Mam randkę z Żabą

Więc ją pocałuję i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Basia na pewno dyskretnie się odwróci, choć już dziś lekko mnie do tego czynu zniechęca.

Zastanawiam się, czy przypadkiem nie ma racji, bo co się stanie, gdy czar się spełni? Nasza wspaniała przyjaciółka zamieni się w księżniczkę i będzie wyłącznie wylegiwać się na sofie. A kto obrządzi konie, kto będzie kręcił serniki, kto upiecze dzika, no i kto w końcu będzie przywoził młode combry baranie oraz antrykoty?

Ale czy powinienem kierować tylko tak przyziemnymi sprawami? No i czyż Żabie nie należy się choć trochę pieszczot i luzu?

Druga wersja tej samej bajki jest taka, że pocałunek Żaby może się skończyć tragicznie dla całuśnika i zamieni się on zaskrońca, czyli smakosza żab. Jeśli więc jutro zamiast mnie z patelnią w ręku pojawi się wijący wąż, to będzie znaczyło, że teraz ja czekam na czarodziejski pocałunek.