Może niepotrzebnie się wzruszyłem?
Trochę ze wstydem muszę się przyznać, że podczas podróży po Kalabrii uległem silnemu wzruszeniu. A przyczyną tegoż była pewna wielka ryba – miecznik.
Pewnie to śmiesznie zabrzmi, ale siwy, starszy facet przejmuje się rybą, którą – nawiasem mówiąc – spotykał dotąd tylko na talerzu. A teraz, gdy mógł na nią zapolować, zrejterował, ponosząc przy tym pewne koszta.
A było to tak: wybierając się do bajkowego miasta – mam na myśli Tropeę – sięgnąłem po informacje dotyczące całej okolicy. W niedalekim, kolejnym pięknym porcie o przypominającej mitologię nazwie Scilla (między Scyllą a Charybdą masowo ginęli w wodach Cieśniny Messyńskiej tamtejsi rybacy) można było wykupić rejs na łodzi rybackiej łowiącej mieczniki. Połowy tych ryb osiągających nawet cztery metry długości i odpowiednią do tego wagę trwają od czerwca do pierwszych dni września. Była to więc ostatnia chwila.Na połowy pesce spada budowane specjalne łodzie – większe niż inne, z wyższymi burtami, wysokim masztem z bocianim gniazdem, no i z dobrze wyszkoloną załogą harpunników.
Gdy rybak-obserwator zauważa ławicę, daje sygnał, wskazując kierunek, i zaczyna się pościg, który zazwyczaj kończy się podwójnym sukcesem. Harpunnik celuje najpierw w samicę. Rzadko chybia, bo cel jest wielki. Gdy inni rybacy wciągają upolowaną sztukę na pokład, harpunnik zabija samca, który nie odstępuje swojej partnerki nawet w takiej sytuacji. No więc miecznik ginie z powodu uczucia.
Wysłuchawszy tej historii, zrezygnowałem z rejsu. Podczas kolacji odmówiłem też zjedzenia pesce spada, wolałem bakłażany lub cokolwiek innego.
Komentarze
To ja chyba tez przestane jesc pesce spada. A szkoda.
dzień dobry …
Piotrze wzruszenia są potrzebne … każdy ma swój punkt wrażliwości …. bajkowe to miasteczko faktycznie ….
Małgosiu prześlij mi fotkę Joll proszę …
cichal te wnuki strasznie szybko rosną … 🙂 … przystojniaczek i gotować lubi oj będzie się działo jak dorośnie …. 😀
Dawno temu, w latach początkowej, gierkowskiej obfitości, miecznik był wypisywany kreda na tablicy w nadmorskich smażalniach ryb. Był droższy od innych ryb morskich, ale tańszy od sandacza. Wiem, bo obie Bliźniaczki karmiły się nim w Dziwnowie w wielkiej tajemnicy przed Tatą (to wtedy, kiedy tato bezlitośnie wyrzucał kapryszące panienki od stołu – bez jedzenia. A jakże one miały jeść po 5-6 porcjach lodów wyżebranych pod budką?) To bardzo smaczna ryba, też miałabym obiekcje teraz, po rewelacjach Gospodarza
fajne na prezent dla małego dziecka …
http://szumisie.pl/
Dzien dobry, Pyro znalazlam recepte na wloskie flaki.
Trippe alla ligure robi sie tak:
800 gramow juz podgotowanych flakow pokroic w paski.
1 srednia cebule, 1 lodyge selera naciowego i 1 marchewke pokroic drobno. Pokrojona jarzyne poddusic na oleju. Dodac flaki, przykryc garnek i dusic ok.10 min. Odkryc garnek, wlac 1 kieliszek bialego wina i krotko zagotowac. Wlac 300 ml przecieru pomidorowego, 1 chochle rosolu, dodac sol, lisc laurowy i troche swiezego rozmarynu.
Garnek przykryc i calosc dusic na najmniejszym ogniu ok.30 min.
Potem kaza dodac 100 gramow namoczonej uprzednio fasoli i dusic jeszcze 2 godziny. Pol godziny przed koncem dodac 2 marchewki pokrojone w plasterki, 15 min pozniej pokrojone w kostke 300 gramow ziemniakow. Dosmakowac, popieprzyc i posypac zielona pietruszka.
Tak mowi przepis, ale jak znam Wloszki to zadna nie moczy fasoli, tylko otwiera puszke z ugotowana fasola (Jas) i wylewa cala zawartosc do garnka.
Przepis jest latwy i napewno ci sie uda. Oby tylko smakowalo.
Pyro,
zapomnialam dodac ze calosc je sie ze swiezo startym parmezanem.
Ewo47 – dziękuję. W październiku kiedy Młodsza wyjedzie, ja ugotuję flaki po włosku – o wynikach napiszę
Rozmawiałam właśnie z Osobistym Wędkarzem o połowach miecznika.
W dzisiejszych czasach,kiedy ryb jest coraz mniej i coraz trudniej spotkać je na morzu te opowieści o harpunnikach i ich połowach są już jedynie piękną albo raczej okrutną legendą.Dzisiaj rybacy,czy te zabierani na połowy turyści są niezwykle zadowoleni, kiedy po wielogodzinnym rejsie uda im się trafić na te ryby lub chociaż na jedną (słownie jedną) sztukę miecznika.Oczywiście obecnie na mieczniki nie poluje się harpunami.Teoretycznie panią miecznik jest dosyć łatwo odróżnić od pana miecznika, ale kiedy ryby są gdzieś w oddali zanurzone w wodzie nie zawsze jest to takie oczywiste.Wiele lat temu Osobistemu Wędkarzowi udało się złowić trzy mieczniki wielkości ok 60-80 kg u wybrzeży Senegalu.Ryby podarowane zostały mieszkańcom okolicznej wioski.Poniżej połowy miecznika przez turystów,proszę by osoby wrażliwe stanowczo nie oglądały,bo nie zawsze wyciąga się rybę w całości:
https://www.youtube.com/watch?v=fof23q3zd_4
Zupełnie niepotrzebnie.
Wzruszające bajki wymyśla się na potrzeby turystów, no i czasem przynoszą one takie skutki 🙁
Dla uspokojenia sumienia należałoby najpierw zabić samca, a potem niewierną uciekającą małżonkę 😎 I zjeść ją bez żadnych wyrzutów.
