Wiosna odmładza
Tu już jest prawdziwa wiosna. Kwiaty kwitną, można spacerować w słońcu w koszuli z krótkimi rękawami, pić kawę, siedząc przy stoliku na ulicy – jednym słowem pełnia szczęścia. Do tego mieszkańcy tej wyspy twierdzą, że klimat Naxos i dieta (głównie rybna i owocowa z odrobina jagnięciny) konserwują w zdrowiu, a nawet (głównie przyjeżdżających tu cudzoziemców) odmładzają.
Mam dowód na prawdziwość tego twierdzenia. Już po trzech dniach wędrówek po pagórkach otaczających miasto, w którym mieszkamy, i pustych o tej porze roku przepięknych plażach poczuliśmy niesamowity przypływ energii. Po kolacji w tawernie Lukullus (kleftiko z jagnięciny, ośmiornica z grilla i na deser skaltsunia ciasteczka z mielonych migdałów, miodu tymiankowego, marmolady morelowej, wiśni w syropie i owoców kandyzowanych), obficie podlewanej miejscowym winem, dostrzegliśmy pierwsze objawy młodnienia.Na dowód – zdjęcia: pierwsze zrobione przed wyjazdem, a drugie w połowie kuracji.
Nie będąc egoistą, polecam przepis, dzięki któremu czuję się jak przed półwieczem.Kleftiko
1 kg jagnięciny z udźca lub łopatki, 4 duże kartofle, 2 cebule, 4 marchewki, fasolka szparagowa, 1 pomidor, 4 plastry sera feta, główka czosnku, kieliszek białego wytrawnego wina, sok z cytryny, oliwa extra vergine, oregano, rozmaryn, pieprz, sól
1. Mięso po umyciu oczyścić z łoju i pokroić w kostkę.
2. Wymieszać wszystkie przyprawy z winem, sokiem cytrynowym i połową oliwy. Dodać 4 wyciśnięte ząbki czosnku. Odstawić w chłodne miejsce na godzinę.
3. Kartofle pokroić w kostkę jak mięso i dodać także pokrojoną cebulę oraz marchew. Dołożyć garść fasolki szparagowej, oregano, resztę oliwy i znów 4 pokrojone ząbki czosnku.
4. Przygotować 4 arkusiki pergaminu. Ułożyć na nich porcje mięsa i warzyw. Na wierzchu każdej paczki położyć gruby plaster pomidora i pokruszoną fetę. Szczelnie zawinąć.
5. Piec w piekarniku godzinę w temperaturze 180 st. C.
Komentarze
A jak się kuracja przedłuży… 😉
dzień dobry ….
najważniejsze jest poczucie humoru …. 🙂
Ewie Cichalowej wszystkiego najlepszego z okazji urodzin …. 🙂
Chyba sie zapisze na taka kuracje.
Chwalą się te nasze chłopaki chwałą minioną – wczoraj Cichal, dzisiaj Piotr (a w jednym i drugim przypadku było na kim oko zawiesić, oj, było!). Zazdroszczę słońca i ciepła i doskonałego wypoczynku. O pogodzie w Pyrlandii nie da się mówić w słowach miłych, kulturalnych i wyciszonych. Przeciwnie. Wypiję kawę i muszę wyjść, a bardzo jestem temu niechętna, bo aura pościelowo – barowa, a ja dawno po miesiącu miodowym. Zjadłabym takich krokietów jakie smażyła Nisia, ale robić mi się nie chce. Nic mi się nie chce – lenistwo i spleen.
Toast za Cichalową Ewę wypiję wieczorem z wielką przyjemnością. Piękna kobieta, wrażliwa artystka, cierpliwa żona i prawdziwa dama. I Dobry człowiek.
Nemo – gdzie byłaś, kiedy Cię nie było?
Alicjo – pewnie mini skarpeteczki są mięciutkie i cieplutkie. Niech się wnukowi Dziadka od Jerzora, dobrze noszą.
Żabo – kobyłka w Twoich rękach odżyje z pewnością.
