Zgadnij co gotujemy?(18 B)
Przed odpowiedzią przyda się przekąska
I już jesteśmy w Nowym Roku. Choć nie wiem czy to powód do radości. Przecież na pytanie o wiek podajemy większą liczbę niż przed tygodniem. No ale za to przybyło nam doświadczenia. Jesteśmy mądrzejsi. Ktoś w to wątpi? No to zaraz przeprowadzę właściwą próbę. Oto pytania potwierdzające, że jesteśmy coraz mądrzejsi:
1 – Czy rosolis to zupa z drobiu czy z innego mięsa?
2 – Raki to skorupiaki żyjące także i w naszych rzekach (pod warunkiem, że są czyste) ale także i coś zupełnie innego spotykanego na stole; co to takiego?
3 – W pobliżu Grenoble mieści się od wielu wieków ( z przerwami na wielokrotne wygnania) klasztor kartuzów; z czego zasłynęli mnisi i słyną nadal?
A to wzmocni Was po wysiłku jakim jest wyslanie rozwiązania
Po odpowiedziach zorientujecie się, że jestem w wyjątkowo karnawałowym nastroju. Czego i Wam życzę. A teraz zapraszam do komputerów w celu wysłania na adres internet@polityka.com.pl prawidłowych odpowiedzi. Kto pierwszy ten lepszy i na tego czeka już nagroda – tradycyjny kalendarz ze zdzieranymi kartkami, które na odwrocie mają przepisy kulinarne, porady winiarskie, rysunki satyryczne, przepisy savoir-vivre i inne pożyteczne teksty.
Przegrzebki czyli Saint Jacques dobre sa w każdym momencie
Komentarze
Wszyscy walczą? To ja powoli się udaję… wszak muszę dospać!
p.s.Trochę mnie Gospodarz zdenerwował tymi zdjęciami – zaczęło mi w brzuchu burczeć…
Spalem do dziewiatej ale i tak nie udalo sie dospac, tym bardziej, ze swiat odciety od Poludniowej Burgenlandii zwalami sniegu. Trzeba bylo zjesc znakomite sniadanko, teraz bedzie druga kawka z ciasteczkami. Jazda po drogach mozliwa traktorem ale wszyscy jeszcze spia. Jednym slowem Dzien Lenia
Pan Lulek
Konkurs dzisiaj łatwy, ale mnie dzieci naznosiły kalendarzy i nie mam na czym powiesić tego do zdzierania kartek
Gdy Towarzystwo przy stole wypełniało maila z odpowiedziami, ja wypisywałem sobie pod wczorajszym. Ponieważ była tam odpowiedź na jedno z pytań, powtórzę tutaj:
Co do chartreuse, jest kilka odmian tego likieru. Różnią się kolorem i mocą, ale wbrew pierwszym wrażeniom rozpoznawanie nie jest takie proste, bo zarówno zielony (55%) jak i żółty (40%) oprócz podstawowych wersji miewają odmiany produkowane okazjonalnie i sprzedawane głównie na lotniskach.
Klasztor główny, od którego wzięła się chyba nazwa zakonu, leży w sercu masywu Grande Chartreuse a kartuzi to spolszczone chartreuse. Klasztor jest zamknięty dla zwiedzających, ale można go dość dokładnie obejrzeć z biegnącej paręset metrów wyżej ścieżki turystycznej. Najbliższe miasteczko – Saint-Pierre-de-Chartreuse. Niedaleko klasztoru jest muzeum klasztorne. Blisko St Pierre leży wioska St Hugo z kościołem stanowiącym interesujące muzeum jednago malarza, który malował tam przez większą część swojego artystycznego życia. Ponadto latem bywają tam koncerty muzyki barokowej na barokowych instrumentach
Witam Gospodarza i Blogowisko, życzę miłego dnia.
Wiem, wiem, że zaniedbywałam blog, ale jak mam dzieci tak krótko, to One mi tak myśli zajmują, że wystarcza energii tylko na nocne czytanie. Dziś po 5 rano wyruszyły z powrotem, dlatego grzecznie wróciłam na „łono” 😉
Bardzo mi się podoba pomysł ze stałą „metą” blogowiska. O mało się nie udusiłam ze śmiechu, ciemną nocką (cisza nocna nie pozwala na głośne śmiechy).
Ja zgłaszam akces na „ochroniarza”, jako zgaga odstręczę każdego ewentualnego intruza 😉
Tak dawno temu „stukałam”, że nie pamiętam, czy złożyłam WSZYSTKIM; wszystkiego co najlepsze w 2010 roku, zdrowia i szczęścia przede wszystkim
Po ostatniodniowych zajęciach rodośnie myślałam, ze dzisiaj będę miała tylko podstawowe obowiązki, znaczy obrządek i już, no, lekarz wieczorem i urodziny wnuka. A tu, żeby nie było nudno, brak jednej fazy. Przepatrzyłam wszystkie korki na tablicy – teoretycznie wszystko sprawne. Kilka pozamieniełam dla pewności – też bez efektu. Pozostaje mi czekać na ratunek.
Witaj Zgago. Swoją drogą „rosolis” brzmi (jak mawiają Anglicy) szalenie cywilizowanie. Pomyślcie : tu ogórkowa a tu rosolis i człek od razu widzi tę wazę z Łomonosowa i tego kelnera w wypucowanych , miekkich butach i haftowanej koszuli.
Alicjo, ja wprawdzie śniadanie zjadłam, ale ponad 4 godziny temu i też mi w brzuchu zapiszczało, gdy zobaczyłam te cudeńka na zdjęciach.
