W czym szukamy prawdy
Oczywiście w winie. Nie tylko jednak prawda zamyka się w kieliszku tego szlachetnego trunku. Przede wszystkim zawarte są w nim smak i aromat pochodzący wprost od winodajnych szczepów owoców.
Wino na stole i w kuchni to wielki temat. My zajmiemy się tylko winem w kuchni. Jego dodatek do potraw sprawia, że stają się bardziej smakowite. Mięso kruszeje, sosy nabierają głębi, desery pikanterii, a warzywa niezbędnego aromatu.Zwykła wołowa pieczeń zamarynowana w mieszance wina, wody i przypraw stanie się daniem wręcz poetycznym, a kapusta doprawiona cytryną i białym winem wyszlachetnieje.
W naszym domu wina słodkie stanowią stały dodatek do pieczeni baraniej, a czerwone, ciężkie do ostatniej fazy powstawania bigosu. Poniżej kilka przepisów na różne potrawy z winem. Czyli coś dla prawdziwego smakosza.
Wołowina duszona w winie
15 dag chudego boczku, 2-3 łyżki oliwy, 1,5 kg wołowiny na pieczeń, 1 butelka czerwonego wina, 4 marchwie, 3 cebule, 3 duże mięsiste pomidory oraz 1 łyżka przecieru, 2 ząbki czosnku, po gałązce estragonu, zielonej pietruszki, 4 goździki, 1 łyżeczka ziaren pieprzu, 1 pomarańcza, 2 łyżki siekanej natki pietruszki, mielony czarny pieprz
1. Boczek pokroić w kostkę i stopić na patelni z rozgrzaną oliwą.
2. Skwarki przełożyć do garnka, w którym będzie się gotowała potrawa.
3. Mięso pokroić w 7-centymetrową kostkę. Podsmażać partiami na pozostałym na patelni tłuszczu i przekładać do garnka.
4. Zrumienione mięso zalać winem, dodać marchew pokrojoną w talarki, przecier, pomidory obrane ze skórki i pokrojone na cząstki, ziarna pieprzu oraz 2 posiekane cebule i jedną w całości, z wbitymi goździkami, przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku. Dusić pod przykryciem około 3 godzin.
5. Mięso i warzywa powinny być zupełnie miękkie. Wówczas wlać sok z pomarańczy i otartą na tarce skórkę, wyłożyć potrawę na głębszy półmisek i posypać siekaną natką.
Potrawka z kurczaka
1 kurczak ok. 1,3 kg, 2 łyżki oliwy, 4 łyżki masła, 3 łyżki mąki, 3 szklanki rosołu z kostki, 1 szklanka białego wina, 20 dag małych pieczarek, 1/2 łyżki soku cytrynowego, 1 łyżeczka cukru, 3 łyżki śmietany kremowej, 5-6 małych cebulek, biały pieprz, sól, siekana natka, estragon, gałązka zielonej pietruszki i kawałek liścia laurowego
1. Kurczaka pokroić na drobne kawałki. Obsmażyć na rozgrzanym na patelni maśle z olejem. Kiedy wszystkie kawałki są zrumienione, oprószyć mąką i smażyć dalej na małym ogniu, mieszając.
2. Wlać wino, zagrzać, dodać rosół, dobrze odskrobać z dna patelni przypieczony tłuszcz i drobiny mięsa. Dodać estragon, pietruszkę i liść laurowy, gotować 35 minut.
3. Na reszcie masła usmażyć grzyby, kiedy są już złociste na tę samą patelnię wrzucić cebulki, cukier i wlać odrobinę wody. Gotować aby zmiękły.
4. Cały sos spod kurczaka (po wyjęciu przypraw) i sos od cebulek wlać do garnuszka, mięso, grzyby i cebulki trzymać w cieple. Sos gotować aż połowa odparuje. Do sosu dodać śmietanę i energicznie mieszając, gotować chwilę trzepaczką. Połączyć sos z trzymaną w cieple potrawą. Podać gorącą z ryżem.
