Jedzenie na właściwym tle

Na pewno w ostatni weekend zyskało ono tło idealne: Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego. Tam odbył się Festiwal Kulinarny. Wiele doskonałego jedzenia, dobrych win, piw, miodów, dań, owoców, warzyw, kwiatów, ziół. I coś, co mnie najbardziej ucieszyło: stoisko z porcelaną. Oprócz jak najbardziej współczesnej ceramiki, można było kupić porcelanę z lat 60, która staje się znowu bardzo modna,.

Jestem namiętną wielbicielką pięknej porcelany, fajansu; wolę odmówić sobie czegoś innego, aby piękna filiżanka za sporą kwotę trafiła do mojej szafki. Jednak okres lat 60-tych, porcelana, która towarzyszyła mi od zawsze, nie jest dla mnie łakomym kąskiem. Wiem jednak, że wiele osób kolekcjonuje właśnie takie przedmioty. Gdyby ktoś zajrzał do mojej szafki trafi także i na resztki serwisu z lat 60-tych, jakieś pojedyncze filiżanki, na które patrzę coraz bardziej łaskawym okiem, ale nie do tego jednak stopnia, aby sąsiadowały z XIX wiekiem.

A jednak doradzam wszystkim spojrzenie na domowe szafki i kredensy, może znajdziecie tam porcelanę po rodzicach i dziadkach. Jeśli znajdziecie stare figurki z Ćmielowa, talerzyki, patery, projektowane przez doskonałych projektantów, warto wystawić je na światło dzienne.

Ale jeśli myślicie, że refleksja taka była jedynym pożytkiem płynącym z mojej wizyty na Festiwalu to jesteście w błędzie. Kupiłam także na bułgarskim stoisku konfiturę z róży do moich rogalików i czerwone wino, kupaż, mieszankę Cabernetów i Merlota, który z obiadową kaczką smakował doskonale. Myślę, że mógł wchodzić w konkurencję z francuskimi winami. Przynajmniej tak uważali biesiadnicy. No i na zakończenie kawa tym razem była w niedobitkach starego serwisu.