 🙂 … a ta pani w kucykach ma poczucie humoru na swój temat … a ta w białym golfie na 2 zdjęciu ładna kobieta jest i ma jakąś znajomą buzię …
😳 nic za to nie moge. moze Przyjaciel ma na mnie zbyt duzy wplyw.
a teraz juz robie wam wszystkim
wampa
pa
pa
i do poklepanie
dam zanc z weimaru, zaraz po nim z gery no i z dresna, cudownego miejsca dla wielu osob
pa pa
dobrej zabawy 🙂
alez arcady, odniosles sukces a twoj sukces swiadczy o tobie, milego lotu z biurem podrozy
To wam jeszcze chwilkę pomarudzę ; jutro chcę poeksperymentować z orzechami brazylijskimi. Uwielbiam te orzechy w gorzkiej czekoladzie, niestety z EMPiK-u zniknęły 🙁 i chcę jutro roztopić gorzką czekoladę i wkładać do niej po jednym orzechu (150 g orzechów). „Kurcak”, tylko nie wiem, na co je potem położyć, ewentualnie czym potrzymać aż pierwsza warstwa zastygnie. Do kombinowania mam jeszcze całą noc. Chyba sobie poszukam wielkiej igły, to może być skuteczne. Oczywiście stuknę, jak mi się udało.
Skoro jutro ma się ochłodzić i padać, to trzeba przecież coś na pocieszenie sobie zaaplikować. 😉
Jolinku, ta mila pani jest zona pana Andrzejewskiego, prawnuka Stanislawa Andrzejewskiego, ktory mial tutaj manufakture butow a przybyl spod Bydgoszczy w roku 1903
Andrzejewscy
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Ausstellungseroffnung#5452479578116656770
http://picasaweb.google.pl/cichal05/PodkAdkaPodGorace#5453049141795534498
Dzisiaj był baas (Jak to po naszemu?) saute z pieczoną pyrką (pieczonym pyrkiem?) sałata z fetą (owczą, nie jakąś krówską) i Chablis.
Zgago, Pyra ma rację.
Ja jestem wielbicielką własnego żyrandola, który nabyłam, kiedy remontowałam chałupę i rozwalałam ścianę,łącząc pokój z kuchnią (domek mam MACIUPCI). Miałam pomysł na taki staroświecki żyrandol z mnóstwem kryształów, ale w jednym sklepie rzuciło się na mnie nowoczesne cudo będące właśnie czymś w rodzaju pastiszu takiego staroświeckiego pająka. Też pająk, tylko prosty, ze stalowych prętów, na osiem żarówek plus po dwa kryształki, duży i mały, na każdą żarówkę. On jest satynowany, ten żyrandol. Ponieważ był pierwszy, do niego dokupywałam wszystko – w tej satynie: lodówkę, kuchenkę, czajnik elektryczny, chlebak, noże, solniczki i mnóstwo innych rzeczy. No więc ekspres też musiał być do żyrandola!
Trzeci rok na niego patrzę i wciąż go lubię! 😆
Doroto
A kto wam robił te ramy? 😉
Moglibyście czasem zaprosić profesjonalistę…
Za wikt i opierunek …
Cichalu, ale kucharz na zdjęciu ma tylko na talerzu jakieś kuleczki a nie żadnego „baas ‚a” ani innych wymienionych w Twoim menu 🙄 Czyżby aparat zjadł jedzonko ? 😉
Nisiu, to masz „to” samo, co moja siostrzenica. Jak wyremontowała naszą starą kuchnię (ogromną), to kupowała do niej sukcesywnie wszystko pod kolor. 😀 Nie powiem bardzo ładnie to wygląda. Dla mnie najważniejsza jest funkcjonalność a nigdy nie byłam cierpliwa na tyle, żeby czekać aż pokaże się w sklepie urządzenie w „moim” kolorze.
No dobra. To się pochwalę, że dostałam piękny obraz od Ewy Cichala, jak się już chwaliłam, to wybaczcie, ale ciagle sprawy zdaję i nie pamięetam, co komu co zdawałam.
Marek, przyjeżdżaj! Wikt, opierunek, odebranie z lotniska i tak dalej zapewnione!
Jolinku, oby…
Dorotolu, jeszcze raz: gratulacje 😀
Marek dotykasz drugiego tematu po zdjeciach, otoz im mniej poczucia originalnosci i estetyki tym wiecej #jezdem zwariowanym dzieckiem# za wszelka cene, to nie sa ramy, mialo byc inaczej ale dorwal sie taki jeden i stwierdzil, iz jest on odpowiedzialny za strone estetyczna, pracowal jak wol i zrobil polaczenie makatki #dobra zona tym sie chlubi…# z wystrojem proletariackiej niemieckiej kuchni mieszkalnej, poszly na to pieniadze jakies i nie moglam juz tego wycofac, im sie podobalo, dla mnie nauczka juz nie bede sie angazowala w zapotrzebowania zadnych #cymbalistow#
Marek za wikt i opierunek i nawet kieszonkowe to ja potrzebuje rame do duzego, owalnego, krysztalowego lustra, ktore jak nie zawisnie to pewnie sie pobije
O nie, Zgago, nie mam tego, co Twoja siostrzenica, niestety. Moja kuchnia była maciupcia i pokój też, razem wyszedł salon z wyspą na środku i kuchnią dla lalek. Jak są goście, to muszą zachowywać dyscyplinę i najlepiej siedzieć. Bywało już i po dziesięć sztuk. Latem jest łatwiej, bo wyganiam towarzystwo na taras (niewielki, ale mogą spaść na trawę). Pomoc kuchenna widziana niemile, bo to jednoosobowe miejsce. Itd. Ale kocham tu mieszkać, pod Puszczą Bukową, na osiedlu leśników. Muszę się wybrać do lasu, zobaczyć jak tam zawilce? Ale chyba na nie jeszcze za wcześnie.
Doroto
Jak to mówią :
Coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał …
Przerabiałem to parę razy pracując w muzeum. Może dlatego już tam nie pracuję. Grafiką w ostrołęckim muzeum zajmuje się teraz amator, facet po technikum kolejowym. Jak zobaczyłem jego plakat w muzealnej gablocie to mało co się nie obaliłem. Zuch maładziec… Corela umi i fotoszopa liznął…
Dziewczynę po akademi właśnie zwolnili…
O, to obraz Ewy Cichalowskiej.
W moim posiadaniu. A dziewczyna zaczęła malować dopiero co – talent! Czysty żywy talent!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2290.jpg
Cichal,
ten baas to ogólnie rzecz biorąc okoń amerykański. W Polsce go kiedyś próbowano wprowadzić i nazwano go okoniopstrągiem, bo tak smaczny. Nie wyszło jakoś, bo chyba zbyt chłodno. Można go ale dziś złowić w Hiszpanii.
Dorotol, jadę jutro, a jeśli chodzi o termin powrotu to zakładam, że będę znowu w domu we wielki piątek. Wszystko pod warunkiem, że tam się da wytrzymać i pogoda nie będzie wariować. Oglądałem dziś prognozę na następne dni i niezbyt to zachęcające. Gdybym musiał skrócić to przedzwonię i zapytam czy można wpaść do Berlina na kawę.
Aż za tydzień /znowu taka kalka/
pepegor
czy ty naprawde uwazasz Mareku.Kulikowski ze na kazdym kroku potrzebne sa ramy?
do czego?
i po jaka cholere ograniczac cos, czego i tak nie jestes w stanie polaczyc w jedna calosc?
Marek tu juz nie chodzi o studia czy nie tu chodzi o malosc i niskosc a jednoczesnie zachwyt samym soba i megalomanie.
Pepe od srody to ja moge tylko w karzaki zaprosic
Nisiu, ja myślałam o staranności w doborze kolorystyki. A najważniejsze, że masz swój własny domeczek z ogródkiem. I cokolwiek w nim chcesz przerobić, powiercić, powykuwać – po prostu wyremontować, to nie musisz wieszać, przepraszającej sąsiadów, kartki a w trakcie i tak słuchać walenia w kaloryfery – mimo, że dopiero godzina 16:00. 😀
zdzichu ty sam jestes ograniczony
Wiem, Zgaguniu. Ja tylko nie zaniedbuję możliwości pożalenia się na MACIUPCIOŚĆ mojego kochanego domku. Jakbym jeszcze trochę utyła, to wypełniłabym go w całości sobą – jak ślimak.
zdzichu –
Zrozumieć zrozumiałam, nie taka jam tabaka. W rogu.
Filmik z Queen Victoria Market podrzuciłam w celu uzupełnienia obrazu bazarów świata jako takich.
Nie chcę puszczać nieprawidłowych informacji w przestrzeń lecz wydaje mnie się, że w krajach tzw rozwiniętych przepisy nie zezwalają na ubój w miejscu handlu. Nie pozwalają na wiele innych rzeczy.
Dlatego należy cieszyć się. że wbrew zakusom budowlańców, w centum miast ostały sie specyficzne centra handlowe – bo teraz ponoć tak je nazywamy. Bazary, markiety, hale.
Ten w Melbourne ma swoją 132 letnią tradycję – otwary oficjalnie dnia 20 Marca 1878.
http://www.qvm.com.au/qvm/market_history.aspx?article_id=15
Specyficzną atmosferę wzbogacają występy muzyków, teatralnych trup ulicznych, wszelkiej maści magików i kuglarzy itp aktywnych głównie podczas weekendu.
A że nie tętni życiem nocą? No cóż wspomniane wyżej przepisy i ograniczenia nie pozwalają na to. I to jest cena jaką płaci współczesne społeczeństwo za przywilej korzystania z dobroci rozwoju techniki, ekonomii i paru innych.
Generalnie wyszło na to, że żyjemy w czasach nakazów, zakazów, ograniczeń by cały ten mętlik jako-tako funkcjonował.
E.
Można nakleić na piankę , bord itd, itp, powiesić na żyłce lub drucie, przybić gwoździem lub na ślinę przymocować , można włożyć w antyramkę . Tylko po co? Kupa nie daje się ograniczyć, to i rama nie jest potrzebna. Jak to mówią : kupą mości panowie kupą.
Alicja dała Ewie przepiękny gościniec – swojej roboty kilim. Ewa do obrazu dorzuciła pisankę – skrobankę. My z Jerzorem wymieniliśmy usciski dłoni i towarzyszące butelki.
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Kilim#
Ależ się czepiasz, Zdzichu…
jak ktos chce ramy, to sobie funduje. Akuratnie mi pasują jedne takie na obraz Ewy Cichalowskiej – obraz i tak dominuje, a ramy akuratne i nie rzucające się w oko, w sam raz!
Marek pracuje w biznesie ram i powinieneś już o tym wiedzieć, Zdzichu… ja robię (robiłam) swetry na drutach i takie tam, a przecież nie każdy lubi swetry, potrzebuje, i niektórzy są uczuleni na wełnę… no i co z tego?
W jedną całość i tak niczego nie połączysz, Zdzichu…
nic dziwnego dorotolu, skoro sasiadujemy tu, na blogu.
z kim sie przebywa takim sie staje 🙁
nic na to ne poradze. i nie mamy na to wplywu, ze sasiadujemy przez przypadek na tym blogu
jak dotychczas nie mam wplywu na sasiedztwo 🙁
Alicjo! Przeczytaj wizytówkę!
Ale jak chcę powbijać gwoździe, to muszę potem godzinami utulać moją dużą psicę, żeby nie płakała…
Dziś w nocy na rubiezy ma być burza. No to Becia znowu wlezie na pianino. Albo do wanny. Chyba że synal wróci z radia, to ją utuli. On jej puszcza muzykę, która mnie robi to, co burza Becie…
http://monikaszwaja.pl/index.php?k=16&id=2&lang=pl
Tak wygląda moja kochana Becia (30 kg żywej wagi). Następne zdjęcie to Szanta, która dla odmiany nie boi się niczego.
Alicjo, też mi się ten obraz bardzo podoba. I maja się nie mogę doczekać, tak jak Ty.
Teraz idę do Morfeusza, bo się już drze. 😉
Życzę Blogowisku spokojnej, dobrej nocy i majowo – słonecznych snów. 😆
Cichal… 🙂
zdzisiu odmelduj sie, twoja schizofrenia byla jeszcze na dlugo przed blogiem aktualna, no coz blog nie stawia wymogow o zaswiadczeniu lekarskim
Kapitanie
czerwone jaja?
a fe
a fuj
Nisia…
ktoś musi sie bać, żeby nie bał się ktoś 😉
Alicja
strachy na lachy 😆
Zdzichu, a po za tym dobrze się czujesz?
wszystko w najlepszym porzadku
Kapitanie
i oby tak dalej, czego i wszystkim innym z calego zdrowego 😆 serduszka zycze 😆 szczerze
„Słuchaj, Dzieweczko.
Ona nie słucha…”
No, to kto zabiera z piaskownicy wiaderko, łopatkę i foremki i idzie do domu? Zdzichu?
Marku –
Nie graj w chińczyka czyli człowieku nie irytuj się.
Swoista grafomania artystyczno-profesjonalna ogarnia ludzi. W czasach gdy praktycznie prawie każdego stać na zakup aparatu fotograficznego, kamery video, komputera i pseudo profesjonalnych aplikacji (programów) dziarskie zrób to sam przemienia się w megalomanię o jakiej wspomniała dorotol.
Teraz to nic tylko artyści. A że obraz nieostry i pozbawiony chociażby poprawnego kadru? O co chodzi? Ale za to kolorowy!
