Trochę dobrze, trochę źle

Mój wnuk – gdy był małym chłopcem i znalazł się w jakiejś ryzykownej sytuacji (np. na żaglówce podczas szkwału) – na pytanie, czy się boi, zwykle odpowiadał, że było „troszkę strasznie, a troszkę niestrasznie”.

Podobne uczucia ogarnęły i mnie, gdy przed kilkoma dniami otwarto w mojej gminnej wsi supermarket Topaz. Nie jest to żaden gigant, ale obszerny sklep z towarami spożywczymi i przemysłowymi, pieczywem z kilku dobrych i znanych w okolicy piekarni, wędliniarni, serowarni. Jest też prasa codzienna i są tygodniki. W środku panuje porządek, wysoka higiena i pracują (w eleganckich uniformach) młode sąsiadki także z mojej wsi. Nie jest to market z tzw. obcym kapitałem, co chętnie podkreślały pytane o to kasjerki.kaszanka-tzw-swojska-czyli-od-sasiadaMam do tego Topaza znacznie bliżej niż do Pułtuska i nie muszę pokonywać drogi przez rzekę, co w dni targowe bywa kłopotliwe, bo most na Narwi jest wąski i łatwo się korkuje.

A więc – „trochę dobrze”. Dlaczego więc marudzę i przypominam drugą część rodzinnego powiedzonka, że jest „trochę źle”?

Otóż w Zatorach – bo tak nazywa się moja gminna miejscowość – funkcjonuje od lat kilka małych sklepików typu „mydło i powidło”, w których dotąd wszyscy się zaopatrywali, unikając podróży do miasta. Teraz – jak zwykle się dzieje, gdy powstanie duży i dobrze zaopatrzony sklep w sąsiedztwie takich maluchów – zapewne stracą one klientelę i padną. A pracuje tam kilkanaście osób (to także moi sąsiedzi), które stracą źródło zarobków. O tym, że sklepy te znikną, świadczył też widok pustych parkingów przed nimi. Większość klientów mijało kościół, pałac Radziwiłłów i pocztę, by stanąć na eleganckim parkingu pod Topazem.por-01Takie są prawa rynku. W dodatku przypomniałem sobie, że w tych małych sklepach dość często zdarzały się braki tego czy owego (np. oliwy, wędlin – w tym nawet tak podstawowych jak kaszanka i salceson – czy podstawowych dzienników), co zmuszało klientów do dalszych podróży za rzekę.

Może więc zostawić tylko pierwszą część powiedzonka… ale jakoś myśl o bezrobotnych sąsiadach zmusza mnie do myślenia, że „trochę źle”.