Ni to mięsne, ni bezmięsne
Nadal jeszcze jestem w nastroju łagodnej bezmięsności. Nawet o rybach myślę bez entuzjazmu. Zwłaszcza, że te kupowane w całości zmuszają do czyszczenia, czasem nawet patroszenia, co łączy się z ubrudzeniem rąk krwią. Mam nadzieję, że ten nastrój za jakiś czas minie i zatęsknię zarówno do befsztyka, gęsi jak i zajęczego combra. Tymczasem jednak wybieram dania bezmięsne lub prawie bezmięsne.
No bo przecież takie pyzy, które w zimowe mroźne dni są daniem bardzo na czasie, trudno nazwać całkiem bezmięsnym. Nawet gdy nie towarzyszą im plastry pieczeni wieprzowej (co trudno wprost sobie wyobrazić), to kraszone są przecież skwarkami z dorodnego boczku. Jest to więc danie mieszczące się w obydwu kategoriach. Wszystko w rękach (a właściwie głowie) kucharza.
Robię więc dziś pyzy. A jak je podam to jeszcze kwestia namysłu.
Pyzy
3 kg ziemniaków, 10 dag słoniny, 1 cebula, sól
1.Kartofle umyć. 1 kg ugotować w łupinach i potem obrać. Wystudzone zemleć bądź przecisnąć przez prasę.
2.Pozostałe 2 kg obrać i utrzeć na drobnej tarce. Odcisnąć sok i odstawić na kwadrans by się skrobia osadziła na dnie. Wodę odlać, a skrobię dodać do utartych kartofli.
3.Surową masę kartoflaną połączyć z ugotowaną i dobrze wymieszać. Dodać sól.
4.Z kartoflanego ciasta robić kulki wielkości małego jajka. Palcem zrobić w każdej zagłębienie. Wrzucać do wrzątku i gotować kwadrans.
5.Podawać krasząc stopioną słoniną i przyrumienioną pokrojoną w kostkę cebulą.
I już na talerzu w towarzystwie pieczeni i sosu
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
Dzien dobry i milego poczatku tygodnia!
uwielbiam ziemniaki, ale tylko ugotowane lub pieczone. A „przetworzonych” w postaci pyz, knedli, klusek, kopytek, itp nie moge po prostu przelknac. Ciekawe dlaczego.
Magdaleno, ja też 🙂 Za to jeśli dobrze widzę na zdjęciu kapustę zasmażaną to będę wdzięczna Gospodarzowi za dobry, sprawdzony przepis, bo nie znalazłam na blogu ( w wolnym czasie oczywiście )
Orca szczere gratulacje 🙂 chociaż też nic nie rozumiem jak Haneczka 🙂
Wziąwszy pod uwagę Piotrze, że koniec karnawału w Roku Pańskim 2014 wypada 1 Marca chyba nieco za wcześnie postać Mięsopusta przybrałeś.
A przepis na pyzy skrzętnie notuję. Moje jakieś – takieś mordoklejki zawsze wychodzą, no ale i przepis mam inny.
E.
Dziewczyny-no widzicie,a ja mam odwrotnie 🙂
Ziemniaki owszem jadam i lubię,ale te przetworzone w postaci pyz,kopytek itp,itd…
jeszcze bardziej i jeszcze chętniej 😀
Oglądając te dzisiejsze zdjęcia Gospodarza rozmarzyłam się bez reszty…
To sa pyzy warszawskie, bo pyzy wielkopolskie to calkiem inne danie, blizsze czeskim knedlikom o czym wiecej moze napisac Pyra.
Dzień dobry,
moja Babcia kluski tego typu gotowała w mleku – wychodziła z tego zupa mleczna, lekko słona, pożywna – jedyna mleczna którą lubiłam. Nigdzie potem nie spotkałam takiej zupy.
Z ziemniaków utartych jak na zwykłe placki i odciśniętych + dodatki? robiła też ciasto, które potem formowała w placuszki i piekła na blasze pieca. Smaki dzieciństwa.
Dobre pyzy robiła moja Babcia, ale przepisu nie pamiętam, chociaż w ich tworzeniu często uczestniczyłam. Popatrzyłam teraz na różne i widzę, że jedne są dodatkiem jaj, a inne nie. Czy ktoś bardziej doświadczony zna między nimi różnicę, czy te z jajem są bardzie „zwarte”?
No właśnie moje mordoklejki z jajkiem robię. Od biedy można je zwartymi nazwać.
E.