Miecznik jest samotnikiem, nie pływa w duecie z małżonką.
A na samice poluje się chętniej, bo osiągają one o wiele wyższą wagę niż samce. Poza tym (w pojedynkę) niesposób rozpoznać, z kim się ma do czynienia.
Jednakże decyzja o rezygnacji ze zjedzenia miecznika kolejny raz (był już na lunch) była bardzo słuszna. Ryba ta żyje długo i gromadzi w swoim ciele o wiele więcej rtęci niż inne ryby, zaleca się więc jej konsumpcję nie częściej niż 1-2 razy w tygodniu.
Poza tym jeśli nie była konsekwentnie chłodzona, to grozi nadmiarem histaminy.
Jeszcze nigdy nie jadłam miecznika! 😯 🙂
23 września ukaże się nowa książka wydawnictwa Czarne. Z recenzji wynika, że może by ciekawa.
‚Zapomniane słowa
Antologia pod redakcją Magdaleny Budzińskiej”.
„?W niewielkim sklepie z artykułami gospodarstwa domowego, mieszczącym się na tak zwanym bazarku przylegającym do osiedla, na którym od lat mieszkam, poprosiłem o szczotkę do mycia statków; może użyłem zdrobnienia i posłużyłem się słowem ?szczoteczka?, nie pamiętam, działo się to przed kilkunastu laty. Młoda sprzedawczyni nie wiedziała, o co chodzi ? i mnie powiadomiła, że szczotek odpowiednich rozmiarów do mycia podłóg nie ma, a niewątpliwie taka potrzebna jest na statku”.
prof. Michał Głowiński
http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/zapomniane-slowa
nie „by” tylko „być” 🙂
Moja babcia myła statki 😉
Jeden zmywa statki
Drugi ściera kurze
Trzeci wielką miotłą zamiata podwórze
(Pod czerwonym grzybkiem, przy krzaczku poziomek…)
Moja babcia też. W starej wersji „Królewny Śnieżki” Disneya Śnieżka też myła statki 😀
Ciekawe jaki jest stosunek „statków” do „dostatków”? W rejestrach testamentowych mieszczan XVI w w Poznaniu, skrupulatnie wymienia się garnki, sagany, miski, łyżki…
Moja Teściowa, Stasia, poganiała młodą Pyrę : „Ady statory nie pomyte, a ta się za gazyte chwyto. Przecieś nie chłop!
Czy właściciel wielkiej floty np. taki Onassis może być nazwany człowiekiem ustatkowanym? 😉
Moja babcia tez myla statki 🙂
Asiu, to jest znakomita ryba, najlepiej od zaufanego sprzedawcy albo prosto z morza. Wtedy można też na surowo.
Nemo – to u mnie w mieście takiej nie znajdę 🙂
U mnie sprzedaja rozmrozone plastry. Czasami do dekoracji jest na stoisku pyszczek ze szpada. Jadam raz na kwartal to chyba nic mi nie grozi.Lubie ta rybe.
Ja nawet nie próbuję tutaj szukać. We Francji widziałam w sklepach mrożone lub właśnie rozmrożone.
To jest pewne wynagrodzenie za trudy podróży – lokalne smakołyki, zapachy, widoki… Za tym się tęskni i marzy o ponownym doznaniu, a jeśli się połknęło tzw. bakcyla, to prawie nie ma ratunku 🙄 😉
Dzien dobry
Raz w zyciu bylem na rybach z lodzi, placac za to dosc sporo. Przyjemnosc byla niewielka. Nie wyobrazam sobie takiej wyprawy na wielkie ryby. Nie dziwie sie gospodarzowi, tez mnie nie ciagnie.
A wyprawy do Wloch zazdroszcze.
Ja dzisiaj frune do Polski z „robocza wizyta”. Na kilka dni. Bede tylko krotko w Warszawie, Lublinie I Naleczowie.
Do kiedys. 🙂
Nowy – a kiedy na dłużej?
Nowy,
wysokich lotów!
Danuśka,
no to sobie rekin nieźle uszczknął tego miecznika 😯
Prawie tylko miecz się ostał 🙁
Asia – nie wiem dokladnie, ale pewnie gdy sie zestarzeje. Wciaz nie mam na nic czasu. 🙂
Alicja – dzieki.
Kalabria lata sześćdziesiąte – polowanie na miecznika
Dawniej to ten samiec sam się z miłości rzucał na plażę 😎
Opowieści kalabryjskie bywają bardzo romantyczne.
Nowy – to tak jak ja, jeszcze nie miałam w tym roku urlopu i nie wiem kiedy będę miała 🙁
Asiu, my mlodzi tak mamy 🙂
Nowy – wysokiego!
Miałem podobne przygody jakie opisuje Danusia, tylko w mniejszej skali. Na Karaibach często łowimy barracudy. Trzeba uważać, żeby nie stracić palców. Często wyciąga się połowę. Reszta jest „obcięta” przez drugą. A zębiska ma okrutne. Ta na zdjęciu jest ponad metrowa. Takie idą do wody. One kumulują „ciquaterę” truciznę podobno niebezpieczną. Jemy takie do 80cm. Większe mogą mieć większe stężenie i być bardzo trujące.
Tu rozmiar ma znaczenie!
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/6058188980288696321?banner=pwa
🙂
„Stary człowiek i morze” Opowieści rybaków, opowieści myśliwych, wojaków… W gabineciku myśliwskim w Kórniku jest kanapka – w środku wysoka, miękko wyściełana konstrukcja przypominająca fez, a dookoła okrągłe siedzisko gdzieś na 6-8 osób. Przewodnik twierdził, że panowie paląc lulki i ciągnąc wino łgali jak najęci – nikomu nie łgali w oczy, jedni do drugich siedzieli bokiem albo tyłem.
Pyro,
tu jest ten kącik
Musicie przyznać, że pomysłowo umeblowany kącik na myśliwskie opowieści. Dzięki Nemo za ilustrację.
