Miska pełna soczewicy
Wcale nie trzeba być Ezawem ani Jakubem (kto nie wie o kim mowa niech zajrzy do Biblii), by mieć emocjonalny stosunek do soczewicy. Ja tą rośliną strączkową wprost się entuzjazmuje. A mówiąc po ludzku lubię ją niepomiernie. Jadam soczewicę w różnych formach. Robię z niej zupę, gotuję z ziołami i kiełbasą, faszeruję pierogi a nawet kulebiaki. Parokrotnie pisałem o soczewiakach i innych daniach popularnych we wschodniej Polsce. Z tych właśnie regionów jest i dzisiejszy przysmak: tertuny brzozo wickie z soczewicą. Popatrzcie jak wygladają i poczytajcie co o nich piszą autorzy zeszytu zatytułowanego „W krainie lubelskich produktów tradycyjnych” wydanego pod egidą lubelskiego Urzędu Marszałkowskiego.
„Nazwa potrawy tertuny nawiązuje do sposobu rozdrabniania ziemniaków poprzez tarcie na tarce. Przymiotnik brzozowickie pochodzi od nazwy wsi Brzozowicą Mała i Brzozowicą Duża, które leżą w gminie Kąkolewnica Wschodnia, w północnej części powiatu radzyńskiego, na południowym Podlasiu.
Tertuny przypominają kształtem spłaszczony walec, na końcach owalny. Ich kolor jest szary, w przekroju brunatny z jasnoszarą otoczką. W potrawie dominuje smak soczewicy i ziemniaków. Można przyjąć, że potrawa jest lokalną odmianą pyz.
Po II wojnie światowej w Brzozowicy i okolicach główną uprawą tyło żyto, ziemniaki i soczewica – ponieważ na słabych glebach pszenica złe pionowała. W codziennym jadłospisie mieszkańców wsi przeważały kluski ziemniaczane i placki ziemniaczane. Tertuny z soczewicą stanowiły danie świąteczne, ponieważ jego przygotowanie wymagało więcej czasu. W zimie przygotowywano je na spotkania obrzędowe, m.in. „Prządki”, „Kądziel”, „Darcie pierza”, „W kumy”. Przeciętne gospodarstwo brzozowickie było bardzo małe, natomiast musiało uporać się z wyżywieniem licznej rodziny. Sięgano więc po miejscowe surowce spożywcze, aby przygotować z nieb w miarę smaczne i pożywne jedzenie. Tertuny brzozowickie z soczewicą spełniały te oczekiwania.
Do wyrobu ciasta na tertuny używa się, tak jak dawniej, ziemniaków z własnych pól, z których część jest gotowana, a część tarta, natomiast farsz składa się z gotowanej i zmielonej soczewicy z cebulą, z dodat-kiem pieprzu i soli.
Wypełnione farszem tertuny, ugotowane w osolonej wodzie podaje się polane smalcem ze skwarkami. Dobra jakość i świeżość surowców, z których tertuny są wykonywane, przestrzeganie tradycyjnej receptury oraz kunszt kulinarny tutejszych gospodyń gwarantuje, że ta polska potrawa długo jeszcze będzie przysmakiem smakoszy.”
Za parę dni przedstawię kolejny lubelski przysmak. Najpierw jednak musze go spróbować, bo nie będę robił reklamy daniu, którego nie miałem na w gębie. A tertuny ( różnią się one od swych kuzynów cepelinów farszem; cepeliny są mięsne) już robiłem. Pycha!
Komentarze
Bardzo smakowita potrawa, w moim jadłospisie figuruje ale pod nazwą cepeliny 🙂
Po II wojnie w Brzozowicach było jak u Mrożka: „tyło żyto, (…) pszenica złe pionowała” 😯 Aby sprowadzić złe do lokalnego poziomu, a żyto odchudzić odprawiono egzorcyzmy, a miejscowy jasnowidz nakazał przygotować coś „z nieb”. Lud miejscowy zachodził w głowę, co też prorok miał na myśli, aż uczycielka wspominając pewnego wędrownego sprzedawcę dewocjonaliów szepnęła: „soczewica”…
Do tertuna! zakrzyknął lud. To jest to! I rzucił się do tarcia.
No i musiałam klawiaturę wycierać po parsknięciu kawą na wyżwym.
1414 –
Dobry dzień się zapowiada, Nemo, już myślałam, ze blog zastrajkował.
Matahari, a samych białkach można robić naleśniki.
A tu masz przepis na to anielskie jedzenie (angel food)
1 filiżanka mąki
1 i 1/2 filiżanki cukru
1 i 1/2 filiżanki białek (to tak 10 – 11)
1 i 1/4 łyżeczki (od herbaty) cream of tartar
1/2 łyżeczki soli
1 lyżeczka ekstraktu waniliowego
1/4 łyżeczki ekstraktu migdałowego
białka ubić z połową cukru (w pokojowej temperaturze) z dodatkiem cream of tartar, potem ostrożnie dodać resztę, wymieszać. Piec w 350 stopniach F, czyli 180 stopni C.
W zasadzie dodatek cream of tartar ma stabilizować pianę i nieco zakwasza (bo to jest czysty kwaśny winian potasu)
ekstrakt migdałowy i waniliowy można zastąpić polskimi odpowiednikami.
przepis jest czysto amerykański, czyli filiżanka przekłada się na ca 220 ml.
Do mąki trzeba dodać nieco proszku do pieczenia.
Mozna z tego upiec babkę, ale ja wylewam masę na dużą blachę, piekę cieńki placek, jak wystygnie smaruję masą taką jak do tortów i zwijam na roladę. To ciasto się nie kruszy jak biszkoptowe, jest nawet lekko „gumiaste”, stąd wymyśliłam roladę.
Dobrze, ze już kawę wypiłam, bo miałabym z klawiaturą to samo co krysha!
Miałam wczoraj bardzo zalatany i pracowity dzień, a tak mi się strasznie nic nie chciało, że nic tylko wyć 🙁 Boloński mi się zrobił przenawożony 🙁 Miło, niemiło trzeba było zjeść 🙁
Żabo, też miałam wrażenie, że blog strajkuje, więc zajrzałam pod wczorajsze wpisy, a tam gospodarz!
co do zastepowania maki zwyklej krupczatka, to pewnie sie da tylko jusialabys troche zmienic proporcje. Ja w odroznieniu od Alicji kuchnia jestem z musu a piekarnia z zamilowania 😉
Wlasnie takie zmiany proporcji cwicze, bo tutaj tylko jeden rodzaj maki jest dostepny.
Ide piec pierniki.
Musiala*
mt7, dziękuję Ci za obiektywizm, nie odchodź bo będzie go tu jeszcze mniej.
Wbrew temu co niektórzy próbują tu głosi, jest to forum publiczne na którym każdy może wygłaszać swoje poglądy wiec nie poddawajmy się .
ps yyc,to też do Ciebie według mnie Twoje wpisy są soczyste i pełne smaku 🙂
Widzę Sarenko, że nieodmiennie ADORUJESZ YYC 😀
yyc niezaprzeczalnie na to zasługuje 🙂
ps yyc pozdrowienia od jelonka
a dziczek, zajaczek, zuberek i inna zwierzyna lowna tez gdzies sie tutaj plata?
I czy jelonek to to samo, co jeleń?
i czy mozna, w ramach omijania powtorzen, nazywac je rogaczami?
Jeżeli sprawi wam to przyjemność i zaspokoi wasze potrzeby nie krepujcie sie 🙂
dajcie dziewczyny spokój z tymi złośliwościami … bo zbrzydniecie … 🙂
Nie grozi nam to! Przecież my już jesteśmy stare i brzydkie, wg niektórych, i to wszystko z zawiści.
Jotka – u muzykalnych zamieściłam apel w sprawie „Takiej gminy” Podałam nasz blog i mój adres elektroniczny. Jak ich znam, nut będziesz miała na metry licząc
no to dajcie spokój bo przy stole nie wypada być złośliwym bezinteresownie … 🙂
Mnie dziś od rana cały świat przesłonił Organ. Organ Najwyższy czyli Walne Zebranie. Chwile temu zadzwoniła koleżanka prawniczka z uwagami do, wydawało się dopiętych na ostatni guzik dokumentów, dopiętych bo opracowywanych z udziałem innego prawnika. Do kolejnego prawnika, specjalisty od jeszcze innych bardzo ważnych spraw, nie mogę się dodzwonić, bo animuje coś w terenie. No to przygnieciona tym ogromem spraw niezwykle ważnych, zbiegłam na chwile od Organu, co by złapać oddech na Blogu 🙁
Pyro,
wielkie dzięki 🙂
Trzymajcie, proszę kciuki. Nie doceniłam najwyraźniej rozmiarów i wagi Organu 🙁
Każda potwora znajdzie swego amatora 😉
O gustach się nie dyskutuje, o savoir vivre w zasadzie też chyba nie, bo o manierach się nie gada, tylko je ma.
jeśli ktoś jest przekonany, że butna pewność siebie, hardość, zarozumiałość, połączona z lekceważeniem innych, z impertynenckim zachowaniem się zapewni mu podziw i zachwyt otoczenia, to na nic aluzje i sugestie życzliwych… 🙁 Wystarczy lusterko potwierdzające codziennie: jest super 😎
mt7, nie odchodź.
Az dziw bierze, ze nia ma tu jakiegos lowczego. A byl ponoc kiedys.
Nirrod,
dziekuje za zachete do wyjazdu do Holandii. Faktycznie, ostatnio jakos tylko tam przejezdzam.
A co do serow, to chcialem jeszcze raz wrocic do tematu. Otoz, zainspirowany wczorajszym tematem zwrocilem uwage na ser o niezwyklym wygladzie. Kolor: jak dobrze zmacana swinska skora, na brzegach wybiegajacy w szare mydlo. Konsystencja: jak to ostatnie. Wiec bylo to to, w czym sie ostatnio lubuje, naprawde stary ser. Miejsce zakupu: discounter, ktorego nazwy w trosce o rzetelna konkurencje nie moge podac, cena: 3,79 ? za 400 g. to robi 9,50 za kilo! Nazwa odstraszajaca: Unikaas. Co do ostatniego: Kaas to wiem, tyle umie po holendersku, to ser, ale Uni??? To mi przypomina mieszanke warzywna w naszej stolowce pt: Eurogemüse. Znowu jakas uranilowka? Ciag poznawczy jednak zwyciezyl we mnie i mimo podejrzanego zrodla i ceny, mimo odstraszajacej nazwy, mimo zaskakujacego koloru zainwestowalem te 3,79.