PS
Bo potem trudno gębulę „odewrzeć”
W pewnym wieku Danuśko, do rozmarzenie i ziemniaki – fakt, że przetworzone – wystarczą. Niektórzy, nie bacząc , iż ósmy ósmy krzyżyk im się kończy (Kapitanie pamiętaj: SOS to trzy kropki, trzy kreski, trzy kropki) admirują nawet pyry. A te ostatnie – w skowronkach. Choć im się też kończy.
Wiosna panie sierżancie, ani chybi wiosna.
Pozdrowienia dla mamuńci Rumika.
Koleżanki Warszawianki-list wysłany,czekam na Wasze odpowiedzi 🙂
Dzień dobry.
Magdar – to była zupa mleczna z kulankami. Tak się też gotowało zupę z korbola (dyni) z kulankami i mlekim. Pyrowata kuchnia, osobiście nie przepadam.
Takie kluski u mnie w domu uchodziły za kluski śląskie i co niedzielę Hiniutek musiał mneć na stole : kluski, rolady i kapustę. To był jego jedyny wymóg obiadowy i Mama specjalnie napisała do Babki Albertyny o przepis. Owszem – z jajkiem i mąką, bo inaczej się rozpadały, a tak były tylko kosmate. Świetnie komponowały się z sosami mięsnymi na talerzu. Kiedy podrośliśmy, Mama nadal dla Ojca robiła kluski, a dla nas ziemniaki czy coś innego. Co niedzielę od 1937 do `1977r. Osobiście nie gotowałam ich ani razu – najadłam się na całe życie i jakoś nie odczuwam potrzeby. U rodziny zjem, nawet dość chętnie.
Romku – o pyzach drożdżowych, zwanych przez Galicjoków pampuchami (tfu, zgiń, przepadnij!) pisaliśmy już wielokrotnie.
Oj, ja z Podkarpacia, a pyz drożdżowych – pampuchów nie spożywałam. A z ciasta Gospodarza to tak bardziej cepeliny – np. z białym serem
Cepeliny, kartacze albo po prostu pyzy z mięsem – różne nazwy tych samych klusek w zależności od regionu. W moim domu rodzinnym też bywały pyzy z twarogiem , skwarkami i śmietaną.
Natomiast kluski śląskie, które nazywam też gumowymi, robi się z ugotowanych ziemniaków przepuszczonych przez praskę i z dodatkiem mąki ziemniaczanej i małej ilości wody. Tak mi się wydaje i takie kluski pierwszy raz jadłam na Śląsku.
Czy jedno jajko zmienia konsystencję ciasta ? Też się nad tym zastanawiałam zwłaszcza przy cieście pierogowym. Niektórzy wręcz oburzają się na takie ciasto z dodatkiem jajka, inni wręcz przeciwnie. A przepisy są różne. Ja z przyzwyczajenia dodaję jajko, ale do klusek śląskich nie.
Ja – pół krwi Ślązaczka dogadałam się ze Zgagą – Ślążaczką całą gębą, że kluski „śląskie” z mojego domu (hanysowe kluchy) u niej nazywały się „kluski polskie” – jej rodzina ze Śląska Cieszyńskiego, moja z Opolskiego, kluski te same, nazwy różne. Wiem, że kiedy moi rodzice pobrali się, babka Albertyna zwierzała się kumom, że „Heinrych wzion śwarnom dziouche co klusek nie uwarzy”
Kluski, pyzy, pampuchy – kocham wszystkie jak leci! Z szarymi vel żelaznymi na czele.
Nisiu – to na kiedy te kluski szare dla Ciebie? Czy dopiero na zjeździe?
W tej chwili chyba nazwa kluski śląskie jest powszechnie stosowana do klusek wg przepisu Krystyny.
Pyzy Gospodarza jadam czasem (bardzo rzadko) w formie idealnych kul, ale to tylko kształt.
Pyro- a dlaczego tylko dla Nisi 🙁
Danuśko – bo Ty, MałgosiaW, Krystyna i nie wiem kto jeszcze, macie u mnie już kluski zaklepane na późną wiosnę.
Duże M. robimy tę kapustę rzadko ale zawsze wg. przepisu babci E. I wygląda on tak:
Kapusta zasmażana
1 kg kapusty kiszonej, 2 – 3 łyżki smalcu, 1 – 2 małe cebule, 1,5 łyżki mąki, sól, świeżo zmielony pieprz, 1/2 łyżeczki kminku
1. Kiszona kapustę posiekać. Jeśli bardzo kwaśna – wypłukać w wodzie.
2. Zalać wodą w garnku by cała była zakryta. Pod pokrywka gotować na małym ogniu 45 minut. W trakcie gotowania dodać do smaku sól, pieprz oraz kminek.
