Ty pierniku…słodki!
W książce Bolesława Kuźmińskiego o historii chleba znalazłem ciekawy rozdział o piernikach. Pomyślałem, że i Wy z przyjemnością go przeczytacie. Nasz blog bywa bowiem swoistą akademią kulinarną dzięki Waszej wiedzy i znajomości historii kuchni nie tylko polskiej. Pisze więc autor: „Dawne pieczywo z dodatkiem miodu, tzw. miodownik, wypiekano w formie dużych bochnów, podobnych kształtem do chleba. Przez dłuższy czas piernik uchodził za odmianę chleba, tyle że pieprzną. A to dlatego, że oprócz miodu dodawano do ciasta dużo przypraw korzennych. W łacińskim wierszu z XIV wieku jest już mowa o „pieprznym chlebie toruńskim”. Słowo „piernik” pochodzi od staropolskiego słowa pierny, czyli pieprzny.
Pierniki zaczęto piec u nas w czasie wypraw krzyżowych, chociaż narody kultur nadśródziemnomorskich znały ten przysmak dużo wcześniej. Uczestnicy wypraw krzyżowych przywozili ze Wschodu różne korzenne przyprawy o intensywnym ostrym smaku, jak imbir, goździki, cynamon, pieprz. Korzenie te, bardzo modne, dodawano jako przyprawę nieomal do każdej potrawy, nawet do słodkich ciast.
Jakkolwiek pierwsi piernikarze pojawili się w Krakowie już we wczesnym średniowieczu, to sławę miasta piernikowego zdobył sobie Toruń. Historia piernikarstwa toruńskiego sięga połowy XIII wieku, kiedy to piekarze zaczynają organizować się w cechy. Nie znamy nazwisk pierwszych piernikarzy toruńskich. Dopiero wzmianka w dokumentach miejskich z 1384 roku wspomina o Mikołaju Czanie, który zapoczątkował sławę Torunia jako „piernikowego grodu”. Ziemia Chełmińska słynęła niegdyś z doskonałej mąki, a okolice Torunia z miodu. Samo miasto Toruń, utrzymujące ożywione stosunki handlowe ze światem, obfitowało we wschodnie korzenie. Nic przeto dziwnego, że właśnie to miasto nadwiślańskie stało się „miastem pierników”.
Pierniki toruńskie w krótkim czasie zdobyły sobie rozgłos w całej Europie i stały się przedmiotem ożywionego handlu międzynarodowego, a równocześnie jednym z polskich narodowych przysmaków. Chwalili je smakosze, opiewali poeci, pisząc na ich cześć całe poematy, jak na przykład poeta elbląski z XVIII wieku F. Hofman. Oto wyjątek:
„Jakąż mi ślinka do ust owo ciasto pieprzne napędza, Zdrowszej ponad ów chleb, rozkoszniejszej strawy nie szukaj – W nim nasz posiłek, w nim uzdrawiający lek. Jeśli ci gorzałki łyk o poranku serce raduje, Każ, by z gorzałką wraz pieprzny podano ci chleb…”
Drugim słynnym ośrodkiem piekarniczym w Europie była Norymberga. W 1556 roku między Toruniem a Norymbergą stanęła ugoda, mocą której wolno było Norymberdze wypiekać toruńskie pierniki, a Toruniowi słynne norymberskie placki.
Toruń posiadał swój klan wyspecjalizowanych piernikarzy, przekazujących tajemnice z ojca na syna i zazdrośnie strzegących tych tajemnic, jako że nie było wówczas urzędów patentowych i ochrony wynalazków. Szczególnie zazdrośnie strzeżono tajemnicy warunków długoletniego leżakowania ciasta po zaczynie, od czego zależała dobroć pierników.
Kto pierwszy wynalazł piernikowe ciasto, nie udało się wyjaśnić. Prawdopodobnie „wynalazek” uzyskano przypadkowo: ktoś zamiast wody dodał do ciasta miodu i powstało słodkie ciasto. Ale to jeszcze nie piernik. Aby otrzymać prawdziwy piernik, ciasto musiało „dojrzeć”, co trwało niekiedy latami. I tu leży jedna z głównych tajemnic toruńskich piernikarzy.
Stary polski przepis na pierniki poucza: „wziąć trzeba mąkę przednią, miód pszczeli złocisty i korzenne przyprawy wschodnie, a ciasto możliwie najdłużej przed wypiekiem przechować”. Właśnie, „możliwie najdłużej”. Im dłużej bowiem piernikowe ciasto leżakowało, tym lepszy był piernik. Nie należało do rzadkości, że ciasta leżakowały po 10 – 20 lat. Ze względu na bardzo ścisłą konsystencję, ciasto wyrabiano za pomocą specjalnego ugniatacza. Pęcznienie skrobi, które zachodzi w cieście piernikowym pod wpływem miodu i karmelu, odbywało się bardzo powoli.”
No to tyle pierniczenia na dziś.
Komentarze
Do trzech razy sztuka, pierniczę, znowu jestem pierwsza 😉
Idę lekutko dospać, a za parę godzin na Zjazd!
Alicjo,
Co do piersiówki to kwestia Twojego smaku.Postaw na troche zeby sie ustala. Balaklawe przywdziej zgodnie z przepisem bo juz jesien i fotografie
ujawnij.
Pan Lulek
Gdzies kiedys wyczytalam, ze jak rodzila sie corka wyrarabiano ciasto na piernik jaki mial byc podany w dniu jej slubu, zas gdy syn sliwowice nastawiano by uczcic dzien jego slubu. Pewnikiem ta ostatnia stala dluzej bowiem dziewoje predzej stawaly na slubnym kobiercu.
Lyk gorzalki o poranku? Jakiez polamanie zasad kraju J.M. Albionem zwanego!
W Polszcze widac inne zasady goscily. A i chyba nadal goszcza.
Moi Mili Zjazdowicze –
zycze Wam slonecznych porankow i dni oraz rozgwierzdrzonego nieba nocna pora bo to nie tylko romantycznie ale jakze wspaniale siedziec w przemilym towarztstwie pod sufitem przyrody ustrojonym w mikroskopijne diamenciki.