Pyro,
gdzie byłam? W realu, na odwyku, na świeżym powietrzu…
Była wiosna, ale się zmyła. Wichury, deszcze, nie ma jak sadzić ziemniaków, ale przynajmniej zasiałam pomidory – 17 odmian 🙂
Wydaje się,że Ewie Cichałowej należy życzyć przede wszystkim zdrowia,co niniejszym czynię.
No właśnie,tak mi się wydawało,że Nemo pracowała intensywnie na swoich areałach.
Nawet nie sądziłam,że w Europie mamy aż tyle odmian pomidorów !
Ja posadziłam w donicach,przed wejściem do naszego domu bratki,szafirki i krokusy.Ładnie się prezentują i póki mrozów ani śniegów nie ma,to pogoda im nie straszna.
U nas dzisiaj przy garnkach dyżuruje Osobisty Wędkarz,zamówiłam bolońskie spaghetti 🙂
W taką pogodę najbardziej mi smakują zawiesiste zupy. Może kupię 2 puszki fasoli i zrobię fasolówkę z wkładką? Gdybym wczoraj wpadła na ten pomysł, namoczyłabym fasolę – tak jestem skazana na puszki. Mam śledzia, ale zjem go chyba do kolacji albo coś. Młodsza nie miała ochoty na rybkę. Tyrała ostatnio jak górnik przodowy, a wczoraj jeszcze musiała „wziąć na klatę” szlochającą kobietę wykrzykującą „ale on ma dopiero 20 lat” (powinien mieć najwyżej 19) i jej synka tez wykrzykującego „Ta szkoła, Pani, mi życie rujnuje!. Tak, gdyby to było niezbyt zdolne dziecko, z chorobą, ograniczeniami itd, można by tak powiedzieć, ale bestia zdolna, zebrał 5 ndst z tego 3 zaliczył po miesiącu intensywnej nauki; dwa mu zostały i chyba zostaną. Od półtora roku nie robił dokładnie nic, śmiejąc się nauczycielom w twarz.I na nic nie przydadzą się krzyki, że on ma ważniejsze i ciekawsze rzeczy do robienia, niż szkołę. Młodsza skwitowała krótko – to widać; są rezultaty.
Mój najnowszy nabytek Andine Cornue czyli szpiczasty z Andów. Uprawiałam już takie z nasion z Polski jako „pomidor paprykowy”. Teraz się przekonam, czy to takie same.
Znakomite do jedzenia na surowo i gotowania.
… i red Brandywine z serii „Pro Specie Rara”.
ten wiatr mi dzisiaj dał popalić …. noc zawalona ale jakieś stare filmy zaliczyłam … na pociechę rano storczyk i fiołek mnie przywitały kwiatem …
dziś ziemniaki z mielonym i mizeria … Amelka lubi …
nemo ile masz arów działki? … uprawiać to chyba bym nie chciała ale zebrać plony to już tak … 😉
Nemo-w lecie często kupuję pomidory paprykowe,bardzo je lubimy.
A red Brandywine wygląda bardzo smakowicie.
Jolinku-z powodu tej dzisiejszej wichury o 3.00 w nocy skończyłam czytać:
http://www.empik.com/kulminacje-wisniewski-janusz-l,p1103904873,ksiazka-p
Polecam.
Jolinku,
nie mam pojęcia, ile jest tych arów. Szacuję na jakieś 250-300 m kw. Powoli redukujemy areał na rzecz córki Ponurego Chłopa, która po pierwszych sukcesach ogrodniczych nabiera coraz większego entuzjazmu do grzebania w ziemi. Dziewczyna pracuje ciężko z bratem przy krowach mlecznych i cielętach, ale znajduje też trochę czasu na uprawę warzyw i kwiatów.
A pomidory (sadzonki) powędrują oczywiście do innych amatorów ich uprawy, z ogrodami i bez. Na balkonie też można się doczekać pięknych owoców, a uprawa pomidorów pod gołym niebem jest w tym klimacie ryzykowna i rzadko przynosi dobre rezultaty 🙁
nemo to sporo …. mój balkon jest na południe i wszystko wysych szybko … czasami coś sadzę i trzymam w dużym pokoju z balkonem ale dzrzwi są zamknięte by był tam mikroklimat …
to dla mnie do łasuchowania …
http://wypiekizpasja.blox.pl/2015/04/Pascha-wielkanocna-w-wersji-light-bez-masla-i.html
Sadzilam pomidory przez cztery lata i dalam sobie spokoj. U mnie trzeba miec mala szklarnie aby cos dojrzalo. Podlozne pomidory widzialam na targu i myslalam, ze to odmiana papryki.
