Upał na wsi jest do wytrzymania
Muszę aż trzy dni bieżącego tygodnia spędzić w mieście. Wszyscy mnie przestrzegają, że upał w mieście jest znacznie trudniejszy do zniesienia niż te same wysokie temperatury panujące na wsi. To prawda.
Przekonałem się o tym natychmiast po zostawieniu auta w garażu i wyjściu na ulicę. Przejście kilkunastu kroków do sklepu z gazetami było torturą. Nie dość, że brak cienia i słońce atakuje promieniami, to mury domów nagrzane jak hutnicze piece oddają swoje gorąco i człowiek nie ma gdzie się schronić.
Na szczęście miejsca, w których mam spędzić większość czasu, są klimatyzowane więc – mam nadzieję – jakoś to przetrzymam. A w czwartek już będę znów na wsi. Tu zaś klimatyzację zastępuje przeciąg wywołany otwarciem wszystkich okien na werandzie, a w domu z kolei zamknięte okna i zaciągnięte zasłony obniżają temperaturę o kilka stopni.
Na dodatek mnóstwo źródlanej wody lub – gdy zapas niespodziewanie się skończy – świeża woda ze studni (pompa elektryczna czerpie ją z 12 metrów), najwspanialszy sposób przywracania organizmu do równowagi.Próbowałem wodę zastąpić białym lub różowym lodowatym winem, ale nie przyniosło to właściwych rezultatów. Nie sprawiało mi żadnej przyjemności.
Czekam więc na naturalny spadek temperatury przy lekkiej diecie sałatowo-owocowej. Pocieszam też się myślą, że przy okazji znikają zbędne kilogramy.
Komentarze
Dzień dobry!
W mieście też można wytrzymać, pod warunkiem, że ma się studnię taką jak moja. Jest trochę płytsza, bo ma tylko 8 metrów. Wody nigdy nie zabrakło, mimo ciągłego podlewania trawników.
Podobnie jak Gospodarzowi picie wina czy piwa w upał nie sprawia mi żadnej przyjemności. Jedyne co pomaga, to mocna zielona herbata z miętą z własnego ogródka. Bardzo gorąca pozwala ugasić pragnienie. Marokańczycy wiedzą co dobre.
Dziś na obiad kalafior w inny sposób:
http://cooking.nytimes.com/recipes/1017308-venetian-cauliflower
Jedni lubią upały, inni nie, należę do tych drugich, ale i nie narzekam, bo zaraz znów przyjdą jesienne szarugi.
Co do tzw. zdrowej żywności, tematu poruszonego przez Rybę, to od zawsze jestem jej zwolenniczką, choć dawniej nie wiedziałam, że mój sposób odżywiania tak właśnie się nazywa, nie wiedziałam, że mówię prozą 😉 Niemal nie jem cukru, ciast, bo nie lubię, starcza mi ten w owocach i warzywach, nie lubię tłustości, za to lubię jedzenie mało przetworzone, sezonowe, kupowane od miejscowych rolników. Oczywiście nikogo do tego nie namawiam, choć u mnie sprawdza się taki sposób, dotyczy to zarówno kondycji, jak i rozmiaru ubrań, niezmiennego od matury, choć dobrych latek parę minęło 😉 Najważniejsze, by każdy jadł, żył, jak lubi.
Dzień dobry.
Moja dzienna porcja płynu to 2 ranne kawy, potem woda, woda, woda z cytryną i miętą, wieczorem z ochotą szklanka zimnego piwa lub cydru i znowu woda. Na szczęście tu nie ma codziennie upałów, a nawet w pełnym słońcu od morza potrafi wiać lodowaty wiatr. Wczoraj nie mogłam zasnąć, póki mi się stopy nie rozgrzały – były zupełnie zziębnięte; a na termometrze 28 stopni – tajemnica fizyki. Do tematu zdrowej kuchni już nie wracam, chociaż zawsze jestem zwolenniczką diety zrównoważonej. A chce ktoś się żywić jak anachoreta, to może.
No to się zgadzamy, bo i ja lubię zrównoważenie 😉
Pogadałam z Żabą (jest nadzieja, że mnie na 1 dzień zawiozą do Błot). Oplotkowałyśmy dzieci, wnuki, rodzinę, powinowatych i przodków. Wymyśliła Żaba prezydenta RP następnej kadencji – ma wszelkie kompetencje i też żonę – żydówkę jak i dwóch poprzednich. I to ona jest złotym słoneczkiem w tym małżeństwie. Na dodatek to brat cioteczny Żaby. Żaba poleca Święcickiego. Jako prezydent Warszawy swego czsu się sprawdził.