3. Rozgrzać smalec, dodać posiekaną cebulę i podsmażyć nie rumieniąc (może lekko zazłocić na brzeżkach). Dodać mąkę i kiedy spieni się i zbieleje dodać do ugotowanej kapusty.
Bardzo dziekuję Panie Piotrze, bo jadam taką od bardzo niedawna (w restauracji ale głupio o przepis pytać), a nikt u mnie w domu jej nie robił, więc nie miałam przepisu zaufanego – doniosę o efektach 🙂
Ja często pytam o przepisy. Także i w restauracjach. Na ogół przepis dostaję. Odmawiają tylko niby-profesjonaliści zasłaniając się tajemnicą kuchni. Przepisy są po to by je upowszechniać. Życzę smacznego!
Parę dni temu wspominałam o kluskach warszawskich (tak je nazywa p.Irenka z Bałtyku). Nie przepadam za kluchami, ale spróbowałam – całkiem dobre. Są to kluchy ziemniaczano – mączne, kulki wielkości jajka, gdyby je zaokrąglić.
Z wczorajszego obiadu zostało mi pół gara polędwiczek w sosie grzybowym – poprosiłam Jerzora, żeby kupił u p.Irenki owe kluski warszawskie, będzie pasowało znakomicie. Przyjaciele Moskale stwierdzili, że mięso było znakomite. Następnym razem zaproszę ich na ruskie pierogi, ciekawa jestem, co powiedzą 🙂
Dzien dobry,
Krystyno,
kluski slaskie (sluski klaskie) od mojej babci Hanyski to:
ziemniaki ugotowac koniecznie w mundurkach, ostudzic ale nie wyziebic, przepuscic przez praske, uklepac w misce, wydzielic 1/3 masy na boczek, wsypac tyle samo – 1/3 – maki ziemniaczanej, wyrobic. Nie dodawac jajka, wody ani zwyklej maki. Formowac kluski, gotowac we wrzatku az wyplyna.
Duze M,
Plany obiadowe sie zmienily, umami nie mialam szansy uzyc :(.
Bardzo dziekuje za gratulacje z okazji wygranego meczu Super Bowl. Seahawks grali rewelacjynie. Po kazdym wygranym punkcie ze Space Needle strzelaly zielone i niebieskie fajerwerki. I tak przez caly mecz. Na zakonczenie meczu ulice w centrum miasta zamienily sie w jeden wielki festyn. Wszyscy czlonkowie 12, czyli kibice, czekali na ten moment. 12 to nie tylko mieszkancy stanu WA, ale rowniez haneczka, Duze M, yyc, cichal i Jego panda i wszyscy, ktorzy ciesza sie ze zwyciestwa Seahawks.
Po meczu, trofeum otrzymali w kolejnosci Paul Allen, wlasciciel druzyny, John Schneider, manager, Pete Carroll, trener i Russell Wilson Quarterback. Nazwisko Paul Allen na pewno jest Wam znane. Paul Allen i Bill Gates zalozyli w latach 70tych Microsoft.
Haneczko, dziekuje za Twoje poswiecenie. Nie przejmuj sie, ze nic nie rozumiesz z tej gry. Nie zakladaj, ze ja wiele rozumiem. Jeden touchdown po drugim. Nie wolno bylo mrugnac oczami, bo juz byl kolejny punkt. Broncos byli zupelnie obezwladnieni przez Seahawks.
W tej chwili nasze Jastrzebie leca z powrotem do domu. Nie wyobrazam sobie, gdzie ten samolot znajdzie miejsce, aby wyladowac. Wszystkie drogi i ulice sa wypelnione czekajacymi i wdziecznymi 12.
Jak widze ze statystyk byla to trzecia najwyzsza wygrana w historii Super Bowl. Co ciekawe w pierwszym przypadku (roznica 45 punktow) przegrane bylo… Denver 🙂
Jak juz przegrac to wysoko, zadaja sie mowic 🙂
Co do samolotu to mam cicha nadzieje, ze bedzie ladowal na lotnisku 🙂
SeaTac juz na nich czeka! 🙂
Orca – chwała tym chłopakom, że Tobie i wielu innym tyle frajdy sprawili. W tym drugim obozie pewno żałoba
Na onecie ks. Oko plecie, jak Piekarski na mękach, a ja zupełnie przypadkowo trafiłam w biografii Boya na walkę w latach 30-tych o nowe ustawy rodzinne, świeckie tym razem, z rozwodami, alimentami, odrębnĄ WŁASNOŚCIĄ NA ŻYCZENIE I RÓWNYMI PRAWAMI RODZICIELSKIMI. KK wytaczał wtedy wielkie działa wypisz wymaluj tymi samymi słowami, co o diabelskim „gender”. Grzmiał kard Hlond , że „ośmielili się zlekceważyć moje przestrogi…” i wtedy właśnie Boy Żeleński napisał w jednym z felietonów :
„Dostojność waszą, kapłańską – uznajemy. Modlić się za was – możemy. Rządzić Wam Polską – nie damy!”
