Danie dla amatorów
Mam na myśli befsztyk tatarski zwany w skrócie tatarem. Ja go uwielbiam. Zwłaszcza gdy jest, jak tradycja każe, z końskiej polędwicy. Jest w Warszawie kilka (chyba tylko dwie) restauracji, w których ten rarytas podają, robiąc danie obok stolika zamawiającego i na oczach podziwiających gości. Są to lokale, do których mam nieograniczone zaufanie, które w przypadku tatara jest absolutnie konieczne.
Befsztyk tatarski jest przekąską bardzo lubianą, jednak pamiętać należy, że można go przyrządzić jedynie z bardzo świeżego mięsa i z dodatkiem doskonałych, świeżych jaj. Czasem, gdy wiem, że goście to lubią, przygotowuję tatara w domu. Wówczas mam stuprocentową pewność świeżości wszystkich produktów. A w dodatku moi goście mają dodatkową frajdę, bo o ostatecznym smaku dania decydują sami. Każdy z biesiadników samodzielnie doprawia sobie porcje tej wyśmienitej przekąski, używając do tego podanych przez gospodarza dodatków.
Tak było i w minioną środę, gdy gościliśmy parę bliskich przyjaciół – amatorów tatara. Podałem do tej przekąski zmrożoną na sopel czystą polską wódkę o śmiesznej nazwie Maximus. Jeden kieliszek takiej wódki podkreśla wszelkie zalety surowej polędwicy i wzmaga apetyt.
Befsztyk tatarski
40 dag wołowej polędwicy, 3 łyżki oliwy z oliwek, jak najdrobniej posiekana cebula, pieprz, sól, łyżeczka lub łyżka musztardy jako ozdoba i dodatek smakowy: 4 żółtka surowych jaj, 4 sardynki z puszki, 4 łyżki posiekanych korniszonów, łyżeczka posiekanych kaparów, kilka posiekanych marynowanych grzybków
1. Oczyścić wołową polędwicę z żyłek i resztek tłuszczu. (Według smakoszy mięso na tatara najlepiej posiekać, ale można je też ewentualnie zemleć w maszynce do mięsa przez sitko z dużymi dziurkami).
2. Dobrze wyrobić z siekaną cebulą, pieprzem, oliwą i musztardą.
3. Ułożyć na talerzykach porcje, w każdej zrobić wgłębienie, a w nim umieścić żółtko. Pozostałymi składnikami przybrać każdą porcję.
Komentarze
dzień dobry …
lubię tatara … sama nie robię ale trzy razy w roku jestem w gościach gdzie podają wyśmienitego tatara … nawet do domu dostaję trochę …
miełego długiego weekendu … 🙂
Otóż to, dodatki do samodzielnego przyprawiania, to w tatarze rzecz najważniejsza!
W rodzinnym domu używa się raczej sardeli, niż sardynki(bardziej słona, a mniej ”rybna w smaku”), ale to pewnie kwestia upodobań.
Chwilowo zaskakujemy Koreańczyków- pałaszując ich wersję.
Nieczęsto, ale zawsze z apetytem 🙂
Może atawizm u mnie słaby, a może w innych dziedzinach się przejawia. Jakoś nigdy do tatara się nie próbowałem przekonać, więc nie znam jego smaku. Ale Ukochana przepada. Ostatnio zajadała się na Tadeusza, który jest mistrzem w tej dziedzinie. W ogóle kuchnia to jego domena, małżonka nawet jajecznicy nie potrafi. Za to jest dobrą organizatorką. Jej kuzyn pisze felietony do Polityki.
Przeczytałem, com napisał i wyszło głupio. To nie kuzynka – dobry organizator – załatwiła pisanie felietonów. Załatwił to sobie sam własnym dorobkiem.
My wampiry lubimy takie papu. Mniam-mniam.
Lubię tatar; dla mnie bez sardynki proszę. W moim domu zamiast rybki stosuje się kropelki maggi, czy innej przyprawy w płynie. Nasze prababki nie siekały mięsa tylko skrobały bokiem żelaznej łyżki.
Do następnego razu, bo na oczy kiepsko widzę,
Krystyno, Staszku – dziękuję za sprostowanie mojej notki o J. Łukaszeskim. On sporo w ub miesiącu pisał o wyborach w Gdyni, z wielkim zaangażowaniem i znajomością środowiska. Toczył wojnę z jakimiś kandydatami do rady i na stanowisko prezydenta, pisał, że zmiana prezydenta dla samej zmiany bez wizji i programu, to głupota itd. Widać źle zinterpretowałam jego artykuły, myśląc, że bierze udział w kampanii – a to było pro publico bono.
Pyro, rozpuściłem wodze i pisałem o gdyńskiej polityce chociaż postanowiłem na tych łamach żadnej kampanii nie prowadzić. I łotr słusznie zjadł, z czego w końcu jestem zadowolony, bo tamten impuls nie był dobry.
Myślę, że Krystyna chodziła na wykłady Jerzego Łukaszewskiego, ponieważ nabyła sporej wiedzy na temat trójmiejskich cmentarzy i nie tylko.
Pyro, pisałem o mojej Krystynie oczywiście.
Surowe mieso + surowe jajko to nie dla mnie. Dziekuje za wczorajsze wyjasnienia w sprawie smietany. Ciasta juz nie ma.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5364.JPG
Tatar w Antwerpii – pierwszy raz w życiu jadłam tatara poza Polską, smakowity był, ale wolę ogórka kiszonego od kaparów. Naszemu nie podskoczy 😉
Nowy. Nie karm trolla 🙂
Kłopot z telefonem, dlatego tutaj piszę. Jedziemy dzisiaj na 5godz. do Downtown na wernisaż marynisty i żeglarza Wacka Oczeretki. Dołączysz?
Cichal,
zapytaj Żeglarza, czy możesz zrobić fotorelację dla zainteresowanych, a z przyczyn niezależnych niemogących być na wernisażu.
OK Ale lepszy byłby Nowy, bo i aparat i talent ma lepszej klasy!
Nowy chyba w pracy…ale może się urwie? 😉
Tu radio Erewań.
Ciasto nie z rabarbarem, a z porzeczką czerwoną niejedną (mrożone, z ogródka własnego) oraz dla urozmaicenia kawałki mango (mrożone).
Naczytałam się 158 przepisów na ciasto. Namięszało mi się w rozumie znakomicie, nie wiem, co miało być ucierane, a co ubijane, na wszelki wypadek utarłam żółtka ze szklanką cukru oraz ubiłam pianę, bo pianę się zawsze ubija. Zółtka miały być też ubite z pianą, nie mniej niż 7 minut ubijać – grzmiał pewien przepis, a ja je ucierałam 11 minut na wszelki wypadek.
Basia Adamczewska, specjalistka od ciast, ciastek i ciasteczek pewnie wznosi oczy do niebios.
Przy okazji przypomniało mi się, że nie mam makutry, tylko zwykłe miski. Przypomniało mi się żelazne prawo Babci Janiny, że ucierać należy bez przerwy i tylko w jedną stronę, inaczej czeka nas zakalec albo inna zaraza.
Prawa ręka mi odpada – ucierałam 11 minut i jak mi ono nie wyjdzie, to już w życiu nie tknę się ciasta, chociaż na okoliczność zakupiłam byłam 2 formy do ciast.
Jedyne, czego mogę być pewna, to kruszonki, zapamiętałam, jak to się robi.
Końcowy produkt, przed włożeniem do pieca wyglądał tak:
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5406.JPG
Danuśka nad Loarą, różni ludzie w różnych miejscach – nawet Alicja piecze placek po raz pierwszy od 30 lat, a Pyra właśnie zakazała Bratu jedynemu przyjeżdżać z wizytą. Po czorta ma rozwozić po Ziemi Lubuskiej poznańską zarazę? Być może jutro już przestanę wpadać we wdzięczny dygot m/w raz na 2 godziny? Na razie dużo lepiej nie jest, ale przestałam już przypominać trąconą galaretę. Najgorzej, że z czytaniem kłopot – katar nadal zalewa mi oczy. Jadam (a raczej pijam) wyłącznie zupy. Dzisiaj Młodsza robiła makaron ze świeżym pesto i z serem, połakomiłam się na odrobinę i nadal spora część tej odrobiny stoi w miseczce. Nie widzę jednak, żebym chudła.
p.s.Jerzor na wszelki wypadek zakupił w polskim sklepie makowca-zawijańca, na herbatkę podwieczorną wpada Lisa.