I tak prawie na każdym kroku spotykamy podobne podejście.
Nie chcę się martwić – nie przeskoczysz.
E.
Ja nigdzie nie idę, słońce jeszcze u mnie świeci, ale na piaskownicę to za zimno u mnie 🙄
Idę się do Jerzora poprzytulać.
Pyro, Słoneczko Poznańskie –
A Ty jeszcze w domku? Kiedy odjazd do Błot Żabich?
Pozdrów Żabę na Błotnych Włościach.
Tobie zaś życzę udanego pobytu w krainie koni, źrebaczków i błotnych kąpieli. I oczywiście pogody!
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Do jutra. Zagram sobie jeszcze partyjkę mahjonga i idę spać.
dototalu
twoje grymasienie, tu na blogu toleruje, ma to swoje podstawy.
takie sytuacje do ktorych probujesz doprowadzic koncza sie na ogol konfliktami. mi one nie sa w zupelnosci potrzebne.
na ogol bywa tak, ze tego typu exoty wiedza wszystko najlepiej i ja nie mam ochoty wybijac im tego z glowy ze moze byc inaczej.
ale prosze nie mierz innych swoja miara
tego typu, ciagle czepianie sie innych, by odwrocic uwage od wlasnych ulomnosci i slabosci nie pozwala na nic innego, niz ciagle przytakiwanie.
tak tak, masz zawsze i wszedzie racje. malo tego, jestes naj _piekniejsza modrzejsza itd i itp
byc moze jest nadzieja na to, ze tego typu tolerancja w koncu i przez cie zostanie zrozumiana
bez odbioru
Zwierzaczku – w niedzielę ruszam na wyraj. Żabę uściskam, Eskę, też, konie pozdrowie, ziemi się pokłonię.
Pyro, nie mów, że grasz w madżonga jak prawdziwa memsahib! 🙄
zdzisu, jezeli juz mowisz o ulomnosciach to zwracam ci uwage, w takim samym stylu w jakim ty wyrazasz szacunek dla ludzi bredzac bezczelnie o tolerancji, ze to nie ja jestem glucha na jedno ucho tylko ty i najwyrazniej gluchota ta ogarnia cala twoja istote, a co do slabosci, to musisz byc bardzo slaby i wrecz podupadly moralnie ze wzgledu na jakies tam uklady, gdyz inaczej nie wyladowywal sie na innych idacych ci na reke ludziach… kreuzweise
Cholerka…
żarówka wysiadła, ale sobie poradziłam. Nie takie my ze szwagrem, wykręciłam z lampki nocnej, wkręciłam tutaj, potem odkręcę i zakręcę.
I nawet wkręcę.
Zdzichu,
wrzuć na luz, bo lepiej byc na luzie, niż szczerzyć zęby, bynajmniej nie do zdjęcia.
…szczeżuja… 😉
O masz,
se poszli spać 🙄
jedni posyli spać, inni wybierają się na krótką wycieczkę rowerową – do sklepu i z powrotem.
E.
Nie poszli, nie poszli. Siedzą i czytają. Ale Ty nie przeczytałaś mojej wizytówki, hę? Albo wygugluj…
se popalę i do Ciebie Alicjo zrobię: dzyń-dzyń
E.
tylko włącz Skype
Kto poszedł, ten poszedł…
Ruszyłam świątecznie. Bigos się zaczął, muszę poczekać nieco, bo wrzuciłam w gotującą się już kapustę kawałki szynki z zamrażalnika (bigos hultajski robi się po świętach, tak też robię, czyli powiedzmy, że po bożonarodzeniowych). Ciasto kruche wczoraj zagniotłam z kilograma mąki, dzisiaj z drugiego, jeszcze z trzeciego by się przydało – spodów do mazurków potrzebuję ilość wielką. Śledzie, metodą żabią, zrobiłam, teraz się przegryzają.
Pomarańcze z cytrynami bulgoczą.
…włączyłam!
Dzień dobry Wszystkim,
Dołączam do tych, którzy nie dołączyli (do kukbuka oczywiście) i nawet mnie Kuchnią erotyczną nie kupią, jak niektórych.
A w ogóle to mam pytanie – co to cook i co to book?
Alina (8:40) – 100% masz rację!
No, to były kropelki waleriana. Już mi lepiej.
Alicja, Ty sie nie wykręcaj i wkręcaj żarówką, tylko wrzuć więcej zdjęć z Rejsu, bo usycham z ciekawości (a kiedy zobaczę zdjęcia, to pewnie będę usychał z zazdrości). 🙂
hej, Nowy! Ja tez nie dołączam do kukbuka. to nie moja bajka
Cześć Żabo,
nareszcie kumkasz, gdy mogę Cię od razu słyszeć. Miłe. 🙂
A propos zdjęć. Piotrze, czy nie można by zrobić jakiejs zakładki na blogu, czy w innym miejscu ze zdjęciami zjazdowymi, tymi co robił Wojtek D.?
Ahoj, Zjazdowicze i Stowarzyszeni! Polobbujcie trochę w tej sprawie!
Kum, kum, kum…
Mam pytanie kulinarne, może ktoś będzie wiedział jak to zrobić.
Od swojej Teściowej dostałem mak, przywieziony z Niemiec – MOHN BACK, backfertige Mohnfullung. Z tego co rozumiem jest to mak gotowy do użycia. Chiałbym to zrobić na płaskim cieście, tylko jak zrobić takie ciasto?
Alicjo, wiem, że tutaj można kupić w supermarketach gotowe ciasto, tylko włożyć do piekarnika – wiesz jak to się nazywa i gdzie szukać?
Żabo 🙂
Nowy, moja babcia robiła taki tort makowy: na kruchy, upieczony już w tortownicy spód nakładała masę makową (w tej samej tortownicy), ugniatała i zostawiała do stężenia. Potem go się kroi jak normalny tort. Jak nie chcesz piec spodu to może się taki od pie nada?
Kiedyś jadę sobie samochodem i widzę przy drodze napis – Home made candy –
Candy to candy, widac robią i sprzedają. Kawałek dalej kolejny napis – Home made pies – O! – pomyślałam sobie – rozumiem, ze robią candy, ale psy żeby robili? Dopiero po chwili dotarło do mnie, ze to nie o psy a o pies chodziło 🙂
Kruchy spód robi się niezwykle łatwo, jakby co to służe doradztwem. Moja siostra dzwania do mnie i pyta: Czy to porady kulinarne?
Ponura strona wiosny: dom mój został zaatakowany przez wielką tłustą ćmę. Właśnie chciałam się pożegnać i iść spać, a ta cholera się objawiła nie wiadomo skąd. Poleciałam po packę i ona znikła. Teraz nie mogę iść spać, póki jej nie ukatrupię!!!
Boję się ciem śmiertelnie. Ratunku!!!
Ona może mnie zaatakować w nocy. Usiądzie mi na głowie albo co! Wtedy ja dostanę zawału.
Żabo, masę makową mam od Teściowej, chodzi właśnie o ten spód. Wchodzę na coraz głębsze kulinarne wody, to może i ciasto upiekę, skoro mówisz, że takie łatwe. Potrzebuję go niewiele, tyle, żeby ten mak położyć. Moja Mama robiła jeszcze na tym taką kratkę z ciasta, żeby ładnie wyglądało i potem zapiekała w piekarniku, smarując to po wierzchu czymś, chyba masłem.
Jeszcze sprawdzę u Disslowej, może u niej jest przepis na takie ciasto. Już się kiedyś chwaliłem, że mam taką książkę, oryginał z 1933 czy 35 roku, ale na nikim nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
Nisiu, ćmy nie żywią się psami, Nisiami i innymi żywotnymi. Zostaw jej zapaloną lampkę w drugim końcu domu, poleci do światła, o ile jeszcze zyje, bo moze też padła na zawał?
Nisia,
nie bój się żadnej ćmy, przecież jesteś większa od niej, a poza tym ćma to motyl, tyle, że nocny. Czy motyla też się boisz?
Oczywiście, Nowy, że się boję motyla! Każdego owada się boję! One łapki mają TAKIE STRASZNE!!! Skrzydełka! Patrzą na mnie! Przelatują mi przez głowę! Tupią nogami! CHRABĘSZCZĄ!!!
I wiecie co? W ogóle się nie wygłupiam.
Naprawdę tak mam.
W zeszłym roku chrabąszcz mi wleciał, to goniłam za nim w kapeluszu na głowie, bo jakby mi się wplątał we włosy, na bank dostałabym zapaści. Ubiłam drania, wrzeszcząc.
A cholerna ćma gdzieś się przytaiła…
Nowy ja dzisiaj caly dzien mazurkuje blogowo i tu prosze masz mazurek makowy
Mazurek makowy – składniki
* 10 dag mąki pszennej
* 15 dag gotowej masy makowej
* 2/3 szklanki mleka
* 15 dag masła
* 1/2 szklanki cukru
* 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
* 2 jajka
* 1/3 łyżeczki cynamonu
* 5 dag skórki pomarańczowej smażonej w cukrze
* 1 łyżka masła lub margaryny do formy
* 1 łyżka bułki tartej do formy
* migdały
* orzechy włoskie
Polewa:
* 7 dag czekolady
* 2 łyżki masła
* 2 łyżeczki mleka
Mazurek makowy – sposób przygotowania
Masę makową zalać mlekiem i odstawić na 10 min. Jajka ubić z cukrem, dodawać stopniowo mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, cynamon, masę makową, skórkę pomarańczową i roztopione masło. Płaską okrągłą formę do pieczenia wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Ciasto przełożyć do formy i piec 25 min w piekarniku nagrzanym do temperatury 180°C.
Przygotować polewą: czekoladę rozpuścić z masłem i mlekiem. Wystudzone ciasto pokryć polewą, przybrać migdałami i połówkami orzechów
to jedno, co do tej masy to ona ma moj gust jest trudna do rozprowadzenia i dla mnie na ciasto z pol kg. maki jest tej masy za malo, musisz ubic piane z przynajmniej 2 bialek i wymieszac to z ta masa
Nowy, a masz „Ciasta, ciastka i ciasteczka”? Tam jest świetny przepis na kruche ciasto. Jeśli nie masz, to znajdę dla Ciebie.
Ciasto na mazurek – składniki
* 1 szklanka mąki (najlepiej krupczatki)
* 1/2 kostki masła o temperaturze pokojowej
* 1 żółtko
* 2 łyżki cukru pudru i ewentualnie odrobina wody (na wypadek gdyby ciasto nie chciało się kleić)
Ciasto na mazurek – sposób przygotowania
Wszystkie składniki łączymy ze sobą i szybciutko zagniatamy ciasto. Formujemy kulę, owijamy ją w folię i chowamy na co najmniej 20 minut do lodówki. Najlepiej od razu zrobić wielokrotność porcji, gotowe ciasto można przechować do następnego dnia w lodówce. Wyjętym z lodówki ciastem wylepiamy dno i ewentualnie brzegi wysmarowanej uprzednio masłem, zwykle prostokątnej albo kwadratowej formy – warstwa powinna być dość cienka (około 5 mm).
Ciasto możemy rozwałkować albo pokroić w cienkie plastry, które zlepiamy ze sobą już po wyłożeniu nimi formy. Spody pieczemy w rozgrzanym do temperatury 180-200 st. C piekarniku przez około 15 minut. Gdy ciasto nabierze złocistej barwy, wyjmujemy je i studzimy.
i jesycye a potem lulu
Kruche ciasto:
60 dag mąki
25 dag cukru
3 żółtka
szczypta soli
Polewa:
# 2 pomarańcze
# 1 cytryna
# 22-23 dag
# cukru
Z podanych składników zagnieć kruche ciasto i włóż je na godzinę do lodówki. Następnie wyjmij i rozwałkuj na niezbyt gruby placek (ok. 1 cm). Ułóż na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, uformuj podwyższony brzeg. Piecz około 15 minut na złoty kolor w temp. 200°C.
No tak, wszyscy poszli spać, a ja nie mogę, bo cholerna ćma gdzieś siedzi! 👿
ta polewa Cie nie dotyczy
Ja też mam taką Disslową, więc nie ochałam i achałam, przepraszam 🙂
generalnie proporcje na kruche ciasto są takie:
1 kg mąki
0,5 kg masła
0,35 kg cukru
5 żółtek
łyżka śmietany, albo sok z cytryny
zapachy typu skórka cytrynowa, wanilia
w Polsce trzeba jeszcze 1 łyżeczke proszku do pieczenia, ale mąka w USA już jest z proszkiem – all purpose
Na spód pod taki torcik wystarczy:
0,2 kg mąki all purpose
0,1 kg masła
0,07 kg cukru
1 żółtko
łyżeczka śmietany
zapachy jw – nie wiem jaka duża jest ta puszka, może zrób dwa razy tyle a z tego co zostanie upiecz ciasteczka, albo wsadź do zmrażalnika, może leżeć długo.
Najłatwiejszy sposób wykonania:
Potrzebny jest zwykły mikser (taki do bicia piany) i garnek – nie wyższy niż końcówki miksera,
do garnka wsypać mąkę i włożyć masło (temperatura pokojowa), zmiksować, zrobi się taka kaszka, dosypać cukier, dalej zmiksować, potem dodać żółtko i śmietanę, zapachy, zmiksować. Wyłączyć mikser, zagnieść ciasto, włożyć do lodówki, niech trochę poleży.
