Jest już woda w Prucie
Minęło zaledwie kilka tygodni, gdy Prut można było przejść suchą nogą. To oczywiście przenośnia, bo – jak poprzednio pisałem – wprawdzie woda zniknęła, ale zostały pokłady bagienne i przejście przez koryto kończyło się ugrzęźnięciem nawet po pas w lepkim i tłustym błocie.
Wystarczyło jednak kilka dni opadów i woda wróciła w swoje koryto. Wprawdzie jest jej jeszcze niewiele, ale już pojawiły się niewielkie srebrzyste rybki. Gdy się im dobrze przyjrzałem, to rozpoznałem zwinne karasie. Potrafią one przetrwać znacznie dłużej bez wody, jeśli tylko zdążą zanurzyć się w bagnie, zanim wyschnie ono w twardą skorupę.
Prut nie jest długą rzeką. Jej bieg liczy zaledwie dwadzieścia kilometrów. Wypływa we wsi Dąbrowa leżącej na Kurpiach w Puszczy Białej i płynie w kierunku Narwi, czyli na południowy zachód przez piękne okolice i ciekawe bogate wsie: Komorowo, Wólkę-Przekory, Lutobrok, Pniewo, Lemany, Drwały, Śliski (to już moje sąsiedztwo) i Kruczy Borek, gdzie wpada do Narwi.Jest zbyt wąska, by zachęcać do kajakowego spływu, ale wycieczka rowerowa wzdłuż biegu Prutu jest możliwa i może być bardzo ciekawa. Także smakosze znajdą tu coś dla siebie. Np. w Lutobroku są certyfikowani wytwórcy polędwiczek wędzonych i innych wędlin oraz producenci wspaniałych serów zagrodowych.
W wielu wsiach są też piękne zabytkowe kościoły (np. w Pniewie i nieodległych od rzeczki Zatorach). A 20 km do pokonania dla wytrawnych rowerzystów to bagatelny dystans. Wszędzie zaś po drodze gwarantowane są spotkania ze zwierzyną, której nie brakuje przecież w Puszczy Białej.
Komentarze
dzień dobry …
pogoda idealna bo w nocy deszcz a w dzień słońce …. kilka dni miłego lata na jego koniec …
Rybie i Starszej Pyrze wszystkiego dobrego z okazji urodzin …. 🙂
Zwierzaki piękne, zieleń bujna, aż żal pomyśleć, że to już schyłek lata. Z zazdrością patrzę na bliski kontakt z przyrodą Gospodarza, Żaby, Danuśki i innych znajomych. Mnie musi wystarczyć park (parczek?) pod oknem i lasek za garażami. Tak, czy owak dom w zieleni tylko razem z ogrodnikiem – nie mam ani na dom, ani na ogrodnika, więc zostanie tak, jak jest. Zresztą jeszcze ubożsi w kontakty z zielenią są mieszkańcy kamienic w centrach miast. U mnie wcale nie jest źle, nawet lisy mamy własne.
Dzisiaj kończę paprykę, robię urodzinowy deser dla Młodszej – krem mascarpone z owocami, idę ściąć bujne sploty i będę dusić cielęcinę i kawałek wołowiny do obiado – kolacji. Więc żegnam nasz salonik do później (Nowy!).
Witajcie powakacyjnie:
http://www.eryniawtrasie.eu/17382
cdn.
Pyrze też gratulacje z okazji urodzin córek ale życzenia są dla Młodszej Pyry … 🙂
ewa czekam cdn. … na Malcie nie byłam ale kto wie co się zdarzy …
Pyrze Młodszej i Rybie przesyłam uściski urodzinowe i życzę wszystkiego najlepszego!
polskie a takie wymyślne …..
http://www.crustanddust.pl/2015/09/zapiekane-jajka-z-kurkami-w-miodzie.html
Urodzinowe uściski dla pyrowych Bliźniaczek,a Pyrze powodzenia w dzisiejszych kulinarnych przedsięwzięciach !
Ewo-Malta zawsze wydawała mi się ciekawym skrawkiem Europy i z przyjemnością przeczytam wszystkie odcinki Twoich opowieści.Witek tym razem w nietypowej roli autobusowego pasażera zamiast,jak zwykle,niepokonanego kierowcy 🙂
Z doniesień nadbużańskich-nasz zaprzyjaźniony lis Gaston ułożył się wczoraj na drzemkę w cieniu samochodu Osobistego Wędkarza.Zaczyna zachowywać się trochę jak Piksel.