Miał być obiad, ale prosiła, żeby nie gotować, bo ona jest na specjalnej diecie i praktycznie powinna żyć powietrzem i wodą.
Marne życie, ale Lisa chce jeszcze pożyć mimo wszystko (ma 82 lata), więc pielęgnuje te „choroby”. Diety jej nikt nie przepisał, ona sama sobie i ma za złe wszystkim lekarzom, że nic jej nie chcą przepisywać i wmawiają jej, że jest zdrowa jak ryba. Także coś! 🙄
Części jej wymieniono swego czasu (stawy biodrowe) i to był jedyny problem, na który lekarze zareagowali.
Przy robieniu ciasta był nadzór:
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5403.JPG
Cichal
Jestem w fabryce, niestety!
Jutro – prosze bardzo.
Alicja – dostalem.
Trudno Mr. New! Wypiję za Ciebie wernisażowe wino. Mogę już od wczoraj, po dwumiesięcznej przerwie. Ciężko było… 🙂
p.s.Żółtka nie z pianą, a z cukrem 🙄
Idę zajrzeć do pieca…
Zajrzałam. Chyba wszystkie plagi egipskie uparły się dzisiaj na mnie – zewnętrzna obudowa piekarnika przy otwieraniu odpadła sobie była 😯
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5408.JPG
Dokonałam niesłychanej ekwilibrystyki, otwierając gorące szkło piekarnika lewą ręką i przytrzymując, prawą ręką wyjęłam tacę z ciastem. Troszkę się poparzyłam, ale nie mogłam pozwolić, żeby moja praca poszła na marne!
Ciasto wygląda znakomicie 🙂
Niech stygnie. Jerzor zadecyduje, czy się nadaje na stół.
p.s.2
Trochę mną potrzepało – piec kupiliśmy parę lat temu, ze 4 może, chwaliłam się na blogu. I co? Żeby mi się ta cholera rozpadała po kilku latach?!
Made in China. Przestało im zależeć na jakości i wpychają chłam, bo rynki światowe mają już opanowane…
Faktycznie ( zalacznik na obrazku + Alicyjny ) toto moze byc jedynie dla amatorow 👿
Zawodowiec nie tknie w polowie wykastrowanego tatara 👿 😉
________________________________
Osobiscie preferuje tatara w wersji seefoodu, oczywiscie ze moze byc to, badz losos, badz troc, badz nawet sandacz, ale zawsze minimum 24 h lezakowany w bardzo niskich ujemnych temteraturach.
Mam w zamrazarce losocia zakupionego w Dziwnowie przy keji, ktorego jutro po wyciagnieciu z lodowki zaczne skrobac dobrym nozem. Uloze na polmisku w towarzystwie z lewej: czarne – kromka ziarnistego chleba + czerwone – mieso lososia + zlote – zoltka. Tylko dla nie wtajemniczonych klepne, ze sa to barwy narodowe kraju w ktorym zyje.
Kto chce moze zanucic sobje mur Kaczmarskiego.
Zabawki typu sol, pieprz, oliva oraz posiekane wazywa bada oczywiscie rowniez obecne i serwowane wedlug uznania. Spozywac bedziemy zawartosc polmiska wraz z goscmi zza wschodniego brzegu odry, a zatem do popicia chlodze juz dzis, bialego hiszpanskiego faustino w ilosci ktora i tak nie zostanie zuzyta 🙂 🙂 🙂 🙂
Robin Williams jest gosciem Marthy Stewart. W tym programie Martha przygotowuje mieso z ostrymi przyprawami. Na poczatku Robin tlumaczy na zywo slowa Marthy z angielskiego na hiszpanski. Zadaniem Robina jest natrzec mieso przyprawami. Robin mowi, ze ma duzo doswiadczenia z nacieraniem miesa od 12 do 22 roku zycia. W zasadzie ten program jest tylko dla doroslych.
Przepraszam, ale bardzo pomaga znajomosc angielskiego. Ja wolalabym nie podawac niektorych wymienionych przez Robina skladnikow i polecanych metod nacierania miesa.
http://www.youtube.com/watch?v=eZW5j_dW6QM
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5410.JPG
Ciasto niestety, wyszło znakomite, kwaskowate i takie, które ja bym chętnie zjadła. Wytrawne, mimo szklanek cukru. Każde mrożone owoce pasują do tego, ale na mój smak – kwaskowate jak najbardziej.
Nie użyłam rabarbaru, bo zamrażając, nie obrałam ze skórki
Kurka siwa – jestem z siebie dumna 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Martha_Stewart
Alicja – a co „niestety”?
Pyrao,
zakładałam, że nie wyjdzie 😉
*Pyro, a nie Pyrao 🙄
Producenci sprzętu AGD z góry zakładają krótki czas jego używania. Możemy sobie wspominać i licytować się, kto miał starsza kuchenkę czy lodówkę. Moja lodówka miała ponad 30 lat i nigdy się nie zepsuła. Pozbyłam się jej, bo była już brzydka i za głośna. To był produkt Polaru, wówczas jeszcze firmy polskiej. Kupiłam chłodziarko – zamrażarkę tej samej firmy, choć widziałam, że polscy są tylko pracownicy fabryki, a właścicielem Whirlpool, czyli niby- solidni Amerykanie. Dawna nazwa Polar zachowana dla sentymentalno -patriotycznych klientów. Bez awarii obyło się ” aż” 5 lat z kawałkiem. Na dodatek nieszczęście przytrafiło się tego lata w świąteczny piątek. Dobrze, że działa pogotowie AGD i w ciągu 2 godzin fachowiec zjawia się w domu. Zepsuło się urządzenie włącznika, którego w zasadzie prawie nie dotykam. Ekspresowa naprawa nie była tania, ale i tak byłam szczęśliwa, bo brałam pod uwagę kupno nowego sprzętu. Zapytałam pana naprawiającego, jakie chłodziarki są najlepsze. Nie ma takich – odpowiedział .
Z chłodziarką mam spokój na kilka lat i cieszę się, że kuchenka – też pięcioletnia- jeszcze działa.
Przed chwilą kupiłem szwajcarski żeliwny garnek firmy Von Roll . Bardzo rzadko pojawiają się na Ebayu, bo firma Von Roll zajmuje się wielkim przemysłem i zaprzestała produkcji garnków wiele lat temu . Ktoś jak już ma niechętnie się pozbywa bo to garnki na całe życie. Mam już jeden trochę większy i uważam, że to Rolls-Royce wśród garnków. Świetnie nadaje się do powolnego gotowania . Kurczak , wieprzowina wychodzą, że palce lizać. Wieczorem wrzucam mięso dodaję co trzeba i stawiam na ciepły piec. Rano po ośmiu godzinach danie gotowe. Prawdziwy slow food 🙂
http://www.ebay.fr/itm/Cocotte-en-Fonte-Emaillee-Jaune-Von-Roll-24-5-cm-style-Staub-Le-Creuset-/171523544598?pt=LH_DefaultDomain_71&hash=item27ef999616
Dobry wieczór 🙂
Gąski w ilościach to wspomnienie z dzieciństwa. Tutaj nie spotkałam 🙁
Żaba macha błotną łapą Towarzystwu i kaja się, że blogowo jej nie ma.
Jolly, zacznij pisać książkę. Jak to się nowomodnie mówi: masz potencjał 😀
Nowy,
a juz myslalam ze bedzie milo, albo przynajmniej przestanisz sie mnie czepiac. 🙁
Zludne moje nadzieje jak sie okazuje.
