Jak to kury wytrzymują?
Pustka w części lodówki, w której trzymam jajka, zmusiła nas do przejażdżki na wieś. Wyjście na dwór spłoszyło nas lodowatym zimnem.
Wróciliśmy więc do domu po zimowe kurtki. To z kolei nasunęło mi myśl, że może to pora na wymianę opon na zimowe. Po drodze nad Narew przejeżdżam obok stacji KIA, na którą wymieniłem swojego dotychczasowego nissana. Postanowiłem więc połączyć podróż spożywczą z motoryzacyjną.
Kupno i wymiana opon przebiegła bezawaryjne i błyskawicznie. Letnie pięknie oznakowano i złożono w magazynie, gdzie będą czekać do wiosny.
Gorzej było na wsi. Gdy wjechałem na podwórko sąsiadki, okazało się, że jest ona na badaniach w Pułtusku, o czym zapomniała mnie wczoraj poinformować. Mając w perspektywie godzinne (co najmniej) oczekiwanie, włączyliśmy w chałupie kaloryfery i zaczęliśmy opróżniać lodówki, by produkty nadające się do spożycia wywieźć do Warszawy. W zamrażarce – jak się okazało – mieliśmy tego sporo: perliczkę, dwie kaczki, udziec koźlęcia, łopatkę dzika, kurczaka zagrodowego z Podlasia, niedużego sandacza i parę innych drobiazgów. Wszystko to zostało zawinięte w gazety, by nie rozmroziło się w trakcie podróży i załadowane do maleńkiego przecież picanto.Sąsiadka wróciła, mogłem więc zapakować odpowiednią porcję jaj (kolejna wyprawa planowana jest już po Wszystkich Świętych) i ruszyć w drogę powrotną. Dłonie miałem zdrętwiałe z zimna, a uszy odpadające i bolące, bo wiatr dmuchał, nieźle wzmagając uczucie chłodu.
A kury spokojnie jajka znoszą, mimo że wiatr też im w kupry dmucha.
Komentarze
Jolinku, niezbyt łapię? 🙂
dzień dobry …
bjt nic to a może lepiej bo nie ogladasz polityków w tv … 🙂 …..
Piotrze zimno okropnie i pada ale pocieszam się, że będzie za dwa dni trochę cieplej …
Rzeczywiście, od telewizora mam urlop 😀 Weekendowo ma być +18 stopni, to pewnie będzie zasługa tych drugich polityków?
Gospodarz natchnął mnie myślą biznesową – a może by wprowadzić na rynek zimowe kapturki na kurze kupry? Tylko co z kogutami? (tu mordka)
12 października – rocznica jednej z najkrwawszych, najbardziej bezsensownych i najgorzej dowodzonych bitew II wojny – Lenino. Nic dziwnego, że Stalin natychmiast odwołał gen Sokołowskiego z kąśliwą uwagą, jaka przeszła do historii : „Był sierżantom, da sierżantom ostałsja”. A nie trzeba było z sierżanta robić generała, to nie straciłby większości z 4 podległych dywizji – w tym naszej, kościuszkowskiej. Co prawda przed Sokołowskim wielką karierę zrobiło dwóch kaprali…
jak to kury wytrzymują? … prawie jak koty … byłam u znajomych na wsi w zimny bardzo dzień -16 … biedny kotek przed drzwiami sobie siedział i chciałam go do domu wprowadzić ale on sam nawet nie chciał wejść a wniesiony uciekł na zimnicę … podobno jak jest -20 to włazi do takiej budki przy drzwiach na dworze i tam śpi … a podobno koty lubią ciepło …
Nowy to wesołe towarzystwo miałeś i pewnie akumulatorki pozytywnie naładowane … 🙂
Tak tak, by bylo cieplej to jajek nie nalezy ani wozic ani nosic tylko znosic 🙂
prosty deser z dyni dla Barbary … 🙂
http://kuchniapepin.blogspot.com/2015/10/deser-z-dyni.html
Zrobiłem buraczki 12 minut gotowania i idealne. Teraz robie schab na obiad. Będzie kasza gryczna, buraczki i schab ze śliwkami oraz pierwszy raz w tym roku zupa z malona własnoręcznie wychodowanego.
