Rodzinne święto w pełnym słońcu
23 lata temu pogoda była podobna – pełne słońce, upał zdawał się wręcz niewiarygodny, a my byliśmy pełni radości: przybył nam nowy członek rodziny.
Teraz w podobnej atmosferze obchodzimy 23.urodziny dorosłego i ukształtowanego niemal w pełni człowieka.
Urodzinowe przyjęcie miało chyba właściwy wymiar. Rukola z balsamico i żurawiną, zupa krem z własnych kabaczków, pieczone (na wolnym ogniu i przez wiele godzin, czyli modyfikacja przepisu) kacze udka z wiśniami i tort bezowy (Pavlova) z właściwymi napisami zrobionymi ze świeżych malin. Do tego wino zgodnie z upodobaniami jubilata, czyli 19-letnie czerwone wytrawne katalońskie Trzy Korony.
Kacze udka z wiśniami
4 kacze udka, 20 dag mrożonych wiśni, szklanka czerwonego wytrawnego wina, łyżka suszonego majeranku, łyżeczka suszonego tymianku, 2 łyżki oliwy, szczypta cukru, 3 goździki
1. Wymieszaj majeranek i tymianek z oliwą i cukrem. Natrzyj marynatą udka i odstaw na 30 minut w chłodne miejsce.
2. Następnie ułóż w naczyniu do zapiekania, polej winem i piecz około 50 minut, często polewając wytworzonym sosem.
3. Wsyp wiśnie, goździki i piecz jeszcze 30 minut. Podawaj z ziemniakami lub ryżem.
Kolacja była udana i trwała do ciemnej nocy – jak na hiszpańskie obyczaje przystało.
Komentarze
Bardzo proszę, to prosty przepis i znany od lat.
Chrzanowy sos staropolski
1 szklanka gęstej śmietany 18%,2 jajka na twardo,3 łyżki świeżo startego chrzanu lub 4 łyżki chrzanu ze słoika, sok cytrynowy i cukier do smaku, szczypta soli.
Jajka przekroić, żółtka utrzeć z odrobiną soli i cukru, dodać śmietanę i starannie wymieszać. Białka jak najdrobniej posiekać, dodać wraz z chrzanem do śmietany z żółtkami, doprawić solą, cukrem i sokiem cytrynowym. Wymieszać. Jest to doskonały zimny sos używany do zimnych mięs, szynki, cielęciny czy schabu. Bardzo często podawany w czasie przyjęć wielkanocnych.
Jubilatowi szczęścia i zdrowia… 😀
Nowy na Piotra zawsze można liczyć …. 🙂
Najlepsze życzenia dla Jubilata!
Tymczasem zapraszam na ostatnią część roztoczańskich wojaży:
http://www.eryniawtrasie.eu/17054
Piotr podał świetny przepis na zimny sos chrzanowy, ale wydaje mi się, że Nowy myślał o starym, popularnym do gotowanych mięs sosie gorącym.
Sos chrzanowy do mięs , ozorów i kiełbasy – najprostszy:
– zrobić białą zasmażkę z 1 łyżki masła i 1 łyżki mąki;
– rozprowadzić zasmażkę 3/4 szklanki zimnej wody (stale mieszać);
– włożyć 2 łyżki chrzanu ze słoika, osolić, dodać 0,5 łyżeczki cukru i 2 łyżki soku cytrynowego;
– 100 ml śmietany , ew. w jej braku 2-3 porcje śmietanki do kawy.
Jeszze raz podgrzać do zagotowania, i w. doprawić do smaku.
Cała robota 10 minut. Teraz można już nakładać porcje sosu na gorący sztukamięs (ew. zagrzać porcje mięsa w sosie).
Omal nie zapomniałam :
Jubilatowi, którego pamiętamy jako czarnogrzywego Kuibusia, wszelkiej pomyślności w życiu dorosłym.
O tej grzywie napisałam, bo dawno temu Piotr pokazał zdjęcie z berlińskiej restauracji, na którym było nader urodziwe pacholę, a Pyra wzięła je wtedy za panienkę, chwaląc młodość i urodę.
Tato! Tatao! Wojsko jedzie! O zatrzymali się, mapy wyciągają, będą o drogę pytali!
Tak i Pyra – wypuszczona spod opieki czułej rodziny, zapragnęła roli turystki – laska w dłoń, torba z PLN w drugiej ręce i poszła po czek na 20 mln w totku. Wolniutko podreptała do „sklepu na rogu” – ponoć 250 m. Po ok 400 m trafiłam na ładny, osiedlowy kościółek – nic innego na tym rogu nie było. Ludzi w tej enklawie domków i domeczków na ulicach żadnych, potem trafiłła mi się para przyjezdnych, potem dwóch zmęczonych jeszcze od wczoraj i ci skierowali mnie „tu blisko”. Sklepik niewielki, bez totka, przeszłam ok 1,5 km i dalej tylko dywan latający. Dobra, cofnęłam się do kościoła, posiedziałam na murku otaczającym, ktoś litościwy wskazał mi skrót, za kościołem i ja, głupia skorzystałam. To jest naprawdę skrót, tyle, że po zdemontowanym torowisku, „wybrukowany grubo tłuczonym szklem i innymi zaległościami. Wróciłam, a jakże. Wrażenia turystyczne? Ani jednego kiosku z napojami, knajpki, tarasu pod parasolem. Czysto, martwo, brak czytelnych oznaczeń na domach i narożnikach ulic. Na skrzxyżowaniach stoją drogowskazy takie, jak te, które wskazywały drogę do Berlina.. Jutro pójdę w drugą stronę, tam się lepiej orientuję.