Bo pogoda ducha niewatpliwie Wam dopisze, podobnie jak kulinarne specjaly jakie kazdy z Was „przyciagnie” ze soba.
Zatem Smacznego i bawcie sie wspaniale rowniez i w naszym imieniu – tych co to z przyczyn rozniastych zasiasc przy wspolnym stole nie moga.
Zawartosci antalkow wszelakich poprobowac nalezy – a jakze – ino z umiarem.
Choc to Zabie Blota, nie radze calowac zab – jedyny wyjatek to Stara Zaba – bo nawet jesli w krolewicza sie przemieni,to co zrobic z „takim TOWAREM” w dzisiejszych czasch. Klopot tylko. A i wydatki .
BBBW – Bawcie sie Bando Blogowa Wspaniale
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Panie Lulku,
będzie według planu i przepisu, sprawozdawać będę. No i zdjęcia…widzę, że nie będzie Marka z rurą, no to ja się przyłożę z tym, co mam.
Dorozumiewam się, że Poczta Butelkowa na mnie czeka, z góry dziękuję i postawię na trochę, według wskazówek.
Padać nie pada, ale jest pochmurno, ciekawam, co tam w Żabich Błotach. Wybieram się średnim popołudniem, bo mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia.
Ja chyba nie znam pierników toruńskich 🙁 Nie wiem, jak powinny smakować, bo z dzieciństwa przypominają mi się tylko obrzydliwe, gumowate, klejące do podniebienia „katarzynki”, właśnie takie w formie, jak te na obrazku 🙄
Że pierniki mogą być delikatne i rozpływające w ustach, dowiedziałam się próbując pierników norymberskich, pieczonych na opłatkach, aby się do blachy nie przyklejały. Norymberskie kupuję zimą, w adwencie… Latem byłam nawet w Toruniu, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, by szukać pierników 😯 Za to lody były znakomite 🙂
U mnie pogoda cesarska, po południu zjeżdżają goście, muszę lecieć do sklepu po ciasto francuskie na podwieczorkowy placek ze śliwkami.
Żabim Błotom i ich Gościom życzę pogody, jak nie na dworze, to przynajmniej duchowej, owocnych obrad i prezentacji tez na tutejszym forumnie 😎
Echidno,
dzięki za życzenia spod poprzedniego wpisu, jak dotąd pobyt przebiega całkiem przyzwoicie, troszkę mnie martwi to zachmurzone niebo, ale nie takie my ze szwagrem… 😉
Pozdrawiam Aussieland!
Witam,
Za oknami pada deszcz,ale na popołudnie zapowiadane są przejaśnienia. Jutro ma być już pogodnie,tylko chłodniej.Ciasto zjazdowe już upieczone. Jeszcze muszę się spakować i kupić bilet na pociąg,bo jutro wstaję o świcie.
Co do pierników,to wydaje mi się, że straciły trochę na popularności w zalewie innych słodyczy, a szkoda. Katarzynki, o których wspomina Nemo,rzeczywiście były kleiste,ale prawdziwe pierniki toruńskie są bardzo smaczne i delikatne. W Toruniu był, a pewnie jest nadal , sklep firmowy zakładów „Kopernik „.
Trochę ze wstydem muszę się przyznać,że czasami piekłam piernik ” z torebki „, dodając bakalie,a potem przekładałam go powidłami lub dżemem z czarnej porzeczki,a na wierzch dawałam polewę czekoladową.Potem uznałam,że idę na łatwiznę i upiekłam prawdziwy piernik.Roboty przy nim było dużo,a smakowo wcale nie był lepszy. Dałam więc sobie spokój i od czasu do czasu piekę ten łatwy,czyli z torebki. Ale to dotyczy wyłącznie piernika,innych gotowych ciast nie uznaję.
Ludzie – co to sie wyrabia!!! Jak tak dalej pojdzie to zwieje nas prosto do zatoki, a moze nawet na Tasmanie. Od wczesnego popoludnia wiatr przybiera na sile i wrecz orkan szaleje. Jakzem sprawdzila na Internecie zdziwilam sie bardzo. A nawet okrutnie – predkosc wiatru – 0, slownie zero. To skad ta wichura szalejaca nad nami? Te trzaski i wrecz podrygi chalupki? Palmy na skwerku uginaja sie pod naporem wiatru i wypisz wymaluj wygladaja jak na obrazku „Orkan na Jamajce” jaki gdzies tam kiedys widzialam. No dobrze obrazek to nie byl lecz kicz prawdziwy. Palmy jednak wygiete byly starszliwie.
Zjazdowiczom szerokiej i prostej drogi do „Blot Zabowych” zycze.
A sama udaje sie do …. widomo, kuchni. Popitrasic nieco.
Echidna (choc wieje NIE zawiana)
No to ja się powoli zbieram… Do zobaczenia i napisania!
jak szkoda, że u Żabki internet się spierniczył … bo pewnie już tam są pierwsi goście a my nie mamy wiadomości …
fajnego balowania … 😀
W Toruniu byłem parę dni temu. W okolicy rynku Starego Miasta jest kilka sklepów z piernikami, będąc na Rynku raczej trudno nie natknąć się na nie. Obowiązkowo muszę kupić pierniki dla moich córek, dzięki czemu nie mają pretensji o nocleg poza domem 😉
Wszystkim Zjazdowiczom życzę udanego Zjazdu i cesarskiej pogody. Z niecierpliwością będę wyglądał relacji pisamnych i fotograficznych.
Wszystkim Zjazdowiczom życzę cudownego Zjazdu, uniesień kulinarnych, pogaduszek od serca i wspaniałej pogody: ducha i atmosferycznej!
