Rabarbar nie tylko dla Barbar

Wtorek to dzień targowy. Pułtuski rynek jest więc do ostatniego centymetra zastawiony straganami.

A na nich jajka (od 40 gr za sztukę do 60 gr za wielkie, reklamowane jako te od wiejskich kur wolno chodzących), wspaniałe pomidory (w tym także te krajowe, cieszące się wielkim powodzeniem), kartofle i z ubiegłorocznych zbiorów, i młode przywiezione z Cypru, co jest dowodem międzynarodowej sławy tutejszego targu.

Pojawił się też imponujących rozmiarów rabarbar. Te różowe łodygi wyglądały kusząco i przypomniały mi odległą epokę dzieciństwa, gdy szczytem wyrafinowania był rabarbarowy kompot lub łodyga pokrojona w kostkę i posypana cukrem, co powodowało obfite wydzielanie soku i stanowiło deser, dla którego gotów byłem być najgrzeczniejszym chłopcem na całej ulicy Jagienki (dziś ul. St. Dubois), a nawet w całym Gdańsku-Wrzeszczu.

Jak łatwo się domyślić, kupiłem cały kilogram i dzisiejszy deser odmłodzi nas o więcej niż pół wieku.EN_01160629_8401Przy okazji sięgnąłem do encyklopedii (oczywiście tej internetowej, czyli Wikipedii), gdzie znalazłem takie przerażające informacje:

(Rabarbar) służy jako dodatek do soków (np. z malinami), tudzież placków drożdżowych, rzadziej do drożdżówek. Popularny jest też kompot z rabarbaru. Może być również wykorzystywany do produkcji wina owocowego lub spożywany na surowo z cukrem. Charakteryzuje się kwaskowatym smakiem. Zawiera dużo żelaza, kwas jabłkowy i znaczącą ilość kwasu szczawiowego (szczególnie liście), przez co usuwa z organizmu wapń i tworzy trudno rozpuszczalny szczawian wapnia, który może odkładać się jako kamienie nerkowe. Znane są przypadki śmierci z powodu zatrucia rabarbarem.

Postanowiłem jednak nie wpadać w histerię i ryzykując nawet śmiertelne zejście z powodu zjedzenia rabarbarowego ciasta, ugotowałem z połowy łodyg kompot, a pozostałe łodygi przeznaczyłem na ciasto. I tak powstała szarlotka, w której jabłka zostały zastąpione rabarbarem.

To była przepyszna rabarbarowa uczta!