Było, minęło
To jest książka tylko dla miłośników literatury i anegdot z pisarzami w roli głównej. Wydały Iskry w ubiegłym roku dzieło prof. Andrzeja Z. Makowieckiego „Warszawskie kawiarnie literackie”, w którym opisuje on życie elit dawnej Warszawy toczące się głównie właśnie w kawiarniach.
Dziś podobnego fenomenu już nie ma. A na przełomie wieków (XIX i XX oraz w okresie międzywojennym) całe życie intelektualne toczyło się głównie przy kawiarnianym stoliku. Powstawały tam drobne wiersze, ale i poematy, piosenki, a także dramaty, wreszcie prace naukowe i poważne teorie matematyczne czy np. antycarskie spiski.
Jedną z takich kawiarni była warszawska „Udziałowa”. A lektura i tym, co się w niej działo, okraszona jest pysznymi anegdotami, bo ówcześni pisarze i inni artyści mieli poczucie humoru. Pisze więc Makowiecki (profesor UW i Akademii Teatralnej):
Kogóż w ciągu pierwszych dziesięciu lat lokal ten nie gościł, komu z braci literackiej i artystycznej nie był między rokiem 1900 a 1910 w chwilach niedomagań materialnych ucieczką, a komu z konspirujących się „nielegalnych” ratunkiem. Ja sam nieraz w okresie tzw. pierwszej rewolucji rosyjskiej szpiclowany przez agentów „ochrany” gubiłem ich tutaj, wypuszczany przez właściciela i gospodarza, pana Kazimierza Życkiego, przez kuchnię lub przez bilardy na podwórze.
Spotykaliśmy się z Mietkiem Srokowskim co dnia w porze przedpołudniowej, zasiadaliśmy przy jednym i tym samym albo przy dwu sąsiednich stolikach, stawialiśmy jeden drugiemu, ten, który miał, po całej „czarnej” i po jednym kałamarzu z atramentem i zasiadaliśmy do pisania na papierowych serwetkach. Tak tworzył się sonet lub rondo, które zaniesione do tej lub owej redakcji, a było ich aż nazbyt wiele, a my byliśmy „wzięci” w owym czasie, dawały żywcem po trzy ruble. Taka była taksa. Żyło się za to we dwóch ze dwa-trzy dni.
Bywały jednak i lepsze chwile. Ten sam Mieczysław Srokowski, nieco pozer, niepozbawiony przy wysokim polocie poetyckim i dowcipu, zaimponował nam, członkom „klubu goliatów”, setką. To znaczy oryginalną „katarzynką”, czyli papierkiem sturublowym, na którym widniał portret carowej Katarzyny. Przyszedłszy rano do Udziałowej, zastał mnie i Jana Augusta Kisielewskiego. Od razu krzyknął: „Trzy duże kawy!”. Kiedy po godzinie zawołał: „Płacić!”, z monarszym gestem rzucił na stół sturublówkę. Zdębieliśmy. Srokowski wybiegł, zamówiwszy nas na południe do baru:
– Ja płacę! Hetmańska detyna!Wypiliśmy po dwie wódki, zjedliśmy po bigosie. Zapłacił… i oczywiście roztrąbiliśmy ten fakt wieczorem w Udziałowej.
Nazajutrz patrzymy, Srokowski zmienia nową setkę i stawia wódę.
I tak przez cztery dni. A dowcip był ten, że kawalarz istotnie otrzymał z Jarosławia od stryjaszka na wyrównanie wszystkich długów w przeddzień zapowiadanego ożenku przekaz na 150 rubli. Pokazując co dzień sto, rozmieniał je, a potem z tych pięćdziesięciu uzupełniał wydatkowane i wymieniał na nową całą setkę, którą imponował… Dopiero gdy się wyczerpała owa rezerwa 50 rubli, prawda wyszła na jaw. Przez kilka dni byliśmy pewni, że istotnie, jak twierdził, odziedziczył milion spadku po przodku hetmanie.
Niestety, zapowiadający się świetnie twórca Epigonów, Krwi, Kultu ciała, które w życiu literackim Warszawy były ewenementem, wypalił się przedwcześnie, zgasłszy w dziewięć miesięcy zaledwie po ślubie jesienią 1910 roku.
Książka Makowieckiego opisuje także życie literackie i w powojennych czasach. Na jej kartach występują więc także Brandys, Woroszylski, Szpotański, Dygat, Kisielewski. Ale to już był schyłek tego rodzaju życia i instytucji.
Komentarze
Dzień dobry.
Tak, kawiarnie, restauracje to była instytucja. Ziemiańska, Adria, Hawełka krakowski, czy lwowski Zaleski. Kwitło życie towarzyskie, rodziły się plotki i intrygi. Pamiętam jeszcze z XX w. krakowski Spatif, Klub Pod Gruszką i Krupniczą z niezapomnianą panią Ewą Otwinowską i szatniarką, szarą eminencją Lolą, tam też działo się to i owo. Zastanawiam się, czy teraz jeszcze są takie miejsca, gdzie ludzie przychodzą nie tyle zjeść, co poplotkować w towarzystwie sobie podobnych, pointrygować na sobie różnych i wyżyć się społecznie 🙂
Dlaczego mój komentarz czeka na moderację?
Jestem wielkim wielbicielem poezji Skamandrytów, przed ?Ziemiańską? była ?Kawiarnia pod Picadorem?. Już od dnia niepodległości Warszawiacy zaczęli spotykać ulotki na ulicach, podpisane przez ?Komitet Wykonawczy Kawiarni Poetów w składzie: Leszek Serafinowicz, Antoni Słonimski i Julian Tuwim?. Dla tych, którzy nie wiedzą ? Leszek Serafinowicz to Jan Lechoń.
Samo wejście do kawiarni kosztowało 5 marek, ale też był cennik nadzwyczajny:
1) zwyczajna rozmowa (od 3 do 5 minut) z prawem podania ręki ? 50 marek,
2) ofiarowanie przeczytanego utworu ? 75 marek,
3) ofiarowanie rękopisu
a) bez dedykacji ? 150 marek,
b) z dedykacją ? 500 marek,
i) za dodanie w dedykacji słowa ?kochanemu? ? 100 marek,
4) propozycje matrymonialne tylko w czwartki,
a) poeta Tuwim podobnych zgłoszeń nie przyjmuje,
b) do pozostałych poetów mogą zgłaszać się interesantki posiadające przeszło 75 tys. marek posagu (bez różnicy płci, narodowości i wyznania).
A jako dodatek Julian Tuwim:
Jest w tym Paryżu
Dużo krzyku i rozpusty
I jest
„Exposition des Arts Decoratifs”,
A ja siedzę w knajpce w pobliżu
I piję aperitif,
Piąty czy szósty”.
Czy nie piękne?
Ps. Panie Piotrze!
Co to jest kasza jajeczna?
Zapomniałem na śmierć o tych znakach zapytania. Przepraszam. To powoduje pisanie wcześniejsze w Wordzie i kopiowanie.
Oprócz kawiarni literackich istniały również kawiarnie artystyczne: „Sztuka i Moda” założona przez p. Zofię Raczyńską-Arciszewską i kawiarnia Instytutu Propagandy Sztuki. Odbywały się w nich koncerty, występy kabaretów, wernisaże artystów i studentów ASP, pokazy mody. W SiM często bywał Franciszek Fischer.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/157159/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/157316/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
„Panneaux dekoracyjne Wacława Borowskiego” z „Małej Ziemiańskiej” na ul. Mazowieckiej.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/118134/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/157223/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
Wnętrze kawiarni „Sztuka i Moda”: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/84687/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
Kawiarnia IPS: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130799/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
SiM: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/84679/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/84681/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
Stali bywalcy: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130801/f8c18ee24ef48728cffd94968356c77f/
Wiedziałam, że dzisiejszy temat to raj dla Asi 🙂 Dzięki za obrazki!
Mój komentarz bardzo niewinny czeka na moderację. Też tak macie?
Nie 🙂 Zresztą widać jak po ilości zdjęć 😉
Bejotko,
być może użyłaś nieopatrznie słowa, na które łotr ma uczulenie 😉
Mój komentarz też czeka na moderację 🙄 Shock:
Mam bana?
Może wszyscy mamy 🙂
Mój komentarz jest bardzo, bardzo okraszony, ale nie pysznymi anegdotami.