Nisiu a podtruc intruza i potem wywietrzyc
Musiałabym cały dom, bo nie wiem, gdzie ona. A psiaki już śpią. Poczekam, aż się zaraza gdzieś objawi i jej przyleję packą.
Zabo ciasto z 1 kg maki to tutaj dla calej okolicy, nikt tego nie przerobi
nie przy psiakach pryskac nie wolno
Chyba jednak padam, na pohybel cma!
Przecież podaję zmniejszona ilość, a tu chodziło o proporcje, ten Twój mazurek to też 0,6 kg mąki, toż to wielka blacha, ja z 1 kg robię dwie duże blachy mazurkowe
bab4 mi wyszło. Nic podobnego, jedną zrobię i to niedużą.
Kiedyś to się robiło tego mnóstwo. Moja mama piekła dzikie ilości. Makowców na Boże Narodzenie wychodziło jej jedenaście, nigdy mniej. Rodzina liczyła pięć osób. Ale przyjeżdżali różni wujkowie z ciotkami i dziećmi… i też przywozili wyżereczkę.
Mojej wrogini nie ma. Może zaryzykuję i pójdę lulu. Jeśli mnie jutro nie będzie, znaczy złapała mnie w nocy i zjadła.
Nowy, wyobrażasz sobie jak Nisia się czai z tą packą? A ćma ledwie żywa wygląda zza fotela?
Ja jeszcze nie śpię! I widzę, jak tu odchodzą jakieś niewczesne chichoty!!! 👿
Nowy, taką kratkę na cieście to trzeba upiec, na zimny tort się nie da. Posmarować można rozbitym jajem.
Nisiu, bo Ci tak do twarzy z tą packą…
Wiecie… zawsze byłam za gruba i niewysportowana. A jednak kiedyś gonił mnie dokoła jeziora mistrz liceum w sprincie i nie dogonił. W łapie trzymał chrabąszcza. Nie miał do mnie szans!
dorotol, Żabo, Nisia – dziękuję. To faktycznie wygląda łatwe do zrobienia. Zapodam fotograficznie.
Nisiu,
Proszę!!! Nie bój się żadnego owada, one mają nóżki, bo muszą chodzić. Kiedyś, zaraz po studiach, mieszkałem na wsi. Miałem pokój w starym dworku. Mysz bylo zatrzęsienie, nieraz w nocy musiałem jakąś sobie z twarzy zdejmować i jakoś nie umarłem. Nie bój się !!!!
Packa leży przede mną i jakby co, nie zawaham się jej użyć!!!
Moja mama też piekła na całą rodzinę. A ja robię mazurki na pół wsi, chociaż ostatnio się opuściłam.
Nowiutki, kochany jesteś, że mnie pocieszasz, ale mysz to ja sobie też kiedyś zdjęłam z policzka bez specjalnego wrażenia. Owady to coś innego!
Żabo, wyobrażam sobie Nisię z packą i szkoda mi Nisi i tej biednej ćmy, co przepłaci życiem swoją nieuwagę. 🙂
Nisu cmy chca do swiatla czyli emanuje z Ciebie swiatlosc i ona tylko pragnie choc na moment sie z Toba skojarzyc i lsnic razem z Toba, ona nie smie miec niecnych zamiarow
W dodatku ćmy są puchate. TA jest.
Och, wszyscy jesteście kochani! 😆
moze tak tresowaną smoczycę na łańcuchu? Jak chuchnie to ćmie skrzydełka opali 🙁
Dobrej nocy! Idę do mojej Szanty, może się trochę posunie i zrobi mi miejsce w moim własnym łóżku. Leży „po całości” i chrapie jak stary chłop.
Owady to co innego, bo mniejsze. Nisiu, lubisz haiku?
„Dzieci,
Nie róbcie nic złego pchle,
Też ma dzieci.”
Issa
Pani Krystyna, która uczyła jeździć niegdyś mnie a potem moją córkę, bez wahania weszłaby do klatki z glodnym tygrysem, ale na widok myszy w żłobie omal nie zemdlała…
Łatwo powiedzieć: nie bój się. Trudniej to nie banie w życie wprowadzić!
Mają okropne oczka, chwytliwe nóżki, skrzydelka jakieś-takie …, włażą gdzie nie trzeba, czasami gryzą i niektóre skaczą!!!
Brrry…..
Jadę do sklepu – Wreszcie!!
Buźka
Echidna
Ja chyba też wpuszczę psicę i podrepczę spać.
Dobranoc, Nowy!
Alicjo, a Ty gdzie! Pa, pa, dobranoc!
Echidno, nie strasz Nisi!
Też znałem kiedys taką dziewczynę, z zapadłej wsi była i na widok zdechłego szczura niedmal nie umarła.
Żabo, u Ciebie już bardzo późno, boję się, że Cię zatrzymuję tutaj, może powinnaś się położyć.
minęliśmy się. Dobranoc.
Jednak jak był mróz i snieg, to psy nie wnosiły błota do domu. One też mają chwytliwe nóżki i duże powinowactwo do błota. A ja zamiatam i zamiatam…
jeszcze +10*C, ale na jutro zapowiadają deszcz (trochę już wieczorem padało) i ochłodzenie. Gdyby był ciepły deszcz, ale by rosło!
Kuchenka wyłączona, spadam na górę, teraz to już rzeczywiście: dobranoc!
Żabo, załatwię w poniedziałek kącik fotograficzny ze zdjęciami Wojtka.
dzień dobry … 🙂
Żaba nie śpi po nocy a chyba dzisiaj idzie na bal i o urodę nie dba …
Nisiu miałaś nockę zupełnie miłą przez ćmę … pogaworzyliście sobie tu a ja mam co czytać … 🙂 … siatki w oknach założyć trzeba …
Nowy ja ponieważ nie piekę to robię spód z pokruszonych biszkoptów lub innych fajnych ciasteczek ew. sucharków zmiksowany z masłem np. 20 dek herbatników + 10 dek masła … na to masa makowa … na wierz położyć kandyzowane owoce, orzechy, migdały itp.
Alcjo piękną wymianę zrobiłyście z Ewą Cichalową … 🙂
pogoda mnie znowu przyprawia o ból głowy … 🙁 …
ale damy radę jak mawia Alicja ….
miłej soboty … 🙂
Zdjęcia powoli (no, powoli, bo dużo tego… a ja nie umiem selekcjonować ostro) przybywaja tutaj. To, co zamiesciłam dotychczas, to zaledwie ździebko. Będzie dużo więcej 🙄
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#
Łysy zagląda mi w okno sypialni, pełnia to nie jest, ale mnie obudził, wredota.
Co do tych ciem, to mam przyjaciółkę, która reaguje podobnie, jak Nisia, i NIKT JEJ NIE PRZETŁUMACZY.
http://www.youtube.com/watch?v=Y7_XYM9xiWs
Alem durna… dwa sznureczki w jednym = akceptacja… no to rozdzielam:
Alicja pisze: Twój komentarz czeka na akceptację.
2010-03-27 o godz. 07:33
Zdjęcia powoli (no, powoli, bo dużo tego? a ja nie umiem selekcjonować ostro) przybywaja tutaj. To, co zamiesciłam dotychczas, to zaledwie ździebko. Będzie dużo więcej 🙄
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#
…teraz druga część:
Łysy zagląda mi w okno sypialni, pełnia to nie jest, ale mnie obudził, wredota.
Co do tych ciem, to mam przyjaciółkę, która reaguje podobnie jak Nisia, i NIKT JEJ NIE PRZETŁUMACZY.
http://www.youtube.com/watch?v=Y7_XYM9xiWs
Pan Cichal to wysoki mężczyzna jest … 🙂
Niebo zapłakane. Myszy się nie boję, ani żaby, ani zaskrońca, a owad (mały) może mnie doprowadzić do zawału. Już kiedyś mówiłam, że jeżeli piekło obmyślane jest indywidualnie, to Pyra :
1. będzie księgową szukającą 1 grosza w bilansie rocznym,
2. będą tam chrabąszcze i pająki
jeszcze ze 4 punkty programu można by dopisać.
Witam o (moim) świcie i życzę dobrego dnia. 😆
Żabo, chyba wieki temu, po raz ostatni tak się uśmiałam z samego rana. 😆
Moja wyobraźnia nie potrzebuje wiele, żeby mi pokazać tę przerażoną ćmę wyglądającą zza fotela. 😆 Z nietolerowanych przeze mnie „stworzonek” po tylu latach pozostały tylko komary, ale i na nie znalazłam sposób, zakładam sobie wiosną siatki na okna i po kłopocie.
Pyro, dopiero od kilku lat przestałam się bać pająków i grzecznie je zmiotką „wyprowadzam” za balkon, na zieloną trawkę ( I p.), zamiast zabijać.
Lubić ich nadal nie jestem w stanie polubić, ale przynajmniej się ich panicznie nie brzydzę.
U mnie piękne słońce, cieplutko i ciągle mam nadzieję, że brzydkie prognozy jednak się nie sprawdzą, czego i Wam wszystkim życzę. 😀
Ale się nabiegałem z samego rana. Od 5.30 🙁
Niech wiedzą ,że nasza kiełbasa przegoniła ich kiełbasę. I pierniczki Marco z Biedronki. Bardzo dobre te pierniczki. Idę wcinać ramki do warstatu. Pierniczki jeden dziennie , no najwyżej dwa.
Ale bym się gdzieś przejechał…
…piernika! (jak mawiała nasza polonistka).
Piernik jasny (tak „przeklinał” mój Tata).
Idę dospać… piąta nad ranem u mnie 😉
Nisiu, gorące wyrazy współczucia. Na mnie nie działają robalki, utratą rozumu reaguję na wijce 🙁
Gospodarzu, już się nie mogę doczekać zdjęć. Awansem, wielkie podziękowania dla p. Wojtka 😀
Alicjo, prawie namówiłaś mnie na łódkę 😀
Witam, na spodrubieży. Churno, wietrznie i jeszcze zimno do tego. Wygląda na to, ze wiosna to już była, lato też, teraz będzie jesień aż do zimy 🙁
Nisiu, jak ćma się czuje? Pewnie w końcu śpi, ja jej takiej nocy nie zazdroszczę, musiała się zestresować nieboga.
Piotrze, jestem pod wrażeniem, ze po nocy blog czytasz 🙂 , dzięki wielkie! Wszyscy się na pewno bardzo ucieszą!!!
Wyciągnęłam szynki z bigosu (znaczy te kawałki, przez które spać nie poszłam), pokroiłam, wrzuciłam z powrotem, dołozyłam słoik powideł i gotuję dalej. Gulaszowe się rozmraża, upiekę je na krojonym boczku i większość też wyląduje w bigosie. Dzik od Leśniczyny już się prawie rozmroził, zaraz wyląduje w occie śliwkowym.
Dorolol się skarżyła (pokątnie, nie na blogu), ze ta pomarańczowa polewa (???) do mazurka wychodzi jej gorzka. Moze ją zaskoczę niegorzką? Ma się te sposoby.
Czy ja dobrze zrozumiałam, że żab (i tym samym Żaby) nikt się nie boi? O, niedoczekanie Wasze, już ja Was postraszę, doczekacie się! 😀
Alicjowo-EwowoCichalowe malunki (kilim też malunek) piękne!!!!! Zdolne dziewczyny jesteście!
dzień dobry, wróciłam ze spaceru z czworonogiem, czytam, że u Zgagi piękne słońce, a tu piękny wiatr urywa głowę, chmury się rozpanoszyły i kto wie co z tego jeszcze wyniknie. Ciekawa jestem jakim sposobem Zaga przestała sie bać pająków, ja drgawek dostaję na ich widok. Myszy i chrabąszcze mogą sobie być, ćmy także, ale pająki, zgroza!
byłam na chwilę w sklepie pobliskim i stwierdziłam, że pogoda nie na Banacha dzisiaj ….
Żabo wypluj te słowa o zimie do zimy …
marmolada gorzka z pomarańczy jak się tych białych nie obierze dobrze …
a propos zjazdu majowo-targowego to u mnie może spać osoba lub para … kto pierwszy ten lepszy … 😉
Żabo, chcę, chcę, chcę 😀 Otwieram drzwi i okna 😀 Wyskocz na mnie znienacka 😀
Barbaro, może dlatego, że od kilku lat od wczesnej wiosny do późnej jesieni zakładam siatki na oknach, więc ani much, ani komarów w domu nie ma, to co te „biedactwa” mają jeść ? Populacja pająków zmniejszyła się w mieszkaniu baaardzo – zadziałała natura. 😉
Nie jestem pewna, czy przy większej ich ilości, wszystko nie wróciło by do „normy”, łącznie ze wskakiwaniem na krzesło 😳 Tylko dawniej moje dzieci mi je zabijały a teraz nie miałby kto, dlatego moja wdzięczność dla producentów siatek nie ma granic. 😆
Żabo, jak można się bać stworzonek, dzięki którym mamy mniej swędzących bąbli ? 😆
Oj, coś się pogoda psuje 🙁 Ja się tak nie bawięęęęę !!!!!!! 👿
Na Alicję już trochę się uodporniłam, zwłaszcza że jedno jej dzieło mam permanentnie na oczach 😉
Obraz Ewy podoba mi się bardzo. Ciekawa jestem wymiarów, a jeszcze bardziej faktury 🙂
Witajcie,
U mnie, rankiem było słoneczko, a jak zamierzam zabrać się za okna to zbiera się na deszcz, buuu….