Ryba, córka Pyry się kłania i na Zjazd się dzisiaj wybiera. Z tego co wiem co niektórzy już są – swiania przywieziona, pierogi ruskie, ze szpinakiem i coś jeszce jeszcze też jest. Nie wiem jak u Starej Żaby ale w Świnoujściu śliczne słoneczko na przemian z chmurami. u nas z reguły jest trochę wcześniej niż na wschodzie czyli jutro powinno być tak na Zjeżdzie. Pozdrowienia Ryba – już nie moge się doczekać. PS Co do wiatru – Marynarz mi pisał, że gdy wczoraj na Zatokę Fińską wpływali wiało 11,7 w skali B – też wiało 🙂
Sorry – miała być „świnia „
Witajcie,
piernika nigdy nie pieklam.Nawt dlugo nie bylam jego milosniczka,ale po wyjezdzie, zatesknilam i za nim.Teraz jak jestem w kraju, wioze cale zapasy.
Chociaz ku memu zaskoczeniu,w Holandii jest to bardzo popularny wypiek,zwany sniadaniowym ciastem.Mozna go kupic w kazdym sklepie.
Ale,ale ja tu o pernikach,a w Zabich Blotach juz prawie swieto!!Biesiadnikom zycze „smakowitych” wrazen,a my ………………………..czekamy na wiesci,opowiesci 😉
Ciao amici.
Ciao amici.
Witam wszystkich. Dzisiaj zaczyna mi sie zjazd szkolny i udao mi sie dorwac do kompa. Zycze wszystkim udanego zjazdu w Zabich Blotach. Z Pyra do zobaczenia w Poznaniu za tydzien no i mam nadzieje ze Stara Zaba w Zabich Blotach. Jak sie dorwe do omputera to sie odezwe, ciekaw jestem wrazen ze spotkania Lasuchow.
Kiedy zatem pierwszy oficjalny kielich. Zadnego sygnalu. Nie wiadomo kiedy zaczynac, zeby nie wpasc w opilstwo.
Poczta Butelkowa byla tylko przejsciowo pusta. Sytuacja niewatpliwie poprawi sie. Jak na razie stoi butelka Propolisu i niedlugo beda gotowe nalewki dla niemowlat. Trzeba sie zgodnie z planem piecioletnim gotowac do kolejnego Zjazdu.
Pan Lulek
Rowniez zycze po raz pierwszy i po raz drugi i tak ciurkiem udanego zjazdu w Zabich Blotach!!!!
Udanego zjazdu. Zazdroszcze uczestnikom.
Dziękuję w imieniu zjazdowiczów za życzenia,chociaż jestem jeszcze w domu.Dziś jeszcze urodziny znajomej,a jutro o 6.30 wsiadam w Gdyni do pociągu i po raz pierwszy w życiu jadę koleją w kierunku Szczecina.Dodatkowa atrakcja.
Do usłyszenia,a właściwie do napisania.
Tu Pyra Młodsza – od wczoraj w Żabich Błotach. Przyjechałam po Rybę do Świnoujścia, więc z wczorajszego dnia mogę zdać relację 🙂 Pyra dnia wczorajszego nauczyła się drogi na pamięć i robiła za GPS-a, kierowała Inka (koleżanka Pyry), a na tylnych siedzeniach zasiadali: Haneczka, Pyra Młodsza i Radzio. Dojechałyśmy szczęśliwie bez problemu dzięki GPSowi mózgowemu Pyry, kierującej mniej więcej tak: prosto do żółto-niebieskiej stacji benzynowej, potem w prawo, 5 km prosto itp. Ważne, że trafiłyśmy. Gdy zobaczyłyśmy tabun koni to wiedziałyśmy, że jesteśmy na miejscu. Radzio zaraz znalazł towarzystwo – 3 psy (dog, rotwailer i pies „rasy europejskiej”). Spuszczony ze smyczy biegał jak szalny – przestrzeń duża, pogoda ok – po prostu psi raj. Koniki prześlicznościowe. Niestety obawiam sie że mój jamnik może skończyc pod kopytami, bo biega dookoła koni ujadając niemilosiernie (uważam, że ze strachu przed takimi olbrzymami), dopóki sie nie znudzi. Na kolację Stara Żaba zafundowała nam kurczaczka, kluseczki i sałatkę z pomidora, mozarelli, sałaty lodowej i pomidorów. Do tego popijałyśmy browarek. Pyra spała w domu a my w pomieszczeniu nad stajnią – jest tam łazienka, zlew, czajnik i tyle miejsca, że można sie gonić. Dzisiejszego ranka Inka z Żaba przywiozły kilka rodzajów pierogów (ze szpinakiem, ruskie, kopytka ze szpinakiem i jakieś jeszcze) i świniaka. dziewczyny narwały trochę węgierek… po prostu bardzo fajne miejsce. Rankiem padało ale przyjechała ekipa, postawiła nad stołem namiot w ogrodzie i wszyscy czekaja na proszonych gości. W południe pojechałam do Świnoujścia po Rybę, więc nic wiecej nie wiem.
Panie Lulku – proszę sie nie martwic o pocztę butelkową. Zapewniam, że będzie!!! Serdecznie dziękuję za blogowe życzenia – przekażę zjazdowiczom. Z serdecznym kumkaniem – Pyra Młodsza
Witam.
Wznoszę toast do Piotra.
U Starej Zaby sa jakies wegierskie obyczaje. Tam rozpoczyna sie dzien pracy porzadnym kielichem gorzaly zeby sniadanie nie myslalo, ze je pies
zezarl. Dopiero potem zaczyna sie prawdziwy dzien pracy Pewnie Zaba gdzies to podejrzala albo podsluchala.
No to siup
Pan Lulek
Ja piernicze. Zachorowalam. I to akurat teraz 🙁
Leze w lozku i nie mam na nic sily.
No to ja góralskim zwyczajem piję do Jerzora. Potem pospię trochę i wsiadam do auta.
Panie Piotrze to chyba nie ten Jerzy.
Wiem. I piję do tego do właściwego, tego który już dotarł na miejsce. Ale tak właśnie wygląda góralskie przypijanie.
Dzisiaj jest Piotra!
w zasadzie to można pić do 3 jerzo-jurków …
jak wy to wszystko zjecie ludziska … chyba ze wsi ludzi na pomoc trzeba będzie wzywać …. 🙂
No to zdrówko!