Okazało się, że ciasto wyszło mi nadzwyczajnie 😯
Pomieszało mi się wszystko, a i tak dobrze wyszło 🙂
Hanecko,
Jolly pisze tutaj, a ja zbieram.
Przy okazji przypominam Rok w Burgelrandii ś.p.Pana Lulka. Kto go nie znał, to pozna.
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Teksty/Rok_w_Burgenlandii/
Congratulations Alicjo!
Wczesne dzien dobry,
Haneczko,
W potencjal pisarski, to pozwol ze watpie :), tym niemniej piekne merci. Musze tylko uwazac na sodowke :).
Odsas poradzil sobie na medal, dobre mam dziecko. Jutro dwa mecze w rugby, ktore niestety (pierwszy raz w jego karierze) mnie omina.
Jolly – jeszcze ciut, a zaczniesz tęsknić do dziecka wymagającego stałej opieki i rodzicielskiej obecności, a Młody, jak to Młody – nie da już sobie odebrać samodzielnej „dorosłości”. Nasi rodzice też to przerabiali.
Ze Studio Opinii, wydanie dzisiejsze – wyliczanka nie podpisana
http://studioopinii.pl/jesli-wodka-przeszkadza-to/
Pyro. Mnie też przeszkadzała. rzuciłem pracę i przeszedłem na emeryturę! 🙂
Wczoraj pierwsze wino (Merlot) po dwumiesięczny suchym zakonie. Za Nowego, który nie mógł być na wernisażu. Jak posortuję zdjęcia to pokażę. Również NJ nocą.
Jutro lecimy na tydzien na Hawaje. Tym razem na wyspe o nazwie The Big Island. Na Big Island mieszcza sie plantacje kawy, orzechow macadamia, plantacje drzew cocoa i wiele innych absolutnie niezbednych do przezycia smakolykow.
Jest tam rowniez wulkan Kilauea. Ostatnio Kilauea jest w gazetach z tej przyczyny, ze lawa z wulkanu plynie w kierunku miasteczka Pahoa. Wszyscy sa bezpieczni, ale lawa plynie.
Wlascicielką i mieszkanką wulkanu Kilauea jest bogini imieniem Pele. Ktokolwiek zabierze kawalek zaschnietej lawy z Kilauea, tego spotka wieczne nieszczescie. Turysci, ktorzy dowiedzieli sie o tej klątwie za pozno, pakuja kawalki lawy do paczek i wysylaja lawe z powrotem do wladz stanu Hawaii. Paczki przychodza z calego swiata. W paczce jest czesto list zaadresowany do bogini Pele z prosba o wybaczenie. Czasami do listu jest zalaczona bizuteria dla Pele. Wszystko po to, aby Pele wybaczyla zabranie kawalka jej domu.
Nawet zabranie muszelek z plazy w HI czesto wiaze sie z klątwą rzucona przez Pele. Dlatego nikt niczego nie zabiera do domu z plaz Hawajskich.
Na sniadanie, lunch i obiad bede jadla „ahi poke”. Jest to surowy tunczyk pokrojony w kostke i pomieszany z przyprawami. Bardzo to lubie i moge jesc caly czas. Do tego kubek hawajskiej kawy Kona.
http://www.aspicyperspective.com/2011/12/hawaiian-ahi-poke.html
Odwiedzimy miejsce, gdzie miesci sie pomnik kapitana Cooka. Kiedys YYC pytal mnie o ten pomnik. Dopiero teraz bede mogla powiedziec, ze bylam przy tym pomniku. Kapitan Cook tragicznie zakonczyl swoj podrozniczy zywot na Hawajach zjedzony przez tubylcow.
Slonce w YYC ostatnio nie wschodzi. Jesli wzejdzie po przesylam serdeczne aloha do Calagary.
Odwiedzimy rowniez miejsca, gdzie przebywal Mark Twain, pojedziemy na targ w Hilo gdzie bede podziwiala i wachala wszystkie tropikalne cudenka.
Ostatnio bylismy na Hawajach w roku 2009 na wyspie Maui. Po powrocie zrobilam krotki film z kwiatami i roslinami.
Film pokaze osobno.
Nie zalozylam jeszcze konta w polityka.pl. Nie wiem, czy bede mogla przeslac pozdrowienia z miejsca.
Film z Maui, 2009
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/MauiInPictures?authkey=Gv1sRgCOTHzPqh8fyBwQE&noredirect=1#5408107137366852402
Orka, przepiękne. Dziękuję. Udanych wakacji. I – nie rozgniewaj Pele.
W.Oczeretko, nowojorski pejzażysta, marynista i żeglarz pokazał 28 obrazów (trzy tutaj) Wracaliśmy wieczorem koło nowojorskiego Magistratu (City Hall) budynku sądu (kolumnada) i wreszcie do Canal St. czyli Chinatown. Setki tandetnych sklepików i restauracyjek. Potem metro (subway) i do domu!
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/6079416246371703889?banner=pwa
test…
Mnie się podoba ten żaglowiec.
Napisałam sprawozdanie z dzisiejszych, Orce życzyłam udanej podróży, wszystko poszło do nieba 🙁
Nowemu zżarło przedwczoraj, Tobie dzisiaj i mnie któregoś dnia;z tym, że ja użyłam słowa ” s – p – o – r – n – y” i poszło, bo łotr miał głupie myśli.
Możliwe, że użyłam słowa „top-orny” albo coś w tym stylu.
W skrócie – ogrodnicy zwinęli interes, ale na wszelki wypadek udaliśmy się w kierunku, a nóż bez widelca…
Czynna była tylko Pani od wina 33 Vines.
Wstąpilim, zakupilim kilka butelek Marquette, wino, które mi tak bardzo smakowało tydzień temu.
Pani od wina zamyka wagon pocztowy (caboose) za tydzień, ale wino będzie można zamówić przez internet, dostarczą za friko, tylko trzeba kupić skrzynkę, bo z jedną butelką jechać 40 km…. bez sensu.
Zabraliśmy w teczkę Mrusiąstwo, nasz przyszły kierowca 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_5418.JPG
Alicja – ależ to zwierzątko ciekawskie. I ma zimowe futerko, chociaż kominek do dyspozycji. Natura dała.
Obrazy? może to post impresjonistyczne morze? Kupić bym nie kupiła, jako hobby podziwiam i wspieram.
Ja bym ten żaglowiec…
Inna rzecz, że nie mam takich wnętrz, żeby takie obrazy wyeksponować należycie.
Pyro,
to futro jest permanentne, nie zmienia się na zimę czy lato, może dlatego, że ona zawsze była w 4 ścianach domu i nie było takiej potrzeby, żeby się na zimę ufutrzyć, a latem zgubić futro.
Dopiero my zaczęliśmy ją zabierać do ogródka i pokazaliśmy kawałek świata. Ja mam wrażenie, że ona się straszliwie nudzi, będąc zamknięta w 4 ścianach. Kominek lubi, ale ileż w to można patrzeć?!
Orco,
udanych wakacji na Hawajach! Dzieki za dzisiejszy filmik z pieknym muzycznym podkladem! Czekamy na relacje.
Od Cichala ciagle spodziewamy sie zdjec z nocnego New Jersey, chociaz te a NY City tez ladne.
A Mrusia nie mogla lepiej trafic…..
Ide pitrasic – cos b. malego bo tylko dla siebie.Pewnie skonczy sie na
salacie.
Mnie ciekawi, co inne narody myślą o polskiej kuchni. Na jutro zaprosiłam Rogera i Kim na schabowe z kapustą i tłuczonymi ziemniakami (typowe polskie jedzenie!), Roger to zna, ale Kim jeszcze nie.
Poza tym Rogerowi poprosiłam Rogera, żeby zabrał skrzynkę z narzędziami. Upiekłabym ciasto, ale piekarnik.. 🙄
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,16924289,Anne_Applebaum__Razem_z_mezem_niemal_co_weekend_gotujemy.html#TRwknd
dzień dobry,
Nigdy nie jadłem lepszego tatara niż w czasie ostatniej mojej wizyty w Polsce.
