Jaka piękna jesień
I nie jest to przenośnia, w której chodzi o jesień życia, choć i w tej mierze mogę być zadowolony. Mam przyjaciół, czytelników, słuchaczy, pracuję, podróżuję, odkrywam nowe smaki. A najważniejsze, że chce mi się żyć!
Wróciłem właśnie do domu z niedługiej, ale pełnej wrażeń podróży, której nie będę relacjonował, ponieważ jest całkowicie odległa od tematyki tego bloga. Wracajmy więc do naszych baranów.
Dawno już nie było (a przynajmniej ja nie pamiętam) tak rozsłonecznionej jesieni. Wprawdzie rolnicy narzekają na suszę, ale oni narzekają na każdy rodzaj pogody, a potem na nadmiar plonów. Taki chłopsko-polski charakter.
Ja – mimo żem chłopomieszczuch – nie narzekam. Grzybów zdążyłem nazbierać i ususzyć, zanim zniknęły z mojego lasu. Topinambur wykopałem i trzymam dla specjalnych gości, by ich ufetować. Zrobiłem już nawet zapas dziczyzny na święta lub karnawał. U nowych wydawców mam dwie książki: o serach oraz o toskańskich podróżach. To chyba wystarczająca liczba argumentów dowodzących, że jesień jest piękna.
Wiele radości może przysparzać też jesienne menu. Zatęskniłem za paroma daniami, które w lecie omijały mój stół. Teraz, gdy w perspektywie listopadowe pluchy, a nawet grudniowe zawieruchy śnieżne, zatęskniłem za solidnymi, dającymi siłę potrawami, które jednocześnie mogą być wręcz wyrafinowane.
Tarta z bekonem i jajami
3 plastry bekonu, 2 kromki czerstwego chleba, 4 jajka, 1 szklanka mleka, 1 cebula, oliwa z oliwek, 15 dag sera ricotta, sól gruboziarnista, czarny pieprz
1. Rozgrzać oliwę na patelni i zeszklić posiekaną cebulę oraz pokrojony w paski bekon. Po 5 minutach zestawić z ognia i odłożyć na półmisek.
2. Na tej samej patelni i resztkach oliwy obsmażyć pokrojony w kostkę miękisz chleba. Wrzucić po chwili na chleb boczek i cebulę. Przełożyć wszystko do naczynia żaroodpornego.
3. Rozkłócić w misce jajka z mlekiem. Dodać pokruszony ser. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem. Wlać tę masę do naczynia z boczkiem i chlebem. Wstawić do piekarnika i piec 25 minut w temperaturze 200 st. C.
4. Gdy wierzch się zazłoci, posypać odrobiną pieprzu i podawać.
Ossobuco
Gicz cielęca, 15 dag masła, mąka, sól, pieprz
Sos: 5 dag anchois, 3 pomidory, 3 łyżki przecieru pomidorowego, 1 marchew, 3 ząbki czosnku, skórka z cytryny i z pomarańczy, bazylia, tymianek, zioła prowansalskie, oliwa, białe wytrawne wino
1. Gicz pokroić w poprzeczne plastry ok. 4 cm grubości. Posolić, posypać pieprzem, obtoczyć w mące i obsmażyć w maśle na złoto.
2. Skórki z cytryny i pomarańczy zalać zimną wodą i zagotować.
3. Czosnek, tymianek, bazylię i zioła prowansalskie smażyć na oliwie 2 min. Dodać pastę pomidorową, pomidory, anchois i resztki skórki cytrynowej. Zasmażać jeszcze 5 min, mieszając. Dodać połowę wywaru z gotowanych skorek cytrusów i dolać wino. Zagotować. Dodać pokrojoną w plastry marchew.
4. Ułożyć gicz w żaroodpornym naczyniu i zalać sosem. Piec pod przykryciem 1 godz. w 170 st. C.
Szarlotka na ciepło
4 średnie jabłka, 4 jaja, pół szklanki cukru pudru, dwie trzecie szklanki mąki, szklanka śmietanki 12-proc., pół torebki cukru z prawdziwą wanilią lub szczypta cynamonu, szczypta sol
Do wysmarowania foremki: łyżka masła
Do posypania: 3 łyżki cukru pudru
1. Utrzeć przy pomocy miksera jaja z cukrem pudrem i szczyptą soli.
2. Do jaj dodawać, stale ucierając mikserem, mąkę i śmietankę.
3. Formę do zapiekania (na przykład żaroodporne naczynie) posmarować masłem, na dnie ułożyć obrane i pokrojone w ósemki jabłka, zalać puszystym ciastem.