Misiu, dlaczego moj schab wychodzi suchy i lykowary, nawet pieczony pod przykryciem albo w worku? Podejrzwam, ze „dzisiejsze schaby” maja za malo tluszczu same w spbie. Bo gdzie sie podzialy soczyste schaby? Ale moze ja cos robie nie tak jak trzeba.
Peobiwalam kupiuc juz upiexzony schab w polskim sklepie. Tez byl suchy i nieciekawy. Ostatni dobry schab jaki jadlam byl w zaprzyzjaznionym domu w Wraszawie, tez kuoiony gortwy, Ale bylo to ze 20 lat temu.
Heleno, ja nie Miś, ale powiem: z kością rób. Dużo lepszy, niż ten okrojony i wcale nie suchy.
Ooo, dzueki. Nawet nie wiem czy u nas z koscia sprzedaja, ae moge zawsze zamowic zawczasu u rzeznika.
Jolinku, dzięki za pamięc. Apetyt na dynię mnie nie opuszcza, najchętniej jednak jadam ją pieczoną z ziołami, jako jarzynkę do drugiego dania, albo gęstą kremową zupę. Na słodko nie próbowałam, oczywiście poza dynią na kruchym, lub w cieście podobnym do marchewkowego. Zrobiłam już mały zapas mrożonej, a i na parapecie trzymam takie jesienne słoneczko, dla rozjaśnienia takich dni jak dzisiejszy.
Kogut goni kurę po podwórku.Zrobili już 10 okrążeń.
A kura mówi do siebie do cichu:
-A pobiegnę jeszcze jedno okrążenie,żeby nie pomyślał ze jestem łatwa 😉
Barbaro to możesz jeszcze zrobić w słoikach w cukrze na deser lub do ciasta … 🙂
Jolinku, jeśli w słoiczku, to wolę w occie 🙂
Bjki
tak, z koscia smakuja lepiej.
Ale czesc prawdy zatailas 😉
Kotlet smakuje znacznie lepiej jesli kupimy go i z koscia i z zentymetrowa warstwa tluszcz. Zjadac go nie trzeba, glowna jego zaleta jest to, ze dozuje na patelni caly czas ilosc tluszczu. Samo mieso dotyka w minimalnym stopniu powierzchni grzewczej. Zawieszone jest na kosci i na randzie tluszczu.
Reasumuja, bedzie soczysty i smaczny 🙄
????
Szaraku, masz, oczywiście, rację z tym tłuszczem, ale gdzie dostać taki schab? Wiem o paru sklepach w Polsce, dosłownie. U nas teraz mięsko rozbiera się na czynniki pierwsze. Jak u Tuwima: wszystko osobno.
Danuska !!!!!!!!
O, nie doczytałam poprzednich wpisów, a to Helena ma schabowy problem. Może w UK będzie łatwiej dostać taki schabik z przyległościami. W szkockim sklepie widziałam.
Heleno, a może spróbujesz z karkówką? Jest bardziej przerastana niż schab i soczystsza z natury.
A może ten schab piekłaś za długo w wysokiej temperaturze?…
Szarak, jasne, że tłuszczykiem, pominęłam, bo przyjęłam za domyślne, że jak z kością, to i z nim. W ogóle mięso z tłuszczykiem do pieczenia, on się wytopi.
Nisiu, mięso z przyległościami kupuje się w niewielkich rodzinnych masarniach, w każdym mieście chyba takie są.
Bjk, pewnie są, ale nie będę przecież latać po Szczecinie i szukać rodzinnej masarni. Wędliny można dostać już bez wielkich problemów, ale świeże mięso takie jak chciałam ostatnio kupowałam przez internet w Warszawie.
Karkowka? Karkowke chyba widuje w polskich sklepach. Ale nie wiedzualan co to jest.
Tak, moglam piec w zbyt goracym piecu.