Stary czlowiek i morze. Wersja Sesame Street
Monsterpiece Theater (nie Masterpiece Theater) The old man and the sea ( C )
http://www.youtube.com/watch?v=AiuowHbnju4
Kazdy lubi lososie. Ostrzegam, ze tu sa brzyckie slowa.
http://www.youtube.com/watch?v=vPfqe00lz-o
I kazdy lubi halibuty. Brzyckich slow ciag dalszy.
http://www.youtube.com/watch?v=rVjIOnoTBxg
Troche blizej domu. Powrot z polowu w La Push, WA. Ostrzegam, ze jest troche krwi.
http://www.youtube.com/watch?v=epTC-NysLdI
Dzisiaj wieczorem na obiad zupa rybna.
Orca – ryby lubię, a angielskich przekleństw i tak nie rozumiem, więc co mi tam.
Panowie od halibuta pokazuja orce swoje obraczki tylko po to, aby orka oddala halibuta w zamian za zlote obraczki.
Orca –
wszyscy się najedzą 🙂
Na Florydzie to pelikany żarłoczne są i na szczęście nie są takie krzykliwe.
Polow halibuta i oferta obraczek.
Here is my ring. Here is Jason?s.
Orco, jakie tam brzyćkie słowa. Toż to normalna mowa ludu amerykańskiego! U nas ministrowie potrafią jeszcze bardziej!
Byłem przez 10 lat członkiem amerykańskiego yacht clubu.
W towarzyskiej rozmowie (bez wędkarskiej adrenaliny) na 5 słów, trzy były na „F”! Na polskiej budowie chłopcy mniej bluzgają. 🙂
Cichal,
F juz dawno nie jest przeklenstwem. Sluchajac tej rozmowy chetni moga ukonczyc przyspieszony kurs angielskiego. Po zapoznaniu sie z tymi slowami i zwrotami student bedzie mogl bez problemu prowadzic rozmowe na kazdy temat.
Nowy wzlataj dobrze … może jakaś kawa z dziewczynami z Warszawy ? …
Jolly pomachanko bo Małgosia była taka miła i udostępniła … 🙂 … macie jakieś ćwiczenia karate albo cóś? …
nemo myślałam żeś na Sycylii … kiedy urlop i gdzie?
dziś mija 25 lat od … jaka młoda byłam wtedy …
Ryba miecznik mieszka w naszymn domu. Pochodzi z Portugalii, gdzie byla niegdys bardzo popularna. Ogromna ceramiczna mise kupiona na bazarze ze starociami przytargala Stara jak podrozowala ze swoja Kuma dwa lata temu.
Misa z miecznikiem, nazywana u nas misa solemnis, z powodu swoich rozmiarow, powiekszyla sporawa kolekcje ludowych skorup, ktrora od lat Stara zwozi z calego swiata.
A tu jest misa z meicznikiem ustawiona na fontrannie w majatku potomkow w prostej linii rozdiny sw. Antoneigo Padewskiego nazywanego w Portugalii Antnim Lizbonskim:
https://www.flickr.com/photos/77841418@N02/8015202804/
Jolinku – nie byłam już bardzo młoda, ale jeszcze wcale, wcale. Zmiany przyjęłam z ulgą – poprzednie kilka lat nieźle mi dało do wiwatu. Nie wiedziałam na szczęście, że następne będą (dla mnie) jeszcze trudniejsze. Życie trzeba przeżyć, jakie jest
Ej, Piotrze!
Jasne, że lepiej opowiedzieć to co przędą ci na wodzie niż przyznać, że nic nie było, że nie było nic do zameldowania. Dziś to tak może wyjść nawet tu, gdy wypłynęło się na głupiego dorsza. W ogóle się pytam, co oni tam jeszcze wyciągają z tego ich morza?
Napomnę, że espada to ryba, która mi dotychczas najlepiej smakowała, jeśli istnieje w ogóle jakikolwiek wieczny ranking dla nas samych, bo główną rolę odgrywają wtwdy czynniki subiektywne, ale jadałem ją głównie 30 lat temu. Ostatnio kupiłem na wyraźne życzenie starszej wnuczki. I – to właśnie nie było już to. Laura życzyła sobie rekina lecz sprzedawca pouczył ją, że jego sieć punktów sprzedarzy (Metro, tylko dla hurtowników, dlatego bardzo szeroki wybór) zrezygnowała ze sprzedarzy mięsa z rekina, ze względu na ochronę i etykę. Powstrzymałem się od zapytania o to, czy w jego sieci uważają, że mieczniki nie są zagrożone tak jak rekiny. Dla siebie postanowiłem nie jeść już ani jednego, ani drugiego.
Pozostaje tuńczyk, w puszce, ale ak długo jeszcze?
Pyro dla mnie było najgorsze wyrwanie moich najlepszych lat miedzy 30-40 … a potem stała się jasność … mogłam robić zawodowo i w życiu co chciałam i udało się zawodowo ale nie w życiu … każdy ma jakąś historie …
Jolinek,
każdy był kiedyś też młody, a teraz to tym bardziej 😉
„Życie trzeba przeżyć, jakie jest” – napisała Pyra.
Moja znajoma zawsze mówiła, że – życie można przeżyć albo „przesmaczyć”, ujmowała to kulinarnie. Była jego wyjątkowym smakoszem. Wstąpiłem do niej kiedyś na chwilę, a było to w epoce Egri Bikaver, na winko…. wyszedłem po dwóch latach! Bardzo smaczne to życie było…. i to se ne vrati… Ale przecież pozostanie niezapomniane, jak wiele innych chwil.
Muszę się zacząć szykować do podrózy, pozostało dwie godziny, a ja nie mam nic gotowego.
„Gdy będę starszym panem” Jaromir Nohavica
tł. Renata Putzlacher
Gdy będę starszym panem
siądę pośród starych ksiąg
obok młodego wina dzban
gdy będę starszym panem
będę wreszcie wiedział co
i kogo kochać mam
pergamin kupię oraz pędzel i tusz
jak chiński mędrzec zacznę medytować bo
stary będę już
Gdy będę starszym panem
znajdę sobie stary dom
w którym nie zmoknę
gdy będę starszym panem
to w kawiarni Avion kąt
mieć będę pod oknem
pergamin przyda mi się pędzel i tusz
bo będę bacznie obserwować ludzi kiedy
stary będę już
Gdy będę starszym panem
będę miał garnitur i
krawat wełniany
gdy będę starszym panem
będę zamiast wody pił
wino małymi łykami
rozłożę wokół cały zbędny kram
i będę milczał jak ci którzy wiedzą
będę sam
starszy pan
https://www.youtube.com/watch?v=TYJOXGJM41I
Dobry wieczor,
Dziekuje pieknie za zyczliwe slowa, aby sie spelnily. Musztra (pierwsza w zyciu) z pochwala! Karate to ja prywatnie uprawial, teraz bedzie obezwladnianie i samoobrona. Chyba sie zapisze na krav – mage i/ lub kickboxing.
