Jajo zamiast befsztyka
Coraz częściej myśl o daniach mięsnych napawa mnie niechęcią. Myślę, że to z powodu braku przyzwoitego urlopu nad morzem (oczywiście ciepłym) i niedosytu świeżych ryb i owoców morza podawanych na mój stół prosto z sieci rybaka.
Wszystkie ryby z najlepszych nawet sklepów w moim mieście nie dorównują smakiem tym jadanym w portowych knajpkach. Usiłowałem zaspokoić apetyt innymi przysmakami, ale w większości było to mięso, które – jak wyznałem – jakoś mi się przejadło.
Wówczas przypomniałem sobie o daniach z jajek. A mam przecież stały dostęp do kurnika i świeżych jaj, z których korzystam stanowczo zbyt rzadko. Zrobiłem więc na śniadanie jajka po wiedeńsku z pewną modyfikacją – zastąpiłem bowiem masło hiszpańską oliwą. Przepis ten już blogowiczom zachwalałem, ale zrobię to ponownie:Jajko w szklance według Piotra
1 jajko (na osobę), sól, pieprz, oliwa extra vergine
1. Jajko ugotować na miękko (3,5-4 min).
2. Ściąć czubek i wlać jajko do szklanki.
3. Posolić, doprawić pieprzem, polać łyżką najlepszej oliwy i lekko roztrzepać.
4. Podawać ze świeżym pieczywem.
Nic lepszego na śniadanie nie można wymyślić.
Teraz pora na posiłek południowy, a jako że prof. Trziszka z Wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego udowodnił, iż można jeść dziennie dowolną liczbę jaj, i to całkiem bezkarnie, to znów idę do kurnika.
Jaja po benedyktyńsku
2 większe okrągłe bułeczki (kajzerki lub inne podobne), 4 plasterki chudej wędzonej szynki, 4 jaja, 1 łyżka octu
Na sos holenderski: 1 kostka masła, 2 żółtka, 1 łyżka soku cytrynowego, sól, pieprz
1. Przekroić bułki na połówki i przypiec je lekko w piekarniku. Ułożyć połówki na żaroodpornym półmisku.
2. Zagotować wodę z octem w płaskim garnku. Ostrożnie „wpuszczać” po jednym jajku, uprzednio wybitym na spodek od szklanki, starając się uzyskać ładny, obły kształt jajka w koszulce. Gotować ok. 4 minut.
3. Na każdą połowę bułki położyć plasterek szynki, na nim jajko w koszulce – i polać przygotowanym sosem holenderskim. Zapiekać w piekarniku 3-4 minuty. Podawać bardzo gorące.
Wykonanie sosu holenderskiego:
a) masło rozpuścić w naczyniu zanurzonym w garnuszku z gorąca wodą
b) w miseczce postawionej na garnku z wrzącą wodą ubijać żółtka z 1 łyżką wody
c) kiedy wyraźnie zaczynają gęstnieć, wlewać stopione masło, ciągle ubijając
d) gdy sos zgęstnieje, doprawić go lekko solą i sokiem cytrynowym.
W wieczornym menu też znajdzie się miejsce na danie z jaj.Jajka faszerowane
8 jaj, sól, pieprz, 1/2 pęczka koperku, łyżka śmietany, 2 łyżki masła lub smalcu, bułka tarta
1. Umyte jaja ugotować na twardo, wystudzić w zimnej wodzie, ostrym i ciężkim nożem poprzekrawać na połówki, wybrać ze skorupek.
2. Białka wraz z żółtkami posiekać możliwie drobno lub zemleć albo rozdrobnić w malakserze.
3. Do rozdrobnionych jajek dodać drobno posiekany koperek, sól, pieprz i łyżkę śmietany, wymieszać, aby powstała masa, którą nałożyć do skorupek.
4. Wygładzone powierzchnie jajek posypać tartą bułką i podsmażyć na tłuszczu.
To danie może być podawane ze szpinakiem doprawionym beszamelem oraz czosnkiem. Do farszu używa się także szczypiorku z koperkiem lub samego szczypiorku, można nie dodawać śmietany, lecz wlać 1 łyżkę stopionego masła. Jaja faszerowane nadają się także doskonale na ciepłą lub zimną przekąskę.
Żeby nie zamienić się w jedno wielkie kurze jajo, można te przepisy rozdzielić na cały tydzień i podawać je co drugi dzień. Ja zjadłem je w ciągu ostatniego weekendu.
Komentarze
Dzień dobry, podobno organizm wie, co mu służy i należy go słuchać, tak właśnie robię od wieków, co nie zawsze podobało się dorosłym 😀 Nigdy parolatków nie zmuszam do jedzenia tego, na co nie mają ochoty, bo rozumiem ten stan niechęci do pewnych dań, jakby to było dzisiaj. Jajka od dzieciństwa zjadam w hurtowych ilościach i nigdy w dorosłości nie obawiałam się tzw. cholesterolu. Z oliwą w szklance również, wydaje mi się, że to powszechny „wynalazek”. A na deser kogel mogel 🙂
Krzychu, nie spotkałam się z tą kawą, a będąc w kawowych krajach rozglądam się bacznie, ale może dlatego, że dla mnie Włochy zaczynają się na południe od Toskanii 😉
Nisiu, ja też nie cierpię mylenia biernika z dopełniaczem, typu „upiekłam torta”, ale w tym przypadku uzus, a za nim nowsze słowniki i językoznawcy dopuszczają formę użytą prze Pyrę. Język żyje i zmienia się, no i bardzo dobrze: http://obcyjezykpolski.pl/?p=532
Dzien dobry,
A jeszcze kiedyś Gospodarz polecał jajka z wędzonym łososiem. Stały się dość częstym moim niedzielnym śniadaniem. Pyszne!!!!!
Dzisiaj na na szczęśćie Piąteczek. Udanych planów na koniec tygodnia (tzw. weekendowych). 🙂
…. I mądrych niedzielnych wyborów !!!!
🙂
dzień dobry …
zmieniają czas na zimowy z soboty na niedzielę a ja już dziś się przestawiłam i spałam dłużej … 😉
jaja też jem czasami w hurtowych ilościach a potem przerwa dłuższa i pewnie jest tak jak pisz bjk, że organizm wie co chce … dziś będzie szczawiowa z jajkim …
Nowy my tu pewnie dobrze zagłosujemy ale nie gwarantuje to dobrego wyniku wyborów … 🙁
Apetyt na jajka, na dużo jajek, występuje w naszej rodzinie sezonowo – z wiosną. Oczywiście jadamy jajka w różnej postaci w ciągu całego roku, ale nigdy nie smakują tak, jak w marcu
Nisiu – Pyra nigdy nie miała kłopotów z gramatyką polską i nigdy nie upiekła „torta” ani „placka”. Użyta forma „ziemniaka” była co najwyżej regionalizmem i podkreślała, że był on samotną sierotką.
