Czy naprawdę lubimy gotować?

Gdyby wziąć pod uwagę tylko rynek książek poświęconych kulinariom oraz liczbę stron poświęconym gotowaniu w tak zwanej prasie kolorowej i telewizjach, moglibyśmy uznać za pewnik, że jesteśmy krajem nieustannego gotowania, smakowania oraz twórczego myślenia o kuchni. Nasza pewność w tej mierze nieco się chwieje, jeśli poobserwujemy znajome domy, gdzie na gotowanie zostaje niewiele czasu, a takich jest nadspodziewanie wiele. Jeszcze bardziej można zwątpić w domowe jedzenie w domach, kiedy spojrzy się na sklepowe półki. Ogromna ilość coraz to nowych gotowych dań, w słoikach, plastikowych pojemnikach, w proszku, płynie, w koncentracie, mięsa, warzywa, zupy – wszystko to można kupić, odgrzać w mikrofali i nie zajmować się więcej domową kuchnią. Musi być gotowe do podania na stół w kilka minut, bez zawracania głowy pani lub panu domu. Dlatego te tysiące gotowych całych dań sprzedaje się doskonale.

Najwyraźniej kupujący je nie zastanawiają się, co oprócz przyzwoitych zazwyczaj produktów składa się na te dania, ile w nich polepszaczy, konserwantów. A może zastanawiają się, ale co mogą poradzić na wieczną gonitwę? Myślę, że polska tradycyjna kuchnia była zawsze dość pracochłonna i czasochłonna. Owe godzinami pieczone pieczenie, długo gotowane zupy, rosoły. Nie znamy wystarczającej ilości szybkich i łatwych przepisów, choćby na spaghetti czy risotto (gotuje się najwyżej 20 minut), nie mamy tradycji przyrządzania sałat z solidnymi dodatkami i dobrym sosem, szybkich kotletów czy ryb.

Chciałabym zachęcić do dzielenia się z nami przepisami na proste zupy i drugie dania. Możemy sobie odpuścić deser, choć szybkie przepisy na „wety” mogą okazać się pysznym dodatkiem nadzwyczajnym. Napisałam kiedyś przed laty książkę, w której zawarłam przepisy na cały obiad gotowy w pół godziny. To naprawdę możliwe, przy odrobinie starań logistycznych (zakupy!). A więc czekamy. Nagrody (książki) też czekają!

Myślę, że narażę się producentom gotowych dań, ale każde ugotowane w domu prościutkie danie będzie lepsze od najbardziej wymyślnej nawet, kupionej gotowej porcji. Dopuszczamy jednak gotowe półprodukty – jednak niech wynik będzie nasz, autorski . A oto wymyślony przez Piotra przepis, często przyrządzany w naszym domu.

Spaghetti z tuńczykiem

(porcja dla 4 osób)

Spaghetti

Na sos: krojonych pomidorów w soku, puszka tuńczyka w oleju słonecznikowym lub w sosie własnym, 2 łyżki oliwy, duży ząbek czosnku, łyżeczka wymieszanych ziół: tymianku, bazylii, rozmarynu lub kopiasta łyżka posiekanych świeżych, odrobina ostrej papryki.

Zagotować wodę z solą, dodać suchy makaron i gotować przepisaną liczbę minut.

W tym czasie rozgrzać oliwę w głębokiej patelni, dodać posiekany lub przeciśnięty przez praskę czosnek i po chwili, kiedy zacznie pachnieć, dodać całą puszkę pomidorów, odsączonego z oleju tuńczyka, wsypać ostrą paprykę i zioła. Zagotować wszystko razem, doprawiając solą i pieprzem do smaku (a dla amatorów również odrobiną cukru).

Jeśli makaron jest już gotowy, odcedzić, przełożyć do patelni z sosem i wymieszać. Od razu podawać.