Gęsi
Listopad to czas gęsi. Gęś na talerzu to rarytas, ale mnie kojarzy się ona nie tylko kulinarnie, ale przede wszystkim z przeczytanymi wiele lat temu „Opowieściami o zwierzętach” Konrada Lorenza. Ten austriacki naukowiec, twórca etologii, czyli nauki o zachowaniu zwierząt, badał przez kilka lat zachowanie gęsi. Opisy jego eksperymentów są zabawne i wzruszające, ale pozwoliły stworzyć podstawy naukowe poważnej dziedziny wiedzy.
Badacz towarzyszył małym gąskom w przychodzeniu na świat, to jego widziały tuż po wykluciu. Ponieważ w normalnych okolicznościach pierwszym, co widzi mała gąska, jest matka, następuje wdrukowanie tego obrazu jako obiektu, za którym należy podążać w pierwszym okresie życia, a także jako wzorca partnera w przyszłości. Można uznać, że gąski Lorenza, spośród których najczulej opisuje pierwszą, którą przyszło mu się opiekować, Martinę, i tak miały szczęście. W późniejszych eksperymentach badacze wdrukowywali małym gąskom obrazy różnych przypadkowych przedmiotów ciągniętych na sznurku (ważne jest, żeby wzorzec się poruszał). To mogło wyglądać komicznie, ale miało także wymiar tragiczny, kiedy za ciągniętym na sznurku kapeluszem podąża stadko piskląt. Nie mówiąc już o tym, jakie czekały je kłopoty, kiedy nadszedł czas rozrodu!
Jeśli jednak ktoś woli kulinarne skojarzenia z gąskami, to proponujemy przepis na jesienne szarugi – zupę z gąsek.
Dawniej nazywano tę zupę „rosołem” z gąsek, prośnianek lub zielonek – w zależności od regionu Polski. Jest wyjątkowo smakowita i aromatyczna, inna w smaku od wszystkich innych zup ze świeżych grzybów. Ponieważ na bazarach, a to znaczy, że również w lasach, jeszcze są te wspaniałe grzyby, oto przepis.
Składniki: ok. pół kilograma świeżych gąsek, 6 szklanek wywaru z warzyw (w ostateczności może być z kostki), średnia cebula, sól, pieprz, 3 łyżki śmietanki 30 proc. lub śmietany 18 proc.
1. Gąski starannie umyć: najlepiej przetrzeć czystym gąbkowym zmywakiem każdy grzyb z osobna, po czym umyć jeszcze w miseczce z letnią wodą, co najmniej trzykrotnie ją zmieniając.
2. Odsączyć, pokroić w drobne kawałeczki (tak jak grzyby do duszenia), dodać posiekaną cebulę i wywar.
3. Gotować około 20 minut od momentu, kiedy zupa zawrze. Najlepiej spróbować, czy grzyby są już miękkie.
4. Wymieszać śmietanę z odrobiną gorącej zupy, wlać do garnka i jeszcze raz zagrzać, doprawiając solą i pieprzem. Podawać z zacierkami lub jakimkolwiek makaronem.
Żeby umilić sobie gotowanie, możemy się zająć smakowitą lekturą. Na początek polecam lekkie i przyjemne „Opowiadania o zwierzętach”, ale jeśli ktoś woli teksty poważniejsze i skłaniające do refleksji, powinien wybrać „Tak zwane zło” Konrada Lorenza, książkę o agresji w świecie zwierząt i nie tylko.
Życzę, żeby w ten długi weekend agresji było jak najmniej.
Agata
Komentarze
To Piotr odnowił w naszym domu tradycyjne pieczone gęsi na Marcina … i promował polską gęś na naszym stole .. teraz gęś można kupić w przystępnej cenie bo stała się popularna ..
też życzę pogody ducha i życzliwości bo za oknem i wokół ponuro … wspierajmy się przy stole i wśród przyjaciół …
O, takie właśnie gąski, to ja bardzo chętnie. Do tej pory głównie je marynowałam. Książki Lorenza także należały do moich ulubionych i poniekąd wpłynęły na dystans do jedzenia mięsa. Jak i inne lektury o zwierzętach. A teraz właśnie mam przed sobą „Chrapiącego ptaka” https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/chrapiacy-ptak to dobra ucieczka od bieżących smutków i niepokojów.
Aha, no i zapraszam chętnych do posnucia się po górach.
http://bajarkowe.blogspot.com/
Lorenz, tuz przed wreczeniem nagrody nobla w 1973 roku nawymyslal dziennikarza od pioracych brudy i podawaniu klamliwych informacji jakoby byl czlonkiem faszystowskiej organizacji NSDAP.
28 lipca 1938 tak wlasnorecznie argumentowal przyjecie do zbrodniczej partii: ” Ich war als Deutschdenkender und Naturwissenschaftler selbstverständlich immer Nationalsozialist ” –> ” jako niemiecko myslacy naukowiec zawsze bylem nazista ” –> 🙄 jest cala masa podobnych perelek wlasnorecznie napisanych.
w czasie okupacji polski stacjonowal w Poznaniu i angazowal sie w polityke rasowa tamtejszej ludnosci. pracowal nad wykazaniem zwiazkow miedzy cechami osobowosci tamtejszych mieszkancow z rozna zawartoscia krwi niemieckiej.
pamietam ze za komuny w tamtym czasie unosil sie smrod nad osoba z tak znaczacym zyciorysem, ale dowody znaleziono po czasie. za szesc lat wyjda spod tajemnicy protokoly noblowskie i okaze sie, co tez szanowne grono zatailo badz nie chcialo przyjac do wiadomosci.
w Berlinie bez zmian 🙄 jak na listopad przystalo opadaja liscie 🙂
Niesamowita Swanetia… Dzięki, bjk 🙂
Czerwone jagody na jednym ze zdjęć przypominają komosę główkowatą zwaną szpinakiem poziomkowym.
To jest jadalny chwast, mam w ogrodzie. Jadamy liście, jak szpinak.
Jagody mają przepiękny czerwony kolor, są jadalne, ale nie mają smaku, a w nadmiarze mogą być toksyczne (nasionka). Za to rozsiewają się bez problemu.
Nemo, Swanetia jest piękna, ale niesamowitą krainą jest mało dostępna Tuszetia, tam całkiem, jak ze snu. Dzięki za info o komosie, to pewnie to – spróbuję kolejnym razem. Na liście nie zwróciłam większej uwagi, natomiast jagody rwały oczy. Zastanowiło mnie, że na wysokości, gdzie nie rosną inne owoce te są nieruszone przez ptaki – i dlatego nie odważyłam się na degustację. Choć pokusa była silna.
Bejotko,
Herbatka z wierzbówki kiprzycy jest popularna w wielu krajach byłego ZSRR, na Iwan-Czaj natknęliśmy się również na ukraińskim targu w Kosowie (na Huculszczyźnie).
Tu, praktyczne podejście do tematu:
http://www.herbiness.com/rosyjska-herbata-najsmaczniejsza-na-swiecie/
bjk nie ruszone bo jak pisze nemo bez smaku .. 😉 .. konie zachwycają ….
dziś u mnie ogórkowa a prawie wieczorem idę w gości i może będzie gęś …
Jak już byłaś w Uszguli, to zajrzałaś możne do Fridona?
http://obliczagruzji.monomit.pl/profil/fridon-nizaradze-uszguli
Ja mam dziś do upieczenia pierś gęsi z jabłkami i czerwoną kapustą.