mamy powód by się cieszyć …
http://finanse.wp.pl/kat,1038023,title,Koszyk-Wielkanocny-zaskakuje-Tak-tanio-jeszcze-nie-bylo,wid,17413117,wiadomosc.html?ticaid=1149c4
Wystawa południowa jest dla pomidorów bardzo dobra. Byle donica była głęboka. No i podlewać trzeba 😉
Elap,
w mojej okolicy potrzebna jest przede wszystkim osłona od deszczu. Ubiegłe lato było takie marne, że pomidory zaczęły dojrzewać w końcu sierpnia dopiero, podczas gdy w ciepłe lato czerwienieją już w początkach lipca.
A fachowcy od pogody nadawali, że 2014 był rokiem najcieplejszym od wielu lat 🙄
Na razie mamy powrót zimy.
Czego jak czego ale deszczu to u mnie nie brakuje. Z cieplem tez sa male problemy.
no właśnie nemo trzeba dbać i podlewać a ja zapominam często .. na samodzielną ogrodniczkę nie mam zadadków ale u dziadków chętnie pomagałam jak mnie prosili o wykonanie różnych prac … nadaję się na pomagiera i jestem w tym solidna … 😉
W sklepiku była tylko jedna puszka białej fasoli, przymało. W rezultacie robię jarzynówkę z różności z fasolą, kukurydzą z groszkiem (mała puszka) i najróżniejszymi warzywami. Jednego średniego ziemniaka pokroiłam w kostkę, drugiego wrzuciłam w całości – rozgniotę go na koniec i wrzucę resztę mrożonego koperku z pojemnika. Trzeba zrobić miejsce na nowe warzywa. Zupa, jak to zupa – puchnie w garnku. Wystarczy i na jutro.
U mnie na obiad były ziemniaki puree, brukselka duszona z masłem i pierś kaczki w czerwonym winie.
Brukselka jest z ogrodu, bardzo pięknie obrodziła. Uwierzyłam wreszcie, że może mieć średnicę do 5 cm.
Mieliśmy też jarmuż, ale zjadamy tylko delikatne liście szczytowe, resztę dostaną króliki sąsiada.
Dobrze zapowiadają się kalafiory zimowe, zaczynają już zawijać liście w główki.
No i mamy znowu czosnek niedźwiedzi, szczypiorek, kolendrę i sałatę roszponkę, która się sama rozsiewa i wyrasta w różnych nieoczekiwanych miejscach. Próbowaliśmy „porządnej” uprawy z nasion ze sklepu, ale nie bardzo nam wychodzi 🙁
Przepis na wieczną młodość – kromkę świeżego razowego chleba z twarożkiem i zielonym szczypiorkiem z należytym szacunkiem spożyć lub greckim bogiem być.
Wiosenna Maria Farantouri
Dla Marii także razowiec, ale z masłem i plasterkami rzodkiewki Odiseas Elitis. Na drugie danie zielone pomidory smażone przy dźwiękach odpowiednich instrumentów .
Pomidory pojawiły się dziś w moim śnie – dojrzałe i pachnące . Miałam na nie wielką ochotę, ale z wiadomych względów do konsumpcji nie doszło.
A silne wiatry na szczęście ominęły nasz region.
Dziś wybrałam się na Halę Targową w Gdyni na przedświąteczne zakupy. W Gdyni nikt nie mówi, że idzie do hali, albo był w hali. Wszyscy idą lub jadą na halę i zakupy robili na hali. Kupiłam białą kiełbasę ze sprawdzonej firmy, po niewielkim kawałku schabu i karkówki do upieczenia i śledzie do usmażenia. Były takie, jakie najbardziej lubię, czyli małe i już oczyszczone. I jeszcze zestaw ziół do mieszanki , z której napar piję po śniadaniu.
A w sklepie Tchibo kupiłam bardzo dobrą herbatę owocową.
I w zasadzie zakupy świąteczne zakończone.