Wspominałem o restauracji Stary Dom w Warszawie przy ulicy Puławskiej – to tam tatara przygotowują przy stolikach, pytając o przyprawy. Świetny pomysł, świetna obsługa, świetne jedzenie i trunki! Polecam! Gotówki należy wziąć nieco więcej niż do przeciętnej restauracji, ale warto. Polskie jedzenie, ale to nie „chłopskie jadło” jakie często oferują w Kraju. Przynajmniej dla mnie świetne!
https://picasaweb.google.com/takrzy/PrzygotowanieTataraWRestauracjiStaryDom?authkey=Gv1sRgCI767ZeRzqqGeQ#slideshow/6079539835204014306
W Polsce ja „niestety”, ale zawsze jadam tatara – wierzę, że jest to świeże mięso i nikt nie chce mnie otruć.
I faktycznie 🙂
To był tydzień !!!!
Bolało kolano, bardzo bolało. Poszedłem do lekarza, zrobili zdjęcia, zrobili rezonans czy jak to się nazywa. Położyli na jakimś niby łóżku przed tunelem. W sali było zimno jak w kostnicy, cały drżałem – z zimna i z tego, że zaraz wjadę do tej kiepsko oświetlonej trumny. I tak się stało. Na szczęście głowę zostawili na zewnątrz, bo bym tam zszedł….
Zostawili mnie tak samego, puścili jakąś muzykę, bo trumna hałasowała jakby była przedpiekłem.
Potem czytali wyniki – konieczna operacja!!! Tłumaczyli co będą robić, ale moja wyobraźnia wie lepiej. Oni kłamią, żebym im nie zwiał spod noż! A ma być tak – 2 grudnia mam tam pojechać, do szpitala znaczy się… Tam mają mnie uśpić, ponoć tylko na 20 minut, tylko jak ja to sprawdzę jeśli mi zabiorą zegarek… W tym czasie będą mi nożami kroić moje biedne kolano, pewnie wkładać będą dłuta, na siłe rozdzierać kość od kości, grzebać paluchami, wyjmować coś, co pewnie nie istnieje… Ot, się doczekałam.
Jestem już starym człowiekiem, a przecież nigdy nie leżałem w szpitalu, nie miałem żadnych operacji, jesli w ogóle chorowałem to głównie na przeziębienia. No i mam nadciśnienie. A tu proszę – operacja!
Cichal to sobie przynajmniej umiał załatwić, żeby pół szpitala koło niego skakała, a przynajmniej ta ładniesza i młodsza połowa. A ja co???? Ja sobie tak załatwić nie potrafię. Modłe się tylko, żeby chociaż zastrzyk usypiający robiło mi jakieś młode ciałko, cobym miał miłe sny, a nie jakieś koszmary, gdy spać będę. 🙂
Ale się doczekałem, nie daj Bóg….
Dobranoc. 🙂
Och, Nowy! Ty sobie też załatwisz tę młodszą i ładniejszą opiekę, nie gorzej, niż Cichal, wierzaj mi.Przecież damska buzia się automatycznie rozciąga w uśmiechu na widok posiwiałego putto. Wiem, co mówię (kiedyś też byłam kobietą) I trudno – z wiekiem potrzebujemy korekty tu i ówdzie.
Mglisto.
Nowy, nie ma co się dziwić, że młode ciałka wolą „ciacha” od starego próchna.
Swoją drogą, ciekawe, jakim terminem określasz piszące na tym blogu panie.
Pyro – kiedyś? A co, zmieniłaś”płcia”?
młoda pielęgnirko – „licentia poetica” czyli czytaj Pani „między wiersze”
oops – errata:
pielęgniarko
Młoda pielęgniarka – oj, nie szarżuj Panna!. Niemal wszyscy komentujący na tym blogu pochodzą sprzed epoki poprawności publicznej. A nasz kolega Nowy jest znanym admiratorem urody kobiecej (zauważ: admiratorem, nie dziwkarzem) i nieco przerażony perspektywą szpitalną, szuka pocieszenia, a przynajmniej okoliczności ułatwiającej akceptację nieuniknionego.
Nie ma się o co obrażać, młoda Damo. Dawno temu, we Francji, przy wybudzaniu pacjenta z narkozy asystowała najładniejsza z dyżurnych pielęgniarek. To znakomicie wpływało na samopoczucie panów po zabiegu. Szepty, „czy jesteś Aniołem? Czy jestem w raju?” ponoć były częste. No – i – czego? Co się nie podoba?
Echidno – trudno ukryć; dla panów jestem albo babcią na urlopie z zakładu zamkniętego, albo bytem wręcz przezroczystym – widzialnym lecz niezauważalnym. Specjalnie mi to nie przeszkadza, ale odnotowuję zjawisko.
Well, well, mnie tez przeszkadza jak wyksztalcona, ciezko pracujaca pileegniarke nazywa sie „cialkiem”. Moze dlatego, ze nie zyje w „starej Francji” tylko w XXI wieku w kraju, gdzie staramy sie kobiety szanowac i nie traktowac jak obiekty seksualne dla jakichs starych polamanych dziadow (ja tez potrafie bluznac epitetem!) .
Kocie – wyluzuj. Proszę. Nikt tu nikogo nie obraża, płci zwanej piękną nie poniewiera, feministek w błoto nie wciska, a pielęgniarek nie poniża. Wyżej wzmiankowana „licentia poetica” się kłania. Plus żart z samego siebie na jaki pozwolił sobie Nowy (nota bene pod wpływem wizji czekającej operacji).
Myślę dokładnie tak, jak Kot 😎
@młoda pielęgniarko – wyrazy szacunku 🙂
Nie myślę tak, jak Kot. Czy mam już umierać?
Blogowym zwyczajem – o wszystkim z wyjątkiem tatarskiego befsztyka
O pielęgniarce także.
Słowo dnia – anestezjolożka. Może być przepiękna, ale musi być genialna. Może to być nawet genialne męskie próchno.
Stare próchno czy młode ciałko, wsio rawno. Ogłaszam poetycki remis.
Alicja ma szczęście – z zepsutym piecykiem tatar na śniadanie, obiad i kolację 🙂
Pyro – a musisz? 😉
Może potrafisz żyć z faktem, że ludzie mają różne poglądy i wrażliwości? 🙄 🙂
Echidno, Pyro – otoz od z grubsza cztredziestu paru lat, od czasow wczesnej Betty Friedan i Germaine Greer oraz roznych innych niezyjacych juz lub bardzo starych kobiet, wiadomo juz dosc powszechnie w swiecie, ze nazywanie kobiety „cialkiem” JEST obrazliwe i niestosowne ( a juz szczegolnie niesmaczne jest gdy sie tak mowi o kobiecue, ktora sie toba opiekuje w chorobie). To juz naprawde bylo wiele lat temu przerabiane. Osoby zas ktore publicznie snuja wizje „cialka” witajacego go po wybudzeniu z narkozy uwaza sie za troglodytow. Sam tego nie wymyslilem – tak sie zmienil swiat za ostatnie pol stulecia. Kazdy ma prawo snuc w swoich fantazjach wizje jakie chce, ale dawanie im publicznego wyrazu JEST obrazliwe dla kobiet, nie tylko pielegniarek.
Oczywiście, że tak. Tak długo, jak cudze poglądy nie są głoszone ex catedra, jako jedyne słuszne, poprawne, i na czasie.
Echidno, pozwól, że pozostanę przy swoim „poczuciu humoru”.
Dla mnie Nowy nie zażartował z siebie, tylko zrobił z siebie błazna, a to jest diametralnie co innego.
Nie mam nic przeciwko temu, by Nowy żartował z siebie. Z siebie!
Poeta już dawno przewidział „syndrom podstarzałych lovelasów”. Cytuję z pamięci:
„Mała mi się spodobała,
marzę już o jej upadku,
a tu ona cmok mnie w rękę,
bardzoście przyjemni, dziadku!”