I co? Jestem bardziej niz mile zaskoczony! Wiercacy mile w nosie bukiet, dobry zgryz i charakterny smak, co sie dlugo trzyma na jezyku, choc zaraz by sie chcialo tego wiecej.
Wiecie wiec juz gdzie zajade zaraz po pracy.
pepegor
Pepegor,
nie był to czasem UnieKaas? Produkt Niederlandse Kaas Unie czyli Holenderskiej Unii Serowej – producenta goudy, maasdamera, edamskiego itp.?
dobrze ja więcej już nie piszę na ten temat … kto chciał to zrozumiał …
😀 😀 😀
Pepegorze Uniekaas to nazwa firmy, ktora ser produkuje. Zaczeli kiedys jako Nederlandse Kaas Unie, taki serowy PGR tyle, ze nie panstwowy a zrzeszenie malych producentow.
Jolinku, a co to za zycie bez odrobiny zlosliwosci. Do tego grzechem byloby nie strzelic, jak ktos tak szeroko bramke otwiera 😉
Pepegor wpisz w ramkę z prawej strony u góry słowo uniekaas i wyskoczą Ci stare wpisy sprzed lat właśnie o tych serach. Też uważam, że są przepyszne.
Nirrodku mnie na to szkoda moich emocji … omijam jak mi coś nie pasuje … 🙂
Witajta Ludzikowie Milency –
czyli jak to Brzucho mawia: „Czesc Bando” –
mialo byc 6go czyli w Mikolajki. Niestety czas, ten krawiec kulawy wszystko pogmatwal i dopiero dzisiaj moge Wam sprezentowac Kalendarz Blogowy na 2010 rok.
Strona jest w nadal budowie – jakos nie mam kiedy wykonczyc – lecz zalacznik jest. :Kalendarz-BB-2010…”
Wystarczy tylko kliknac na „Download”, wybrac miejsce gdzie zachowac (na przyklad na wlasnym desktopie) i gotowe. Format pdf, zatem otwiera sie przez Adobe Reader lub Acrobat.
Nie zachecam do otwierania przez Web page – troche to dlugo trwa i jakosc niezbyt dobra. Po przeniesieniu na komputer nawigacja jest latwiejsza i jakosc o niebo lepsza.
http://sites.google.com/site/echidnaozzi/
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
PS
Jakies problema – pomoge rozwiazac
Witam, weszlam wlasnie na strone adamczewscy… w poszukiwaniu tematu dotyczacego gesi, czali gaski 3,2 kg. i co z tym fantem zrobic, trafilam jak do tej pory na razie na pasztet z zajaca…. wzrok moj pada w kierunku balkonu ale szkoda mi tych futerek i tych milych mordek.
Co zrobic z tym 3,2 gesiego przedproduktu ile godzin potrzebuje taka mala ges na upieczenie sie?
ufff, zalazlam przepisym ale gdzie indziej i to takie, gdzie nie bede musiala „wykuzowywac kosci” co mnie zawsze zniechecalo do zabawy z gesia
juz nie bede poprawiac bo za duzo „wyluzowywac kosci”
półprodukt to ges która będzie przetworzona ale przedprodukt gęsi to juz abstrakcja,smacznego cokolwiek to jest 🙂
Morąg,
tu jest przepis wypróbowany przez pepegora:
gęś pieczona
To przepis na gęś 5-kilową. Na mniejszą czas będzie krótszy. W trakcie pieczenia sprawdzać, czy już miękka przez pociąganie za kość udową. Jak się da wyrwać bez wysiłku – gotowa 😉
Dzień dobry Szampaństwu.
ZIMA 😯
Jest coś na minusie i te wczorajsze 5 cm śniegu utrzymało się.
Sarenko moze przedprodukt to tylko przednia czesc gesi? Wtedy ciagniecie za udo byloby dosc trudne…
Za te zlosliwosc juz mni pokaralo pierniczkami Pyry. Pragne szanowne grono poinformowac, ze pierniczki sa pyszne i nalezy sie pilnowac, zeby jeszcze cieplych nie zezrec. dobrze, ze na wage bede musiala wejsc dopiero za 1,5 tygodnia…
i faszerowana gęsia szyjka 😉 czyli będzie wywkintnie
Jasne, ze nie uni, a unie. Tez juz przypuszczalem, ze to jakis PGR, bo wyliczano te sery jekie wyzej wymienila Nemo i jeszcze sporo innych rzeczy. Wroce do domu, poczytam i zapodam, jakby bylo cos waznego do powtorzenia. Ciesze sie naturalnie, ze trafilem w dziesiatke i ze to nie byl jakis chlam, czego sie troszeczke obawialem. Szokiem jest ale ta cena, bo twarde stare sery maja zwykle ceny rzedu 20 ? za kilogram, a tu cos zupelnie dobrego za 9,50. Wstapie wiec dzisiaj ponownie, zabiore jeszcze jedno opakowanie dla mnie i dla corasa, co tez lubi takie kategorie. Pytanie, czy cos takiego polezy?
Morag,
ges, to ja tu przerabialem faktycznie gdzies miesiac temu. Wynik niekoniecznie godny do powtorki. Ale to nie z powodu przepisu jaki podala Nemo.
pepegor
To dla Morąga dwa przepisy. Ten drugi został zrobiony i zjedzony parę dni temu. Goście zjedli 5,5 kg gęsi i nic nie zostało. Wszyscy zdrowi! Smacznego!
Gęś po polsku
Gęś, 50 dag suszonych śliwek, sól, czosnek, majeranek
Sprawioną gęś natrzeć wewnątrz i z zewnątrz solą, czosnkiem i majerankiem. Zalać ją w rondlu 3 szklankami wody, dodać namoczone śliwki. Dusić na małym ogniu do zmięknięcia. Podawać z białym pieczywem.
Gęś po kanadyjsku
Niezbyt tłusta gęś, 2 cytryny, pół szklanki oliwy, cebula, 1 marchew, ząbek czosnku, 6 goździków, pół łyżeczki suszonego tymianku, pół łyżeczki suszonej bazylii, nać pietruszki, sól
Nadzienie: 4 filiżanki grzanek, 1 kg jabłek, 5 dag masła, 5 dag rodzynek, pół łyżeczki tymianku, pół łyżeczki soli, pół łyżeczki pieprzu
Sprawioną i umytą gęś osączyć, polać sokiem z cytryny, obłożyć pokrojonymi warzywami i przyprawami. Marynować w chłodnym miejscu dobę. Wyjętą z marynaty gęś nafaszerować obranymi i pokrojonymi jabłkami, kostkami grzanek, rodzynkami, masłem, solą pieprzem i tymiankiem. Zaszyć. Włożyć do brytfanny polać wrzącą wodą i piec pod przykryciem w 200 st C licząc 1 godz. na 1 kg wagi ptaka. Podczas pieczenia polewać sosem. Ostatni kwadrans piec bez przykrycia polawszy zimną wodą by skórka zarumieniła się.
dziekuje za wsparcie w sprawie gesi, gdyz ma byc ona punktem programu objazdowego, moze pepegorowie podskocza na jeden dzien, zeby zobaczyc min. Pyre, dla Was to 2 godz. samochodem, a sery na jarmarku sa grzechu godne, 2,20 za 100 gr. czyli taniej niz Jerzorowe.
Ta wzmianka 1 godz. na kg. gesi zostala tez przyjeta z entuzjazmem i ulga, gdyz brak doswiadczenia w tej gestii odstreczal mnie od tej ptaszyny.
Teraz robie pomidorowke z przecieranych swiezych pomidorow, bylam dzisiaj w odleglej dzielnicy, w takim tutejszym Istanbule, warzywa i owoce sa tam bardzo tanie ale jezdzic taki kawal.
Ja tu tylko czasami podczytuje, ale widzialam, ze wczoraj ktos wspomnial Szczypiora. ASzyszu, jakbys go gdzies przypadkiem (lub nie) spotkal, to prosze przekaz mu, ze sa tacy co za nim tesknia…
morag,godne to może i są,tylko czego są warte ? 😉
Flo, dzień dobry 🙂
Zdaje się , że soczewica nie gości często na naszych stołach. Sama jeszcze jej nie przyrządzałam. Tymczasem postanowiłam,że gdy będę na hali targowej w Gdyni , kupię trochę na zupę. Wiem , że występuje w odmianie /?/ zielonej i czerwonej.
Dziś natomiast ugotowałam barszczyk czerwony, do tego paszteciki ze sklepu, ale bardzo smaczne. Odgrzewam je w piekarniku. Nie radzę tego robić w kuchence mikrofalowej,bo są zupełnie pozbawione chrupkości i nieciekawe w smaku.
Kupując buraki , widziałam też buraki podłużne – około 20-centymetrowe z informacją „buraki słodkie”.Nigdy wcześniej takich nie widziałam,myślę , że uprawiane są u nas na Kaszubach.
Krystyno, kupuje soczewice firmy sante na stoisku ze zdrową żywnością w Almie bo używam bardzo często a tymi buraczkami to mnie zaskoczyłaś 🙂 smacznego obiadu
Echidna. Twój kalendarz juz wgrany. Gratulacje i pozdrowiątka dla zwierzątka. Ludkowie! Zobaczcie jaka mi kromeczka wyszła z tego oklapniętego chleba
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Kromucha#a!
To jest oliwkowo-parmezanowy. Dla eksperymentu dodałem troche kaparów. Żona chwali, a jak jest naprawdę…?
Krystyno, tez dzisiaj przygladalam sie takim burakom ale nie chcialo mi sie wypytywac jak sie je przygotowywuje, moze trafie na nie w okolicy to zapodam co zacz i jak sie z tym obchodzic
Morag,
niestety nie mozemy. Dalem juz dawno slowo mojej kuzynce, ze w sobote bede o 11.00 na jej urodzinach. A to jest ok. 150 km na Dortmund. Z tamtad wychodzilo by do Was ze 400 km, wiec kiedy bysmy mieli tam zawitac? Dziekuje za zachete, ale moze innym razem.
Teraz ale koncze ze wpisami, bo robota pietrzy sie na biurku.