Byłam kolejnym spacerze kijami. A teraz zabieram się za chleb.
Bjk, dzieki za podróż po Swanetii i sugestie lektury, zanotowałam.
Ewo, nie. Drugi raz byłam w Uszguli (pierwszy dwa lata temu), ale nie złożyło się – może kolejnym razem? Choć obawiam się, że z każdym rokiem będzie tam coraz większa komercja – z drugiej str trudno się dziwić, że każdy chce lepiej żyć. O herbacie z wierzbówki czytałam także w licznych książkach na temat życia na Syberii. Może w kolejnym roku pozbieram u nas i zrobię wg przepisu, który podałaś?
Ciekawe, czy ktoś z Was już taką robił?
Jolinku, o tym wtedy nie pomyślałam 😀
Bejotko,
Nie robiłam ale piłam. Dostaliśmy w prezencie właśnie od autorów OG, poza tym herbata była robiona według przepisu z Herbiness. Poza tym zaopatrzyliśmy się odpowiednio na ukraińskim bazarze.
Piłam ją w Gruzji właśnie, a w Tuszetii wyłącznie, poza własną kawą 😉 Widziałam jej ogromne pęki przytroczone do końskich siodeł, a nawet traktor(ek) z przyczepą wypełnioną tymi różowymi kwiatkami. Wtedy właśnie dowiedziałam się, że jest głównym składnikiem złocistej herbatki, którą byłam w górach często częstowana. Chyba skuszę się na zrobienie, u nas też pełno wierzbówki, jak teraz czytam, rośnie niemal na wszystkich kontynentach. I można też z niej zrobić podobno smaczne wino.
Wierzbówka to jedna z pierwszych roślin na spaleniskach, wyrębach, gruzowiskach… Pełno jej w Skandynawii i niemal wszędzie.
W Rosji robiono z niej herbatę, ale ze sfermentowanych liści.
Czy to, co kupuje się na ukraińskich bazarach to też fermentowane (jak prawdziwa czarna herbata) czy tylko suszone rośliny?
Jak przekwitnie, to wygląda tak
Na Syberii z tego puchu robiono poduszki.
Nemo,
Suszone. Ale też dobre. Witek wypatrzył w okolicy miejsca gdzie wierzbówka rośnie, więc niewykluczone, że w przyszłym roku będziemy się bawić w zrywanie i fermentację.
A propos gęsi, to gdzie nie spojrzeć, widać ludzi w puchowych kurtkach.
Mam w szafie jedną, przygotowaną dawno temu na ekspedycję w Karakorum. Za ciepła na te okolice, chociaż w modnym, błękitnym kolorze i też nylonowa 🙁
Góral w Kościeliskiej, mijający swoim saniami nasze, wiozące czworo w takich kurtkach, wykrzyknął:
– Stasek! A kto ci ich tak napumpował?!
http://www.andrzejrysuje.pl/wordpress/wp-content/uploads/2016/11/gwiazdy-768×1042.png
Ciekawy reportaż bjk ze Swanetii.
A wierzbówka rośnie bardzo blisko mojego domu. Nie znałam do tej pory ani jej nazwy, ani właściwości. Oczywiście wykorzystam na herbatę.
Gąsek nie jadłam bardzo dawno i nie pamiętam już ich smaku. Na hali targowej w środę sprzedawano opieńki, rydze i prawdziwki, ale gąsek nie było.
Piękna ta Gruzja…dzięki, bejotko 🙂
Po ostatnich wiatrach zostały na drzewach najbardziej uparte liście, bardzo mało.
Wymyłam trzy okna od zewnatrz i zgrabiały mi ręce, tak zimno się zrobiło, a w nocy było +12c !!! Spadamy w dół, w nocy mają być minusy.
Alicjo, bo Gruzja ma w sobie coś magnetycznego. Nie jestem w tym stwierdzeniu oryginalna, wielu tak uważa.
To emanuje ze zdjęć, przestrzeń i jej „zagospodarowanie” przez Naturę, no i raczej śladowa ręka człowieka. Konie piękne, no i dżygit też.
Zaraz mi się Grigorij z 4 pancernych przypomniał 🙂
Nie wiem co się dzieje, lecz jakoś nie nadążam.
Zgadze, Gośce kochanej życzę, co życzył bym samemu sobie! A pomysł mam taki, że jak za niecałe pół roku stuknie mi okropna liczba, to mnie nie będzie.
Wystawię na drzwiach kąrtkę: „Nie ma mnie – nie wiem kiedy wrócę“
No co wy z tymi „okropnymi liczbami”!
Przy okazji mycia okien – naprzeciwko budowlańcy wykańczają dom, który budowali z wolna przez chyba 6 lat, co jest tutaj tempem wolniejszym, niż ślimacze.
Klną jak budowlańcy…
Obok robotnicy rozbierają na pół spalony dom, który na ich nieszczęście budował ś.p. Frank, mistrz budowlany ze Słowenii rodem – w tutejszym stylu budowany dom wystarczy raz dobrze walnąć młotem i się rozleci, ale to nie robota Franka, gdzie dom musi stać ze trzysta lat! No więc panowie robotnicy też klną.
Tak sobie przez drogę, raz jedni, raz drudzy, a czasem im wychodzi duet 😉
Nie rozumiem dlaczego tak ciężko przeżywacie swoje urodziny. Ja od przynajmniej 30 lat, każdego roku obchodzę 25-te urodziny i zupełnie mnie to nie stresuje. Póki człowiek jest „samoobsługowy” to powinien cieszyć się swoim wiekiem.
To też dobry sposób, Krysiade 🙂
Moja koleżanka od niepamiętnych czasów każdego roku jest tylko rok starsza od Ciebie, 26 lat i już!
Jak człowiek nie jest samoobsługowy, to też dobrze, żeby mimo wszystko utrzymał pogodę ducha…
Zapomniałam, że dzisiaj jest Rememberance Day, chociaż to nie tak, jak obchodzi się w Polsce, bo nie te same okoliczności, ale data ta sama. Dzień Pamięci, a ja zapomniałam 🙁
Prosiaczek pojechała do lekarza – jakieś strupki na skórze, drapanie i tak dalej. Lekarz zbadał na okoliczność pcheł i coś tam jeszcze, stwierdził alergię, dał Prosiaczkowi zastrzyk (120$) w wiadomo, co – podobno jutro będzie święty spokój i wszystko zniknie. Tralalala…tak biegiem to nie ma, a chciałabym. Poza tym chciałabym wiedzieć, od czego ta alergia. Pożyjemy.
https://www.youtube.com/watch?v=JTTC_fD598A
Ja też dzisiaj go słucham z nadzieją, że tak się kiedyś znowu stanie…
https://www.youtube.com/watch?v=9saDPnUSxQs
dzień dobry ..
zły ten rok …
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zmarl-amerykanski-aktor-robert-vaughn/tys9cj
wczoraj na przyjęciu nie było niestety gęsi ale był pyszny tatar, różne sałatki, rogale marcińskie i tort bezowy od Sowy .. no i rodzinna atmosfera .. 🙂
mrozek i szron ..
