Widziałem świat innymi oczami

Byłem tam parę razy, a ostatnio nawet stosunkowo niedawno.

Mam w oczach widok zabitych dyktą okien wystawowych, śmieci walające się po ulicach i ludzi patrzących z zazdrością na tych, których stać na jadanie w nielicznych restauracjach.

Oczywiście, że to niepełny obraz Grecji. Są bowiem miejsca, w których życie nadal kwitnie, a turyści walą samolotami i statkami w niewiele mniejszej liczbie niż uciekinierzy z Bliskiego Wschodu.

Filmik, który obejrzałem w telewizji, nie wspomina jednak o tej ciemniejszej stronie życia pogrążonej w kryzysie Helladzie. Nie byłem jednak w stanie cieszyć się obrazkami pokazującymi raj.

Taka jest jednak moc telewizji, że jeszcze kilka emisji i możemy wszyscy zapomnieć, że to fałszywy obraz. Piszę o tym, bo podobnie można przedstawić i nasz kraj. Natrętność i kompletny brak obiektywizmu może doprowadzić do tego, że część z widzów uwierzy w prawdę obrazu i komentarzy.

Trzeba o tym pamiętać. A najlepiej zamiast siedzieć przed telewizorem zrobić zakupy na najbliższym targu i wrócić do kuchni, gdzie wszystko będzie prawdziwe (wystarczy pomacać długachne i aksamitne liście szpinaku lub zajrzeć błyszczące oczy oprawianej ryby) i smakowite.