Dla tego pana z Holandii jestem pewnie staroświecka, ale mnie najbardziej smakują domowe zupy ze świeżych, sezonowych składników 🙂
„Pewnie uzna pani to za normalne, dla mnie nie jest: w Polsce wszyscy gotują własne zupy.”
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,18519675,prezes-unilevera-zdziwiony-polakami-bo-gotujemy-zupy.html#MTstream
Asiu – ja też; świeże lokalne produkty i kuchnia domowa bez wspomagaczy
Nielokalny sandacz bywa znakomity,szczególnie kiedy został złowiony na własną
wędkę w jeziorze o krystalicznej wodzie 🙂 Był w sobotę na obiad,palce lizać.
Danka – jeśli złowiony na własną wędkę, to lokalny (obojętnie gdzie ta woda). A sandacz jest rybą pyszną zawsze.
W zaszdzie preferuję ryby smażone i pieczone, tylko sandacz… z warzyw w rosole, podany z gorącym masłem i siekanym jajkiem „po polsku” – nie ma konkurencji.
Tak zupełnie lokalnie to w dzisiejszych czasach już się nie da:takie np.cytryny czy arbuzy znakomite na upał,ale w Polsce nie rosną.Nie będę rzecz jasna wymieniać całej listy produktów obecnych na co dzień w naszej kuchni,ale nie pochodzących z nad Wisły.Sama oczywiście też wolę zrobić warzywno-owocowe zakupy na targu w Wyszkowie niż w Tesco,czy Kauflandzie.Zimą jednak się cieszę,że mogę wszędzie kupić hiszpańskie czy greckie pomarańcze i nie muszę jeść codziennie jedynie naszych kochanych,polskich jabłek.
Pewnie, że tak całkiem lokalnie to nie, właśnie zjadam na obiad słodziutki aromatyczny melon z południa Europy. Ale najczęściej kupuję warzywa i owoce na targu, czy wprost z pola, czy sadu. Jestem fanką jabłek, jem je codziennie jak rok długi, najczęściej zostawiając tylko ogonek, może poza czerwcem, kiedy stare są stare, a nowych jeszcze nie ma, wtedy przychodzi pora truskawek i czereśni. Teraz mam papierówki i inne, rumiane, nie znam ich nazwy, bardziej aromatyczne. Sandacza zazdroszczę Danuśce i świeżych dostaw ryb, tylko nie ich sprawiania, chyba, że dostarczyciel bierze na siebie tę mokrą robotę 🙂
Owoce południowe uwielbiam w ich ojczyznach, jeśli czasem mam okazję tam być. Ale i nieraz kupuję u nas, dobrze, że już granaty, czy awokado to norma w sklepach, a nie jakieś luksusy.
I Asia i ja mówiłyśmy o lokalnych w kontekście zupy warzywnej, włoszczyzny i innych takich. Ii tu też niektóre warzywa lepiej się udają na dalekim południu, ale podstawa jest tuż obok, a reszta z importu.
Zamieszczam widok, na ktory czekalismy od dlugiego czasu. Jest to mapa/radar naszego regionu. Najpiekniejszy kolor na tej mapie to kolor zielony. Sa to chmury deszczowe nad miastem i cala okolica. Od oceanu nadchodza jeszcze wieksze chmury deszczowe. Alleluja!
Potrzebujemy duzo deszczu aby ugasic pozary w gorach (wildfires), aby podniesc poziom wody w naszych rzekach do normalnego poziomu, aby obnizyc temperature wody w naszych rzekach do normalnej i aby wszystko wrocilo do normy. Deszcz co kilka dni, a nie dwu miesieczna przerwa.
Teraz pada deszcz. Thank you very much.
http://www.accuweather.com/en/us/seattle-wa/98104/weather-radar/351409
Popieram jedzenie miejscowych produktow, co wiaze sie z kupowaniem owocow i warzyw na miejscowych farmach.
Sarny, jedzenie miejscowych produktow biora doslownie. Sarny objadly cala papierowke, owoce i liscie. Nie zostalo nic poza mlodym pniem drzewka i pojedynczymi galazkami. Znawcy mowia, ze drzewko odrosnie. Uzbrojony sasiad powiedzial, ze zastrzeli SOB i zje na obiad. Powiedzialam, aby robil co chce tylko ze my nie chcemy tego widziec.