Dzień dobry 🙂
kawa
Jakie od świtu eleganckie panie przy kawie! 🙂
U mnie raczej to dzisiaj tak wygląda: http://www.freeduh.com/wp-content/uploads/2011/03/garfield-in_pajamas_with_coffee.jpg
bjk no to kiepsko … rosołek sobie zażycz …
mimo że zimno to dałam radę z godzinnym spacerem .. słońce wynagradzało chłodek … pod Hala Mirowską grzyby sprzedają ale marnie wyglądają ..
u mnie znowu ogórkowa ale ze wkładką mięsną ….
Zamarzyły mi sie gąski i proponowany przez Panią Agatę grzybny rosołek. Na razie bedzie zwykła kalafiorowa ale tez,jak u Jolinka, wzbogacona mięsem.
Wczoraj na spacerze nad wielka woda widzialam duze stado dzikich gesi ktore przylecialy do nas aby spedzic zime. U nas jest 15 C, ale z nieba leci mzawka i nici z dzisiejszego spaceru. Na wieczor mam zupe pomidorowa z makaronem.
Kalafiorowa była wczoraj przed gąską, dziś greckie klimaty z rodziną.
Podobno dzikie gęsi z Syberii są często zarażone wirusem ptasiej grypy H5N8 i stanowią zagrożenie dla innego ptactwa.
Nad jeziorem Bodeńskim po szwajcarskiej stronie znaleziono już martwe ptaki, padłe na ten wirus.
Dla ludzi jest on niegroźny, ale dla ptactwa niebezpieczny. W tamtych okolicach zarządzono już trzymanie drobiu w zagrodach pod dachem.
Malgosiu, nie strasz. Kilka lat temu jak byla epidemia ptasiej grypy to wybuchla panika, bo nie wiedzieli co zrobic z gesiami i jak chrronic okolicznych mieszkancow. Skonczylo sie na strachu.
dla zdrowia i urody …
http://sanitas-zdrowie.blogspot.com/2016/11/srodziemnomorska-pasta-z-siemienia.html
Danuśka jarmuż inaczej …
http://moniamieszaigotuje.blogspot.com/2016/11/placki-ziemniaczane-z-jarmuzem.html
Byłem dziś późnym rankiem na przejażdżce rowerowej po parku, widzę kobietę karmiącą kaczki. Podszedłem do niej i pytam
– Przepraszam, ale czy nie jest to trochę dziwne?
– Nie, dlaczego? – odpowiedziała.
– Bo normalni ludzie karmią kaczki chlebem, nie piersią.
Miłego popołudnia.
Pasta z siemienia lnianego może być całkiem smaczna, a że lubię siemię i czosnek, to zapisałam sobie ten przepis. Siemię kupuję w całych ziarenkach i mielę w młynku.
Jolinku,
zakupiłam dziś polecane przez Ciebie płatki jaglane. Zanim dodam je do mielonych kotletów wypróbuję z owocami i jogurtem w wersji śniadaniowej.
U mnie sceneria już zimowa. Ale niewielka warstwa śniegu chyba nie utrzyma się długo.
U nas zimno, ale słonecznie.
Siemienia nie mielę, ale posypuję nim kanapkę albo sałatę, jak mi się przypomni, często też pogryzam sobie małą garstkę – przepis na pastę wydaje mi się znakomity, tym bardziej, że w przeciwieństwie do siemienia pomidory lubią „obróbkę cieplną” i w paście nabierają dodatkowych wartości.
no to jeszcze coś zdrowego i słodkiego …
http://xn--spiekarodem-x5b.pl/chalwa-sezamowa-z-orzechami/
Mareczku,
wyślij do mnie maila, abym mógł odpowiedzieć.
Albo zadzwoń po prostu, LP chciałaby z Tobą pogadać.
pepegor pogadaj bo ja rozmawiałam i Marek wszystko czarno widzi … szkoda, że Pyry nie ma bo zawsze Marka trochę do pionu stawiała ..
14 listopada będzie największa pełnia od początku 21 wieku … żeby tylko pogoda dopisała …
o doczytałam, że to będzie największa pełnia od 1948 r. … nemo w tych swoich czystych górach to będzie miała piękny widok i może zrobi nam zdjęcia …
Marek powinien dorosnąć.
Po co?
U mnie jutro całkiem poczciwy czworonóg na objad.
Będzie pierś gęsi (! temat przewodni) i cztery udka z tejże.
Stechnizowałem ten temat gęsi świętomarcińskiej do tego poziomu, że skupiłem się jedynie konkretach, nie zwazajac na często nawet pyszne, ewentualnie, nadzienie. Takie czasy.
Córas dał znać, aby jak najmniej tłuszczu.
Będę chyba trzymal w piekarniku dłużej, za to przy jakichś 120°C, aby mialo czas na wytopienie. Czekam na ten tluszcz.
Ma ktoś pomysł na to, czym można by to, tzn ta gesine zamaić?
Marek dorasta, zapewniam.
Po to, żeby go nikt nie musiał „ustawiać do pionu”, jak twierdzi Jolinek.
Moim zdaniem jest mu to niepotrzebne, klepnęłam w biegu, między machaniem ścierą i miotłą. Każdy raz na jakiś czas czarno widzi, mimo superksiężyca…
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czarnowidztwo? Zajrzyjcie na moje wpisy gdy wybrano prezydenta a potem gdy najlepsza z partii zwyciężyła. Haneczka i parę innych osób mówiły, że aż tak źle nie będzie. W moim mieście w którym mieszkam rządy najlepszej z partii przerabiany od dziesięciu lat. W końcu nie ja wymyśliłem, że Polska po wyborach będzie Ostrołęką Europy. Jak rządzi niedouczony katecheta ze wsi który przed święceniami zrezygnował z kapłaństwa to mamy to co mamy. Ostrołeka straciła przez niego setki milionów złotych, które inne miasta potrafiły zdobyć i wykorzystać. Na kolejne setki miasto zadłużył . Jeśli UE traktuje się jak szmatę i dzieło szatana to na efekty długo nie trzeba liczyć.
Alicjo
Nigdy nie byłem bezrobotny, nigdy nie wyciągałem do nikogo ręki. Tylko jeśli Stare Miasto na którym mieszkam po wybudowaniu ogromnego centrum handlowego zwyczajnie opustoszało i większość sklepów , punktów usługowych jest zamykana jedno po drugim a co drugi lokalu wisi kartka ze słowem wynajmę, to mam się cieszyć, że nikt do mnie nie zagląda. Jak się nie może prowadzić samochodu to znalezienie jakiejś pracy dla 55 latka graniczy z cudem. Tak samo w Polsce jak i w Niemczech. U ciebie również. Na razie daję radę ale martwię się co przyniesie przyszłość. Czy łatwo jest podjąć decyzję o tym by zrezygnować z dotychczasowego życia , zrezygnować z zawodu który jest pasją całego życia , zostawić dom bez opieki i wszystko na co pracowało się całe życie? Internet pełen jest ogłoszeń o pracy w Niemczech polegającej na opiece osób starszych. Można pojechać i pracować. 24 godziny na dobę z ludźmi których opieki nikt się nie chce podjąć. W przeliczeniu 5 tysięcy miesięcznie .Przyjaciółka mojej koleżanki wróciła z dwumiesięcznego pobytu. Starsza pani pobiła gdy chciała skorzystać z pralki. Nie pozwoliła przez dwa miesiące, musiała prać ręcznie.