Kocie – a cóż za pokaz hipokryzji; Himalaje po prostu. Czy kiedy Pani rozpływa się w zachwycie nad przystojnym chirurgiem, to nie jest dla chirurgów obraźliwe? Moim zdaniem nie – świadczy, że Pani ma dobry gust i reaguje prawidłowo na atrakcyjnego mężczyznę. I ma to się nijak do jego kwalifikacji, poglądów i stanu rodzinnego, bo przecież nie o romanse tu chodzi. W drugą stronę też to działa i wolę, kiedy moje Przyjaciółki nie robią z siebie ciotek – klotek na kanapie.
Bo kanapa już zajęta? ! 😆
O jakiej hipokryzji mowisz, Pyro? Czy ja, KOT jestem owa pania, ktora sie zachwyca przystojnym chirurgiem? Bo nie przypominam sobie. Moimi chirurzkami byly jak dotad zazwyczaj bardzo przystojne kobiety.
Nie jestem za tym, by nie odnotowywac czyjejs przystojnosci. Burze sie natomiast kiedy cala gruope zawodowa ocenia sie pod katem jej seksualnej atrakcyjnosci.. Konkretna lekarka czy pielegniarka moga byc skomplementowane, jesli sie komus ich wyglad podoba. Natomiast neprzystojne jest snucie wizji o „cialkach”.
Sorry, jestem bardzo pod tym katem purytanskim Kotem.
Jagoda – zajęta i to od dość dawna przez rozmaite „strażniczki” tego i owego;
Kot – Ty nie jesteś purytański (myszy by się uśmiały). Ty jesteś modnie podkolorowany, a ja wolę eau naturel.
Choć północ niebawem chyba pójdę do kuchni. Tatara sobie zrobię. Mając nadzieję iż nikt mi nie zarzuci kpin z nacji Tuhaj-bejowicza.
Kocie Mordechaju – Nie jestem psychiatrą, ale jestem pewien, że KOTEM nie jesteś 🙂
To co napisał Nowy kocich i pielęgniarskich epitetów w niczym nie usprawiedliwia.
(Sztaudynger urodził się 110 lat temu)
Pyro – masz na myśli strażniczki „luzu” i „tradycji”? 😉 🙄
Placku – a anastazjolog to co?
https://www.youtube.com/watch?v=FpnGKmr72Kk
Moze, Placku, nie usprawiedliwia – wcale nie twierdze, ze Nowy jest meska szowinistyczna Swinia, jak to sie nazywa – ale byc moze uwrazliwi go na przyszly raz, ze znjaduje sie publicznie w towarzystwie miszanym i niektore sformulowania, ktore mu splywaja spod palcow, moga byc odebrane jako mesko-szowinstyczno-swinskie. Ktos, jak Pyra, kaze to uwazac za mode i fanaberie, ale nawet Pyra nie chodzi tak jak ja „natura” stworzyla. Kiedys w starej Epoce Kamienia Lupanego przykrywanie „naturalnych” wdziekow uwazane bylo za sprzeczne z natura, za mode. Ale potem przszla cywilizacja. I ta cywilizacja nakazala pewien obyczaj – w tym szacunek do kobiet gdy sie wypowiada o nich publicznie. A prywatnie kazdy moze sobie myslec co chce. Byle nie na forum publicznym, byle nie w mieszanym towarzystwie.
😉
http://www.youtube.com/watch?v=E22lkDZx0AY
Nie mam cierpliwości.Poczekam, aż Kot zlezie z drzewca od sztandaru feminizmu. Wtedy sobie z nim pomruczę. Teraz nie – bo on jest Kotem, a drapać będę ja.
Pyro, nie wywracaj (nomen omen) kota ogonem.
Co innego być „admiratorem”, a co innego traktować admirację na poziomie pryszczatego młodzieńca. Tu uwaga, grzeczniejsi, dobrze wychowani uczniowie podstawówki nie nazywają swoich koleżanek „ciałkiem” i nie ma to nic wspólnego z „poprawnością”, tylko z poczuciem taktu.
Wiem o czym piszę, bo środowisko młodzieżowe nie jest mi obce.
Kocie Mordechaju – na tym właśnie polega hipokryzja. Tobie rzekomo wolno „bluzgać epitetami” bo jesteś jak ten bicz boży – wychowujesz starych połamanych dziadów i Germaine Greer się podpierasz. Spróbuj grzeczniej, bo ze starym próchnem trzeba delikatnie, a co niektórzy o Germaine Greer także niejedno słyszeli.
Poza tym pragnę Ci przypomnieć Twe własne płomienne przemówienia o zasadach dobrego wychowania. Napisz parę słów o befsztyku tatarskim, chętnie poczekam na parę nowych epitetów lub promiennych (ściśle aseksualnych) uśmiechów 🙂
Nowy palnął jak kulą w płot z przerażenia. To moje subiektywne odczucie. Tylko on sam wie co czuł, a zatem poczekajmy z egzekucją. Sam przeprosi.
Przy okazji zwracam się do jednej, jedynej osoby na świecie z apelem – kłam, bo Tobie użycie zwrotu „młode ciałko” ,zwracając się do mnie, wybaczę; traktuj mnie na przeróżne cudowne sposoby, a gdy sobie w stopę strzelę, nie rzucaj się na mnie z pazurami, ale cierpliwie i z miłością mnie ucz, ty, ty, ty Nieco Starsza ode mnie Kobieto.
Och, och, och!!!
http://youtu.be/u1RdIWGNdbU
Nie mam, Placku, absolutnie nic do powiedzenia o befsztyku tatarskim poza tym, ze jadam, ale tylko w bardzo dobrych restauracjach i tez bez gwarancji, ze nie nazre sie jakichs prionow. Podobnie z surowymi jajami. Majonez wole kupny, pasteryzowany fabrycznie.
Zgadzam sie z „palnieciem jak kula w plot”.
Kocie Mordechaju – Jestem Ci głęboko wdzięczny 🙂
Takie tam drobiazgi
Tyle jest cierpienia i zła na świecie, że nawet kieliszek wódki Maximus na śniadanie to nie grzech.
Echidno – moją ulubioną lekarką była Ewa Szumańska. Wiecznie młoda i mądra. 90 lat to ulotna chwila.
Kobiety i mężczyźni to groźne i podstępne ssaki. Tak twierdzi moja znajoma wiewiórka. Trochę się jej boję, bo to jednak gryzoń, ale myślący logicznie. Oznacza to, że ma ludzi i koty na oku 🙂
Nowy,
z kolanem nie ma żartów, jak po wizycie w przedpieklu stwierdzili niezbędność ingerencji, to nie bez powodu.
Przyłączam się do zdania Pyry(mimo że nie byłem nigdy kobietą), że opieka w kusych fartuszkach zajmie się Tobą koncertowo.
A 2 grudnia wypijemy za powodzenie
Dzień dobry,
Krzychu – dziękuję bardzo. Jesteś jedynym, który wspomniał o moim kolanie.
Wszyscy tak się zajęli „młodym ciałkiem”, że o zdrowiu starego dziada nawet nie wspomnieli. 🙂
Placku,
padł tylko piekarnik, na obiad będą schabowe z kapustą i ziemniakami tłuczonymi – wmówiliśmy tubylcom, że to polskie danie narodowe i posmakowało im. Tubylcy przychodzą na obiad i jeszcze nie wiedzą, że to propozycja wiązana, należy mianowicie naprawić ten piekarnik. W końcu Roger nie na darmo nosi ksywę „dwie złote rączki” (jedna „złota rączka” to Maciuś, który wszystko robi trzy razy wolniej, bo musi mieć czas na opowiedzenie kawałów, z których wszystkie już znamy).
Kocie,
nie masz się co bać befsztyków tatarskich – nawet nieco podlejsza niż najlepsza restauracja nie może sobie pozwolić na otrucie gościa, już prędzej zmieni niepewnego tatara na kotlet mielony 😉
Był czas, kiedy w naszej wsi był sklep mięsny i starej daty Pan, który na zamówienie odkrawał taki czy inny kawał mięcha i miało się 100% gwarancji, że to mięso jest świeże.
To, co kupuję w supermarkecie nie wiem, jakie jest, dlatego sama nie robię tatara ani rybnego, ani mięsnego.