Udziec jagnięcy z czerwonym winem
1 udziec jagnięcy z kością, 4-5 ząbków czosnku, 2 łyżki oliwy, 1 łyżeczka suszonego rozmarynu, 1/2 szklanki czerwonego wina, 1/2 szklanki rosołu z kostki, sól, pieprz
1. Udziec umyć, osuszyć, czosnek pokroić w drobne piórka, naszpikować mięso dość gęsto. Posolić, posypać pieprzem, posmarować oliwą, posypać rozmarynem. Wstawić do rozgrzanego do temperatury 220 st. C piekarnika.
2. Kiedy mięso się zarumieni, zmniejszyć temperaturę, piec, polewając wytapiającym się tłuszczem lub po trochu wodą. Na każde 45 dag wagi mięso piecze się 18 minut.
3. Gdy mięso jest już gotowe, z brytfanki wylać do garnuszka sos, dodać wino oraz rosół. Gotować chwilę, aby nieco płynu odparowało.
4. Sos podawać w sosjerce, a mięso pokrojone i ułożone na kości.
Krewetki w sosie winno-pomidorowym
1/2 kg średnich oczyszczonych krewetek, 1 łyżka oleju, 2 ząbki czosnku, 2 dymki, 1/3 szklanki wytrawnego białego wina, 1 puszka pomidorów bez skórki w soku pomidorowym, sól, pieprz, tabasco, po trochu do smaku ziół prowansalskich i 1 łyżka siekanej natki
1. Rozgrzać olej, włożyć krewetki i ze wszystkich stron obsmażyć.
2. Do garnka dodać natkę, zioła prowansalskie, posiekany czosnek i dymkę. Chwilę razem podusić. Wyjąć krewetki.
3. Do rondla wlać wino i gotować kilka minut, dodać pomidory, sos tabasco do smaku i gotować 10 minut, mieszając.
4. Włożyć znów do sosu krewetki i zagotować.
Komentarze
dzień dobry …
dawno potrawki z kurczaka nie robiłam to przepis dla mnie jak znalazł …
pepegorze mam podobnie z jedzeniem na przyjęciach …
0 stopni ….
Pepegor przegiął z ucztowaniem. Już nie spalamy kalorii w takim tempie, jak 20-latki. My z kolei, jadłyśmy oczami, bo pierwszy kawałek domowego ciasta z wiśniami zjadłam dopiero w czasie rodzinnej wizyty. Od wczoraj w lodówce chłodzi się butelka białego wina i wypijemy ją w dzisiejsze popołudnie, żeby spłukać świąteczne jadło.
Skończymy żurek, zjemy część wołowej pieczeni z pyzą, resztę się zamrozi.
A wina czerwonego do bejcowania mięsa używam częśto : nerki, jagnięcina, wołowina, drób, doskonale na tym wychodzą (i kucharka też).
Witaj nam, Gospodarzu z podróży i opowiadaj.
Zwarta i gotowa – w drogę!
(4:10)
Alicjo wspaniałej przygody …. 🙂
Dzien dobry,
Alicjo frun i zbieraj wrazenia, a pozniej opiszesz.
Gotowanie z winem nigdy nie probowalem i nie wiem czy sie odwaze, a poza tym tak malo gotuje,ze nie bardzo jest do czego dodac. Zawsze jednak podaje wino „on the side”. 🙂
U mnie byl tylko jeden dzien swiat (ameryka!), czyli nic. Wiosna dotarla tylko w kalendarzu, wciaz nic nie kwitnie. Podobno ma sie poprawic.
Alino-hop.hop!Przydałby się jakiś filmik z cyklu Atelier des Chefs o wołowinie po burgundzku czyli o wołowinie w czerwonym winie.
Po świątecznych szaleństwach jakoś bardziej myślę o lekkich sałatkach i wodzie mineralnej niż o mięsiwach i winie 😉
Wczoraj zmagaliśmy się z gęsią kołudzką i jako,że przy stole usiadło osiem osób to w sumie niewiele z tej gęsi zostało.Jeden z biesiadników zignorował wszystkie przystawki i zjadł dwie nadzwyczaj dorodne porcje tego ptaszyska.