Jeżeli zabolało Cię serduszko, to przepraszam; widać za krótko mieszkałaś nad Wartą.
bjk
Kawa marki Hausbrandt rzeczywiscie podobno najlepsza. niestety tylko online w Austrii i
w Niemczech http://www.espresso-international.de
Ja tez pije duzo kawy przewaznie Lavazza i Segafredo, bo sa w normalnych sklepach.
Evo, dzięki za doping! 😀
Szukajcie, a podobno znajdziecie http://www.konesso.pl/search.php?text=Hausbrandt już zamówiłam Academię, mam nadzieję, że spełni oczekiwania 🙂
Dzisiaj na śniadanie jajecznica z szynką 🙂 Jajka lubię we wszystkich postaciach,
a faszerowane na ciepło lub na zimno to jedna z moich ulubionych przystawek.
Wydaje mi się,że większość ludzi lubi i chętnie jada jajka,tym niemniej mam dwie koleżanki,które ich nie jadają w żadnym wydaniu,nie lubią i już.
Jajka bardzo lubię i jem często pod rożnymi postaciami. Dziś na obiad bedą sadzone ze szpinakiem, kupiłam wczoraj świeży.
Wracając do wczorajszego rosołu, u Francuzow rosół służy do polania nim mięsa i warzyw. Oto jak przygotowują pot-au-feu, Nisiu, jest cebula z goździkami ( 2mn). .-).
https://m.youtube.com/watch?v=V1Lg3q0T5Ow
Uzus-śmuzus.
Nie znoszę tego typka. Strasznie się rozpycha łokciami i kolanami.
Pyruniu, wiem, że jestem tylko samotnym wyjcem na puszczy. Albo czymś w tym rodzaju.
Ja, zamiast śmietany, dodaję do jaj faszerowanych łyżkę masła. Może następnym razem spróbuję zrobić wedle Twojego, Piotrze, przepisu.
Na marginesie – gdy podaję na stół jajka faszerowane natychmiast znikają. Goście lubią, oj lubią.
Witam.
http://pokazywarka.pl/bl2nqi/
Z jajek gotowanych najbardziej lubię 5 minutowe moletki. Lubię je wybite do kubeczka z masłem i w sosach białych (najbardziej w karmelowym) i w kieliszku z masłem, solą i chrzanem. Oczywiście wszelkie przystawki jajeczne, klopsiki z jaj, krokiety i co kto chce. Najmniej lubię jajecznicę, o , chyba, że z grzybami albo z łososiem. Nie jadam jajek na miękko zupełnie, a prawdziwych jajek w szklance (praktycznie surowych) nie tkną za żadne skarby. Lubię jajka sadzone i jajka jako dodatek do zup, Kiedy jajka są potrawą obiadową muszę pamiętać, że „moje” jajka wyjmuję po 5 minutach, a te dla Młodszej siedzą w wodzie o połowę dłużej, bo ona tylko na twardo lubi. Jajka w koszulce dla niej odpadają, ale ja lubię jako garnitur do warzyw i mięs niektórych. No i jajka sadzone moje Dziecko jada zesmażone na podeszwę z obydwu stron – wcale mnie nie dziwi, że jada niechętnie, też bym nie lubiła (głupol jeden). Lubimy omlety z serem i warzywami, z groszkiem i szynką albo rybą wędzoną i takie tam inne – byle nie na słodko. Dzieci mi z grzybków z sokiem wyrosły.
Nisiu – skarbie Ty nasz, narodowy! Ty sobie nie myśl, że ty taka samotna wierzba płacząca u ruczaju! W dziesiątkach innych konstrukcji gramatycznych mogę Ci służyć, za podnóżek, aleć przecież Pyra sum!
Obydwoje z Jagodowym należymy, od zawsze, do frakcji jajecznej/jajcarskiej 😉
Ostatnio przygotowuję sałatę zieloną z pomidorami suszonymi, serem pleśniowym, oliwkami i zielonym ogórkiem. Plus oliwa, ocet balsamiczny i dyżurne. Polecam. Wszystkim bardzo smakuje.
Czasem dodaję kawałeczki usmażonej piersi kurczaka. Czasem grzanki. Albo jedno i drugie równocześnie.
Lubie jajka w kazdej postaci byle nie surowe. Najbardziej mi smakuja jajka faszerowane ” mimoza „
Jagodo, smaczna sałatka 🙂 robię podobną, ale skromniejszą, bo jeśli z pleśniakiem, to bez octu i kuraka i odwrotnie.
A znacie eklery z jaj? W skrócie: jajka w koszulkach (perduty) panierowane w parmezanie i bułce, szybko smażone na maśle, tak, by nie ścięły się żółtka, a utworzyła apetyczna skorupka. Może fachowo to nazywa się jakoś inaczej?
Jajusia.
Ja je Ajlowju.
Eklerów z jaj nie znałam.Pamiętam natomiast,jak podczas mojego pierwszego, studenckiego pobytu we Francji zaskoczyły mnie naleśniki z jajkiem sadzonym.Bardzo były smaczne 🙂
Tu ładnie podane jajka mimoza,popularna francuska przystawka,o której wspomniała Elapa: http://a407.idata.over-blog.com/3/23/67/07/Oeufs/Oeuf-mimosa-verrine/oeuf-mimosa-1bis1.jpg
Z tym rosołem we Francji to Alina ma rację.W rodzinie Alaina też podaje się przede wszystkim jarzyny i mięso z rosołu,a sam wywar jest dodatkiem.Rosól się przechowuje jako bazę do innych zup lub do sosów.Byliśmy jednak świadkami,kiedy nasz francuski kolega przygotował kurę w rosole i podał rzeczoną na półmisku wraz z jarzynami i gotowanymi ziemniakami,a rosół wylał do zlewu,jako całkowicie zbędny.Kurę i warzywa jedliśmy wtedy z sosem aioli.