Koniec początkowego schyłku
O, a Placek nie ma bana i Asia też 😯 🙂
Duże M.,
Jednak nie 😉
Miłego dnia 😆
Czy teraz wszystkie komentarze są moderowane?
widzę, że losowo 😉
Paryz ma stojaca od stuleci znanego restauranta procope, podobno jest to pierwsza kawiarnia w paryzu. Bylem tam raz, ogromne zyrandole oswietlaja czerwone skorzane lawki. Jadlo sie tam z przyjemnoscia tym wieksza, ze przede mna bywali tam literaci i filozofowie swiatowej slawy: voltaire, balzac, hugo i miedzy innymi france. Wielkie swiatowe nazwiska, cala fabryka duchowych wynalazkow. Mnie tam zadne anegdoty nie pociagaja, moze dlatego, ze wyszedlem z tego samego lokalu co voltaire, balzac, hugo …. 😉
Milego weekendu, 🙂 🙂 🙂
Nie Jagodo, wydaje mi sie, ze tylko ten pierwszy po naprawach. Nastepne powinny przechodzic glatko
Szaraku,
kolejne dwa czekają 🙁
Tak jak myslalem, a zatem jeszcze raz
szarak
4 lipca o godz. 12:03
Paryz ma stojaca od stuleci znanego restauranta procope, podobno jest to pierwsza kawiarnia w paryzu. Bylem tam raz, ogromne zyrandole oswietlaja czerwone skorzane lawki. Jadlo sie tam z przyjemnoscia tym wieksza, ze przede mna bywali tam literaci i filozofowie swiatowej slawy: voltaire, balzac, hugo i miedzy innymi france. Wielkie swiatowe nazwiska, cala fabryka duchowych wynalazkow. Mnie tam zadne anegdoty nie pociagaja, moze dlatego, ze wyszedlem z tego samego lokalu co voltaire, balzac, hugo ?. 😉
Milego weekendu, 🙂 🙂 🙂
Na glodniaka nic nie mozna wymyslec. Jade na döner kebab do bernau. Jedzony tam ma wszystkie kebaby na planecie pod soba 🙂 🙂 🙂
Smacznego
czekają moje komentarze z 11:26, 11:37, 12:10
zobaczymy czy ten przejdzie…..
niewygodna kapcia plus poczekalnia ….
Taka książka, to coś dla Pyry. Mam już kawiarnie lwowskie i poznańskie, postaram się (przynajmniej przeczytać) literackie kawiarnie warszawskie. Aktualnie po lekturze papierówki, zajmuję się darami ziemi. Smażę, marynuję, gotuję, nastawiam.
Do wieczornego spotkania nablogu.
Naszym południowym sąsiadom NAJLEPSZEGO życzą Kanadole 🙂
Jagoda,
nie bój żaby, ja mam te same przypadłości od wczoraj, jak *ulepszono* blogi Polityki – moderacja 🙄
Ciekawe, że w sąsiedztwie nie ma tych kłopotów.
Przepisuję, bo wysłałam wcześniej – i złapał Kozak Tatarzyna, bo w tych tam kapciach miałam wpisać słowo, które kończyło się na a s s . HA HA!
Alicja
4 lipca o godz. 13:32
Naszym południowym sąsiadom NAJLEPSZEGO życzą Kanadole 🙂
Twój komentarz czeka na moderację.
A guzik z pętelką, nadal czekam na moderację 🙁
Nic to, przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy kapcię i moderację 🙄
Kapcia jest nie do odczytania, cholera by ją, tę kapcię 👿
Sprawdzam kapcia
Sezon wiśniowy się zaczął. U mnie zanim się zaczął to prawie się skończył. Większość wiśni zeżarła rodzina dzikich gołębi. W przyszłym roku kupię strzelbówkę i będę strzelał 🙁
Specjalnie pojechałem do Warszawy, by interweniować ponownie w sprawie trudnej drogi do blogu. Obiecano mi, że firma obsługująca „Politykę” poprawi swoje niedoróbki i komentarze będą łatwo wchodzić. Zajrzałem też do rubryki „Oczekujące” i jest tam pusto. Tymczasem nadal sygnalizujecie trudności. Nie pojadę ponownie ale będę telefonował. Mam nadzieję, że to przejściowe trudności. Reforma internetu „Polityki” objęła wszystkie blogi.
Hmmmm…wreszcie ruszyło, zobaczymy, czy teraz będzie automatycznie, czy dalej poczekalnia.
Odnosząc się do tematu, z upodobaniem na starość czytam wszelkie pamiętniki, biografie i autobiografie literatów i ogólnie ludzi kultury. Jest tam sporo o bywaniu w knajpach. Z braku świeżej literatury polskiej podczytuję po raz drugi „Dzienniki” Kisiela, no, tam jest sporo o bywaniu 😉
Interesują mnie bardziej współcześni ludzie i ich wspominki, tacy powojenni, można powiedzieć. Podobała mi się też Mariusza Urbanka „Waldorff.Ostatni baron peerelu” i „Brzechwa. Nie dla dzieci”. Mariusz Urbanek ma talent do pisania biografii.
Doskonałym wejrzeniem w duszę Gombrowicza jest „Kronos” – chyba nie mają racji ci, którzy się oburzali na Ritę Gombrowicz, że wydała te dzienniki. Gdyby Gombrowicz nie życzył sobie tego, to po prostu spaliłby te zapiski albo zrobił zastrzeżenie, ze po jego śmierci spalić. Kronos czytało mi się dwa razy, raz na Darze w drodze ze Szczecina do Rostocku, a drugi – po powrocie z Argentyny – w Buenos chodziłam tu i tam śladami Gombrowicza i żal, że nie wystarczyło czasu na Kurytybę.
Chłechłe…oczywiście, że stoję w poczekalni! Komentarz wysłałam zaraz po komentarzu Gospodarza.
W razie czego zapisuję się do tego komando 👿
Ale Gospodarzu – jak to jest, że u Owczarka nie ma problema, a tutaj jest? To mnie ciekawi.
Sprawdziłam u Pani Kierowniczki od Muzyki – tam nawet mój komentarz nie wszedł, sprawdziłam dwa razy, oba poszły w niebo.
Wychodzi na to, ze usprawnianie jeszcze trochę potrwa.
Zawsze powtarzam… nie zepsute, nie naprawiaj 👿
Ale informatycy tak mają, ulepszają 🙄
Znam z autopsji…
Gdyby ktoś znalazł 40 minut wolnych od innych zajęć, to warto zajrzeć na SO. Tam jest 3-częściowe nagranie debaty nt blasków i cieni naszej młodej demokracji i aktualnego portretu Polaka. Paneliści : Czapiński, Makowski Wielowieyski, moderator – Popowski. Wprowadzającym był S.Bratkowski i wyglądał przerażająco źle. Były komunikaty o szpitalu, no i została z chłopiny połowa. A dyskurs świetny.
Życzenia Najlepsze dla południowych sąsiadów Kanadoli z okazji ich święta 🙂
Mam nadzieję, że zdążą te życzenia dziś dojść 🙂
test
ha ha.
Wykryto duplikat słowa „test”, które się nie ukazało 🙄 pay
Hmmm…
w czarną dziurę
Zaległe życzenia dla Kanadyjczyków i dzisiejsze dla Jankesów 🙂
Poczekalnia!
Odczytywanie kapcia i odczekiwanie w poczekalni zaczyna być sportem samym w sobie 😉
16:55, 16:56 poczekalnia 😆
poczekalnia trzykrotna 😉
teraz w kapciu jest Marsh, zobaczymy czy wejdzie 😆
nie weszło
pojawiam się i znikam i znikam 😀
Chłopaki chyba dopracowują „ulepszenia” dla nas, co to ho-ho! jakie będą wspaniałe 😉
Przeciwko tej pogiętej kapci ja stanowczo protestuję! 👿
Jagodo, nie jestem Jankesem, ale przekażę w odpowiednie ręce.
BJKo wymieniłaś prawie wszystkie miejsca godne zapamiętania. Gwoli prawdy historycznej dodam kawiarnie Rio przy św. Jana i barek Hotelu Francuskiego. Rolę „selekcjonera” przy wejściu przez lata grał p. Stefan, Serb z pochodzenia mówiący pięknie po francusku. Podobną rolę w Spatifie miał p. Tadeusz, szatniarz u którego na ladzie był jedyny telefon. Użyczał lub nie, a gdy jakiś odebrał, to potem mówił np. do Piskorza – „Panie Leszku, dzwoniła żona. Powiedziałem, że pan przed chwilą wyszedł”…
Moje jak dotąd – wchodziło, za to Łotr pożarł mi dwa komwntarze na SO i jeszcze oznajmił, że się powtarzam. A tam red A.Kwapisz Kulińska wyszperała, że najstarszy notowany patent świata, dotyczy kucharzy i jedzenia. Musiał być wystawiony przed 510r pne (data zburzenia miasta Sybaris , greckie miasto w Italii, stąd sybaryta). Miasto było znane z kucharzy i wysokiego lotu sztuki kulinarnej. Patent zaś opiewał, że wynalazca nowej potrawy ma roczny monopol na gotowanie wg nowego przepisu i ciągnięcie z tego zysku. Po roku ochrona już nie działała i każdy mógł naśladować wynalazcę.
BJKo, czy te miejsca znasz z opowiadań, czy z autopsji? Bo jeśli osobiście, to powinniśmy się znać z realu, chociaż za młode dziewczyny mnie wtedy nie interesowały.
Cichalu, z autopsji. Ale ewentualnie o tym to tylko prywatnie możemy pogadać, można napisać z bloga.
Za zyczenia dziekujemy, chociaz pogoda nie dopisala. Nie bedzie sakramentalnego BBQ w ogrodzie.
Beda za to mecze I AC.
Pepegorze, bedzie trzymanie za Germany. Zdecydowanie!
A teraz sprobuje sie wstawic…
U mnie wchodzi bez problem. tylko w ostatniej chwili trzeba zmienic numer…
Tyle razy zmieniac, aby byl czysty I dobrze widoczny.
