Wróć tu Piotrze, wróć…
Tak odczytałem spotkanie z kucharzami, winiarzami i pracownikami agencji turystycznych z Południowego Tyrolu zwanego także Górną Adygą. Podczas konferencji a właściwie przyjęcia, bo toczyło się wszystko przy bogato zastawionym przysmakami z regionu stole, Tyrolczycy (południowi oczywiście) przypominali ubiegłoroczne przygody i smaki. Czyli zachęcali mnie do powrotu na tyrolskie stoki. Z przeżytych tam przygód zapamiętałem zwłaszcza wyprawę nocną na śnieżnych rakietach, która ku mojej radości po kilku godzinach zakończyła się przy stole pełnym specku i wina lagrein. Może warto znowu przeżyć podobną przygodę?
Pogrzebałem w swoim notatkach, przejrzałem świeżo otrzymane materiały informujące, o tym co przez te kilka miesięcy roku 2009 przybyło w Górnej Adydze dla miłośników nart (to nie ja) i amatorów ucztowania (to budzi moją uwagę!). I zastanawiam się nie czy lecz kiedy?… No bo popatrzcie: lagrein,vernatsch czy gewurtztraminer , trzy grona południowotyrolskiego pochodzenia, fantastycznie spełniają swoją misję. Kto raz ich spróbował ten marzy o powtórkach. Nawet włoska biblia winiarska czyli „Gambero rosse i vini d’Italia” wspomina o nich. I czerwonych (lagrein oraz vernatsch), i o białych ( gewurtztraminer). A na dodatek co roku wina z tego regionu otrzymują „Tre bicchieri” czyli najwyższą nagrodę włoskich winiarzy. Jeśli zaś zauważy się, że tyrolskie winnice zajmują areał 5 000 hektarów co stanowi zaledwie niecały jeden procent gruntów uprawnych Italii a produkują 400 000 hektolitrów win (65 proc czerwonych i 35 proc białych) i aż 22 razy zdobywały owe „Trzy kieliszki” (Tre bicchieri) to każdy miłośnik wina zrozumie, że moja sympatia do regionu jest uzasadniona.
Jeśli dodać do tego trunek nieco mocniejszy czyli grappę i właściwe do tego przekąski: schuttelbrot i speck to zew Południowego Tyrolu staje się przerażająco mocny.
Na dodatek ani mój ulubiony lagrein, ani speck nie są w naszym kraju do kupienia. A w piwniczce i spiżarni (pod tym względem) są pustki. Pojadę więc po zaopatrzenie.
No i po nowe zdjęcia, bo przyznacie, że nie wypada publikować fotografii zrobionych przed 10 miesiacami.
Komentarze
Zatem kiedy Poludniowy Tyrol zaszczycisz swa wizyta Piotrze?
A Wy chybascie oszaleli. Tyle nagadac!
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Tym razem nie w zimie lecz na wiosnę. Chcę te góry obejrzeć w zielini i kwiatach. A i wino bedzie bardziej dojrzałe…
Oj, nie narzekaj Echidno. To jest rozrywka, którą sami sobie regulujemy przecież. Jeżeli 30 osób poplotkuje po 3-4 razy, to już jest ponad 100 komentarzy; a my wpadamy na blog rankiem, zdarza się południową porą, a wieczór i noce bywają tłumne. To przez geografię. Tyrol, Adyga albo odwrotnie, to piękny kraj, dobre wina i smaczna kuchnia. Jedź nasz Gospodarzu, odśwież kontakty, może się nam kiedyś ta wiedza przydać.
Miłego dnia, u nas piękny, słoneczny 🙂
miłego … u nas też słonko i w powietrzu kropelki wiosny …:)
Wsadziłam słoninę od Eski do mikrofalówki, zeby ją upiec. Po 10 minutach wyglądała raczej surowo. Dołożyłam drugie 10 minut. W efekcie mam świetny smalec i skwarek do pokawałkowania na skwarki 🙂
Owies przywieziony, truck chodzi jak burza (z odgłosami włącznie).
Ja jestem wędrownik górski, a Tyrol Południowy świetnie się do tego nadaje. Jednak wielodniową wędrówkę na wysokości 3.000 m. to ja zrobiłem w Tyrolu Wschodnim.
Szanowni Gospodarzostwo!
Öd której strony bierzecie Tyrol Poludniowy. Od zachodu, to poprzez Salzburg, jesli od wschodu to poprzez Tyrol Wschodni czyli obok mnie. Krwawa byla historia tego kraju szczególnie podczas I WS. Zapasy amunicji leza jeszcze w tunelach i nie wiadomo co z nimi robic. Winogrona, aczkolwiek wspaniale, zbierane sa glównie maszynowo.
Pomysl wiosennej wyprawy znakomity aczkolwiek kuchnia wspaniala caly rok.
Pieknego tygodnia dla calego blogowiska. Nadal ogrodnik pod opadajaca mgla
Pan Lulek
Pyro Milenka –
dyc to nie skargi i zale. Czy za kazdym razem trzeba mowic – zartuje?
E.
trzeba …. 😀
ja to się nie pcham na ten zlot morski bo jak ja tam dolecę jak palę i w samolocie nie dam rady …. 🙂
Zaciekawilas mnie Stara Zabo. Czy to eksperyment, czy tez przepis wyprobowany przez kogos?
Czy w mikroflowce da sie cos w ogole upiec?
Echidna
jeśli interesują Cię echidno kuchenne experymenty to klepnę o jednym, nad którym swego czasu pracowałem w pocie czoła. efekt po latach miarodajnych prób z przeróżnymi dodatkami jest taki, ze nie tylko dodana kruszyna bursztynu do gotowania jajek powoduje ze nigdy się nie rozgotują.
nawet wtedy, kiedy czas gotowania wydłuży się dwukrotnie 😎
Przeleżałem parę dni bez dostępu do internetu. Nie było to nic zasługującego na uwagę, ale zasługujące na uwagę rzeczy mnie ominęły. Tyle wpisów, że już nie ogarnę wszystkiego. Zastanawiam się tylko, czy Emilian Kamiński zasługuje na miano celebryty. Według mnie raczej nie, jeżeli cechą wyróżniającą jest styl bycia, a nie obecność w powszechnej świadomości.
Dla mnie celebryci to także osoby obecne w powszechnej świadomości, ale tylko ze względu na częste pojawianie się w miejscach zauważalnych, przede wszystkim na antenie telewizyjnej, gdzie zapadają w pamięć mnóstwa osób bez szczególnych zasług popartych talentem lub wybitnym umysłem.
Jednym z miejsc szczególnych dla mnożenia celebrytów są niektóre seriale telewizyjne, gdzie obok dobrych aktorów występują osoby, których nijak aktorami nazwać się nie da, a często zyskują popularność większą od artystów. Szczególnie, jeśli obok roli w serialu, wystąpią jeszcze w „Tańcu z gwiazdami” czy czymś podobnym.
Pozrzędziłem sobie, a tymczasem minęło święto Baujaulais Nouveau. Wybrałem w tym roku Beaujaulais Village Nouveau z Leclerca, gdzie w ogóle teraz są bardzo interesujące wina bo dobrych cenach (dobre Gevrais-Chambertin za 114 zł). Co prawda złożony już niemocą wypiłem zaledwie małą lampkę, ale wystarczyło do uznania, że był to trunek z wszech miar godny polecenia, jak na BN. Nie wyczuwało się zbytnio charakterystycznego banana, ale i tak było to najlepsze BN, jakie piliśmy w ostatnich latach. Opinia ukochanej identyczna. Cena – niespełna 20 zł.
Czytałem Nowego parę dni temu. Nie uśmiecham się nigdy z politowaniem. Każdemu smakuje, co smakuje. Nie ma powodu do wydziwiania, aczkolwiek słuchając, że komuś smakuje tanie wino, w którym siarczynowe posmaki dominują nad wszystkim, to się jednak trochę dziwię. Podejrzewam, że walą tam tyle konserwantów, bo to wina, którym grozi szybkie zepsucie.
A propos dziwnych rzeczy. Nie pamiętam, czy już pisałem, że niedawno nalano nam do ryby białe wino bardzo słodkie. Od razu się czuło, że to sauternes. Gospodarz upierał się, że wytrawne i wskazał nalepkę na butelce „białe wytrawne”. W ubiegłym tygodniu znalazłem to wino w sklepie i ze zdumieniem dojrzałem, że ta uwaga „białe wytrawne” jest wypisana na naklejce importera: „Cyrano&Roxane – Sopot”. Toż to jeden z najlepszych znawców wina w Trójmieście, Francuz – sommelier urządzający wspaniałe degustacje, na które zaprasza producentów z Francji. Jak widać, każdemu może się zdarzyć wpadka.