W Lidlu dni włoskie.Kupiłam tortelloni z dynią,które nie rzucają na kolana,ale jako pierogowa fanka zjadłam jednak słuszną ilość.Polałam je moją grecką oliwą pomarańczową 🙂 Jeśli ktoś ma Lidla na swojej trasie to polecam mini salami (4 czy 5 mini kiełbasek z podłużnym opakowaniu).Bardzo dobrze doprawione i nie przesuszone.
Mimoza, znam ją wg Anieli Rubinstein, nasunęła mi skojarzenie z pastą z jajek, ongiś nieśmiertelnym daniem barów mlecznych, a robiona na wiele sposobów jest do dzisiaj moim ulubionym dodatkiem do kanapek.
Czy możecie mnie oświecić jak się robi t mimozowe jajka?
te, oczywiście te. Mam problemy z w i e. Przepraszam.
Yurek 🙂
Często na śniadanie jem jajka w koszulkach, ale bez żadnego sosu, tylko z chrzanem i szczypiorkiem . Do tego koniecznie paski czerwonej papryki. Plusem takich jajek jest to, że łatwo jest osiągnąć pożądaną gęstość żółtek.
Dziś na obiad gęsta zupa jarzynowa nieprzecierana.
Jesienna pogoda przypomniała mi o dawno niepieczonym pasztecie. Pozostało mi już tylko doprawienie i dodanie jajek, a potem pieczenie.
Łosoś, kawior i jajeczka na twardo!
Wielkanocą zapachniało, a tu „Xmas” za pasem.
Pasztety są „ogólnoświąteczne” 🙂
jajka mimoza z {„Kuchni Nelli”
Autorka twierdzi, że przepis jest z typowej, amerykańskiej kuchni piknikowej.
Na 6 osób potrzeba 6 jaj na twardo i 6 grubych grzanek z dobrej bułki.
sos beszamel zrobiony z 5 łyżek masła, 5 łyżek mąki, szklanki śmietanki i 0,5 l mleka + sól.
Wykonanie : z jajek ostrożnie wyjąć żółtka, a białka posiekać w grubą kostkę. Z grzanek okroić skórkę.
Do wrzącego i gęstniejącego sosu dodać posiekane białka, zmniejszyć płomień i jeszcze chwilę potrzymać na palniku. Nakładać sos kopiasto na grzanki, żółtka przetrzeć przez sito i posypać wierzch grzanek. Podawać natychmiast.
My też tacy jacyś niechętni do mięsa. Spróbujemy Piotrowej propozycji oliwy do jajek. Może być ciekawie.
Dalej mamy sezon purchawicowy. Wczoraj znowu upolowałem trzy sztuki. Zaczynamy rozdawać.
Kielecki wierszyk dla Nowego:
Rosół bez oków
To zupa
Chłopok bez wąsów
To ….
Ktysiade – tunczyka z puszki mieszam z majonezem. Ugotowane i obrane jajka przekrajam na pol i delikatnie wybieram zoltko. Na to miejsce wkladam wymieszanego tunczyka z majonezem a zoltko przecieram przez sitko i posypuje nim jajka. Na talerzu klade liscie salaty i jajka posypane zoltkiem. Do ozdoby dorzucam tez male pomidorki lub czarne oliwki.
Krysiade a nie to co napisalam.
Danuska – ja tez wylewam rosol z pot – au – feu . Nie ma kto tego jesc. Jemy tylko mieso i warzywa.
ostatnio robiłam jajka tak jak elap tylko zamiast tuńczyka był śledź z oleju drobno pokrojony a na żółtka posypałam śliwki z octu też drobno pokrojone … mi smakowało ..
Cichal 🙂
No, nie wiem czy tylko po wasach chlopoka poznac mozna. 🙂
Jedziesz jutro na wybory? Ja bede glosowal w konsulacie. Jade autobusem. Jade z haslem pana Baczynskiego – KBNP!!!!
Daj znac jesli sie wybieracie.
Klasyczne francuskie „mimozy” są bez tuńczyka,ale oczywiście wszystkie zaprzyjaźnione, domowe warianty też zjadamy z przyjemnością 🙂 W tym przepisie ważne jest przetarcie ugotowanych żółtek przez sito dla uzyskania delikatnej konsystencji farszu.Poza tym resztką przetartych żółtek posypujemy na koniec połówki jajek,co przypomina krzew kwitnącej mimozy (i stąd nazwa):
https://www.youtube.com/watch?v=0kb6Isy90BA
Wszyscy znają piosenkę Niemena o mimozach,którymi jesień się zaczyna,ale w tym tekście chodzi oczywiście o polskie mimozy,czyli nawłoć.Te prawdziwe mimozy,jak ogólnie wiadomo,rosną w ciepłych klimatach i są symbolem rozpoczynającej się wiosny:
https://c1.staticflickr.com/1/155/375698018_33e576686c.jpg
Jak wynika z filmu,który właśnie obejrzałam zawodowy kucharz w żadnym wypadku nie może być mimozą:http://www.filmweb.pl/reviews/Piekielna+kuchnia-17951
Moda na filmy o pracy w restauracjach nie mija 🙂
Nowy! Tenorem mojego kieleckiego było rozpoznanie rosołu!
Jestem leniwy i skąpy. Głosowałem korespondencyjnie. Koszt $1.65 za znaczek. Wracając możesz wpaść do nas. Mamy jeszcze ponad kilogram grzyba!
Trawestacja kielecko-nowa:
Rosół bez oków, to zupa
Chłopok bez wędki, to …. 🙂 🙂
Wzięłam się za kod Leonarda da Vinci, Cichal mnie namówił. No i się nie mogę oderwać 🙄
Najprostsze jedenie, jakie może być – jaja posadzone, ziemniaki, surówka z kapusty 🙂
Słonecznie, ale zimno, arktycznie zimno, brrrr.
Rosołu bym nigdy nie wylewała. Zamroziłabym w małych pojemnikach (mogą być pojemniki na lód) i dodawałabym do zup.
Idę zebrać pietruszkę, Leonardo niech czeka.
Czy szanowny autor mógłby poprawić ten błąd rzeczowy „po benedyktyńsku”. Nie mają owa jaja nic espólnego z Benedyktynami.
Są to poprostu jaja Benedicta (oryginalna nazwa „eggs Benedict”) od nazwiska (stąd pisownia) twórcy tego dania. Dwóch panów Benedict rościło sobie prawa do tych jaj ale żaden nie był zakonnikiem.
Jaja Benedykta brzmi po polsku głupio ale ” po benedyktyńsku” to kulinarny odpowiednik „babingtona”. Szkliwo na zębach pęka.