Bardzo jestem ciekawa jak smakują przegrzebki, jakoś na nie w żadnym super-itd. nie trafiłam, żeby choć jednego kupić i spróbować.
Panie Lulku, to znaczy, że ja mam dziś święto ? W końcu jestem „pierwszą wielbicielką lenistwa RP”, wątpię aby ktokolwiek mnie przegonił w wielbieniu lenistwa.
Pyro, bardzo się cieszę, że masz już w pełni sprawny internetowo komputer. Co my byśmy robiły, bez tych zdolnych Zięciów ? A z kalendarzem, to faktycznie masz problem 😉
Dzień dobry, nie pokazyałam się na blogu, bo chyba wpadłam w tę opisywaną przez Nemo dziurę styczniową. Pomału się wygrzebuję i przemyśliwam – co by tu na tym zamku, może prządką, co by tę nić wełnianą na te alicjowe arrasy, na kołowrotku wytwarzać? Ale przecież mam psy, nie usiedzą przy kołowrotku, więc dołączam do Zgagi, w końcu taki zamek wymaga należytej opieki ze wszech stron, a taka ochrona wzmocniona dwoma „brytanami” to ho, ho!
Karnawałowe pytania rzeczywiście poprawiają nastrój, szkoda, że wcześniej nie zasiadłam do komputera, miłego dnia Wszystkim 🙂
Kod 7776 😯
Żabo, Panie Lulku To już wiemy za co o 20:00 będziemy wznosić toast: za wnuczka Żaby, żeby rósł zdrowo na pociechę Rodziców i Babci, no i za święto leniuchów 😆
Alzheimer nie popuszcza. Pisałem o kościele St Hugo na wsi w pobliżu St-Pierre-de-Chartreuse, tymczasem wieś i kościół to St Hugues. Malarz nazywa się Arcabas, ale to tylko pseudonim i to nadany przez uczniów. Alicja mogła o nim słyszeć, bo przez ładnych parę lat był profesorem na Uniwersytecie w Ottawie.
W ogóle Grand Chartreuse to masyw, w którym zagranicznych turystów spotyka się stosunkowo mało, natomiast czas można tam spędzić przyjemnie i pożytecznie. Do tego w górach można spotkać sprzedawców pysznych serów i wędlin własnej roboty. Nie ma co liczyć na okazjonalną cenę, natomiast na jakość owszem.
Żabo, wszystkiego najlepszego
Gratulacje Zgago! Nagroda już w kopercie. Tylko czekam na adres pocztowy, który proszę przysłać tu: p.adamczewski@polityka.com.pl
A prawidłowe odpowiedzi są następujące:
1 – To staropolska nazwa likierów wywodząca się z łaciny – „ros solis” to kropla słońca. Rosolisy produkowane sa do dziś w Łańcucie czyli u Potockich;
2 – Likier anyżkowy;
3 – Z produkcji likierów Grand Chartreuse.
PS.
Alicjo dzięki za wiarę w moją pracowitość i punktualność. No i przepraszam, że Cię rozbudziłem zdjęciami. Coś zjadłaś w trakcie dosypiania?
Stanisławie, Ty nie masz za grosz litości ? Pisać o tej porze o pysznych wędlinach i jeszcze pyszniejszych serach ? Przez Ciebie muszę lecieć po kromę chleba z szynką, bo mi żołądek wyskoczy. I znowu zamiast poświątecznej kuracji odchudzającej, będę tyła. 🙁
A’propos szynki, Żabo Twój sposób na niewysuszoną szynkę, sprawdziłam i jest rewelacyjny. A dowodem jest to, że z 1,5 kg szynki przez 2 dni, została mi piętka z czego ja przez te 2 dni załapałam się na 2 (ale grubaśne) plastry. Dziękuję !
GOSPODARZU ! Własnemu szczęściu nie wierzę !!!! Po raz pierwszy cokolwiek wygrałam !!! Muszę moim młodym podziękować, że mnie o „nieprzyzwoitej” zmobilizowały do wstania 😆 😆 😆
Już piszę maila 😆 😆 😆
Tak to jest, jak ktoś pewny swego, a ze zwapnieniem „przewodów myślowych” Pyra pomyliła rosolisy z rosolnikiem; dobrze, że nie brała udziału w konkursie
Tu Ewa z Poznania
Zgago!Gratuluję wygranej!Cieszymy się!
Pyro, co Ty opowiadasz, jakie zwapnienie ? To życie w XXI wieku, jest tak szybkie, że nie mamy czasu przeczytać całego wyrazu i po przeczytaniu początku, kojarzymy wyraz a to często sprowadza nas na manowce. Ja mam tę przypadłość od lat i tylko jak mi na czymś bardzo zależy, to czytam powoli i dwa razy (na wszelki wypadek). Ostatnio projekt regulaminu naszej wspólnoty czytałam powolutku i na głos ( :shock ) i dzięki temu znalazłam kilka kabotyńskich zapisów, tylko obawiam się, że i tak mnie przegłosują 🙁
A właśnie dzięki Tobie jutro odbieram w Empiku zamówioną książkę o Jerzym Waldorffie. 😆
Zgago !
Gratulacje z powodu wygranej. U nas jest tak glebokie swieto Trzech Króli, ze mistzrzowie miotly i odsniezarek najwyrazniej zaniedbali sie w swoich obowiazkach. Odsniezalem z wielkim wysilkiem stól ptaszorów.
