Zakaz mieszania pierogów

Zanim wyjaśni się ten dziwny tytuł, musimy wspólnie przejechać przez kawałek wschodniej Polski, podziwiając jej krajobrazy.

Droga z Pułtuska przez Wyszków, Węgrów do Siedlec jest (zwłaszcza na przełomie wiosny i lata) przepiękna. Fragmenty leśne, wijący się Liwiec, który przejeżdża się kilkakrotnie, olbrzymie łąki – powodują, ze droga nie męczy, a odpręża. Mijane wsie są zadbane i znać ich zamożność.

W Siedlcach na popas należy zatrzymać się przy ulicy Mieczysława Asłanowicza, na końcu której stoi historyczna duma miasta – pałac księżnej Ogińskiej. Na drugim końcu ulicy mieści się niewielki lokal o całkiem sporej już renomie.

Zaścianek Polski jest bowiem częścią Europejskiej Sieci Dziedzictwa Kulinarnego. Pomysł ten narodził się w szwedzkiej Skanii i na duńskiej wyspie Bornholm w 1995 r. Inicjatywa szybko spotkała się z dużym zainteresowaniem wielu regionów europejskich, które dbają o to, by zaoferować mieszkańcom oraz turystom wyborną w smaku, wyjątkową regionalną żywność.

Organizacja zrzesza dwadzieścia pięć regionów europejskich. Głównym ich celem jest promocja regionalnej żywności opartej na lokalnych zasobach produktów. W obrębie regionów funkcjonuje też zrzeszenie producentów, przetwórców oraz dystrybutorów regionalnej żywności.

Ponieważ dziedzictwo kulinarne jest ważnym elementem dziedzictwa kulturowego, Europejska Sieć Dziedzictwa Kulinarnego tworzy wizerunek i promuje region, przyczynia się także do rozwoju przedsiębiorczości, tworzy również płaszczyznę do współpracy dla wielu przedsiębiorstw w regionie, które m.in. promują mazowiecką żywność.

Zaścianek Polski to niewielki lokal urządzony ze smakiem. Niewygórowane ceny powodują, że wśród gości sporą grupę stanowią mieszkańcy Siedlec dysponujący niezbyt grubym portfelem. Sympatyczna obsługa zajmuje się nimi z taką sama troską jak tymi, którzy są w stanie zostawić w Zaścianku spore napiwki.

Wśród kilku zup widniejących w karcie specjalnie promowany jest żurek staropolski (12 zł) z białą kiełbasą i jajkiem na twardo. Ta klasyczna polska zupa w siedleckim wariancie jest niezwykle aromatyczna i naprawdę bardzo smaczna.

Nie ustępuje żurkowi w niczym rosół z kołdunami (13 zł). Zwłaszcza kołduny są godne pochwały. Ich farsz, w którym przeważa aromat i smak baraniny, jest po prostu najwyższej klasy.

Wielkie wrażenie robi sznycel olbrzym w chrupiącej panierce (18 zł) podawany z sałatką ziemniaczaną. Sznycel przekracza swymi rozmiarami wielkość talerza, a jego delikatność dorównuje rozmiarowi.

To nie są pierogi z Zaścianka, ale moje własne. Fot. P. Adamczewski

To nie są pierogi z Zaścianka, ale moje własne. Fot. P. Adamczewski

Dumą Zaścianka są niewątpliwie pierogi (12 zł). Jest ich wiele rodzajów: ruskie, z mięsem, z kapustą i grzybami, z soczewicą. Są też pięknie nazwane swojskie bęcwały, czyli pyzy nadziewane mięsem.

Obiad w Zaścianku byłby jednym pasmem kulinarnej rozkoszy, gdyby nie zarządzenie szefostwa zabraniające podawania gościom pierogów kilku gatunków w jednej porcji. I nie ma znaczenia, że wszystkie one kosztują tyle samo. Albo się zamawia ruskie, albo z mięsem, albo z kapustą.

Zmieszanie ich na jednym talerzu może bowiem wprowadzić takie zamieszanie w kuchni, że obsługa nie da sobie z tym rady. Pierogi bowiem leżą w osobnych woreczkach – zgromadzone według farszu. Dziwna to zasada.