Ciekawe który ze współczasnych intelektualistów o podobnym autorytecie miałby taką odwagę dzisiaj.
Moze jakis towarzysz wiecznie zywy? Moze odpowiedz lezy w pismach wybranych…..
No, ale chodzi o intelektualiste.
Pyza w Toruniu 😉 http://www.youtube.com/watch?v=hmPsJEzcMv0
Tydzień temu pisałam u Bobika:
W ostatnim Tygodniku Powszechnym pisze o. Maciej Zięba, na marginesie antygenderowej histerii:
Tego typu incydenty jako żywo przywołują skojarzenia z prowadzoną w Kościele przed stu laty walką z modernizmem. Tego nigdy nie zdefiniowanego słowa używano jako ?młota na czarownice?, często deformując krytykowane poglądy. Mianem modernistów obdarzano zarówno ludzi ulegających pokusie chronolatrii (dopasowywanie się do ducha czasów za cenę zniekształcania depozytu wiary), jak i Bogu ducha winnych wychowawców seminaryjnych, uznanych teologów i katolickich działaczy społecznych. Działające w sposób niejawny Sodalitium Pianum, zwane Sapinierą, i Biuro Konsultacyjne nie wahały się przed wykorzystywaniem donosów, kopiowaniem prywatnej korespondencji a nawet szpiegowaniem w księgarniach, jakie książki są kupowane przez księży.
Barwnym przykładem działalności Sapiniery niech będzie przejęcie przez Sodalitium Pianum widokówki z wakacji wysłanej do uznanego za modernistę Ernesta Buonaiuty. Te niewinne pozdrowienia z podróży nigdy nie dotarły do adresata. Przekazano je Świętemu Oficjum. Nadawcą pocztówki był Giuseppe Roncallli, kapłan niezwykle ortodoksyjny, niekiedy wręcz klerykalny w swoich poglądach, którego Buonaiuti był kolega seminaryjnym. Na tej podstawie przeciwko ks. Roncallemu wdrożono śledztwo jako podejrzanemu o herezję modernizmu. Pół wieku później Giovanni Roncalli ? już jako papież Jan XXIII ? odnalazł swoją pocztówkę zachowaną w archiwach badających prawowierność kongregacji.
Dotarlem do ny, ale tutaj sypie.
Jolly R. I haneczka – dzieki.
nowia – o klopotach z glowa – dbaj raczej o swoja, bo wpis nie bardzo logiczny, ale I tak milo mi sie zrobilo, ze nick wybralas tak blisko mojego, po prostu jakbys mi szklanice miodzia nalala. 😉
W New Jersey jest dzisiaj zima. Na lotnisku Newark loty sa odwolane lub bardzo opoznione. Seahawks tweet pokazuje zdjecie pilkarzy wsiadajacych do samolotu z informacja, ze leca do domu. Jesli leca, pora podac cos do zjedzenia.
Dzisiaj w temacie sa kluski. Kilka dni temu u Owczarka (yyc, nie krzycz) pokazywalam chefa miejscowej chinskiej restauracji. Chef Cheng Biao Yang prezentuje, jak zrobic makaron bez walkowania i krojenia ciasta. Jesli ktos nie ma kompleksow, to jest szansa 🙂
http://video.seattletimes.com/3102932777001/
Nowy – odpocznij, wyśpij się, a potem opowiadaj.
Orca – zmęczyłam się samym patrzeniem na mistrza.
Nowy, jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń z Kenii.
Zainspirowana wpisem nabylam gnocchi, ze smakiem zjedzone z kurczakiem w sosiku I salatka z burakow. Aperitif: rewelacyjna nalewka cytrynowo-gorzkawa od Pyry, na trawienie rewelacyjna Hanycczyna orzechowka. Dziewczyny, jestescie wielkie!
Nowy,
Mam nadzieje ze spokojnie i bez niepotrzebnych przygod.
Orca,
widziałam innego mistrza, który to wykonywał, bodaj w jednym z programów kulinarnych Jeffa Smitha dawno temu.
Trudno mieć kompleksy – mistrz to mistrz, nie darmo jest mistrzem!
U mnie dzisiaj piękne słońce, ale temperatura idzie na minusy. Wyszłam na Górkę i podskubałam trochę gałązek forsycji, będę zaklinać wiosnę.