Glupio tylko, ze jak wieczorem siade do compa to wpisow do konca nie moge przeczytac, bo ich tyle, a co drugi ma sznureczek i tez bym chcial posluchas albo zobaczyc. Czesc wiec na razie!
pepegor
to, ze zupa z soczewicy jest nudna jak flaki z olejem, to kazdy z was o tym dokladnie wie. i ja wcale nie mam ochoty zmieniac tego stanu rzeczy. probowal to uczynic znajomy extremista. bylem tego naocznym obserwatorem. chcial urozmaicic, bylo nie było i nieciekawy kolor i nieciekawa konsystencje pierwszego dania. tak niektorzy okreslaja talerz zupy. to, co zamierzal zrobic raz widzial, jak sam powiada, gdzies na planecie. na wszelki wypadek przyszykowal tuzin jajek kurzych.
musza byc bardzo swieze, najlepiej dzisiejszce badz wczorajsze. uzyskal je, z mojego polecenia, u lesniczyny zamieszkalej wraz z rodzina w berlinskim lesie. lesniczowka polozona jest pomiedzy autostrada a jeziorem w zachodniej czesci miasta. dotrzec do niej mozna z buta w ciagu trzydziestu minut szybkiego marszu w jedna strone.
rozebrane do naga dwa jajka umiescil w kubku. garnuszek delikatnie przechylil do zagotowanej ale juz nie wrzacej wody. to, co sie teraz dzieja mogloby obcego wprowadzic w przerazenie. to biale zaczyna tworzyc przezroczysta zaslonke. extremista nie nalezacy do grona osob trudniacych sie robotkami recznymi, panicznymi ruchami probowal w zaslonke owinac zoltko.
teraz dopiero zrozumialem, ze cale dwa zoltka powinny byc zapakowane w bialkowa zaslonke. zbedne koncowki mozna zawsze poobcinac.
za pierwszym razem nastapila totalna klapa. podobno woda była zbyt ciepla i zaslonki zrobily sie zbyt sprezyste. nastepne dwa pakiety wyladowaly w koszu puszczajac farbe podczas przeprowadzki na gleboki talerz.
a ja przy tym fantastycznie bawilem sie patrzac na kolejne proby rzemiosla artystycznego w wykonaniu extremisty. cel z czasem zostal osiagniety. trwalo to w czasie jednej troche zbyt kwaskowatej jak na mjj smak flaszki wina
Dziś też został zakupiony mak na świąteczne makowce. Nie mam jakoś przekonania do gotowej masy makowej z puszki,choć nigdy jej nie próbowałam. Makowce piekę tylko na święta, a że w ciągu 3 ostatnich lat Boże Narodzenie spędzaliśmy w hotelu w Łebie, zatęskniłam już do moich dobrych domowych makowców.
Dziś też zaczynam gotować bigos. Trzeba wprowadzić już trochę atmosfery świątecznej do tych smutków zaokiennych.
cichalu coś nie widzę tej kromuchy … 🙁
echidna wspaniała robota …:)
oj arcadius, może być nudna a a może być cudownym doświadczeniem zmysłowym, wystarczy odrobina fantazji 🙂 wszystko zależy od dodatków 🙂
tak można zobaczyć kromuchę:
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Kromucha#5412858682683861634
obchodze problem szaro wygladajacej i nudnej soczewicy w ten sposob, ze kupuje jakies jej chyba pochodne kolorowe, luskane, plaskie grochy (zolte, pomaranczowe, zielone ale inaczej niz ten okragly nasz groszek) w sklepach wspolobywateli obcokrajowcow, dodaje duzo warzyw ew. wkladke z miesa, pomidory i sok z cytryny i zupka owszem owszem
Się pokickało http://picasaweb.google.pl/cichal05/Kromucha#5412858682683861634z kromuchą moę teraz?
Małgosiu 🙂
robie z soczewicy humus, dodając własnoręcznie wykonane masło z orzechów brazylijskich lub sezamu
soczewice mam i zieloną i czerwoną … robiłam zupy ala grochówka … teraz mam zamiar jakąś sałatkę zrobić …
Ta Cichalowa kromka wygląda jak koci łebek , brakuje tylko wąsów.
Od soczewicy do jajek w koszulkach. Chyba jeszcze nigdy przygotowywanie jajek w koszulkach nie miały tak oryginalnego i literackiego opisu.
Pani Kręglicka podawala w Wysokich Obcasach przepis na pasztet z soczewicy,wyborny polecam 🙂
krystyno, albo jak figlarny diabełek 🙂 w każdym razie, smakowicie
Tertuny rozrzewniły mnie do imentu !
Nie dosyć,że kluchy,a wszystkie kluchy kocham,
to jeszcze z soczewicą ! Zawsze jak mam wybór między
farszem mięsnym albo wegetariańskim,to wybieram
właśnie ten drugi. Owe tertuny to jest stanowczo danie
właśnie dla mnie.Wiosną trzeba będzie zrobić sobie
wycieczkę w okolice Brzozowicy.
Albo samemu trzeć ziemniaki !
Też robię czasem zupę z zielonej soczewicy i kolor poprawiam
tak jak Morąg. A zupę z czerwonej soczewicy też gotowałam
poprawiając kolor i smak innymi czerwonymi dodatkami.
Ogólnie na soczewicę się nie oburzam,ale dobra grochówka
lub fasolowa na wędzonce to dopiero ma smak 🙂
Danuśka, tertuny(cepeliny) robie też z farszem z granulatu sojowego i tez sa świetne
Sarenko, a czy jest potrawa, której JESZCZE NIE ROBIŁAŚ?
Witam serdecznie całe Szanowne TWA. Nareszcie wróciłam do domu. Dziś miałam „biegany” dzień i to od rana.
Nemo, „uchachałam” się setnie z twojego wpisu (9,52)
Echidno, kalendarz jest super, czy grudniowych solenizantów jeszcze dopiszesz ?
Cichalu, i takiegoś rabanu narobił ciemną nocką, a chleb wygląda przepysznie.
Morąg, życzę Ci sukcesu „gęsiego”.
Teraz lecę coś przegryźć, bo zgłodniałam, „próbowane” na śniadanie pierniki, sycą tylko do 14,oo. 😆
MalgosiuW. Co ja robiłem, że nie robiłem? Dziękuję za samarytanizm zdjęciowy!
Cichalu, sznureczek trza podawać od nowej linii i chyba lepiej po nim nic nie dopisywać, tylko też od nowej linii. Nauczyło mnie tego TWA 😆
Ciekawe kto w tym roku zorganizuje spotkanie sylwestrowe. Bal zbyt wielkie slowo. Dwa lata temu znajoma pani prosila mnie zebym jej towarzyszyl na Balu Sylwestrowym. Byla na kuracji z mezem ale na wieczorku rozpoznawczym tak wywijali rocka, ze pani zlamala noge i miala gips do pasa. Nie wypadalo odmówic.
Podjechalismy od tylnego wejscia gdzie bylo mniej schodków. Wchodzimy na sale a tu nagle oklaski. Niestety dla tej pani. Miejsce honorowe, dwa krzesla. Jedno na gips. Oklaski dla tej pani. W przemówieniu noworocznym nie zabraklo i mojego, skromnego nazwiska. Sam szef kuchni przyszedl osobiscie przyjac zamówienia a wlasciciel lokalu serwowal osobiscie. Na zakonczenie pan glówny strazak zglosil sie odwiesc moja partnerke sluzbowa kareta z drabina. Pan glówny policjant poprosil o kluczyki od mojego samochodu i tym sposobem dwoma samochodami w tym jeden z kogutem i na sygnale wrócilem do domu jak panisko. Maz tej pani nie dostal zwolnienia ale jako slomiany wdowiec chyba stanal na wysokosci zadania. Zobaczymy jak bedzie latos.
Pan Lulek
Wpisywałam się tu ostatnio – jak na innych blogach – sporadycznie, w końcu jest się człowiekiem pracy. Ale teraz, po wypuszczeniu ostatnich tekstów na ten rok, jestem troche wolniejsza, więc widząc tu różne nieprzyjemne słowa spojrzałam trochę w tył, żeby zobaczyć, co się dzieje. Nie będę komentować sporu głównego, bo po obu stronach padły wypowiedzi, które mi się nie podobają. Ale zdumiała mnie wczorajsza odpowiedź nemo na słowa mt7.
Fakt, jest wolność, kto chce, komentuje, kto nie chce, odchodzi. Ale wyzłośliwianie się na temat bardzo nieprzyjemnej zeszłorocznej historii jest po prostu niesmaczne.
Z Heleną poszło łatwiej niż z sarenką – wtedy trafiło na osobę niemłodą, schorowaną i w bardzo złym momencie życiowym, sarenka jest osobą młodą i hardą (komentarze o spotkaniach świątecznych było faktycznie kompletnie jakieś od czapy). Ale co jest w tym złego, że ktoś odchodzi i tworzy inne miejsce w sieci, gdzie wie, że będzie można podyskutować na spokojnie, bez agresji? Tylko się cieszyć.
I cóż to za analiza psychologiczna: „pociągną za sobą wierny dwór, założą własny blog i spijają sobie z dziubków [pisownia oryginału], szczęśliwi i niezależni. Tylko dziwnym trafem co chwila piszą o jedzeniu i gotowaniu (…) Potem podczytują chyłkiem: zauważyli, że mnie nie ma, tęsknią, wspominają?” Z tego, co wiem, to poza mną haneczka i czasem Wanda TX stale bywają na obu blogach, tym i tamtym; od niedawna trafiła tu też jotka nie znająca tutejszych zaszłości, więc na pewno nie „tęskniąca”. Kto jak kto, ale osoby, które nemo ma na myśli, dawno już tu nie zaglądają. A że czasem wspominają o jedzeniu? A czy to temat zarezerwowany wyłącznie dla tego blogu? To chyba nic dziwnego, że kilka kobitek, które na co dzien gotują i lubią dobrze zjeść, czasem między sobą o tym wspomną, prawda? (Specjalnie zresztą zajrzałam, od dawna nic kulinarnego tam nie było, z wyjątkiem alkoholu, a to trochę inny temat.)
Tam zresztą też nie zawsze było słodko, też zdarzył się konflikt i recesja paru osób, które założyły kolejny blog (na którym dopiero jest słodziutko…), cóż, taka bywa dynamika grup społecznych.