Uwagi o winach z nadmiarem konserwantów dotyczyło sytuacji ogólnej i w najmniejszej mierze nie odnosiły się do wina opisywanego przez Nowego!
Nasze najdłuższe wędrówki górskie w Tyrolu Południowym trwały w maju, gdy u nas śniegi leżą głębokie, a w Niemczech schroniska jeszcze zamknięte na 4 spusty (poza narciarskimi rzecz jasna), choć po śniegach może już nie być śladu. Śnieg był jeszce na Marmoladzie (mniej więcej 1/4 od góry). Ale szczyty po 2,5 tysiąca m nadawały się do spacerów znakomicie, a schroniska, na przykład na Torre di Pisa, witały z otwartymi rękami i bufetami zasobnymi we wszystko, co płynne.
Grappą częstowali mnie pod szczytem tamtejsi goprowcy. Co kraj, to obyczaj.
Na piątkowy wieczór zapowiedział się z wizytą u Pyr, Pepegor z osobistą Małżonką; będą przejazdem jakieś 2 godziny. Co to, pytam, za goście? Pani niczego nie wypije, bo prowadzi. Piotr niczego nie zje, bo będzie po zabiegu dentystycznym i jeszcze na resztkach znieczulenia (dlatego Żonie nawet kierownicę oddaje). No nic. Herbatę zaparzę, jakieś lekiie danko dla pani L., a Piotr niech wzdycha Odgraża się, że przywiezie swój keks, żebyśmy zjedli na barlińskim mini-zjeździe. Ja wiem? Do Zjazdu w Berlinie jeszcze 2 tygodnie zostaną, czy ten keks wytrzyma?Przywiezie także wina, które u niego w domu są „dyżurne” lubiane i wcale nie z tych najdroższych do degustacji. Posmakuję i zapodam.
paOlOre !
Przypadek, ze w centrum Wiednia jeden dom ma dwu administratorów nie jest czyms nieznanym. Mojego starszego, bywaja i tacy, kolegi dzieciaki wynajely w poblizu Mariahilferstrasse garsoniere. Z wielkim trudem doprowadzili ja do porzadku. Wtedy zglosilo sie ale nie razem dwu panów. Kazdy przedstawil sie jako administrator, i wreczyl przekaz do natychmiastowego uiszczenia. Przypadkowo bylem zaproszony w goscie i mlodzi ludzie z pewnymi oporami zapytali mnie co maja robic. Ja stosunkowo dobrze znosze slowo „wez”. Szczególnie jesli chodzi o pieniadze. Jesli chodzi o „daj” róznie bywa. Na wszelki wypadek udzielilem rady zeby nie placili do czasu uregulowania sytuacji prawnej. Dwa identyczne listy polecone zostaly wyslane pod dwa adresy. Procedure trzeba byla powtarzac co miesiac ale to bylo o wiele mniej jak czynsz. Przemieszkali w ten sposób 15 lat.
Potem z oszczednosci kupili dom na skraju Wiednia nie pozostawiajac adresu ale wysylajac kazdemu z zainteresowanych przypadkowo znaleziony klucz. Lat kilka minelo a spór trwa nadal i ewentualne roszczenia ulegly przedawnieniu.
W zwazku z powodzia moze bys tak zastosowal metode z identycznego materialu.
Jolinek51,
Twoje palenie moim zdaniem nie wystraszyloby nawet komarowego oseska.
Trzeba by tylko zorganizowac sejf i strefe wolnoclowa.
Pyra zalatwi. Ja w Nia wierze.
Pan Lulek
czego nie kontynujecie tematu neptki jedne, temat zadany, stac na bacznosc i referowac merytorycznie i jakosciowo, jak Wam brak wiadomosci to skopjujcie sobie wywody z internetu, ja tez nie mam ale wiem, ze okolice Meranu to miejsce gdzie sie bywalo i chyba jeszcze bywa sie
Stanisławie- o święcie Beaujolais Nouveau przypominiałam
blogowisku właśnie w czwartek 19 listopada,ale w tym dniu
temat tolatet publicznych oraz balowych całkowicie zdominował
dyskusję i pochłonął bez zreszty całe towarzystwo 🙂
Miło mi,że piliśmy to samo młode wino,też z Leclerca
i też Village. Ale w Warszawie oczywiście o niecałe 3 złote
droższe. Masz rację -zupełnie przywoite mimo złej sławy,
jaką mają owe młodziutkie Beaujolais.
A idea zjazdu na morzu – w s p a n i a ł a !
Osobisty już szykuje odpowiedni sprzęt wędkarski !
W łowieniu ryb morskich też odnotował pewne sukcesy,
nie powinniśmy zginąć z głodu 🙂
Oczywiscie przepraszam za neptki i za caly wybryk, uklony najnizsze
Dla jednej siostry milosierdzia z Warszawy zdobylem droga wymiany, robiony tylko dla najblizszej rodziny i przyjaciól nastepujacy trunek.
ECHTER ZIRBEN SCHNAPS. Osttirol. Moc bardzo umiarkowana 33 %. Dobre na rozruch przed sniadaniem. Razem z innymi lekami. Na wszelki wypadek zabralem z Poczty Butelkowej. Wedlug zasady.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Pan Lulek
Dzień dobry Szampaństwu.
Co mam referować… w Austrii znam tylko Steiermark, a i to wyrywkowo. Góry niezbyt wielkie, Przyjazne włóczykijom. Wino i owszem, zwłaszcza sturm pamiętam dobrze, co to Pan Lulek kiedyś wykład zrobił na temat. Towarzystwo ululało sie tym niby niewinnym soczkiem niezle.
Jolinek51,
no co Ty – parę godzin w samolocie wytrzymasz bez papierosa. Potem ruszymy w rejs, nie będziesz miała czasu palić, albo Ci sie papierosy zamoczą – i odwyk przymusowy, a potem będzie Ci szkoda wrócić do zgubnego i, co tu dużo gadać, dość kosztownego nałogu 😉
Czerwień na wschodzie wskazuje na królewską, a temperatury zapowiadali na około 10C . Zdaje się, że pózna jesień nas rozpieszcza, aż się boję mówić… synoptycy przewiduja, że tak ma być do końca tygodnia – a co potem, zobaczymy.
morag i za to Cię lubię … masz charakter a nawet charakterek … 🙂
Echidno,producenci mikrofalówek oczywiście zapewniają, że w tym mozna gotować. Jak byłam w USA to wszędzie wtykali takie pradniki „Microwave are for cooking”
http://www.bellaonline.com/articles/art27624.asp
Jak wróciłam do Polski to też gotowanie w mikrofalówkach było „na fali”, ale ja się nigdy dotego nie przekonałam, z jednym wyjątkiem: kartofle. Kartofle z mikrofalówki są pyszne! Najbardzej lubię w mundurkach. Wstawiam 2 kg (bez wody) na 20 minut, jak tylko kilka dla siebie to na 10. Pewnie z każda kuchenką trzeba poeksperymentować. Można uzyskać coś w rodzaju kartofli z ogniska.
A tą słoniną to poszłam na skróty, była już rozmrożona, trochę nie chciałam z nią czekać, a na krojenie i topienie było trochę późno. Kiedyś tak upiekłam boczek, akurat dobrze trafiłam z czasem i był świetny, więc spróbowałam. No i mam teraz smalec z przyprawami.
Siostra mi kiedyś kupiła polską książeczkę-poradnik o gotowaniu w mikrofalówce, ale na dużo mi się nie przydała, bo autor omawiał zupełnie inny typ kuchenki, taki z możliwością regulacji mocy a moja ma tylko przyciski z informacją do czego służą (rozmrażanie, pieczenie, gill itp i nie wygląda na to, żeby się to w całości pokrywało). Poza tym jak pieczeń wołowa ma się „mikrofalować” 2 godziny, to a wolę tradycyjnie!
Kiedyś spróbuję zrobić smalec ze skwarkami i zapodam co wyszło 🙂
Alicjo jak rzucę to już nie wrócę … chciałabym a boję się … cholerka to wszystko przez to, że tak dbam o linię … he … he … Paweł i co to znaczy ?????????????