Bezpłatna mapa Polski Państwa Mizielińskich: https://mapa.premier.gov.pl/index.html
Można zamówić.
Jolly – gratulacje 🙂
Jolly – już się boję; i jestem dumna, jak ten orzeł biały. A jak tam Twoi mężczyźni? Mają stosowny mores?
Jolinku
Kawa z Wami bedzie dla mnie bardzo mila.
Odezwe sie po przylocie. W warszawie bede w sobote I niedziele.
Moze niedziela????
Asiu. Już jestem bardzo starszym panem i też wody nie pijam. Życie chwytam drobnymi, ale częstymi i smakowitymi kąskami.
Jeden mądry Żyd w Wiedniu, tak mi opowiadał: „Prosie phana, wszystko czeba robicz spokojnie. Jak pan bedziesz jadł drobno, to pan wołu spożyjesz. a jak łakomie, to sze możesz kurczaczkiem udlawicz!”
Gdy będę starszą babcią,
wnuków nie mając żadnych,
kota sobie przygarnę,
niech mruczy mi w uszadła.
Niestety, Mrusia baba,
Jerza okropnie kocha,
a ja to tak mniej więcej…
nasyp do miski trochę!
Alicjo 🙂
dzień dobry …
Nowy wysłałam wici do koleżanek … może się uda dograć termin spotkania …
Alicjo … 🙂
Witam w pogodną i ciepłą sobotę. Na nic nie mam czasu do środy, bo obchodzimy 5-dniowy, wrześniowy festiwal urodzinowy. Cykl zamknie pod koniec miesiąca 6-letni jubileusz jednego z prawnuków, ale to już poza festiwalem.
Będę zaglądała
Nowy przykro mi ale termin niedzielny nie pasuje koleżankom … są zajęte lub poza Warszawą … 🙁
Wbrew temu co nemo klepie, taka historia o mieczniku poruszyla by rowniez i mnie i to niepomiernie. Kto wie, moze gdybym to live doswiadczyl uronila by sie nawet nie jedna lza.
Lubie takie story czytac, kiedy piszacy potrafi uatrakcyjnic historyjke wlasnymi uczuciami 🙄
Moje plastry salami z kalabrii byly dwukrotnie wieksze i kto wie czy nie dwukrotnie drozsze ( kupowane w almie) niz w kalabrii 🙁
U mnie festiwal urodzinowy, trzynastego nawet we wrześniu leje 🙁
Z powodu niepogody i zimna od wczoraj kominek już działa, kotka przeszczęśliwa, na dworze byłoby listopadowo, gdyby nie uparta zieleń.
Ale nic to, będziemy celebrować Pannę. Tę w spodniach.
Dzien dobry,
Dziekuje raz jeszcze za dobre slowa, gratulacje i zyczenia :). Pierwszy tydzien za nami, Odsas nieco w szoku – pobudka o szostej rano to NIE to co tygrysy lubia najbardziej ;), ale co tam, niech sie hartuje chlopak.
Jerzorowi zdrowia z okazji urodzin …. 🙂
Jerzorowi, najlepszego!
Jolly – pociesz chlopaka, że i on będzie miał udział w Twoi sukcesie (o ile bez protestów będzie wyskakiwał spod kołdry) Nikt nie lubi wczesnej pobudki.
Alicja – za Jerzora łyknę przy toaście za Synusia.
Jerzorze! Będziesz oblewany o 20tej! Co ja Ci będę życzył? Jesteś młody, zdrowy, bogaty, ładny i masz fajną żonę, że nie wspomnę o Mrusi! Trzym to! Uściskowania!
120 lat temu urodził się Julian Tuwim.
Dla dzisiejszych solenizantów:
https://www.youtube.com/watch?v=RpXlALmz6c4
Solenizantom dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego!
„Jeszcze mi tylko z oczu jasnych
spływa do warg kropelka słona…”
Jedna z najpiękniejszych polskich piosenek. Wiecie jak szybko, pokoleniowo starzeją sie teraz piosenki? Nie miałam pojęcia, że aż tak. Przecież piosenka francuska XIX i połowy XX wieku była niezmiennie atrakcyjna dla nas. Piosenki naszych rodziców, a nawet dziadków śpiewaliśmy w domu, przy ogniskach i na prywatkach, dokładając rzecz jasna modne i aktualne. Teraz ściana. Pisałam, że mamy panienkę, która popołudniu raz wyprowadza psa, a jeżeli Młodsza Pyra pracuje do 21.00 (wywiadówki) to dwa razy panienka bierze smycz. To bardzo odpowiedzialna i kulturalna osóbka – sporo wie o poezji, sztuce, teatrze, muzyce. Właśnie zaczęła naukę w Liceum Sztuk Plastycznych. Mówię do niej, że tę szkołę kończyło wiele naszych znakomitości, m.in Jonasz Kofta, Krystyna Kofta, Małgosia Zagrodzka i inni. Mała mówi, że ona nie zna. To ja się zdziwiłam : przecież znasz „Pamiętajcie o ogrodach”, „Do serca przytul psa” inne – nigdy nie słyszała; pytam o piosenki Metza – nie zna, nawet „Jej portret” nic jej nie mówi. Nie zna większości piosenek Osieckiej – To nie moje pokolenie – mówi. Czyli nasze wzruszenia dla niej są obce, nierozpoznawalne. Dziwne. Smutne…
Nie Pyro, to zupelnie zrozumiale i logiczne. Z jakiej okazji bachory maja meczyc sie tym samym duchem czasu, jak ich rodzice badz dziadki i babki 🙄
Szaraku – każda generacja ma swoją muzykę, swoją podkasaną muzę i swoje rozrywki, to zrozumiałe. Jednak dotąd był też pewien kanon – popularność niezależna od pokolenia (przecież Wars i Petersburski, Strauss i Gershwin nie pisali ani dla mnie, ani dla moich dzieci – a znamy i lubimy tę muzykę). Zupełnie nieźle poruszam się w obszarze muzyki rozrywkowej, kabaretowej, filmowej, estradowej za +- 200 ostatnich lat. Dopiero teraz trochę odstaję, bo mi się po prostu i zwyczajnie nie wszystko podoba, ale nawet rapu czasem słucham, chociaż sama go nie wybieram.
szarak , co to jest bachor?