Jolce moge z czystym sumieniem wystawic dyplom siostry milosierdzia. Wskutek jej diety wrócilem o cale 5 kilogramów do stosownej figury.
Pan Lulek
Panie Lulku i tak trzymać ! A swoją drogą, to Jolinek jest wspaniała, no nie ?
Proszę Ją ode mnie szczególnie serdecznie pozdrowić.
ee85 taki kod, faktycznie rok 1985 był „ee” 😀
Zgago, gratulacje!
Idę na strych sprawdzić korek na pionie. Może nie spadnę 😀
Dziękuję, dziękuję za wszystkie gratulacje.
Żabo, uważaj na siebie !
Gratulacje dla Zgagi 🙂
Żabo, nie spadnij, trzymam kciuki!
Jeszczeraz obejrzałam dania serwowane dzisiaj przez naszego Gospodarza i tak najbardziej to mi ślinka leci na myśl o jajkach faszerowanych, za którymi przepadam, no i smakowicie podanych przegrzebkach w towarzystwie rukoli…
Na pionie wszystko wygląda dobrze, może to gdzieś dalej? Zadzwoniłam do sąsiada, ale jest w Połczynie i dopiero jak wróci do domu to sprawdzi czy ma wszystkie fazy, tyle ze on może mieć a ja nie. Na tym transformatorze, jest tylko kilka gospodarstw, a w moją stronę tylko dwa. Z tym drugim nie ma kontaktu.
W każdym razie jest to kolejny argument na konieczność posiadania kuchenki gazowej z gazowym piekarnikiem.
Dziękuję Barbaro, mnie intryguje przekąska, która na zdjęciu jest nad faszerowanymi jajkami. Czy to jest może dynia ? Czy brzoskwinia ? Kolor sugeruje jedno i drugie. Na tych „ósemkach” chyba leży szynka. Ja z tego talerza, to bym zostawiła chyba tylko zielone szparagi i …. talerz. 😉
Gratulacje dla Zgagi.
Przegrzebki owszem, rukola nie dla mnie. Nie potrafię zrozumieć, co w niej widzicie. Wiem, że modna, ale przy tym stole to nie żaden argument. Widocznie moje kubki smakowe jakoś niewłaściwie na rukolę reagują.
Podzielam zdanie Stanisława odnośnie rukoli. Nie przepadam, nie mogę pogryźć, stosuję jako dekorację. Z tym gryzieniem to jest tak, że i sałata krucha i lodowa sa pozornie znacznie twardsze od rukoli, a zjeść się dają bez trudu; natomiast rukola – eh, lepiej nie mówić.
Gotują się skrzydełka dla psa, a będzie się gotoała grochówka dla nas.
Żabo – z Pyrowego doświadczenia wynika, że w gazowym piekarniku doskonale pieką się mięsa; natomiast ciasta albo przypalone od spodu, albo niedopieczone górą, albo odwrotnie.
Zgago- cieszymy się na potęgę razem z Tobą 🙂
yyc – czy ta cebula to yassa tego nie wiem,nie dopytałam.
Ale spróbujemy to sprawdzić na odległość.
Alicjo – posada głównego zarybiacza,poławiacza,rybnego kucharza
i opiekuna stawów przyjęta z entuzjazmem i przez aklamację.
Ja, jak zwykle, będę pomagała wędki nosić i ryby zjadać 🙂
Osobisty gotowy podjąć obowiązki,jak tylko lody puszczą
i śniegi stopnieją. Chociaż sprzęt do połowów w przeręblu też
posiada ,a doświadczeniem we wpadaniu do lodowatej wody oraz
wypływaniu na powierzchnię również dysponuje. W ubiegłym roku
wpadł w styczniu do Bugu i wracał do domu w samej bieliźnie
(dobrze,że samochodem) jako że spodni zapasowych ze sobą nie zabrał.
Może uda się założyć hodowlę ostryg.
W Senegalu rosną masowo na gałęziach drzew namorzynowych
zanurzonych w słonej wodzie.Doskonale widoczne i łatwo
dostępne w czasie odpływów. Wystarczy ułamać kilka gałęzi i
upiec niczym szaszłyk na ognisku, co też czyniliśmy.
Nie wiem jednak czy odmiany afrykańskie przyjmą się w Tęczynie.
A poza tym jeden ze stawów trzeba by dokładnie posolić,
aby te ostrygi miały właściwe dla siebie środowisko.
Ale Alicja ze szwagrem nie takie wyzwania podejmowali !
Zgago, tak trzymam !
Jolka moze spiewac z calym przekonaniem i pelnym glosem.
„Przytyles mi ty lotrze,
bo miales wedlug potrzeb”
Pan Lulek
Zgago,
gratuluję wygranej!
Na półmisku są kawałki melona zawinięte w szynkę.
Rukolę uprawiam od lat i bardzo lubię.
Zgago, gratulacje!
Zgago, na moje oko, nad jajkami faszerowanymi są cząstki melona owinięte szynką, tak sobie wyobrażam, ale mogę się mylić. A co do rukoli, to rzeczywiście polubiłam ją nie tak od razu, najpierw jako dodatek podnoszączy smak innych sałat, np. lodowej, dopiero z czasem rozsmakowałam się na dobre i teraz przyrządzam ją często z pomidorem (też z suszonym) i serem mozarella, oczywiście w towarzystwie oliwy, cytryny itp. „dyżurnych”. Zawsze jednak staram się ucinać jej łodyżki, a listki rwę na nieco mniejsze. Faktycznie smak rukoli jest nieco ostrawy i nie każdy lubi. Dla mnie jedne zastrzeżenie to jej wyższa cena w porównaniu z innymi sałatami. Podobnie było z listkami kolendry, pierwsze zetknięcie – prawie szok, bo pomyliłam je z natką pietruszki. Ale nie minęło dużo czasu, jak i ta zielenina stała się moją ulubioną 🙂
Pyro, cieszę się, że mam sojusznika. Mam też nadzieję, że to, co uprawia Nemo, jest lepsze od tego, co pod nazwą „rukola” kupujemy w sklepach.