Polegam na restauratorach 🙂
Nowy,
nie przejmuj się, dołączysz do tych, co pokazują swoje rany po operacjach różnego rodzaju 🙂
I przyduś wyobraźnię, niech Ci nie podsuwa drastycznych obrazów operacji 🙂
Młoda pielęgniarka wpadła i ożywiła towarzystwo – radziłabym (nieśmiało) nie używać epitetów typu „stare próchno”. Czas nie ma litości dla nikogo. Dla Ciebie też.
Nowy! Protestuję!
p.s.Nowy,
A propos zwyczajów szpitalnych u nas – do Jerzora, „skazanego” na operację przychodzili wolontariusze i rozmawiali z nim na temat, co go czeka, bo sami przez to przeszli. Zazwyczaj kilkanaście lat po „zabiegu”, jak to lekko się nazywa. Te rozmowy działały uspokajająco, bo to nie personel szpitalny, tylko byli pacjenci.
Nasz kumpel 60-latek z Niemiec, którego niedawno odwiedzaliśmy, też miał przyjemność parę dni temu z by-passami. Jerzor mu wytłumaczył (i pokazał ranę!), że nie ma się czego bać, 2 godziny i po ptokach, a jak się potem lekko oddycha 🙂
Przypomnij sobie Cichala kolanko – podryguje na nim jak młody koziołek 🙂
Nowy,
Może dlatego, ze sam poszedłem kiedyś ze zdjęciem rentgenowskim do kontroli, a „wyszedłem” z gipsem od kostki do pachwiny 🙂
Pogody nie przepowiadam(jeszcze), ale dbam o stawy jak mogę 🙂
Nowy! Druhu po kolanie! Zobaczysz, że „nic to”. Aleś rozpętał burzę poprawności… że się chce ludziskom…
Placka chyba też boli kolano, bo tak histerycznie się rozstrzelał po okolicznych płotach. Kotu ciałko przeszkadza. Czy kocięciem będąc też?
Dajcie se luzu, jak by napisała roztatarzona Alicja. 🙂
Mieso na tatara moze byc absolutnie swieze, ale skazone. Kiedy zapytalem naszego rzeznika, najlepszego wowczas w okolicy (niestety zanknal sklep i poszedl na emeryture) , ktory w dodatku dokladnie informuje z jakiej hodowli pochodzi mieso, czy moze mi wyciac cos na tatara, oznajmil, ze absolutnie nie. Poniewaz nie wie czy poprzedni rzeznik myl rece, na jakim blacie wolowine rozkrawal i nie moze reczyc, ze surowe bialko miesne nadaje sie do spozycia.
Byc moze przesadzal, ale byl absolutnie zdecydowany, ze nie moze zagwarantowac higieny miesa.
Ale w restauracji obok, znakomitej zreszta Park Tavern tatara podaja i owszem, gwaranuja jego bezpieczenstwo. Szef zawsze przywozi mieso sam, od znajomego rzeznika, wie jak zostalo wyprodukowane i onrobione.
Alicko, Mloda Pielegniarka przciwstawila „stare prochno” dywagacjom o „cialku” mlodych pielegniarek w szpitalu. Byla absolutnie uparwniona gdy uzyla takiej figury retorycznej, by podkreslic, ze cialko jest tez tak niestosowne jak „stare prochno”. Zwyczajnie: ani wiek pielegniarek ani ich pacjentow nie powinien byc tematem rozwazan w tym kontekscie. Mlode pielegniarki maja takie samo prawo do szacunku, co starzy lub starsi pacjenci.
O mielonym mięsie też jest, choć nie surowym.
Koreańskie naleśniki.
Do pierogów farsz też się nada.
Orco, dzięki za masującego mięso Williamsa, obejrzałem po tym po raz kolejny całość wizyty Inside the Actors Studio, znowu znalazłem coś nowego w tym cudeńku, za każdym razem znajduję.
A swoją drogą bardzo się dziwię reakcji na moje, może niezbyt fortunne, ale jednak żartobliwe zdanie. Nigdy w życiu nie byłem pod narkozą, nie wiem jak to jest, nie wyobrażam sobie, trochę się boję, jak każdy. A że chcę do tego podejść z odrobiną humoru dla samego siebie, to prawda. I określenie „młode ciałkio” mieści się według mnie w tej odrobinie humoru, nawet jeśli ktoś się z tym nie zgadza.
Bardzo się dziwię, że wyrazy szacunku kierowane są do osób występujących tutaj pod wciąż innymi nickowymi maskami. Boją się ujawnić swojej toższamości…
Wszystkim natomiast życzę by na co dzień doznawali takich wyrazów szacunku jakimi ja obdarzam niemal wszystkich ludzi każdego dnia, spotkanych w codzienności, a zwłaszcza kobiety, nie patrząc na ich wiek, urodę, wykształcenie. Życzę wszystkim takiego kontaktu z ludźmi jaki ja nawiązuję, od ludzi nie umiejących czytać i pisać do wykształconych ludzi z redakcji.
Kiedyś, przed laty, napisałem tutaj swoje zdanie o wyborach Miss Świata. Uznany zostałem za osobę szwankującą umysłowo. A ja do dzisiaj uważam tego rodzaju imprezy za upakarzające dla kobiet. Nie wiem jak one się czują mierzone w biodrach, biuście, sparwdzane uzebienie itd. Nie wiem jak czują się te przegrane, nie utożsamiam się z typami facetów z komisji decydującej o miejscach itd. Nie i koniec. Dla mnie inne wartości decydują o każdym, nie uroda.
Podpisał „Pryszczaty młodzieniec” 🙂
Dzięki za wsparcie 🙂 🙂
Tak, Cichalu. Bedac kocieciem tez oczekiwalem nalezytego traktowania. Obawiam sie, ze Twoje malo subtelne insynualcje pod moim adresem, sa niestety objawem tej samej choroby duszy i umyslu. Po raz kolejny zreszta.
Ciesze sie, ze to pwoiedziales, Nowy.
Narkozy sie nie boj. Dzisiejsze srodku sa wspaniale. Nie wiesz kiedy zasypiasz i za chwile sie budzisz. I mowia Ci, ze juz po wszystkim. Jedyne co zauwazylem po narkozie to troche wypadanie wlosow, co jest normalne i tymczasowe. Trwa miesiac, dwa, trzy i przestaje, a wlosy odrastaja.
Po narkozie dostajesz tabletki usmierzajace, zazwyczaj zupelnie zbedne. Po wypisaniu Cie ze szpitala dostaniesz pewnie wysoka dawke paracetamolu – na wszelki wypadek. Pewnie nie bedzie Ci potrzebny.
Ja wszystkim odradzam odmawiania brania srodka pod nazwa Tramadan, dawanego nieraz po powazniejszych operacjach i dzalajacy swetnie, ale u welu ludzi powodujacy halucynacje (paraliz okolosenny). Czasami oczywosve lepsze sa halucynacje niz bol. Ale po operacji kolana, nie powiniens zbytnio cierpiec.
Good luck!
W takich właśnie momentach nawet Dalai Lama dałby komuś po buzi. Amator 🙂
Cos mi sie pokickalo z zaprzeczeniami. Odradzam brania (bez potzreby) tramadanu – zeby bylo jasne. Tylko jesli naprawde boli.
Kocie i Placku. To się nazywa histeryczna poprawność polityczna!
Cichalu, a mozna Cie uprzejmie poprosi abys w ten sposob odzywal sie do wlasnnej zony, jesli sie na to zgodzi?
Jerzor dostał „hydromorphone” na ewentualny ból, ale nie zażywał, wziął tylko raz jeden tylenol i na tym koniec. Nie bolało, tylko…swędziało. No i zgolili mu z klaty ten bujny zarost 😯
Ale zdążył już odrosnąć.
Ze stołu operacyjnego takie wspomnienie, zanim nożownicy przystąpili do rzeczy – sporo kobiet naokoło, ale na twarzy maski, widać tylko oczy. Co się kryje pod maską, już nie zdążył sobie wyobrazić…
No wlkasnie, Alicjo, Tylenol to chyba paracetamol. ale glowy niedam.
