Krwawe sprostowanie
Niektóre historyjki powtarzane wielokrotnie przybierają postać prawdy historycznej. Tak jest i ze słynnym befsztykiem tatarskim. Nie wiem kto tu był pierwszy ale przez dziesięciolecia ( a nawet stulecia) opowieści o tatarskich jeźdźcach wożących pod siodłami płaty koniny, która pod wpływem potu galopującego zwierzęcia kruszała i nadawała mięsu wyjątkowy smak, spowodowały, że uznano je za prawdziwe. Jednych to odstręcza od jadania befsztyka tatarskiego a innych wabi swą egzotyką.
Mało kto, zarówno spośród zwolenników owej legendy jak i przeciwników, pomyślał, że wożenie mięsa pod siodłem spowodowałoby intensywny proces gnilny i skośnoocy jeźdźcy prędzej by padli od ataku bakterii niż od krzyżackich mieczy. Początek befsztyka tatarskiego miał bowiem sięgać aż bitwy pod Grunwaldem, gdzie tatarskie zagony wspierały króla Jagiełłę. Tak przynajmniej twierdzi Anna Applebaum-Sikorska w jednym z wywiadów dotyczących polskiej kuchni. Autorytet wybitnej publicystki i w dodatku żony ministra spraw zagranicznych, wzmocnił siłę przekonywania zwolenników tatarsko-jeździeckiej wersji historii znakomitej przekąski.
Pani ministrowa opierała się podobno na wersji przytaczanej w zapiskach Guillaume’a le Vasseur de Beauplana (1600-1673) – francuskiego inżyniera i kartografa wychwalającego polska kuchnię. Ale ów żołnierz i uczony uległ po prostu efektownej – w dodatku wojennej więc silnie przemawiającej do jego wyobraźni – legendzie.
Fot. P. Adamczewski
Dania z surowego mięsa, doprawianego w różny sposób, są znane wielu kuchniach i to od lat. Takie potrawy jadają w Chile, Etiopii, Belgii, Danii – gdzie jako żywo Tatarzy krymscy nigdy nie dotarli. Befsztyk tatarski jest też od dawna potrawą znaną we Francji i tam powstała jego znana na całym świecie nazwa. Nadsekwańscy mistrzowie kuchni przyrządzali steak l’americanne avec sauce tartare z surowej polędwicy wołowej (mielonej) i podawali z sosem tatarskim. W 1938 roku w biblii kucharzy francuskich czyli Larousse Gastronomique podano opis dania i skrócono nazwę do dwóch słów: steak tartare. I tak już zostało.
Dziś wersji samego dania jest tyle samo ile „historycznych” i „jedynie prawdziwych” opowiastek o krwawej przekąsce. Jeśli zaś o mnie i mój gust kulinarny idzie, to za prawdziwy i najsmaczniejszy befsztyk tatarski uznaję ten, który jest przyrządzony z końskiej polędwicy lekko szarpanej (lub zdrapywanej) a nie mielonej, z żółtkiem z kurzego jajka, drobno posiekaną cebulką, kaparami, korniszonem, marynowanym grzybkiem, solą, pieprzem, oliwą i maggi. Oczywiście w towarzystwie silnie zmrożonego kieliszka czystej.
Komentarze
Pani Barbaro, Panie Piotrze – serdeczne gratulacje i wszystkiego najlepszego!
Wraz z gałązką tarniny zerwaną w niedzielny poranek na ponad siedmiuset metrach – na Lubogoszczy, zatem jak najstosowniej, gdyż gościć Państwo Adamczewscy lubią i praktykują… realnie i wirtualnie też. Zaś Lubą ugościć lubo… lub pójść gdzieś w gościnę z nią…
Niech Wam gwiazdka pomyślności! 😀 😀
Niekrwawe sprostowanie (najwyżej zadrapane 😉 ) — gałązka tarniny ma trzeciego kwietnia ogromną tradycję… 😉 i nawet została wówczas napomknięta w kolejnym felietonie Pana Redaktora 🙂
Ja również serdecznie gratuluję i życzę wielu wspaniałych rocznic Państwu Adamczewskim oraz wszystkiego najlepszego 🙂 🙂
Zdjęcie a capelli uświadomiło mi Nisiu, że to co widuję od kilku dni to pewnie tarnina. 🙂
Śliwka to nie jest bo mam kilka pod oknem i nie kwitną jeszcze.