Jeszcze mam nadzieję, uczę się języka i nowych rzeczy codziennie, tylko są dni kiedy rozmawiasz z wykształconymi ludźmi na dobrych posadach, którzy wierzą i powtarzają każde kłamstwo wygłaszane przez faceta z drabiny i czujesz , że nic nie znaczysz i wszystko co wiesz i to kim jesteś możesz wyrzucić na śmietnik.
Misiu,
jak mieszkam tu 34 lata, widziałam te zmiany, tylko wcześniej, niż Ty w Ostrołęce. W centrum są tylko knajpy zamiast sklepów, które tu zawsze były, zostały tylko ze dwa albo trzy naprawdę historyczne. Centra handlowe zagarniały tereny poza prawdziwym centrum miasta i pamiętam dokładnie, że jak tutaj przyjechaliśmy (1982), za chwilę wyrosło http://www.cataraquicentre.ca/
W tej chwili jest tam coś ponad 140+ sklepów.
W centrum Kingston, naprawdę starym i ładnym, „ujutnym”, mówiąc Osiecką, kilka sklepów próbowało przetrwać i przetrwały te ze sztuką właśnie, w tej chwili nie powiem Ci ile, ale ze trzy chyba. Ale też zdaję sobie sprawę z tego, że Kingston, jako pierwsza stolica Kanady jest miastem historycznym i dba się o promocję tego miasta. Kto zadba o Ostrołękę – nie wiem. Czarnowidzisz, ale i ja nie jestem pewna, jak bym to widziała na Twoim miejscu. Chciałabym Cię pocieszyć, ale też nie wiem, jak.
No właśnie – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Się trzym, jak to misie się trzymają!
Próba zdjęć
https://photos.google.com/share/AF1QipOuAAW25uGwAc3NeJNVnLcjGOZhleP5lYjGiOioGI_jTMVo787T9m0D2gquHQrLeA?key=d0xOTjdyQUdfMUlLMzNpZER2cVNFVXMwTzJETGR3
Dzień dobry,
Jesień nad oceanem jest piękna, chociaż zdjęcia tego w ogóle nie oddają.
Oczywiście google „uporządkował” zdjęcia po swojemu, przebarwione drzewo ustawiłem na końcu, ale google uznał, że powinno być w środku.
dzień dobry …
Nowy miło Cię zobaczyć w mundurze rybaka a zachód słońca i księżyc są na właściwym miejscu … 🙂
Nowy, zerknęłam i ja do swoich guglastych zdjęć https://plus.google.com/u/0/photos/109389638288510355562/album/5975808394955835473 i rzeczywiście, na razie nie znalazłam opcji ustawiania wg własnej kolejności. Ale jeszcze poszperam, to chyba niemożliwe, żeby nie mieć nic do gadania we własnym albumie. Zrobię jakieś teściki ustawień i dam znać, jeśli się uda.
Misiu, obecnie i ja mieszkam w mocno pislamskim rejonie, jak wskazują sondaże, ale jestem na emigracji wewnętrznej, nie kumam się z wyznawcami tej wiary, nawet nie znam ich osobiście, a przynajmniej nic o tym nie wiem. Normalnie myślących znajdzie się wszędzie, choć gdzieniegdzie są w wyraźnej mniejszości. Zresztą kiedy nadstawiam ucha słyszę, że nawet tutaj suweren zaczyna mieć ma dość.
Pepegorze,
do gęsi podałabym duszoną czerwoną kapustę / Ty pewnie mówisz na nią modra/ i pieczone renety.
Nowy,
jaki spokojny ten ocean. Zupełnie jakbym widziała plażę nad Bałtykiem.
Ustawianie kolejności obrazków w google:
– tryb edytowania (w górnej listwie, po prawej jest ikonka „więcej opcji” (trzy kropeczki) – w niej „edytuj album”)
– nakliknąć konkretny obrazek, przeciągnąć go na żądanie mce (drag’n’drop)
– zaakceptować (niebieski pasek na górze, ten z „ptaszkiem” po lewej)
Mniej wygodne, niż w picasa (gdzie można było przewlekać całe bloki zdjęć), ale działa, gdy potrzebne…
Bejotko – dziękuję. Jeszcze nie wypróbowałem innych sposobów na zamieszczanie zdjęć, które mi kiedyś podałaś, ale spróbuję.
Dzisiaj znowu odwiedziłem twój blog, którym nie od dzisiaj jestem naprawdę zachwycony. Ale kiedy chciałem te swoje zachwyty wpisać w komentarze, a właściwie wpisałem, ten sam Google zażądał hasła z reklamą, że jedno hasło załatwia wszystko, czy coś takiego. Ja wiem, że jakieś swoje hasło tam mam, ale oczywiście nie pamiętam tak na zawołanie. Wpis pochłonęła więc przestrzeń…
Tak czy inaczej stworzyłaś piękny blog, który bardzo łatwo dałby się zamienić na jakieś wydanie książkowe, czy inną papierową publikację. Redaktor nie miałby tam wiele pracy, to prawie jest gotowe. Podobnie zresztą jak u Ewy i Witka.
Dodatkową atrakcją jest możliwość natychmiastowego tłumaczenia na wiele języków. Nie wiem jaki jest poziom tego tłumaczenia, ale ważne, że jest. Twoje świetne gruzińskie reportaże pofrunęły więc natychmiast do Afryki, na równik i będą tam wkrótce czytane po angielsku i w języku swahili, właściwie głównie w swahili. Zaniosłaś więc swoje podróże w zakątek świata, gdzie ludzie nie mają pojęcia, że taka Gruzja w ogóle istnieje. Wielkie dzięki za to.
a capella – dzięki, spróbuję. Jest tam „więcej opcji” ale nawet na to nie kliknąłem.
Krystyno – to tylko pozorny spokój. Dzieje się tak wtedy, gdy wiatr jest „do morza”, a nie odwrotnie. Przez ostatnie dni wieje nawet mocno, ale to zimny wiatr północny, od Alicji. Przy brzegach ocean wydaje się więc w miarę spokojny.
Co o nas piszą i pokazują inni…
http://www.msn.com/en-us/news/world/far-right-nationalists-congregate-on-polish-independence-day/ar-AAkblsz?li=AA4Zpp&ocid=spartandhp
Dzień dobry 🙂
kawa
jak ktoś lubi ruskie …
http://poprostu-jedzenie.blogspot.com/2016/11/nalesniki-ruskie.html
znalazłam przepis na marynowany seler … zawsze mi trochę zostaje a mrożony jest do kitu …
http://marcepanowykacik.blogspot.com/2016/07/kiszona-rzodkiewka-z-selerem-naciowym.html
Jolinku-dzięki za placki z jarmużem oraz ruskie w naleśnikach, obydwa pomysły warte grzechu 🙂
Nowy-bardzo się cieszę, że nareszcie, po długiej przerwie znowu zawitał na blog Twój ocean.