Natomiast nabijanie się (wcześniejsze) z knop, że maskowała tu swoją płeć, jest trochę dziwne w ustach osoby, która dokładnie to samo robi na innym blogu, własnie tym, na temat którego jest tu tak sarkastyczna. Ja zresztą nie zamierzam się z tego nabijać. Tak sobie tylko myślę, że skomplikowana jest natura ludzka.
margosiu,oczywiscie,wielokrotnie o tym pisałam 🙂 ale jestem aktywna w kuchni wiec mało co mnie zaskakuje
Doroto, skoro już zdecydowała się przeanalizować cały spor o to powinnaś była zwarcic uwagę czego tak naprawdę dotyczył mój wpis:
Alicja:
Spróbowałam sobie wyobrazić taką imprezę u szefa instytutu geologii jakiejkolwiek uczelni w Polsce? hmmm?nie bardzo widzę 🙁
Dwa zdania które wypowiedziałam z uśmiechem, komentowały tylko i wyłącznie to, nie były manifestem światopoglądowym. To co się stało dalej było tylko i wyłącznie nadinterpretacja uczestników blogu.
Żółta żaba żarła żur…
Czy ktoś ma dobry przepis na żabie udka?
Cichalu, Zgaga ma rację wstawiaj w osobnej linii, łatwiej zauważyć błąd, raz końca nie dopisałeś, a raz „z” Ci się na końcu dodało 🙂
Szabo, duzo czosnku, odpedza demony, o ktorych yyc donosil
a teraz UWAGA
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Szlaban?authkey=Gv1sRgCPKFy4i1oIiHHg#5412895674650991186
Sarenko, ja akurat tego sporu nie analizowałam.
To wszystko było bezsensowne i niepotrzebne.
Dla mnie też nie było przyjemne napisanie tego powyżej. Wolałabym, żebyśmy sobie tu rozmawiali bez docinków, bez agresji. I często przecież tak jest.
No to ad rem: wydaje mi się, że humus to jednak dotyczy tylko ciecierzycy, nie z soczewicy. Z soczewicy może być najwyżej jakaś pasta humusopodobna. Jak dla mnie, oblizuję sie na jedno i drugie 😉
„ciecierzycy, nie soczewicy” miało być 🙂
arkadiuszu mowa byla o szlabanie owszem, ale ta koncepcja to i szlaban i perwersja
doroto,wiec na jakiej podstawie oceniłaś ze moj wpis byl ” kompletnie od czapy ” ?
Małgosiu, Cichalu, ja nie wklepuję żadnego adresu z „you Tube”, bo żaden by mi się nie otworzył. Ciućmok przecież jestem. Ja sobie lewym klawiszem naciskam na adresie w górnej „belce” przeglądarki, wtedy adres się podświetla a ja klikam prawym klawiszem myszki i otwiera się ramka z poleceniami i jak się „najeżdżam” na „kopiuj”, wraca do wpisu blogowego i od nowej linijki, znowu klikam prawym przyciskiem myszy, otwiera się ramka i tam napisane „wklej”, klikam na to i już sznureczek gotowy.
Uff, ciekawa jestem czy cokolwiek z tego mojego niby-tłumaczenia, zrozumieliście 😉
To samo robię z wpisami, nawet jak „zeżre”, to wpisuję następny kod i klikam, i „wklej”, i nie muszę powtarzać ani się denerwować. 😆 😆
Zabciu prosze, tam jest przestroga w tekscie:
http://pychotka.pl/przepisy-kulinarne/biwak/%AFabie-udka-w-czosnku..html
Doroto ,masz racje użyłam skrótu myślowego, chodziło mi o pastę z soczewicy ala humus
Mój ulubiony dowcip o żabie, pewnie wszystkim znany:
przychodzi żaba do fotografa
– Dzień dobry, chciałam sobie zrobić zdjęcie, ale takie, żebym nie miała takich szerokich ust,
– To nie będzie trudne. Kiedy będę robił zdjęcie, powiem raz, dwa, trzy! a pani powie wtedy: konfituuura!
Żaba siada, fotograf ustawia aparaturę i mówi:
-Raz, dwa trzy!
A żaba na to:
-MarmolAAAAda!
Żabo, 😆 😆 😆
Zgago, ja też po prostu kopiuje!
Znowu mnie coś przyciągają archiwa 😯
http://www.youtube.com/watch?v=UXJBId2bdiI
Ja bym jeszcze dodała : kogo chce 😀
Małgosiu, znowu opacznie zrozumiałam, myślałam, że też wpisujesz – sorry 😀
Do ostatniego zdania, mojej nieudolnej instrukcji zapomniałam napisać na wstępie, że po pierwszym kliknięciu na treści, „trza” wybrać :”zaznacz wszystko” a potem, jak się podświetli, to dopiero kliknąć (prawym) i wybrać: „kopiuj”.
A niech mnie „chudy Mojżesz popieści” – znalazła się nauczycielka 🙄
Na zlosc mamie uszy sobie odmroze, sie mówilo za moich mlodych lat.
Co by sie stalo gdyby odzyczajac sie od jedzenia. Tanio i mozna spokojnie plzotkowac. Od picia nie bo czyms trzeba popijac piguly. Woda jakos nieporecznie.
Dzisiaj chyba nie zaczne, tylko do jutra moge zapomniec o co chodzilo.
Zaczne od jutra. Co sie odwlecze to nie uciecze
Huch, ale mi się dostało 😯 😉
Pani Dorotko,
jedni maskują płeć, inni wręcz gatunek, każdy bawi się jak potrafi 😉 Nie zgadzam się jednak z zarzutem, że się wyzłośliwiam na temat rzeczonego innego blogu. Pisząc „potem podczytują chyłkiem” miałam na myśli tych, którzy odchodzą z blogu w ogóle. Przykro mi, że wyszło tak niejednoznacznie.
Interesuje mnie też, skąd Pani wiadomo, kto pod jakim nickiem pisuje na blogach innych niż Pani własny. Pomijam oczywiste deklaracje, „wpadki” itp. Jeśli ktoś pisze, że jest co najmniej tak męski, jak właściciel blogu, to maskuje swoją płeć czy nie? 😉
Panie Lulku , niech się Pan nie odzwyczaja od jedzenia, komu Jolinek będzie w „Austryji” szykować pyszne jedzonko ? No komu ?
Alicjo !!!! Alicjo !!!! Gdzie jesteś ??? A to pamiętacie ?
http://www.youtube.com/watch?v=_xuMwfUqJJM&feature=PlayList&p=5FFD03A4A8F36FFC&playnext=1&playnext_from=PL&index=28
A to ?
http://www.youtube.com/watch?v=TU7JjJJZi1Q&feature=PlayList&p=5FFD03A4A8F36FFC&index=30
Miska pełna soczewicy.
A jakby tak do niej garść popiołu dosypać? I niech przebierają….
Kopciuchy jedne…
Dziękuje Wszystkim za dobre rady nt linków a za pocieszenie względem chlebusia, stokrotne dzięki!
Alicja sie wczoraj skarżyła na zimna i śniegi. Mam coś dla niej…
http://www.youtube.com/watch?v=h8dXfJ8dEoQ
Zupa z soczewicy mdła?!
Ooooooo! Ja robiłam ostatnio – taką, jaka mi się wymyśliła, typu – co w lodówce. Wywar na żeberkach – z warzyw, co tam kto ma, marchew, pietrucha, seler, cebula, pod koniec soczewica, bo ona szybko dochodzi, w jakies 15 minut. O, i z nią 2-3 ziemniaki w kostkę, przynakmniej ja dodałam. Dyżyrne, ziele oraz bobek listkowy, łyżeczka kminku i koniecznie kilka ząbków CZOSNKU.
Pozielenić na talerzu albo pietruszka, albo cieniutkim szczypiorkiem.
Myślę, ze wyszłaby dobra na boczku – jak grochówka.
Jeśli chodzi o mnie, nie przepadam za kolorem, ale lubię soczewicę właśnie ta oliwkowo-zieloną, w łupinach. Kupuję też pomarańczową, ale ona już rozebrana z łupin 😯
Humus rzeczywiście z ciecierzycy, pycha.
Kiedys zrobiłam sałatkę na zimno z soczewicy, ale jak ja zrobiłam, muszę sobie przypomnieć, bo przepis z głowy oczywiscie.
Dobry i szybki dodatek do czegokolwiek z ciecierzycy:
-puszka ciecierzycy (odcedzić, wypłukać)
-sos z :
oliwy, octu balsamicznego, dyżurne, łyżeczka roztartego w palcach oregano, zgnieciony ząbek lub dwa czosnku – przygotować jak każdy inny dressing, oliwę dodawać na końcu.
Żeby dogrzac Alicję do imentu, posyłam parę zdjęc zrobionych dzisiaj a z plazy 3min temu. Dalej 30C. Na rejsie tego doświadczycie osobliwie!
http://picasaweb.google.pl/cichal05/PlazaMarysia#
Cichalu, ja też chcę tak „biednie” 😯
Drzewo niesamowite, czy to aby na pewno, tylko jedno drzewo ?
Alicjo, zupa z soczewicy odnotowana, teraz tylko muszę ją kupić i … zebrać się na odwagę. 😉
Kapitanie ,
nie żarty! Tak było o świcie po mojej pn.zachodniej stronie, czyli widok na Górkę.
Nie narzekam, bo okołozerowo teraz jest i słonecznie, niebo bez chmurki.
http://alicja.homelinux.com/news/img_1089.jpg
Dzięki za Bajora, tego nie znam 🙂
Zgago… jakżesz nie pamiętamy, pamietamy! To się tańczyło na szkolnych zabawach w podstawówce, tylko że o 20-tej szczeniaki do domu, a „szóstaki i siódmaki” (potem i ósmaki) oraz nauczyciele mogli sobie potańczyć do 22-giej 🙁
To była dopiero niesprawiedliwość 👿
Zgago,
tu się nie ma co odważać, soczewica jest naprawdę dobra, wszystko zależy od doprawienia, moim zdaniem czosnek jest ważny, no i ta cała reszta według uznania, ja lubię po ostrej stronie.
Dzisiaj robię potwory morskie – dobra żona tym się chlubi, że gotuje, co mąż lubi – tak stało na ubiegłowiecznej makatce wyszywance w kuchni u niejednej pani domu 😉
Hey hey Calgaryjczyku, gdzie jestes? Mysle, ze nie tylko ja, cenimy cie za spontanicznosc i apetyt na zycie. 🙂
Alicjo, często ludzie sie dziwią, jak wytrzymuje gotowanie mojemu lubemu wegetariańskich potrawy ,to im teraz odpowiem, cytując Twój wpis 🙂 świetny
Zgago. Takie domki są dla dolnych stanów klasy mniej niż średniej. Dla bogatszych ale jeszcze nie topowo, sa takie jak tutaj. Cena mieszkania powyzej miliona. Miesięczny „maintenance” czyli portierzy, sprzatanie, basen, windy itd ponad 3000 dol. Pokazuję domy czynszowe, na plaży w ekstra dzielnicy na samym końcu Biscayne.
