Właśnie zakwitły jabłonie
I nie tylko jabłonie. Brzoskwinia zdążyła już zgubić swoje piękne różowe kwiaty. Truskawki też kwitną jak opętane. Towarzyszą im borówki amerykańskie. Bez nie zważa na chłód i także gęsto jest obrzucony kwieciem. A czeremcha pachnie tak intensywnie, że nie daje się spać przy uchylonym oknie. Tuż przed werandą rozrosła się do niebywałych rozmiarów łąka konwaliowa.
Jest biało i pachnąco. Słowem – wiosna rozszalała się na dobre.Mam nadzieję, że taka obfitość kwiatów zapowiada także obfite plony. A truskawki z własnego ogrodu są zazwyczaj wielokrotnie smaczniejsze niż te kupne. Nawet te nabywane z licznych straganów rozstawianych wzdłuż szosy Warszawa-Pułtusk.
Moje własne mają choćby tę przewagę, że nie są skażone chemicznie. Zaś jabłka rosnące tuż za oknem kuchennym są zazwyczaj najlepszym surowcem do szarlotki. Wszyscy uwielbiamy wprost szarlotkę, w której słodycz ciasta posypanego cukrem pudrem złamana jest kwaśnym jabłecznym musem.
Wkrótce głównym moim zadaniem będzie ustrzeżenie owoców przed równie łakomymi jak ja ptakami oraz wiewiórkami. Szpaki i sójki chętnie objadają się borówkami amerykańskimi i wiśniami. A rudzielce z puszystą kitką potrafią zniszczyć całą grządkę truskawek, zjadając z owoców tylko pokrywające je malutkie pesteczki.Muszę więc w porze dojrzewania zrywać się przed świtem, by wypuścić z werandy Rudego, czyli psa, który wprawdzie obudzi wszystkich domowych śpiochów, ale też przepłoszy nieproszonych gości z grządek i drzew.
Komentarze
Dzień dobry, aż się prosi żeby na początek miłego dnia zaśpiewac:
https://www.youtube.com/watch?v=-BtaCUG3LyQ
dzień dobry …
aż miło wstać jak tak pięknie za oknem … u nas już niestety magnolie przekwitły i prawie wszystkie drzewa owocow …
Bo to prawda:
…Świat wcale nie jest zły,
niech no tylko zakwitną jabłonie…
Nie chcę Gospodarza martwić, ale rude z puszystymi ogonkami prędko uczą się, że hałasująca bestia jest niezbyt groźna – wystarczy wskoczyć na drzewo i nawet można wtedy zaczepnie w potwora szyszką… Jak dotąd najskuteczniejsze są stare, kupione w lumpeksie firanki rzucone na truskawki i na drzewka wiśniowe. Haneczka wypraktykowała. Kwitną też jarzębiny. Piękny czas.
Nasza mloda jablonka juz przekwitla. Azalia jest obsypana kwieciem. Jest piekna na tle zielonej trawy. Truskawek nie mamy a na maliny musimy rzucac drobna siatke aby uratowac owoce przed ptakami.
Pyro – Jarutko!
Lat ile zechcesz! Zdrowia w nadmiarze! A nade wszystko szczęścia!
Czekam Cię na Skype
„Świnte słowa” prawicie Pyro. Bez siatek na owocowych krzaczkach, krzewach, drzewkach i nawet drzewach (np: figi) najlepszy urodzaj może wypaść „cienko”. Rozpięte siatki (czy jak Haneczka wypraktykowała, firanki) zapewnią dobre zbiory. Rozbójników nie upilnuje ani człek ani jego psi przyjaciel. Ja co roku rozpinam siatki nad borówkami, truskawkami, winogronami i porzeczkami. Inaczej nic by się nie ostało. Pomidory też padają pastwą miejscowych ptasich chuliganów. I tu stosujemy grę: kto pierwszy. Bo już nie mam specjalnego siatkowego domku dla pomidorów.
Ponoć ustawienie poidełek dla ptaków powinno rozwiązać problem – ptaki szukają w owocach wilgoci nie smaku. Tak mi powiedział ostatnio jeden znajomy ogrodnik. Nie praktykowałam zatem nie mogę potwierdzić. Lecz spróbować nie zawadzi.
U nas jedyne co kwitnie, i to w oszałamiających ilościach – to chwasty. Wraz z jesienią nadszedł czas deszczowy, a chwaściki to lubią. I wcale nie przeszkadza im zimnisko.