U nas nie pokazuja sie nawet w maskach. Rozmawiasz sobie milo z anestezjhlogiem, i w pol zdania, nie pamietajac – buch! I po kryku. Tylko na zegarze inna godzina niz orzed chwila pokazywal.
Wiecie co? Wyobrażam sobie rozmowę na portalu społecznościowym za lat kilkanaście: każdy dyskutant tkwiący sztywno w rurze plastikowej, z której ew. wystaje głowa i ręce. Padają mądro – nijakie zdania, aż wreszcie pewne ożywienie – UWAGA, będę opowiadał dowcip. Czy są obecne osoby niepełnoletnie? Włożyć kaptur i zatyczki do uszu. Czy są kobiety? Z pełnym szacunkiem niech nie spodziewają się komplementów. A mężczyźni są? Kolega z alkomatem, zaraz podejdzie. Już mogę opowiadać?
Cichalu – Byłeś i jesteś w stosunku do mnie niegrzeczny, bądź nadal, ale bardzo Cię proszę, zostaw innych w spokoju. Chyba to rozumiesz – zazdrość 🙂
Nowy – przyjaciele nie zawsze mówią nam to co chcemy usłyszeć, ale przecież Ty to wiesz. Czasami nic nie mówią, ale słuchają. Wybacz, ale nie jestem Cichalem, nie jestem Krzychem. Nobody is perfect.
Tatarek
A propos poprawności itd. – z dziesięć lat temu szłam ulicą obok placu budowy. Duże okulary przeciwsłoneczne na nosie, spódnica mini. Przyznam się bez bicia, że gwizdy panów budowlańców sprawiły mi przyjemność, jakkolwiek niepoprawne by to było 😉
Pyro, Alicjo 🙂 macie rację! Nie trzeba się tak pompować „tom godnościom osobistom”
A tu coś z życia
http://demotywatory.pl/4408343/Cos-w-tym-jest
No wiec roznica jest taka, ze gwizdy byly skierowane do konkretnej kobety, z daleka. Budowlancy wyrazali zachwyt i nie ma w tym nic zlego, jesli nie towarzysza temu jednoznaczne prpozycje. Kobieta ma wybor – moze pojsc inna droga, moze machnac reka przyjaznie w kierunku budowlancow.
A co do dowcipow, o ktorych pisze Pyra. Tak juz jest. Moe wszystkie dowcipy opowiadamy w kazdym towrzystwie. I zazwyczaj wiely, ktore moga kogos obrazic. To nie jest wynalazek poprawnosci politycznej. Tak bylo zawsze.
Jak to mowiono w czasasxch radzieckich: Dowcipnisiami cala Kolyma jest zasiedlona.
Wec, tak. Nalezy uwazac kto, kiedy, komu i w jakiej sytuacji.
Juz bardziej lopatologicznie nie potrafie tego ujac.
Wszystkim studentom przypominam, że wygląd banknotu jest bardzo ważny. Na przykład kanadyjska pięciodolarówka jest niebieska. Ruble tanieją. To też z życia.
Dla mnie uroda to także wartość – Piotr Adamczewski to niezwykle urodziwy mężczyzna.
Nie boję się dzielić z Państwem moimi wierzeniami, nawet jeśli są bardzo niepoprawne 🙂
Operacje i tatar to właściwie ten sam temat, a zatem to tylko ja czuję się z tym przypadkiem nieswojo. Nie wierzę w przypadki.
Cierpiących w ciszy także przytulam do serca. Nowemu zrobię krzywdę gdy się zagoi.
Chciałem NOWEMU poradzić dietę Kwaśniewskiego na jego kolano.
Nie udało się moderator mnie „wymoderował”.
Nie wiem dlaczego jest nieżyczliwy dla bliźniego?
Co to jest? Małe, śmieszne i służy do siedzenia?
Jak to co, kawał polityczny (lata 50-te ws, Kołyma).
Kocie, nie pozwolę się zagonić do kąta, ANI POD STÓŁ.
Nie trawię kawałów obscenicznych ani opisowych. Mogłabyś mieć trochę zaufania do starej Pyry. A wszelkie zakazy, nakazy, regulaminy i inne „Musy” wywołują u mnie protest i odpór natychmiastowy. Ja się biologicznie wręcz nie nadaję w szeregi wojujących : wegetarian, ekologów, feministek, chrześcijan i muzułmanów, ateistów i lutnistów. Chwatit – ja już nigdy, na żadne barykady i pod niczyją komendę.
Wacławie – jeżeli użyłeś słowa z partykułą „por”, to cię Łotr wyrzuci zawsze zadnej od – p – o r ności itp. Jemu się wydaje, że my o czterech literach Maryny.
dpormość
Przeszło, niech każdy czyta jak chce
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,16913279,Restauracje__w_ktorych_pracuja_byli_pacjenci_szpitala.html#MT
Kupimy jutro piękny kawałek wołowiny – nie polędwicy, bo bardzo droga, ale antrykot, rostbef albo I-sza krzyżowa, to też znakomity materiał na tatar.. Obydwie lubimy bardzo, a grzybki, ogórki, przyprawy, cebulki , oliwa w domu są. Tatarowo uczcimy narodowe święto. I przyznam się – nie jako przystawka, nie kolacyjnie, a jako cały obiad. 40 dlg wołowiny, 3-4 żółtka, 3-4 łyżki oleju, posiekany garnitur (cebulkę zblanszować, jak do śledzi) pieprz, sól raczej skąpo, układać kule mięsne na liściu sałaty, obok garniturek, w środku żółtko – albo obok, w kieliszkach typu stopka, cienko krojony chleb z masłem (obowiązkowo) i mnie nic więcej do szczęścia kulinarnego nie trzeba.
Kończąc temat „niezbyt fortunnego, ale jednak żartobliwego” zwrotu Nowego, ze smutkiem przyjmuję reakcję części „ożywionego towarzystwa” (cyt. Alicji) na cała zdarzenie.
Liczyłam, podobnie, jak Placek z 14:10, na męską (męską!) odpowiedź Nowego.
Ale do tego trzeba być facetem, a nie chłopaczkiem rojącym o „młodych ciałkach” i drżącym jak mimoza przed prostym (w 90% przypadków) i całkowicie bezbolesnym zabiegiem kolana.
Będzie deszcz. Trolle nisko latają.
Pogadałem na Skype z Pyrą. Cóż to za wspaniała kobita! Rozluźniona, wesoła, wyzbyta uprzedzeń, a swoje lata posiada, mogłaby zgorzknieć, ale się nie daje. Bierzcie przykład młodsi i już zramolali! 🙂
Młoda pielęgniarko – ja też jestem rozczarowana – na odmianę Twoją sztywną postawą. Trzeba mieć w domu kilku mężczyzn kolejno albo wszystkich na raz, żeby wiedzieć, że przy każdej grypie najchętniej wzywaliby plebana z wiatykiem i rejenta żeby spisał testament (bo zaraz nieszczęsny będzie umierał) tylko zapisać nie ma czego. Wiem, bo miałam Ojca, brata, męża, syna, wnuka – i każdy tak samo.
Witam, mp 21.11, każdy wiek ma swe prawa. Co nie znaczy, żeby nad, nim nie panować, bo świadczy, to o wieku. Miło było Cię czytać, zasiądź przy tym stole na dłużej proszę.
m.p.
To, o czym ja roję lub nie roję, czy jestem chłopaczkiem czy już zaczynam dojrzewać jest tylko moją sprawą, no może trochę też „młodych ciałek”, ale z pewnością nie Twoją. 🙂
A tchórzliwe ukrywanie się pod wciąż zmienianym nickiem świadczy jak najgorzej o autorce/rze.
Wszystkim życzliwym dziękuję za dobre słowo!!!!!
Yurku, tzn jakie ma prawa mój wiek, a jakie Twój, jakie prawa ma wiek Alicji, a jakie Asi. Napisz konkretnie, bo nie rozumiem.
