Suszone czy wędzone?
Kiedy ludzie zaczęli się osiedlać i narodziło się rolnictwo – uprawa i hodowla – pojawił się też problem przechowania żywości.
Wszędzie tam na przykład, gdzie rozwijała się hodowla, a zwierzęta żywiły człowieka, konieczne stało się wymyślenie sposobów, jak sprawić, aby upolowane lub wyhodowane zwierzę dawało produkty, które można by przechowywać dłużej.
Istniała także potrzeba robienia zapasów na okresy, kiedy jedzenia jest mniej. I to spowodowało szereg, jak byśmy to dziś powiedzieli, kulinarnych odkryć: cienki suchy chleb (np. na Sardynii carasau), sery (w Grecji i Italii) czy wreszcie suszone lub inaczej przetwarzane mięsa w całej niemal Europie. Robione w okresie dobrych plonów zapasy stawały się zabezpieczeniem na okres mniej obfitujący w jedzenie.
Z czasem proste robienie zapasów chroniących przed głodem połączyło się z dążeniem do uzyskiwania dobrych smaków. I właśnie przygotowywanie wędlin stało się dziedziną, w której szukano nowych smaków ze szczególnym powodzeniem. Od wieków mięso było dobrem bardzo cenionym, pożywieniem tyleż cenionym za smak, ile oznaką prestiżu, a nawet luksusu. Wędliny na stole spełniały tę funkcję jeszcze lepiej. Smakowały, były trwałe i stały się widomą oznaką dostatku i prestiżu.
W zależności od klimatu stosowano różnorakie techniki przygotowywania wędlin. Np. w krajach basenu Morza Śródziemnego wędliny solono i suszono. Często robiono to w nadmorskich grotach, gdzie nabierały one słonego smaku i schły często nawet po kilkanaście miesięcy.
W naszej części Europy (Niemcy, Polska, Rosja) stosowano odmienną technikę – wędzenie.
Każda z tych technik ma swoje zalety, a gotowe produkty różnią się zarówno aromatem, jak i smakiem. Można zaś i jedne, i drugie długo przechowywać. Wkrótce zaś nastąpi czas mięsnego obżarstwa i będzie można porównać, która technologia bardziej odpowiada naszemu podniebieniu. Tymczasem możemy się wędlinom z różnych stron kontynentu poprzyglądać.
Komentarze
Dzień dobry, przeglądam właśnie tu wpisy po powrocie z wiosennych peloponeskich wakacji. Widzę, że i Gospodarz spędził w Grecji święta i okolice, Alicja wojażuje egzotycznie, wszyscy smacznie świątecznie ucztowali. Powoli porządkuję zdjęcia, na których panuje pełna, rozbuchana wiosna. Cóż pisać, sami wiecie, jest tam ładnie, sympatycznie, smacznie, starożytnie… lecz Grecja to nie Gruzja 😉 bo każdy ma swoje wytęsknione miejsca, do których chce wracać i wracać.
Nowemu spóźnione, lecz serdeczne życzenia urodzinowe. Wszystkich pozdrawiam 🙂
Mięso… w Grecji jeśli już sięgałam po nie, to jagnięce suwlaki. Ale głównie żywiłam się rybami i morskimi stworkami, które obfite, świeże, smaczne i niedrogie. Popijane retsiną, popularnym, bezpretensjonalnym i przez Greków mało poważanym winem, które ja lubię, lub piwem Mythos.
Nowemu przesyłam spóźnione,ale bardzo serdeczne życzenia pełne lodów waniliowych polanych meksykańskim likierem Kahlua oraz śliwek nałęczowskich 🙂
Z ogromną ciekawością czytam japońskie reportaże Alicji,też chciałabym kiedyś zwiedzić tamtejsze rubieże.
Poniżej widowisko wprawdzie nie japońskie,a chińskie,ale naprawdę piękne: https://www.youtube.com/embed/7vs-H7xLnrs?rel=0
Bajaderko-będę czekać niecierpliwie na Twoje peloponeskie zdjęcia,by porównać nasze wrażenia.
Co do dzisiejszych rozważań o wędlinach to dochodzę do wniosku,że czy skorupka za młodu….Obserwując braci Francuzów wychowanych na wędlinach suszonych stale widzę,że zdecydowanie wolą suszone od wędzonych.Natomiast wydaje mi się,że my karmieni od kolebki szynkami i kiełbasami wędzonymi ogólnie wolimy jednak te właśnie.