Oczywiście zgadzam się z Tobą że rośnie u nas trochę tego, ale sama wymieniłaś zaledwie 4 ogrody specjalistyczne a mi bardziej chodziło o takie widoki zwykłych alejek, ulic jak pokazała Orca. Wspomniana właśnie tarnina(?) to rośnie w jakichś dziwnych zakamarkach o podejrzanym wyglądzie, pozostałościach starych ogrodów, samotnie gdzieś w parku i przeważnie dochodzi lekki zapach po którym szuka się drzew. Poza tym w Szczecinie czy np. na Wawelu ( na Retoryka też kilka jest) faktycznie jest nadreprezentacja kwitnących różnych w stosunku do reszty kraju mam wrażenie.
Co do tematu dzisiejszego to się nie wykażę, ponieważ nie jest to moja ulubiona potrawa. 🙂
Duże M, tarnina jest śliwą. Śliwa tarnina – Prunus spinosa.
http://www.youtube.com/watch?v=2p0DuQV_XyY&feature=kp
Duże M, wymieniłam tylko cztery ogrody w mojej okolicy. W kraju jest dużo więcej, poza tym parki itp.
Nisiu, pod domem rosną trzy niewielkie owocowe drzewka ( śliwki i grusza), ale żadne nie kwitnie, ba nie mają nawet jeszcze liści 😯 . Jak zaczną wiosnę uznam za rozpoczętą. Miałam na myśli zwykłe śliwy, chyba węgierki z pewnością nie tarninę 🙂
A, zauważyłam też w niektórych, z reguły większych miastach ( Warszawa np.) powrót do sadzenia bratków itp. kwiatków, co dobrze wygląda a długo tego nie praktykowano.
Pani Barbarze i Gospodarzowi życzę dużo zdrowia i kolejnych tak pięknych rocznic.
Te kwitnące teraz śliwy to najprawdopodobniej mirabelki.
🙂 SL widze, ze nie tylko szpinak lubimy ale i polwysep iberyjski. naturalnie, znam fieste, pomimo ze glownie toto o … impotencji 😆 . mnie pociagnal ernest znacznie dalej, bo na cube.
badz szczesliwy Cichalu, ze nie dociera do ciebie rozmowa dwoch takich co zapomnialo wlaczyc aparaty sluchowe, a konwersacje tocza na ruchliwym skrzyzowaniu nad ktorym startujace samoloty.
skory zaczynasz o tym klepac, to jest duze prawdopodobienstwo ze inni zauwazyli to juz piec lat temu. to jest powolny, ale za to permanentne zanikania akustycznego swiata. na koncu czeka beethoven. nie wiem na ile potrafi pomoc nowoczesna technika, ale obawiam sie ze nie poradzi sobie z 100 procentami. byloby to wbrew logice by nic badz zero wzmocnic.
nie narzekaj, wiesz co to salsa, walc, wiesz co to jest pocieszenie ktore tkwi w blusie, jazzowanie tez nie jesz obce. cala masa slyszy, ale nie ma zielonego pojecia o tym.
tylko tak sobie poklepalem, bo i tak mnie nie czytasz 🙄
Gospodarzostwu-nieustającej wiosny !