Ale za to iryski nadal się puszczają.
Doroto z Poznania, to chyba
Irys Danforda
U mnie puściły się wczoraj iryski modraczkowe 🙂
Ewo, Haneczko, ależ te Wasze iryski są „puszczalskie” 😉 😆 😆
Lecę po chleb, póki nie deszczysko nie pada. 🙁
Jak się człowiek spieszy, to kto się cieszy ? O jedno „nie” za dużo się wklupało. 🙁
Idę do drzwi, skręcać, bo impregnat już wysechł.
Kotwy juz podobno wysłane, ale jeszcze nie dotarły
Dziędobry na rubieży.
Spieszę zawiadomić, że ćma się przytaiła. Pewnie wieczorem wyskoczy na mnie i znowu będzie robić mi krzywdę! Skąd ona się wzięła o tej porze już taka wielka?
Pogoda jest u nas mokra i bura, ale nie narzekam, tylko ją przesypiam. Wstałam nawet o świcie, czyli o dziewiątej, ale tak mnie zbrzydziła, że jeszcze przysnęłam. Dalej pada. No i właściwie dobrze, moje puszczalskie potrzebują wody, na pewno się ucieszyły. Tulipany pchają się do góry aż miło. Mam nadzieję, że pozakwitają choć niektóre przed moim wyjazdem do sanatorium. Posadzić sto dwadzieścia cebulek i nie zobaczyć kwiatków to by było nie w porządku.
Kawka.
Rozpuszczalna. A potem pojadę do sklepu po ziarenka i uruchomię maszynę.
Nowy, zapomniałam Ci podziękować za haiku. 😆
Fajne haiku, ale w sprawie ciem żadna logika na mnie nie działa. Ani poezja.
Zabiłem osiem ciem.
Ciem?
Kapciem.
👿
Zgago,
Skoro lubią się puszczać, to co im będę żałować…. 😆
Ogród tylko na tym skorzysta!
aacc
Pozdrowienia dla Zbieraczy Śmisznych Kodów! 😆
Ewo, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że jest to najzdrowsze i najładniejsze „puszczanie się”. 😆 😆
U mnie jednak (jak na razie) Klarcia zwycięża, mam nadzieję, że i Tobie pozwoliła wykonać plan. 😀
Tak – 5fff
Muszę odmoczyć brytwannę, bo osiadły i przypiekły się warzywa, a tu czekają polędwiczki, cebula, śliwki i reszta sosu od wołowiny. Surówka wiosennka z dodatkiem ananasów (zostały od paschy). Robię się głodna, a tu obiad po 14.00 dzisiaj. Proszę Was najuprzejmiej – możecie o iryskach, kawie, łokach, pieso-kotach itp, ale przestańcie o robalach i tych pełzających i tych latających. Jak jak Burczymucha – choćby niedźwiedź, to dostoje, byle nie stonoga, skorek, Maja i Tekla.
Nisiu, może jednak się przekonasz do siatek ? W supermarketach są siatki firmy „tesa”. Odkąd się tylko pojawiły, używam ich i to skutecznie, nic mi po „chałupie” nie lata. 😀
Pyro, jak widzisz, jestem grzeczna i tylko o siatkach klepię. 😉
Rano zimno, pochmurno i świeżo zaśnieżone szczyty, no i proszę, słoneczko się przedarło, przygrzało i od razu lepiej 😉 Zasiałam szpinak, groszek cukrowy i rzodkiewki, Osobisty przekopuje grządki pod ziemniaki. Wczoraj wieczorem zapaliłam sobie. Dymiło, bo mokre po deszczu, ale jak podłożyłam wiązkę gałązek z choinki, to tak buchnęło płomieniem na 2 metry, że hej!
Na obiad spaghetti z sosem pomidorowym ze słoika, sałata z dodatkiem szczypiorku i czosnku niedźwiedziego.
Po południu znowu do roboty. Trzeba wywlec pelargonie, fuksje i asparagus z piwnicy i postawić w cieple, niech odżyją.
Siatki, siatkami ale najlepiej miec kota lub pare kotow, cma sie tlucze po mieszkaniu a kot tlucze sie polujac na cme i spanie z glowy
Wiecie, co należy robić, aby dożyć stu lat?
Nie umrzeć wcześniej 😎
Dorotol, to, to, to, skąd ja to znam? 😉 😉 😆
Sprawozdawam finał eksperymentu pt. „jak zrobić sobie samemu orzechy w czekoladzie? Właśnie mi stygnie roztopiona czekolada z garścią orzechów. Potem będę sobie odłamywać i już. Domowym sposobem w tej materii, jest hurt, nie detal. 😉
Nemo, czyżbyś miała zadatki na piromankę ? 😉 😆
Zgago, ja jestem przekonana do siatek, bez nich od dawna życia nie widzę, tylko jeszcze za wcześnie na takie wielkie tłuste ćmy! Trzeba będzie siatki założyć. Ale te cholery są podstępne i wpadają jak się wypuszcza psy do ogrodu…
Posiadanie kota – MOJEGO kota w każdym razie – nic ćmom nie szkodzi, Moja kicia jest leniwa i ma w nosie ćmy i inne straszydła.
Pyro – chyba stworzymy wspólny front (jedności narodu bojącego się insektów)!
a wiecie co trzeba zrobic aby miec fajny fotel, mam takie dwa stare kufry jeszcze
http://www.domosfera.pl/wnetrza/51,93225,7669490.html?i=5
Alicjo, melduję posłusznie, że już 4 raz oglądam Twoje zdjęcia z mini-maxi zjazdu. Coś wspaniałego !!!!! 😆
i maszyne tez
http://www.domosfera.pl/wnetrza/51,93225,7669490.html?i=3
teraz nadrabiam wczorajsze, Alicjo prezent swietny a otrzymany obraz tez!
Dorotol, pomysł świetny, tylko jak siadać na tych fotelach z cienkimi rajstopami na nogach ?
nosisz codziennie spodnice, ja raz od swieta
Kod cccc!!! jak ccccichal
Haneczko. Zastępując Alicję i Ewę uprzejmie donoszę, że obrazek ma wymiary 40/60 cm. Technika akryl. Faktura niezbyt wyrazista (szkoda farby bo droga:))
Kilimek Alicji wielokrotnie większy! Ma kobita gest!
Chyba należą się życzenia „Wesołych świąt” naszym Przyjaciołom, którzy świętują święto pesach albo paschy. Tu się poskarżę, że mam kłopot z żydowskimi świętami, bo wszystkie są ruchome i związane z kalendarzem księżycowym i potem nie pamiętam, kiedy przypadają.
Q kżdym bądź raazie wszystkim świętującym życzę najlepszego.
Cichal, bardzo dobry obrazek 🙂 Ukłony dla Ewy 🙂
haneczko. Ewa odwzajemnia i dodaje, że dla łatwiejszego transportu obrazek jest namalowany na deseczce.
Straszyli deszczem na dzisiaj,ale póki co nie pada,a nawet słońce
wychodzi.Może czas rozpocząć sezon rowerowy ?
W tak zwanym międzyczasie byłam odnowić garderobę, bo wszystkie
baby tak podobno mają,że na wiosnę otwierają szafę i nie mają co
na siebie włożyć.Zatem otworzyłam i uznałam,że przecież nie mogę
w kółko chodzić w tych samych szmatkach i hop do sklepów ruszyłam.
Oj,udały mi się zakupy 🙂 I nowe spodnie i buty i bluzeczka w sam
raz na wiosnę.Poczułam się zdecydowanie lepiej i ze zdwojoną energią
zabrałam się za wyżej wspomnianego halibuta,a doń tylko ziemniaki z wody,posypane rzeżuchą,co by było wiosennie i dietetycznie.
Z dietą lekko korygującą oczywiście nie należy przesadzać, na deser
zatem uraczyliśmy się odrobiną ptasiego mleczka.
A teraz na koń, znaczy na rower,bo słońce pięknie świeci !
Obraz Ewy Cichałowej bardzo mi się podoba !
Bukiet jest. Teraz Żaba idzie popływać w wannie.
http://picasaweb.google.com/zabieblota/BukietWiosenny#5453325492594834690
Dorotal,
to nie kufer, to walizka 🙂
A podłoga jak u mnie 😯
Fotel też przerabiałam (podłogę też, trzeba było polakierować niejeden raz dla zabezpieczenia), tyle, że staroć, nie żadna inwencja twórcza.
http://alicja.homelinux.com/news/Renowacja/Fotel-renowacja/
(Tylko w tym przedpokoju-pokoju jest taka ciemna podłoga, reszta – jasna, naturalna sosna).
fefc
Ciekawe, bo obraz i kilim są w podobnej kolorystyce 😀
… no to dopowiem, że „z wejścia” zapatrzyłam sie w taki obraz, który Ewa wcześniej namalowała. Po powrocie z Rejsu miałam replikę – Ewa zauważyła, na co zawiesiłam oko 😉
Że nam sie kolorystycznie zgrało, dopiero po Twojej uwadze widzę, Małgosiu – faktycznie, tak jakby 😯
Nisiu- jeśli chodzi o śledzie,to chyba masz już mnóstwo przepisów.
Moja sałatka to :warstwa pokrojonych śledzi,warstwa ugotowanych
buraczków pokrojonych w kostkę i warstwa z lekka pokrojonych jaj
na twardo.Każda warstwa przełożona sosem majonezowo-jogurtowo-
musztardowo-czosnkowym w proporcjach wedle upodobań.
Jak ja lubię ową sałatkę !
Na Wielkanoc też pasuje,bo są jaja !
Ja też przyuważyłam, że obraz i kilim z przewagą niebieskości.
Nie kumam – zaopatrzyłam zdjęcia bukietu wiosennego w stosowne podpisy i je wcięło. Kum?
Alicja to nie dosyć że,jak się okazało, ma talenty żeglarskie,
to i z tapicerką też jest za pan brat !
Ja to myślę,że i do żeglowania, i do tapicerki, i do kilimów,
i do swetrów dziergania trzeba mieć talenty artystyczne po prostu.
Deszcz poszedł bokiem. Plan okienny wykonany, ufff….
Zaraz zabieram się za zdjęcia Alicji.
Mam już komputer, pięknie wyczyszczony .Ale pamięć trzeba poszerzyć. Pogoda okropna, pada deszcz i wieje silny wiatr, a tu trzeba wieczorem jechać do opery. Bilety kupione już dawno i nie ma wyjścia, zwłaszcza że to premiera ” Czarodziejskiego fletu ” Mozarta.
ALICJO, z tymi muszlami nie ma pospiechu. Nie wiem jeszcze, czy będę w Warszawie na Targach Książki,choć bardzo bym chciała. Zobaczymy…W każdym razie bardzo się cieszę, że pamiętałaś o mnie.
Krystyno,
teraz nie masz wyjścia, napomknęłaś o morskim temacie w urządzaniu mieszkania i muszlach, Cichal z Jerzorem życie narażali, nurkując po nie, nazbierało się tego 🙂
Jak nie będziesz na Targach, to i tak jakoś Ci je prześlę – nie mam zaufania do poczty ogólnoświatowej, chyba zabiorę je ze sobą w maju i wyślę z Warszawy. Okazy są niezłe 😉
Alicjo, Krystyno! czego dżentelmen nie zrobi dla pięknych kobiet…
A Zaczarowany flet po czesku t – Zahlastana fifulka!
To z muszlami dla Krystyny zrobimy tak-jeśli Krystyna nie odbierze
ich osobiście w Warszawie, to Alicja zdeponuje muszle u mnie,
a potem ja zawiozę je z namaszczeniem nad do Trójmiasta.
Jak może pamiętacie,jeżdżę do Gdyni od czasu do czasu z racji
rodzinnych odwiedzin,a nawet jeśli nic rodzinnego nie wypadnie,
to pojadę z misją specjalną i zorganizujemy przy okazji trójmiejski
zjazd muszlowy ( zawiadomimy oczywiście Stanisława,a Pluszak,
to chyba też jest z tamtych rejonów w ??? ).
Chyba dobry pomysł ? A może jeszcze przy okazji trafi mi się
jakaś muszelka za przysługę ? Chociaż oczywiście przysięgam,że
że przywiozę je z przyjemnością i b e z i n t e r e s o w n i e !
Do mojego nicku Danuśka doczepiło się „o ”
i zrobiło się Danuśkao .Teraz Danuśkao czeka na akceptację.
Zatem skopiowałam i wysyłam jak należy pod Danuśką,
a za jakiś przeczytacie zapewne ten sam komentarz pod Danuśkao.
Sorki,jak mawia młodzież dzisiejsza !
To z muszlami dla Krystyny zrobimy tak-jeśli Krystyna nie odbierze
ich osobiście w Warszawie, to Alicja zdeponuje muszle u mnie,
a potem ja zawiozę je z namaszczeniem nad do Trójmiasta.
Jak może pamiętacie,jeżdżę do Gdyni od czasu do czasu z racji
rodzinnych odwiedzin,a nawet jeśli nic rodzinnego nie wypadnie,
to pojadę z misją specjalną i zorganizujemy przy okazji trójmiejski
zjazd muszlowy ( zawiadomimy oczywiście Stanisława,a Pluszak,
to chyba też jest z tamtych rejonów w ??? ).
Chyba dobry pomysł ? A może jeszcze przy okazji trafi mi się
jakaś muszelka za przysługę ? Chociaż oczywiście przysięgam,że
że przywiozę je z przyjemnością i b e z i n t e r e s o w n i e !