Cichalu – już wczoraj pisałam – nie mogę odebrać na skype. Zadzwoń na stacjonarny; teraz już nie rujnuje krótka rozmowa
Dzisiaj u Pyr smażone na boczku ziemniaki i mizeria ogórkowa, a jest jeszcze połowa wczorajszego kurczaka do zjedzenia na zimno (pieczony – odgrzewany jest niesmaczny) na deser kruche ciasteczka i owoce. Muszę jeszcze umyć, odfiletować i zamarynować w cytrynie i ziołach dorsze na jutrzejszy obiad, bo mi nieprzyjemnie pachną w lodówce. Wymyśliłam też menu na tę babską kolację w sobotę. Będzie tak :
– zupa – krem szparagowy ze śmietaną i serem tartym,
– tarta na francuskim spodzie z kremem śmietanowo-serowym, szparagami i pomidorkami kaktajlowymi (na gorącą przystawkę)
– ryż zasmażany,
– filet z indyka pod ananasem
– surówka z marchewki z ananasem
– jabłka pieczone z konfiturą jarzębinową.
Na uzupełnienie przystawkowe – półmisek pieczonych warzyw (kalarepa, papryka, szparagi, ziemniaki) i do tego sosy : czosnkowy i zielony, kilka jajek z zielonym groszkiem w majonezie, mała miseczka śledzi w oleju z cebulką i rzodkiewkami (gotowiec doprawiony w domu). I z wyjątkiem filetu i tarty – wszystkiego malutko, po porę sztuk, po kilka łyżek. Miska sałaty i truskawki z kremem mascarpone. Chwatit. Towarzystwo (7 bab) siedzi z regu.ły do b. późnej nocy – z głodu nie pomrą i wątroby nie nadwyrężą.
Pustawo, wszyscy się pławią w wiosennej aurze. Tu po deszczu słońce, lipy mają pączki, jeszcze mocno zamknięte, ale już za parę dni…
Danuśko, dziękuję za wczorajszą muzyczną dedykację, to jedna z ulubionych piosenek 🙂
Pyro, ależ pyszny bal się szykuje. U mnie dzisiaj naleśniki ze szpinakiem i białym serem wędzonym (ostatnio manię mam na ten ser), botwinka z jajkiem. Na deser sałatka owocowa, którą podpatrzyłam u marokańskiej gospodyni. Z tym, że ona wszystko ręcznie ucierała na tarce z grubymi oczkami, a za mnie popracowała maszyna. W skład – kawałek ananasa, gruszka, pomarańcza i dwa banany (tyle miałam, ale można więcej owoców). Zamieszane i już 🙂
Nade mną właśnie burza. Może dzięki temu skorzystam z pomysłu na szparagi, bo czarna chmura powstrzymała mnie przed wyjściem po zakupy.
Chętnie bym wzięła udział w takiej uczcie jak u Pyry.
Pyro – ja zawsze dorsze antyzapachowo traktuję mlekiem. Moczę w mleku ok. godziny /można dłużej/ i cały smrodek zostaje w mleku.
Tak jak Danuśka mam chętkę na Twoje „przyjątko”.
Krysiade,ale masz siódmy zmysł 😉
Jeszcze się nie wypowiadałam o przyjątku przewidzianym przez Pyrę,ale też bym chętnie wpadła do Poznania w sobotę 🙂
Za oknem albo deszcz deszcz albo deszcz kwiatów.Ten kwiatowy właściwie wygląda trochę,
jak śnieg-sypią się z drzew białe płatki kasztanowców.
A dla Barbary dzisiaj trochę filmowo,trochę muzycznie i trochę kulinarnie:
https://www.youtube.com/watch?v=Fcwagrt5uh0
Danuśko, tak rzeczywiście „smakuje” Guadalajara 🙂 , dziękuję!
W zamian: https://www.youtube.com/watch?v=Me7wlASiKUg
Pyro, bądź czujna, bo z tych 7 bab może się zrobić 14 🙂
Oj, byłoby wesoło u Pyry.
Aby te piękne widoki za oknem były jeszcze wyraźniejsze, umyłam okno. U mnie wszystko kwitnie później, więc mogę jeszcze cieszyć się kolorami. Latem na moje dojrzałe porzeczki nie ma na szczęście amatorów. Z wiśniami, których jeszcze jest niewiele, bo drzewko małe, jest różnie. Czasami wszystkie owoce zjadały kosy, a w ubiegłym roku nie ruszyły niczego.
Dziś dla siebie zrobiłam eksperymentalnie zieloną zupę: na bazie rosołu ugotowałam krótko posiekane listki rzodkiewki i kawałki szparagów. Przyprawiłam i dodałam szczypior i listki mniszka. Całkiem smaczne te liście rzodkiewki. Mężowi oszczędzam takich eksperymentów, więc zje makaron ze szparagami i kawałkami kurczaka.