Szaraku,
przejmująca historia o wiernym mieczniku, tu pięknie zilustrowana to jest kalabryjska legenda. Pewnie, że się można wzruszyć niejedną bajką, ale dobrze też wiedzieć, że to jest bajka, a nie historia z życia wzięta.
Chociaż czasem można pocałować jakąś żabkę w nadziei, że się zamieni w nadobnego księcia 😉
Albo przynajmniej nie rozjeżdżać ropuch, kiedy gnane miłosnym uniesieniem próbują przedostać się na drugą stronę szosy…
Klasycy, a o takowych przed 21:00 nie pisalas, to zupelnie inny browar. Do nich i aktualnych interpretacji trzeba dorosnac. I ta wlasciwa, druga strona twojej smyczy ma na skumanie klasykow jeszcze troche czasu. Jestem przekonany, ze zaskoczy, nawet wczesniej niz pozniej. Dzis dzieje sie to w przyspieszonym tempie.
Nie tak dawno, bo bylo to dwa tygodnie temu poznalem trzydziestolatka na lotnisku. W hiszpanii urodzony i wyksztalcony na krolewskiej akademii sztuk pieknych. Upodobal sobie ilustratorstwo, co w espaniolii nie jest brane za powazny zawod. Przeskoczyl ocean i osiadl w ny gdzie znalazl zajecie zgodnie z wyksztalceniem. Jednak tamtejsze klimaty niezbyt bardzo mu odpowiadaly. Szukal czegos na starym kontynecie i zanalazl w berlinie stelle docenta na uniwersytecie. Dodatkowo ilustruje nasze czasopisma w sieci i papierowe. Na tempelhofie nie odstajemy jeszcze od siebie, moze dlatego ze mnie sie jeszcze chce 🙄
Nie przekonasz mnie Nemo. Bajki biora sie z zycia, kto nie chce niech nie wierzy. Mnie ta opowiedziana przez Gospodarza bardzo przypadla do gustu, a szczegolnie dlatego, co juz podkreslilem, zawarte sa w tym story osobiste uczucia. Na mnie to dziala i jest mnie z tym dobrze 🙂 🙂 🙂 🙂
Pyro,
a gdzie młodzież ma szansę usłyszeć takie piosenki/ dorośli zresztą także/ ? Na pewno nie w radiu, a w telewizji czasami na kanale Kultura, ale niezmiernie rzadko. W TV królują programy typu Voice of Poland, gdzie ważne jest wykonanie a nie same utwory. Rodzicom tych młodych taka muzyka też jest raczej obca. A dziadkowie w muzycznych tematach nie są żadnym autorytetem, zresztą w innych też rzadko. Choć myślę, że wiele spośród tych starych piosenek na pewno spodobałoby się dzisiejszej młodzieży.
A jeśli chodzi o Małgorzatę Zagrodzką – ja także nie wiem, kim jest. Aktorką lub dziennikarką, pewnie związaną z Poznaniem lub Wrocławiem ? No a o Koftach młoda osoba pewnie się wkrótce dowie, bo dopiero zaczyna naukę w tej szkole. Pewnie powinna już znać te nazwiska, ale jak widać jest to oczywiste tylko dla nas.
A Szarak ma sporo racji.
vielen dank, Krystyno 🙂 🙂 🙂
Pewnie, że ma sporo racji, ale nie całą i wyłączną. I tak jest mi żal.
Krystyno – to poznański rynek plastyczny; dlatego myślałam, że Młoda będzie znała. Animatorka wystaw, konkursów, oświaty plastycznej, autorka instalacji. Ma nazwisko i jakieś osiągnięcia po świecie. Współpracuje też z pracowniami architektonicznymi.
Piszesz Pyro o panience że właśnie zaczęła naukę w Liceum Sztuk Plastycznych. Czyli ma 16-17 lat (?).
Gdy ja miałam tyle lat nie słuchałam Fogga, Santor, Sośnickiej, German….czyli tych których słuchali moi rodzice. Ja słuchałam Czerwonych gitar, Skaldów, Bitelsów, Niemena, Brekautów, Pinkflojdów….
A teraz posłucham Fogga i Bitelsów, Sośnickiej i Skaldów, German może niekoniecznie, ale i Ordonówna się spodoba i Aston, Chór Dana i Nosowska, Przybylska i Czesław ten co spiewa.
Daj panience dorosnąć, cierpliwości trzeba. Ona ma teraz tylu innych do słuchania, oglądania, jutuby, fejsbuki, komórki, internety, smsy, nie ogarnie wszystkiego, może kiedyś, może…
My bywaliśmy na wycieczkach szkolnych w Górach Świętokrzyskich, Żelazowej Woli i och…Zakopanem.
Oni w Paryżu, Londynie, Alpach nad Morzem Sródziemnym.
Moja mama nie widziała Bałtyku, ja jak miałam 19 lat.
Nie dziw się, takie czasy, taka młodzież, mają inne niż Twoje, moje pokolenie, podróże, mozliwości, potrzeby, nawet pracę dyplomową, zaliczeniową ( na dowolnym szczeblu kształcenia) ktoś za kasę napisze, o Kabarecie Bim Bom, o Hybrydach, o aspektach socjologicznych, fenomologii, wiktymologii i poezji dekadentyzmu.
Po co im więc znać Koftę??