Co tam Pyro, drzewo do lasu bedziesz wozila. Same keksa zjedzcie, a jak co, to nim kogos poczestujcie, bo wcale nie taki maly. Przynajmniej po wielkosci kartonu sadzac, bo nie robilem tego sam, tylko kupowalem. Orgialny drezdenski. A w Berlinie, na Weihnachtsmarkcie bedzie tego na pewno pelno.
Wie ktos moze, czy do RPA mozna takiego keksa poslac wraz z butelka wina?
Pytalem sie wczoraj Alicji o to wprost, ale byla tak zajeta czerpaniem wody z zenzy, ze zapomniala.
pepegor
Wreszcze znalazłam chwilkę czasu, by wrzucić na Picasę migawki z XIII Targów Książki.
Niby nie na temat, ale „Wróć tu Piotrze, wróć!” powtórzyć można…
🙂 🙂 🙂
a cappella dziękuję 😀
Ja wrocic nie moge, bo szczerze mowiac, nigdy tam nie bylem. Postanowilem jednak, ze nastepnej wiosny napewno sie tam wybiore. Sasiedzi zawsze nas zachecaja ale my oboje, tez raczej jestesmy z tych, co nie bardzo chetnie laza tam, gdzie wszystko jest skosne. Tamci przywoza mi w kazdym razie zawsze kawalek specku i buteleczke jakiejs owocowej przepalanki.
pepegor
Dzień dobry 🙂 witam wszystkich i życzę miłego dnia 🙂 Pogoda w Nowym Targu prześliczna 🙂
Żabo – u mnie mikrofalówka służy właściwie głównie do
gotowania ziemniaków lub podgrzewania tego lub owego.
Natomiast zaintrygowałaś mnie informacją,że gotujesz
je BEZ wody. Ja owszem gotuję w łupinach, 20minut,
ale zanurzone w wodzie.
Robie właśnie krem brokułowo-dyniowy, ciekawe czy wyjdzie?
Ciesze się, że piliśmy to samo wino. Zaintrygowały mnie ziemniaki z mikrofalówki. 20 minut rozumiem, ale jaka moc? Może Danuśka wie, jaką ma moc. Ja u siebie moge nastawiac na rodzaj surowca i wagę, ale na moc też, jak chcę. Maksymalnie chyba 1200.
Co to za zlot w Berlinie? Nie mam teraz czasu szukać, a ciekawe.
Stanislawie, zlot to troche przesadzone, Pyra, Jotka i Maz Jotki wpadaja na chwile aby sobie polatac po jarmarkach swiatecznych
się poważnie zastanawiam czy też nie wpaść … 🙂
Stanisławie – mocy Ci u nas dostatek, na cały tydzień
powinno starczyć, a może i na dłużej 🙂
A te zmieniaki to na 850 .
6666, Łotr idzie na łatwiznę.
Generator liczb losowych jest do bani.
Ale ten krem na pewno wyjdzie, przecież sarenka uśmiechnęła się i pożyczyła.
MorAG coś nakrzyczała z samego rana, aż poczułem się jakoś tak swojsko 😉
…chociaż łeb mi wciąż nap…
…rawdę w szwach pęka…
…ale z wyra wylazłem i przyjechałem do firmy…
…ktoś musi, aby mógł ktoś…
W Merano i Bolzano (niektórzy wolą Meran i Bozen) bywałem przed dwudziestu laty. Winnice widziałem, ale się wtedy nie interesowałem. Za to miłość moja do gorgonzoli i sosów na niej robionych wywodzi się z tamtych czasów.
Tosiek! Przetkałeś w końcu ten zlew? Ja tam gołosłowny nie byłem i zapewniłem spływalność wody mojej umywalce.
Pepegor,
przegapiłam, gropa jedna – pojęcia nie mam, musiałbyś zapytać na poczcie, bo z artykułami spożywczymi różnie bywa, zwłaszcza międzykontynentalnie.
Na poczcie powinni wiedzieć. Wino pewnie by przeszło, ale nie wiem, co z keksem. Aha – co do wina, musi być oryginalne, siostra wysłała mi kiedyś butelkę własnej roboty… kazali odesłać 🙁
Akurat sprawdzili tę przesyłkę, psiakość 👿
Jolinek ciuchcia jedzie z Wa-wy tylko 5 godzin.
Jolinku – też się zastanawiam…..
A na dodatek nie byłam nigdy w Berlinie.
Zresztą w Południowym Tyrolu też nie 🙁
Jolinek, tylko domagaj się biletu z kontyngentu „tania szyna” 🙂
to wyjdzie taniej, niż taksówka z Centralnego na Bemowo 😉
Danuśka, co tu jest do zastanawiania się – pakujcie się z jolinkiem i już, wezmiecie Berlin szturmem 😉
I we dwie będzie weselej w podróży.
No to bedzie zabawa Jolinek na taniej szynie i na plus 10 qm, bo na atresoli
na antresoli
first we take Manhattan,
then we take Berlin
parole Ol? dobrze Ci sie pracuje, mnie sie szafka pod pulpitem nie miesci
i ciagle ja jeszcze przesuwam
O rany, Pyro, Ty uważaj na ten keks. Nie dość, że drezdeński, to jeszcze do tego orgialny. Potem wszystkie brukowce bedą pisały o orgii na pewnym poznańskim osiedlu, gdzie w szacownej rodzinie doszło do ekscesów.
Mor ag,
w ogóle mi się nie pracuje, ale udaję, jak potrafię 😉
mam jeszcze do zreperowania klamkę w WC, do powieszenia parę obrazków…
no i rachunek sumienia do finanzamtu za 2008 nie spędza mi snu z powiek…
to może ja już się czymś zajmę…
tylko chciałbym wiedzieć, czy ten zlew u Antka już przetkany…
Do Berlina zawsze warto. Prosze ode mnie pozdrowic Kapitana z Köpenick i sprawdzic jaka jest naprawde róznica i czy jeszcze jest pomiedzy Wessi i Ossi.
Na jutro mam wyznaczona wizyte u pana ortopedy. Musze zjawic sie osobiscie z wlasnymi nogami i butami
Rozpoczalem wstepnie czerwonym z dolnej pólki. Prosze o sugestie za kogo lub tez za co. Za co to latwiej ale za kogo.
Pan Lulek
proponuje toast za zlew antka
A cóż takiego w tym drezdeńskim keksie, że aż grozi ekscesami? 😯
Dzień dobry Wszystkim,
Zarz znowu trzeba wychodzić do pracy, ale ciepło i ładnie na zewnątrz, więc wyjście mniej boli.
Stanisław,
Dzięki. Prawdę mówiąc trochę chciałem sprowokować Twoją reakcję i się udało. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Wina „zużywam” sporo więc na ceny muszę niestey zwracać uwagę. Rzadko, bardzo rzadko kupuję jakieś mieszanki, tak jak w tym przypadku – 5 i to obcych dla mnie nazw, dlatego dołączyłem skład. Wina portugalskie są tutaj ogólnie bardzo tanie, tak jak wina argentyńskie i z Chile. Wydaje się często, że np. francuskie zdobywają tutejszy rynek dawną, dobrą opiną, a mniej jakością, natomiast te o których wspomniałem, często zupełnie dobre, cenę muszą znacznie zaniżać, żeby w ogóle znaleźć się na rynku i żeby ktoś je kupił. Stosunek Amerykanów do tych krajów wciąż jest „taki sobie”. Widziałem, będąc w Polsce, że ceny tych win są tam znacznie wyższe niż tutaj (poza tym, że ogólnie są wyższe).
Było o Berlinie i zeżarł łotr. Już nie zdążę powtórzyć, więc w skrócie. Kod defa omen nomen. Kto nie był w Berlinie, albo był ponad 10 lat temu, musi tam pojechać. I każdy, był czy nie był, musi pójść do Muzeum Pergamońskiego
Nowemu już dziś nie odpowiem, musze leciec
Nowy,
ja wolę taką wersję:
jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się nie ma!
Chociaż z winami z Chile i Argentyny bardzo dobre mam wspomnienia.
Muszę pojechać do Berlina!!!