Cichalu,
dla Ciebie życzenia extra 😉
test 🙂
Jagódko! Dziękuję pięknie!
Upiekłam kuraka na wypadek, gdyby Dziecko z psem jechali już jutro – wtedy obrane mięso właduje się w pojemnik i z głodu w pociągu nie umrą. Natomiast jutro, raniutko upiekę doroczny, placek piaskowy z morelami. Na tym się mój wkład w wakacje Młodszej kończy.
Nie wszyscy zapewne (i niewielu) wysłuchają debaty w Centrum Edukacji Społecznej, którą polecałam poprzednio. Dla tych, którzy nie posłuchają, „sprzedam” własnymi słowami wypowiedź J. Czapińskiego, która rozbawiła słuchaczy i mnie też.
Otóż prof. Czapiński na pytanie, dlaczego (przy podobieństwie losów narodów środkowej i wschodniej Europy) Polacy,są tak indywidualistyczni i niepodobni do Rosjan, Białorusinów, Ukraińców, a nawet Słowaków, odpowiedział
… Bo my jesteśmy nadal chłopami pańszczyźnianymi (ŚMIECH NA SALI) No właśnie; chłop pańszczyźniany nie miał poczucia wspólnoty, a my w 92% jesteśmy potomkami tych chłopów. Z tym, że – proszę państwa – polskiemu chłopu wydawało się, że on jest Czartoryski, Radziwiłł, Sapieha, albo – jak nieco wypił – wszystkimi nimi na raz. I jak możemy być jak oni… no nie. Z Polakami nie da rady…..
Pyro,
możemy się czuć potomkami Jaśniepaństwa, bo słuchy chodzą, że Jaśniepanowie chetnie z dziewkami z ludu się zadawali 😉
Ja nic nie mówię, tylko dokumentuję 🙄
Alicja
4 lipca o godz. 18:46
Pyro,
możemy się czuć potomkami Jaśniepaństwa, bo słuchy chodzą, że Jaśniepanowie chetnie z dziewkami z ludu się zadawali 😉
Twój komentarz czeka na moderację.
Wszystko to Alicjo (18:46) zależy, jaki szacunek mamy do swoich przodków.
Nie przypuszczam, by moi, w przeciwieństwie do Twoich i jak sugerujesz, także Pyry, na lewo, na prawo…
Toast za Orcę, WandęTX Niunię, Yotę, Nowego i Cichala i Yurka – nie wiem kogo zgubiłam- to jeden duży łyk
a drugi – za Helmutów Pepegora. Bramkarza mieli ponoć najwyższej klasy i zwycięstwo im się należało (zdanie Młodszej)
Niech tam, będzie i trzeci łyk – pocieszenia dla naszej frakcji Galów.
Wiwat!!!
Uff – akurat starczyło.
Nie nie było specjalnie ładnie ale znacząco, bo pierwsze zwycięstwo nad Francuzami w ważnym meczu od 32 lat. Teraz kto?
Albo Brazylia, albo Columbia – nie będzie już lekkich przeciwników.
Przeczytam do tyłu.
Miśka,
ja nie piszę o swoich, Pyry czy kogokolwiek przodkach, ja piszę o tym, co wyczytałam z literatury. Przeczytaj jeszcze raz mój wpis.
Jak ktoś nie czyta, to nie załapie, przecież określenie „dziewki” nie jest dzisiejsze, prawda?
Znowu zza węgła 🙄
Pytanie do panów: czy Ernest Wilimowski był wszechstronnym sportowcem? Czy to zbieżność imienia i nazwiska?
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/212288/e08f77985b46f6079bebc588942ff38e/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/211344/e08f77985b46f6079bebc588942ff38e/
Przed meczem z Brazylią: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/188304/e08f77985b46f6079bebc588942ff38e/
Pepegorze,
czyli czeka nas nastepny mecz pelen emocji.
Powiem szczerze, ze bede trzymala za Brazylia. Im bardziej zalezy, no I przeciez tak sie ten biedny kraj wykosztowal! Niechby mieli satyswakcje.
Czasy, gdy bramkarze grali w kaszkietach: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/190757/e08f77985b46f6079bebc588942ff38e/
Niunia, lubisz lososia zabajcowanego i ja cie za to tez lubie. Ale powinnas wiedziec, ze w sao paulo tez bylem. Wszedzie gdzie bylem to nasi wygrywali i przechodzili dalej. Nie wiem gdzie bedzie nastepny spektakl, ale jestem spoko, calkowicie spoko i w dobrym nastroju 🙂
Nie wiem co chcesz trzymac? 🙂 🙂 🙂 😉
I nie wiem dlaczego uwazasz ze brazylia jest biedna?
Jeżeli Pan pozwoli Panie Redaktorze, to powtórzę pytanie, co to jest kasza jajeczna? Rozbełtana z jajkiem?
Asiu. Bramkarzy w kaszkietach pamiętam doskonale, np Rybicki z Cracovii. Piłkarze mieli krótkie spodenki, nie takie „dynamówy” jak dzisiaj.
To określenie powstało w latach 50tych, kiedy do Krakowa przyjechali na mecz z Wisłą piłkarze Dynamo Tbilisi. Mieli takie spodenki jak teraz. Dla nas to było wtedy bardzo śmieszne. Ja do dzisiaj noszę krótkie spodnie krótsze niż ogół. Widocznie nie chcę być dla siebie śmieszny… 🙂
Zaczyna się!!!
Doczytałem i się odniosę od końca, od Asi:
Ja jestem z tych jak i Wilimowski, i rozumię zupełnie. To ale rozległy temat i mogę ew. zwrócić uwagę na blog sąsiada, Dziadula, ale ostrożnie!
Miśko – gratuluję dobrego samopoczucia!
Pyro – powtórzę podziękowania za wskazówkę na Studio Opinni, jednak tym razem dam chyba spokój, bo wolę czytać niż słuchać. Stale jeszcze próbuję sprawdzić, co warta jest moja podzielna uwaga i czytając – obserwuję lecący telewizor. Przyznam, że wychodzi co raz gorzej. Inna sprawa,że jest tam link na film Wajdy z 1972, który przypadkowo widziałem we Wielki Piątek tegoż tam wtedy roku. Nie pojmuję, że reperkusję na tą tam nprodukcję, przeczytałem dopiero przedwczoraj. „Piłat i inni” to tytuł. Zachęcam, zrobił na mnie wrażenie, bo ikonografię Wajdy miałem jeszcze świerzo pod skórą. Szkoda tylko, że nie mam pomysłu na nagłośnienie. Ledwo co słychać.
Niuniu, dziękuję za trzymanie – pomogło!
Cichalu – to mamy i to wspólnego, że ja zbyt młodych też nie widzę jako objekt. Wolę dojrzalsze, zawsze jakoś na wysokości oczu. Co nie znaczy, że nie obejrzę się za dziewuszką, gdy jadę ulicą. Interesuje mnie wtedy raczej potencjał który ew. tam tkwi.
Taki esteta jestem,
A moze teraz wejdzie bez problemow?
Niunia, lubisz lososia zabajcowanego i ja cie za to tez lubie. Ale powinnas wiedziec, ze w sao paulo tez bylem. Wszedzie gdzie bylem to nasi wygrywali i przechodzili dalej. Nie wiem gdzie bedzie nastepny spektakl, ale jestem spoko, calkowicie spoko i w dobrym nastroju 🙂
Nie wiem co chcesz trzymac? 🙂 🙂 🙂 😉
I nie wiem dlaczego uwazasz ze brazylia jest biedna
robie wampa 🙂 😉
Pepegorze – to było zupełnie niewinne pytanie. Zobaczyłam dwa stare zdjęcia – na jednym piłkarz, na drugim hokeista i to mnie zaciekawiło, bo dyscypliny są różne. Nie chcę dyskutować o kolejach jego losu.
Pepegorze, to nie esteta, to raczej „smakosz”….
No ale ogladamy.
Niunia,
Niuniu uznałem za zbyt protekcjonalne – Niunia więc – rację masz!
To nie futbol. To wolnoamerykanka. Brutalny mecz. Podania nieprecyzyjne, chyba, że brazylijczycy podają sobie, graja już na czas! Sędzia kalosz. Pierwszy korner po którym padła bramka, niesprawiedliwy. Ostatni kontakt a piłką miał Brazylijczyk. Ktokolwiek wygra, to Pepegor może być spokojny o finał!
Och Pepgorze, nie dziel wlosa na czworo….
A wiec lapiemy oddech!
Jasne, że oglądam.
Co z tego wynika – zobaczymy.
Szkoda, że wtedy nie zakładano takich podsłuchów. Ludzie, wyobraźcie sobie, parę tysięcy godzin rozmów w takich kwaiarniach. Jakie to miało by wzięcie!
Pepe – a ja mam w poważaniu co sobie panowie przy kielonku i zakąsce opowiadają. W Vip Roomie, w gabineciku czy w toalecie. Zawsze się wszystko co ważne załatwia w kuluarach. Jakby tak rozmów małżeńskich posłuchać ( cudzych) też byłaby uciecha.