Teraz pozostają nam do dojadania głównie ciasta w tym bardzo smaczny i dosyć oryginalny mazurek,którym zostaliśmy niezwykle szczodrze obdarowani:ciasto orzechowe z kremem żółtkowo-migdałowym.
Oj,przydałyby się jakieś Alpy,narty czy sanki,by stracić trochę kalorii 😉
Krystyno-kotleciki jajeczne zrobiłam rzeczywiście tak,jak napisała Pyra z tym,że moje jajka nie były utarte,a drobno posiekane.
Nie wiem, czy psy mają jakieś specjalne życzenia wiosną, ale Radek mnie od dwóch dni molestuje o coś. Co chwilę przybiega i z impetem wspina się na mnie przednimi łapami. Zrobił mi już na udzie 2 siniaki (bo ja przecież siedzę). Diabli wiedzą o co mu chodzi – na spacerze był, jeść dostał, wodę ma i nawet balkon otwarty. Przecież co godzinę nie będę z nim wychodziła.
Remanent poświąteczny zakończony. Na stanie – dwie garści czekoladowych jajeczek i ćwierć colomby. Sałatki i pisanek – zero.
Ostatnie dwa plastry jagnięcego udźca zostały właśnie skonsumowane z brokułami ugotowanymi na parze i mamałygą (polentą) z rumuńskiej kukurydzy zmielonej przez rumuńskiego młynarza skoligaconego z naszym starszym Geologiem.
Do świątecznego gotowania użyłam wina czerwonego (jagnięcina i czerwona kapusta), białego (łosoś, gruszki na deser) i koniaku (żabnica).
Nowy,
nie trzeba gotować dużo, aby gotować z winem. Nawet najprostsze potrawy, np. smażona pierś kurczaka, zyskują bardzo, gdy po zrumienieniu mięsa podlać je lekko winem. Do tego celu mam zawsze w lodówce butelkę dobrego białego.
Z wczorajszej bitwy na śnieżki nic nie wyszło, bo śnieg przy temperaturze -3 (odczuwalne -10) i porywistym wietrze ze wschodu nie bardzo się na śnieżki nadawał. Odbyliśmy za to naszą ostatnią w tym sezonie rundę na biegówkach, a Młodzi z sankami powędrowali na przeciwległe zbocze i opalali się przy osłoniętym od wiatru szałasie, a potem zjechali sobie z górki na pazurki 😉
Po powrocie z trasy biegowej poszliśmy jeszcze raz na ich górkę i zjechaliśmy również na saneczkach. Było tak fantastycznie, że gdyby nie perspektywa korków na trasie do Bazylei, spędzilibyśmy w górach więcej niż 5 godzin. Musieliśmy jednak wracać, zrobić obiad i wyprawić Młodych w drogę przed wieczorem.
Dzień podsumowaliśmy spacerem nad naszym jeziorem.
W nocy było mroźnie, ale dzionek wstał niesłychanie słoneczny, pomidory wykiełkowały już prawie wszystkie, od jutra zabiorę się za pikowanie.
Kocie Mordechaju,
powiedz, czy włoski piekarz wypuściłby ze swoich rąk taką rozjechaną colombę?
Jasne, że to moje „dzieło” 🙄
My skonczylismy swiateczna zabnice podlana bialym winem i ciasto z gruszkami. Zostala kura z czekolady, ale wlasnie Bernard ukrecil jej glowe. Ja zjadlam jajka z czekolady.
Danusko,. ????
Wywolana do tablicy… W tej wersji wolowiny po burgundzku sa ziemniaki i cukier do skaramelizowania , mozna sprobowac . Smacznego !
https://m.youtube.com/watch?v=Iu21DtfHD_E
Zamiast wykrzyknikow miala byc usmiechnieta buzia.
Znakow zapytania !
Hej, Alino – ziemniaków ten młodzian w potrawę nie ładował.
Pyro,
a obejrzałaś wideo do końca?
Nabrałam ochoty na tę potrawę, chyba zaraz wyciągnę wołowinę z zamrażarki i pójdę do sklepu po pieczarki. Resztę składników mam na stanie, a marchewki szczególnie dużo.