Sprobuje jeszcze raz jak zobacze ladna karowke.
Heleno, spróbuj długiego pieczenia w niskiej temperaturze, też fajnie wychodzi. Nastaw piec na jakieś 110-120 stopni i trzymaj mięsko pod przykryciem, a co jakiś czas sprawdzaj jak się czuje. Kiedy już będzie ok, zwiększ temperaturę do 220, żeby złapało (w kilka minut) ładną skórkę.
Karkówka wygląda tak:
http://delikatesy.gswilamowice.pl/miesa-i-wedliny/mieso-waga/karkowka-b-k.html
Na dole masz schab do porównania.
OK. Ide po karkowke.
Dziekuje.
Udanych eksperymentów i smacznego!
Dzień dobry 🙂
Przez trzy dni mieliśmy wspaniałą pogodę, bezchmurne niebo i zacne temperatury, dzisiaj leje 🙁
Ale dzisiaj dzień przedwyjazdowy naszego gościa, to czas się ogarniać.
Co tu sprawozdawać – jak zwykle było pysznie, Cichal przeszedł sam siebie od strony kulinarnej (będą fotki), Ewa też (i twarożek był tradycyjnie!), Nowy wpadł ze skrzynką dóbr z ogrodu jarzynowego i malbecem tradycyjnie…
Cichal byl wodzirejem i wozirejem, w sobotę pojeździliśmy po okolicy, w niedzielę podbijaliśmy Nowy Jork. Cichal jako wozirej i przewodnik w jednym, zaprzyjaźnił się z wieloma hydrantami w City – podwoził nas jak najbliżej obiektu do obejrzenia, parkował przy hydrancie. My gnaliśmy obejrzeć, co trzeba, a Cichal w tym czasie opowiadał hydrantowi pieprzne kawały, kulinarnie 😉
Tyle z grubsza. Poniżej zdjęcie z powitalnej kolacji (łosoś pod kordełką i inne dobre rzeczy):
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/DSC01019.JPG
Z cieńsza będzie przy okazji, bo ja razie jeszcze nie przejrzałam zdjęć, są ich ilości 🙄
P.S.
Co do zacnych temperatur, wczoraj na przykład w porywach było +26c 😯
Fajny patent z krążkami papryki zdobiącymi kartofelki.
4 kg kiszonej kapusty
1 kg łopatki
1 kg karkówki
1 kg kiełbasy śląskiej
1 kg boczku wędzonego
20 dkg suszonych prawdziwków
Oto baza. Do tego wino, masło, suszone śliwki, bobek, pieprz zwykły i angielski, goździk ostrożnie, jakieś resztki gotowych mięs z lodówki.
W czwartek mamy branżową stypę po niesłychanie malowniczym koledze, Stasiu, nomen omen, Modelskim, zwanym oczywiście Modelem. Model na własnym pogrzebie przemówił osobiście do zebranych i powitał ich miło, po czym puścił kawałek Armstronga. Ze starych taśm radiowych, ale i tak było efektownie.
Stypa będzie, jak znam życie, bardzo przyjemna, bo jakkolwiek byśmy smucili się odejściem Stasia, to mówić o nim poważnie prawie się nie da. Jego własny syn wyznał, że jak patrzył na te tłumy pci obojga na cmentarzu, to miał jedną refleksję: wszystkie te kobitki, co do jednej, Model szczypał w tyłek…
Staram się przy tym bigosie, żeby Stasio był zadowolony. Nie osmieliłabym się wrzucić na jego stypie do bigosu podgrzybka…
Tam w ogóle same fajne patenty, Nisiu 🙂
A propos X Zjazdu, Marlena wyraziła chęć w uczestniczeniu, tym bardziej, że ona pyra z Poznania. My się zakotwiczymy u Lotnika,
w ten sposób dwa ptaszki – i na Zjeździe, i z Rodziną 🙂
Alicjo – Marlene mile widziana itd ale, obojętnie gdzie śpisz, co najmniej za dwa dni płacisz w ośrodku. Bo mi kuchni, stołówki i obsługi nie zapewnią. Na wyskoki można na miasto, ale tam jest i stołówka palce lizać, bo w zakresie szkoły zasadniczej kształcą kucharzy. Dla nas gotować będą nauczyciele zawodu, a jak dorzucimy swoje delikatesy, to niech się knajpy schowają,
Ależ Pyro,
dla mnie to oczywista oczywistość 🙄
Alicjo-czy Państwo Zjazdowiczostwo w tych pięknych kieliszkach to piło szampana?
