Nas się zima nie ima

Pisałem już o tym, że niedzielę spędziłem na wsi. Inne ważniejsze, choć niezwykle smutne wydarzenia zmusiły mnie do rezygnacji z wiejskich opowieści. Dziś jednak chcę do nich wrócić.

Pojechałem na wieś w celu wyłączenia wodociągu. Straszą nas bowiem prognozy pogody zapowiadające śniegi i mrozy. Tymczasem dzień był słoneczny, choć chłodny. Mijaliśmy też po drodze samochody zaparkowane na skraju lasów ciągnących się od Narwi przez całą naszą gminę. Wzbudziło to podejrzenie, że grzyby nie wystraszyły się prognoz i zaczęły wyłazić ze ściółki.borowik-4p91300332I to była szczera prawda. W naszym lesie był wprawdzie tylko jeden, ale bardzo dorodny prawdziwek, kilkanaście gąsek, zwanych na Kurpiach prośniankami, i zatrzęsienie podgrzybków.

Ta niespodzianka wynagrodziła nam wszystko. Wprawdzie nie będziemy w tym roku uprawiać grzybowego rozdawnictwa, ale zdołamy do Bożego Narodzenia ususzyć taką porcję własnych grzybów, by nie trzeba było robić zakupów do gotowania zupy grzybowej i kulebiaka, bez których nie wyobrażamy sobie świąt.

Okazuje się, że nas się zima nie ima.