Są różne odmiany rukoli, również bardzo delikatne i łatwe do pogryzienia 😉 Nie wszyscy lubią charakterystyczny smak i zapach tej sałaty, ale dodana do mieszanki różnych liściastych sałat podnosi ich walory estetyczne i odżywcze. Najgorsza dla mnie jest opakowana w folię sałata lodowa z hiszpańskich upraw przemysłowych, przechowywana tygodniami w chłodniach. Nie kupuję. O wiele zdrowsza jest surówka z kapusty.
Swieża rukola smakuje wspaniale na pizzy z surową szynką parmeńską.
Żeby tak od rana, w człowieka, półmiskami 🙁 Zjadłam drugie śniadanie, jabłko, odwiedziłam sklepik (kanapka i pączek), ruszyłam opakowanie chałwy tureckiej i ciągle mi mało 🙁
Gratulacje, Zgago 😀
Dodam jeszcze, że rukola (po polsku rokietta 😯 ) zawiera dużo jodu i beta karotenu, a dawni Germanie używali jej na wzmocnienie potencji 😎 Pochodzi zresztą z Germanii, gdzie poznali ją Rzymianie i zawlekli do Italii.
Najlepsze są delikatne młode listki, starsze stają się ostre i gorzkawe. Nie należy zbierać listków z kwitnącej rukoli, chyba że się lubi gorzkie.
Haneczko, odezwij się do koleżanki
Faktycznie, zapomniałam, że melon ma też taki kolor.
Mam jeszcze pytanie, czy znacie ser p.t. „Landle” ? Dlaczego pytam ? Właśnie sobie zrobiłam kromkę (cieniutką) z grubaśnym plastrem wymienionego sera, którego ok. 0,4 kg kupiła przed samym Sylwestrem, moja starsza Córa za …. 39,- zł. Ogromnie mi zasmakował, jest pikantny i na dodatek fantastycznie „śmierdzi” a to lubię w serach najbardziej. To była moja, druga dziś, miła niespodzianka, że w kąciku lodówki jeszcze się znalazł kawalątek.
Rukolę uwielbia moja siostrzenica i robi z niej pyszne sałatki, myślę, że odcina z niej łodygi, bo nie u Niej rukola nie sprawiała mi żadnych problemów.
Coś powoli zaczynam pojmować w kwestii rokietty. Prawdopodobnie dostępne u nas są z reguły kiepskie albo wręcz z tych, których już się jeść nie powinno z racji wieku lub kwitnięcia. Może gdzieś są i te lepsze, ale jakoś nie spotkałem. Jak będę w Szwajcarii, pozwolę się zaprosić Nemo na jej rukolę.
Nieustające i serdeczne podziękowania za gratulacje, od szczęśliwca. 😆
Ale nie ukrywam, że mnie sumienie gniecie, że ta nagroda jest zasłużona w 1/3, bo tylko na 3 pytanie znałam odpowiedź – dzięki przeczytanemu wczoraj wpisowi Gospodarza a dwa pierwsze …., no wiecie 😳 chyba tylko za szybkość. No bo przecież ze mnie taki znawca alkoholowych napojów, jak z „koziej …. trąba”. Cholewcia, czy to sumienie musi się dziś odzywać ? Idę do kąta za karę – ale wrócę, bo już stary kręgosłup nie pozwala tak długo stać. 🙁
Po wielokrotnym powtarzaniu sniadanka i karmieniu bezczelnych, ze tak nazwe ptaszorów jedziemy za dalsza zdobycza. Nie wykluczam, ze wezmiemy jakies miasto w jasyr. Uprowadzone mieszkanki zostana zatrudnione na próbe do utrzymywania porzadków.
Pan Lulek
Sera „Ländle” nie znam, ale podejrzewam, że to ser wiejski po prostu. Z bardziej znanych jest np. „Ländle Pfeffertaler”.
Pan Lulek po wielokrotnym śniadaniu, a Nemo już zapewne
po obiedzie ? Czy była rukola ?
Myslę, że w sprawie sera najwięcej mógłby powiedzieć Pan Lulek, bo chyba w Austrii najczęściej sery maja Ländle przed właściwą nazwą.
Są ludzie, co nie lubią koperku, są tacy, co nie jedzą kminku, nie ma więc potrzeby sumitowania się, że rukola nie smakuje 😉 Podobnie jak Barbara byłam początkowo trochę zbulwersowana smakiem zielonej kolendry, ale teraz też lubię 🙂 Rukolę polubiłam natychmiast. Nawet jak liście są już duże i trochę skórzaste, to oskubuję je, a łodyżkę odrzucam. Drobno posiekana rukola dobra jest jako przyprawa do sałaty, pasty, mozzarelli itp.