Mam nadzieję,że za nasze zdrowie też 🙂
Piliśmy na popierwsze margaritę, a potem wino białe do ososia i czerwone czy jakie kto chciał.
Marlena stwierdziła, że w życiu tyle wina nie wypiła, ile przez te 3 tyźnie.
Za zdrowie Blogowiczów i naszego Gospodarza piliśmy nieustająco!
Przed chwilą rozmawiałam z Pepegorem – wybiera się na zjazd
Wyjaśnienie od wozireja a propos hydrantów. W Nowym Jorku nijak znaleźć miejsce na parking. Jeżeli się zobaczy z daleka, że jest luka między samochodami, to znaczy że tam jest hydrant obok którego nie wolno parkować. Mandat $200. Jak siedzi kierowca, to naogół się nie czepiają, a jak już, to się objeżdża kwartal i wraca na to samo miejsce. Nieprawdą natomiast jest jakobym hydrantom opowiadał kawały! Miałem prasę, krzyżówki i bogate życie wewnętrzne 🙂
Przepraszam, Cichalu – coś Ty tam robił, oczekując na nas, To Twój sekret, a mnie poniosła fantazja 😉
Nowy z dobrami (w końcu dożynki!):
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_7954.JPG
Spis do jadła
Piątek
Aperitif Margarita
Zupa Dyniowa z grzankami, płatkami migdałów i ew. wiórkami kokosowymi
Łosoś pod pierzynką pyry, jarzyny
Lody Czekoladowe z masłem orzechowym + rodzynki, orzechy
Szarlotka i sernik bardzo udanie wypieczone przez Ewę.
O reszcie napiszę jutro, bo zaraz pędzimy do NYC zwiedzać wystawę 11/9 Przedwczoraj widziałem z zewątrz, parkując koło hydrantu. Teraz jedziemy kolejką i metrem.
A propos poprzedniej dyskusji na temat „politycznej poprawności” – miałam nie pisać, ale wtrącę moje zdanie. Ludzie są ludźmi i nawoływanie do miłości bliźnich niewiele zdziała, bo ludzie są, jacy są. Niekoniecznie Polacy są anty- wszystkim nacjom.
Heleno,
Ty ciągle przywołujesz tutaj wszystkich do porządku – chodzenie po skorupkach jajecznych nic nie daje. Chciałabyś, żeby wszyscy byli braćmi dla wszystkich. Ja jestem realistką i myślę, że nigdy tak nie będzie. Nigdy – bo ludzka natura jest jaka jest, i nigdy nie będzie tak:
https://www.youtube.com/watch?v=DVg2EJvvlF8
p.s. Byliśmy na Strawbery fields….
A gdzie owsianeczka?
Nie widzę owsianeczki 🙄
+r
Mylisz sie, Alicjo przypisujac mi nawolywanie do jakiejs powszechnej milosci blizniego. Mnie chodzi wylacznie o przestrzeganie w miare mozliwosci norm obowiazujacych wsrod ludzi kulturalnych. To oznacza , w danym wypadku, unikania kompletnie bezpodstawnych sweeping statements o innych nacjach, zwlaszcza w obliczu tragedii jaka sie wydarzyla – zginelo w wypadku szesciu nastolatkow. Nie jest to moze najlepszy moment na narodowe resentymenty. Wiem, ze ludzka natura jest taka jak piszesz. Ale czlowiek jest takze produkten kultury, a nie tylko natury.
Haneczko,
owsianeczka jest, bardzo znakomicie ulepszona. Cichal może poda przepis.
