Krajobraz po deszczu, ale w lesie sucho

Wieczorem w sobotę grzmiało i wiało. Powietrze było ciężkie, duszne i burzowe. Upał nie zelżał ani na moment. Wszyscy z tęsknotą wypatrywali deszczu. Wreszcie po północy lunęło. Gęsty deszcz padał niemal do rana.

Najpierw wszyscy domownicy wylegli przed dom i mokli z wielkim upodobaniem. Krople deszczu były wręcz gorące. Po kilku minutach zrobiło się dość chłodno, więc wróciliśmy na werandę, w ruch poszły ręczniki i z przyjemnością rozsiedliśmy się przy filiżankach parującej herbaty.

Myśl o tym, że nasz piach nasiąka wodą, napawał zadowoleniem. Mieliśmy nadzieję, że ulewa nie ustanie i leśnicy będą mogli odwołać zakaz wstępu do lasu. Deszcz nie ustawał. Postanowiliśmy więc skończyć te obserwacje meteorologiczne i pójść do łóżek. Spać jednak było trudno, bo pioruny waliły gęsto, a niebo rozświetlały efektowne błyskawice.OLYMPUS DIGITAL CAMERARano, po przebudzeniu, mieliśmy nadzieję, że cała okolica będzie tonęła w kałużach. Tymczasem trawnik przed domem (czy raczej to, co udaje nasz trawnik, a jest żółtawym klepiskiem) był suchy jak wczoraj i przedwczoraj. Suchą stopą można było wejść do lasu (to tylko cztery kroki, bo dom stoi przecież pośród sosen i modrzewi), a sadek i warzywnik na końcu naszego terytorium wprawdzie zielenił się pięknie, ale wyraźnie domagał się podlania.

Cała ulewa wsiąkła w piach. I zakaz wstępu do Puszczy Białej obowiązuje nadal. Podobno dzisiejszego wieczora i nocy spektakl piorunowo-ulewowy się powtórzy. Jeśli te powtórki będą przez cały tydzień, to może ściółka leśna nasiąknie wystarczająco wodą i alarm pożarowy zostanie odwołany. Jest więc szansa, że pojawią się i grzyby. A jakże chętnie zjedlibyśmy jajecznicę z kurkami!

PS Kolejna noc z niedzieli na poniedziałek była jeszcze bardziej ulewna i burzowa. Szkód w mojej okolicy nie było. W lesie nadal sucho.