Pepegorze…
znudziłoby się szybko podsłuchiwanie, bo o czym panowie mogą rozprawiać przy kielichu? O tym samym – władza, forsa, kobiety 😉
Niestety, tamci panowie podstawili się 🙄
Za kim ja mam trzymać w tym meczu? Bo tak w ogóle sekunduję Niemcom od początku do końca 🙂
Asiu – Odpowiadam na Twoje niewinne jak zapach rumianku pytanie;
Tak, piłkarz i hokeista na zdjęciach to jedna i ta sama osoba, bardzo wszechstronny sportowiec który, co prawda już nie zawodowo, jeździł na nartach.
O tym, że Pepegor jest równie wszechstronny wiedzą nawet chłopi pańszczyźniani 🙂
Udzieliłem niewinnej jak wiśniowy sad przed zapyleniem odpowiedzi na niewinne pytanie Asi i czekam na zmiłowanie.
Pańszczyźniani chłopi, a nie potrafią odpowiedzieć na Pytanie Torlina.
Hańba 🙂
Jest cudnie!!! Zasluzyli, zapracowali I wlozyli tyle pieniedzy. Dla nich to niejako jak religia.
Kiedy obserwuje u nas na malych stadionach, w parkach, poludniowo-amerykanow, nie moge sie nazachwycac, jak ta pilka klei tym dzieciom sie do nogi.
Good for them!
Pepe! Vamos! Chaos i przepychanki. Sędzia miał 3 powody fatalnych werdyktów.
1.Jest głupcem
2.Wziął niedostosowane soczewki
3.Ma dwie ciotki. Jedną Brazylijkę a drugą Kolumbijkę i nie może się zdecydować, której się bardziej boi!
A ja dalej w poczekalni 🙁
Za jakie grzechy?
„Alicja
4 lipca o godz. 23:26
Pepegorze?
znudziłoby się szybko podsłuchiwanie, bo o czym panowie mogą rozprawiać przy kielichu? O tym samym ? władza, forsa, kobiety 😉
Niestety, tamci panowie postawili się 🙄
Za kim ja mam trzymać w tym meczu? Bo tak w ogóle sekunduję Niemcom od początku do końca 🙂
Twój komentarz czeka na moderację.
Niunia
4 lipca o godz. 23:58
Dieta kawiarniana czyli dwie wódki i bigos dziennie to recepta na długowieczność. To kawiarnia powinna być studiem opinii.
Niepowtarzalna atmosfera – kawa, jaka kawa?
Placku, jaka dlugowiecznosc, przeciez obaj juz nie zyja. A moze nasze mysli sie rozmijaja?
No i skończyło się „cudnie”. Naymar ma prawdopodobnie złamania w obrębie kręgosłupa. Więcej w Mundialu nie zagra. Tak się kończy indolencja sędziego!
Nie to nie…
„Nie to nie ” względem wklejania wpisów. No ale niech się bawią młodzi, niech ulepszają.
Ulepszacze zabierzcie tę kapcię,
TEGO SIĘ NIE DA odczytać!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jest możliwość, że ja mam zaburzenia wzroku, stara kobieta wysiaduje, ale nie wydaje mi się.
„Pyro,
możemy się czuć potomkami Jaśniepaństwa…”
MY możemy się czuć, MY!!! Piszesz wyraźnie, więc nie odwracaj kota ogonem.
Pozdrawiam „za wegła”.
Torlinie – kasza jajeczna to semolina, a polska nazwa była dosłownym tłumaczeniem z niemieckiego.
Teodora Zawackiego Memoriale oeconomicum to poezja 🙂
Profesor bez dodawania przypraw – od 17:39
Już trzy bezcenne wpisy marynują się w beczce z nalepką „Jest gorzej by jak w raju było”.
Dzięki Placku, bo Gospodarz nie czyta moich wpisów. Ale się przecież nie pochlastam z tego powodu. 😉
A w blogach „Polityki” moje wpisy przepadają bezpowrotnie, czasami najcenniejsze pierwej kopiuję i ku mojemu zdziwieniu za drugim lub trzecim razem wchodzą.
Znów test.
Torlinie czytam wszystkie teksty, tylko nie siedzę bez przerwy przy komputerze. Ostatnio zaś – co napisałem na blogu – dwukrotnie jeździłem do Warszawy interweniować w redakcji w sprawie kłopotów blogowiczów (i moich też) z zamieszczaniem komentarzy, wpisów oraz zdjęć. Na Twoje pytanie odpowiedział Placek więc już nie zabierałem głosu. Naprawdę nie lekceważę żadnego pytania ani komentarza. Ten blog przecież jest dla jego uczestników a nie dla tzw. gospodarza.
Oczywiscie przepraszam Cię za nadmiernie długie oczekiwanie na odpowiedź.
Miśka, czytasz nieuważnie. Ja się wcale do kwestii nie odniosłam – cytowałam tylko dowcipną odpowiedź prof Janusza Czapińskiego. O naszych „jaśniepańskich” przodkach zażartowała Alicja. I nadal d r uk o w a n y m i : to był żart Alicji. Żart, nie prawda objawiona.
pepegor – latami szukałam (bez rezultatu) filmu „Piłat i inni”. Ale wersja jaką oglądałam w kinie Moskwa* (1972) była jedyną w swoim rodzaju – a tej właśnie poszukiwałam. Bez dubbingu niemieckiego, w języku polskim. O ile mnie pamięć nie myli, ostatnia rola filmowa Jana Kreczmara.
E.
Pyro (12:06), odpowiedź (4:25) była dla Alicji.
Alicja zażartowała, ja z niej, a ona na to – bardzo poważnie się tłumaczy
Pogubili się wszyscy w żarcikach które przycież nie są prawdami objawionymi.
* miała oznaczać „chyba w kinie Moskwa”
Przy okazji – przed projekcją lektor poinformował widownię, że jest to wersja bez udźwiękowienia czyli dźwięk z planu filmowego. I tak – na pewno była to ostatnia rola Jana Kreczmara. Oczym wspomniał lektor.
Opps „o czym”
Ach ci informatycy – to przez nich polski chłop profesora Czapińskiego jest trzeźwy, a Pyry pijany w trzech arystokratów 🙂
Być może to profesor cytował Pyrę. Tyle pytań, tak mało czasu.
stop spam
read books
Hej, Placku – u mnie pół chłopa, na połowę szlachciury. To która połowa trzeźwiejsza? Może zresztą te ułamki jeszcze inaczej wypadają, bo człek każdy ma ośmioro pradziadków i więcej jeszcze tych pra,pra. I mówiąc prawdę, nie za bardzo mnie to obchodzi, bo Polacy zawsze (od XVII w) pili dużo, a my się co i raz gorszymy. Świętoszkowata hipokryzja jest chyba wyznacznikiem naszej moralności publicznej.
Z reguły, kiedy kilku panów umawiało się na wódkę, karty, obiad, jednym z pierwszych zdań rozmowy było ustalenie : kto płaci, kto i co dzisiaj „stawia” itd. Zmiana obyczaju – teraz pierwsze zdanie brzmi „No, to panowie, kto dzisiaj nagrywa?” Dobrze, że następnego etapu nowoczesności prawdopodobnie nie doczekam.
Nie sądzę, żeby profesor Czapiński żartował. Moim zdaniem, referował poglądy znane i stare, według których nigdy nie wyszliśmy mentalnie poza niewolnictwo.
Podejrzewam, że to raczej słuchacze nie zrozumieli, o czym mówi profesor i dlatego potraktowali jego wypowiedz jako żart 🙁
A szkodzą, bo to jest klucz do tego, co nas czeka 😎
A ścisłej, do tego, jak sobie urządzimy życie zbiorowe.
moderacja, to zniechęca 🙁
moderacja razy dwa, i po co?
Pyro,
nowoczesność już dawno przeminęła. Jesteśmy na etapie zejściowej postnowoczesności 😉
znowu moderacja
Czesc Jagodo 🙂
Przy tutejsczych pogodowych okolicznosciach przestaje mnie sie kumac, dlaczego wpisy bywaja banowane?
Masz racje Jagodo 🙁
🙁 znowu moderacja 🙁
Tylko nie wiem dlaczego mamy nagrabione?
👿
Ja też mam problem z moderacją, wstawia mnie do poczekalni. Sprawdzam…
O, weszło 🙂
Ha, nie chwal dnia przed zachodem słońca…
Alicja
5 lipca o godz. 16:57
Ja też mam problem z moderacją, wstawia mnie do poczekalni. Sprawdzam?
Alicja
5 lipca o godz. 16:57
O, weszło 🙂
Twój komentarz czeka na moderację.
Jagoda – podziel tekst na krótkie odcinki; krótkich nie „moderują”
A mnie rano nie zmoderowało, ciekawe od czego to zależy 😯
A mnie zżarło teraz, chyba źle odczytałam kapcie 😯 .Rano mnie nie moderowało, zobaczymy teraz.
Polityko, gdyby mnie w taki sposób zewnętrzna firma obsługiwała…. Średnio rozgarnięty bloger z doświadczeniem nie ma takich kłopotów, bo by mu wszyscy komentatorzy uciekli.
Ciemność, widzę ciemność. Znów mnie zżarło 8O. Trzeci komentarz 🙂
Ale nic to, przeżyjemy, kiedyś się dotrze.
Bardzo fajny wywiad w GW z Janem Nowickim, moją wielką miłością, i niech mi nikt nie mówi, że nie miał ulubionych aktorek, aktorów, piosenkarzy i tak dalej.