4. Wstawić naczynie najpierw do nagrzanego do 220 st C piekarnika, a po 15 minutach zmniejszyć grzanie i dopiekać jeszcze około pól godziny w temperaturze 180 st C.
5. Podawać gorące, posypane obficie cukrem pudrem.
A potem długi spacer, bo chłód nam niegroźny.
Komentarze
dzień dobry …
ale pyszności dziś podano …. no i dobra nowina o nowych książkach … tydzień optymistycznie się zaczyna … 🙂
bjt i ewo podobnie buszuje po bazarkach miejscowych … miejscowe przysmaki to dobre prezenty np. miód bananowy z Wysp Kanaryjskich … biżuterię udaje mi się czasami kupić i chociaż lubię ludowe klimaty to mam już tego zbyt dużo więc ostrożnie wybieram .. to samo z ciuchami .. poluje na plecaki bo lubię je nosić zamiast torebki …
pewnie Danuśka dołączy do mini zjazdu …. 🙂
Z dzisiejszych propozycji najchętniej poczęstuję się szarlotką, choć wszystkie atrakcyjne. „Spacer z bobrem” niestety nie działa.
Jolinku, ja także ostrożnie wybieram. Torebek nie noszę, ale rożne dziwne torbiszcza na zmianę z plecaczkami, to i owszem 🙂 Szkoda, że u nas na targach na ogół króluje chińszczyzna, a oryginalnych wytworów ludowych ze świecą szukać.
Gospodarzu,
Oj, kusi Pan toskańskimi przepisami.
Jolinku – a „rzucisz” zdjęciami z kanaryjskich bazarów? Tam nas jeszcze nie widzieli…
Bejotko – bardzo chętnie. Przy okazji zdekonspiruję Witka 😉 Może jeszcze Cichal do nas dołączy?
Pychotki i wszystko do wykorzystania. Cieszę się na nowe książki Gospodarza; są coraz ładniej wydawane, a przepisy dopracowane i sprawdzone. Gospodarz jest solidną firmą w tej branży.
Nadal, po kawałeczku, śmieję się z Wittlinem, ale dzisiaj pojedzie Wittlin na Śląsk, do Zgagi, która jest jego admiratorką; pożyczę, nie ma sprawy. A zanim książka na czas pewien wyjedzie, kilka anegdot znalezionych zaledwie na kilku stronicach – całość jest kopalnią bez końca.
I. W czasie wizyty Majakowskiego w Warszawie, wśród osób witających na dworcu był i Adam Ważyk – chłopina kieszonkowego formatu, a Majakowski to był chłop na schwał i o proletariackiej bezpośredniości – słuchał chwilę listy witających i w pewnym momencie huknął, wskazując na Ważyka: „A etot mikrob toże stichi piszet?”
II. W Zw.Literatów, w gabinecie szefa łączności z zagranicą siedzą : Ówczesny szef, czyli E.Kabatc i Wittlin. Otwierają się drzwi i wsuwa się głowa Himilsbacha
-Geniu, a może byś mnie gdzieś wysłał?
– A gdzie byś chciał jechać, Jasiu?
– Na Zachód.
– A byłeś już kiedyś na zachodzie?
– Najdalej to na dworu Ochota. Bardzo dobre parówki tam sprzedają”.
Wychodząc Wittlin natknął się na Jasia, czekał na honorarium za występ „Pożycz stówę”. Dostał, bardzo tanio ten występ kosztował.
III. Jakaś konferencja literatów w Oborach, Himilsbach został zakwaterowany w jednym pokoju z Jastrunem, panem o bujnym ego i pięknej plerezie. Wchodzi Himilsbach i widzi Jastruna przed lustrem gładzącego bujną grzywę.
– Dzień dobry; nazywam się Jan Himilsbach; jesteśmu umówieni – sikamy do umywalki.”
Tu też jesień cudna, choć wody (ślimaków, itp.) był w 2014 zdecydowanie nadmiar. Co ciekawe – grzyby nie wszędzie obrodziły… mówią, że i dla nich może być za mokro! 😮
Efekt – najpóźniejszy z klonów za moim oknem jest dopiero zielono-złociejący*
Święta były cudne, nawet jak na wygórowane standardy ostatniej dekady (nie pamiętam „brzydkich” Złotych Świąt ❗ )
Na zamówienie kilku znajomych mieszkających na antypodach i innych rubieżach, zrobiłam wczoraj spacer na Rakowice szeeerokim łukiem – Planty, Kopernika, Rondo mogilskie, Prażmowskiego. Powrót Parkiem Strzeleckim, Szpitalną.