Ta papierowka chyba byla smaczna, bo sarny nie zjadly innych drzew.
Swoja droga gdzie jest „cougar”, aby pilnowac nasze drzewka przed inwazja sarenek.
Orco-nasze nadbużańskie sarny też bardzo gustują w papierówkach,ale dostają swój przydział owoców poza ogrodzeniami działek i w ten sposób obie strony zadowolone.
Bejotko-Osobisty Wędkarz jest odpowiedzialny za cały proces od początku do samego końca:łowienie,czyszczenie,gotowanie i podawanie 🙂
Danuśko, to to rozumiem 🙂 Gotowania i podawania nie bałabym się, tylko to, co wcześniej jest z lekka przerażające :O
Orca, w ciekawym miejscu mieszkasz i piękna tam przyroda 🙂
Orca,
ja od zawsze korzystałam z tego (z najechaniem na moje włościa, czyli kraniec Wielkich Jezior, Ontario), Jerzor bez sprawdzenia pogody (leje za oknem!) na accuweather nie wychodzi z domu 😯
Z lat 70-tych, chyba druga połowa, pamiętam wielki przebój „The weather forecast”, ale nie umiem tego znaleźć na youtubie 🙁
http://www.accuweather.com/en/us/national/weather-radar
Orca – trzeba będzie jakoś ochronić jabłoneczkę, jeśli odżyje. Papierówki to doskonałe jabłka – zgadzam się z sarnami.
Danuska,
Nasze drzewka sa rowniez ogrodzone, ale jesli zapomne zamknac bramke to plot nie ma znaczenia.
Bjk,
Dziekuje. Doceniam i szanuje to, co nas otacza. Sarny tez!
Alicja,
Piosenki o prognozie pogody nie przypominam sobie. Piosenek o deszczu jest duzo. Pomyslam o Have you ever seen the rain, ale to jest metafora.
Wczoraj Ozzy zalaczyl przyjemny blues R.L. Burnside. Kiedys w radio slyszalam duet R. L. Burnside i chyba Robbie Robertson. Pamietam tylko, ze bardzo mi sie to podobalo, ale niestety tytulu nie pamietam.
Ryba,
Wszystko bedzie dobrze nawet bez papierowek w tym roku.
Jutro Dzieci jadą do kliniki szczecińskiej po wyniki pato-morfologii wycinka pooperacyjnego mamy Teresy; zjedzą coś w mieście. Dla mnie obiad nie będzie potrzebny, bo od dzisiaj została dobra porcja pasty + sos mięsno – śmietanowy, a surówkę się wykombinuje. Pojutrze jest zamówienie rodzinne na placki ziemniaczane z garniturem, a następnego dnia jadę do Żaby, a młodzi po wizycie u Żaby (i Miśka) pojadą na koncert do Pogorzelicy. Następnego dnia wracając do domu zabiorą i mnie po drodze. Taki jest plan jeżeli wyniki Teresy będą dobre. W innym wypadku zacznie się kolejna kołomyja z dojazdami do Szczecina. A Matros w niedzielę wieczorem wraca na pokład.
Upał na wsi jest do wytrzymania, ale upał w autobusie PKS bez klimatyzacji jest nie do wytrzymania. Dzisiejszy powrót do domu był chyba najgorszy. W zeszłym tygodniu znosiłam to lepiej. Może to też zależy od kierowcy i jego sposobu jazdy.
Pyro – co to za koncert?
W środę wybieram się do kina. Na jaki film? He he „W głowie się nie mieści”. 😉 Co roku w wakacje zabieram do kina i na spacer po Bydgoszczy siostrzenice i córkę znajomych. Dziewczyny mają okazję do spotkania. Najczęściej ten dzień wypada podczas największych upałów.
Orca,
na pewno był to tytuł „weather forecast” i na pewno z drugiej połowy lat 70-tych.
Być może nikt nie wrzucił tego na youtubę 😉
Asiu – jeszcze nie wiem, ale to miłośnicy metalu. Ostatnio pojechali na festiwal metalowy do Czech, na dwa dni.
Asiu – strzeliłam kulą w płot – na stacji kolejki wąskotorowej będzie „noc poezji śpiewanej” więc metal swoją drogą, poezja swoją, a na symfonie też czasem pojadą.