U nas z braku oceanu był spacer na rzeką Wkrą. Zupełnie inaczej, ale też malowniczo:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipNdQUC1Vz8nkcTG-3Zf5-3kvEdVV3DpjLxSvHDQ?source=pwa
Nie zawsze na Św.Marcina zdarza się gęś przygotowana przez Marcina i na dodatek z kluczami dzikich gęsi przelatujących nad głową, nam w tym roku się zdarzyła 🙂
Solenizant podał ptaszysko z pieczonymi jabłkami, gruszkami i rodzynkami, w całkiem godnym towarzystwie kaszy gryczanej. Wczoraj natomiast świętowaliśmy z Renatą w roli głównej i tym razem przebojem wieczoru była rolada cielęca podobna trochę do rolady kurczaczej w wykonaniu Haneczki. Płat cielęciny został nafaszerowany mięsem mielonym, zawinięty w lnianą ściereczkę, zanurzony w mleku i w ten sposób parzył się w piekarniku około półtorej godziny. Rezultat naprawdę znakomity, w stosownym czasie wypróbuję ten przepis w naszej kuchni.
Spotkania z malarstwem w kinie „Muranów”, o bilety niestety bardzo trudno:
http://muranow.gutekfilm.pl/2016/06/21/exhibition-on-screen-wielkie-malarstwo-na-ekranie-kina-muranow-manet-munch-vermeer-rembrandt-i-van-gogh-od-7-sierpnia/
Skoro jesteśmy przy Van Goghu:
https://www.youtube.com/watch?v=4dKy7HNU4vk&feature=youtu.be
Ewo-świetny ten Van Gogh 🙂
Rosyjski zespół Leningrad wypuścił teledysk pokazujący jak… nie należy ubierać się na wystawę van Gogha, ale tekst jest ciut bardziej niż kolokwialny, więc Wam oszczędzę… 😉
nawet nie wiecie, że mamy króla …
https://www.youtube.com/watch?v=1zd1kJw36RU&sns=tw
Ślicznie 😀 Król, co piechotą chodzi.
Jolinku,
nie obiecuję superksiężyca, bo u mnie pochmurno, zanosi się na deszcz i jutro też tak będzie 🙁
Ale nie ma się co przejmować. Człowiek nie odróżnia gołym okiem czy pełnia jest super czy zwyczajnie przeciętna, to astronomowie muszą mu o tym powiedzieć. W tym roku były już dwie i będą jeszcze dwie, za to w przyszłym – ani jednej – super, bo inne będą.
Gdyby jednocześnie widać było księżyc w perigeum i apogeum, to może by te 14 proc. różnicy w wielkości tarczy było zauważalne.
Wczoraj była prawie pełnia i klarowne niebo, zza ośnieżonych gór wytoczyło się księżycowe jajo, przez moment odpoczęło na grani i powędrowało dalej…
Trzydzieści parę lat temu namalowałem portret mojej babci wylewająć na wodę farbę olejną z terpentyną i olejem. Kolega malował w ten sposób wkorzystując jako jedną z warstw obrazu. Można w ten sposób malować tylko niewielkie formaty. Lecz tak biegły jak artysta na filmie nie był.
Kilka dni przed mrozem i padającym śniegiem zauważyłem , że dżdżownice z mojej kupy kompostowj znikły. Kupa kompostowa jest sporych rozmiarów cały czas fermentują w niej liście i odpady z kuchni i jest ciepła w środku . A dżdżownice zniknęły w ciągu jednego dnia. Jak to wytłumaczyć , że glizda, istota bez mózgu wie kiedy nadejdzie zima? Człowiek wyposażony w komputery, prognozy długo i krótkoterminowe najczęściej nie wie i opony zimowe zmienia gdy na drodze już jest ślisko. Zapytałem o to mojego kolegę ogrodnika. Odpowiedź okazuje się jest banalnie prosta, po prostu glizdę łupie w kościach…
Jolinku-pojechaliśmy dzisiaj zwiedzić na nowo zaaranżowane i niedawno otwarte „Koszyki”. Hala nam się podobała, sporo kulinarnych rozmaitości nie tylko w restauracjach, ale również na stoiskach handlowych. Alain ucieszył się na widok sklepu o nazwie”La Petite France”. Nie jest to jednak miejsce na spokojne babskie, czy też każde inne posiady. Większość restauracji ma wysokie stoły do jedzenia na stojąco w otwartej przestrzeni. Są też tradycyjne knajpki i stoliki, ale wszędzie słychać muzykę, jest dosyć głośno i chwilami trochę ciasno. Myślę, że restauracja wybrana na nasz kolejny mini zjazd jest zdecydowanie bardziej kameralna i spokojna zatem bardziej odpowiada naszym gustom i potrzebom 🙂
Aha, najbardziej podobało nam się stoisko z czekoladkami, jest na zdjęciu u góry po prawej
http://koszyki.com/
Wprawdzie pelnia ksiezyca bedzie jutro , ale ja juz widze olbrzymia biala kule. Ksiezyc jest na razie nisko to wydaje sie bardzo duzy. Pieke ciasto czekoladowe i zabraklo mi normalnego masla wiec dodalam solone . Ciasto jest dla corki a ona lubi ciasto ze slonym maslem.
Nowy, dzięki za dobre słowo. Nie mam pojęcia, co z tymi komentarzami, zaskoczyło mnie, że trzeba się logować, to jakieś gugielskie szablony, chyba nie jestem w stanie nic zrobić, by to zmienić.
Danuśko, po obejrzeniu Twoich czekoladek szukam czegoś słodkiego, chyba skończy się na wafelku z miodem nawłociowym, w braku laku.
Alternatywą dla ruskich naleśników (czasem robię) są ruskie pierogi. Pieczone, z ciasta drożdżowego. Wolę je (robić i jeść) od gotowanych.
Królik jak z Barei.
Księżycowej gęby nie zobaczę, bo chmury. Może to i lepiej.
No nie! Elapa właśnie piecze ciasto czekoladowe(bardzo lubię te bretońskie desery na bazie solonego masła), a Bejotka robi czasem drożdżowe ruskie pierogi! Dziewczyny litości!!!
Bejotko-czy możesz podać przepis na te pierogi?
Danuśko,
Jeżeli cokolwiek Cię to pocieszy, mój endokrynolog dał mi czasowy (mam nadzieję) szlaban na chleb, ryż, kasze, makaron i wszystko co z mąki. Słodycze i cukier zakazane. Ja tu się tylko oblizuję… daremnie. 🙁
Zakazane wszystko co z mąki oraz słodycze??? Ewo-toż to życie przestaje mieć sens!
Bardzo Ci współczuję 🙁
Danka,
Ale w miesiąc zgubiłam cztery kilo – i to mnie jeszcze trzyma przy życiu! 😉
Ewo-i to jest właśnie ten drobny kłopot:
jak zgubić cztery albo więcej kilogramów nadal jedząc bagietki, pierogi oraz szarlotki…;-)
Jasne, Danuśko, problemik może być tylko w tym, że wiele potraw robię na tzw. oko, więc nie podaję proporcji.
Robimy ciasto drożdżowe, najzwyklejsze: mąka, drożdże, ciepłe mleko, żółtka ze dwa, lub trzy, łyżeczka cukru do zaczynu, sól, masło lub smalec. Masło dodaję nie roztopione, ale posiekane, jak na kruche i ciasto wtedy jest delikatniejsze. Czasem, jak mam smalec z kaczki lub gęsi, to daję zamiast masła. Można też dać dobry wieprzowy. Ciasto wyrasta, jak na bułeczki. Nie może być zbyt twarde, bo pierogi nie będą dobre, ma być miękkie, jednak dające się nieprzesadnie cienko rozwałkować.