Jubilata ściskamy serdecznie 😀
Jak ten czas leci,cztery lata temu trzymaliśmy kciuki za sukcesy
na maturze i w dostaniu się na studia.
Pyro-skróty rzeczywiście bywają czasem pełne niespodzianek 😉
Pamiętam,jak na w okolicach Bornego usiłowałyśmy z koleżankami
skrócić sobie drogę jadąc duktem leśnym.Nie było zakazu ani żadnych innych informacji zatem dziarsko posuwałyśmy się do przodu. Po paru minutach zatrzymał nas jakiś wojskowy mocno zaniepokojony widokiem samochodu z trzema blondynkami w środku i grzecznie poinformował, że jesteśmy na poligonie i będzie lepiej dla nas,jeśli natychmiast się wycofamy,co oczywiście pośpiesznie uczyniłyśmy.
Pyro-a jak tam remont poznański?Czy już widać światło w tunelu?
Ewo-tak sobie pomyślałam,że szczęście w nieszczęściu polegało na tym,że byliście w czasie tej nawałnicy w domu,a nie w podróży.
Jubilatowi, Ewie na poprawę nastroju, Wszystkim na dzień dobry 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=vp28cnxYIlw
Ugotowałam dużą porcję czegoś, co mogło być leczo, ale nie jest. Jest za to kolejna wersja bałaganiu z 15 dkg chudego boczku wędzonego, 2 cebul, 3 papryk czerwonych, jednej małej cukinii, jednego przerośniętego ogórka bez pestek, 1/3 sałaty lodowej, którą zostawiła Ryba, puszki pomidorów i 20 dkg kiełbasy nieznanej nazwy, ale smacznej + dyżurne, majeranek, tymianek, bazylia, ziele i liść laurowy, ostra papryka. Chyba wymieniłam wszystko. Oczywiście sama musiałabym to jeść przez 3 – 4 dni. Nie da rady, zjem trochę dzisiaj i resztę zamrożę.
Mówię wczoraj (nieśmiało) do Młodszej: Córuś, ja bym już może wróciła, co?
A ona na to : nie próbuj, bo do domu nie wpuszczę. Nie masz gdzie spać Wymalowany jest duży pokój, mój pokój, korytarz i sanitariaty. Meble kuchenne zostały zabrane, lodówka pójdzie do piwnicy, jako zapasowa zamrażarka w razie potrzeby. Wszystki graty z kuchni są w dużym pokoju, a z pokoju Młodszej (będzie malowany ostatni) u mnie.. W tym tygodniu przyjdą magicy od wymiany i przeniesienia grzejnika, zmiany dopływu i odpływu wody, nne takie techniczne, a potem stolarz będzie montował meble i wyposażenie.. Coś mi się widzi, że tam jeszcze, a jeszcze.
Kaczka, wszystkie jej czesci, nalezy do ukochanych ptakow jadalnych. Ale coraz bardziej z wiekiem – nie udreczona zbyt dluga „obrobka cieplna”, nie utopiona w innych niz kacze smakach. Jesli kacze piersi, to po wstepnym zrumienieniu na zeliwnej patelni, nie dluzej niz 8 minut w dobrze nagrzanym piekarniku gdy sa jeszcze rpzowe w srodku.. Jesli udka, to tez raczej na chrupiaco.
W restauracji zawsze zamawiam kaczke, jesli jest w karcie dan i najczesciej spotyka mnie rozczarowanie. Bo zawsze w jakims sosie i zawsze sie rozpadajaca. Zostaje wiec tylko kaczka po pekinsku. Chinczycy i inne narody orientalne wiedza jak z kaczka postepowac. Choc ostatnio zamawialam na przystawke kacze skrzydelka i byly bardzo dobre.
Pyro, jestrs w absolutnie luksusowej sytuacji, nie narzekaj. Bedzie bardzo przyjemnie wrocic do generalnie odremontownego mieszkania. Mam nadzieje i zycze Ci, abys byla zadowolona i przyszla na gotowe i sama nie musiala nawet kiwnac palcem w bucie.
Ja po pwrocie do Londynu tez mam na pierwszy ogien remont, nie u siebie, tylko u E. mieskajacej za sciana. E. przeprowadzi sie na ten czas do mnie. Bede nadzorowac i przenosic co sie tylko da do garazu. A remont przeprowadzi doskonala i droga jak diabli polska ekipa, wyprobowana w czasie remontu u mojej amerykanskiej klientki od dekoracji domu, w Richmond pod Londynem. Jak skoncza u E, moze i ja sie skusze – wymienie drzwi wejsciow i schody do sypialn, na debowe, bo stare pomalowane sosnowe troche skrzypia i czuje sie niezbyt na nich pewnie. A jak beda debowe, nie bede musiala malowac. I drzwi wejsciowych tez.