Kto ciekaw – zapraszam:
https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/KrakowskieZOteSwieta#
Szarlotka? Na razie mam jabłka w słojach na jakieś czterdzieści dwukrążków mojego patentu 😎 lecz zamiast cukierniczyć, nieliczne wolne chwile wykorzystuję na rower.
…A ostatnio dzieje się (w kulturze Miasta, zawodowo, hobbystycznie, towarzysko, …) tyle, że zawrót głowy…
I dobrze, jest z czego wybierać!!! 😀
Pozdrawiam Rozsmakowane Towarzystwo! 😀
____
*dla porównania w też-wilgotnym 2011 – niektórzy zapamiętają długo tamten „lipcopad”! – drzewo było CAŁE ZŁOTE 30-31 X a potem w dwa dni straciło liście
PS, piękno wilgotnej jesieni pagórskiej (sprzed dwóch tygodni) 😀
ewo niestety ale zostawiłam przez gapiostwo na ławce aparat fotograficzny i jak po niego wróciłam to już ktoś się nim zaopiekował i nie mam zdjęć z tego wyjazdu czego mi bardzo szkoda … bazarki na wyspach to nazwa umowna … to raczej małe stoiska w budkach lub rozłożone pojedyńczo gazety lub szmaty z towarem wzdłuż plaż … w małych miejscowościach byliśmy za krótko lub za późno by trafić na jakiś prawdziwy otwarty bazarek .. przytoczyłam przykład raczej z uwagi na ten miód bananowy, który mnie zaskoczył jako produkt … wyspa ta słynie ze swoich plantacji bananów (mniejszych od naszych sklepowych) i robią tam różne delicje z nich …
Jolinku, ten miód jest z domieszką bananów? Czy pszczoły są karmione bananami? Nie spotkałam takiego do tej pory.
bjt wydaje mi się, że technologia wyrobu to miód z bananów jak u nas np. z mniszka … ale nie wiem dokładnie jak go robią … pewnie nam tłumaczono ale pamięć mnie zawodzi …
Basiu w słoneczku miło się maszeruje i zdjęcia weselsze …. 🙂
Miód z bananów jest pewnie takim samym miodem, jak izraelski miód z daktyli 😉
…i tłumy tłumniejsze w tłumnych miejscach, Jolinku (np. w okolicach rakowickiej Kwatery Zasłużonych)… zastanawiałam się, czy tam były wczoraj tysiące, czy dziesiątki tysięcy… bo i kiedy, jak nie w taką pogodę?!
ps, wczoraj do Owczarka musiałam sobie przypomnieć stary login Polityki (założony chyba z pięć lat temu, nie używany), tu widzę po staremu (wpisywanie kodu)… – testy? nowe porządki? coś jeszcze?
Adama Wazyka i jego corke Kasie poznalem przed laty i spedzilismy bardzo zabawny wieczor w knajpie w Kazimierzu n/Wisla w sierpniu 1968 r., kiedy moja Stara roztanczyla caly parkiet uczac bywalcow tanczyc hore i wmawiajac im, ze to „grecki Zorba”. To Kasia zaprosila ja do stolika z ojcem, ktory potrafl odronic hore od „Zorby” , wiec sie zainteresowal instruktorka. . Nie byl „kieszpnkowego rozmiaru”.
Z cala pewnoscia nie byl. Chyba, ze urosl w miedzyczasie.
Krzychu. Tu Cię zaskoczę. Te materace to nie w altanie, tylko na strychu nad stajnią! Pół piętra niżej jest łazienka z prysznicem i pralką! Full komfort! Spędziłem tam dwa tygodnie pełniąc rolę podręcznego Pani Dziedziczki.
Noce są cudowne. Zasypiasz otoczony końskim zapachem, który uwielbiam. Jeśli jeszcze Żaba (Pani Dziedziczka) na podkurek, poczęstuje kusztyczkiem nalewki na konkokcję żołądka, to jest pełnia szczęścia!
Czasem tylko zbudzą cię ogiery, które pod wpływem marzeń sennych o gorącej klaczy, rżą i biją kopytami po ścianach boksów. I to se, prosim Buh, vrati!
Basieńko! Serdecznie dziękuję za wspaniały fotoreportaż z Rakowic gdzie spoczywa moja Rodzina i z moich okolic, bo urodziłem się w Klinice prof. Szwarca przy ul. Kopernika a wychowałem na Os. Oficerskim.
Może dasz się namówić na wiosenny mini zjazd proponowany przez Ewę?
jeśli ktoś kupuje w Biedronce wina to tu oceny nowej oferty …
http://winicjatywa.pl/wp-content/uploads/2012/10/20141030_biedronka_@_2014_10_portugalia_infografika.jpg
Jolinku, skopiuję i wezmę ze sobą. Niech ubarwia moją jesień, bawet jak to będzie na wiosnę.