Zżymam się na wylewanie rosołu, w dodatku tak esencjonalnego.
Możemy pozazdrościć poznaniakom : http://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/wystawy,c,5/klify-ktore-zachwycily-moneta,86223.html
Ale nowy film Jerzego Skolimowskiego ” 11 minut” można już obejrzeć w każdym większym mieście.
Nie wylewam rosołu, używam albo z makaronem, albo w kubeczku, albo jako baza do innych zup.
W Poznaniu, proszę Krystyny, przez 3 dni kolejna akcja restauratorów” 3 daniowy obiad w „Bazarze”, Cucine i kilkunastu obłędnie drogich restauracji, obiad za 39 złotych.
Pyro,
to jeszcze bardziej zazdroszczę. 🙂 Choć ostatnio nie bardzo mnie ciągnie do restauracji.
Wylewać rosół? Obraza Boska. Ja nawet wodę spod fasoli zostawiam na zaś, nie mówiąc o serwatce idealnej na gorące dnie.
Miło mi Alicjo, że coś mojego Cię cieszy!
Skończyłam. Całkiem zgrabny kryminał.
Świetnie to ujęłaś. Pusty ale zgrabny. Kiedyś, pamiętam, też dziewczyny były zgrabne… 🙂
Ściskam Towarzystwo serdecznie i jadę na południe. Jutro w Warszawie „Trzy siostry” w Dramatycznym, pojutrze w Krakowie Targi Książki oraz – proszę mi zazdrościć! – „Arszenik i stare koronki” w T. Slowackiego, z Anną Polony. Potem trzy dni spotkań na Śląsku i w czwartek powinnam wrócić.
Nie wylewajcie rosołu!!!
Witam.
http://static.fishki.pl/static/posts/95/95786/2a19cd4f3b82e97b83a0c8feb5be104f_z_tekstem.gif
dzień dobry …
Nisiu zazdroszczę okropnie … udanej wyprawy … 🙂 … a pogoda ma być słoneczna w tym czasie …
też nic prawie nie wylewam nawet z zalew … 😉
Yurek 😆
Dobranoc.
Kupiłam bardzo ładny kawałek schabu; dzisiaj będzie kotlet schabowy w towarzystwie surówek, jutro schab pieczony ze śliwką, do szpecli i kapusty duszonej ze śliwkami (nie mam czcionek do spatzli jak trzeba, to spolszczyłam). Starczy tego schabu ze śliwkami i na poniedziałek, czyli obiady z głowy. Ciasta nie piekę, bo Młodsza idzie na babską imprezę i pewnie przytarga pół siatki słodkości, a jak nie, towiśnie z nalewu i jeżyny w domu są i kilka tabliczek gorzkiej czekolady też. Zawsze można sobie słodkości zrobić.
Daję słowo – to nie jest wpis polityczny, tylko kolejny przyczynek do badania bogatej osobowości Starej Żaby, czym Pyra zajmuje się amatorsko od lat już kilku. A było tak: Pyra w grzesznie krotochwilnym nastroju dzwoniła do różnych osób z naszego „kolektywu” z jedenym pytaniem:
– I jak się czujesz w przeddzień oddania władzy, utraty licznych (a nienależnych) przywilejów, nieograniczonej możliwości rozkradania Umiłowanej Łojczyzny, za co zostaniesz surowo, acz sprawiedliwie rozliczona i ukarana?
Telefony jakoś milczały i odebrała tylko Stara Żaba dość niecierpliwym tonem. Przerwała tasiemiec pytania w połowie Pyra, nie zawracaj d…! Konie wyszły, zrujnowały pastucha; muszę zagnać i łatać dziury! I na koniec warknięcie : „Jak widzisz, czuję się odpowiednio do sytuacji”.
Alicjo jeśli masz zdjęcia witraży Chagalla. to wyślij mi proszę. Nie zmniejszaj.
Ser i heroina mają mają podobny wpływ na mózg …. trzeba mi wiecej sera … 😉
http://www.esquire.com/food-drink/food/a39117/cheese-addictive-study/
Dziś był chyba najpiękniejszy dzień tej jesieni. Słonecznie i ciepło, a kolory oszałamiające. Doszły mnie wieści, że znów pojawiły się w lasach grzyby, więc wybraliśmy się na poszukiwania, a lasy mam blisko. Potwierdzam wysyp podgrzybków, najwięcej było zielonkawych zajączków, najmniej tych z ciemnymi kapeluszami. Nawet nie odeszliśmy daleko od samochodu, bo innych grzybiarzy nie widziałam, a grzyby rosły całymi koloniami. Trzeba było wyciągnąć schowaną suszarkę. Sporo grzybów było jednak robaczywych. Ale dzięki temu mam mniej pracy.
Kupiliśmy dwie wielkie dynie – jedna stoi/ leży/ przed domem, druga na tarasie. Są dla ozdoby, a do jedzenia kupię sobie kawałek dyni na wagę.
I takie sprawy mnie dziś zaprzątały, a co ma być, to i tak będzie.
moda czy życie ….
http://www.miastothinktank.pl/czy-to-moda-na-miasta
Krystyno! My też mamy dynie do ozdoby, ale po zlikwidowaniu dekoracja ja je siekam, warzę i pulpy tak powstałej używamy cały rok do zup, ciast, chlebów i deserów.
Cichal chlopoku 🙂
Jade wybierac! Korespondencyjne I elektroniczne wybory odrzucilem, bo moga gdzies zginac, ktos zapomni, zgubi itd. Nie jade tez na Brooklyn, tam moze byc jakis ksiadz, po co mam sie denerwowac.
Do Was dzisiaj nie dotre, dzien za krotki.
Wszystkim zycze dobrego weekendu.
🙂
Krystyno też miałam chęć jechać na grzyby ale córka właśnie zaczęła studia podyplomowe i nici z wyjazdu … u nas tak pięknie nie było i zmarzłam trochę na cmentarzu robiąc porząki na grobach …
Nowy, chłopoku (bo z wędką) Nie zginie. Nadałem poleconym – $1.63
Szkoda, że nie zdążysz, ale się poświęcę. Zjem i wypiję za Ciebie! 🙂
Cichalu, chopoku!
Jeszcze wszystkiego nie przejrzałam, powinnam je mieć, jak nie u mnie, to u Romualdy.
Zimno, wieje, wiatr zerwał prawie wszystkie liście. Dzisiaj jest pora na rosół.