Sasanki lila, sasanki lila,
Kwietniowy dzień bez troski,
Do twarzy łasi się, przymila,
Całuje wiatr trzpiotowski.
Liliowo wszędzie, liliowo wszędzie,
Do oczu słońce prószy.
Ach, co to jest? Ach, co to będzie?
Prima Aprilis duszy.
Kazimierz Wierzyński – „Sasanki
Dla p. Ewy: http://www.national-geographic.pl/foto/fotografia/fotografia-sasanka-160477
Asiu-a następne zdjęcie jest dla Żaby :
http://www.national-geographic.pl/foto/fotografia/poobiednia-drzemka-154321
🙂
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/pani-stefa
tak patrzę na zdjęcia Piotra z dzisiejszego wpisu i zazdroszczę okropnie tego słońca w całym mieście …
Asiu ta książka warta czytania …
Ja patrząc na fotografie Piotra widzę pewne continuum – staje do aparatu w tzw „mocnej pozycji” i na zdjęciu sprzed lat i na aktualnym. A przecież jest to Pan bardzo delikatny, wrażliwy, daleki od wszelkich awantur. Więc skąd ta poza?
Jolinku – musimy poczekać do 26 maja
„Mucha”, 6 kwietnia 1877
„Rachunek Wielkanocny
(znaleziony na ulicy w portmonetce próżnej zupełnie)
1. Słudze na trzewiki na święta 2,10 Rs 10 kop.
2. Żonie na upieczenie ciasta – 6 Rs
4. Żonie dodatkowo na masło – 1 Rs
5. Żonie dodatkowo na mleko, migdały i rodzynki – 1 Rs
6. Żonie dodatkowo na zapłacenie piekarza – 1 Rs
7. Żonie dodatkowo na zawiezienie doniczek do piekarza i odwiezienie ciasta do domu – 1 Rs
8. Za 8 babek po kop. 90 kupionych w cukierni (domowe są z zakalcem) – 7 Rs 20 kop.
9. Za 4 butelki wina – 4 Rs
10. Za 10 butelek piwa – 80 kop.
11. Za szynkę uwędzoną uwędzoną ze sztufadą i cielęciną – 6 Rs
12. Żonie dodatkowo na dwa placki – 2 Rs.
13. Żonie dodatkowo na słoik musztardy – 30 kop.
14. Żonie dodatkowo na ocet i oliwę – 30 kop.
15. Żonie na umycie okien i na froterowanie – 2 Rs
16. Na 2 flaszki wódki – 1 Rs
17. na ser szwajcarski – 1 Rs
18. Za prenumeratę Muchy na kwartał drugi – 75 kop.
19. Śledź w Wielki Piątek u Stępka – 17 Rs 90 kop.
20. Śledź w Wielką Sobotę u Boqueta – 15 Rs 65 kop.
21. Na grobach ukradli z kieszeni – 3 Rs
Razem: rubli 76”
Asiu, piekne swiadectwo meskiej skrupulatnosci. O, gdybym tylko ja tak potrafil..
Na szczescie mam Malzonke, ktora wyfroteruje sama,a i musztardy za duzo nie zje 😀
Pod koreanski skalpel tez sie nie dala namowic 😉
Przyśnił mi się dzisiaj Dar, więc wyciągnęłam Dziennik pokładowy i poczytałam, pochlipując…
http://bartniki.noip.me/news/Dziennik_pokladowy.Dar-2011.html
Natentychmiast przypomina mi się Myślibórz i …
Już nie mów nic, daj nocy sen,
Milczeniem śpiewaj kołysanki,
Spokojną falą, falą pieść,
Bo słów Ci przecież nie wystarczy,
Nie wystarczy słów…
By morzu podarować wiersz,
By morzu podarować wiersz,
Ostatni wiersz, ostatni
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Ostatni…
Już nie mów nic, daj usnąć już,
Los światła swoje też pogasił
I tylko księżyc blaski wzniósł,
Aby z wysoka uśpić wanty,
Aby wanty uśpić
Chciej morzu podarować wiersz,
Chciej morzu podarować wiersz,
Ostatni wiersz, ostatni
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Ostatni…
Już nie mów nic, Ty stary wiesz,
Że sen zbyt długo trwał nie będzie,
A droga, którą trzeba przejść,
Przez najtrudniejsze ścieżki wiedzie
Najtrudniejsze ścieżki
Chciej morzu podarować wiersz,
Ostatni wiersz, ostatni
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Bo to jest nasz ostatni rejs,
Nie, nie ostatni
Alicjo, plyniesz w tym roku czy robisz sobie przerwe ?