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Bogato#
Zupe z soczewicy przygotowuje podobnie jak Alicja, tez dodaje czosnku i czasami miksuje ugoowane warzywa co w efekcie daje zupe kremowa. Do tego np grzanki.
Alicjo, Twój Jerzor, mam nadzieję, że zdrowy po tej wczorajszej przygodzie ?
Jeśli chodzi o The Beatles, to pierwszego szoku doznałam, gdy mi Tata (wówczas dobrze po 60-tce) powiedział, że oni mu się podobają. Dziuba nie byłam w stanie zamknąć przez dobrych 5 minut. 🙂
Cichalu, to ja już wolę ten dla dolnych stanów klasy poniżej średniej – „pasujący” bardziej 😉 A ma jedną najważniejszą zaletę, że nie jest „blokowiskiem” – nawet jeśli z portierem i innymi cudami. 😀
Alicjo
Jerzor nie ma wyjscia i soczewica sie zadowoli. natomiast na lajbie to toto nie przejdzie z wielu wzgledow o ktorych tu wielokrotnie klepalem.
a sam Kapitan ma nie soczewicowy zgryz
sama popatrz
<a href=”http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ZgryzKapitana?authkey=Gv1sRgCM_Nk8TZ2O2GIQ#slideshow/5412904423587297522″
😉
Zgago,
zdrowy i cały, ale po raz pierwszy się bał, że jakiś samochód mu rozkwasi tyłek , bo już dobra szarówka była, a pobocze miękkie i bryjowate od śniegu, nie nadawało się do jazdy.
Nie dziwię się, że Beatlesi się podobali wielu ludziom starszym od nastolatków, ich muzyka była przeważnie radosna, rytmiczna, świeża. Mnie do tej pory podoba się ABBA, niezastąpiona przy większych porządkach (człowiek się szybciej rusza!) i czarnych nastrojach (rozpogadza) 🙂
a moze tym razem klapnie
<a href=”http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ZgryzKapitana?authkey=Gv1sRgCM_Nk8TZ2O2GIQ#slideshow/5412904423587297522″
zmarzlem na spacerze
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ZgryzKapitana?authkey=Gv1sRgCM_Nk8TZ2O2GIQ#slideshow/5412904423587297522
Arcadiusie, nie klapło 🙁
O! Jednak klapło 😆
Arcadius! Jestes nie do wyjęcia!
Warszawa w rozach
„…Buzka buzko a dwa zaskorniaki, ktorech na mortus zem trzymal znikli, jak sen jaki pozlacany…Albo zegarek, co mie go tyz podprowadzili. Lachuderki nie dorobione, litosci prosili a tu taka strata. Pod Kuznio na Wilanowie mie na mientkie serce wzieli, ze wzmiankowana Kuznia trzykrotnie jem za wodecznosc policzyla, ze na autobus nawet nie maja i – ze zlotem zegarkiem sie za kurs ureguluja. Wzrokowe zaklocenia podobniez mieli i nie mogli sie w tech kwitach rozebrac. Jak mie roznych zegarkow zaczeli pokazywac, do wyboru do koloru, przymierzac, bajtlowac, to nawet zem sie nie opamietal kiedy: – Buzka buzka, nie boj bidy, trzym sie kochany – drzwi zatrzasli i dali noge w tataraki przy Czerniakowskiem Porcie. Po polnocy, na polowanie przy Zagornej to ja nie zaryzykuje. I tak, wczesniej czy pozniej, jednego albo drugiego lebiege dopadne i wtedy sie rozliczem. O, zeby jech chudy Mojzesz….wlasnem kropidlem po plecach wytluk !” – Zwierzal sie mie taryfiarz, co podobniez na occie wysokogatunkowem sie turlal, bo wacha za drogo sie obchodzi. – Udogodnienie towarzyskie pan masz, bo jedziesz pan jak krol a dwa sledziki na sznureczku sie w baku mocza. Potrzebujacego klienta mozesz pan zadowolic, a i sam sie pokrzepisz.-
Gablote wzielem i pod dom kazalem sie odstawic – na tem ogorkowem zakwasie i tak daleko bym nie zaszedl. A zaczelo sie, jak oglosili, ze Joziek w totka wygral i po wygrane jadziem. Joziek zgarnal odpowiedzialnie i takze samo odpowiedzialnie kolezkow do Retmana, na Maryniak, zaprosil. Komu jak bylo, na piechote, na dzyndzlu, na Karosie, wszystkie sie stawilim w umowionem miescu na czas. Malzonki mieli dojechac, jak tescie sie dogrzebio, zeby karaluchow dopilnowac. Patrzem i co my widziem ? Za glowne kelnerkie w tem Retmanie – koscielna dewota -wdowa, a Joziek juz kolo niej !
– Juz ci sie padalcu zapomnialo, jak zes przez nia zielona farbe zlopal za zakrystia ? – pytam. -Tu jest porzadna knajpa, nie kosciol, gabinetowe moczymordy uczeszczaja a ty z tem kocmoluchem nazad kompinujesz ? – Kompinuje nie kompinuje, ale wole boze czuje – zapodaje Joziek – a ze sie potrzeboska nawija, to grzech nie skorzystac…- Ty tu uwazaj, zeby mie tu zadnej poruty nie bylo – powiadam – albo cie golom dupo na miecz krola Jana w Lazienkach nasadze ! – A swojo sosza, w tych Lazienkach, ten Sobieszczak nieszczegolnie sie udal, bo na jakiems takiem mniej wiecej uposledzonem karaluchu jedzie. Albo Krole byli wieksze, albo konie jem sie nie udawali. Jakie byli, takie byli – historii Miasta sie nie tykam.
Ledwo zem Jozkowi paternoster wyglosil, do stolu wolaja, bo malzonki sie pojawili. Ale sie cholery poprzebierali ! Jakiescis korale, jedwaby, kazda na trwala; dwie lufy musialem se strzelic, zeby swoje rozpoznac. -Tos ty taaakie cudo….- wykrztusilem, ale po mordzie dostalem z marszu i wiency zem sie z kompementamy nie wyrywal. – Juz przychlany mie witasz ? – zapytala grzecznie – Jeszcze cie otrzezwic, weredo ? „Morda w kubel w takich razach – uczyla mie tesciowa – samo jej przejdzie”. I faktycznie, juz za chwile posuwalim z malzonka fokstrota, a inne chlopaki – tak ze samo.
Zarcie bylo na sto dwa, monopol tyz. Ta Jozkowa wdowka: a to nam parowki, a to mielone na zamowienie, a to swinski ryj z jabluszkiem, flaczki z pulpetamy i szarlotka – pokazalo sie, ze nie taka znowu dewotka, bo przecie na kolku rozancowem sie nie nauczyla. Toasty nie ustawali: za Jozka i jego przyszlosc („przyszlosc” tak sie wzruszyla, ze talerze sie jej potlukli), za fabrykie, za Warszawe – i tu, ober nam szepnal, ze cudzoziemska wycieczka z bratniego kraju, przybyla.
Poszlem sie przewietrzyc , a tam – szoferak,co mnie wieczorem do chalupy podrzucil, zeby sie przebrac, i – o tech figusach, co mu dwa gorale i zegarka openzlowali nawijal, lapie mie za krawat i laduje do ucha: -Szanowny poznaje ? Co mam nie poznawac, poznaje. – Te dwa, zlodzieje, co mowilem, sa tu ! Za wycieczko sie wslizli !- Ten rudy to Zlota Reneta a ten kulawy to Napoleon – cale Powisle jech zna. W zegarkach robia. Artysci ! Ale skurwysynom nie daruje, ze mie, sasiada, obrobili ! Plame na fachu maja. Nie daruje ! –
Zmrok zapadal i przezornie caflem sie do stolu, gdzie moja Hania wlasnie brudzia pila z Lolkiem a mie zagarnela objetosciowo jego malzonka, Cecylia Jarzabek i – buzi buzi, Cesia jestem ! –
Ze zmrokiem, Nyska sie operacyjnie ustawila na podjezdzie, a dwa mundurowe, siedli za malem stolikiem i, tyz operacyjnie, zakaszali. Filowali na tech dwoch zegarkowych figusow, co juz sie zdazyli z wycieczka zaprzyjazniona z bratniego kraju poznac, smieli sie, spiewali, i odwazne kunwersacje nawiazywali: Ja – Zlota Reneta a to Napoleon ! Hura ! Sto lat ! Na Zdrowie ! Poklepywali sie po plecach a cmoki sie rozlegali jak na Wesolem w krzakach.
Wreszcie towarzycho coskolwieczek oklaplo, a u Swiety Anny, na Skarpie, wybila trzecia. Cudzoziemska wycieczka tyz sie zaczela zbierac. Cale towarzycho klebilo sie przy wyjsciu – nasza ferajna, wycieczka, dwa figusy i mundurowe. Zagramaniczne na autobus sie zaladowali, ale przedtem, przytomne melicjanty kazaly obu fugusom wywrocic kieszenie. I tu – oba popaprance, Zlota Reneta i Napoleon, jak zaczeli wyc ! Plakali jak dzieci. Wyrywali sie mundurowym za autobusem, wygrazali, krzyczeli, jeden drugiemu piora ze lba rwal – przeklenstwa toczyli sie, jak, nie porownujac, miedzy Lysem a koscielnem, za zakrystia. A autobus beknal na pozegnanie, skrecil w Karowe i tyle go widzieli.