Jeżeli ktoś spragniony plotek z Pyrą, to numer:
790-505-277
Ryba poszukała swojej komórce.
Heleno – ja już swoje w tym mieszkaniu zrobiłam – uczestniczyłam w 3 remontach i współuczestniczyłam w ostatnim. Też nosiłam, przenosiłam, gotowałam na przenośnej kuchence i jeszcze musiałam neutralizować Jarka, który w chorobie nie znosił jakichkolwiek zmian wokół siebie. Teraz pora na zmienniczkę.
Slusznie.
Heleno wybacz,uwielbiam rozpadającą się kaczkę 🙂
Bo ona tak ma,ta kaczka,że jednocześnie rozpływa się w ustach.
Bracia Francuzi referują natomiast plastry lekko różowej kaczej piersi:
http://www.lepriverestaurant.com/menu-item/sweet-toast-and-ice-cream/
I te właśnie posyłam Ci pospiesznie 🙂
Nie referują,a preferują,chociaż jak zjedzą to może i potem referują komu się da 🙂
Im dłużej myślę o kaczce tym bardziej mam kolejne,kacze skojarzenia 🙂
Te poniższe chcę zadedykować Małgosi,która już niedługo wybiera się w te właśnie kacze rejony.Cassoulet może być bardzo kacze,z bardzo rozpadającym się rzeczonym mięsem,
że o tłuszczu już nie wspomnę:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53667,4924541.html
Małgosiu,wiem zdradziłam Twoje plany…
Oj tam, oj tam! Zdradziłam! A cóż Ty myślisz, Danuśka, że stanę na gościncu żeby Państwo W. zatrzymać przemocą? Niech jadą, zwiedzają, kosztują i niech Małgosia to wszystko opowie po powrocie.
Czasami piszecie na blogu o Brytyjskim Chefie imieniem Gordon Ramsey. W niedziele Gordon uczestniczyl w wyscigu o nazwie Ironman, a dokladnie Half-Ironman. Wyscig odbyl sie w Lake Stevens, WA.
Uczestnicy wyscigu plyna odleglosc 1.2 mili (wplaw, nie kajakiem!), nastepnie jada rowerem 56 mil i na koniec biegna 13.1 mili.
Pan Ramsey ukonczyl wyscig na 331 miejscu w 5 godzin, 50 minut i 31 sekund. W wyscigu uczestniczylo ponad tysiac osob z roznych krajow. Gratulacje!
http://www.heraldnet.com/apps/pbcs.dll/article?aid=/20150817/NEWS01/150819329/TV-chef-Gordon-Ramsay-completes-Lake-Stevens-Ironman-triathlon-&template=MobileArt
Podczas pobytu w Snohomish County Mr. Ramsey odwiedzil restauracje w Everett o nazwie Prohibition Gastropub. Ta restauracja byla w 2013 roku w programie Kitchen Nightmares (koszmary kuchenne). Tytul programu mowi sam za siebie. To miejsce wymagalo poprawy. W sobote Mr. Ramsey sprawdzil stan restauracji i na koniec pochwalil slowami, ze koszmar stal sie marzeniem.
Kaczkę, a właściwie tylko piersi, przygotowuję tradycyjnie, czyli na brązowo i bardzo miękko. Dawno zresztą jej nie piekłam. Ale bardzo smakowała mi pierś różowa w środku, podana w restauracji. Wbrew moim obawom wcale nie była twarda, ale soczysta i krucha, a skórka chrupiąca. Nie wiem, czy sama bym taką upiekła.
Odzyskałam dziś wolność – wnuczek wrócił do rodziców. 🙂 Wszyscy są szczęśliwi. Opieka nad pięciolatkiem jest jednak wyczerpująca. Co innego, gdy dziecko chodzi do przedszkola i ma się kilka godzin dla siebie. Ale wożenie go do przedszkola nie miało sensu. Daliśmy radę.
Krystyno – daliście radę i pięknie. A jak wnuczek zniósł Waszą opiekę, z chęcią?
Danusiu, wybaczam 🙂 Oczywiście będę się starała to danie spróbować, choćby i w upał 😉
Christophe i Julien z Langwedocji 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=HbSQFlrUjFA
Dzień dobry,
Gospodarz i Pyra – bardzo dziękuje za przepisy. Są rzeczywiście proste, wiec mam nadzieje,ze nic w nich nie schrzanię. 🙂
Wieczorem zrobię.
Tak, Krystyno. Magret du canard – to jest to! Robie czesto, tak jak Francuzi.
pół dnia nie mogłam się zalogować … i to się często powtarza niestety … 🙁 ….
Pyro ale będzie pięknie jak wrócisz do domu … 🙂
Danuśko,
Żebyś wiedziała!
Asiu,
Nie jest tak źle 😉