Drinki
Zmienia się polski obyczaj picia alkoholu. Spada spożycie wódek na korzyść łagodniejszych trunków. Rodacy coraz częściej zamiast po pół litra czystej sięgają po dobre wina, różnorodne piwa i koktajle. Zwłaszcza te ostatnie – koktajle, longdrinki, poncze, kruszony – zyskują na popularności. Bywalcy restauracji, uczestnicy coraz popularniejszego w sferach młodych specjalistów clubbingu zdecydowanie bardziej wolą zamawiać niebywale kolorowe i atrakcyjne smakowo mieszanki alkoholowe niż pić – i to wcale nie tańsze – czyste wódki, czy inne jednorodne trunki.
Również na przyjęciach domowych znacznie atrakcyjniej prezentują się mieszanki różnych alkoholi, które pozwalają zabłysnąć gospodarzom inwencją w zaskakujących połączeniach i komponowaniu nowych smaków. Na koniec jedno acz wielce ważne zdanie: bez względu na to czy pijemy wyborową, whisky, szampana czy margaritę nie należy przesadzać. Jest moment – dla każdego w innej porze – w którym należy powiedzieć sobie STOP! I to także dlatego, by przy następnej okazji nie patrzeć na tęczowe płyny w pięknej szklance ze wstrętem lecz z smakiem.
Rady i porady
W domowym barku amator longdrinków i koktajli musi mieć shaker czyli niewielkie naczynie szczelnie zamykane (przypominające termos), w którym metodą energicznego wstrząsania miesza płyny wchodzące w skład drinka. Potrzebne są też: łyżeczka barowa do mieszania, mieszadełka podawane do niektórych drinków w szklankach koktajlowych, kubek mikserski (do mieszania drinków nie wymagających energicznego wstrząsania w zamkniętym shakerze),sitko barowe, profesjonalny korkociąg kelnerski, wiaderko z pokrywką do lodu kruszarka do lodu i wiele różnych rodzajów szklanej zastawy.
Niezbędne jest co najmniej pięć rodzajów szklanic i kieliszków: dwa typy szklanek – wąska wysoka(tzw. highball) i niższa szeroka (old fashioned) oraz trzy gatunki kielichów: głęboki pękaty (hurricane), płaski, szeroki (jak do szampana), szeroki, otwarty lecz zwężający się ku dołowi (zwykły koktajlowy). Typów naczyń jest znacznie więcej więc barek można systematycznie wzbogacać zarówno o przepisy jak i jego szklaną zwartość.
Podstawową zawartość domowego barku stanowią oczywiście trunki. Absolutnie niezbędna jest w nim obecność kilku rodzajów wódek czystych (wyborowa, żytnia, gin, absolut); whisky, burbon; dowolne rodzaje brandy, rum, tequila, ouzo; likiery – cointreau, advocat, amaretto, cassis, curacao; kilka rodzajów wermutów; sherry, kilka gatunków win; soki owocowe; sól (w kilku gatunkach), cukier, cynamon; sos tabasco, worcestershire; świeże jajka; oliwki, migdały, pomidory, owoce cytrusowe; wody gazowane i bez gazu; gałązki i listki ziół (np. mięty); kwiaty jadalne (nasturcja, fiołek).
Komentarze
🙂
ależ ja jestem banalna… z tym moim ulubionym mohito….
🙂
Panie Piotrze,
dziekuję za odpowiedź i ośmielony Pańską życzliwościa pozwolę sobie następne pytanie zadać. Co Pan sądzi o podawaniu do obiadu zmrożonej wódki czystej, którą pije się w kieliszkach? Czy to się w ogóle dobrych manier trzyma? Znałem kiedyś np. pewnego pułkownika, który do golonki po bawarsku (w innych postaciach zresztą także) prosił podawać sobie wyłącznie wódkę twierdząc, że z innymi trunkami (np. winem czy piwem) po prostu golonki jeść nie można. Sam mam ze zmrożoną wódką takie wspomnienie z przed wielu lat (dość miłe, bo nie nadużyłem): Moskwa, moi przyjaciele Rosjanie i zimna Stoliczna pita pod zimny kawior, podawany w miseczkach ułożonych w większych miskach wypełnionych lodem. Jadło się łyżeczkami, zagryzając specjalnymi niedużymi bułeczkami (chyba pszennymi).
Tego zwyczaju, ze zrozumiałych względów, u nas upowszechnić się nie da, ale czy w ogóle serwowanie czystej wódki do posiłków jest eleganckie?
Ależ zawsze lepsza zimna wódka niż ciepła. I nie widzę w tym nic nieeleganckiego. Mogę się podeprzeć „Romansem Teresy Hennert” w którym Zofia Nałkowska napisała najlepszy kawałek kulinarny w polskiej prozie. Opisuje ucztę mężczyzn z doborowego towarzystwa, którzy do wspaniałych dań pili (także) wódkę.
A ja mam fatalne wspomnienie z zupełnie nieeleganckiej uczty, gdy w mongolskiej jurcie podano mi gotowane oko baranie i szklankę (ciepłej) czystej. I tylko ta ohydna wóda pomogła wyjść zwycięsko z potyczki z delikatesem, podanym mi jako gościowi honorowemu, przez szefa tamtejszych pasterzy owiec.
Nikomu nie życzę takich kulinarnych potyczek.
Smacznego. P.Ad.
Dobry i ladny sposob na podawanie zmrozonej wodeczki jest nastepujacy:
cala butelke wodki wsadzic do wiekszego pojemnika (walec lub prostopadloscian) tak, zeby wystawala tylko szyjka. Wypelnic pojemnik woda i calosc zamorozic. Do wody mozna wlozyc wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Zamarznie razem z woda otaczajaca butelke i posluzy jako dekoracja. Dobrze wychodza w tym ukladzie plasterki cytrusow, kolowowe rosliny i owoce, jedlina – pomyslowosc nie ma granic.
Wodke przed podaniem wyjmuje sie z pojemnika i serwuje z butelki uwiezionej w otrzymanej w ten sposob bryle lodu z dodatkami dekoracyjnymi.
Robi wrazenie.
Pozdrawiam,
Jacobsky