Farsz ruski, jak zwykle. Po zrobieniu pierogów ( powinny być nieco większe, niż te do gotowania, a jeszcze wyrosną) zostawiamy je na chwilę do lekkiego wyrośnięcia, pieczemy na złoto. Jeśli nie damy im czasu na wyrastanie po sklejaniu, też nic złego się nie stanie. Takie pierogi smaczne są też z kapustą i grzybami, samymi grzybami, kapustą i jajkami na twardo, dla tych, co wolą mięso, to z rybą, lub dowolnym zmielonym (siekanym) mięsem. Mięso do nich powinno być ugotowane (pieczone) w odróżnieniu od tego dawanego do pielmieni, czy chinkali, bo surowe puszcza sok i mielibyśmy zakalce.
Można je robić też z ciasta kruchego, czy piwnego – wtedy mniejsze od drożdżowych. Szczególnie dobre są z piwnego, no i bardzo proste i szybkie w produkcji, pomijając czas wyziębiania.
Danuśko,
Przy insulino.o.d.p.o.r.n.o.ści sama aktywność fizyczna to za mało. Jakoś to muszę przetrzymać.
Ewo, trzymam kciuki za powodzenie 🙂
Zdrowie ważniejsze od łakoci, a i na nie przyjdzie pora.
Aha, te pieczone pierogi mogą mieć dowolne kształty, niekoniecznie pierogowe.
Oby Bejotko! Dzięki. 🙂 W każdym razie, już zapowiedziałam lekarzowi, że mogę odmówić pierogom ruskim ale nie odmówię gruzińskim chinkali – tak więc do jesieni zdrowie i waga muszą wrócić do normy.
Ewo, jak chinkali zapijesz saperavi, to będzie działało zdrowotnie! 😀
Wnoszę, że za rok w planie Gruzja? 🙂 A ja właśnie jeżdżę palcem po mapie…
Jak Bóg da a partia pozwoli… między innymi 😉 Na razie czekają nas spore wydatki na przełomie roku, stąd chwilowo odpuszczamy skoki w bok.
Zgaduję, że ten palec na mapie dąży na wschód?
Pewnie, że to Wschód. Tylko pytanie, gdzie. I czy w ogóle…
Basiu,
Wierzę w Ciebie! Będzie dobrze 🙂
ewa to co Ty jesz? …
planujcie … planujcie … to i my popatrzymy na nieznany świat …
Danuśka masz rację … koleżanka mi mówiła, że to takie „hipsterskie” miejsce … no i zlikwidowali mi „Tanią książkę” bo nie pasowała do nowego wystroju albo tam jest za drogo wynajmować lokal …..
Jolinku,
mięsa, ryby, sery, dużo orzechów i nasion, warzywa, surówki, kiełki, świeże owoce (bo jakieś węglowodany są jednak konieczne) z wyłączeniem bananów i winogron. Wbrew pozorom Witek korzysta, bo na urodzinach Mamy zjadł moją porcje tortu i jeszcze mi zaproponował, bym wzięła dokładkę 👿
czego to ludzie nie wymyślą …
http://rogalikodkuchni.blogspot.com/2016/11/jedz-brudniej-i-czuj-sie-lepiej.html
ewo i co masz tak jeść już zawsze? .. a nabiał typu mleko, jogurt lub jajka możesz? ..
Jak najbardziej mogę. Tylko czasowo, aż zacznę rozpoznawać się w lustrze…
Belotko-dzięki, chociaż bez dokładnych ilości będzie ciężko, jako że w drożdżowych jestem słabeusz.
Bejotko oczywiście 😳
Danuśko, jutro poszukam przepisu z dokładnymi proporcjami.
dzień dobry …
ewo jak pomaga to łatwiej idzie się wyrzekać …
chmury były i a księżyca nie było …
Dzień dobry,
Znowu byłem na plaży. Zrobiłem kilka zdjęć księżyca i jedno złowionej dzisiaj ryby. Chociaż pełnia dopiero jutro, czyli w poniedziałek, ale wydaje mi się, że niewiele się zmieni. Z pewnością jest jaśniej.
Zdjęcia robiłem komórka, więc jakość jest jaka jest. Poza tym to ocean, a nie góry, ale ja właśnie takie wieczory i noce najbardziej tutaj lubię. Ocean, księżyc, plaża, ryby i ja….
Danuśka – pokaż rybę Osobistemu Wędkarzowi, bo prawdę mówiąc z myślą o nim je wklejam, chociaż jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy.
https://photos.google.com/share/AF1QipNQMrPU3SMgxWSZew27EMyMcdMISq2Zi2AxCPtGDYzT6QCGOS7LcfGN0ZPbQ5H6VA?key=dFpwYU9HLVp1X1lUamY1VmRKUlJyVmNqN01pQ1R3
Dobranoc 🙂
Nowy romantycznie … mnie i morza i gór brak … wszystko mnie cieszy … śpij dobrze … 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Danuśko, przepisuję konkrety ze starego przepisu (Alina Gniewkowska, Współczesna kuchnia domowa), wg którego robię (+ -), choć daję proporcje na oko:
szklankę mąki zaparzyć w donicy szklanką wrzącego mleka i rozbić dokładnie, żeby grudek nie było. Po ostygnięciu ubić 3-5 jaj, dodać 2 łuty drożdży (25 g), przedtem w szklance mleka rozdrobnionych, wsypać trochę mąki, zmieszać wszystko należycie i zostawić na pewien czas w spokoju. Gdy rozczyn podrośnie, wsypać łyżeczkę soli, wlać 12 łutów (ok. 150 g.) roztopionego ciepłego masła lub smalcu i dodać mąki tyle, ile potrzeba do ustalenia gęstości ciasta, a potem postawić go w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Na ten pieróg powinno wyjść 600 g mąki zależnie od jej suchości.
Ten przepis brzmi bardziej skomplikowanie, niż faktycznie się robi. Zamiast całych jajek, daję żółtka czasem jedno całe i dwa, trzy żółtka. masło daję nie roztopione, dla kruchości. Do rozczynu dodaję odrobinkę cukru, jako pożywkę dla drożdży, nie czuć tej słodkości w finalnym wyrobie. Autorka sugeruje zrobić jeden pieróg na rosyjską modłę, ale robię sporo małych, to nie ma znaczenia.
Z powodu Irkowej porannej kawy kończę z latte i wracam do cappuccino. 🙂
Piękny ten ocean księżycową nocą, a świeżej ryby prosto z oceanu można pozazdrościć.
Bejotko-bardzo Ci dziękuję za wszystkie szczegóły i wyjaśnienia. Pobawię się w robienie tych pierogów podczas następnego weekendu.
Nowy-ocean, jak zawsze piękny, a rybę za chwilę pokażę Osobistemu Wędkarzowi, dzięki! Byłoby świetnie, gdyście kiedyś mogli spotkać się na rybach 🙂
Pozostaję zatem przy moich kawowych faworytach-long black i capuccino 🙂
o takiej nalewce jeszcze nie słyszałam ….
http://krzyskuchnia.blogspot.com/2016/11/nalewka-z-dyni_9.html
Nowy, dzieki za piekny klimat i księżycowa rybę.