Wczoraj znany niektórym Blogowiczom oraz Gospodarzostwu nasz nadbużański sąsiad pszczelarz spadł z drabiny i złamał sobie prawą rękę.Służyliśmy za ekipę ratowniczą.
Przypomnę,że Pan Józef ma 86 lat i nadal zajmuje się swoimi ulami,produkcją miodu i pracuje samodzielnie w ogrodzie,co jak widać czasem różnie się kończy.
Z drabiny spadł już drugi raz,pierwszy bez szwanku.W ubiegłym roku miał przygody z piłą,która spadła mu bardzo niefortunnie na stopę.
Danuśko, podziwiam sąsiada życząc mu zdrowia, bardzo chciałabym w wieku 86 lat wciąż latać po drabinach, nawet i nie bacząc na skutki uboczne. Ciekawa jestem Twoich wrażeń. Na razie muszę nagle znów wyjechać na kilka dni, tym razem na wschodnie polskie obecne kresy, nad Bug, więc greckie zdjęcia odwleką się.
Wieje, duje, a ja od rana próbuję załatwić sobie domową wizytę lekarską. Jak nie załatwię zawsze w odwodzie mam Marialkę, ale nie chcę naciągać przyjaciółki, jeżeli mam domowego lekarza.
Pyra, jako wybitnie mięsożerna osoba, wysoko ceni wędliny rozmaite.
„Wkrótce zaś nastąpi czas mięsnego obżarstwa”
Znowu jakaś okazja do biesiadowania? 😉
Jak wędlina dobrze zrobiona, to nie umiałabym powiedzieć, jaką technologię preferuję. Ale zarówno wśród wędzonych jak i suszonych mam swoich faworytów.
Jednym z nich jest niemiecka (holsztyńska) Katenschinken
Niestety, w mojej okolicy nieosiągalna, ale podróży warta, nawet na daleką niemiecką Północ.
Nowy – przyjmij /chociaż spóznione/ to bardzo serdeczne życzenia urodzinowe. 100 lat!!!
Ja zrobiłam szynkę udzca indyczego. Zapeklowałam zgodnie z zasadami sztuki, a sąsiad uwędził. Pycha!
Załatwiłam wizytę miłej pani, co kosztowało zaledwie dwie godziny wiszenia na telefonie. Tam w przychodni musi być niezły młyn.
Z szynek i wędlin wędzonych i podsuszanych preferuj wyroby litewskie – dopokąd ich nie zepsują „wynalazkami”.
dzień dobry …
Odszedł od nas dziś rano noblista … Honorowy Obywatel Gdańska … Günter Grass …..
Danusko, masz racje . Ja wole wedliny wedzone i tutejsze nie bardzo mi podchodza. Czyli czym skorupka za mlodu nasiaknie ……. Z zazdroscia patrze na polmiski z wedlina Gospodarza. U mnie lato.
Prawdę mówiąc nie widziałam w polskich sklepach wędlin suszonych, ale może niezbyt dobrze szukałam. Tak więc suszone – tylko własnej roboty. Co niektórzy z blogowiczów już to robili. Nie zawsze mamy odpowiednie warunki do suszenia.
Chwilowo nie mam zupełnie ochoty na mięso, bo w sobotę miałam gości zaproszonych specjalnie na golonki. Zostało jeszcze trochę na niedzielny obiad, więc dziś dla odmiany będzie risotto.
Wieje za oknem okrutnie, na szczęście nie mam żadnych spraw do załatwienia poza domem, ale chętnie popracowałabym w ogródku. Niestety, może jutro będzie lepiej.
Są w Polsce wędliny włoskie i hiszpańskie, ale ceny odstraszają. I w sumie nie wiem, czy w ogóle racjonalnym jest wydawanie takiej kasy na wędlinę bardzo smaczną, ale znowu nie cudeńko.
Też wyjadam święta – na obiad jajka sadzone na szynce.
