Dwóch Walentych czy tylko jeden?

Wprawdzie dziś duchowni katoliccy zniechęcają polskich zakochanych do obchodzenia walentynek, ale jeśli się pogrzebie trochę w historii, to okazuje się, że święty Walenty ma pełne prawo patronować uczuciowym ludziom.

Nawet podwójnie, bo według historii słynnych duchownych o tym imieniu było aż dwóch. Pierwszy – prawdziwy męczennik – został ścięty podczas prześladowań chrześcijan w czasach cesarza Klaudiusza II zwanego Gockim. Drugi – biskup Terni (niedaleko Rzymu). Źródła historyczne nie potwierdzają w pełni istnienia aż dwóch postaci. W historii Kościoła więc przyjęto, że to jedna i ta sama osoba.

W IV wieku naszej ery jego grób otaczano kultem. Papież Juliusz I wybudował nad tym grobem bazylikę, a papież Teodor I odrestaurował ją.

Walenty z wykształcenia był lekarzem, ale z powołania duchownym. Żył w III wieku w cesarstwie rzymskim za panowania Klaudiusza II Gockiego. Cesarz ten zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie przed ukończeniem 37 lat. Uważał bowiem, że najlepszymi żołnierzami są legioniści nieposiadający rodzin.

Zakaz ten łamał biskup Walenty i błogosławił śluby młodych legionistów. Został więc za to wtrącony do więzienia. I tu zaczęła się jego niezwykle romantyczna historia. Biskup zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Legenda zaś mówi, że jego wybranka dzięki tej miłości odzyskała wzrok. Gdy dowiedział się o tym cesarz, kazał uśmiercić duchownego. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 roku.

Wskutek splotu zwyczajów ludowych, folkloru i legend był św. Walenty uważany za obrońcę przed ciężkimi chorobami (zwłaszcza umysłowymi, nerwowymi i epilepsją). Wiele wieków później w świecie anglosaskim (w Stanach Zjednoczonych i Anglii) został uznany za patrona zakochanych.

W Polsce św. Walenty jest patronem diecezji przemyskiej. Walentynki zaś, w dobie amerykanizacji kultury, przyjęły się też nad Wisłą. Mimo gromów rzucanych na to święto z wielu ambon ten wesoły obyczaj wszedł już na stałe w polski pejzaż świętowania. A czcić go można także przy stole, podając liczne dania wzmagające dobre uczucia i zaliczane do tzw. afrodyzjaków, np. ostrygi.OLYMPUS DIGITAL CAMERA