Pora na kawę. 🙂
Bardzo się ucieszyłem, że pana Barbara, zona pana Piotra i ich córka
– będą prowadzić ten blog.
U pana Piotra nie zagrzałem miejsca – zostałem, z tego bloga bardzo
grzecznie wyproszony.
to Wacławie witaj i bądź grzeczny a blog będzie się do Ciebie uśmiechał … jakie potrawy lubisz? …
słonko … idę zobaczyć trochę jesieni …
Jolinek51
Możesz mi powiedzieć, skąd ja Ciebie znam.
Co to znaczy być grzecznym na tym blogu?
Możesz mi powiedzieć.
Przy gęsi jesteśmy, jak ją widzę, to siedzę kwiczę,
ale na widok tłuszczu który jest na spodzie, za pomocą ziemniaka, oczywiście ugotowanego, czyszczę naczynie, talerz po zjedzeniu tłuszczu. Te twarde elementy zostawiam rodzinie,szukam, tych kawałków, gdzie są podroby, popijam śmietaną, tę spod sałaty.
Gęś jest dla mnie rarytasem, niestety rzadko mi się zdarza na stole, muszę się
zadowolić słoniną, masłem,… na co dzień.
Jolinek51 13 listopada o godz. 9:32 561076
jak ktoś lubi ruskie …
http://poprostu-jedzenie.blogspot.com/2016/11/nalesniki-ruskie.html
==============================================
Od takich naleśników, to tylko jeszcze chleb jest gorszy, nawet z masłem
i plasterkiem wędliny, czy innego przemysłowego przetworu.
Wacław,
Próbowałeś czy z góry zakładasz?
Z góry zakładam.
Smak potrawy: jest u mnie sprawą drugorzędną.
U mnie takie naleśniki miałyby 8 jajek,
trochę mniej ziemniaków,mąki, zamiast oleju, smalec.
I wyszłyby z tego placki, na głębokim tłuszczu smażone.
Ze 300 gram takiego tłuszczu by wyszło, jeżeli nie więcej.
Zamiast ziemniaków gotowanych, jak mi się chce daję skrobię z ziemniaków surowych.
Jeden lubi tłuste, a inny kapustę 🙂
W różnorodności tkwi uroda świata.
(na stronie: mam nadzieję, że przynajmniej tutaj nikt nikomu nie będzie próbował narzucać jedynie słusznych gustów i przekonań? )
W uzupełnieniu dodam. Do tych swoich placków daję jeszcze 100 g drobno pokrajanej słoniny, i żeby objętość placków zwiększyć, trochę podgotowanej
kapusty, szczyptę proszku do pieczenia.Kapusta świetnie tłuszcz wchłania,
w wodę endemiczną placki ubogaca.
Woda endemiczna?
A cóż to za komiczny pseudonaukowy termin? 😆
U mnie gruba warstwa mgły do pułapu ca 1800 m. Powyżej błękitne niebo.
Czekam na „transmisję” wschodu księżyca w kamerze webcam na szczycie pobliskiej góry.
Woda kapuściana jest endemiczna i ubogaca, a woda pozostała jest wszędobylska i nie ubogaca 😀
U nas też mgły i chmury, a nad Tatrami świeci.
bjk
Bardzo dziękuję za pomoc.
W mięsie jest woda endemiczna, prawdziwy skarb, nie szanowany przez nasze
kucharki i kucharzy.
Chyba zacznę znowu palić…
http://noizz.pl/spoleczenstwo/102-letnia-babcia-maysie-strang-pije-alkohol-i-pali-papierosy/m9eztvl?placement=ZobaczTakze&position=2
Słyszałam o zaletach wody z gotowanych ziemniaków, z kapusty czy ogórków kiszonych ale ale o endemicznej wodzie z mięsa – nic. Skąd wytrzasnąłeś Wacławie te rewelacje?
Woda z mózgu robiona ludziom przez pewnego szarlatana z Ciechocinka niestety nie pozostaje endemiczna i rozlewa się po blogach 🙁
Endemiczny=występujący jedynie na danym terenie, lokalny, miejscowy.
Jeśli uznać, że nasz garnek jest endemiczny, bo występuje tylko w naszej kuchni
i gotujemy w nim nasz ukochany i jedyny w swoim rodzaju rosół 🙂
z mięsa, które kupiliśmy w naszym endemicznym,
to znaczy jedynym osiedlowym, wiejskim, tudzież ulubionym sklepie,
to może nawet się trochę zgadza 😉
Woda z kiszonek – czyste zdrowie i witamina C 🙂
U mnie kotka straciła miejsce na szerokim parapecie wielkiego okna, ale za to wyleguje się przy kominku. Na parapet trafiło oregano, tymianek i 3 rozmaryny. Dwa mniejsze szykują się do kwitnienia, trzeci, imponujący krzak 60cm idzie w górę.
Niestety, na parapecie nie będą miały ani w połowie tyle naturalnego światła, ile na ogródku 🙁
Księżyc od paru dni jest wspaniały, pogoda u nas dopisuje. Jest zimno, czyste niebo, w nocy przymrozki.
Witam serdecznie Mile Towarzystwo Lasuchow!
Bede niezmiernie wdzieczna Towarzyszom z NIEMIEC za pomoc.
Otoz znalazlam kilka fajnych przepisikow po niemiecku w necie. Wszystkie miarki rozkminilam, tylko jedno mi pozostalo i cos mi sie nie zgadza: a mianowicie co moze znaczyc taki sposob pisania np. „11/4 l Milch”? Czyzby to znaczylo jedynascie czwartych litra mleka? Ale dlaczego w takim razie taka szalona miara i dlaczego literka „l” jest male?
*mala
Do dzisiaj na bazarach niektórzy klienci mają ze sobą słoik na wodę z kiszonych ogórków.
agatkam,
chyba niechlujnie napisane i powinno być 1 1/4l…
Tak mi się wydaje. Chyba, że przepis jest na kompanię wojska 🙂
agatkam,
jeden i ćwierć
A dlaczego ma być duża litera „L”? Zazwyczaj się podaje jednostki miary i wagi małymi literami.
agatkam,
całe słowa wyrażające miary pisze się dużymi (Kilometer, Kilogramm, Liter, Deziliter etc.) skróty – małymi (km, kg, l, dl)
Danka,
że też przegapiłam zbawienny wpływ endemicznej wody z mięsa na rosół! Co za wstyd 😉
no i niestety u mnie księżyca brak … 🙁 … a następny taki w 2034 r. …
Jolinku, nie smuć się. Następna pełnia za miesiąc. Zaręczam, że nie odróżnisz jej od superksiężyca.
To jest w ogóle pojęcie z astrologii, wiążące księżyc z przepowiedniami, bez żadnego związku z pełnią.
Alicja-Ireno:))))))))) nemo:))))))))), strasznie dziekuje:))))))))))))
Oczywiscie, tak, to musi byc jeden i jedna czwarta litra, ze tez sama na to nie wpadlam, wstyd, a z tymi miarami, to przeciez wiedzialam, ze inne podstawowe jednostki, np gram, tez sie pisze mala litera, rowniez i w jezyku niemieckim, (gdzie rzeczowniki pisze sie duza litera) nie mowiac juz o tych z przyrostkami, bo takie to juz na pewno. Widocznie zakrecily mi w glowie te duze litery w innych miarkach, np. 1 EL Öl albo 2 TL gekörnte Gemüsebrühe czy 1 TL Instant-Gemüsebrühe.