A dzisiaj też Dagny ! Najlepszego!
Dzisiaj jest Jacka, Dagny i Teodora a to drugie imie Pana Lulka!
Wszystkim zjazdowiczom życzę wspaniałej aury, serdeczności wokół , stołów uginajacych się od wszelakiego jadła i napitków mocy. Mam nadzieję , że zjazdowa tradycja nie zginie i w przyszłym roku już dołączę do silnej grupy. Może do tego czasu sprostam kulinarnemu wyzwaniu. Jak czytam o zawartości zjazdowych koszyków, to mam świadomość wysoko zawieszonej poprzeczki. A ślinka leci, oj leci….
Hej Wy tam!
My tu w Prezydium wznosimy zdrowie, właśnie młode Pyry nadjechały – za wszystkich solenizantów!’Jerzor już śpi 🙄 Dziewczyny rządzą!
Wasze zdrowie! Torlina, Dagny i Teodora (po pierwsze Lulka).
To ja napisałam powyższe, Alicja, nie będę zmieniać ksywy. Internet raz jest, raz nie ma, jak jest, to będę nadawać.
Na dzisiaj już chyba nikt z przyjezdnych nie jest przewidziany. To na tyle na razie.
No to ja Wam życzę (pyszności nie muszę), żeby Internet nap…, żebyście nam tu mogli (zdrowo) donosić, co się dzieje!
Zdrówko!
To ja – Stara Żaba Właciwa. Własnie Pyra poszła do łózka (ale pewnie czyta a nie śpi) a reszta już poszła spać. To i na mnie pora. Jutro rano (dzisiaj) przywozimy wielkie pstragi, które jeszcze beztrosko pływaja a maż Danuśki obiecał je upiec i chyba też oskrobać?
Dzien dobry Wszystkim,
Dzieki za pierwsze zjazdowe sprawozdania, trudno Wam nie zazdroscic. Tez bym chcial…., ale moze w przyszlym roku….
Poki co dolaczam sznureczek.
Wiem, wiem, bylo juz kilka razy, ale troche to z sympatii dla Alicji, bo wiem, ze ona to lubi, troche dla Marka K., zeby lepiej rozejrzal sie wokol i nie czul sie samotny, i troche dla nas wszystkich – Zjazdowiczow i Niezjazdowiczow – dla dobrego nasrtoju.
http://www.youtube.com/watch?v=vnRqYMTpXHc
Dzień dobry Szampaństwu!
Tu Alicja. Świt blady w stadninie koni – wszyscy wstali i nawet wyjechali w celach tu i ówdzie, pogoda cesarska. Czekamy na resztę towarzystwa.
To tyle na razie, jeszcze nie za bardzo jest co sprawozdawać.
Pozdrowienia dla wszystkich z Żabich Błot!
Nareszcie cos sie rozkrecilo. Pieknego dnia zycze
Pan Lulek
Zjazdowiczom życzę miło i beztrosko spędzonego czasu. Niezjazdowiczom przyjemnego weekendu! 🙂
to ja kawką i bułeczką z kremem miodowym od Pana Lulka uczczę rozpoczęcie III Zjazdu Łasuchów … czuj czuj czuwaj… 🙂
Okolice Poznania: lasy, jeziora i pomieszkujące tam zwierzęta oraz ludzie, równiez pozdrawiają Zjazdowiczów 🙂
I niech to nie będzie „zjazd”, ale super energetyczny „odjazd”, pozwalajacy grzeć sie w jego cieple i korzystać z energii az do nastepnego Zjazdu 🙂
Dojechała Krystyna z Gdyni, złowiły się pstrągi – uzamen do kupy ponad 5 kg. Rozkręca się, cesarska nadl się trzyma. Wszyscy ktywni, a najbardziej Radyjko, który już szczekać ne może, tak aktywnie rozdziawiał japę na kotana drzewie. Poza tym obskakuje szystkie konie w okolicy i próbuje z nimi rozmawiać. Zdaje się, że odnalazł swój psi raj, ma też godne towarzystwo psów Starej Żaby, Radyjko oczywiście najmniejsze, ale najhałaślowsze.
Będę sprawozdawać, kiedy się da. Pozdrowieni dla Pana Lulka!
Donosę, że południe, a Gospodarza jak nie m, tak nie ma. Nie wiadomo, kiedy tę świnię walnąć na ognisko 😯
Widocnie, Zabecko, Pon Pieter telo przysmaków wom wiezie, ze jego auto z trudem to syćko ciągnie. A w kozdym rozie tego Zjazdowicom zyce, coby piknyk przysmaków nie zabrakło 😀
Dotarła Barbara Pietkiewicz z fotografikiem z „Polityki”, zaczęliśmy, o zgrozo 😯 od deserów, bo czekamy na resztę.
Sekretarz A.
P.S.
Teraz jako Stara Żaba występuję ja, Alicja, samozwańczy sekretarz, bo Żaba gospodyni bardzo zajęta.
Alain (mąż Danuśki, Żabojad, znęca się nad pstrągami, kroi je nożyczkami. Dodam, że one są ju.z w takim stanie, że nic nie czują.
Ja i Danuśka stanowimy komitet powitalny, ale jak dotąd, nie may za wiele roboty. Pepegor dojechał.
Delegacja „Polityki” – Barbara Pietkiewicz i Wojtek Druszcz zeswoją rurą, czyli odpowiednimi obiektywami.
Do następnego sprawozdania.
Alicjo jesteś niezawodna … 🙂 …
Tylko cierpliwosci. On napewno sie zjawi. Pewnie chce wykonac cesarskie wkroczenie. Moze korki na drogach. Trzymam kciuki. Jak sie pojawi ogloscie
calemu swiatu.