Chyba sobie połknę jakąś tabletkę…
dla Piotra materiał pomocniczy przed kolejna wyprawą w krzywe rejony
a co tyczy się Berlina to nawet najlepsze klepanie na jego temat, nie oddaje w 10% klimatu tego miasta. tu jest inne powietrze tzw. Berliner luft. jego trzeba nabrać w płuca by cokolwiek o tym mieście powiedzieć. tu się nie mieszka.
tu się żyje 😆
paOlOre żadne tabletki
bylem godzinę na deskorolce i czuje się jak nowo-narodzony 😆
@Arcadius 14:46: To oczywiście bardzo fajna i pozytywna rzecz – być szczęśliwym akurat tam, gdzie się jest* – monachijczycy na przykład twierdzą, że w Berlinie to można tylko ewentualnie, z braku laku, w czasie, gdy się robi (dużą) kasę na wymarzone monachijskie Bogenhausen, Gruenwald czy Pullach… i ani dnia więcej (czekania na La Deutsche vita**, leben und leben lassen, etc., etc.)
A ja się z nimi zgadzam w kwestii tej najlepszości – podobnie, jak z londyńczykami… i krakowianami, oczywiście 🙂 🙂 🙂
___
*por tradycyjnie-polskie „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” 🙂
**bliskość jezior, gór i Włoch to jest to, co tygrysy lubią najbardziej… 😀
Dzięki Arcadius. Już ćwiczymy z Basią pilnie, by nie odstawać od pozosałych wędrowców na tyrolskich szlakach.
Taka ona „la deutsche vita” jak i „deutsche far niente”.
Lepiej ostrożnie.
Dosis sola facit venenum.
…spoko, spoko, PaOLOre – co do Wiednia się też zgadzam, choć tam akurat spędziłam czas mierzalny w miesiącach raczej, niż latach (zusamen do kupy) 😉 😀
…a już Gschnitztal, Stubaital… !!! mniaMMMM!!!
(że delikatnie powrócę do sedna czyli tematu 🙄 …)
Winna była Mama.
Mamy to był błąd –
to ona w tańcu tupała tak,
że miasto poszło
w drobny mak…” Pamiętacie Ludmiłę Jakóbczak? Potem to chyba śpiewała Przybylska. A ja o tym dlatego, że w mojej rodzinie jest identycznie – winna była Mama. Zawsze; taki ma etat. Czemu tym razem winna? Nawet nie pamięta, że latorośle patent sternika zrobiły na DZ-cie – obóz w Powidzu. I zapomniała, że mamy zawodowego sternika pełnomorskiego, bo Matros pod żaglami północną Norwegię opływał, na Islandię się wybrał oglądać wieloryby, tylko wieloryby nie chciały oglądać Matrosa. Matros bowiem kocha morza północne, na południowych mu za ciepło i za dużo słońca. Wychodzi na to, że tylko Mama w rodzinie prosty majtek jest! Ten od ciągania szotów, fałów, knagowania lin itp „intelektualnych” czynności.
Trudno a dopóki śpiewa Poręba
„gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat, gdzie to okno na szeroki świat?” to ja mogę sobie pomarzyć Tego nie możecie pamiętać, bo to moja piosenka w hołdzie Porębie, ale jakoś tak refren się zaczynał :
„Ale jeszcze śpiewa Poręba;
znowu wiatr mam i gwiazdy w warkoczach…”
Zanim mnie Młodsza teraz wpuściła na maszynę, tgo nagrywała jakąś współczesną, bardzo melodyjną i rytmiczną piosenkę żeglarską z takim refrenem :
„Panie barman, nalej jeszcze raz!
Nie za wiele,
tak w sam raz!
Coraz dalej nam do nieba
widać los nie kocha nas”
Witam o poranku! Widzę, że Nowy już na nogach. Tam na Północy ludek robotny, nie to co tutaj, na Południu (uwaga niepoprawna politycznie). Wczoraj koncert w Katedrze przeudany. Sopranistka duuuużej klasy i w dodatku zgrabna i ładna co się rzadko sopranistkom zdarza (uwaga niepopra….) Z powodu mojego za całokształt zachwytu, zazdrosna żona cos tam marudziła, że: koloratura niezbyt czytelna i górne rejestry nieco szklanne…Daj Panie Boże każdej! Potem kolacja u zaprzyjaźnionych żeglarzy i szczypta kawioru, kropelka szampana a potem chateaubriand w sosie maderowym. Jak ja lubię to proste, żeglarskie życie…Ale wracajmy morskich planów. jestem już w kontakcie z Alicją i proponuje przekazac Jej ster organizacyjny. Podaję tylko parametry podstawowe. Na łódce na kotwicy albo w porcie zmieści się i 20 osób. W krótkim rejsie (do tygodnia) 6 osób (tyle jest koji) w dłuższym 4 osoby. Doświadczenie zeglarskie nie jest potrzebne, acz mile widziane. Jacht oczywiście za darmo, ale jedzenie, picie ew. wizyty w tawernach składkowe, bo wybaczcie, żem nie milioner a szkoda! Aha, na łodce się nie pali!
Arcadius dla Ciebie. Skajtowiec skacze przez molo. Ca 30m!
http://www.itv.com/meridian-west/kitesurferspierjump05957/
Witam całe Blogowisko, wprawdzie ciut niemrawo, bo się „cóś” do mnie dobiera. 🙁 W związku z tym mam prośbę ; o przepis na napój odstraszający z imbiru. Z tego co pamiętam, to 1 cm imbiru (w przepisach u kronikarza blogowego go nie ma ), tylko nie wiem, ma być starty, czy pokrojony. Pamiętam jeszcze o miodzie i co jeszcze ?
jak tu takie berliner luft (przejscie przy kazedej klapie kanalizacyjnej na chodnikach grozi uduszeniem) to czego Arkady juz w piatek w poludnie uciekasz na oslep z tego miasta, czyli pozalatwiac to co konieczne i ani minuty dluzej
Alicjo, sorry 😳 Szukałam w przepisach u Ciebie a nie zauważyłam działu „dobre rady” ! Wybacz, choćby ze względu na wzgląd. Już idę sobie zrobić ten uzdrawiający napój.
Jak poczytałam o tym prostym żeglarskim życiu Cichała,
to przypomniał mi się dowcip o tym, jak syn pyta ojca
o różnicę między biednym, a bogatym, o ojciec na to :
bogaty to kawior,szampan i kobiety, a biedny to
kaszanka,piwo i Twoja matka !
Stanislaw jak zwykle nieco frywolny. Do Pergamonu, zeby ogladac bikini Heleny Trojanskiej. Jak tylko otwarlem butelke wybuchla cesarska pogoda. Pomimo tego nastrój w domu nienajlepszy. Zginela kotka sasiadów. Jezeli sie tylko zadala z jakims kocurem to jest nadzieja, ze wróci byc moze z przychówkiem. Grasuja jednak lisy i poluja na koty.
Ogródek posprzatany. Troche lepiej
Pan Lulek
Cichal,
my się z Jerzorem piszemy, aczkolwiek oboje bez doświadczenia żeglarskiego – jesteśmy gotowi się nauczyć. Jerzor może służyć „siłom”, ja – czym tam się da. I wymyślilismy, że szkoda dni na jazdę, wyskoczymy do Syracuze (200km stąd) i pofruniemy do Miami, a co! Jeśli chodzi o daty, my się dostosujemy, bo Jerzor może sobie brać wolne, kiedy chce.