Poza tym wyzazdrostkowałam nową zazdrostkę w łazience. „Wyszły” mi już wszystkie suszone kwiaty, pora nastawić następny susz, w tej chwili kwitną mi dwa różne storczyki. I poświęcę jednego różowego tulipana z bukietu, zanim oklapną wszystkie.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2046.JPG
Jasne, że jestem wielka – co przechodzę koło lustra, to widzę – JollyR
Alicja mnie też w kompleksy wpędza, ale już przywykłam..
Gospodarzu,
pozwoliłam sobie wciągnąć do przepisów (dział /Warzywnie) przepis na kapustę zasmażaną, bo i mnie przyszła ochota, a i nie pamietam, kiedy ostatni raz jadłam. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek robiła.
Na sieci jest sporo przepisów, ale ten jest chyba najprostszy, no i Babci Eufrozyny!
Alicja – te przepisy naszych babek są b.proste i niezawodne. Najgorzej z najstarszymi, typu „Weź mięsiwa ile potrza….”
Pyro,
Przyjmij komplimenta bez falszywej skromnosci :).
Jolly – ależ przyjmuję, a gabaryty raczej do przejmowania, ale co mi tam. Jolly – a jak to gorzkie?
To gorzkie czeka na premiere. Trunki dopiero odebralismy w sobote z paczka (po)swiateczna.
Alicja, jak się szuka Twojej książki kucharskiej, nie mając linka?
A propos linków, lin i sznurków: oto link dla Ciebie: http://www.am.gdynia.pl/node/1490
Wiedziałaś, że już jest?
Orco, dla przypomnienia podaje sznureczek do mojego video z Korei. Jest tam tez spec od makaronu, choc nie wiem czemu mam tylko migawke. Robil makaron i od razu dla gosci na stol. Za wystawa, w ktorej sie produkowal byla bowiem restauracja i same kluchy na milion sposobow 🙂 Jak tam nie wejsc po takim pokazie?
http://youtu.be/LkO0xdD4ldU
yyc,
Dzieki. Obejrzalam fragment. Widzialam osobe robiaca makaron.
Lubie kuchnie azjatycka I lubie robic zakupy w ich sklepach. Najlepiej jest pojsc do sklepu z osoba, ktora to wszystko zna. Lubie rowniez jesc w ich restauracjach. Czasami przygotowuje dania w wok, stir fry roznego rodzaju. Jest to bardzo proste, szybkie I bardzo smaczne.
Wizyte na targu dokoncze za kilka godzin. 🙂
Nisia,
to je to (nie MOJA książka kucharska, tylko zbieranina przepisów z blogu), ale chwilowo chwaliłam się działalnością moją i zmieniłam sznurek na /knitart.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/
Zara zmieniam na powrót.
Alicja, mów do mnie jak do woła. A najlepiej podaj adres, nie link…
Nisia,
to jest adres internetowy blogowy/przepisowy itd, innego nie mam (oprócz adresu domowego).
Wyżej podałam /Przepisy z „Gotuj się”, a całe blogowe jest tutaj:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/
Eeee, już mi wszystko jedno, dodałam zakładkę…
A co powiesz, Admiralicjo, o moim linku?
Nisia,
dzięki za rozpiskę rejsową. Jakoś tak cieniutko tym razem (o lipcu myślę, ale w ogóle chyba też cieniutko…)
http://www.monikaszwaja.pl/ <– Ło tem?
Sznureczek bardzo prosty i informujący, co gdzie, kiedy oraz kapeczkę wprowadzenia Autorki w to i owo.
Nieeeee, waśnie o tę rozpiskę rejsową chodzi. Jednak idą w Tolszipy, na Północne, nie będzie (i) za gorąco…
yyc,
Bardzo fajny jest ten rynek. Zauwazylam duzo suszonych ryb I stworzen morskich. Jesli to jest Twoj glos na filmie to rowniez zwrociles na to uwage. Nie bardzo potrafie docenic smak suszonych krewetek, anchovies I wszystkich innych suszonych stworzen. Za to rozne kwasne warzywa (chyba kiszone) I sliwki bardzo lubie.
U nas mieszka duzo osob pochodzenia azjatyckiego. Nie znam danych statystycznych. Jest duzo z Chin, Korei, Filipin i Japonii. Z Korei i Filipin to przewaznie rodziny wojskowe. Chinczycy to w duzej mierze imigracja zarobkowa. Dopiero od kilku lat w amerykanskich firmach sa specjalisci wyszktalceni w U.S. albo w Chinach. Japonczycy mieszkaja tu od kilku generacji.