Oby tylko nie nauczył się spać na kanapie 😉
Najlepsze urodzinowe zyczenia dla corek Pyry!
Dostałam od tej roboty po 4 literach. Moja kuchnia, doskonała do szykowania kanapek, czy gotowania zupy, pokazała ciemne strony przy większej robocie. Z mojego sklepiku przywlokłam truskawki, maliny i jeżyny – wymieszałam drobiazg, przesypałam z lekka cukrem, skropiłam rumem i teraz czeka to na krem. Truskawki stoją solo i bez niczego; pachną latem i słońcem. Jak święto, to święto. Kupiłam pojemnik kurek (za 20) i będą podwójnie luksusowe – na maśle do cielęciny. Narobiłam się przy papryce, co prawda umyta, pokrojona i pocięta czekała wepchnięta w słoiki, ale podana proporcja zalewy nie wystarczyła nawet na połowę konserw. W rezultacie robiłam zalewę 2,5 raza. Do wieczora zapasteryzuję wszystko. Teraz muszę zrobić sobie papierosy, bo „wyszły”.
Bliźniaczkom – wszystkiego najlepszego!
I „Gorące Sardynki” 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=_gApnm-Z6yk
Dzwonił Miś – wysiadł mu komputer. Zasilanie jest. bo działa wentylator.
Ewo – przeczytałam 🙂 czekam na ciąg dalszy.
Piękna ta Puszcza Biała.
Z wydanej w 1936 roku książki „Sztuki i czary miłosne czyli tajemnicze siły w miłości”:
„Jak przeniknąć cudze myśli.
Należy zasuszyć serce gołębia i głowę żaby, poczem zetrzeć to wszystko na proszek i wsypać do woreczka w ostatniej minucie piątku, to znaczy w piątek o godz. 23 minut 59.
Woreczek ten kładzie się na głowie osoby śpiącej, bacząc aby się nie przebudziła, a wówczas powie wszystko, cokolwiek ma na sercu.
Gdy już wyzna wszystko, należy ostrożnie zdjąć woreczek, by nie zbudzić śpiącej.
Ten sam skutek odnosi język żaby, umieszczony na sercu śpiącej osoby. Żabę należy wrzucić do wody.”
To jest bardzo niebezpieczne 🙂 , tak jak podsłuchiwanie, można dowiedzieć się o sobie bardzo nieprzyjemne rzeczy.
Blizniaczkom Pyry – najlepsze życzenia. 100 lat!!!
Pyro – która starsza?
Pewnie Asiu – szczególnie gdy gadać zacznie żaba
od Dąbrowy
poprzez Drwały
płynie rzeczki
kawał cały
płynie teraz
bo do wtorku
braklo wody
i w Lutoborku
Pniewo oraz Kruczy Borek
Prutą szemrzą, że we wtorek
coś w naturze się zmieniło
w Prucie wody ciut przybyło
czy to Wólka, czy Przekory
każdy do uśmiechu skory
że miast błotka w rzeczki korycie
pluska woda, wodne życie
a w Lemanach, Komorowie
Pruta wraca każdy powie
Narew też się ucieszyła
nowa woda jej przybyła
Sto lat Blizniaczkom 🙂
Pechowych zdarzeń ciąg dalszy:
mamy w firmie kontakt do fachmana typu „złota rączka”,co to w razie konieczności wykonuje dla nas wszelkie drobne naprawy.Dzisiaj poprosiliśmy Belmonda,bo tak go pieszczotliwie nazywamy 😉 o zawieszenie dwóch obrazów.Operacja ta musiała oczywiście zostać poprzedzona wywierceniem dwóch dziur w ścianie.Podczas wiercenia dziury nr 2 nasz fachowiec uszkodził przewód elektryczny,który położono bez żadnej osłony,ot tak ledwie pod tynkiem.Pod rzeczony przewód były podłączone-fax,drukarka, komputer szefa oraz ekspres do kawy.Szef na urlopie zatem nie jęczał,pozostałe maszyny skrzętnie podpięliśmy do innych,działających kontaktów.Jutro czeka nas kucie ściany(biuro świeżo po remoncie) i naprawa uszkodzonego przewodu.
Czekam niecierpliwie na zakończenie tego tygodnia i ciekawa jestem,co jeszcze się wydarzy???
Serdecznie dziękuję za pamięć i wszystkie życzenia urodzinowe
Ciekawe, nie wiedziałem że na Kurpiach też jest Prut, i to tak atrakcyjny. Ja znałem tylko ten Prut od Czeremoszu.