Alicio, a moze myslisz o zepsole, prognoza pogody. Lekko jazzowali, wprowadzali swiergot ptakow do kompozycji, byli w owym czasie bardzo innowacyjni. Swietnie sie ich sluchalo. Zdaje sie ze tam mieszal rowniez frank zaniura, a moze dardzo podobnie brzmiace nazwicho. Dzis mialem tutaj hawaje, he he i ha ha, bez jetowych lotow. 🙄
To nie jest piosenka tylko prawdziwa prognoza pogody w jednym z Indian Reservation polozonych w North Dakota. Jesli jest wam goraco to moze ten widok was ochlodzi. Mam nadzieje, ze nikt sie nie obrazi.
Osoba podajaca prognoze jest bardzo zwiezla. Po prostu mowi, aby wszyscy siedzieli w domu. Dalej podaje ryzyko zwiazane z wyjsciem z domu (It is effing cold outside. Stay inside damn a$$. You will freeze your &alls off).
Dalej mowi, ze to ostrzezenie pogodowe uplynie w maju.
Owczarek kiedys to przetlumaczyl na swoj jezyk, ale nie wiem jak odnalezc to tlumaczenie.
https://www.youtube.com/watch?v=GAq1Ml3PlGc
To mi przypomina, ze w stanie Minnesota sa dwie pory roku. Zima i pora naprawy drog.
Asiu,
przeżyłam dojeżdżanie starożytnym autobusem marki Jelcz do szkoły (jeden rok), o klimatyzacji nikt wtedy nie słyszał, klima to były okienka pootwierane, nawet w zimie.
Komfort w tych autobusach był mniej więcej taki sam, jak tutaj, tyle że wepchać trzeba było się samemu, a nie czekać na wepchanie mnie pana w białych rękawiczkach 😉
http://aalicja.dyns.cx/news/00-JAPONIA-P/57.Slynne_metro_tokijskie_w_godzinach_szczytu.JPG
Szaraku! Hit WR
https://www.youtube.com/watch?v=pqashW66D7o
Pyro – będą występować przyjaciele Nisi: „W koncercie wystąpią Andrzej Korycki i Dominika Żukowska”
http://www.kolej.rewal.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=116:szantowa-waskotorowka&catid=7&Itemid=183
Pomysł jest świetny, bo na koncert można dojechać kolejką wąskotorową z Trzęsacza.
Już wiem, Asiu, zostałam douczona. A w przyszłym tygodniu małe szantowisko tu, na miejscu. Młodzi będą latać wieczorami na szanty, a potem na pieczonego dzika.
http://polska.newsweek.pl/kazimierz-kutz-o-andrzeju-dudzie-krytyka-prezydenta-newsweek-pl,artykuly,368357,1.html
Ja tam się nie znam…
Alicja – Ty nie musisz się znać, ale my tu po bułki chodzimy i jak kto cierpliwy, to i tv ogląda.
W piątek rano słuchałem mszy św. w Radio Maryja, ksiądz głoszący kazanie stwierdził: Wczoraj skończył się wstyd…
Pierwsze co pomyślałem, od wczoraj mamy Prezydenta bez wstydnego…
Czy ci ludzie postradali rozum? Głosząc takie kazania za chwilę ockną się w pustych kościołach. Nawet w tak katolickim mieście jak moje , młodych ludzi z kościołów ubywa w zastraszającym tempie.
„Pocieszam też się myślą, że przy okazji znikają zbędne kilogramy.”
A po wsi chodzą „niedożywione dzieci” 🙂
Miasto z czystą rzeką versus wieś z daleka od lasu i wody? Bez fontanny i klimatyzacji w publicznych miejscach? Bez chłodnego hipermarketu z działem mrożonek? 🙁
Od jutra odżywiam się małosolnymi (wyszły super!) i lodami Häagen Dazs Macadamia plus ewentualnie pomidory 😉
Bynajmniej nie z powodu upałów, bo do tych przywykłam, ale Osobisty wyjeżdża na 2-dniowy kurs i mam wolne od gotowania 🙂
Dzien dobry,
deszcz a temperatura ok 20 C. dosc przyjemnie. W Kraju jak podaja prognostcycy: upaly.
W GW czytam o planach PiS „zdekolonizowania i uspolecznienia meduiow” a takze o
„Polsce w ruinach”.
Czyzby mial byc polskokatolicki szariat? Z ajatolachem Rydzykiem, ktory podporzadkowal sobie ul. Miodowa – zreszta czego sie mozna spodziewac po hierarchach eklezjalnych?
PS Bojowki Kukiza byly w Szwecji.
Obled.