Młodzi teraz mają nieograniczony dostęp do muzyki światowej. Korzystają z tego. Oczywiście nastolatek będzie słuchał tego co obecnie jest modne. Tak było chyba zawsze, tylko dostęp do muzyki zachodniej był utrudniony. Też myślę tak jak Szarak, że do klasyków trzeba dojrzeć. I tak się stanie, przynajmniej z częścią młodzieży. Tak się zastanawiam, czy ludzie jeszcze śpiewają przy ognisku, a właściwie przy grillu? 😉
Pyro – też nie wiem kim jest pani Zagrodzka
Już wiem, przeczytałam 🙂
Hej, przestańcie mnie przekonywać. Macie rację, ja tylko wyraziłam żal (jak zawsze kiedy dzieci nie spełniają naszych oczekiwań). A mam dla niej wiele szacunku. To, co zarobiła u nas w ostatnim roku szkolnym (tygodniowo 35-40 zł) odkładała na przybory plastyczne. Ma charakter, pracowitość i determinację. Nie ma wsparcia ale i tak poradzi sobie.
https://www.youtube.com/watch?v=IOJxQMivblg
Ja jestem chyba pomieszana stareńka, bo z przyjemnością słuchałam Santor, Fogga, Kunicką, Skaldów straszliwie i bardzo, nie mówiąc o Cześku.
Bardzo podobał mi się zespół tańca i muzyki Śląsk oraz Mazowsze, a było to w czasach, kiedy pod szafę na stojąco wchodziłam. Irena Santor w którymś z tych zespołów śpiewała.
Wszyscy z mojego pokolenia znają Jonasza Koftę, jak mówią, że nie znają, to albo chodzili wtedy na randki albo radia nie słuchali.
http://www.youtube.com/watch?v=HI8trEQBBno
http://www.lastfm.pl/music/Irena+Santor
Starsza pani już się żegna – do jutra
http://youtu.be/wpcj2Ye15L0
Jolinku
Moze wiec za tydzien, w sobote lub niedziele?
Witam, słucham to, co lubię o gustach nie mówię. Czesiek, Czesław też dobry.
Takie małe porównanie.
https://www.youtube.com/watch?v=nstn4Wscl1w
https://www.youtube.com/watch?v=CgoDYK3IlGg
Yurek, do tej melodii studenci lat 60-tych śpiewali taki tekścik:
Gdyby Chopin żył w Bostonie,
nieco później, ze sto lat,
to by grał na saksofonie,
nie zmarnowałby się tak.
Grałby nokturn w rytmie boogie,
poloneza a la step,
roztańczone ladies w tłumie
krzyczą: Brawo, mister Fred!
Gdyby nasz Moniuszko Staś
na Armstronga miejsce wlazł,
to przepity jego bas
szumiałby jak jodeł las.
Jontek śpiewałby „Ramonę”,
Halka niby Eartha Kitt,
zarabialiby mamonę
jak na świecie dotąd nikt.
Nie wiem, czy było coś dalej, ale te dwie zwrotki podłapałam od starszego brata i pamiętam.
Rajdowa piosnka Nisiu, też końca nie pamiętam
dzień dobry …
Nowy może się uda … 🙂 … miłego pobytu w kraju …. 🙂
o Nisia dała znak życia … 🙂
Dzień dobry !
Jolinek jak zwykle ranny ptaszek…
Znów zapowiada się słoneczny dzień. Wyruszam zaraz w pola i lasy, czyli na długi spacer. Zajrzę tam, gdzie tydzień temu rosły opieńki. Wystarczy mi tylko trochę, żeby była przyjemność a mało pracy.
Wtrącę swoje pięć groszy – można słuchać abo nie, można wiedzieć albo nie, można znać albo… itd itp lecz zgroza ściska siądźkę słysząc, że Tuwim to niezły tekściarz (odpowiedź udzielona na pytanie: „A kim JEST Tuwim”)
Dzień Dobry 🙂
Doczytałem.
Wszystkim świętującym spóźnione, ale najszczersze życzenia zdrowia i życiowego optymizmu
Nowy, może lubelski minizlocik?
Irku – po to właśnie Nowemu dałam Twoją pocztę. On chce się z Tobą zobaczyć. Rozumiem, że nie masz za złe…?
Witaj Nisiu dawno nie widziana w naszym kącie.
Echidna – coś jest na rzeczy z Tuwimem. Qui pro quo i Morskie Oko bez jego tekstów? I Demarczyk ?
pomyślcie jak to miło mieć dobrych znajomych na blogu … gdzieby człowiek nie był przyjaciel się zgłosi … 🙂
…no bo to było – Pyro mileńka – w kontekście:
a – obecnie piszący teksty piosenek, a co za tym idzie
b – niezły facet, chyba nawet go poznałem (celowo z małej literki)
Zważ na słówko JEST w poprzednim wpisie.
A poza tym – by tak do końca nie być ćwokiem blogowo-kulinarnym:
– powitanie Gospodarza i Jego nadobnej Barbary po italiańskiej podróży, współczuję przeciwności losu w postaci pękniętej rury i zalania mieszkania. Kto nie przeżył nie rozumie w pełni. Ja przeżyłam, jak „tak byłam”, to ja wiem;
– połowy jako takie nie interesują mnie, rybką nie pogardzę lecz żeby od razu wędkować? raczej myślę że wątpię
– Nowy – szczęśliwej podróży;
– solenizantom wszelkiej pomyślności
wraz z dedykacją-ramotką (a propos kto co wie, pamięta itp)
https://www.youtube.com/watch?v=z_ORamcf8G0
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Piosenkę Echidny, o czym mało kto pamięta, napisał szczeciński kabareciarz i dziennikarz Tadeusz Klimowski. Śpiewano ją w latach siedemdziesiatych w kabarecie Klubu 13 Muz – tę z kolei nazwę wymyślił Gałczyński, potem ochoczo nadużywał tam alkoholu, a jeszcze później, w charakterze popiersia, zleciał Tadziowi na nogę i mu tę nogę złamał.
Tadzio dla tego kabaretu pisywał różne zabawne teksty i piosenki, z których szczególnie lubiłam „Polewaczkę” – z MPO. „Polewaczka ma swój smaczek, ceńmy pracę polewaczek, od czyszczenia atmosfery one są”…
Nisiu,
nie mam zamiaru polemizować z Tobą, ale szukając informacji o Michale Hochmanie, którego nie znałam do tej pory, znalazłam inne informacje o autorach potwierdzone w tym linku : http://www.bibliotekapiosenki.pl/Konik_na_biegunach .
Nie dziwię się tej rozbieżności, bo całkiem niedawno przeczytałam artykuł o trzech panach przypisujących sobie autorstwo ” Białego misia”. Tak naprawdę nie jest to dla mnie istotne, ważne że piosenka jest sympatyczna i nadal śpiewana.