Podoba mi się jego filozofia życiowa, nie ze wszystkim się zgadzam, ale to nie o to chodzi, aby się ze wszystkim i wszystkimi zgadzać. Kawałeczek z tego wywiadu:
„Panie Janie, czy warto wywoływać wilka z lasu?
– Warto. Aby go pogłaskać.
To co jest najważniejsze w życiu?
– Chwila. To kumkanie żab i rozpalone ognisko. Mogę wymienić szereg rzeczy najważniejszych w moim życiu dla mnie, ale jak tylko zacznę je wymieniać, wyjdzie pretensja. Życie to indywidualne myślenie i indywidualne bicia serca. Każdy musi zgryźć je na swój sposób. Wszystko, co podpowiadane z boku, nie ma sensu.”
Alicja – już to pisałam: podkochiwałam się w Janie Nowickim jako X Konstantym. Odkochałam sie radykalnie po przeczytaniu kilku wywiadów.
Pyro –
Ty się w nim lawiu jako imagu, a nie w jego breinie że tak polsinglisz rzeknę.
E.
Test bo zżera mnie 😯 zobaczymy czy czwarty raz też.
😯
O to, to , Zwierzaczku. Jestem stanowczo przeciwko zbliżaniu się do idoli, gwiazd i tzw autorytetów. Każde bóstwo z oddali jest tęsknotą za doskonałością. Z bliska może być różnie – najczęściej rozczarowująco.
Jagodo z 16:45
Twoje uwagi sa bardzo interesujace. Gdybym jeszcze wiedzial do czego sie odnosza?
Tylko bardzo prosze, nie odsylaj mnie do linku. Potrafisz znakomicie strescic innych.
Szaraku,
pisał o tym dawno temu. Widziałam, że inni też wspominali o tym na blogach Polityki. Chodzi o teorię historyka węgierskiego, który twierdzi, że społeczeństwa na wschód od Łaby nigdy nie wyszły ze stanu niewolnictwa.
Niewolnik charakteryzuje się tym, że skupia się głównie na szukaniu „dobrego pana”.
A dobry pan to taki, który: daje jeść, daje dach nad głową,, nie bije (zbyt mocno) i pozwala się oszukiwać. To ostatnie zapewnia niewolnikowi poczucie własnej wartości.
Niewolnik nie bierze na siebie odpowiedzialności za swoje życie i życie społeczności, w której żyje.
Wystarczy się rozejrzeć dookoła, żeby zobaczyć czym tak naprawdę zainteresowani są nasi rodacy 🙁
Mentalność niewolników. Aspiracje jaśniepańskie 👿
moderacja
Jagodo – toż aktualnie czytam niezmiernie post-nowoczesną, akademicko błyskotliwą książkę p. Staniszkis „O władzy i bezsilności”. Język już jako tako opanowałam. Jutro podam słowniczek nowo pozyskanych wyrazów, które będę od czasu do czasu stosowała zamiast tych, od stuleci dobrze znanych i rozumianych. To mi pewnie podniesie samoocenę. Innego zastosowania dla nich nie znajduję – polszczyzna to bogate słownictwo.
Taż ja nie o zbliżaniu ino kochaniu „siem” w … „mój piękny panie raz zobaczony w technikolorze” itp
Piotrze – lotem śmigłowym przylecę i w szranki z Tobą stanę. Litości! Co to się wyprawia? Captcha zwariowała a ja z nią!
Oglądam Belgia – Argentyna. Ładny futbol. Oglądam nie po hamerykańsku, czipsy się skończyły a pyfffko nieaktualne, bo popołudniu muszę szoferować
Nie mam żadnych kłopotów z kapciami innymi moderunkami!
Jagodo dobrze ze juz przeslas kwaryntanne 🙂 🙂 🙂 🙂
Jestem malo zorientowany w polskich podsluchach. Obilo mi sie o jedno ucho 🙂 ze radek klepal o ” negerhaftigkeit ” czy to to samo o czym piszesz?
Pozdrawiam cieplo z rivery balyckiej 🙂 🙂 🙂
__________________
ach jeszcze jedno. Jak mi zadrzalo sie bywac nawalonym to i tak chodzilem bardziej prosto niz oni dzisiaj kapciu pokazuja 😉
Plaża i ja to oksymoron. Korzystając z weekendu oraz pięknej andaluzyjskiej aury, postanowiłam zmienić ?koloryt lokalny? skóry. W tym celu wyjęłąm z walizy tobę plażową, strój kąpielowy, krem z filtrem, zaopatrzyłam się w wodę i owoce i udałam się na dwotrzec autobusowy. A tu niespodzianka ? najbliższy autobus o godzinie 13:00. Nolens volens wylądowałam w Salobrenii o 14:00. Tabliczek z nazwą ?plaja? brak, za to są strzałki do centrum historycznego. Ta plaża nie jest mi chyba pisana…
Ewa – popytaj tubylców. Szkoda tracić okazję.
Trener brazylijski Scolari jeszcze przed mundialem, podobno: „Gdybym wiedział, że zdobycie mundialu zależy od Messi´ego (Argentyna!), kazałbym złamać mu nogę”. To mignęło mi dziś gdzieś w sieci. Próbowałem znaleźć jeszcze raz, nie udało się.
Strach się bać.
Przeszło.
Fakt, że odnośnie niektórych liter, to można jedynie zgadywać.
Drugiej połowy wczoraj już nie widziałem lecz z pierwszej pamiętam, że Columbia nie była tą „cudowną” drużyną, jak o niej mówiono. Nie widziałem przedtem jednak żadnego jej meczu.
Nie widziałem też przedtem Belgii. Też spodziewalem się więcej po nich.
Ale, ja tu sobie siedzę, piwko popijam i nie zależy mi specjalnie, a oni muszą ryć w tym słońcu!
Ale ten wywiad jest bardzo fajny, Pyro. Człowiek jak człowiek…
Nieszczęścia chodzą…
byliśmy na zakupach, po drodze wstąpiliśmy do sklepu z biżuterią, właścicielką jest moja znajoma, która zajmowała się wyrobem biżuterii. Oprawiła mi piękny kryształ topazu w srebro między innymi. Tym razem chciałam jej dać „łezkę” szmaragdową, którą przeszło rok temu kupiłam w Limie. Spóźniłam się. Shari tydzień temu przeniosła się na te niebiańskie polany, a młodsza ode mnie o dobrych parę lat.
Drugie nieszczęście to Mrusia.
Coś się stało z jej lewą tylną łapką, nagle zaczęła utykać, każdy krok sprawia jej ból. Sprawdziliśmy, czy nie ma wbitego jakiegoś kolca w poduszeczki – nie ma. Wygląda na to, że źródło bólu jest w stawie „kolanowym”, że się tak wyrażę. Tutejsza weterynaria zamknięta do poniedziałku, nie ma czegoś takiego, że pogotowie i dyżurny lekarz, co znam z dawnych czasów, bo najczęściej tym dyżurnym był mój Tata, pan kierownik lecznicy miał wolne.
Kociarze,
domyślacie się, co mogło Mrusi się przydarzyć? Nigdy nie miałam kota domowego, to nie wiem 🙁
Żal mi jej, bo chce pobiegać, a za każdym stąpnięciem miauczy i wyraźnie utyka.
Mój komentarz znowu czeka na moderację – czuję się wybrana 😉
Oczywiście wybrana do tego komando, co ma nastukać Panom Informatykom z Polityki 👿
Daję im czas do środy, co mi tam, szczodra jestem 🙂
Druga połowa była nerwowa. Nie widziałem oczywiście wszystkich spotkań, ale na podstawie tych kilku powiem: to jest Mundial bramkarzy. Są generalnie znakomici!
Tak – sami swoi między sobą.
Ciekawe, czy Costa Rica może na tym jeszcze coś zmienić.
Ale, nie będę oglądał całości.
No, chyba żeby…?
Pepe. współczesny sport zawodowy ma więcej z walk gladiatorów, niż z greckiego wychowania poprzez sport. Tyle, że dzisiejsi gladiatorzy są sowicie opłacani.
Wracając do Nowickiego, jasne, że kochałam sie w tym obrazku z ekranu, uważam go też za niezłego aktora. Z urody przypomina mi trochę mojego Dziadka Józefa, Dziadek był nieco wyższy od Jana.
Podoba mi się ta piosenka, krakowiacy trzej – Turnau śpiewa, Preisner skomponował muzykę, Nowicki napisał słowa 😉
http://www.youtube.com/watch?v=ovLLuGyVaog
Cichalu, bramkarze znakomici, a Neuer sam jeden pokonał Algerię.
Za jakie grzechy mój komentarz czeka na moderację?
👿
Nb, też biedną Algerię.
Chciałem właściwie dalej dodać, że na tym mundialu po raz pierwszy nie mógłbym wskazać na na „słabego”. Nawet typowi outsiderzy, jak Algeria właśnie, przyjechali świetnie przygotowani i zagrali imponująco.
