Smak Ameryki Łacińskiej
Jeszcze raz sięgam do książki wydanej przed laty w Reader’s Digest – by podać spis podstawowych aromatów kuchni Ameryki Łacińskiej.
Adobo
Sól z dodatkiem czosnku, papryki, oregano i kurkumy lub kminku. Proporcje składników mogą się zmieniać, w zależności od regionu, w którym przyrządzono przyprawę.
Arnota właściwa
Ciemnoczerwone nasiona, zwykle w postaci pasty z octem winnym, czosnkiem i innymi przyprawami, używane do przyprawiania warzyw, zup i mięs.
Przyprawa chili
Mieszanka przypraw, zwykle zawierająca suszone papryczki chili, kminek, oregano i czosnek. Smak chili bywa bardzo różny – w zależności od rodzaju
papryki i proporcji pozostałych składników.
Recaito
Mieszanka kolendry, papryki, cebuli, czosnku i oliwy z oliwek, używana do fasoli, ryżu, zup i mięs.
Sofrito
Mieszanka nasion arnoty, cebuli, papryki, czosnku i innych przypraw.
Sos picante
Aromatyczny ostry sos, podawany na stół jako dodatek do potraw, dodawany także do zup, sałat, salsy i innych dań.
Tomatillos
Małe zielone owoce, przypominające pomidory, o ostrym owocowym, nieco kwaskowatym smaku, używane jako dodatek do salsy, sałat i guacamole.
Komentarze
dzień dobry …
właściwie to nie znam tych przypraw … i tak sobie myślę, że było mi lepiej jak miałam tylko sól i pieprz bo teraz czuje się zagubiona … wszystko zdrowe i super … a ja prawie jestem chora, że nie nie daje rady jeść wszystkiego z przyprawami tak polecanymi …
Z tego wszystkiego to ja używam tylko przyprawy chili, meksykańskiej musztardy paprykowej, jeżeli uda mi się kupić, ostrego sosu chili (co to po 3-5 kropli), ziół i przypraw pojedynczych (kurkuma, wanilia, kolendra) rozmaite mieszanki paprykowo – pomidorowe i orzechy brazylijskie. Ważną pozycję zajmują też wina z tego regionu, ale to już niejako poza kulinariami jako takimi. Na blogu bliżej o tej kuchni pisał Gospodarz, Alicja i Nowy (z racji swoich zaprzyjaźnionych Kreolek) kandyzowanym tamaryszkiem i wspaniałą wanilią częstowała nas Posterunkowa kiedy kierowała meksykańskim sklepem i to już całe moje kontakty z kuchnią latynoską.
O, pominęłam Barbarę, a ona ma największe z nas doświadczenie i lubi – kraj, ludzi i jedzenie.
Basiu – opowiadaj!
Barbaro-do dzieła 🙂
Koleżanki Warszawianki-zajrzyjcie do skrzynek pocztowych.
Lecę się zmagać,bo robota czeka i jakoś ostatnio jedynie przybywa 🙁
Trochę zalatana jestem od rana, ale moje wrażenia z zetknięcia z kuchnią meksykańską są podobne jak Jolinka wobec tego ogromu przypraw jakie teraz są dostępne u nas. Pamiętam swoje zagubienie gdy stanęłam przed półkami uginającymi się od rozmaitych ingrediencji, które są składnikami tamtejszych potraw. Teraz już w naszych sklepach można dostać prawie wszystko, etykiety nawet te same, inny jest jednak smak tych samych owoców, a także często jeszcze brak niektórych (warzyw także). Później wpadnę, bo na razie obowiązki mnie z domu wyrzucają 🙂
Danuśka wieczorem zobaczę bo będę miała wreszcie kontakt ze światem …
Wróciłam z zakupów w „realu”. Kupiłam 3 rodzaje pomidorów ( w tym 2 koktajlowe) trochę owoców egzotycznych, 3 bałtyckie dorsze, 2 pstrągi, trochę mięsa i sera. Przy okazji stwierdziłam, że są gęsi, kaczki, perlice i przepiórki. Nie kupowałam, bo nie potrzebuję (jedna kaczka okupuje mi zamrażarkę już dość długo). Były krewetki, langustynki i mule i ciekawe sery w mini porcjach na tackach. Tym porcyjkom ja sie nie dziwię, bo opatrzone zbiorową wywieszką „sery delikatesowe” z reguły opiewały na cenę/kg powyżej 50,- złotych
Zaczęliśmy polski urlop. Jesteśmy do soboty w Warszawie. Potem do Krakowa, Chorwacji (n iestety nie do Gruzji) Wrocławia, Szczecina i chyba Poznania, bo mi się cni za Pyrą!
Cichalu, kochany; wymyślili telefony i inne takie. Pomachaj łapką i powiedz na kiedy te kluchy ze skwarkami albo i co innego.
Pyro, jutro, bo mam pusty telefon a dzisiaj jestem w Grodzisku Maz.
Cichal – mnie chyba nawala klawisz na klawiaturze do głośników. Kiedy go czasem wyłączę (stan obecny) to mam 10 dni z głowy. Zadzwoń na domowy
61 – 870-10-73
Do podanych przez Gospodarza aromatów dodałabym koniecznie limonkę i natkę kolendry. Bez nich kuchnia tamtejsza, a przynajmniej meksykańska, nie istnieje. Pikantne sosy są powszechnie w użyciu, podaje się zawsze do stołu przy każdej biesiadnej okazji. Najczęściej są to sosy gotowe, ze sklepu, ale też często robione domowym sposobem, ale zawsze są obecne. Do tego obowiązkowo w cząstkach limonki i posiekana kolendra. No i oczywiście takosy (pokrojone tortille i podpieczone na chrupko), tak jak u nas podaje się pieczywo, tam – tacos.