Posterunkowe zasiedli przy stoliku spisywac protokol, za mineralne podziekowali, ten co pisal pyta: obywatelu sierzancie, ktora godzina, bo do protokolu musze ? A obywatel sierzant oglada w zamysle gole renkie. A ten drugi tyz – tylko mu sie opalenizna po zegarku zostala. To z kim ja mam ten protokol spisac, z wami ? A my – z wami ? odpowiada kapral. Zlota Reneta i Napoleon byli niepocieszone: – Tu, pod marynara, na podszewce, sto czasomierzy mialem i wszystkie mie znikli.- Napoleon zameldowal tylko dwadziescia siedem. – I wszystkie kradzione ! – ucieszyl sie posterunkowy. Jazda oba do Nyski, na komisariacie was podliczem ! I jeszcze ja ! Jeszcze ja ! rwal sie moj szoferak – dwa gorale i zegarek ! Z wami jest sytuacja, spiszemy, podsumowal sierzant, ale z tech dwu dlugo bedziem prawde wyciagac gdzie i komu co podprowadzili. „Ten autobus skubany, te braty – cholery, mozna sie gdzies zazalic ?” zapytal Napoleon niesmialo. Wszystkie popatrzylim na niego jak na chorego: czubek ! „No i jest nadzieja ! sie ucieszyl, „Za psychicznego pojde a nie za doliniarza !” – W rzeczy samej – podsumowal sierzant – ladujcie sie do wozu ! A wam, obywatele, dziekuje i milego poranka zycze !
Poczekalim az posterunkowy szoferaka na poszkodowanego swiadka spisze i zaladowalim sie z Hania do taryfy. Widzisz, mala, mowie – ucz sie geografii. Albo: sie nie ucz ! Lepiej czasem nie wiedziec. A za oknamy – Warszawa wstawala do roboty.
http://www.youtube.com/watch?v=v_eMW069-K0
Panie Lulku tylko proszę nie robić eksperymentów i jeść … bez jedzenia sił brak …
czy my mamy tu jakąś Marie na pokładzie … to może za śnieg u Alicji, za słonko u cichala i za Marie …
Alicjo, nic się nie przejmuj, Arcadius nie zauważył, że kromka, wyraźnie, puszcza oko a to nijak nie jest dezaprobatą. 😀
Ja na zeszłe Dzieciątko (tak się mówi na G.Śląsku na Aniołka) dostałam płytę z filmem „Mamma Mia” i też mnie bardzo dobrze „wyciągała z dołków”.
Okoń, opowieść, jak zwykle, kapitalna. Nawet zauważyłam znajomego; „chudego Mojżesza” 😀 A wielkie dzięki za przypomnienie Anny German.
Anna German studiowała geologię na U.Wrocławskim. Pracę magisterską (Zdjęcie geologiczne okolic Zatonia) obroniła u prof.Teisserye – na 5 .
Jeszcze się trzyma – i słońce jest! To ja za słońce! I żeby zima taka była, jak juz musi…
http://alicja.homelinux.com/news/img_1093.jpg
Arcadiusu,
Jerzor ma zawsze wyjście – McDonalds albo inny *crap*, czyli szajs 🙂
Witajcie,
Mojemu mężczyźnie jagnięcina rzuciła się na mózg. Jako że świeże mięsiwo nieosiągalne w Chrzanowie, mój delikwent przypomniał sobie jakimi sposobami zaopatrywał się za minionego ustroju.
A mianowicie: umawiał się z kolegą na pół barana, dogadywali się z chłopem hodującym rogaciznę na skóry i za niewielką forsę uzyskiwali mięsiwo.
Jako że chłopa już nie ma, Witek zapuścił wici w internecie i wyczaił hodowcę w Ustroniu i tylko chętnego na drugą połówkę zwierzyny brak.
Deklaruje że ? sam zeżre całość ?. Zaczynam się go bać, za smoka chce robić czy co? 😉
Co się dzieje? Wpadam kłusem żeby zdążyć na toast, a tu cisza 🙁
Nie wiem jak reszta Szanownego Blogowiska, ale ja wznosze toast Organ pozytywnie odfajkowany, aż do następnego roku! Kto sie do mnie przyłączy?
Z ostatnie chwili, Szabo znalazlam Twoje mrozone i skandynawskie borowki, mam je w zamrazalniku i c o d a l e j?
Jotko, czuję się przywołana do porządku. Wznoszę toast mikmołajkową malinówko-jeżynówką.
ja wypije likierem truskawkowym co go zrobiłam 2 lata temu i zapomniałam …:)
Ewa,
ja jestem chętna na połówkę, tylko drobiażdżek – odległość 🙁
Ja wypiję za całokształt i organy, a nawet członki – ale nieco pózniej, bo jeszcze mam robotę do zrobienia.
Ja tez bym była chetna na świeżą jagnięcinę. Może się zastanowimy nad transportem, Ewo?
Trzymaj!!!!!
Jotko, jasne. A w jakiej okolicy mieszkasz?
Panie Lulku!!!
gdzie Pan jest? Godzina toastów bez Pana to skandal i profanacja, nie mówiąc o smutku i żalu 🙁
Jotko, Jesteś Wielka ! W jeden dzień załatwić Organ? 😯
To ja się już przyłączam i wznoszę toast za optymizm Pana Lulka (żeby Go nigdy nie opuszczał), za pokonanie polskich Himalajów biurokracji i za dobre zdrowie wszystkich pozostałych 😀
Ewo,
ca 25 km na zachód od Poznania w kierunku na Berlin
Uprzejmie „donoszę”, że Gospodarz ma dzisiaj audycję w TOK FM, pt. „jak może istnieć kuchnia wyspiarska bez ryb ? „
Zgago,
dosłownie pęcznieję z dumy! Chyba powinnam sie jakis czas trzymać z daleka od przedmiotów ostrych, goracego, etc., co by mi ten balon dumy nie pękł zbyt szybko 🙂
Jeszcze do niedawna na sam widok tak zwanych papierów wiałam gdzie pieprz rośnie. Samej mi trudno w to uwierzyć, że tego Organa zmogłam. Widac naprawde mi zależy na UTW 🙂
Hm, jakie 300 km ode mnie. Trochę daleko.
jotka WIELKA jesteś … 🙂
Panie Lulku blog Pana wzywa … 🙂
Prosze teraz o zajecie miejsca i wstapienie w role oraganu kulinarno specjalistycznego od lesnego runa, pyta unaocznione borowki czy nie ?
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/BorowkiCzyNie#
Ciekawa jestem czy będzie o rybach, czy właśnie o kuchni wyspiarskiej bez ryb? Tak czy siak, p.red. Łasiczka będzie miał okazję pomówić z pełną buzią, czemu się zresztą nie dziwię 😉 😆
ewa przesyłka pociągowa do Poznani a tam jotka odbierze … 🙂
oznakowaniem artykuly bym sie nie sugerowla, gdyz dzisiejsi tlumacze nie chadzaja do lasu
borówki na opakowaniu .. ale w środku to nie wiem co 🙂
no to jak na opakowaniu to tez dobrze i Szaba bedzie miala swoje borowki ze Skandynawii
Wyglądają na borówki 😀
Nazwa też się zgadza
morąg,
na visus borówka, jeżeli zdjecie nie kłamie
Ewa,
teraz chyba z tak zwaną spedycją nie ma większych problemów, tak jak pisze Jolinek: do Poznania.
Panie Lulku,
proszę sie nie dać prosić zbyt długo, trochę się podroczyć, czemu nie? Byle nie za długo 🙁
Ależ nam Wielkich obrodziło !!! Morąg, jak WÓŁ BORÓWKA !!!! Jesteś Wielka (tyż) ! 😆 😆
Zabo to ile kupic na 180 sloikow, opakowania maja po 300 gr.?
morag 🙂
A teraz się przyznam do tego, co jadłam dzisiaj na obiad. Z góry uprzedzam, że na żadną chójkę nie pójdę. Czuję się dostatecznie przez Blogowisko zreedukowana żeby winy wyznać i obiecać solennie poprawę.
No, to raz kozie smierć, przyznaję się: na obiad jadłam zupkę z proszku Knora 🙁 🙁 🙁
Pan Lulek albo śpi albo mu internet znowu nawalił bo od 2 dni mu szwankuje …
no nie jotko … a jaka i czy dobra była?
na male sloiki to chyba 180 opakowan, to tyle nie beda mieli chyba nawet w tym duzym sklepie
Pyro jest problem z glazura z gorzka czekolada, albo nima albo przepakowana u Chinczakow na niby elegantsza
Morąg,
czy te borówki dla Żaby to my mamy zabrać? Uprzedzam, że bagażnik wprawdzie duży, ale wehikuł w nim będzie wieziony, więc licz sie z mimo wszystko z pojemnością naszego auta 🙂
polski knorr choc niby niemiecki jest lepszy od macierzystej firmy
jotka 😯
nie smierdzi tak jak tutaj
Ewo,
to ja się piszę na kolejną połówkę. Przesyłki konduktorskie całkiem dobrze działają w PKP. 😀
nie Jotko, gdyz do tych borowek dojda jeszcze kroliki a odleglosc z Poznania do Zaby jest taka sama jak z Berlina
te borówki to Żabka musi zrobić u moraga w słoiki i zostaną na jarmark 2010 … 😀
Jolinku,
to był „rosół z kury” z makaronem 🙁
a była taka, że uważam, że pokute już odprawiłam, jedząc toto i dlatego, jak wspomniałam, na żadną chójke nie dam sie wypędzić 🙁
Przysiadlem przy swiecy i przysnalem. Bardzo przepraszam i wznosze podwójny
Za caloksztalt i nowe nalewki. Brak nieco kropel Swietej Cecylii.
Spokojnej nocy wszastkim piernikarzom i innym
Pan Lulek
tu się nie wypędza samemu się idzie … jak pokuta była to widać nie masz musu 🙂
Panie Lulku na Nowy Rok kropelki dojadą … tylko proszę jeść bo będzie ważenie … 🙂
Alicja,
Ty się tak na mnie nie wyślepiaj, babo jedna! Przyznałam się i zamierzam zmienić nawyki żywieniowe, Ty mnie wesprzyj moralnie i prakseologicznie! O, widzisz? W mądrych słowach to ja jestem dobra. Jak Organa przewalczyłam to i do gotowania się pod Waszym swiatłym a cierpliwym przewodnictwem przyuczę, ot co !
Jotko, w takim dniu zwycięstwa nad „organem”, nikt nie piśnie słówka, nawet jakbyś zjadła „chińską z makaronem” brrrrr.
chińską z makaronem to jadłam przez ostatnie trzy dni, dzisiaj się skończyła i był Knorr, ale wiecej nie będę 🙁 🙁 🙁
a potem się dziwi, że chora jak o siebie nie dba … jotka nie dasz rady jak będziesz jadła byle jak … żeby mi się to już nie powtórzyło … 😀
Jotko,
gratuluje, ze zmoglas Organa! Wznosze kielonkiem brandy.
Jak 25 km od Poznania na Berlin, to znaczy, ze w Pniewach?