O tzw faworytach natomiast nie można tego zawsze powiedzieć. Analitycy brazylijskiej drużyny przytaczają np, że wygrana Brazylii z Hiszpanią 3:0 przed rokiem, na tym przygotowawczym Confederation Cup w Meksyku uspokoiło trenera Scolariego do tego stopnia, że nic więcej nie robił z drużyną, bo nie wiedział, że zjadł robaczywe jabłko.
Pyro, Słowa Mistrzyni – „chcę pół miliona złotycyh i przeprosin”. (gazeta-pl)
To był cytat 🙂
Czyżby kapeć wymiatał wszystko?
Cisza cmentarna jakaś?
Mecz się zaczyna!
Może wygoniłem wszystkich moim pie… o piłce?
Mnie wymiótł. Definitywnie.
chłe chłe…a pozostałe komentarze czekają w kolejce.
To jest cyniczne znęcanie się nad zapijaczoną tłuszczą.
Ale ja jestem gaduła – więc się nie dziwię łotrowi, stracił cierpliwość.
Ja też – do kapcia. Tego się nie da odczytać, cyfry były proste.
Powtarzam – piszę się na to komando, którym Gospodarz postraszył informatyków z Polityki 🙂
Szef działu internetowego powinien wziąć basy na kobierczyku. To za nasze męczarnie. Jeżeli jutro nie będzie lepiej chyba urządzimy strajk.
Wycieczka na Ukrainę
Pomysł rodzinnego wyjazdu na Ukrainę był autorstwa mojego ciotecznego brata i jemu w pierwszym rzędzie należą się podziękowania za zaplanowanie i zorganizowanie tej doskonałej wycieczki.
W ubiegłym roku, będąc po raz pierwszy na zjeździe Rodziny Coppieters w Belgii, pomyślał, że warto by było pokazać im kraj do którego, ponad 200 lat temu, przeniosła się i osiadła jedna z gałęzi rodu.
Równie gorące podziękowania należą się żonie mojego stryjecznego brata, za opracowanie dostępnych rodzinnych dokumentów, listów i fotografii, dotyczących dziejów Rodziny w Polsce, i wydanie ich drukiem po polsku i po angielsku, pod tytułem ?Rodzina Coppieters de Tergonde? ? ?The Family Coppieters de Tergonde?. Każdy uczestnik wycieczki dostał swój egzemplarz i dzięki temu, zwłaszcza Belgowie i Anglicy, mogli lepiej zrozumieć historię.
Założycielem galicyjskiej gałęzi był Joseph Coppieters de Tergonde, który udał się do Wiednia, a następnie osiadł w Galicji przed 1790 rokiem. Początkowo otrzymał w dzierżawę dobra kameralne w sanockiem. Jego syn, Teodor CT, otrzymal w koncu spadek od swojego dziadka i zakupił tamże dobra kameralne, w tym Łodzinę nad Sanem. Jego najmłodszym synem był mój pradziadek Klemens CT , ojciec mojej babki Zofii.
Z moją siostrą, bratem i bratową zbieraliśmy się w ?podgrupę? dosyć zawile: najpierw przyleciała do Polski moja bratowa i zaraz poleciała do Lozanny na jakowąś konferencję. Za nią przyleciał mój brat, nieco odetchnął i przyjechał nocnym autobusem do Żabich. Znowu nieco pospał i pojechaliśmy do Warszawy. W Żabich została silna grupa opiekuńcza, bo akurat był długi weekend. Po drodze oczywiście zrobiliśmy popas ?u Dąbka? w Skępem. Ja tradycyjnie sandacza z frytkami, mój brat to samo. Do Warszawy dotarliśmy prawie równo z samolotem z Lozanny. Postanowiliśmy, że nie damy rady wyjechać bladym świtem; w końcu ruszyliśmy po solidnym śniadaniu i w sobotę popołudniu dołączyliśmy do wycieczki akurat zwiedzającej skansen w Sanoku.
Reszta uczestników zjechała się dwa dni wcześniej w Krakowie i miała już za sobą zwiedzanie Krakowa z Wawelem, Wieliczki i Auschwitz, oglądali też kościół w Rymanowie Zdroju, gdzie jest przepiękny alabastrowy sarkofag Ossolińskich.
W sobotę zaś, w Borownicy koło Ulucza (Łodzina jest na drugim brzegu Sanu i nie ma tam czynnego cmentarza), odbył się pogrzeb naszego kuzyna, Zygmunta Uniatyckiego, zmarłego w Anglii w 1993 roku. Jego prochy czekały 21 lat na pogrzeb w Polsce, tak jak sobie tego życzył. Ożenił się z Angielką i jego córka nie zna słowa po polsku, i nie znała nikogo z rodziny w Polsce. Jakimś cudem, trzy lata temu trafiła do belgijskich Coppietersów (Teodor CT był pradziadkiem Z.U.) i potem dzięki książce Wujcia Emcia ? tak mówimy o Ch.Emmanuelu Coppieters de Ter Zaele, który spisał i wydal w dwóch tomach historię rodziny od 1550 roku z aktualnymi adresami żyjących, trafiła do mojej siostry. Dalej to już było prosto: rok temu przyjechała do Polski, pojechała do Łodziny, dogadała sprawę pochówku urny, w Sanoku zamówiono stosowną płytę na grób i teraz połączono pogrzeb z wycieczką śladami polskich Coppietersów.
W Sanoku zatrzymaliśmy się w hotelu ?Pod Trzema Różami? pamiętającym czasy Szwejka. Jest tam nawet ?ławeczka Szwejka?. Bardzo miły hotel z bardzo miłą obsługą. Dla nas, a było nas dwadzieścia kilka osób, była osobna sala jadalna, zsunięto stoliki w duży stół i po obiadokolacji jeszcze długo siedzieliśmy popijając i pogadując. Wszyscy byli pod wrażeniem uroczystości pogrzebowej, ksiądz chyba dal z siebie wszystko, albo nawet więcej. Była piękna pogoda, kościół w Borownicy jest na szczycie jednej góry (między innymi dlatego nie staraliśmy się zdążyć na pogrzeb, bo ja bym tam się nie wdrapała, na wózek też za stromo), a cmentarz na sąsiedniej. Po nabożeństwie procesja zeszła na dół i potem powoli wchodziła na drugą górę, aż na sam wierzchołek skąd roztaczał się przepiękny widok na okolicę. Wszystko to razem zrobiło kolosalne wrażenie, bo przy kolacji, która w jakimś sensie zastąpiła stypę, najpierw córka dziękowała nam za tak wspaniałe pożegnanie ojca, o jakim w ogóle nie śmiała marzyć, a potem wielu innych wstawało i też wyrażało swój zachwyt.
Zygmunt Uniatycki pisał wiersze i tęsknił za Polską, ten wiersz chyba napisał po polsku, ale we wspomnieniu jest po angielsku, więc przepisuję:
Through violet, silent hours of night / where thoughts of Eaglets robbet of flight / haunt memories of those younger years / when Poland?s stars wept golden tears.
Where Jasmine blooms round window frame / would scent the rooms once morning came / it felt as if ? my native land / reached out and shook me by the hand.
We kissed, they waved and said fairwell. / Long have I missed their sight and smell. / Grieve not for me, rest unconcerned. / As I rest, home, at last . . . returned.
Dla porządku I obowiązku: była zupa jarzynowo-zielonogroszkowa, smażona ryba (chyba sola) z jarzynami ? trochę po grecku, ale kładzione na rybę, do tego kartofelki w talarkach. Bardzo mi to smakowało. Wina i piwo wedle gustu. Na deser lody z truskawkami i bitą śmietaną. Na śniadanie szwedzki stół, bardzo dobre suche kiełbasy cieniutko pokrojone, sałatki jarzynowe i różne różności. Ale ja i tak najbardziej lubię jajka w każdej postaci.
Po śniadaniu trzy osoby pożegnały się i wróciły do Anglii, a my ruszyliśmy na Ukrainę.
Zostawiłam swój samochód pod hotelem i przesiedliśmy się do autobusu. Wyjazd organizowało biuro podróży ?BezKresy? z Krakowa. Podobno wszystkie wycieczki na Ukrainę, z wyjątkiem naszej i jeszcze jednej zostały odwołane. Tyle, że my tylko zahaczyliśmy o kawałek Ukrainy. Od razu będę chwalić i kierowcę, i pilota. Kierowca ze stoicką cierpliwością jechał drogami o wprost niewyobrażalnych dziurach. Najpierw myślałam, że to tylko tak zaraz za granicą i potem będzie lepiej. Niestety, potem było tylko gorzej. Pilot, pan Mateusz, był po prostu uroczym młodym człowiekiem, doskonale przygotowanym na wszelkie sytuacje, świetnie mówiący po angielsku i francusku.
Granicę przekraczaliśmy w Krościenku, czyli za Ustrzykami. Ponieważ prawie nikt, oprócz miejscowych, nie wybiera się na wschód, więc tylko trochę staliśmy po polskiej stronie a potem nieco dłużej po ukraińskiej, ale jak już mieliśmy przekroczyć granicę, to okazało się, że nie ma jakiejś pieczątki na dokumentach autobusu. Przybijanie tej pieczątki zajęło prawie godzinę. Podobno zwyczajowo na granicy czeka się ze trzy godziny, nawet z hotelu dali nam suchy prowiant na tę okoliczność.