Przy okazji, wracając do wspomnień o rosole, była to nieśmiertelna zupa niedzielna – rosół z kury. Z makaronem domowym, kluskami lanymi, ziemniakami lub kostkami z kaszy manny (to lubiłam najbardziej, a bywało rzadko). Zawsze dopieprzałam solidnie swój rosół, zwłaszcza, gdy był z ziemniakami.
Kura z rosołu była podsmażana na patelni, wszyscy się bili o rumianą skórkę. Ja lubiłam białe mięs z piersi i obgryzać kostki z korpusu.
Teraz na lancz była purchawa w jajku, troszkę bułki tartej, dyżurne w tym czosnek w pudrze i zapieczona z fetą. Ewa pochwaliła!
Doczytałam tygodniki, upiekłam schab, pośmiałam się z anegdotki Yurka i załatwiłam sobie transport (taksówki opłacane przez miasto) na jutrzejsze głosowanie. Pan serwisant do zmywarki przyjdzie w poniedziałek. Do tej pory będę zmywała jak za króla Ćwieczka (mój zlew jest mały, a ociekacz minimalny) więc zmywanie w zlewie, a ociekanie na misce albo na ścierce. Myłam tak 30 lat temu, prawie zapomniałam.
Alicjo u mnie bylo podobnie w niedziele: rosol z kury i lane kluski lub makaron robiony przez Mame. Od czasu do czasu pomidorowa. Dla mnie gotowala specjalnie ogorkowa. Pomidorowa teraz sama gotuje a rosolu niet. Te oka plywajace na wierzchu. Koszmar.
Nasz Matros lubi rosól, nienawidzi pozłoty. Dobra żona odlewa tyle rosołu ile mąż wypije w trzech kubkach (bez żadnych dodatków) i dwa razy podmraża, żeby zebrać tłuszcz, resztę pozłoty zbiera kostkami lodu. Matros szczęśliwy, a teściowa (Pyra) myśli cichutko, że taki miły chłopak pije wywar ze ścierki. I wszyscy szczęśliwi.
ale ładne … i pewnie smaczne … no i prawie zdrowe … 😉
http://ugotowac.blogspot.com/2015/10/jabkowe-rozyczki.html
Jolinku, śliczne te różyczki, kupuję pomysł.
A ja dalej nie rozumiem jak to ciasto zwijać,
Pamiętajcie o nastawieniu budzików na godz. 3:00 – żeby go przestawić na 2:00.
Dobry wieczór 🙂
Rosół musowo z okami. No, może nie bardzo wielkimi, ale z okami 🙂
Pyrciu, odpowiadam. Czuję się na swoim miejscu 😎
Grzybów nie ma, za to odkryliśmy leśne wysypisko durnych śmieci
Oj, Haneczka w nie krotochwilnym nastroju; mnie też przeszło do wieczora.
Cichalu,
na razie dynie będą cieszyć oczy, oby jak najdłużej, a potem, jeśli nie będzie mrozu, wykorzystam je kulinarnie. Z tym, że zupa dyniowa nie jest moją specjalnością, wolę dynię pieczoną.
Pyro,
jeśli rosół jest dobry, to i bez tłuszczu będzie smakował. Ja też staram się usuwać nadmiar tłuszczu; najlepiej to robić następnego dnia po ugotowaniu i wystawieniu garnka na taras lub balkon.
Podobny przepis na jabłkowe róże widziałam jakiś czas temu w linku zamieszczonym przez Misia. Mi pokazywał jakieś torty, ale obok były inne ciekawe przepisy. Chciałam go nawet zamieścić na blogu, ale szybko zniknął. Różnica była taka, że jabłka nie były obgotowane, a półplasterki należało ułożyć pionowo / tutaj poziomo/, zaś brzeg ciasta zagiąć tylko minimalnie.
Pyro, marzę o chwili, gdy wrócimy z lasu z pustymi workami śmieciowymi…
Pyro,
pasek ciasta z ułożonymi półplasterkami jabłek/ są cienkie i miękkie po obgotowaniu/ trzeba zrolować.
Dziś przy leśnej drodze widziałam ” tylko” stosik szklanych butelek. Poprzednim razem stanęliśmy na leśnym parkingu, gdzie specjalnie dla grzybiarzy i spacerowiczów ustawiono drewniany stół i ławy pod daszkiem. I byłoby całkiem miło, gdyby nie leżące obok śmieci, widać, że dosypywane tam systematycznie. No bo po co wieźć je do domu. Nie do pojęcia…
W Rzepie Terlik ogłosił otwartym tekstem, że na Synodzie zapanowała biskupia herezja. Przoduje episkopat Niemiec. No, no! Savonarola bis?
Krystyno, u nas jest parking leśny z koszem na śmieci, ale donieść do tego kosz jakoś nie mają siły 👿
Zjadłam a 🙁
Ewa ma wychodne w płaszczu od Alicji!
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/PAszczAlicji#6209307753527028386
Niestety nie znaleziono strony (cytat)
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/PAszczAlicji#6209307753527028386
Boh trojcu lubit
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/24Pazdziernika2015#6209307134953918594
Alicja jest artystką, a Ewa stylową damą.
Jutro, po spełnieniu obywatelskiego obowiązku zasiądę przy naszym stole. Zatem do jutra.
Wlocze sie po Nowym Jorku, po Manhattanie. Miasto tak tetni zyciem, ze czuje sie jeszcze mlodszy 🙂
Wstapilem do koreanskiej restauracji. Pysznosci!!!!
Jak zwykle na 32 ulicy. Wszystkich juz wielokrotnie zachecalem do odwirdzenia tej ulicy, ktorej najciekswszy odcinek zwie sie Koran Way. Mysle, ze nikt tego miejsca, poza mna, nie odwiedzil. Nie moja strata, kto by tam sluchal Nowego. 🙂
Zamowilem talerz z ryzem, wolowina i warzywami. Do tego szesc roznych przystawek, kazda w innym smaku.
Zaczalem jesc, ale bylem obserwowany prxez obsluge. Juz po chwili podeszla mloda kelnerka (wesole jest zycie staruszka, tu biuscik zachwyci, tam nozka) i doprawila moj obiad tak, ze zaraz poczulem sie jakbym wyladowal w Seulu.
Zamowilem tez koreanskie wino, dobre, ale na deser.