Ps2 a w Polsce elektrownie napedzane sa..weglem.
Nemo-małosolne oraz lody to też moja ulubiona dieta na upały oraz brak rodziny w domu 🙂
W mojej okolicy są do kupienia znakomite lody tradycyjne:
http://warsawfoodie.pl/2015/06/jesz-lody-tradycyjne/
Weather Report _ „lekko jazzowal”? Dzizaz.
https://www.youtube.com/watch?v=-7st47ZPSQ4
Współczuję Gospodarzowi, który 3 dni musi spędzić w średnio przyjaznych murach. Ja mieszkając tu wśród zieleni i z chłodnym wiatrem od morza, na upały nie mam co narzekać, natomiast w centrum miasta jest ponoć piekło popołudniami i nad wieczorem, kiedy to nagrzane mury oddają ciepło na zewnątrzMoje ulubione na upały to schłodzona sałatka owocowa, sałata, ser i pomidory. Małosolne właśnie „wyszly”. Lody w piątek zrobie sama, bo gotowce sprzedawane tutaj są za słodkie i mdłe.
W latach 70-tych bylam na jam-session Weather Report odbywajacym sie w ramach Newport Jazz Festival, po przeniesieniu sie festiwalu do Nowego Jorku. W moim rzedzie siedziala kilkunastoosobowa grupa chlopcow nastoletnich z nauczycelem . Wszyscy chlopcy mieli zespol Downa. Przez ponad dwie godziny grania, chlopcy (14-16 lat na oko) nie przestawali tanczyc na siedzaco. Bylo to swietne.
Upał jest ogólnie do wytrzymania. W lutym go (tu) nie będzie 😀
W mieście pomaga mi ulżenie organizmowi („od trawienia”) czyli (jeszcze bardziej) mało, często, proste, ze znanego źródła, owocowo-warzywnie-surowe. W tym sezonie zauważyłam, że pożarłam już sporo zapasów mrożonych jagodowych: maliny (uzupełnię 😎 ), porzeczki czarne, czerwone, białe, porzeczko-agrest (już nie w 2015, trzeba przystopować ❗ …ale jakie to pyszne!… )… borówki czyli czarne jagody… Mniammm!
W niedzielę wieczorem „odkryliśmy”, że grzechem byłoby podgrzewać atmosferę – trzeba więc sobie zrobić przyjemność i zjeść na zimno zamrożone kotleciki mielone (mej produkcji). My po podróży do kościoła, one z zamrażarki do lodówki… Jaaaakie to było pyszne!!! I przyjemne!!!!! 😎
Inne ochłody wiejsko-prowincjonalne są typowe – górskie jeziora, rzeki, potoki, lód z termoska konsumowany na plaży, etc., etc.
Kto ciekaw – zapraszam w chłodzące Tatry. O wysiłku – podnoszącym odczucie upału nawet o 15-20 stopni – proszę nie pamiętać. Zresztą my byliśmy baaardzo racjonalni, w czym pomagał dobry sen blisko ziemi (nie każde wynajęte locum, nawet dobry apartament oferuje taki chłód, jak namiot rozbity we właściwym miejscu!) oraz wczesne wyruszanie na szlak prowadzący daleko-wysoko w głąb górskiej doliny:
https://picasaweb.google.com/basia.acappella/UrodzinoweTatryCzterodniowe?noredirect=1#
Przygotowaliście już sobie listę życzeń? Dziś i jutro szczyt spotkania z rojem perseid. Będzie ponoć do 100 „spadających gwiazd” na godzinę, a niebo prawie bezchmurne.
Tak Cichalu, to bylo dokladnie to o co mi chodzilo. W 70 tych latach bezprzecznie (wedlug mnie) najlepsza kapela na naszej planecie. Wowczas moglem jedynie pomazyc o ich koncercie.
Puszczam ich niekiedy podczas jazdy samochodem po autostradzie. Zauwazylem, ze ich muzyka dziala pozytywnie rowniez na moje autko. Dostaje petarde i z dwustu nie schodzi.
Heleno 🙄 dobrze ze chociaz ty moglas W R na zywca przezyc. Dzieki temu nie jest juz mi tak mocno zal jak 40 lat temu.
Dzisjaj dla ochlody rowerem po planecie. Juz za chwile nastapi parcie na pedaly
Ładny spacer a capello , widoki bardzo miłe dla oka.
Najlepiej na upał to spłynać kajakiem! Ja sie juz ciesze bo w piatek splyne sobie pilica