Jak myślisz, wystarczy 5-7 dni na Bahamas? I na morską przygodę?! Na wszelki wypadek przygotuję sobie na oko taką piracką „łatkę” 😉
Zgago,
Helena nie podała, czy to zetrzeć, czy usiec, ja wzięłam ze dwa razy tyle imbiru i pokrajałam go w plasterki, żeby napar był taki solidny. To jest bardzo dobra herbatka i ja , jak tylko mam imbir i sobie przypomnę, że mam, natychmiast robie ot tak, dla ducha. Sporo cytryny i łyżeczka miodu, jak już się naparzy przez chwilę.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Dobre_Rady/
Cichal,
chyba za mało sopranistek widziałeś, by wydawać takie sądy o ich urodzie 🙄 Już od lat nie ma na scenie „trzydrzwiowych szaf” wśród sopranów, a od niedawna również wśród tenorów 😉 Większość dzisiejszych śpiewaków jest urodziwa lub bardzo urodziwa. Niekiedy wyglądają lepiej niż śpiewają 🙄
Alicjo. Na Bimini płynie sie jeden dzień, ale to nic ciekawego. Do Nassau 2-3 dób. W dodatku przejscie Golfstromu jest uzależnione od wiatru. Przy kierunkach północnych i 20 węzłach fala potrafi się wybudowac do 3 m. i więcej. Ludzie czasem wiele dni wyczekują na pogodę. Wiarygodne prognozy to najwyżej 3 doby. Ciekawszy jest rejs wzdłuż Keys, Fl. To łańcuch wysp od Miami do Key West (Hemingway się kłania) Jest on za rafą, która tłumi fale a ma mnóstwo ryb! Druga zaleta to możliwośc komunikacji autobusowej z Miami w każdym momencie. Na Bahamy najmniej 2 tyg.
hej hej Alicjo
to jest szansa ze się spotkamy na wielkiej wodzie. osobiście to ja na coś takiego szykowałem się w tym roku o tej właśnie porze. mieliśmy ze znajomym lecieć na Karaiby. tam miał czekać na nas katamaran. w nocy spanie i przemieszczanie się z reviru na revir, a w dzień kitowanie przed przeuroczymi plażami i panienkami.
takie były plany do niedawna kiedy przysłali nam meila, ze łódka miała krakse i poszła do stoczni na pohybel. przed tygodniem zabuchowałem Fuerte na pocieszenie na okres świat. także mogę dopiero w drugiej połowie stycznia o tej możliwości na poważnie myśleć. ale jestem jak najbardziej za 😆
Cichal Kapitanie 😆 zamustruj i mnie
wprawdzie palę, ale tylko głupa
a sznureczek u mnie nie chce się otworzyć 🙁
morągu przestań palić papierochy a poczujesz co oznacza Berliner luft 😛
Michelle Giglio śpiewa jak z nut
To dla Ciebie, cichal, jeśli miałeś niedosyt 🙂
Cichal,
Key West zaliczone (Hemingway też), ale lądem. Wodą byłoby cudnie, jasne!
A Ty znasz te tereny, więc niewatpliwie byłoby świetnie.
No to widzę, ze powoli załoga się kompletuje 🙂
My się czasowo dostosujemy. Arkadiusie – ahooooj, przygodo?! 🙂
Pawełku tego Leonard Cohena przez rok na okrągło kiedyś męczyłam … 🙂
morag jutro podejmę decyzję … a od kiedy ten zjazd się zaczyna …. ????
Exuma cays ale to dwa tygodnie mowisz. Chetnie bym sie pisal ale nie moge bo mam urlopu ile mam a majac goscia z Kraju i plany na Meksyk i Vancouver Island nie mowiac o Gorach Skalistych, lodowcach i rodeo w miescie bym sie nie wyrobil. A z dziewczyna nie moge bo musialaby zalatwiac wize amerykanska ale to juz nastepnym razem. Nie wszystko da sie co by sie chcialo. Oferta fantastyczna cichal. Zrobisz radosc paru blogowiczom. Bawcie sie dobrze.
Yyc. Wyspy Exumy są prześliczne i nawigacyjnie łatwe. Możemy zjazd (a właściwie spływ) rozłożyc na raty. W zimie żegluje od grudnia do czerwca. Nie mam szczegółowych planów. Kiedyś próbowałem i zycie zplanowac i wyszło mi, za przeproszeniem, ładnie opakowane, ale g…
Arcadius, Szkoda, że się nie otwiera. Apokaliptyczny (dla mnie) filmik poikazujący skok z latawcem. Na pewno będzie na newsach. Wracajac do „Zjazdu”. A jaka opinia Gospodarza? Odpowiadam na wszystkie pytania. Teraz muszę na 4 godz wyskoczyc (kolega ma kłopot z silnikiem na łodzi), ale potem jestem do dyspozycji
Stanisławie, ja daję na pełną moc, nie wiem ile to jest. To jest dość duża kuchenka, z tyłu ma, że pobiera na tej funkcji (M/N) 1450 W. Pytanie ile wydatkuje? O, to nie jest pełna moc, na jakimś kombinowanym programie zużywa 2300 W a na najsłabszym 1000 W.
Konfitura czeka.
Kobita od odkurzacza zamiast o 17 zjawiła się (po uprzednim telefonie asystentki) o 15. Odkurzacza nie kupiłam (mam Rainbow) mimo zachęt w stylu, ze jeszcze dokładają komplet garnków a la Zepter, zestaw noży, odświeżacz powietrza, może być na raty, bez pierwszej wpłaty itd… W zamian dałam obiad: kaczka, kartofle, borówki, śliwki w occie i deser – kremik z grecką. Dla mnie zbyt słodkie, muszę przemyśleć, znaczy deser.
Cichal, napisali, ze dostępne tylko w UK
Ku mojemu zdumieniu plany rejsu konkretyzują się. Myślę, że mogą w nim wziąć udział blogowicze z amerykańskiego kontynentu. Dla nas (czyli z tej strony Atlantyku) to raczej niemożliwe. Mówię o Basi i sobie. Mamy dość precyzyjne plany na cały przyszły rok i nie ma w nich Karaibów. Życzymy natomiast pomyślnych wiatrów i stopy wody pod kilem.
A w zamian domagamy się bogato ilustrowanych relacji.
cichal kiedys chetnie skorzystalbym z Twojej oferty bo jest jak pisalem fantastyczna. Moze jak jeszcze nie bedziasz mial dosc blogowiczow za rok, poltora 🙂
Teraz tylko moge zazdroscic rejsu ktory proponujesz. Doleciec do Miami rzeczywiscie nie problem. Z Niemiec mase turystow lata. Kiedys nawet pamietam bylo glosno bo kogos tam ustrzelili.
Byleby was nie znioslo na poludnie bo Was Castro na plantacje jako szpiegow wrazych pogoni 🙂
Znowu nic nie rozumiem. Przeciez mialo byc cale blogowisko. Jak trzeba wielopokoleniowe. Miedzy innymi chodzi o to zeby Kapitan Honoris Causa czyli Gospodarz mial stosowne forum do wyglaszania pouczen, dobrych rad i towarzystwo do wznoszenia. Alicja dala piekny przeglad zaglowców. Jest z czego wybrac. Oczywiscie, ze majtkiem tez Honoris Causa bedzie Brzucho. Nie wciskac nas w jakies cos malutkiego a juz w zadnym przypadku w trimaran bo tam beda trzy kadluby do mycia od srodka. W systemie trzypokoleniowym nalezy dokonac obsady Pokladowej Opiekunki Mlodych kadr czyli Przedszkolanki. Bedzie zasiadala przy Kapitanskim Stole.
Pyra szykuj generalna koncepcje organizacyjna i preliminarz budzetowy.
Zdecydowany do wydawania kazdej sumy obcej gotówki
Pan Lulek
Pragne zwrocic uwage ze wszystko zaczelo sie od mojego zapytania cichala o jego zeglowanie i moze jakies zdjecia i opowiesci. I do czego doszlo? No pytam sie do czego….do prawdopodobnego zjazdu (splywu) 🙂 🙂
Gospodarzu wiec zaplanowc na przyszly rok.
A na dzisiaj to wyglada tak:
Wawa – Miami 3,373 zl PL ze wszystkim (podatki, oplaty, etc) Lufthansa 6-20 Marzec, 2010 . Warszawa-Zurich-Miami-Zurich-Warszawa.
W lecie zawsze taniej na poludnie. I w czerwcu to:
Ta sama trasa 5-19 Czerwiec, 2010 to juz tylko 2,297 zl. To chyba naprawde jest niezla cena.
Wawa 9.45 -11.50 Zurich 13.05 – 17.30 Miami. Zabi skok. Powrot Miami 19.50 – 11.05 (+dzien) Zurich 12.10 – 14.00 Wawa. Rezerwowac??
Tak dla wiadomosci. Dla przykladu do Calgary z Warszawy na dzisiaj cena jest $1,500 (w czerwcu). Oplaca sie wiec leciec do Miami bo taniej 🙂
Jak bedzie za rok zobaczymy ale juz jakies wyobrazenie jest. Pewnie sa tez zwlaszcza z NIemiec jakies czartery tansze. Mowie Wam myslcie bo okazja znakomita.
Jolinku zawszeć to Berlin dla nas bliżej niż Key West,
czy inne tam inne Karaiby i Exumy.
Więc jakby co to szable w dłoń i do boju !