Pozniej powedrowalem na dolny Manhattan, do sklepu, ktory zachwycilby kazdego, kto gotuje. Sklep z nozami kuchennymi, japonski. Zaszalalem, nie powiem za ile, ale cos od zycia nawet Nowemu sie nalezy. W kazdym razie schab, szynke, rybe moge kroic na cieniutkie plasterki jednym cieciem, jak mnie uczyl jeden z kucharzy.
Kupilem tez dwie oselki. Jedna o granistosci 1000, druga, do ostatecznego szlifowania – 6000.
Chociaz kieszen duzo lzejsza, ale bardzo sie ciesze. Jestem zbyt leniwy, zeby cokolwiek robic tepym narzedziem.
Dobranoc 🙂
Bywałem tam, bywałem E 32th i Broadway. Dobre żarełko i mnóstwo tandety. Zegarki „Rolex” po $7.00 itp itd. Kiedyś mieszkałem na Manhattanie, ale na szczęście udało mi się zbiec.
Noża „zazdraszczam” bo ze mnie okropna gadżeciara 🙂
Parę lat temu, byliśmy u Nowego i Ewa się zachwyciła japoński, fioletowym, nożem. No i mamy go do dzisiaj. Zakazałem Ewie (i sobie) zachwycać się czymkolwiek w czasie wizytowania Nowego!
Byliśmy tam razem Cichalu,
jak pamiętam, ten nóż u Nowego 😉
A propos płaszcza, Ewa jako modelka ubierała się w różne, ale ten miał wypisane jej imię na sobie.
Ja mam zwykłą osełkę, którą ostrzę nóż i taki maleńki nożyk.
Dzisiaj zjadłam rano (około południa) ostatnią kromuchę (żytniego chlebusia z makiem) z twarożkiem Ewy. Ewa mocno go ubiła w pojemniku, takoż przechowywałam w lodówce, świeży jak szczypiorek i krajał się na kromusie zwarte.
Elap,
oka z rosołu – proste, po prostu schłodzić zimny rosół (sam zlany rosół) na chwilę w zamrażarce, aż ukażą się białe tłuszczowe oka. Zebrać…i też bym ich nie wyrzucała, tylko użyła do innych potraw.
dzień dobry …
Nowy Marek jakby wszedł do tego sklepu to siedziałby tam pół dnia i kupił na pewno mimo braku kasy … 😉 …
słonecznie się zapowiada …
o dziś Polityka przestawiła czas na czas …. 😉
tłuszcz jest potrzebny bo jego brak powoduje nieprzyswajanie różnych witamin i minerałow z jedzenia a brak tłuszczu dla organizmu powoduje osłabienie okostnej (nie przy zębie ale przy kościach nóg i rąk) i przy przeziębieniu można się nabawić jej stanu zapalnego … boli wtedy człowieka cały człowiek a znam to osobiście …
Wygląda na to, że złotopolską porą lubimy dowolną pozłotę – jajka i ich żółtka, dynie pod każdą postacią, marchewkę, świeżo oszalowanie modrzewiowe kościoły, nie tylko złociutkie maślaki*, masełko z właściwego źródła, złote rybki, świeżo a nawet dawniej odnowione polichromie, zachody słońca po czterdziestu kilometrach na rowerze… 😎
______
*Na południu grzybów naprawdę sporo – mówią wiedzący i czas mający. W zeszłą niedzielę zbiory nie były może powalające, ale za to ekspresowe – już w pierwszym kroku w młodnik (nasz) => koźlaki a w ogrodzie (naszym) maślaki kilku odmian, jak co roku… Na czas świąteczny wystarczy.
Basiu romantycznie prawie … i grzyby do barszczu … 🙂 … grzybów mi brak tych zebranych „przezmnie” … 🙁
można zrobić coś dobrego … już mało brakuje …
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/samotny-ojciec-walczy-o-zycie-chorego-na-bialaczke-syna,588911.html
Ze zdziwieniem wysłuchałam niedawno, w audycji w TOK FM, że ludzki tłuszcz jest rezerwuarem komórek macierzystych.
Nauczona byłam myśleć, że tłuszczyk w jaki porastamy jest tylko i wyłącznie czymś złym. Ze zdrowotnego i estetycznego punktu widzenia. Okazuje się, że jest to jeszcze jeden fałszywy mit.
Ludzi w mojej komisji tłum, nawet musiałam poczekać na wolne krzesło. Wbrew audycjom, banerom, wiecom, wielu ludzi nie ma elementarnego rozeznania „kto” i „co”. Nazwiska nic nie mówią osobom niezainteresowanym, a nazwy ugrupowań wywołują niechęć. Taksówkarz, który mnie wiózł, najchętniej zagłosowałby na PZPR (52 lata) kiedyś woził sekretarza powiatowego w Szamotułach. Pierwsza jego praca zawodowa. Mówi, że potem nikt go już tak nie szanował, Bywają i takie przypadki.
W Rzepie wywiad z dr Bońkowskim, muzykologiem i krytykiem muzycznym, autorem książek o Chopinie. Kilka ciekawostek – F.Ch. był miłośnikiem tokajów i kazał je sobie dostarczać do Marsylii;
– zarabiał b.dobrze, a okresami znakomicie i wydawał wszystko na bieżąco do ostatniego franka. Wydawał na stroje więcej, niż słynne damy z salonów.
– Dzisiejsi pianiści, nawet znakomici, nie grają tak, jak zapisano w nutach ręką Fryderyka, na mogą grać w tempach chopinowskich, bo współczesne fortepiany nie pozwalają na to. Tak np Katie Lu grała o 30% wolniej, niż tempa chopinowskie.
Dzien dobry,
Dzieki Pyro za ciekawostki. Tez lubie tokaj i tez potrafie wydac wszystko co mam, ale latwiej mi to przychodzi przy moich niziutkich zarobkach. 🙂
Od zawsze podziwiam wszystkich muzykow i komponujacych. Bozia nie obdarzyla mnie nawet w minimalnym stopniu talentem muzycznym, pewnie ogromny wstyd tutaj sie przyznac, ale ja nie potrafie czytac nut. Dla takiego muzycznego analfabety kazdy kto to potrafi jest geniuszem.
Odpoczywam po wczorajszej wyprawie do niujorku.
Pada, wiec nie zal polezec w domu.
Wczoraj w konsulacie bylo duzo ludzi i nie wiem czy to dobry znak, czy zly.
Do pozniej 🙂
no widze – a raczej nie widze – zeby moje zapytanie dotyczace miesa sie ukazalo, wiec ponawiam pytanko:
Moze ktos z Panstwa wie, jak sie nazywa takie miesko wolowe, ktore chyba najlepiej nadaje sie na gulasz, a jest ono dosc mocno poprzerastane tluszczem, sciegnami, zylami?