Ja, jak juz kiedys nadawalem mieszkam w pol drogi z Warszawy do Paryza.
Okon,
faktycznie jestes jak Wiech, albo i lepszy. Nadawaj tak dalej!
pepegor
Jolinku,
no przecież piszę, że już jestem przez Blogowisko zreedukowana … sie nie powtórzy, słowo skauta 🙂
Doceń, proszę, szczere przyznanie się do winy!
Napomykałam przecież raz po raz, że ja na tym blogu … i tak dalej … ale dzisiaj wyznałam swoje kulinarne grzechy …
Metoda wychowywania przez przykład działa i mogę to Blogowisku, na czele z Szanownym Gospodzrzem dać na piśmie 🙂
Zaraziliście mnie swoją pasją 🙂
no dobra ale będę Cię obserwować tak jak Pana Lulka … 🙂
Pepegor,
dzięki, Pniewy sa nieco dalej, jakieś 50 km od Poznania 🙂
Szkoda, że sie nie spotkamy u Marąga 🙂
Jolinku,
jeżeli z równą życzliwością, to jestem absolutnie za, zapraszam na wizje lokalne, kontrole jakości i co tam jeszcze sobie życzysz 🙂
A Pyra sie zamienila w puchacza i siedzie na jakiejs nordyckiej choinie?
…a wspieram Cię, wspieram, jotko ,
własnie zerknęłam na zegarek i niech ja się za prakseologię zabiorę, bo morskie potwory czekają, a Jerzor dzisiaj samochodem, nie na rowerze, więc będzie punktualnie. No to się wyszczerzam i do działań 🙂
Morąg a „po czemu” te borówki?
po inwestycyjnemu…
jotko może i taki wariant kontroli będzie … 🙂 .. dbaj o siebie bo to ważne … 😀
Podczytuję sobie blog (kilkudniowymi zaległościami) i odnośnie kawałów o żabie przypomniał mi się jeszcze jeden (pewnie znany, ale jak dla mnie, fajny):
W dżungli król zwierząt lew zrobił zebranie wszystkich zwierząt. Na początku zebrania powiedział:
– Mądre zwierzęta niech staną po mojej prawej stronie, a ładne po mojej lewej.
Zwierzęta ustawiły się tak jak lew kazał, na środku została tylko żaba. Lew pyta się więc
-Dlaczego żabo sie nie ustawiłaś?
A żaba wzrusza ramionami i mówi:
– No przecież się nie rozdwoję.
Dziewczyny,
Te przesyłki via PKP to niezły pomysł, ale czy przyjmą ? drobną paczuszkę ? ważącą jakieś 10 kg?
Poza tym, w jakim stanie to dojedzie po kilku godzinach w cieple… ?
Witek się teraz sumituje że do Nowego Roku nie znajdzie czasu na wycieczki, zaś w styczniu owce się kocą i nikt nie ma czasu na ubój, ale spróbujemy jak najwcześniej dorwać hodowcę i mięcho.
Jak będą konkrety odezwę się na blogu.
Przepraszam za nadmiar pytajników ale klawiatura zbzikowała. ;-(
Zabo wskocz do skrzynki i pamietaj, ze ropuchy sa niejadalne
Ewa,
Ty nie nerwujsia, jak nie teraz, to później, po prostu zakonotuj sobie, że chętnych na jagniecinę znajdziesz:(
a jak mieskasz w jakichś ciekawych okolicznosciach przyrody, to może i sami po rzeczoną jagniecinę przyjadą 🙁
pasuje?
Stara Żaba zżarła żur i można umyć garnek.
To ja wam zdrawdzę, ja wygladaja żabie uda 😎
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Frog_legs.jpg
Uda + czosnek (dużo), soja, pieprz – usmażone na oleju. Jedzenie – niech to cholera wezmie, kości jak igiełki i urobił się Jerzor po pachy (bo na nim wypróbowywałam). Ale chwalił, że dobre.
Brzucho mię odwiedził wracając od Marszałka. Zaproszony był i prelekcję wygłosił o serach.
http://www.youtube.com/watch?v=xZbKHDPPrrc
Urzędniki pili mu z dzióbka. Zrobił wrażenie.
Chyba będzie musiał nazwę zmienić bo zmalał w szerokości. Dobrze wygląda ale już nie ten Brzucho co dawniej. Szkoda brzucha.
Idę dalej wcinać bo artyzdy z Warszawy kolejne obrazy przywieźli. Za pięć dwunasta.
Wszystkiego najlepszego z okazji …
W życiu jak w piosence:
Que sera, sera
What ever will be, will be
The future’s not ours to see
Que sera, sera
internet mi spuchł, niby pełen zasięg a ledwo się czołga
mogę się rozejrzeć za młodą baraniną (o tej porze nie ma jagnięciny, chyba że z wypadku przy pracy) i przez zięcia puścić do Poznania do Pyr. Już raz tak barana (i nie tylko) woził. W sobotę będzie wiózł pstrągi.
Z całego baranka jest 10-15 kg mięsa z kośćmi.
Jotko,
Nie ma sprawy. Będę pamiętać 🙂 .
patrzę na siebie i wydaje mi się, ze te udka są grubsze … nieco
Zabo na derce dla konia, takiej doasowanej do konskiej figury i z kolnierzykiem, stoi miara 155 cm czy to dotyczy wysokosci konia pyta Daga.
dopasowanej
Co do zabich udek, to stanowczo protestuje!
Myslalem, ze to zart, ale po zdjeciu Alicji widze, ze tu idzie na powaznie.
Czy wyscie juz kiedys widzieli w TV jak to sie „uzyskuje” i o jakie w koncu stworzenia tu chodzi?
Jotko,
bardzo zaluje, ze nie mozemy sie zobaczyc. Trzeba mi bowiem spodkac sie z jakims „cialem” uczelniannym w zwiazku z projektem polsko-niemieckim, jaki mi od pewnego czasu chodzi po glowie. To musialo by byc cos z nauk spolecznych. Napomknalem cos o tym Pyrze, ale wyjasnila, ze ty jestes psychologiem, a to bylo by najwyzej na skraju tego co bym zaproponowal, ale, czemu nie. Wydaje mi sie jednak i ponadto, ze masz te kontakty i mogla bys zainteresowac tym kogos z kolegow. Trzeba by na ten temat porozmawiac. Mogla bys podac Twoje namiary Pyrze.
pepegor
Żabo,
jestem za 🙂
Alicjo,
przecież to nijak do żaby nie podobne 🙁
Pepegor,
napisz:
nota7@o2.pl
pogadamy, zobaczymy 🙂
Witam wieczorowo!
Panie Piotrze,
dziękuję za wskazówkę, z pewnością skorzystam 🙂
S.Żabo,
dzięki za pamięć. Ten naleśnik jakoś mało naleśnikowy. Proszę o podpowiedź co to cream of tartar?
pepegor skontaktuj sie z jotka, bo mam pomysl
OK,
zrobie, ale taraz chyba pojde spac.
czyli, że jak? najpierw idziesz spać, czy najpierw się kontaktujesz? 🙂
bo ja też jestem śpiąca, a od Marąga otrzymałam imperatyw raczej kategoryczny i strach mi od klawiatury się oddalać 🙁
imperatywy to jutro
Ide spac!
Reszta jutro.
Dobrej nocy tym, gdzie idzie na polnocke, a tamtym za woda, milego wieczoru jeszcze.
pepegor
Chyba dołączę do blogowego klubu masochistów i się pokłuję!!!
Trrzy wpisy po kolei mi zżarł mówiąc .łośliwie-błędny kod.
Esko,
następnym razem gdy Ci zniknie wpis zrób 😛
U mnie zadziałało
cream of tartar:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wodorowinian_potasu
tak to się mądrze nazywa w Wikipedii
Po angielsku piszą tak:
In food, potassium bitartrate is used for:
Stabilizing egg whites, increasing their heat tolerance and volume;
Preventing sugar syrups from crystallising;
Reducing discolouration of boiled vegetables;
Frequent combination with baking soda (which needs an acid ingredient to activate it) in formulations of baking powder.
Commonly used in combination with potassium chloride in sodium-free salt substitutes
jeszcze mówią, że to ponoć kamień winny (?) i ponoć tu można kupić:
http://www.evergreen.pl/winny-kamien-40g-p-403.html
no i w ogóle google jest jak zwykle niezawodny….więc tyle mojego wymądrzania 🙂
Esko, Ty się nie kłuj, tylko jak już napiszesz tekst, to kliknij prawym klikaczem myszy i jak Ci się pokaże rameczka, to kliknij lewym na napisie; zaznacz wszystko. Jak się treść podświetli, to znowu klikasz prawym i z rameczki wybierasz „kopiuj” i już komp zapamięta treść. Klikasz normalnie na dole na „dodaj komentarz” i jak Ci napisze „błędny kod”, to się nie przejmuj, tylko jak już będzie na stronie inny kod, to go wpisujesz i w pierwszym wierszu pustej ramki, klikasz prawym przyciskiem myszy i rameczki wybierasz „wklej” i już masz skopiowany wpis jak na dłoni. 😀
Pepegor, uzyskuje sie cieciem stworzenia wzdluz, potem juz z gorki:
http://www.youtube.com/watch?v=7h0st9fTfO8
no przeciez wiadomo, ze nie chodzi o gruszki
Bóg Ci zapłać dobra kobieto 🙂
Zgago,
jak żur?
Esko, jak to dobrze, że już ozdrowiałaś!
Ja już też idę spać, bo jutro od rana mam znowu „latanie” po mieście 🙁
Życzę Gospodarzowi i wszystkim członkom TWA słodkich (lub ostrych) snów, i spokojnej nocy. 😆 😆 A na dobranoc może kołysanka ? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=EXy5KURe52c
W życiu Warszawy bym tego nie zjadła 😀 Kiedyś będąc u znajomych z wizytą dowiedziałam się, że podano rosołek z gołębi. Dostałam takiego globusa w gardle (i jeszcze inne sensacje ), że musiałam opuścić towarzystwo, żeby im nie popsuć posiłku. Żabie udka to na pewno nie dla mnie 😛
Matahari, żur będzie jutro, bo dziś ; patroszyłam, rżnęłam dzieląc na dzwonka karpie mojej psiapsiółki 😉 A za to dostałam 5 głów i 1 (było tylko jedno 🙁 ) mleczko, na wigilijną zupę rybną 😆
Dla naszej rodzinki, będę patroszyć i rżnąć na dzwonka w przyszłym tygodniu. W planie jest 9 karpii. Ale to już będzie też na kolację sylwestrową.