A propos przypraw, to moja przyjaciółka z kantonu Vaud zażyczyła sobie z Polski majeranku. Polskiego 😎 Powiedziała, że polski jest jednoroczny i smakuje o wiele lepiej od tutejszego, wieloletniego 🙄
No to rzuciliśmy się na poszukiwanie w Polanicy i Kłodzku. Wszędzie był, według sprzedawców, polski. Po bliższym przyjrzeniu się informacjom na opakowaniu (na drugi raz wezmę lupę) ukazywał się kraj pochodzenia: Egipt, rejon Morza Sródziemnego, partia A (Polska), partia C (Egipt). Kupiliśmy partię A i dla porównania nr 3 (Turcja) innej firmy.
Teraz doczytałam, że „produkt może zawierać śladowe ilości mąki pszennej,skrobi,selera,gorczycy i białek mleka” 😯 Produkt ma certyfikat „Selection” 😯 i jest polski. Turecki może zawierać dodatkowo jaja, soję i gluten 😯
Danuśka,
na obiad był c.d. rosołu z indyczego skrzydła, z koperkiem i pietruszką (mrożone jak świeże), fasolka szparagowa od Liebherra i kotleciki mielone z jagnięciny. Rukola będzie, jak urośnie. Już jej nie sieję, rozmnaża się sama 😉
Idę na poszukiwanie mojego kota.
Tutaj ususzony majeranek w woreczkach można kupić na targu. Pewnie też coś, oprócz siebie, zawiera. Funkcjonuje jako „marianka” ew. „marianek” 🙂
Beznadziejnie staroświecka Pyra kupuje na jesieni ścięte krzaczki majeranku, suszy i kruszy. Wypada drogo, ale w mojej kuchni majeranek liczy się zaraz, po dyżurnych
Majeranek to składnik nieodzowny grochówki, kołdunów i paru innych smakołyków. Kiedyś dostaliśmy pizze obficie pomajerankowane. Niby wszyscy twierdzą, że powinien byc tymianek, ale na Campo w Sienie dali z majerankiem i było bardzo smacznie.
ff11 kod zabawny, więc jeszcze o zabawnych przyprawach. Do takich zaliczyłbym wyszczególniane na etykietach emulgatory, symulatory smakowe i zapachowe, białko roślinne, wypełniacze białkowe i td. Może coś przekręciłem, ale z ducha chyba mniej więcej pasuje. Smacznego.
Zgago – gratulacje. Cóż Ty masz za dziwne myśli – wysłałaś, byłaś pierwsza i wygrałaś (veni, vidi, vici) – i to się liczy. No i wyjdź z tego kąta! 😀
Przeoczyłem krygowanie Zgagi, bo praca trochę absorbuje. Choć mam trochę luzu, bo na opinie radcy prawnego muszę czekać stojąc w miejscu. Zgago, Dorota już napisała cbdo, ale podpisuję się tez pod tym.
Dospałam. Nie dojadałam w czasie dosypiania, ale wtrząchnęłam kromuchę przed chwilą.
Haneczko, Tobie kilka sniadań z rana nie zaszkodzi, myslę 😉
Rukola… mmmmmniam mniam!
U mnie sama rośnie, nie muszę siać, pożeram z doskoku do ogródka i w sałatkach. Nie nadąży rosnąć!
Ale strategicznie zostawiam tu i tam, żeby kwitła i się rozsiewała.
Danuśko,
jeden staw zasolimy, trzeba będzie zapytać Sławka paryskiego, on miał kiedyś dojścia do soli morskiej.
Pan Lulek mógłby też objąć nadzorem ule – ule musimy mieć! Ule, mówię – nie mylić z Ulą!
Co te ostrygi będą robić w ulach?
majeranek i w mojej kuchni jest zawsze i bardzo dbam żeby jak się kończy, uzupełnić zapas. Będąc w lecie na targu natknęłam się na stoisko z rozmaitymi przyprawami, takimi co to prosto z ogródka, albo ususzone, ale z dobrego źródła (nie przy drodze). Zakupiłam torebeczkę słuszną ulubionego majeranku i cóż za zdziwienie przy pierwszym zastosowaniu! Schab należycie natarty tym właśnie majerankiem, solą i czosnkiem okazał się w smaku straszliwie pikantny i zdecydowanie przesolony. Podejrzewaliśmy się wzajemnie z mężem, że jedno po drugim coś tam „ulepszyło”, ale nic z tych rzeczy, to gorliwy sprzedający nie uprzedził nas, że prócz majeranku torebeczka zawiera coś więcej… Czyli Pyra ma rację kupując to ziele w bukieciku, przynajmniej wiadomo co zawiera 🙂
Stanisławie,
Zamiast solą morską będą pachnieć miodem,
co może niektórym przypaść do gustu 🙂
Wiele osób nie lubi ostryg z powodu ich
morskiego smaku.
Te ule mogą być, więc ciekawym rozwiązaniem !
Ule będą w sadzie, a nie w stawie 🙄
Ta dziewica w wieży może być Ula.
Majeranku dam Ci w dzbanku,
a rukoli weź dowoli.
Kminek wsyp czym prędzej w młynek,
a szczypiorek kup we wtorek.
Och – tymianek !
Na mym serze co poranek.
O koperku już nie wspomnę,
bo tak pachnie nieprzytomnie !
Czy ktoś z Was ziół z nie lubi ?
I bazylii nie hołubi ?
Ja hołubię, sypię, siekam i dodaję
i z ochotą je podaję !