Pan Lulek
To prosze pozdrowic wyslannikow z „Polityki”,a w szczegolnosci Pania Barbare,bo ja Ja bardzo,bardzo……………………..lublu 😉
Nabralam ochoty na slodkie,lece po kawe i jablecznik,hej 🙂
Serdeczne pozdrowienia dla ‚zjazdowców’ 🙂
Czy ta delegacja to niespodzianka, czy zaplanowane? Bardzo proszę o przekazanie p. Barbarze Pietkiewicz głębokich ukłonów ode mnie – bardzo cenię Jej artykuły i szanuję Ją za wyjątkowej klasy artykuły o sprawach trudnych.
Ależ profesjonalne zdjęcia będą z tego zjazdu! 🙂
Bawcie się dobrze! 🙂
B A W C I E S I E D O B R Z E !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zazdraszczam Zjazdującym!
Pozdrawiam i ściskam! (tym razem wirtualnie)
Nagle Zapracowany! 🙁
ps. ale co ja bym do garnka wkładał, gdyby systemy IT nie padały w najmniej przewidywalnych momentach? 😉
Czyżby Piotr Gospodarz miał kłopoty z dowiezieniem Poczty Butelkowej?
Może zajął się „lekturą” zamiast wciskać pedał gazu? 😉
Alicjo, Sekretarzu!
Namówcie no Pana Wojtka (od rury), żeby co fajniejsze zdjęcia wpuszczał przez żabi komputer do pikazy.
A następnym razem postawimy webcam dla tych, co by chcieli pozjazdować, a nie mogą 🙂
U mnie na obiad kalafior. Po całym tygodniu ciężkiej pracy tyle mi zostało siły co nic. Idę zjeść, a potem do łózka – nogę będę kurował.
Kuśtyk, kuśtyk .
Oj, daleko te Żabie Błota . 600 kilometrów i 14 godzin jazdy autobusem .
Kuśtyk , kuśtyk.
Pawle, wyjazd do R. nieaktualny . Pewnie dopiero za rok. Może na wiosnę.
Kalafior dochodzi idę go zobaczyć
Kuśtyk , kuśtyk
Pozdrawiam wszystkich zjazdowiczów.
Szkoda, że mnie tam nie ma 🙁
Pomidor.
Na deser 🙁
Marek cos ty zrobil z ta noga. Szykuje lekarstwo. Nie do picia tylko do smarowania. Moc powyzej 80 %. Mozna najwyzej oslepnac.
Pan Lulek
Misiu! (cytuje) coś ty zrobił z tą nogą (koniec cytatu)?!
Jak nie do R. to do W. i St.M., tylko rychle, bo panalulkowe lekarstwo wywietrzeje i procenty polecą w dół jak akcje na giełdzie.
Tutaj kuśtykać nie będziesz, bo ja załatwię ambulans do Panalulkówki.
Pan Lulek spodziewa się niespodzianki, więc wpadniemy niespodziewanie. Albo niespodziankowo 😉
Oby nie była to formalina 🙂
Nóżka się odezwała po wczorajszych wyścigach w Warszawie. Paczkę też miałem sporą. Wyjazd do Wesołej i na Służewiec zajął mi jak zwykle 9 godzin, z czego 8 w autobusach i tramwaju. Wyjaz z domu 4.30 rano
Konia nie dosiadłem, Bieg z przeszkodami zaliczyłem. Wieczorem to nawet zrobiłem sobie owsiankę. A co!
Nici z R. Wszystko przez P.
Chyba się wystawię na Allegro.
Może mnie kupią.
W dobrym stanie mało używany. Pilnie sprzedam. Pampers świeżo wymieniony . Rolkę papieru dołożę.
Zapomniałem dodać, że Gospodarze szczęśliwie ugrzęźli w Żabich Błotach, Pocztę Butelkową dowieźli, a także dostali pełnomocnictwo na wyściskanie pozostałych Zjazdujących. Alicję Piotr wyściskał nawet chyba ciut zbyt mocno, bo nagle przestała wywiązywać się z sekretarskiego obowiązku informowania opinii (nie całkiem)publicznej o zjazdowym progresie.
Misiu, a cena wywoławcza? 😉
Licytacja od złotówki.
Z tym pampersem to żadna lipa . Dwie stówy musiałem zapłacić. Oryginał kosztuje ponad pięćset.
Kalafiora zjadłem.
Adamczewscy przemknęli jak meteoryty. Pani Barbara Piekiewicz i Wojtek od rury jeszcze są.
Panie Lulku kochany, dziękujemy za pocztę i prezenty.
PaOlO, poączenie tutaj jest kiepskie i nie sądzę, zeby Wojtek zechciał wrzucać zdjęcia ze swojej rury, zawsze połączenie może się zerwać.
Ale ja spróbuję z mojego wrzucić, jak najszybciej się da.
Arkadius – masz od Pana Lulka specjalny kapelusz (o, już estem po panalulkowej gruszkówce, więc mi się myli, ale mam dla Arcadiusa prezent,co on to będzie wiedział. Tyle, ze wszyscy jesteśmy obrażeni na Arcadiusa, bo nas olał. Niech żałuje, o!
A poza tym ja nie
…i dalej, bo mi przerwano, wyobrazcie sobie 🙄
Sprawozdawam, na ile mogę, przecież są zajęcia zjazdowe, siedzimyna ogrodzie przy ognisku i zajadamy świństwo, przedtem było rybstwo (pstrągi). Co tu jeszcze… idę zajadać, o sekretarz też musi sie posilić!
Dojechali, cali i zdrowi.
Hurra, Zjazd wazny, przechodzi do historii.
Pan Lulek
jak to przemknęli ????????????
Misiu z nas bylaby niezla para- Ty kulawy,a ja slepa 😆
Zabronili cokolwiek robic,wiec na obiad byly „suche” frytki!!
Zazdrosc mnie skreca,bo oni tam swinie,pstragi,desery,napitki……………wtranzalaja,ze sie wyraze 😉 Ale niech im tam na zdrowie bedzie 🙂
Salute amici.
Marek nóżka to Ci już 2 miesiące nawala tylko nie dbasz o jej zdrowie ..