Bajaderko-z Peloponezu wróciliśmy z sympatycznymi wrażeniami.Jedyne czego żałowałam to fakt,że mieszkaliśmy w mało atrakcyjnej równinno-rolniczej okolicy.Chociaż z drugiej strony widok wielkich arbuzowych kul na polach jest dosyć zabawny i przypomina trochę dziecięcy plac zabaw z porozrzucanymi zabawkami 🙂
https://plus.google.com/104147222229171236311/posts/MxWWyUgGPFq?pid=6061059990004953202&oid=104147222229171236311
I Alicja kilka lat temu tamtędy wędrowała i Małgosia i chyba Ewa.
Danuśko, widzę na Twoich zdjęciach wiele znajomych miejsc, które nie sposób pominąć, tyle, że w innej porze roku 🙂
Pyra ma rację, ja też tam byłam, ale 9 lat temu, niedaleko Pyrgos. Wynajęliśmy samochód i objechaliśmy cały Peloponez, mostem przedostaliśmy się do Olimpii i zabawialiśmy się w olimpijczyków na stadionie. W Kalamacie trafiły nam się niejadalne kalmary, tak gumiaste, że nie dało się ich przełknąć, ale to jedyna taka wpadka kulinarna jaką pamiętam z moich 9 podróży do Grecji.
Amerykanscy i brytyjscy lekarze i zywieniowscy odradzaja dzis jedzenie mies wedzonych, gdyz substancje, ktore przedostaja sie do tych produktow w trakcie wedzenia sa rakotworze.
To sie juz mowi od paru dobrych lat, a mimo to czesto nie jestem w stanie sie powstrzymac, cjoc latwo dostepne w Londynie wedliny z Polski nie sa najlepszego gatunku (w Polse mpzna dosta znacznie lepsze).
Na szczescie uwielbim takze wszelkie suszone miesiwa suszone.
Włoskie i hiszpańskie kiebaski są zupełnie inne niż nasze, więc można czasem dla urozmaicenia. Ale jeśli chodzi po prostu o zjedzenie dobrej wędliny, to warto rozejrzeć się wokół siebie. U nas, na ten przykład, w regionie całkowicie pozbawionym tradycji, w tym rzemieślniczych, zaczynają się mnożyć małe zakładziki produkujące znakomite wyroby. Takie Stare Czarnowo. albo Steklno. Czy Stargard Szczeciński. Robią pyszne rzeczy. Więc co dopiero musi być w „starej” Polsce, gdzie są zasiedziali masarze? Kiedy szukałam dobrego jedzenia w internecie, okazało się, że jest tego wielka moc. Korzystają sklepy internetowe (jak mój ostatnio ulubiony befsztyk.pl – wykaz firm, z którymi kooperują jest coraz większy i rozleglejszy obszarowo). I my też mozemy.
Kocie – nikt nie zjada wędzonych wędlin w wielkich ilościach. Plasterek czy dwa szynki albo plaster podwędzanej pasztetowej albo i surową polską – ileż to jest jednorazowo? Niech się ci lekarze wypchają. Raz jajka rakotwórcze, raz pomidory, a potem szynka.
Krzychu wspomóż! Dostałem trzy gruszki a właściwie gruchy koreańskie(?)
Kształt jabłka. Wielkość grapefruitu. Kolor beżowo-szary. Twarde jak kamień. Co się z nimi wyprawia? Jakieś propozycje…
„..nikt nie zjada wędzonych wędlin w wielkich ilościach. Plasterek czy dwa szynki albo plaster podwędzanej pasztetowej….”
O taaak? To Ty mnie jeszcze nie znasz, Pyro. Ja potrafie wtrzachnac cale peto przed telewizorem zanim Rudy z CSI Miami zdejmie okulary i je znow wlozy.
Kocie – ale jesz tak całe życie od czasu do czasu? I – nie wypominając – kawałek przeżyłaś? No i na zdrowie!
Ja tam nie chcę nic mówić,ale własnie obiadowo zaserwowaliśmy nierakotwórczy,jak domniemywam,bigosik 🙂 Bigos poezja,podany w ramach likwidowania zamrażarkowych zapasów.Do bigosu,ni z tego z owego,wrzuciliśmy na talerz po małej kofcie,jagnięcej rzecz jasna.Kofta znalazła się w naszej lodówce w następstwie warsztatów kulinarnych,
w których uczestniczyła Latorośl.Z warsztatów była wielce zadowolona,ale spędziła przy garnkach ponad cztery godziny i uznała,że to niezwykle męczące.