Zgago, gratulacje i uściski 🙂
A oto moja lista atrakcji na najbliższy czas, wyłączywszy zwykłe obowiązki związane z pracą na jednej uczelni i „rozruchem” UTW
6.01. – imieniny wnuka, proszę dzisiaj również o toast za zdrowie Kacpra
7.01. – wizyta u pulmonologa
8.01. – zebranie Zarządu UTW
9.01. – bal przedsiębiorców gminy (cel charytatywny)
10.01. – zapowiedział się ksiądz proboszcz z wizytą duszpasterską
11.01. – koncert noworoczny chóru, i nie tylko, UAM
12.01. – nadzwyczajne posiedzenie Rady Wydziału
14.01. – spotkanie noworoczne na Wydziale
16.01. – imieniny męża i coroczne śpiewanie kolęd
17.01. – godzina 8 rano, zajęcia na studiach niestacjonarnych
18.01. – spotkanie w Domu Kultury z panią Emilią Krakowską
wobec powyższego w wyżej wzmiankowanym zamku mogę jedynie leżeć wdzięcznie na szezlągu i robić dobre wrażenie, na nic innego już mnie nikt nie namówi 🙂
Zgłaszamy z mamą akces do opieki nad ewentualnym sadem (głównie po to, żeby leżeć pod gruszą na dowolnie wybranym boku i mieć to co w życiu najświętsze …). Chętnie będziemy też przerabiały owoce na konfitury.
Ten nasz zamek cosik wybrakowamy. No, bo jakże? Bez burgrabiego? A kto zaśpiewa „Do powiatu bede pisoł/ bardzo piekne sprawozdania./ Hej, kupie se kapelus, bo bede sie kłaniał.”
Jak widać, nie wytrzymałam za długo w kącie 😉 Właśnie przeczytałam, że majeranek ma też zastosowanie lecznicze, przeciw różnym kłopotom trawiennym z zaznaczeniem, że większych ilości należy unikać, bo „może działać oszałamiająco na układ nerwowy” 😯 Trawka ?
Stanisławie ten ser ma z wyglądu taką samą skórkę, jak parmezan, tylko miąższ jest bardziej miękki. Córce powiedzieli, że to jest ser gruszkowo-……. reszty niestety moja skleroza zabrała 🙁
Jotko, dzięki a jak na razie, to będę „tsimać”, żebyś nie „padła” wcześniej, przy tak zapełnionym kalendarzu.
Pyro, przecież Pan Lulek może spokojnie być burgrabią, tym bardziej, że zanim nalewki i wina dojrzeją, to będzie mógł czynić honory. Co Ty na to ?
Stanslawie !
Napisalbym do Ciebie ale mi sie nie chce ze wzgledu na Dzien Lenia. Wewnetrzna domowa dyskusja wskazuje, spokojnie mozesz wystepowac do Unii Europejskiej z wnioskiem o solidna dotacje dla calej kuli ziemskiej pod haslem; ….. „Laczcie sie”. Wiadomo o co chodzi.
Przed chwila wrócilismy z wyprawy rozpoznawczej na pograniczu Poluidniowej Burgenlandii i Steiermarku.
P.S. Nie oszczedzaj prosze tylko jesli chodzi o sumy podkreslajac nieograniczone mozliwosci naszego blogu.
Utracjusz
Pan Lulek
Witam i przyzbnaje sie do tego, ze jeszcze zyje, zaniedbania i naiwnosci ubiegloroczne dogonily mnie i mam za duzo na glowie a wszystkiego tego rowniez za duzo na jedengo mezczyzne i nawet na kobiete. Zaba sprawdza fazy a ja latam rury.
Niemniej jednak WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla malego, bardzo sympatycznego, juz teraz przystojnego Krzysia, wnuczka Zaby, to samo pisze tez pod adresem Kacpra Jolinkowego. Niech rosna szczesliwie!
Kacper jest mój!!! Latem skończył lat 11!
Jotko przepraszam i zyczenia WSZYSTKIEGO nAJLEPSZEGO sa w dalszym ciagu aktualne.
Myślałam o YYC albo Stanisławie w tej roli, ale jest prawdą, że na kontusz dla Pana Lulka mniej materyji wyjdzie, niż dla każdego z tamtych dwóch. Prosta oszczędność. A, niech będzie burgrabią i ręce za pas sadzi (w przerwach produkcyjnych)
Oglaszam, ze co prawda nie dysponuje zamczyskiem ale immobilia, z trzema dobrymi piwnicami na wyroby podstawowe plus sprzet, moge uzyczyc, zadupie polozone obok kosciolka, wokol ogrody czekajace na zalozenie sadu oraz laki, co do odleglosci, to ci z zagranicy beda mieli blizej, a ja bede robila za dziewice z odzysku…
tzn. na stala siedzibe blogowiska, zalozymy fundacje i pojdziemy zbierac grzyby nie mowiac o polowaniach na bazanty.
Jasne, że Pan Lulek.
Pracami gorzelnianymi i innymi będzie tylko kierował (po to ma kowal kleszcze, żeby go w ręce nie parzało) i nadzorował (pańskie oko…).
Stanisław na kancelaryjnego? 😉
Pyro dziewica w produkcji, ale na swiat sie nie spieszy. Lekarz dzis z usmiechem oswiadczyl, ze najwyrazniej jej w srodku wygodnie…
Alicjo, podeslac tego sniegu mozesz, ale obawiam sie, ze szybko stopnieje…
Ide obierac marchewke na waterzooi z tilapii….