Z moich obserwacji:
bez mleka, na zimno z jogurtem i wszystkie pod ręką ziarna, oczywiście płatki owsiane, banany, jagody wszelkiego typu i jaki owoc jest pod ręką. Bardzo dobre 🙂
Heleno, jeśli chodzi o resentymenty, jesteś wszak mistrzynią.
A tak w ogóle to czy warto w imię poprawności politycznej robić przykrość blogowej koleżance, o której świetnie wiesz, że nie chciała powiedzieć nic złego?
Bo przecież nie powiesz, że chciała.
Pewnie nie pomyślała o tych młodych z takim bólem z jakim Ty byś pomyślała (w co też nie wierzę, codziennie giną ludzie w wypadkach, katastrofach, popełniają samobójstwa – nie możemy przecież opłakiwać wszystkich zmarłych codziennie). To nie powód żeby brać się za wychowywanie starszych od siebie ludzi, zwłaszcza przy użyciu tak pogardliwych sformułowań.
Karkówka wyszła???
– 4 kg kapusty kiszonej
– 1 kg karkówki
– 1 kg łopatki
– 1 kg wędzonego boczku
– 20 dkg suszonych prawdziwków
– 4 cebule (powinno być więcej, ale nie chciało mi się obierać)
– butelka dobrego wina
– bobek, ziele, pieprz, goździki (ostrożnie!), kminek
Jutro dokupię śliwki suszone, bo okazało się ze nie mam. Ale już dzisiaj bigosik smakowity.
Robię hurt na pojutrzejszą branżową stypę po niedawno zmarłym (przekroczona osiemdziesiątka + białaczka, kompletnie bez sensu) koledze radiowo-telewizyjnym, Staszku Modelskim (nomen omen), zwanym, rzecz jasna, Modelem.
Wiecie, też bym tak chciała po kopnięciu w kalendarz: wszystkim nam jest smutno po odejściu Stasia, a jednocześnie jak tylko zaczynają się rozmowy o nim, wszyscy nagle chichoczą albo i smieją się do rozpuku. Bello Modello był bowiem najbardziej niekonwencjonalnym człowiekiem na świecie, znawcą jazzu i muzyki w ogóle, wielbicielem dam (szczypał w tyłek wszystkie poniżej dziewięćdziesiątki, nie umiał się powstrzymać), a w ogóle królem życia. Na pogrzebie nieboszczyk powitał wszystkich własnym głosem – ze starej audycji radiowej, efekt był piorunujący, a potem zagrał mu sam Satchmo oraz pięć razy zawyła tzw. Krowa, czyli sygnał wywoławczy TV Szczecin, którego Stasio był autorem. Modelowy syn zaś, jak twierdzi, cały czas nie mógł się powstrzymać od refleksji, że te wszystkie kobitki (w sumie było ze trzysta osób) za Stasiowego żywota były przezeń szczypane…
No i umarł nam król życia. Postarałam się bardzo z tym bigosem, bo dla Stasia nie ośmieliłabym się wypuścić fuszerki. Nawet podgrzybka bym nie śmiała dorzucić.
Usiłuję wrzucić historię jednego bigosu, ale mnie nie wpuszcza z tekstem. Spróbuję po kawałku.
– 4 kg kapusty kiszonej
– 1 kg karkówki
– 1 kg łopatki
– 1 kg wędzonego boczku
– 20 dkg suszonych prawdziwków
– 4 cebule (powinno być więcej, ale nie chciało mi się obierać)
– butelka dobrego wina
– bobek, ziele, pieprz, goździki (ostrożnie!), kminek
Jutro dokupię śliwki suszone, bo okazało się ze nie mam. Ale już dzisiaj bigosik smakowity.
Robię hurt na pojutrzejszą branżową stypę po niedawno zmarłym (przekroczona osiemdziesiątka + białaczka, kompletnie bez sensu) koledze radiowo-telewizyjnym, Staszku Modelskim (nomen omen), zwanym, rzecz jasna, Modelem.