Oj,cieszmy się z tych kwitnących forsycji,mirabelek oraz tarnin 🙂
Pamiętacie przecież,jaką w ubiegłym roku mieliśmy o tej porze śnieżną zimę:
http://www.tvn24.pl/zdjecia/3-metrowy-zajac-wielkanocny-ze-sniegu,29940.html
Na dodatek 3 kwietnia już tylko dojadaliśmy resztki wielkanocnych pasztetów i mazurków,a w tym roku te wszystkie przyjemności nadal przed nami 😉
Danuśko, nie pamiętałam dokładnie, ale obejrzałam u a capelli i sobie przypomniałam 🙂
Forsycje i tarniny są a czy mirabelki to nie sprawdzałam jeszcze.
Wszystkiego najlepszego i wielu, wielu wspólnych lat
Gospodarzowi i Barbarze !
I muzyczny kawałek, który z tą datą się wiąże 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=xPfLwyyfDdo&list=RDxPfLwyyfDdo#t=81
Oj, trochę schrzanione jest to nagranie….przeskakuje do przodu o minutę z groszem.
TUTAJ jest właściwy sznureczek, GOSPODARZU, nic nie przeskakuje, widocznie źle podałam poprzednim razem (bo nagranie jest to samo):
https://www.youtube.com/watch?v=xPfLwyyfDdo&feature=kp
Za wszystkie życzenia serdecznie dziękujemy! I za kwieciste, i za dźwiękowe, i za słowne. Siedzimy we dwoje na wsi a tu raz słonko, raz śnieg, raz deszcz czyli zupełnie tak jak w życiu. Jeszcze raz więc wszystkim dziekujemy.
Barbara i Piotr
Zmrożona wódka też była 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_2821.jpg
Czekałam na to zdjęcie, bo pamiętam Alicjo, że Ty w temacie jesteś. 🙂 Ja bardziej przychylam się do zdania Jerzora w tej kwestii 🙂 A czy jadłaś w takim razie polędwicę końską ? I gdzie podają taką jesli można namiary, bo znam kilku wielbicieli tatarskich befsztyków?
Piotrowi i Barbarze życzę bardzo wielu kolejnych lat spędzonych z radością razem.
Naszą blogową Barbarę ściskam urodzinowo i życzę wszystkiego najlepszego.
Naszym Gospodarzom: Barbarze i Piotrowi 100 lat w zdrowiu zmrożoną siwuchą
Pod tatara jak znalazł 😀
Ja jadam tatary tylko wtedy, kiedy jestem w Polsce, ale nigdy mi się nie trafił z koniny, a chętnie bym zjadła. Pewnie problem stanowi konina, której prawie nie ma, trzeba trafić na restaurację, która ją ma.
Czasami trafi się na tatara siekanego, ale najczęściej podają z mięsem mielonym.
Swego czasu u mnie za rogiem (ale innym) miał sklep pewien Francuz, który miał w sprzedaży pyszną szynkę końską.
W Złotym Stoku w restauracji byłej kopalnizłota, zwanej „Bonanza” tak podają tatara:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4056.JPG
Zawsze tam bywam, swojaczki by nie otruli 😉
A tamten tatar na zdjęciu wyżej jadłam w Warszawie, w restauracji „Różana”, w towarzystwie wielu blogowiczów, z Gospodarstwem na czele.
W Warszawie jadłam też tatara w towarzystwie Nisi, Krysi, Jana Homy i jeszcze jednego pana, nie pamiętam, co to była za restauracja, gdzieś w pobliżu Pałacu Kultury (były wtedy 55-te Międzynarodowe Targi Książki).
Wszystkie zjedzone przeze mnie tatary były absolutnie wyśmienite.
Z kwiatów wychodzą spod śniegu śnieżyczki i gdzie śnieg zniknął, ledwie-ledwie wychodzą liście żonkili. Tak na centymetr-dwa. Nie jest za ciepło i sporo śniegu jeszcze.
Naszej Barbarze blogowej wszystkiego najlepszego i sto lat 🙂
Pani Basi, Piotrowi Gospodarzowi moc najserdeczniejszych życzeń na tak osobisty jubileusz!