Ewa ślicznie dziękuje Przyjaciołom za życzenia! Pyro psujesz mi kobitę 🙂
Prawda, że wiosna odmładza, ale i zima (na Florydzie) niezgorsza w tej materii.
Tym razem nie na łódce, tylko na tle. Dylemat, kupić nie kupić, ale ile starych samochodów można mieć!
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/6132819626749542785?banner=pwa
Słuchaj Cichal – Pyra doszła do późnego stadium damskiej egzystencji, kiedy inne panie przestają być wrażą konkurencją. Mogę docenić bezinteresownie, nieprawdaż?
Nooo, rozmarzyłam się.
Alicja, informuję Cię przy okazji, ze armatorska i 110 (radiooficera) zamówione na rejs Gdynia – Kristiansand – Aalborg – Rostock… W piększych portach się bywało (co za rozbestwienie!), ale i tak nie porty najważniejsze. Krysia płynie i ja. Pani z Armatorskiego chciała nas upakować w dwuosobowej kabinie pasażerskiej (zmodernizowali A, B i C i już nie ma piętrowych koi), ale dałyśmy natychmiastowy odpór. My się kochamy, ale sypiamy po dwóch stronach korytarza.
Mam nadzieję, że do lipca jakoś pozbieram się do kupy i żadna rączka mi odpadać nie będzie.
Ewuniu, najlepszego! Zdrowia, szczęscia i mnogich hulanek (mogą być z ulubionym Małżonkiem)!
Zawsze mówiłam, ze w Szczecinie mamy fajnych policjantów…
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,17690962,Alez_ten__szczecinski__policjant_ma_cialo_.html#BoxLokSznLink
No i zaden „ostatni rejs”!
https://www.youtube.com/watch?v=URKRd3UmghU
Koję tęsknoty Alicji (przy pomocy Alicji)
https://youtu.be/UJuaWnv7UD8
Nisiu,
ja się nie piszę na rejs. Nie ma to, jak było za czasów Króla Artura i Rysia Kwiatkowskiego, Michała… niech mi pozostaną najlepsze wspomnienia.
Ewuniu, piosenka specjalnie dla Ciebie!
https://www.youtube.com/watch?v=NZd_Gz6AYYQ
Alicjo, a ja dam szansę innym. Może też fajni ludzie!
Moniko,
założę się, że fajni ludzie, dobrze wspominam ostatni rejs, ale ja już odpadam. Zachowuję najlepsze wspomnienia.
p.s. Finansowo jest to pieruńsko drogie, tym bardziej, że ja wylatam stąd.
Ewie Cichalowej życzenia zdrowia i jeszcze raz zdrowia!
Wielu lat jeszcze w szczęściu, razem z Januszem!
U nas wcale nie wiosennie, choć za Odrą wcale nie lepiej. Wiem, bo oglądam. Ale: każda pora roku ma swoje prawa.
Zadumę wywołuje natomiast, że ten układ pogodowy, któremu tu dano imię Niclas, był najsilniejszym, jak się okazało, od wielu lat. Od tych superlatyw juz dawno mi niedobrze. Nie odczuliśmy tu tego tak, lecz zdjecia z dnia wczorajszego pokazują, że niewiele dalej od nas wiatr szarpał wściekle.
Jasne, że można Gospodarzostwu zazdrościć pobytu na wyspie odmłodnienia, a zwłaszcza teraz, gdy wydaje się pewne, że wielkanoc zatonie w słocie.
Nie damy się!
Pepe – co szykujesz na śniadanie niedzielne”?
Cichalu, przekaż proszę Ewie i ode mnie najserdeczniejsze życzenia zdrowia, radości i pomyślności.
Ewie – Jubilatce – 100 lat w zdrowiu!