Wiecie, też bym tak chciała po kopnięciu w kalendarz: wszystkim nam jest smutno po odejściu Stasia, a jednocześnie jak tylko zaczynają się rozmowy o nim, wszyscy nagle chichoczą albo i smieją się do rozpuku. Bello Modello był bowiem najbardziej niekonwencjonalnym człowiekiem na świecie, znawcą jazzu i muzyki w ogóle, wielbicielem dam (szczypał w tyłek wszystkie poniżej dzieewięćdziesiątki, nie umiał się powstrzymać), a w ogóle królem życia. Na pogrzebie nieboszczyk powitał wszystkich własnym głosem – ze starej audycji radiowej, efekt był piorunujący, a potem zagrał mu sam Satchmo oraz pięć razy zawyła tzw. Krowa, czyli sygnał wywoławczy TV Szczecin, którego Stasio był autorem. Modelowy syn zaś, jak twierdzi, cały czas nie mógł się powstrzymać od refleksji, że te wszystkie kobitki (w sumie było ze trzysta osób) za Stasiowego żywota były przezeń szczypane…
No i umarł nam król życia. Postarałam się bardzo z tym bigosem, bo dla Stasia nie ośmieliłabym się wypuścić fuszerki. Nawet podgrzybka bym nie śmiała dorzucić.
W dalszym ciągu jest o szczypaniu w tyłek, może tego nie wolno?…
Szczypanie nie jest trefne. Próbuję dalej.
Robię hurt na pojutrzejszą branżową stypę po niedawno zmarłym (przekroczona osiemdziesiątka + białaczka, kompletnie bez sensu) koledze radiowo-telewizyjnym, Staszku Modelskim (nomen omen), zwanym, rzecz jasna, Modelem.
Może branżowa stypa wydała się Łotrowi niesłuszna?
Bo ja ten bigos gotuję na pojutrzejszą stypę po niejakim Stasiu Modelskim, zwanym, jakze słusznie, Modelem.
Za dwa dni zbieramy się w gronie kolegów na cześć niejakiego Stasia Modelskiego, który zmarł był niedawno.
Co tu jest trefne, się pytam? Nazwisko Stasia, który zmarł był i pozostawił nas nieutulonymi w żalu???
No faktycznie, nazwisko nie przeszło, Stanisław Mo-del-ski, zwany Modelem…
Wiecie, też bym tak chciała po kopnięciu w kalendarz: wszystkim nam jest smutno po odejściu Stasia, a jednocześnie jak tylko zaczynają się rozmowy o nim, wszyscy nagle chichoczą albo i smieją się do rozpuku. Bello Modello był bowiem najbardziej niekonwencjonalnym człowiekiem na świecie, znawcą jazzu i muzyki w ogóle, wielbicielem dam (szczypał w tyłek wszystkie poniżej dzieewięćdziesiątki, nie umiał się powstrzymać), a w ogóle królem życia. Na pogrzebie nieboszczyk powitał wszystkich własnym głosem – ze starej audycji radiowej, efekt był piorunujący, a potem zagrał mu sam Satchmo oraz pięć razy zawyła tzw. Krowa, czyli sygnał wywoławczy TV Szczecin, którego Stasio był autorem. Modelowy syn zaś, jak twierdzi, cały czas nie mógł się powstrzymać od refleksji, że te wszystkie kobitki (w sumie było ze trzysta osób) za Stasiowego żywota były przezeń szczypane…
No i umarł nam król życia. Postarałam się bardzo z tym bigosem, bo dla Stasia nie ośmieliłabym się wypuścić fuszerki. Nawet podgrzybka bym nie śmiała dorzucić.
Co jest w Modelskim, ktoś się domyśla???
Co jest w Mo-del-skim, ktoś się domyśla???
Masz racje, Nisiu, absolutnie nie pomyslalabym, ze blogowa kolezanka CHCIALA pwoedziec cos zlego. Z pewnocia nie chciala, wyszlo jej z automatu. A te automaty sa dzis dla mnie w Polsce czyms bardzo ciemnym, smutnym i wrecz beznadziejnym na najblizsza przyszlosc.. Rozejrzyj sie wokol. Polska jest w ruinie, ale nie materialnej, tylko umyslowej i duchowej. Polskie elity umyslowe dopuscily do tego i teraz maja za swoje. Bo nalezalo wczesniej reagowac. A tylko bardzo nieliczni reagowali.