Danuśka to co chętna jesteś … ??? bo ja myślę …. ale też przemyślałam jak ten najazd morag przeżyje … może pojedziemy razem na następny tydzień …. ?
yyc Wielki jesteś … 🙂
A tutaj tych dwoch arcadiusow ponad molem
http://www.youtube.com/watch?v=nDqFT-qBq3k
A tu jeszcze lepsze wideo widac przygotowane z obu stron i podkladem muzycznym..
http://www.youtube.com/watch?v=9U1cKB2Psis
Arcadius,
skoro organizacyjnie mam pilnować sprawy, uściślij – zabierasz Przyjaciela? Bo w takim razie wraz z Kapitanem byłoby nas 5 osób. Czyli jedna koja wolna.
yyc, szkoda 🙁
witaj yyc 🙂 jak ci dzien mija?
Jolinku z ustow mi wyjelas, zeby sie czasowo powymieniac, jedna grupa juz sie zamowila na 11,12 i 13 grudnia i w zasadzie lozka sa juz zajete, poza tym ci panstwo tylko na moment bo przyjezdzaja wieczorem w piatek a w niedziele juz ich nie ma, Ty z Danuska mozecie zostac dluzej, bedzie Was dwie i bedzie Wam razniej. Jezeli zamowicie bilet na pociag na trzy, cztery dni przed wyjazdem to dostaniecie ta tania szyne. Jarmark zostal dzisiaj szumnie otwarty choc lalo jak z cebra, ide jeszcze cos zalatwic i moze tam dotre.
Jestem, jestem Jolinku piecdziesiat i jeden 🙂
Alicjo gdzie sa te jachty bo ktos pisal ze podalas sznureczek a ja slepy nie moge znalezc ?
Jedna koja, hm, akurat dla mnie, no ale ten rok odpada tzn 2010. Ale cichal przeciez ma zone wiec chyba juz jest komplet. Plany zyciowe i tak mi nie pozwalaja 🙂 Moze kiedys sie uda jeszcze raz cichala namowic zeby zabral paru blogowiczow w rejs. Wtedy ja pierwszy z osoba towarzyszaca. Przygotuje opowiesci o piratach, zeglarzach i innych skarbach zakopanych na plazach, ktore odwiedzimy no i do kambuza sie pisze i do stawinia zagli czy co sie robi na jachcie. Cichal wyda rozkazy, my krzykniemy Ay Ay Captain! i do roboty. A na koniec dyplom chce: Able Seaman First Class.
Hej sarenko. Poki co odpukac milo i spokojnie. Wlasnie sie umawiamy na rejsy po Karaibach wiec jak sie mozesz domyslic raczej ekscytujacy projekt. Zaloga juz prawie zebrana, beze mnie jednak wiec tylko moge im pozazdroscic.
Co u Ciebie?
Przeczytalem jeszcze raz komentarz Gospodarza na temat Poludniowego Tyrolu i wreszcie zrozumialem cala subtelnosc Jego dyplomacji i umiejetnosci dawania do zrozumiemnia. Skoro Tyrol Poludniowy to i niedaleko do Triestu. A tam hotel Mira Mare. Zrozumialem zatem, ze szkieletowa zaloga podprowadzi wybrany przez Pyre i Alicje jacht i zadamy pytanie o Kapitana Honoris Causa który ostatnio bawil w Poludniowym Tyrolu. Po zaokretowaniu kapitana wspomnimy mimochodem, ze rachunek wlaczajac powitalna kolacje nalezy przeslac do ksiegowosci najbardziej poczytnego w Polsce tygodnika „Polityka” i dumnie rozwinawszy zagle pozwolimy zaskoczonemu personelowi wykonac pamiatkowe fotografie.
Pan Lulek
Pan Lulek to sie powinien zebrac i do Miami przyleciec. Nic lepszego jak cieply klimat z morskim jodem dla odmiany od austriackich pejzazy. Zamiast krowy na stoku, rekin w wodzie. Zamiast masztow telefonii komorkowej maszty jachtowe. Zamiast heuriger jamajkanski rum. Jedna koja wolna Panie Lulku… to co rezerwowac przelot?
zauwazylam yyc 🙂 oczywiscie ze ekscytujacy projekt,mialam dzisiaj dzien gospodarczy wiec dopiero zapoznaje sie z wpisami 🙂 ale chcialam sis przywitac 🙂
Może Nowy dołączy?
Przejmuję na siebie fotosprawozdawczość i nawet zapozuję od czasu do czasu, a co;)
A poza tym – co Kapitan wyznaczy. Jakichś bezzecnych spiewek trzeba się nauczyć. O, a Jerzor chciał się dać namówić kumplom na Vegas 🙄
No wiecie, co?! Byłam, widziałam, chramolę! Zaprotestowałam stanowczo! Już jestem mentalnie spakowana na Florida Keyes 🙂
Oczywiście samo sea-food w karcie dań, tu pole do popisu dla Arkadiusa 😉
Na oceanie to ja mogę najgorsze robaki morskie zajadać, bo nigdzie nie smakują tak wspaniale, jak świeże, co do tych sklepowych, to ograniczam się do ryb i krewetek. Może dam się namówić na ostrygi? 😯
Kapitanie,
wędki zapewniasz? Bo ktoś te ryby będzie musiał złowić.
http://www.youtube.com/watch?v=ilqnBBeNXro
Ja niestety potrzebuje siostry milosierdzia. Czy koja jest dostatecznie szeroka lub wytrzymala, zeby i siostrzyczke pomiescic. Jesli Ona sie zgodzi to moze warstwami.
Za zaproszenie piekne dzieki. Musze konsultowac.
Pan Lulek
Zawsze milo powitac mila dziewczyne. Sarenko zycze milego wieczoru. U mnie czyli w Calgary pogoda ladna slonko swieci choc chlodnawo wiec pewnie jest ponizej zera. No ale to dopiero 10.36 rano wiec sie jeszcze ociepli. Byle slonce swiecilo to juz dobrze. Gory na horyzoncie pieknie blyszcza sniegiem. Ja wracam do pracy…
yyc,upieklam pasztet z królik, ktory pochodził z rodziinej,ekologicznej hodowli,szkoda ze nie moge ci przesłac na druigie sniadanie 🙂 milej pracki,a podgladasz cos czy zaniechalesl tego procederu ? Zaraz wroci jelonek wiec wracam do garów heh
Hm…mam nadzieję, ze nie mam morskiej choroby? Czy przepływy różnej wielkożci promami się liczą jako sprawdzian? Tych mam za sobą sporo, nawet po Morzu Północnym niewielkim promem w czasie sztormu – i było mi nic, czyli nic nie było.
Panie Lulku,
Pan to ma wymagania… siostra miłosierdzia i co jeszcze, dwie panienki wachlujące?! Widział Pan kiedy Wilka Morskiego z takimi wymaganiami?!
Toż ma Pan być TWARDYM CZŁOWIEKIEM SŁONYCH MÓRZ!
Idę się posolić 😉
Kamera w uzyciu caly czas. Swiat sie dookola kreci a dzieki kamerce podgladam co sie tak kreci 🙂
Ale przyznac musze, ze fajnie miec mozliwosc z kims pogadac na skype i jeszcze sie widziec. Zwlaszcza, ze rozstanie dlugie bo az do czerwca.
Ja chyba nigdy nie jadlem pasztetu z krolika tak sobie teraz uswiadomilem. We wrzesniu za rok mamy byc w Zakopanem to moze do Nowego Targu trzeba by zajrzec 🙂
Alicjo po co wedki. Pare lasek dynamitu i macie obiad z kolacja i to odrazu filety.
yyc, wiem cos o tym az za dobrze 🙂 cale godziny z jeolnkiem tak spedzalismy,ale to juz za nami na szczescie bo teraz wyjezdza tylko turystycznie,czyli na zorganizowane przez siebie wyprawy,ostatnia trawała miesiac.Byl na kaukazie w rejonie doliny bezingi.Mialam zasztyt przygotowywac prowiant na wyprawe co bylo ciekawym doswiadczeniem kulinarnym 🙂 bo wszystko sie kreci wokół jedzenia, heh.
yyc,ja i jelonek zapraszamy serdecznie 🙂 aze wojtek wegetriasnki to caly bedzie dla nas 🙂
Z gory dziekuje 🙂
Panie Lulku pakować manatki i w rejs … Alicja też jest miłosierna i nawet siostrą może być … 🙂
morag to jutro zdecyduje a jak Danuśka albo Marek albo Małgosia dołączy to następny mini zjazd Ci się szykuje … tylko żeby Ci się nie przejadło … 🙁
naturalnie Alicjo!