Wołowinę właśnie włożyłam w mieszaninę oleju, sosu sojowego i octu śliwkowego. Poleże 2 dni, a potem naszpikuję słoninką wędzoną, posypaną pieprzem, obłoże cebulą i paseczkami czosnku i zostawię jeszcze na dobę – upiekę w sobotę. Świeży boczek bez żeber, chudy bardzo posypałam łyżką soli peklowej i szczelnie zawinęłam w folię. W piątek – jak klasyczny boczek pieczony do kopytek z kapustą – podgotuję 25 minut z włoszczyzną liściem laurowym i zielem angielskim, potem upiekę. Już nie raz stwierdziłam, że stołownicy chętniej sięgają po plasterek boczku, niż szynki. A mam przecież schowany na tę okazję słoik jarzębiny do mięs, Żabinej roboty i mój chutney ze śliwek – węgierek o musztardach i chrzanie tudzież buraczkach nie zapominając. Jest czym robić tłok na stole.
Pyro,
u mnie tu najpierw i tak jest PIĄTEK, bo wielki.
Mimo że katolik, od dawna oduczyłem się traktować tego dnia po katolicku, tzn. jakoś poczciwiej ale jednak roboczo. Jakoś może krócej roboczo, bo chodziło o to, by był czas na Nabożeństwo Męki Pańskiej. Można było robić koło domu co trzeba, ale jakoś z umiarem. Tak to znam z mojego pobożnego GŚląska.
Tu, w ewangielickim świecie ten piątek jest absolutnie WIELKI. To najważniejszy dzień roku religijnego. Będzie więc u nas objad z rybą (lupo di mare, to katolicko, bo ewangelicy nie znaja nakazow) a śniadanie wielkanocne będzie na wyjeździe, u Marty i na podstawie żurku na jajkach, białej kiełbasy i tych rzeczy z polskiego sklepu, który jest odemnie oddalony o 200 m.
To prawda – dla protestantów Wielki Piątek jest głównym świętem. W znanych mi rodzinach mieszanych jest 4-dniówka : Wielki Piątek i same święta, a sobota z rozpędu też już świąteczna.
https://www.youtube.com/watch?v=LyEC02H1eP0
…byle dalej, dalej, dalej… 🙂
Zakończyłam skarpetkowanie chwilowo, trzeba się zająć świętami.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6190.JPG
W tym koszyku jest poezja kolorów, sama wełna i jedwabie niech kto powie, że nie – i jak się za to nie wziąć i nie naplątać choćby skarpetek!
Chciałabym mieć dłuuuuugie, chude nogi. Mogłabym nosić pończochy Alicjowe.
Piekne skarpetki, Alicji. Piekne.
Przy okazji udziergałam sobie skarpetki pod kolor mojego swetra, aż się wstydzę podać wiek swetra, ale co tam, jak dobre wino – rocznik 1988.
Postanowiłam przeczołgać się w nim po Japonii, niech ma radochę, a co 🙂
Zgodnie z tytułem dzisiejszego wpisu Gospodarza odmładzam sweterek, niech sobie pożyje i użyje.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6194.JPG
Kocie,
podaj adres – i wybieraj, te z lewa czy z prawa? Serioznie mówię, teraz to już robię tylko dla przyjemności 🙂
Sweterek i skarpetki po powrocie z Japonii mają już zaznaczony adres. Adresat(ka) jeszcze o tym nie wie.
Dziergając skarpetki, nagle mi przyszło wiele pomysłów, na przykład kiecę sobie zrobię, dużom i obszernom, a co!
Mam tyle pięknej wełny, szlachetnej, że tak powiem, i mieszanek z jedwabiem, jeszcze co prawda w zaświaty się nie wybieram, ale nikomu tego nie zostawię. Wyrobiem!
„Zjadłabym takich krokietów jakie smażyła Nisia, ale robić mi się nie chce. Nic mi się nie chce ? lenistwo i spleen”
Lubię klimat na tym blogu. Czytam wpisy i sam tęsknię za tym „slowlife”
jaki jest tu praktykowany bez ideologicznego zadęcia.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich bligowiczów
P.S. Pozwoliłem sobie zacytować tekst Pyry ale mógłby to być w zasadzie dowolny z tego blogu.