Paweł lepiej w tym Wiedniu poinformowany niż my …:) … informatyk w końcu no nie 😆
Zjazdujacy nabieraja sil, zeby rodakow rozmowy mogly przedluzyc sie do poznej nocy czy tez wczesnego ranka a niedzielny program tez jest chyba bogaty. Przenosze sie myslami do Was. Alicja zapewnia kontakt i pewnie cos wkrotce pokaze. Marku K., szybkiego powrotu do formy i nowych pieknych zdjec.
Pospałem , wstałem, posmarowałem. Mniej boli po posmarowaniu. Za chwilę dosiądę swojego ogiera i pojadę po piwo. Świniak leży w lodówce i trzeba w końcu zjeść bo się zmarnuje. Kiełbasę kupuję z przyzwyczajenia a knapek ani ani. Przestanę chyba kupować.
Bez chleba bez kiełbasy bez sera na kanapce. Świat się wywalił do góry nogami.
Masłem na dół.
Jadę po piwo.
A Oni tam jedza, pija, lulki pala, moze sa i tance, hulanki, swawola………..
Zazdroszcze.
zara, zara, meteoryt? przemkneli???
pewnie skoczyli po papierosy?
zaraz wroca
pozdrowiska dla Zjazdowcow
Tym, co się nie domyślają, zdradzam, że Basia Pietkiewicz ma napisać o zjeździe „Na własne oczy”. Wojtek Druszcz słynny jest z portretów, więc piękne konterfekty zjazdowiczów zapewnione 😉 😎
Pyra właściwa opisze Wam wszystko jutro, bo dzisiaj lecę na pysk, chociaż trzeźwa jestem do obrzydliwości. A tak w ogólne, albo ktoś mówi, że zjazduje, albo odwołuje przyjazd w przyzwoitym terminie. Bo przecież wcześniej trzeba to i owo kupić, zaPŁACIĆ, przygotować i wtedy co? Ano, ratuj Ojcze Pietrze
Dzień dobry Szampaństwu!
Zjazd nadal zjazduje, a ja nadaję z poligonu już – skróciliśmy troszkę, bo Teresce Pomorskiej nazleżą się pogaduchy (szwagierka do szwagierki), gdyby nie była unieruchomiona tak jak jest, byłaby z nami na Zjezdzie – pozbieramy się przed południem i pomkniemy do niej do Choszczna, a potem Poznań na dobę i na Dolny Slask do Mamy.
A tera będą ploty, czyli nikomu nic nie mówcie, że mówiłam!
Przemknęli, Sławku, bo jakieś Norwegie im wyszły po drodze, wyobrażasz sobie? 😯 A nam Szwecje nie wyszły i do ASzysza nie dojechaliśmy, czego mi bardzo szkoda, ale inną razą może 😉
Piszę po ciemku tylko o blasku ekranu i nie na swoim komputrze, to literówki i te inne pomińcie.
Co by tu naplotkować…towarzycho jak zwykle, takie jak na blogu, mogliby się jakoś maskować może albo poudawać kogoś, a oni wszyscy tacy nasi normalni, że tak powiem.
Danuśki Francuz nadaje po polskiemu jak rodzony Polak, a te pstrągi przyrządził znakomicie, i naplotkuję z sekretarskiego obowiązku, że kroił je nożyczkami 😯 Prawdopodobnie gdzieś to mam na zdjęciach uwie
Wojtek biegał ze swoją rurą bezustannie, sama mu wskazałam miejsce, gdzie do kuchni.
Pani Barbara Pietkiewicz robiła z nami wywiady, trochę nie do końca Jej wytłumaczyłam, że „robię na drutach” (już prawie nie robię), ale zawsze mogę podrzucić adres strony:
http://alicja.homelinux.com/knitart
Chyba pójdę dospać albo co 🙄
dla Jerzora sto lat … sto lat … 🙂
Dzien dobry Alicjo,
Zajrzalam na strone, ktorej podalas adres i jestem OLSNIONA Twoimi kreacjami. A ja, naiwna, myslalam, ze umiem robic na drutach!
Zycze Ci udanej reszty wakacji.
Jerzorze wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Milego zjazdowania Zjazdowicza.
Paru słodkich pierników spierniczyło.
Nóżka i główka szkolna wymówka.
Roboty dużo i dalej niż do Zakopanego to spierniczyłem.
Żałować przyjdzie jak za poprzednim razem.
Wtedy było blisko.
Gdyby nie ta chójka.
Za karę będzie trzeba wyjechać na obczyznę. Jak się polepszy oczywiście…
Wszystkiego najlepszego dla Jerzora !!!
Milego zjazdowania Zjazdowiczom, przyjemnej niedzieli dla tych, ktorzy w domach 🙂
i wszystkiego najlepszego urodzinowego!!!
Trudno dac wiare, ze Gospodarz machnal sie o tydzien. Najwazniejsze, ze dojechal caly i zdrowy.
Zapewne odbiera holdy i bawi sie wesolo z innymi.
Cesarska dla Was zamówilem.
Pan Lulek
Serdecznie pozdrawiam Zjazdowiczów – już z pierwszych relacji widać, że impreza jak zawsze udana 🙂
Milej niedzieli biesiadnikom zycze,a Jerzemu zyczenia ZDROWIA przekazuje 🙂
Juz ciekawa jestem jak wypadna w tym „Barbarowym” reportazu???
Salute!
Arcadius,
Ty się szykuj na Berlin, jak zdobędziemy po raz kolejny, mam do Ciebie pocztę specjalną od Pana Lulka. A kopa to swoją drogą dostaniesz…
Jerzoru stolaciska!!!
Zjechanym dalszej udanej zabawy.
I nie zapominajcie o nieobecnych a usprawiedliwionych!
Lorneta za Lulka, kęsik za Nirrod z pasożytem, gryza za Sławka, kielonek za Jolinka, łyczek za Aszysza (poprawka za Szczypiora), lufka za Andrzeja Jerzego… a zresztą co ja tu będę wyliczać: każdy kęs i każdy łyk dedykować jak laurkę, coby nam na zdrowie wyszło 😉
Z niecierpliwością czekam na reportaż w Polityce.