Wielu z przypraw prawdopodobnie nawet nie rozpoznałabym, wiele używa się do marynowania surowego mięsa, jak arnotę czy adobo. Do sporządzania sosów tzw. dipów używa się bardzo często fasoli, którą po ugotowaniu miażdży dodając pikantne przyprawy, posypuje białym serem i to jest bardzo pyszna zakąska, serwowana w restauracjach jako czekadełko, oczywiście z nieodłącznymi takosami.
Pocieszające jest, że tu możemy sobie sami zrobić meksykańską salsę, bo wszystkie składniki są dostępne, więc jeśli ktoś lubi takie piekielne smaki, to do dzieła. Np. salsa jalapeno: posiekane drobno – średnia cebula, 3 ząbki czosnku, 6 łyżek piklowanych papryczek chili jalapeno – posiekanych w większą kostkę, wymieszac wszystko, dodac sól, kminek mielony (troszkę) i sok z limonki.
Jeszcze jeden przepis, zaczerpnięty z „Kuchni meksykańskiej” p. Marleny Spieler, na salsę verde (sos zielony) z zastosowaniem tomatillos (zielone pomidorki, chyba u nas miechunka)
450g tomatillos lub cierpkich pomidorów posiekanych (mogą by z puszki, odsączone)
1-2 zielone chili, np. jalapeno lub serano, wydrążone i drobno posiekane,
1 zielona papryka łagodna drobno posiekana
1 mała cebula posiekana
1 pęczek świeżej kolendry drobniutko posiekanej
1/2 łyżeczki kminku mielonego, sól
Wszystko wymieszac, można dla uzyskania lepszej konsystencji potraktowac blenderem, jak kto woli. Myślę, że można też dosmaczyc sokiem z limonki, ale w przepisie tego nie ma.
Myślę, że to może być smaczna kuchnia, ale trzeba do niej przywyknąć (no i ta zielona kolendra; dla mnie nie do przejścia). Być może, że te ostre przyprawy w tym klimacie zastępowały przez wieki lodówki i higienę; u nas taką rolę pełnił chrzan, czosnek i cebula.
Do kolendry chyba trzeba się przekonać. Jakież było moje rozczarowanie gdy stojąc przed pryzmą powiązanych w pęczki zielonych gałązek pomyliłam kolendrę z naszą poczciwą natką pietruszki. Oj, nie byłam zadowolona. Dopiero po jakimś czasie próbowania rozmaitych dań z dodatkiem tego ziela zaczęłam odnajdowac ten smak, który teraz jest moim ulubionym.
I to racja, Pyro, mówi się, że ten ogień piekielny tamtejszych przypraw wypali każdą bakterię…
Jest to kuchnia smaczna, a przy tym bardzo różnorodna, niesamowicie barwna i w dużej mierze łatwa do skomponowania. Przy tym dostępnośc świeżych składników, praktycznie przez cały rok jest także sporym walorem.
Zgubiłam 4 limonki. Kupiłam z pewnością, zapłaciłam przy kasie, wszystko przywiozłam, a limonek nie ma. Na mojej wsi nie kupię. Poślę jutro moją „pieską panienkę” na sąsiednie, znacznie większe osiedle, powinna dostać.
Dla Barbary i Nowego oraz dla wszystkich lubiących meksykańskie klimaty:
https://www.youtube.com/watch?v=fH5_1hpkovI
A Nowy przepadł 🙁 Może się odezwie przy okazji tych meksykańskich pogaduszek…?
Kuchnię Meksyku znam jedynie z filmów,opowiadań oraz warszawskich restauracji”Blue Cactus” i „El Popo”.
Dzisiaj,o dziwo 😉 kupiłam meksykańską mieszankę „Hortexu” na taki ekstra szybki obiad.
Pogadałam ze Starą Żabą. Jutro będzie się przypominała szpitalowi i przekaże propozycję Szwagra, że on może dostarczyć im pojemnik z wysterylizowanymi narzędziami z Warszawy (Szwagier co prawda położnik ale i operator i wieloletni ordynator. Przy okazji zrobiłam Żabie awanturę, że nie pisze na Blogu, używałam gróźb karalnych i słów kwalifikowanych jako obraźliwe i w pewnym momencie zrobiło si się głupio i nieprzyjemnie, kiedy Żaba zgodnie wszystko przyjmowała, a potem powiedziała, że po robotach drogowych musiała teren podkopywać i ziemię odrzucać, żeby można było bramę zamknąć i teraz ten wysiłek czuje „w sobie”.
Może nie tyle się przekonać do kolendry, ale używać z ostrożnością, bo ona ma bardzo intenstwny aromat, łatwo potrawę przeperfumować. W azjatyckiej kuchni też jest ważna.
Salsy sama nie robię, znalazłam znakomitą „sklepową”, dla siebie ostrą, a dla delikatnych – delikatniejszą 🙂
Dziś kotlety z piersi kurczaczych
https://www.youtube.com/watch?v=2m6LicD1Vnw
Bez kolendry nie ma też kuchni gruzińskiej. W ichniejszym języku to”kindza”.
Nasiona kolendry lubię i stosuję , ale natka smakuje, jak rozgnieciony pluskwiak w malinach. Paskudztwo.
Jestem dzisiaj padnięta i idę spać. Jutro od rana zgłoszę się na blogu.
Pyro – słodkich snów.
Kiedy będziesz rozmawiała z Żabą, to pozdrów Ją serdecznie. To jest Kobieta najdzielniejsza z dzielnych.