Cichalu, to się wie :
http://www.youtube.com/watch?v=jlZ-5dRFUJo&feature=related
😆 😆
Żabo, życzę wesołej zabawy ❗ 😀
Dziś od samego rana do teraz non-stop, słychać na naszym placyku trzepaczki. Nawet ptaków nie słychać, bo zagłuszają. Wygląda na to, że dziś jest „dzień trzepania dywanów”. 😯
O… takie okolicznosci przyrody 😯
Jak to na Rejsie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2058.JPG
Danuśka,
oczywiscie, że Ci się trafi 😉
Za bezinteresowność 🙂 A pomysł słuszny i tak zrobimy.
Wiesz Zgago,że z tym trzepaniem dywanów taka polska,
wielkanocna tradycja. Osobisty podczas pierwszych lat pobytu
w Polsce był tym zjawiskiem zafascynowany. Zawsze pytał –
ale po co oni trzepią,przecież ten kurz z powrotem na tych dywanach
osiada ? A ja odpowiadałam ze stoickim spokojem,trzepią,bo muszą,
taka wielkanocna tradycja !
Danuśka,
podobnie jest z myciem okien, tradycja 🙄
Alicjo- a jak się czujesz teraz na lądzie ?
Nic się nie gibie i nie chybocze? Sąsiedzi horyzont z budującą się
chałupą przysłonili.Jakoś chyba nieswojo ?
Alicjo- tak, z myciem okien podobnie.Wprawdzie często o tej porze
roku jeszcze jest zimno,pada deszcz,a nawet śnieg,ale okna na
Wielkanoc muszą być umyte, a firanki muszą być wyprane.
Że już nie wspomnę o pastowanych podłogach !
Danuska, a kto teraz pastuje podlogi ?
Mama miała cos z Tomka Sawyera. W nagrodę pozwalała mi froterowac na filcach…
Elap- no wiem,ja nie pastuję,ale podobno trzeba,bo taka tradycja ?
Jeszcze lekutko chybocze.
Z firankami prosto – pozbyłam sie, tylko mam takie krótkie cuś tam u góry. A powiem Ci, że zapach pastowanej podłogi kojarzy mi się ze świętami z dzieciństwa (czuję to zmysłami duszy mojej), i to se juz ne vrati, bo kto teraz pastuje podłogi…
Moja podłoga lakierowana, pasty nie potrzebuje 🙁
A chętnie bym wypastowała i wypolerowała szmatami różnymi takimi… eh…!
Zaraz mi się zbierze lirycznie i bedę przeżywać 🙄
Cichal,
ja wskakiwałam w filcowe kapcie Taty i też tańczyłam po parkietach 😉
…wcześniej pastowanych, oczywista.
To prawda,że dzisiaj podłóg się nie pastuje,ale kiedyś wszystkie
święta – i Boże Narodzenie i Wielkanoc kojarzyły się z zapachem
pastowanej podłogi i ciasta w piekarniku …
Ja polowe tradycji zlikwidowalam. Od 32 lat mieszkam we Francji i z kazdego kraju wzielam te tradycje, ktore mi sie podobaja. Podobnie jak u Alicji podlogi sa polakierowane i brak firanek w oknach. To znaczy na jednym oknie tylko wisi. Nie zauwazylam aby Francuzki myly okna tylko dlatego ,ze zbliza sie Wielkanoc. Tylko nie mowcie mi, ze one sa niedbale !
Cichalu a ja z dziką rozkoszą (tylko w dzieciństwie, bo później już z obowiązku) wiórowałam z Mamą parkiety. Potem padałyśmy i pastowanie zostawało już Siostrze. Froterowanie, to była zawsze tylko przyjemność.
Siostrzenica do dziś pastuje. Jesteśmy rodzinnie przywiązane do naturalnych dębowych parkietów, bez lakieru, uważamy, że jest zdrowszy.
Elap, ja myślę, że tradycja szorowania wszystkiego na wiosnę, to atawizm. 🙂
Elap-wcale nie mamy ochoty powiedzieć,że Francuzki są niedbałe.
Ja mam przykład mojej Teściowej,ona pochodzi z Owernii i jest
wręcz pedantką.A okna myje po prostu wtedy,kiedy są brudne.
To znaczy teraz,z racji wieku,już nie myje własnymi siłami,ale
czuwa nad tym by były czyste.
A w jakim rejonie Francji mieszkasz ?
Ja jeszcze pamiętam czasy, gdy okna myło się raz w miesiącu, nawet zimą gdy był mróz, ale jak już Mama pracowała poza domem, to się te harce skończyły i trudno, muszą czekać na pierwsze cieplejsze dni. 🙁
Bretania. Ja tez myje wtedy gdy sa brudne, a brudne sa czesto. Jak wieje od Atlantyku ( w linii prostej mieszkam 12 km od ) to na szybach sa pylki soli.Dosyc ciezko to sie myje.
Gdy odwiedzałam moją przyjaciółkę w Rybniku, to jej mama zawsze była zajęta sprzątaniem, a mycie okien uprawiała obsesyjnie. Czy to taka śląska tradycja z czasów, kiedy region był zadymiony przez te wszystkie koksownie itp?
Moje okna myję kilka razy w roku, wiosną i jesienią najbardziej widać, jakie są brudne 🙄
Na dworze znowu leje. Osobisty poszedł wrzucić do skrzynki przy urzędzie gminnym koperty z naszymi głosami na kandydatów do parlamentu kantonalnego tzw. Grossratu. Wybory jutro, ale urna czynna tylko 2 godziny, bo większość głosuje listownie.
Cichalu,
„Zaczarowany flet” po czesku to „Kouzelna fletna”.
Tylko Polaków bawi wymyślanie pseudoczeskich wyrażeń, bo dla nas ten język jest bardzo śmieszny, Czechów bawi w polszczyźnie co innego 😉
… wzdychamy do zapachów i smaków z dzieciństwa, nie chciałoby się nam tego robić, chociaż w gruncie rzeczy dwa razy do roku pastowanie, froterowanie, mycie okien – ileż to roboty?
Mieszkam tutaj od 28 lat. Kiedy się zbliżaja święta, z ochotą robię pewne rzeczy, bo przypomina mi się dom rodzinny i dawne czasy. Bardziej gotowanie tradycyjnych potraw, niż sprzatanie, przyznaję się bez bicia 🙂
Na święta (jedne i drugie) zawsze przyjeżdżali Dziadkowie i Babcia Janina obejmowała kuchnie we władanie.
W pamieci posostało mi robienie sałatki jarzynowej – takiej babcinej – dużo warzyw ugotowanych (ziemniaków sporo), w kosteczkę pokrojonych, cała wielka micha, naprawdę wielka, potem to dzielone na pół. do jednej części dochodził śledź solony w kosteczkę krojony, do drugiej kiełbasa sucha, też w kosteczkę. Mimo starań – nigdy nie udało mi się odtworzyć smaku sałatki Babcinej, a przecież uczestniczyłam w działaniach 😯
Witam,
Sloneczko piekne a tu pracowac trzeba bylo 🙁
Zwirza mi nie straszne, tylko bez siatek w oknacha zyc sie nie daje, jak sie meszki pojawia. Much tu tez zatrzesienie, a moja kocica strasznie tepi gekony 🙁
Stara Zabo, mozesz zdradzic te tajemnice na niegorzka ????
Też chciałam zapytać Żabę o te pomarańcze. Białego trzeba się pozbyć?
Żaba nam dziś chyba nie odpowie, jest na przyjęciu i mam nadzieję, że się doskonale bawi. A może nawet wróci i będzie sobie podśpiewywać :
http://www.youtube.com/watch?v=_gFT58tS0Is
😆 😆
Zgago- z tego co wiem,to na Śląsku okna myło się nawet
jeszcze częściej niż raz w miesiącu,a to z powodu tego, co unosiło się
w powietrzu.Teraz zanieczyszczeń jest zdecydowanie mniej,to i okna
pewnie myje się rzadziej ? Poza tym zawsze Ślązaczki miały opinię
czyścioszek.
A w Wielkopolsce to ludzie gospodarni i zaradni.
Ale ja nie chcę wygłaszać tutaj prawd jedynie słusznych i prawdziwych,
natomiast muszę powiedzieć,że w mojej pracy współpracuję z ludźmi
z całej Polski i pewne ogólne opinie opinie często się potwierdzają.
W mojej rodzinie też są osoby z Podhala,z Pomorza,z Wielkopolski
i muszę powiedzieć,że też widzę,że ci na Pomorzu to pracowici
i staranni,a na Podhalu to uparci,ale weseli i takie tam inne …
Alicjo, czy Ewina sałatka jarzynowa nie przypominała Ci Babcinej?
Nemo. Wiem, że głupawe, pseudoczeskie nazwy większego sensu nie mają, ale tradycyjnie są dla nas śmieszne Mój serdeczny koleha, Jirzik z Kraloup pod Prahą też się naigrawa: bo Vi szesztacie jako deti… (fonetycznie) ale się lubimy przecie!
Cichalu…
powiedziałam, że przypomina 😉
Konfitura z pomarańczy nie będzie gorzka, jeśli zastosuje się ten sycylijski przepis:
3 pomarańcze, 1 cytryna, cukier
Zważyć owoce i na każde 500 g wkalkulować 1 dl wody.
Owoce umyte, ale nieobrane pokroić w cieniutkie plasterki, odrzucić pestki, zalać obliczoną wodą i zostawić w chłodzie na 24 h. Następnego dnia gotować mieszając od czasu do czasu przez 1 h i znowu odstawić na 24 h. Po tym czasie zważyć owoce i na 500 g masy dodać 300 g cukru, gotować aż zaczną żelować (próbka na zimnym talerzyku lub obserwować kopystkę do mieszania, jak kto wprawny, to będzie wiedział kiedy 😉 )
Białe części cytrusów są bardzo bogate w pektynę.
Oryginalny przepis jest na trzykrotnie większą ilość owoców, ale nieufnym radzę zaryzykować z ilością podaną przeze mnie 😉
Danuśka, masz rację. Gdyby w familokach któraś gospodyni miała brudne szyby, to sąsiadki by jej żyć nie dały. Ale to było w czasach, gdy kobiety nie musiały pracować poza domem. Podejrzewam, że cechy przypisywane kiedyś różnym społecznościom, przez zmiany cywilizacyjne, przestały być wyróżnikiem.
Zzarlo nienasycone. Dalej ledwo starczy czasu na wygloczenie
Toast !
Pan Lulek
!
uff, nafrytkowalam sie dzisiaj sardynek, dobre byly, tera robie sobie takie cos co sie nazywa makowy wieniec, tyle bylo wczoraj o maku,
Nemo moja siostra cioteczna robi ten pomaranczowy mazurek i u niej nie jest gorzki a jak ja zrobie weglug tego samego przepisu to gorzki, ze hej
ona trze cale pomarancze na tarce wlasnie z tym bialym
Za zdrowie Blogowiska z rodzinami, zwierzątkami dużymi i małymi, za dobrą zabawę Żaby i za wędrowca na szlaku ❗
Z przyjemnością obejrzałam zdjęcia Nisi i Alicji! Ucieszyły mnie bardzo przepisy Dorotola na mazurki – zrobię. Tylko muszę pomyśleć który.
Ewo (10.47) to są irysy Danforda. Bardzo ładne masz te kwiatki!
Dla Danuśki przepis na warstwową sałatkę ryżową.
Składniki: 2 torebki ryżu ugotowanego na sypko, 4 jajka na twardo pokrojone w kosteczkę, słoiczek ketchupu (ja wolę dać koncentrat pomidorowy), słoiczek majonezu (ja rozrabiam go z jogurtem na gęsty sos), 2 pory pokrojone w kosteczkę i lekko posolone, 5-6 ogórków konserwowych (ja daję kiszone bo tak wolę). Moja uwaga – takie proporcje składników były w oryginale przepisu. Ja mam miskę na taką sałatkę o średnicy 22 cm i i muszę brać więcej ryżu (gotuję 3 torebki), jaj (6), ogórków (8). Wychodzi duża porcja.
Wykonanie: w misce układamy warstewki: ryż, por, majonez, ryż, ogórek, majonez, ryż, jajka, majonez, ryż, jajka, por, majonez, ogórki, keczup, ryż majonez. Warstwy ryżu układam cieniutkie, jajek, ryżu i pora grubsze – akurat tak lubię.