A teraz wracam do roboty, która mimo że nie …., to też nie postoi. 🙁
zamiast „….” było w oryginale:
(spiczasty nawias otwierający) cenzura (spiczasty nawias zamykający) …. (spiczasty nawias otwierający) /cenzura (spiczasty nawias zamykający)
I komu to przeszkadzało? Cenzura jakaś, czy co? 😉
Mnie sie wszystko odrobine poplatalo. Okazuje sie, ze Jollinek wylatuje o caly tydzien pózniej. Najwyzsza pora obsadzic, po pöwolaniu, funkcje glównego koordynatora, do której jak ulal pasuje Pyra, pod ochrona Radka
Panie Lulku, spakojno!
Oni pewnie jeszcze nie wrócili do siebie!
Trzeba dać ludziom trochę czasu.
a nawet 2 tygodnie później Panie Lulku … Pawełku 🙂
Pyra już jest szefową zjazdową … od pierwszego zjazdu …
Dzien dobry Wszystkim,
W Polsce juz 6-ta, wiec pewnie niedlugo Zjazd sie bedzie rozjezdzal. Wchodzac na blog moglismy nieco w nim uczestniczyc – czekajac na ostatnie relacje, a pozniej zdjecia, juz teraz – Alicja, Pyra, Zaba – wielkie dzieki.
Alina,
Juz dawno kreacje Alicji moglas poznac – trzeba po prostu kliknac na jej czerwony nick i tam znajdziesz wszystko, co Alicja przeznaczyla dla publiki. Tak samo mozesz zobaczyc np. piekne zdjecia Nemo (dech zapiera) i innych. Polecam. Nawet kiedys Nemo namawiala mnie zebym zrobil to samo ze swoimi, podala wskazowki jak to zrobic, musze sie po prostu za to wziac. Mam nadzieje, ze wkrotce uspokoje swoje zycie i na wszystko bedzie czas.
Wyobrażam sobie jak im tam dobrze. Wystarczy kilka krótkich sprawozdań, aby człowieka zazdrość – nie bójmy się tego słowa- z lekka skręcała. No cóż …..mam nadzieję nastepnym razem.
Alicjo, natychmiast weszłam na Twoją stronę. Nie robisz na drutach ? Jak możesz? To są przecież unikaty. Gratulacje. Czasem popełniam patchworki (styl wiktoriański czyli naszywany), ale przy Twoich dzianinach mogę o nich jedynie powiedzieć- z czym do gościa.
Przed moim kolejnym wyjazdem do Wiednia ( tym razem będę miała wiecej czasu) wielka prośba o podpowiedź kulinarnego szlaku. Koncertowy już ustaliłam. Jak każdy nowy, który powinien się wdrożyć , przeczytałam wiele wpisów na blogu i , z pewną nieśmiałością , liczę na podpowiedź paOLOre. Czy mogę prosić o Twoję radę ?
Jesli chodzi o wiedenskie kulinaria to paOlOre i jego Ania sa nie do zastapienia. Kiedy pracowalem na terenie Wiednia tez bylem nienajgorszy.
Teraz przestawilem sie na kuchnie wegierska i Poludniowo Burgenlandzka.
Pawel czyli paOlOre jest ostatnio bardzo zapracowany ale dla gosci chyba zawsze znajdzie czas. Znawca tej kuchni jest tez Marek. Ten od rury. Najlepiej umówic sie z nim a potem razem wypad na kuchnie burgenlandzka i wegierska. Tam ja rzadze
Pan Lulek
Witam!
http://debica.wrzuta.pl/audio/4dWjFzsYfay/krzysztof_krawczyk_-_bando_bando
Żegnam.
Panie Lulku,
wielkie dzięki za wskazanie kierunku i otwarcie kulinarnego szlaku.. Mam nadzieję,że paOLOre znajdzie chwilkę i też coś podpowie. Tymczasem dziś ,zadowolę się niebywałych rozmiarów cepelinem – własnoręcznie przywiezionym z nadbużańskiej krainy.
Lulek rządzi … … … Lulek rządzi … … …
(..) oklaski jak na meczu.
Pusto, blogowicze albo jadą, albo odpoczywają, albo kibicują polskim siatkarzom, lub francuskim. Ja tam kibicuję obu po równo. Tylko remisu się nie przewiduje.
Chyba jednak Biało Czerwonym.
Biało Czerwoni … … …
Yurku, nie wiedziałam ,że i to śpiewał Krawczyk. I to jak skocznie. Dotychczas sądziłam ,że najlepsze wykonanie BANDY było dziełem niejakiego Zenka na obozie w Mrągowie, w latach… milcz serce. Ależ on śpiewał i….miał dżinsy w kolorze oczu. Swoich.
Pozdrowienia dla Wszystkich Uczestnikow z deszczowego Teksasu.
Zielona z zazdrosci czekam na zdjecia – gdzie je mozna obejrzec?
A Starej Zabie to naleza sie Przeolbrzymie Podziekowania za organizacje- Niech Zyje!
Dobry wieczor ze stolicy Pyrlandii, czyli z Poznania. Ogladamy mecz! Chyba dajemy zabojadom w kosc!
No i juz po Trzecim Zjezdzie, nie moge wrzucic zdjec,\bo najpierw kolacja, dopiero co zjechalismy, no i mamy szanownego Jubilata, zaraz bedziemy strzelac szampanskoje igristoje, a jak!
Lece zjesc i wypic!
Maggie, wpadłem na chwilę, a zanim wycofam się na z góra upatrzone pozyje (czyli do domu na chleb ze smalcem, bo Osobista strajkuje kolacyjnie nie doczekawszy się mnie o „przyzwoitej” porze), zapytam, jaki rodzaj gastronomii preferujesz. Można pójść do obskurnego Gasthausu i przyzwoicie zjeść, można też naciąć się w ekskluzywnym lokalu. Ale można też i odwrotnie. Oczywiście.