Muszę i tak wybrać się na zakupy, bo w domu nie ma ani okruszka chleba.
Spoko, Nemo. Colomba, nawet rozjechana, wciaz jest w moich ksiazkach lepsza propozycja na swieta niz niejedem mazurek, niechby i „krolewski”.
Mazurki lubię tylko muzyczne 😉
Wyciągnęłam z piwnicy część pelargonii i funduję im nowe fryzurki oraz prysznic. Pogoda taka, że pewnie ruszą galopem.
Kto nie jadł mazurka Starej Żaby z czekoladą i wiśniami, to nie wie, jak może smakować mazurek. Swoich też nie lubię.
Pyro, 😆
Ty jesteś jak ten robotnik budowlany, który na przerwie śniadaniowej wyrzuca swoją kanapkę nierozpakowaną do śmieci.
Na zdziwione spojrzenie kolegi mówi:
– Z serem nie lubię.
– Skąd wiesz, że była z serem? 😯
– Wiem. Sam robiłem 😎
Pochmurno. Za chwile do Chicago. Chcialam tylko sprawdzic, czy moge sie polaczyc.
Della wyzionela ducha, mam asus bezogonkowy. Ahoj!
Nemo – to nie tak. Moja rodzina lubi mazurek kajmakowy i taki robie corocznie. Oni lubią – ja nie bardzo. Myślałam już, że jestem niemazurkowa (zawsze zdejmuję np lukier z ciastka, a z mazurka?) Aż pojechałam kiedyś na Wielkanoc do Żaby – zaprosiła. Różne ciasta miałyśmy i Żabiny roboty i Eski i moje (baba drożdżowa). Żaba swoje mazurki kroi na dość wąskie paski i jeszcze na 3-4, czyli kawałki wyglądają, na grubsze paluchy. Tych z lukrem nie jadłam ale inne owszem – a zakochałam się w czekoladowo wiśniowym. Był przepyszny. Jeszcze naciągnęłam Żabę na kawał zabrany do domu.
Alicjo = wracaj zdrowo pełna wrażeń.
Alicjo, miłych wakacji!
Pyro,
nie wiem, czy Żaba ma czas i ochotę na bieżąco czytać blogowe dyskusje, a wiem, że internet też często ją zawodzi, więc może przy okazji poprosisz ją w moim imieniu o przepis na ten mazurek. Bardzo odpowiada mi połączenie czekolady i wiśni i dziś, kiedy jedliśmy bardzo dobry torcik czekoladowy, stwierdziliśmy zgodnie, że brakuje tam jednak wiśni.
Po świętach pozostały pachnące krokusy, zielony owies i rzeżucha, którą posypuję obficie kanapki.
Dziś po śniadaniu pojechaliśmy na cmentarz odwiedzić rodzinny grób, a tam po dwóch dniach świątecznych ożywiony ruch cmentarny. W oddali grała orkiestra, a w zasięgu wzroku widać było dwa eleganckie namioty nad przygotowanymi miejscami pochówku. Smutne to miejsce, ale widać, ze estetyka i kultura chowania zmarłych osiągnęła całkiem dobry standard.
Z cmentarza było już niedaleko nad morze i choć mocno wiało, dotleniliśmy się na długim spacerze.
A potem kupiłam jeszcze solidny i ładny taboret, który ma służyć jako stojak pod rozłożysty kwiat, który do tej pory zajmował mi spory kawałek podłogi.
A dziś wieczorem wybieram się na zajęcia jogi. Nie muszę nigdzie jeździć, bo zajęcia są blisko mnie. Sprawdzę, czy będzie mi to odpowiadać.
Krystyno – patent Żaby był prosty – upieczony spód mazurka (jej nigdy nie wychodzi twardy) Na to nasypane były moje wiśnie z nalewu – gęsto tych wiśni i już w dużym stopniu odparował alkohol i to wszystko hojnie zalane roztopioną czekoladą, do której Żaba dodaje łyżeczkę budyniu – wtedy ona nie ściąga na sztywno, tylko jest krucha, jak pomada. Mówię Ci – poezja. Jak się żabie wiśnie skończyły. wykorzystywała czarną porzeczkę. Z wiśniami lepiej smakowao.