Jolinek coś wspominała, że też ma swoją sałatkę warstwową – to może podałaby jakie te warstwy są?
aabb
Zdrowie wszystkich na Blogu
Nemo, dzięki 😀
moja sałatka warstwowa:
cebulka lub seler konserwowy – 1 słoik,
puszka kukurydzy, marchewki – po 1 sztuce – marchewkę biorę z zupy,
szynka lub tuńczyk w sosie własnym – 25 dkg
puszka fasoli czerwonej – 1 sztuka,
ogórki konserwowe – 5 dkg,
jaja – 5 sztuk,
duży por – 1 sztuka,
majonez – duży słoik – ja używam kieleckiego,
żółty ser – 25 dkg,
wszystkie produkty układamy warstwami w szklanym przejrzystym naczyniu wg podanej kolejności – szynkę kroimy w paseczki, ogórki i jajka w kosteczkę, marchewkę i por w talarki, ser jest ma być utarty …. przykrywamy folią miskę i do lodówki na 12-24 godz. … posypujemy przed podaniem drobno pokrojoną natką, nabieramy z góry do dołu … 🙂
to jest dla ok. 8 osób … porcja 285 kalorii … 🙂
Wydałam dzisiaj grubosza, którego miałam 12 lat, pani z kwiaciarni. Dla mnie stał się kłopotliwy – nowe przyrosty na bardzo kruchych pędach i drobniejsze liście mu rosły, co machnęłam firanką, to kilka krótkopędów leżało przy doniczce. Dałam go na tzw „zapchajdziurę”, bo z daleka jest dosyć efektowny. Jednocześnie zniosłyśmy bananowca, bo potrzebuje dużo wody i nawozu, a nas nie będzie. W doniczce były dwie rośliny – duża i mały odrost korzeniowy. Poprosiłam, żeby zabrała sobie tę dużą roślinę, a dla nas zostawiła tę młodziutką – odbiorę, kiedy wrócę z Żabich Błot. To diabelstwo (jeżeli ma dobre warunki) rośnie jak głupie i po 2 latach jest większe ode mnie.
Znalazłam niezły sposób na pomarańczowy dżem bez goryczy: kupiłam w delikatesach, hehehe, taki francuski pomarańczowo-cytrynowo-grejpfrutowy. Mam ja takie swoje ulubione francuskie w małych słoiczkach. Tyle było o tych pomarańczach na blogu, że mnie zassało.
Kawa z maszyny wyszła boska. Tylko nie wiem czemu świeci mi się takie coś, że trzeba odkamienić albo posprzątać. Po czym, po tej jednej kawie???
Na razie idę oglądać mojego ukochanego inspektora Barnaby. Znacie? 😀
Drogi Panie Piotrze. Skończyłem Urbanka. Chciałbym jeszcze raz podziękowac i liczę na to, że kiedyś będę miał zaszczyt i przyjemnośc zrobic to osobiście.
Nisiu, bo to jest elektroniczny ekspres i on doskonale wie, że święta nadchodzą i trzeba posprzątać przedświątecznie 😉 Widać zapomnieli mu do „brzuszka” włożyć tej części, która sprawdza ilość kamienia i stopień zabrudzenia. 😆
Nisiu, te maszyny tak mają, albo chcą kawy, albo wody, albo uznają, że za dużo już śmieci, albo chcą być odkamienione. Klnę i spełniam ich zachcianki, ale uwielbiam z nich kawę 😀
Nisiu znamy … też oglądam … 🙂 … teraz są najnowsze odcinki …
Zgago, Małgosiu, ale tak od zera? Przecie ja go dopiero kupiłam! Już chce się myć??? 👿
Jolinku, 😆 Podobno on jest kultowy, ten inspektor…
Nisiu, czyścioszki tak mają. 😆
kod: d818 🙄
Pokazuje mi na pasku, że zloty „leci na pysk” do euro, fajnie by było, gdyby przed samymi wakacjami a nie teraz. 🙁
Idę spać, bo już głupstwa wypisuję, oczywiście na odwrót; teraz może „lecieć” a przed wakacjami ma być złoty mocny jak Herkules.
Życzę Szanownemu Blogowisku dobrej, spokojnej nocy (bez polowań) i wspaniałych, kolorowych snów. 😆 😆
Nisiu, ja już mam drugi taki automat. One mają tak, że zliczają ilość zrobionych kaw i co ileś tam (np 12) każą się czyścić. Niektóre ekspresy są testowane przed sprzedażą i być może akurat akurat tak Ci wypadło. Ale może ‚coś’ mu jest?
Gospodarzu,
Dzisiaj pod drzwiami znalazłem przesyłkę – nagrodę. Dziękuję. Dla mnie to książka – wyzwanie do podjęcia dalszych kroków w mojej kulinarnej przygodzie.
Przejrzałem przepisy, przeczytałem słowa autora o polskiej kuchni z którymi trudno się nie zgodzić. Wiele, wiele razy sam się zastanawiałem dlaczego pojęcie o naszej rodzimych potrawach potrafiliśmy ograniczyć na świecie do trzech wyrazów – pierogi, kiełbasa, gołąbki – i niestety tego również nie bardzo umiemy sprzedać. Z zazdrością patrzę jak Niemcy swoje (a może nasze?) zrazy zawijane podawane z ziemniakami i kapustą sprzedają w milionerskim Southampton z takim powodzeniem, że stolik w niemieckiej restauracji trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.
Pan Wojciech słownik polskich smaków chce wzbogacić. W pewnych kręgach, jak sam pisze, z pewnością już to osiągnął. Życzę, żeby to się rozlało po świecie.
Nie wszystkie przepisy są w zasięgu moich możliwości, bo skąd np. wziąć ciekły azot niezbędny do przyrządzenia jednego z deserów lub maszynę do waty cukrowej, tym niemniej następnego łososia przyrządzę w/g przepisu autora, ugotuję w oliwie.
Jolinku,
dziękuję za pomysł z biszkoptami. Jeśli coś nie wyjdzie z ciastem, będzie na biszkoptach. 🙂
Pyro odpisz prosze na moj list…
Nowy pod Twoim wplywem dopieka sie wlasnie makowe ciasto, do ktorego uzywalam wlasnie tej masy makowej musialam do niej dodac jedno jajko i troche wody aby moc ja rozsmarowac, za chwile unaocznie
dorotol,
Ja do tego zabiorę się dopiero w środku tygodnia.
Doroto-przepis na warstwową z ryżem wypatrzony i odnotowany,
a przy okazji poczytałam o sałatce warstwowej Jolinka.
Ja teraz idę ułożyć się warstwowo do łóżka- najpierw materac,
potem prześcieradło,warstwa mojej nocnej koszuli, skromna
warstwa mojej osoby oraz na wierzch kordedełka 🙂
Jak człek przysypia przy czytaniu to ostatnią warstwą jest
książka lub gazeta.
A na dnie leży pies albo kot. 😆
# Dorota z Poznania pisze:
2010-03-27 o godz. 20:28
aabb
Zdrowie wszystkich na Blogu
Doroto – ABBA!!!
http://www.youtube.com/watch?v=ctzIEjjOfd4&feature=related
bywa, ze i kroliczka
Śpimy tej nocy o godzinę krócej. 🙁 Nie lubię tych zmian czasu, a na dodatek nie są one podobno uzasadnione ekonomicznie.
Ja do masy makowej na tym biszkopcie bez pieczenia to dodaje 1 mały serek waniliowy z 2 łyżkami żelatyny … bardzo fajne ciacho wychodzi … 🙂 … można polać polewą czekoladową i na to ozdoby różne i super tort makowy jak zalazł …
Nisiu kultowy .. kultowy … najbardziej lubię te najstarsze odcinki …
idę się wyspać bo jutro obiad uroczysty u 80latki … a potem wnuczka na 2 tygodnie zamieszka z babcią kochaną … 😀
to taki przeglad szafki kuchennej babko/struclo/makowiec drozdzowy
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/WiosnaWNRW#5453440910149130242
Jolinku – z wiernym Troyem, co?
Na jakieś święta kupiłam sobie w prezencie dwie serie inspektora. Jakby jakaś grypa przyszła czy coś – nie boję się.
Dorotol – odpisałam. Apetyczne to-to coś upichciła
O… szukałam tej piosenki na youtubie… i ni ma 😯
Wiele ja-Rosiewicza jest, ale tego ni ma 🙁
Miła, czemu jesteś taka smutna,
gdy jedziemy już do Kutna złączyć nasz los?
Pomyśl – kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej? Tak dzień i noc.
Szkoda, jesteś jeszcze taka młoda,
autentyczna twa uroda przykuwa wzrok.
Lecz choć siedzę o krok, ty patrzysz w okno,
a za oknem cały rok drzewa mokną,
a za oknem wciąż deszczem pluszcze złowieszczy wiatr.
Pomyśl – wszystko szybko tak przeleci,
przyjdą potem na świat dzieci smutne, jak ty.
Pomyśl – zaczną potem się dramaty:
dzieci z mamą, z żoną taty, zaczną się łzy…
Miła, czemu jesteś taka smutna?
Dojeżdżamy już do Kutna złączyć nasz los.
Pomyśl – kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej? Tak dzień i noc.
Pomyśl – kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej? Tak dzień i noc.
Tak dzień i noc. Tak dzień i noc. Tak dzień i noc?
nooooc…
Pyro to mialo byc dla Ciebia
Dorotko – nie umrę z głodu. Czy Ty czytałaś wczoraj co Żaba piekła i gotowała – tydzień przed świętami. Ona się chyba boi, że ją wygryzę z kuchni, a chała! Niech sobie rządzi, mogę być pomocnicą
Dobranoc!
Pyro nie te wiariacje drozdzowe tylko to co w liscie i zalaczniku przedstawilam
Tuptam spać. Nie kąpię się – urządzam sobie Dzień Dziecka. Nie mam reisefiebru przed wyjazdem, ale jestem ogólnie zdechła już trzeci dzień. Nie jest to choroba, tylko przedwiośnie w kościach; a zresztą; co mam Młodym tłumaczyć.
Ja kocham szkło Doroto, przecież wiesz. Zabierz to, które Ci się bardziej podoba, a mnie się i tak podobać będzie to, które zostanie
Teraz się kajam.
Nie Cichalowska, tylko Cichalewska Ewa, a wyszło mi to z rozbiegu i niechcący, i teraz mi wstydno 🙄
Przepraszam!
… a wszystko wyszło z pośpiechu, wrzucając zdjęcia, komentarze, podpisy biegiem…
🙁
Alicjo. Drobna sprawa, chociaż z rodowego nazwiska (Jak każdy)Jestem dumny (notowania od 1450 roku) Jestem na Cygnecie. Takie tam kosmetyczne reperaturki. Mam pyffko Steel Reserve, pamiętasz niezłe. Zostawiliśmy resztkę Jamajskiego rumu, ca 50 gr. będzie wykorzystany! Smutno bez Was. Nie ma z kim pobajdurzyc.
O matko jedyna… rum został?! Przegapilim?!
Oj, niedobrze Kapitanie, niedobrze… 😉
Oj dobrze Alicjo, oj dobrze! Bom właśnie wykorzystał! Na Wasze zdrowie!!!
od dołu warstwami patrząc
jądro, ok
płaszcz, ok
skorupa, ok
ziemia rodzicielka, ok
fundamenty, ok
stropy, ok
podłoga lakierowana czy pastowana, ok
łóżko, ok
materac, ok
prześcieradło, ok
kobitka, ok
kordełka, ok
gazeta….książka….gdzieś z boku może być
pies, kot, królik, paszoł won
sufit, ok
dach, ok
atmosfera, ok
kosmos, ok
a gdzie warstwa menczizny????
gdzieeeee!!!
pytam dramatycznie, dzieeee menczizna????
i retorycznie pytam, dzie on…?
dzie ma miejsce, ten menczizna?
Ha ha…
hej, szable w dłoń 😉
http://www.youtube.com/watch?v=jlZ-5dRFUJo&feature=related
Antku, jak bys nie świrował to byś wiedział, że mencizna jest tam gdzie chce np.
jądro, ok
płaszcz, ok
skorupa, ok
ziemia rodzicielka, ok
fundamenty, ok
stropy, ok
podłoga lakierowana czy pastowana, ok
łóżko, ok
materac, ok
prześcieradło, ok
kobitka, ok
kordełka, ok
gazeta?.książka?.gdzieś z boku może być
pies, kot, królik, paszoł won
sufit, ok
dach, ok
atmosfera, ok
kosmos, ok
Alicjo Wykorzystałem rum do stworzenia wersjii koktailu Szaleństwo Kapitana Trutnia czyli rum (nie Kapitan Morgan) z miodem! Tyz dobra waryjacja…,
antek, w ramce?
taki plaskaty, do scian przyklejon,
tera swieta, takie z jajami ida, moze sie komu przypomni?
a juz z pewnoscia, jak choinka pod sufit bedzie, to przeprasuja, zeby ten szpikulec na gore zatkl, no i ogarnal, co spodem spaskudzil, bo przeciez musial spasc na prezenta
O… na początek wiosny…ogródkiem…
http://www.youtube.com/watch?v=8V4KSjxTY_o&feature=related
Nie ma menczizny! Kot jest! Pies jest! Gazeta jest!Kordełka jest! Menczizny nie ma! Nie ma!!! 👿
Dobranoc. Idę do kota. I psów.
Nisia…
no, nie ma nie ma nie ma nie ma …. (gdzie ci męciźni…. orły sokoły bażanty… gdzie te franty, no, gdzie?!)
🙂
Niechlujstwo popłaca! Moja stara wrogini, ćma, pojawiła się, naturalnie, tuż przed zamknięciem komputera, żeby mnie straszyć przed snem. Poleciałam po packę, a ta zaraza wpadła do ampli – jeszcze świątecznie nie wypucowanej. Chyba tam jakieś pajączki działały, bo ćmisko zostało. Mam nadzieję, że się tam nie rozmnaża w ciepełku, tylko zdechło jak należy.
O, trzecia się zrobiła nie wiadomo kiedy.
Dobranoc!