Ha, przyjęcie! Niby tak, ale zauważcie jak skomponowane – jak najmniej roboty, półprodukty (ciasto francuskie, śledzie, ananas z puszki) część robi się sama (mięso i ciasto w piekarniku) część może być podgotowana wcześniej (jajka). I Bardzo pracochłonnych też nie ma. Czyli przyjątko pod hasłem : niezbyt drogo, efektownie, małym nakładem pracy.
Czytałam opowiadanie Lermontowa „Bella” – jedną z cyklu nowel „kaukaskich”. Lermontow służył, jak pamiętamy, na Kaukazie, a był to czasowy przydział karny, na co „zarobił” awanturniczym stylem życia i licznymi romansami. No i co tu mówić – Lermontow wielkim pisarzem był. A my zapominamy o wielkiej literaturze rosyjskiej. Głupio i jakże małodusznie. Nie zmarnował szaławiła Michał czasu w służbie – erudycyjne popisy znajomości stosunków miejscowych, historii, wyznań, obyczajów, podskórnych nurtów buntu i kunktatorskiej polityki elit i kleru wobec Rosjan. A Lermontow obserwuje także stan swojej armii (kapitalne portrety wiarusów, oficerów i komendantów) takie rosyjskie opowieści z „Dzikiego Zachodu” albo naszych „Dzikich Pól”. Podsumowuje stan jemu współczesny – Rosjanie wcale nie trzymali tam wielkiej armii – kilkadziesiąt małych garnizonów i stacji wojskowych, w nich po kiklku podoficerów, 1-3 oficerów, w garnizonach najwyżej po pełnym batalionie piechoty i 4 5 stanowiskach artyleryjskich, na całym terytorium kilka sotni kozackich i to wszystko od Matieri Rossiji. To kto pilnował tych dziesiątków zwaśnionych klanów, band i „wojsk”? Proste – sami wzajemnie się pilnowali. Przy tych szczątkowych siłach rosyjskich były zawsze oddziały lokalne – tyle, że nie miejscowe. Osetyńcy pilnowali Kabardyńców, Kabardyńcy, Inguszów itd itp, Robili to nader skutecznie. I tylko o Czeczenach wszyscy zgodnie i wrogo mówili „bandyci”. I co się zmieniło przez 200 lat nad rzeką Kurą? Niewiele.
Pyro. Mój telefon się wściekł! Przyjmuje, ale nie wysyła. Jutro jedziemy z Grodziska M. gdzie gościmy u prawnuczki Chełmońskiego do Warszawy a w sobotę do Krakowa. Jutro obiecali mi zrobić porządek z telefonem. Nb telefony komórkowe mam za frico a za stacjonarne trzeba płacić. Takie to ustrojstwo.
Poczekam, Cichalu. Jak Ci się widzi Mazowsze po latach?
Pyro. To jest inna planeta! Nigdy nie sądziłem, że mogą nastąpić takie zmiany na lepsze!
Dzień dobry.
Kompletne lenistwo. Zamiary miałam dobre, poogródkować. Jest słońce, ale zimno, zimny wiatr, więc zaległam z książką na kanapce. I tak zeszło, wpół do drugiej 🙄
Obiad mam wczorajszy na szczęście.
Na nieszczęście nie mam żadnych firan, ani używanych, ani nowych. Chyba sama się wystawię na ogródek w charakterze stracha na szpaki. Mam wrażenie, że one już mają oko na moje porzeczki 👿
Alicjo – te siateczki w sklepach ogrodniczych są tanie.
Pyro,
u nas brak jest sklepów ogrodniczych – jest tylko taki sezonowy, nawet niedaleko mnie, zorkładają się z baraczkiem na wiosnę, a jesienią zwijają interes. Kiedyś zaglądałam do nich, ale siatki nie znalazłam, sprawdzę teraz.
Na ptaki dobry byłby kot, ale taki luzem 👿
Alicja – jak będziesz w kraju, kup sonie kilka będziesz miała na 2-3 lata
ps – ewentualnie daj znać to po rodzinie i znajomych pozbieram firany. Każdy coś tam w szafach chowa
Czy ktoś, kto zna angielski może mi powiedzieć co się dzieje z portalem Studio Opinii? Nie mogę tam wejść od 4 dni
Witam, nic Pyro się nie dzieje u mnie wchodzi.
http://studioopinii.pl/
Pyro,
przed chwilą weszłam na http://studioopinii.pl/
bez żadnych problemów…
A u mnie „it works” od 4 dni.
Nie dziwię się, że nie ma Haneczki i Jagody – zawzięcie politykują u Bobika i nawet Irka zbajerowały. Odpuść im Panie, albowiem nie wiedzą, co czynią.
Pyro, coś musiało Ci się zainstalować. Przywróć system z przed 4 dni. Zrób porządki na dysku i po problemie.