Życzę jeszcze wiele, wiele takich i wyłącznie pod wydatnie wiosennym słońcem – takim jak u nas tu dzisiaj.
Barbarze natomiast stu lat życzę! Sto na razie wystarczy myślę, bo Barbara to nie Danuta Szaflarska i można będzie w razie czego jeszcze odpowiednio zareagować.
A tak w ogóle, dziękuję za wiele, wiele życzeń z przed tygodnia.
Niepojęte, tyle tego się zebrało!
Gospodarzom naszym radosnego świętowania i pomyślnych wielu lat 🙂
Miłym pamiętającym – dziękuję 🙂
Dla Barbary-mojej miłej,ursynowskiej sąsiadki 🙂 Z najlepszymi życzeniami !
https://www.youtube.com/watch?v=6JEdf7XsV5g
Barbaro, serdeczne życzenia 🙂
Alicjo, oba pewnie dobre, ale ten z Różanej zdecydowanie bardziej elegancki 🙂
Byliśmy kiedyś ze znajomymi na ul.Foksal w restauracji,której już nie ma.
Obok nas kelner siekał koninę na tatar dla klientów przy stoliku obok.Obserwowanie jego pracy to była czysta przyjemność,pełen profesjonalizm,magia siekania 🙂
Dzisiaj natomiast kuzynka Magda zabrała nas do:
http://www.new.mnw.art.pl/wystawy/aleksander-gierymski-18501901,3.html
Piękna wystawa,naprawdę warta obejrzenia.W muzeum trafiłyśmy na grupę osób niepełnosprawnych(w tym niewidomych)zwiedzających wystawę w towarzystwie przewodnika.To ciekawe doświadczenie posłuchać,jak przewodnik opowiada o obrazie na tyle dokładnie,by osoby,które nie mogą go zobaczyć mogły sobie wszystko czy też raczej prawie wszystko wyobrazić.Zwiedzającym towarzyszył szkrzypek,co jest również znakomitym pomysłem.
najlepszego tatara w zyciu jadam w pewnej knajpce wegierskiej. tam i tylko tam oraz zawsze
Gospodarzom gratulacje i serdecznosci!
Tatara jadłam tylko raz w życiu, było to na dwudziestych urodzinach pewnego konia, a właściwie klaczy imieniem Bobryca. Nic innego nie było, tylko miednica tego tatara. Zanietrzeźwiłam się nieco (warunki były) i zjadłam krzynkę. Nadal nie lubię.
Gospodarzom już życzyłam, a Basi Blogowej życzę teraz (dla mnie jeszcze nie jest jutro) wszystkiego najmilszego. Sto lat, sto lat!
Dla Pani Barbary i Gospodarza – dalszych, niekończących się radości życia!
Dla Basi urodzinowe usciski i….. dalszych niekończących się radości życia!
🙂
Dziękuję 🙂 a w ramach porannej gimnastyki: http://www.youtube.com/watch?v=fVZi_JLbTYw
Barbarze nieco spóźnione ale bardzo serdeczne życzenia urodzinowe a wszystkim nam dobrze życzącym gorące podziękowania. Tym gorętsze, że tu na wsi mróż a wczoraj nawet sypał śnieżek.
Państwu Adamczewskim i Barbarze najlepsze życzenia 😆
Barbaro – wszystkiego najlepszego! 😀
(Tu „jak raz” bez nocnych przymrozków. Nad ranem spadło kilka kropel deszczu – stanowczo za mało, nawet dla ustabilizowania kurzu, nie mówiąc o nawilżeniu gleby. Poza tym balsamicznie – zaokienny klon ma duże pąki, bzy pokazywałam już w sobotę i to spoza Krk, gdzie chłodniej…)
Jeszcze raz wszystkim pięknie dziękuję 🙂
Barbaro – Pięknie się uśmiechasz. Jeszcze raz 🙂
Barbarze i państwu Adamczewskim – wiele tysięcy śniadań, apetytu, czego dusza zapragnie.
Pokoju i ciepła.