Pierwszym etapem po stronie ukraińskiej był Dobromil.
c.d.n.
nie day boze
No, no! Żaba! Dotrzymuje słowa.
Jagodo stoi moj od 18:57 🙄
Nie wiem jak dlugo wytrzymam w takim staniu 👿
Oglądałam trochę mecz. Śmieszyło mnie bardzo jak polski komentator nazywał Messiego Maradoną 🙂
Poza tym przerobilam (po powrocie do Żabich) 4 kg truskawek i 15 kg moreli na konfitury starego typu, czyli tylko owoce i cukier. Część morelowych juz dalam Lucjanowi dla Inki, bo lubi do wszelkich płatków.
A, wczoraj, czyli w amerykanskie świeto, urodzil mi sie kolejny wnuczek. Zdaje się, że będzie Wladyslaw. Tyle jeszcze imion do wykorzystania…. Mama i dziecko czują sie dobrze 🙂
hi, hi, ten długi tekst (na zamowienie Pyry, jakby ktoś mial wątpliwości po co ja to piszę) przeszedł chybcikiem, a ten krótki czeka.
Stara Żaba
5 lipca o godz. 22:53
Poza tym przerobilam (po powrocie do Żabich) 4 kg truskawek i 15 kg moreli na konfitury starego typu, czyli tylko owoce i cukier. Część morelowych juz dalam Lucjanowi dla Inki, bo lubi do wszelkich płatków.
A, wczoraj, czyli w amerykanskie świeto, urodzil mi sie kolejny wnuczek. Zdaje się, że będzie Wladyslaw. Tyle jeszcze imion do wykorzystania?. Mama i dziecko czują sie dobrze
Twój komentarz czeka na moderację
Akurat przerwa. Żabo, to prawie jestem na bieżąco. Jak byliśmy u Ciebie dałaś mi historię rodziny w wersji francuskiej. Czytałem zafascynowany i nawet starałem się coś (może nieporadnie) przetłumaczyć.
Pozdrów brata i bratowa. Powiedz, że z sentymentem wspominam nasze nocne Polaków rozmowy.
Żabo – hm… ostrożne gratulacje.
Pan Bóg mnie chyba pokarał! W TAKIM momencie muszę wybiegać z domu. Radio w aucie!
No, jednak jeszcze nie śpię i doglądam dogrywkę. Można by w stylu:
I -w zobacz Pan! Maluścy stawiają czoła gigantom.
I co – psinco!
Maleńki i tak odpadł. A dzielni byli!
To, z tym nowym kapciem zaczyna być fascynujące.
Tym razem trzeba było następnej próby, aby przejść z tematem!
Ale wyszlo!
http://www.youtube.com/watch?v=vUVkiWWszu4
Ja tam się nie znam, ale daję dziewczynom i chłopakom iternetowym politykowym czas.
Mrusieństwo cierpi okrutnie, ledwie się porusza, a ja nie wiem, co się stało i jak jej pomóc 🙁
Była taka przedwojenna piosenka:
„hola, tola, manola
ty to wiesz i ja też to wiem
lepiej ci będzie manola
w mych ramionach, na sercu mem”
i jeszcze co pamiętam z tekstu:
„ja bym dawno już uciekła
i wybiegła do ogroda
ale mama, ale mama
ale mamy jest mi szkoda”
Czy kto wie kto to śpiewał?
Tola Mankiwiczówna?
Echidna
Ja bym dawno już wybiegła
Ja bym klucz wykradła z bramy,
Mnie by mama nie ustrzegła,
Tylko jakoś żal mi mamy.
Hanka Ordonówna
Hanka Ordonówna
Moja mama jest za młoda
A ja troszkę w sobie tłumię.
Mówić mamo o tym szkoda
Moja mama nie zrozumie.
Moja mama jest zazdrosna
Ze wieczorem pod altami
dźwięczy piosenka miłosna
Zakochany śpiewa głos.
Holla, Manolla, Manolla,
ty wiesz to i ja to wiem,
milej ci będzie, Manolla,
w mych ramionach, na sercu mem.
Mandolina w mroku dzwoni,
Mama na mnie patrzy skromnie.
Mama myśli, że to do niej,
Ale ja WIEM, że to do mnie.
Mnie już samą to zdziwiło
Ze to wieczór, aż mi płonie
i tak by serce nie biło
gdyby do niej śpiewał coś.
Holla, Manolla, Manolla,
ty wiesz to i ja to wiem,
milej ci będzie, Manolla,
w mych ramionach, na sercu mem
Ja bym dawno już wybiegła
Ja bym klucz wykradła z bramy,
Mnie by mama nie ustrzegła,
Tylko jakoś żal mi mamy.
Może milkłyby wtedy słowa,
Które teraz są niczyje,
Może i jej serce bije,
A może żal jej młodych lat?
Holla, Manolla, manolla,
Ty wiesz to i ja to wiem,
Milej ci będzie, Manolla,
W mych ramionach, na sercu mem.
No i jak Was nie kochać?
Placku, nemo – Dziękuję serdecznie.
E.
PS
A CAPTCHA to pieron najjaśniejszy – doczytać się tych połamańców nie można. Numerki przeszkadzały?
CAPTHA – stanowcze NIE
Chyba nigdy tej piosenki Ordonki nie słyszałam; w każdym bądź razie nie pamiętam. Kapcia doprowadzi chyba do zbrojnego powstania na blogach „Polityki”. Aż nie chce się pisać w przewidywaniu kłopotów z wysłaniem komentarza. Jeszcze dzień i oskarżę dział internetowy o świadome niszczenie firmy.
Zjadłam „C” w nazwie – to z zemsty!!!
Zjadłam „C” w nazwie – to z zemsty!
E.
Ooo… wyskoczyły numerki, to może teraz przejdzie poprzedni wpis:
Zjadłam „C” w nazwie – to z zemsty!
E.
Może „kapcia” „w każdym bądź razie” nie może przełknąć?
Rzepa promuje wyjątkowo ciekawy Bravo Festiwal „Ciało świątynią ducha” – spektakle, tańce, obrzędy filmy, programy dla dzieci, przedsięwzięcia multimedialne, a wykonawcy z całego świata. Przewaga chyba Indii i Afryki sporo. Kto z Wrocławia i okolic – warto zajrzeć.
Gośka – może i tak. Regionalizmy tego typu są jednak mniej irytujące, niż „godzina czasu” albo „muszem”.
Alicja
6 lipca o godz. 2:04
Mrusieństwo cierpi okrutnie, ledwie się porusza, a ja nie wiem, co się stało i jak jej pomóc
Na początek nie dawaj mu czerwonego wytrawnego.
Każdy bądź raz pięknie wionie staropolszczyzną.
Każdy bądź raz przepięknie wionie staropolszczyzną.
Eto rusycyzm 🙂
Nisiu – dzisiaj to regionalizm, przed II w anachronizm, dawniej norma. W Pyrlandii uchowało się takich więcej :
– po starej znajomości?przyjaźni = w imię starej…
– w tydzień buyłam na mszy + w zeszłą niedzielę byłam na mszy…
i jeszcze kilka, które wyleciały mi z łepetyny.
Witaj Nisiu z niebytu przywrócona.
Oj, nie sądzę, aby był to regionalizm, bo słychać w całym kraju. 🙂
DużeM – „kwadrans czasu” też słychać w całym kraju, chociaż wywodzi się z b.zaboru rosyjskiego. I dzisiej/wczorej też słychać w całym kraju, a pochyłe a (słychać e) pochodzi z Galicji. Regionalizmy rozpełzają się z mieszkańcami.
Wywiad z ciekawą postacią, Eleną Poniatowską – kto chce, niech zerknie.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,16260884,Ksiezniczka_Elena_Poniatowska___Ludzie__o_ktorych.html#TRwknd
Przeczytałam, Alicjo. Zawsze z ciekawością czytam wywiady z ludźmi, którzy intensywnie całe życie pracują
No i Serb wygrał! Ależ to był mecz! Okrutna adrenalina!
Już nie mogę doczekać się marca przyszłego roku. Właśnie MPIPS podało, że moja emerytura wzrośnie (brutto) o 2,02% czyli jakieś 21,-. To nie wszystko – mój dodatek za starość wzrośnie o 4,68 gr No i co ja zrobię z taką górą grosza?
To mój pierwszy wpis…
Pyro. Dołożę swój dodatek i damy biednemu. Może się nie obrazi…
Opowieści rodzinne Żaby fascynujące 🙂
Olape, witamy Cieie przy naszym stole. Siadaj i pisz.
Testuję kapcia
Trzecia próba i …. nic
Z kilkudniowym opoznieniem dziekuje za zyczenia swiateczne. 4 lipca to oprocz piknikow I fajerwerkow jest rowniez swietem dla nowym obywateli US. W stanie WA co roku 4 lipca jest uroczystosc nadania obywatelstwa US wszystkim, ktorzy przeszli przez wszystkie przepisy i egzamin.