A wpadka z aparatem. Też raz zostawiłem na ławce w parku, Było to w czasie rejsu do Belize i Hondurasu na meksykańskiej wyspie Cozumel. Tyle jeszcze było zdjęć do zrobienia…
Cichal-wiedziałam,że te zdjęcia a cappelli to głównie dla Ciebie 🙂
Ale nie kopiuj tabelki Jolinka,na wiosnę będą w Biedronce zupełnie inne wina.
Mam nadzieję,że Winicjatywa w ramach wiosennej inicjatywy przygotuje kolejne zestawienie.A ja przy okazji pomyślałam sobie,że kupię tego polecanego Marquesa de Borba i przekaże Wam moją własną,zupełnie nieprofesjonalną opinię.
A w sprawie wiosennego mini zjazdu to może czegoś nie doczytałam,ale nadal nie wiem,czy on będzie odbywał się u Ewy na Śląsku czy też w Gruzji???
Na Śląsk mam bliżej,ale w Gruzji byłoby pewnie ciekawiej 😉
Wracając do przepisów Gospodarza,to intryguje mnie ciasto na szarlotkę:
czy aby na pewno proporcję pomiędzy mąką,a śmietaną są właściwe:
dwie trzecie szklanki mąki na szklankę śmietanki?
Ogólnie wybór jesiennych przepisów Gospodarza jest naprawdę w porzo 😀
Danusiu, Ewa i Witek są bliziutko Krakowa, a capella na miejscu a Bjtka chyba też. Pomysł ze zjazdem w Gruzji – przedni! Mamy trochę czasu.
Ewa ma pytanie w sprawie szarlotki. Tutaj nie oznaczają procentu śmietany. Są „Half & Half”, „Heavy Cream” i „Sour Cream”. Może Orca będzie kumata?
Witam, Cichal możne to?
http://whatscookingamerica.net/Sauces_Condiments/CreamDefinitions.htm
Dziękuję Yurku! Jesteś jak zwykle – NIEZAWODNY!
Kochani,
W Gruzji byłoby niewątpliwie ciekawiej 😉
A może spotkalibyśmy się w połowie drogi w „Smakach Gruzji”? http://www.gastronauci.pl/pl/33555-smaki-gruzji-krakow-stare-miasto . Co prawda opinie w Gastronautach są różne ale jedliśmy tam w lipcu i naprawdę badridżiani, chinkali i chaczapuri były świetne. Gotuje gruzińska kucharka, używa gruzińskich przypraw. W razie potrzeby zapewnimy nocleg (mamy dużą kanapę).
Kocie; osobiście nie otarłam się ani o Majakowskiego, ani o Ważyka, cytuję Wittlina. Coś w tym jest, bo anegdota przetrwała także w bibliografii wschodnich sąsiadów. Mówiąc między nami, obydwaj panowie nie codziennie chodzili trzeźwi, więc różny mogli mieć ogląd świata.
OK Ewo. Na wiosnę. Przyjedziecie do nas do Krakowa i tam pójdziemy. Tylko ja bez tej „lewej” pietruszki!.
Ewo. Teraz dokładniej przeczytałem Twój post. A może byście przyjechali do nas? Nie wiem gdzie może być gruzińska restauracja, ale na pewno się znajdzie, Kanapę mamy też!
Danuśko przepraszam, że tak długo trzymałem Cię w niepewności ale mieliśmy wizytę bardzo bliskiej przyjaciółki (świadkowej na naszym ślubie) z Londynu i nie zaglądałem na blog.
Takie proporcje stosuje Basia i rezultaty są doskonałe. Świadkowa – świadkiem.
Znalazłem. jest 11! Na Manhattanie i na Queensie. Są też na Brighton, ale to raczej ruskie, bo to „Little Odessa”. Zachęcam!
Postaramy się bez kolendry, chociaż z chinkali może byćtrudno 😉
Może uda mi się jeszcze namówić Zgagę. Mamy się spotkać za dwa tygodnie 🙂
Czemu nie? Jeszcze się zgadamy jak już będziecie w Krakowie 🙂
Gdzie Alicja, Nowy, Nisia, Placek, Nemo, Misiu? Co jest do jasnej Anielki? Pytam Żabę – masz internet? – Mam, – To dlaczego nie ma Cię na Blogu? – A jest po co? Chyba się powieszę, czy jak?
Wynik zbiórek w Wielkopolsce : Na renowację grobów Powstania Wlkp – kibice Lecha – 155. 560 złotych; na Rossę – 33 tys złotych. Łącznie zbiórki – 188. 560.