Byłam dziś w lesie, ale tylko przy drodze i po opieńkach zostały tylko ogonki i trochę starych grzybków. Nowych prawie nie było. Zebrałam tylko tyle, że wystarczy na kolację dla dwojga.
Dziś obiad z grilla – szaszłyki z polędwicy wieprzowej i pieczona cukinia. A na deser plastry gruszek i jabłek także z grilla z konfiturą wiśniową. To już resztki konfitury, a zapomniałam latem zrobić nowy zapas.
Hej, z tą piosnką coś mi się czasowo nie zgadza. Synuś mój urodził się we wrześniu 57-go. Na czwarte urodziny (czyli w 66-cim) Babcia Stasia zafundowała ukochanemu wnukowi konia na biegunach. Konika wypatrzyłam ja, w eleganckim sklepie przy ul. Głogowskiej. Piękny był – kasztan zgrabny , pięknie tapicerowany z czerwonym ogłowiem i uzdą i w czerwonych skarpetkach nad czarno lakierowanymi kopytkami, a siodło miał w brązowy zamsz obszyte. Swoje ważył, więc brat mojej Mamy, wujek Maryś wziął go na plecy – jak w tej piosence – i zaniósł go do tramwaju. Stamtąd już odebrał mnie i konika – Jarek. I w tym czasie jakoś usłyszałam w naszym radio m-ki Pionier tę piosenkę i zachwyciłam się nią od razu. Sama mi wlazła natychmiast do głowy. Była to najczęściej w domu śpiewana piosnka owymi laty. Kiedy po 10-leciu znosiliśmy ze strychu nieco wyleniałego (ogoni grzywa już nie tej jedwabistej piękności), konika, Staś biorąc szczotkę i mydło wyśpiewywał, że „każdy powinien go mieć”. Dziewczynki jednak bawiły się nim najwyżej rok i tłukąc się wzajemnie i ciągnąc, złamały jedną poprzeczkę biegunową. Nigdy nie została naprawiona.
No i pomyliło mi się – nie umiem dodać 57+ 4? Oj, wstyd.
Lata sześćdziesiąte mogły być, ja nie odrózniam.
Dzień dobry,
wracamy z wakacji pełni wrażeń, w tym kulinarnych. Ja nie inaczej:
http://bajarkowe.blogspot.com/
Krystyno! Bingo! Tak było. Przez krótki okres byłem w Cyruliku. Był to tytularnie kabaret studencki Akademii Medycznej, ale tak naprawdę studentów medycyny było niewielu. Pamiętam Franka Serwatkę ze Stomatologii (później przez prawie pół wieku chirurg szczękowy w Wiedniu) (?)Schoenborga – nie skończył, potem był świetnym operatorem w TVP a obecnie jest właścicielem apteki w Chicago. Wreszcie Andrzeja Łybkę, farmaceutę, przez całe lata w kierownictwie Stomilu w Krakowie.
„Konik” był w programie zawsze. Śpiewali go Serwatka, Łybko i ówczesny student ASP Andrzej (nazwiska nie pamiętam) wyrzucony potem z uczelni za obsiusianie pomnika żołnierzy radzieckich (sic)
Franek stał przodem do widowni a pozostali tyłem. Choreografia była nieskomplikowana. Kołysali się imitując zabawę na bujanym koniku.
Pamiętam to doskonale, bo czasem musiałem zastąpić Andrzeja plastyka, bo zdarzało mu się zasiedzieć w barze…
Z Hohmanem spotykamy się czasem. Mieszka w sąsiednim stanie NJ.
bjk witaj pdróżniczko … 🙂 .. wspaniała wyprawa i reportaż … czekam na cdn. ….
Jolinku, będzie, ale powoli. Już wiem, że będę tam wracać, jak wracam w rumuńskie Karpaty, już powoli planuję, co chciałabym odwiedzić za rok.
Z przyjemnością czytałam wspomnienia Cichala i podróże Bejotki po kaukaskich stołach. To już czwarty reportaż z tamtych okolic (Mellerów, Ewy i Witka, Torlina, Bejotki). Stosunek głosów 3: 1. Torlin nie miał szczęścia; pozostali entuzjastycznie wspominali przysmaki i zupełnie codzienne jedzenie. No i wina i napoje. Latami marzyłam o podróży do Gruzji, już nie pojadę, ale czytam z uśmiechem.
Niestety, niestety, macie rację. a ja straciłam jedno z porządniej zafiksowanych złudzeń. Potwierdziła mi to córka Tadeusza. Jestem niepocieszona.
Konika na biegunach wykonywal ukochany Przyjaciel mojej Starej i jej nowojorski sasiad Michal H od co najmniej 1965 r. kiedy piosenka ta byla juz bardzo duzym hitem na jej studniowce.
Michal dalej taj jak w mlodosci ich wspolnej pozostal czlowiekiem golebiego serca, nadzwyczajnej przyzwoitosci i dobrocii dla swiata.
Nie mrugnal nawet gdy wilczyca mojej Starej, Szelma bardzo mocno ugryzla go, gdy schylal sie aby szarmancko cmoknac Stara w reke, a Szelma myslala, ze chce ja ugryzc. Taki byl Michal Hochman. Bardzo nam go w zyciu brakuje. I jego piosenek, choc czasami przysle jakas dyskietke.
Myśmy też żałowali Michała gdy jaruzelska czerezwyczajka wygnała Go z Kraju! Zabrakło nam wtedy wielu znakomitych koleżanek i kolegów.
Akurat Jaruzelski mial z tym niewiele wspolnego. Predzej towarzysz Moczar i Gomulka.
A kto „wyczyścił” LWP z oficerów pochodzenia żydowskiego? Był w ścisłym kierownictwie ówczesnego reżymu. Przecież w 68 został ministrem obrony.