…i nad czym ja mam panować, a nad czym np. Asia lub Pyra lub Cichal????
Takie dowcipy wiagruszkow na tematy mlodych dziewczat nie sa smieszne, czy dowcipne. Napewno natomiast sa dowodem prostactwa.
Nie jestem terapeutą. Mas Skype, za dużo pisania.
Niunia,
Nie każdy jest tak subtelnie skomplikowany jak Ty. 🙂
Jadę nad wodę, zanim się ściemni.
Do później 🙂
Nowy – mam do Ciebie prośbę. Przetłumacz sobie i nam, wszystkim bez wyjątku, Dylana…
I was burned out from exhaustion, buried in the hail
Poisoned in the bushes an? blown out on the trail
Hunted like a crocodile, ravaged in the corn
„Come in,” she said, „I?ll give you shelter from the storm”
Suddenly I turned around and she was standin’ there
With silver bracelets on her wrists and flowers in her hair
She walked up to me so gracefully and took my crown of thorns
„Come in,” she said, „I?ll give you shelter from the storm”
PWyobraź sobie miejsce które jest zawsze ciepłe i bezpieczne
Ją sobie wyobraź i przestań się pieklić, Baranie 🙂
(wstukaj do wyszukiwarki sponsor młode ciałko i w głowie Ci się zakręci)
Tak, to także pamiętam, a lęku się nie wstydź, ale operacji nie lekceważ. Będzie Cię po niej bolało, ale po tym poznasz, że żyjesz.
Bądź szczęśliwy. Amen.
P.S. Błagam, bez zdjęć kolana. Od czasu operacji prezydenta Johnsona mam kłopoty ze snem 🙂
Być może Nowemu wypsnęło się od serca w strachu (nieuzasadnionym) przed narkozą. Niemniej zawsze mam wrażenie, że ktoś o pięknej pani powie czule „młode ciałko” o mnie pomyśli „stara d.”
Pyruniu, o Tobie, niestety, również.
Kocie, tu jestem z Tobą całkowicie.
Nisiu – przecież to oczywista oczywistość; tylko ja nie trawię tego moralnego wzmożenia. Eh, co będę tłumaczyć. Nie takie seksistowskie hasełka słyszy się na babskich oddziałach szpitalnych (nb makabryczne miejsca).
Niedawno Marek (ten artysta, także z ognistym temperamentem i żeliwnym garnkiem) tak pięknie kusił nas wizją ciepłego pieca.
Może być włoski. Wyobraźmy sobie ciepło. Sierotom polecam wspomnienie matczynego głosu, Prawdziwym Mężczyznom rżenie wiernego konia.
„A z kobiet – dużą blondyną Ty bądź!
Więc kim byś była, włóż na siebie coś i rusz!
Jeżeliś w śnie – z pościeli wyjdź, przeciągnij się i przyjdź”
„Bez Ciebie jestem za krótki na długą drogę przez świat”
Nowy się wyparł, a ja tęsknię.
Pyro 21:32, Twoi mężczyźni świadczą o Tobie! O Tobie!!!
Męża ktoś Ci wybierał? Dziecko ktoś wychowywał za Ciebie? Wnuczka odseparowano od Babci? Nie uogólniaj swoich doświadczeń.
…Gdzie są chłopcy z tamtych dni,
dzielne chwaty?…
Też tęsknię, Placku. Tak się czasem przyglądam chłopcom – kolegom Bliźniaczek i wiesz Ty co? Każdemu z nich, czy to adiunkt matematyki, czy mechanik samochodowy czy bankowiec, każdemu potrzebny jest psychoterapeuta, nie kobieta? Przecież te dziewczyny mają kiepsko w życiu. Gdzie są chłopcy z tamtych lat?
mp – pomyłka totalna. Ja lubię męski ród – razem z jego dziwactwami i nie narzekam na chłopów rodzinnych. Widzisz – mnie to śmieszy, nie irytuje. A moi Panowie są warci uśmiechu i wsparcia.
Pyro, ja też lubię męski ród. Całe życie pracowałam z mężczyznami. Ale wolę przestawać z tymi, którzy są uprzejmi i na zewnątrz, i od środka. Poprawność polityczna ani feminizm nie mają tu nic do rzeczy.
Placku, jest spora różnica między tyle czułym co żartobliwym westchnieniem do wymarzonej „dużej blondyny” do miłości i adoracji, a nazwaniem „młodym ciałkiem” pielęgniarki, która ma się nami zaopiekować, a jej ciałko jest wtórne w stosunku do umiejętności, wiedzy i zdolności manualnych. A także empatii, z którą powinna traktować jegomościa oblizującego się na widok jej młodego biustu. Oraz nóg.
Oj, dajcie już spokój Nowemu. Palnął, to palnął, alec to przecież sama mimoza męska. Już się nasłuchał, że uszy spuchły.
U mnie dzisiaj na obiedzie była duża, wysoka bruneta w moim wieku – pielęgniarka.
Każdy by chciał mieć taką pielęgniarkę w potrzebie (do Jerzora chodziła po znajomości, bo to nie był jej oddział), w potrzebie raczej się nie myśli o zgrabnych nóżkach i kształtnych biustach, tylko o uldze, jaką ci przynosi pielęgniarka w chorobie. A jak już jesteś w stanie o tym myśleć, to wykopują cię ze szpitala 🙄
To samo dotyczy pań, dopiero w miarę zdrowe oko zawiesza się na przystojnym lekarzu czy pielęgniarzu. I też mniej więcej w tym czasie, kiedy nas wykopują ze szpitala 🙁
Kobiety i mężczyźni to dwa bieguny i nie ma co wymyślać, natura jest naturą. Najważniejsze, żeby siebie nawzajem nie obrażać. Stąpanie na skorupkach od jajek coraz bardziej mnie mierzi, bo przyjdzie czas, kiedy będziemy się bać cokolwiek napisać, by kogoś nie urazić. Szkoda czasu na rozdzielanie włosa na czworo.
Pyro,
Ja nic nie palnąłęm. Gdybym miał ten tekst pisać od nowa brzmiałby on tak samo. Od początku był on w tonie żartobliwym (noże, dziury, dłuta, trumna, przedpiekle itd), nie widzę najmniejszego powodu bym miał „młode ciałko” usuwać. Przecież wyjaśniłęm wszystko, nawet Kot wyraził zadowolenie. Nikogo nie chciałem i nie chcę obrazić, jak mi Gender miły 🙂 .
Alicja – dzięki. 🙂
Dobranoc 🙂
No i cisza po burzy. Alicja ma rację, również w tym, żeby się nie obrażać, a szczególnie czyichś rodzin, bo to draństwo… nieprawdaż?
Oczywiscie cichal!!!
Ale akurat po autorce wpisu o Twojej rodzinie nie mozesz sie wiele dobrego spodziewac
Skandal. Przez 6 godzin bad oceanem nie bylo wi-fi. Problemy zaczely sie juz w Seattle. Kto to slyszal aby na poklad samolotu najpierw wpuszczac dzieci. Ale to nie koniec. Nastepnie wpuszczono osoby, ktore pitrzebowaly specjalnej asysty. Dalej poszli zolnierze w czynnej sluzbie I ich rodziny. Skandal za skandalem. Nastepnie oasazerowie w koszulkach Seahawks. Co to za zwyczaje. Dopiero wtedy weszli reszta pasażerow.
W polowue lotu kiedy kubki zaczely spadac na podloge, a w ubikacji trudno bylo utrzymac linie prosta, kapitan powiedzial ze mamy „a little bit of rough air” . To „a little bit” trawling godzine.
Nastepnie kolejny skandal. Kapitan oglosil ze Seahawks przegrali. Kiedy wyladowalismy w Kona kapitan przeprosil za poprzedni blad. Po oierwszej polowue Seahawks przegrywali. Wygrali caly mec. Jak tak mozna. Skandal.
Po głębokim namyśle – gwiżdżę na to wszystko.
Orca – 5 pkt na Oscara. Czekam na c.d.
Placku – pogwiżdż jeszcze.