Pyro,
dziękuję za przepis. Ten dodatek budyniu do polewy to rzeczywiście dobry pomysł także przy innych ciastach.
Krystyno-z jogą jestem za pan brat przez osmozę 😉
Latorośl chodzi na różne zajęcia do szkoły,jak poniżej.Jak widać jest tych zajęć bardzo wiele i bardzo różnych.Powoli i stopniowo dowiedziałam się,że joga niejedno ma imię 🙂
http://samadhijoga.pl/zajecia-cennik
Są zajęcia,po których wracała spocona,zmachana i zadowolona,a są inne,które oceniła jako nudne i na których już więcej się nie pojawiła.
Ciekawa jestem na jakie zajęcia jogi będziesz chodzić i czy je polubisz.
Życzę Ci powodzenia!
Moja siostra upiekła chyba trzecie ciasto w swoim życiu 🙂 Ona sama woli potrawy wytrawne i zdziwiliśmy się gdy oznajmiła, że ona upiecze jedno z ciast. Zachwyciła się nim u koleżanki, która przepis znalazła na jednym z blogów.
Nie wiem czy to dokładnie taki przepis, ale tort wyglądał podobnie. Jest smaczny i przede wszystkim ma intrygujący wygląd.
Skąd wziął się kolor zielony było utrzymywane w tajemnicy do ostatniej chwili 🙂
W wersji mojej siostry na mchu znajdowały się borówki, u jej koleżanki borówki i pestki granatów.
http://www.czekolada-utkane.pl/2014/05/ciasto-ze-szpinakiem-i-suszona-zurawina.html
To będzie chyba ten przepis, bo do ciasta jest dodana krupczatka 🙂
http://przyjemnosczpieczenia.blogspot.com/2013/03/ciasto-ze-szpinakiem-i-granatem-lesny.html
Asiu – bARDZO INTERESUJĄCE
Już rozesłałam przepis Asi po rodzinie i pociotkach
Asiu ten z granatem bardziej mi pasuje bo suszone żurawiny to dobre (bez konserwantów) trudno kupić ….
Wracając do głównego dzisiaj tematu : wina w kuchni, to nie każdy lubi smak wina w potrawach; np moja Ryba nie lubi. Wino w szklance – tak. Wino w sosie – nie. Ona twierdzi, że smak wina w potrawach sugeruje, że to, co w garnku jest sfermentowane, czyli nieświeże. Gwoli ścisłości wina do bejcowania mięs czerwonych używa bez protestów; wino w sosie, czy w zupie nie smakuje jej.
Danuśka,
to były moje pierwsze zajęcia, ale dla pozostałych osób już trzecie. Jest to joga dla początkujących, ale jaka konkretnie, tego nie wiem. Podpytam instruktorkę; być może informowała o tym na samym początku. Było ciężko, ale starałam się. Podoba mi się, że omawiane są tylko ćwiczenia, natomiast nie ma otoczki ” ideologicznej”. Mnie chodzi o ćwiczenia ciała, a duchowość związana z jogą do mnie nie trafia.
Dodam tylko, że ceny warszawskie bardzo różnią się od naszych prowincjonalnych. U nas karnet na 4 godzinne zajęcia kosztuje 50 zł, a pojedyncze zajęcia 15 zł. Różnica jest więc duża.
Ciasto opisane przez Asię bardzo interesujące, ale u mnie w domu chyba by nie miało powodzenia. Nawet nie staram się zwalczać domowego konserwatyzmu kulinarnego.
Krystyno – tego szpinaku prawie nie czuć.
A przepis, który ma moja siostra to chyba mieszanka tych dwóch podanych wyżej. Do ciasta używała krupczatki, a do kremu mascarpone i śmietany 30 %.
Pomyślałam sobie, że to idealne ciasto na kinderbal. Zrobić ze dwa ludziki z bakalii, posadzić pod grzybem z kawałka jabłka na pieńku z banana, albo uwić gniazdko z pasemek miodowej czekolady i włożyć kolorowe jajeczka.