Przyjaciel jedzie również. wprawdzie nie z takim wielkim entuzjazmem jak ja, ale jest skłonny przystać do tej wyprawy. wydaje mi się, ze druga polowa lutego to nie najgorszy czas. tam bardziej, ze i w Kanadzie i w EU dupsko możne nieźle przymrozić, co do wielkich przyjemności nie należny 😆
jutro poszukam mój worek marynarski i stosowny strój na zaistniałą okoliczność 😆
yyc_u dziękuję, już to znalazłem na jutjubie i analizowałem dlaczego w decydującym momencie i na jednym i na drugim jest cut
z Berlina można w lutym na Miami za tylko 650eurasow 😆
klepałem już wcześniej, ze to tylko Berlin daje takie i inne całkiem przyjemne możliwości do życia 😆
a hoj załogo 😆
sarenko dobrze ze nie jesteś z tych płochliwych 😆
Arcadius nie znam sie na kite surfingu ale czy myslisz, ze cos kombinowali i stad te ciecia?. Czy po prostu zmonotowane tak bez zlych intencji. Wyglada to wszystko trzeba przyznac imponujaco.
650 eurosow to pewnie ok. 2,200.zl.
Te ceny to poprostu tak dla orientacji rzucilem i oczywiscie tylko z Lufthansy a przeciez sa inne mozliwosci. Pomyslelm ze czasem ludzie z gory zakladaja, ze nie beda w stanie a jak zobacza co i ile to zmienia zdanie a wtedy realna szansa na decyzje.. 🙂
sarenko wojtek caly bedzie dla nas? 🙂
Wiem, wiem mowisz o kroliku….
No to widze macie juz zaloge w komplecie. Jak arcadius swoje latawce dmuchawce uzyje to bedziecie szybciej od wiatru mkneli. Alicja na dziobie bedzie robila za galion. Skipper cichal, broda smagana wiatrem, opalona twarz patrzy w horyzont. Jerzor szoruje dek. Arcadius z przyjacielem na swoich latawcach drogi wsrod rafy wypatruja…. i zegluja sobie razem blogowicze. Jeszcze nie wiedza, ze w nocy nastapi zalamanie pogody i sztorm nieznanych rozmiarow spadnie na ich jacht. Wiatry do 150 mil na godzine. Bezgwiezdna noc, ciemno ze wlasnej dloni nie widac. Z nieba leja sie strumienie wody, 5 metrowe fale obmywaja poklad. Skipper ze zgaszona w zebach fajka walczy z kolem sterowym. Dwoch latawcow zniknelo z oczu w tej czerni nocnej. Alicja ledwie sie dzioba trzyma jerzor dek szoruje. Nie wiadomo jak dlugo trwal ten sztorm….jak sie wreszcie uspokoilo dookola cisza zwana od tego pamietnego dnia „cisza cichala”. Puste, jak lustro spokojne morze. Tylko gdzieniegdzie jakas belka, deska, kuferek swiadcza ze nie wszytkim sie udalo ostatniej nocy. Kapitanie gdzie my jestesmy wreszcie padlo pytanie?… dluga cisza odtad zawana „dluga cisza cichala”….Nie wiem powiedzial skipper. Nastepny odcinek nastapi…..
http://www.youtube.com/watch?v=F-Bc4InX8Mw
Playlist szantow cos na czasie dzisiaj.
http://www.youtube.com/watch?v=x2E2uOvGrMM
yyc, Ty się marnujesz
yyc,no i jelonek i królik 🙂 zdarzaj mi sie skróty myślowe,ale wiem.ze rozumiesz doskonale 🙂
arcadius,witaj 🙂
Jolinku 51!
Mnie mialo by sie znudzic. Jak zrozumialem szykuje sie u mnie kolejny mini Zjazd.
Przezorny zawsze przygotowany. Termin mozesz dowolnie przyspieszyc Weekend jest niestety zajety. Przyjazd wegierskiej rodziny. Rozmowy beda chyba ciezkie i przypuszczam komercjalne. Potem jednak.
Hulaj dusza, piekla niema.
Pozyjemy, zobaczymy
Pan Lulek
Przebiegłem tylko wzrokiem po wpisach, dzisiaj zajęty jestem bardzo, wiem tylko, że kusicie strasznie. Szczegóły doczytam póżniej. Mam stałą metę w Boca Raton, godzina od Miami, z której wielokrotnie korzystałem.
Do później.
Zabo 🙂
A ta lista szantow (wlasnie slucham) calkiem fajna, polecam.
„znow bijatyka no, znow bijatyka no, bijatyka caly dzien
i porabany dzien i porabany leb rzem bracia az po zmierzch..”
🙂
Panie Lulku niech Pan czyta uważnie … jedno było do morag a drugie do Pana Lulka … 🙂
Jolinku to kogo zabieracie Misia czy Marka?
yyc, w Tatrach we wrześniu jest bajecznie 🙂 ja bardzo lubie także spływ dunajcem jesienną porą 🙂 tak ze raz jeszcze zapraszam 🙂
sarenko, dziekuje serdecznie. Jesli bedzie okazja to naprawde chetnie odwiedzimy Was chocby na pare godzin. Plany oczywiscie jeszcze nie sa sprecyzowane ale na dzisiaj chciewlbysmy spedzic pare dni w Zakopcu. Ja bede jakies dwa tygodnie w kraju tak od 3-20 wrzesnia. Zaleznie od pogody w tym czasie pojechac do Zakopanego na pare dni i polazic po gorach. Kto wie moze bedzie okazja sie spotkac 🙂
Nie robie tego ale wyjatkowo: kod 1111 czy to jakies znaki?
yyc,no zobaczymy jak sie zycie ulozy 🙂 ale jak cos,to zapraszamy na kolacje ze sniadanikiem 😉
arcadius, co miałoby mnie spłoszyć, przecież na tej polance zieleni sie trawa,słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają, żabki kumkają istny raj na ziemi 😉
no i bambi sie czai za krzaczkiem 🙂
HEJ…
No to chyba mamy pełna załogę, skoro Nowy dołącza.
Kapitan, my dwa z Jerzorem, Arcadius z Przyjacielem i Nowy 🙂
Koniec zapisów, miejsca brak, koje pojedyncze 🙂
Arcadius,
jak dla nas – luty jak najbardziej, no przecież duje tu zazwyczaj jak cholera. Tylko poszukaj odpowiednich lotów w miarę wcześnie, bo my też będziemy musieli się dostosować terminowo.
Hej, przygodo!
Widzicie, jak to na blogu? 0d pomysłu do przemysłu…
Przymierzyłam piracką łatkę (papierową na razie – jest na to jakaś nazwa?!) na oko. Na któreś oko widzę gorzej, tylko nie wiem, na które, ale to do ustalenia. Na którekolwiek by nie było, twarzowe to-to, tylko trzeba się przyzwyczaić. Poćwiczę, czasu sporo.
yyc,
jakoś nie widzę Jerzora szorujacego dek. On się potknie o wszystko i mu nie przeszkadza, a co dopiero pokład – popatrzy i powie , no czego do cholery, przecież czysty, co chwila fala się przewala…
No to chyba trzeba robić zapasy Johnnie Walkera 😉
http://www.youtube.com/watch?v=jpyAd74H0Vg
…no tak… próbowanie łatki pirackiej na oku skutkuje literówkami…
Lecę do kuchni. Jak trzeba do kambuza, to trza.
Kapitańskie tango…. 😉
oryginlny speck do niedawna był dostepny w moich ulubionych delikatesach,czyli w almie
Miami 😯
http://alicja.homelinux.com/news/F-01.jpg
Szkoda, ze lista juz pelna. Moze zalapie sie jeszcze na Berlin? Wiem, ze mozliwosci Moraga sa ograniczone, ale nie o to przeciez chodzi. Chodzi o to, aby zobaczyc ludzi, ktorych i tak juz sie zna. Postaralbym sie ew. we wlasnym zakresie. Pogadam o tym jeszcze z Pyra.
pepegor
no, nareszcie jakis kod: fddf
Jesli ktos zna angielski to szczegolnie polecam bo dosc wesole.
http://www.youtube.com/user/mgdaviesch#p/f
Otwiera sie od pierwszej piosenki a myslem ze sie otworzy od trzecie. Mozna samemu po lewej stronie oczywiscie kliknac a chodzi #3 – Roy & Ronnie
Sarenko,
naprawdę czai się bambi? Moje gratulacje! Niech się rozwija zdrowo! 😀
Pepegor,
potrzebny siódmy do trzymania wachty, jak ta szóstka bedzie spała – i jasne, że się trzeba zmieniać 😉
Alicjo,
już teraz jest ich pięciu i ona jedna, to jeszcze szósty jest potrzebny?