No wlasnie, to jeszcze ostatnie pytanko: czy Instant-Gemüsebrühe to to samo co gekörnte (granulowany?) Gemüsebrühe?
PS. Wiecie co, ja robie takie dania z resztek czasami, swietnie smakuje, i ostatnio wlasnie sie dowiedzialam, ze robie Aufläufe, podobno typowe przysmaki kuchni niemieckiej, wiec sobie poszukalam troche przepisow na te slynne smakowitosci. A przy okazji, jak juz rozkminilam miarki i pare innych szczegolow, to sie wciagnelam i przegladam sobie inne przepisy tez:)))
Księżyc ukazał się około godziny 19.00 i wyglądał tak jak zwykle w pełni. Zatem Jolinku, nie masz czego żałować.
„czy Instant-Gemüsebrühe to to samo co gekörnte (granulowany?) Gemüsebrühe?”
Oba produkty są instant czyli rozpuszczalne w gorącej wodzie. Bulion granulowany pewnie dla odróżnienia od tego w postaci proszku.
Ja na przykład używam bulionu warzywnego w postaci gęstej pasty
Właśnie spostrzegłam, że w moim sklepie płacę za niego prawie 10 euro więcej niż online 🙁
O, pokazał się księżyc, ale rzeczywiście nie widać różnicy 🙁
nemo:)))))))))) dzieki, tak wlasnie myslalam:)
Zycze udanych Auflafow :))))))))
dziewczyny musiałam zobaczyć sama .. i faktycznie wydaje mi się nawet mniejszy niż zwykle ..
Mnie się wczoraj wydawał jaśniejszy niż zwykle, ale to może sugestia. Lubię taki wielki, pomarańczowy, jak to niekiedy się zdarza przy wschodzie…
🙂 http://likegif.com/wp-content/uploads/2012/11/moon-gif-12.gif
Nowy – Twój ocean uspokaja i relaksuje. I księżyc też się pojawił.
Naleśniki z nadzieniem jak do ruskich jadłam w jednej z naleśnikarni w Bydgoszczy. Smaczne i nie takie tłuste jak u Wacława 😉
Pamiętajcie: „Nie dla psa – sznycel!”. Zwłaszcza w restauracyi 😀
Z „Tygodnika Ziemi Sanockiej” 1910 r.
„Pobicie w restauracyi.
Właściciel restauracyi zakopiańskiej pan M. Denkiewicz znany z tego, że lubi być gościem w swej własnej restauracyi, wszczął sprzeczkę 23 b. m. w nocy po 12-tej z drugim gościem p. H. Sł., który w towarzystwie swego wiernego psa przybył do restauracyi. Ponieważ jest zwyczajem, że psy w knajpie piwa nie piją, pan H. Sł. kazał sobie dać „duże”, a psa uraczył sznyclem na zimno leżącym na bufecie. P. Denkiewicz uważał ten traktament psa sznyclem z a sponiewieranie swej artystycznej sztuki kulinarnej, nie podobało się to również drugiemu gościowi p. Janowi Boćkowi sierżantowi 45 p. p., wzięli się tedy obaj z gospodarzem do p. H. Sł. i w tak straszny sposób go zbili, że gdyby nie pomoc sąsiadów, kto wie czy by uszedł cało z życiem.
Byłoby wskazane aby restauracyą tą zaopiekował się tymczasowy Zarząd miasta, gdyż właściciel jej nie tylko przekracza przepisane godziny policyjne, ale nadto gości u siebie i rozpija bardzo często młodzież gimnazyalną , w tylnych pokoikach i jest rozsadnikiem niemoralności.”
Asiu, 😀
Z księżycem w pełni jest jeszcze taka ciekawostka, że kiedy wschodzi i wydaje nam się o wiele większy niż w zenicie, to w rzeczywistości jest on nawet mniejszy, minimalnie, ale jednak.
Kiedy widzimy go na horyzoncie, to do jego odległości na orbicie dochodzi jeszcze promień Ziemi czyli ca 6000 km. W zenicie widzimy go w najkrótszej odległości. Ludzki mózg ulega jednak złudzeniu i to od tysięcy lat, kiedy Babilończycy zajmowali się tym problemem i próbowali go tłumaczyć na różne sposoby.
Tymczasem okazuje się, że złudzenie pryska, gdy na księżyc spojrzeć stojąc na głowie. W tym celu nie musimy stosować niebezpiecznych akrobacji, wystarczy mocno się schylić i spojrzeć na wschodzący księżyc pomiędzy własnymi kolanami. Tak jak to robią w zabawie małe dzieci.
Księżyc się na nasz wypięty tył nie obrazi 😉
Nowy,
fascynujące są te zdjęcia nad oceanem. Szczególnie to pierwsze.
U mnie tak jest. Trochę mi ręce zgrabiały…
https://goo.gl/photos/MYnmnwGUKQcsL5Zn6
Zanosiło się na chmury i nawet się pojawiły jakieś obłoczki…wczoraj nie zrobił na mnie wrażenia, bo spojrzałam dość późno, jak już był wysoko, ale dzisiaj przypilnowałam wschodu. Wyszłam tylko przed dom, bo Jerzor zajęty dziennikiem tv nie chciał mi towarzyszyć, samej nijako do lasu na polanę…
Dzień dobry,
Dziękuję za ciepłe słówka…
Dzisiaj znowu byłem nad wodą, ale wróciłem bez ryby. Wczoraj było dużo lepiej, niestety wolno wziąć tylko jedną i to wystarczająco dużą – minimum 28 cali czyli około 71 cm. Teoretycznie można wziąć dwie, ale ta druga musi mieć minimum 1 metr długości. Rzadko się taka trafia wędkując z plaży. Za wzięcie niewymiarowej ryby lub więcej niż określają przepisy kara wynosi w tym roku … $450.00 za każdą.
Księżyca prawie nie było, wychynął tylko na chwilę, normalnej „na oko” wielkości, ale moim zdaniem jaśniejszy niż zwykle. Za chwilę zasłonił się chmurami i tyle było go widać.
Pozwolę sobie na chwilę tylko zastąpić dzisiaj Asię, a jednocześnie spełnić prośbę Pani Justyny Sobolewskiej, by obchodzić Rok Leśmiana gdzie się tylko da i ile się da, skoro naszym senatorom jego kandydatura nie odpowiadała (obchodzić za to będziemy 300-tną rocznicę naszego królestwa…)
Skoro tyle dzisiaj o księżycu… Obejrzyjcie z podkładem muzycznym. A w ogóle blog warty odwiedzania…
http://malowane-wierszem.blogspot.com/2011/05/wiersz-ksiezycowy-bolesaw-lesmian.html
U nas z połowów w jeziorach Wielkich czy mniejszych można zabrać 6 ryb, oczywiście też wymiarowych i tak dalej. I strażnicy tego pilnują, lepiej nie ryzykować, a kary pieniężne są także spore, teraz nie wiem, jak wysokie, bo nie znam wędkarzy.
Dobranoc!
Dzień dobry 🙂
kawa
lubelski księżyc
Dzień dobry 🙂
lubelski księżyc 2