Ja jestem bardzo zajęta. Jak nie zrobię tego za jednym zamachem, to w ogóle nie zrobię. Doskoczyłabym „z doskoku, ale dzisiaj nastąpiło spiętrzenie robót i zamiast doskoku robiłam te małe robótki, co najbardziej wkurzają, a same się nie zrobią.
W piątek będę miała gościa, w sobotę lub niedzielę prawdopodobnie też. Bozia świadkiem, że chciałam coś upiec – prostego, na przykład ciasto z rabarbarem. Tymczasem mój zwariował i działa tylko jedna temperatura – 176.667C
Słoniocy!!!
Czy można w takiej temperaturze upiec ciasto? Takie naj-najprostsze, bez drożdży i tak dalej. Żeby mi było weselej, urwała się rączka od piekarnika, ale już opanowałam to. Piec ma kilka lat.
Cholera z takim piecem 👿
Podgrzej w mikrofali na małej mocy i do piekarnika.
Kilka dni temu pisalam o projekcie usuniecia dwoch zapor na rzece Elwha. Asia pokazala bardzo ladne historyczne zdjecia lososia chinook. Wedlug opowiesci Native Americans z tego regionu, chinook z Elwha dochodzily do 50 kilogramow wagi. Ryb w Elwha bylo tak duzo, ze rzeke mozna bylo przejsc po grzbietach lososia.
Naukowcy mowia, ze calkowita naprawa ekosystemu rzeki Elwha po zniszczeniach spowodowanych dwoma zaporami, zabierze okolo 20 lat.
Na tym video jest historyczny moment. 26 sierpnia 2014 miala miejsce ostatnia eksplozja, ktora calkowicie otworzyla koryto rzeki Elwha.
Innymi slowy – Elwha unplugged!
Five, four, three, two, one, fire…
http://vimeo.com/104477358
Alicjo, jeśli masz w piekarniku termoobieg, to ta temperatura jest idealna do kruchego i francuskiego ciasta. Bo bez niego niestety za niska 🙁
W 180 bez wiatraka piekę bułeczki drożdżowe 🙂
Jeśli piekarnik całkiem nie daje się poskromić, zawsze można zrobić ciastka smażone (np. pączki, faworki), czy bez pieczenia (sernik na zimno, piszynger). Albo na deser jakieś lepsze, niż codzienne naleśniki na słodko, np. na sposób węgierski, albo panna cota, albo semifreddo, albo lody z owocami.
Kochani- z ogromną przyjemnością pozjazduję w wiosennym Krakowie przy gruzińskim
stole 😀 Już słyszę te wszystkie toasty 😀
Gospodarzu-dziękuję !
Trafiło mi się wczoraj zaproszenie na pokaz filmu:http://www.filmweb.pl/film/Obywatel-2014-699039 Szczerze mówiąc film wydaje mi się zupełnie średni,a skakanie po różnych
okresach z najnowszej historii Polski chaotyczne i w związku z tym z lekka denerwujące.
Wedle mnie twórcy filmu chcieli powiedzieć za dużo,w rezultacie powiedzieli niewiele.
Ewo-pozdrów serdecznie Zgagę i uściskaj mocno ode mnie!
Kilka dni temu widziałyśmy się na małej kawie z Barbarą i wspominałyśmy właśnie Zgagę żałując niezmiernie,że już nie udziela się blogowo 🙁
Danuśko 🙂 – tak, oprócz moich znajomych „realowych” (którzy złożyli zamówienie, choć mają fotki zeszłoroczne) pamiętałam o koneksjach @Duże M, @Bjk, @Bobik, @Cichal i o kilku innych Bywalcach trzech odwiecznych „blogów przyjemnościowych” (tutejszy + Owczarka + Doroty Szwarcman).
Cichalu 🙂 – cieszę się!
To też moje okolice licealne a na Os. Of. mieszka najlepsza przyjaciółka z tego czasu; bazowałam u niej czasem i na studiach, gdy trzeba było się wynieść z akademika a trwały przedwyjazdowe próby chóru, praktyki pedagogiczne itp.
Wyszło mi (z doczytania kilku komentów pod poprz. wpisem), iż Ewa organizuje a Cichal zaprasza szeroko… mój Tata też tak miał… pod warunkiem, że Mama zrobiła przyjęcie 😉 😀
Wiosna to bardzo zajęty czas; znacznie trudniej coś wcisnąć, niż np. we wrześniu. A w 2015 będzie jeszcze bardziej „zagęszczona”. Lecz pokąd nie znamy dnia ani godziny – nie powiemy nie 😀