Bardzo rozumne dziecko, Nirrod 🙂 Należy S-siedzieć tam, gdzie dobrze tak długo, jak się da 🙂
siedzieć, siedzieć, siedzieć…
Wstanę i się przejdę 🙄
Danusia, jak napisalas o tej cebuli to powiedzialem o tym koledze w pracy Senegalczykowi i on ..a tak yassa, jest dobra i rzucil pare przepisow na np. kurczaka w yassa czy tez po prostu z cebula. Stad ta yassa. Mowi mi tak: wez cebule pokrop limonka i popieprz i posol nieco i zostaw na noc w lodowce. U nich mowi nie jest w lodowce bo lodowek nie ma 🙂 Rano bedziesz mial pyszna yasse.
Zimno i ladnie czyli -25C jak jechalem do pracy ale teraz juz slonce wzeszlo i zapowiada sie piekny slopneczny dzien. Wczoraj nieco dopadalo wiec jest czysciutko i bialo.
Nirrod – teraz mów do niej, śpiewaj jej, opowiadaj śmieszne historyjki nie zapamięta, ale wzrośnie jej wrażliwość, poczucie bezpieczeństwa i humoru.
Ciekawa jestem czy odzyskamy Arkadiusza, czy bedzie mial jak wrocic, gdyz nasze karty bankowe nie placa forsy, w Polsce nie moglam nic wyciagnac z bankomatu, we Frankfurcie/O tez, dopiero w matczynym banku w Berlinie, ale co jest z karta to wspolczesny pracownik banku nie byl mi w stanie powiedziec, „wchodzil do systemu” komputera, twierdzil, ze to pewnie pogoda i dopiero z wiadomosci dowiedzialam sie, iz sa problemy i beda, gdyz francuski wykonawca naszych kart bankowych, wyprodukowal je tak, ze czipy nie moga czytac daty 2010 i banki pieniedzy nie wyplacaja, wiec jak Arkady nie ma ze soba gotowi to bedzie samodzielnie musial rybki lowic aby przezyc na urlopie.
Morąg, gdzie Ty teraz jesteś?
w kamienicy
bo musialam dotrzec do matczynego banku
A ja mogę robić za Białą Damę! Będę straszyć! 😀
Warszawę totalnie zasypało na biało 🙁
Morąg – potrzebny ci był bank macierzysty (czyli Twoja centrala bankowa)bank matczyny, to bank Twojej Matki
Może być, Małgosiu, stanowisko jeszcze nie obsadzone 😉
U mnie biało, śniegu zakumulowało się jakieś 25-30cm. wyszło słońce.
pojdzmy na kompromis Pyro, musialam wrocic do „matecznika”
Morąg, pytam, bo z Polski łatwo Cię do Pyrlandii ściągnąć, a z Berlina trudniej
Pyro, mialam pojechac do Wa-wy, gdyz tam leza papiery oswiadczajace, iz mam polskie obywtelstwo i z tym mialam sie udac do kujawsko-pomorskiego aby zlozyc podanie dowod osobisty, gdyz w tym zakatku bylam niestety przed wyjazdem zameldowana, ale jak zobaczylam zapowiedzi pogody to zrezygnowalam
Robię dzisiaj białe pranie, phiew… (tu ocieram pot z czoła, wyobraziłam sobie, gdybym to wszystko musiała prać na ręcznej pralce falistej, gotować etc.).
Arcadius niech lepiej wraca, bo date rejsu trzeba ustalić i bilety lotnicze zabukować 👿
Słońce świeci, a mnie ogarnęła złość na cały świat i nawet paluszkiem nie potrafię wskazać wyraznej przyczyny.
Na poprawienie humoru…
http://www.youtube.com/watch?v=bUWwmmsythE
Alicjo,
jesteś, jak zwykle, niezawodna 🙂
Przy ulach z miłą chęcią pomogę – co prawda nie prowadzę pasieki (tę przyjemność mój tato scedował na Witka), ale wielu lat udzielam się przy miodobraniu. Mogę też robić woskowe świece – biała dama w elektrycznym świetle toż to by była herezja 😉
Dojadanie kaczki trwa. Wczoraj w piekarniku na podgrzanie polalem nieco pomaranczowa brandy i wam powiem calkiem, calkiem. Jablka w kaczce tez sie dobrze zrobily choc sie rozwalily i sie takie puree zrobilo. Ziemniaki ze smietana + tumeric i obiad calkiem, calkiem. Do tego wino a [przed wszystkim wodka z swiezo wycisnietym sokiem z pomaranczy. Ale chyba juz o tym pisalem….
Dzien sliczny, mroz i slonce, niebieskie niebo i ptaszki nakarmione cwierkaja zadowolone. Sikorki dra sie cheekadee..deee…deee a kowaliki nic nie mowiac jedza i chyba gdzies wynosza po cichu bo przyleci taki, dziobnie i ziuuu go nie ma…i juz z powrotem i ziuuuu juz go nie ma ponownie. Nic tylko sobie do domu zabieraja co lepsze kaski z mojego szedzkiego stolu. Nawet sroki przyleca nieporadne bo za duze. Wiewiora chyba spi bo sie nie pojawia ale ona wychodzi jak temp. sie podniesie do paru stopni ponizej zera (teraz jakies -20C). To tyle na froncie zachodnim…moze by tak kieliszek calvadosu?
Propozycje objecia posady burgrabiego nalezna mi jako mieszkancowi Burgenlandii przyjmuje z nalezytym zrozumieniem. Niech sie Pyra nie cieszy z góry bo przybralem na wadze cale 5 kilogramów i na czym jak na czym to na materiale na nalezny mi strój nie zaoszczedzi.