Dziś zrobiłem na obiad musakę. Wyszła smaczna, ale trochę rozlazła. Chyba przesadziłem z bulionem.
A propos, byłem jakiś czas temu w Bułgarii i dowiedziałem się z pewnym zdziwieniem, że tradycyjnym tamtejszym daniem jest musaka, czyli zapiekanka z mięsa i … ziemniaków. Gdy wyraziłem wątpliwość, że to jest przecież danie greckie i podstawą są bakłażany, to oświadczono mi z pewnom takom godnościom osobistom, że każdy kraj ma swoją musakę. Ciekawe, bo w Bułgarii bakłażany są przecież popularne.
Kącik meksykański:
Barbaro, ja wczoraj wieczorem pisałem trochę na chybcika. Dopiero później uświadomiłem sobie, że pancita to jest chyba termin ogólniejszy. To jest zdrobnienie od panza = brzuch (stąd Sancho Pansa…). Surowe flaki w sklepie nazywają się panza de res. Natomiast menudo jest raczej nazwą konkretnego dania.
Irku 1, wiem, że chile habanero można kupić w Almie, ale radziłbym z nim uważać. Nawet w meksykańskich książkach kucharskich ostrzegają, że jest to jedna z najbardziej pikantnych papryk. Teraz przychodzi mi do głowy tylko jeden przepis, gdzie jest ona obowiązkowa. To jest sos typowy dla Jukatanu, składający się z posiekanej czerwonej cebuli, soku z pomarańczy, no i tego chile. Używa np się do potrawy zwanej cochinita pibil (w razie potrzeby służę przepisem).
Danuska, to typowa trzydniówka.. Minie i jeśli przedtem nie zwariujemy, będzie lżej.
Hej Pyrzątka! Radości z życia i z Mamy!
Pyro-trzymam Cię za słowo,że to tylko trzydniówka.W tej sytuacji damy radę,bo potem będzie już tylko z górki i po różach 🙂
Toboj-potrzeba może nie jest aż tak nagła,ale ten jukatański sos jest intrygujący zatem
będę wdzięczna za szczegóły.
Chyba nie będę gotowała wg kuchni mex, Lubię smaki wyraziste ale nie piekielne. Nie ten klimat i nie ta aseptyka. PONADTO NIE LUBIĘ zielonej kolendry i kilku innych składników łączonych z tą kuchnią. To rzecz jasna nie wyklucza znajomości tamtego stołu.
Dla Młodszej i Ryby studwudziestu lat co najmniej!
I – dbajcie mi o mamusięI
A, teraz będzie niegrzeczniej: objadły mi się rydze I kanie, a nazbierałem wczoraj znowu.
Trzy kanie (cały tuzin zostawiłem w lesie) dałem sąsiadce, a rydze postanowiłem zakonserwować w maśle tak, jak to tu było nie jeden raz wymieniane. Umyłem więc grzyby, wyłożyłem na blasze, położywszy uprzednio arkusze bibuły kuchennej, zakrywszy (przyciskając lekko) drugą warstwą bibuły, włożyłem do piekarnika, włączywszy nawiew i temp. 50 C. Po godzinie wydawały się całkiem dobrze podsuszone.
Pokroiłem więc odpowiednio i upchałem w słoju w miarę potrzeb. Wyszło mi w dwu słoikach ok. 1,3 l. To wszystko zalałem roztopionym masłem i wstawiłem do garnka z wodą. Gotowałem wodę tak długo, aż miałem wrażenie, że wymagana w przemyśle tem. 70 C panowała w słoikach dostatecznie długo, aby process pasteryzacji uznać za dokonany.
Uwagi: Na dnie słoików zebrała sie warstwa wody – jasne. Więc sensu nie miało to podsuszanie w piekarniku? Nie dodawałem żadnych innych rzeczy i przypraw.
Robił to już ktoś? Bo po tej pasteryzacji, którą przeprowadziłem dla pewności chyba już mowy być nie może, aby grzyby spakowały: jak świeże.
Pepe – nigdy w życiu tylu rydzów nie miałam,
Serdeczności i uściski dla Cór, Pyro 🙂
Danuśko, żebyś wiedziała, że dla W. autobusy to było przeżycie. Ostatni raz wsiadł do takiego środka transportu jakieś dziesięć lat temu, więc nieco przeżywał maltańską punktualność…
Trzeba się umyć i kłaść, Jutro też jest dzień i związane z tym plany.
Dobranoc,