Są lokale z tzw. atmosferą, gdzie jest czasem niezbyt wygodnie, bo stoliki małe, bo tlenu mało, bo głośno etc., ale jest lokalny koloryt jak u szwejkowego Kalicha. Tam nie należy liczyć na wykwintne jedzenie, ale i bułka z parówką będzie tam smakować. Można zawitać do jakiegoś mieszczańskiego Gasthausu „z łapanki” na przyzwoitą kuchnię wiedeńską, ale dobrze byłoby znać nieźle niemiecki (a jeszcze lepiej: wiedeński), żeby czuć się tam dobrze. Co dotyczy zresztą również lokali „z atmosferą”.
Są lokale z kuchnią „obcą”: włoskie, tureckie, hiszpańskie, greckie etc. Co kto lubi. Lepsze, gorsze, tańsze, droższe. Są też Wuerstelstaende, czyli kioski z kiełbaskami. Niektóre podobno lepsze od innych.
Jeszcze są fastfoody. Ale co ja będę pisał o McDonaldsie?
Dla zaganianych turystów świetną alternatywą do fastfoodu są… rzeżnicy.
W każdym sklepie mięsno-wędliniarskim można zażyczyć sobie Wurstsemmel, czyli dowolnie wybrany rodzaj bułki (często duży wybór), którą sprzedawca przekroi i włoży doń plasterki dowolnie wybranej wędliny, sera lub kombinacji tychże. Na życzenie wciśnie tam też kwaśnego ogórka. Podobny zwyczaj panuje zresztą we wszystkich marketach i supermarketach z działem „Feinkost” (sery, wędliny na wagę, świeże pieczywo). Jak masz farta, to znajdziesz tam także bufet z sałatkami. U niektórych rzezimieszk… rzeźników znajdziesz też kawałek stolika i krzesła, żebyś nie musiała tej kulinarnej kreacji spożywać na ulicy, co w okolicach Sylwestra nie musi być rzeczą przyjemną.
Wybór lokalu będzie zależał też od trasy spaceru, jaką sobie obierzesz, bo trudno z Schoenbrunnu posyłać kogoś przez pół miasta na Prater. Napisz jakie rejony cię interesują, jaki rodzaj kuchni, gdzie będziecie nocować, a ja dopasuję parę propozycji. Ale uprzedzam z góry, że w sam Nowy Rok będzie trudno, bo wiele lokali będzie zamknięte.
Zdrowie solenizanta! Sto lat!
Jednak Polacy! Właśnie mają grać Mazurka!
Jerzorowi – smakowitego życia! 🙂
Przez ten mecz przegapiłam porę toastu, ale wznoszę teraz, a drugi za naszych siatkarzy. 🙂
Kiedy relacje pozostałych zjazdowców?
Polska … Polska … Polska … .
Wygraliśmy. Wszystkie mecze wygrane.
Gratulacje dla chłopaków.
paOLOre, bardzo dziękuję. Toż to zawrotu głowy można dostać od tylu możliwości. W Wiedniu będę w pierwszych dniach października, w drodze na wędrówkę po Górnej Austrii. Tak mi się robi raz na jakiś czas ,że w Alpy muszę. W Wiedniu mam wdzięczną miejscówkę przy Bendigasse. Z mapy wynika , że stamtąd właściwie wszędzie blisko.Zresztą dla mnie , m/km nie są problemem. Jeśli chodzi o jadło, to oczywiscie zależy mi na miejscu charakterystycznym – jak to mówię- ogólnoludzkim. Bez pompy,a z klimatem. Takim gdzie spotyka się wiedeńczyków, a nie japończyków. Buły z przeróżną wkładką już jadłam i z zachwytem zjem raz jeszcze. Natomiast wszystkie standardowe fastfoody- raczej nie.
to ja, Stara Żaba Właściwa. Przeniosłam kompa na górę ze stanowiska sprawozdawczego. Sprawozdawała Alicja i Pyra. Ja jutro, znaczy dzisiaj, ale jak się pozbieram, sprawozdam co żabie oczy widziały. Mówiąc inaczej: Zjazd widziany z perspektywy żabiej kałuży. Teraz spadam do łóżka, znaczy na materac.
Póki pamiętam: Pyra nie wzięła (znaczy jej nie spakowano) a) słoniny, b) baraniny, c) laski – bez ponownej wizyty Żabich Błotach się nie obędzie.
Poza tym została cytrynówka od Pyry dla Pana Lulka (zakręcona, mogę zaplombować), Pana Lulkowa wielka butla po pejsachówce, Danuśka z Francuzem wymknęli się bez przydziałowej porcji konitur z mirabelek – ich strata, ale są do odebrania na miejscu.
Dobranoc!
Ryba z rana pozdrawia wszystkich blogowiczów. Mimo, że ze Zajzdu wróciłam wczoraj dopiero z ranka wzięłam się za pisanie. Jestem bardzo szczęśliwa, że poznałam tak wspaniałe persony. Żabie Błota, a w szczególności Stara Żaba, wywarły na mnie ogromne wrażenie. Bardzo odpoczęłam, przy tym najdałam się tak różnych specjałów, że moje umiejętności kulinarne wydają mi się ździebko mniejsze. Nie mówiąc już o wyrabianiu napitków. Panie Lulku! Śliwowica ścięła mnie z nóg (w przenośni 🙂 Do tego stopnia, że odlałam sobie trochę i zabrałam do domu. Matros uwielbia śliwowicę, od razu więc dziękuję. Pigwówka też wspaniała. Brakowało mi wiśniówki Misia i dereniowki Sławka (z pierwszego zjazdu) ale derenia u nas nie uwidzisz – w okolicy nie rośnie nawet jeden. Pozdrowienia dla wszystkich z zalanego deszczem Świnoujścia przesyła Ryba. PS Patrzyłm na ręce Alainowi gdy robił te pstrągi. Podam później co włożył do farszu.
Dzien dobry Szampanstwu,
Oko otworzylam, ale zaraz ide dospac. Mlodzi nas podjeli wczoraj kurczakiem z ananasem i migdalami, chyba rozpracowalam przepis.
Ozywiscie bylo igristoje, toasty, wina, zdrowie wiadomego, no i za siatkarzy.
Ide dospac, nastepna relacja juz z Dolnego Slaska.