Dla mnie też, choć …. jakbym nie wiedziała co jem, ale przy żabich udkach o to trudno.
Pepegor,
nie wiem, jak to się uzyskuje, to są bull frogs tutejsze – zdjęcie poniżej zamieszczam po to, zeby było widać na zdjęciu „w całej rozciągłości”, na talerzu są trochę „poskładane w kolankach”.
Nie myślałam wtedy o robieniu zdjęcia, bo gdybym, to zanotowałabym cały proces gotowania.
Co do pozyskiwania – przestańmy hipokrycić, jest tutaj wiele osób, które chwalą foie gras (o hodowli słyszeliśmy), którzy bez mrugnięcia oka wybieraja w restauracji homara, pływajacego w akwarium i łypiacego okiem z prośbą o darowanie życia, jagniątko też jest śliczne – a jakie mniam-mniam, futrzaste króliczki, własnopodwórkowo wyhodowane kurczaki, prosiaki, gąski… listę można ciagnąć.
Krótko : albo ty zjesz, albo ciebie zjedzą
A co winna roślina, do cholery?! Też chce żyć, a ją jedzą, kto może 🙄
Alicjo, u mnie nawet nie chodziło o skrupuły etyczne, przecież wiedziałam że z gołąbków gotuje się rosołek dla dzieciaczków, ale jakaś taka blokada mnie dopadła 😛
Haliczek,
mnie wiele rzeczy też nie przechodzi, udek nie jadłam, bo do mnie nie przemawiają, ślimaki przełknęłam po dobrym przynapiciu się w Paryżu, ostryg nie próbowałam, mimo że wiele osób na blogu jest zachwyconych i poleca. Najgorsze, że na przyjęciach serwuja je jako przystawkę i człowiek sie nie ma czasu na tyle przynapić, żeby się odważył 😯
Mnie to by pewnie i przynapitek nie pomógł he he, taki jestem wrażliwiec pospolity 😛
O, zapomniałam o zdjeciu… maja ładne rajstopy 😉
http://photos.netnerds.net/album/coonass/MVC-015S.JPG
Alicjo, weź przestań 😀 ,bo we śnie będą po mnie żabki skakały 😀
Zgago,
litości, czy nie za wcześnie z tymi karpiami? Co z nimi robisz?
Wprawdzie sama polepiłam już pierogi na wigilię i gołąbki i kapustę, ale to z powodu grypy i zwolnienia.
Sławek,
Froggies najlepiej wiedzą, co kumka w tym temacie 😉
Te moje były mrożone tutejsze. Nie miałam żadnego przepisu, jak to robić, to wykombinowalam takie przesmażone z tymi tam. Na Twoim video są tylko udka, na moje oko nieco pełniejsze, niż nasze mają, poza tym nasze miały łydy także zarówno 😎
Dobranoc wszystkim, 🙂 , bo mnie jeszcze Alicja jakimś zdjątkiem uraczy i po co mi to 😛
Haliczku,
przestaję – to całkiem spora żaba, pogniotłyby Cie we śnie!
O, mnie na przyklad nie namówi nikt na węgorza 🙄
Jaka przyczyna? Nie lubię wijców!
Żaby nie tknę,ale węgorze uwielbiam pod każdą postacią.
gorzej niz na obozie harcerskim…poniewaz sen nie zawital z glebiny nocy niepojetej to wstalam aby sobie otworzyc winko i wypic kieliszek, nie dosc, ze pol godziny wygrzebywalam kauczukowy korek srubokretem, bo korkociag nie mogl korka wyciagnac, to na koniec resztka korka mi sie wepchnela do butelczyny i prysnela mi struga w slepie, reszta trafila na szafki naczynia umyte, kafelki i sciane, niezla alpaga, dostana, 2007 wino rosso italien o nazwie toscana. moze sie nada do gotowania ten podpiwek
Też nie śpię .Dostałam 5 kg borówek – kto wie może też skandynawskie- najpierw je zagotowałam.bo w zamrażarce nie mam miejsca.Dzisiaj dokończyłam i własnie spasteryzowałam.Bałam się,że z mrożonych nie będą tak dobre,a wyszły świetne.Nigdy nie dodawałam jabłek,a tym razem tak no i oczywiście gruszki z tym,że miałam je dużo wcześniej smażone i wekowane.Okazało się to całkiem dobrą metodą.Gaz wyłączyłam ,mogę Ci teraz pomóc kafelki umyć,a potem wypijemy to kiepskie wino
Aleś durna, moragu… a gdzie te odkręcane z gwinta beczułkowate butle? Kto by się tam z korkiem takim czy owakim meczył!
Parafrazujac, miej gwinta i przy pogodzie , po nocy zwłaszca!
Kołysanka:
http://www.youtube.com/watch?v=nfp-DRAUN8E
Ulubiona… z tamtą wyszłam troche do przodu, bo przecie u was jeszcze nie tak pózno, żadna czwarta nad ranem …
Idę sobie czegoś nalać, włoskie, korek byl korkowy 😉
http://www.youtube.com/watch?v=8BTV-gRVrEY
O, to ja was proszę, zachowajcie dla mnie jakieś prezerwatywy* z tych borówek (nie czarnych jagód, tylko borówek czerwonych), maleńki sloiczek na spróbowanie, bo ja w życiu nie jadłam 🙁
I jak ja się pokażę ludziom ? 😯
*prezerwatywy – to nasz *domowy dla śmichu* przekład z angielskiego „preserves” =i dżemy, kompoty, marmolady, konfitury, ogórki kiszone etc.
Jednym słowem – przetwory owocowo-warzywne 😉
Po czwartej przychodzi piąta rano
http://www.youtube.com/watch?v=-3aHpiuizrs
😀
To 😀 miało być na jutro dla Wszystkich, dla Wszystkich bez wyjątku.
Dobranoc.
Alicjo jak nie spisz, to ja do Ciebie ruuuumem białym jaK tWÓJ SNIEG! Wróciliśmy z plaży lekutko trąknieci, bo tam był grill z pysznosciami!
Nowy … 😉
Kapitanie
ja czerwonym winem do Ciebie (Jerzor *pracuje* na swoim komputrze, ale się napił), czyli mamy patriotycznie, biało-czerwone 🙂
Moja plaża jest jak sam widzisz… wszystko na bialo i zimno. Ale nie takie my ze szwagrem 🙂
Pozdrowienia dla Kapitanowej!
A ci za burtą muszą pić sami?
Nowy – a coś Ty! My ciagle na pokładzie!
Zdrowie!
http://www.youtube.com/watch?v=8h2T9E84KD4&NR=1&feature=fvwp
Od razu lepiej.
Za tych co „in love”. 🙂
Zdrowie.
Nowy, a może byś się wybrał do mnie? Byśmy razem toasty…
Cichal,
Mój adres e-mail
krzyta@yahoo.com
Napisz cokolwiek, żebym miał Twój. Napiszę.
Wstałam pieski wypuścić.
Cześć, Nowy!
Nic mądrego nie napiszę, bo zasypiam. Gdzie te kundle?
Idę je wołać
Dobrej nocy!
Nowy masz w skrzynce
Maciek wrzucil filmik o budowie tego, gdzie teraz mieszkają na tym 47-mym pietrze, miał ustawiony aparat z widokiem na budowę przez dłuuuuugi czas (time laps), jak ktos ciekawy, niech zerknie, jak to tutaj leci, budowa… Maciek rjestrowal budowę dwóch, tego pierwszego ich mieszkania (18 pieter), i połaczonego drugiego. Mnie głowa boli! No ale strzymam… nie takie my ze szwagrem… i bylimy tam już! 😎
http://www.youtube.com/watch?v=QnYuQBqFNOI&fmt=22
Udawam się… w objęcia CHRAPIĄCEGO Jerzora 👿
Coś go naszło znowu.
Już ja mu… No dobra. Zobaczymy. Nie dam spać na wznak!!! Byle tylko nie chrapał, zanim zasnę.
Branoc na noc!
…o, jeszcze dodam, ze z tego filmiku Maćka to, ktore się budowało z poczatku filmiku, z przodu, to ich pierwsze mieszkanie, to na 18-tym, a z tyłu budował się ten 55-piętrowy. Matka wjeżdża windą i ledwie żyje 🙄
Ale nie takie my ze szwagrem 😎
Cos jeszcze chcialam zapodać, ale już idę w objęcia – czytałam do 4-tej rano ostatniej nocy, teraz trochę czerwonego powinno sprawę przyśpić.
cichal, masz w skrzynce
🙂
Żabo,
Ja też nic mądrego nie napiszę. DOBRANOC.
😀 😀 😀
yyc,
Wraz z Wandą Tx i Orcą jesteście najdalej na Zachód wystawioną wartą Blogu (Australijskie Zwierezątko to juz Wschód chyba? 😉 ). Nie zmieniaj tego.
dobry dzień .. 🙂
Marek to miałeś fajny dzień wczoraj … już oglądałam Brzuszka na jego blogu i tak mi się zdało, że Go trochę mniej … no i jak jest robota to masz minę jak u zadowolonego kota … 🙂
zapowiadają mrozy i śnieg za dwa dni ale nie wiadomo czy do świąt dotrzyma …
dzień dobry 🙂
nie dotrzyma Jolinku, kilka dni ma byc mroźnych a potem znowu ocieplenie 🙁
Kochani zenie sie i to pochlania mnie od piatku. Slub co prawda zaplanowany na lipiec ale zeby tak powiedziec teraz sie ustalily terminy i w ogole wszystko. Jestem nie musze chyba wspominac szczesliwy i pochloniety nieco moimi sprawami. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Zabo z Polczyna spieszylem sie do Basi..)) A tu pare zdjec zebyscie poznali moja dziewczyne…
http://picasaweb.google.ca/Slawek.yyc/Basia#slideshow/5413128148582090658
No, to najserdeczniejsze gratulacje dla Ciebie i pięknej dziewczyny! Patrzcie Państwo, a tak się tajniaczył i wcześniej ani słowem nie zająknął. Poza tym, co to za pora na tak ważne informacje – przecież o ósmej rano toastu nie będziemy wznosili!
yyc … GRATULACJE … szczęściarzu … 😀
od powrotu z Polski czuło się, że yyc zakochany … sobie podśpiewywał miłosne kawałki … 😆