Ponadto dla wszystkich wnuków z wyprzedzeniem gratulacje za dorobienie sie takiego grona rodzinnego.
Dla babc i ciotek oraz meskiej polowy rodzin zloze o stosownej porze.
Pan Lulek
Toast za 20 minut – ja czerwonym sangiovese.
Pranie zrobione, brat przyjaciela wydał książkę, będzie tej lampki na 3 toasty 😉
Lecę wrzucić uprane do szuszarki i zasiądę do toastu.
ja juz wznosze jakims czerwonym poludniowo afrykanskim Pinotage, za udanych wnukow!
Czytam jak to Francja i Wlk Brytania stanęły, bo spadło 10 cm śniegu i przypominam sobie, jak w czasie zimy stulecia rosyjscy (radzieccy) oficerowie żartowali, że Polski wcale nie trzeba zdobywać – wystarczy – 15 stopni i 20 cm śniegu i od razu stan klęski żywiołowej. U nich, na Syberii – 40 , śniegu na tony, a transyberyjska kolej jeździ, jak w zegarku. Widać każdy kraj ma swoją Syberię.
Byliśmy rodzinnie na urodzinach Krzysztofa Baltazara.
Maluch rozkosznie zajadał tort łapkami.
Agnieszka moja osobista chrzestna córka, a rodzona Starej Żaby upiekła fantastyczny tort, w gaszeniu świeczki trochę pomógł Józio.
Dzieciaki były nie pocieszone bo musieliśmy się szybko zwijać…ślubny pomóc dać zastrzyk źrebakowi Żaby bo weterynarz w drodze, a Ciszewscy do Kościoła jak na dobrych katolików przystało.
Dziękuję za uznanie , jotko…
Przypomniałam sobie prostą prawdę jakże oczywistą:
http://www.youtube.com/watch?v=kkiMU6epe5w
Za chwilę toast 🙂
Wznoszę toast za wszystkich; dużych i małych (Gospodarza, Blogowiczów i ich dzieci i wnuków), przede wszystkim za Kacprów, Melchiorów i Baltazarów 😀 No i całą ekipę stałej siedziby blogowiska w Tęczynku 😆 Tych, którzy już zgłosili swój akces i tych, którzy jeszcze nawet nie wiedzą, że zgłoszą 😆
kod : e456
Toast!
Trzykrólewski toast pod zwykla prosta kolacje, czarna kawa, koniak, kawior za zdrowie doroslej czesci blogowiska wznosi.
Burgrabia in spe.
Pan Lulek
Piję zdrowie jubilata i solenizanta szampanem 🙂
Oho! Jotka się rozbisurmaniła 🙄
Ale w końcu dzisiaj jest tyle okazji… ja na jednej lampce też nie poprzestanę! 🙂
Toż samo co Jotka (w Sylwestra piłam wino, szampan ostał i w sam ra dzisiaj się przydał) Nasze wnui, wnusie i wnusiątka – Niech Żyją Nam!
Alicjo,
ja niestety na jednej 🙁
jutro o 8:00 wykład, czyli wstać trzeba około 6 rano, bo dojazd z zaśnieżonej wioski może nie być łatwy 🙁
ale póki co, w górę serca 🙂
Jednak „starość, nie radość” i 4 godziny snu, to trochę dla mnie było za mało, dlatego idę odrobić zaległości w spaniu, życząc wszystkim dobrej, spokojnej nocy i kolorowych snów.
Do jutrzejszego „nastukania”. 😆
😉
http://www.youtube.com/watch?v=tNz8vz8Msdo
dzis trudno jest mi sie tutaj rozeznac kto sie chwali, albo kogo chwalicie
tak na wszelki wypadek
niech bedzie pochwalony
jutro pododnie jak dzis, grac ma ta sama orkiestra nordwes w skladzide 18wezlow. daje sie niezle tanczyc przy ich akompaniamencie
to tyle na tyle z cieplej fuerteventury 😆
Ty se Arcadius jajec nie rób,
masz się kontaktować i terminy mamy ustalać względem rejsu, bosman od złamanego jachtu się znalazł… 🙄
Za styczniowe latorośle 😀
Dzisiaj widzę o likierach
Księżyc ziewa i za chwilę zaśnie….
Ja też.
A mi psy się kazały wypuścić, ale już wróciły
Dzisiejsza awaria prądowa i wodno-magistracka + przyglebienie na kolano to już dla mnie za dużo. Nie pojechałam do Krzysia Baltazara, bo nie wiedziałam jak ze sprzęgłem będzie, znaczy czy noga się nada do wyciskania.
O 15:30 naprawili mi fazę, widziałam, że włazili na trzeci a może czwarty słup od domu, pewnie coś się tam upaliło. Ciekawe skąd wiedzieli, że to tam, bo jechali jak po sznurku przez pastwisko. Jak już miałam wszystkie fazy to mogłam włączyć pompę w studni. Udało mi sie napoić prawie całą zwierzynę z wyjątkiem trzynastki z małej stajni, bo tam woda jest tak głupio podłączona, ze tylko magistracka albo leci kiedy pompa działa, rano jeszcze trochę dostały, więc może taka wielka krzywda im się nie dzieje. Jak nie da rady inaczej trzeba będzie metodą wiaderkową a słuszniej pojemniki na taczki. Bywało gorzej, tylko ja byłam młodsza i w lepszym stanie.
Śnieg sypie, a rano owies. Kolano sobie znieczuliłam. Naprzod aroniówką Ryby a teraz medykamentem