Choroba z tą orgią.
Gospodarz i immennik 14.09,nadmieniał orgię w dzielnicy mieszkaniowej w Poznaniu. Nie pokapowałem, a powinienem bo wiem, że pił wprost do mnie. Ja, pisząc mianowicie o ?orginalnym drezdeńskim keksie? nie byłem sobieteż pewien i drżała mi ręka. Po niemiecku pisałbym ?original?, ale po polsku pisząc nie wpadłem na to, że tam może wypada wpisac jeszcze ?y?, zamiast tego, co się fonetycznie zwykle mówi. Zajrzałem teraz do słownika, bo w pracy nie mam, tylko z powodu słowa ?przecież?, bo ?rz? też mi się uśmiechało, sprawdziłem, i sprawdziłem też to z tym ?orginalnym?. Szok więc. Obawiam się więc, że Sarenka będze się poprawiać, a ze mną będzie co raz gorzej. Muszę sobie koniecznie położyć słownik wszędzie tam, gdzie próbuję pisać po polsku.
pepegor
pepegor rowniez, to tak wszyscy ciurkiem po osi wschod-zachod, prosze bardzo, moze od razu powiem, ze od dziewetnastego grudnia nie ma w tym lokalu tutaj nawet jednego krolika o mnie nie wspominajac a tak do 19 to mozna, zjaz tylko z wewnetrznej, miejskiej 100 i jest sie pod domem
Alicjo,
ja mógłbym może za Klabautermanna, t.j. ducha złego albo i dobrego, co siedzi wedle przekazu od stuleci na statkach. Obawiam się ale, że tą pozycję zarezerwował sobie już z góry i przezornie wtedy nieobecny yyc.
Żabo, co u Eski?
Panie Lulku!
Późna pora, to i nie dzwonię, żeby nie hałasować, ale po cichu daję znaki.
Źyję jeszcze, chociaż mutuję w kierunku gatunku homo ledwo sapiens.
A mury schną. Tynk odpada razem z farbą. Okna no-stop otwarte, żeby nam rydze, smardze albo inne muchomory na ścianie nie wyrosły. Dobrze przynajmniej, że CO działa.
Konsensus w kwestii świątecznej jeszcze niewypracowany. Pewnie skończy się jak zwykle, tzn. zrobię tak, jak sobie będzie życzyć wiodąca mniejszość w naszej podstawowej jednostce społecznej (der Kluegere gibt nach, wie man weiss), czyli pognamy w Wigilię do W-wy.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: moglibyśmy wówczas przywieźć Świętą Cecylię.
To były njusy w skrócie.
A teraz kreuję dalej moje bilanse dla finanzamtu.
Bulbaaa! 🙂
dzisiaj mija 390-tna rocznica Odsieczy Wiedenskiej, wiec moze na Wieden?
Morag 😯
Przyjechałem do Wiednia w 298 rocznicę Odsieczy Wiedeńskiej, pamiętam jak hucznie obchodzono 300-lecie.
Sugerujesz, że mieszkam tu już ponad 90 lat?
A może to jakaś inna odsiecz była?
Miało mnie nie byc 4 godz. a zrobiło sie prawie siedem. Mam skośne oczy bo oporny silnik to Yanmar. Już działa. Bo my ze śwagrem to….Kochani! Jestem rozsadzony przez uczucie dumy, że coś się jednak kroji. Podzielam zdumienie Gospodarza! Luty jest świetny, ale w drugiej połowie. Lepsze pogody. Do dyspozycji jest 5 koji, bo żonę zamykam w bagażniku na parkingu. Jeśli będzie jeszcze więcej desperatów to zrobimy drugi, trzeci rejs. Ile trza! Oczywiście na 2011 tez sie można szykowac. Od 2030 zapraszam nastepne pokolenia! Ufff. Yyc! Jeśli nie będziesz u mnie na pokładzie, to się (wzorem Alicji) pochlastam! Proszę o cdn. Po I części mam jeszcze dreszcze.
…znaczy, zamustrowani jesteśmy 😉
Dla nas druga połowa lutego doskonała – Arkadiusz z Przyjacielem chyba tez. No to teraz zgrywać możemy terminy powolutku, żeby się zlecieć na pływanie na czas.
Cichal… Ja się nie chlastam 🙄
To naprawdę nie ja!!! Życie mi miłe! Co najwyżej lekutko przynapijam się czasami w dobrym towarzystwie 😉
Alicjo, się cieszę. Dogrywajmy. A kto się chciał skaleczyc? Może mi się pomichało…Niedługo mój czas na toast o mojej 20tej. Już czeka w lodówce kapitan Morgan. Będzie z miodem. Napitek ten wynalazłem w rejsie na północ. Było chłodno. Po stanięciu na kotwicy doznałem iluminacji! Rezultat otrzymał nazwę „Sen szalonego Kapitana Trutnia” W oryginale był na gorąco.
Cichal, to ja się skaleczę! Teraz to już na pewno! Może kiedyś domustruje, tak jak wcześniej rozmawialiśmy (na piśmie) 😀
Haneczko, Eska całkiem chora, dzisiaj jeździła po urzędach i się doprawiła 🙁
Leje tak, że pozostaje mi tylko spłynąć
Późno, więc ja.
Alicjo, doczytałem. Że kusicie nie znaczy, że się deklaruję. Muszę znać więcej szcegółów. Wybiera się do mnie córka, po wielu, wielu latach. Terminy jeszcze dokładnie nie ustalone, ale czasu na wszystko może zabraknąć.
Wysłałem Ci maila o książeczkach, może ważne, nie wiem.
Podaję jeszcze raz swój adres
krzyta@yahoo.com,
Czasami łatwiej przez skrzynkę niż zawracać głowę wszystkim blogowiczom.
Stanisław,
Jeszcze jedno pytanie o wina, jeśli pozwolisz. Na ile, według Ciebie, miarodajna jest punktacja – wydaje mi się, że skala jest od 50 do 100, którą niekiedy mozna spotkać przy niektórych butelkach.
Najwyższa nie jest na moją kieszeń, ale w granicach 85 – 90 pkt jak najbardziej – ceny już od 12 – 15 $ za butelkę, i oczywiście więcej.
Próbowałem kilka razy kierować się właśnie punktacją, ale ja nie odczuwam większej różnicy. Może moja wrażliwość smakowa jest mniejsza, albo te różnice tak minimalne, że trudne do wychwycenia? Co sądzisz?
Jakoś zanikł dobry zwyczaj gaszenia światła na Blogu. To ja na dzisiaj gaszę, niech druga strona Kałuży zapali, jeśli wstanie przed świtem.
Dobranoc.
Nowy bo teraz krótkie dni są to światło się świeci prawie cały dzień … 🙂
Pawełku wyślij mi sms z Twoim adresem mailowym to dopytam o ew. terminy świąteczne …
morag to ja w tym roku nie jadę do Berlina …. się czasowo nie wyrobię ….
Ta odsiecz to tak po lebkach widziana
http://www.polityka.pl/historia/1500757,1,pierwsza-odsiecz-wiedenska.read
a tu przedsmak wakacji w Toskanii, o których coraz bardziej marzę po zachętach tu przeczytanych … 🙂
http://turystyka.gazeta.pl/Turystyka/1,82269,7250610,Podroze_kulinarne___Toskania__Kolacja_z_Mona_Lisa.html
Jolinek, szkooooooooooda
morag ale jest jeszcze karnawał w przyszłym roku … co się odwlecze to nie uciecze … 🙂
Nowy, ja nie zgasiłam, bo cały czas się u mnie paliło, sprawdź 🙂
Zabo nie tylko u Ciebie tutaj lalo o godz. 12 w nocy strugami i teraz pewnie przeszlo na Wasza strone.
u nas też lało w nocy a teraz duje … okna mam szczelne ale w kominach huczy a ja tego nie lubię …