Ha,ha,kulinarna duma,cierpienie,porażki i chwała jeszcze przed nią….
Kocie (16:00),
z przeproszeniem Kota olac tych wszystkich madrych zywieniowcow – smakuje nam wedzone, to jemy 🙂
Danuska,
dostalismy niedawno niebezpieczna propozycje od Peryklesa, zeby na tak zwana starosc i emeryture przeniesli bysmy sie byli do Grecji. Jest to kuszaca propozycja, Grecji tyle liznelismy, co 2 lata temu, ale dzieki Peryklesowi i Malgosi od wewnatrz, ze tak powiem. Kusi!!!!!!!
Alicjo-jak będziecie się przenosić do tej Grecji to daj cynk,może byśmy mogli robić za ulubionych sąsiadów 😉
Czyszczenie zamrażarki, ha, ha..! Resztę owoców zamrożonych wyciągnęłam w sobotę, a przed tym bigos, leczo, gulasz, i coś tam jeszcze. Miejsce? Chyba u sąsiada, bo po świętach została pieczeń wołowa (5 porcji) pieczeń cielęca 1-2 porcje, 5 kawałków surowej, wędzonej polskiej, 2 duże złomy szynki, surowy schab z kością (1,2 kg) surowa kaczka cała i jeszcze coś tam i sporo zieleniny. Przewodnik by się tam przydał, bo jeszcze Młodsza wpakowała torbę lodu do drinków.
Alicjo daj się skusić …. może Zjazd Blogowy u Was zrobimy … 🙂
mnie zawsze zadziwia, że produkty znanych marek polskich i produkty z Hiszpanii lub Portugalii albo z Włoch są pełne E-cośtam i innych ulepszaczy … szynka kosztuje ponad 100 zł a w środku jakieś chlorki lub siarczki …
Chle chle chle, jak na to wtrzachanie ulubionych tego-tam, calkiem niezle wygladasz, Kocie 🙂 ( nawiazuje do onegdajszej fotki u Bobika).
Matko moja, jak ten Jerzoru chrapie 🙄
Jakas straszliwie dziwaczna godzina tutaj jest 🙄
Z powodu moich sercowych niepokojów postanowiłam iść do kardiologa. Prywatnego, drogiego, sprawdzonego itp.
9 lipca, hehehe.
Nisiu-myślę,że wykombinujesz sposób na kardiologa dobrego i sprawdzonego,który przyjmie Cię odrobinę wcześniej.Sercowe niepokoje nie lubią czekać.Przy okazji zauważę, że musisz być w dobrej formie na II Zjazd Mazowiecki 🙂
Alain zeznaje,że u nich nad Loarą z terminami do specjalistów bardzo podobne,a nawet jeszcze większe problemy.
Wędzona: http://foto.karta.org.pl/fotokarta/Broniarek_1289-06.jpg.php 🙂
Wędzona? Suszona? Nie ma! http://foto.karta.org.pl/fotokarta/ok_0894_0004_013.jpg.php
W bufecie Ministerstwa Energetyki kiełbasy nie brak: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/242208/2c9cebd030e1802b7c04c31f47a0738d/
Do bardzo mi potrzebnych specjalistów chadzam za pieniądze. Jak dotąd nie miałam terminów dłuższych, niż 10 dni. Jak coś niezbyt pilnego, to płaci NFZ ale szukam dojść do skrócenia kolejki. Udało mi się i z okulistą i z ortopedą i z pulmonologiem. O tych uzębiaczach nawet nie mówiąc. Obyś żył w Polsce 100 lat bez znajomości. Nadal działa.
W masarni – pracownicy podczas parzenia wędliny: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/159502:1/
W sieci można znaleźć coraz więcej interesujących materiałów: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,404498,poznanscy-etnolodzy-udostepnili-swoje-zasoby-w-internecie.html
http://cyfrowearchiwum.amu.edu.pl/
Do Grecji na starość? Też muszę rozważyć – zawszeć jakoś bliżej niż do Tajlandii.
Niemcy podobnej kondycji finansowej jak nasza mają nadzieję, tam jakoś taniej przystąpić do tych co raz mniej ciekawych lat. Tak, to widzę w TV.