Masz tez racje w tym, ze „nie oplakiwalam” nastolarkow, ktorzy zgineli w wypadku. Tak jak latami „nie oplakiwalam” uchodzcow z krajow wojen i zniszczenia. Ale oplakuje teraz gdy widze
co cudze nieszczesce z nas wyzwala. Bo wiem do czego to prowadzi. 🙁
To jest Krowa:
https://www.youtube.com/watch?v=KdZXh0szQHY
To co piszą na dole w komentarzu, rto bzdura. Nie żaden parostatek, normalny tyfon statkowy i odpowiedź z innego statku, może holownika.
Helenko, a skoro nie podejrzewasz Pyry o złe zamiary, to po co starszą (Pyro, wybacz!) damę obrażasz?
Rozpętałaś sporo nieprzyjemnych emocji, podczas gdy niewinny w gruncie rzeczy wpis Pyry przeszedłby bez echa i na pewno do niczego by nie prowadził.
Nisiu – ja o bigosie, nie o sprawach wzniosłych – mogę?
To ja mam uwagę: a czosneczek? A ze 4 jałowcowe szyszeczki – jagódki?
O, jeszcze bez podlizywania – wiem, że nie załapię się na Stasiowy bigos (mam własny), prawdą jest jednak, że bigos kucharzenia Nisi (5 Zjazd?) byl prawie lepszy, niż mój.
Sorry Nisiu, sorry Pyro. Nie odpowiadam za czyjesz emocje i niczego nie rozpetywalam. Wpis byl „niewinny” bo bezmyslny. Zdarza sie. I dla mnie (oraz paru innych osob na blogu i spoza blogu, bo dostalam nawet list w tej sprawie) dosc nieprzyjemny. I gdyby nie byl broniony jak niepodleglosc. rozmowa na zadany dawno by sie skonczyla. Preoponuje uczynic to teraz.
Coś mi pogryzło klawiaturę.
Nisiu, co to jest, w tym bigosie, dobre wino?
Witam, ładny?
http://reference57260.vacheron-constantin.com/en/the-worlds-most-complicated-watch
Pyro, nie pasuje mi smakowo do bigosu czosnek absolutnie, jałowiec też nie, choć mniej absolutnie.
Haneczko, dobre wino to dobre wino. Na ogół leje się czerwone wytrawne, ja leję różnie, w zależności od tego, co do mnie mówi kapusta. Dzisiaj wlałam niepełną flaszkę bardzo dobrego St. Emilion (napoczęta była, specjalnie bym nie otwierała) i jedną trzecią flaszki jakiegoś półwytrawnego białego (ktoś przyniósł, sam pił i nie skończył).
Generalna zasada jest taka, żeby do gara – jakiegokolwiek – nie lać wina, którego byśmy nie podali gościom do picia.
Jezu po raz drugi, Heleno. Otwartym tekstem: potwornie niegrzecznie jest mówić komuś w twarz, że jest bezmyślny. Maglarski. I inne takie.
Koniec.
Wino, dodaję do ostatniego gotowania bigosu. 5x mrożenie, gotowanie, jak coś w butelce zostało wlewam.
Yurek, ja leję wino, kiedy już wszystkie produkty są w garze. Wtedy ono się ładnie przegryza i ostatecznie nie masz zapachu wina, tylko bogatszy aromat całości, złożony z tego wszystkiego, co dała kapucha, wędzonka, smażone mięso, przysmażona mocno cebula, grzyby. Śliwki daję w drugim dniu, kiedy mam jasność co do stopnia słodyczy bigosiku.
Ale moja mama robiła tak jak Ty – lała wino prawie na wydaniu.
A jeszcze czasem, z czystej rozpusty, na sam koniec dodaję surowe masło.