Miło mi, Nowy ale zdecydowanie mnie przeceniasz. Mam umiejętności na poziomie szkolnego solfeżu (chór szkolny) i rytmiki z mojej małej przygody z tańcem. Chyba nie byłam szczególnie uzdolniona i nie miałam instrumentu za to 155 innych zainteresowań. Natomiast lubię muzykę i jestem nieźle osłuchana; można mnie nazwać świadomym odbiorcą.
Ja, wbrew pozorom też lubię muzykę, często słucham, jak na przeciętnego słuchacza mam sporą kolekcję płyt, Mozart, Czajkowski, Bach, Beethoven, Dvorak, Chopen itd. bardzo często goszczą w moim domu. Mam zupełnie niezły sprzęt do odtwarzania. Bardzo dużo zyskuję podglądając uczestników Dywanika.
Kiedyś byłem bardzo częstym gościem w domu jednego lutnika, a jednocześnie wiolonczelisty opery warszawskiej. Godzinami przesiadywałem w jego warsztacie obserwując powstawanie nowych instrumentów bądź naprawę starych. Dla mnie lutnicy to artyści najwyższej miary, cisi, niewidoczni twórcy tego, co później może wycisnąć z muzyków dyrygent. Tak mało się o nich mówi, a ja tak byłem zafascynowany ich pracą, że przed wieloma laty napisałem o nim w jednym z miesięczników „Zanim skrzypce zagrają”.
W ich domu często też były różne przyjęcia, kolacje, spotkania. Najprzyjemniejsze jednak były chwile gdy K. zasiadał do pianina, a jego córka, chórzystka warszawskiej opery miała ochotę pośpiewać. Niezapomniane wieczory.
🙂
Tak, Nowy; lutnicy, organomistrzowie i inni twórcy instrumentów, to wielcy artyści. I więcej jest cichych twórców muzyki : akompaniatorzy i korepetytorzy i stroiciele – pracują na rzecz solistów
Udało nam się dzisiaj znaleźć kilka podgrzybków i jednego prawdziwka,sukcesem zakończyły się też odwiedziny w naszym kaniowym zakątku,Jednak ogólnie rzecz biorąc w naszych nadbużańskich lasach więcej grzybiarzy niż grzybów.Zauważyłam,że śmieci w lesie oprócz grzybiarzy zostawiają też regularnie drwale(puszki po piwie,butelki i opakowania po papierosach).Zastanawia mnie,dlaczego leśniczy nie tępi tych zwyczajów.
Otworzyliśmy dzisiaj konfiturę wiśniową,która trafiła na włości wraz z gośćmi zjazdowymi.
Nie wiem,kto dokładnie podarował nam ten słoik,ale zawartość wyśmienita i miło przy tej konfiturze powspominać lato oraz Zjazdowiczów 🙂
Danuśka – wiśniową często smaży Haneczka, Żaba, jak ma dostęp do owoców; zresztą Żaba woli morelową i grecką. Ja też robię wiśniową, ale ja nie byłam na Zjeździe. Nie wiem, czy też nie smażyła Krystyna albo Misiu.
Ja też dzisiaj rozglądałam się za grzybami, z marnym rezultatem. Bo tylko dwa, co prawda dorodne maślaki i dwa niezbyt duże podgrzybki. Za to jesiennie przystrojony las i drzewa przy drodze zadziwiają urodą. Nacieszyłam się tymi widokami.
Za to kulinarne niepowodzenie przy wypiekaniu Małgosinego dżemu. Albo coś źle zapisałam, bo po kilkakrotnym (3 x po godzinie) powtórzeniu akcji, zawartośc garnka za nic niepodobna do dżemu. Kawałki owoców i bąbelkujący sok. Przeniosłam garnek na palnik i próbuję tradycyjnym sposobem, ale tu obawa przed przypaleniem. I tak źle i tak niedobrze. Może powinnam jeszcze powtórzyć zapiekanie, do skutku?
Jak się robi dżem i powidła tradycyjnym sposobem to wszystkim smakują 🙂
Czekam na recenzję dżemu truskawkowego…
Zima idzie i czas powtórzyć tradycyjne rillette z kaczki i boczku.
https://www.youtube.com/watch?v=uuSep-42bUw
Warto uczyć się od najlepszych. Michel Dumas:
https://www.youtube.com/channel/UCSLyEx8ISkp567AjOAHYN5Q
Basiu, ja to robię z termoobiegiem, co w większości wypadków wysusza sok.
Moje dżemy robione metodą Małgosi udały się znakomicie. Owoce nie są romlażgane co uważam za zaletę.
Buraczki konserwowe. Wydawałoby się , że kulinarna klasyka. We Francji można kupić gotowe po żydowsku . Bardzo dobre. Na filmie poniżej świetny sposób obierania buraków. Z wrzątku do zimnej wody i skóra sama schodzi :
https://www.youtube.com/watch?v=TQM6AcbQGIk
Koszerna sałatka z buraka z jajkiem:
http://www1.alliancefr.com/cuisine/plat-casher-recette-cashere-salade-de-betteraves-a-l-oeuf-dur
Co ja mam zameldować i komu?
Ja także z termoobiegiem, ale widać zabrakło cierpliwości, za krótko. Po przeniesieniu na palnik wszystko zgęstniało. To mnie nie pociesza, tym bardziej po wieściach z ostatniej chwili, makabra (oczywiście nie dotyczy to dżemu)!
Wiedzialem, ze jest zle, ale nie myslalem, ze jest tak zle.
Nowy – nie myślałam, że aż tak… 🙁
Z zapisków Zofii Stryjeńskiej:
„No i trzask! Brzdęk! I po równowadze duchowej.
– Zocha”.
Pasuje do mojego nastroju.
Przepraszamz, że użyję: dupa zbita…
Asia,
Dzieki!
Do mojego tez!
No, to p.Kukiz obiecał igrzyska, a p.Prezes szerokie otwarcie na „biało – czerwonych”, a ja serdecznie życzę tym, którzy tak głosowali, żeby wytrzymali co najmniej 2 lata w tej euforii.
Misiu-dzięki i gratulacje 🙂
Piszę oczywiście o konfiturach,a nie o wynikach wyborów.
Witam, spoko, za 4 lata znowu zmiana. Pożyjemy, zobaczymy, po co się denerwować? Tyle jeszcze „wyborów” przed nami.