Alicjo! ratuj! Czy takitam jest normalny? Nie nadążam..
wróciłam
była sarnina
wina portugalskie zamiast chilijskich
i nalewka z chili
Bardzo frapuje mnie ten ciekły azot. Nazwa deseru brzmi: „Owoce sezonowe w ciekłym azocie z gorącą czekoladą”. Znalazłem informację, że ciekły azot ma temperaturę -195 stopni C. Takim płynem zalewa się ułożone na głębokim talerzu owoce i tak podaje się je na stół. Ja lubię zimne, ba… lodowate, ale nie wiem, czy tu nie ma ciut przesady. Nawet podana osobno gorąca czekolada może nie wystarczyć. 😯
Jednak znalazłem potwierdzenie, że można go używać do zamrażania owoców. Tylko gdzie go kupić, jak transportować, jak przechować? Mam ochotę spróbować.
http://www.zyra.org.uk/liqnitro.htm
Juz więcej dzisiaj nie zanudzam i tak od kilku godzin nie ma tu nikogo, a jak czasami sam do siebie pogadam, to nikomu nie powinno przeszkadzać. To wszystko przez książkę.
Dobranoc. 🙂
Nisiu,
niektóre są śliczne i warto je polubić. Nie bój się ich!
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Attacus_atlas_female_Indonezja_001.JPG&filetimestamp=20070828145553
Witam wszystkich w niedzielny ranek i życzę miłego dnia! Słoneczko nawet się przebija!
Nie lubię przestawiać się na letni czas, przez prawie tydzień to odczuwam (a to tylko godzina i w dodatku ja nie prowadzę super regularnego trybu życia). Może różne działania zaplanowane na dziś pomogą przetrwać. Jedyny plus jaki widzę to to, że po południu będzie dłużej jasno.
Żaba balowała prawie do rana … 🙂 …
czas przestawili i nagle późno wstałam a tu tyle spraw dzisiaj przede mną …
u nas słonko świeci … drzewa się puszczają … 🙂
miłej niedzieli … 😀
do tej masy makowej – jakby kogoś interesowało – dodaję czasem szklankę ugotowanego waniliowego budyniu … też smaczne jest … i zawsze trzeba schłodzić przez 12-24 godz. …
idę się upiększać … 🙂
Drzewa się puszczają…
W związku z tym, ja się wypuszczam z Puszczy 🙂
antek pisze:
2010-03-28 o godz. 00:19
🙂 🙂 🙂
Słoneczko wstaaaało – (w drużynie zuchowej jakoś tak się śpiewało). Ania jeszcze śpi i to śpi zabawnie – z prwą nogą na podłodze. Ta kanapka w dużym pokoju jest trochę krótką i np ja,kiedy tam muszę spać, kładę nogi na podłokietniku. Dziecko Żaby dawno na zajęciach, a ja za chwilę zjem śniadanie, potem uładzę swój pokój, potem się spakuję. Może jeszcze raz się odezwę z mojej maszyny, a potem to już kiedy Żaba pozwoli. Hej!!!
Natalie Dessay rozchorowała się na parę dni przed premierą. Sprowadzili więc z Wiednia Niemkę, bo przecież Hamlet bez Ofelii to jak – nie przymierzając – chłop bez butów. Pierwsze próby z dyrygentem robili przez Skype – potęga internetu.
Dwie sceny przepiękne: pantomima kuglarzy podczas bankietu, gdzie to odgrywają scenę otrucia starego króla oraz szaleństwo Ofelii zakończone jej zejściem. Przepiękny sopran, baryton też nie od macochy, dramatyczne, ociekające krwią w sporych ilościach. W roli opraowadzacza po zakulisach Renee Flemming.
W antrakcie skromnie: filiżanka dobrej herbaty i odkurzacz .
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę…
Miłośnikow spranów i skowronków polecam . Lubiłem jeszcze w latach 70 ubiegłego wieku.
też to lubiłam i lubię ..
Okazało się, że lubię wyraz „przepiękny”. Hm…
a jeszcze na te biszkopty od tej masy makowej można położyć warstwę podsmażonych na masełku jabłek lub gruszek z cynamonem … na to masa sama lub z budyniem lub z serkiem waniliowym i żelatyną …. pomysłów jest sporo na jedną masę i piec nie trzeba … 😀
jotka jutro trzymamy … od której godziny?
lubie .. lubię … tak czy tak …
Przetarłam żabie oczęta… i poszłabym spać od nowa, a tu trzeba seks uprawiać.
O, jak mi się nie chce! Żadnego seksu, wychodzenia z domu, niczego mi się nie chce. Paweł od Oli nazywał ten seks eufemistycznie wielkim misterium przyrody.
Blog się nie przestawił na nowy czas, pewnie ma to zrobić „automatycznie par excellence” (koniuszy w Walewicach mawiał „automatycnie per ekscelans, panie dyrektorze”), tak jak moje telefony ustawione na „automatyczne ustawienie godziny” ani myślą się same przestawić.
Ojoj, panienka wyprowadziła już kobyłę, nie wymigam się od seksu…
Kobyła u płotu?
Jolinku, do szpitala wędruję jutro z samego rana. Operacja we wtorek, nie wiem o której godzinie.
Żaba,
Ty się opamiętaj: seks to zdrowie!!!
Jotka – będę miała 3 „swoje” osoby w szpitalu. Przestańcie się wygłupiać – mam tylko dwa kciuki do trzymania.
Nowy, ale te śliczne też mają nóżki, skrzydełka i parszywe charaktery…
Dziędobry na rubieży. Słońce czyli Klarcia ale chmury nadciągają. Zjem jakieś dwa serdelki i pojadę łapać zaprzyjaźnionych Ślązako-łodzian, którzy siedzą od wczoraj pod Kostrzynem i usiłują fotografować dzikie gęsi. Gęsi, jak się można było spodziewać, olały taką pogodę, siedzą w domu i kawę popijają.
A propos – wypiłam dobrą kawę, ale wciąż świeci mi się żądanie czyszczenia. Muszę jutro zadzwonić do serwisu i spytać, o co temu ekspresu chodzi???
Żabo – seks od świtu w Niedzielę Palmową – to musi coś znaczyć!!! 😆
Nisiu – zawadzisz o Żabie Błota w ciągu najbliższych 2 tygodni?
Witam wszystkich o „moim” poranku i życzę pogodnego dnia. 😀
Danuśka, Nisia, Antek, Cichal 😆 😆 😆 Potraficie wprowadzić w dobry humor od rana. 😆 😆 😆
Jotko od wtorku trzymam za Ciebie dodatkowy kciuk.
A przy okazji, czy moglibyście potrzymać (w wolnej chwili) też 30.III. za moją młodszą ? Idzie na tomografię.
Czymamy, Zgago, czymamy!
Pyruniu – niewykluczone! Jeśli jednak, to przed świętami, bo we wtorek wybywam do Kołobrzegu, się regenerować. Inna rzecz, że z Kołobrzegu do Połczyna żabi – nomen omen! – skok… Wszystko zależy od dyżurów emisyjnych mojego dziecka. I od tego, czy koledzy z wydawnictwa nie każą mi natychmiast czegoś robić.
Nisiu – nie dziwie się, że nie lubisz ćmoków bo one, chociaż nieszkodliwe (a wręcz pożyteczne) i w sumie śliczne, mają nieznośny zwyczaj nerwowego „miotania się”. Przypomina mi się, jak kiedyś na zajęciach terenowych z botaniki była studentka, która bardzo prosiła, żeby nie kazać jej wchodzić w krzaki bo tam są pająki, a ona bardzo się ich boi. Na początku podejrzewano ją o wykręcanie się od zajęć, ale potem okazało się, że rzeczywiście – fobię miała mocno zakorzenioną. Za to jak już jakiś pająk stanął jej na drodze, to stawała w bezpiecznej odległości a następnie recytowała: nazwę polską pająka, nazwę łacińską i wszystkie podstawowe o nim informacje. Zdaje się, że przez poznanie wroga chciała go oswoić (co nie znaczy, że namawiam Cię do studiowania „ćmologii”).
Żórawi dwóch wylądowało na polu przed domem i drą się. A tam śniegu po kolana….
Zgago – będę trzymać za Twoją Modszą. Za Jotkę od wtorku też. I za Pyrowego syna (a może on już w domu, czego bym życzyła).
Bardzo Wam dziękuję. 🙂
Synuś w domu będzie we wtorek. Za Zgagi Młodszą, za Jotkę i za mojego Najstarszegio, a także za moją Rybę, która kładzie się jutro w Szczecinie żeby jej wyregulowali hormony tarczycy (jakiegoś tam ma 5 x za mało). Mówię, że mi palców nie starcza na trzymanie, ale będę – co by tam nie!
Trzeba by do jednego kciuka „przypisać” ze dwie albo trzy osoby! Sądzę, że tu potęga dobrych myśli ma znaczenie. Ale trzymać będę – za wszystkich.
Pyro przeczytaj maila
JOLINEK ,jeśli Twoje zaproszenie jest aktualne, to chętnie skorzystam. Oprócz korzyści towarzyskich,rozwiązałby się problem muszlowy .Napiszę do Danuśki z prośbą o Twój adres mailowy, jeśli pozwolisz .
Witajcie,
Zaległości blogowe odrobione.
Będę trzymać kciuki za wszystkich potrzebujących.
Doroto z Poznania – dziękuję za komplement. Lubię mój ogród i rośliny wszelakie. Lubię też rejestrować zmiany jakie tam zachodzą. A że kwiatki są bardzo wdzięcznymi modelami, to zupełnie inna sprawa. Cieszę się, kiedy czasem uda mi się oddać ich urodę. Tyle.
Pyro, Mojego zafacynował bananowiec. Jakżeś go wyhodowała?
Dorotol – odpisałam
Teraz już wyłączę maszynę na 2 tygodnie, ale naprzykrzać się będę dalej od Żaby
Ewa – to łatwe w hodowli – dostałam od Inki odrost korzeniowy i już w sumiew wydałam ze cztery rośliny – kiedy mi za duży urośnie – wydaję. To naprawdę rośnie szybko. Inki 4 letni musiał być ścięty pod sufitem , a pień był jak u 15 letniej sosny. Wymaga dużej ilości wody (ale nie przelania) i ze 3 razy w roku trzeba przesadzać. W upalne dni podlewać trzeba 2-3 razy dziennie i stal zasilać nawozem Żadne tam zasilanie co 2 tygodnie – albo codziennie trochę, albo 2 razy w tygodniu więcej. Teraz znowubędę trzymała maleństwo, jak mi w jesieni puści odrost, zasadzę dla Ciebie. Przywiozę w przyszłym roku na zjazd
Ooooooo! Jak miło by było, Krystyno!
Kombinowałam, żeby te muszle wysłać, ale po pierwsze primo, żal by było, gdyby się zapodziały w przestworzach, a po drugie primo, musiałabym każdą z osobna w coś owinąć, bo grzechotliwe to i w takim transporcie może by się uszkodziły.
Wychodzi na to, że przy okazji Targów Książki będzie to całkiem spory Zjazd 🙂
Pyro,
kciuki kciukami, ale potęga dobrych myśli – to jest to! I jeszcze jak się wespół w zespół, to ho-ho!
U mnie kwitną wszystkie kwiatki (doniczkowe), które są kwitnące. Za oknem blade słońce, podobno jest na plusie. Wiosna… gdzie ty?!
Pyro,
Wielkie dzięki 🙂 T
No ładnie, ucięło mi resztę wpisu. Miało być: tym większa motywacja by ruszyć 4 litery i wreszcie poznać Was osobiście. Do tej pory miałam przyjemność poznać Zgagę.
Ewa z Poznania u Doroty
dołączam do trzymających kciuki. Mam w tym trzymaniu długoletnią wprawę(od czasów licealnych dawno,dawno temu-wtedy byłyśmy z przyjaciółkami przekonane, że jest to wyłącznie nasz wynalazek). Zatem za Młodszą Zgagi,za Jotkę,Rybę i Pyry Najstarszego zaciskam wysłużone (ale nadal sprawne) kciuki.
..i dzień dobry Szampaństwu!
Oj, niedobrze, niedobrze… młocisko Luśnia gdzieś przepadł, a termin wrześniowego Zjazdu u Żaby nieustalon (wszystkim im się Basieńka podoba, oh, podoba 👿 )
Dzisiaj niedziela, ale od jutra przystąpmy do jakichś obrad – wiadomo, że musi być weekend, bo wszystkim wtedy pasuje najbardziej. My wybieramy się tradycyjnie we wrześniu (i przypominam, że tradycyjnie Zjazdy są we wrześniu…), tylko przydałoby się wiedzieć przed rezerwacją lotu, który weekend wszystkim pasuje naj. My się z ochotą dostosujemy, bo i tak przylecimy na Pomorze, tradycyjnie.
Alicjo- skoro Pyra właśnie udaje się do Żaby na mini-zjazd wielkanocny
to może wespół w zespół ustalą termin zjazdu wrześniowego
i nam zapodadzą.
Sezon rowerowy został uroczyście otwarty – jak należy,po bożemu
i świątecznie podczas dzisiejszej Niedzieli Palmowej.
Pogoda w zasadzie dosyć dobra tyle,że wiatr cokolwiek wieje.
Wczoraj mnie to wiatrzysko do roweru skutecznie zniechęciło,
ale dzisiaj już postanowiłam się nie poddawać i w ramach
nieustającej diety lekko korygującej parę kilometrów przejechałam.
Kurtki zimowe i szaliki zostały uprane, bratki kupione i w ramach
wiosenno-wielkanocnej kompozycji zaaranżowane w koszyku.
Stają dumnie na ganku w towarzystwie zająca i kurczaków.