W WA uroczystosc odbywa sie raz w roku wlasnie 4 lipca w Seattle Center. Nowi obywatele sa witani przez wladze stanu, wladze miasta i przez przedstawicieli miejscowych plemion indianskich, ktorzy wykonuja tradycyjne tance. W tym roku bylo okolo 500 nowych obywateli.
dziwny ten kapeć
Cichal – F.Pieczce po 45 latach na scenie ZUS wyliczył emeryturę ok 800 zł (bo powinien miec duże oszczędności) Żeby nie umrzeć z głodu, pan F gra do dzisiaj ale to już ostatnie dni. Nowy p Dyrektor wszystkich emerytów wywala na bruk. O, lala
Witaj Olape 🙂
Piękny dzień, słońce, lekki wiaterek, bardzo ciepło.
Stara Żabo,
melduję się w Żabich w sobotę, Jerzor będzie nam robił za kierowcę, już mu się nie damy tak wykiwać, jak 2 lata temu.
Na grzyby nas wysłał, a sam do Żabich 👿
W stolicy Zdolnego Śląska zamelduję się 25-tego. Stamtąd na północ, ale zanim co, trzeba będzie dzień-dwa wypocząć.
A propos kapcia, wzięłam się na sposób i klikam, aż trafię na cyfry, które w odróżnieniu od liter stoją prosto.
Kilka tygodni temu pokazywalam zdjecie wysokich krzakow jezyn i rownie wysokich krzakow fuksji. Pisalam, ze fuksja rosnie u nas w ogrodach i jest roslina wieloletnia.
W parku zrobilam kilkanascie zdjec roznych odmian fuksji. Oto nazwy niektorych z nich: Phyllis, Beverly, Machu Pichu, Ariel, Dollar Princess, Brilliant, Baby Blue Eyes, Tom Thumb, Lady Thumb, Santa Claus i wiele innych.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/Fuksja#6032711347450261650
Oczywiście moderator czuwa.
Orca – dzięki za fajną opowieść. Czy nowi obywatele to żywioł auroatlantycki, azjatycki czy kreolski?
Pyra,
Nie znam danych, ale przypuszczam, ze tak jak w minionych latach, jest to bardzo mieszana grupa. Mozliwe, ze wiekszosc jest z Azji, ale nie znam dokladnych danych. Gubernatorem WA byl przez 8 lat Gary Locke, ktory pochodzi z Chin. Po ukonczoniu dwoch kadencji jako gubernator, Prezydent Odama mianowal go na ambasadora US w Chinach.
Obecny burmistrz Seattle, Ed Murray, i jego maz Michael Shiosaki mowili o swoich przodkach z Irlandii i z Japonii.
Orca – dla mnie niepojęta różnica – moja mała doniczka i te zarośla. Rośliny identyczne. Jeszcze o starych aktorach – przestaje dziwić obsesyjna oszczędność i dziwactwa niektórych z nich. Krystyna Feldman paliła i co 3 dni jadła na koszt młodszych kolegów; Nina Andrycz nie miała benefisu na 85 urodziny, bo zażądała, żeby dać jej pieniądze jakie feta ma kosztować; minister się nie zgodził i tak zostało. Kwiatkowska, której skąpstwo było przysłowiowe, w końcówce życia wszystko co miała wysyłała do Radia Maryja. Z wyjątkiem tego RM trudno się dziwić, że boją się zostać tylko z głodową emeryturą.
Orca,
u nas taka uroczystość dla nowoprzybyłych – nadanie obywatelstwa – odbywa się 1 lipca, Canada Day. W Kanadzie niedługo czeka się na obywatelstwo, zaledwie 3 lata, w Stanach chyba 5, być może się mylę.
Orco,
a skad wiadomo, ze Ed Murray to zona?
Pyro,
nie rozumiem dlaczego sprawy swojego portfela poruszasz na blogu.
Wszak dzentelmeni nie mowia o pieniadzach, dzentelmeni je I td……
A tak naprawde, to zyjecie sobie jak „paczki w masle”. Dwa dochody, bez dzieci, bez kredytow . Doprawdy, ale chyba grzeszysz. 🙁
Klimat, Pyro, klimat…
jak zobaczyłam na Rapa Nui olbrzymie filodendrony, to mi szczęka opadła.To było wielkie roślinisko, zwisające z jakiegoś muru.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4004.JPG
Wielu aktorów ma ubezpieczenie emerytalne w KRUS- stąd taka a nie inna wysokość świadczenia.
Orco,
a skad wiadomo ze Ed. Myrray to zona?
Pyro,
nie rozumiem dlaczego sprawy swojego portfela poruszasz na blogu.
Wszak dzentelmeni nie mowia o pieniadzach, dzentelmeni je..itd.
Mysle, ze dwa dochody /jeden solidny/ + fuchy, bez dzieci I kredytow mieszkaniowych pozwalaja na dostatnie zycie. Malo, na zycie jak paczki w masle.
Orco,
a skad wiadomo, ze Ed Murray to zona?
Pyro,
nie rozumiem dlaczego poruszasz sprawy wojego portfela na forum. Dzentelmeni nie mowia o peniadzach…..itd.
Dwa dochody + fuchy, bez dzieci I kredytow mieszaniowych pozwalaja na naprawde dostatnie zycie.
Poinsetia, która u nas jest nazywana Christmas Tree, bo kwitnie w okolicy Bożego Narodzenia, na Wyspie Wielkanocnej (ironia losu!) kwitnie na okrągło i też jest wielkim krzaczorem 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_3998.JPG
Goska – zapewne masz rację ale i tak żal
Orco,
a skad wiadomo, ze Ed Murray to zona? 🙂
Pyro, nie rozumiem dlaczego sprawy swojego portfela poruszasz na forum. Wszak dwa dochody /z czego jeden solidny/ + fuchy, bez dzieci I kredytu miszkaniowego pozwalaja na dostatnie zycie.
Kapcie kapciami, z nimi sobie można poradzić, ale moderowanie i wysyłanie do poczekalni podkurza mnie nieco. Wydaje mi się, że przez te lata od kiedy bywam (od poczatku) chyba się sprawdziłam i niekoniecznie trzeba mi stawiać ten szlabanik.
Nie obwiniam Gospodarza, bo to nie on „ulepsza” blogi „Polityki”.
Ulepszaczom mówię stanowcze – zabierzcie się do jakiejś serioznej roboty i nie poprawiajcie, co nie jest zepsute… 🙄
Orco,
a skad wiadomo, ze Ed Murray to zona? 🙂
Pyro, nie rozumiem, dlaczego sprawy swojego portfela poruszasz na forum. Takie podwyzki obejma pewnie wszystkich. Natomiast mysle, ze dwie osoby z dwiema dochodami + fuchy, bez dzieci I mieszkaniowych kredytow pozwalaja na dostatnie zycie.
Orco,
a skad wiadomo, ze Ed Murray to zona? 🙂
Pyro,
dlaczego omawiasz sprawe swojego portfela na forum. Ta podwyzka bedzie zapewne dotyczyla wszystkich uprawnionych, a Wy drogie Panie z dwoch dochodow + fuchy , bez dzieci I kredytow mieszkaniowych mozecie zyc dostatnio.
No, nie wiem, ale wyglada na to, ze we firmie nie lubia naszego Blogera. Nic nie przechodzi do !@#$% !
Probowalam 10x , w koncu doszlam do wniosku, ze przeciez to nie moj bussnes.
Gośka. Ciekawa informacja. KRUS jest ubezpieczeniem rolników o ile wiem
Gośka! To był żart, prawda?
Orco,
a skad wiadomo czy Ed Murray byl zona? 🙂
Pyro, za dwa wynagrodzenia, w tym jedno znakomite, + fuchy, mozecie obie zyc dostatnio. Powiem wiec, ze nie rozumiem skad te utyskiwania.Jestescie w duzo lepszej sytuacji od rodzin z dziecmi I mieszkaniowymi kredytami.
Cichalu,
ten pomaranczowy kwiat się ładnie komponuje z marchewką 🙂
Cichalu,
Ten pomaranczowy kwiat sie ładnie komponuje z marchewką 🙂
Pyra,
Mam kilka cyfr odnosnie nowych obywateli. Wszyscy nowi obywatele pochodza z 70 krajow. Najwiecej: 57 – India, 41 – Kanada, 38 – Filipiny, 23 – Etiopia, 23 – Chiny
Rowniez osoby z nastepujacych krajow: Nepal, Irak, Somalia, Pakistan, Meksyk, Korea Poludniowa, Szwecja, Holandia, Wlochy i wiele innych krajow, ktore nie byly wymienione w artykule w gazecie.
Razem: 429 osob
Kapcie kapciami Powtórka z rozrywki), z nimi sobie można poradzić, ale moderowanie i wysyłanie do poczekalni podkurza mnie nieco. Wydaje mi się, że przez te lata od kiedy bywam (od poczatku) chyba się sprawdziłam i niekoniecznie trzeba mi stawiać ten szlabanik.
Nie obwiniam Gospodarza, bo to nie on ?ulepsza? blogi ?Polityki?.
Ulepszaczom mówię stanowcze ? zabierzcie się do jakiejś serioznej roboty i nie poprawiajcie, co nie jest zepsute? 🙄
Dwa wpisy zniknely, w odpowiedzi na Cichalowe foto.
Rozumiem, ze admin, moderator czy ktokolwiek panujacy nad tym pozarem w burdelu pracuje tylko w dzien, czasu polskiego?
Szkoda nerwow, poczekam, az jasnie redakcja sie ogarnie.