O, Boziu – co za durnoty gada ten i ów – od dumy, do sprawiedliwości; od „obywateli” do „tradycji” i dalej i wyżej i trala la…!
Hej, to wieś nas tak urządzila (46,8 % na Pis); największe miasta 0,8 procent przewagi PIS czyli przyzwoicie
Pyro polecam.
http://historrr.wix.com/starozytnafilmnauka#!juliusz-cezar-2002/cyal
yURKU – DZIĘKI. zAJRZĘ JUTRO, POJUTRZE, TERAZ LECZĘ KACA MORALNEGO. cZY MOŻNA AŻ TAK ROZMIJAĆ SIĘ Z RODAKAMI?
Życie uczy że tak, mnie to nie dotyczy, mam inne zainteresowania i emeryturę upajam się tym.
Yurek – ja już przywykłam do mojej emerytury.
Yurek, to nie jest tak – pożyjemy, zobaczymy. Ja chcę żyć, a nie „pożywać” czekając następne lata na coś. Moje życie ma jakąś określoną długość, ja mam dosyć czekania. Chcę wrócić do Kraju bez nienawiści, bez nagonek, Kraju tolerancji i prawa. Chcę, żęby moje dziecko chodziło do szkoły bez religii, bez księdza i sióstr zakonnych, bez rozdzielania świadectw na te ze stopniem z religii lub bez tego stopnia. Nie chcę wymachiwania szabelką, nie chcę wielu rzeczy, a chcę tylko jednej – NORMALNOŚCI !!!!!
Tamto już przerabiałem https://www.youtube.com/watch?v=fCBt21orGnE
Dobranoc 🙂
Tak właśnie media kreują dzisiaj rzeczywistość i nic pan panie nie zrobisz, podkoloryzowana tania sensacja celowe przemilczanie faktów lub wręcz podawanie kłamstw i ogólne ogłupienie. Tu jest normalnie, uwierz mi. Jak czegoś nie chcesz to znajdź miejsce odpowiadające Tobie.
Bardzo różnie odbieramy pojęcie „normalność”.
A porada, żebym znalazł inne miejsce – po prostu nie wiem co Ci odpowiedzieć. Chyba kaczyzm Cię przerósł na wylot. Nie Ty mnie będziesz stamtąd wyrzucał!!!!
Tyle na dzisiaj!
Dobranoc
Bez komentarza. Kolorowych snów.
Gotuj sie, Polsko!
Jaja nie do wytrzymania.
PS nie bylem w Kraju juz 12 lat…a teraz prawie narodowy socjalizm + oltarz
NOWY
trzymaj sie!
http://ocdn.eu/images/pulscms/Nzk7MDQsMSw1ZSwzZTcsMjMxOzA2LDMxNCwxYmM7MGMsMTQwYjFjZmU3ZjBhYzUyZWRjMDEwZDcwOTc4ZTg0YmUsMSwxLDYsMA__/7447bc1f9b92e48fd6aef566e04ba8b3.jpg
Nowy, Yurek nie chciał Ci zrobić przykrości! Myśl pozytywnie!
Udaję się na wewnętrzną emigrację, bo to co myślę o większości rodaków nie nadaje się do druku. Wściekłość mnie zalewa.
Małgosiu! Głowa do góry! Polacy jacy są, tacy są. Wg badań, 75% naszych rodaków nie potrafi w pełni zrozumieć dziennika TV. Zostali ogłupieni. Liczę na to, że po pewnym czasie dotrze do nich prawda. Jak mówi jeden mój kolega: Takie jest prawo buszu! 🙂
Ozzy,
Dziękuję!
Cichal, nie wiem czy pozytywnie, ale staram się myśleć. 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=q-fSZRYeBWk
Jolinku, zawsze do usług, zawsze zapraszam! 😀
Grzyby w okresie świątecznym w moim przypadku służą raczej do farszu krokietowego. Robi się ów z kapusty słodkiej, podgotowanej, potem przesmażanej z cebulką, doprawionej (jak na pierogi z kapustą), dodaje grzyby, Jeśli leśnych mało, można uzupełnić pieczarkami. Jeśli wystarczająco – sosy, potrawki…
Ach, gdyby był czas… – najlepsza pora na przepatrzenie różnych brzezinek to… Wszystkich Świętych ➡ Notoryczni grzybiarze już przez parę dni nie mieli czasu tego uczynić – zajęci porządkowaniem grobów, wyjazdami, nabożeństwami, podejmowaniem gości 😉
Wczoraj przecudne przedpołudnie, rodzaj garden party z koleżanką i babcią jej dzieci. Potem rower (21 km w szybkim tempie bo mrok zapada już tak wcześnie!)… klimatyczne mgiełki, minimalne podświetlenia przepięknych jesiennych kolorów… 🙂
Witajcie w Ostrołęce…
Mamy cyrk i igrzyska od dziewięciu lat. Będziemy mieli kolejne siedem lat, a może i dwanaście. Jeśli ktoś z was ma złudzenie, że władzę, którą sprawuje się przy pomocy polityki, biznesu i religii oddaje się w demokratyczny sposób to bardzo się myli. Z miasta sześćdziesięcio tysięcznego zostało nas mniej niż pięćdziesiąt tysięcy. I się zwijamy, a supermarkety rosną, rosną, rosną.
@Nowy
nie sposob Ciebie zapomniec a pamietam bardzo pozytywnie i z wielka sympatia
jesli bedziesz mila okazje, to polecam do sluchania/ogladania nowe gwiazdy bluesa
the young artists who are flying the flag for the next geneartion – blues is in safe hands
Chantal McGregor
Rebecca Downes
Hamish Anderson
Eliza Neals
Jo Harman
—————— jak wiele kobiet grajacych i spiewajacych bluesa
PS a teraz moja fascynacja konstelacja THE ARCS z frontmanem Danem Auerbachem (patrz jego biografie, wielu slawnych przodkow) d. The Black Keys
W moim rodzinnym shtetl Bialystok kolejny festiwal „Jesien z Bluesem”
Siedze w domu z dzieciakami (maja ferie jesienne) – zaraz moj sredni 14. letni Elie zacznie koncerty na swoim Gibsonie – Eric Clapton, Jeff Beck, Jimmi Page (ulubieni jego gitarzysci)
*The Arcs, Dan Auerbach, Outta of my mind
https://www.youtube.com/watch?v=UAP2MggrbZU
Dzięki za przepis na jajka faszerowane.