Pyro – moje siostrzenice nawet nie posmakowały – ciasto ze szpinakiem! 🙂 Dzieci niestety lubią to co znają.
Witam, na wesoło.
Po lesie poszła plotka, że niedźwiedź zrobił sobie listę zwierząt, które chce zjeść. Od razu wszystkie zwierzęta zaczęły się denerwować czy znajdują się na tej liście. Tego samego dnia przychodzi lis do niedźwiedzia i pyta:
– słuchaj czy ja jestem na Twojej liście?
– no tak jak najbardziej…
– szanowny niedźwiedziu, daj mi jeden dzień, a pożegnam się z rodziną i najbliższymi, a jutro mnie zjesz, ok?
– nie ma sprawy.
Jak powiedział tak zrobił. Zjadł lisa na drugi dzień. Potem przychodzi wilk do niedźwiedzia:
– niedźwiedziu niedźwiedziu, czy ja też jestem na Twojej liście?
– no tak, oczywiście, że tak.
– proszę Cię, daj mi jeszcze jeden dzień życia, abym mógł pożegnać się z rodziną, błagam Cię!
– ok.
Tak też się stało. Niedźwiedź zjadł wilka na drugi dzień. Tego samego dnia, przychodzi zajączek do niedźwiedzia i pyta:
– Panie niedźwiedziu, czy ja też jestem na Pańskiej liście?
– no tak, oczywiście, że tak…
– a, czy nie mógłby Pan mnie skreślić?
– nie ma sprawy…
Asiu – bo wiedziały z czego; gdyby przyszły do stołu i zobaczyły zielony tort z czymś tam zabawnym, to jadłyby.
Yurek – z zajączkiem i niedźwiedziem są moje ulubione.
Wchodzi zajączek wieczorem do baru:
– Kto chce dostać w pysk?
Nikt się nie odzywa. Zajączek po raz kolejny :
– Kto chce dostać w pysk?
Podnosi się niedźwiedź, z wysokości patrzy na uszatego i wreszcie zniecierpliwiony podnosi jedną łapą szaraka na wysokość swojego pyska i mówi:
-Ja.
– To idź tam za budkę; ja też tam dostałem.
Yurku – 😀
Bardzo ciekawy pomysł na książkę dla najmłodszych. Mam nadzieję, że ktoś ja wyda: http://arbuznapalmie.blogspot.com/
Asiu – nie dla najmłodszych – powyżej 5 roku życia, a lepiej dla 6-latków.
Dobry wieczór wszystkim blogowiczom. Obejrzałam ciasto zielone jak mech i choć wygląd mnie kusi to skład – szpinak mnie zupełnie odrzuca. Nie znosze szpinaku. Cóż taka moja uroda. Pyro – mamuś kochana, nie dziwię się, że mazurek Żaby tak bardzo Ci smakował – smak dają wiśnie z zalewu, ktore sama łykam w tempie błyskawicznym. Za to w tym roku na Wielkanoc popełniłam ciasto łączone z 4 innych przepisów i wyszło nadzwyczajnie; nie został nawet heden kawałek. Jabłecznik z ajerkoniakiem i kremówką z serkiem mascarpone – mniam
Tajemnica w nim jest ajerkoniak własnej roboty tak gęsty, że można go kroić nożem i nie spływa z ciasta. no i tak jak w przepisie Żaby – jest więc alkohol. Nazwałam go Jabłecznikiem dla dorosłych 🙂
Dlaczego Pyro?
Ja to znam z inną koncówką.
Zajączek pyta wszystkich, czy chcą dostać w pysk, wilk chce jemu dać w pysk, a zza rogu wystawia mordę niedźwiedź:
Kto tu szura do mojego kumpla zajączka?
W skrócie.
Nisiu to jest o jedzeniu a nie o dawaniu.
Nemo, dziekuje
Chyba naprawde najwyzszy czas sprobowac. Ja tez butelke, a nawet kilka, mam zawsze w lodowce, ale nigdy nie wykorzystalem do gotowana. 🙂