Jeden z moich znajomych znajomych zwykł mawiać „Jestem wdzięczny generałowi, że wywalił mnie z Kraju. Tam bym wegetował a tu zrobiłem jaką taką karierę i mam spokojna emeryturę”. Wiele osób tak mówi…
Rodzice Michala nie byli oficerami. To z pewnoscia. Mama Michala po przyjezdzie do Ameyrki bardzo szybko opanowala informatyke (komputery byly jeszcze w powijakakch) i jej wlasnie nauczala na roznych kursach i indywidualnie. Wtedy w tej dziedzinie bylo bardzo niewiele kobiet, zwlaszcza w srednim wieku. Bardzosmy ja wszyscy podziwiali i szanowali . Sam Michal dokonczyl geodezje, ktora musial przerwac w Polsce bodaj po drugim czy trzecim roku. Pracowal i moze dalej pracuje w swoim zawodzie
No dobrze, a znacie jakąś stację radiową albo tv, w której dzisiaj można by sobie wyobrazić tamtego czasu muzykę? Z taką dbałością o tekst i poziom? Toż padłaby po miesiącu z długami, że hej! Albo Kabaret Starszych Panów? Dla kogo? Kto by to sponsorował? Inny czas, inni słuchacze i inne potrzeby. A my mamy przynajmniej co wspominać.
http://youtu.be/3kjGPgMKXF8
Pozdrowienia z Addis Abeby, na szczęście w tranzycie.
Miecznikami raczono nas na południe od Lizbony, dobra ryba, ale z nóg nie zwala. Sandacz lepsiejszy.
Z podobieństw wschodnioeuropejsko-bretońsko-japońskich- w Japonii Małżonka zajadała się gryczanym makaronem.
Poszła też oglądać wysmarowanych mąką ryżową panów, podobno wrażenia niesamowite.
16 lat, jak panna smyczanka od Radka miałem już chwilę temu, wychowałem się jednak zarówno na muzyce Metalliki, jak i Krystynie Prońko i wszystkim tym paniom i panom, którzy śpiewali w Koncercie Życzeń.
Tak mi się teraz przypomniało- w studiu notabene Jej imienia, Raz Dwa Trzy nagrał kilka lat temu album z piosenkami Osieckiej. Ciekawe aranżacje i na pewno spore szanse na przybliżenie młodym
CZy te oczy mogą kłamać
Tu Pyro masz absolutna rację! Zepsiało, zepsiało. Czasem słucham polskich mediów i moja łysina się jeży! Abstrahując od słownictwa, to akcentacja jest rozpaczliwa.
MówiOM, zrobiOM. WyszLIŚmy, zrobiLIŚmy, zgłupieLIŚmy…
Kiedyś obowiązywała „karta mikrofonowa”. Nie łatwo było ją zdobyć, a bez niej droga do mediów „mówionych” była zamknięta.
Tylko co to ma wspólnego z Jaruzelskim, to nie wiem…
Cichal – jego już nie ma. Umarł. A Ty żyjesz i to jest najważniejsze. A jak wiadomo piosenki są z Krainy Łagodności. No!
Krzych – wiesz Ty co? Dobrze, że Małżonce smakowało i że wytrzymała te godziny w teatrze. Jestem ćwok – kiedy dziewczyny moje chodziły na japoński (2 lata, potem nie wydoliłam finansowo) przynosiły różne materiały zwykle wtedy na kasetach. Wytrzymałam pół godziny i stanowczo odmówiłam dalszego udziału. Opera chińska też nie dla mnie. A muzykami się nawet podoba – przez kwadrans.
Pyro, z kultury wysokiej w Korei też przedkładam kimchi nad pansori 🙂
Pyro, świetnie, że dałaś Nowemu moje namiary 🙂
Irku – życzę owocnych obrad.
Cichalu,
Jerzor właśnie zapytał – co tam robio? Gadajo? „Siedzimy….nic nie robimy…Michał cie pozdrawia, no i Zdzisiek…też cie pozdrawia…i tak sobie siedzimy…”
To tak a propos tego mówiom, zrobiom, no i zgłupliśmy, że Cię poprawię 😉 http://www.youtube.com/watch?v=Chaq9AhJq-Q
Kimchi to je to, co tygrysy lubiom 😉
Witam, Pyro słucham tego co chcę, aktualnie to uszy moje koi.
http://www.polskastacja.pl/webplayer/index.php?channel=47&version=20140912
YUrek – świetne. Masz stalowe nerwy, jeżeli to Ciebie koi. Ja posłucham chętnie ale nie jako ukojenia.
Yurek. Dziękuję . Zrobiłem zakładkę. Pyra akurat źle trafiła.
Cichalu – też „zakładkowałam”.
Cichal, tego jest tyle w necie że głowa pęka. Podaję stronę główną, do wyboru na co mamy chęć.
http://www.polskastacja.pl/radio
Jurek – nie mogę odtwarzać. Każą mi wyłączyć Adblok – nie wyłączam.
Obejrzeliśmy film „Uprowadzenie Agaty”.
Ja dla muzyki, lubię, chociaż Klenczon mi bardziej po muzycznej drodze.
http://www.youtube.com/watch?v=o30aHeLOelA
…a zwłaszcza 😉
http://www.youtube.com/watch?v=2RPsoR5gZuE
…to lepsze!
http://www.youtube.com/watch?v=jpyAd74H0Vg
Oglądam, Wrocław i okolice.
http://www.ipla.tv/Pierwsza-milosc-odcinek-1931/vod-5995238#/page_container
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=kIogLnJs988
Dobranoc.
„Konika” pamiętam zdecydowanie ze wczesnych, bardzo nawet wczesnych lat 60-tych.
„Chodził” wtedy codziennie w radiu.
Mam swoją „drabinę pamięci”.
Dzisiaj w radio uslyszlam komentatora, ze Charlie Parker chyba czasami komponowal swoja muzyke czytajac Jamesa Joyca. Kilka minut pozniej, dla uspokojenia wyobrazni, Neil Andersson i Peter Penderas zagrali jazzowa wersje Maria Elena. Neil Andersson z Tacomy to ten sam, ktory prawie podpalil swoje skrzypce grajac Oczy Cziornyje.
Maria Elena
Neil Andersson i Peter Penderas z albumu Malibu Manouhe
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/MariaElena?authkey=Gv1sRgCJH3_sLxkbT6HQ#6059132845653692882
Oczywiscie Neil Andersson prawie podpalil swoja gitare w Oczy Cziornyje,
http://www.youtube.com/watch?v=GpNMmWp4ol4
a nie skrzypce. Na skrzypcach w Pearl Django gra Paul Anastasio