A tak, mógłbym przynajmniej ubiec Greków konsumując ich oczekiwane reperacje wojenne jako podający się za Polaka.
Pepe – Grecja, a jeszcze lepiej Czarnogóra, to nie jest głupi pomysł na emeryturę. Amerykanie mają w zapasie Belize i inne kraje Środkowej Ameryki. Brytyjczycy kiedyś mieli Baleary i Hiszpanię; już nie mają, za drogo. Więc póki czas dobrze jest złapać Grecję na Twoje euro.
Nareszcie buchnęła wiosna! Ciepło, to i przyroda się rwie do życia. Mnie rwie, jak by to Owczarek określił, kole rzyci. Połamanym okrutnie. Hexenschuss! Nigdy nie wiem czy TO grzać czy TO mrozić!?
Dobry kardiolog… 9 lipca…
Na całe szczęście kardiolog częściej do mnie , niż ja do niego 🙂
Właśnie skończyłem drukować zdjęcia do gabinetu nad wersalkę. Jesienią wszedł był na samą górę do Świętego Piotra i zrobił zdjęcie całego Placu i Via della Conciliazione. Robi wrażenie a na wydruku 60x90cm można prawie przeczytać tablice samochodów. Aparat z matrycą 36 Mp…
https://lh3.googleusercontent.com/-g9Mz6dxQcw8/VSww-blpBnI/AAAAAAAAB-E/WtfnOwoERMA/s640/DSC_3423.jpg
Cichalu,
pewnie mrozic te rzyc albo co.
Swit blady w Nagasaki, wychodzi na to, ze bedzie pogoda, ale moze nemo wie lepiej.
Albo Placek
Grecja na emeryture, twierdzi Perykles 🙂
Calkiem powaznie sie nad tym zastanawiamy, to nie jest glupi pomysl. Ale zaplacze sie za Kingston….e tam, co mam sie zastanawiac nad emerytura!
Jeszcze sie nie wybieram!
Na dobranoc, ktoś mi przypomniał:
Kot na Saharze:
– Nie ogarniam tej kuwety!!!
Danuska,
jakby co, to dam cynk, tym bardziej, ze Perykleski to stare znajome zza dawnych czasow i mysle, ze fajnie by nam sie sasiadowalo. Nie ma to jak starzy znajomi, z ktorymi przez te lata-lata utrzymuje sie kontakt 🙂
Nisia 🙂
Mrusiatko moje moglo by ze mna podrozowac 🙁
Zwłaszcza na Saharę…
👿
https://www.youtube.com/watch?v=8CjUvbSjyPY
Bardzo Ci , Alicjo, dziekuje za Freddy Mercury’ego. Bardzo to utrafia jakos w moja obecna sytuacek… jakby to nazwac? – egzystencjalna.
To piekna piosenka.
Freddie oczywoscie, a nie Freddy.
Także z albumu „Barcelona” japoński lek na zbolałe serca, także kocie.
Czasami ból jest nie do zniesienia. Wiem, bo Freddie i ja znamy się jeszcze z Zanzibaru. Przypominam, że my wszyscy nadal żyjemy. Radujmy się.
Danuśko – ukradłem Ci Japońską miseczkę bigosu. Powód – głód, nostalgia, żądza przygód. Był wyśmienity.
Alicjo – O tym, że wiem wszystko wspominałem wielokrotnie. Cieszę się, że nareszcie ktoś poza mną to zauważył 🙂
Misiu – Wygraj i wpadnij, może być z wygraną 🙂
Kocie – jutro będzie lepiej. Wiem. Freddie lubił gdy przyjaciele nazywali Go Freddy 🙂
Poza kradzionym bigosem nic tak nie cieszy jak diamenty i montrealska kanapka z wędzonym mięsem. Brisket to chyba mostek, a mostek to little bridge. Współwłaścicielką Schwartz’s jest od niedawana Celine Dion. Siłą rzeczy kanapki będą niedługo droższe od diamentów.
Zapomniałem dodać, że Gospodarz mógłby nazwać jedną ze swych wybornych wędzonych szynek „Placek Ham”, ale On nie jest łasy na zaszczyty i pieniądze. Wielka szkoda.
„Placek Świnia” także brzmi apetycznie.