Serce rośnie ! Kolejna rzeżucha posiana, bo pierwszy zasiew
już użytkowaniu.
W naszych górach spadło ostatniej nocy 15 cm nowego śniegu. Byliśmy na nartach, sami, po drodze napotkaliśmy jedynie dwójkę wędrowców na rakietach, cisza, spokój, świergolące ptaszki… Teraz znowu pochmurno i popaduje deszcz. Ostrzygłam Osobistego, jak się jeszcze wykąpie, to będzie jak nowy na Wielkanoc 😉
Ostrzygłam też pelargonie, fuksję i asparagusy, zrobiłam im letni prysznic i postawiłam w cieple przy oknie, niech mają wiosnę. Jutro zasieję pomidory.
Nemo- to romantyczne takie narty tylko we dwoje 🙂
O… takie było…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1720.JPG
Danuśka,
Jerzor też rozpoczął i tak go przewiało wczoraj, że aż się zdziwił – nie wiadomo czemu, przeciez mówiłam, że mu dupa zmarznie 🙄
Danuśka, 🙂
O, jak leje 🙁 Przez ten czas letni nie ma kiedy jeść 🙄 Na nartach skromny piknik, po powrocie reszta zupy z ostatniej dyni i na podwieczorek już za późno. Na kolację będą udka kurczacze i surówka z kapusty – coleslaw. Z ostatniej główki kapusty z własnych zbiorów. Mówię Wam – przednówek coraz głębiej zagląda w oczy 😯 Dobrze, że przy przekopywaniu grządek Osobisty wygrzebał sporo przegapionych jesienią ziemniaków… 🙄 😉
Przednówek?!
Witajcie 😀 Melduję, że Pyra z Radziem wyruszyli jakąś godzinę temu 😀 Jak patrzyłam na pakowanie mamuśki do gęba mi się śmiała… Wzięła nawet formę na babę wielkanocną. Dobrze, że zostawiła mi chociaż formę do maślanego barana – zabiorę w góry 😀 Mam nadzieję, że szczęśliwie dojadą – Radzio miał strasznie zdziwioną minę, gdy odjeżdżał przypięty pasami 😀 a ja zostałam na chodzniku. No ale tam będzie miał raj. Żabciu dziękuję, że mógł z Mamą do ciebie pojechać
🙂
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=353#comment-85665
To chciałam wrzucić, a wyszło jak zwykle 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI
Ludzie jak ja się obżarłam na tych urodzinach … przypilnowałam by zdjęcie 4 pokoleń było zrobione … zmęczyłam się jak górnik na urobku … 🙂
Krystyno aktualne … bierz adres od Danuśki … 🙂 … jak sama będziesz to jeszcze ktoś się zmieści ale kobieta ma być … 🙂
Miś nasz podróżuje po Polsce wesoło … 🙂
od 5 lat kupuję rower i kupić nie mogę .. jakaś mobilizacja mi potrzebna jest … 🙂
kawy się napije bo mnie suszy … 😆
Miś śle ukłony z polskich Tater 🙂 Mijamy się. Ja odwiedzę nasze najwyższe góry w czwartek i planuję zostać do kolejnego wtorku, czyli Święta Wielkanocne wśród tatrzańskiej przyrody
Na obiad był znowu dorsz z Morza Barentsa.
Tym razem zeszkliłem w garczku cieniutko pokrojonego pora na maśle (a jak!). Posypałen proszkiem curry i do tego włożyłem pokrojonego na kawałki nieco rozmrożonego dorsza z pudełka. Wymięszałem, polałem śmietanką która zaraz nabrała ładnego zielonkawego koloru.
W międzyczasie w piekarniku miękły w słupki pokrojone marchew, pasternak i łodygi selera naciowego utarzane w oliwie (z oliwek – ma się rozumieć) i przyprawach ziołowych.
Jak dorsz był niemal gotowy to wrzuciłem do garczka obrane pomidory z puszki (pomodori pelati) i poczekałem aż się wszystko podgrzeje i zaróżowi. Popieprzyłem białym pieprzem i poprószyłem solą w płatkach.
Teraz – uwaga! Do talerza na zupę na dno nieco tych warzyw z piekarnika a na to tego dorsza i sosu z garczka. Podać łyżkę, nóż i widelec. Bardzo praktyczne – zupa i drugie w jednym talerzu. Do picia butelka białego austriackiego a przy jedzeniu austriackie gadanie.
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę…
Komunikat specjalny!!!
Pyra z Radkiem dojechali. Pyra pije kawę i już kopci
Jak kopci to znaczy jest w dobrej formie 🙂
Pyro- smakowitych wakacji wielkanocnych w Żabich B
Bawcie się dobrze i ustalcie demokratycznie termin zjazdu wrześniowego.
Błotach oczywiście
To dorsz Aszysza też był warstwowy, zgodnie z tendencją,
jaką lansujemy na blogu od około 2 dni. Słusznie i z racją !
Oczywiscie zaczela sie na calego. Wiosna, ma sie rozumiec. Wszystko sie puszcza. Jeszcze malolata, córka sasiadów, zaraportowala, ze nie wraca na noc bo robia mlodziezowa impreze ale jednak pod nadzorem starszych. Niedlugo starsi beda persona non grata. My zas tradycyjnie wznosimy.
Toast !
Pan Lulek
Jak to jest z przestawianiem czasu. Moze my Marsjanie, moze, my Venusy. Róznica jednej godziny to juz Ksiega Guinessa
Calkiem zglupialy
Pan Lulek
Toast oczywiście za zdrowie tych,co po różnych szpitalach
z pielęgniarkami się zaprzyjaźniają,Oby to nie była długotrwała
przyjaźń !
Kolejny kielich proponuję za mini zjazd wielkanocny
w Żabich Błotach ! Niech obraduje owocnie i ku chwale całego
blogowiska !
My jak zwykle sto lat za… czas zmieniamy, ale za tydzień, jak dobrze pójdzie. A poza tym zimno 🙄
Pozdrowienia do Żabich Błot ślę,
Pyra, nie kopć tyle, bo się doigrasz!
p.s. Też kopciłam, znam ten ból., ale co mi szkodzi doradzać 😉
Toast, za zdrowie!
Zdrowie!
Dzięki Żabo za cynk – rodzicielka nawet nie zadzwoni 🙁 Daj jeszcze tylko znać, czy Radek z młodą Dunką się dogadał, czy szczerzy zęby 😀
Zdrowie blogowiczów … browarkiem ciemnym Noteckim
Za i na zdrowie wszystkich Blogowiczów z rodzinami i zwierzątkami. 😆 😆
Ja jeszcze przez 5 dni będę „toastować” herbatą. 🙁 A kroplomierz usycha z tęsknoty za pigwówką. 😉
7 zegarów, w tym jeden zegarek, miałam do przestawiania. 😯
Żaba z Pyrą przed świętami raczej nie będą miały czasu pomyśleć o terminie zjazdu. Szczególnie, że Pyra zabrała formę na babę. 😉 Coś mi się widzi, że poczęstunkiem świątecznym, tym razem, będzie się cieszyć nie tylko wieś ale i gmina. 🙄 😀
Bardzo smakowicie wygląda to, co Aszysz opisał! Trzeba będzie się przymierzyć.
Właśnie wróciłam z rezerwatu ptasiego ze Słońska, gdzie pojechałam spotkać dwóch zaprzyjaźnionych fotograferów. Mało brakowało a mielibyśmy godowy taniec żurawi, ale się skubane rozmyśliły. A już podniosły łapy! Moja rura jest za krótka na takie figle ptasie – tylko do 200 mm. Oni mają jakieś straszne armaty, sfotografowali trznadla na krzaczku. Pięknie świergolił – trznadel, nie krzaczek.
Całkiem już wiosennie na rubieży! 😆
O raju, przestawil sie. zobaczymy jak dokladnie. Nadolnej listwie jest 21.45.
Pl
Murowany Nobel i Guiness
Wpraszam si na bankiety
PL
To Nisia byla w prawie moich krzakach a mnie tam nie bylo, szkoda. Przyjechala ciotka chrzesna Dagny i bylysmy w Tej knajpie Alicjio, w ktorej Ty tez bylas z nami, kelner confuso a ceny podskoczyly.
chrzestna…
Trudno jest nadrobić zaległości blogowe, zwłaszcza że po drodze musiałam zanotować ciekawe przepisy /m.in. na konfiturę Nemo /, a w ciągu ostatnich kilku dni miałam dużo przyjemnych zajęć poza domem. Wczoraj byliśmy w Operze Bałtyckiej na „Czarodziejskim flecie” .Inscenizacja bardzo mi sie podobała – muzyka piękna, wykonawcy jak na mój gust bardzo dobrzy, scenografia ciekawa, a librettem zbytnio się nie interesowałam – bajkowe zawiłości pełne niekonsekwencji. W każdym razie wieczór bardzo udany .W piątek też był teatralny – „Ostatnia taśma ” Samuela Becketta .Ja jestem widzem raczej tolerancyjnym i staram się szukać pozytywów,ale stwierdziłam, że gdyby ktoś , kto nigdy wcześniej nie był w teatrze ,zaczął swoje kontakty teatralne od tej sztuki, to już więcej nie wybrałby się do teatru . Szczegóły nie są ciekawe , w każdym razie mogę uznać, że Międzynarodowy Dzień Teatru uczciłam bardzo aktywnie.
Dziś przed południem korzystając z tego, że przestał padaś deszcz, poszliśmy na długi spacer zobaczyć rezerwat mew. Nie chciałabym mieszkać w pobliżu, bo nieprzerwany wrzask mew jest trudny do zniesienia. To trochę tak jak na przerwie w szkole podstawowej, tylko cały dzień. Oczywiście w pobliżu nie ma innych ptaków, bo mewy są dość agresywne .
A na obiad byliśmy dziś zaproszeni do naszych młodych,czyli synowej i syna.Ponieważ mieli jechać na święta za granicę ,to miało być takie spotkanie przedświąteczne, ale okazało się, że zmienili plany i zostają. I teraz muszę trochę pozmieniać organizację spotkań świątecznych. Ale o świętach zaczynam myśleć dopiero jutro .
Do Pyry Młodszej od Pyry Starszej za pośrednictwem żabim:
psy się jeszcze nie zeżarły i nie wyglada, że to zrobią…, ale miejmy nadzieję 🙂
Jesli chodzi o wymienione wczoraj przez Danuske warstwy do spania to u mnie wyglada to tak
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/Spimy#5453778393584142210
Dorotol, to zdjecie jest fantastyczne!
Dorotol, świetne !!!! 😆 😆
Krystyno, sympatyczne sa takie kulturalne urozmaicenia. Mew tez bym nie chciala miec w sasiedztwie ale dzieci na przerwach w szkole mi nie przeszkadzaja. Nawet lubie ten halas, szkola podstawowa jest tuz obok a przez oddzielajacy nas mur przelatuja czesto pilki, ktore odrzucam albo zajmuje sie nimi nasz pies 😉
To ja grzecznie pójdę za przykładem Dorotol i też skoczę do wyrka.
Życzę Blogowisku spokojnej nocy i miłych snów. 😆
Cholerka,
napisałam, wysłałam, w międzyczasie (prof. Miodek i prof.Bralczyk przyznał, że jak trzeba, to trza ten międzyczas uznać…) smażyłam rybę na obiad – i wcięło w czarną dziurę 😯
Wpis, nie rybę!
Cichal, 3.22, masz racje, calkiem odjechalem i tez nie nadazam, ale Alicja ma jeszcze gorzej, zaprosila Jolke Bobek do smazenia
Takitam. Na zgodę. Lecz kaca a ja będę nadrabiał. Niestety rum się był definitywnie skończył i zostało tylko pyffko. Ale ma 8,1%!
Kochani. Co sie dzieje z Jotką? Może cos przegapiłem. Nie odpowiada na priva również
cichal,
jotka dzisiaj pokazała się na chwilę, ale jutro idzie do szpitala, a we wtorek mają jej coś robić, jakieś nieprzyjemności. Trzeba będzie trzymać, żeby wszystko poszło jak należy.
Trzymam kciuki. Okleję dłonie silver tape!
Co do aproposa w sprawie warstw – przypadkiem weszłam na Bareyę – a tam warstwy.
http://nalesnikiem-do-nieba.blogspot.com/2010/03/owoce-diaba-z-porami.html
Obejrzałam film o Julii Child – Meryl Streep przeszła samą siebie. Jest Julią jak żywą. Natomiast ta druga panienka jakoś mało przyjemna. Z gatunku tych, które po prostu muszą być pępkiem świata, inaczej ciężko chorują.
Spać idę, trzymając kciuki za wszystkich chorujących i potrzebujących…
Dobranoc, kochane dzieci, a Miś teraz idzie na piwo…
Nisiu,
podązyłem Twoim śladem, wpadłem do Bareyi (chyba mnie pacniesz jak ćmę, bo nie wiem czy Bareyi, Barey’a czy jeszcze jakoś). Jego blog jest świetny.
Filmu jeszcze nie widziałem, chociaż już była o nim mowa na blogu.
Śpij bezćmowo.
Bareja, Stasiek mu było.
Jolki Bobek nie znam i nie zapraszałam, ale jak wpadnie – to powitam.
Trzymanie kciuków i słanie dobrych myśli – w drodze.
Koniec łykendu, jutro znowu do fabryki.
Dobranoc 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1720.JPG
Idę spać, juz po północy, nie mówiąc o zachodzie słońca 😉